Wróżenie z fusów losów KRUS-u. 15.11.2010..:: Dopłaty i Fundusze - Portal Informacyjny ::. Czy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że finansowanie z budżetu państwa składek na ubezpieczenie zdrowotne rolników jest niezgodne z konstytucją, przewróci do góry nogami system rolniczych przywilejów? ziś nie wiemy nawet, jakie dochody mają rolnicy. Za to wystarczy, aby rolnik miał 1 ha ziemi i nie prowadził działalności gospodarczej, by: (płacił niski podatek rolny zamiast podatku dochodowego (nie płacił składki na zdrowie do NFZ (korzystał z mocno dotowanego przez państwo systemu rolniczych ubezpieczeń rentowo-emerytalnych, czyli KRUS. Składki rolników na przyszłe emerytury są kilkakrotnie niższe niż innych grup społecznych, choć niskie są też ich przyszłe emerytury. W dyskusji, która wybuchła po wyroku Trybunału, wielu publicystów zakrzyknęło, że to już koniec KRUS. Tymczasem KRUS ma niewiele wspólnego z ubezpieczeniem zdrowotnym: tylko tyle, że sprawdza, kto ma prawo do opłacanej przez państwo składki zdrowotnej. Dalej jego rola sprowadza się do pośrednika - przekazuje do NFZ dotację z budżetu na leczenie rolników. Orzeczenie Trybunału mogłoby jednak zapoczątkować zmiany w całym systemie rolniczych przywilejów. Minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL) zastanawiał się, jak to możliwe, że decyzję sędziowie podjęli tuż przed wyborami samorządowymi, sugerując, że jest ona polityczna. Ta irytacja bierze się nie tylko z powodu wyroku Trybunału w sprawie składki zdrowotnej, ale także z tego, że sędziowie zalecili Sejmowi uchwalenie takiej reformy, która właśnie pokazałaby dochody rolników. Zasugerowali także, że zmian wymaga system podatkowy i system ubezpieczeń społecznych rolników. A oto cytat: "Doprowadzenie do stanu zgodnego z konstytucją wymaga podjęcia przez ustawodawcę intensywnych prac wykraczających poza ustawę, której przepisy zostały uznane za niekonstytucyjne". Czyli nie tylko przepisy dotyczące składki zdrowotnej naruszają ustawę zasadniczą. Dlatego zasadne jest pytanie, jak rząd zamierza wykonać wyrok Trybunału? Na razie można jedynie wróżyć z fusów. Także dlatego, że o ile PO chciałaby głębszej reformy, o tyle PSL jest gotowe - zwłaszcza przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi - bronić przywilejów dla wszystkich rolników, bogatych i biednych. Minister Sawicki powiedział w Radiu TOK FM, że składka zdrowotna nie ma nic wspólnego z KRUS, bo KRUS to ubezpieczenie emerytalne i rentowe. I PSL będzie walczył o pozostawienie KRUS w niezmienionym kształcie. PSL chce reformować tylko system ubezpieczeń zdrowotnych. I żąda, aby składki zdrowotne płacili też np. mundurowi, duchowni czy studenci. Tyle że mundurowi już je płacą, a studenci nie pracują zawodowo, więc taki postulat jest jak kulą w płot.
Trudno wobec tego propozycje PSL traktować poważnie. Jest to raczej próba ucieczki od dyskusji o KRUS. Tymczasem minister Michał Boni od dawna pracuje nad szerszą reformą. Już w grudniu 2009 r. "Gazeta" pisała, że powołany przez premiera Donalda Tuska międzyresortowy zespół zaproponował reformę, która objęłyby tylko najzamożniejszych gospodarzy. Rolnicy posiadający gospodarstwa powyżej 15 ha - jest ich ok. 200 tys. na 2,4 mln wszystkich - mieliby płacić podatek dochodowy, a więc i składkę zdrowotną. Straciliby też prawo do ubezpieczenia rentowo-emerytalnego w KRUS, czyli zbieraliby na swoje emerytury tak jak osoby niebędące rolnikami (ZUS). Według wyliczeń zespołu budżet zyskałby na tym ok. 2,5-3 mld zł rocznie. PSL tego nie akceptuje, choć w pracach zespołu brali udział przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa. Platforma nie zaryzykuje jednak teraz wojny z PSL. Do wyborów - prócz prac studyjnych - chyba nic się nie wydarzy i żadna reforma nie wejdzie w życie. PO trzyma w zanadrzu swoje propozycje, by zrealizować je, jak tylko pojawi się ku temu sposobność. A może się pojawić po wyborach parlamentarnych w 2011 roku, bo np. PSL nie wejdzie do Sejmu, a PO koalicję zawiąże z SLD. I wtedy szanse na kompromis w sprawie KRUS będą o wiele większe. Może Trybunał Konstytucyjny także brał to pod uwagę, bo dał na poprawę przepisów 15 miesięcy. To pozwoli zabrać się za reformę zaraz po przyszłorocznych wyborach. Składka zdrowotna Czy możliwe jest - tak jak chce minister Sawicki - by zmiany dotyczyły wyłącznie składki zdrowotnej? Teoretycznie tak. Po prostu to rolnicy, a nie państwo, płaciliby tę składkę i odliczali np. od podatku rolnego. Tak jak przedsiębiorcy odliczają stałą składkę zdrowotną w PIT. Tyle tylko, że dziś państwo płaci miesięczną składkę za rolnika ok. 17 zł za ha, a minister Sawicki proponuje, by rolnik z własnej kieszeni płacił rocznie... ok. 1 zł za ha (już po odliczeniu części składki od podatku gruntowego). Na dodatek budżet musiałby refundować samorządom utratę części dochodów z tytułu podatku rolnego. No i co z NFZ, który również by na tym tracił?
PSL uważa, że najbiedniejszych gospodarzy trzeba z tego obowiązku zwolnić. Taki wariant dopuszcza też Trybunał Konstytucyjny. A skoro tak, to trzeba jednak obliczyć dochody rolników. Bo zamożność rolnika nie musi zależeć od liczby hektarów. Można mieć ich niewiele i całkiem nieźle zarabiać. A PSL przed ujawnieniem rentowności gospodarstw rolnych broni się rękami i nogami. Ludowcy jeszcze się łudzą, że może chodzić tylko o objęcie rolników podatkiem PiT. A ubezpieczenia społeczne pozostaną bez zmian. Ten wariant uważają za korzystny dla wsi, bo eksperci przewidują, że gdy rolnicy zaczną płacić podatek dochodowy, to zaczną uwzględniać swoje koszty, będą mogli skorzystać z ulg np. na dzieci. I okaże się, że ostatecznie zapłacą mniejsze podatki niż w systemie podatku rolnego, który trzeba odprowadzić niezależnie od tego, czy gospodarstwo jest dochodowe, czy nie. Ale jednak objęcie PiT choćby części rolników zrówna ich z przedsiębiorcami działającymi poza rolnictwem. I wtedy znów pojawi się pytanie, czy to, iż rolnik płaci na ubezpieczenie społeczne 107 zł, a przedsiębiorca ponad 500 zł, jest zgodne z konstytucją? Nie da się obronić takiej tezy, bo państwo do rolniczej emerytury dopłaca o wiele więcej niż do emerytury przedsiębiorcy spoza rolnictwa. Nie ma to nic wspólnego z zasadą równości obywateli wobec państwa. To oznacza, że nie ma odwrotu od zmian zarówno w systemie podatkowym rolników, jak i od zmian w KRUS. Reforma KRUS PSL przekonuje, że "atak na KRUS" jest nieusprawiedliwiony, bo rolnicy płacą mniejsze składki i wobec tego dostają mniejsze emerytury niż osoby ubezpieczone w ZUS. A ponadto dotacja do KRUS (ok. 14 mld zł) jest mniejsza niż sumy dopłacane do ZUS. Jest to argument bałamutny. Oczywiście w liczbach bezwzględnych dotacja do KRUS jest mniejsza... bo liczba ubezpieczonych tam Polaków jest o wiele mniejsza. Ale państwo dopłaca więcej do emerytury rolnika niż pracownika.
Według FOR emerytura rolnika jest finansowana z wpłacanych przez niego składek zaledwie w 8 proc., a emerytura ZUS-owca jednak w 70 proc., a zaledwie 30 proc. dopłaca państwo. Struktura KRUS jest anachroniczna. Nowy system emerytalny zakłada, że nasza emerytura zależy od tego, ile sobie na nią uskładamy składek. W tym sensie jest sprawiedliwa: kto pracuje dłużej i płaci większe składki, będzie miał wyższe świadczenie. Nasze składki są rejestrowane na dwóch kontach indywidualnych w ZUS i w otwartych funduszach emerytalnych. Tej zasady w KRUS nie ma. Minister pracy Jolanta Fedak (PSL) i minister Sawicki oświadczają, że oni na włączenie części rolników do ZUS się nie zgadzają, bo część składek wpłacanych do ZUS przepływa do prywatnych OFE. A tych reguł nowego systemu emerytalnego oni nie akceptują. Uważają, że składkę płaconą do OFE należałoby zmniejszyć albo w ogóle zawiesić transfery składek z ZUS do OFE. Bo z powodu tych transferów nasz dług publiczny rośnie. Ale w dłuższej perspektywie kuglowanie z OFE nie ma większego znaczenia, jest jedynie odkładaniem problemu na przyszłość. Bo w tych funduszach są pieniądze, które w przyszłości będą wypłacane w formie emerytur i dzięki temu ZUS będzie odciążony, podobnie jak budżet państwa, który będzie płacił do tegoż ZUS mniejsze dotacje. Aby prawdziwie zmniejszyć dług publiczny, potrzebne są reformy strukturalne. A jedną z nich powinna dotyczyć właśnie KRUS. Jak reformować KRUS? Jeden z wariantów reformy obejmował tylko gospodarstwa powyżej 15 ha - jest ich ok. 200 tys. na 2,4 mln wszystkich. W grę wchodziło: (zastąpienie podatku rolnego dochodowym (18 i 32 proc.) lub liniowym (19 proc.); (nałożenie na bogatych rolników składki zdrowotnej (rolnicy o dochodach nieprzekraczających 2 tys. zł miesięcznie płaciliby składki na emeryturę tak niskie jak teraz; rolnicy o dochodach wyższych płaciliby składki wyższe (o 0,25 gr więcej od każdej złotówki dochodu). Maksymalna stawka wynosiłaby tyle, ile obecnie płacą osoby prowadzące pozarolniczą działalność gospodarczą - 820 zł miesięcznie. Dziś rolnicy płacą na KRUS ok. 100 zł miesięcznie! Ubezpieczenia społeczne rolników i przedsiębiorców Dziś składki zdrowotne za rolników opłaca państwo i jest to 17,5 zł za hektar na miesiąc. Kwota ta jest ustalana na podstawie ceny żyta. Składki pracowników innych branż są dużo wyższe: 9 proc. pensji brutto w
przypadku tych, którzy płacą zwykły podatek dochodowy (z 7,75 proc. można jednak odpisać sobie od podatku) oraz nieco ponad 233 zł (stawka stała ustalona przez państwo) w przypadku przedsiębiorców (także tych, którzy wybrali podatek ryczałtowy bądź kartę podatkową). Minimalna składka pobierana od przedsiębiorcy na ubezpieczenie emerytalne i rentowe w ZUS to 481,72 zł miesięcznie. Za takie ubezpieczenie rolnik do 50 ha zapłaci w KRUS 71 zł. Ubezpieczenie chorobowe i wypadkowe? Przedsiębiorcę będą kosztowały odpowiednio - 46,25 zł i 31,52 zł. A rolnika? Łącznie 36 zł miesięcznie. W sumie więc ubezpieczenie przedsiębiorcy w ZUS to 559,49 zł, a rolnika w KRUS - 107 zł miesięcznie. Dziś państwo finansuje ubezpieczenie zdrowotne dla 1 mln 482 tys. rolników i ich domowników. W sumie w tym roku budżet dopłaci do ubezpieczenia zdrowotnego dla rolników 1,87 mld zł, w przyszłym - 1,86 mld zł. Przy czym państwo inaczej traktuje byłych rolników, którzy pobierają rentę czy emeryturę z KRUS. Oni płacą składkę zdrowotną na takich samych zasadach jak ubezpieczeni w innych systemach. Składkę na zdrowie płacą też rolnicy prowadzący specjalne działy produkcji rolnej (w 2010 r. - 119 zł, w przyszłym roku - 120 zł). Pozostali rolnicy i ich domownicy (mający prawo do ubezpieczenia rolniczego) nie płacą bez względu na to, czy są zamożni, czy też nie. Źródło: Gazeta Wyborcza / Agata Nowakowska, Dominika Wielowieyska