Roberto Verganti "Przeładowanie. O projektowaniu znaczących produktów w świecie zalanym pomysłami." Tłumaczenie: Łukasz Kotyński Liścik do podarunku Każdy jest twórcą znaczeń. Tworzymy znaczenia poprzez ludzi, których kochamy. Jednak nadajemy rzeczywistości sens również poprzez zwyczajność i odpowiedzialność naszej codziennej pracy. Każdy z nas w ramach swojej profesji - czy to menedżer, projektant, naukowiec, student, artysta czy naukowiec -kreuje produkty, usługi i wydarzenia o określonym znaczeniu dla innych osób. Możemy nieść radość, koić ból, otwierać nowe możliwości. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, w jakim stopniu każdy z nas wpływa na życie innych ludzi - roztaczając inspirujące wizje i tworząc nowe rozwiązania. Wczesny ranek. Leżąc z zamkniętymi oczyma, czuję ciepło łóżka i łagodne światło wschodzącego słońca sączące się przez zasłony. Pościel jest świeża. Mój umysł jest rześki. Rozlega się dźwięk budzika. Wiem, że mój pociąg odjeżdża ze stacji za godzinę. Czeka mnie codzienny dojazd do pracy. Ale pościel jest tak przytulna... Po co miałbym wstawać? Po co w ogóle miałbym budzić się z uśmiechem, biec na pociąg i jechać do biura?
Odwracam głowę i zauważam książkę na półce koło okna. To książka o innowacyjności. Leży tam już od jakiegoś czasu, zapomniana odkąd przejrzałem ją przygotowując zajęcia na uczelni. Ciekawe jaką odpowiedź na moje pytania znalazłbym w tej publikacji. Prawdopodobnie zachęciłaby mnie, abym wstał i zaczął "rozwiązywać problemy". Podobnie doradzają inne książki o innowacyjności trafiające na nasze biurka w ciągu kilkunastu ostatnich lat. Prezentują one określony pogląd na temat tego, dlaczego pracujemy, dlaczego oferujemy innym ludziom różne rzeczy i dlaczego wprowadzamy innowacje. Przyjmują niewypowiedziane założenie, że na świecie istnieją problemy - oto ludzie, klienci mają potrzeby i problemy. My zaś budzimy się rano, aby pomagać coraz skuteczniej rozwiązywać te problemy. Tak jest dobrze. Może jednak istnieje jakaś bardziej przekonująca perspektywa - coś, co skuteczniej wyciągnęłoby nas z ciepłych pieleszy. Budzimy się, aby "odnajdywać znaczenie". Ujmując to nieco inaczej: świat jest pełen możliwości, a ludzie mają w życiu cel. Wstajemy rano z łóżka, aby pomagać w tworzeniu rzeczy, które mają głębszy sens, głębsze znaczenie. Niniejsza książka adresowana jest do tych spośród nas, dla których życie to nie problem, lecz szansa. Do tych, którzy wierzą, że człowiekiem nie kieruje potrzeba, lecz cel, zaś istnienie nie jest rozwiązaniem, a raczej darem. Krótko mówiąc, jest to książka o poszukiwaniu znaczenia. O poszukiwaniu znaczenia poprzez innowacje. ZNACZENIE DLA LUDZI Czyli dla kogo? Po pierwsze, dla odbiorców naszej twórczości - dla ludzi ceniących oferowane przez nas produkty i usługi. Gdy budzą się rano, szukają znaczenia. Ludzie zawsze szukali znaczenia. To poszukiwanie jest głęboko zakorzenione w historii ludzkości. Niewątpliwie znaczenie stanowi główny obszar zainteresowania filozofii, a także ważnych nurtów psychologii (zwłaszcza logoterapii) czy współczesnej socjologii. Jednak poszukiwanie znaczenia jest szczególnie istotne właśnie dziś - w świecie zalewanym falami pomysłów i możliwości. W świecie, w którym wszystko jest możliwe, a zasadnicze życiowe pytanie nie brzmi "jak?", lecz "dlaczego?". Tymczasem wiele teorii opisujących innowacyjność wydaje się pomijać to fundamentalne spojrzenie na życie. Milcząco podsuwają obraz życia zakorzeniony w minionym stuleciu - życia napędzanego przez potrzeby. Domyślnie sugerują, że postrzegamy klientów jako "chodzące worki pełne problemów czekających na rozwiązanie". Trzeba przyznać, że nawet jeśli teorie te określa się mianem zorientowanych na użytkownika, czy skoncentrowanych na człowieku, nawet jeśli technicznie rzecz
biorąc dotyczą one ludzi, to w rzeczywistości są na wskroś nieludzkie. Traktują ludzi jako "istoty", lecz nazbyt drobiazgowo analizują to, co stanowi o człowieczeństwie wspomnianych "istot", czyli właśnie poszukiwanie znaczenia. Nie wierzę w takie podejście. Jestem szczęśliwym ojcem trójki dzieci. Kiedy przychodziły na świat, nie myślałem o zbiorze określonych problemów i potrzeb. Nie tłumaczyłem im: "A to pech, że tu trafiliście - macie teraz do rozwiązania konkretne problemy". Świętowałem ich narodziny. Pragnąłem coś im ofiarować. Dar życia. Możliwości. Tak, ludzie oczywiście mają swoje potrzeby i problemy, a my mamy obowiązek służyć pomocą w ich rozwiązywaniu. Jednak wierzę, że w życiu chodzi o znacznie więcej. Jeśli chcesz tworzyć rzeczy znaczące, które inni pokochają, to z pewnością nie osiągniesz celu koncentrując się wyłącznie na rozwiązywaniu problemów. Pomyśl tylko o miłości. Miłość jest jednym z tych uczuć, które posiadają wyjątkowo głębokie znaczenie, ale jednocześnie wiążą się z większym bólem. Jeśli więc chcemy rozwiązać ten problem, wystarczy unikać stanu zakochania. Miłość i bezproblemowe życie zwykle nie idą ze sobą w parze.. ZNACZENIE DLA CIEBIE Po drugie, niniejsza książka opowiada o Twoim poszukiwaniu znaczeń. Wyjaśnia powody, dla których budzisz się rano i starasz się zdążyć na pociąg do pracy. Rozwiązywanie problemów wymaga aseptycznej, bezosobowej postawy i naiwnego umysłu, wolnego od osądów, wolnego od uprzedzeń, wolnego od osobistych wartości. Jest to rozsądne rozwiązanie, o ile mierzymy się z cudzymi problemami. Jednak tworzenie znaczeń wymaga znacznie więcej: należy zacząć od własnych wartości, od tego, w co się wierzy, od osobistej wizji świata. Posłużmy się przykładem prezentu. Obdarowana osoba nigdy nie zakocha się w podarunku, o który wcześniej po prostu poprosiła. Taki prezent musi pochodzić prosto od Ciebie, musi wynikać z Twoich poszukiwań znaczenia. Jeśli Ty go nie pokochasz, to jak ma się w nim zakochać ktoś inny? Poszukiwanie znaczeń stwarza okazję nie tylko do rozwiązywania problemów. Nie chodzi wyłącznie o wprowadzanie innowacji, ale o wprowadzanie ich w kierunkach, które uważamy za szczególnie znaczące dla ludzi i dla świata. To właśnie "znaczenie" łączy Cię z odbiorcami Twoich dzieł. Jeszcze raz obracam się na łóżku. Czas ucieka. Mam umówione spotkanie na uczelni. Rozkoszując się ostatnimi chwilami ciepła i rozmyślając o tworzeniu znaczenia dla innych oraz dla siebie samego, uświadamiam sobie, że przeoczyłem istotny wymiar mojej pracy: co z tworzeniem wartości biznesowej?
Uśmiecham się. Cóż, jeśli coś ma znaczenie zarówno dla odbiorców, jak i dla strony wytwarzającej, to czy cokolwiek może przeszkodzić powstaniu wartości biznesowej? Wracam myślami do wszystkich projektów zrealizowanych w ostatnich latach, do poznanych przedsiębiorców i menedżerów poszukujących znaczeń. To właśnie ci przedsiębiorcy i menedżerowie wypracowali znacznie większą wartość biznesową niż inni, dla których punktem wyjścia była wartość biznesowa sama w sobie. To właśnie od nich pochodzą najcenniejsze prezenty. Pora wstać. W powietrzu roznosi się aromat herbaty... DARCZYŃCY Książkę także można potraktować jako podarunek. Podobnie jak każdy prezent ma ona opakowanie i zawartość. Opakowaniem są strony, tekst, liczby. Na zawartość składają się myśli, spostrzeżenia, badania. Ja jestem autorem opakowania. Natomiast zawartość jest rezultatem nieocenionej pracy i inspiracji wielu osób, wobec których chciałbym wyrazić uznanie i podziękowania. Po pierwsze, moja sparingpartnerka w potyczkach myślowych: Åsa Öberg. Bez jej uwag, refleksji i informacji zwrotnych ta książka byłaby tylko pustym opakowaniem. Zawdzięczam jej zwłaszcza zasadniczą strukturę dwóch zasad innowacyjności typu "inside-out" oraz krytycyzmu. Do tego dochodzi wiele innych reguł, które z mniejszym lub większym powodzeniem staram się wprowadzać w życie. Namaste Åsa. Po drugie, niezawodny krąg bliskich przyjaciół, którzy stale poszerzają moją wiedzę. Zaczynając od zespołu Politecnico di Milano: Claudio Dell'Era, Emilio Bellini, Naiara Altuna, Tommaso Buganza, Paolo Landoni, Emilio Bartezzaghi oraz wszystkie osoby w konkretny, praktyczny sposób wspierające nasze projekty badawcze oraz współpracę z korporacjami. Na specjalne wyróżnienie zasługuje Gianluca Spina, mój współmyśliciel i towarzysz w poprzednich przygodach. Luca, dziękuję za Twoje ciche wsparcie. Brakuje mi naszych spotkań. Ten wąski krąg mógł sprawnie funkcjonować dzięki niżej wymienionym instytucjom oferującym finansowanie teoretycznych badań stanowiących fundament niniejszej publikacji: Unia Europejska (poprzez projekty Light.Touch.Matters, Cre8Tv.eu, Deep, EU Innovate, Prindit Wellbeing, DESMA), Copenhagen Business School, Malardalen University, California Polytechnic University (te trzy uczelnie gościły mnie jako profesora wizytującego) oraz naturalnie Politecnico di Milano.
Dziękuję badaczom, z którymi odbywałem poszczególne etapy tej ciekawej podróży: Ezio Manzini, Francesco Zurlo, Anna Meroni, Cabirio Cautela, François Jegou, Sara Ferrari, Don Norman, Gary Pisano, Steve Prokesch, Rob Austin, Daved Barry, Finn Thorbjørn Hansen, Keith Goffin, Erik Tempelman, Paul Hekkert, Celine Abecassis-Moedas, Marcus Jahnke, Per Apelmo, Carina Söderlund, Anders Wickström, Rami Shani. W grupie tej są również wszyscy menedżerowie i innowatorzy, którzy uwierzyli w nas i zaangażowali się w projekty na rzecz wyznaczania nowych, znaczących kierunków. Nie sposób wymienić ich wszystkich, dlatego wspomnę głównie osoby, które dodatkowo przyczyniły się do rozwoju metodologii: Rob Chatfield i Nicki Morley, Victor Aguilar, Troy Nimrick i Matthew Hodgson, Joseph Press, Gianluca Loparco i Gerhard Vorster, Anna Wróblewska i Piotr Voelkel, Anne Asensio, Monica Menghini i Bernard Charles, Valter Pieracciani, Benedetto Vigna, Alexander Genov, Marco Fregonese, Marcello Vignocchi, Carlo Magistretti, Massimo Mercati, a także Douglas Sery z wydawnictwa MIT Press. Po trzecie, interpretatorzy: uczeni z innych dziedzin, których praca stanowiła teoretyczną podstawę moich rozważań. Niektóre z tych osób spotkałem wyłącznie za pośrednictwem ich publikacji. W tym miejscu chciałbym wyróżnić dwa źródła, którym zawdzięczam szczególnie wiele informacji: chodzi o analizę kręgów współpracy w sztuce, autorstwa socjologa Michaela Farrella, która pomogła mi lepiej uchwycić dynamikę krytyki w parach i w kręgach, a także o studium percepcji, interpretacji i postrzegania nowych zjawisk, autorstwa kognitywistki Alexandry Horowitz. Mam nadzieję, że zaakceptują moje liczne odniesienia do ich przemyśleń. Równie często przywołuję doświadczenia IDEO. Czynię to w dość szczególny sposób: jako tło uwypuklające moją argumentację. Proponowana przez IDEO struktura myślenia projektowego (Design Thinking) niewątpliwie stanowi kwintesencję zasad kreatywnego rozwiązywania problemów: zaczynając od użytkowników, od zrozumienia ich potrzeb, poprzez generowanie pomysłów, podtrzymywanie stanu naiwnego umysłu i powstrzymywanie osądu, aż po unikanie krytyki. Wszystkim tym zasadom niniejsza książka rzuca wyzwanie. Nie dlatego, że są z natury błędne. Same zasady są słuszne, lecz tylko przy założeniu określonego rodzaju innowacji, tzn. w przypadku sprawniejszego rozwiązywania istniejących problemów. Książka wyjaśnia, że reguły te zawodzą, gdy poszukujemy przełomowych kierunków, aby tworzyć znaczące podarunki, w których ludzie będą mogli się zakochać. Tok myślenia IDEO jest równie nieodzowny dla tej publikacji co rozważania Farrella i Horowitz. Pozwala nam zrozumieć, na czym polegają innowacje w obszarze znaczeń, również poprzez podkreślenie czym one nie są - poprzez tworzenie kontrastów i stymulowanie krytycznych refleksji. Jak przekonamy się na kolejnych stronach, krytycyzm ma fundamentalne znaczenie, jeżeli w poszukiwaniu innowacji poruszamy się po nowych przestrzeniach. Od czasu do czasu będę rozciągał przytaczane koncepcje i tworzył polaryzacje pomiędzy rozwiązywaniem problemów a wprowadzaniem innowacji, choć naturalnie rzeczywistość nigdy nie jest czarno-biała. Mam nadzieję, że badacze nie będą mieli mi za złe tych swobodnych działań. Podziwiam ich pracę. Tym razem po prostu służy ona innowacjom innego rodzaju.
W trakcie tej podróży - prowadząc badania i realizując projekty dotyczące innowacji - zrozumiałem, że nie można odnawiać rzeczy bez odnowienia samego siebie. Najpierw trzeba się zagubić, aby ostatecznie odnaleźć "siebie jako innego", jak ujął to Paul Ricoeur - to ważne źródło mojej książki. Ludzie zerkają na moje zdjęcie zamieszczone w poprzedniej książce, a widząc mnie dziś, pytają gdzie podział się tamten człowiek w okularach, pasiastym garniturze, ze spinkami w mankietach. Gdzieś się zagubił. Może tak musiało się stać. Z pewnością mógł to zrobić w sposób mniej bolesny dla otoczenia. Francesca, Alessandro, Matilde, Agnese - żadne słowa nie wyrażą mojej wdzięczności za to, że zawsze przy mnie byliście, pomimo wszystkim moich błędów, nigdy się nie skarżąc. Inicjały imion moich dzieci - Alessandro, Matilde, Agnese - tworzą słowo "AMA", co po włosku oznacza miłość. Nie było to zamierzone. Zauważyliśmy to dopiero kilka lat po dokonaniu wyboru. Być może jest w tym jakieś znaczenie. Mediolan Czerwiec 2016