Tysiące osób bez pracy

Transkrypt

1 793GS4A Kazimierz Adach, o boksie, tytułach sportowych i codziennym życiu str. 20 TYGODNIK BEZPŁATNY NAKŁAD EGZ. 4 MARCA 2010 R. NR 9 (16)/2010 ISSN Tysiące osób bez pracy str. 3 Fatalnie dla osób szukających pracy rozpoczął się 2010 rok. Powiatowy Urząd Pracy zanotował rekordowo wysokie bezrobocie. Jedno z najwyższych w kraju. W mieście bez pracy jest 11,7 procent osób, w powiecie aż 22 procent! Jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Wkrótce do rzeszy bezrobotnych w naszym regionie dołączy 40 pracowników Sekcji Utrzymania Wagonów. Przewozy Regionalne już zapowiedziały modernizację słupskiego oddziału i ograniczenie w nim zatrudnienia. - Na razie żadnych oficjalnych informacji o zwolnieniach grupowych w tej firmie nie otrzymaliśmy, ale faktycznie dotarły do nas wiadomości o planowanych tam zwolnieniach mówi Paweł Kądziela, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Słupsku. - Wygląda na to, że w tym roku będzie to pierwsze większe zwolnienie pracowników w naszym mieście. W zeszłym roku w słupskim PUP zarejestrowało się ponad 13 tysięcy bezrobotnych. Od listopada ubiegłego roku z każdym miesiącem liczba osób bez pracy rośnie w niebezpiecznym tempie. W urzędzie rejestrują się w równym stopniu kobiety, jak i mężczyźni. Choć tych ostatnich zimą w urzędzie przy okienku widać częściej. Największy zastój na rynku pracy widać zwłaszcza w szeroko pojętej branży budowlanej. Firmy nowych zleceń nie mają, budowy zimą stoją i ofert dla budowlańców też nie ma. To się zmieni dopiero na wiosnę wyjaśnia Kądziela. To, że bezrobotnych przybywa, w urzędzie widać gołym okiem. Tłumy osób rejestrujących się bądź szukających ofert pracy mówią same za siebie. Przy każdym stanowisku stoi w kolejce co najmniej kilka osób. Tymczasem w lutym do słupskiego PUP wpłynęło nieco ponad 100 ofert pracy dla bezrobotnych. To niewiele, biorąc pod uwagę, że w poprzednich miesiącach tych ofert bywało nawet czterokrotnie więcej, a jeszcze rok temu, w sezonie, nawet 2-3 tysiące. Mariusz Nowicki m.nowicki@agmedia.com.pl Bezrobotnych w powiecie jest tak dużo, że pracownicy PUP pracują przy wszystkich okienkach do rejestracji. Wesele Waszych Marzeń str. 6 Do 7 marca przedłużyliśmy termin przyjmowania zgłoszeń do konkursu Wesele Waszych Marzeń. Można w nim wygrać przyjęcie weselne warte 30 tysięcy złotych i wiele innych nagród. Mamy już pary, które chcą wziąć udział w zabawie. Czekamy na kolejne zgłoszenia. Zostało tylko kilka dni. Oceniamy radnych dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość str. 7 Dziś druga część oceny pracy słupskich rajców w mijającej kadencji. Tydzień temu wystawiliśmy cenzurkę klubowi Platformy Obywatelskiej. Czas na drugi co do wielkości klub w Radzie Miasta, czyli Prawo i Sprawiedliwość. Jaką cenzurkę wystawił im słupski dziennikarz Przemysław Woś? Schroń się, tylko gdzie? str. 8 Kiedyś miały obronić słupszczan przed atakiem wrogich imperialistów. Dzisiaj powoli znikają, ale nadal wzbudzają wiele emocji i otoczone są mgiełką tajemnicy. Nie każdy może do nich zajrzeć, nie wszyscy wiedzą, gdzie są. Mowa o słupskich schronach. Drugie życie goździka str. 19 W czasach PRL-u, ozdobione wstążką i asparagusem stanowiły upominek na wszelkie okazje - Dzień Kobiet, imieniny, uroczystości zakładowe. Po roku 1989 straciły popularność, mówiono o nich z pogardą służbowe kwiatki. Dziś, nieco odmienione, wracają do łask. Czy znowu staną się symbolem Dnia Kobiet? Od magazynu do herbaciarni str. 20 Stwierdzenie, że stojący na Rynku Rybackim Spichlerz Richtera nie pasuje do otoczenia dziś wydaje się co najmniej absurdalne. Jednak niemal 20 lat temu wojewódzki konserwator zabytków nie chciał się zgodzić na przeniesienie budowli nad rzekę. Aby go przekonać, słupscy muzealnicy interweniowali aż w ministerstwie kultury.

2 2 nr 9 (16) 4 marca 2010 Za chlebem, za zasiłkiem KOMENTARZ Aleksandra Christyniuk redaktor Kuriera Słupskiego - Długo udawało nam się nie zauważać kryzysu. Ostatnie miesiące pokazują, że czas otworzyć oczy. Kryzys jest. Jest, bo nie ma pracy. Od wielu miesięcy bezrobocie systematycznie rośnie. Kolejne zakłady pracy zgłaszają zamiar zwolnień grupowych. Kolejki w urzędzie pracy są coraz dłuższe, a lista ofert pracy coraz krótsza. Ludzie tracący pracę nie chcą rozmawiać. Nie ma o czym mówić kwitują. Trzeba się rejestrować. Ze znalezieniem zatrudnienia mogą mieć jednak problemy. Region słupski nigdy zagłębiem pracy nie był, ludzie wyjeżdżali stąd do Trójmiasta, Warszawy, za granicę. Kryzys zafundował nam nie tylko chudsze portfele i zwolnienia, ale też powtórkę z rozrywki. Skądś już znamy kolejki po pracę, setki wysyłanych CV i listów motywacyjnych. To powtórka sprzed kilkunastu lat, gdy bezrobocie sięgało nawet 20 procent. Dziś mamy prawie dwanaście procent, a w powiecie aż dwadzieścia dwa procent. Czy znowu zaczniemy wyjeżdżać ze Słupska za chlebem? Młodzi ludzie na pewno poważnie się nad tym zastanowią. Szkolenia, organizowane przez urząd pracy, propozycje przekwalifikowania się nie rozwiążą problemu. Te aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu w zderzeniu z rzeczywistością okazują się dosyć pasywne. Spacer po Słupsku przypomina ostatnio slalom gigant. Musimy się nieźle natrudzić, by nie wdepnąć w minę pozostawioną przez psy. Odwilż odsłoniła wstydliwą prawdę o mieście i jego mieszkańcach. Za trzy tygodnie kalendarzowa wiosna, czas spacerów. Pierwszą zimową odwilż mamy już za sobą. Przed sobą natomiast mamy spory problem. Co zrobić z psimi odchodami, które walają się po całym mieście? Słupszczanie kochają zwierzęta co widać każdego dnia, jak spacerują z nimi Henryka Kisiel rzecznik Sanepidu w Słupsku - Rzeczywiście problem psich odchodów istnieje. Tak naprawdę trwa on przez cały rok. W odchodach psów i kotów znajdują się drobnoustroje, które mogą wywoływać choroby. Najpoważ- niejsze z nich to m.in. toksokaroza, choroba odzwierzęca, wywołana przez larwy glisty psiej lub kociej, salmonella, czy choroba zakaźna wywołana bakterią jersini czy cantylobacter, powodująca ostre zapalenie jelit. Problemem są nie tylko odchody zalegające na ulicach, ale też na placach zabaw i w piaskow- nicach. Niedługo wiosna, dzieci zaczną się bawić na podwórkach, ważne, aby rodzice byli pewni, że zabawa będzie bezpieczna. Oni sami też muszą zachować środki ostrożności, myć dzieciom ręce po przyjściu z podwórka, nie karmić ich na placu zabaw. po chodnikach, parkach, skwerach. Nie przejmują się tym, że ich zwierzęta załatwiają się tuż pod nogami, w miejscach, gdzie widnieje tablica zakaz wyprowadzania psów. Nawet Park Kultury y Wypoczynku jest cały usłany odchodami. Spacer po mieście, zwłaszcza z dziećmi to gehenna. W wyjściu do parku czy na plac zabaw nie ma nic przyjemnego. - Niech w końcu właściciele psów zaczną być wrażliwi i odpowiedzialni za obecny stan naszego miasta napisała do nas w liście Lidia Suchocka, mieszkająca przy ulicy Garncarskiej. - Psie odchody rosną jak grzyby po deszczu. Sterty Dyżur reportera Nasz dziennikarz Mariusz Nowicki czeka na sygnały i opinie Czytelników. tel Odwilż odsłoniła psie odchody na ulicach Na ulicach pojawiła się kupa problemów Kreską Dariusza Pietrzaka psich odchodów leżą pod sklepami, aptekami, szkołami, zakładami fryzjerskimi, wokół przychodni, szpitali, poczty. Właściciele powinni sprzątać po swoich psach, a te odpady powinny być systematycznie wywożone. Waldemar Fuchs komendant Straży Miejskiej - Problem psich odchodów wraca jak bumerang. Odwilż pokazała, jak duży jest on w Słupsku. Strażnicy wciąż patrolują miasto i zwracają uwagę także na ten problem. Teraz, gdy mamy odwilż prowadzimy akcję prewencyjną. Dotąd strażnicy patrolowali miasto także pod tym kątem od godziny 7. Teraz będą wychodzili w teren już o godzinie 6. Patrole będą pojawiały się w godzinach wyprowadzania zwierząt rano, w południe i wieczorem. Będziemy uświadamiali i jak trzeba karali mieszkańców, gdy nie będą dbali o czystość miasta. Jednak uważam, że potrzebne są działania systemowe. Uważam, że władze miasta powinny wprowadzić podatek od posiadania psów i pieniądze z tego tytułu przeznaczyć na stworzenie infrastruktury dla nich placów, gdzie psy można wyprowadzać, pojemników na odchody. Już czas otworzyć oczy i spojrzeć jak wygląda miasto, bo obudziliśmy się kolejny raz z ręką w... kupie. Koncepcja i anty-koncepcja Jacek Żukowski szef redakcji TV Kanał 6 Joanna Jusianiec j.jusianiec@agmedia.com.pl Wydawca: Redaktor naczelny: Redaktor wydania: Redakcja: Sprzedaż reklam: Promocja: Kolportaż: Projekt graficzny: Druk: AG Media,ul. Braci Gierymskic Słupsk, tel a biuro@agmedia.com.pl Arkadiusz Gryko Aleksandra Chrystyniuk tel redakcja@agmedia.com.pl kierownik redakcji, Aleksandra Christyniuk tel reklama@agmedia.com.pl dyrektor działu sprzedaży, Ryszard Kamała tel a.pruszak@agmedia.com.pl dyrektor Agencji Reklamowej AG Media Anna Pruszak tel specjalista ds. kolportażu Artur Sobolewski a.sobolewski@agmedia.com.pl Bartosz Soiński kierownik studia graficznego b.soinski@agmedia.com.pl Polskapresse Oddział Poligrafia ul. Połęż dańsk Za treść reklam Wydawca nie odpowiada. Redakcja nie zwraca tekstów nie zamówionych. W przypadku ich wykorzystania zastrzega sobie też prawo do ich skracania i redagowania. W Słupsku dawniej było bardzo dużo schronów. Dziś są nieczynne. str. 8 GOŚĆ KURIERA Czarni mają problem. Trzeci raz z rzędu przegrali ważny mecz. Do tego pod ziemię zapadł się czołowy zawodnik drużyny Chris Daniels. Dostał zgodę klubu na wyjazd do żony, która jest w ciąży. Pojechał i... jeszcze nie wrócił. Klub kontaktuje się z jego agentem, ale na razie bez skutku. To jednak nie najpoważniejszy problem zespołu. Najważniejsze jest znalezienie sposobu na wygrywanie. Od początku sezonu Czarni grają zrywami, kilka zwycięstw, seria klęsk. Na początku sezonu Czarni, mający czwarty budżet w kraju, zapowiadali buńczucznie, że grają o miejsce na podium. Szybko się okazało, że z tych hardych obietnic trudno się będzie wywiązać. Perypetie z trenerami były obronnym argumentem na początku rozgrywek. Od kilku miesięcy trener Igors Milglinieks od pewnego czasu nie może znaleźć sposobu na lepszą grę drużyny. Ostatnia porażka jednym punktem ze Zniczem Jarosław pokazała, że potrzebna jest nowa koncepcja gry. Działacze klubowi po cichu mówią, że koncepcję może trener ma niezłą, ale gorzej z jej realizacją. Inni żartują, że może powinna powstać anty-koncepcja. Jak sama nazwa wskazuje miałaby ona zapobiegać klęskom. Tylko czy anty-koncepcja, która będzie tylko zapobiegać, poprowadzi Czarnych do zwycięstwa? Jedno jest pewne. Zawodnicy mają w sobie ducha walki i serce do gry. I to się liczy.

3 MIASTO nr 9 (16) 4 marca 2010 W powiecie słupskim prawie 22 procent mieszkańców nie ma pracy Żeby zarobić, trzeba coś zrobić Powiat słupski ma jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia w kraju. Od początku roku w Powiatowym Urzędzie Pracy zarejestrowało się niemal dwa tysiące osób. Dziennie urząd ma tylko 100 ofert pracy. Każdego roku Powiatowy Urząd Pracy w Słupsku otrzymuje coraz więcej pieniędzy na aktywne przeciwdziałanie bezrobociu. W ubiegłym roku na ten cel przeznaczono 19 milionów złotych. Planowana kwota na ten rok to aż 25 milionów. Pomimo tego liczba osób bez pracy wciąż rośnie. To, że bezrobotnych przybywa, w słupskim pośredniaku widać gołym okiem. Tłumy osób rejestrujących się bądź szukających ofert pracy mówią same za siebie. Przy każdym stanowisku stoi w kolejce co najmniej kilka osób. Według Przybyło/ubyło W styczniu średnio w Polsce bezrobocie wynosiło ok. 12 procent. statystyk PUP, wśród bezrobotnych dominują dwie grupy wiekowe - osoby w wieku lata oraz w wieku lata. Stanowią łącznie ponad połowę zarejestrowanych bezrobotnych. - Niedługo minie rok odkąd jestem bez pracy mówi 49-letnia pani Joanna, która w zeszłym roku wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami straciła pracę w Lacpolu w Kobylnicy. Po zamknięciu mleczarni dotąd nie udało mi się znaleźć nowego zatrudnienia. Zaczynam już myśleć o tym, żeby rozpocząć jakąś własną działalność, bo urząd pracy oferuje wiele możliwości. Trzeba tylko na coś się zdecydować. W ubiegłym roku z takiej szansy skorzystały w Słupsku i powiecie 263 osoby. Każda z nich otrzymała ponad 18 tysięcy złotych na rozkręcenie własnego interesu. Najczęściej uruchamiano działalności budowlane, handlowe i W ciągu minionego roku liczba bezrobotnych w naszym regionie najbardziej wzrosła w gminie Potęgowo 102,25 proc. gminie Kobylnica 88,94 proc., gminie Damnica 75,75 proc., najniższy wzrost bezrobocia zanotowano w mieście Ustka 11,26 proc., gminie Główczyce 12,88 proc. i gminie Kępice 13,32 procent. Komisja rewizyjna prześwietliła wędkarzy Naznaczeni przez fałszywe znaczki Główna Komisja Rewizyjna Zarządu Głównego Polskiego Związku Wędkarskiego sprawdziła słupskich wędkarzy. Kontrolę przeprowadzono w związku z tak zwaną afera znaczkową. O aferze znaczkowej pisaliśmy na początku roku. W 2006 pracownik słupskiego okręgu wprowadził do obrotu znaczki, które drukował jeden z wędkarzy, bo oryginalne znaczki zaginęły, gdy je wysłano do jednego z kół. Sprawą zajęła się policja i prokuratura. Śledczy sprawdzają, czy proceder dotyczy tylko jednego roku, czy też kilku lat. Finanse, wpływy ze znaczków oraz liczbę członków sprawdzała w ostatnich dniach komisja rewizyjna Zarządu Głównego PZW. Z pokontrolnego protokołu wynika, że liczba członków PZW w Słupsku systematycznie rosła od 2006 roku. Do tej liczby proporcjonalnie wzrastały dochody Zarządu Okręgu. Zgadza usługowe. Rzadziej produkcyjne. - To specyfika naszego regionu uważa Paweł Kądziela, zastępca dyrektora PUP w Słupsku. Poza handlem i usługami właściwie nic się nie dzieje, dlatego między innymi nie jest łatwo o nowe oferty dla bezrobotnych. Staramy się przystosować ich do potrzeb rynku pracy poprzez różne szkolenia i programy. W ubiegłym roku PUP zrealizował ponad 40 najróżniejszych szkoleń m.in. kursy prawa jazdy, bukieciarstwa, informatyczne, fryzjerskie, kosmetyczne, księgowości, rachunkowości, hotelarskie, ochroniarskie, a także usługi stolarskie czy gastronomiczne. W sumie skorzystało z nich prawie tysiąc osób. - Nie miałem innego wyjścia, musiałem zyskać nowe kwalifikacje mówi pan Henryk, który niedawno po szkoleniu zorganizowanym przez PUP się także liczba wydanych i zwróconych do Warszawy znaczków. - Dodruk miał miejsce, to pewne twierdzi Teodor Rudnik, prezes Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Słupsku. - Stało się tak, ponieważ pracownica zgubiła część znaczków, dlatego je dodrukowano. Jednak z tego protokołu wynika, że nikt z tego powodu nie odniósł korzyści majątkowej. Rudnik w najbliższych dniach przekaże dokument policji. - Czekamy także na pozostałe dokumenty z centrali wędkarzy w Warszawie mówi młodszy aspirant Robert Czerwiński, p.o. rzecznika słupskiej policji. - Przesłuchaliśmy już część osób w nią zaangażowanych. Na razie nikomu Śluby, wesela Komunie, Urodziny... Artykuły na każdą okazję. DECORATORIA DH ALEX (obok Podkowy) - I piętro - nr 18 zdobył uprawnienia agenta ochrony. Po zwolnieniu ze Scanii długo nie mogłem znaleźć pracy i dlatego zdecydowałem się na kurs. Łatwo nie było. Nie spodziewałem się, że po pięćdziesiątce będę musiał się jeszcze tyle uczyć. Ale było warto. Ofert w tym zawodzie jest całkiem sporo, a na wiosnę będzie pewnie jeszcze więcej. Mariusz Nowicki m.nowicki@agmedia.com.pl nie postawiliśmy nikomu zarzutów. Każdy wędkarz co roku musi opłacić wędkowanie na wodach górskich, a do takich zaliczane są nasze rzeki oraz opłatę członkowską. Łącznie 180 złotych. toc 886GS1A O przyjaźni z Białorusią później Wycofana z porządku sesji została wczoraj uchwała w sprawie partnerstwa Słupska z Grodnem. Radni uznali, że w obecnej napiętej sytuacji z Białorusią trzeba decyzję o podpisaniu partnerstwa przełożyć. Niedawna przed ratuszem odbyła się demontracja solidarności z Białorusią. Szkoły listy piszą Zanęta dla sześciolatków Ponad osiemset listów do rodziców sześciolatków wysłały słupskie szkoły podstawowe. W pismach mają zachęcić opiekunów do szybszego zapisania dzieci do szkoły. Listy już trafiły do rodziców. Teraz opiekunowie sześciolatków mają czas do końca maja na zastanowienie się, czy posłać pociechę do pierwszej klasy. Słupska oświata zapowiada, że jest gotowa nawet na przyjęcie wszystkich, czyli ponad 800 dzieci. - Nie wierzę, że aż tylu sześciolatków pójdzie do szkół w tym roku, ale jesteśmy na to gotowi zapewnia Bogdan Leszczuk, dyrektor Wydziału Oświaty w Urzędzie Miejskim w Słupsku. - Mamy zaplecze i odpowiednich nauczycieli. W podobnym tonie wypowiadają się dyrektorzy szkół. - Mam personel i klasy lekcyjne mówi Leszek Kazimierczyk, dyrektor SP nr 8 w Słupsku. - Nie widzę problemu. Jesteśmy w stanie przyjąć wszystkie dzieci. Specjaliści ze słupskiej oświaty twierdzą, że jeśli edukację w szkołach podstawowych w tym roku rozpocznie przynajmniej 30 procent sześciolatków, to będzie sukces. - W PROMOCJA 3 obecnie trwającym roku szkolnym na podobna liczbę dzieci rodzice zgłosili 20 osób dodaje Leszczuk. - Nie utworzyliśmy dla nich specjalnych klas, lecz rozdzieliliśmy po klasach z siedmiolatkami. Jak będzie w tym roku, na razie nie wiadomo. Spodziewać się można, że podobnie. Wielu rodziców patrzy na pomysł posyłania do szkół sześciolatków z niechęcią. - Otrzymałam takie pismo ze szkoły i nie zamierzam posyłać tam na razie córki mówi Aneta Tomala, mama Pauliny. - Według mnie dziecko powinno dłużej cieszyć się dzieciństwem. Rok szkolny 2009/10 jest pierwszym, eksperymentalnym, kiedy to rodzice 6-latków mogli sami decydować, czy posłać dziecko do pierwszej klasy, czy też zostawić je w zerówce. Taką alternatywę rodzice mają do 2012 roku, kiedy w życie wejdzie powszechny obowiązek szkolny od sześciu roku życia. Reforma edukacji przeprowadzona przez minister Katarzynę Hall od początku budziła emocje wśród rodziców, ale też pedagogów i psychologów. Do tej pory z propozycji ministerstwa skorzystało ok. 3 procent dzieci w skali kraju. toc Kubuś jako jeden z 20 sześciolatków w powiecie poszedł do pierwszej klasy od września ub.r. 813GS4A Fot. ARP-SAS

4 POWIATOWY KURIER S ŁUPSKI 4 Nasze sprawy Pod napięciem - strajk w Enerdze Bramy zamknięte na dwie godziny Przez dwie godziny strajkowali wczoraj pracownicy Energii. Związkowcy domagali się podwyżek płac i wywiązania się zarządu spółki z wcześniejszych umów. Ze strajku niezadowoleni byli petenci. Energetycy strajkowali wczoraj ostrzegawczo między godziną siódmą a dziewiątą. Przez ten czas nie obsługiwali petentów. Nie można było zapłacić np. za prąd. Kilka osób, które przyszły uregulować rachunek musiało odejść z kwitkiem. - To niespotykane mówi Barbara, emerytka ze Słupska. - Szłam na rynek i nadłożyłam specjalnie drogi. Płacę rachunki tylko tu, bo nie ma prowizji. Staram się zrozumieć strajkujących, ale nie powinni utrudniać życia zwykłym ludziom. Przecież i tak zarabiają całkiem dobrze. Protestujący wystosowali dziesięć postulatów do zarządu firmy. Przede wszystkim chcą, żeby pracodawca wywiązywał się ze swoich umów i przystąpił do rozmów ze związkami. - Po naszym strajku nie ma rozmów z zarządem mówi Zbigniew Okołotowicz, przewodniczący NSZZ Solidarność w słupskim oddziale Energii. - Na razie jest cisza. Mamy nadzieję, że dojdziemy do W SKRÓCIE Radni za halą na stadionie porozumienia z władzami spółki. Nie bierzemy pod uwagę na razie wprowadzenia strajku generalnego. Energetycy żądają między innymi podwyżek. Jak mówią, ich pensje są zamrożone od trzech lat. - Wiele osób mówi, że dużo zarabiamy, ale przy wyliczeniach posługują się średnimi kwotami dodaje Okołotowicz. - Prawda jest taka, że nasi pracownicy, którzy pracują przy sieciach energetycznych zarabiają o wiele mniej. Mało także zarabiają młodzi pracownicy. To kwoty około półtora tysiąca na rękę. Energetycy zapowiadają, że jeśli zarząd nie przystąpi do negocjacji rozpoczną strajk ogólny. Za taką forma protestu jest aż 98 procent załogi spółki. Według Beaty ootrowskiej, rzeczniczki koncernu Energa na razie o podwyżkach nie ma mowy. - W obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej są one niemożliwe do zrealizowania w wymiarze oczekiwanym przez stronę związkową mówi Ostrowska. - Natomiast w sprawie innych postulatów, dotyczących restrukturyzacji, władze poszczególnych spółek konsekwentnie stoją na stanowisku, że kwestie te, podobnie jak decyzje biznesowe, leżą w kompetencjach zarządów. toc Od wolontariuszy wymagają więcej niż od siebie Rekrutowanie jak zniechęcanie Żeby zostać wolontariuszem w słupskim Schronisku dla Zwierząt miłość do czworonogów i chęć opieki nad nim nie wystarczy. Trzeba wypełnić szczegółowy kwestionariusz, przejść rozmowę kwalifikacyjną, a potem jeszcze szkolenie. - Wszystko po to, aby nie trafiali tu ludzie z przypadku tłumaczy kierownik placówki. - To dyskryminacja i zniechęcanie chętnych do bezinteresownej pomocy twierdzą obrońcy zwierząt. Katarzyna Firlej i Aleksandra Głowacka, licealistki ze Słupska, zgłosiły się do Schroniska dla Zwierząt, bo chciały zostać tam wolontariuszkami. Dziewczyny były pewne, że zostaną przyjęte bez żadnych problemów. Tym bardziej, że wcześniej już udzielały się w schronisku jako wolontariuszki. Tym razem jednak okazało się inaczej. Zamiast przyjęcia, dostały do wypełnienia kwestionariusz, w którym kandydaci pytani są m.in. o numer PESEL, adres zamieszkania, numer telefonu wykształcenie, udokumentowane kwalifikacje w zakresie postępowania ze zwierzętami i przynależność do organizacji prozwierzęcych. - W ogóle czegoś takiego się nie spodziewałyśmy mówi Katarzyna Firlej. Po co schronisku aż tak szczegółowe dane? To wszystko wygląda tak, jakby celowo chciano nas zniechęcić do bezinteresownej pracy na Fot. Mariusz Nowicki Kasia i Ola wypełnią kwestionariusz, chcą pracować w schronisku jako wolonariuszki. rzecz zwierząt. A my po prostu chcemy się nimi opiekować. - Niby gdzie miałyśmy zdobyć te kwalifikacje, o które nas pytają? - dodaje Aleksandra Głowacka. Przecież my jeszcze się uczymy i to właśnie między innymi podczas wolontariatu w schronisku chciałyśmy nabrać doświadczenia. Sam szczegółowy kwestionariusz to jednak jeszcze nie wszystko. Chętnych na wolontariuszy w schronisku czeka jeszcze rozmowa kwalifikacyjna. Jerzy Szyszko, kierownik schroniska zaprzecza, jakoby nowe wymagania wobec wolontariuszy miały cokolwiek wspólnego z doniesieniami na temat różnych nieprawidłowości w kierowanej przez niego placówce. Tymczasem to właśnie dzięki wolontariuszom opinia publiczna dowiedziała się m.in. o zagryzaniu się przetrzymywanych w schronisku psów, biciu zwierząt i polewaniu ich wodą przez pracowników. - Jedno z drugim nie ma niż wspólnego twierdzi Jerzy Szyszko. Wprowadziliśmy takie wymagania tylko po to, aby nie trafiali tu ludzie z przypadku. Wcześniej bowiem zdarzało się, że ktoś zgłaszał się do wolontariatu w schronisku, a potem nie można było na niego liczyć. Teraz to się zmieni. Dlatego taka weryfikacja kandydatów jest potrzebna. Zupełnie inne zdanie na ten temat ma Renata Cieślik, dziś komendant Straży dla Zwierząt w Słupsku, a wcześniej również pracownik schroniska. - Wszystkie te wymagania to absurd. Moim zdaniem w ten sposób schronisko chce się zabezpieczyć przed ewentualnym ujawnieniem przez wolontariuszy kolejnych nieprawidłowości uważa Renata Cieślik. Najśmieszniejsze jest to, że od wolontariuszy wymaga się więcej niż od etatowych pracowników, którzy pobierają pensje. Przecież część załogi schroniska to byli pracownicy zakładów mięsnych, a sam kierownik jest z wykształcenia ekonomistą. Katarzyna Firlej i Aleksandra Głowacka zapowiedziały, że pomimo widocznej niechęci ze strony schroniska wypełnią kwestionariusz i złożą go w placówce. - Kochamy zwierzęta i chcemy im pomagać mówią dziewczęta. Sprawdziliśmy, jak wygląda przyjmowanie wolontariuszy do schronisku w Gdańsku, Spocie, Gdyni i Koszalinie. W większości przypadków wolontariusz po prosu podpisuje ze schroniskiem umowę zawierającą zakres jego obowiązków i pouczenie o odpowiedzialności. Nigdzie nie zadaje się kandydatom pytań tak szczegółowych jak w Słupsku. W niektórych schroniskach wolontariuszami mogą zostać już 14-latki, za zgodą rodziców. Mariusz Nowicki m.nowicki@agmedia.com.pl Zmiany przy ulicy Szczecińskiej dopiero za dwa lata Wyspa zamiast ronda nowe rozwiązanie na skrzyżowanie Jest szansa, że na terenie Stadionu 650-lecia powstanie hala sportowa oraz nowoczesny internat. Radni zdecydowali się dołożyć z kasy miasta siedem milionów złotych na ten cel. Plany budowy hali sportowej wraz z internatem uzyskały poparcie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, który chce ustanowić w Słupsku Centralny Ośrodek Szkoleniowy w konkurencjach rzutowych. Inwestycja otrzymała już zgodę na osiem milionów złotych dofinansowania z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. Pozostałe siedem milionów złotych ma pochodzić z budżetu miasta. Radni podczas sesji zdecydowaną większością głosów poparli dotację. Przeciw głosował tylko jeden radny. - Uważam, że miasta nie jest stać na taką inwestycję mówi Jerzy Tomasz Rosiński, radny miejski. - Obiekt nie będzie służył wszystkim mieszkańcom, bo nie jest to już stadion miejski tylko lekkoatletyczny. Nie jesteśmy jakimś wielkim ośrodkiem sportowym, więc budowa takiego obiektu za tak wielkie pieniądze będzie służyć tylko garstce osób. Do końca marca Słupski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który jest właścicielem terenu, musi złożyć komplet dokumentów. W maju pieniądze powinny być na koncie. Budowa ruszy w tym roku. Zakończy się w 2012 roku. toc Skrzyżowanie ulic Szczecińskiej i Sobieskiego, którego fatalny stan od lat jest zmorą nie tylko słupskich kierowców, może zupełnie zmienić swoje pełne dziur i kolein oblicze. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, jego przebudowa zacznie się w roku. Wiele zależy od tego, czy wielokrotnie przekładany termin rozpoczęcia budowy Centrum Handlowego Arena tym razem zostanie dotrzymany. Nowy termin to połowa tego roku. Czekamy z rozpoczęciem przebudowy skrzyżowania, bo Arena ma współfinansować tę inwestycję mówi Wiesław Kurtiak, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Słupsku. Projekt przebudowy mamy już gotowy i mamy nadzieję, że nie będzie niepotrzebnych opóźnień w realizacji. Kierowców, którzy przyzwyczaili się do tego, że na każdym przebudowywanym skrzyżowaniu w mieście powstaje rondo, tym razem czeka rozczarowanie. Na skrzyżowaniu ulic Szczecińskiej i Sobieskiego ronda bowiem nie będzie: Będą za to wyspy dla autobusów, na których umiejscowione będą przystanki - wyjaśnia Wiesław Kurtiak. Mariusz Nowicki m.nowicki@agmedia.com.pl Fot. ARP-SAS Wysepki komunikacyjne na przebudowanym skrzyżowaniu podobne będą do wysepek tramwajowych, które można zobaczyć m.in. w Trójmieście.

5 Reklama POWIATOWY KURIER S ŁUPSKI 5 167GS21A

6 6 Nasze sprawy Dla nich prawko to przepustka do życia Konkurs Wesele Waszych Marzeń Każda para wygrywa Rozmowa z Arkadiuszem Mięczewskim właścicielem Studia 2000, organizatorem konkursu Wesele Waszych Marzeń Dla wielu z nas prawo jazdy to dokument zdobyty z większym lub mniejszym trudem. Dla osób niepełnosprawnych to dużo więcej przepustka do niezależności. W Słupsku tylko jedna szkoła jazdy uczy osoby niepełnosprawne prowadzić auto. Niepełnosprawni sprawni za kółkiem Jerzy Arcisz jest nipełnosprawny, z egzaminem na prawo jazdy poradził sobie świetnie - zdał za pirwszym razem. - Kto mnie namówił na kurs? Zarząd PKS-u, kiedy zaczęli likwidować połączenia śmieje się 46-letni Jerzy Arcisz z Wolini w gminie Główczyce. Muszę jakoś do pracy dojeżdżać. Skoro więc nie mogę liczyć na komunikację publiczną, najwyższy czas się usamodzielnić. We wtorek pan Jerzy, po kilkutygodniowym kursie, stanął do egzaminu na prawo jazdy. Testy zdał jedną ręką. Dosłownie, bo drugiej nie ma. Egzamin praktyczny poszedł mu równie dobrze. Prawo jazdy zdobył przy pierwszym podejściu. - Dla mnie to ogromna satysfakcja mówi świeżo upieczony kierowca. W naszym społeczeństwie wciąż panuje przekonanie, że niepełnosprawni nie powinni nic robić, a najlepiej siedzieć w domu i się nie pokazywać. A ja chcę żyć, i to aktywnie. Tak jak dla pana Jerzego, tak i dla wielu innych niepełnosprawnych zdobycie prawa jazdy nie byłoby takie proste, gdyby nie odpowiednia szkoła nauki jady. Jeszcze trzy lata temu musieli jeździć do Gdańska. Spośród kilkudziesięciu szkół nauki jazdy, jakie działają w Słupsku i regionie, tylko jedna zajmuje się szkoleniem niepełnosprawnych kierowców. - Zaczęło się od tego, że na kurs zgłosił się niepełnosprawny z własnym autem, ale do nauki jazdy nie było ono przystosowane - mówi Jarosław Jaworski ze szkoły nauki jazdy Alfa. Wtedy zorientowałem się, że w regionie jest więcej osób niepełnosprawnych, które chętnie nauczyłyby się prowadzić auto. Kupiłem więc odpowiedni samochód i zacząłem ich uczyć. Od tamtej pory przez jego szkołę przewinęło się ponad dwadzieścia osób z najróżniejszym stopniem niepełnosprawności. Z niedowładem lub nawet brakiem kończyn górnych, dolnych, z porażeniami. O pieniądze na kurs raczej nie muszą się martwić. Z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych można otrzymać dofinansowanie nawet do 80 procent ceny kursu. - Od pewnego czasu zauważamy wzrost liczby osób niepełnosprawnych zdających egzaminy w ośrodku mówi Zbigniew Wiczkowski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Dokładnych danych nie ma, bo nie dzielimy kandydatów na pełnosprawnych i niepełnosprawnych. Każdy kierowca jest traktowany jednakowo. Musi znać przepisy i bezpiecznie poruszać się autem, przestrzegając zasad ruchu drogowego. Mariusz Nowicki m.nowicki@agmedia.com.pl 423GS6A - Konkurs Wesele Waszych Marzeń, w którym nagrodą główną jest organizacja wesela z jego praktycznie wszystkimi elementami takimi jak ubiór pary młodej obsługa muzyczna, filmowa, fotograficzna nabiera tempa. Suma nagród dla zwycięskiej pary to 30 tysięcy złotych. Mamy już pary, które chcą wziąć w nim udział. Przedłużyliście jednak przyjmowanie zgłoszeń do niedzieli, 7 marca. - To prawda. Co prawda mamy już sporo szeń, ale przedłu- zgłożając czas na Wesele Waszych Marzeń podjęcie decyzji chcemy zachęcić osoby, które się wahają do udziału w konkursie. Proponujemy młodym ludziom, którzy planują ślub wspaniałą zabawę, w której będą mieli okazję lepiej się poznać i przygotować do wesela. Każda para, która zgłosi się do zabawy otrzyma nagrodę od naszych sponsorów i partnerów, będzie to biżuteria, zabiegi pielęgnacyjne, sesja ślubna. Podczas naszych zabawnych konkurencji młodzi ludzie będą brali udział w ciekawych konkurencjach, które będą wymagały poczucia humoru, dystansu do siebie i odrobiny odwagi. Co ważne, umiejętności, jakie zdobędą podczas cyklu imprez na pewno przydadzą im się podczas ich wesela. - Proszę więc zdradzić kilka szczegółów. - Planujemy trzy imprezy w Centrum Handlowym Jantar, w weekendy marca, marca oraz finał kwietnia. Pierwszy weekend będzie przebiegał pod hasłem sprawnościowym. Gościem specjalnym tego weekendu będzie finalista programu Mam talent Pan Ząbek specjalista sztuki cyrkowej. Pary będą miały tydzień na naukę żonglerki,obsługi hula-hop oraz treningi sprawnościowe. Liczyć się będzie nie precyzja wykonania, ale pomysł na występ, widowisko, show. Zabawny strój, ciekawy scenariusz występu, poczucie humoru uczestników będą ważniejsze niż umiejętności. Podczas drugiego weekendu, marca jury oceniać będzie talenty muzyczne par, będą one się miały nauczyć jednego utworu na wybranym przez siebie instrumencie flecie, gitarze, grzebieniu, bębnie co tylko sobie wymyślą oraz zaśpiewać wybraną piosenkę. Poza tym, gość specjalny imprezy, także uczestnik programu Mam talent Ryszard Bazarnik zaproponuje im grę na garkofonie. - Zmagania te będą oglądali mieszkańcy Słupska. Uczestnicy mogą mieć tremę? - W tej imprezie chodzi o dobrą zabawę. Finaliści, czyli cztery pary, które przejdą do głównego etapu zabawy i wezmą udział w imprezie, która zaplanowana będzie na kwietnia, będą musieli przygotować swój pierwszy taniec. Wymyślić do niego choreografię, dobrać muzykę i zatańczyć przed publicznością. Mamy też dla nich prezent kilkugodzinne warsztaty taneczne, prowadzone przez specjalistów, podczas których nauczą się wybranego tańca standardowego. - Finał zapowiada się niezwykle ciekawie. Na pary głosować można w internecie, swoje głosy odda na nie także jury. - Finał będzie przeglądem umiejętności uczestników ze wszystkich zmagań intelektualnych sprawnościowych, muzycznych i tanecznych. Oczywiście, na wesoło. Gościem gali będzie znany z TVN-owskiej produkcji Aleksander Martinez, do utworu którego będą tańczyli zakochani. Zwycięzca otrzyma nagrodę główną Wesele Marzeń w Hotelu Lubicz, warte 30 tysięcy złotych, nagrody trafią jednak do wszystkich uczestników. Każdy otrzyma płytę, na której nagrane będą zmagania z konkursu. Będzie to pamiątka na całe życie. Ideą tego konkursu jest doskonała zabawa, nie rywalizacja, zdobywanie nagród. Aleksandra Christyniuk a.christyniuk@agmedia.com.pl Park Kultury i Wypoczynku tel lub Idealne miejsce na wesele i imprezy okolicznościowe Do każdego wesela wynajęcie limuzyny gratis! Konkurs Wesele Waszych Marzeń W zabawie mogą wziąć udział pary, które w najbliższym czasie planują ślub. Wystarczy, że do 7 marca zgłoszą się do Dyrekcji Centrum Handlowego Jantar i złożą oświadczenie, iż zawrą cywilny lub konkordatowy związek małżeński 15 maja 2010 r. Nasz konkurs cieszy się dużym zainteresowaniem, mamy już pary, które chcą wziąć udział w zabawie mówi Katarzyna Jarosz-Kanhon, dyrektor C.H. Jantar. Zachęcam osoby planujące ślub do udziału w zabawie. Można w niej wygrać przyjęcie weselne warte 30 tysięcy złotych. Czekamy na zgłoszenia do 7 marca. Mieszkańcy Słupska i okolic będą mieli okazję poznać te pary bliżej, bowiem będą prezentowane na łamach Kuriera oraz w TV Słupsk, która też jest patronem medialnym akcji. Zakochanych będzie można poznać także w trakcie trzech imprez, podczas których zaprezentują się w zabawnych konkurencjach ślubnych. Półfinały odbędą się marca (zmagania sprawnościowe) i marca (zmagania muzyczne), natomiast finał kwietnia. O tym, kto zwycięży, zdecydują wspólne głosy internautów oraz jury. Na ulubione pary, które będziemy chcieli widzieć w półfinale będzie można głosować przez internet w dniach marca. 25 marca w Kurierze Słupskim ogłosimy cztery pary, które znajdą się w finale. Na nie głosować będzie można od 26 marca do 9 kwietnia. Finał zabawy odbędzie się w weekend kwietnia. Do udziału w konkursie zgłosili się m.in. Ewelina Walkowiak i Radek Mróz. - Planujemy wkrótce ślub mówi Ewelina. - Uznaliśmy, że to fajny konkurs, w którym można się bliżej poznać i jakiego jeszcze w Słupsku nie było. Nieważne czy wygramy, czy też nie. Chcemy dobrze się bawić. Szczegóły konkursu dostępne są w Dyrekcji C.H. Jantar, Kurierze Słupskim i TV Słupsk oraz na stronach internetowych: i

7 POWIATOWY KURIER S ŁUPSKI Z miasta 7 Na dziewięć miesięcy przed wyborami oceniamy słupskich radnych. Dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość Pracowici i śpiący Dziś druga część oceny pracy słupskich rajców w mijającej kadencji. Tydzień temu wystawiliśmy cenzurkę klubowi Platformy Obywatelskiej. Czas na drugi co do wielkości klub w Radzie Miasta, czyli Prawo i Sprawiedliwość.. Najbardziej męski klub w radzie, liczba radnych - sześciu, żadnej kobiety, wyłącznie mężczyźni. W czasie kadencji nikt nie przybył, nikt też z klubu nie odszedł. 1. Tadeusz Bobrowski Przewodniczący. Komisje: rewizyjna, gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. Po cichu urzędnicy słupskiego magistratu mówią o Bobrowskim per Inkwizytor. Szef klubu PiS próbuje nawracać władze miasta na wiarę w oszczędzanie. Z różnym skutkiem, warunkowanym jednak głównie uzgodnieniami ze wciąż jak na naszą poli- Przemysław Woś dziennikarz Radia Gdańsk tyczną, ogólnopolską rzeczywistość nieco egzotyczną koalicją z PO. Jeśli zostanie radnym w kolejnej kadencji to powinien - zamiast oszczędności wprowadzać metodą na drwala tuż przed uchwalaniem budżetu - raz spróbować nieco wcześniej. Na przykład w maju, przy pierwszych założeniach do przyszłorocznego budżetu. Lancet zamiast topora byłby chyba skuteczniejszy. Tadeusz Bobrowski z pasją oddaje się też wizjom przyszłości MZK. Wciąż nie udało mu się tak do końca wydobyć z zarządu spółki i władz miasta rzetelnej informacji, ile straciła firma na wprowadzeniu trzech rodzajów napędu do miejskich autobusów. Władze miasta utrzymują, że spółka zyskała dzięki efektowi ekologicznemu, radnego Bobrowskiego to raczej nie przekonuje. Aktywny również jako przewodniczący komisji rewizyjnej, gdzie nie przepuści okazji, by nieco zmusztrować urzędników. Ocena - czwórka. 2. Robert Kujawski Wiceprzewodniczący Rady Miasta. Komisje: budżetu, rozwoju gospodarczego i promocji miasta, zdrowia i spraw społecznych. Ambicje dużo większe niż wiceprzewodniczenie Radzie, raczej pewny kandydat PiS w wyborach na prezydenta Słupska. Nie kryje, że chętnie wprowadziłby się do gabinetu na pierwsze piętro przy placu Zwycięstwa 910GS8A 3. Szanse na wybór niewielkie, ale raczej będzie chodziło o to, by w tych wyborach zdobyć mandat radnego i nieco poprawić wynik prezydencki z roku Jako radny aktywny, z trudem przełknął decyzję Rady Miasta, która wyraziła zgodę na rozwiązanie przez spółkę-córkę Energii lukratywnej umowy o pracę z Kujawskim. Prezesowska pensja na pewno poprawiała też polityczne samopoczucie, ale trzeba tez przyznać, że po niekorzystnej dla siebie decyzji Kujawski stanął przed dziennikarzami i powiedział, że do nikogo nie ma w tej sprawie pretensji. Udało mu się zachować kamienną twarz, choć na pewno głosowanie części koalicyjnych radnych było dla niego ciosem. Dogłębnie studiuje budżet, spierając się z urzędnikami o pozorne jego zdaniem oszczędności. Ocena - czwórka. 3. Wojciech Lewenstam Komisje: zdrowia i spraw społecznych, oświaty kultury, sportu i turystyki. Z wyczuciem i luzem doktor Lewenstam prowadzi obrady komisji zdrowia. Akcentuje sprawy ważne, nad częścią mniej istotnych pozwala radnym się prześliznąć. Trzeba przyznać, że odzywa się wtedy, gdy ma coś istotnego do powiedzenia, choć zdarza mu się też przytaczać lekarskie anegdotki rozładowujące atmosferę. Ostatnio zgłębia i krytykuje sprawę podwyżek w opłatach za żłobki. Jako lekarzowi, nie radnemu, ocenę na pewno obniża palenie papierosów. Lekarzowi nie wypada. Ocena - czwórka 4. Tomasz Rosiński Komisje: oświaty, kultury, sportu i turystyki. Rosiński jest radnym drugą kadencję z rzędu i co ciekawe, nie pracuje zawodowo. Udziela się wyłącznie jako radny i prezes Towarzystwa Odkrywców. Bardzo lubiany przez dziennikarzy, bo zawsze jest gotowy do udzielenia informacji i komentarzy. Nieco niedoceniany za projekt, który udało mu się wypromować i wprowadzić w życie. Chodzi o dodatkowe doświetlenie przejść dla pieszych. Z pozoru akcja wydawała się bezsensowna, ale dopiero, gdy oświetlenie zainstalowano okazało się jak jest przydatne. Gdyby jeszcze udało się wprowadzić w te Prawo i Sprawiedliwość to klub prawdziwych mężczyzn - kobiet w nim nie ma. miejsca oświetlenie hybrydowe, wykorzystujące solary - sukces byłby pełen. Z uporem maniaka walczy o przywrócenie zielonych strzałek na części skrzyżowań, ale w tym przypadku drogowcy nie dają się przekonać. Ocena - czwórka 5. Witold Kisielewski 6. Ryszard Kruk Komisja budżetu, rozwoju gospodarczego i promocji, gospodarki komunalnej i ochrony środowiska; Ryszard Kruk - komisje; rewizyjna, porządku publicznego, przestrzegania prawa i spraw obywatelskich. Nieprzypadkowo radnych umieściłem razem. Obaj mili, sympatyczni, kulturalni, ale pożytek z ich rajcowskiej działalności mizerny. Radny Kruk zgłosił się nawet do Społecznej Komisji Mieszkaniowej, ale wycofał się z jej prac, bo jak twierdził - jest zbyt absorbująca. Po prostu brakowało mu czasu. Radny Kisielewski, ostoja spokoju, odzywa się z rzadka. Komisję komunalną prowadzi przyzwoicie, ale jakby bez ikry. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że obaj panowie są w Radzie Miasta jakby z przypadku. Ocena - trójka z minusem. Ogólna ocena klubu PiS. Cztery czwórki i dwie trójki z minusem. Średnia trzy plus. Za tydzień oceny pozostałych radnych.

8 8 Miasto Tajemnice miejskich schronów Podziemny Słupsk Są potrzebne, ale... drogie Ireneusz Bijata emerytowany lotnik i działacz samorządowy - Z punktu widzenia militarnego takie obiekty jak schrony są potrzebne. Oczywiście, w sytuacji zagrożenia nie dały by schronienia wszystkim mieszkańcom. Nie mniej jednak są potrzebne. Schronienie w nich powinny przede wszystkim znaleźć władze samorządowe i wojskowe, które kierowałby akcją w mieście. Zdaję sobie jednak sprawę, że utrzymanie takich obiektów do duży koszt dla ich właścicieli. Dlatego też uważam, że w dzisiejszych czasach, gdy zagrożenie atakiem jest mało realne, są dla samorządów o wiele ważniejsze wydatki. Kiedyś miały obronić słupszczan przed atakiem wrogich imperialistów. Dzisiaj powoli znikają, ale nadal zbudzają wiele emocji i otoczone są mgiełką tajemniczości. Nie każdy może do nich zajrzeć, nie wszyscy wiedzą, gdzie są. Mowa o słupskich schronach. Pierwsze schrony w Słupsku powstały zapewne w okresie II wojny światową i miały chronić przed bombardowaniem mieszkających tu Niemców. Jednak schrony budowano także po wojnie. Można powiedzieć, że właśnie w tym czasie przeżyły swój złoty wiek. Teraz są jedynie, często niechcianym, reliktem zimnej wojny. Nie tajne, ale nie publiczne Po drugiej wojnie światowej do okresu obalenia poprzedniego systemu w Słupsku funkcjonowało aż 21 schronów. Mogło w nich pomieścić się niespełna dwa tysiące osób z blisko 100-tysięcznego miasta. - Słupsk sam w sobie nie był miastem o znaczeniu strategicznym, ale było koło nas strategiczne lotnisko mówi Leszek Szweda, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego od lat zajmujący się obroną cywilną w mieście. - Liczba wydaje się imponująca, ale niestety w razie jakiegokolwiek zagrożenia w tych schronach przetrwaliby nieliczni. Jak twierdzi Szweda, schrony powstawały w zakładach pracy, spółdzielniach mieszkaniowych, urzędach i szkołach. Często na ich potrzeby adaptowano piwnice. Obecnie schrony tracą swoje znaczenie. Właściciele budynków, w których się znajdują, nie chcą ich utrzymywać i występują o wypisanie ich z rejestru. Nie mniej jednak schrony nadal okrywa mgła tajemnicy. Gdy chcieliśmy się dowiedzieć dokładnie, w jakich miejscach umieszczono aż 21 takich obiektów, nie uzyskaliśmy jasnej odpowiedzi. Dyrektor Szweda odesłał nas do Wojewódzkiego Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, bo jak twierdzi nad schronami pieczę sprawuje wojewoda. - Nie mamy takiej listy, bo ma ją gospodarz terenu, czyli miasto mówi Roman Koszucki, kierownik słupskiego oddziału Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego województwa pomorskiego. Leszek Szweda przyznał nam, że ma taką listę, ale nie może jej ujawnić. - Nie jest to informacja tajna, ale nie jest publiczna. Chociaż faktycznie schronów nie mamy, to formalnie dalej figurują w ewidencji. Nie mogę więc tego ujawnić stwierdził dyrektor Szewda. Super schron Mimo przeszkód prawnych postanowiliśmy odsłonić nieco rąbka tajemnicy schronów. Jak udało się nam ustalić, najnowocześniejszy schron oddano do użytku w 1981 roku w podziemiach biurowca Famarolu przy ul. Poznańskiej. Podobny schron w tym samym czasie uruchomiono w Sezamorze. Schron w fabryce maszyn rolniczych przetrwał do dzisiaj. - W tamtym czasie był to trzeci tak zwany obiekt schronowy na terenie zakładu mówi Ryszard Zgoda, zajmujący się BHP i obroną cywilną w Famarolu. - Ten był najnowocześniejszy. Jednak nie przetrwał nie naruszony do naszych czasów. W 2001 roku ucierpiał podczas powodzi. Woda zalała wszystkie urządzenia i instalacje. Od tamtej pory nie nadaje się do użycia. Chcemy go skreślić z ewidencji. Mimo powodzi schron w Famarolu nadal robi wrażenie. Obiekt ma ponad 175 metrów kwadratowych powierzchni. Prowadzą do niego kręte schody, a kryje się pod prawie dwumetrowym stropem. Wejścia do schronu i wszystkich jego poszczególnych pomieszczeń strzeże w sumie kilkadziesiąt grubych, metalowych drzwi ze specjalnymi uszczelkami. Schron podzielony jest na 19 pomieszczeń, przeznaczonych na sprzęt, do odpoczynku, toalety oraz dla komendanta, gońców, sztabu. Do dzisiaj w większości schronowych pokoi zachowały się telefony polowe, centrala telefoniczna wyprodukowana w 1978 roku. Nadal znajdują się tam specjalne filtry, zestaw akumulatorów, prostowników i skomplikowana instalacja elektryczna. - Schron stoi niewykorzystany dodaje Zgoda. - Myślę, że będzie tak stał jeszcze długo. Na pewno go nie zasypiemy, bo przez to do naszego biurowca wedrze się wilgoć. Szkoły i zakłady pracy Famarol i Sezamor nie były jedynymi zakładami pracy, które miały schrony. Wielka woda zniszczyła urządzenia w schronie ratuszowym. Do dzisiejszych czasów zachowały się za to obiekty schronowe na kolei. Jak można wyczytać na forum eksplorerów, ciekawy obiekt znajduje się przy ul. 3 Maja, tuż koło wiaduktu. Podobny stoi przy ul. Krzywoustego, na terenie po nieistniejącej już parowozowni. - Przez lata działał jak się patrzy mówi Kazimierz Masztalerz, emerytowany pracownik kolejowych warsztatów. - Zajmowała się nim kolejowa obrona cywilna. Do wyjścia na boisko szkolne w schronie w gimnazjum prowadzi wąski korytarz. Wielka woda zalała wszystkie instalacje pod Famarolem. - mówi Leszek Szweda Pamiętam jak przeprowadzano tam jakieś ćwiczenia. Obecnie schron jest zamknięty. Jest jednym z ostatnich budynków, które pozostały na pustym placu. Pozostał być może dlatego, że wpisał się w skarpę podtrzymującą szutrową ulicę. Nie tak daleko od ulicy Krzywoustego w latach 50. wybudowano schron w ówczesnejszkole Podstawowej nr 4, dzisiaj Gimnazjum nr 2. Pomieszczenie znajduje się w podziemiach szkoły. A jeden z włazów przetrwał do dzisiaj na szkolnym boisku. - Jak przyszłam do tej szkoły do pracy jako nauczyciel historii to schron był już szatnią dla uczniów mówi Jolanta Wiśniewska, dyrektorka Gimnazjum nr 2. - Jednak przez lata w szkole, chyba do końca lat dziewięćdziesiątych, utrzymywana była drużyna schronowa. W jej skład wchodziło pięć lub sześć osób. To byli wyznaczeni pracownicy szkoły, w tym nauczyciele. Wejście do schronu prowadzi szerokimi schodami do piwnicy. Schron znajduje się na lewo od zejścia. Jeszcze kilkanaście lat temu znajdowała się tam szkolna szatnia. O tym, że uczniowie trzymali kurtki w schronie świadczą pozostałości po podwójnych drzwiach przy wejściu. Teraz znajduje się tam szkolny magazyn. Pusty jest jedynie wąski korytarz prowadzący do włazu na boisku. W blokach Niedaleko szkoły, na skrzyżowaniu ulic Sobieskiego i Szczecińskiej, znajdują się pozostałości innego schronu. Obiekt został także wybudowany zaraz po zakończeniu wojny. Podobny schron był w piwnicy tak zwanego stalinowca przy ul. Grodzkiej. Później funkcjonowała tam pizzeria. Swój schron mieli także mieszkańcy osiedla wojskowego przy Bohaterów Westerplatte. - To były zwykłe piwnice z metalowymi drzwiami twierdzi Leszek Szweda. - W razie ataku ludzie mieli się tam schronić. Uszczelki w drzwiach miały chronić przed gazami i pyłami. Natomiast warstwa gruzu, która powstałaby po zburzeniu obiektu, miała teoretycznie chronić przed promieniowaniem. Dzisiaj schrony w powojennych budynkach są zwykłymi piwnicami. Do dzisiaj zachowały się także schrony przedwojenne. Ich pozostałości można podziwiać w centrum miasta, na przykład w parku przy al. Sienkiewicza, koło Kaplicy św. Jerzego, na ulicy Słonecznej oraz w lasku za Realem, który błędnie nazywany jest bunkrem dowodzenia. Do dzisiaj nie przetrwało wiele takich obiektów. Blisko dwadzieścia lat temu rozebrany został schron koło kościoła Kolbego i przy ul. Nowowiejskiej. Mity i legendy Wokół schronów przed- i powojennych powstało mnóstwo legend i mitów. Wielu słupszczan doszukuje się tajemniczych podziemnych tuneli, które miały prowadzić od mostu kolejowego na Słupi, tak zwanej katowni, do Bierkowa. Ten mit obalili eksplorerzy, opisujący swoje poszukiwania tunelu na forum. Z kolei inni fani sensacyjnych historyjek dopatrują się wielkiego schronu ukrytego na tyłach kina Milenium. O jego obecności ma świadczyć wielki wywietrznik przy ul. Piekiełko. - Ten grzybek to faktycznie wywietrznik, ale kina mówi Paweł Wiliński, kierownik kina Milenium. - Tak było kino budowane w tamtym czasie. Latem dzięki niemu jest wpompowywane zimne powietrze do sali. To taka dawna klimatyzacja. Inna legenda mówi o wielkich halach pod Alką. W podziemiach miały powstać podobne sale jak te, w których przez lata szyto buty. - Takiego obiektu nigdy nie mieliśmy w ewidencji twierdzi Szweda. - Byłoby to nie realne, bo zalewałaby to systematycznie woda. Podobne, kilkupiętrowe hale prawdopodobnie są pod budynkiem dawnej Wojewódzkiej Komendy Policji w Słupsku przy al. 3 Maja. Obecnie znajduje się tam budynek mieszkalny. Jednak po wejściu do niespotykanych w Słupsku podziemi nie ma śladu. Tomasz Częścik t.czescik@agmedia.com.pl

9 OKOLICE 9 Parafraza już nie zagra Pa Ust Ustecki zespół Parafraza zakończył działalno - zdecydował lider formacji Artur Graność ba barz Grabarczk. Nie będzie także organizow wał festiwalu Warhead. n r 9 ( 16) 4 m a rca Zmiany w lasach likwidacja leśnictw i roszady personalne W SKRÓCIE Przez Łosino jedziemy szybciej Wycinka czy przycinka na stołkach i Polanów. - Przestają one istnieć głównie z powodu naturalnych przejść leśniczych na emeryturę mówi Sławomir Cichoń, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku. Nie obyło się jednak bez pewnych zmian personalnych w nadleśnictwach. Swoje stanowisko stracił m.in. Tadeusz Wentowski, nadleśniczy Nadleśnictwa Warcino. Powód? - Kontrola ujawniła różne nieprawidłowości związane z inwestycjami na terenie nadleśnictwa, chodzi między innymi o remonty wyjaśnia dyrektor Cichoń. Pierwsze założenia zakładały likwidację aż 107 leśnictw, zdecydowano jednak, że ostatecznie zlikwidowanych zostanie 40 leśnictw. Na pierwszy ogień poszło 12 leśnictw, które przestały istnieć z dniem 1 stycznia 2010 roku. Wchodziły one w skład m.in. Nadleśnictw Świerczyna, Bobolice, Trzebielino Gminne świetlice jak orliki Duże zmiany, także personalne zachodzą w lasach państwowych. Pełniącym obowiązki Nadleśnictwa Warcino został Ryszard Roda dotychczasowy zastępca nadleśniczego. Będzie pełnił tę funkcje do czasu wyłonienia nowego nadleśniczego w drodze kon- kursu. Mariusz Nowicki m.nowicki@agmedia.com.pl Świetlica wiejska działa między innymi w Krępie Słupskiej. Władze Ustki nie wybudują basenu w kurorcie Fot. Mat. Promocyjne Co zrobić, żeby nie wylać basenu z kąpielą Miasto nie będzie budowało basenu w Ustce. Wolę dołożyć do budowy minibasenu właścicielowi Uzdrowiska Ustka mówi burmistrz Jan Olech. O tym, że władze Ustki planują budowę basenu pisaliśmy już kilka miesięcy temu. Niedawno nowy właściciel Uzdrowiska Ustka Henryk Szeliski, do którego należy m.in. Hotel Lubicz, zapowiedział, że planuje budowę miniaquaparku przy ulicy Wczasowej. Deklaracja biznesmena oznaczała, że w kurorcie w przyszłości powstaną dwa duże baseny. Na ostatniej sesji Rady Miasta burmistrz wycofał się jednak z planów budowy obiektu. Wycofał się, mimo że ogłoszono już 94GS7A przetarg na projekt obiektu, a tym roku opracowana miała zostać dokumentacja techniczna. - Nie stać nas na budowę basenu przyznał 40 leśnictw z 439 chce zlikwidować do 2015 roku Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Szczecinku. W nadleśnictwach trwają także zmiany personalne. Również w naszym powiecie. Od niedawna przez Łosino, gmina Kobylnica, można jeździć z prędkością 70 km na godzinę, a nie jak dotąd 50 km na godzinę. Zmianę wprowadzono na życzenie mieszkańców. Ograniczenie, do 40 km na godzinę, jest większe przy ostrych zakrętach, gdzie trwa budowa obwodnicy. - W tych miejscach bezpieczne jest takie ograniczenie. Ale jeśli chodzi o samo Łosino, to mieszkańcy tej miejscowości kilka razy prosili nas o zniesienie ograniczenia z 50 do 70 kilometrów na godzinę przyznaje Jan Plutowski, zastępca wójta gminy Kobylnica. - Zastanawialiśmy się nad tym już od kilku lat. Ostatecznie przystaliśmy na głosy mieszkańców. Jan Olech. - Dlatego pomożemy państwu Szeliskim przy budowie ich aquaparku, by był to profesjonalny basen, z torami do pływania i służył wszystkim ustczanom, a nie był tylko miniaquaparkiem. Burmistrz szacował, że budowa basenu, jaki miał stanąć na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji w Ustce pochłonęłaby ponad 20 milionów złotych. Miasto planowało na ten cel zaciągnąć kredyt lub postarać się o dofinansowanie z Unii Europejskiej i resortu sportu. Wybrano opcję tańszą. - Tak będzie rozsądniej, bo Ustce nie są potrzebne dwa takie obiekty - dodaje Olech. Na podobnych zasadach jak w programie budowy boisk - Orlik 2012 rząd chce wspierać tworzenie świetlic. Do końca roku dofinansowanie na ten cel miałoby otrzymać 50 gmin, a w całym programie aż 500. W powiecie słupskim od kilku lat jak grzyby po deszczu powstają świetlice wiejskie. - W naszej gminie jest kilkanaście świetlic wiejskich mówi Marta Borodziuk, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Kępicach. - To w nich koncentruje się życie kulturalne i społeczne na wsiach. Spotykają się tu nie tylko dzieci i młodzież, ale też często dorośli podczas różnych okazji i uroczystości. W ramach rządowego programu budowy świetlic 80 proc. kosztów miałoby pokryć państwo, 10 proc. dałby marszałek województwa, a resztę gmina. Gminy mają szansę dostać nawet do 600 tys. zł na jedną świetlicę. Rząd zdecydował się wydać na to jeszcze w tym roku 300 mln zł, a w następnym - ok. 700 mln zł. - W naszej gminie jest jeszcze kilka miejscowości, w których brakuje świetlicy wiejskiej przyznaje Anna Sobczuk Jodłowska, wójt gminy Ustka. - Dofinansowanie na ich budowę na pewno by nam się przydało. Dlatego zamierzamy przystąpić do programu. Centra Dziennego Pobytu dla dzieci i młodzieży jak w programie nazywają się świetlice - wyposażone będą w sprzęt komputerowy, RTV, sprzęt sportowy i gry planszowe. jp Joanna Prokofiew j.prokofiew@agmedia.com.pl 61GS12A 923GS2A