Tezeusz w labiryncie. Droga w poprzek umys³u Istnieje parê powodów, dla których kategoria labiryntu staje siê dzisiaj wa na. Po pierwsze, podobieñstwo umys³u i labiryntu. Po drugie, podobieñstwo jêzyka i labiryntu. Po trzecie, podobieñstwo miasta i labiryntu. Po czwarte, podobieñstwo sieci Internetu i labiryntu. Rozwa my ka de z tych podobieñstw w ich specyfice. Na wstêpie, pos³u my siê definicj¹ s³ownikow¹ labiryntu. Labirynt zbiór krêtych, przewa nie popl¹tanych korytarzy, z których znaczny procent stanowi¹ œlepe uliczki, a inne prowadz¹ do punktu docelowego lub wyjœcia. 1 Forma labiryntu stanowi coœ w rodzaju stereotypu obecnego w zdrowym rozs¹dku. Nie ma potrzeby wyjaœniaæ, o co nam chodzi w trakcie mówienia o labiryncie. Wiemy doskonale, e chodzi o korytarze za- ³amuj¹ce siê zwykle pod pewnym k¹tem. Wiemy, e korytarze wij¹ siê prowadz¹c w ró nych kierunkach, otwieraj¹ siê w wielu miejscach i pozwalaj¹ przejœæ w odnogi korytarzy oraz w inne korytarze. Labirynt nale y wi¹zaæ ze œlepot¹, pewnego rodzaju utrat¹ w³adzy wzroku. Po pierwsze chodzi o to, e doœwiadczenie labiryntu wi¹ e siê z niemoc¹ jednoczesnego ogarniêcia ca³oœci, tak jak przy spojrzeniu w twarz, w widoku z okna na podwórko i w przypadku widoku obrazu powieszonego na œcianie. W tym aspekcie doœwiadczenie labiryntu wi¹ e siê nieod³¹cznie z pamiêci¹. Koniecznoœæ pracy pamiêci polega na zapamiêtywaniu i resetowaniu. Ze wzglêdu na komplikacjê drogi nale y zapamiêtywaæ jej rozwidlenia, a ze wzglêdu na ograniczenia aparatu poznania, pamiêæ nale y resetowaæ, to znaczy, wyrzucaæ z niej czêœæ informacji. Jednym ze sposobów rozwi¹zywania labiryntu jest gromadzenie informacji tylko o tych punktach, w których droga siê rozga³êzia 2 Ogrom strukturalny labiryntu, tak jak w przypadku umys³u, miasta i Internetu prowadzi w konsekwencji do prze³adowania pamiêci i jej zwrotnej reakcji redukcyjnej, kasowania i restartu. Labiryntu nie sposób ogarn¹æ z góry, we w³adzy wzroku. Oprócz tego, istniej¹ inne aspekty estetyczne labiryntu, które decyduj¹, e jest to obiekt problematyzuj¹cy dominacjê widzenia nad innymi zmys³ami. Po pierwsze, przykrycie labiryntu i jego ciemnoœæ, której pozbywamy siê, gdy tworzymy modele labiryntu ze zwierzêtami wewn¹trz i stawiamy siê, w ten sposób, w pozycji stwórcy, wszechwiedz¹cego oka. Po drugie, œlepe uliczki, korytarze, które prowadz¹ donik¹d. Du a czêœæ z korytarzy nie prowadzi do niczego. Trzeba rozpoznaæ strukturê, by móc te œcie ki omijaæ. Nie znaczy to, e ich przemierzanie jest bezsensu. Pope³nienie b³êdu daje zwrotn¹ odpowiedÿ o budowie, a niektóre z b³êdów staj¹ siê podstaw¹ do wyuczenia nawyków. Szczêœliwe przejœcie labiryntu, bez b³êdu, jest prawie niemo liwe. Labirynt nie da siê porównaæ z wyborem takim jak w s¹dzie Parysa 3, wyborze z n-elementowego repertuaru. Labirynt jest seri¹ rozga³êzieñ, a nie pojedynczym wyborem. O ile prawdopodobieñstwo s³usznego wyboru z dwóch mo liwoœci równa siê po³owie, o tyle, takich wyborów w labiryncie mamy seriê i jeœli przyjmiemy, e wzd³u serii dane mamy cztery punkty, w których dokonuje siê wybór z dwóch mo liwoœci, prawid³owej i fa³szywej, prawdopodobieñstwo przejœcia bez b³êdu maleje oœmiokrotnie. Zasadniczy dla penetracji labiryntu okazuje siê dotyk. Dotyk rozumiany jako ruch w³asnego cia³a oraz dotyk rozumiany jako dotykanie granic. Odnosz¹c siê do labiryntu geofizycznego, takiego jak w mieœcie, nie znaj¹c drogi, trzymaæ nale y siê œcian. Jednak
O P L E Roman Bromboszcz, [pole]
A Roman Bromboszcz, [a]
niemo liwe jest zupe³ne ograniczenie w³adzy wzroku w przechodzeniu labiryntu. To czego oczekujemy i czego szukamy, to przeœwit, odpowiednia luka w przestrzeni prowadz¹ca do celu, wyjœcia, nagrody, Ariadny. O ile wychodzimy poza model przestrzenny okreœlony kartograficznie i szukamy sposobu przejawiania siê labiryntu w umyœle, jêzyku lub w sieci Internetu, okazuje siê, e takowy przeœwit nie jest niczym z przejœcia na zewn¹trz, owy przeœwit prowadzi nas na powrót do wnêtrza, to w³aœnie zewnêtrze jest wnêtrzem. Po ogólnych uwagach odnosz¹cych siê do zwi¹zku labiryntu z umys³em i zwi¹zku labiryntu z przestrzeni¹ miejsk¹ rozwa my teraz zwi¹zek labiryntu z jêzykiem. Jêzyk jest labiryntem œcie ek. Przybywasz z jednej strony i orientujesz siê w sytuacji, przybywasz do tego 4 samego miejsca z drugiej, i ju siê nie orientujesz. Ten ustêp, zaczerpniêty z Dociekañ filozoficznych Ludwiga Wittgensteina, nie stanowi mocnego oparcia dla jego teorii jêzyka. Sformu³owany zosta³ mimochodem, na marginesie gmatwaniny drobiazgowych rozwa añ. Choæ moc eksplanacyjna tego fragmentu wydaje siê ogromna, kategoria labiryntu nie pojawia siê ponownie w Dociekaniach. To, co œledzimy w nich to analiza u yæ wyra eñ, tak zwane gry jêzykowe. Ich 5 wersje, na przyk³ad sposoby u ycia wyra enia gra s¹ na tyle odmienne, e pozwalaj¹ sformu³owaæ ideê podobieñstwa rodzinnego. Owe podobieñstwo polega 6 na tym, e zbiorem podobnych nie rz¹dzi atrybut, rz¹dzi nim wi¹zka podobieñstw. Labiryntem nazwê relacje wewn¹trz takiego zbioru. U ycie pewnego wyra enia, w konfrontacji z u yciem tego samego wyra enia w innym kontekœcie, w innej grze, jest czymœ analogicznym do dojœcia w to samo miejsce z dwóch ró nych stron. Twierdzê, e zarówno pojêcie podobieñstwa jak i pojêcie gry nie zostaj¹ przez Wittgensteina wyjaœnione, pos³uguje siê on nimi w sposób aluzyjny i otwarty. Szukaj¹c poza Dociekaniami przyk³adów podobieñstwa rodzinnego nale a³oby wskazaæ przynajmniej na dwa pojêcia, którym przys³uguje labiryntowa budowa semantyki, pojêcie ycia i pojêcie dzie³a sztuki. 7 Pozostaj¹c d³u nym dalszych rozwiniêæ problematyki jêzykowej wrócê teraz do zwi¹zków labiryntu z umys³em. Odniosê siê do powieœci Stanis³awa Lema Pamiêtnik znaleziony w wannie. Bohater tej powieœci bierze udzia³ w misji, której celu nie zna, a jej znaczeñ musi siê domyœlaæ jakby poprzez szyfr, którego kod jest ukryty. Postaæ porusza siê po ogromnym budynku gdzie mieszcz¹ siê ró ne Wydzia³y, na przyk³ad, Szyfrowania, Œledczy, Teologiczny, Biblioteka i inne. Nie wychodzi na zewn¹trz, œpi w ³azience, w wannie. ywi siê w sto³ówce i na bankietach. W ci¹gu dnia porusza siê bezw³adnie, dla zabicia czasu, wchodz¹c do wybranych przypadkowo pomieszczeñ biurowych. Pewne z tych wyborów pomagaj¹ mu natrafiæ na jakiœ œlad sensu swojej wewn¹trz gmachu obecnoœci. Dziêki nim, dowiaduje siê czegoœ o swojej misji i œledzi pewne nici powi¹zañ, choæ niczego nie dowiaduje siê nale ycie, a ka dej ze zdobytych informacji towarzyszy szum. Wêdrówkom wzd³u budynku towarzyszy paranoja bycia œledzonym, obserwowanym, bycia czyimœ celem i narzêdziem oraz paranoja ukrytych znaczeñ, ukrytego szyfru. Osoba z Wydzia³u Szyfrów t³umaczy bohaterowi, e ka da wypowiedÿ, nawet literacka, artystyczna, pozornie odnosz¹c siê do œwiata przedstawionego, œwiata codziennoœci, ukrywa nieskoñczone pok³ady znaczeñ, które informuj¹ automaty szpiegowskie o intencjach nadawcy. Ka d¹ wypowiedÿ da siê przetworzyæ wielokrotnie przez maszynê i uzyskaæ, za ka dym razem, kolejn¹ ods³onê maski i szyfru, ukrycia i ukrytego, skorupy i sensu, który jest skorup¹ dla ukrytego pod ni¹ sensu i tak w nieskoñczonoœæ. Roz³amany szyfr jest nadal szyfrem. Pod okiem fachowca z³uszczy z siebie os³onê po os³onie. Jest niewyczerpalny. Nie ma kresu ani dna. Mo na siê zag³êbiaæ w jego warstwach coraz trudniej dostêpnych, coraz g³êbszych, ale to wêdrówka nieskoñczona. 8 Umys³ jest labiryntem. Tworzy sieæ powi¹zañ, splot œcie ek, nie sposób wskazaæ narracji, która nada³aby wy³¹czny sens egzystencji, nie sposób wskazaæ jednego nadrzêdnego korytarza umys³u. To, co towarzyszy tak pojmowanemu umys³owi to doœwiadczanie
R A K A nie istnieje Roman Bromboszcz, [Arka nie istnieje]
œladów 9, szyfrów, znaczeñ ukrytych, nie dos³ownych. tem. Jest to labirynt, którego nie doœwiadczamy 10, Umys³, o którym mówiê stanowi jednoœæ z zewnêtrzem, ze œrodowiskiem. Taki umys³ nale y rozwa aæ wywo³ujemy adresy, a wiêc, przeciêcia dróg. poniewa nie chodzimy wzd³u jego œcie ek, tylko jako labirynt utworzony ze œcie ek, które biegn¹ ode Nasze wyobra enie o tym, jakich dróg szukaæ, mnie, w stronê innych i z powrotem. wobec czego przemieszczaæ siê po sieci, mo e w³¹czyæ do repertuaru Minotaura i Ariadnê, wielkiego wro- Granica czaszki nie jest tu granic¹, któr¹ bierzemy za coœ, co tamuje umys³, utrzymuj¹c go w swoich ga i wielkiego przyjaciela. Ju teraz dostrzegamy, e granicach. Wrêcz przeciwnie, jaÿñ rozchodzi siê promieniœcie w labiryncie, który znosi granice cia³a, fizy- z handlem i polityk¹, a Ariadn¹ staje siê to, co pozwala Minotaurem staj¹ siê korporacje i synergie kapita³u cznego aspektu otoczenia i istot ywych jako odrêbnych istot. Rozwa anym przedmiotem staje siê bycienego korytarza umys³u. zostawiæ Internet samemu sobie i przenieœæ siê do inw-labiryncie bez granicy zewnêtrznej. Labirynt jest œwiatem wewnêtrznym, z którego nie ma wyjœcia na zewn¹trz. Co jest sensem labiryntu? Wœród tradycyjnych odpowiedzi znajdziemy dwie figury, pomiêdzy którymi 1. Ma³y S³ownik Cybernetyczny (red.) Maria Kempista, Wiedza Powszechna, Warszawa 1973, s. 199. Internetowa wersja opracowania has³a: zasadniczo oscylowa³ bêdzie wybór. Po pierwsze, Minotaur, po drugie, Ariadna. Pierwsza z postaci zamie- 2. Tam e, s. 201. http://perfokarta.net/slownik/labirynt.html 3. Bogini Eris rzuca jab³ko z inskrypcj¹ dla najpiêkniejszej, co jest szkuje labirynt, druga z postaci, pojawia siê po to, by wieloznaczne i odnosi siê zarówno do przymiotów cia³a jak i duszy. z niego wyprowadziæ. Jeœli podkreœlamy, e nie ma drogi na zewn¹trz, e labirynt rozci¹ga siê jak umys³ na noœæ. Parys wybiera z trójki kobiet Afrodyty, Ateny i Heleny, które symbolizuj¹ odpowiednio piêkno zmys³owe, wdziêk umys³u i œmiertel- otoczenie i czyni z zewnêtrza wnêtrze bez granicy 4. Ludwig Wittgenstein, Dociekania filozoficzne, t³um. Bogus³aw Wolniewicz, Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 2000, 203, s. 120. z czymœ innym ni on sam, czynimy to po to, by zanegowaæ istnienie Ariadny z zewn¹trz, Ariadny, która nie spe³nia warunku przechodnioœci, ze wzglêdu na pewn¹ w³asnoœæ 5. Tam e, 66 i 67, s. 50-51. 6. Ujmujê to zagadnienie w taki sposób, zbiór podobieñstw rodzinnych zna labirynt i wie jak z niego wyjœæ do lepszego œwiata, W, jeœli, a jest podobne do b i b jest podobne do c, nie oznacza to, e a jest podobne do c. œwiata bez Minotaura. 7. Muzyka, literatura, plastyka oraz ich transformacje intermedialne i technologiczne. Jeœli zgadzamy siê na ten trójelementowy œwiat 8. Stanis³aw Lem, Pamiêtnik znaleziony w wannie, Biblioteka Gazety Tezeusza, którym jesteœmy, Minotaura, który staje siê Wyborczej, Warszawa 2009, s. 68. 9. Indeks, ikona, symbol i œlad. Repertuar form znaczeniowych odnosz¹cy siê do Ch. S. Peirce'a i J. Derridy. zasadniczym przeciwnikiem i Ariadny, która nam bêdzie sprzyjaæ, o ile j¹ znajdziemy, musimy uznaæ, e 10. Nawigacja a labirynt. Teoria multimediów w kontekœcie potrzeby podró owania [w:] Panoptikum 8 (15) 2009 elementy te s¹ dynamicznie splecione wewn¹trz struktury umys³u, stanowi¹ jego wielkie symbole, wielkie Roman Bromboszcz odniesienia. Jedynie z trudem, choæ nie bez wielkiej nagrody, wskazane elementy da siê ujrzeæ w Internecie, mieœcie i jêzyku. Wydaje siê, e Internet otwiera siê na taki sens, który sugeruje nasze uduchowienie. Nie bez powodu nazywa siê œwiat elektroniczny noosfer¹, œwiatem ducha, taki œwiat jest otwarty na wielkie symbole. Choæ trudno w nim znaleÿæ silne analogie podró y i drogi, poniewa strony internetowe ³aduj¹ siê na ekranie, a odbiorca wybiera sposób dostêpnoœci bazy danych, Internet jest ogromnym spl¹tanym labiryn-
Tomasz Misiak, Lab
ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿü ÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿ ïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿ ÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿüÿÿÿÿïþÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ Tomasz Misiak, Labirynt. Œlady
Labirynt. Trzynaœcie pytañ 1. Czy mo na wskazaæ labirynt nie bêd¹cy wynikiem dzia³alnoœci cz³owieka? 2. Czy konstruktor labiryntu mo e byæ jego u ytkownikiem? 3. Na czym polega ró nica doœwiadczania labiryntu materialnego i niematerialnego? 4. Jak¹ rolê odgrywaj¹ doœwiadczenia s³uchowe i dotykowe w labiryncie? 5. Jeœli mamy do czynienia z labiryntem zbudowanym z materii, to jak¹ rolê spe³niaj¹ zastosowane do jego budowy materia³y? 6. Pomyœl: labirynt z luster i labirynt z przeÿroczystymi przegrodami jak kszta³tuje siê doœwiadczenie w jednym i w drugim przypadku? 7. Czy istnieje labirynt w labiryncie? 8. Czy da siê wskazaæ granice labiryntu? 9. Jak zmienia siê doœwiadczenie labiryntu pod wp³ywem zmniejszania b¹dÿ zwiêkszania szybkoœci poruszania siê w jego obrêbie? 10. Na czym zasadza siê ró nica pomiêdzy doœwiadczaniem labiryntu wertykalnego a horyzontalnego? 11. Czy mo na umówiæ siê na spotkanie w labiryncie? 12. Czy monitorowanie labiryntu jest jego multiplikacj¹? 13. Wedle jakich zasad przeprowadzaæ proces burzenia labiryntu? Tomasz Misiak
ukasz Podgórni, Gdy opuszczê sufit stanie siê antena
S U E Z S Z Z E Z E U T M I E Z E U N Z S O E Z T A U R S Z Roman Bromboszcz, Tezeur
A R I A D N A Roman Bromboszcz, [ariadna]
Piotr P³ucienniczak, Ciemne terminy ( yd)
Mawoch Ponury yd zatrzyma³ siê przed witryn¹ sklepu z pami¹tkami. Obok jego niewyraÿnej sylwetki wy³aniaj¹cej siê z szarego krajobrazu ulicy Mogileñskiej, pojawi³a siê szczup³a, niska postaæ, która szybkim krokiem minê³a starca i znik³a za rogiem. yd, nie zwa aj¹c na nadci¹gaj¹cy deszcz, przygl¹da³ siê uwa nie rozedrganemu odbiciu w szybie. Liniatura zmarszczek uk³ada³a siê, to znów rozprasza³a, tworz¹c ci¹gn¹ce siê wzd³u i w poprzek twarzy korytarze. Bieg³y od linii siwych w³osów, poprzez czo³o, okalaj¹c oczy, sp³ywa³y po bokach przez policzki, w kierunku ust, ginê³y w k³êbach ciemnej brody i pomiêdzy zaciœniêtymi zêbami. Twarz ukryta w labiryncie mimiki. Odgarn¹³ szarpane wiatrem w³osy i delikatnie tr¹caj¹c palcem zwieszaj¹c¹ siê skórê poczu³, e porusza siê wzd³u swojego odbicia. Œwiat wokó³ zamar³ w oczekiwaniu na maj¹ce nast¹piæ wydarzenia. Przez ulicê przebieg³ niewysoki ch³opak i zatrzyma³ siê przed sklepem z pami¹tkami. Dysz¹c ciê ko spojrza³ z pogard¹ na starego cz³owieka wpatruj¹cego siê têpo w swoje odbicie. Zmierzy³ go wzrokiem i zakrêci³ kamieniem spêtanym sznurkiem kilka ostrzegawczych m³ynków w powietrzu. Stoj¹ca obok postaæ wyda³a mu siê dziwnie znajoma. yd z trudem ci¹gn¹c dwuko³owy, drewniany wózek ruszy³ naprzód, ostro nie przesuwaj¹c siê w kierunku zalanych czerni¹ Ÿrenic oczu. Ukradkiem przeœlizgn¹³ siê w za³amku powieki i stan¹³ nad brzegiem mokrego oczodo³u. Przed sob¹ mia³ jeszcze d³ug¹ drogê do przebycia, wiêc postanowi³ odpocz¹æ. Usiad³ ponad ciep³ym policzkiem zapieraj¹c siê o wózek, z kieszeni wy³uska³ starannie zapakowan¹ w papier kanapkê i powoli jedz¹c rozejrza³ siê po wiod¹cym wzd³u pomarszczonej skóry tunelu, który przy koñcu rozga³êzia³ siê tworz¹c kilka odnóg prowadz¹cych w nieznanych mu kierunkach. Zaniepokojony wsta³, dÿwign¹³ rêkojeœæ dwukó³ka i niepewnie przestêpuj¹c z nogi na nogê ruszy³ przed siebie. Dotar³szy do rozwidlenia, rozejrza³ siê uwa nie, ale adna z dróg nie zdradza³a celu, który gin¹³ w pl¹taninie zakrêtów. Ch³opiec z uwag¹ obserwowa³ stoj¹c¹ w bezruchu postaæ starca, zatrzymanego w przestrzeni, przera aj¹co szpetnego. Martw¹ pow³okê têtni¹cego jeszcze w œrodku ycia. - Czeœæ Zaken! poczu³ silne uderzenie w ramiê. Co z nasz¹ umow¹?!- jak spod ziemi wyrós³ obok niego barczysty mê czyzna ubrany w ciemny p³aszcz przeciwdeszczowy. Nooo... mój ma³y, pamiêtaj. pogrozi³ mu czarnym parasolem To ju dziœ. Masz nie nawaliæ. wycedzi³ przez zaciœniête zêby i szybko oddali³ siê w kierunku zaparkowanego niedaleko markowego auta. Ch³opiec wyg³adzi³ zmiêt¹ marynarkê i spojrza³ przelotnie za odje d aj¹cym samochodem. Odwróci³ siê gwa³townie i mia³ ochotê kopn¹æ starego yda w nogê, by choæ na chwilê oderwa³ wzrok od swojego odbicia i zwróci³ wreszcie uwagê na jego nagl¹cy problem, nadchodz¹c¹ katastrofê, wieñcz¹c¹ okres beztroskiego dzieciñstwa. Tymczasem yd ruszy³ wzd³u jednego z traktów, nieœwiadomie zmierzaj¹c w kierunku zaciœniêtych ust. Droga sta³a siê zaskakuj¹co krêta i z trudem udawa³o mu siê pokonaæ kolejne, wyrastaj¹ce jak spod ziemi fa³dy skóry. Spostrzeg³szy, e wózek pozostaje nieustannie pusty, porzuci³ go i wawszym krokiem ruszy³ przed siebie. Kilkakrotnie zab³¹dzi³, przedzieraj¹c siê przez ciasne korytarze zmarszczek i g¹szcz w³osów woko³o brody. W koñcu stan¹³ nad brzegiem szpary ust, zaskoczony widokiem m³odego ch³opca wtulonego w czerwieñ warg. Ch³opiec skrzywi³ siê i spojrza³ raz jeszcze na stoj¹cego obok starca. Tym razem dostrzeg³ niepokoj¹ce podobieñstwo pomiêdzy swoim i jego odbiciem w sklepowej witrynie. Obaj stali z lekko rozchylonymi ustami, oniemiali z wra enia, odrêtwiali spogl¹dali spod nieokie³znanych k³êbów w³osów, tymi samymi zlêknionymi oczami. Przera eni otaczaj¹c¹ ich sceneri¹, maj¹cych siê za chwilê rozegraæ wydarzeñ. Po przeciwnej stronie ulicy zatrzyma³ siê samochód, wysiad³ z niego mê czyzna w ciemnym p³aszczu, zarzuci³ kaptur na g³owê skrywaj¹c w cieniu blad¹ ze strachu twarz. - Teraz, Zaken! krzykn¹³. Ch³opiec po raz ostatni spojrza³ na nadgryzion¹ czasem, zap³akan¹ twarz. Œwiadomy, e widzi samego siebie, zamachn¹³ siê z ca³ej si³y i z wœciek³oœci¹ cisn¹³ kamieniem w kierunku wystawy sklepu z pami¹tkami. - Nie! Nie stanê siê taki jak ty! Nie bêdê niczego a³owa³! kruchy okrzyk dziecka zgin¹³ zag³uszony salw¹ pêkaj¹cej szyby. Odbicie starca rozpad³o siê w drobnych kawa³kach t³uczonego szk³a. Mê czyzna w p³aszczu odbezpieczy³ karabin i przebieg³ na drug¹ stronê ulicy. Ponury yd westchn¹³, wynurzaj¹c siê z zakamarków pamiêci i nieœpiesznie ruszy³ w kierunku otoczonego murem osiedla. Ma³gorzata Maciaszek