Podatek handlowy upadnie? Ujawniamy korespondencję Polski z Komisją Europejską! data aktualizacji: 2016.09.16 Trwa wstępne dochodzenie Komisji Europejskiej w sprawie polskiego podatku od sprzedaży detalicznej. Portalowi wiadomoscihandlowe.pl udało się dotrzeć do korespondencji, jaka prowadzona jest w tym temacie na linii Bruksela-Warszawa. Z pism wynika, że szanse na uznanie przez KE polskiej daniny za pomoc publiczną, a w konsekwencji wydanie nakazu jej zawieszenia, są naprawdę spore, jednak sprawa absolutnie nie jest przesądzona. Korespondencja prowadzona w imieniu Polski przez UOKiK, a po stronie unijnej przez Dyrekcję Generalną ds. Konkurencji, trwa od 11 lutego br. O szczegółach dwóch pierwszych pism portal wiadomoscihandlowe.pl informował już w marcu. Od tamtej pory strony wymieniły się swoimi spostrzeżeniami i wyjaśnieniami jeszcze czterokrotnie: 30 maja, 24 czerwca, 6 lipca i 22 lipca. Były to zarazem pierwsze pisma, w których odnoszono się do finalnej wersji projektu ustawy (a następnie do samej ustawy), a nie do projektu lutowego, w którym przewidywano m.in. zupełnie inne stawki i
progi, opodatkowanie sieci franczyzowych i e-commerce. Nie taki podatek Z najnowszego pisma Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji wyraźnie wynika, że służby KE nie są zadowolone z wyjaśnień przedstawianych przez stronę polską. Podatek handlowy, zdaniem Brukseli, wydaje się budzić wątpliwości z punktu widzenia zasad pomocy państwa, z tego względu, iż nierówno traktuje przedsiębiorstwa różniące się od siebie wielkością. To efekt tego, jak skonstruowane zostały progi i stawki podatkowe. Służby Komisji - co zresztą wytyka im później strona polska - wydają się jednak błędnie rozumieć konstrukcję podatku. Udowadnia to poniższy cytat: Omawiany projekt ustawy zawiera stawki podatku progresywnego o trzech różnych poziomach progresywności: 0 % dla przedsiębiorstw osiągających miesięczny przychód ze sprzedaży detalicznej poniżej 17 mln PLN, 0,8 % dla przedsiębiorstw osiągających miesięczny przychód ze sprzedaży detalicznej w wysokości od 17 mln PLN do 170 mln PLN oraz 1,4 % dla przedsiębiorstw osiągających miesięczny przychód ze sprzedaży detalicznej powyżej 170 mln PLN. Służby Komisji uważają zatem planowany środek podatkowy za selektywny prima facie (na pierwszy rzut oka - dop. red.). Szkopuł w tym, że podatek handlowy działać będzie w Polsce na zupełnie innej zasadzie. Przykładowo, jeśli jakaś firma przekroczy w danym miesiącu 170 mln zł przychodu, to najwyższą stawkę podatkową (1,4 proc.) zapłaci jedynie od nadwyżki względem owych 170 mln zł, a nie od całości przychodu w tymże miesiącu. To kolosalna różnica. W tym miejscu warto wspomnieć o tym, że w ustawie o podatku od sprzedaży detalicznej pojawił się błąd. Znaczna część prawników nie ma wątpliwości, że literalne brzmienie ustawy wskazuje, iż najwyższa stawka podatku dotyczyć będzie przychodów powyżej 187 mln zł miesięcznie, a nie 170 mln zł. Jest to wbrew intencjom Ministerstwa Finansów i rządu. W piśmie UOKiK błąd ten przyjmuje jeszcze inną postać: Sprzedawca, który miesięcznie osiągnie przychód przekraczający 170 mln PLN np. 400 mln PLN, zapłaci podatek według stawki 0,8% od przychodu w wysokości 170 mln PLN i według stawki 1,4% od kwoty 213 mln PLN. Ostrzeżenie z Brukseli Dyrekcja Generalna ds. Konkurencji w ostatnim liście wysłanym do Warszawy stwierdza, iż jej zdaniem władze polskie nie przedstawiły żadnego argumentu na poparcie tezy, że zróżnicowane traktowanie różnych przedsiębiorstw pod kątem stawki planowanego podatku jest uzasadnione ze względu na charakter lub ogólną strukturę systemu odniesienia. W opinii służb KE, na pierwszy rzut oka środek ten przyznaje selektywną korzyść przedsiębiorstwom sektora detalicznego o niższym poziomie przychodu. Jeszcze na dzień przed uchwaleniem ustawy o podatku handlowym przez Sejm, Bruksela zwracała w piśmie do UOKiK uwagę na negatywne decyzje podjęte w lipcu w sprawach dotyczących węgierskiego "podatku handlowego", czyli opłaty z tytułu kontroli łańcucha żywnościowego, a także osobnego, węgierskiego podatku od wyrobów tytoniowych. Oba te środki, opierające się na
progresywnych stawkach uzależnionych od przychodu, naruszyły unijne zasady pomocy państwa. Stosowanie takiej argumentacji wyraźnie wskazuje, co służbom Komisji Europejskiej najbardziej nie podoba się w podatku wprowadzonym w Polsce. Nie bez powodu w piśmie, do którego dotarliśmy, znajduje się także przypomnienie dla polskich władz o obowiązku informowania KE o "wszelkich planach wprowadzenia lub zmiany środka pomocy" oraz o obowiązku "powstrzymania się od stosowania takiego środka do momentu wydania zgody przez Komisję". Dyrekcja Generalna ds. Konkurencji ostrzegła także polską stronę, iż: (...) jeżeli w wyniku trwającego wstępnego dochodzenia informacje dostarczone Komisji nie pozwolą na wyjaśnienie jej wątpliwości co do zgodności planowanego podatku z postanowieniami Traktatu dotyczącymi pomocy państwa, Komisja może uznać za konieczne wydanie nakazu zawieszenia (...) Pieniądze na dzieci Najciekawszą część dotychczasowej korespondencji między stronami stanowią listy adresowane do Brukseli przez UOKiK. W ich treści pojawia się bowiem cała linia obrony, jaką tylko udało się przygotować w Warszawie. Część argumentów zawartych w pismach przesłanych służbom KE nie była wcześniej prezentowana w żadnym innym miejscu - podczas konsultacji projektu ustawy, podczas prac nad podatkiem handlowym w Sejmie, czy w wystąpieniach przedstawicieli rządu. Dwa najnowsze pisma wysłane przez UOKiK liczą łącznie 16 stron. Niektóre ich fragmenty pokrywają się wprost z treścią uzasadnienia projektu ustawy, ale zostały rozbudowane o dodatkowe wyjaśnienia. Tak jest m.in. z informacją dla służb Komisji na temat tego, dlaczego daniną nie będzie objęty handel internetowy. Handel internetowy ma charakter transgraniczny, co oznacza, z jednej strony ograniczone możliwości wyegzekwowania podatku od podmiotów zagranicznych dokonujących sprzedaży na terenie RP, z drugiej zaś strony mogłoby powodować przeniesienie działalności podmiotów polskich za granicę w celu uniknięcia podatku. Cel fiskalny związany z opodatkowaniem sprzedaży internetowej nie byłby więc w tym przypadku osiągnięty. Co więcej mogłyby nawet wystąpić ujemne skutki budżetowe związane ze zmniejszeniem wpływów z VAT i podatków dochodowych w związku z przeniesieniem siedziby przedsiębiorstw za granicę RP. Interesująco prezentują się fragmenty informujące Dyrekcję Generalną ds. Konkurencji na temat celu podatku od sprzedaży detalicznej. W jednym z pism UOKiK przyznaje, że chodzi o zwiększenie dochodów podatkowych przeznaczonych na finansowanie programu "Rodzina 500 plus", ale miesiąc później polska strona twierdzi już, że "podatek nie ma ściśle określonego przeznaczenia, a jedynie ogólny cel fiskalny" (na Węgrzech cel wyraźnie wskazano i było nim sfinansowanie kontroli w sklepach). Jedno nie wyklucza jednak drugiego - żaden konkretny cel nie został bowiem zapisany w polskiej ustawie, a o wypłatach w ramach "Rodzina 500 plus" wspomniano tylko w uzasadnieniu projektu ustawy. Nie tylko spożywka Służby KE już wiosną prosiły stronę polską o wyjaśnienie, czy wprowadzenie stawek progresywnych jest uzasadnione w świetle podatku od sprzedaży detalicznej, oraz w jaki sposób Warszawa ustaliła
poszczególne stawki i kwotę wolną. Czerwcowa odpowiedź UOKiK na te pytania zaczyna się od... podkreślenia, że w zakresie kształtowania polityki podatkowej, państwa członkowskie UE dysponują szeroką autonomią. Oprócz tego polski urząd antymonopolowy argumentuje, że podatek handlowy "obejmuje wszystkie podmioty działające w handlu detalicznym", niezależnie od branży, formy prawnej, sposobu organizacji działalności, zyskowności ani pochodzenia kapitału. Aby poprzeć tę ostatnią tezę, wskazuje, że choć w branży handlu spożywczego zdecydowanie dominuje w Polsce kapitał zagraniczny, to w innych branżach, takich jak handel RTV i AGD, sytuacja przedstawia się odwrotnie. UOKiK tłumaczy też, dlaczego jego zdaniem progresja podatkowa zastosowana w podatku handlowym nie powinna budzić zastrzeżeń Komisji. Progresja podatkowa jest stosowana powszechnie w systemach podatkowych państw członkowskich jak również w polskim systemie podatkowym - progresywność stawek należy do jednej z cech ogólnej struktury systemu podatkowego w Polsce, a projektowany podatek od sprzedaży nie wprowadza tu nowej zasady. Dwa bratanki? Polska strona sporo miejsca poświęca na wyliczenie różnic między daniną obowiązującą w naszym kraju, a podatkami wprowadzonymi na Węgrzech, z których następnie tamtejszy rząd się wycofał. UOKiK wskazuje, że w przypadku węgierskim progresywność skali podatkowej "była o wiele większa" i "określana mianem ostrej" - zakładała od czterech do ośmiu stawek o sporym różnicowaniu. Inne na Węgrzech były także deklarowane cele wprowadzenia podatków/opłat. Oprócz tego polski urząd wskazuje na "zupełnie inną strukturę rynku" w zakresie wielkości podmiotów i pochodzenia kapitału, chociaż na samym wymienieniu tego argumentu się kończy - brakuje doprecyzowania i twardych danych. Ostatnim argumentem podnoszonym przez UOKiK jest to, że na Węgrzech w niektórych przypadkach podstawa opodatkowania ustalana była z zastosowaniem reguły kumulacji w odniesieniu do przedsiębiorców znajdujących się w określonych relacjach kapitałowych. Dla odmiany, w Polsce wysokość podatku wyliczana ma być oddzielnie dla każdego numeru NIP. Nasz urząd antymonopolowy stara się także zakwestionować logikę przedstawioną przez KE w decyzjach dotyczących Węgier. Zdaniem polskich władz, argumenty na które powołuje się Komisja w owych decyzjach "nie są trafne". W opinii naszej strony, z toku rozumowania przedstawionego w decyzjach dotyczących Węgier wynika, że Komisja nie tylko kwestionuje zakwestionowaną w tychże przypadkach "stromą progresję", ale w ogóle uznaje zastosowanie jakiejkolwiek progresji w przypadku podatku przychodowego z samej swojej istoty za "powodujące zróżnicowanie przedsiębiorców znajdujących się w porównywalnej sytuacji faktycznej lub prawnej". UOKiK próbuje zatem udowodnić, że nawet stawka liniowa użyta w podatku przychodowym nie spełniałaby "wymagań" przedstawionych przez KE. Zgodnie z zastosowanym przez Komisję rozumowaniem należałoby więc zakwestionować zgodność z regułami pomocy państwa wszystkie, wprowadzone wyłącznie w celu fiskalnym, podatki obrotowe ze stawką liniową jako takie, które powodują niedające się usprawiedliwić zróżnicowanie podmiotów.
Polskie władze bronią stanowiska, że takie podejście KE jest nieprawidłowe oraz stanowi nieuprawnione ograniczenie autonomii państw członkowskich w zakresie kształtowania swojej polityki fiskalnej, gdyż oznacza... niemożność wprowadzania podatków od przychodów. Dwie progresje Warszawa stara się obronić progresję także w inny sposób. Zwraca uwagę służb KE, iż należy odróżnić progresję szczeblową od progresji globalnej. W przypadku tej drugiej, wyższą stawkę stosuje się do całości przychodów - taka progresja zawarta była choćby w węgierskiej opłacie związanej z inspekcją żywności. Progresja szczeblowa, zastosowana w polskim podatku od sprzedaży detalicznej, oznacza natomiast, że wyższa stawka stosowana będzie tylko do nadwyżki podstawy opodatkowania ponad próg wyznaczający nową stawkę. Polska strona wysuwa argument, że na tym samym poziomie przychodów, to jest w poszczególnych przedziałach przychodów, podatnicy opodatkowani są "tak samo", a różnica występuje dopiero wtedy, gdy jeden podatnik nie ma już w kolejnym przedziale przychodów do opodatkowania. Tyle że... Wówczas nie można już dokonywać porównania tych podatników, gdyż nie znajdują się oni w porównywalnej sytuacji - jeden z nich osiągnął dochody/przychody w tym przedziale a drugi nie. W konsekwencji, zdaniem władz polskich, nieprawidłowe jest również, zastosowane przez Komisję w sprawach węgierskich, obliczanie w odniesieniu do całości podstawy opodatkowania średniej stawki zastosowanego opodatkowania i porównywanie tych stawek. Jak jeszcze UOKiK stara się uzasadnić zastosowanie progresji podatkowej w przepisach wprowadzonych w Polsce? Choćby odwołując się do tego, iż przedsiębiorstwa o większych przychodach, dzięki tzw. efektom skali, mają znaczące możliwości obniżenia kosztu jednostkowego i przez to większe możliwości rozwoju. W opinii polskich władz, to, że jedne firmy posiadają większe możliwości rozwoju od innych jest więc wystarczającą przesłanką do tego, by zastosować wobec nich wyższą stawkę podatkową. Podatek a wentylator Ciąg dalszy wyjaśnień polskich władz znaleźć można w najnowszym piśmie, przesłanym do Brukseli 22 lipca. Warszawa wielokrotnie podkreśla w nim, że służby KE w nadesłanej wcześniej (6 lipca) odpowiedzi w żaden sposób nie odniosły się do szeregu argumentów już podniesionych przez polską stronę. UOKiK nie tylko je powtarza, ale także przedstawia kilka nowych. Wskazuje m.in., że progresja podatkowa jest zasadna, gdyż "przedsiębiorstwa o dużych przychodach mają na ogół większe możliwości płatnicze oraz częściej stosują praktyki optymalizacyjne". Polska strona stara się przekonać Dyrekcję Generalną ds. Konkurencji, że efekty, jakie wywoła wprowadzenie podatku handlowego w naszym kraju, będą zgodne z unijną polityką wyrównywania szans małych i średnich przedsiębiorstw z tymi największymi. Przyjęta koncepcja rozliczania i deklarowania podatku od sprzedaży detalicznej w okresach miesięcznych sprzyja w dłuższych okresach niwelowaniu różnic, jeśli chodzi o osiągane przychody między małymi, średnimi i dużymi przedsiębiorstwami. MŚP, charakteryzujące się zwykle większą elastycznością reagowania na aktualną sytuację rynkową, mogą w krótkich okresach, takich jak okresy miesięczne, osiągnąć taki sam lub
większy przychód niż duże firmy. Jako przykład można podać zwiększony przychód firm handlujących napojami lub wentylatorami latem lub sprzętem narciarskim zimą. Równocześnie UOKiK próbuje odeprzeć argument podnoszony przez służby KE, że przychód przedsiębiorstwa ma bezpośrednie przełożenie na wielkość firmy. Polska strona podkreśla, iż ze względu na comiesięczne rozliczanie podatku, może dojść do sytuacji, że w danym miesiącu przedsiębiorstwo z sektora MŚP osiągnie wyższy przychód, niż duża firma. Urząd posuwa się nawet do tego, że wymienia czynniki, jakie mogą mieć na to wpływ (m.in. moda, sezonowość, pogoda, czy różnice w cenach u poszczególnych sprzedawców). Inni byli pierwsi Polska strona przywołuje też kilka przykładów z dotychczasowego orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w zakresie tego, jakie środki są selektywne (stanowią pomoc publiczną), a jakie nie. Z tychże przykładów, zdaniem UOKiK, wynika, że orzeczenia w tego typu sprawach nie są jednolite i mają charakter precedensowy lub też delegują ocenę do sądu krajowego, "co powoduje ich ograniczoną przydatność do oceny środków o innym charakterze, w tym podatku od sprzedaży detalicznej". Urząd podkreśla także w piśmie skierowanym do służb KE, że konstrukcja zdecydowanej większości podatków w systemach podatkowych Polski i innych krajów europejskich opiera się na zróżnicowanych stawkach i ulgach podatkowych, które to nie są traktowane jako niezgodne z zasadami pomocy publicznej. Jak zaznacza UOKiK, zróżnicowanie wysokości podatku w stosunku do podatników ze względu na zdolności płatnicze jest "immanentną cechą" systemów podatkowych i nie dotyczy tylko podatków dochodowych. Tłumaczenia polskiej strony odnośnie konstrukcji podatku handlowego obejmują także następujące stwierdzenie: Obecnie ze względu na powszechnie stosowane praktyki optymalizacyjne w podatkach dochodowych, zysk nie jest kryterium bardziej obiektywnym niż przychód, jeśli chodzi o ustalenie możliwości płatniczych podatnika. Ostatni argument podniesiony przez polskie władze dotyczy "podatków handlowych" funkcjonujących od wielu lat we Francji oraz w niektórych regionach Hiszpanii. UOKiK podkreśla, iż polskiej stronie nic nie wiadomo o tym, by zwolnienia od tychże podatków uznane zostały przez Komisję Europejską za pomoc publiczną. Niepewny finał Jak udało nam się ustalić, służby KE na pismo z Warszawy wysłane 22 lipca nie odpowiedziały co najmniej do września. Nie sposób stwierdzić, co to oznacza - czy Dyrekcja Generalna ds. Konkurencji tym razem pracuje nad obszerną, szczegółową odpowiedzią na podnoszone przez polskie władze argumenty, czy może raczej szykuje się do wszczęcia formalnego postępowania przeciwko Polsce w sprawie o naruszenie zobowiązań traktatowych. Dotychczas nie otrzymaliśmy żadnych informacji, jakoby skargę na podatek handlowy złożyli działający w Polsce przedsiębiorcy. Wiemy natomiast, że złożenie takiej skargi rozważa EuroCommerce, organizacja w skład której wchodzi m.in. Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, zrzeszająca największe sieci handlowe o kapitale zagranicznym obecne w Polsce. Jak przebiegać może dalszy ciąg tej sprawy? - W przypadku wszczęcia postępowania, Komisja
wezwie państwo członkowskie do przedstawienia wyjaśnień, zaś po ich rozpatrzeniu Komisja może skierować do państwa członkowskiego swoje zastrzeżenia, wytykając naruszenie prawa unijnego - tłumaczy Marcin Wnukowski z kancelarii Squire Patton Boggs. Jak dodaje, następnym etapem, gdyby Komisja nie była usatysfakcjonowana wyjaśnieniami, będzie skierowanie sprawy do Trybunału. Jej rozpoznanie zajmuje jednak zwykle około dwóch lat. Czyżby batalia o polski podatek handlowy miała trwać aż tak długo? >> Kliknij, aby zobaczyć skany wszystkich pism << Kliknij także i przeczytaj: Podatek handlowy dla wszystkich firm handlowych? Źródło: https://www.wiadomoscihandlowe.pl/drukujpdf/artykul/8689