BIBLIOTEKA MYŚLI WSPÓŁCZESNEJ. Peter SINGER. Wyzwolenie zwierząt. Przełożyły Anna Alichniewicz Anna Szczęsna. Państwowy Instytut Wydawniczy

Podobne dokumenty
Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Składa się on z czterech elementów:

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Część 11. Rozwiązywanie problemów.

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

7 Złotych Zasad Uczestnictwa

WERSJA: C NKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

PRAWA CZŁOWIEKA W BIOMEDYCYNIE. ks. Artur Aleksiejuk

WERSJA: A ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

WERSJA: B ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

Test mocny stron. 1. Lubię myśleć o tym, jak można coś zmienić, ulepszyć. Ani pasuje, ani nie pasuje

Organizacja informacji

mnw.org.pl/orientujsie

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

Kto to zrobi? Co jest do tego potrzebne?

"Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły". T estament Kościuszki

Wizyta w Gazecie Krakowskiej

Rodzaje argumentów za istnieniem Boga

Podziękowania naszych podopiecznych:

IMMANUEL KANT ETYKA DEONTOLOGICZNA

Wyznaczanie kierunku. Krzysztof Markowski

Projekt prowadzi Instytut Psychologii hanowerskiego uniwersytetu Leibnitza.

Ocenianie kształtujące

PRACA Z PRZEKONANIAMI

Skala Postaw Twórczych i Odtwórczych dla gimnazjum

3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem

Osoba, która Ci przekazała tego ebooka, lubi Cię i chce, abyś poświęcał wiele uwagi swojemu rozwojowi osobistemu.

Zdzisława Piątek. o śmierci. seksie. i metodzie in vitro. universitas

Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem

Immanuel Kant: Fragmenty dzieł Uzasadnienie metafizyki moralności

Wymagania do przedmiotu Etyka w gimnazjum, zgodne z nową podstawą programową.

Badanie nauczania filozofii w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych

Kwestionariusz stylu komunikacji

osobiste zaangażowanie, czysto subiektywna ludzka zdolność intuicja, jako warunek wewnętrznego doświadczenia wartości.

SZTUKA SŁUCHANIA I ZADAWANIA PYTAŃ W COACHINGU. A n n a K o w a l

Hektor i tajemnice zycia

Anselm Grün OSB i Piotr Marek Próba. Ćwiczenia do seminariów: Jak być szczęśliwym... Singlem, Świeckim, Zakonnikiem, Księdzem, Siostrą.

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

mnw.org.pl/orientujsie

TRENER MARIUSZ MRÓZ - JEDZ TO, CO LUBISZ I WYGLĄDAJ JAK CHCESZ!

Zmiana przekonań ograniczających. Opracowała Grażyna Gregorczyk

JAK POMÓC DZIECKU KORZYSTAĆ Z KSIĄŻKI

bez względu na to jak się ubierasz, jakiej słuchasz muzyki, gdzie mieszkasz i z kim się przyjaźnisz,

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Etyka kompromisu. Zbigniew Szawarski Komitet Bioetyki przy Prezydium PAN Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego -PZH

Zatem może wyjaśnijmy sobie na czym polega różnica między człowiekiem świadomym, a Świadomym.

NAUKA JAK UCZYĆ SIĘ SKUTECZNIE (A2 / B1)

Tytuł ebooka Przyjmowanie nowego wpisujesz i zadajesz styl

Opracował: Rafał Górniak Gra symulacyjna Budujemy wiatraki

Warszawa, czerwiec 2013 BS/79/2013 POSTAWY WOBEC ZWIERZĄT

Polacy myślą o uchodźcach podobnie jak reszta Europy

Prof. Bolesław Rok Centrum Etyki Biznesu i Innowacji Społecznych ALK

ANALIZA ANKIETY: JA I SZKOŁA - Ankieta dla uczniów

Raport Specjalny: 3 Największe Mity. Skutecznej Komunikacji w Języku Obcym

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

Zasady etyczne dotyczące relacji ludzi ze zwierzętami w badaniach naukowych. dr Beata Płonka

1. ŹRÓDŁA WIEDZY O ORGANIZACJI I ZARZĄDZANIU ORAZ JEJ DOTYCHCZASOWY ROZWÓJ

Każdy może zostać fundraiserem wywiad z Becky Gilbert z Deutscher Fundraising Verband

Ocenianie kształtujące jako skuteczna metoda wyrównywania szans edukacyjnych. Katarzyna Nowak konsultant ds. języka angielskiego WODN SKIERNIEWICE

Bogaty albo Biedny. T. Harv Eker a

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej

Jak wytresować swojego psa? Częs ć 6. Nie podejmowanie przedmiotów

ROZUMIENIE ZE SŁUCHU

Tolerancja (łac. tolerantia - "cierpliwa wytrwałość ) termin stosowany w socjologii, badaniach nad kulturą i religią. W sensie najbardziej ogólnym

Dyrektor szkoły, a naciski zewnętrzne

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej:

30 Najskuteczniejszych Afirmacji Pieniędzy i Bogactwa. Mark Hubert Kamerton Skuteczne Afirmacje

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

Opis wymaganych umiejętności na poszczególnych poziomach egzaminów DELF & DALF

Ankieta. Instrukcja i Pytania Ankiety dla młodzieży.

Co to jest asertywność

Rok Nowa grupa śledcza wznawia przesłuchania profesorów Unii.

To My! W numerze: Wydanie majowe! Redakcja gazetki: Lektury - czy warto je czytać Wiosna - czas na zabawę Strona patrona Dzień MAMY Święta Krzyżówka

FORMATY PYTAŃ ANKIETOWYCH. Możliwości wyboru odpowiedzi. 1. Jaki jest Pana(i) stan cywilny? Wariant A. 1) pozostaję w związku małżeńskim

WPŁYW POCHWAŁY NA ROZWÓJ DZIECKA

Narzędzie nr 6: Test predyspozycji zawodowych

Copyright 2015 Monika Górska

Umiesz Liczyć Licz Kalorie

Dlaczego Cele Zrównoważonego Rozwoju są ważne dla młodych ludzi?

Przygotuj kredki lub flamastry, długopis lub ołówek oraz kilka kartek.

Indywidualny Zawodowy Plan

CZEGO DZIECI POTRZEBUJĄ? 1

ING to my wszyscy. A nasz cel to: wspieranie i inspirowanie ludzi do bycia o krok do przodu w życiu i w biznesie.

John Gray porusza wiele ciekawych zagadnień. Zwróćmy uwagę na niektóre z nich...

Mądrze ograniczać WYCHOWANIE MAŁEGO DZIECKA ELŻBIETA BEDNARZ

Absolwent Szkoły Podstawowej w Pogorzałkach:

WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH

Bóg a prawda... ustanawiana czy odkrywana?

1 Ojcostwo na co dzień. Czyli czego dziecko potrzebuje od ojca Krzysztof Pilch

Szwedzki dla imigrantów

Zarządzanie sobą. Zrozum siebie i zrealizuj marzenia

Wiedza o powstaniu w getcie warszawskim i jego znaczenie

Oskar i pani Róża Karta pracy

Badania opinii publicznej na temat politycznej reprezentacji kobiet 1.

facebook/appliedanthropologykul

Paweł Grygiel O pracach domowych czyli, czy więcej znaczy lepiej?

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ OPINIA PUBLICZNA NA TEMAT SONDAŻY BS/55/2004 KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, MARZEC 2004

Transkrypt:

BIBLIOTEKA MYŚLI WSPÓŁCZESNEJ Peter SINGER Wyzwolenie zwierząt Przełożyły Anna Alichniewicz Anna Szczęsna Państwowy Instytut Wydawniczy

Tytuł oryginału ANIMAL LIBERATION Okładkę projektowała KAROLINA CIĘŻKIEWICZ Księgarnia internetowa www.piw.pl Peter Singer 1975,1990,1995 Copyright for the Polish translation by Anna Szczęsna and Anna Alichniewicz Copyright for the Polish edition by Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2004 PRINTED IN POLAND Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2004 r. 00-372 Warszawa, ul. Foksal 17 e-mail: piw@piw.pl www.piw.pl Wydanie pierwsze Skład i łamanie: Agencja Poligraficzno-Wydawnicza ANTER, ul. Tamka 4, 00-349 Warszawa Druk: Łódzkie Zakłady Graficzne ISBN 83-06-02936-4 2

Richardowi, Mary, Ros i Stanowi, przede wszystkim zaś - Renacie Nowe wydanie dedykuję także wszystkim, którzy zmienili swoje życie, aby urzeczywistnić wyzwolenie zwierząt. Dzięki Wam można mieć nadzieję, że siła argumentacji etycznej zdoła przezwyciężyć egoizm naszego gatunku. 3

SPIS TREŚCI Przedmowa do wydania z roku 1975... 5 Przedmowa do wydania z roku 1995... 8 Podziękowania... 13 Podziękowania do wydania z roku 1990... 15 ROZDZIAŁ 1 WSZYSTKIE ZWIERZĘTA SĄ RÓWNE... Czyli dlaczego etyczną zasadą równości powinno się objąć również zwierzęta... 16 ROZDZIAŁ 2 NARZĘDZIA BADAWCZE... Czyli na co idą twoje podatki... 26 ROZDZIAŁ 3 DROGA PRZEZ FARMĘ PRZEMYSŁOWĄ... Czyli co się przydarzyło twojemu obiadowi, kiedy był jeszcze zwierzęciem... 62 ROZDZIAŁ 4 ZOSTAĆ WEGETARIANINEM... Czyli jak kosztem mniejszych cierpień wytwarzać więcej żywności, mniej szkodząc środowisku... 95 ROZDZIAŁ 5 PANOWANIE CZŁOWIEKA... Czyli krótka historia szowinizmu gatunkowego... 107 Myśl przedchrześcijańska... 107 Myśl chrześcijańska... 109 Oświecenie i czasy pooświeceniowe... 115 ROZDZIAŁ 6 SZOWINIZM GATUNKOWY DZISIAJ... Czyli strategie obrony, racjonalizacje, zarzuty wobec ruchu wyzwolenia zwierząt i jak coraz skuteczniej się je odpiera... 121 ANEKS 1 - DALSZE LEKTURY... 137 Ogólne... 137 Zwierzęta w badaniach naukowych... 137 Zwierzęta gospodarskie i przemysł mięsny... 138 Wegetarianizm... 138 Świat dzikiej przyrody... 138 ANEKS 2 - ŻYCIE BEZ OKRUCIEŃSTWA... 140 Towary, które wyprodukowano w sposób wolny od okrucieństwa... 140 Żywność... 140 Kilka wegetariańskich książek kucharskich w języku polskim... 141 ANEKS 3 - ORGANIZACJE... 142 PRZYPISY... 147 Przedmowa do wydania z roku 1995... 147 Rozdział 1... 147 Rozdział 2... 148 Rozdział 3... 151 Rozdział 4... 154 Rozdział 5... 156 Rozdział 6... 157 4

PRZEDMOWA DO WYDANIA Z ROKU 1975 Jest to opowieść o tyranii człowieka wobec zwierząt. Tyrania ta była i jest przyczyną bólu i cierpienia, jakie da się porównać jedynie z tym, czego doświadczyła rasa czarna przez wieki panowania białego człowieka. Walka z nią jest nie mniej ważna niż inne toczone w ostatnich latach batalie o kwestie moralne i społeczne. Większość czytelników uzna to za grubą przesadę. Ja sam jeszcze pięć lat temu śmiałbym się z poglądów, które dzisiaj wygłaszam zupełnie poważnie. Wówczas jednak wiedziałem dużo mniej niż teraz. Uważnemu czytelnikowi, który prześledzi zwłaszcza drugi i trzeci rozdział, przekażę z mojej wiedzy tyle, ile udało mi się zawrzeć w książce nie przekraczającej rozsądnej objętości. Wtedy oceni, czy słowa te są grubą przesadą, czy też wyważoną oceną sytuacji prawie zupełnie nieznanej szerszemu ogółowi. Nie żądam, by z góry mi uwierzył. Proszę tylko, by zawiesił swój sąd do chwili, gdy skończy czytać książkę. Kiedy zacząłem ją pisać, dowiedziała się o tym pewna pani i zaprosiła mnie wraz z żoną na herbatę (trzeba dodać, że mieszkaliśmy wtedy w Anglii). Powiedziała, że ogromnie interesują ją zwierzęta, a jej przyjaciółka, która napisała o nich książkę, bardzo chciałaby nas poznać. Przyszliśmy więc z wizytą. Przyjaciółka rzeczywiście uwielbiała mówić o zwierzętach. Bardzo kocham zwierzęta - zaczęła. - Mam psa i dwa koty, i wprost niewiarygodne, w jakiej zgodzie żyją. Czy znają państwo panią Scott? Prowadzi szpitalik dla chorych zwierząt... - rozgadała się szybko. Na chwilę przerwała, gdy podano przekąski, wybrała kanapkę z szynką, a potem zapytała, jakie mamy zwierzęta. Odpowiedzieliśmy, że żadnych. Trochę zdziwiona odgryzła kęs. Gospodyni skończyła podawać, przysiadła się do nas i włączyła do rozmowy: Ale chyba interesują pana zwierzęta? Staraliśmy się wytłumaczyć, że obchodzi nas zapobieganie nieszczęściu i cierpieniu; że jesteśmy przeciwko dyskryminacji; że złem jest zadawanie niepotrzebnych cierpień innym, nawet jeśli nie należą do naszego gatunku; że człowiek eksploatuje zwierzęta bezwzględnie i okrutnie; i że czas z tym skończyć. Ale szczególnymi miłośnikami zwierząt wcale nie jesteśmy. Nie pasjonujemy się psami, kotami czy końmi. Nie kochamy zwierząt. Chcemy jednak, by traktowano je tak, jak na to zasługują - jak autonomiczne, odczuwające istoty, a nie jak środki do ludzkich celów (czyli nie tak, jak potraktowano świnię, której mięso właśnie dostaliśmy na kanapkach). Nie jest to książka o ulubionych zwierzętach-przyjaciołach. Raczej nie będzie przyjemną lekturą dla kogoś, kto przez miłość do zwierząt rozumie głaskanie kota lub karmienie ptaków w parku. Adresowana jest do ludzi, którzy chcą, by zniknęło okrucieństwo i eksploatacja, i sądzą, że etyczna zasada równego poszanowania interesów chroni nie tylko członków naszego gatunku. Już samo przekonanie, że podobne kwestie mogłyby obchodzić wyłącznie miłośników zwierząt, świadczy o tym, jak obca jest idea, że wobec ludzi i zwierząt obowiązują te same standardy moralne. Pomysł, że prawa mniejszości rasowych obchodzą jedynie kogoś, kto je kocha lub uważa za miłe i urocze, może przyjść do głowy jedynie rasiście, obrzucającego przeciwników epitetem miłośnicy czarnuchów. Dlaczego więc myśleć w ten sposób o ludziach chcących poprawy losu zwierząt? Cały problem w dużej mierze właśnie dlatego znalazł się poza obrębem poważnej dyskusji politycznej i etycznej, że protestującym przeciw okrucieństwu wobec zwierząt przyklejono etykietkę sentymentalnych, nadmiernie emocjonalnych miłośników zwierząt. Łatwo zrozumieć, dlaczego tak się stało. Gdyby potraktować problem serio i na przykład przyjrzeć się uważniej warunkom życia zwierząt na farmach przemysłowej produkcji mięsa, być może przestałyby nam smakować kanapki z szynką, rostbef, pieczone kurczęta i wszystkie inne dania, o których wolimy nie myśleć jako o martwych zwierzętach. Książka ta nie usiłuje grać na uczuciu sympatii do uroczych zwierząt. Zabijanie koni czy psów na mięso nie oburza mnie bardziej niż zabijanie świń. Wcale mnie nie uspokaja, gdy wobec protestów, jakie wzbudza użycie psów beagli do testowania śmiercionośnych gazów bojowych, Departament Obrony Stanów Zjednoczonych obiecuje przejść na doświadczenia na szczurach. 5

W książce tej próbuję natomiast systematycznie i szczegółowo rozważyć problem właściwego traktowania zwierząt. Ujawniam przy tym przesądy kryjące się za naszymi postawami i zachowaniami. W rozdziałach ukazujących ich praktyczne skutki - cierpienia zwierząt pod tyranią człowieka - znajdą się miejsca, które wzbudzą emocje. Mam nadzieję, że będzie to gniew i oburzenie, a także postanowienie, by ten stan rzeczy zmienić. Nigdzie jednak nie odwołuję się do uczuć w sposób nie poparty argumentami. Nieuczciwością byłoby jednak opisywanie spraw przykrych w sposób neutralny, fałszujący ich prawdziwy charakter. Nie można bezstronnie i obojętnie pisać o eksperymentach, które w nazistowskich obozach koncentracyjnych lekarze prowadzili na uważanych za podludzi więźniach; podobnie nie można obojętnie mówić o doświadczeniach na zwierzętach, wykonywanych obecnie w laboratoriach Wielkiej Brytanii, Ameryki i wszędzie indziej. W obu wypadkach sprzeciw w gruncie rzeczy nie bierze się z powodów emocjonalnych. Odwołują się do fundamentalnych, powszechnie przyjętych zasad moralnych, i to rozum, a nie uczucie, nakazuje stosować je do ofiar wszystkich tego rodzaju eksperymentów. Tytuł książki wybrałem nieprzypadkowo. Istotą każdego ruchu wyzwoleńczego jest żądanie, by położyć kres uprzedzeniom i dyskryminacji z tak arbitralnych powodów, jak choćby rasa czy płeć. Klasycznym przykładem jest Ruch Wyzwolenia Czarnych, który szybko wywarł wpływ i odniósł sukces, stając się wzorem dla innych uciskanych mniejszości. Potem przyzwyczailiśmy się do ruchu wyzwolenia gejów i lesbijek oraz ruchów w obronie Indian amerykańskich czy Amerykanów latynoskiego pochodzenia. Gdy rozpoczęły kampanię kobiety - grupa jednak większościowa - zdawać się mogło, ze doszliśmy już do końca drogi. Sądzono, że dyskryminacja ze względu na płeć jest ostatnią formą dyskryminacji, jawnie, otwarcie i powszechnie akceptowaną i praktykowaną - nawet w środowiskach liberalnych, od dawna dumnych ze swego braku uprzedzeń rasowych. Mówiąc o ostatniej formie dyskryminacji, powinniśmy jednak zachować ostrożność. Ruchy wyzwoleńcze nauczyły nas przynajmniej tego, że trudno zdać sobie sprawę z nieświadomych uprzedzeń wobec pewnych grup, póki nie zostanie nam to unaocznione. Ruchy wyzwoleńcze zmuszają też do rozszerzenia horyzontów moralnych. Zachowania dawniej naturalne i oczywiste okazują się wynikiem przesądów. Czy ktoś z całym przekonaniem może stwierdzić, że żadnych jego zachowań czy postaw nie można zakwestionować? Jeśli nie chcemy zaliczać się do ciemiężycieli, musimy być gotowi do przemyślenia na nowo naszego - na pozór nawet zupełnie oczywistego - stosunku do innych grup. Musimy przyjrzeć mu się z punktu widzenia tych, którym przysparza cierpień. Jeśli uda nam się taki niezwykły zwrot duchowy, może odkryjemy, że sens naszych zachowań i postaw sprowadza się do faworyzowania pewnej grupy, zwykle naszej własnej - kosztem innej. I wtedy uznamy konieczność nowego ruchu wyzwoleńczego. Celem tej książki jest sprowokowanie u czytelnika podobnej przemiany postaw i postępowania wobec ogromnej grupy istot żywych - innych gatunków. Sądzę, że za naszym obecnym stosunkiem do nich kryje się długa historia przesądów i dyskryminacji i że samolubne pragnienie zachowania przywilejów wyzyskiwacza jest jedynym powodem, dla którego nie zostały objęte zasadą równego respektowania interesów. Chcę, by czytelnik dostrzegł, że jego postawa wobec przedstawicieli innych gatunków jest równie wątpliwa, co uprzedzenia rasowe lub seksistowskie. W porównaniu z innymi ruchami wyzwoleńczymi, ruch wyzwolenia zwierząt ma wiele słabości. Pierwszą i najbardziej oczywistą jest niezdolność dyskryminowanej grupy do zorganizowania protestu przeciwko sposobowi, w jaki jest traktowana (chociaż jednostki mogą protestować i robią to tak, jak potrafią). To my musimy przemówić w imieniu tych, którzy mówić nie umieją. Jak wielka jest to słabość, można ocenić, stawiając pytanie, jak długo czarna rasa musiałaby czekać na równe prawa, gdyby nie była zdolna sama się o nie upomnieć. Tym łatwiej ciemiężyć jakąś grupę, im trudniej jej się zorganizować w proteście przeciwko uciskowi. Jeszcze głębszym cieniem na szansę ruchu wyzwolenia zwierząt kładzie się fakt, iż niemal wszyscy z grupy wyzyskiwaczy w ucisku tym uczestniczą i czerpią z niego korzyści. W gruncie rzeczy niewielu ludzi może patrzeć na krzywdę zwierząt z obojętnością równą choćby tej, z jaką biali z Północy debatowali nad niewolnictwem w południowych stanach Unii. Tym, którzy na co dzień jedzą kawałki zabitych zwierząt, trudno uwierzyć, że robią coś złego, i trudno im wyobrazić sobie, że mogliby jeść coś innego. Dlatego właśnie nikt z nich nie jest bezstronny. Odnosi - lub przynajmniej tak sądzi - korzyść z powszechnego lekceważenia dobra zwierząt. Tym trudniej go przekonać. Lecz ilu właścicieli niewolników z Południa przekonały argumenty 6

abolicjonistów z Północy, akceptowane dziś niemal przez wszystkich? Niewielu. Mogę oczywiście prosić czytelnika, by zastanawiając się nad argumentami tej książki, abstrahował od swych interesów istoty mięsożernej. Z własnego doświadczenia wiem, że nawet przy najlepszych intencjach nie jest to łatwe. Chęć jedzenia mięsa jest bowiem skutkiem długoletniego przyzwyczajenia, które określa nasz stosunek do zwierząt. Przyzwyczajenie. Oto ostatnia bariera, przed którą staje ruch wyzwolenia zwierząt. Zwalczać i zmieniać trzeba nie tylko nawyki żywieniowe, lecz także myślowe i językowe. Nawyki myślowe skłaniają nas, byśmy opisy okrucieństwa wobec zwierząt kwitowali słowami: emocjonalne, typowe dla miłośników zwierząt ; a przynajmniej byśmy twierdzili, że kwestia ta jest tak banalna w porównaniu z ludzkimi problemami, że nikt rozsądny nie będzie się nią przejmował. Lecz i to jest przesądem - nie można bowiem ocenić, czy problem jest banalny, nie poświęcając mu czasu i uwagi. Książka ta koncentruje się tylko na dwu sferach ludzkich działań prowadzących do cierpień zwierząt, dzięki czemu jej analizy są bardziej szczegółowe. Nie sądzę jednak, by po jej przeczytaniu ktoś nadal sądził, że czasu i zachodu warte są tylko sprawy ludzkie. Nawyki myślowe skłaniające do lekceważenia interesów zwierząt można zwalczać; zwalczać je będzie się też na kartach tej książki. Zarzuty muszą być jednak wyrażone w jakimś języku; w moim wypadku w języku angielskim. Tak jak inne, i on odzwierciedla przesądy użytkowników. Autor, chcąc je zwalczać, staje więc przed dobrze znanym dylematem: albo będzie używać języka wzmacniającego uprzedzenia, albo nie będzie zrozumiały dla czytelników. W książce tej wybrałem pierwsze rozwiązanie. Zwykle używamy słowa zwierzę w znaczeniu: zwierzę inne niż człowiek. Ten sposób mówienia separuje człowieka od innych zwierząt, sugerując, że sami nimi nie jesteśmy - wniosek, którego fałsz jest oczywisty dla każdego, kto choćby tylko w szkole podstawowej uczył się biologii. W powszechnym przekonaniu termin zwierzę obejmuje istoty tak różne, jak ostrygi i szympansy, wyznaczając zarazem ostrą granicę między ludźmi a szympansami, chociaż z tymi ostatnimi łączy nas dużo bliższe pokrewieństwo niż szympansy z ostrygami. Ponieważ nie ma innego słowa na nazwanie zwierząt pozaludzkich, w tytule tej książki i na jej stronach musiałem używać słowa zwierzę tak, jakby nie odnosiło się do człowieka. To godne pożałowania odejście od wymagań czystości rewolucyjnej jest koniecznym warunkiem skutecznego porozumiewania się. Niekiedy jednak, aby przypomnieć, że jest to tylko kwestia wygody, będę nazywał stworzenia określane kiedyś jako nierozumne w nieco dłuższy, lecz trafniejszy sposób. W innych kontekstach także staram się unikać języka, który deprecjonuje zwierzęta lub maskuje naturę tego, co jemy. Główne zasady ruchu wyzwolenia zwierząt są bardzo proste. Starałem się więc napisać książkę przejrzystą i przystępną, nie wymagającą od czytelnika żadnej szczególnej wiedzy. Muszę jednak zacząć od zasad, będących podstawą tego, co mam do powiedzenia. Zrozumienie ich nie powinno sprawiać żadnych trudności, jednak komuś nieprzyzwyczajonemu do takich rozważań rozdział pierwszy może wydać się dość abstrakcyjny. Proszę jednak, by się nie zniechęcał. W następnych przedstawię mało znane fakty, ukazujące krzywdę innych gatunków pod panowaniem człowieka. Ani ta krzywda, ani te rozdziały nie są niczym abstrakcyjnym. Realizacja postulatów w nich przedstawionych zaoszczędziłaby wielkich cierpień milionom zwierząt. Korzyść odniosłyby również miliony ludzi. Gdy piszę te słowa, na święcie miliony ludzi umierają z głodu, a milionom grozi głód. Rząd Stanów Zjednoczonych oświadczył, że wobec nieurodzaju i niewystarczających zapasów zboża może udzielić tylko ograniczonej - więc niewystarczającej - pomocy. Lecz jak pokazuje rozdział czwarty - wynikiem domagania się przez zamożne narody prowadzenia mięsnej hodowli zwierząt jest marnowanie kilkakrotnie większej masy żywności niż wytwarzana. Zaprzestanie takiej hodowli i uboju dałoby środki na dodatkową żywność, która, właściwie rozdzielona, zlikwidowałaby na świecie głód i niedożywienie. Wyzwolenie zwierząt jest także wyzwoleniem człowieka. 7

PRZEDMOWA DO WYDANIA Z ROKU 1995 Powtórna lektura przedmowy do pierwszego wydania jest jak powrót do na wpół zapomnianego świata. Ludzie, którym na sercu leży los zwierząt, nie częstują mnie już kanapkami z szynką. Aktywiści Ruchu Wyzwolenia Zwierząt zostali wegetarianami; nawet bardziej konserwatywny ruch ochrony zwierząt stał się w jakimś stopniu świadomy problemu, jaki stanowi jedzenie mięsa. Ci, którzy je jedzą, robią to z poczuciem winy, gotowi, przyrządzając posiłki dla innych, uwzględnić także odmienne możliwości. Ze zrozumieniem spotyka się idea, by sympatią, jaką obdarzamy psy i koty, objąć również świnie, kurczęta, a nawet szczury laboratoryjne. Nie bardzo wiem, jaki udział w tej zmianie przypada książce Animal Liberation. Dziennikarze popularnych czasopism przylepili jej etykietkę biblii ruchu wyzwolenia zwierząt. Schlebia mi to, ale i niepokoi. Nie wierzę w biblie: żadna książka nie ma monopolu na prawdę. A na pewno niczego nie osiągnie, jeśli nie potrąci jakiejś struny w czytelniku. Ruch Wyzwolenia Zwierząt jest naturalną konsekwencją ruchów wyzwolenia z lat sześćdziesiątych: książka ta zebrała ich argumenty w pewną zwartą całość. Reszta była dziełem bardzo miłych, wrażliwych i zapracowanych ludzi - najpierw garstki, potem setek i tysięcy, dzisiaj może nawet milionów - którzy stworzyli Ruch Wyzwolenia Zwierząt. Im właśnie poświęcam zmienione wydanie tej książki; bez nich podzieliłaby ona los Animal Rights Henry ego Salta, pracy wydanej w 1892 roku, przez osiemdziesiąt lat w zapomnieniu pokrywającej się kurzem na pólkach British Museum, i dopiero teraz, dzięki kilku nieprecyzyjnym odnośnikom, odnalezionej tam przez młode pokolenie, które odkryło, że ich argumenty wypowiedziano już znacznie wcześniej, ale daremnie. Tym razem nie będą daremne. Ruch zbyt już urósł w siłę. Wiele wywalczył dla zwierząt; znacznie więcej jest jeszcze przed nim. Stał się już organizacją ogólnoświatową i długo jeszcze będzie o nim głośno. Często słyszę pytanie, czy cieszy mnie jego rozwój, zadawane tak, jakby moja odpowiedź była oczywista: nigdy nie śniłem o tak wielkim wpływie książki. Lecz to nieprawda. Marzyłem, że każdy, kto ją przeczyta, powie sobie: oczywiście, zostanie wegetarianinem, zacznie protestować przeciwko sposobowi, w jaki traktujemy zwierzęta, tak, by coraz więcej ludzi usłyszało przesłanie Ruchu Wyzwolenia Zwierząt, aż nieodparta fala publicznego protestu zmiecie przynajmniej najgorsze i najbardziej bezsensowne formy zadawania im cierpień. Marzenia te na pewno hamowała świadomość przeszkód: konserwatyzmu większości z nas co do sposobu napełniania żołądków; interesów kół finansowych, które aż do ostatniego miliona bronić będą prawa do zyskownej eksploatacji zwierząt; ciężaru gatunkowego historii i tradycji, które utrwalają postawy usprawiedliwiające eksploatację. Miło mi więc otrzymać list lub spotkać kogoś, kto przeczytał tę książkę, powiedział sobie: To jasne..., przestał jeść mięso i zaczął działać w Ruchu Wyzwolenia Zwierząt. Jeszcze bardziej mnie cieszy, że po latach uporczywej walki prowadzonej przez tak wielu Ruch stał się ważnym faktem politycznym i społecznym. Lecz to za mało, o wiele za mało. Obecne wydanie ukazuje niestety aż nazbyt dobitnie, jak nikły był jego wpływ na główne sposoby naszej eksploatacji zwierząt. Pierwsze wydanie Animal Liberation wyszło w roku 1975. Tekst, który poprzedza ta przedmowa, ukazał się po raz pierwszy w roku 1990. Poprawki były konieczne z trzech zasadniczych powodów. Przede wszystkim dlatego, że gdy po raz pierwszy wydawano tę książkę, Ruch Wyzwolenia Zwierząt jeszcze nie istniał. Nie znano nawet tej nazwy. Nie było też w ogóle wielkich organizacji - ani prawie żadnej małej - działających na rzecz zmiany naszej postawy i postępowania wobec zwierząt. Ale piętnaście lat później czymś niezwykle dziwnym byłoby wydanie Animal Liberation nie dostrzegające tego ruchu i nie komentujące kierunku, jaki obrał. Po drugie, powstaniu współczesnego Ruchu Wyzwolenia Zwierząt towarzyszyła zdumiewająca obfitość publikacji na ten temat; wiele z nich zawierało uwagi co do mojego stanowiska z pierwszego wydania. Na dyskusjach o problemach filozoficznych i sprawach praktycznych spędzałem i spędzam długie wieczory z przyjaciółmi i kolegami z Ruchu Wyzwolenia Zwierząt. Poprawianie tekstu dało mi sposobność, by odnieść się do ich uwag - przynajmniej wskazując, w jakiej mierze zmieniłem bądź zachowałem swoje poglądy. Drugi i trzeci rozdział ukazują, co nasz obecny stosunek do zwierząt oznacza dla zwierząt doświadczalnych i hodowlanych. Już po kilku latach od pierwszego wydania zaczęły dochodzić do mnie głosy w 8

rodzaju: Los zwierząt, rzecz jasna, bardzo się poprawił, odkąd ją napisano... Zrozumiałem wtedy, że wciąż trzeba dokumentować cierpienia zwierząt w laboratoriach i na farmach hodowlanych, przedstawiając dzisiejszemu czytelnikowi fakty, których nie można zbyć machnięciem ręki, jakby były reliktem z zamierzchłych ciemnych wieków. Obecne wydanie różni się od pierwszego przede wszystkim nowym materiałem. Oparłem się sugestiom, by opisać także inne sposoby maltretowania zwierząt. Przedstawiony materiał faktograficzny nigdy jednak nie miał być pełnym raportem o naszym sposobie traktowania zwierząt; ma on raczej, jak wskazuję pod koniec pierwszego rozdziału, przedstawić w wyraźnej, jasnej i konkretnej formie konsekwencje szowinizmu gatunkowego, który w nim opisuję. A jeśli nie wspominam o polowaniu i chwytaniu w sidła, przemyśle futrzarskim, okrutnym traktowaniu zwierząt trzymanych dla towarzystwa, rodeo, zoo i cyrku, nie oznacza to wcale, że sprawy te są mniej ważne, lecz tylko to, że dla mego celu zupełnie wystarczają dwa przykłady: eksperymenty i produkcja żywności. Zdecydowałem się nie odpowiadać na wszystkie zarzuty filozofów wobec argumentacji etycznej tej książki. Oznaczałoby to bowiem zmianę jej charakteru, przekształcenie w akademicką pracę filozoficzną, wprawdzie dla kolegów filozofów interesującą, ale zwykłemu czytelnikowi niepotrzebną. Ograniczyłem się do zamieszczenia w odpowiednich miejscach odnośników do innych moich prac, gdzie można znaleźć odpowiedzi na niektóre zarzuty. Napisałem także na nowo część ostatniego rozdziału, gdyż już nie sądzę, by poruszona tam kwestia filozoficzna miała tylko marginalne znaczenie dla fundamentów etycznych, na których wspierają się argumenty tej książki. Fundamenty te przedstawiałem na konferencjach i seminariach, rozważałem szczegółowo w bezpośrednich dyskusjach i w druku; ale żaden zarzut nie był nieodparty, nic nie zmusiło mnie do wyznania, że proste argumenty etyczne, które są podstawą tej książki, nie są zasadne. Odwagi dodało mi odkrycie, że akceptuje je wielu moich najbardziej szanowanych kolegów filozofów. Tak wielu, że Colin McGinn, profesor Rutgers University, w recenzji drugiego wydania określił etyczne podstawy tej książki jako zwycięski argument - jeśli nie w praktyce, to przynajmniej w zasadzie. 1 W tym wydaniu mówi się w odpowiednich miejscach o najważniejszych kampaniach i sukcesach Ruchu Wyzwolenia Zwierząt przed rokiem 1990. Potem przyszły dalsze sukcesy. Dzięki pełnym poświęcenia obrońcom zwierząt w Szwajcarii pod koniec roku 1991 zakazano opisanych w rozdziale trzecim baterii klatek, stosowanych na fermach jajczarskich. Hodowane w szwajcarskich fermach kury mają teraz możliwość grzebania pazurami po pokrytej słomą i innymi naturalnymi materiałami podłodze i składania jajek w osłoniętych, wymoszczonych gniazdach. Ktoś mógłby sądzić, że w niewielkim stopniu poprawiło to ich los, ale jest on dużo lepszy niż w innych krajach, gdzie regułą jest upychanie ich w drucianych klatkach o powierzchni kartki A4. W Wielkiej Brytanii, gdzie wprawdzie nie wyeliminowano takich klatek, rząd ogłosił okres przejściowy na używanie kojców dla macior; są nielegalne od roku 1998. W Stanach Zjednoczonych kampania przeciwko metodom hodowli cieląt (opisanym również w rozdziale trzecim) doprowadziła między rokiem 1986 a 1991 do sześćdziesięcioprocentowego spadku ich produkcji. W wielu krajach widać oznaki zmniejszania się liczby zwierząt wykorzystywanych do eksperymentów. Na przykład w Wielkiej Brytanii, gdzie publikuje się oficjalne dane o wszystkich procedurach badawczych wykonywanych na żywych zwierzętach, od lat siedemdziesiątych zauważalna jest tendencja spadkowa. Wtedy przeprowadzano ponad pięć milionów eksperymentów rocznie; obecnie mniej niż trzy miliony. Najnowsze dane amerykańskie nie są tak wiarygodne, lecz także wskazują na podobną tendencję. Stale rozwija się również alternatywne metody doświadczalne, a Unia Europejska powołała w Isprze we Włoszech Europejskie Centrum Oceny Metod Alternatywnych. Zgodziła się też wprowadzić po 1 stycznia 1998 zakaz stosowania składników kosmetycznych testowanych na zwierzętach - chociaż zostawiła uchyloną furtkę, dopuszczając je, gdy brak innych atestowanych prób bezpieczeństwa. Kampania przeciwko eksperymentom na zwierzętach przyniosła efekty również we Włoszech, gdzie w roku 1993 rząd przyjął światłe rozporządzenie, pozwalające każdemu obywatelowi na korzystanie z klauzuli sumienia. Studenci, technicy, lekarze i naukowcy włoscy mogą teraz odmówić uczestnictwa w doświadczeniach na zwierzętach, nie narażając się na przykre konsekwencje w rodzaju gorszej oceny, zwolnienia z pracy czy potrącenia płacy. Walka o zmianę naszych postaw i postępowania wobec zwierząt toczy się więc nadal na wielu frontach. W Wielkiej Brytanii niedawna burza protestów przeciwko metodom transportu zwierząt hodowlanych dowiodła stopnia zaangażowania opinii publicznej. Cała sprawa zaczęła się w roku 1994, gdy trzy główne firmy 9

promowe przewożące żywe zwierzęta hodowlane z Wielkiej Brytanii na kontynent zdecydowały się wycofać z interesu. Była to, jak powiedział rzecznik jednej z nich, reakcja na setki tysięcy listów i kartek pocztowych 2. Ta decyzja była jednak raczej początkiem niż końcem historii. Gdy mniejsze firmy próbowały skorzystać z nieobecności wielkich, tysiące ludzi wyszło na ulice, by okazać swój sprzeciw wobec tego eksportu żywego towaru. Zwykli ludzie, często nigdy wcześniej nie biorący udziału w żadnym proteście, blokowali drogi do portów, z których cielęta przewożono na kontynent, gdzie miano je hodować w warunkach zbyt okrutnych, by pozwolono na nie w Wielkiej Brytanii. Jedna z demonstrantek, Jill Philips, poniosła tragiczną śmierć pod kołami ciężarówki wiozącej cielęta na lotnisko w Coventry. Gdy piszę te słowa, walka trwa, mimo oświadczenia ministra rolnictwa, że nie jest w mocy Wielkiej Brytanii zakazać eksportu do innych krajów Unii Europejskiej. Kampanie przeciwko eksportowi żywych zwierząt hodowlanych, przeciwko kojcom dla cieląt, macior i bateriom klatek dla kur, choć konieczne, by położyć kres cierpieniom, jakie każdego dnia są udziałem milionów zwierząt, oparte są na całkiem konwencjonalnym rozumieniu ich statusu moralnego. Walcząc przeciwko eksportowi żywych zwierząt hodowlanych, wytaczano na przykład argument, że powinno się je zabijać blisko miejsca hodowli. Nie zadawano wcale pytania, czy usprawiedliwiona jest hodowla mięsna i ubój. Aby nieść sztandar Ruchu Wyzwolenia Zwierząt, takie reformistyczne kampanie muszą stać się częścią większej wojny, wydanej przesądom zakazującym równego respektowania interesów zwierząt i ludzi. Zakorzenione postawy wobec zwierząt pozaludzkich zwalczać można na wiele sposobów. Jednym z nich jest propagowanie wegetarianizmu i, na ile możliwe, wolnego od okrucieństwa stylu życia. Wzrost liczby wegetarianów w krajach takich jak Wielka Brytania i Stany Zjednoczone stał się poważnym zagrożeniem dla przemysłu mięsnego. Kiedy w roku 1971 zostałem wegetarianinem, wydawaliśmy się małą sektą pomyleńców - i rzeczywiście najlepszą w tym czasie restaurację wegetariańską w Londynie nazwano Cranks (Świry). Dziś już pozbyliśmy się tego wizerunku - jesteśmy zwykłymi ludźmi, których obchodzi los zwierząt, środowisko naturalne i własne zdrowie. Jest nas coraz więcej, coraz więcej supermarketów i restauracji o nas dba, a największe firmy spożywcze zaczęły wytwarzać tofu i hamburgery wegetariańskie. Coraz łatwiej zatem zrezygnować z jedzenia mięsa, przez co tendencja ta się umacnia. Zupełnie inną strategię walki o zmianę opinii na temat względnej ważności ludzi i zwierząt obrał Great Ape Project, który założyłem razem z Paolą Cavalieri, włoską akty- wistką Ruchu Wyzwolenia Zwierząt. Jego celem jest poszerzenie kręgu istot, którym skłonni jesteśmy przyznać pewne podstawowe prawa. Dziś należą do niego wszyscy ludzie i tylko oni. To, że wszyscy, jest świadectwem postępu, jaki dokonał się od czasów niewolnictwa; to, że wyłącznie ludzie, dowodzi, jak długa droga jeszcze przed nami. Great Ape Project chce przełamać barierę dzielącą gatunki. Kładzie nacisk zwłaszcza na konieczność objęcia szympansów, goryli i orangutanów prawem do życia, wolności i ochrony przed torturami. Stanowisko to uzasadnia książka złożona z trzydziestu czterech rozpraw wybitnych autorów, uczonych, filozofów i innych, przytaczających świadectwa inteligencji wielkich małp człekokształtnych i dowodzących, że obdarzone nią istoty należy traktować jak osoby, a nie jak rzeczy. 3 Działania te powinny doprowadzić kiedyś do nowelizacji dotyczącego tych zwierząt prawa, a także do ONZ-owskiej Deklaracji Praw Wielkich Małp Człekokształtnych. Ci, którzy znają moją rolę w tym projekcie, pytają czasami, czy jest to odwrót od stanowiska, jakie zająłem w Animal Liberation: że wszystkie istoty czujące mają swoje interesy, które powinny być na równi respektowane. Odpowiadam: absolutnie nie. Praca takich uczonych jak Jane Goodall, Dian Fosey, Birute Galdikas, Roger i Debora Foutsowie, Francine Patterson, Sue Savage-Rumbaugh i Lyn Miles, którzy obserwowali żyjące na wolności wielkie małpy człekokształtne, uczyli je posługiwać się językiem migowym i komunikować z nami, wykazała, że szympansy, goryle i orangutany są myślącymi, świadomymi siebie istotami, zdolnymi do planowania przyszłości, tworzącymi trwałe związki społeczne oraz mającymi bogate życie uczuciowe i wspólnotowe. Na ich przykładzie doskonale więc można wykazać, jak arbitralne są granice gatunków. Skoro sądzimy, że niezależnie od wieku i sprawności umysłowej wszyscy ludzie mają pewne podstawowe prawa, to dlaczego mamy ich odmawiać wielkim małpom człekokształtnym, nawet sprawniejszym umysłowo od niektórych ludzi? Przyznanie im tych praw - inaczej niż uznanie zasady równego respektowania interesów - nie byłoby zagrożeniem ani dla wielkiego przemysłu, ani dla diety większości ludzi. Podczas gdy dążenia, by zasadą równego respektowania interesów objąć zwierzęta hodowlane, nieuchronnie przeradzają się w polityczne kompromisy, osłabiające wymagania co do poprawy warunków, w jakich zwierzęta te żyją lub umierają - i nie zadaje się przy tym pytania, czy w ogóle powinniśmy wykorzystywać je dla naszych potrzeb - Great Ape Project ma szansę osiągnąć bardziej radykalny cel. Jeśli uda mu się nas przekonać, byśmy wreszcie 10