Benjamin Constant ( )

Podobne dokumenty
Benjamin Constant ( )

Zakres rozszerzony - moduł 36 Prawa człowieka. Janusz Korzeniowski

Aby móc mówić o prawach człowieka, należy najpierw rozróżnić kilka aspektów słowa "prawo".

Immanuel Kant: Fragmenty dzieł Uzasadnienie metafizyki moralności

Istotą naszego powołania jest tak całkowite oddanie się Bogu, byśmy byli jego ślepym narzędziem do wszystkiego, do czego tylko Bóg nas zechce użyć.

Składa się on z czterech elementów:

DEKLARACJA PRAW OSÓB NALEŻĄCYCH DO MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH LUB ETNICZNYCH, RELIGIJNYCH I JĘZYKOWYCH

Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego

POWTÓRZENIE IV LEKCJE

LEKCJA 111 Powtórzenie poranne i wieczorne:

Problem nierozerwalności zagadnienia polityki i etyki w starożytnej Grecji. przyjaźń i polityka 2

1. Dyscypliny filozoficzne. Andrzej Wiśniewski Wstęp do filozofii Materiały do wykładu 2015/2016

Deklaracja praw człowieka i obywatela z roku (tłumaczenie) Tomasz Wysłobocki

116. Czy są Duchy, które wiecznie pozostaną na niższych stopniach rozwoju?

Zatem może wyjaśnijmy sobie na czym polega różnica między człowiekiem świadomym, a Świadomym.

Wpisany przez Redaktor niedziela, 20 listopada :10 - Poprawiony niedziela, 20 listopada :24

Studium biblijne numer 13. List do Efezjan 1,4. Andreas Matuszak. InspiredBooks

KONSTYTUCJA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ z dnia 2 kwietnia 1997 r. (wyciąg)

Wartości mówią o tym kim jesteśmy. Są naszymi drogowskazami. Kodeks Wartości.

SPIS TREŚCI. Za czym tęsknię? Jak znajdę szczęście?

Co to jest miłość - Jonasz Kofta

Temat: Nasze państwo nasze prawa.

A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego,

Odrodzenie Państwa Polskiego w listopadzie 1918 roku. Teksty źródłowe

Odpowiedzialne rodzicielstwo. Strumienie, 20 XI 2010 r.

Nie ma innego Tylko Jezus Mariusz Śmiałek

5/12/2015 WŁADZA I POLITYKA WŁADZA I POLITYKA PAŃSTWO

PRAWA DZIECKA. dziecko jako istota ludzka wymaga poszanowania jego tożsamości, godności prywatności;

USPRAWIEDLIWIENIE WYŁĄCZNIE PRZEZ WIARĘ

Bóg a prawda... ustanawiana czy odkrywana?

MIND-BODY PROBLEM. i nowe nadzieje dla chrześcijańskiej antropologii

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

XXVIII Niedziela Zwykła

Wiek XVIII wiek oświecenia, wiek rozumu. Sapere aude! Miej odwagę posługiwać się swym własnym rozumem tak oto brzmi hasło oświecenia (I. Kant).

Studium biblijne numer 12. Prawdziwa religia. Andreas Matuszak. InspiredBooks

Spis treści. Wstęp Rozdział I Systemy polityczne problemy ogólne Rozdział II Historyczne systemy polityczne. Rewolucje demokratyczne..

osobiste zaangażowanie, czysto subiektywna ludzka zdolność intuicja, jako warunek wewnętrznego doświadczenia wartości.

MICHEL DE MONTAIGNE ( )

Krystyna Wajda Horodko. Opowieści spod złocistej. Kraina Wodospadów. Moim dorosłym już dzieciom: Natalii, Filipkowi i Jakubowi

Kary i nagrody w wychowaniu dziecka

NAGRODY I KARY CO ZROBIĆ, ABY WYCHOWANIE NIE STAŁO SIĘ TRESURĄ?

Anna Czyrska ŚMIERĆ MIŁOŚCI, CZYLI (ANTY) PORADNIK O TYM, DLACZEGO BOIMY SIĘ KOCHAĆ

List do Ciebie, drogi kandydacie.

Pomyślny los, o traf szczęśliwy. W takim znaczeniu, i tylko w takim, przysłowie mówi o szczęściu, że łut jego więcej wart niż funt rozumu.

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ OPINIA PUBLICZNA NA TEMAT SONDAŻY BS/55/2004 KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, MARZEC 2004

Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały (Jan 10:10)

I Z A B E L L A A N D R Z E J U K

KODEKS ETYKI STUDENTA. Wyższej Szkoły Ekologii i Zarządzania w Warszawie

7 Złotych Zasad Uczestnictwa

IMMANUEL KANT ETYKA DEONTOLOGICZNA

Myśl o mnie, a Ja będę myślał o twoich potrzebach. (Jezus)

Czyż nie jest wam wiadomo, bracia - mówię przecież do tych, co Prawo znają - że Prawo ma moc nad człowiekiem, dopóki on żyje?

Ankieta. Instrukcja i Pytania Ankiety dla młodzieży.

WERSJA: C NKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

GRAŻYNA KOWALCZYK. Zadanie finansowane ze środków Narodowego Programu Zdrowia na lata

WERSJA: B ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem

20 Kiedy bowiem byliście. niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby sprawiedliwości.

Dyrektor szkoły, a naciski zewnętrzne

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

WERSJA: A ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

Zmiana przekonań ograniczających. Opracowała Grażyna Gregorczyk

Dlaczego bywa ciężko i jak nabierać sił?

Ewangelizacja O co w tym chodzi?

WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH

Duchowe owoce Medytacji Chrześcijańskiej

Pawłowe pozdrowienia

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej

POWSZECHNA DEKLARACJA PRAW CZŁOWIEKA

Przyjaźń jako relacja społeczna w filozofii Platona i Arystotelesa. Artur Andrzejuk

STAROŻYTNE ATENY. Widok na akropol w Atenach

Najczęściej o modlitwie Jezusa pisze ewangelista Łukasz. Najwięcej tekstów Chrystusowej modlitwy podaje Jan.

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

Ze Zmartwychwstałym w społeczeństwie. Podręcznik do religii dla I klasy szkoły zawodowej

WYBRANE WNIOSKI Z BADANIA RODZICÓW DZIECI W WIEKU SZKOLNYM. Jak ocenia Pan/i działalność edukacyjną szkoły do której uczęszcza Pana/i dziecko?

2. Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości (Kol 3, 14).

Kwestionariusz PCI. Uczniowie nie potrafią na ogół rozwiązywać swoich problemów za pomocą logicznego myślenia.

Koncepcja etyki E. Levinasa

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej

Zarządzanie energią. czyli produktywność bez tajemnic!

Prawa i obowiązki człowieka

Na okładce i wewnątrz książki wykorzystano stacje Drogi Krzyżowej malowane na szkle autorstwa Ewy Skrzypiec (fot. Ewa Skrzypiec)

Rodzaje argumentów za istnieniem Boga

"Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły". T estament Kościuszki

Trzy filary motywacji wewnętrznej: jak je budować? Joanna Steinke-Kalembka

AKADEMIA DLA MŁODYCH PRZEWODNIK TRENERA. PRACA ŻYCIE UMIEJĘTNOŚCI

WPŁYW POCHWAŁY NA ROZWÓJ DZIECKA

Atmosfera jasnego szczęścia, oto czego duszy dziecięcej potrzeba. W niej żyje i rozwija się dla Boga. św. Urszula Ledóchowska

Nasza edukacja nie skończyła się wraz z otrzymaniem dyplomu ze studiów czy szkoły średniej Uczymy

Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego

, , REKLAMA W GOSPODARCE OKRESU TRANSFORMACJI WARSZAWA, SIERPIEŃ 1993

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Polacy o roli kobiet i mężczyzn w rodzinie w 1994 i 2014 roku

KONWENCJA (NR 87) (Dz. U. z dnia 28 maja 1958 r.) W Imieniu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej RADA PAŃSTWA POLSKIEJ RZECZYPOSPOLITEJ LUDOWEJ

Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu

Konwencje genewskie, Genewa, 12 sierpnia 1949 r. (Dz. U. z 1956 r., nr 38, poz. 171, załącznik)

DIAGNOZA WSTĘPNA. (Anna Michalska, Jak nakłonić dziecko do nauki)

Historia administracji

Transkrypt:

Benjamin Constant (1767 1830) O WOLNOŚCI STAROŻYTNYCH I NOWOŻYTNYCH 1 Panowie, Pragnąłbym poddać panom pod rozwagę parę różnic, dość jeszcze nowych, między dwoma rodzajami wolności. Różnice te pozostały do dnia dzisiejszego nie zauważone, a przynajmniej nie dość dostrzeżone. Jedną z nich jest wolność, której z takim upodobaniem oddawały się ludy starożytne, drugą zaś wolność szczególnie cenna dla narodów nowożytnych. O ile się nie mylę, analiza ta będzie interesująca z dwojakich względów. Po pierwsze, konfuzjatych dwóch rodzajów wolności stała się u nas, w czasie trwania naszej rewolucji, źródłem wielu nieszczęść. Francja okazała się zmęczona niepotrzebnymi próbami, których autorzy, poirytowani niewielkim ich sukcesem, usiłowali przymusić ją do cieszenia się dobrem, którego nie pragnęła wcale, i odmawiali jej tego, którego sobie życzyła. Po drugie, byłoby interesujące i pożyteczne zastanowić się, dlaczego rząd reprezentujący społeczeństwo, do którego dobrodziejstw zostaliśmy powołani przez naszą szczęśliwą rewolucję (nazywam ją szczęśliwą pomimo jej ekscesów, ponieważ skupiam wzrok na jej rezultatach), rząd, który jako jedyny dziś może udzielić schronienia wolności, prawie zupełnie był nie znany narodom starożytności. Wiem, że usiłowano odnaleźć jego ślady u niektórych narodów starożytnych, w republice Sparty na przykład oraz wśród naszych przodków Galów, jednak niesłusznie. [...] System reprezentacyjny jest odkryciem narodów nowożytnych i przekonacie się panowie, że stan ludzkości w starożytności nie pozwalał na powstanie i zakorzenienie się instytucji tego rodzaju. Narody starożytne nie mogły ani odczuć jej konieczności, ani docenić korzyści z niej płynących. Właściwa im organizacja społeczna skłaniała ich do pożądania wolności zupełnie innej niż ta, jaką wspomniany system nam zapewnia. [...] Zastanówcie się panowie najpierw, co dzisiaj dla Anglika, Francuza, mieszkańca Stanów Zjednoczonych Ameiyki oznacza słowo wolność? Dla każdego z nich jest to pewność niepodlegania niczemu innemu jak tylko prawom, niemożność bycia ani zatrzymanym, ani uwięzionym, ani uśmierconym czy maltretowanym w jakikolwiek sposób na skutek arbitralnej woli jednego lub wielu osobników. Jest to dla każdego z nich prawo do wyrażania swoich poglądów, wyboru zajęcia i wykonywania go; dysponowania swoją własnością, czy nawet jej nadużywania, poruszania się bez konieczności proszenia o zezwolenie i zdawania sprawy z motywów i przebiegu podróży. Jest to dla każdego z nich prawo do gromadzenia się, bądź celem omówienia interesów, bądź wyznawania wybranego przez siebie kultu, bądź po prostu spędzenia swoich dni i godzin w sposób bliski swoim inklinacjom i kaprysom. Jest to wreszcie dla każdego z nich prawo do wywierania wpływu na sprawowanie rządu, bądź przez mianowanie wszystkich lub części jego funkcjonariuszy, bądź przez reprezentacje, petycje, wnioski, które rządzący muszą w mniejszym lub większym stopniu brać pod uwagę. Porównajcie teraz do tej wolności wolność starożytnych. Polegała ona na kolektywnym, lecz bezpośrednim sprawowaniu wielu części całej władzy, na publicznym obradowaniu w sprawach wojny i pokoju, na zawieraniu przymierzy z cudzoziemcami, uchwalaniu praw, ferowaniu wyroków, badaniu rachunków, rozporządzeń i poczynań urzędników, stawianiu ich przed całym narodem, oskarżaniu ich, skazywaniu lub uwalnianiu od winy; jednocześnie jednak, nazywając to wolnością, starożytni uznawali jako 1 Przedruk z: Benjamin Constant, O wolności starożytnych i nowożytnych, przełożyła Zuzanna Kosno, Arka 1992, nr 42 (listopad-grudzień).

rzecz całkowicie do pogodzenia z ową wolnością kolektywną zupełne podporządkowanie jednostki władzy ogółu. Nie znaleźlibyście u nich nic z tego, co stanowi o wolności u nowożytnych. Wszelkie prywatne poczynania poddane są surowemu nadzorowi. Nie ma niczego, co by było wyrazem indywidualnej niezależności, ani pod względem sądów, ani wytwórczości, ani zwłaszcza religii. Możność wyboru własnego kultu, która dla nas stanowi jedno z najcenniejszych naszych praw, w oczach starożytnych byłaby zbrodnią i świętokradztwem. W sprawy, które nam się zdają najbardziej błahe, wkracza autorytet społeczności, krępując wolę jednostki. [...] Władza decyduje o sprawach najbardziej osobistych. Młody Spartanin nie może swobodnie odwiedzać swojej małżonki. W Rzymie cenzorzy uważnym okiem śledzą życie rodziny. Prawa rządzą obyczajami, a ponieważ obyczaje dotyczą wszystkiego, nie ma niczego, o czym by prawa nie stanowiły. Tak więc jednostka u starożytnych, będąc władcą we wszystkich prawie sprawach publicznych, w życiu prywatnym jest zawsze niewolnikiem. Jako obywatel decyduje o wojnie i pokoju; jako osoba prywatna jest ograniczona, obserwowana, dławiona we wszystkich swych poczynaniach; jako cząstka zbiorowości przesłuchuje, odwołuje z urzędu, wydaje wyroki, pozbawia dóbr, skazuje na wygnanie lub śmierć swoich urzędników lub zwierzchników, jako poddana zbiorowości sama może być z kolei pozbawiona swojego stanu, wyzbyta z godności, wygnana, skazana na śmierć na skutek nieograniczonej woli całości, której sama jest częścią. Rzecz ma się przeciwnie u narodów nowożytnych, gdzie jednostka, będąc niezależną w życiu prywatnym, nawet w państwach o najwyższym stopniu wolności sprawuje władzę jedynie pozornie. Jej władza jest ograniczona,-a prawie zawsze zawieszona, a jeżeli nawet w pewnych okresach, co prawda rzadkich i nie pozbawionych ograniczeń, może się ona tej władzy oddawać, to jedynie po to, aby z niej zrezygnować. [...] [...] Starożytni, jak to stwierdza Condorcet, nie znali pojęcia praw osobistych. Ludzie byli jak gdyby jedynie maszynami, których funkcjonowanie wyznaczało prawo. To samo uzależnienie charakteryzowało okres rozkwitu republiki rzymskiej; jednostka zagubiła się niejako w narodzie, a obywatel w mieście. Sięgniemy teraz do źródeł tej zasadniczej różnicy między starożytnymi a nami. Wszystkie starożytne republiki były zamknięte w ciasnych granicach. Najludniejsza, najpotężniejsza, najznaczniejsza z nich nie dorównywała swym obszarem najmniejszemu z państw nowożytnych. Nieuniknioną konsekwencją znikomego obszaru łych republik był panujący w nich wojowniczy duch; każdy naród napierał ustawicznie na swoich sąsiadów lub się przed nimi bronił. Pchani w ten sposób koniecznością jedni przeciwko drugim, zwalczali się lub grozili sobie bez ustanku. Ci, którzy nie chcieli być zdobywcami, nie mogli złożyć broni, aby nie być zdobytymi. Wszyscy kupowali swój spokój, niezależność, egzystencję całą, za cenę wojny. Była ona ciągłym ośrodkiem zainteresowania, zajęciem prawie zwyczajnym wolnych państw starożytności. Wreszcie, co było konieczną konsekwencją tego sposobu życia, wszystkie te państwa posiadały niewolników. Zawody fizyczne, a nawet w niektórych państwach zawody wytwórcze, powierzone były rękom zakutym w żelazo. Świat nowożytny przedstawia obraz najzupełniej odwrotny. Najmniejsze państwa naszych czasów są bez porównania bardziej rozległe niż były Sparta czy Rzym w ciągu pięciu wieków. Nawet podział Europy na kilka państw jest, dzięki postępowi oświecenia, raczej pozorny niż rzeczywisty. Podczas gdy dawniej każdy naród tworzył wyizolowaną rodzinę, która z zasady była wrogiem innych rodzin, obecnie ludzie żyją w masie, jakkolwiek podzielonej na różne nazwy i o różnych rodzajach organizacji społecznej, jednak jednorodnej w swej naturze. Jest ona wystarczająco silna, aby nie obawiać się barbarzyńskich hord. Wystarczająco oświecona, by nie uciekać się do wojny. Jej zgodnym dążeniem jest pokój. [...] Ponadto, gdybym mógł pozwolić sobie na dygresję, która niestety byłaby zbyt długa, wykazałbym panom, poprzez analizę obyczajów, zwyczajów, sposobu handlowania kupieckich narodów starożytności, że nawet ich handel był niejako przesiąknięty duchem

epoki, atmosferą wojny i wrogości, która je otaczała. Handel był wówczas szczęśliwym przypadkiem: obecnie jest czymś zwyczajnym, jedynym celem, powszechnym dążeniem, prawdziwym życiem narodów. Pragną one spokoju, a wraz z nim dobrobytu, a jako źródła dobrobytu, wytwórczości. Wojna staje się z każdym dniem coraz bardziej nieskutecznym środkiem osiągnięcia ich pragnień. Ani jednostki, ani narody nie są w stanie osiągnąć jej drogą korzyści, które równałyby się rezultatom spokojnej pracy i regularnych wymian handlowych. Starożytni poprzez zwycięską wojnę zdobywali niewolników, daniny, nowe ziemie, pomnażając przez to bogactwo ogólne i jednostkowe. Nowożytnych zwycięska wojna musi kosztować zawsze więcej, niż przynosi zysku. Wreszcie, dzięki handlowi, religii, postępowi intelektualnemu i moralnemu ludzkości, narody europejskie nie znają już niewolnictwa. Wolni ludzie muszą wykonywać wszystkie zawody, zaspokajać potrzeby społeczności. Z łatwością można przewidzieć nieunikniony rezultat tych różnic. Po pierwsze, rozległość kraju o tyleż pomniejsza znaczenie polityczne przypadające w udziale każdej jednostce. Najciemniejszy republikanin Rzymu i Sparty był potęgą. Rzecz się ma zupełnie inaczej ze zwykłym obywatelem Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Jego osobisty wpływ jest ledwie wyczuwalnym elementem woli społecznej, która nadaje kierunek rządowi. Po drugie, obalenie niewolnictwa pozbawiło wolnych ludzi wolnego czasu, którym dysponowali z tej racji, że większość prac spoczywała na barkach niewolników. Dwadzieścia tysięcy Ateńczyków nie mogłoby obradować każdego dnia na placu publicznym, gdyby nie niewolnicza ludność Aten. Po trzecie, w przeciwieństwie do wojny, handel nie pozostawia w życiu człowieka przerw na bezczynność. Ciągłe oddawanie się życiu politycznemu, codzienne rozprawianie o sprawach państwowych, dyskusje, narady, cały ten ruch wokół stronnictw, niezbędne agitacje, czyli przymusowe wypełnienie, aby użyć tego terminu, życia wolnych narodów starożytności, które, pozbawione tej możliwości czułyby się przygniecione ciężarem bezczynności, narodom współczesnym przyniosłoby tylko zamęt i zmęczenie, gdyż każda ich jednostka zajęta swoimi spekulacjami, przedsięwzięciami, korzyściami, które uzyskuje lub ma nadzieję uzyskać, zgadza się na oderwanie się od swoich zajęć tylko chwilowo i to w najmniejszym zakresie. Wreszcie, handel wzbudza w człowieku gorące umiłowanie indywidualnej niezależności. Zaspokaja on ich potrzeby, spełnia pragnienia bez ingerencji władzy. Ingerencja ta jest prawie zawsze nie wiem zresztą, dlaczego mówię prawie ingerencja ta zawsze jest czymś, co przeszkadza i krępuje. Za każdym razem, kiedy władza usiłuje wtrącić się do prywatnych spekulacji, spekulującym przynosi to utrapienie. Za każdym razem, kiedy rządy usiłują zająć się naszymi interesami, robią to gorzej i kosztowniej od nas samych. [...] Ateny [...] były najbardziej handlową ze wszystkich greckich republik: obywatele ich cieszyli się więc nieskończenie większą wolnością indywidualną niż obywatele Rzymu i Sparty. Gdybym mógł wdać się w szczegóły historyczne, wykazałbym wam, że handel spowodował zaniknięcie u Ateńczyków wielu z tych cech, które różniły narody starożytne od nowożytnych. [...] Ponieważ jednak w Atenach istniało również wiele z innych okoliczności decydujących o charakterze narodów starożytnych; ponieważ istniała ludność niewolnicza, a terytorium było mocno ściśnięte, znajdujemy tam ślady wolności właściwej starożytnym. Naród tworzy prawa, bada postępowanie urzędników, wzywa Peryklesa do rozliczenia się ze swoich poczynań, skazuje na śmierć wszystkich generałów, którzy dowodzili w bitwie pod Argos. Jednocześnie ostracyzm, samowładztwo zalegalizowane i wychwalane przez wszystkich ówczesnych ustawodawców, ostracyzm, który wydaje się i powinien się nam wydawać oburzającą niesprawiedliwością, dowodzi, że jednostka w Atenach była podporządkowana supremacji ciała społecznego w stopniu, jaki nie istnieje w żadnym z

wolnych państw Europy. Z tego, co wyłożyłem powyżej, wynika, że nie możemy już cieszyć się wolnością starożytnych, wolnością, na którą składa się aktywne i stałe uczestnictwo w kolektywnej władzy. Wolność, która jest naszym udziałem, polega na spokojnym oddawaniu się osobistej niezależności. Udział we władaniu narodem, przynależny w starożytności każdemu, nie był, tak jak za naszych czasów, abstrakcyjnym domniemaniem. Wola każdego obywatela miała realny wpływ, z praktykowania tej woli czerpał on żywą i częstą przyjemność. W rezultacie, starożytni byli gotowi do wielu poświęceń dla zachowania swoich praw politycznych oraz uczestnictwa w zarządzaniu państwem. Każdy z nich, odczuwając z dumą, ile wart był jego głos, znajdował w tej świadomości własnego znaczenia głębokie zadośćuczynienie. Zadośćuczynienie to dla nas jest już niedostępne. Jednostka, zagubiona w tłumie, prawie nigdy już nie dostrzega wpływu, jaki wywiera. Wola jej nigdy nie odciska się na zbiorowości; nic nie stwierdza w jej oczach wartości jej współdziałania. Praktykowanie praw politycznych daje nam więc tylko część satysfakcji, jaką czerpali z niego starożytni, a jednocześnie postęp cywilizacji, komercyjne nastawienie epoki, łączność między narodami, zwielokrotniły i nieskończenie zróżnicowały sposoby osiągnięcia jednostkowego szczęścia. Wynika stąd, że powinniśmy być o wiele bardziej niż starożytni przywiązani do naszej osobistej niezależności. Starożytni bowiem, poświęcając tę niezależność dla praw politycznych, poświęcali mniej, aby osiągnąć więcej, podczas gdy my, czyniąc to samo poświęcenie, dalibyśmy więcej, aby otrzymać mniej. Celem starożytnych był podział władzy pomiędzy wszystkich obywateli tej samej ojczyzny i to właśnie nazywali oni wolnością. Celem nowożytnych jest niczym nie zmącone korzystanie z dobrodziejstw indywidualnej niezależności, a wolnością są dla nich gwarancje, zapewnione im w tym celu przez instytucje. [...] Stwierdziłem na początku, że ludzie o dobrych zresztą intencjach, nie dostrzegłszy tych różnic, przyczynili się do niezmierzonego zła w czasie naszej długiej i burzliwej rewolucji. Ludzie ci czerpali jednak wiele swoich teorii z dzieł filozofów, którzy nie podejrzewali nawet, jakim modyfikacjom uległy przez dwa tysiące lat dyspozycje ludzkości. Spróbuję poddać analizie systemu najznakomitszego z nich, Jana Jakuba Rousseau, i wykazać, że przenosząc w czasy współczesne zakres kolektywnej zwierzchności przynależnej innym wiekom, ten wzniosły geniusz poruszany najczystszym umiłowaniem wolności dostarczył niemniej zgubnych pretekstów niejednej tyranii. Oczywiście, odsłaniając to, co uważam za ważką pomyłkę, zachowam oględność w krytyce i poważanie w potępieniu. Prawda powinna jednak wziąć górę nad rozważaniami czerpiącymi swą potęgę z blasku niezwykłego talentu i autorytetu ogromnej sławy. Zresztą, jak się tym przekonamy, pomyłki, z którą mam zamiar się rozprawić, nie należy przypisywać głównie Rousseau: jest ona o wiele bardziej dziełem jednego z jej sukcesorów, mniej elokwentnego, lecz nie mniej surowego i po tysiąckroć bardziej skłonnego do przesady. Jest nim ksiądz de Mably, mogący uchodzić za reprezentanta systemu, w którym, zgodnie z maksymą wolności starożytnej, obywatele winni być całkowicie zniewoleni, aby naród mógł być suwerennym, a jednostka winna być niewolnikiem, aby lud był wolny. Ksiądz de Mably, podobnie jak Rousseau i wielu innych wziął, w ślad za starożytnymi, autorytet ciała społecznego za wolność i wszystkie sposoby wydały mu się dobre, aby autorytet ten rozciągnąć na tę oporną część istnień ludzkich, nad których niezależnością ubolewał. We -wszystkich swych dziełach wyraża żal, że prawo dosięga jedynie czynów. Pragnąłby, aby mogło ono dosięgnąć myśli, najbardziej przelotnych odczuć, aby ścigało człowieka bez ustanku, nie pozostawiając mu schronienia, w którym mógłby umknąć jego władzy. Ledwie zauważył u jakiegoś narodu stosowanie represyjnych środków, a już wydawało mu się, że poczynił odkrycie i stawiał je za wzór; nienawidził indywidualnej wolności, tak jak nienawidzi się osobistego wroga i skoro tylko natykał się w historii na

naród, który był jej całkowicie pozbawiony, nie mógł powstrzymać się od podziwiania go, nawet jeśli brakło mu całkiem wolności politycznej. Wpadał w zachwyt nad Egipcjanami, ponieważ, jak powiadał, wszystko u nich regulowane było prawami, łącznie z wypoczynkiem i potrzebami, wszystko uginało się przed potęgą ustawodawcy; każda chwila dnia wypełniona była jakimś obowiązkiem. Nawet miłość poddawała się tej poważnej ingerencji, gdyż to właśnie prawo otwierało lub zamykało podwoje małżeńskiej łożnicy. Sparta, łącząca system republikański z tym samym zniewoleniem jednostek, wzbudzała w umyśle tego filozofa jeszcze żywszy entuzjazm. Ten wielki klasztor wydawał mu się ideałem republiki doskonałej. Dla Aten żywił głęboką pogardę z chęcią powiedziałby o tym narodzie, najpierwszym w Grecji, to, co pewien akademik i wielki pan mówił o Akademii Francuskiej: Cóż za przerażający despotyzm! Każdy robi tam, co chce. Należy dodać, że wielmoża ten miał na myśli Akademię taką, jaką była trzydzieści lat temu. [...] Jeśli podzielacie teraz panowie pogląd, który w moim przekonaniu wynika niezbicie z tych faktów, to uznacie wraz ze mną następujące prawdy: Niezależność jednostki jest najważniejszą ze współczesnych potrzeb. Nie należy więc nigdy żądać jej poświęcenia dla wolności politycznej. Wynika z tego, że żadna z licznych i zbyt wychwalanych instytucji, które w republikach starożytnych krępowały wolność jednostki, nie byłaby do przyjęcia w czasach współczesnych. Zdawałoby się, że prawdy tej nie trzeba udawadniać. Dzisiejsze rządy nie skłaniają się wcale do naśladowania republik starożytności. A jednak jakkolwiek instytucje republikańskie znajdują u nich niewielkie uznanie, to wykazują one dziwne upodobanie do niektórych republikańskich zwyczajów. Przykre to, że są to właśnie te zwyczaje, które pozwalają skazywać na wygnanie czy pozbawianie dóbr. Pamiętam, że w 1802 r. w ustawie o sądach specjalnych znalazł się artykuł wprowadzający we Francji grecki ostracyzm i Bóg jeden wie, ilu elokwentnych mówców prawiło nam w obronie tego artykułu (zanim został on wycofany!) o wolności Aten i wszystkich poświęceniach, jakie jednostka powinna dokonać dla jej zachowania. Podobnie, w okresie o wiele bliższym, kiedy lękliwe władze usiłowały nieśmiałą ręką pokierować wyborami w sposób dla siebie dogodny, pewna gazeta, nie zarażona bynajmniej republikanizmem, zaproponowała wskrzeszenie rzymskiej cenzury celem odsunięcia niebezpiecznych kandydatów. Sądzę więc, że nie będzie zbędną dygresją, jeżeli na poparcie moich twierdzeń powiem parę słów o tych dwóch tak chwalonych instytucjach. Ateński ostracyzm opierał się na założeniu, że społeczeństwo ma wszelką władzę nad swoimi członkami. Założenie to mogło go usprawiedliwiać, a w państwie tak niewielkim, w którym siła jednostki mogła zachwiać potęgą mas, ostracyzm mógł posiadać pozory użyteczności. U nas jednakże jednostki mają prawa, które społeczeństwo winne jest respektować, a ich wpływ jest, jak to już zauważyłem, tak bardzo zagubiony w mnogości innych, jednakowych lub przewyższających go wpływów, że wszelkie represje, motywowane koniecznością jego pomniejszenia są zbędne, a przez to niesprawiedliwe. Nikt nie ma prawa skazywać obywatela na wygnanie, jeżeli wyrok taki nie został wydany przez legalny sąd, zgodnie z wyraźnym prawem, przypisującym karę wygnania do czynu, którego jest winnym. Nikt nie ma prawa wyrywać obywatela ze swojej ojczyzny, właściciela ziemskiego z posiadłości, odrywać kupca od interesu, męża od żony, ojca od dzieci, pisarza od uczonych medytacji, starca od swoich przyzwyczajeń. Każde wygnanie polityczne jest politycznym zamachem. Każdy wyrok skazujący na wygnanie wydany przez zgromadzenie dla rzekomego zbawienia publicznego jest zbrodnią tego zgromadzenia przeciwko zbawieniu publicznemu, które przejawia się jedynie w poszanowaniu praw, przestrzeganiu form i zachowywaniu gwarancji. [...] Panowie, nie jesteśmy ani Persami podległymi despocie, ani Egipcjanami rządzonymi

przez kapłanów, ani Galami, których druidzi mogą złożyć w ofierze, ani też Grekami czy Rzymianami, dla których uczestnictwo we władaniu społeczeństwem było rekompensatą za brak wolności osobistej. Jesteśmy ludźmi nowożytnymi, pragnącymi korzystać ze swoich praw i rozwijać swoje zdolności w sposób, jaki nam się podoba obrać nie szkodząc innym. [...] Widzicie panowie, że moje obserwacje w żaden sposób nie dążą do pomniejszenia wartości wolności politycznej. Nie wyciągam bynajmniej z przedłożonych wam faktów wniosków, jakie wyciągają niektórzy. Twierdzą oni, że skoro starożytni byli wolni, a my nie możemy już być tak wolni jak oni, to jesteśmy przeznaczeni do tego, aby być niewolnikami. Chcieliby oni ustanowić nowe państwo, wyposażone w pewne elementy, które, jak twierdzą, są jedynie odpowiadającymi sytuacji dzisiejszego świata. Elementy te to przesądy, aby w ludziach wzbudzić lęk, egoizm, aby ich zdeprawować, frywolność, aby ich ogłupić, wulgarne uciechy, aby ich upodlić, despotyzm, aby nimi rządzić; no i oczywiście wiedza oparta na faktach i nauki ścisłe służące umocnieniu despotyzmu. Dziwne by było, gdyby taki właśnie był rezultat czterdziestu wieków, w czasie których ludzkość wzbogaciła się moralnie i materialnie; trudno mi to sobie wyobrazić. Z tego, co nas różni od starożytności wyciągam wnioski zgoła odmienne. Zamiast osłabiać gwarancje, należy rozszerzać uprawnienia. To, czego się domagam, to nie rezygnacja z wolności politycznej, lecz wzbogacenie jej o wolność osobistą. [...] o ile wolność odpowiadająca nowożytnym różni się od wolności starożytnych, to despotyzm, który był możliwy w starożytności nie jest już możliwy w czasach nowożytnych. Z faktu, że jesteśmy bardziej niż starożytni pozbawieni wolności politycznej i zwykle mniej o nią zabiegamy, może wynikać, że zbyt czasem zaniedbujemy, i zawsze niesłusznie, gwarancje, jakie nam ona zapewnia. Zarazem jednak, ponieważ o wiele bardziej niż starożytni przywiązani jesteśmy do wolności indywidualnej, będziemy jej w razie potrzeby bronić z o wiele większą zręcznością i wytrwałością; dysponujemy też dla jej obrony środkami, jakich starożytni nie mieli. Handel sprawia, że działania arbitralnej władzy mogą się odbić na naszej egzystencji w sposób bardziej dotkliwy, gdyż aby dosięgnąć naszych bardziej różnorodnych spekulacji, musi ona pomnażać swoje metody; jednakże ten sam handel ułatwia wymknięcie się jej poprzez zmianę natury własności, która staje się dzięki tym zmianom prawie nieuchwytna. Handel nadaje własności nową wartość: obieg; bez obiegu Własność jest jednoznaczna z użytkowaniem, a władza zawsze może dosięgnąć użytkowania poprzez odebranie korzyści z niego płynących; obieg jednakże stawia tym działaniom niewidoczną i niezwyciężoną przeszkodę. Konsekwencje handlu sięgają jeszcze dalej. Nie tylko czyni on ludzi wolnymi, ale poprzez stworzenie kredytu sprawia, że to władza staje się zależna. Pieniądze, powiada pewien francuski autor, są najniebezpieczniejszą bronią despotyzmu; jednocześnie jednak jego najpotężniejszym hamulcem. Kredyt posłuszny jest jednostce: siła jest tu bezużyteczna; kiedy pieniądze zostają ukryte lub znikają, wszystkie operacje państwowe zostają zawieszone. Kredyt u starożytnych nie miał podobnego znaczenia. Ich rządy były silniejsze od jednostek, dzisiaj jednostki są silniejsze od władz politycznych. Bogactwo jest potęgą, którą można się posłużyć w każdej chwili i w każdych okolicznościach, a w związku z tym bardziej realną i dającą się lepiej wykorzystać. Władza grozi, bogactwo wynagradza, oszukując władzę można się jej wymknąć; aby wkraść się w łaski bogactwa, należy mu służyć: ono więc musi odnieść zwycięstwo. Indywidualna egzystencja jest dla tych samych przyczyn mniej włączona w życie polityczne. Ludzie daleko przenoszą swoje skarby, ze sobą zaś unoszą wszelkie przyjemności życia. Handel zbliżył narody i upodobnił do siebie ich zwyczaje i obyczaje; głowy państw mogą być wrogami, lecz narody są sobie bliskie.

Niechże więc władza się z tym pogodzi: wolność jest nam potrzebna i będziemy ją mieli. Ponieważ jednak wolność, jakiej my potrzebujemy różni się od wolności starożytnych, jej organizacja musi być inna niż organizacja wolności starożytnej. Ta ostatnia cechowała się lym, że im więcej człowiek poświęcał czasu i sił na praktykowanie swych praw politycznych, tym bardziej czuł się wolny; ta zaś wolność, do której my jesteśmy przeznaczeni, tym bardziej będzie nam droga, im więcej nasze życie polityczne pozostawi nam czasu na nasze prywatne interesy. Stąd też, panowie, wywodzi się konieczność systemu reprezentacyjnego. System reprezentacyjny jest niczym innym jak organizacją, przy pomocy której naród zrzuca na barki kilku jednostek ciężar tego, czego nie może lub nie chce robić sam. Ubodzy sami zajmują się swoimi interesami; ludzie bogaci zaś biorą sobie zarządców [...]. W tym się zawiera historia narodów starożytnych i nowożytnych. System reprezentacyjny jest pełnomocnictwem nadanym pewnej liczbie ludzi przez naród, który pragnie obrony swych interesów, a nie ma czasu, aby zawsze bronić ich sam. Ludzie bogaci musieliby jednak być szaleni, by biorąc sobie zarządców, nie poddawać uważnemu i surowemu osądowi, czy zarządcy ci spełniają obowiązki, czy ich nie zaniedbują, czy nie są skorumpowani lub też nieudolni; toteż aby ocenić pełnomocników, mocodawcy wykazujący rozwagę pilnie śledzą interesy, których prowadzenie im powierzyli. Podobnie i społeczeństwa, które, aby cieszyć się odpowiednią dla nich wolnością, uciekają się do systemu reprezentacyjnego, sprawować muszą aktywny i stały nadzór nad swoimi reprezentantami, oraz zastrzec sobie okresowo prawo nie przedzielone zbyt długimi przerwami do ich usunięcia, jeżeli zdradziliby oni jego życzenia, i do cofnięcia władzy, której by nadużyli. Z faktu bowiem, że wolność nowożytna różni się od wolności starożytnej, wynika, że jest ona również zagrożona innego rodzaju niebezpieczeństwem. Niebezpieczeństwo wolności starożytnej polegało na tym, że ludzie, zajęci wyłącznie zapewnieniem sobie udziału we władzy, zbyt mało sobie cenili prawa osobiste i korzyści z nich płynące. Niebezpieczeństwem wolności nowożytnej jest zaś to, że zaabsorbowani cieszeniem się naszą wolnością prywatną i zagonieni w poszukiwaniu zysku, zbyt łatwo możemy zrezygnować z należącego się nam prawa do udziału we władzy politycznej. Depozytariusze władzy nie omieszkują nas do tego nakłaniać. Jakże chętnie oszczędziliby nam wszelkiego trudu, z wyjątkiem obowiązku posłuszeństwa i płacenia! Już słyszę, jak mówią: Jaki właściwie jest cel wszystkich waszych wysiłków, pobudka waszej pracy, przedmiot waszych nadziei? Czyż nie jest nim szczęście? Dajcie nam więc wolną rękę, a my wam to szczęście damy. O nie, panowie, nie dawajmy im wolnej ręki. Jakkolwiek wzruszająca byłaby tak czuła troska, prośmy władzę o pozostanie w swoich granicach. Niechaj będzie ona tylko sprawiedliwa, a my już zajmiemy się własnym szczęściem. Czyż korzystanie z praw, nie połączone z gwarancjami, mogłoby nam to szczęście zapewnić? Gdzie znaleźlibyśmy te gwarancje, gdybyśmy zrezygnowali z wolności politycznej? Zrezygnowanie z niej byłoby, panowie, szaleństwem podobnym szaleństwu człowieka, który chciałby zbudować na piasku budynek bez fundamentu tylko dlatego, że mieszka dopiero na pierwszym piętrze. A zresztą panowie, czy szczęście, jakiegokolwiek by nie było rodzaju, jest naprawdę jedynym celem rodzaju ludzkiego? Nasza kariera byłaby w takim wypadku bardzo zawężona, a nasze przeznaczenie mało wzniosłe. Wolność polityczna, dając wszystkim bez wyjątku obywatelom możność sprawowania pieczy nad najświętszymi ich interesami, poszerza ich umysł, uszlachetnia myśli, ustanawia między nimi rodzaj równości intelektualnej będącej chwałą i potęgą narodu. Toteż spójrzcie, jak pierwsza instytucja, zwracająca narodowi wolność polityczną, od razu go uszlachetnia. Spójrzcie, jak nasi rodacy wszelkich klas i profesji, wychodząc poza

krąg swoich zwykłych zajęć i prywatnych interesów, znajdują się nagle wyniesieni na poziom ważnych funkcji, które powierza im konstytucja, jak z rozwagą dokonują wyboru, z energią stawiają opór, niweczą podstępy, stawiają czoła groźbie, szlachetnie opierają się pokusie. Spójrzcie jak czysty, głęboki i szczery patriotyzm triumfuje w naszych miastach, odżywa nawet w najmniejszych osadach, przenika do warsztatów, pobudza do życia wsie, jak świadomość naszych praw i konieczności zapewnienia im gwarancji wypełnia sprawiedliwy i prawy umysł użytecznego rolnika i zapobiegliwego kupca, którzy doświadczeni w historii krzywd, których doznali, i nie mniej światli co do tego, jakich środków wymaga zapobieżenie im, obejmują jednym spojrzeniem całą Francję i, będąc przekazicielami wdzięczności narodu, wynagradzają swoimi głosami trzydziestoletnią wierność zasadom w osobie najznakomitszego z obrońców wolności. Zamiast więc panowie rezygnować z którejś z tych dwóch rodzajów wolności, należy, jak to wykazałem, nauczyć się godzić jedną z drugą. [...] Dzieło ustawodawcy nie jest dokończone przez to tylko, że dał on ludowi spokój. Nawet jeżeli lud jest zadowolony, pozostaje jeszcze wiele do zdziałania. Instytucje winne są dokończyć moralnej edukacji obywateli. Powinny, szanując jednocześnie indywidualne prawa obywateli, licząc się z ich niezależnością nie mącąc spokoju ich zajęć, poświęcić część swojego wpływu na sprawy publiczne, wzywać ich do współdziałania w sprawowaniu władzy przez oddanie jej swojej determinacji i swoich głosów, zagwarantować im prawo do kontroli i nadzoru poprzez wyrażanie opinii i kształtując ich w ten sposób do tych szczytnych funkcji, obdarzyć ich zarazem i pragnieniem, i zdolnością ich spełniania.