aut. Maksymilian Dura 23.10.2016 WESTERPLATTE ODSŁANIA SWOJE TAJEMNICE Niedawno utworzone Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 zorganizowało pokaz pierwszych efektów wykopalisk archeologicznych, jakie zorganizowano na terenie byłej Wojskowej Składnicy Tranzytowej. W ich trakcie odkryto m.in. fundamenty Willi Oficerskiej oraz elementy wyposażenia Wartowni nr 5. Na prezentacji był obecny m.in. Jarosław Sellin sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które nadzoruje tworzenie muzeum i prace wykopaliskowe oraz przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej, które udziela wszechstronnej pomocy, między innymi poprzez zabezpieczenie saperskie (mamy tu bowiem do czynienia z polem walki, a więc istnieje możliwość znalezienia niebezpiecznych materiałów). Sprawa jest o tyle ważna, że obecnie prowadzone badania archeologiczne są tak naprawdę pierwszymi, jakie są wykonuje się w sposób zorganizowany na Półwyspie Westerplatte. Pokaz efektów prac wykopaliskowych rozpoczął się od złożenia kwiatów na grobach polskich żołnierzy. Fot. M.Dura Poszukiwania w ramach pierwszego etapu wykopalisk mają trwać jeszcze przez kilka najbliższych tygodni (zależnie od pogody). Jednak pomimo, że zaczęły się one dwanaście dni temu, przyniosły już pierwsze, spektakularne efekty. Jak na razie skupiono się na poszukiwaniu pozostałości po Willi
Oficerskiej oraz resztek Wartowni nr 5, zniszczonej podczas nalotu we wrześniu 1939 roku,. Prace zlokalizowano więc w okolicach Cmentarzyka Obrońców jak na razie z jego lewej (willa) i prawej (wartownia) strony. Już pierwszego dnia udało się odszukać pozostałości fundamentów po Wilii Oficerskiej nie tylko ścian zewnętrznych, ale również pomieszczeń dolnej kondygnacji. Najbardziej ciekawe artefakty odkryto jednak z drugiej strony Cmentarzyka. Prace wykopaliskowe koncentrują się na razie przy Cmentarzyku Obrońców, z jego lewej i prawej strony. Fot. M.Dura Poszukiwania Wartowni nr 5 Wartownia nr 5 wraz z czterema podobnymi fortyfikacjami była częścią wewnętrznego systemu obrony na Westerplatte, otaczającego Nowe Koszary. Przypuszcza się, że jej fundamenty znajdują się pod brukiem podejścia do Cmentarza Obrońców (gdzie tak naprawdę znajdują się szczątki tylko dwóch polskich żołnierzy - kaprala Andrzeja Kowalczyka oraz mjr. Henryka Sucharskiego). To właśnie dlatego wybrano jesienny termin wykopalisk, by jak najmniej zakłócić ruch turystyczny, nie zasłaniając dostępu do tego najważniejszego miejsca na Westerplatte. Wartownia nr 5 ma o tyle duże znaczenie, że to właśnie w niej zginęło najwięcej polskich żołnierzy. Do tragedii doszło 2 września 1939 r. podczas nalotu 56 niemieckich bombowców nurkujących Ju-87 Stuka i trzech bombowców He-111, które zrzuciły łącznie około 26,5 tony bomb. Jedna z bomb, prawdopodobnie o wagomiarze 500 kg, spadła tuż obok Wartowni nr 5, która najprawdopodobniej "złożyła się" od podmuchu. Nie wiadomo dokładnie ilu polskich żołnierzy wtedy zginęło. Przypuszcza się, że mogło być ich nawet dziesięciu. Późniejsze badania wykazały, że ocalało tylko czterech Polaków: dwóch obrońców Wartowni nr 5 i dwóch żołnierzy z placówek: sierżanta Władysława Deika i Fort, którzy przyszli tam wtedy na posiłek. Istnieje nawet możliwość, że pod ziemią znajdują się jeszcze szczątki Polaków
przygniecionych żelbetonowymi ścianami i stropem budynku. Teren wykopalisk przy Wartowni nr 5. Fot. M.Dura Na obszarze badań stworzono jak na razie trzy wykopy sondażowe. W pierwszym z nich odnaleziono trzy fragmenty betonowych fundamentów, w których przed wrześniem 1939 r. umieszczono pionowo wbetonowane szyny kolejowe. Pomiędzy nimi była rozpięta siatka Leduchowskiego, wykonanej ze specjalnie nacinanych arkuszy blachy. O istnieniu tego płotu wiedziano z relacji powojennych obrońców, jednak zakładano, że pionowe słupy z szyn były wkopywane po prostu w ziemię. Teraz, patrząc na rozmiary betonowych fundamentów i ich gęste rozmieszczenie przypuszcza się, że nie miały one spełniać funkcji tylko zwykłego ogrodzenia, ale przede wszystkim zapory - nawet przeciwko lekkim czołgom np. PzKpfw I. Ostatecznie płot został rozebrany oraz zniszczony podczas niwelowania i oczyszczania terenu przez polskich jeńców pod nadzorem niemieckim po wrześniu 1939 r. W wykopie archeolodzy doszli już do ziemi nienaruszonej przez człowieka. Warstwa z Wojny 1939 znajduje się na głębokości około pół metra pod poziomem współczesnego gruntu. To właśnie tam archeolodzy znajdują najwięcej zabytków po Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Wydobyto już m.in. plomby towarowe z oznaczeniem WST Westerplatte oraz magazynek od ręcznego karabinu maszynowego Browning wz. 1928. Ale wiadomo, że to nie koniec. W profilu wykopu już widać ukryty jeszcze częściowo w ziemi ładownik do uzupełniania magazynków do karabinów Browning (co przyśpieszało ich ładowanie). W tym samym miejscu, w warstwie gruzowej, którą łączy się z destrukcją poszczególnych obiektów, znaleziono okno z ramą żelazną, zawiasem i pozostałościami szyb zbrojonych. Szyby te były wyraźnie zniekształcone wybuchem od wewnątrz co tłumaczy, dlaczego okno zostało wyrzucone daleko poza wartownię. Badacze opierając się na zdjęciach już wiedzą, że tego typu ramy okiennej były w naziemnej części
Wartowni nr 5 (były one również w pozostałych czterech fortyfikacjach). Magazynek karabinu Browning i okno dolnej kondygnacji Wartowni nr 5. Fot. M.Dura W znajdującym się obok wykopie sondażowym wzdłuż Cmentarzyka - na samym początku odkryto betonowe elementy związane z odbudową i dwukrotnym przebudowywaniem całego otoczenia. Ale w ciągu ostatnich kilku dni dotarto głębiej, do obiektu, który interpretujemy, jako lej po bombie dużego wagomiaru, najprawdopodobniej pięćsetkilowej, która eksplodowała tuż przy północno-wschodnim narożniku Wartowni i przyczyniły się do jej zniszczenia. W usypisku tego leja znajdujemy różnych rozmiarów fragmenty Wartowni tj. charakterystyczny beton z domieszką tłucznia i śladami po zbrojeniach. Archeolodzy mają nadzieję na znalezienie więcej artefaktów w tym miejscu. Tym bardziej, że na całym tym terenie leży rozrzucona polska amunicja strzelecka noszącej ślady eksplozji, która została wywołana prawdopodobnie przez wybuch bomby. To właśnie wtedy amunicja ta musiała się rozlecieć na wszystkie strony. W kolejnym wykopie sondażowym, otworzonym wzdłuż drogi odkryto dwa kable teletechniczne przykryte z wierzchu cegłami, który ciągną się aż do Willi Oficerskiej. Wiąże się je m.in. z systemem alarmowym, który był założony na Westerplatte w latach trzydziestych i został później odłączony (był on był zbyt czuły i reagował m.in. na małe zwierzęta). Fakt zakładanie tych przewodów jest w relacjach m.in. porucznika Stefana Grodeckiego - inżyniera, który zajmował się sprawami technicznymi w WST. Odnalezienie Willi Oficerskiej W przypadku Willi Oficerskiej już udało się odkryć fundamenty z obrysem nie tylko ścian zewnętrznych budynku, ale również podziału wewnętrznego. Jest to o tyle ważne, że rozmiar willi był znany z map, ale przebieg samych murów różni się od tego, jaki został na nich zarejestrowany. Nie było również
szczegółów dotyczących wnętrza budynku. Sam fundament willi jest pozbawiony jakichkolwiek cegieł (w ławie fundamentowej widać tylko ich resztki pozostałe po odkuwaniu). Po kapitulacji Westerplatte zostały one bowiem odzyskane przez więźniów i użyte do rozbudowy obozu koncentracyjnego Stutthof (podobnie jak cegły z muru otaczającego Składnicę szczególnie od strony południowej). Tak samo postąpiono z częścią wyposażenia w tym z kuchnią Westerplatte, która również została przewieziona do Sztutowa. Teren wykopalisk z widocznymi fundamentami Willi Oficerskiej. Fot. M.Dura Wykopaliska potwierdziły, że Willa Oficerska jako obiekt pokurortowy (użyteczny tylko latem), została zaadoptowana do potrzeb WST tylko z wykorzystaniem polskich materiałów. Znaleziono np. cegły firmy Szumski jak również płytki z Opoczna firmy Dziewulski i Lange, takie same jakie zachowały się w dolnej kondygnacji Nowych Koszar i jakie obecnie znajduje się w rejonie Wartowni nr 5. W czasie przeszukiwania terenu Willi odszukano dodatkowo fragmenty witrażu, którego nie było widać na zewnątrz, kościaną szczoteczkę do zębów oraz znaczek z herbem Gdańska. O dalszych losach odkrytych fundamentów ma zadecydować Komisja Konserwatorska. Muzeum ma jednak nadzieję, że obiekt ten uda się zrekonstruować, tak aby stał się on części kompleksu wystawienniczego. Westerplatte to nie jest bowiem jeden obiekt, ale pole bitwy z wieloma miejscami, które trzeba udostępnić dla zwiedzających. Ma to być muzeum narracyjne związane z poszczególnymi epizodami walk. Odszukane artefakty Na zorganizowanej doraźnie wystawie przedstawiono efekty poszukiwań tylko z ostatnich dni, ale i tak są one imponujące. Poza oknem Wartowni nr 5 oraz magazynkiem Browninga znaleziono m.in. fajki
gliniane, monety w tym srebrną z 1850 r., pociski ołowiane związane z wcześniejszą historią Westerplatte czyli desantem Francuzów na wtedy jeszcze wyspę i walce z Rosjanami, fragmenty kafli z sygnaturami polskich producentów itd. Szczególne znaczenie ma polska amunicja z okolic Wartowni nr 5. Większość z rozerwanych, ale nie wystrzelonych łusek pochodzi z jednej partii, a więc musiało znajdować się w jednej skrzynce, która eksplodowała. Ale są również łuski ze zbitą spłonką, a więc stanowiące pozostałość po bezpośredniej walce z Niemcami. Są to pamiątki niezwykle cenne i dotąd niespotykane. Widoczny w ziemi i jeszcze nie wydobyty ładownik do uzupełniania magazynków do karabinów Browning. Obok rozbity fundament płotu. Fot. M.Dura Całą atmosferę towarzyszącą wykopaliskom najlepiej opisał dyrektor Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 Mariusz Wójtowicz Podhorski, który łączy z wykopaliskami silny ładunek emocjonalny, związany np. z odkryciami tego widocznego w ścianie ładownika do magazynka karabinu maszynowego Browning wz. 1928. Jesteśmy pierwszymi, którzy dotykają tych przedmiotów po obrońcach Westerplatte, którzy mieli je w rękach 2 września 1939 r. w Wartowni nr 5. Jesteśmy w ten sposób łącznikiem historii. Badania na półwyspie dostarczą niewątpliwie bardzo ważnych eksponatów dla przyszłego Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Będą to często artefakty związane bezpośrednio z walką polskich żołnierzy czego dowodem są pierwsze znaleziska obok Wartowni nr 5. Takie eksponaty jak dotąd nie były praktycznie wystawiane i nikt nie próbował ich odszukać. Według ministra Sellina: będą one teraz powodowały duże emocje wśród oglądających. Jak na razie planuje się, że część eksponatów związanych z Westerplatte zostanie czasowo wystawionych w Muzeum Pola Bitwy nad Bzurą w Sochaczewie. Jest ono zlokalizowane w centrum Polski i każdy będzie miał blisko by się z nimi zapoznać, do czasu, aż na terenie po Wojskowej
Składnicy Tranzytowej powstaną prawdziwe obiekty wystawiennicze. W międzyczasie trwa proces scalania gruntów, który należy do kilku podmiotów i nie ma nad nim pełnej kontroli. Kontynuowane są również prace nad koncepcją projektową Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Mają one doprowadzić do powstania projektu architektoniczno-budowlanego związanego m.in. z odtwarzaniem obiektów i z ukazaniem reliktów poskładnicowych związanych z walkami 1939 r.