STUDIA EUROPEJSKIE TOM IV ROK 1999 ISBN 83-7174-465-X ARTUR KOZŁOWSKI * Geopolityczne podłoże granicy pokoju ryskiego (marzec 1921) Gdyby oceniać wojnę polsko-bolszewicką na podstawie samych tylko negocjacji pokojowych, można by odnieść wrażenie, że to Rosja sowiecka była stroną zwycięską. Polacy wykazali się niezrozumiałą ustępliwością w pertraktacjach pokojowych. Delegację polskiego sejmu charakteryzowała polityczna krótkowzroczność liczyło się dla niej tylko zakończenie wojny, a nie wywalczenie trwałego pokoju. Za błędy te odpowiedzialny był także rząd oraz Rada Obrony Państwa, aprobujące i dające wskazówki delegacji sejmu. Polityka ta kształtowana była przez endecję głoszącą program inkorporacyjny skierowany przeciw koncepcji federacyjnej Piłsudskiego. Zasadniczym błędem polskiej delegacji, prowadzącej pertraktacje pokojowe, było uznanie prawa do występowania po stronie rosyjskiej delegacji ukraińskich Sowietów i prowadzenia z nimi rokowań równorzędnych". Propozycja ta pojawiła się już na początku negocjacji prowadzonych jeszcze w Mińsku, jednak wobec wagi problemu decyzje w tej sprawie przekazano do rozstrzygnięcia rządowi i Radzie Obrony Państwa. Na wspólnym posiedzeniu w Warszawie 11 września głosami prawicy postanowiono przychylić się do żądań sowieckich, gdyby zostały one ponowione. Decyzja ta oznaczała wycofanie uznania Warszawy dla rządu Ukraińskiej Republiki Ludowej Semena Petlury. W ten sposób padły nadzieje na niepodległą Ukrainę. Dzięki ukraińskim bogactwom naturalnym, czarnoziemu, węgla, żelaza i milionom jej ludności Rosja mogła stać się mocarstwem. 21 września na pierwszym posiedzeniu w Rydze, Dąbski uznał pełnomocnictwa delegacji rosyjskiej i ukraińskiej. Tak łatwo osiągnięty sukces Rosjanie chcieli wzmocnić kolejnym. Na drugim posiedzeniu, 24 września, Joffe przedstawił uchwałę Wszechrosyjskiego Centralnego Komitetu Wykonawczego wycofującą mińskie tezy pokojowe i zapowiedział zgodę na granicę wschodnią Polski znacznie korzystniejszą od linii, ustanowionej przez Radę Najwyższą Sprzymierzonych. W zamian za to Moskwa domagała się plebiscytu w Małopolsce Wschodniej, uznania niepodległości Ukrainy i Białorusi z uznaniem, że państwa te dokonały swego samookreślenia już w roku 1918. Jak pisze Władysław Pobóg-Malinowski: znaczyć miało ni mniej, ni więcej, tytko tyle, że Polska ma przekreślić swe późniejsze akty wileńską odezwę Piłsi dskiego do Mieszkań- * A. R. Kozłowski, Geopolityczne podłoże granicy pokoju ryskiego (marzec 1921), pod red. A. Piskozub, Brodecki Z, Łokucijewski K., wyd. Adam Marszałek, Toruń 1999, ISBN 83-7174-465-X. 135
ców W Ks. Litewskiego' i układ z Petlurą i nawet uznać ma te swoje akty za sprzeczne z wolą ludności Ukrainy i Białejrusi. Propozycje te były ważne do czasu podpisania wstępnych warunków pokoju, jednak nie dłużej niż do 5 października. Delegacja rosyjska mimo porażek na froncie świetnie radziła sobie na polu dyplomacji, a Polacy przyjmowali rosyjskie reguły gry. Szybko się okazało, iż sprawa plebiscytu w Małopolsce Wschodniej oraz sprawa białoruska były tylko elementami taktycznymi na wypadek upierania się Polski przy Ukrainie petlurowskiej. Moskwa gotowa była dla sprawy ukraińskiej oddać pod wpływy polskie całą Białoruś, aż do bramy Smoleńskiej2. Nie musiała się jednak bardzo poświęcać, gdyż delegacja polska w swej ustępliwości i samoograniczaniu przechodziła wszelkie wyobrażenie. Sowieci skłonni byli zgodzić się na linię Połock Bobrujsk Mozyrz Równe, po polskiej stronie pozostałby Mińsk i większość obszarów Białorusi. 2 października delegacja polska pod naciskiem Stanisława Grabskiego, większością głosów postanowiła nie skorzystać z propozycji rosyjskich i cofnąć granice Polski w rejonie Białorusi o około sto kilometrów na zachód. Jerzy Łojek przypomina czym kierował się Grabski: W broszurze w języku francuskim pt.: La frontiere Polono-Sovietique, opublikowanej w 1943 roku w Londynie, Stanisław Grabski ujawni! szczerze swoje motywy z 1920 roku. Otóż przyłączenie dalszych obszarów Białorusi, około 120.000 km2 z ludnością w znacznej części prawosławną (chociaż pamiętającą tradycje dawnej Rzeczypospolitej), zmuszałoby do realizacji na północno-wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej doktryny nie inkorporacyjnej i polonizacyjnej, ale przeciwnie federacyjnej, z pozostawieniem narodowi białoruskiemu w granicach Rzeczypospolitej znacznej autonomii i swobody rozwijania swej kultury. Doktryna endecji zakładała jednak, że językowo-kulturowego przymusu ujednolicenia państwa polskiego trzeba i można dokonać tylko wówczas, jeżeli w granicach państwa znajduje się ogółem nie więcej niż jedna trzecia mniejszości narodowych"3. Można odnieść wrażenie, że Polacy bardzo szybko zapomnieli o tym, jak byli pod zaborami, a realizując politykę inkorporacyjną, Polska sama stawała się takim samym zaborcą, jak chociażby Rosja. Ciekawe jest także, skąd przekonanie, że można unarodowić jedną trzecią społeczeństwa Polska stanowiła jeszcze mniejszy ułamek w składzie Rosji carskiej, a nie u- dało jej się zrusyfikować powodowało to jednak wiele konfliktów, które teraz mogły pojawiać się w Polsce. Kazimierz Podlaski tak pisze o przekazaniu Mińszczyzny Sowietom: Dzieląc się w Rydze z Rosjanami ziemią białoruską, zachowali Polacy umiar w żądaniach, który dziś tylko zasmuca i zawstydza. Zatrzymanie w naszych rękach większości Białorusi zupełnie możliwe wymusiłoby, prędzej czy później, puknięcie się w polskie głowy. Rezygnację z naszej w tej kwestii bierności. Krótko- Pobóg-Malinowski W., Najnowsza historia polityczna Polski 1864-1945, t 11, Londyn 1956, s. 370. 2 Dąbski J., Pokój ryski wspomnienia, pertraktacje, tajne układy z Jogem, listy, Warszawa 1931, s. 59. 3 Łojek J., Idea federacyjna Józefa Piłsudskiego, Libertas" nr 6, Paryż 1986, s. 59. 136
wzrocznej i haniebnej. Oddano Mińszczyznę, jakby z ulgą i złośliwością: niech ruscy posmakują sobie tego pasztetu. Istotnie, sprawa białoruska nie była ani łatwa, ani tania, ani rokująca szybkie sukcesy. Bolszewicy rosyjscy nie wystraszyli się jej. Podjęli dzieło rozwiązania spraw po swojemu ( ). Było to od początku elementem tego rozwiązania, by i tak istniejące konflikty białorusko-polskie wyostrzyć w trwały antagonizm'.. Inicjatywa na tych ziemiach tym samym przechodziła na długie lata w ręce rosyjskie. Ustępliwość delegacja polska wykazała także w sprawie granicy z Ukrainą. Mimo, iż możliwe było wytargowanie granicy 50 km na wschód, Polska ograniczyła się do linii Zbrucza, uznając, że tu sięgają polskie możliwości absorpcyjne i asymilacyjne. Jako pewien sukces można natomiast zaliczyć doprowadzenie granicy z Rosją aż do Łotwy. W ten sposób oddzielono od Rosji sprzymierzoną z nią Litwę. Mieczysław Pruszyński, pisze: Osiągnięty kompromis polegał na tym, że Polska przestanie się interesować Ukrainą i przekreśli swój układ z Petlurą, a Rosja przestanie się interesować Galicją Wschodnią oraz Litwą i przekreśli zawarty z nią sojusz przeciw Polsce"5. W tym świetle kompromis ten można uznać za absurdalny, gdyż waga Litwy nieprzychylnej Polsce i Ukrainy potencjalnej sojuszniczki w przypadku utrzymania jej -niezależności od Rosji, jest nieporównywalna. Zgodnie z narzuconą przez pokonaną Rosję wolą, 5 października podpisano wstępne warunki pokoju, a 12 października traktat preliminaryjny, który wszedł w życie sześć dni później. Stronami podpisującymi była z jednej strony Polska, a z drugiej Rosja i Ukraina. Jak pisze Władysław Pobóg-Malinowski: Szczególną i zaiste tragiczną wymowę ma fakt, że przysłani z Moskwy do Rygi delegaci Ukrainy nie znali prawie zupełnie języka ukraińskiego, wskutek czego tekst u- kraiński zawieranego układu opracować musiał Leon Wasilewski i to na prośbę delegacji sowieckiej" 5. Na mocy postanowień traktatu wojska polskie musiały się wycofać na linię przyszłej granicy, opuszczały więc Mińsk, Kojdanów, Słuck, Wiznę, a na południu wycofując się nad Zbrucz opuszczono Sławutę, Zasław, Stary Konstantynów, Płoskirów i Kamieniec. Jak pisał Pobóg-Malinowski: Traktat preliminaryjny bezwzględnie i brutalnie deptał tradycję, która od czasów Kościuszki, przez cały wiek XIX, wołała nie tylko o wolność i niepodległość, ale także o całość przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Deptał nie mniej brutalnie starszą jeszcze tradycję W. Ks. Litewskiego stawał się krzyżem, przez ręce polskie wzniesionym nad grobem wielkiej przeszłości narodowej"'. Rokowanie w Rydze trwały jeszcze przez cztery miesiące. Dotyczyły one odszkodowań dla Polski i mimo, iż były one momentami nawet bardzo ostre, to u- stępstw Grabskiego nie udało się już odrobić. 18 marca 1921 roku podpisano traktat pokojowy między Polską z jednej, a Sowiecką Rosją, Białorusią i Ukraj- 4 Podlaski K., Białorusini, Litwini, Ukraińcy, Białystok 1990, s. 35. 5 Pruszyński M., Dramat Piłsudskiego. Wojna 1920, Warszawa 1994, s. 276. 6 Pobóg-Malinowski, op. cit., s. 371. 7 Tamże, s. 374. 137
ną z drugiej strony. Traktat regulował kwestię odszkodowania dla Polski między innymi za jej aktywny udział w życiu gospodarczym Rosji przedwojennej w wysokości 30 milionów rubli. Do Polski wrócić miały zagrabione przez carat archiwa, biblioteki, dzieła sztuki, trofea wojenne, a także wszelkie inne wartościowe przedmioty. W sprawach terytorialnych w stosunku do układu preliminarnego nastąpiła korekta na korzyść Polski o 3 tys. km' na Polesiu, Wołyniu i w południowo-wschodniej Wileńszczyźnie. Granica polsko-sowiecka miała ostatecznie 2.333 km długości. Była to granica nie tylko międzypaństwowa, ale także ideologiczna i cywilizacyjna. Ziemie i ludzie żyjący na wschód od niej mieli zostać poddani sowieckiemu eksperymentowi społecznemu, który wielu przypłaciło życiem i majątkiem. Traktat ryski określał ostatecznie obszar i charakter państwa Polskiego wyłaniającego się po okresie rozbiorów na niepodległość. Nie nawiązywał jednak do tradycji dawnej Rzeczypospolitej, będącej unią narodów jako wolnych z wolnymi, równych z równymi" na zasadzie dobrowolnego ich scalania. Jak pisze Andrzej Piskozub: Zamiast dawnej Rzeczypospolitej powstało państwo nowoczesnego Polaka wyrosłego na ideologii nacjonalistycznej: R z e czypospo lita Polska [podkreślenie autora], państwo jednego tylko narodu, dominującego nad pozostałymi, w jego granicach zamieszkującymi dawnymi partnerami unii narodów, obecnie już tylko mniejszościami narodowymi "'s. Stanisław Cat Mackiewicz, pisał: Polska otrzymała tyle Ukraińców i Białorusinów, ile mogła ich strawić oto bylo zwycięstwo programu Dmowskiego i Grabskiego"9. Linia pokoju ryskiego była wypadkową między historyczną granicą Polski Piastów a granicą I Rzeczypospolitej. Na tym przemieszanym narodowościowo obszarze zastosowano rozwiązanie najgorsze z możliwych. Ustalona granica wprowadzała sztuczny podział w poprzek zamieszkujących ten obszar narodów. Wchłonięcie przez Polskę znacznego odsetka mniejszości narodowych, przy wzrastającej roli nacjonalizmu, a wraz z nim ruchów separatystycznych, nie dawało w dalszej perspektywie gwarancji na trwałość w obecnym kształcie II Rzeczypospolitej. Nie służyła temu także polityka narodowościowa rządu polskiego Wobec mniejszości. Dla narodów białoruskiego i ukraińskiego traktat ryski był polsko-rosyjskim rozbiorem. Nie dość, że dzielił te narody na będące pod okupacją polską i rosyjską, to jeszcze w tej drugiej skazywał je na życie w narzuconym systemie sowieckim. Dotyczyło to także z górą milionowej rzeszy Polaków, którzy znajdowali się między linią traktatu ryskiego, a granicą wschodnią Rzeczypospolitej z 1771 roku. W okresie międzywojennym padli oni ofiarą masowych represji, w latach trzydziestych byli mordowani w Kuropatach, a także wywożeni do Kazachstanu. Tadeusz A. Olszański w swej pracy Zarys historii Ukrainy w XX wieku", pisze: Odkąd w traktacie ryskim Polska opuściła włościaństwo pols- Piskonb A., Polska w cywilizacji zachodniej, Gdańsk 1995, s. 134. g Mackiewicz (Cal) S., Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r., Warszawa 1990, s. 208. 138
kie na Ukrainie, w żaden sposób nie zabezpieczając jego narodowych interesów, znikli oni ze świadomości narodu. II Rzeczypospolita godnie poprzedzała PRL w swej obojętności na losy Polaków po zakończeniu repatriacji lat dwudziestych"1. Dotyczyło to także Polaków pozostawionych w Białorusi sowieckiej. Stanisław Mackiewicz (Cat) w swej książce dwóm kolejnym rozdziałom o traktacie ryskim dał następujące tytuły: Traktat ryski jako przegrana Piłsudskiego" oraz Sienkiewicz także przegrał traktat ryski". Z tym, iż Sienkiewicz, a wraz z nim koncepcja odbudowy przedrozbiorowej Rzeczypospolitej przegrała, można się zgodzić, bezsprzecznie. Mackiewicz-Cat, pisze: Traktat ryski był pierwszym aktem ze strony polskiej, który się wyrzekał i zrzekał w sposób legalny naszych praw do olbrzymiej połaci ziem wschodnich (.).Traktat ryski, to nie tylko przegrana polityczna Piłsudskiego, to nie tylko zwycięstwo doktryny Dmowskiego, to również przegrana Sienkiewicza, który wpływał na kształtowanie się pojęć o Polsce dopóki jej nie było, ale przestał wpływać na pojęcia, jaką Polska ma być, z chwilą realnego odrodzenia państwa. (..) Tutaj już ostatecznie kończył się Sienkiewicz Dzikich Pól i świętej Żmudzi, kończył się Mickiewicz, Rzewuski, Pol, kończył się Żółkiewicz, Chodkiewicz, Sobieski wszystko co było wielkie. Kończyła się cała dawna Polska nieodłączna od pojęć o Polsce, tak jak nieodłączny jest przepyszny Stambuł od pojęć o Turcji"' i. Czy jednak rzeczywistość przegrał Piłsudski? Klęskę poniosła z pewnością koncepcja federacyjna, natomiast Komendant, gdy odzyskał wpływ na władzę w Polsce, nie zrobił już nic w kierunku federacyjnym. Mackiewicz-Cat, pisze:... polityka federacyjna została przez traktat ryski przekreślona, że istniała może jeszcze w literaturze, ale nigdy w życiu realnym" 12. Andrzej Piskozub oceniając rzekomą przegraną Piłsudskiego, pisze: W latach 1918-1920 miał wiele okazji do przyjrzenia się, jak federacji takiej przeciwni są nacjonaliści polscy, ukraińscy, litewscy (białoruski nacjonalizm dopiero się rodził). Piłsudski był realistą politycznym, pragmatykiem w rodzaju de Gaulle 'a, wyznającym zasadę jak się nie ma, co się lubi... Pogodził się zatem z rzeczywistością Nowego Państwa polskiego, zbudowanego nie na założeniu unii narodów, tylko według myśli nowoczesnego Polaka"13. Taka ocena Piłsudskiego wynika z jego niekonsekwencji w realizowaniu idei federacyjnej. Z uwagi na nieszczerość i na bardzo łatwe, i bez walki odstąpienie od tejże idei, trudno dziwić się ostrej i bardzo krytycznej ocenie Piłsudskiego i przyszłego premiera Sławoj-Składkowskiego przez białoruskiego pisarza Sokrata Janowicza, który tak pisze: Właśnie Piłsudski i właśnie Sławoj-Składkowski bezwstydnie rozprawiali się potem z resztkami kulturalnego i narodowego życia Białorusinów i innych mniejszości, caly czas tłamszonych przez endeckie w swej istocie moralno-politycznej społeczeństwo/ Ów wszechmocny Dziadek 1 Olszański A. T., Zarys historii Ukrainy w XX wieku. Warszawa 1990, s. 208. 11 Mackiewicz (Cat) S., op. cit., ss. 132-133. 12 Tamże, s. 130. 13 Piskozub A., op. cit., s. 135. 139
skory przecież do rzucania mięchem, ów schludny i rzeczowy Sławoj, ani razu nie huknęli na swych wypakowanych ordynansów, zajmujących sanacyjne stanowiska: Dość, dajcie im odsapnąć!... Dusiliśmy i będziemy dusić! uciął tenże pan premier skargi delegacji prześladowanego Towarzystwa Szkoły Białoruskiej i Białoruskiego Instytutu Gospodarki i Kultury, po czym bezczelnie nakazał bezzwłoczną likwidację tych organizacji, już ostatnich. Był grudzień 1936 roku. Bo też nie szło im o rzeczywistą wolność, lecz o rozbicie kolosa Rosji cudzymi rękoma tak by cofnęła się ona gdzieś hen, za Smoleńszczyznę... Nigdy nie uznano by wyłącznie białoruskiego terytorium, z Litwy zrobiono by województwo kowieńskie, a Ukrainę zredukowano do Kijowszczyzny"14. Trudno znaleźć kontrargumenty dla tych gorzkich słów. Polska podpisując traktat ryski na nic więcej, jak tylko na taką ocenę zasługiwała. Dla Polski traktat ryski po zwycięskiej wojnie był porażką. Dawne ziemie Rzeczypospolitej podzielono tak, że Sowieci otrzymali ich większość, a rzekomo zwycięska Polska mniejszość. Dokonując rozbioru Białorusi i Ukrainy, Polska nie mogła już liczyć na nacjonalizm białoruski i ukraiński w walce z Rosją, a jedynie mogła być przez niego zagrożona i osłabiła się w ten sposób sama. Rosja zyskawszy Ukrainę mogła stać się mocarstwem, które już po niespełna dwudziestu latach miało ponownie doprowadzić do rozbioru Polski, a później wchłonąć ją do bloku państw komunistycznych. Polska polityka inkorporacyjna doprowadziła, jak pisze Jerzy Łojek, iż wytworzyła się na Zachodzie opinia, że państwo polskie okresu międzywojennego było systemem nacjonalistycznym, uciskającym mniejszości narodowe. Łatwo było w tej sytuacji sprowadzić wschodnia granicę Polski na linię Curzona, wysiedlając na zachód część, pozostawiając zaś pod obcym panowaniem również sporą część ludności polskojęzycznej z obszarów wschodnich międzywojennej Rzeczypospoliteris. Można było tego uniknąć tylko w przypadku zepchnięcia Rosji do jej granic etnicznych i przy wytworzeniu się silnej niezależnej Ukrainy. Utrudnieniem był stosunkowo słaby ukraiński ruch narodowy, niemniej jednak nie uprawniało to Polskę do oddania spraw ukraińskich w ręce rosyjskie, ze szkodą przecież nie tylko dla U- krainy, ale jak się później okazało również ze szkodą dla Polski. Pokój ryski z marca 1921 roku oraz przyłączenie Litwy Środkowej (1922) do Polski zakończył kształtowanie się granic H Rzeczypospolitej. Polacy stanowili 65% obywateli tego państwa, przy czym w niektórych regionach byli oni mniejszością. Rząd RP realizując politykę inkorporacji i polonizacji mniejszości narodowych przyczynił się do wzrostu tendencji separatystycznych, zwłaszcza we wschodnich województwach, w których Polacy byli mniejszością. Przeprowadzony w 1931 roku spis ludności wykazał, iż odsetek ludności wyznania rzymskokatolickiego utożsamianej z Polakami, wynosił w województwie lwowskim 14 Janowicz S., Białoruś, Białoruś, Warszawa 1987, ss. 179-180. 15 Łojek J., op. cit., s. 62. 140
46,3%, w woj. nowogrodzkim 40,2%, poleskim 11%, stanisławowskim - 16,6%, tarnopolskim 36,7%, wołyńskim 15,7%16. Przemieszczanie narodowościowe i wzrastający nacjonalizm były czynnikami niebezpiecznymi dla jedności ziem H Rzeczypospolitej. Mniejszościom narodowym nie oferowano autonomii, a jedynie coraz bardziej je uciskano i polonizowano, co z kolei wzmogło polonofobizm. By przekonać się do czego polityka ta mogłaby doprowadzić wystarczy dzisiaj spojrzeć na przemieszaną narodowościowo Jugosławię, w której Serbowie stanowią ok. 70% ludności, przy czym w Wojwodinie ok. 50%, w Kosowie ok. 10%, a w Czarnogórze już tylko ok. 3%. Jednym z celów toczącej się wojny NATO z Serbią było uzyskanie dla Kosowa autonomii, gdzie Albańczycy stanowią 90% ogółu ludności. W H Rzyeczypospolitej rolę Kosowa odegrało Wolne Miasto Gdańsk, od którego rozpoczęła się II wojna światowa. Według spisu ludności z 1923 roku Niemcy stanowili tu 92,6% ogółu ludności, a Polacy 3,7%17, Serbowie nie chcieli przyznać Kosowu autonomii, a tym bardziej są przeciwni połączeniu się tego regionu z Albanią, podobnie, jak Polacy byli przeciwni przyłączeniu Gdańska do Niemiec. Nie wydaje mi się, aby tym razem mogło dojść do rozpętania wojny światowej, ale przykład ten mimo, że nie bezpośrednio związany z granicą ryską, ukazuje dobitnie kruchość podstaw państwa wielonarodowego, a tym samym tejże granicy, w dobie nacjonalizmu graniczącego z szowinizmem. 16 Maty Rocznik Statystyczny, Warszawa 1937. 17 Eberhardt P., Między Rosją a Niemcami, Warszawa 1996, s. 109. 141