Solaria to zło? Niekoniecznie... - polemika Publikujemy polemikę Marii Wójtowicz z Martą Danch autorką tekstu Drugie dno solarium. Solaria to zło? Niekoniecznie. Powszechnie krąży opinia, że solaria są szkodliwe, że są powodem wzrostu zachorowań na czerniaka, a także niesamowicie postarzają skórę. Lecz czy jest to powód żeby je likwidować? Są przecież też plusy, o których warto wspomnieć. Opalanie w solarium może szkodzić, ale nie musi.. Opalanie w solarium może szkodzić, ale nie musi. Podstawą jest odpowiednie dawkowanie promieniowania UV, którego dawka dla każdego przyjmuje inną, indywidualną wartość. W dużym stopniu bezpieczeństwo zależy od jakości urządzeń opalających i personelu obsługującego ten sprzęt. Personel nie powinien z uśmiechem przyjmować każdego zamówienia jak kasjerka w supermarkecie, ale powinien fachowo ocenić i doradzić, jak długo i jak często dana osoba powinna korzystać z tego typu zabiegów. Ludzie nie zawsze wiedzą co dla nich najlepsze. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że nawet bardzo rzadko. Ten artykuł nie będzie skupiać się na minusach, do których należą: poparzenia skóry, przedwczesne starzenie się oraz rak skóry ( trzy rodzaje, niekoniecznie musi to być czerniak) oraz tanoreksja.
Solarium jest zalecane przy chorobach górnych dróg oddechowych, długo gojących się ranach, owrzodzeniach skóry, łuszczycy a także podczas rekonwalescencji. Poza tym promieniowanie UV przyczynia się do większego wytwarzania melaniny odpowiadającej za wytwarzanie witaminy D3, która zapobiega krzywicy oraz ma kluczowy wpływ na odporność organizmu, zabezpieczając go przed wieloma groźnymi chorobami, również nowotworowymi. Ma ono swój udział przy unormowaniu przemiany materii czy większej aktywności gruczołów wytwarzających hormony. Dzięki niemu skóra jest lepiej ukrwiona a tlen efektywniej wykorzystywany przez płuca. Pomaga także w walce z sezonowymi wahaniami nastroju i depresją. Gdy często odczuwamy brak światła słonecznego, co się zdarza w naszym klimacie zwłaszcza zimą, nawet kilka minut w świetle sztucznego słońca może poprawić humor. Poza tym naukowcy dowiedli, że solarium w ciągu zaledwie kilku minut eliminuje wirusa grypy. Należy wspomnieć, że dość spora grupa osób nie może korzystać z solarium, miedzy innymi cukrzycy, osoby stosujące antykoncepcję, antydepresanty lub niektóre niesterydowe leki przeciwzapalne. Warto przed skorzystaniem poświęcić czas i sprawdzić czy przypadkiem nie należy się do tej grupy lub zasięgnąć porady dermatologa, który oceni, czy w ogóle możemy się opalać. Światło nadfioletowe stosowane w solarium występuje w trzech zakresach: A, B i C. Przez lampy w solarium emitowane jest promieniowanie A i B. UVB działa pobudzająco na układ odpornościowy organizmu, natomiast odnośnie UVA krążą różne opinie, zazwyczaj niekorzystne lub obojętne. Oczywisty jest fakt, że nadmiar słońca może zaszkodzić tego negować nie należy i nie trzeba myślę że większość osób doświadczyła tego na własnej skórze. Poza tym to świetny sposób by przyzwyczaić skórę do słońca, dzięki czemu będziemy mogli cieszyć się wyjazdem zamiast chować się w pokoju hotelowym z konkretnymi oparzeniami. Znalazłam parę opinii, i to nie byle
kogo (dermatologów), którzy temu zaprzeczali, twierdząc, że UVA działa jedynie na głębsze warstwy skóry. Zgodzę się z tym, ale solarium to także UVB, które nie wnika głęboko w skórę, zatrzymując się głównie na poziomie naskórka i to ono ma korzystne działanie na organizm, powodując także wzrost odporności skóry i jej zdolności do przyjmowania kolejnych dawek UV. Duże znaczenie też ma fakt w jakim solarium się opalamy, bezpieczniejsze są solaria nowej generacji. Poza tym wiele solariów oszczędza na zdrowiu pacjentów, przedłużając czas egzystencji lamp. Lecz by uniknąć promieniowania ze zużytych lamp wystarczy choćby zapytać o aktualny przegląd aparatów. Niezaprzeczalnym dobrodziejstwem korzystania z solarium jest uzupełnienie witaminy D, zapobiegającej krzywicy, osteoporozie, czy próchnicy zębów. Optymalny poziom witaminy D we krwi dorosłego człowieka (40 80 ng/ml) umożliwia tworzenie zdrowych komórek i utrzymywanie ich w dobrej kondycji. Należy ją dostarczać profilaktycznie, na przykład w postaci tranu, wątroby czy masła. Lub w postaci kąpieli słonecznych, o których w zimie większość osób może tylko pomarzyć ze względu na brak funduszy lub czasu na zagraniczne podróże. Pozostaje więc solarium. Osoby o niskim poziomie witaminy D 3 we krwi mają skórę średnio ok. 5 lat starszą biologicznie niż te osoby, które od czasu do czasu fundują sobie dawkę promieniowania. Poza tym im więcej witaminy, tym większa sprawność seksualna mężczyzn. Austriaccy naukowcy wykazali, że poziom testosteronu w męskim organizmie wzrasta proporcjonalnie do poziomu witaminy D 3. Niedobór może być dużo bardziej groźny w skutkach niż poparzenie słoneczne czy łagodny rak. Dowodem na to jest spora pula pieniędzy (150 mln dolarów), którą Światowa Organizacja Zdrowia przeznaczyła na badania dotyczące roli witaminy D 3. Nie był to wymysł WHO lecz odpowiedź na wyniki serii badań dotyczących rozszerzającej się epidemii niedoboru tejże
witaminy. Witamina ta również chroni przed wieloma groźnymi nowotworami w tym rakiem piersi, jajników, prostaty i okrężnicy. Znana w USA specjalistka w dziedzinie kobiecego zdrowia, doktor Christiane Northrup uważa, że można by uniknąć tysięcy przypadków raka piersi gdyby więcej kobiet dbało o odpowiednio wysoki poziom witaminy D 3 we krwi. A poprzez nasłonecznianie, także w solarium, nie da się jej przedawkować. Badania profesora Moana, zaprezentowane na kongresu fotobiologii w Niemczech dowiodły, że osoby które korzystają z kąpieli słonecznych (więc utrzymują stale wysoki poziom witaminy D 3 ) zmniejszają ryzyko zachorowania na czerniaka, a jeśli jednak zachorują to w porównaniu z osobami o niższym stężeniu D 3 mają dużo większą szansę przeżycia. Rozwój wszystkich chorób nowotworowych uzależniony jest od pracy naszego układu immunologicznego. A on potrzebuje stałego, wysokiego poziomu witaminy D 3, która w 90% pochodzi z syntezy w skórze poddanej promieniowaniu UVB. A więc solaria nie tylko powodują szkody w odpowiedniej dawce mogą stanowić najlepsze i najbardziej efektywne lekarstwo oraz prewencję chorób nowotworowych. Ktoś w tym miejscu mógłby powiedzieć: tak, twierdzić sobie mogę, ale gdzie dowody? Najpierw należy przedstawić sprawę. Rak skóry jest w rzeczywistości grupą nowotworów znacznie różniących się pod względem objawów, rokowania, jak i leczenia. Najgroźniejszy i najbardziej znany to czerniak złośliwy (melanoma malignum), który jest nowotworem inwazyjnym, wcześnie dającym przerzuty. Poza nim mamy do czynienia z rakiem kolczystokomórkowym, który daje przeżuty i może zabić, ale to zdecydowanie lepsza prognoza niż czerniak. Natomiast rak podstawnokomórkowy prawie nigdy nie daje przerzutów, i trzeba naprawdę nie lubić lekarzy by zaniedbać ten rodzaj raka i trafić do piachu.
Problem z czerniakiem polega na tym, że czerniak jest najbardziej agresywnym z nowotworów skóry około 18% pacjentów nim dotkniętych umiera. Stanowi on ok. 8% przypadków raka skóry i przeraża ludzi. Okazjonalne poparzenia zwłaszcza wtórne są jedną z przyczyn występowania czerniaka. Jest on nowotworem immunozależnym jego rozwojowi sprzyja obniżona odporność. A doświadczenia wykazały, że promieniowanie UVA, które przecież emitują lampy w solarium obniża odporność w skórze, sprzyjając rozwojowi czerniaka. Jednakże profesor Uniwersytetu New Mexico, Marianne Berwick odkryła, że pacjenci z czerniakiem, regularnie zażywający kąpieli słonecznych mają większe szanse przeżycia niż ci, którzy słońca unikali. Okazało się także, że pora roku zdiagnozowania raka ma duży wpływ na wyleczalność. Pod koniec lata, kiedy poziom witaminy D 3 w organizmie jest wysoki, pacjenci mieli może nieznacznie, ale odczuwalnie większe szanse na wyleczenie niż ci, którzy usłyszeli diagnozę z pod koniec zimy. Potwierdza to wyżej wspomniane badania profesora Moana. Duże znaczenie ma też fakt, że czerniak nacieka już przy wielkości mniejszej lub równej 0,75 mm (wg skali Breslowa). Zmiany te nie przekraczają warstwy naskórka, ale mogą świadczyć o istnieniu przerzutów. Jednak to nie koniec świata, około 50% osób ma szansę na wieloletnie przeżycie gdy ognisko pierwotne czerniaka skóry nacieka ją na głębokość około 4 mm. Przebieg czerniaka jest najczęściej przewlekły i postępujący, osiągając szczyt przerzutów po pierwszym i drugim roku od rozpoznania choroby. Choć należy zaznaczyć, że czasem zdarzają się przerzuty po 5 czy nawet 10 latach czyli po teoretycznym uznaniu nowotworu za wyleczony. Problem stanowi także świadomość, że czerniak może dawać przerzuty do niemal każdego zakątka ciała ludzkiego czyli ma najszerszy zakres przerzutowania spośród wszystkich rodzajów raków. Prawdopodobieństwo przerzutów do poniższych narządów jest następujące:
węzły chłonne: 70% to 75% inne obszary skóry, tkanki tłuszczowej i mięśni: 65% to 70% płuca i obszar pomiędzy płucami: 70% to 87% wątroba i pęcherzyk żółciowy: 54% to 77% mózg: 36% to 54% kości: 23% to 49% przewód pokarmowy: 26% to 58% serce: 40% to 45% Trzustka: 38% to 53% nadnercza: 36% to 54% nerki: 35% to 48% śledziona: 30% tarczyca: 25% to 39% Przerzuty do mózgu zazwyczaj występują późno, w IV stopniu choroby i dają człowiekowi zazwyczaj jedynie 4 miesiące życia. Jest więc czego się bać. Fakt, że solaria trafiły na listę czynników kancerogennych, obok azbestu i nikotyny więc mogą się przyczynić do wyżej opisanej choroby wcale nie zachęca do korzystania z sztucznego słońca. Należy dodać, że specjalne kosmetyki solaryjne nie chronią przed szkodliwymi skutkami opalania. W ich skład często wchodzą substancje mające działanie przeciwzmarszczkowe, przyspieszające opalanie, no i oczywiście chroniące przed nadmiernym wysuszeniem. Pozwalają ograniczyć szkody a także skrócić czas kontaktu z lampami. Poza tym większość kremów chroni przed UVB (czyli eliminują jego pozytywne efekty), ignorując UVA, które także może być niebezpieczne. Jest jeszcze jedna sprawa o której nie mówi się szczególnie głośno mianowicie finanse. Czerniak jest jednym z pięciu nowotworów, które są zbyt często diagnozowane przez lekarzy. Potwierdzają to badania umieszczone w Journal of the National Cancer Institute, w maju 2010r. Mimo iż usuwanych jest coraz
więcej zmian skórnych, śmiertelność nie zmieniła się od 1975 roku. Wiąże się to z rozpoczęciem finansowania tego typu zabiegów przez firmy ubezpieczeniowe. Całkiem możliwe, że wzrost częstości zachorowań na raka skóry istnieje tylko w statystykach. Dermatolodzy usuwają znamiona, które nie są kancerogenne, ale zakwalifikowanie ich jako takich gwarantuje bezpłatny zabieg pacjentowi, a lekarzowi pieniądze. Czasami nawet pacjent nie zdaje sobie sprawy, że wcale nie miał czerniaka. Na przestrzeni kilku ostatnich lat w USA przynajmniej kilkunastu dermatologów trafiło do więzień za defraudacje i wyłudzenia pieniędzy z ubezpieczeń. Nie ma wątpliwości, że ludziom po prostu brakuje wiedzy na temat korzystania z słońca i jego substytutu, czyli solarium. I zamiast obiektywnych informacji otrzymują jednostronną propagandę. Nie istnieje bezpieczne opalanie, ani na słońcu, ani w solarium. Nie sadzę, żeby parę minut solarium od czasu do czasu zaszkodziło mi bardziej niż jednorazowa 20-minutowa sesja tuż przed południem, niemal na równiku, która skończyła się dla mnie bolesnym poparzeniem i dwukrotnym lnieniem. Jednakże stosując się do pewnych zasad można zminimalizować szkody i cieszyć się dobrodziejstwami techniki. Inicjatywy takie jak ta, w którą zainwestował swój czas Jay Allen (www.sunbedban.com)dotyczące szkodliwości solarium oczywiście są konieczne. Moim zadaniem jest jedynie uświadomić ludzi, że wszystko ma dwie strony medalu, a decyzja odnośnie korzystania lub nie powinna być podjęta świadomie. Inaczej w niczym nie różniłaby się od opinii tłumów na temat szkodliwości GMO. Zainteresowanych poszerzeniem wiedzy polecam stronę www.solarium.pl