Dr Andrzej Zapałowski Uzasadnienie przeprowadzenia operacji Wisła w 1947 roku (ekspertyza) Zakończenie II wojny światowej nie ukróciło krwawych zmagań na terenach kilkunastu powiatów południowo-wschodniej Polski. To właśnie tam współpracujące wcześniej z okupantem niemieckim formacje nacjonalistów ukraińskich, w nowej rzeczywistości geopolitycznej w Europie, podjęły, skazaną z góry na niepowodzenie, walkę ze Związkiem Radzieckim i niektórymi państwami satelickimi, znajdującymi się pod jurysdykcją Moskwy. Wspomniane działania zbrojne charakteryzowały się przede wszystkim terrorem w stosunku do miejscowej ludności cywilnej i likwidowaniem punktów będących przedstawicielstwami państwa na danym obszarze. W polskiej rzeczywistości takimi ośrodkami władzy państwowej były przede wszystkim posterunki milicji, administracji samorządowej czy też w rejonie granicy strażnice Wojsk Ochrony Pogranicza. Właśnie działania OUN i UPA w latach 1944 1948 r. w rejonie nowej granicy Polski z ZSRR pokazują, że struktury nacjonalistów na tym terenie w okresie pierwszych dwóch lat po ustaniu okupacji niemieckiej cieszyły się bardzo dużą swobodą działania. Nie tylko zaplecze w postaci ludności ukraińskiej, ale także wykorzystywanie zastraszonej ludności polskiej do aprowizacji oddziałów UPA świadczą o tym, że praktycznie nie istniała możliwość otwartego identyfikowania z państwem polskim przez miejscową ludność. Bardzo zastanawiającym motywem działania podziemia ukraińskiego było to, że swoje bazy operacyjne lokalizowali oni praktycznie we wsiach znajdujących się blisko linii granicznej ze Związkiem Radzieckim. To wskazuje na dwie istotne kwestie. Po pierwsze na całkowitą infiltrację i sterroryzowanie miejscowej ludności na tym obszarze, które trwało ponad 3 lata po wyparciu Niemców z tego terenu, a po drugie na bardzo rozbudowaną siatkę wywiadu w środowiskach sprzyjających nacjonalistom. Bardzo ciekawą kwestią jest to, że na tym terenie, w trakcie deportacji Ukraińców do Związku Radzieckiego, metodą przekupstw i wyrabiania podrobionych dokumentów pozostawały rodziny najbardziej zaangażowane we wsparcie dla UPA, co powodowało przedłużanie się terroru mieszkańców na wiele lat. Dopiero powszechne wysiedlenie ludności
ukraińskiej z obszaru operacji podziemia ukraińskiego w postaci operacji Wisła doprowadziło do paraliżu działań sotni UPA. Jeden z dowódców sotni S. Stebelski, ps. Chriń, mówił o tym wprost: I dopiero po porozumieniu trzech państw: ZSRR, czerwonej Polski i Czech przy bezwarunkowym wysiedleniu ukraińskiej ludności Zakerzonia nasze dalsze działania na jego terenach stały się politycznie niepotrzebne. W momencie wysiedlania resztek ludności ukraińskiej, nasze zadanie było zakończone 1. Podobnie twierdził inny działacz podziemia ukraińskiego I. Krywucki: mieliśmy osiemnaście sotni UPA przeciwko armii całego państwa, i to nie jednego państwa. Co ciekawe: gdyby strona polska nie zdecydowała się na przeprowadzenie przymusowej deportacji ludności, to nigdy nie pokonałaby UPA. Nie utrzymałoby się tych osiemnaście sotni, ale nie zdołaliby nas zniszczyć całkowicie, jakieś formy oporu trwałyby i tliły się nadal. Prawdziwego patriotyzmu nie pokona najlepsza armia 2. Tak więc sami Ukraińcy przyznają, że operacja Wisła wstrzymała dalsze ofiary na tym terenie. Należy tu podkreślić, że działania przeciw partyzanckie, prowadzone w latach 1945 1946, charakteryzowały się dużym chaosem i brakiem przygotowania do działań nieregularnych pośród trafiających tu jednostek frontowych WP. Brak oparcia w postaci źródeł informacji wśród ludności cywilnej powodował nieskuteczność prowadzonych przez nich operacji. W dodatku miejscowa ludność polska i ukraińska płaciła za wszelkie kontakty z polską władzą publiczną śmiercią, a w wielu wypadkach wymordowaniem całych rodzin. Dlatego też incydentalne wypady i akcje prowadzone w tym okresie przez WP nie przynosiły istotnych rezultatów. Pomimo działań polskich organów bezpieczeństwa, głównie milicji i wojska (poza dużymi miastami Urząd Bezpieczeństwa samodzielnie nie operował), w okresie zimy upowcy mieszkali zazwyczaj rotacyjnie w poszczególnych wsiach. Właśnie to, że WP nie nasyciło terenu na stałe pododdziałami, w postaci rozmieszczenia ich w poszczególnych wsiach, powodowało, że tak naprawdę teren znajdował się pod władaniem UPA. Należy tu także podkreślić, że ówczesna władza w Polsce bagatelizowała problem i koncentrowała się głównie na zwalczaniu podziemia niepodległościowego, co z kolei robiono w miarę skutecznie wraz z Armią Czerwoną. Ta dysproporcja wskazuje na to, że poza brakiem jednoznacznych decyzji zniszczenia podziemia ukraińskiego i przedłużania walk, istotnym czynnikiem było to, że podziemie ukraińskie wymusiło bezwzględne posłuszeństwo i podporzadkowanie mieszańców. Natomiast tego elementu, czyli terroru, nie stosowało 1 S. Stebelski Chrin, Zimą w bunkrze. Wspomnienia dowódcy sotni UPA biorącej udział w zasadzce na gen. Świerczewskiego, brak miejsca i roku wydania, s. 329. 2 Outsider? Rozmowa z Iwanem Krywuckim, uczestnikiem walk na Zakerzoniu, [w:] Huk B., Za to że jesteś Ukraińcem. Wspomnienia z lat 1944-1947, Koszalin-Warszawa-Przemyśl 2012, s. 348 349.
polskie podziemie niepodległościowe, które w założeniu walczyło o niezależność państwa i ochronę ludności polskiej. Także istotne znaczenie miał tu fakt, że w styczniu 1945 r. rozwiązano AK i kadrowano działania polskiego podziemia, a druga strona właśnie wiosną 1945 r. zaczęła rozbudowywać oddziały UPA na terenie Polski, co trwało praktycznie aż do 1947 r. Zastanawiająca jest sytuacja, w której na przełomie 1945 i 1946 r. Ukraińcy zaatakowali tak duże miasto jak Przemyśl, które było nasycone wojskiem, czy też garnizon wojskowy w Birczy. Prawdopodobnie strona polska nie zdawała sobie sprawy, że można zaatakować wspomniane garnizony, co miało bardzo duży wymiar propagandowy, gdyż na zajęcie Przemyśla UPA nie miała szans. Zdobycie zaś Birczy miało znaczenie symboliczne, gdyż miejscowość znajdowała się i tak w centrum terenu okupowanego przez banderowców. Dużym problemem dla miejscowej administracji było zatrzymanie Polaków na terenach operowania przez UPA. Jak pisze Jarosław Syrnyk, jeszcze w 1947 r. Polacy na obszarach zamieszkałych przez Ukraińców obawiali się pozostawania. Dopiero po ich wysiedleniu i zasiedleniu wiosek Polakami z polskich wiosek innych powiatów woj. rzeszowskiego, sytuacja ustabilizowała się i zapobiegło to opuszczaniu wsi przez Polaków 3. Brak wiedzy uzyskiwanej od agentury w strukturach ukraińskich faktycznie powodował, że UPA mogła nadal, korzystając ze wsparcia miejscowej ludności, operować przy granicy państwa przez cały 1946 r., korzystając także z tego, że poszczególne strażnice WOP i posterunki milicji, poza niezbyt częstą kontrolą pasa granicznego i poszczególnych wsi, nie były w stanie, z uwagi na braki kadrowe i niewystarczającą liczbę etatów strażnic, samodzielnie prowadzić operacji przeciw partyzanckich. Z kolei operujące oddziały liniowe operowały prawdopodobnie bez ścisłego współdziałania ze strażnicami WOP i posterunkami milicji, które bardzo często nie miały kontaktu telefonicznego poprzez niszczenie przez UPA linii telefonicznych. Same pododdziały WP, operujące w terenie, posiadały bardzo małe obsady kadrowe. W efekcie często wpadały w powodujące duże straty osobowe zasadzki UPA. Sytuacja diametralnie zmieniła się dopiero w 1947 r., kiedy to pododdziały WP, rozmieszczono w poszczególnych wsiach a miejscowa ludność mogła już w sposób ograniczony zaufać wojsku. Powyższa sytuacja pokazuje, że prowadzenie działań przeciw partyzanckich na obszarze znacznie nasyconym popierającą nieregularne oddziały ludnością i w sytuacji jednoczesnego stosowania przez te oddziały terroru wobec pozostałej ludności, powoduje przeciąganie konfliktu na lata. Potwierdza to przykład chociażby działań IRA w 3 J. Syrnyk, Nadzór specjalny. Analiza historyczno-antropologiczna działań organów bezpieczeństwa w kwestii tzw. nacjonalizmu ukraińskiego na Podkarpaciu w latach 1947 1989, Wrocław-Warszawa 2015, s. 83.
Irlandii Północnej, czy też ETA w Kraju Basków. Ponadto to pokazuje, że brak jednoznacznych działań wojskowych, czyli czasowe nasycenie wojskiem terenu we wszystkich miejscowościach i przesiedlenia rodzin podejrzanych o sprzyjanie podziemiu ukraińskiemu, były błędem. Te ruchy powinny zostać wykonane już na przełomie 1945/1946 r. Ich zaniechanie spowodowało niepotrzebne przedłużenie konfliktu i tysiące ofiar. Na opisywanym terenie praktycznie w latach 1946 1947 r. zbrojne podziemie polskie samodzielnie lub na rozkaz bardzo licznie obsadziło posterunki Milicji Obywatelskiej. Podobnie do milicji wstępowali członkowie lokalnych samoobron, gdyż tylko w ten sposób mogli zdobyć legalnie broń. Wielu z nich zginęło z rąk UPA. Nowa władza komunistyczna w Polsce dopiero jesienią 1946 r. zaczęła usuwać z tej formacji ludzi podejrzanych o członkostwo w polskiej konspiracji w okresie II wojny światowej. Sytuacja ta powodowała, że w rejonie gmin graniczących z ZSRR nie było znacznych starć milicji i żołnierzy WP z polską konspiracją. Funkcjonariusze UB zaczęli w terenie opanowanym przez UPA praktycznie pojawiać się pojedynczo dopiero w drugiej połowie 1946 r. jako uczestnicy w akcji pododdziałów WP. Jak pisał D. Iwaneczko, przez kilka miesięcy 1945 r. działania UB w Przemyślu wobec podziemia ukraińskiego praktycznie ograniczały się do rejonu samego miasta 4. Dużym problemem dla milicji i WP było w miarę swobodne przechodzenie oddziałów UPA ze Związku Radzieckiego na tereny Polski, co świadczy o słabej ochronie granicy przez żołnierzy radzieckich, a nawet, jak było w rejonie odpowiedzialności strażnicy w Kalnikowie, były przypadki ich współpracy z ukraińskimi nacjonalistami. Jak wcześniej wspominano, dla ukraińskiego podziemia fundamentalną kwestią było zachowanie bazy aprowizacyjnej. Praktycznie stanowiła ją każda wieś niezależnie od składu etnicznego. Wszelka odmowa brania udziału w świadczeniach na rzecz UPA nierzadko kończyła się śmiercią. W niektórych wsiach niemal jawnie zbierano żywność. Jedynymi ośrodkami, w których organa państwa polskiego sprawowały swoją jurysdykcję administracyjną w sposób miarę stały były właśnie miejsca lokalizacji strażnic WOP i wsie zamieszkałe w większości przez ludność polską, gdzie znajdowały się posterunki milicji. Miejscowości te były co prawda atakowane przez UPA, ale nie odważano się podejmować ich całkowitej likwidacji z uwagi możliwość nadejścia odsieczy w razie przedłużających się walk. Takie działania banderowcy skutecznie podjęli jedynie w 1945 r., jeszcze przed powstaniem strażnic WOP. Dużym utrudnieniem dla strażnic WP było powszechne używanie 4 D. Iwaneczko, Urząd Bezpieczeństwa w Przemyślu, Rzeszów 2004, s. 71.
przez UPA mundurów WP i Armii Czerwonej, gdzie do rzeczywistego rozpoznania dochodziło dopiero przy znacznym zbliżeniu się do danego oddziału. Prawdopodobnie to, że nie doszło do mordów na ludności cywilnej na większą skalę w rejonie granicy, świadczy o taktyce UPA, która to starała się nie dokonywać dużych zbrodni w pobliżu swoich baz, które jednocześnie niekiedy służyły oddziałom upowskim chwilowo wycofującym się przed działaniami NKWD po stronie radzieckiej. Sama skala zanotowanych napadów świadczy o skali terroru na tym terenie zwłaszcza, iż należy przyjąć, że napady na pojedyncze domy i rodziny w większości ze strachu nie były zgłaszane. Dla miejscowej ludności jednoznaczne było, że wszelka niesubordynacja wobec ukraińskich nacjonalistów była jednoznaczna z nieuchronnością kary w razie zdrady lub donosu na ukraińskich nacjonalistów. Polska administracja była tu bezbronna, gdyż aż do 1948 r. praktycznie nie mogła gwarantować bezpieczeństwa swoim współpracownikom. Praktyczne opanowanie przez polskie siły kontroli nad rejonem granicy państwa nastąpiło dopiero jesienią 1947 r. Jednakże i po tym okresie notowano jeszcze rajdy grup UPA z obszarów ZSRR. Zasadnicza stabilizacja dla miejscowej ludności we wioskach które penetrowały oddziały UPA nastąpiła dopiero wiosną 1948 r. Dla mieszkającej tam ludności polskiej prawdziwe wyzwolenie przyszło dopiero jesienią 1947 r. Tym samym należy uznać, że obszar ten był od 1939 r., przez 8 lat, pod ciągłą okupacją radziecką, niemiecką i banderowską.