Biegaj nie tylko wyczynowo



Podobne dokumenty
Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

RAPORT MIESIĘCZNY. za miesiąc październik listopada 2016

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej:

RAPORT NT. SYTUACJI GOSPODARCZEJ REGIONU

Warszawa, czerwiec 2015 ISSN NR 84/2015 O KONFLIKCIE NA UKRAINIE I SANKCJACH GOSPODARCZYCH WOBEC ROSJI

JAK CZYTAĆ WYKRESY I DANE STATYSTYCZNE PRZYKŁADY ZADAŃ

e-wniosekplus - cyfrowa rewolucja w dopłatach bezpośrednich

3 największe błędy inwestorów, które uniemożliwiają osiągnięcie sukcesu na giełdzie

FINANSOWY BAROMETR ING: Wiedza finansowa

Wymiar jednostkowy obecności Polski w Unii Europejskiej. Jakie korzyści z integracji ma zwykły obywatel?

Deficyt publiczny - jak mu zaradzić piątek, 07 października :10 - Poprawiony sobota, 19 kwietnia :28

Raport Money.pl Obalamy mit - nie będzie masowych powrotów z emigracji. Autor: Bartłomiej Dwornik, Money.pl

POMOC W REALIZACJI CELÓW FINANSOWYCH

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

DYNAMIKA NASTROJÓW POLITYCZNYCH POLAKÓW

Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ NADZIEJE I OBAWY ZWIĄZANE Z INTEGRACJĄ BS/110/2003 KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, CZERWIEC 2003

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

Statystyczny portret Mazowsza - jak zmieniliśmy się przez ostatnich 10 lat

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ POPARCIE DLA INTEGRACJI POLSKI Z UNIĄ EUROPEJSKĄ TYDZIEŃ PRZED REFERENDUM AKCESYJNYM BS/95/2003

, , WYSUWANIE WZAJEMNYCH OSKARŻEŃ - GRA WYBORCZA CZY PRZEJAW PATOLOGII ŻYCIA POLITYCZNEGO?

Warszawa, kwiecień 2013 BS/45/2013 CZY POLACY SKORZYSTAJĄ Z ODPISU PODATKOWEGO NA KOŚCIÓŁ?

Samorząd lokalny a Unia Europejska konferencja w Golubiu-Dobrzyniu

Podziękowania naszych podopiecznych:

Rozmowa ze sklepem przez telefon

Warszawa, maj 2009 BS/80/2009 WYBORY Z 4 CZERWCA 1989 Z PERSPEKTYWY DWUDZIESTU LAT

ZAPIS STENOGRAFICZNY. Posiedzenie Komisji Budżetu i Finansów Publicznych (103.) w dniu 8 sierpnia 2013 r. VIII kadencja

STOSUNEK DO USTAWY O POWSZECHNYM UWŁASZCZENIU WARSZAWA, SIERPIEŃ 2000

Scenariusz zajęć edukacyjnych dla uczniów szkoły ponadgimnazjalnej Budżet partycypacyjny czego potrzebuje nasza okolica?

Mieszkańcy Chmielenia w proteście zablokowali drogę krajową

OSZCZĘDZAM NA MIESZKANIE VS. OSZCZĘDZAM NA ŻYCIU OSZCZĘDZAM NA (KOGO? CO?) VS. OSZCZĘDZAM NA (KIM? CZYM?)

ZMIANY KLIMATU. Specjalne wydanie Eurobarometru (EB 69) Wiosna 2008 Badanie PE/KE Podsumowanie analityczne

Opracował: Rafał Górniak Gra symulacyjna Budujemy wiatraki

Warszawa, maj 2014 ISSN NR 62/2014

Apel do premiera w sprawie podwyżek cen energii

Aplikacja mobilna Banku Zachodniego WBK ułatwia życie również rolnikom

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

Ekonomiczny Uniwersytet Dziecięcy

Friedrichshafen Wjazd pełen miłych niespodzianek

Obcokrajowcy i imigranci a język polski. Polacy a języki obce. Na podstawie Polskiego Sondażu Uprzedzeń 2013

1. Czy uważasz się za osobę tolerancyjną?

Protokół. XI sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu w Sanoku IV kadencji. z dnia 15 lipca 2011r.

Warszawa, czerwiec 2011 BS/69/2011 PREFERENCJE PARTYJNE W CZERWCU

Otwieramy firmę żeby więcej zarabiać

JAKIE ZNAMY JĘZYKI OBCE?

Samorządność w Polsce - Spotkanie z Marszałkiem Województwa Mazowieckiego Adamem Struzikiem

Młode kobiety i matki na rynku pracy

, , PREFERENCJE WYBORCZE W PAŹDZIERNIKU 96 WARSZAWA, PAŹDZIERNIK 96

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

Tylko w pełni zjednoczona opozycja ma szanse w konfrontacji z PiS

KOMUNIKATzBADAŃ. Preferencje partyjne w sierpniu NR 106/2017 ISSN

Owocny początek kampanii PSLu

Sąsiedzi. Warszawa, październik 2004 r.

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

WERSJA: B ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

Kazanie na uroczystość ustanowienia nowych animatorów. i przyjęcia kandydatów do tej posługi.

KIESZONKOWE I CO DALEJ?

Zatrudnienie i kształcenie młodzieży w Europie Środkowo-Wschodniej. Sytuacja polskich młodych pracowników na rynku pracy

Czy CETA będzie obowiązywać?

Sytuacja demograficzna kobiet

Zbędne zakupy Polaków

Warszawa, lipiec 2011 BS/81/2011 PREFERENCJE PARTYJNE W LIPCU

Copyright 2015 Monika Górska

Góra Kalwaria, ul. Pijarska 21 tel.: [22] fax: [22] kom.: [0] , [0] Info:

10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ OPINIA PUBLICZNA O KONTRAKCIE Z NORWEGIĄ NA DOSTAWĘ GAZU DO POLSKI BS/166/2001 KOMUNIKAT Z BADAŃ

Warszawa, luty 2015 ISSN NR 22/2015 O SYTUACJI NA UKRAINIE I POLSKIEJ POMOCY DLA WSCHODNIEGO SĄSIADA

Damian Gastół. MAGIA 5zł. Tytuł: Magia 5zł. Autor: Damian Gastół. Wydawnictwo: Gastół Consulting. Miejsce wydania: Darłowo

1 Ojcostwo na co dzień. Czyli czego dziecko potrzebuje od ojca Krzysztof Pilch

Preferencje prezydenckie w kwietniu 2015 roku

OSZCZĘDZAM NA MIESZKANIE VS. OSZCZĘDZAM NA ŻYCIU OSZCZĘDZAM NA (KOGO? CO?) VS. OSZCZĘDZAM NA (KIM? CZYM?)

drewna na rynku. To jednak nie zmienia zasadniczego kierunku, jaki został zapisany w ustawie. Pieniądze wpłacane przez Lasy Państwowe mają być

Rozmowa z Maciejem Kuleszą, menedżerem w firmie Brento organizującej Men Expert Survival Race 1

NAUKA JAK UCZYĆ SIĘ SKUTECZNIE (A2 / B1)

Warszawa, maj 2011 BS/61/2011 POLACY O ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ WIZYCIE PREZYDENTA BARACKA OBAMY

Współpraca ze wschodnimi partnerami Polski jak działać pomimo trudnej sytuacji politycznej

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

EDUKACJA FINANSOWA /WIEDZA I UMIEJĘTNOŚCI/ PARTNERSTWO KONSUMPCJA BIZNES

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

WERSJA: C NKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

Raport z badania. Przedsiębiorcy a państwo wzajemny poziom zaufania. IV Kongres Rzetelnych Firm październik 2015 r.

Wady i zalety starego i nowego systemu

Warszawa, czerwiec 2009 BS/84/2009 ZAINTERESOWANIE WYBORAMI DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO WŚRÓD POLAKÓW, CZECHÓW, SŁOWAKÓW I WĘGRÓW

Warszawa, październik 2013 BS/135/2013 WYJAZDY WYPOCZYNKOWE I WAKACYJNA PRACA ZAROBKOWA UCZNIÓW

Wyznaczenie celów. Rozdział I. - Wyznaczanie celów - Cel SMART - Przykłady dobrze i źle wyznaczonych celów

Zebrana w ten sposób baza może zapewnić stałe źródło dochodów i uniezależni Cię od płatnych reklam i portali zakupów grupowych.

WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH

Warszawa, październik 2011 BS/124/2011 PREFERENCJE PARTYJNE PRZED WYBORAMI

Wyznaczanie kierunku. Krzysztof Markowski

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

DZIAŁANIA NA RZECZ E-ROZWOJU WOJEWÓDZTWA ŚWIĘTOKRZYSKIEGO OCZEKIWANIA SAMORZĄDÓW

Co umieścić na stronie www, by klienci zostawiali nam swoje adresy i numery telefonów

Spadek po krewnym w Niemczech

Stosunek młodych Polaków do projektu podwyższenia wieku emerytalnego. Raport badawczy

Polska wieś ZaMoŻNa i europejska

Program Coachingu dla młodych osób

Zawody społecznego zaufania Kwiecień 2019 K.016/19

Transkrypt:

rozmaitosci.com 1 niezależny dwutygodnik rozdawany bezpłatnie nr 328 poniedziałek 19.05.2014 ISSN 1509 4731 W tym numerze dodatek Mieszkanie Dom Ogród Str. 2 Władza i siła Młodociani bandyci spalili mu siłownię. Miejscy urzędnicy nie ułatwiają do niej powrotu. Waldemar Nol nie wrócił po pożarze do domu sportowca. Str. 4 Łysa jadaczka Żarłoczna egzotyczna ryba zwana babką łysą pojawiła się w Omulwi. Pochodzi znad Morza Czarnego. Prawdopodobnie przypłynęła Bugiem. Biegaj nie tylko wyczynowo Str. 14 Na starcie tegorocznego Półmaratonu Kurpiowskiego zameldowała się rekordowa liczba uczestników. Rosnącą modę na bieganie widać nie tylko wśród wyczynowców. Coraz więcej ludzi biega po prostu dla zdrowia. Relacja z maratonu str. 17 ANNA SZYSZKA Z SADOWNEGO BYŁA NAJSZYBSZĄ KOBIETĄ NA TRASIE PÓŁMARATONU KURPIOWSKIEGO 2014 FOT. ARKADIUSZ DOBKOWSKI O Bogu zamordowanym Codzienne nasze, pozorne triumfy, pozorne sukcesy i lepkie zaszczyty Mylne i zbędne nasze wyobrażenia o świecie.

2 Jest kredyt na halę Wciąż czekamy na Tytana Nie wiadomo czy siłownia Tytan wróci do domu sportowca w Wojciechowicach. Nieoczekiwanie okazało się, że miasto ma inny pomysł na zagospodarowanie obiektu. Przypomnijmy, siłownię Tytan, prowadzoną przez legendarnego kulturystę z Ostrołęki Waldemara Nola, okradli i spalili trzej nastolatkowie w listopadzie ubiegłego roku. Kiedy w miesiąc po pożarze rozmawialiśmy z Waldemarem Nolem, kulturysta miał nadzieję, że obiekt uda się odremontować do Wielkanocy i będzie mógł tam wrócić. Święta minęły, a siłownia wciąż zamknięta. Kiedy w grudniu rozmawialiśmy z Waldemarem Nolem zarządca budynku Miejski Zarząd Obiektów Sportowo-Turystycznych i Infrastruktury Technicznej czekał jeszcze na pieniądze z ubezpieczenia, by móc rozpocząć remont. Na ten czas kulturysta przeniósł sprzęt do wynajętego lokalu przy ul. Farnej. MZOSTiIT pieniądze z odszkodowania otrzymał. Wynajęta firma przeprowadziła remont. Teraz Robert Juchniewicz, dyrektor Zarządu określa stan jako deweloperski. Zostały położone tynki, wykonana stolarka okienna i drzwiowa, założono instalację elektryczną, pomalowano część ścian, wyrównano podłogi i założono sanitariaty wymienia i dodaje. Już naprawdę niewiele zostało do zrobienia, by móc budynek wynająć. Jedynie podłogi wymagają położenia parkietu. Udaliśmy się do budynku, by na własne oczy zobaczyć jak sytuacja wygląda. W prysznicach i toaletach powstały ścianki działowe, ale sama armatura nie jest jeszcze zamontowana. Podobno jest już zakupiona i czeka na koniec remontu. Podobnie jest z oświetleniem. Kable już są, ale lamp wciąż brak. Nie zmieniło się jedno zapach spalenizny. Wszystko dlatego, że remontu wymaga jeszcze klatka schodowa oraz piętro. Tam w niektórych miejscach nadal wiszą plakaty sprzed pożaru. Poprawki, które zostały do wprowadzenia może nie są już wielkie, w porównaniu z efektem początkowym, ale to wciąż za mało by rozpocząć treningi. W czasie gdy trwał remont, Miejski Zarząd Obiektów Sportowych wystartował w konkursie na dotację Ministerstwa Sportu. Planuje w związku z tym gruntowną przebudowę budynku i boiska. Konkurs wciąż jest nierozstrzygnięty. Jeśli wynik będzie korzystny dla Ostrołęki, wówczas rozpocznie się długa droga do nadania obiektowi nowego kształ- JEDEN Z OSTATNICH DNI HANDLOWYCH NA TARGOWISKU PRZY PRĄDZYŃSKIEGO. FOT. MICHAŁ PIERSA Kurpiowskie Centrum Handlowo-Usługowe, po długich negocjacjach, otrzymało kredyt na wybudowanie hali targowej przy ul. Prądzyńskiego. 10 maja po raz ostatni klienci mogli zrobić zakupy na straganach pod gołym niebem. Teraz plac trzeba uprzątnąć i można ruszyć z budową. Na ten czas kupcy przenieśli się na targowisko przy ul. Targowej i Zawadzkiego. Ryneczek przy Prądzyńskiego już od dawna wzbudzał umiarkowany entuzjazm kupujących i odwiedzających miasto, bo łagodnie rzecz ujmując, był mało komfortowy i atrakcyjny. Kupcy postanowili to zmienić i wybudować sobie halę z prawdziwego zdarzenia, która to hala będzie nowoczesna i wygodna. Pomysł wybudowania kolejnego tego typu budynku w centrum miasta, podczas gdy właśnie kawałek dalej otwiera się galeria handlowa, wydawał się wielu osobom mało trafiony. Mimo to kupcy zrzeszeni w organizacji, którą sami powołali, nie poddali się i uparcie starali sie o kredyt, który ma spełnić ich marzenia o pracy w lepszych, godziwych warunkach. Mimo poparcia miasta, otrzymanie finansowania dla tak niepewnej inwestycji jest trudne, dlatego też plany rozpoczęcia budowy wciąż się opóźniały. Teraz jednak możemy o tym zapomnieć. Jak na Kurpiów przystało kupcy postawili na swoim i niebawem rozpoczynają budowę. Nie chcę zdradzać jaką kwotę kredytu otrzymaliśmy zaznacza tajemniczo Stanisław Ścibek, prezes Kurpiowskiego Centrum Handlowo-Usługowego mogę jedynie powiedzieć, że składa się on z czterech części. Dwie z nich to środki europejskie, jedna część to kredyt komercyjny, a kolejna wkład własny, który stanowią wpłaty udziałowców, w tej chwili jest ich 213. Na budowę hali wykonawca ma dwanaście miesięcy. Na ten czas kupcy przenieśli swoje budki na targowisko przy ul. Targowej. Do tej pory handel odbywał się tam dwa razy w tygodniu, jednak z powodu budowy postanowiono, że teraz zakupy będzie można zrobić codziennie. Taki tryb zacznie obowiązywać kiedy tylko zakończą się ostatnie prace związane z utwardzeniem placu i ustawieniem budek. Stanisław Ścibek, prezes organizacji kupieckiej twierdzi, że prawdopodobnie będzie to koniec maja. Jakiś czas temu pisaliśmy o budowie hali i obawach o tych, którzy z handlu żyją. Zastanawialiśmy się wtedy co stanie się z klimatem jaki na ryneczku panuje. Stanisław Ścibek twierdzi, że także w hali postarają się, by został on zachowany. Ma się to udać dzięki zachowaniu otwartej przestrzeni na parterze, czyli tam gdzie swoje budki będą mieli sprzedający. - Będzie to zespół małych kramików, które w każdej chwili będzie można przeorganizować tłumaczy Stanisław Ścibek. - A wszystkich proszę, zamiast trzymać rękę na pulsie, trzymajcie kciuki, by nam się udało. Nie pozostaje nam więc nic innego jak czekać zakończenia budowy. AS

3 SIŁOWNIA TYTAN W TRAKCIE REMONTU, FOT. ANNA SIUDAK tu. Dopiero jeżeli dotacji nie uda się uzyskać, MZOSTiIT rozejrzy się za najemcami pomieszczeń w domu sportowca. - Trudno mi sobie wyobrazić, by Dom Sportowca, gdzie od początku hołdowano tradycjom sportowym miałby teraz służyć innym celom mówi Waldemar Nol. - Niemniej, każda modernizacja jest potrzebna i dobra, więc jeśli uda się pozyskać te pieniądze z ministerstwa na remont to oczywiście będę się cieszył. Wszystko zależy od tego jak zostanie to spożytkowane. Odbudowa budynku jest ważna także ze względu na mającą powstać w Ostrołęce sekcje podnoszenia ciężarów. Plan taki mają władze miasta. Według wstępnych rozmów miała ona mieć wspólną siedzibę z Tytanem, gdzie trenujące osoby mogłyby liczyć na radę Waldemara Nola, który właśnie od ciężarów rozpoczynał swoją przygodę ze sportem. Ostrołęcki klub podnoszenia ciężarów ma już opłaconą licencję w Polskim Związku Podnoszenia Cieżarów, opłaconą licencję ma także trener. Początkowo ciężarowcy chcieli się zarejestrować przy klubie piłkarskim Narew. Niestety nie doszło to do skutku. W końcu trener Antoni Danisz wziął sprawy w swoje ręce i zarejestrował klub przy kulturystach Tytana. Dokładnie 14 marca. Dwa miesiące później przywieziona została sztanga olimpijska wraz z obciążeniami i tymczasowo złożona w siłowni Tytan, wciąż gnieżdżącej się kątem na ul. Farnej. Wszystko jest gotowe, czekamy tylko na decyzję w sprawie pomieszczenia mówi Waldemar Nol, który jest jednym z inicjatorów stworzenia sekcji ciężarowców. Ale czy ciężarowcy i kulturyści wrócą do treningów w Wojciechowicach, wciąż nie wiadomo. Szansa jest duża, bo w pomieszczeniach dawnej siłowni nie leży jeszcze parkiet. Waldemar Nol zauważa, że byłby tam w ogóle zbędny, jeśli miałaby być tam ustawiona sztanga. Dyrektor Juchniewicz zapewnia, że chce jak najlepiej dla kulturystów i ciężarowców, ale nie jest w stanie obiecać, że wynajmie im pomieszczenia, jeśli pojawią się atrakcyjniejsze oferty na wynajem pomieszczeń w Wojciechowicach. AS Węzeł Knurowiec - jeszcze nic pewnego KNUROWIEC - CZY ZE SKRZYŻOWANIEM NAZIEMNYM, CZY Z NOWOCZESNYM WĘZŁEM, JEST DLA OSTROŁĘCZAN BRAMĄ DO WARSZAWY, FOT. ARCHIWUM W sprawie węzła drogowego w Knurowcu odtrąbiony został gremialny sukces. Drogowcy chcieli go zlikwidować, samorządowcy zaprotestowali, drogowcy węzeł przywrócili. Jednak to, że powstanie, wcale jeszcze nie jest takie pewne. Zgodę na niego musi wyrazić minister infrastruktury. Przypomnijmy, we wsi Knurowiec (gmina Brańszczyk, powiat wyszkowski), szosa z Ostrołęki przez Długosiodło krzyżuje się z drogą krajową nr 8 do Warszawy. Gdy ósemka stanie es-ósemką czyli trasą ekspresową, dzisiejsze skrzyżowanie ma się zmienić w bezkolizyjny węzeł. Ale bezkolizyjny węzeł stał się dla Generalnej Dyrekcji nie lada kolizją. Ktoś w GDDKiA dostrzegł, że planowane węzły: Trzcianka, Knurowiec, Poręba, leżą zbyt blisko siebie i kłóci się to z sensem drogi ekspresowej. GDDKiA postanowiła więc wykreślić z planów właśnie potencjalnie najbardziej obciążony ruchem węzeł Knurowiec a zostawić węzły w Trzciance i Porębie wiodące praktycznie wyłącznie do okolicznych wiosek. Po fali protestów (w powiecie wyszkowskim zebrano kilka tysięcy podpisów mieszkańców, w powiatach ostrołęckich obywatele protestowali ustami swej lokalnej władzy), dyrekcja zapewniła, że węzeł Knurowiec jednak powstanie. Nikt jednak nie wspomniał o drobnym, acz istotnym szczególe. Na węzeł Knurowiec musi wyrazić zgodę minister infrastruktury, bo to minister jest autorem rozporządzenia, które wyznacza minimalne odległości między węzłami na autostradach i drogach ekspresowych. Obecnie ministrem infrastruktury jest wicepremier Elżbieta Bieńkowska. O tym, że ostateczna decyzja w sprawie węzła w Knurowcu leży w rękach wicepremier Bieńkowskiej, pisze jej zastępca Zbigniew Rynasiewicz, w odpowiedzi na interpelację ostrołęckiego posła Andrzeja Kani. Czytamy w niej m.in.: Należy jednak wskazać, że ( ) ponowne włączenie węzła Knurowiec do dokumentacji projektowej będzie wymagało uzyskania odstępstwa od warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne w zakresie odległości pomiędzy poszczególnymi węzłami w ww. lokalizacji, zgodnie z przepisami rozporządzenia ministra transportu i gospodarki morskiej z dnia 2 marca 1999 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie (Dz. U. Nr 43, poz. 430, z późn. zm.) (całość pisma można przeczytać w serwisie Rozmaitosci.com). Choć zgody ministra nie ma i wiceminister Rynasiewicz nie wspomina kiedy mogłaby ona zostać wydana, autor interpelacji w sprawie Knurowca poseł Andrzej Kania zapewnia nas, że podstaw do tego, by węzeł nie powstał, nie ma. Wniosek do ministra powinna złożyć Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Białymstoku, która jest wykonawcą tego odcinka drogi ekspresowej S8 i powinno to nastąpić między drugim i trzecim kwartałem roku. Andrzej Kania zapewnia, że GDDKiA powinna zgodę dostać bez problemu, jeśli jednak pojawią się jakieś kłopoty, zapowiada że będzie interweniował. AS

4 Żarłoczna egzotyczna ryba pojawiła się w Omulwi Babka łysa nadciąga! Poranki nad Omulwią mają swój niezwykły urok. Słychać tylko ptaki, budzą się okoliczne zabudowania, psy witają się z gospodarzami i dobytkiem. Nie to co po południu, gdy nad rzekę ściągają hałaśliwi goście, po których zostają stosy puszek i butelek po piwie, jakieś torby i resztki. Do tego to barabanienie z samochodowych głośników. Jednym słowem Omulew o poranku jest lekarstwem na każdą chorobę, a do tego można złowić solidnego jazia, klenia, dorodną płoć. Widać także ślady pobytu i żerowania szczupaków, bowiem jedna z płoci, którą złowiłem wyraźnie została odarta z łusek jego zębami. Wszystko więc skłania do radosnego optymizmu, ale jest także czarna chmura, która zaczyna się gromadzić nad tym pięknym światem. Tą chmurą jest inwazja niepozornej babki łysej, z łaciny Neogobius gymnotrachelus. szeroki w ustawieniu półgórnym z mięsistymi wargami. Płetwy brzuszne zrośnięte w przyssawkę osadzoną pod płetwami piersiowymi. Pierwsza płetwa grzbietowa krótsza i wyższa od drugiej. Druga płetwa grzbietowa równo wysoka na całej długości, tak samo odbytowa. Ciało pokryte łuską (z wyjątkiem sklepienia głowy, gardła i podstawy płetw piersiowych i stąd jej nazwa łysa. kiej przyduchy w 2008 r pokazała się na masową skalę, dotarła do Narwi, w której coraz częściej trafia na haczyk uzbrojony w robaka, a teraz widzimy ją w Omulwi. Głównymi czynnikami, które sprzyjają jej aklimatyzacji i rozprzestrzenianiu się są czynniki antropogeniczne oddziałujące pośrednio na klimat, eutrofizację akwenów, czy ubytki w zasobach ichtiofauny gatunków będących le i dochowaniu narybku starsze osobniki pozostają w rejonie gniazda, a młode ruszają w kolejny etap wędrówki w górę rzeki. Budowanie gniazda to cały ceremoniał, który udało się zaobserwować i opisać. Z literatury fachowej wiemy, że pierwszeństwo w zajmowaniu najlepszych miejsc i wyznaczaniu terytoriów mają największe samce, które przeganiają samce mniejsze i słabsze. Na gniazdo samce wybierają twarde elementy dna, z mniej ści 3-7 m i przybliżają się krótkimi skokami. Ustawiają się w pobliżu gniazda w odległości 0,5-1,0 m. Sygnalizacja dźwiękowa jest nieodzownym elementem zachowania godowego. Aktywność dźwiękowa samca wzrasta i jego ciche kwakanie przechodzi w silne skrzeczenie. Dźwięki te pobudzają dojrzałe samice, które odpowiadają dźwiękami przypominającymi piski. Samiec wpuszcza do gniazda największe samice. Pobudza je do składania ikry uderzeniami głowy i ogona. Samica przykleja jaja na suficie gniazda, a samiec natychmiast je zapładnia. Akt ten powtarza się kilkakrotnie, aż do złożenia całej porcji ikry. Od jednej samicy można otrzymać ok. 1000 jaj. Po złożeniu ikry samiec staje się agresywny, wydaje warczące dźwięki i wygania samicę z gniazda. Samiec powtarza ten proces z kolejnymi dojrzałymi samicami czekającymi w pobliżu gniazda. Samice, które złożyły jaja odpływają, ale pozostają w niewielkiej odległości od gniazda i intensywnie żerują. Następnie samiec opiekuje się ikrą, aż do wyklucia wszystkich młodych. Samiec wachluje płetwami, aby zapewnić stały przepływ natlenionej wody i nie dopuścić do śmierci zarodków. Samce mogą zjadać nie zapłodnione lub zainfekowane pleśnią jaja. Dowiedziono także, iż mogą też zjadać całą ikrę w następstwie silnego stresu. Kiedy w ubiegłym roku złowiłem ją po raz pierwszy w swojej miejscówce za wsią Kruki, byłem całkowicie zaszokowany. Rybka przypominała jazgarza, ale nie miała sztywnych kolców w płetwach grzbietowych. Przypominała kiełbia, bo podobne były jej kolory, no i ten ogon, półokrągły, przezroczysty. Pod brzuchem płetwy brzuszne wygięte miała w niby parasol, tak jakby na końcach tej swoistej przyssawki utrzymywała się nad dnem. Wypuściłem, nie chcąc dłużej męczyć ryby nadmierną ciekawością. Kiedy ponownie zobaczyłem tego cudaka na haczyku, już nie byłem tak zaskoczony. Ryba trafiła do słoika i została dostarczona do ichtiologów z Okręgu Mazowieckiego PZW, by tam dokładnie ją zbadano i odnotowano miejsce pojawienia się. Bo to bardzo zły znak dla Omulwi, że w jej wodach zagnieździła się ta niepozorna, ale bardzo żarłoczna, obca rybka. Kolor ciała ryby jest szarobrązowy z ciemnymi bocznymi pasami. Dorosłe samce w okresie tarła są zupełnie czarne, tak jak moja zdobycz. Duże oczy na wierzchu głowy, stanowiącej jedną czwartą długości ciała. Pysk tępo zakończony. Otwór gębowy Babka łysa, należy do rodziny babkowatych (Gobidae) i jest jedną z najliczniej reprezentowanych rodzin wśród okoniokształtnych, obejmującą ponad 1800 gatunków. Przedstawiciele tej rodziny osiągają niewielkie rozmiary, ich długość rzadko przekracza kilkanaście centymetrów. W polskich wodach odnotowano liczne gatunki tej rodziny, z których zakazowi połowów wędkarskich podlegają prawnie chronione: babka czarna, babka czarnoplamka, babka mała i babka piaskowa. Babka łysa do polskich wód trafiła prawdopodobnie w 1990 r. zawleczona z Morza Czarnego, Azowskiego lub Kaspijskiego poprzez dorzecze Bugu. Można powiedzieć, że to taki krymski podrzutek. Tam na Krymie jest odławiana masowo, jako smaczna rybka zwana byczkiem do spożycia w każdej postaci, a już najlepiej w konserwach w sosie pomidorowym. U nas dopiero rozpoczęła się jej inwazja, ale już opanowała Zalew Zegrzyński, w którym w czasie wiel- w stosunku do N. gymnotrachelus naturalnymi drapieżnikami, takich jak sandacz, sum, miętus czy okoń. Ryba ta bardzo im smakuje, ale taka zmiana ich menu oznacza, iż tracą zainteresowanie dla rodzimego chwastu rybiego, który tym samym nadmiernie się rozrasta, a w rezultacie częściej choruje, karleje i degeneruje się. Mówi się również, że babka łysa może przenosić choroby i pasożyty charakterystyczne dla ich macierzystych siedlisk z basenu Morza Kaspijskiego. Babka łysa jest rybą, która ochrania potomstwo w specjalnie przygotowanych gniazdach. Trze się 3-4 razy w roku, a chroniąc narybek w gniazdach uzyskuje bardzo duży procent jego przeżywalności. Badacze podają, że przeżywa nawet 35-50 proc. narybku, a to daje wprost astronomiczne tempo przyrostu populacji. Instynkt tworzenia gniazda pojawia się niedługo przed okresem rozrodu. Przygotowanie gniazda przez samców oznacza fizjologiczną dojrzałość do przystąpienia do tarła. Po tar- lub bardziej gładką powierzchnią. Gniazda różnych samców oddalone są od siebie o 3 do 10 m. Przy budowie gniazda samiec wynosi piasek, muł i drobne kamienie na odpowiednią odległość. Wnętrze gniazda oczyszcza z resztek mułu i roślinności. Wewnętrzną powierzchnię gniazda samce spajają wydzieliną specjalnych gruczołów. Gruczoły te przed tarłem mają wygląd dużych przezroczystych woreczków, bardziej grubych niż jądra. W rezultacie dno i ściany gniazda są scementowane i jest to ważnym czynnikiem zapobiegającym zagrożeniom ikry. W procesie tworzenia gniazda samce przybierają barwę godową i wszystkie ochraniają gniazdo, odstraszając intruzów swoim wyglądem. Niedługo potem na miejsca tarła przybywają samice. Wyszukują one samce, które ukończyły tworzenie gniazda. Po ukończeniu gniazda samiec zaczyna nadawać wabiące dźwięki, przypominające kwakanie. Samice słyszą te dźwięki z odległo- W czasie inkubacji ikry samiec staje się najbardziej agresywny; każda ryba w pobliżu gniazda wywołuje u niego reakcję obronną. Samiec przyjmuje groźne pozy, stroszy płetwy, wydyma wieczka skrzelowe i pluje piaskiem w kierunku intruza. W ostateczności może bezpośrednio zaatakować. Intruzów mniejszych rozmiarów (małe skorupiaki, młode ryby) miażdży szczękami. Wydaje również ostrzegawcze dźwięki, słyszalne z odległości 1,0-1,5 m. Po wykluciu się wszystkich młodych samce opuszczają gniazda i wędrują w głębsze rejony akwenu. Pożywienie babki łysej stanowią głównie drobne zwierzęta bezkręgowe, małże i ślimaczki. Najważniejszym składnikiem pokarmowym są mięczaki, a w szczególności małże. Okresowo w ich pokarmie dominuje ikra lub drobny narybek innych ryb. Jeśli na ich drodze nie staną drapieżniki, jak choćby sandacze, to mogą w szybkim tempie zdewastować bazę pokarmową rodzimych ryb oraz osłabić ich populację. Tak więc inwazja krymskich przybyszów do naszych wód śródlądowych to nic dobrego i złowienie ich dorosłych osobników już w Omulwi stanowi poważny sygnał ostrzegawczy, co niniejszym czynię. ANTONI KUSTUSZ Oko na Ostrołękę w rozmaitosci.com We wtorek, 13 maja w naszym serwisie pojawiły się informacje opatrzone tytułem Oko na Ostrołękę. Była to pierwsza część naszego nowego cyklu, który tworzymy wspólnie z ostrołęcką stacją Radiem Oko. Radio to medium aktywne, które żyje bieżącą informacją. Właśnie dlatego serwis Rozmaitosci. com zaprosił dziennikarzy informacyjnych Radia Oko do współpracy. Każdego dnia zamieszczamy najnowsze informacje z miasta i regionu. Wiadomości poszerzone są o materiały dźwiękowe. 13 maja rozpoczęliśmy również cykl audycji Oko na Rozmaitości w Radiu Oko. Pojawiać będą się one co tydzień, we wtorki o 8.40. Cykl prezentuje najciekawsze tematy publikowane w aktualnym numerze Rozmaitości Ostrołęckich oraz w ich Ostrołęckim serwisie opinii Rozmaitosci.com. Wspólne cykle to dopiero początek współpracy. Planujemy także organizowanie wydarzeń (najbliższe z nich to Dzień Dziecka). Wspólną aktywność zamierzamy podjąć także na polu patronatów medialnych. Do tej pory często się uzupełnialiśmy w tej kwestii, teraz idziemy o krok dalej. Będziemy wspólnie patronować tym imprezom, które ze względu na swoje znaczenie i wartość na te patronaty zasługują i ich potrzebują. ANIA SIUDAK

5

6 Wybory czerwcowe Niech mówią zdjęcia. Dzisiaj nie będę przynudzał i rozpisywał się o znaczeniu czerwcowych wyborów sprzed ćwierćwiecza. Tyle się o tym mówi i pisze, że Państwo na pewno wiecie, że w ich wyniku Polska stała się pierwszym państwem bloku wschodniego, w którym wyłonieni w wyborach powszechnych przedstawiciele opozycji demokratycznej uzyskali władzę. To był początek przemian, które gruntownie przeobraziły Polskę. Kartki wyborcze pokazały swoją moc. Fotowspomnienia Sławomira Olzackiego Zamościu, Sypniewie, Nowej Wsi Zachodniej. Szybko musiałem wywołać negatywy, zrobić odbitki. Nie było cyfrowej fotografii. Po latach pamiętam, że atmosfera tego dnia była uroczysta, a nawet podniosła. Ludzie przychodzili grupami. Bardzo wiele osób przyszło z dziećmi i to dzieci wrzucały do urny kartki. Rodzice mieli wreszcie poczucie, że współdecydują o czymś naprawdę ważnym przyszłości swojej ojczyzny i symbolicznie przyszłość tę kładli w ręce swoich dzieci. @ WIĘCEJ ZDJĘĆ W SERWISIE w rozmaitosci.com Dla mnie był to dzień bardzo pracowity byłem w wielu lokalach wyborczych m.in. w Ostrołęce, Makowie, Krasnosielcu, Płoniawach, Ciekaw jestem, czy któreś z nich odnajdzie się na fotografii i czy pamięta tamten dzień. Jeśli tak, proszę napisać.

7

8 Wybory głosować czy nie? Łukasz Kulik Głosowanie w wyborach jest obywatelskim obowiązkiem, słyszę od polityków przekonujących nas że na wybory iść trzeba. Frekwencja pokazuje, że 80% osób ma inne zdanie, i na wybory nie pójdzie. Sam się nie dziwię, bo już od marca myślałem o tym co napisać, żeby przekonać Was do głosowania, a okazało się, że w pierwszej kolejności powinienem przekonać samego siebie. Decyzja nie była łatwa, więc napiszę o własnych rozważaniach, a Wam pozostawiam podjęcie ostatecznej decyzji. Kandydaci Na sąsiednich kolumnach znajdziecie teksty o tym czemu warto głosować na kandydata A, B lub C. Każdy chwali swojego i każdy przekonuje że ma rację. U mnie tego nie będzie. Minusów jest tyle, że bez problemu znajdziemy powód by NIE głosować na Panią lub Pana X, nawet na liście mojej partii. Głosowanie to obowiązek mówi hasło tylko co to za obowiązek, który każe mi wybrać coś z niczego. Niektórzy zagrają w nutę lokalnego patriotyzmu, ale po co ta hipokryzja. Szanse na mandat mają tylko liderzy list, i to nie wszystkich, więc darujmy sobie historie o kandydatach z Ostrołęki, bo oni akurat szans żadnych nie mają. Głosując na kandydata, decydujemy tylko o tym kto będzie zgarniał 40 tys złotych miesięcznie przez kolejne 5 lat. Dla mnie to nie jest argument za pójściem na wybory, więc postanowiłem szukać dalej. Partie Skoro nie kandydat, to może lista tak brzmiało kolejne pytanie. W Parlamencie Europejskim posłowie nie mają wiele do powiedzenia, bo o wszystkim decydują liderzy frakcji. Frakcja, to taka partia w skali europejskiej. Głosując na listy, wybieramy posłów którzy będą zasiadać w szeregach danej frakcji, i reprezentować jej program. Głosując na PO lub PSL, głosujemy na Europejską Partię Ludową która od 10 lat rządzi Europą, głosując na SLD głosujemy na Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów, który jest największą frakcją opozycyjną. Gdzie jest PiS zapytacie, otóż ta partia jest częścią frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, którzy w Parlamencie mają tylko 56 spośród 777 miejsc, czyli jakieś 8% głosów. Ich rola jest marginalna, i choćby cała Polska zagłosowała na PiS, to w Europie i tak nie będzie miało to większego znaczenia. Głosowanie na PiS ma w sobie jedną sprzeczność, bo to partia która mówi że raz że jest przeciw integracji, a za chwilę stwierdza że musimy budować wspólną Europę. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chyba o pieniądze. Wracając jednak do sedna, liczby okazały się nieubłagane. Realny wybór istnieje między dwoma frakcjami, które mają wystarczającą liczbę posłów by coś zmienić w Europie, czyli wybór między EPL lub S&D Można głosować na PO i PSL (frakcję EPL) którzy od 10 lat współrządzą Europą. Unia dalej będzie ratować prywatne banki i wspierać interesy wielkiego biznesu, lub też wybrać SLD (frakcja S&D) i mieć nadzieję że coś się w końcu zmieni. Jest w tym wszystkim jeszcze jeden ważny punkt, o którym w Polsce nie mówi się wcale. Wybory do PE to również wybory na Przewodniczącego Komisji Europejskiej, czyli najważniejszą funkcję w całej Unii. Frakcja, która uzyska najlepszy wynik w Europie, umieści tam swojego kandydata, i to on będzie decydował w którym kierunku rozwinie się Unia. W grze pozostali dwaj kandydaci, Jean Claude Juncker z EPL oraz Martin Schulz z S&D. Jean Claude Juncker, to dobry polityk, ale reprezentuje Luksemburg - czyli państwo w którym nie ma biedy dlatego nie zrozumie ludzi w Europie wschodniej. Z drugiej strony Martin Schulz facet który zaczynał jako radny miejski w Nadrenii a teraz jest Przewodniczącym Europarlamentu. Osiągnął wszystko dzięki ciężkiej pracy i zna unijną biurokrację jak własną kieszeń. Przedstawiłem fakty i konsekwencje, a także główny cel wyborów. Tyle mogę zrobić, natomiast czy iść i kogo wybrać, sami musicie zdecydować Ścieżek rowerowych nie będzie, ale powstanie muzeum Maciej Kleczkowski W tym roku miasto miało przeznaczyć na budowę chodników i ścieżek rowerowych okrągły milion zł. Takie założenia zostały zapisane w budżecie miasta. Niestety miało. Podczas ostatniej sesji prezydent Janusz Kotowski zaproponował radnym zmniejszenie tej kwoty o 800 tys. zł. Za 200 tys. zł za wiele ścieżek rowerowych miasto nie zbuduje. O powody takiej decyzji spytałem na sesji prezydenta. Włodarz miasta odpowiedział: To, co pan radny poruszył oczywiście, że można by teraz rozwinąć, jako hasło Prezydent przeciwko ścieżkom rowerowym, ale tak nie jest. Tam gdzie budujemy nowe drogi i gdzie pozwala na to, pozwalają na to możliwości staramy się zabezpieczać też ciągi piesze czy rowerowe. Natomiast często przy remontach ulic już istniejących niestety nie da się dodatkowo stworzyć ścieżki rowerowej z prawdziwego zdarzenia. Ja też ubolewam nad tym, że nie ma jeszcze takich ciągów rowerowych jak byśmy oczekiwali, ale troszkę jest, trochę przybywa, trochę staramy się też wyodrębnić z infrastruktury już istniejącej zwłaszcza, że wszyscy obserwujemy jednak taki bardzo ciekawy rozwój tej aktywności rowerowej i na pewno kierunek, żeby więcej ścieżek rowerowych było jest słuszny. Wypowiedź prezydenta delikatnie ujmując jest nieadekwatna do rzeczywistości. Najpierw głowa miasta zmniejsza nakłady na ścieżki rowerowe i chodniki o 80 proc., a następnie na tej samej sesji mówi: kierunek, żeby więcej ścieżek rowerowych było jest słuszny. Jak się okazało argumenty prezydenta trafiły do radnych PiS, którzy poparli zmiany w budżecie. Tylko czterech radnych, w tym ja, było przeciwnych. W przeciwieństwie do ścieżek rowerowych, nie zabraknie za to miejskich pieniędzy na Muzeum Żołnierzy Wyklętych. W tym roku miasto na budowę muzeum przeznacza 2 mln zł (w ubiegłym roku 60 tys. zł). Wydatki na muzeum owiane są jednak mgiełką tajemnicy. W interesie radnych i prezydenta powinno być wyjaśnienie wszelakich wątpliwości w tej sprawie. Na ostatniej komisji rewizyjnej złożyłem wniosek o powołanie specjalnej podkomisji, która zajęłaby się zbadaniem wydatków związanych z budową Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Niestety, komisja w której radni PiS mają większość, nie wyraziła zgody na moją propozycję. Za wnioskiem głosował jeden radny, trzech było przeciw, a jeden radny wstrzymał się od głosu. Warto przy okazji przypomnieć, że jednym z głównych zadań komisji rewizyjnej jest kontrola miejskich wydatków. Jak widać, niektórzy radni w bardzo dziwny sposób traktują swoją powinność. Przypomnę, że na przestrzeni ostatniego roku występowały nagłe zwiększenie i zmniejszenie łącznych nakładów inwestycyjnych związanych z muzeum. Przy powołaniu zakładu w lutym ub. roku, podczas sesji rady miasta, prezydent Ostrołęki zapewniał: Plany byłyby takie, żeby na początek uruchomić może trzy, cztery sale, więc te koszty są minimalne. Następnie zakładany koszt budowy muzeum zwiększono aż do 32 mln zł, a obecnie, o czym wspomniałem, wynosi 2 mln 60 tys. zł. W odpowiedzi na moje interpelacje z kwietnia ub. roku i lutego br. prezydent Ostrołęki nie potrafił określić wydatków związanych z budową muzeum, cyt: na chwilę obecną nie jestem w stanie wyliczyć wszystkich kosztów bezpośrednio i pośrednio związanych z decyzją Rady Miasta Ostrołęki powołującą Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Do dziś nie wiadomo, dlaczego w sprawozdaniach z dzia- łalności prezydenta nie wpisano projektu architektonicznego muzeum za 68,8 tys. zł i umowy za 24,6 tys. zł na przygotowanie wniosku dot. pozyskania dotacji z tzw. funduszy norweskich. W sprawozdaniach, które przyjmuje rada miasta, powinny znaleźć się wszystkie umowy zawarte z zewnętrznymi podmiotami. Tych dotyczących muzeum zabrakło. W odpowiedzi na moją interpelację o przyczynę takiej sytuacji prezydent odpowiedział jedynie, że postanowił zobowiązać pracownika właściwego wydziału urzędu miasta do przygotowywania bardziej szczegółowych sprawozdań. Dodam, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego odrzuciło wspomniany wniosek za 24,6 tys. zł, nie pozostawiając na pomyśle prezydenta Ostrołęki suchej nitki. Specjalna komisja uznała za zerową potrzebę realizacji projektu, ważność projektu z punktu widzenia polityki kulturalnej państwa i także na zero oceniono aspekt społeczny. Nie przeszkadza to jednak urzędowi miasta kontynuować budowę muzeum, a do ostrołęckich ścieżek rowerowe jak ulał pasuje przysłowie dobrymi chęciami, piekło jest brukowane. Przedwyborcza refleksja Tadeusz Chabudziński Gdyby nie przedwyborczy czas pewnie newsem roku zostałby przeuroczy konflikt pomiędzy Jaśkiem z Rozóg, a proboszczem jednej z miejscowych parafii w sprawie opłat za wywóz śmieci z cmentarza parafialnego. Sprawa ciekawa z kilku powodów. W mieście rządzonym przez pisowskiego pomazańca Jaśka, gdzie na obsługę oświaty bierze się kredyty, a hojną ręką głaszcze kler budżetowymi pieniędzmi konflikt niedoszłego księdza i proboszcza to rarytas wymagający choć krótkiego odniesienia. Te pisma, którymi wymieniają się skonfliktowane osoby choć z plebanii do ratusza kilkadziesiąt metrów to prawdziwe perełki. Grzeczne, miłe, pełne obaw i troski, przesiąknięte pokorą i typową dla niedoszłych i doszłych księży troską o dobro bliźniego. Tylko czy aby na pewno. Chyba jednak nie bo przecież chodzi ewidentnie o pieniądze i pokazanie Jaśkowi w roku wyborów samorządowych, że jego reelekcja na prezydenta bez pomocy posłusznych proboszczowi parafian może się nie udać, lub mówiąc wprost, nie uda się na bank. Na nic utyskiwania Jaśka, że prawo nie pozwala proboszczowi płacić mniej, że wybudował przy parafiach parkingi, płaci za prąd na iluminację kościoła i wszystkie pomniejsze prośby są załatwiane, a kasa miejska stoi dla kleru otworem. W geście rozpaczy zaproponował proboszczowi segregację śmieci, by wywóz był tańszy. Proboszcz z którym Jasiek paradował przy wszystkich możliwych okazjach jest jednak nieubłagany. Jest biedny i płacić nie chce jak inni. Głód i parafialna mizeria. Złośliwi twierdzą nawet, że u ostrołęckich proboszczów zaobserwowano pierwsze oznaki opuchlizny głodowej. Ci również dla Jaśka mają dobrą radę. Niech przestanie się stawiać bo poinformują parafian. Wizja moher komanda w ratuszu w roku wyborczym? Gorzej niż wojna. Nawet trochę współczuję. Czas powrócić do tematu zbliżających się wyborów. Ostrołękę odwiedziło kilku kandydatów z różnych formacji politycznych, co cieszy. Niepokoi natomiast, że jeszcze więcej zignorowało elektorat co by nie mówił byłego wojewódzkiego miasta. Był Celiński i Wieczorek z Europy Plus, krążyła po mieście Pitera z Platformy, jak też pisowcy. Pozostałe partie nie wykazują jak dotąd zainteresowania naszymi mieszkańcami, co z pewnością wyrokuje, że po wyborach również tego zainteresowania nie będzie. Myślę, że idąc do urny warto o tym pamiętać. Byli też kosmici z Ruchu Narodowego i Mikke z Kongresu Nowej Prawicy. Ci ostatni choć kwestionują członkowstwo Polski w Unii Europejskiej po euro diety pchają się usilnie. Nie proponują nic z wyjątkiem negacji wszystkiego i wszystkich. Zaślepieni w swej głupocie udają, że nie wiedzą o miliardowych funduszach spójności, czy dopłatach dla rolników. Nie usłyszałem jak zamierzają wyrównać te straty w przypadku gdyby to szaleństwo im wyszło. Co prawda Bosak jest ładny i może tańczyć na rurze na imprezach dla pań, a Mikke jako dawny pracownik cyrku pewnie jakąś tam emeryturę ma, ale raczej im nie starczy. Zachęcam Państwa do udziału w głosowaniu 25 maja i życzę trafnego wyboru. Pozdrawiam.

9 Dokąd zmierzasz Europo? Wojciech Dorobiński W obliczu nadchodzących wyborów do Parlamentu Europejskiego warto po raz kolejny postawić sobie pytanie o wspólną przyszłość kontynentu. Jaka będzie? I czy może być wspólna? Czy jeszcze łączą nas wartości, które towarzyszyły ojcom założycielom wspólnoty, czy może nowym symbolem Unii ma stać się niezdefiniowany płciowo facet z brodą przebrany za kobietę? Do dyskusji o kształcie Europy nieoczekiwanie włączył się festiwal Eurowizji. Jego wyniki pokazały, jak dalece tzw. intelektualne elity jurorskie oderwały się od swoich społeczności i jak odmienne od oczekiwanych przez widzów wartości lansują. Czy zatem zmanipulowanie wyników niespecjalnie reprezentatywnego dla muzyki festiwalu jest tylko jednorazową wpadką mediów, czy jesteśmy tej manipulacji poddawani regularnie w odniesieniu do wszystkich dziedzin życia? Warto się nad tym zastanowić przed wrzuceniem do urny karty do głosowania. Solidarność europejska miała okazję sprawdzić się ostatnio podczas konfliktu krymskiego. I wypadła blado. Stara prawda mówiąca, iż syty nie zrozumie głodnego, sprawdza się także tu. Europa, która nie przeżyła lat sowieckiej dominacji, nie jest w stanie zrozumieć obaw swoich nowych sąsiadów z demoludowymi korzeniami. Dla Francji, Niemiec, Hiszpanii czy Włoch Rosja jest głównie źródłem w miarę taniej energii, sporym rynkiem zbytu i taniej siły roboczej. My czujemy oddech Putina i jego kagiebowskich zastępów przez skórę. Dwadzieścia kilka lat robienia dobrej miny do złej gry zwiodło także i naszych otwartych na cywilizowaną Rosję polityków, których otrzeźwił kubeł zimnej wody w postaci zielonych ludzików zaopatrzonych w broń i ciężki sprzęt w najbliższym supermarkecie. Widok pękającej Ukrainy, która oprócz Krymu zaczyna tracić także ziemie wokół Doniecka i Charkowa, nie napawa optymizmem. A Europa? Dopisuje w ramach sankcji kilka nowych nazwisk do listy tych, którzy nie otrzymają prawa wjazdu do strefy Schengen i wybiera na zwycięzcę festiwalu piosenki babę z brodą. Dając do ręki kolejne argumenty tzw. konserwatystom Putina. Bo czy chcesz iść Ukraino do takiego świata, gdzie nie ma już mężczyzn i kobiet, tylko takie coś z brodą ubrane w suknię? A niejaki Żyrinowski stawia tezę o upadku Europy. No, bo faktycznie, któż może przeciwstawić się zdrowej Rosji? Baba z brodą? To nie jest dobry czas, gdy nienormalne staje się normą, a tolerancja zamienia w szantaż. Bo giną wtedy wartości stojące u podstaw państwa. Rodzina, prawo, tradycja. A od tego niedaleko już do schyłku cywilizacji. Te starożytne nie upadały wcale słabe, upadały w rozkwicie. Grecja, Rzym, Egipt były u szczytu gospodarczego rozwoju, zabrakło tylko moralności i wartości, które stały kiedyś na straży praw podstawowych. I nasza u progu trzeciego tysiąclecia też niebezpiecznie zaczyna lewitować w tym kierunku. A przecież miała być oparta na chrześcijańskich wartościach, na prostym dekalogu, który nie uczy wszak nic innego, jak tylko tego, by nie krzywdzić drugiego człowieka. I wystarczy. Ten przekaz zrozumieją i pod Kijowem i pod Paryżem. Może jeszcze uda się ich do tego przekonać. Zatem 25 maja weźmy udział w wyborach do Europarlamentu, choć wielu z nas zdaje sobie sprawę, że większość partii traktuje miejsca w Strasbourgu, jako świetną synekurę dla swoich członków. Widać to już na przykład na listach Platformy Obywatelskiej, która pozbywa się z widoku nieudaczników. Biernych, Miernych, ale Wiernych. Nawet tej pani, co wykryła aferę dorszową za 9 złotych. Wybierzmy świadomie i wybierzmy tych, którzy spróbują przywrócić Europie podstawowe wartości. Szacunek dla rodziny, godność człowieka pracy, uczciwość i zero tolerancji dla korupcji. Bo Hunowie już czekają u bram. Plusy dodatnie, plusy ujemne, czyli kwadratura koła Mirosław Augustyniak Pierwszego maja minęła 10 rocznica wstąpienia Polski do UE. Wielu polityków, dziennikarzy, ekonomistów siliło się na podsumowanie 10 lat obecności Polski w UE. Mając w tyle głowy słynną myśl Lecha Wałęsy o plusach dodatnich i plusach ujemnych, trzeba się zgodzić z euroentuzjastami, którzy wymieniają osiągnięcia i zasługi, ale nie można przemilczać także tego, co mówią eurosceptycy. W niektórych sprawach oni też mają rację. Jak zważyć, zmierzyć, ocenić i porównać argumenty podnoszone przez jednych i drugich? Jak na przykład ocenić sukces w budowie dróg i porównać go z bankructwem wielu budujących je, polskich firm? Jak zmierzyć problemy społeczne właścicieli i pracowników tych firm? Nawet w egipskich piramidach też jedni widzą przede wszystkim piękno, inni, głównie krew, pot i katorżniczą pracę niewolników. Jak wartościować osiągnięcia w budowie infrastruktury i porównać je z ogromnym bezrobociem, emigracją ludzi młodych. To może być bardzo kłopotliwe zwłaszcza dla ludzi starszych. Bo, czy ważniejsza jest dla nich nowa droga, czy rozłąka z przebywającymi za granicą dziećmi i wnukami? Myślę, że nasze obecne problemy biorą się przede wszystkim z ogromnych błędów jakie popełnialiśmy przed przystąpieniem do UE. Były one tak poważne, że nie dało się ich naprawić ani w momencie naszego zjednoczenia, ani przez kolejne 10 lat obecności w Unii. Niektóre zaś z problemów jeszcze się pogłębiły, bo na błędy wcześniejsze nałożyły się źle wynegocjowane warunki przystąpienia. To jest szczególnie widoczne w dziedzinie przemysłu. Unia Europejska, to przecież sprzeczności interesów a my z ufnością i naiwnością małych dzieci wierzyliśmy w to, że wszyscy jej członkowie będą nam bezinteresownie pomagać. Od 1989 r. do 2004 r. mieliśmy otwarte granice na import zagranicznych towarów, natomiast nasz eksport prawie nie istniał. Zachwyceni kolorowymi opakowaniami chłonęliśmy z zachodu wszystko jak gąbka wodę, i jak gąbka po nasyceniu się, zaczęliśmy tonąć. Premier Mazowiecki hucznie i dumnie zapowiadał społeczną gospodarkę rynkową, ale niestety nic z tego nie wyszło. Weszliśmy na bardzo kosztowną społecznie drogę neoliberalizmu i zapłaciliśmy wtedy, i płacimy cały czas, ogromne koszty społeczne. Niedawno mówił o tym w radio były minister finansów Grzegorz Kołodko. Wielu ówczesnych liberałów było i jest europosłami, mają teraz pomysły na rozwój przemysłu i likwidację bezrobocia. Czy można im wierzyć? Wątpię. Dużo się mówi o miliardach euro, które wpływały i wpływają do Polski, bo nie jesteśmy płatnikiem netto w UE. Pokazuje się z dumą to, co za te pieniądze zbudowaliśmy. Pieniądz mądrze wykorzystany przynosi zawsze wymierne korzyści. A ja chciałbym przypomnieć tym, którzy wystarczająco długo żyją, jak Polska wyglądała za czasów Gomułki, a jak za Gierka, który zadłużył Polskę na 24 mld dolarów. To też był duży postęp cywilizacyjny szczególnie w rozwoju przemysłu. Za sprzedaż majątku narodowego, który powstał za tamtych czasów wzięlibyśmy ponad 35 mld dolarów, a mówi się, że został sprzedany za psi grosz. Mimo tej ogromnej pomocy unijnej nasze państwo jest bardziej zadłużone w zagranicznych instytucjach finansowych niż za Gierka. Mamy także ogromne zadłużenie wewnętrzne i duże bezrobocie, szczególnie wśród ludzi młodych. Można więc postawić pytanie, czy przypadkiem, tak samo jak za Gierka, czegoś nie zmarnowaliśmy? Informacja ministra finansów, że emerytury naliczane dla obecnych 50-latków będą znacznie niższe od tych naliczanych obecnie jest dla mnie szczególnie przygnębiająca. Dlatego pytam: czyim kosztem ma się odbywać ten wielki rozwój Polski w nowoczesnej Europie? Mam nadzieję, że każdy Polak przed najbliższymi wyborami dokona osobistej analizy zysków i strat z tych 10 lat w Unii i dokona świadomego wyboru przy urnie wyborczej. lista 8 poz. 6

10 Słowo na wybory Zachwyt nad polskim członkostwem w Unii Europejskiej już w bliskiej przyszłości może okazać się fatalnym zauroczeniem. Chyba, że z niepoprawnych optymistów zmienimy się szybko w zimnych realistów. Najbliższa okazja jest już 25 maja. Oczywiście w głębi duszy dalej mamy niepokój, bo nie dowierzamy, że te pieniądze na autostrady, aquaparki i czerwone chodniki przy drogach ktoś dał nam tak po prostu. Ale póki kasa płynie, a my albo nasi włodarze mogą za nie realizować swoje fanaberie, trwa błogostan. Tymczasem pieniądze przyznawane nam przez Unię w formie różnych dotacji w zasadzie nie mają dla niej większego znaczenia, nawet jeśli są liczone w miliardy euro. Dziś znaczenie ma bowiem w zasadzie tylko unijne prawo. To ono kształtuje działalność, której skutkiem są zyski tysiące razy większe od kwot przyznanych Polsce. To ono decyduje też o większości sfer naszego życia, choć mało kto z nas zdaje sobie z tego sprawę. Weźmy na przykład sytuację, gdy nasz parlament uchwala jakiś przepis. Zazwyczaj wydaje nam się, że to jest nasze autonomiczne prawo, polskie, tu przez nas wymyślone i uchwalone, całkowicie suwerenne. Tymczasem prawie na pewno jest ono skutkiem jednej z dyrektyw unijnych. W dyrektywie władze unii nie nakładają jednak na nas jakiegoś konkretnego przepisu bezpośrednio, mówiąc co, jak i kiedy mamy zrobić. Nakładają jedynie obowiązek rozwiązania pewnego problemu i określają jaki ostateczny efekt należy uzyskać. Droga, którą się to odbędzie należy już do narodowego parlamentów poszczególnych krajów. Jeśli na przykład unijna dyrektywa mówi, że obywatele Unii mają prawo do swobodnego, ale nie bezpłatnego, dostępu do internetu, to nasze ustawy nie mogą w żadnym miejscu uniemożliwiać obywatelom takiego dostępu (za ile to już inna sprawa). A gdy unijna dyrektywa ustaliła, że operatorzy nie mogą pobierać dodatkowych opłat za rooming w rozmowach przez telefon komórkowy, to przepisy umożliwiające pobieranie takich dodatkowych opłat we wszystkich krajach Unii musiały zniknąć. Proces tworzenia unijnego prawa jest niezwykle skomplikowany dlatego, że Zjednoczona Europa to ciągle stowarzyszenie suwerennych państw. Można powiedzieć, że Unia Europejska to splot interesów nie do pogodzenia. W Polsce na przykład sprawa jest prosta: rząd rządzi, sejm uchwala prawo i kontroluje rząd. W UE tak klarownie nie jest. W pewnym sensie rolę rządu pełni Komisja Europejska, która jako jedyna ma prawo przedstawiać projekty nowego prawa, dotyczącego wszystkich mieszkańców unii. Komisja Europejska reprezentuje więc interes unii jako całości przynajmniej w teorii, bo w praktyce lepiej jest mieć tam swojego człowieka (i póki co Polska takiego człowieka zawsze tam miała). Sformułowany przez Komisję projekt nowego prawa trafia następnie do dwóch organów: Rady Unii Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Rada Unii Europejskiej to po prostu ministrowie odpowiednich resortów z poszczególnych jej krajów. To oni mają reprezentować interesy poszczególnych krajów. W Parlamencie, dokąd projekt także trafia, dyskusja ma uwzględniać interesy obywateli podzielonych ze względu na poglądy a nie na narody. To dlatego każdy europoseł należy do jakiejś frakcji, które odzwierciedlają różnorakie poglądy polityczne a nie narodowe. W ten sposób przynajmniej w założeniu nowe unijne prawo ma uwzględniać różnie rozumiane interesy: unii jako całości (Komisja Europejska), obywateli z uwzględnieniem ich politycznych poglądów (Parlament) i poszczególnych krajów członkowskich (Rada Uniii Europejskiej). Co to więc znaczy dobry europoseł? Spośród 750 eurodeputowanych obecnej kadencji wielu w ogóle nie nadaje się do sprawowania tej funkcji. Po pierwsze dlatego że ich pojęcie o procesach zachodzących w całej Unii, w obrębie poszczególnych krajów i narodów jest niewielkie. Deputowani mają reprezentować interesy obywateli unii posiadających podobne poglądy polityczne. Jeśli na przykład jest się europosłem PO to nie wystarczy wiedzieć co na temat danej sprawy myślą demokraci w Polsce. Trzeba też wiedzieć jaki pogląd mają na ten temat demokraci w Grecji, Portugalii, Niemczech i pozostałych krajach, bo przecież ich interesy też się reprezentuje. Stąd prosty wniosek, że ludzie słabo wykształceni i o horyzontach myślowych ograniczających się do plotek ze swojego miasteczka, wsi czy nawet regionu nie mają w Parlamencie Europejskim czego szukać. Drugim problemem jest możliwość porozumiewania się. Dobra znajomość języka angielskiego to absolutne minimum. Co prawda posiedzenia parlamentu i jego komisji są symultanicznie tłumaczone na wszystkie języki urzędowe Unii, ale bez znajomości angielskiego nie da się przecież rozmawiać z innymi europosłami ze swojej frakcji. Nie można się na nic umówić ani w żadnej sprawie dogadać. Mile widziana jest tu zresztą znajomość także innych międzynarodowych języków niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego, włoskiego. Dobrzy europosłowie z krajów dawnej Unii posługują się zazwyczaj więcej niż jednym obcym językiem. Wielu z europosłów, których wybraliśmy w poprzednich wyborów nie znała w ogóle żadnego obcego języka! Jeszcze inną sprawą jest status społeczny. Bycie europosłem oznacza obracanie się w kręgu osób, o pewnym poziomie intelektualnym i towarzyskim. Pensja i dieta europosła oraz zwrot wydatków poniesionych w związku z wykonywaniem tej funkcji jest więc pomyślany tak żeby umożliwić ludziom o takim społecznym statusie w miarę bezstresowe funkcjonowanie. Tymczasem po Polsce krążą, opowieści o jednym z polskich europosłów, który przyjeżdżał na każde posiedzenie samochodem jadąc przez Wiedeń albo Rzym (deputowany dostaje zwrot kosztów przejazdu i nikt z urzędników nie pyta o liczbę kilometrów). W czasie posiedzeń mieszkał w pokojowym hotelu wspólnie z asystentem. Przywozili z domu w słoikach gołąbki i kotlety, które odgrzewali na turystycznej kuchence, zasmradzając, ku utrapieniu hotelowej obsługi, całe piętro. Za bycie europosłem dostaje się prawie 12 tysięcy euro miesięcznie, do tego zwrot kosztów podróży i ryczałt na asystenta, to naszemu europosłowi udało się w czasie kadencji zaoszczędzić tyle, że wybudował sobie dom i kupił mieszkanie córce w Warszawie. Trudno zweryfikować te rewelacje. Ale Polacy wiedzą, że nie tylko nie jest to niemożliwe, ale nawet bardzo prawdopodobne. Wielkość kwot, którymi obraca Komisja Europejska oraz ogrom potencjalnych interesów, których dotykają unijne przepisy powodują, że tam, w europejskim parlamencie, komisji, radzie, splatają się dziś największe interesy nie tylko Europy, ale po części także świata. Kiedyś moglibyśmy podejrzewać, że interesami tymi kupczą jacyś podejrzani ludzie na tajnych spotkaniach przy złotych stolikach. Dziś, to instytucje Unii Europejskiej są tym złotym stolikiem. Także my możemy przy nim zasiadać i to jak równy z równym. Pod warunkiem, że wyślemy tam ludzi, którzy w ogóle mają coś do powiedzenia i potrafią to zakomunikować innym. TED Najlepsza siłownia w Ostrołęce Centrum Kulturystyczne Genetic ul. Piłsudskiego 40 / Ostrołęka TRENINGI PERSONALNE PORADY DIETETYCZNE SKLEP tel: 515 919 440

Polacy słyną z narzekania. Narzekamy kiedy świeci słońce i kiedy pada deszcz, kiedy chorujemy i kiedy nie chorujemy, kiedy mamy pracę i kiedy jej nie mamy. Zawsze. Mimo to, jak pokazują wyniki Diagnozy społecznej 2013 aż 81% Polaków deklaruje, że czują się szczęśliwi. Kim więc jest statystyczny Polak? W ponad 51% kobietą, bo tych od kilkunastu lat jest więcej niż mężczyzn. W 2011 roku, według badań Głównego Urzędu Statystycznego matek, żon, kochanek i córek było w Polsce niemal 20 milionów, podczas gdy ojców, mężów, kochanków i synów niewiele ponad 18,5 miliona. Kobiety już teraz żyją dłużej, a za kilka lat ten wskaźnik jeszcze się podniesie. Obecnie statystyczny Jan Kowalski dożywa wieku 69 lat, zaś jego żona 78. Jak przystało na Statystycznego jest on w średnim wieku. Ma 35 lat. W Polsce czterdziestki nie skończyło jeszcze około 20 milionów osób, co stanowi ponad połowę populacji. Nasza Janina Kowalska, statystycznie rzecz biorąc, pracuje zawodowo, podobnie jak 59% jej rodaków. Mamy 13% szans na to, że jest ona emerytką, o jeden procent mniej prawdopodobne jest to, że Janina jest bezrobotna. Mamy jedną szansę na dziesięć, by trafić, że nasza Statystyczna jeszcze się uczy. Według raportu Aktywność zawodowa Polaków sporządzonego w 2012 roku przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości jedynie 4% Polaków deklaruje, że zajmuje się domem. Popatrzmy na wykształcenie Statystycznego. Według raportu Diagnoza Społeczna 2013, który omawia warunki i jakość życia Polaków coraz więcej się uczymy. Odsetek ludzi z wyższym i policealnym wykształceniem wzrósł przez ostatnie dwa lata o ponad dwa procent i w 2013 roku wyniósł 22,1%. Najwięcej osób deklaruje, że ma wykształcenie zasadnicze zawodowe lub gimnazjalne, jest to jedna trzecia narodu. Niewiele mniej osób ukończyło licea ogólnokształcące. Statystyczny portret Polaków Jacy dziś jesteśmy W Diagnozie zbadano również kapitał ludzki rozumiany jako zasób wiedzy, umiejętności i kwalifikacji poszczególnych osób, grup osób i całego społeczeństwa, określający ich zdolności do pracy, przystosowania do zachodzących zmian i kreatywność. Rosnący poziom cyfryzacji sprawił, że odsetek społeczeństwa, który możemy zaliczyć do tej elitarnej grupy znacznie wzrósł. Zmieniły się także wymagania pracodawców. W tej chwili mierząc kapitał ludzki badacze biorą pod uwagę: znajomość technologii informacyjno- -komunikacyjnych (ICT), umiejętność pozyskiwania i wykorzystywania informacji ze źródeł elektronicznych, szybkie komunikowanie się, znajomość języków obcych, a zwłaszcza języka angielskiego, będącego głównym językiem Internetu i nauki. W 2013 roku 45% Polaków można było zaliczyć do tej grupy. Weźmy teraz po lupę sytuację finansową Polaka. Średni dochód to 1349 złotych. Różnica spora jeśli spojrzeć na średnią krajową płacę, która w marcu wyniosła ponad 4 tysiące. Według danych dostarczonych przez raport Diagnoza społeczna 2013 najlepiej zarabiają osoby, które prowadzą własną działalność i same są sobie szefami. Najgorzej w rankingu wypadli rolnicy i bezrobotni. Zatrważające jest to, że aż jednej czwartej Polaków stały dochód jaki osiągają, nie wystarcza na to, żeby opłacić mieszkanie, rachunki, kupić żywność, zaspokoić potrzeby związane z kulturą i czasem wolnym. Jedna piąta oszczędza na większe zakupy, typu samochód, mieszkanie, przy czym aż 60% Polaków nie ma żadnych oszczędności na tzw. czarną godzinę. W Polsce cały czas są gospodarstwa domowe, gdzie dochód wystarcza jedynie na najtańsze jedzenie, a czasem nawet z tym jest ciężko. Są to najczęściej rodziny, gdzie domownicy nie pracują. Od 13 do 20 proc. badanych musiało z powodów finansowych zrezygnować w 2013 r. z wyjścia do kina, teatru, opery, operetki, filharmonii (na koncert), zwiedzenia muzeum czy też wystawy, z zakupu książki lub prasy. Najwięcej rezygnacji (20 proc. gospodarstw) dotyczyło wyjścia do kina a najmniej (12,6 proc.) zwiedzenia muzeum lub wystawy. - czytamy w Diagnozie społecznej 2013. Jest to wynik minimalnie lepszy od tego sprzed sześciu lat. Prawie tyle samo osób zrezygnowało w poprzednim roku z zakupu książki lub prasy. O ile te wyniki nieznacznie się poprawiły to zupełnie nie można tego powiedzieć o liczbie osób, które w ogóle nie są zainteresowane kupnem wydawnictw. W 2013 roku aż 13 do 18 procent osób nie odczuło potrzeby kupna książki, lepszy wynik osiągnęła prasa, po którą nie sięgnęłoby 6-7% Polaków. Jednocześnie Statystyczny dobrze ocenia kulturę i swoje potrzeby z nią związane: Najczęściej gospodarstwa domowe oceniały (prawie 78 proc. gospodarstw), że poziom zaspokojenia ich potrzeb związanych z kulturą, w ostatnich dwóch latach nie zmienił się. Natomiast prawie 18 proc. gospodarstw uważa, że sytuacja w tym obszarze pogorszyła się, a tylko niecałe 5 proc., że uległa poprawie. W porównaniu z marcem 2011 r. znacząco (o prawie 2 punkty procentowe) wzrósł odsetek gospodarstw domowych negatywnie oceniających zmiany zaspokojenia swoich potrzeb związanych z kulturą. 11 Wolny czas Polak spędza w dużej mierze przed komputerem. Średnio 15 godzin tygodniowo. Z tego 12 godzin poświęcamy na przeglądanie stron internetowych. Badacze wzięli także pod lupę cel naszych internetowych wycieczek. Okazało się, że bardziej wszechstronni w tej kwestii są mężczyźni. Kobiety są za to bardziej skupione na rzeczach potrzebnych w codziennym życiu, takich jak bankowość mobilna, zakupy online czy treściach związanych z pracą. Dla męskiej części użytkowników ważna jest rozrywka. Coraz mniej Statystycznych korzysta z wolnego czasu, by gdzieś wyjechać. Główną przyczyną są finanse. Najczęściej z tej formy urlopu rezygnują rodziny, gdzie nie ma dzieci. Coraz mniej oblegane są też wyjazdy grupowe dla dzieci i młodzieży, typu kolonie. W ostatnim roku zrezygnowało z nich 47% rodzin. W gruncie rzeczy Polak w statystykach jest człowiekiem zadowolonym ze swojego życia. Satysfakcjonuje nas nasza praca (42%), osiągnięcia (36,5%), seks (51%), Czy statystyczny Polak różni się od statystycznego ostrołęczanina? Zapewne. Czym się różnimy, co nas dzieli, czy w nas także panuje taki optymizm? Sprawdzimy już za dwa tygodnie. wypoczynek (42%) i perspektywy (21%). Ten ostatni wynik, najniższy jest niewątpliwie związany z sytuacją w kraju. Przekonanie, że demokracja jest jedyną słuszną formą sprawowania władzy wyraża jedynie 11% badanych. Podobna liczba statystycznych uznaje, że reformy przeprowadzone po 1989 roku się udały. Czy statystyczny Polak różni się od statystycznego ostrołęczanina? Zapewne. Czym się różnimy, co nas dzieli, czy w nas także panuje taki optymizm? Sprawdzimy już za dwa tygodnie. ANIA SIUDAK SEZONOWA OBNIŻKA CEN NA OGRZEWACZE

12 HISTORIA Bernardyni zostali uroczyście wprowadzeni do Ostrołęki 13 czerwca 1666 r. Fakt ich przybycia do Ostrołęki, położonej w ziemi łomżyńskiej, należy zaliczyć do ważniejszych wydarzeń w dziejach Kościoła na płn.-wsch. Mazowszu i w diecezji płockiej. Sieć klasztorów na płn.-wsch. Mazowszu, w skład którego wchodziły historyczne ziemie wiska, łomżyńska, różańska i nurska, była bardzo rzadka. Trzy pierwsze ziemie stanowiły okręg kwestarski bernardynów ostrołęckich, w którym zakonnicy zbierali jałmużnę. Określał on też zasięg ich działalności duszpasterskiej i kontaktów społecznych. Obszar ów pod względem liczby klasztorów pozostawał w tyle, nawet w stosunku do innych ziem Mazowsza, wyraźnie pod tym względem ustępującym Koronie. W średniowieczu na obszarze tym nie powstał żaden klasztor. Fundacje zakonne o metryce średniowiecznej skoncentrowały się głównie na Mazowszu Płockim oraz na południu dzielnicy, choć i tam były mniej liczne niż w innych regionach Rzeczypospolitej. Sytuacja na interesującym nas terenie uległa zmianie dopiero w okresie nowożytnym. Miała związek z soborem trydenckim (1545 1563), który wypracował programy zmieniające oblicze Kościoła katolickiego, będące też odpowiedzią na reformację. Za wyraźny symptom trydenckich reform należy uznać dynamiczny rozwój wspólnot serafickich (opartych na Regule św. Franciszka z Asyżu), a wśród nich również franciszkanów obserwantów, czyli bernardynów. Wspólnoty te szerzyły soborową myśl, stosując nowe formy kaznodziejstwa, i w większym stopniu aktywizowały wiernych na płaszczyźnie życia religijnego. W działalności tej dynamicznie wspierał je nowo utworzony zakon klerycki Towarzystwo Jezusowe, który na obszarze historycznego Mazowsza założył pięć kolegiów (np. w Łomży w 1616 r.), którym podlegały stacje misyjne. Poprzez aktywność na polu duszpasterstwa, publicznego nauczania, edukacji na wszystkich poziomach, jezuici odegrali ogromną rolę w akcji wcielania w życie postanowień soborowych, masowej katechizacji. Najwcześniej na Mazowszu, w 1566 r., powstało kolegium w Pułtusku, w ziemi zakroczymskiej. Fundację bernardyńską w Ostrołęce, na obszarze ww. ziem, poprzedziła jedynie fundacja klasztoru karmelitów trzewiczkowych, w 1625 r., w Wąsoszu, w ziemi wiskiej. Podobnie jak bernardyni, karmelici trzewiczkowi byli zakonem mendykanckim, tzn. żebrzącym, czyli że podstawowym źródłem ich utrzymania była jałmużna. Już po fundacji ostrołęckiej, w ziemi łomżyńskiej, w Stawiskach, ufundowano klasztor dla franciszkanów konwentualnych (1691 rok) oraz klasztor dla pijarów (z grupy zakonów kleryckich) w Szczuczynie, w 1696 r. W 1763 r. fundacji doczekał się kolejny zakon z rodziny franciszkańskiej kapucyni w Łomży. Bernardyni w Ostrołęce byli zatem drugim zakonem żebrzącym i pierwszym z grupy franciszkańskiej jaki powstał na obszarze trzech ziem płn.-wsch. Mazowsza. Po nich pojawili się franciszkanie konwentualni i kapucyni. Reformaci, którzy wyłonili się z bernardynów, posiadali klasztory w Pułtusku (od 1648 r.) oraz w Zarębach Kościelnych, ALFABETYCZNY WYKAZ ZAKONNIKÓW PROWINCJI WIELKOPOLSKIEJ BERNARDYNÓW, 1856 R. Okoliczności powstania fundacji bernardynów w Ostrołęce w ziemi nurskiej (od 1765 r.). Położone one były w diecezji płockiej, lecz poza okręgiem kwestarskim bernardynów ostrołęckich. Fundacje bernardyńskie Dla zobrazowania skali zjawiska, jakim było fundatorstwo na rzecz zakonu bernardyńskiego, warto podać, że w latach 1651 1700 w Rzeczypospolitej ufundowano 28 domów bernardyńskich. Na Mazowszu, od 1651 do 1700 r., ufundowano 6 klasztorów, w tym w Ostrołęce. W porównaniu do innych regionów, na Mazowszu powstało w tym czasie najwięcej placówek. W 2. poł. XVII w., w stosunku do lat 1600 1650, na Mazowszu nastąpił wzrost fundacji bernardyńskich o 2 konwenty. Jednak w XVIII w. na jego obszarze nie powstał już żaden klasztor bernardyński. Gdy weźmiemy pod uwagę fundacje innych klasztorów reguły franciszkańskiej na Mazowszu, w latach 1651 1700, np. franciszkanów konwentualnych (1 klasztor), reformatów (2 klasztory), to 6 domów czyniło bernardynów najbardziej popularnym zakonem na Mazowszu. Ważne jest również zobrazowanie zjawiska fundacji w prowincji wielkopolskiej bernardynów oraz diecezji płockiej. Wprawdzie zakony wyjęte były spod władzy diecezjalnej, jednak ich instalacja w diecezji wymagała aprobaty biskupa. Granice diecezji płockiej w 2. poł. XVII w. były zdefiniowane i określone terytorialnie. Prowincja wielkopolska bernardynów, do której przyporządkowano ostrołęcki konwent, powstała dopiero w pierwszej połowie XVII w. W przeciwieństwie do struktur diecezjalnych czy parafialnych, wyraźnie wyznaczonych, struktury zakonne różnych reguł przenikały się. Każdy zakon posiadał własne, niejednokrotnie nakładające się na struktury innych zakonów. W XVII w. w prowincji wielkopolskiej bernardynów powstały 23 klasztory. Bernardyni przez 40 lat (1660 1700) utworzyli w niej 8 domów. Były one skromniejsze niż te wystawiane na pocz. XVII w. Jednak i tak był to ogromny wysiłek materialny fundatorów. Wysiłek tym bardziej godny uwagi, że sytuacja zakonu w drugiej połowie XVII w., na skutek zniszczeń wojennych, nie wyglądała zadowalająco. Wiele domów zostało zniszczonych lub legło w ruinie, wymagały przebudowy lub odbudowy. Na gruncie diecezji płockiej Zakony tworzyły własne struktury i jurysdykcje. Jednak aktywność społeczności zakonnej widoczna jest również w strukturach diecezji. Niejednokrotnie zakonnikami uzupełniano wakaty w obsadzie parafii, administrowali nimi, czy brali na siebie obowiązek duszpasterstwa. Przy gęstej sieci parafialnej i wystarczającej liczbie księży diecezjalnych rola zakonów w uzupełnianiu posług parafialnych była mniejsza. Rosła natomiast, gdy sieć parafii była rzadka, a obsada beneficjów parafialnych niewystarczająca. Na posadowienie klasztoru zgodę wyrażał ordynariusz miejsca, który niezależnie od interesów fundatorów czy władz zakonnych widział potrzeby diecezji. W 2. poł. XVII w., na Mazowszu powstało 6 fundacji bernardyńskich, 5 w diecezji płockiej. Sytuowało to bernardynów w czołówce wspólnot zakonnych, obok jezuitów. Dla zrozumienia kontekstu fundacji, należy przybliżyć sytuację społeczno-gospodarczą w diecezji płockiej w drugiej połowie XVII w. Po wojnach szwedzkich, w 2. poł. XVII w., w diecezji zaczęła spadać liczba parafii. Wprawdzie w 1677 r. wykazywano 320 parafii, ale ok. 70 z nich pozbawione było obsady. Parafie położone w płn.-wsch. części diecezji, graniczące z Prusami, Wielkim Księstwem Litewskim i województwem podlaskim, obejmowały bardzo duże terytoria. Sieć parafialna należała do najsłabiej rozwiniętych w diecezji. Największe parafie znajdowały się w dekanacie łomżyńskim, gdzie ich przeciętna powierzchnia wynosiła 247 km kw. Obszar ten jeszcze w XVII w. był słabo schrystianizowany. Dekanat łomżyński obejmował dorzecze środkowej Narwi. W 1744 r. liczył 11 parafii i 253 miejscowości. Na parafię przypadało średnio 23 miejscowości. Był to drugi, po andrzejewskim (ponad 38 miejscowości na parafię), dekanat, pod względem liczby miejscowości przypadających na parafię; w diecezji średnio na parafię przypadało 14,6 miejscowości. Obejmował on zasięgiem bagniste tereny puszczańskie (puszcze: myszyniecką, ostrołęcką i nowogrodzką). Ostrołęka przynależała do dekanatu łomżyńskiego, a parafia ostrołęcka była w nim największą pod względem powierzchni. W 2. poł. XVII w. ludność diecezji płockiej została dotknięta plagą klęsk wojnami, epidemiami, głodem. Szczególnie dotkliwy przebieg miała wojna szwedzka w l. 1655 1660, tzw. potop. Spowodowało to ogromne zniszczenia zarówno gospodarcze, jak też demograficzne, szacowane na 43 proc. w stosunku do stanu zaludnienia Mazowsza sprzed wojny. Straty demograficzne szczególnie dotkliwe były w miastach, gdzie ubytek ludności wynosił około 70 proc.; we wsiach zaś około 40 proc. W 1693 r. ludność diecezji oszacowano na około 400 tys. Zniszczenia demograficzne wśród duchowieństwa jeszcze długie lata dawały o sobie znać. W poł. XVII w. w diecezji płockiej było 1300 księży, a w końcu tego stulecia około 600. W kościołach, które przetrwały, nabożeństwa były niejednokrotnie ograniczane albo ich sprawowanie było zawieszane. W takiej sytuacji wysiłek biskupów koncentrował się na usprawnieniu organizacji diecezji i odbudowie zniszczonej sieci parafialnej. Przy likwidacji zaniedbań na płaszczyźnie duszpasterskiej i edukacyjnej działalności kleru diecezjalnego, z pomocą przyszły wspólnoty zakonne. Ich wpływ w społeczeństwie w 2. poł. XVII w. uzupełniał zaniedbania na polu duszpasterskim. Zakony dość szybko zyskiwały popularność, szczególnie wśród szlachty. Ta z kolei odwdzięczała się im dobroczynnością. Ordynariusz diecezji, aprobując wprowadzenie bernardynów do Ostrołęki, uwzględniał sytuację lokalnego Kościoła, gdzie problemy gospodarcze rzutowały na obsadę beneficjów parafialnych, a najrzadsza sieć parafialna w diecezji i rozległy obszar parafii, nie sprzyjały pracy duszpasterskiej lub wręcz ją uniemożliwiały. Potrzeby przed zagrożeniem Jak wspomniano wyżej, obszar ten był wyłączony spod systematycznej działalności zakonów. Oczywiście, nie należy tu nie doceniać powstałej w 1650 r. misji jezuickiej w Myszyńcu, obejmującej wpływami m.in. ludność zasiedlającą puszcze myszyniecką i ostrołęcką. Powstanie ośrodka misyjnego w bliskim sąsiedztwie Prus było uzasadnione, gdyż nowo przybyła ludność, szczególnie na terenach przygranicznych, coraz częściej miewała okazję do kontaktów z innowiercami, niejednokrotnie codziennych. Teren puszcz, w okresie po potopie szwedzkim, był poddany silnym procesom migracyjnym. Mieszkańcy południowych Prus Książęcych byli wyznania ewangelickiego. Od XVII w. przynależeli do parafii w Rozogach, która graniczyła z puszczą myszyniecką. W diecezji płockiej było wprawdzie wówczas szczególnie intensywne osadnictwo luteran, jednak dotyczyło ono głównie ziemi dobrzyńskiej, gdzie protestanci stanowili od 12 do 16 proc. liczby ludności poszczególnych dekanatów. W mazowieckiej części diecezji większe skupiska protestantów występowały głównie na terenach graniczących z Prusami, nigdzie jednak nie przekraczały 2 proc. ludności dekanatu. Jezuici, którzy w 1650 r. sprowadzili się do Myszyńca, kontrolowali przenikanie wpływów innowierców na powierzony im teren. Niejednokrotnie też wyprawiali się do Prus i to oni wzięli na siebie kontrolę nad przenikaniem protestantów w naszej części Mazowsza. Musimy pamiętać, że ludność Mazowsza, poza nielicznymi wyjątkami nie uległa wpływom reformacji. Nie miała częstego kontaktu z przedstawicielami innych wyznań. Do takich kontaktów dochodziło raczej na obszarach graniczących z Prusami. Mazowsze

HISTORIA 13 w zwartej swej masie pozostało ostoją katolicyzmu. Jeśli nawet przyjmiemy, że Ostrołęka i tereny wokół niej pozostawały pod wpływem protestantyzmu, to musimy również zdawać sobie sprawę z kondycji protestantyzmu w tym czasie. Przeżywał on poważny regres. Nie był już tak ekspansywny, jak w czasach reformacji. Chociaż i wówczas Mazowsze nie stanowiło dla niego atrakcyjnego pola oddziaływania, co potwierdzał biskup płocki Wojciech Baranowski. Intensywny rozwój w diecezji płockiej sieci zakonów kleryckich i franciszkańskich, a szczególnie jezuitów i bernardynów, od XVII w. do pierwszego rozbioru, świadczył o potrzebach duszpasterskich. Duchowieństwo diecezjalne dotknięte ogromem strat demograficznych i ciężką sytuacją gospodarczą, mimo podjętych prób, nie było w stanie poprawić poziomu duszpasterstwa. Nie mniej ważne jest postawienie pytania, czym kierowały się władze zakonne podejmując decyzję w sprawie ostrołęckiej fundacji. Możemy jedynie przypuszczać, że zgoda władz zakonnych na fundację w Ostrołęce mogła mieć związek z poszukiwaniem nowych terenów eksploatacji w warunkach wszech panującego kryzysu państwa. Rzadka sieć klasztorów na wschodnich rubieżach prowincji wielkopolskiej, nie angażowała tak bardzo tamtejszej szlachty na polu działań dobroczynnych na rzecz zakonów. Powstanie nowej placówki zakonnej w jakimś stopniu temu sprzyjało. Coraz więcej zwolenników zyskiwał wśród szlacheckiej braci sarmacki sposób życia. Ekspansja zakonów reguły franciszkańskiej na obszary nieobjęte dotychczas działalnością, podyktowana była chęcią opieki duszpasterskiej tej części mazowieckiej szlachty, która zamieszkiwała tereny o bardzo rzadkiej sieci klasztorów. Tak więc, w przypadku fundacji ostrołęckiej duszpasterstwo szlachty i kwestie gospodarcze mogły mieć pierwszoplanowe znaczenie przy decyzji władz zakonnych, nie obawa przed wpływami protestantów. Prokatolicka postawa szlachty również temu sprzyjała. Bernardyni musieli to brać pod uwagę, zważając, że ich egzystencja w dużej mierze będzie zależała od ofiarności zwolenników posoborowej ewangelizacji. Model katolicyzmu jaki proponowali oraz umiejętność zadbania o sympatie społeczeństwa, znajdował wszechstronną aprobatę warstwy szlacheckiej na Mazowszu i nie tylko. Jak wykażę poniżej, bernardyni włożyli niemały wkład w pracę na rzecz okolicznej szlachty, na duszpasterstwie której skupiali swoją uwagę i od ofiarności której uzależniona była ich egzystencja. W sytuacji gdy zakon Bernardynów w Rzeczypospolitej, szczególnie na Litwie, poniósł ogromne straty, rozszerzenie działalności na nowe tereny było uzasadnione i zrozumiałe. Korzystne położenie Ostrołęki Można też pytać, dlaczego właśnie w Ostrołęce doszła do skutku fundacja dla bernardynów. Dzięki kronikarzowi bernardynów ostrołęckich, który w 1711 r. zaczął spisywać ważne wydarzenia w życiu wspólnoty, możemy wywieść, że istotnym czynnikiem lokacji było korzystne położenie nad rzeką, którą spławiano zboże oraz inne produkty z Litwy, a następnie Wisłą do Gdańska. W chwili powstawania fundacji, Ostrołęka czasy świetności miała za sobą. Podobnie jak inne miasta na Mazowszu podupadła po wojnach szwedzkich i epidemiach. Miasto posiadało jedynie sześć włók osiadłych, co oznaczało, że tylko 1/10 część obszaru miejskiego była zagospodarowana. Wielu jego mieszkańców emigrowało w tym czasie na przedmieścia. W świetle lustracji przeprowadzonej w 1660 r., miasto dźwigało się z upadku, ożywiał się miejscowy handel. Powodziło się piwowarom. W mieście funkcjonowało ponadto 5 młynów królewskich, z których czerpano dochody. Jedynie rzemiosło nie mogło podnieść się z upadku. W XVI w. Ostrołęka była w przedziale miast z liczbą ludności od 2000 do 2500, a w 1676 r. miała tylko 400 mieszkańców. Mimo to była najludniejszym miastem ziemi łomżyńskiej. Znajdowała się w niej siedziba starostwa niegrodowego oraz powiatu, wprawdzie najbardziej rozległego, ale też najsłabiej zaludnionego ze względu na duży obszar puszczy. Ostrołęka była miastem królewskim i korzystała z przywilejów kolejnych władców. W mieście był jeden kościół parafialny, drewniany, zniszczony na początku XVII w. Z ogromnym trudem próbowano go odbudować. Powstanie konwentu niewątpliwie podnosiło prestiż miasteczka oraz stwarzało szansę na podniesienie poziomu duszpasterstwa. BARBARA KALINOWSKA Mają tylko liczbę Przypomniał mi się płomiennooki Witkacy, gdy szlam przez cmentarz na Pęksowym Brzyzku. To jedna z polskich nekropolii-symboli, stawiana w szeregu z Powązkami, Rossą, Rakowickim. Mieści się Zakopanem, w części zamieszkanej niegdyś przez znaczniejsze rody góralskie. Potomkowie owego Pęksy, do którego należała ziemia pod cmentarz, nadal tam żyją, podobnie jak płynie potok Cicha Woda, który dał nazwę brzyzek, czyli brzeżek. Ulica Kościeliska, przy której leży nekropolia, jest najstarsza w mieście. Drewniana świątynia, zwana po prostu starym kościołem, to miejsce tak dla górali ważne, że służy jako rodzaj potwierdzenia przysięgi. Jeżeli ktoś komuś coś obieca w starym kościele, to jakby miał stu świadków. Nie sposób złamać danego słowa. Wróćmy do Witkacego. Nie był góralem z urodzenia, ale z wyboru swojego ojca. Stanisław Witkiewicz szukał w górach ratunku, bo chorował. Młody Staś Ignacy szybko przesiąknął gwarą, folklorem, sposobem myślenia Podhalan. Gdy zakończył życie, wielu zakopiańczyków usiłowało sprowadzić jego prochy na Pęksowy Brzyzek. Było to niezwykle trudne i nie powiodło się. Jednak w mogile ktoś spoczął. Kto? Nie wiadomo. To były szczątki, znalezione w miejscu, gdzie Witkacy, załamany wybuchem wojny, popełnił samobójstwo. Świadkowie pokazali, gdzie go zakopali, wbito łopaty i szybko udało się dotrzeć do kości. Skwapliwie zebrane, trafiły na cmentarz. Tyle, że były to kości młodej kobiety, jak się później wydało. Tak oto legendarny poeta i malarz nie ma grobu, za to ma go, w honorowym miejscu, jakaś dziewczyna, o której pochówek na poświęconej ziemi nikt się nie troszczył. Jest na ziemi kieleckiej cmentarz, który już zawsze będzie głosem wołającym o pomstę do nieba. Leżą tam szczątki żołnierzy radzieckich, jeńców, którzy trafili do obozu w sanktuarium Świętego Krzyża, na dawnej Łysej Górze. Poza cmentarzem, jeńcom poświęcona jest izba w muzeum misyjnym oblatów. Tam jest zaledwie parę eksponatów. Makieta obozu, obraz i napis po rosyjsku: kanibalizm będzie karany rozstrzelaniem. Do tego informacja, że zginęło ich do 6 tysięcy. Może to były 4 tysiące, możliwe jednak, że 6. Te zagubione 2 tysiące ludzkich istnień robi wrażenie. Już nieważne, że wrogiego wojska. Jak można zgubić 2 tysiące osób, czyli Troszyn z przyległościami? Przywykliśmy, że nawet obozy koncentracyjne prowadziły jakieś statystyki, robiły zdjęcia, liczyły, nadawały numery. Póki się powłóczyło nogami, to się było w czyjeś świadomości. Tutaj inaczej. Więźniów nie liczono, nie istniała administracja, rejestry, kuchnia, lazaret. Strażnicy jedynie czekali, aż ich podopiecznych wytłuką choroby i głód. Pogarda, jakiej nie doświadczają nawet padłe krowy, bo z ich liczby ktoś się musi wytłumaczyć. Mało znanym epizodem z końcówki II wojny światowej jest masowa wywózka węgierskich Żydów. Rząd tego kraju kolaborował z hitlerowcami, żeby ocalić ludzi. Żydów też usiłował chronić, przynajmniej tych bogatych, znaczących albo miszlingów, czyli z połowicznym pochodzeniem. Jednak władze Niemiec w końcu stanowczo zażądały wydania obywateli węgierskich pochodzenia żydowskiego, ponieważ Hitler nadal roił sobie, że produkcja pocisków V1 odmieni losy wojny. Do tego potrzebne były ręce niewolników. Setki tysięcy ludzi stały się towarem przetargowym w układzie, jaki zaproponował aliantom Adolf Eichmann: milion Żydów za 10 tysięcy ciężarówek. Dacie nam auta, my wyprowadzimy ludzi, nie zabijając ich. Oczywiście, bzdura i polityczny humbug. Nie było dla nich ani transportu ani jedzenia ani ciepłej odzieży. Szli na piechotę. Kto przystanął, ginął, bo strażnicy czuli na plecach oddech Rosjan i nie chcieli spowalniać marszu. Zatem ludzie szli, niepotrzebnie, donikąd, bez chleba i odpoczynku. Za moment wkroczyły wojska radzieckie i nastąpiła kapitulacja, jednak uczestnicy węgierskiego marszu śmierci jej nie doczekali. Ich również nie policzono, bo w obliczu klęski nikt nie miał do tego głowy. Czasami za cały pomnik musi wystarczyć owe prawdopodobnie 6 tysięcy. ANNA WOŁOSZ

14 Nie było w tym wydarzeniu żadnej tajemnicy, choć niewielu uwierzyło w zapowiedź. Któż mógł przypuszczać, że wszechmocny Bóg, pozwoli się upokorzyć. Jezus niczego nie ukrywał, mówił językiem zrozumiałym, wystarczyło słuchać. Ale nie miejmy za złe ówczesnym słuchaczom. Nasze ucho także słyszy. Nasze oczy przyjmują wiele znaków. A jednak nie słyszymy. A jednak nie widzimy. Gdy Jezus uznał, że czas śmierci nadchodzi, oznajmił to uczniom. Wówczas Piotr, jakby niczego nie pojmując, być może chcąc przypodobać się swemu Mistrzowi, począł, jak przekazuje Ewangelia św. Mateusza, czynić wyrzuty: Nie przyjdzie to nigdy na ciebie. Jezus odpowiedział, może odkrzyknął, nie kryjąc irytacji: Zejdź mi z oczu szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki. Później, Jezus czynił cuda, przemienił się, apostołowie usłyszeli głos Boga, epileptyk został uzdrowiony, wskazany został Eliasz i jego przeoczona śmierć. Właściwie, wszystko powinno być jasne. Jezus, raz po raz, zapowiada i mękę, i zmartwychwstanie. Mówi to swoim uczniom, wybranym z wybranych. Oni niczego właściwie nie rozumieją, są smutni, to znaczy nie odczytują Jezusa i Pisma. Może tylko matka synów Zebedeuszowych przekroczyła tę niemoc, chociaż jej intencje, dla nas zamazane, dla Jezusa odkryte, nie były chyba czyste. Gdy kobieta prosi: Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie, jeden po prawej, a drugi po lewej, Jezus, z tą samą irytacją, niemal obcesowo, tak przynajmniej zdawać by się mogło zwykłym śmiertelnikom, odpowiada: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić. Raz jeszcze jesteśmy świadkami Jezusowej szczerości i zapowiedzi kresu, gdy powiada wprost: Wiecie, że po dwóch dniach jest Pascha, i Syn Człowieczy będzie wydany na ukrzyżowanie. Jeszcze tylko kilka dopowiedzeń: zdrada Judasza, przygotowanie Paschy, ujawnienie zdrajcy i kolejnych zdrad Piotra. Oddzielną sekwencją jest ustanowienie Eucharystii, która winna wstrząsnąć apostołami, bowiem jest aż zanadto oznajmionym pożegnaniem. Ewangelista Mateusz niczego nie komentuje. Nie próbuje snuć przypuszczeń. Albo potęgująca się groza paraliżowała wyobraźnię, albo zdała się jedynie kolejną ekstrawagancją charyzmatycznego Nauczyciela. Jak gdyby nigdy nic, wedle Mateuszowej relacji, po odśpiewaniu hymnu, wyszli ku Górze Oliwnej. To właśnie tam, pośród żołdackiej furii i mroku, płaczu kobiet i grozy umierania, grozy matczynego bólu i synowskiej bezradności, miało się wszystko dopełnić. Przenieśmy się do Ogrójca i na Golgotę. Uczniowie zawiedli. Usnęli. Podobnie jak my usypiamy, czyli jesteśmy nieobecni, w chwilach najważniejszych. Za to prześladowcy stanęli na wysokości zadania. Profesor Panic przeanalizował wyniki badań Całunu Turyńskiego. Posłuchajmy: Na całunie widać sam fakt biczowania oraz koronowania cierniem. Widać przebity bok, potwornie zniszczoną jamę brzuszną. Został (Jezus) maltretowany przed śmiercią. Miał rozbity łuk brwiowy, zmiażdżony nos, spuchnięte usta od uderzeń i złamaną kość jarzmową. Nie ulega wątpliwości, że człowiek ten został przybity do krzyża. Gwoździe wbito w nadgarstki, by nie rozerwać rąk. Gwoździe wbite w takim miejscu powodują obkurczenie kciuków. Stąd jedna ręka na całunie ma cztery palce. Na podstawie badań wiemy, że nastąpiło pęknięcie serca z powodu niedotlenienia płuc. Organizm był tak wyczerpany wcześniejszymi biczowaniem i całą tą drogą, aż pękały pęcherzyki płucne. To jest potworna śmieć. Tak jakby połączenie rozrywanego serca z męką topielca. Można powiedzieć, że temu człowiekowi zadano wszelkie możliwe katusze, żeby go skutecznie zabić. Całun ukazuje to dokładnie. Widać także przebity włócznią bok. Z rany polała się krew oraz osocze (czyli dla postronnego świadka krew i woda), które wytrąca się u osoby martwej jeszcze przed stężeniem ciała.. Nie rozumiem sporów o autentyczność Całunu. Dziwna przypadłość, wiedzieć na pewno, na zawsze, mieć wszelkie atuty w ręku. Kaci Jezusa pojawiają się co pewien czas, w różnych miejscach, w nieustannie przesuwanym czasie. Byli w Auschwitz i Katyniu. Mordowali rotmistrza Pileckiego i księdza Jerzego. Wiele całunów przed nami. Mamy oczy i nie widzimy. Nastawiamy uszy na daremno. Przejmująca jest ta powtarzalność tropów i zachowań zapisanych w Ewangelii. Całun Turyński, bez względu z jakiego czasu pochodzi, z Bliskiego Wschodu, czy też innej ziemi, opisuje grozę śmierci i ludzkie osamotnienie w chwili jej nadejścia. Jezusowa trwoga była zasadna. Osamotniony i zmaltretowany umierał na krzyżu. Wiedział jakim cierpieniom będzie poddany. Wiedział, że po człowieczemu będzie musiał zmierzyć się z furią prześladowców, zaś nieco później, przyjdzie Mu trwożliwie umierać. Oto trwoga Ogrójca: Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja. W tym: jeśli nie może jest pewne zawieszenie, a nuż, Bóg zmieni bieg historii, może, na podobieństwo Abrahamowej próby, zatrzyma nóż w ostatniej chwili. Oto trwoga Golgoty: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? W gruncie rzeczy nie godzimy się na człowieczeństwo Jezusa. W ogóle nie rozumiemy tej śmierci i tej trwogi. Jego mękę traktujemy podejrzliwie. Przecież to Bóg, więc pewnie nie odczuwał bólu, trochę udawał, trochę nas hipnotyzował. A przecież było inaczej. Cały sens chrześcijaństwa domyka swym cierpieniem Jezus-człowiek, który przez Jezusa- -Boga został opuszczony w chwili konania. Zmartwychwstanie nie O Bogu zamordowanym, który nie chciał zostać magiem unieważnia Jezusowej trwogi, tylko ją dopełnia. Nie widziałbym w tym wszystkim jedynie mistycznego planu. Ten ludzki, codzienny, dobrze nam znany, jest również uprawniony. Dlatego powtórzmy: świadectwo Całunu zostało nam zadane, nie po to, by dociekać geograficznych i historycznych szczegółów. Mamy Ewangelię. Kto wierzy niechaj wierzy, kto zgubił wiarę, niechaj przyjmie te księgi jako najgłębszy opis naszej ludzkiej kondycji, wywyższonej najpierw, zaś później zepchniętej na skraj egzystencji. Zachwycamy się dociekliwością i prawdami poetów, rzeźbiarzy, powieściopisarzy. Znam dobrze celność tych artystycznych postrzegań, i zachwycam się nimi, jeśli tylko dotykają trudów naszego ziemskiego pielgrzymowania. Tymczasem Ewangelie oraz Całun odkrywają, poprzez niemal medyczny opis umierania i śmierci, najistotniejszy fragment naszego człowieczeństwa. Niepotrzebnie próbujemy przeoczyć ich obecność, czasami przeoczyć, czasami pomniejszyć, bywa, że lekkomyślnie zlekceważyć, wydrwić, skompromitować, nie pomni, że tyluż było przed nami obrazoburców i pewnych siebie rewolucjonistów. Jezus staje się bliższy, gdy nasz świat drży w posadach, wokoło pustoszeje ziemia, a my, osamotnieni, odarci z godności, pohańbieni bezlitosnymi oskarżeniami, ocieramy się o piekło, czyli bezgraniczną rozpacz, bolesną pokusę rezygnacji i odejścia. Jezus- -człowiek zapytał Jezusa-Boga, dlaczego umiera tak podle. Nikt nie odpowiedział. Właśnie tak będziemy umierać. To była trwoga najwyższa, trwoga, na swój sposób, bluźniercza, szczególnie w perspektywie łatwej, deklaratywnej jedynie, świętości. Taka będzie i nasza trwoga. Gdyby Jezus nie wytrwał i po ludzku przestraszony zszedł z krzyża, a mógł tak uczynić wolą Stworzyciela, byłby, co najwyższej, jeszcze jednym magiem, pośród tylu innych magów, po których dzisiaj ani sławy, ani pamięci. Nasze trwogi są powtórzeniem trwogi Jezusowej. Czekają nas i Ogrójec, i Golgota, i rechot prześladowców. Rzecz w tym, byśmy nie uciekali zbyt tchórzliwie, zbyt instrumentalnie i pochopnie, przed krzyżem. Nasze nienawiści, swary, pretensje, furie stanowią preludium upadku, są obłąkanym wyborem anioła, który mówi Bogu: nie i zamienia się w szatana. Byleby nie był to upadek nieodwracalny. Byleby trwoga haniebnej śmierci zrodziła moc zmartwychwstania, którą Jezus również wielokrotnie zapowiadał. To powtórzenie nowotestamentowego przesłania byłoby niezwykle ważne, decydujące, nawet wówczas, gdyby intelektualni szalbierze zamknęli niebo na cztery spusty i wygasili piekielny ogień. Usłyszmy wołanie śmierci, która przysiadła obok nas i czeka. Usłyszmy także coroczne Alleluja, które nie pozwoliło Jezusowi unieść się Bożą wszechmocą i obalić swoich prześladowców w proch, nim Ci zadufani żołdacy zdołaliby skrzywdzić Jezusa-Boga, nie tylko swym diabelskim zaprzaństwem, ale również swoją, zwyczajną, ludzką pychą. Pycha ta jest osobliwym, negatywnym depozytem, przekazywanym każdemu z nas, bez wyjątku, od czasu, gdy pomiędzy człowieka a Boga wszedł sprytny kusiciel, a człowiek uznał, że świat opisany i uporządkowany nie musi być jedynym wartym zamieszkania. Nosimy ten depozyt, kimkolwiek jesteśmy, za kogokolwiek się podajemy, komukolwiek służymy i o czymkolwiek roimy. Deformuje nas, oddziela od sacrum, jest częścią grozy zasnuwającej nasze Ogrójce i nasze Golgoty, kruszy nasze sumienia i osłabia wolę. Dlatego nasze wędrowanie jest tak trudne i chwiejne, żałosne i ubogie, a przecież ustawione przez Boga należycie, bardzo starannie, obwarowane szczególną polisą, jaką stanowi pusty grób po zamordowanym Jezusie człowieku, którego Jezus-Bóg wyzwolił z grozy śmierci i grobowej ciemnicy. Wspomniany wyrzut Piotra i sofistyczne zapewnienia, że śmierć nas nie dotyczy, jest naszą odwieczną pokusą porządkowania świata wedle naszych wyobrażeń. Mylnych i zbędnych. Warto o tym pamiętać w dniach naszych codziennych, pozornych trumfów, pozornych sukcesów i lepkich zaszczytów. DARIUSZ ŁUKASZEWSKI

W jaki sposób może podróżować dziecko w pojeździe? Czy mogę przewozić je na przednim siedzeniu? 15 www.word ostroleka.pl www.word ostroleka.pl Grzegorz Milewski Egzaminator WORD Mirosław Augustyniak Egzaminator Nadzorujący Kierowniki Wydziału Egzaminowania Kwestia sposobu podróżowania dziecka w pojeździe uzależniona jest od jego wieku i wzrostu. Zgodnie z art. 39 ust. 3 Ustawy prawo o ruchu drogowym (tekst jednolity: Dz. U z 2012r. poz. 1137 z późn. zm.) w pojeździe samochodowym wyposażonym w pasy bezpieczeństwa dziecko w wieku do 12 lat, nieprzekraczające 150 cm wzrostu, przewozi się w foteliku ochronnym lub innym urządzeniu do przewożenia dzieci, odpowiadającym wadze i wzrostowi dziecka oraz właściwym warunkom technicznym. Powyższe zasady nie odnoszą się do przewozu dziecka np. taksówką czy też autobusem. Niezależnie od powyższego przepisy art. 45 ust. 2 pkt. 4 i 5 cytowanej powyżej ustawy zabraniają przewożenia: w foteliku ochronnym dziecka siedzącego tyłem do kierunku jazdy na przednim siedzeniu pojazdu samochodowego wyposażonego w poduszkę powietrzną dla pasażera przewożenia, poza specjalnym fotelikiem ochronnym, dziecka w wieku do 12 lat na przednim siedzeniu pojazdu samochodowego. W związku z tym: dziecko na przednim siedzeniu do 12 lat może podróżować tylko w specjalnym foteliku ochronnym, nie można przewozić dziecka na przednim siedzeniu tyłem do kierunku jazdy jeżeli pojazd wyposażony jest w poduszkę powietrzną, przewóz dziecka na tylnym siedzeniu może odbywać się nie tylko w foteliku ochronnym lecz również w innym urządzeniu do przewozu dziecka np. tzw. podstawce. Podejmując jednak decyzję o przewożeniu dziecka na tzw. podstawce, a nie w foteliku ochronnym należy pamiętać, że foteliki powinny być stosowane jak najdłużej gdyż w większym stopniu zapewniają bezpieczeństwo podróżującym w nich pasażerom. O dziedziczeniu i piciu Bartosz Podolak Wykładowca prawa Od około 10 lat żyję w konkubinacie. Czy w naszym kraju taki związek ma jakieś prawa? Czy w razie śmierci mojego partnera będę miała jakiekolwiek prawa do jego mieszkania w spółdzielni mieszkaniowej? Dodam, że obecnie jestem zameldowana w tym mieszkaniu. Obecnie mój partner ma bardzo poważne problemy zdrowotne i często przebywa w szpitalu. Niestety oboje nie wiemy czy i jak długo będzie żył. Bardzo proszę o szybką odpowiedź. Szanowna Pani na dzień dzisiejszy status prawny związków konkubenckich w Polsce nie został uregulowany. Konkubenci nie mogą więc dziedziczyć po sobie na podstawie ustawy tak jak jest to w przypadku małżonków. Rozwiązaniem Państwa problemów wydaje się zapisanie przez konkubenta mieszkania na Pani rzecz testamentem lub darowanie Pani przez niego jeszcze za życia. W pierwszym przypadku właścicielem mieszkania stanie się Pani po śmierci swojego partnera. Dodam, że jeżeli są inne osoby uprawnione do dziedziczenia należy je wydziedziczyć, tak aby nie musiała Pani spłacać zachowku. W drugim przypadku własność przejdzie na Panią od razu po sporządzeniu umowy darowizny. Tu należy dodać, że umowę darowizny można cofnąć powołując się na instytucję niewdzięczności osoby obdarowanej. W Państwa sytuacji doradzałbym sporządzenie testamentu. Jak co roku o tej porze zaczyna się robić gorąco i nie jest to spowodowane tylko okresem politycznym. Temperatura powoli rośnie również w zakładach pracy. W związku z tym pojawia się moje pytanie: Jakie uprawnienia przysługują pracownikom zatrudnionym w zakładzie pracy podczas upałów. Bardzo interesuje mnie czy jeżeli jest bardzo gorąco w zakładzie pracy na przykład w budynku blaszanym nieklimatyzowanym to pracownik może odmówić podjęcia pracy? Proszę Pana, przede wszystkim podczas upałów pracodawca zobowiązany jest do stałego i nieodpłatnego dostarczania swoim pracownikom napojów w ilości, która będzie zaspokajała ich potrzeby. Obowiązek ten powstaje, gdy temperatura na stanowiskach pracy przekracza 28 stopni, a przy pracy na otwartej przestrzeni + 25 stopni. Jeżeli temperatura powietrza w pomieszczeniach, w których zatrudnieni są pracownicy młodociani, przekracza 30 stopni, pracownicy ci muszą zostać zwolnieni do domów. Pracodawca ma możliwość skrócenia dnia pracy lub wprowadzenia dodatkowych przerw regeneracyjnych dla pracowników. Innym obowiązkiem pracodawcy w okresie upałów jest używanie i utrzymywanie w należytej sprawności urządzeń służących do klimatyzacji lub wentylacji oraz zabezpieczenie okien przed nadmiernym nasłonecznieniem pomieszczeń, co wynika z ogólnie obowiązujących przepisów bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Pracownik może, w pewnych okolicznościach odmówić wykonania pracy w danym zakładzie pracy. Powodem odmowy może być zbyt wysoka temperatura w miejscu pracy. Zgodnie z przepisami Kodeksu pracy, w razie gdy warunki pracy nie odpowiadają przepisom bezpieczeństwa i higieny pracy i stwarzają bezpośrednie zagrożenia dla zdrowia i życia pracownika ma on możliwość powstrzymania się od wykonywania pracy. W takim przypadku pracownik zobowiązany jest zawiadomić niezwłocznie swojego przełożonego. Tylko i wyłącznie przy spełnieniu powyższych warunków powstrzymanie się od wykonywania pracy będzie uprawnione. Kobiety, seks i HIV Anna Dobek Specjalista terapii uzależnień Stowarzyszenie Nadzieja, ul. Kościuszki 24/26 Zakażenie HIV w kontaktach seksualnych przenosi się znacznie łatwiej z mężczyzny na kobietę, niż z kobiety na mężczyznę, co jest spowodowane różną budową anatomiczną narządów płciowych kobiety i mężczyzny. Po wyglądzie człowieka nie da się poznać, czy jest zakażony. Średnio przez 8-10 lat można żyć z HIV bez żadnych objawów, wiele osób nie wie więc o swoim zakażeniu i nie może uprzedzić o nim swojego partnera. Te zaś osoby zakażone HIV, które wiedzą, też nie zawsze mówią o tym swoim partnerom seksualnym, choć istnieje odpowiedzialność karna za świadome narażanie drugiej osoby na zakażenie. Kilka lat temu głośna była historia mężczyzny, który zakaził wiele młodych kobiet. Dla większości z nich był pierwszym partnerem seksualnym. Pierwszy kontakt seksualny w życiu kobiety jest szczególnie ryzykowny, jeśli partner jest zakażony HIV. Ryzyko zakażenia jest większe dla młodych dziewcząt, które mają nie w pełni dojrzałe narządy płciowe, niż dla dojrzałych kobiet. Później ryzyko to znowu rośnie w okresie menopauzy. Nie wszystkie rodzaje aktywności seksualnej są tak samo ryzykowne. Dla kobiet największe ryzyko zakażenia HIV wiąże się z kontaktami analnymi. W kontaktach waginalnych także są bardziej narażone, niż mężczyźni. Ryzyko zakażenia, wprawdzie niewielkie, istnieje również w seksie oralnym, kiedy nasienie dostanie się do jamy ustnej (błona śluzowa jamy ustnej jest wrażliwa na zakażenie, nawet bez istnienia urazów i stanów zapalnych). Jedynym środkiem o sprawdzonej skuteczności w zapobieganiu zakażeniu HIV (a także innym chorobom przenoszonym drogą płciową) są prezerwatywy. Dlatego w wielu krajach świata, a także w wielu krajach Unii Europejskiej promuje się ich używanie w kontaktach seksualnych. Natomiast środki plemnikobójcze do stosowania miejscowego nie zapobiegają zakażeniu HIV i taką informację można znaleźć na ulotce. Dodatkowo, aktywny składnik takich preparatów nonoksynol 9 nie tylko nie chroni przed zakażeniem, ale w następstwie swoich własności drażniących je ułatwia. Ani środki dopochwowe zawierające nonoksynol 9, ani nawilżane nim prezerwatywy (czasem jeszcze mogą występować na rynku) nie powinny być stosowane w zapobieganiu zakażeniu HIV. Szczególnym okresem ze względu na profilaktykę zakażeń HIV, jest ciąża, ponieważ istnieje możliwość przekazania wirusa z zakażonej matki na jej dziecko. Ryzyko przeniesienia zakażenia podczas ciąży, porodu lub podczas karmienia piersią noworodka jeśli kobieta nie wie o swoim zakażeniu wynosi około 40%. Jeśli natomiast kobieta wie o zakażeniu, a podczas ciąży pozostaje pod opieką nie tylko ginekologa-położnika, ale także specjalisty zajmującego się terapią osób zakażonych, wówczas ryzyko to wynosi około 1%. Od niedawna badania kobiet w ciąży pod kątem obecności przeciwciał anty- HIV są w Polsce obowiązkowe. Stowarzyszenie Nadzieja realizuje program edukacyjno - informacyjny, dzięki któremu mieszkańcy Ostrołęki mogą otrzymać odpowiedzi na wiele pytań, jak również otrzymać fachową pomoc i wsparcie: punkt konsultacyjny HIV/AIDS: w każdą środę w godz. 12.00 14.00 przy ul. Kościuszki 24/26 telefon zaufania HIV/AIDS: w każdy wtorek w godz. 13.00 15.00 nr tel. 029 764 8343

16 Og³oszenia sms w Rozmaitoœciach Ostro³êckich gazecie o najwiêkszym nak³adzie w powiecie kosztuj¹ ju od 3 z³otych netto Wyœlij sms na jeden z numerów. P³acisz tylko za tyle znaków ile chcesz wykorzystaæ! Jeœli chcesz zleciæ og³oszenie drobne to wyœlij sms na jeden z numerów: nr tel. 73480 Og³oszenia SMS za 3,69 z³ netto do 35 znaków (1 linia) nr tel. 75480 Og³oszenia SMS za 6,15 z³ netto do 70 znaków (2 linie) nr tel. 79480 Og³oszenia SMS za 11,07 z³ netto do 150 znaków (4 linie) nr tel. 91900 Og³oszenie SMS za 23,37 z³ netto do 70 znaków (2 linie, og³oszenie wyró nione) Wpisz w telefonie komórkowym SMS z treœci¹ og³oszenia. Pamiêtaj o podaniu prefiksu naszej gazety MPLR0 i numeru rubryki, w której ma siê znaleÿæ og³oszenie, np. 01, a dalej po spacji jego treœæ np. sprzedam M3 w centrum miasta, tel. 1234567. Treœæ SMS powinna wygl¹daæ tak: MPLR0.01 sprzedam M3 w centrum miasta. Tel. 1234567 Wyœlij SMS z treœci¹ og³oszenia na jeden z trzech podanych numerów. Otrzymasz potwierdzenie przyjêcia og³oszenia, które sprawdzi czy jest ono zgodne z zasadami okreœlonymi w regulaminie przyjmowania og³oszeñ. Twoje og³oszenie znajdzie siê w najbli szym wydaniu Rozmaitoœci, jeœli wyœlesz sms do wtorku 27.05.2014 r., do godz. 12.00. Prefiksy z numerami rubryk: nieruchomoœci MPLR0.01 budownictwo MPLR0.02 finanse MPLR0.03 gastronomia MPLR0.04 komisy, lombardy MPLR0.05 komunikaty MPLR0.06 komputery MPLR0.07 maszyny, urz¹dzenia MPLR0.08 matrymonialne MPLR0.09 meble MPLR0.10 motoryzacja MPLR0.11 naprawa, serwis MPLR0.12 nauka MPLR0.13 agd/rtv MPLR0.14 ogrodnictwo MPLR0.15 poligrafia/reklama MPLR0.16 praca MPLR0.17 rozrywka MPLR0.20 ró ne MPLR0.21 transport MPLR0.22 turystyka MPLR0.23 ubezpieczenia MPLR0.24 uroczystoœci MPLR0.25 uroda MPLR0.26 weterynaria MPLR0.27 zabawki MPLR0.28 zdrowie MPLR0.29 zguby MPLR0.30 OGŁOSZENIA drobne UWAGA! Wszelkie reklamacje są przyjmowane w ciągu 14 dni od ukazania się numeru wyłącznie w siedzibie redakcji.adres: Ostrołęka, ul. Hallera 13, tel. 029 760 91 92 PRACA dam Potrzebna pomoc domowa na stałe z zamieszkaniem. Tel. 29 761 45 36. Zatrudnię tokarza frezera metalowca CNC. Łomża. Tel. 606 416 991. PRACA szukam Podejmę pracę dozorcy. Tel. 694 890 549 NAUKA Korepetycje z matematyki. Tel. 606 170 099 NIERUCHOMOŚCI Zamienię dom w Ostrołęce w doskonałej lokalizacji na gospodarstwo lub ziemię. Tel. 693 113 060. Świadectwa energetyczne, audyty. Tel. 510 370 041, www.zador.pl. Świadectwa energetyczne. Pomiary elektryczne. Tel. 509 961 824. NIERUCHOMOŚCI kupię Kupię gospodarstwo rolne. Możliwa zamiana na mieszkanie po remoncie 1 piętro. Tel. 693 113 060. NIERUCHOMOŚCI sprzedam Sprzedam mieszkanie 59m 2, 2 piętro, przy ul. Modrzejewskiej. Tel. 607 920 704 Sprzedam mieszkanie przy ul. H. Sawickiej 17, 4 piętro, 52m 2. Tel. 667 990 727, 605 565 438. Sprzedam działkę 0.2271ha, Ostrołęka-Stacja, ul. Kolejowa. Wszystkie media. Tel. 517 130 224. Sprzedam piękną działkę w Białobrzegu Dalszym, tel. 693 113 060 Sprzedam dom w Ostrołęce, doskonała lokalizacja, Śródmieście, zielony zakątek, stan surowy. Tel. 693 866 200 Sprzedam działki budowlane, 12-arowe, obrzeża Ostrołęki, wszystkie media, tel. 535 405 105 Sprzedam wyposażenie lokalu gastronomicznego, Ostrów. Tel. 602 253 045. Sprzedam działkę zagospodarowaną, wszystkie media 17 arów. Tel. 512 146 799. Sprzedam działkę 20 arów, cena 74zł/m 2 i działka z domkiem. Ostrów. Tel. 730 402 799 Sprzedam mieszkanie 29,30 m 2. Dobra lokalizacja. Tel. 511 633 353 Mieszkanie 58 m 2, II piętro, 4 pokoje. Tel. 607 920 704 Sprzedam lokal 125 m 2 Kupiec. Tel. 666 717 241 Dom z działką budowlaną 20,6 ara w Ostrołęce, 160 tys. Tel. 602 582 167 NIERUCHOMOŚCI wynajem Do wynajęcia kawalerka 31m 2 Warszawa blisko metra-ursynów. Tel. 29 764 24 56 Wynajmę pokój dla osoby pracującej. Tel. 510 596 419 Do wynajęcia kawalerka w Komorowie. Tel. 691 478 621 Pokój do wynajęcia Tel. 694 890 549 Wynajmę mieszkanie w domku jednorodzinnym w Ostrołęce. Oddzielne wejście z balkonem. Tel. 29 760 27 68, 788 187 063, 608 307 174 BUDOWNICTWO Żwir, piasek Tel. 506 347 111 Hydraulik. Tel. 502 541 486 Kowal kute balustrady schodowe, balkonowe, bramy wjazdowe, kominki, elementy dekoracyjne. Tel. 506 187 560. Elektryk. Tel. 503 163 260. Czarnoziem, piach, ziemia, żwir, transport. Tel. 29 761 30 07. Świadectwa energetyczne. Tel. 503 163 260. Odkurzacze centralne. Tel. 503 163 260 MEBLE Sprzedam meble biurowe i ekspozytory telefonów komórkowych. Tel. 693 866 202 MOTORYZACJA sprzedam Sprzedam samochód powypadkowy Fiat Scudo 1,6 diesel rok prod. 2008. Cena 5000 tys. do negocjacji. Tel. 605 312 927 MOTORYZACJA różne Awaryjne otwieranie drzwi (mieszkania oraz samochody) RYGIELEK Tel.: 29 767 40 75, 503 010 174. Autoholowanie tel. 603 125 886. Przyczepy kempingowe - wypożyczalnia. Tel.: 29 764 96 10, 603 125 886. Skup katalizatorów. Tel. 503 499 176. MOTORYZACJA kupię Kupię każde AUTO. Stan techniczny bez znaczenia. Starsze i nowsze. Przyjazd i odbiór własnym transportem. Gotówka i umowa od ręki. Tel. 533 730 695 TRANSPORT Busy 9-cio osobowe. Wynajemprzewozy po kraju i do Niemiec pod adres. Tel. 693 369 159. Transport - bus. Tel. 503 499 176. Usługi transportowe, ziemia, drewno, piasek itp. Tel. 608 615 268. AGD / RTV Złom AGD, RTV odbiór. Tel. 503 499 176 KOMPUTERY Internet bezprzewodowy, korzystne ceny dla firm. Tel. 516 224 222. NET PLANET Ostrołęka, ul. Gomulickiego 22, Tel. 609 504 307. e-mail: net-planet@net-planet.pl POLIGRAFIA, REKLAMA Druk zaproszeń, ulotek, wizytówek, folderów, plakatów, projekty graficzne i wiele innych. www.informedia.pl, Ostrołęka, ul. Hallera 13. Tel. 29 760 91 92 KOMISY/LOMBARDY Lombard Dukat, pożyczki pod zastaw, skup, sprzedaż, złoto, srebro, tel. kom. ul. Kilińskiego 33, Tel. 29 764 61 68, ul. Bogusławskiego 32, Tel. 29 694 30 30 FINANSE Kredyty - oferta wielu banków. Tel. 29 764 63 82. Windykacja długów. Tel. 504 257 386. Atrakcyjne kredyty hipoteczne na zakup mieszkania, domu, działki, oferta wielu banków. Tel. 504 257 386. Chwilówka na dowód. Tel. 504 257 386. Pożyczki Provident Tel. 666 066 032 RÓŻNE Suknia ślubna r.36 Tel. 694 453 229 Moskitiery okienne i drzwiowe. Żaluzje, rolety. Tel. 662 773 228. Sprzedam maszyny do szycia z gwarancją, tel. 606 924 053 Firma sprzątająca Clean-Service oferuje tanie, profesjonalne i szybkie sprzątanie. Wystawiamy faktury VAT. Ostrołęka, ul. Szpitalna 19A. Tel. 795 660 683. Sprzedam króliki do chowu. Króliki na ubój- świeże mięso z królika. Świeże jaja kurze. Tel. 531 119 110 Sprzedam agregat prądotwórczy. Tel. 600 859 397 Sprzedam kanapę w dobrym stanie, kolor bordowy. Tel. 792 951 052 Pomoc prawna, porady, pisma, odszkodowania powypadkowe. Kancelaria Prawna Tel. 506 689 510 GASTRONOMIA SMAKOSZ zaprasza na zestawy obiadowe każdy TYLKO 10 zł! Dowóz do klienta catering dla osób indywidualnych i firm, wynajem sali na imprezy okolicznościowe. Benzol,ul. Graniczna 7, codziennie 11.00-19.00, tel. 516 729 716 OGRODNICTWO Meble ogrodowe, altany, huśtawki, sztachety itp. Tel. 608 615 268. Zakładanie Ogrodów. Tel. 793 100 422 URODA Przedłużanie paznokci. Zapraszam. Tel. 788 919 657 UBEZPIECZENIA Ubezpieczenia komunikacyjne OC i AC promocje. Tel. 29 764 63 82. Autoryzowany Agent Ubezpieczeniowy Antoni Krupka, 4-krotny zwycięzca konkursu na najlepszego agenta Warty w kraju. Ostrołęka ul. Papiernicza 7/8. Tel. 29 766 60 31, 502 054 120, ubezp. OC, AC, NW, majątkowe, mieszkania, domy jednorodzinne, 15 firm ubezp. do wyboru. Możliwość uzyskania największych promocji. UROCZYSTOŚCI Zawiozę do ślubu Peugeot 508. Tel. 608 341 184. Fotografia ślubna. Tel. 506 950 173. Foto Expres Kupiec, ul. Kopernika 7 lokal 10 zaprasza na zdjęcia do dokumentów. Najtaniej w mieście!!! WETERYNARIA Gabinet weterynaryjny. lek. wet. Jacek Antoszewski: Tel. 606 609 095. lek. wet. Joanna Komuda - Pruszko: Tel. 606 450 212. ul. Goworowska 5. Tel. 29 764 21 77. Codziennie 9-19, sobota 9-14. www.kameleon-wet.pl Oddam w dobre ręce młode chomiki Ostrołęka Tel. 605 359 285 ZDROWIE Badania psychologiczne kierowców, psycholog transportu Andrzej Zalewski, Modus, ul. Kościuszki 18, Ostrołęka. Tel. 662 007 521. Alkoholizm - leczenie, odtruwanie - detoks, esperal. Profesjonalnie. www.deto24.pl. Tel. 606 501 591. Gabinet stomatologiczny Remigiusz Makowiecki, ul. Kurpiowska 5. Tel.: 29 760 81 32, 29 764 29 72, kom. 600 815 380. Medycyna naturalna - różne dolegliwości, biomasaż, dojazd. Tel. 603 291 770. Masaż - różne rodzaje, rehabilitacja, zabiegi fizykalne, wizyty domowe. Tel. 603 291 770 Badania psychologiczne - kierowcy, operatorzy, broń, ochrona, odszkodowania, renty. Wsparcie psychologiczne, porady mgr Agata Demska. Ostrołęka, ul. Cicha 10. Tel. 603 251 801. Gabinet stomatologiczny Witold Białobrzewski. Ostrołęka, ul. Kołłątaja 13. Tel. 29 766 71 69, 502 537 486 MATRYMONIALNE 30 latka pozna pana do 36 lat bez zobowiązań Tel. 699 211 208 Brunet 34 lata pozna dziewczynę sms Tel. 662 854 755

XX Międzynarodowy Półmaraton Kurpiowski Okseniuk nie dał szans rywalom SPORT PÓŁMARATON KURPIOWSKI CIESZYŁ SIĘ DUŻYM ZAINTERESOWANIEM BIEGACZY Z CAŁEJ POLSKI DZIESIĄTE MIEJSCE ZAJOŁ PRZEMYSŁAW DĄBROWSKI Z BORAWEGO 17 UKRAINIEC SERHIJ OKSENIUK PROWADZIŁ OD STARTU DO METY XX Międzynarodowy Półmaraton Kurpiowski przeszedł do historii. Impreza z roku na rok ciesząca się coraz większym zainteresowaniem zgromadziła na starcie 253 zawodniczek i zawodników. Wygrał Ukrainiec Serhij Okseniuk. Po raz trzeci zawody organizowane przez Miejski Zarząd Obiektów Sportowo-Turystycznych wiodły nową trasą. Zawodnicy ruszyli na trasę o długości 21.096 km z ulicy Witosa, a następnie mieli do pokonania dwie rundy wzdłuż ostrołęckiej obwodnicy. Finiszowe kilometry pokonali ulicami 11 Listopada i Hallera, korzystając z głośnego momentami dopingu ostrołęczan. Już na starcie zawodów było wiadomo, że w gronie faworytów będą Ukraińcy i Białorusini, którzy od lat chętnie przyjeżdżają do Ostrołęki i zgarniają wartościowe nagrody. Nie inaczej było również i tym razem. Zwyciężył Ukrainiec Serhij Okseniuk z czasem 1:08:00, który na pierwszych kilometrach narzucił niezwykle wysokie tempo biegu. W efekcie już po 2000 metrów biegł sam i stopniowo zwiększał przewagę nad najgroźniejszymi rywalami w walce o zwycięstwo. Tuż za nim biegli zawodnicy z Białorusi i Ukrainy, a na pierwszych kilometrach świetnie prezentował się Przemysław Dąbrowski z Borawego. Zawodnik miał ochotę włączyć się do walki o podium, ale zabrakło mu sił i zdrowia. W efekcie musiał zadowolić się dziesiątą lokatą. To wszystko przez chorobę, która dopadła mnie w ostatniej fazie przygotowań do imprezy podkreślał po biegu Przemysław Dąbrowski. Miałem gorączkę, a podczas biegu dopadły mnie problemy z oddychaniem. Dlatego nie mogłem powalczyć o lepszy wynik i cieszę się, że ukończyłem bieg. Czołowa dziesiątka XX Międzynarodowego Półmaratonu Kurpiowskiego: 1. Serhij Okseniuk (Ukraina) 1:08:00, 2. Dmitrij Grigoriew (Białoruś) 1:11:34, 3. Paweł Maszej (Białoruś) 1:11:55, 4. Oleksandr Hołownicki (Ukraina) 1:12:23, 5. Dariusz Malich (Olsztyn, Polska) 1:12:35, 6. Tomasz Walerowicz (Niestum, Polska) 1:14:20, 7. Władimir Tonczyński (Białoruś) 1:15:13, 8. Marek Dzięgielewski (Dłużniewo, Polska) 1:15:31, 9. Mariusz Dembowski (Lidzbark, Polska) 1:17:01, 10. Przemysław Dąbrowski (Borawe) - 1:17:03. Zawody od lat cieszą się dużym zainteresowaniem zawodników z Ostrołęki i powiatu ostrołęckiego. W tym roku na trasie rywalizowało blisko osiemdziesięciu lekkoatletów, którzy chcieli poprawić swoje rekordy życiowe, powalczyć o dobre miejsce w swojej kategorii wiekowej, lub pokonać swoje własne słabości. Dla znacznej większości uczestników półmaratonu nie liczył się czas, a możliwość wspólnego biegania z ludźmi z całej Polski. Po raz kolejny najlepszym biegaczem z Ostrołęki w półmaratonie został Mirosław Wilkowski, który dobiegł do mety jako 22 z wynikiem 1:25:28. W gronie pięciu wyróżnionych przez organizatora reprezentantów naszego miasta znaleźli się także: Sławomir Mąka, Tomasz Stolarczyk, Ryszard Gurzęda i Damian Marciniak. Wśród zawodnik z powiatu ostrołęckiego najlepszy był Przemysław Dąbrowski, wyprzedzając w tej klasyfikacji Damiana Świerdzewskiego i Waldemara Pędzicha. W gronie kobiet w kategorii open wygrała Anna Szyszka z Sadownego. Najlepszą zawodniczką z naszego miasta okazała się Dorota Rypina-Gałązka. W pierwszej wyróżnionej piątce znalazły się jeszcze: Eliza Olbryś, Adrianna Maria Zalewska, Elwira Bakuła-Zalewska i Małgorzata Lewandowska. Z grona zawodniczek reprezentujących powiat ostrołęcki najszybsza okazała się Agnieszka Pierzchanowska, przed Marianną Pędzich i Bogusławą Lazar-Borkowską. TEKST I FOT. ARKADIUSZ DOBKOWSKI Super, hiper, ekstra! Otwarcie 29 maja Ostrołęka ul. gen. Gorbatowa 30

18 Siudak uprzedza Anna Siudak Dziennikarz, miłośniczka literatury Ostrołęka, jeśli chodzi o kulturę muzyczną, jest miastem pełnym skrajności. Z jednej strony mamy ambitne, ciekawe propozycje klubu Wizja, czy koncertów w ramach projektu OCK Nastroje we dwoje, z drugiej proponuje się ostrołęczanom dni miasta przy muzyce zespołu, którego złote lata dawno już minęły i którego kompozycje większość melomanów przyprawią o dreszcze. Bynajmniej nie rozkoszy. Jeśli ktoś jeszcze nie słyszał, nie widział i nie wie to tym zacnym zespołem będzie Formacja Nieżywych Schabuff. Zespół nie dość, że już zapomniany to dodatkowo wcale nie fantastyczny, fenomenalny i budzący powszechny zachwyt. Trzeba mieć naprawdę wiele samozaparcia, by znieść to co proponuje. Przypomnę tylko takie hity jak Lato, Klub Wesołego Szampana czy ten sprzed kilku już lat Ławka. Takich przebojów na polskiej scenie nie brakuje, czasem jednak braki w tekście, który nie powala, albo oklepanych melodiach rekompensuje boska postura wokalisty lub jego wdzięk. Niestety o Olku Klepaczu nie powie tego niestety żadna gimnazjalistka. Jeśli w ogóle któraś będzie wiedziała o kogo chodzi. Nie wiem co stoi za decyzją władz. Własny gust czy koszty. Mam nadzieję, że w tym wypadku chodzi jednak o to drugie, bo wolę sobie nie wyobrażać niektórych urzędników, którzy w drodze do pracy nucą za Katarzyną Figurą Chciałabym, chciała... Jako, że nie jestem rdzenną mieszkanką miasta, przy każdej takiej sytuacji zastanawia mnie zaściankowość działania ludzi odpowiedzialnych za takie przedsięwzięcia. Czy Ostrołęka to naprawdę taka dziura na końcu świata, gdzie nie warto zapraszać uznanych artystów, bo pewnie i tak nie przyjadą? Dlaczego dużo mniejsze miejscowości mogą zrobić to czego my wciąż się obawiamy? Dlaczego oni nie mają kompleksów, a my tak? Tym razem wyjątkowo na koncert nie zaproszę, ale władze zachwalają cały miesiąc świetnej zabawy, program też jest dość potężny więc może coś Państwo dla siebie znajdą. Pod lupą Zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie Rozmaitości Ostrołęckich Pod lupą. Nasza zabawa polega na wskazaniu czterech różnic w zamieszczonych poniżej fotografiach. KONKURS Odpowiedzi należy przesłać do środy 29.05.2014 r. na adres mailowy: redakcja@informedia.pl w tytule wpisując hasło "Pod lupą" oraz imię i nazwisko, adres zamieszkania i nr kontaktowy. Wśród wszystkich Czytelników, którzy nadeślą prawidłowe odpowiedzi wylosujemy podwójne zaproszenie do kina "Jantar". Kino Jantar Niesamowity Spider-Man2 3D 20-22 V godz. 16.00 i 18.30 Film Casanova po przejściach 20-22 V godz. 21.00 Czarnoksiężnik z Oz: Powrót Dorotki 3D 23, 27-28, 30-31 V godz. 16.00 24-25 V godz. 14.00 i 16.00 29 V godz. 17.00 FOT. STOPKLATKA Grace Księżna Monaco 23-25, 27-28 V godz. 18.10 29 V godz. 19.00 Transcendencja 23-25, 27-28 V godz. 20.15 29 V godz. 21.00 Klub Kina Niezależnego Prywatne Śledztwo Majora Zakirowa 19 V Godz. 19.00 DKF Niebiańskie Żony Łąkowych Maryjczyków 26 V Godz. 18.00 Nagrodę wylosował: Karol Bachmura Myszyniec FOT. ADAM WOŁOSZ Godzilla 3D 30-31 V godz. 18.10 Dżej Dżej 30-31 V godz. 20.40 Maraton Filmowy 23-24 V American Hustle 22.30 Kapitan Phillips 1.00 47 Roninów 3.25 Wysocki 26 V Godz. 20.30 31 maja (sobota) Koncert Radia Oko Karczma Kurpiowska Ostoja kolejny raz otwiera swoje progi dla szerszej widowni. Tym razem będzie to koncert młodych kapel z naszego regionu. Wystąpią Ekipa Gwiezdnego Patrolu, Death Anger, We are Saloos i niespodzianka - najmłodszy wiekowo zespół grający w Ostrołęce. Start już o godzinie 20.00, wstęp jedyne 10 złotych do nabycia bezpośrednio przed wejściem do Ostoi. Organizatorem jest Radio Oko. Patronat medialny objęły Rozmaitości Ostrołęckie. 14 czerwca (sobota), godz. 16.00 Autokar teatralny do Teatru Narodowego na sztukę Zbójcy w reżyserii Michała Zadary. Dramat powstał w 1781 roku i jego autorem jest Friedrich Schiller. Sztuka powstała w okresie zwanym w literaturze okresem Burzy i naporu. Główną osią konstrukcyjną utworu jest konflikt dwóch braci Moor, Franciszka i Karola. Franciszek zazdrości bratu wszystkiego: urody, tego, że ten jest starszy nawet narzeczonej i miłości ojca. Chcąc zdobyć to wszystko co ma brat doprowadza do tego, że ojciec postanawia wykląć Karola. Ten chcąc zburzyć panujące stosunki społeczne zostaje zbójcą. Dramat wpisał się w kanon literatury światowej i do dziś wzbudza zachwyt krytyków. W Teatrze Narodowym z klasyką zmierzą się m.in.: Mariusz Bonaszewski, Paweł Paprocki, Wiktoria Gorodecka, Robert Jarociński, Oskar Hamerski, Mateusz Rusin, Bartłomiej Bobrowski, Arkadiusz Janiczek czy Tomasz Sapryk. Kultura podziwiać paradę kawalerii, która przemaszeruje ulicami miasta. Wraz z nimi zawędrujemy aż nad Narew, gdzie o 11.00 odbędzie się msza polowa w intencji poległych w bitwie w 1831 roku i mieszkańców naszego miasta. Jak co roku obchody są ściśle powiązane z częścią historyczną. W tym roku zobaczymy między innymi zawody kawaleryjskie oraz pokazy historyczne w Forcie Bema. Uwieńczeniem dnia będą koncerty na plaży miejskiej. Rozpoczną talenty wyłonione podczas Ostrołęckiego Festiwalu Piosenki. Potem na scenie zobaczymy zespół Droga na Ostrołękę z Wojciechem Dudkowskim na froncie. Jako gwiazdę wieczoru prezydent zaprosił Formację Nieżywych Schabuff. Koszt 85 zł (wpłata do 21 maja). Rezerwacja biletów: tel. 29 7664591 Kolejny autokar teatralny wyrusza do stolicy po dawkę sztuki na najwyższym poziomie. Tym razem Bywalcy zapraszają chętnych 24 maja (sobota) Zwieńczenie Dni Ostrołęki Nad Narwią zakończą się tegoroczne obchody dni miasta. Od 9.30 mieszkańcy będą mogli FORMACJA NIEŻYWYCH SCHABUFF

19 W wesołym PeGeErze (245) Śliczna Pani Joasia przeglądała się w lustereczku wyraźnie czymś zafrasowana. Na tyle, że nie usłyszała nawet pukania do drzwi. Nie zraziło to jednak tego, który w owe drzwi pukał. Nie doczekawszy się zaproszenia, nacisnął klamkę i zdecydowanym krokiem wszedł do środka. - Cześć! rzucił od drzwi. Dopiero teraz Pani Joasia oderwała wzrok od lustereczka. Nie na długo jednak. Spojrzała tylko na przewodniczącego rady starszych Mariusza Daciaka, burknęła cześć i znów zagłębiła się w studiowaniu anatomii swojej twarzy. - Widzę, że studiujesz anatomię swojej twarzy zagadnął przewodniczący, by w ten inteligentny sposób, przejść do sedna. W takim razie coś dla ciebie mam... - Ta? Pani Joasia znów podniosła twarz znad lusterka. - Tak! przewodniczący wyciągnął z kieszeni płytę w gustownym tekturowym pudełku. Film Anatomia upadku! Proszę bardzo, to dla ciebie. Pani Joasia bez większego entuzjazmu przyjęła prezent. - A o czym to? zapytała bez szczerego zainteresowania, obracając w ręku tekturową kopertę. - No, o tym... przewodniczący zdał sobie sprawę, że prawdziwa treść filmu może nie zainteresować Pani Joasi. Tak w skrócie to o upadku. I a anatomii. Pani Joasia spojrzała na niego podejrzliwie. - Znaczy świństwa jakieś!? Nie chcę tego! odrzuciła zdecydowanym gestem prezent. - No co ty! To piękny i prawdziwy film! O tym, że... przewodniczący urwał w pół zdania, zauważywszy, że Pani Joasia znów powróciła do niezwykle absorbującego ją wpatrywania się w lustereczko. Zrozumiał, że jednak nie wszyscy stworzeni są do poznania prawdy. Machnął więc tylko ręką i spokojnie przysiadł na zydelku, który pozostał tu jeszcze po nieodżałowanym Kaziu Dukacie. - To ja sobie po cichutku zaczekam na Jasia zakomunikował Pani Joasi, która nie skwitowała tego nawet skinięciem głowy. Przewodniczący był jednak czymś wyraźnie podniecony, bo stać go było tylko na kilkudziesięciosekundowe cichutkie oczekiwanie. Widząc, że przez ten cały czas Pani Joasia wnikliwie przygląda się sobie w lustereczku, nie wytrzymał i przerwał ciche oczekiwanie. - Nie chcesz filmu, to nie! wyrzucił z siebie. Ale może mi w takim razie powiesz, czemu tak się ciągle wpatrujesz w to lusterko? Pani Joasia podniosła głowę znad lustereczka i z właściwą sobie prostolinijnością, odpowiedziała na pytanie. - A bo tak się zastanawiam czy by czasem brody nie zapuścić Ja to jestem taki szczęściarz, że nawet jak wstęgę przecinam, zawsze dostanę największy kawałek Przewodniczący Daciak poderwał się z zydelka. Wiedziony jakimś wewnętrznym, ale niezwykle mocnym impulsem, stanął przed Panią Joasią, chwilę zbierał się w sobie, by nagle, zupełnie nieoczekiwanie, walnąć pięścią w blat biurka. Aż lustereczko, które od dłuższego już czasu nie chciało dać Pani Joasi odpowiedzi na pytanie: Zapuszczać, czy nie? podskoczyło. Reakcja przewodniczącego była tak nieoczekiwana, że Pani Joasia zamarła. Sam przewodniczący też chyba zląkł się swojej reakcji, bo walnąwszy pięścią w biurko, odchrząknął tylko niepewnie i zamilkł. Pani Joasia stała więc naprzeciw przewodniczącego wyraźnie wzburzona jego zachowaniem, a przewodniczący stał naprzeciw Pani Joasi równie wzburzony, a jednocześnie onieśmielony. I milczeli. I nie wiadomo, które pierwsze przerwało by to milczenie, gdyby nie to, że drzwi właśnie otworzyły się i pojawił się w nich uśmiechnięty od ucha do ucha Jasio Pieski. A trzeba wiedzieć, że akurat w jego przypadku, odległość od ucha do ucha była ponadprzeciętna. - A co wy tak stoicie, jakbyście na wesele przyszli prosić? zamiast przywitania się rzucił krotochwilnym żartem. Jakoś jednak ani Pani Joasi, ani przewodniczącego nie rozbawił. Jasio zauważył to, i zmieniając ton na właściwy sobie, czyli poważny i rzeczowy, zapytał. - Zaprawdę pytam was oboje i każde z osobna, co się stało, iż stoicie naprzeciw siebie, w siebie się wpatrując? Adres redakcji: ul. Hallera 13, 07 410 Ostrołęka, tel./fax: 29 760 91 92 e mail: redakcja@informedia.pl Pierwszy otrząsnął się przewodniczący rady starszych. - Stoimy, bo rzecz się stała straszna! przewodniczący wskazał palcem na Śliczną Panią Joasię. Jasio powędrował wzrokiem za palcem przewodniczącego, lustrując Śliczną Panią Joasię chyba nawet zbyt dokładnie. - Może jaśniej, jeśli łaska, bo, prawdę powiedziawszy, nie zauważam nic strasznego dopytał wpatrując się wciąż w Śliczną Panią Joasię. No, może by można mieć pewne zastrzeżenia co do wielkości dekoltu naszej Pani Joasi coś jednak zaczął zauważać. Ale z drugiej strony, mamy przecież Święto PeGeeRu, w związku z czym można chyba pozwolić sobie na pewien luz... Przewodniczący zupełnie już stracił panowanie nad sobą, bo nie zważając na jakiekolwiek zasady wycelował palcem w dekolt Ślicznej Pani Joasi. - O tym mówisz?! krzyknął do Jasia. I nie doczekawszy odpowiedzi, krzyczał dalej. O tym, że nasza Śliczna Pani Joasia pozwoliła sobie na rozpięcie guziczka w tej bluzce ze stójeczką?! Jasio wzruszył ramionami. - Stójka nie stójka, osobiście uważam, że każdy guzik powinien być zapięty... - Przestań z tymi guziczkami! Ty wiesz co ona chce zrobić? Jasio Pieski tylko wzruszył ramionami. Przewodniczący postanowił więc zadać mu pytanie pomocnicze... - Oglądałeś Eurowizję? Jasio zamarł. By po chwili namysłu spojrzeć Pani Joasi głęboko w oczy. I z bladym strachem na przewodniczącego. - Masło? zapytał ze zgrozą w głosie Rozmaitości Ostrołęckie niezależny dwutygodnik rozdawany bezpłatnie, wydawany w Ostrołęce. Wydawca: Agencja Informedia. Redaktor naczelny: Tomasz Decyk, tel. 609 609 019. Współpracownicy: Sławomir Olzacki, Kinga Sawicka, Paweł Trzemkowski, Adam Wołosz, Anna Siudak, Arkadiusz Dobkowski, Mirosław Dylewski, Barbara Kalinowska, Wojciech Kulas Boćkowski, Małgorzata Laskowska, Marta Mierzejewska, Anna Wołosz, Aneta Gumkowska, Michał Piersa. Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo ich redagowania i skracania. Korespondencję, rozwiązania konkursów prosimy kierować na adres redakcji lub e mailem: redakcja@informedia.pl. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Reklamacje przyjmowane są w ciągu 14 dni od ukazania się numeru. Biuro ogłoszeń: rozmaitosci@informedia.pl Pobierz aktualne wydanie Rozmaitości Ostrołęckich www.rozmaitosci.com Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Ostrołęce KĄCIKpoetycki Przedstawiamy kolejne wiersze naszych Czytelników. Jeżeli chcą Państwo pochwalić się dotąd nigdzie niepublikowanymi utworami, prosimy o kontakt z redakcją lub przesłanie ich na adres: redakcja@informedia.pl. Polskå mëntalność Mëntalność Polåka juz taky må kstałt, ze pozycåłby na gwałt. Jek w lustrze Z twej zéloletńéj zyćowéj kårty źïdać jïle twój mózg jest wårty. Pśïngpóngysta Łodbźïjå łod śebźe ńewygodne språwy, råz w róg léwy råz w pråwy. Łusłuzny Zawse do pómocy bół skory, gdy cuł materjalne walory. Dązëńe do jïdełału Dusa zła coråz blyzéj dna. Małzëńske łostrzézëńe Słuchaj capśe stary, ńe przebźerz dzïś ńary. Plåzå w łocach dęwotky Na tëm skråwku dokoła nagość ło pomstë wołå. Małzëństwo kśåćårky jï łogrodńïka Przez długe zyće swoje pachnący buket tworzyly łoboje. STANISŁAW KAŁUCKI

20