WSTĘP Bitwa batohowska stoczona na polach Ukrainy 1-2 czerwca 1652 r. pomiędzy armią koronną dowodzoną przez hetmana polnego Marcina Kalinowskiego a połączonymi siłami kozacko- -tatarskimi, na których czele stali Bohdan Chmielnicki i Nura- dyn sołtan, odegrała w dziejach środkowej i wschodniej Europy szczególną rolę. Jej konsekwencją była ostateczna zmiana dotychczasowego układu sił w tej części Europy. Niestety, bitwa ta, stanowiąca jedną z największych klęsk polskiego oręża, również w sferze politycznej wywarła wyjątkowo niekorzystny wpływ na dalsze losy Rzeczypospolitej. Ironią losu jest to, że nie mniej znaczący i równie niekorzystny wpływ w perspektywie czasu wywarła ona na losy Ukrainy, której armia odniosła pod Batohem największe zwycięstwo nad wojskami polskimi. W początkach 1652 r. trwające na Ukrainie od kilku lat powstanie kozackie, na którego czele stał ruski szlachcic, Bohdan Zenobiusz Chmielnicki, znalazło się kolejny raz w impasie. Po raz drugi od momentu wybuchu powstania okazało się, że Kozacy mimo zwycięstw odnoszonych nad armią polską nie są w stanie pokonać Rzeczypospolitej tylko przy pomocy Tatarów. Niezatwierdzenie przez sejm traktatu zawartego w 1651 r. w Białej Cerkwi oznaczało, że pokój na Ukrainie jest rzeczą wątpliwą. Do ponownego starcia Chmielnicki zamierzał się przygotować pozyskując nowego sojusznika - Mołdawię - przez
podporządkowanie jej Ukrainie. Kolejny raz wspomagać go mieli Tatarzy. Zamierzał tego dokonać doprowadzając do małżeństwa Domny Rozandy ze swym synem Tymofiejem Chmielnickim, przy czym zdanie młodej hospodarówny bądź jej ojca nie miało większego znaczenia. Chmielnickiemu w pełni wystarczała zgoda Wysokiej Porty i choć wiedział, że ze względu na koligacje i stosunki hospodara mołdawskiego Bazylego Lupula wyprawa na Mołdawię oznaczać może wojnę z Rzeczą- pospolitą, to jednak w końcu maja 1652 r. posiłkowany przez Tatarów podjął wyprawę. Na jego drodze znalazła się armia koronna dowodzona przez hetmana polnego koronnego Marcina Kalinowskiego, który uległ namowom hospodara i wbrew woli Jana Kazimierza postanowił pokrzyżować plany Chmielnickiego. To siłą rzeczy oznaczać musiało starcie zbrojne. W dwudniowej bitwie pod Batohem oddziały Chmielnickiego wspomagane przez Tatarów dosłownie zniosły armię koronną w ogromnej części składającą się z wyborowego żołnierza. Nie była to porażka, to był pogrom zakończony rzezią dokonaną przez zwycięzców na jeńcach polskich wziętych do niewoli podczas bitwy. Wydarzenia na polach batohowskich przesądziły ostatecznie o niemożności rozwiązania problemu ukraińskiego" w ramach Rzeczypospolitej. Stały się nieaktualne wszystkie projekty zaprowadzenia spokoju na Ukrainie, która w 1667 r. po kilkunastu latach walk została podzielona pomiędzy Rzeczpospolitą i Moskwę. Runęły również plany Chmielnickiego o stworzeniu samodzielnej Ukrainy. Car okazał się zbyt potężnym opiekunem" i Ukraina na ponad 320 lat stała się integralną częścią Rosji. Aktywne włączenie się Moskwy w wydarzenia tej części Europy było także początkiem końca samodzielnego bytu chanatu krymskiego, który kilkadziesiąt lat później podzielił losy Ukrainy. Przedstawienie przebiegu bitwy z powodu ogromnych rozbieżności w przekazach źródłowych jest bardzo trudne. Biorąc
to pod uwagę, w każdym wypadku starałem się rozważyć wszystkie wersje i wybrać najbardziej prawdopodobną. W wypadku milczenia źródeł stawiam hipotezy, które staram się uzasadniać. Przedstawiony przeze mnie obraz wydarzeń opiera się na analizie relacji pochodzących niemal wyłącznie od strony polskiej. Na swe usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że jeden z najlepszych historyków ukraińskich, Michaił Hruszewski, operujący znakomitą bazą źródłową, próbujący w swych studiach nad dziejami Ukrainy' odtworzyć przebieg bitwy, również nie odnalazł relacji kozackich. Nie udało mi się też dotrzeć do ani jednej polskiej relacji uczestnika bitwy, która popierałaby moją tezę o bratobójczych walkach toczonych w polskim obozie drugiego dnia bitwy pomiędzy piechotą cudzoziemskiego autoramentu i oddziałami jazdy polskiej. By problem ten wyjaśnić, przeszukałem korespondencję z roku 1652 znajdującą się w Archiwum Radziwiłłów, Archiwum Publicznym Potockich i Archiwum Ordynacji Zamoyskich dostępną w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie. W archiwach tych poszukiwałem również listów osób, o których wiedziałem z innych źródeł, że brały udział w bitwie, licząc na odnalezienie późniejszych relacji. Niestety, wysiłki te nie przyniosły większych rezultatów. Podobne poszukiwania przeprowadziłem w dostępnych w Bibliotece Narodowej (zmikrofilmowanych) zasobach bibliotek: Czartoryskich i Ossolińskich, również z negatywnym skutkiem. Z jednym wyjątkiem - w Tekach Naruszewicza udało mi się znaleźć list, w którym jest wzmianka o niesubordynacji części oddziałów jazdy w obliczu wroga. Jest rzeczą straszną, że jedna z najtragiczniejszych klęsk oręża polskiego Pierwszej Rzeczypospolitej objęta została przez historyków swego rodzaju zmową milczenia. O ile pisa li o niej historycy XVII-wieczni, o tyle jedyną późniejszą 1 M. Hruszewski, Istorija Ukrainy-Rusy, Kijów 1924.
pracą na ten temat jest szkic Ludwika Kubali Krwawe swaty napisany jeszcze w ubiegłym stuleciu. Niestety, zawiera wiele błędów, nie spełnia też dzisiejszych kryteriów stawianych pracy historycznej. Co więcej, o bitwie tej nie pisała również strona przeciwna, dla której przecież stanowiła największe w tej wojnie zwycięstwo. Za nakłonienie mnie do zajęcia się tym tematem i za pomoc udzieloną podczas pisania tej pracy dziękuję serdecznie profesorowi Jaremie Maciszewskiemu. Wyrazy podziękowania składam także profesorowi Janowi Wimmerowi za udzielanie mi cennych wskazówek. Dziękuję też doktorowi Mirosławowi Nagielskiemu za krytyczne uwagi, które pozwoliły mi uniknąć kilku błędów. Ostrów Mazowiecka, 6 sierpnia 1993.
RZECZPOSPOLITA 1648-1652 WOJNA Z KOZAKAMI W końcu 1647 r. na kresach Rzeczypospolitej rozpoczął się ciąg zdarzeń, które w znaczący sposób zaważyły na losach zarówno jej, jak i pozostałych państw tego regionu. Początek dał z pozoru mało znaczący zatarg o kobietę pomiędzy polskim szlachcicem Danielem Czaplińskim i Kozakiem, setnikiem czehryńskim, Bohdanem Chmielnickim. Oskarżony przez Czaplińskiego o zdradę, Chmielnicki uciekł na Niż, by szukać pomocy u Kozaków znajdujących się poza faktyczną władzą Rzeczypospolitej (w rzeczywistości wypełniając tajne rozkazy królewskie, przygotowywał on morską wycieczkę". Zapewniwszy sobie pomoc tatarską Chmielnicki zdecydował się wzniecić na Ukrainie powstanie. W maju 1648 r. w bitwach nad Żółtymi Wodami i pod Korsuniem wojska kwarciane i wspierające je poczty magnackie zostały rozbite, tym samym więc zaprzepaszczono szansę stłumienia powstania w zarodku. Jedną z podstawowych przyczyn klęski była pochopna decyzja hetmana wielkiego koronnego Mikołaja Potockiego o marszu w głąb Ukrainy bez uprzedniego połączenia się z blisko 6-tysięczną grupą Jeremiego Wiśniowieckiego, co dałoby razem około 20 tysięcy wojska. Dla porównania Chmielnicki pod Żółtymi Wodami dysponował około 10-tysieczną armią. Dragim błędem polskiego dowództwa była fatalna w skutkach decyzja Potoc
kiego o podziale 15 tysięcy wojska na trzy grapy, z których jedna, składająca się z Kozaków rejestrowych, przeszła później na stronę powstańców. Wieść o klęskach zbiegła się z wiadomością o śmierci króla Władysława IV. Rzeczpospolita weszła w okres bezkrólewia pozbawiona sił zbrojnych, z koniecznością zmierzenia się z wyjątkowo groźnym przeciwnikiem. Siły powstańców rosły w ogromnym tempie. Przyczyną tego były przebiegające na kilku płaszczyznach i, jak dotąd, silnie tłumione konflikty w tym rejonie. Rację mają ci historycy, którzy wśród najważniejszych przyczyn wybuchu powstania widzieli błędną, bo nieskuteczną" politykę Rzeczypospolitej wobec Kozaków. Tych zaś ostatecznie zbulwersowały niezrealizowane plany wojny z Turcją, po której wiele sobie obiecywali. Panujący na Ukrainie w ciągu ostatniego dziesięciolecia złoty pokój" (1638-1648) był okresem, w którym nawarstwiły się konflikty narodowe, społeczne i religijne. Właśnie wówczas ukształtowały się nie spotykane w tej skali w innych regionach Rzeczypospolitej latyfundia magnackie, funkcjonujące w systemie rujnujących majątki chłopskie dzierżaw i arend. System ten charakteryzował się nadmiernym wzrostem wszelkiego rodzaju świadczeń, których efektem stał się bezlitosny wyzysk chłopów i czerni. Ponieważ w tym samym czasie nasiliła się kolonizacja Ukrainy przez Polaków, siłą rzeczy jej ludność upatrywała w nich sprawców wszystkich nieszczęść. Antagonizm powiększały różnice wyznaniowe. Kozacy, chłopi i czerń byli wyznawcami prawosławia, tym samym znajdowali się pod przemożnym wpływem wrogiego Rzeczypospolitej ruskiego duchowieństwa. We wrześniu 1648 r., kiedy doszło do nowego starcia, blisko 30-tysięczna armia polska nie podjęła nawet walki z siłami kozacko-tatarskimi. Powstanie kozackie nabrało charakteru wojny pomiędzy Rzecząpospolitą a kształtującym się narodem ukraińskim. Wojna ta, pomimo że od początku towa
rzyszyła jej obca interwencja (Tatarzy), przez współczesnych postrzegana była jako domowa 1. Tymczasem już po klęsce piławieckiej (1648) wybrany na króla młodszy brat Władysława, Jan Kazimierz, wspierany przez kanclerza wielkiego koronnego Jerzego Ossolińskiego, zamierzał ponownie nakłonić Kozaków do wojny z Turcją, licząc, że uda się ich pozyskać dla Rzeczypospolitej. Po bezowocnych rozmowach toczonych na przełomie 1648 1649, wiosną obie strony przystąpiły do działań zbrojnych. Polacy zamierzali rozbić siły Chmielnickiego i przywrócić porządek na objętych powstaniem terenach. Chmielnicki zaś, licząc na pomoc Tatarów, nosił się już z zamiarem uniezależnienia Ukrainy od Rzeczypospolitej. Naiwna wiara króla i kanclerza w możliwość pokojowego zażegnania konfliktu sprawiła, że do starcia tego Rzeczpospolita przystąpiła zupełnie nieprzygotowana. W połowie lipca 1649 r. armia kozacko-tatarska przystąpiła do oblężenia Zbaraża bronionego przez niewielkie siły polskie. Wraz z czeladzią liczyły one około 18 tysięcy. Wojsko kozacko-tatarskie było kilkakrotnie liczniejsze. Oblężenie trwało ponad miesiąc (11 lipca - 23 sierpnia), ale rozstrzygnięcie nastąpiło gdzie indziej. Decydująca bitwa rozegrała się pod Zborowem. 15 sierpnia 1649 r. armia Jana Kazimierza zmierzyła się tu z trzonem sił kozacko-tatarskich. Bitwa niemal nie zakończyła się klęską armii koronnej. W krytycznej sytuacji kanclerz Jerzy Ossoliński doszedł jednak do porozumienia z Tatarami. Ci wycofali się z bitwy, zmuszając tym samym Chmielnickiego do zawieszenia działań i ukorzenia się przed polskim królem. Warunki ugody sankcjonowały większość zmian, które zaszły na Ukrainie w ciągu ostatnich dwóch lat: rejestr kozacki podniesiono do 40 tysięcy, wy- 1 Świadczy o tym choćby tytuł dzieła Samuela ze Skizypny Twardowskiego wydanego w Kaliszu w 1660 r.: Wojna domowa z Kozaki i Tatary Z Moskwą polym Szwedami i z Węgry.
dzielono trzy województwa: czemihowskie, bracławskie i ukraińskie, gdzie nie wolno było przebywać wojskom koronnym, na czele armii kozackiej stał hetman JKMci wojska zaporoskiego - Bohdan Chmielnicki, podlegający władzy królewskiej. Jedynym optymistycznym akcentem kampanii 1649 r. było zwycięstwo hetmana polnego litewskiego lisięcia Janusza Radziwiłła nad liczebniejszą grupą pułkownika kijowskiego Stanisława Krzeczewskiego pod Łojowem (31 VII 1649) Ugoda zborowska nie satysfakcjonowała żadnej ze stron, mimo to będący jej następstwem pokój na Ukrainie trwał ponad rok. W dużej mierze stało się tak w wyniku zbliżenia na linii Warszawa-Bachczysaraj; pierwotnie wokół projektów wojny z Turcją, do której Tatarzy zgodzili się przystąpić po stronie Rzeczypospolitej (w koalicji z innymi państwami), później wokół projektu wyprawy na Moskwę, znacznie bardziej pociągającej Tatarów. Rezygnacja Rzeczypospolitej z tych planów doprowadziła do ponownego zbliżenia kozac- kotatarskiego. Jednocześnie śmierć kanclerza Ossolińskiego (ostatecznie przekreślająca realizację planów i tak dosyć wątpliwej wojny z Turcją) sprawiła, że w Rzeczypospolitej górę wzięło stronnictwo związane z Jeremim Wiśniowieckim, dążące do zbrojnego rozstrzygnięcia konfliktu z Kozakami. Do nowego starcia obie strony przygotowywały się bardzo skrupulatnie. Rzeczpospolita wystawiła najsilniejszą w swej dotychczasowej historii armię, Chmielnicki zaś zmontował koalicję, w skład której oprócz Tatarów wchodził Siedmiogród, a w Rzeczypospolitej na terenach nie objętych powstaniem przygotowywał rozruchy chłopskie. Do pierwszych walk doszło pod koniec stycznia 1651 r. Po stronie polskiej brały udział regularne oddziały dowodzone przez hetmana polnego koronnego Marcina Kalinowskiego. Walki jednak nie przyniosły większych korzyści żadnej ze stron. Prowadzenie kampanii przy pomocy doborowych zaciężnych jednostek, nie mogącej przy tym choćby ze względu na
liczebność użytych sił przynieść rozstrzygnięcia, było błędem. Przygotowując się do decydującego starcia Rzeczpospolita pozbawiała się bezpowrotnie części najlepszych oddziałów. Mimo to w trzydniowej bitwie (28-30 czerwca 1651) pod Beresteczkiem Polacy odnieśli sukces. Po stronie polskiej walczyło prawie 30 tysięcy żołnierzy zaciężnych i mniej więcej tyle samo pospolitego ruszenia. Liczebność sił kozackich, różnie podawana, moim zdaniem dochodziła do 80 tysięcy, w tym około 30 tysięcy rejestrowych. Towarzyszące im czambuły tatarskie liczyły 20-25 tysięcy. Po dwóch dniach walk, które nie przyniosły rozstrzygnięcia, w trzecim dniu bitwy o sukcesie armii koronnej zadecydował zmasowany atak polskiego centrum składającego się z regimentów cudzoziemskiego autoramentu i artylerii na Tatarów. Pod náporem prącej do przodu piechoty i rajtarii nieczułych" na tatarskie kontrataki, rzucili się oni do ucieczki. Dopiero to skłoniło jazdę polską (prawego skrzydła) do ataku. Pozostawali jeszcze Kozacy. Choć bez Chmielnickiego, skutecznie bronili się pod osłoną dziesięciorzędowego taboru, który po kilku dniach oblężenia udało się Polakom zdobyć. Pozostawało teraz ruszyć w głąb Ukrainy, połączyć się ze zwycięskimi wojskami litewskimi (6 lipca 1651 armia litewska Janusza Radziwiłła zniosła pod Czemihowem 15-tysieczną grupę Martyna Nebaby), rozbić ocalałe z pogromu siły Chmielnickiego i zaprowadzić na Zaporożu porządek. Szybkie i zdecydowane działania mogłyby zakończyć się powodzeniem takiej operacji. Niestety, szlachta zaniepokojona wieściami z głębi kraju (groźby buntów chłopskich), dodatkowo podburzana przez podkancłerzego koronnego Hieronima Radziejowskiego, odmówiła udziału w wyprawie. Podobnie postąpiła większość senatorów obecnych pod Beresteczkiem. Na koniec wycofał się także król Jan Kazimierz zabierając przy tym dwa regimenty piechoty cudzoziemskiej. Kampania prowadzona przez hetmanów Potockiego i Kali
nowskiego, po śmierci towarzyszącego im księcia Jeremiego Wiśniowieckiego straciła praktycznie swój zaczepny charakter. W początkach września doszło do połączenia armii koronnej i litewskiej (która uprzednio zdobyła Kijów). Siły polskolitewskie ponownie spotkały się z armią kozacką, odtworzoną już przez Chmielnickiego. Nie dorównywała ona jednak liczebnością i jakością rozbitej pod Beresteczkiem. Również posiłki tatarskie były znacznie mniejsze. Do starcia obu armii doszło 21 września pod Białą Cerkwią. W trakcie bitwy oddziały litewskie, stanowiące polskie prawe skrzydło, odniosły sukces, jednak wypracowaną przez nich możliwość zwycięstwa zaprzepaścił hetman wielki koronny Mikołaj Potocki. Swą decyzję wstrzymania ataku argumentował tym, że przybył, aby zawrzeć pokój, a nie bić się. Bitwa pozostała więc nie rozstrzygnięta, a zawarta ugoda była rozejmem, nie traktatem pokojowym. Warunki pokoju były dla Kozaków znacznie mniej korzyst ne niż pod Zborowem. Rejestr ograniczono do 20 tysięcy. Kozacy rejestrowi mogli przebywać tylko w królewszczyz- nach województwa kijowskiego. Zniesiono linię demarkacyj- ną stanowiącą granicę dla polskich oddziałów wojskowych. Hetman kozacki podlegał odtąd rozkazom nie tylko króla, ale również hetmanów koronnych. Sejm zwołany do Warszawy na 26 stycznia 1652 r. zajął się przede wszystkim sprawą" Hieronima Radziejowskiego pozbawionego przez króla urzędu podkanclerzego koronnego i skazanego na infamię. Obecność na sali sejmowej delegatów wojska domagających się uregulowania zapłaty oraz posłów kozackich przybyłych w sprawie ratyfikacji ugody z Białej Cerkwi nie przyniosła żadnego skutku. 11 marca sejm został zerwany. Posłowie rozeszli się nie zatwierdziwszy ani ugody białocerkiewskiej, ani należności dla wojska. Rzeczpospolita jakby nie chciała pokoju, do wojny jednak również się nie przygotowywała.
STOSUNKI Z SĄSIADAMI Wojna z Kozakami toczona od 1648 r. wywierała ogromny wpływ na stosunki Rzeczypospolitej z sąsiadami. W interesującym nas okresie jedynym jej sojusznikiem w walce z Chmielnickim i Tatarami był hospodar mołdawski, poddany Porty Otomańskiej - Bazyli Lupul. Szwecja, Siedmiogród, Turcja i Moskwa, początkowo obojętne bądź nieprzychylne Chmielnickiemu, z czasem zaczęły sympatyzować z nim. Częściowo przyczyną tego był fakt, że od drugiej połowy 1649r., po śmierci kanclerza Jerzego Ossolińskiego, ster polityki zagranicznej znalazł się w rękach króla Jana Kazimierza, nie zawsze kierującego się w swych decyzjach interesami Rzeczypospolitej. By dać pełny obraz sytuacji międzynarodowej, w jakiej znajdowała się Rzeczpospolita w pierwszej połowie 1652 r., przedstawię główne problemy ówczesnej polskiej polityki zagranicznej. Rzeczpospolita a Szwecja. W zasadzie od 1648 r. aż do podjęcia rokowań w Lubece rozpoczętych 1 lipca 1651 r. stosunki ze Szwecją można określić jako poprawne. Choć już w 1648 r., tuż po zakończeniu wojny trzydziestoletniej, Szwedzi rozważali możliwość agresji na Rzeczpospolitą, jednak zrezygnowali z tych planów. Rokowania podjęto, pomimo że termin rozejmu zawartego w Sztumskiej Wsi (1635) wygasał dopiero w 1662 r. Delegaci polscy postawili wygórowane żądania: na rozkaz króla domagali się unieważnienia decyzji Riksdagu w sprawie pozbawienia linii polskich Wazów praw do korony szwedzkiej oraz unieważnienia aktu uznającego Karola Gustawa za następcę tronu szwedzkiego. W trakcie rozmów strona polska stawiała coraz trudniejsze do przyjęcia warunki, co było spowodowane sukcesami wojsk koronnych i litewskich w walkach z Kozakami (pod Czemihowem i Beresteczkiem). Na polecenie Jana Kazimierza Polacy zażądali 20 tysięcy piechoty szwedzkiej do pomocy w walce z opozycją jak również nadania królowi polskiemu jako lenna Inflant
lub Finlandii 2. Szwedzi uznali, że Rzeczpospolita dąży do wojny, częściowo utwierdzała ich w tym przekonaniu jesienna wizyta Jana Kazimierza w Gdańsku, którą odczytali jako ożywienie polityki bałtyckiej. Jej narzędziem mogła być przeszło 20-tysięczna armia koronna, po zwycięskiej kampanii odpoczywająca na Ukrainie. Rokowania zostały przerwane, a ich wznowienie odłożono do kwietnia następnego roku 3. O ile jeszcze wiosną 1651 r. rozważano w Sztokholmie możliwość sojuszu z Rzecząpospolitą przeciwko Moskwie, 0 tyle w drugiej połowie roku wroga postawa Polaków zmusiła Szwedów do zmiany stanowiska 4. Zaniepokojeni Szwedzi przestawili swą politykę na kierunek zdecydowanie antypolski. Podjęli próbę nawiązania ściślejszych kontaktów z przeciwnikami Rzeczypospolitej: Turcją, Siedmiogrodem 1 Kozakami. Jednakże kanclerz Oxenstierna traktował Chmielnickiego przede wszystkim jako buntownika, z którym bliżej wiązać się nie należy. I choć nie doszło do zawiązania bezpośredniego antypolskiego sojuszu, to poseł szwedzki zapewnił Zygmunta Rakoczego, że królowa Krystyna w pełni poprze jego zabiegi o koronę polską 5. Na dworze szwedzkim właśnie wtedy pojawił się były podkanclerzy Hieronim Radziejowski, nakłaniający Szwedów do uderzenia na Rzeczpospolitą i detronizacji Jana Kazimierza. Zapewniał, że Polacy w ogromnej większości nie staną w obronie króla i chętnie powitają na tronie polskim królową Krystynę 6 - Faktem jest, że dzięki Radziejowskiemu Szwedzi nawiązali bliższe stosunki z Chmielnickim, rzecz jasna wymierzone przeciw Rzeczypospolitej. Rozmowy polsko-szwedzkie przeprowadzone w kwietniu 1652 r. nie przyniosły rezultatu, wobec czego odłożono je do jesieni. Pomimo ogromnych 2 A. Kersten, Hieronim Radziejowski, Waiszawa 1988, s. 316. 3 Tamże. 4 Tamże, s. 317. 5 Tamże. 6 Tamże, s. 318-321.
trudności wewnętrznych: nie rozwiązanego problemu ukraińskiego, rosnącej w siłę opozycji, nieprzychylnego stanowiska Moskwy i Siedmiogrodu, Jan Kazimierz nie myślał o jakichkolwiek ustępstwach na rzecz Szwecji. Wprost przeciwnie, prowadził wobec dworu szwedzkiego politykę agresywną, w tych okolicznościach z góry skazaną na niepowodzenie i zamiast sojusznika (przede wszystkim w stosunkach z Moskwą) pozyskał dość aktywnego wroga. Wybiegając w przód dodam, że już po rozpoczęciu wojny polsko-moskiewskiej w 1654 r. król szwedzki, Karol Gustaw, zamierzał przystąpić do niej po stronie polskiej za cenę nieznacznych ustępstw, co rzecz jasna mogło przesądzić wynik starcia. Szwedzko-polsko-tatarska koalicja prawdopodobnie pokonałaby siły moskiewsko-kozackie, co z kolei mogłoby pociągnąć za sobą całkowitą likwidację powstania kozackiego. Niestety stało się inaczej... Rzeczpospolita a Siedmiogród. Zygmunt Rakoczy, późniejszy władca Siedmiogrodu, w 1648 r. podczas elekcji próbujący konkurować z Janem Kazimierzem, przez całe niemal zasiadanie ostatniego Wazy na tronie polskim zajmował stanowisko mu wrogie, utrzymując kontakty i nawiązując sojusze z jego przeciwnikami w kraju i za granicą. Tylko w 1650 r. na krótko doszło do pewnego zbliżenia, kiedy kanclerz Jerzy Ossoliński organizował wielką koalicję antyturecką, do której przyłączył się również Siedmiogród. Koalicja ta rozpadła się wraz ze śmiercią kanclerza w drugiej połowie roku. Wkrótce potem Rakoczy powrócił do antypolskiego kursu polityki zagranicznej i marzeń o koronie polskiej. Spodziewając się ją uzyskać, przystąpił w 1651 r. do sojuszu kozacko-tatarskiego. Według planu sfinalizowanego gdzieś w końcu maja 1651 r. armia kozacko-tatarska ruszyć powinna na Zagórze, by tam połączyć się z wojskami Rakoczego. W Rzeczypospolitej wspierać ich miał Aleksander Leon Kostka Napierski, do którego dołączyłaby 20-tysięczna armia węgierska i 7 tysięcy zaciężnej piechoty. Wspólnie mieli oni
utorować Rakoczemu drogę do Krakowa, gdzie zamierzał zdetronizować Jana Kazimierza i koronować się na króla polskiego 7. Klęska armii kozacko-tatarskiej pod Beresteczkiem przekreśliła te plany, niemniej Zygmunt Rakoczy nie porzucił myśli o koronie polskiej. W końcu tego roku przyjaźnie ustosunkuje się do szwedzkiego projektu antypolskiego sojuszu. Rzeczpospolita a Turcja. Niemal od chwili wybuchu powstania na Ukrainie Turcja zajęła stanowisko przychylne Chmielnickiemu, zezwalając Tatarom na posiłkowanie Kozaków. Dokładnie Turcy popierali Chmielnickiego od przewrotu pałacowego w czerwcu 1648 r. Posiłki tureckie brały udział w oblężeniu Zbaraża w roku 1649. Polityka Turcji wobec Rzeczypospolitej w tym okresie była odpowiedzią na ciągle ponawiane próby odnowienia idei świętej wojny, do której w 1650 r. kanclerz Jerzy Ossoliński oprócz Tatarów i Kozaków zamierzał wciągnąć władcę Siedmiogrodu Zygmunta Rakoczego i hospodara multańskiego Macieja Besarabę oraz Austrię i Wenecję. Plany te w stopniu dość zaawansowanym (koncentracja oddziałów polskich w okolicach Lwowa, przygotowanie czajek na wyprawę morską" przez Kozaków, wizyta poselstwa tatarskiego w Wiedniu i siedmiogrodzkiego w Warszawie) 8 zostały przerwane i rozwiały się wraz ze śmiercią Ossolińskiego (9 sierpnia 1650). Powrócili do nich hetmani Mikołaj Potocki i Marcin Kalinowski i rok później, już po zawarciu ugody białocerkiewskiej, ale w zgoła innych warunkach. Hetmani wysuwając projekt wojny z Turcją zamierzali odciągnąć Chmielnickiego od planów wyprawy na Mołdawię, gdzie zamierzał ożenić syna z hospodarówną Domną Rozandą mimo sprzeciwu ojca, hospodara Bazylego Lupula. Tymczasem po kolejnym przewrocie pała 7 T. Wasilewski, Jan Kazimierz,. Ostatni Waza na polskim tronie, Katowice 1984, s. 96; A. Kersten, Na tropach Napierskiego [brmw.], s. 95, 112-114. 8 Wasilewski, Jan Kazimierz... s. 88-89
cowym w Istambule (wrzesień 1651), nowy wezyr wyraził życzenie nawiązania przyjaznych stosunków z Rzecząpospolitą, o czym posłowie polscy donieśli Potockiemu w pierwszej połowie października 9. Poprawa stosunków polsko-tureckich w zasadzie oznaczała pozbawienie Chmielnickiego posiłków tatarskich, co na skutek odmowy pomocy przez Moskwę skazywało go na pokojową wobec Rzeczypospolitej politykę. Wysunięcie właśnie w tym momencie planu wojny tureckiej było ogromnym błędem hetmanów, pozbawiał on bowiem Rzeczpospolitą atutu, jakim byłaby pokojowa normalizacja stosunków z Turcją. Jednocześnie dawał Chmielnickiemu atut, za pomocą którego mógł (i rzeczywiście to zrobił) odzyskać łaskę sułtań- ską. Z jednej strony deklarował chęć wzięcia udziału w wyprawie i rozpoczęcie przygotowań, czym mamił stronę polską jeszcze przez kilka pierwszych miesięcy 1652 r. skutecznie usypiając czujność niektórych polityków i doradców króla, z drugiej zaś strony o zamierzeniach strony polskiej donosił Tatarom i Turkom. W początkach 1652 r. Turcja z pozycji potencjalnego sojusznika, który w dodatku mógł mieć wpływ na korzystny dla Rzeczypospolitej rozwój wydarzeń na Ukrainie, powróciła do polityki popierania Chmielnickiego zapewniając mu pomoc tatarską. Rzeczpospolita a Moskwa. Niemal od początku powstania car Aleksy Michajłowicz Romanów zajmował wobec konfliktu na Ukrainie stanowisko przychylne Chmielnickiemu, choć początkowo obawiał się, by fala powstania chłopskiego nie wywołała masowych buntów w państwie carów. W 1650 r., korzystając z osłabienia Rzeczypospolitej po dwóch latach walk z Kozakami, do Warszawy przybyło wielkie poselstwo braci Puszkinów. Oni to w sposób dotychczas nie praktykowany (od początków XVII w. Moskwa regularnie" 9 9 Biblioteka im. Czartoryskich w Krakowie, Teki Naruszewicza, 145, s. 329-331.
gromiona przez wojska polsko-litewskie, czuła respekt przed Rzecząpospolitą, cara Aleksego ostrzegał ojciec, by z Polakami nie zaczynał") wysunęli żądania wybiegające daleko poza granice zdrowego rozsądku i to w sytuacji, gdy oba kraje obowiązywał wieczysty" pokój zawarty w Polanowie w roku 1634. Puszkinowie zażądali: zwrotu Smoleńska, zapłaty 500 tysięcy dukatów jako rekompensaty za ujęcie tytułów carowi. Rzeczywiście polska dyplomacja odmawiała pewnych tytułów zarówno Michałowi, jak i Aleksemu, ponieważ królowie polscy również tytułowali się książętami Rusi, Smoleńska, Kijowa i Czemihowa. Do tych ziem i tytułów rościli sobie pretensje także carowie. Zażądali też niewydawania książek ubliżających" narodowi moskiewskiemu. Ponadto domagali się ukarania śmiercią między innymi Jeremiego Wiśniowieckiego i Aleksandra Koniecpolskiego za uchybienia tytularne (Wiśniowie- cki zamiast Aleksym mianował cara Aleksandrem), jak również uchwalenia konstytucji przewidującej karanie śmiercią winnych tego przewinienia w przeszłości10. Posłowie okazali się głusi na argumentacje, że trwanie przy tych żądaniach oznacza wojnę. Kto wie, czy nie doszłoby do niej, gdyby nie błyskawiczna kontrakcja kanclerza Jerzego Ossolińskiego. Zaproponował on sojusz antymoskiewski Tatarom, którzy natychmiast pojawili się w Warszawie, nie kryjąc bynajmniej przed posłami moskiewskimi celów swego przyjazdu. Car natychmiast odstąpił niemal od wszystkich żądań, twierdząc, że posłowie samowolnie przekroczyli swe uprawnienia, wysunął przy tym projekt sojuszu... antytatarskiego. Niestety, w zaistniałej sytuacji strona polska wycofała się z sojuszu z Tatarami, ale nie przyjęła też propozycji moskiewskiej. Król i kanclerz powrócili do projektów wojny tureckiej. 10 A. S. Radziwiłł, Pamiętnik o dziejach w Polsce, Warszawa 1980, t. 3, s. 250-251; Wasi lew ski, Jan Kazimierz-, s. 90-91; J. Kaczmarczyk, Bohdan Chmielnicki, Wrocław 1988, s. 71.
Poselstwo Puszkinów mimo że nie przyniosło Moskwie spodziewanych rezultatów, to jednak pozwoliło jej zorientować się w skomplikowanej i trudnej sytuacji wewnętrznej Rzeczypospolitej. Właśnie dlatego w lutym 1651 r. Sobór Ziemski podjął decyzję o spełnieniu prośby Chmielnickiego, co oznaczało przyłączenie Ukrainy do Moskwy, a co za tym idzie wojnę z Rzecząpospolitą. W Warszawie tymczasem zaniepokojono się ożywieniem kontaktów na linii Czehryń-Bachczysaraj. Zdając sobie sprawę z nadciągającego konfliktu zaproponowano carowi sojusz antytatarski, który rok wcześniej odrzucono. Car jednak stanął na stanowisku, że Rzeczpospolita powinna najpierw zmusić do posłuszeństwa Kozaków, a dopiero później można będzie myśleć o wspólnej wyprawie przeciw Chanowi. Oczywiście w nadchodzącym konflikcie zwycięstwa życzył Chmielnickiemu, aczkolwiek jego również nie zamierzał posiłkować (choćby ze względu na sojusz Kozaków z Tatarami). Po Beresteczku i Białej Cerkwi tak ważne dla Rzeczypospolitej stosunki na linii Moskwa-Czehryń uległy wyraźnemu ochłodzeniu. Moskwa postanowiła przestrzegać warunków i zasad pokoju polanowskiego. Niemniej na sejmie wiosennym 1652 r. ponownie pojawili się posłowie moskiewscy domagający się egzekucji części postulatów zaakceptowanych przed dwoma laty przez Polaków. W tym samym czasie ostrzegany przez Chmielnickiego i zaniepokojony rozwojem sytuacji w tej strefie car Aleksy zdecydował się przesunąć swe wojska nad granice z Rzecząpospolitą11 i bynajmniej nie było pewne, czy nie zamierza rozpocząć wojny. Rzeczpospolita a Krym. Tatarzy aż do roku 1654 byli wiernymi sojusznikami Chmielnickiego, choć nie zamierzali pomagać mu w uniezależnieniu się od Rzeczypospolitej. Biblioteka im. Czartoryskich w Krakowie, Teki Naruszewicza, 146, s. 328; F. R. Gawroński, Hetman kozacki Bohdan Chmielnicki - szkic historyczny jego życia i walki, Lwów 1914, s. 71.
Popierali go w walce z Polakami wietrząc duże łupy, ponadto bardzo odpowiadała im nowa sytuacja polityczna. Pod Zborowem dali do zrozumienia, że ich poparcie dla Chmielnickiego ma swoje granice. Po Zborowie na blisko rok zbliżyli się do Rzeczypospolitej: najpierw w związku z projektami wojny z Turcją, później z jeszcze większym zaangażowaniem podczas próby zawiązania sojuszu antymoskiewskiego. Decyzja o zbrojnym rozstrzygnięciu konfliktu z Kozakami zapadła po śmierci Ossolińskiego, ale pewien wpływ na nią miała też wrześniowa wyprawa kozacko-tatarska na Mołdawię. Wiosną 1651 r. Tatarzy ponownie pojawili się na Ukrainie - tym razem w sile ponad 20 tysięcy. Wycofanie się oddziałów tatarskich z bitwy pod Beresteczkiem przesądziło o jej losach. Zawiedzeni w swych nadziejach na łupy nie opuścili jednak Ukrainy, kilka czambułów walczyło pod Białą Cerkwią. Po zawarciu ugody jeszcze przez jakiś czas przebywali w województwach kijowskim i bracławskim. W tym czasie (przełom września i października 1651) pojawiły się na Ukrainie inne czambuły, które pod Białą Cerkiew nie zdążyły. Chmielnicki chciał wykorzystać tak dużą liczbę ordyńców i ich żądzę łupów, by odbyć drugą wyprawę na Mołdawię i sfinalizować małżeństwo syna z hospodarówną, ale wobec zdecydowanie wrogiego stanowiska hetmanów koronnych zrezygnował z tego zamiaru. Tatarzy przeszli na lewy brzeg Dniepru i rozłożyli się w okolicach Połtawy. Czekali na rozwój wydarzeń. Rzeczpospolita a Mołdawia. Hospodar mołdawski Bazyli Lupul był jedynym sprzymierzeńcem Rzeczypospolitej w wojnie ze wspomaganymi przez Tatarów Kozakami. To dzięki jego interwencji w Istambule w 1648 r. po Korsuniu Tatarzy zostali odwołani przez sułtana. Po Piławcach Lupul pobił część ordy budziackiej powracającej przez jego terytorium do domu. W 1650 r. dołożył starań i pieniędzy na wykup hetmanów z niewoli, za co na sejmie w tym samym roku otrzymał indygenat. Jeszcze przed wybuchem powstania Chmielnickiego udzielał hetmanom koronnym informacji wy-
wiadowczych dotyczących głównie Tatarów. We wrześniu 1650 r. zaatakowany przez Chmielnickiego i Tatarów nie doczekał się polskiej pomocy 12, zgodził się więc wydać córkę Domnę Rozandę za Tymotieja Chmielnickiego. Niemniej jednak, gdy tylko Kozacy i Tatarzy opuścili granice Mołdawii, rozpoczął interweniować w Istambule, by otrzymać zwolnienie z danego słowa Kontrakcja Chmielnickiego podającego w wątpliwość lojalność Lupula doprowadziła do tego, że w Istambule zażądano, aby hospodarówną przybyła na dwór sułtański. Sprzedana po drodze jakiemuś węgierskiemu magnatowi, trafiła później na dwór Meleka Ahmeda Paszy, którego zachwyciła swą urodą i przebywała tam do przewrotu w Istambule we wrześniu 1651 r., po czym powróciła do domu. Również Chmielnicki powrócił do planów małżeństwa syna i pięknej hospodarówny, mając przy tym zapewnioną pomoc Tatarów. Przerażony hospodar słał listy do króla i hetmana polnego koronnego Marcina Kalinowskiego z prośbą o pomoc, sam zaciągnął 12tysięcy wojska i przygotowywał się do odparcia ataku 13. Król nie zamierzając angażować się w sprawy mołdawskie delikatnie odmówił pomocy i przestrzegł hetmana przed interwencją, ten jednak nie zamierzał słuchać rozkazów królewskich. Chmielnicki w końcu 1651 r. wobec trudnej sytuacji na Ukrainie oraz wrogiego stanowiska hetmanów mających do dyspozycji 18 tysięcy żołnierzy zrezygnował z planów matrymonialnych syna, ale -jak się miało okazać - tylko tymczasowo. SPRAWY WEWNĘTRZNE Wraz z wstąpieniem na tron polski Jana Kazimierza Rzeczpospolita zaczęła pogrążać się w anarchii, a jej pozycja na arenie międzynarodowej wyraźnie podupadała. W 1652 r. 12 Wasilewski (Jan Kazimierz..., s. 94), twierdzi, że Potocki po prostu nie zdążył interweniować; Z. Spieralski {Awantury mołdawskie, Warszawa 1967, s. 183) uważa, że Potockiemu król zabroni! interwencji. 13 Spieralski Awantury mołdawskie, s. 185.
mijało pięć lat od chwili wybuchu powstania na Ukrainie, które pozornie wygaszono ugodą zawartą w ubiegłym roku w Białej Cerkwi. Na arenie międzynarodowej, wśród sąsiadów, Rzeczpospolita miała samych wrogów (z wyjątkiem Mołdawii), w kraju opozycja urosła w siłę jak nigdy przedtem. W ciągu tych pięciu lat Rzecząpospolitą kilkakrotnie targały klęski żywiołowe. W latach 1648-1649 na wschodzie kraju obfite żniwo zebrała plaga szarańczy, latem 1650 r. Żuławy i Mazowsze nawiedziła ogromna powódź, w latach 1651-1652 w całym niemal kraju (choć najbardziej na wschodzie i południu) panowało morowe powietrze. Do tego należy dodać recesję gospodarczą trwającą od 1648 r., wyrażającą się w ciągłym spadku produkcji i eksportu zboża. W roku 1652 po raz pierwszy w dziejach Rzeczypospolitej urzędowo ograniczono eksport zboża, przyczyną tego były potrzeby wielkiej armii 14. Niestety, w tym samym czasie w kraju ujawniły się zmiany znacznie poważniejsze, wypaczające jego podstawy ustrojowe. Obawa szlachty przed wzmocnieniem przez Jana Kazimierza władzy królewskiej, umiejętnie podsycana przez mag- naterię, doprowadziła do całkowitego sparaliżowania najwyższego w państwie organu władzy państwowej - sejmu. Przez cztery lata swego panowania Jan Kazimierz zraził do siebie znaczną część braci szlacheckiej i magnaterii. Egzulanci - uciekinierzy z ziem objętych powstaniem - mieli królowi za złe, że nie stara się im pomóc, przy nadaniach wakansów szczodrze obdarzając kanclerza i swoich pokojowców, a pomijając osoby tak zasłużone, jak Jeremi Wiśniowiecki. Z roku na rok król tracił na autorytecie, powszechnie zarzucano mu uleganie wpływom Ludwiki Marii i kanclerza Jerzego Ossolińskiego, którego jednak zraził do siebie już w drugim roku panowania. Jan Kazimierz popadł także w konflikt z Hieronimem Radziejowskim i Jerzym Lubomirskim. W przyszłości stały się one przyczynami tragicznych wydarzeń. 14 W. Czapliński, Dwa sejmy z roku 1652, Wrocław 1955, s.31.
Od początku panowania Jan Kazimierz kontynuował politykę brata Władysława IV, i dążył do wzmocnienia władzy królewskiej. Okoliczności sprawiły, że pomiędzy 1648 i 1652 r. zaistniały ku temu realne podstawy, bowiem w tych latach Jan Kazimierz zrządzeniem losu miał do rozdysponowania następujące wysokie urzędy koronne: wojewody krakowskiego, marszałka wielkiego koronnego, marszałka nadwornego koronnego, podskarbiego wielkiego koronnego, wojewody ruskiego, kasztelana krakowskiego, hetmana wielkiego koronnego i podkanclerzego koronnego. Zdaniem dwóch wybitnych historyków, znawców epoki: Władysława Czaplińskiego i Tadeusza Wasilewskiego, Jan Kazimierz korzystając z takiej liczby wakansów podjął próbę oparcia się na ludziach nowych", którzy stanowiliby zaplecze dla polityki dworu, przy czym, wzorem brata, pobierał za to opłaty. Dysponowała nimi królowa Ludwika Maria przeznaczając przede wszystkim na prowadzenie przez dwór bardziej aktywnej polityki wewnętrznej 15. Ale obaj historycy milczeniem pomijają fakt, że tkwi w tym dość wyraźna sprzeczność. Otóż król stawiał dość wysokie wymogi finansowe ubiegającym się o te urzędy (np. Stefan Koryciński w końcu 1651 za podkanclerstwo koronne zapłacił zawrotną sumę 100 tysięcy złotych). Na zakup" urzędów stać było jedynie najbogatszych magnatów, którzy mimo to wcale nie czuli się zobowiązani wobec Jana Kazimierza. Właśnie dlatego królowi nie udało się wzmocnić dość słabego stronnictwa dworskiego.nie powiodła się także próba wzmocnienia władzy królewskiej poprzez ograniczenie uprawnień wysokich urzędników. Na przykład Jerzy Lubomirski, Łukasz Opaliński młodszy czy Krzysztof Zawisza przed zatwierdzeniem na urzędy pod słowem szlacheckim obiecywali Janowi Kazimierzowi dobrowolne ograniczenie swej władzy, by później stanowczo się temu przeciwstawić 16. 15 Tamże, s. 34; Wasi1ewski, Jan Kazimierz..., s. 111-114. 16 Wasilewski, Jan Kazimierz..., s. 114.
Jan Kazimierz podjął również próbę reformy urzędu hetmańskiego. Od czasów Jana Zamoyskiego był on dożywotni. Co prawda hetmani z tytułu pełnionego urzędu nie wchodzili w skład senatu, ale zasiadali tam z powodu sprawowania innych funkcji (wojewodów i kasztelanów). W 1648 r., jeszcze przed obiorem Jana Kazimierza na króla, obaj hetmani koronni dostali się do niewoli, w której przebywali do 1650 r. (Potocki do kwietnia, Kalinowski do sierpnia). Pod Piławcami na czele armii koronnej stało trzech regimentarzy i 32 komisarzy, idealne dowództwo, by - jak to słusznie zauważył Ludwik Kubala - ponieść nie jedną, a wiele klęsk. Człowiek najbardziej w tym czasie kompetentny na to stanowisko dowodzenia Jeremi Wiśniowiecki, był z powodów osobistych pomijany zarówno przez kanclerza, jak i króla. Niedowład organizacyjny dowództwa polskiej armii był sprawą o pierwszorzędnym dla obronności państwa znaczeniu. Niestety, w dążeniu do jakiejkolwiek reformy tego urzędu, podsycana przez magnatów szlachta widziała próbę wzmocnienia władzy królewskiej, a co za tym idzie ograniczenia złotej wolności". Nie brakło jednak w Rzeczypospolitej ludzi, którzy zdawali sobie sprawę z konieczności reformy urzędu hetmańskiego. Już na sejmie koronacyjnym biskup kujawski Mikołaj Gniewosz przedstawił projekt, w myśl którego buława zwyczajowo pozostawałaby w rękach króla, ten w zależności od potrzeby nadawałby ją na ściśle określony czas 17. Na sejmie 1649-1650 kasztelan sandomierski Stanisław Witowski ponownie poruszył ten problem. Sugerował, by przebywających w niewoli hetmanów pozbawić urzędów, jako że wykazywali się nieudolnością, buławę zaś powierzyć Jeremiemu Wiśniowieckiemu dożywotnio lub czasowo i uczynić z tego regułę. Dwór jednak porzucił tę kwestię ze względu na osobę Jeremiego Wiśniowieckiego 18. 17 Czapliński, Dwa sejmy..., s. 24. 18 J. Widaćki, Jeremi Wiśniowiecki, Katowice 1988, s. 226.
Pod koniec 1651 r. większość sejmików opowiedziała się za reformą władzy hetmańskiej, zakładającą, by buława była nadawana na dwa lata (od sejmu do sejmu). Sprawa ta nabrała szczególnego znaczenia wraz ze śmiercią hetmana wielkiego koronnego Mikołaja Potockiego (20 listopada 1651). Na pierwszym sejmie w 1652 r. część posłów za namową magnatów sprzeciwiła się temu, by z urzędu hetmana uczynić arendę. 8 lutego opozycyjni posłowie krakowscy zażądali od króla, by w ciągu dwóch tygodni nadał buławę wielką, wniosek ten obalili jednak opozycyjni posłowie z Wielkopolski, twierdząc, że najpierw trzeba ustalić, iż buława nadawana będzie od sejmu do sejmu, non ad vitae tempora" 19. Król, nie mogąc przeprowadzić reformy urzędu, przetrzymywał buławę wielką, szachując w ten sposób magnatów, którzy ewentualnie mogliby o niej myśleć (poza Marcinem Kalinowskim, w grę wchodzili głównie Stanisław Rewera Potocki i Stanisław Lanckoroński). Naprawy wymagała organizacja i działanie aparatu skarbowego Rzeczypospolitej, którego faktyczny niedowład istniał już od dość dawna. Ogromne nadużycia podskarbich nawet w razie wykrycia nie prowadziły do dymisji nieuczciwego urzędnika, bowiem urząd ten podobnie jak i pozostałe był dożywotni. Także urzędnicy niższego szczebla: pisarze ipoborcy podatkowi, popełniali nadużycia czerpiąc zyski z obracania państwowymi pieniędzmi, które zwracali do skarbu dopiero po pewnym czasie." Na pierwszym sejmie 1652 r. zapadło trzysta wyroków skazujących na infamię osoby, które przed kampanią berestecką pobrały pieniądze i nie wystawiły wojska. Oszukiwali również rotmistrze i właściciele oddziałów zawyżając ich stany. Praktyk takich dopuszczał się nawet człowiek tak bogaty, jak Bogusław Radziwiłł 20. 19 Czapliński, Dwa sejmy..., s. 87. 20 B. Radziwiłł,Autobiografia, Warszawa 1979, s. 44.
Od elekcji w 1648 r. do listopada 1651 odbyły się trzy udane sejmy, ale z każdą decyzją posłowie zwlekali, obawiając się, by przypadkiem król kosztem szlachty nie wzmocnił swej władzy. W rzeczywistości wzmocnienie władzy królewskiej oznaczałoby ukrócenie samowoli magnatów, a nie ograniczenie złotej wolności". Magnaci utraciliby swą wyjątkową, prawem nie pisaną pozycję, dlatego dla jej podtrzymania i wzmocnienia gotowi byli wystąpić przeciw królowi. Trzeba jednak przyznać, że szlachta czuła, iż zbytnie osłabienie władzy królewskiej także nie leży w jej interesie21. W 1651 r. minęło siedem lat, odkąd zerwano ostatni sejm, ale przebieg trzech poprzednich sejmów z czasów panowania Jana Kazimierza wykazał, jak nawet w tak ważnym dla ojczyzny okresie trudno doprowadzić obrady posłów do pozytywnego końca. Na sejmach koronacyjnym i ordynaryjnym z 1650 r. posłowie nie zgodzili się na żadne uchwały, dopiero w senacie (a więc wbrew obowiązującemu prawu) udało się ich namówić do uchwalenia konstytucji22. Sejm ordynaryjny 1652 r. odbywał się w atmosferze zwycięskiej kampanii ukraińskiej i sprawy jakże dla części posłów ważniejszej - sporu króla z Hieronimem Radziejowskim, byłym podkanclerzym koronnym obłożonym infamią i przebywającym poza granicami kraju. Sprawa Radziejowskiego stała się hasłem dla całej opozycji, dążącej do tego, by nie dopuścić do wzmocnienia władzy królewskiej. Podczas obrad żadna ze stron, ani roj aliści, ani malkontenci, nie byli w stanie uzyskać przewagi w sejmie. Bezowocne obrady przeciągały się, w końcu sejm został zerwany, a sprawy tak ważne, jak zatwierdzenie ugody białocerkiewskiej i uchwalenie zapłaty dla wojska, nie zostały załatwione. Przy tym ważną rzeczą, zdaniem niemal wszystkich naszych historyków, w konsekwencji niosącą najtragiczniejsze dla kraju skutki, było zerwanie po raz pierwszy w historii sejmu przez jednego posła 21 C z ap 1 ińs ki, Dwa sejmy..., s. 79-80. 22 Tamże, s. 71.
(był to Władysław Siciński poseł upicki, za nim stał jednak hetman polny litewski Janusz Radziwiłł). Ściślej nie dopuścił on do prolongaty obrad sejmowych, a pozostali posłowie uznali sprzeciw za ważny. Polska historiografia stoi na stanowisku, że stosowane odtąd coraz częściej liberum veto uniemożliwiało jakąkolwiek reformę ustroju Rzeczypospolitej i w efekcie stało się jedną z podstawowych przyczyn słabości państwa i późniejszego jego upadku. Jest to jednak zbyt wielkie uproszczenie, u którego podstaw leży fakt, że początek poważnego kryzysu polityczno-ustrojowego trapiącego Rzeczpospolitą od połowy XVII w. zbiegł się w czasie z zastosowaniem liberum veto po raz pierwszy. W celu wyjaśnienia tej sprawy przypomnę pokrótce najważniejsze etapy owego kryzysu. Jest on bezpośrednio związany z wojnami, które wyniszczyły siedemnastowieczną Rzeczpospolitą. Rozpoczęły się w 1648 r. wybuchem powstania kozackiego na Ukrainie (a więc 4 lata przed zastosowaniem pierwszego liberum veto). W 1654 r. do wojny z Rzecząpospolitą po strome Kozaków przystąpiła Moskwa. W tym samym roku król szwedzki Karol X Gustaw zaproponował Polakom uderzenie na Moskwę w zamian za zrzeczenie się praw do tronu szwedzkiego przez Jana Kazimierza i pewne ustępstwa w Inflantach. Ostatni Waza pomimo niekorzystnej sytuacji, w jakiej znajdowała się Rzeczpospolitą odrzucił tę rozsądną przecież propozycję, co rok później doprowadziło do potopu" szwedzkiego, po którym zrujnowana już Rzeczpospolita i tak przyjęła warunki Szwedów. Polityka wewnętrzna równie niefortunnie prowadzona przez Jana Kazimierza (spór króla z magnatem Jerzym S. Lubomirskim zakończył się krwawym rokoszem) zaprzepaściła szansę (choć i tak już bardzo nikłe) jakiegokolwiek unormowania sytuacji na Ukrainie. W 1667 r. między Rzecząpospolitą a Moskwą zawarty został rozejm niosący ze sobą podział Ukrainy, ale właśnie wówczas Kozacy nakłonili Turcję do objęcia ich opieką".
Wojny z Turcją i Tatarami trwały z przerwami do roku 1699. Rezultatem tych wszystkich wojen było zmniejszenie liczby ludności o około 30% (brak rąk do pracy), ruina miast, pauperyzacja szlachty i upadek polityczny Rzeczypospolitej. Od tego czasu z roli hegemona w tej części Europy przeistacza się w państwo zależne od sąsiadów. (Dodam tylko, że począwszy od 1701 r. za sprawą wygórowanych ambicji Augusta II Rzeczpospolita ponownie stała się terenem walki). Ichoć w omawianym okresie stosowano liberum veto, to naprawdę trzeba mieć dobry" wzrok, by dopatrzeć się bezpośredniej zależności pomiędzy opisanymi wydarzeniami a zasadą wolne nie pozwalam". Niemniej jednak istnieje widoczna zależność pomiędzy zasadą liberum veto a kryzysem systemu władzy w Rzeczypospolitej, ale bynajmniej nie dlatego, że począwszy od połowy XVII w. była stosowana, tylko dlatego, że nie była stosowana uprzednio. Począwszy od 1505 r., kiedy to sejm odebrał królowi władzę ustawodawczą (zasada liberum veto już wówczas istniała), trwa niewypowiedziana walka pomiędzy władzą ustawodawczą (sejmem) i wykonawczą (królem), w wyniku której sejm uchwalając korzystne" dla siebie ustawy uzyskał zdecydowaną przewagę i wkracza w uprawnienia króla, nadmiernie go przy tym osłabiając. Oczywiście wszystko to służyć miało obronie złotej wolności szlacheckiej", ale właśnie nie wetowanie tego typu ustaw doprowadziło do ustrojowej katastrofy, jaką było ubezwłasnowolnienie króla (aż do zakazu abdykacji z 1668) połączone z kulejącym" sejmem uginającym się pod ciężarem nagromadzonej władzy, któremu nie mógł sprostać. Zmiana sytuacji politycznej, gospodarczej i kulturalnej Rzeczypospolitej w połowie XVII w. sprawiła, że posłowie zaczęli korzystać z przysługującego im prawa veta. Nic strasznego by się nie stało, gdyby nie to, że sejm miał już zbyt wielką władzę i sparaliżowanie go w praktyce oznaczało niedowład wszystkich struktur od niego zależnych.
Zerwany sejm nie rozstrzygnął sporu króla z opozycją, na Ukrainie zaś panowała co najmniej dziwna sytuacja. Faktycznie obie strony przestrzegały warunków ugody z Białej Cerkwi, formalnie nie zatwierdzonej przez sejm. Chmielnicki sporządził rejestry obejmujące 20 tysięcy rejestrowych, na Zadnieprzu rozłożyły się pułki koronne, powróciła tam również nieznaczna część szlachty. Nadużycia żołnierzy polskich iucisk szlachty doprowadziły do wybuchu powstania wymierzonego zarówno przeciw Polakom, jak i Chmielnickiemu. Nie widząc innego wyjścia rzesze chłopów uciekały za kordon moskiewski. Sytuacja na Ukrainie zaniepokoiła cara do tego stopnia, że nakazał koncentrację oddziałów na granicy z Rzecząpospolitą. Wydaje się, że taka sytuacja przynajmniej częściowo odpowiadała Janowi Kazimierzowi, który liczył, że wpłynie ona na opozycję i zmusi ją do ustępstw23. Jednakże tego, co miało stać się pod Batohem, nikt w Rzeczypospolitej się nie spodziewał. 23 Tamże, s. 133.
UKRAINA 1648-1652 Bohdan Zenobiusz Chmielnicki, kiedy w pierwszej połowie 1648 r., niesłusznie oskarżony o zdradę i rozwścieczony zatargiem o kobietę podniósł bunt przeciwko Rzeczypospolitej, z pewnością nie wyobrażał sobie, jak ogromne przyniesie to skutki. W ciągu kilku miesięcy cała Ukraina stanęła w ogniu. Popłynęła krew. Chłopi ukraińscy brali odwet za lata pracy w szlacheckich majątkach i latyfundiach. Dwa czynniki zadecydowały o sukcesie Chmielnickiego: przejście Kozaków rejestrowych na stronę powstańców i sojusz z Tatarami. O ile ten pierwszy odegrał ogromną rolę w początkowej fazie powstania, o tyle ten drugi był niezbędny do odniesienia sukcesu, ale jak się okaże, tylko do pewnego stopnia. Rok 1648 nie przyniósł rozstrzygnięcia pomimo zwycięstw kozackich nad Żółtymi Wodami, pod Korsuniem i Piławcami. W sierpniu 1649 r. pod Zborowem nad rzeką Strypą doszło do decydującej bitwy, która jednak bez względu na wynik nie mogła przynieść jednoznacznego rozstrzygnięcia. Zresztą Polacy nie mieli zbyt wielu szans w tym starciu. Po stronie polskiej dowodził Jan Kazimierz. Po raz pierwszy w dziejach Rzeczypospolitej król brał udział w walkach z Kozakami, po cichu liczono więc na to, że ukorzą się przed majestatem królewskim. Niestety, nadzieje te były złudne. Bitwa 15-16 sierpnia 1649 r. omal nie zakończyła się klęską wojsk polskich. W tragicznej sytuacji do porozumienia z Tatarami doszedł kanclerz Jerzy Ossoliński. W myśl zawartego układu chan stawał się gwarantem wolności kozackich i ich opiekunem.
Rozbicie pod Zborowem Rzeczypospolitej oznaczałoby samodzielność Ukrainy Chmielnickiego, a czegoś takiego nie było w planach politycznych chanatu. Samodzielna Ukraina mogła stać się zbyt niebezpiecznym sąsiadem. Chanowi bardzo odpowiadała rola gwaranta układu, albowiem po raz pierwszy dyktował on warunki Rzeczypospolitej, przez co jego pozycja na arenie międzynarodowej rosła. Wycofanie się Tatarów z bitwy faktycznie oznaczało jej koniec. Kozacy sami nie byli na tyle silni, by rozbić armię królewską. Nie pozostało im więc nic innego, jak przystać na warunki chana i kanclerza zawarte w Deklaracji łaski królewskiej danej wojsku zaporoskiemu na punkta supliki Chmielnickiego". Deklaracja sankcjonowała ogromną część zmian, jakie zaszły na Ukrainie od 1648 r. Na jej mocy rejestr kozacki podniesiono z 6 tysięcy do 40 tysięcy. Bohdan Chmielnicki jako pierwszy w historii kozaczyzny otrzymał od króla tytuł hetmana JKMci wojska zaporoskiego, ponadto starostwo czehryńskie jako uposażenie buławy. Trzy województwa ukrainne: bracławskie, kijowskie i czernihowskie, zgodnie z treścią deklaracji miały być wolne od wojsk koronnych, stacjonować tam mogły tylko pułki kozackie. Urzędy w tych województwach mogły być rozdzielane tylko pomiędzy szlachtę prawosławną. Żydom i jezuitom zakazano wstępu do miast, z tym że Żydzi mogli tam przebywać na czas handlu. Ogromnym sukcesem Kozaków było również to, że metropolita kijowski Sylwester Kossow miał zasiąść w senacie Rzeczypospolitej (w rzeczywistości tego warunku nie spełniono). Ponadto król udzielił amnestii walczącym w powstaniu Kozakom i nadał im własne sądownictwo uwalniając tym samym od sądów szlacheckich, co znacznie podnosiło ich pozycję. Wydawać by się mogło, że Chmielnicki powinien być zadowolony, osiągnął bowiem więcej niż którykolwiek z jego poprzedników, tak jednak nie było. Faktycznie ugoda Zborowska była klęską jego koncepcji samodzielnej Ukrainy. Stało sięjasne, że sojusz jedynie z Tata