Kreml wobec rewolucji arabskich Marcin Kaczmarski Kreml był bierny wobec zajść w Tunezji i Egipcie, zaś wstrzymując się od głosowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, przyzwolił na akcję Zachodu w Libii. Przy okazji Dmitrij Miedwiediew pokłócił się z Władimirem Putinem. Czyżby strach przed powtórką scenariusza z arabskiej ulicy sparaliżował Moskwę? O ile w czasach Związku Radzieckiego Bliski Wschód stanowił jeden z istotniejszych kierunków geopolitycznej ekspansji, o tyle Federacja Rosyjska traktuje go po macoszemu. Powrót do regionu rozpoczął się od płaszczyzny dyplomatycznej wraz z ustanowieniem w 2002 roku tak zwanego Kwartetu Bliskowschodniego (w skład którego poza Rosją weszły Stany Zjednoczone, Unia Europejska i Organizacja Narodów Zjednoczonych). Jego celem było ożywienie bliskowschodniego procesu pokojowego między Izraelem i Autonomią Palestyńską. W połowie dekady ówczesny rosyjski prezydent Władimir Putin wzmocnił polityczne zaangażowanie: zacieśnieniu uległy kontakty z dawnym sojusznikiem Syrią, zintensyfikowano dialog z Algierią, Egiptem, Libią czy Jordanią. W 2006 roku Moskwa zdecydowała się uznać (po wygranych wyborach w Strefie Gazy) Hamas, postrzegany przez świat zachodni jako ugrupowanie terrorystyczne. Narzędziem dalszego wzmocnienia rosyjskiej obecności był eksport uzbrojenia. Rynek bliskowschodni stał się dla Rosji jednym z istotniejszych kierunków sprzedaży broni. Odchodząc od koncentracji na Chinach i Indiach, rosyjska zbrojeniówka zaczęła poszukiwać nowych klientów i dywersyfikować ofertę. Bliski Wschód i Afryka Północna dość szybko stały się istotnymi odbiorcami. Deklarując gotowość umorzenia długów z okresu radzieckiego w zamian za sprzedaż uzbrojenia, Moskwa porozumiała się z Algierią, Libią i Syrią. Zaczęto mówić o przystosowaniu syryjskiego portu Tartus jako punktu bazowania (acz nie stałej bazy morskiej) dla rosyjskiej floty. Zamówienia ze strony Algierii sięgnęły kilku miliardów dolarów. Kontrakty z Libią opiewały na ponad dwa miliardy dolarów. Strona rosyjska twierdzi, że toczyły się negocjacje o zakupach za kolejne dwa miliardy, ale podobne informacje odnosiły się do rozmów Rosji i Arabii Saudyjskiej. Jednocześnie dostawy uzbrojenia do Algierii napotykały poważne trudności, gdyż kraj ten był niezadowolony z jakości
24 Publicystyka i analizy Marcin Kaczmarski, Kreml wobec rewolucji arabskich dostarczanego sprzętu. Bez wątpienia, w rezultacie arabskich rewolucji Rosja poniesie straty finansowe z racji załamania się północnoafrykańskiego (a w perspektywie bliskowschodniego) rynku uzbrojenia. Wziąć Europę w kleszcze Jednocześnie działaniom tym towarzyszyły zabiegi w sferze energetycznej. W połowie dekady Moskwa była przekonana, że jest w stanie na nowo uporządkować rynki energetyczne oraz uzależnić od siebie Europę. Szczególną rolę w rosyjskiej strategii odegrać miała Afryka Północna. Rosyjski plan zakładał dwa rodzaje działań: utworzenie kartelu gazowego, który byłby w stanie dyktować ceny i dzielić rynki, oraz przejęcie części własności w sektorze gazowym i infrastrukturze w krajach basenu Morza Śródziemnego. Wejście w sektor energetyczny Afryki Północnej, któremu ewentualnie towarzyszyłoby zbliżenie polityczne, spowodowałoby wzięcie Europy w energetyczne kleszcze i dawało Moskwie przewagę strategiczną nad Unią Europejską. W latach 2005-2007 trwały intensywne starania o porozumienie gazowe z Algierią, które umożliwiłoby Rosji związanie się z kluczowym dla Europy dostawcą gazu z kierunku południowego. Podobna motywacja przyświecała ówczesnym zabiegom o zacieśnienie relacji z Libią oraz promocji idei gazowego OPEC (czyli aktywizacji Forum Państw-Eksporterów Gazu, GECF). Szybko jednak okazało się, że sukcesy Moskwy miały charakter tymczasowy i głównie propagandowy. Pod koniec roku 2007 algierska spółka Sonatrach ogłosiła wygaśnięcie porozumienia z Gazpromem. Okazało się, że strony nie są w stanie dojść do zgody w kwestii wymiany aktywów i form współpracy. Mimo powtarzających się zabiegów dyplomatycznych współpraca energetyczna Rosji z Algierią zamarła, a z Libią pozostawała na wstępnym etapie. Drugorzędny kierunek strategiczny Można wskazać jeszcze jeden wymiar rosyjskiej aktywności na Bliskim Wschodzie chęć zapobieżenia poparciu krajów muzułmańskich dla islamskiego ekstremizmu w samej Rosji. O ile jeszcze do połowy ubiegłej dekady sprowadzało się to głównie do marginalizowania kwestii wojny w Czeczenii, o tyle w obecnej sytuacji na Kaukazie Północnym istotne jest ograniczenie poparcia dla zbrojnego podziemia w regionie. W 2003 roku Rosja stała się obserwatorem w Organizacji Konferencji Islamskiej (OKI), utrzymywała też intensywny dialog z Ligą Państw Arabskich. Nie bez znaczenia była w tym przypadku bliskość ideologiczna z częścią reżimów Rosja pozycjonowała się w świecie islamskim jako mocarstwo antyamerykańskie i pragnące minimalizować wpływy Stanów Zjednoczonych w regionie. Takie podejście znacznie ułatwiało Moskwie zbliżenie z częścią krajów arabskich.
Marcin Kaczmarski, Kreml wobec rewolucji arabskich Publicystyka i analizy 25 Zabiegom o polepszenie pozycji w świecie arabskim towarzyszyły postępy w relacjach z Izraelem i Iranem, państwami cywilizacyjnie obcymi na Bliskim Wschodzie. Jak wskazuje Mark N. Katz w analizie zatytułowanej Russia s Greater Middle East Policy, opublikowanej w kwietniu 2010 roku przez Francuski Instytut Stosunków Międzynarodowych (IFRI), Rosji udaje się utrzymywać dobre relacje ze wszystkimi zaangażowanymi aktorami, mimo że często prowadzi ona politykę sprzeczną z ich interesami. Wynika to z zagęszczenia sporów między aktorami w regionie i obaw, że zniechęcona Rosja mogłaby jeszcze bardziej zacieśnić relacje z rywalami. Mimo tych zabiegów widać, że w porównaniu z Europą, Azją i Wspólnotą Niepodległych Państw Bliski Wschód stanowi dla Rosji kierunek drugoplanowy, zwłaszcza wobec braku stałych sojuszników oraz wspomnianych porażek poniesionych na froncie energetycznym i zbrojeniowym. Region bliskowschodni Bliski Wschód stanowi dla Rosji kierunek drugoplanowy, zwłaszcza wobec braku stałych sojuszników oraz poniesionych porażek na frontach energetycznym i zbrojeniowym. daje Moskwie przede wszystkim możliwość zaprezentowania się w roli mocarstwa o interesach globalnych (ponadregionalnych) i podniesienia tym samym swojego prestiżu międzynarodowego. Zaskakująca bierność Rosja stosunkowo późno zareagowała na wydarzenia w świecie arabskim, zachowując bierność względem rewolucji w Tunezji i Egipcie. Na początku skupiała się wyłącznie na ochronie rosyjskich obywateli w tych krajach. Następnie dyplomacja rosyjska ograniczała się do wezwań o niestosowanie siły przez wszystkie strony oraz apelowała o nieingerencję zewnętrzną w sprawy krajów arabskich. Nie sposób, oczywiście, wykluczyć zakulisowych działań rosyjskiej dyplomacji, jednak dotychczasowe doświadczenie wskazuje, że Moskwa raczej się przechwala dyplomatycznymi osiągnięciami, niż kryje je w cieniu. Dużo bardziej zaskakująca była postawa Rosji względem wydarzeń w Libii. Pod koniec lutego Moskwa poparła rezolucję 1970 Rady Bezpieczeństwa, nakładającą sankcje na reżim Muammara Kadafiego. Rezolucja ta wskazała na możliwość uznania użycia siły wobec cywili za przestępstwo i postawienia Kadafiego przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym (MTK). Było to zaskakujące, zważywszy, że Rosja nie uznaje MTK i stanowczo sprzeciwiała się wydaniu nakazu aresztowania prezydenta Sudanu. Rezolucja nakładała też embargo na eksport uzbrojenia do Libii oraz sankcje finansowe. Już wówczas zawarte w deklaracji propozycje sugerowały możliwość interwencji zbrojnej, ale strona rosyjska przeforsowała zapis blokujący wykorzystanie rezolucji jako pretekstu do użycia siły wobec Libii.
26 Publicystyka i analizy Marcin Kaczmarski, Kreml wobec rewolucji arabskich Jeszcze większym zaskoczeniem było wstrzymanie się Rosji od głosowania nad rezolucją 1973, co umożliwiło użycie siły wobec reżimu Kadafiego. Równie dziwne wydaje się to, że Moskwa nie próbuje włączyć się do kręgu decyzyjnego nie wzięła udziału w szczycie paryskim, który rozpoczął interwencję zbrojną, ani w szczycie londyńskim, mającym wypracować dalszą strategię. Odbiega to od dotychczasowego zachowania Kremla, który zwykle dążył do udziału w grupie decyzyjnej, nawet jeśli nie miał wiele do zaoferowania, bądź był umiarkowanie zainteresowany daną sprawą. Stanowiło to stały element uzyskiwania prestiżu globalnego mocarstwa, współdecydującego o wszystkim. Jest to tym bardziej zagadkowe, że reakcja społeczności międzynarodowej na wydarzenia w Libii może ustanowić precedens dla podobnych przypadków. i wewnętrzne podziały Rezolucja 1973 przyczyniła się do najbardziej do tej pory widocznego publicznie sporu między prezydentem i premierem w czasie funkcjonowania tandemokracji. Władimir Putin kilka dni po rozpoczęciu nalotów porównał rezolucję z wezwaniem do wypraw krzyżowych i stwierdził, że Stanom Zjednoczonym łatwo przychodzi sięganie po siłę zbrojną i jest to stała tendencja w ich polityce. Komentarz został wyrażony w ostrej formie i było zrozumiałe, że Putin krytykuje nie tyle wykonanie rezolucji, ile samo jej przyjęcie. Miedwiediew ze swoim stanowiskiem W odpowiedzi kilka godzin później prezydent Rosji wydał odnośnie do Libii specjalne oświadczenie dla mediów (prezentując się w kurtce z napisem głównodowodzący, co szybko zostało zauważone). Miedwiediew stanął w obronie rezolucji (jako jedyny do jest w mniejszości większość elity tej pory rosyjski polityk) i podkreślił, że Rosja wstrzymała rosyjskiej była przeciw się od jej zawetowania na jego osobiste polecenie. przyzwoleniu na Premier Putin w następnych dniach starał się wyciszyć zachodnią interwencję. spór, który od razu trafił na pierwsze strony gazet. Istnienie poważnych różnic w rosyjskiej elicie nie ulega wątpliwości. Prezydent Miedwiediew ze swoim stanowiskiem jest wyraźnie w mniejszości większość wypowiadała się przeciwko sankcjom wobec Libii i zachodniej interwencji zbrojnej. Pytanie, jakie się nieuchronnie nasuwa, ale na razie pozostaje bez odpowiedzi, dotyczy kwestii, w jakim stopniu te różnice wynikają z rozpoczętej walki o sukcesję w roku 2012. Spór prezydenta i premiera (pierwszy raz tak widoczny) sugeruje, że decyzja o powstrzymaniu się od prawa weta zapadła w trybie przyspieszonym, a konsultacje miały ograniczony charakter (być może Miedwiediew podjął decyzję samodzielnie).
Marcin Kaczmarski, Kreml wobec rewolucji arabskich Publicystyka i analizy 27 Wyjątek, a nie nowa reguła Wydaje się, że przyczyn pasywnej postawy rosyjskiej należy upatrywać w pierwszym rzędzie w przedstawionej wyżej charakterystyce zaangażowania Rosji w regionie Bliskiego Wschodu oraz w specyficznym zbiegu okoliczności, jakie powstały wokół sytuacji w Libii. Z pewnością istotne znaczenie dla Rosji miała postawa Ligi Państw Arabskich, która zwróciła się do ONZ z prośbą o ustanowienie strefy zakazu lotów nad Libią. Nie sposób też wykluczyć, że Moskwa doszła do wniosku, że w Afryce Północnej dochodzi do zasadniczego przetasowania sił, prowadzącego do ich nowego układu, z którym nie należy psuć sobie relacji, wspierając dyktatora, niemającego i tak szans na przetrwanie. Kolejnym elementem, jaki należy wziąć pod uwagę, jest kontekst energetyczny. Zwłaszcza od początku chaosu w Libii Rosja prezentowała się jako jedyne źródło surowców energetycznych, które pozostaje stabilne i na którym Europa może polegać. Nie sposób wreszcie wykluczyć porozumienia z USA i/lub politycznej inwestycji we Francję, a konkretnie prezydenta Nicolasa Sarkozy ego, Od początku chaosu w Libii Rosja prezentowała się jako jedyne źródło surowców energetycznych, które pozostaje stabilne i na którym Europa może polegać. któremu najbardziej (z przyczyn wewnętrznych) zależało na interwencji. Nie wolno też zapominać, że Rosja głosowała identycznie jak pozostałe państwa BRICS (kraje rozwijające się: Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, Afryka Południowa) z wyjątkiem Afryki Południowej. Kraje te przyjęły postawę nieżyczliwej neutralności : jeśli państwa zachodnie chcą, to niech bronią cywili, ale my nie bierzemy odpowiedzialności za ewentualne negatywne konsekwencje tej decyzji. Dalsza reakcja większości rosyjskich władz i mediów pokazuje, że zachowanie względem Libii stanowi raczej wyjątek, niż tworzy nową regułę. Narasta krytyka sposobu prowadzenia operacji przez państwa zachodnie, nadmiernego użycia siły, wychodzenia poza ramy rezolucji Rady Bezpieczeństwa oraz podnoszona jest kwestia ofiar cywilnych. Wiatr przemian nie zawieje z Bliskiego Wschodu Nie ulega wątpliwości, że niepewna postawa rosyjskich władz wynikała również z charakteru rewolucji dokonujących się w krajach arabskich obalenia rządów wąskiej i skorumpowanej grupy przez społeczeństwo. Analogie do roku 1989 były jedynie wzmacniane przez istotną część komentatorów oraz opozycyjnych polityków rosyjskich. W tym też należy upatrywać przyczyn, dla których władze rosyjskie wahały się między poparciem rewolucji jako mających demokratyczny charakter
28 Publicystyka i analizy Marcin Kaczmarski, Kreml wobec rewolucji arabskich a przestrzeganiem przed dojściem do władzy ekstremistów. Jeszcze w lutym prezydent Miedwiediew ostrzegł, że wydarzenia w Egipcie mogą prowadzić do wzmocnienia pozycji fanatyków i dezintegracji państw arabskich. Sugerował również, że Rosja może stać się celem tych samych sił, które przynajmniej Postawa rosyjskich częściowo są odpowiedzialne za wydarzenia w Egipcie. Wtórował mu wicepremier Igor Sieczin, który wzywał do zba- władz wynika z charakteru dania roli koncernu Google w rewolucji egipskiej. Premier Putin oskarżał Al-Kaidę o współuczestnictwo w libijskiej dokonujących się wojnie domowej. w krajach arabskich Jednak mimo tej reakcji nie należy pochopnie tworzyć rewolucji obalenia zbyt daleko idących analogii. Sytuacja społeczno-gospodarcza oraz struktura demograficzna są zupełnie inne w Rosji rządów wąskiej i skorumpowanej grupy. niż w krajach północnoafrykańskich. W przypadku, kiedy społeczeństwo rosyjskie nie zdecydowało się protestować w trakcie kryzysu gospodarczego 2009 roku, nie wydaje się, aby było skłonne czynić tak teraz. Nadchodzą wprawdzie wybory parlamentarne i prezydenckie, ale ich uwarunkowania są dużo korzystniejsze dla władz niż cztery lata temu. Poprzednia sukcesja odbywała się w cieniu obaw o kolorową rewolucję i próbę delegitymizacji rosyjskiego systemu przez Zachód. Teraz nie widać takich niebezpieczeństw dla rządzącej elity, nawet w przypadku powrotu na Kreml Władimira Putina. Marcin Kaczmarski jest analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich. Autor między innymi publikacji: Rosja na rozdrożu. Polityka zagraniczna Władimira Putina (Warszawa 2006), Bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej (Warszawa 2010).