Materiały pomocnicze zawierają fragmenty podanych utworów:
A. Michnik Z dziejów honoru w Polsce
Wolny ptak ( praca ucznia kl.ii technikum Zespołu szkól Elektrycznych nr 1 w Krakowie)
Pierwszy peron, godzina 11;30. Tłum ludzi na dworcu poganiany przez psy, niemalże tratuje innych. Wsiadają do dużych wagonów przypominających kontenery. Strach, panika niektórzy nie zdają sobie sprawy co właściwie tutaj robią i dlaczego tu są. Mała dziewczynka siedzi przy barierce, patrzy na ludzi, ale nie widać na jej twarzy
strachu. W jej czarnych oczach dojrzałem zdziwienie zaistniałą sytuacją, a może tęsknotę. Było w tym dziecku coś, co wyróżniało ją od reszty tłumu. Już miałem zamiar do niej podejść, ale nagle upadłem. Ciemność czuję na policzku nagrzany od słońca beton. Jakiś żołnierz w białym kombinezonie z maską chwycił mnie za ręce i zawlókł do wagonu.
Tak wspominam pierwszy dzień mojej przeprowadzki. Przez całą podróż nie widziałem słońca, ale wyraźnie je czułem przez metalowy dach wagonu. Byliśmy stłoczeni tak bardzo, że ludzie spać musieli na stojąco. Było niezwykle gorąco, w ciągu mojego długiego życia nigdy nie zaznałem takiej temperatury. Mężczyzna po mojej prawej oparł głowę na
moim ramieniu myślałem najpierw że usnął, ale nie poruszał się od paru godzin. Chyba nie żył. Moim nowym domem był murowany blok, na którym przed wejściem widniała tablica z numerem 78. Za kolczastym drutem widać pusty step. Na wschodzie majaczą góry, ale nadal nie wiem (mimo że jestem jednym z najstarszym więźniów) gdzie
się znajdujemy i w jakim kraju. W ogóle czy po rewolucji istnieją jeszcze państwa, społeczeństwo, takie jakie pamiętam sprzed 40 lat? Nie mamy żadnego kontaktu ze strażnikami. Chodzą w białych kombinezonach z maskami, mają całkowity zakaz rozmawiania z nami. W ciągu kilkudziesięciu lat nigdy nie widziałem twarzy żadnego z nich.
Zabrałem ze sobą Lake i ruszyłem po schodkach na dach pięciopiętrowego budynku. W moim wieku jest to spore wyzwanie, tyle lat ograniczonej diety i wysiłku fizycznego źle odbiły się na moim ciele. Z samego szczytu widać ogromne miasto szarych identycznych do mojego budynków. Ostatni transport ludzi odbył się 30 lat temu. Więzienie stało się miastem
starców. Ogromne wymierające miasto ludzi niechcianych, innych. Było ostatnim reliktem dawnej rewolucji mającej wprowadzić ład i porządek. Rewolucjoniści zaczęli walczyć z chaosem, segregując kolory. Każda inna zapałka do innego pudełka. Nas mieszkańców Miasta Starców łączy tylko kolor. Nikt od dawna nawet nie ma nadziei na opuszczenie tego
miejsca. W oddali za blokami są pola uprawne, kiedyś zielone, teraz szare i wysuszone. Z racji ścisłej kwarantanny żywności z zewnątrz było bardzo mało. Wszyscy przymieraliśmy głodem. Na tle niebieskiego nieba przeleciał biały samolot. Wiem, że gdzieś w oddali istnieje życie. Na horyzoncie widać błyszczące w słońcu morze. Zawsze marzyłem, aby
tam się znaleźć. Z tęsknotą patrzyłem na ptaki, które wylatują ze swojego gniazda utkanego w starym rozpadającym się bloku i szybują prosto w stronę wody. Spędziłem całe życie będąc zamkniętym w szarym mieście, nie widziałem nic poza murami rozpadających się bloków. Mimo że poznałem tutaj wiele innych ludzi takich jak ja, nigdy nie zaznałem
prawdziwej miłości. Dookoła mnie sama pustka. Tyle możliwości, ambicji, marzeń było w mojej głowie, wszystkie idee i pragnienia rozdarły, rozszarpały druty kolczaste, nie wpuszczając nic do rzeczywistości. Od pewnego momentu. Sam nawet nie zauważyłem kiedy świat zewnętrzny przestał się nami interesować. O ile w pierwszych latach była
wprowadzona surowa dyscyplina, przymusowe prace i narzucony tryb dnia, później miasto żyło samo. Teraz umiera również samo, wraz ze swoimi mieszkańcami. Tylko napięcie w ogrodzeniu elektrycznym i białe stroje strażników są takie same jak dawniej. Człowiek może być wolny. Jest to jego przywilej, prawo. Może
mieć możliwości swobodnego wyboru decyzji, swobodnego działania Może mówić co chce, robić co uważa za słuszne. Może mieć własną filozofię i własne marzenia. Ale jest jeden warunek, jego wolność nie może być ukształtowana ceną swobody innych ludzi. Często cofam się wspomnieniami 50-dziesiąt lat wstecz. Nigdy bym się nie
spodziewał, że resztę swojego życia spędzę w zamknięciu. Człowiek miał wtedy mnóstwo różnych ambicji, marzeń i planów. Dziś pragnę tylko jednego, choć wiem że nigdy to się nie uda. Pragnę być wolnym. Dawniej, mimo że tego nie czułem, wolność pozwalała mi żyć. Ta rzecz, której nie zauważa się na co dzień jest najważniejszym paliwem dla życia. Mogłem
rzucić wszystko, pracę, majątek a nawet rodzinę i być szczęśliwym, nie posiadając niczego, niczego oprócz jednej małej rzeczy, trudnej do zauważenia, a jednak jak niezwykle ważnej dla życia oprócz wolności. Człowiek nie może zrobić nic gorszego innemu człowiekowi niż zabrać mu wolność. Naprawdę, po tak wielu latach niewoli czuję, że wolałbym
stracić wszystko, być torturowany lub zabity ale nie stracić tej rzeczy. Tak, dla wolności niekoniecznie swojej, ale dla wolności innych ludzi mógłbym poświęcić życie, wolność daje tyle różnych perspektyw Spojrzałem w dół. Tyle razy chciałem to zrobić. Nic bym nie poczuł może nie odzyskałbym w ten sposób wolności, ale nie czułbym
przynajmniej zniewolenia. A może odleciałbym po prostu w niebo, niczym ptak? Jedno mnie trzyma tylko przy życiu. Jedna rzecz. Nadzieja. Nadzieja na odzyskanie wolności. Zszedłem na dół. Przechodząc przez korytarze mijam ludzi leżących na podłodze. Część z nich leży tutaj z powodu ciężkiej choroby jaka ich dotknęła, a bez środków medycznych z zewnątrz, nie
możemy im pomóc. Byłem wstrząśnięty tym co zobaczyłem. Wróciłem na dach, usiadłem i począłem obserwować ptaki. Widząc przed chwilą tych ludzi dotarło do mnie, że prawdopodobnie skończę tak jak oni. Nadzieja którą do tej pory żyłem umarła. Nie pozostało mi zbyt wiele czasu. Na ucieczkę jest już za późno. Mam swoje lata i zryw ten zapewne zakończyłby
się na płocie elektrycznym. Gdzie już niejedne zwłoki zostały zwęglone. Umrzeć w chorobie nie chcę więc wyszedłem na skraj dachu od strony morza, nie ma już powrotu Ujrzałem przepiękne widoki, a nad wodą szybowały ptaki. Poczułem się jak ptak. Byłem wolny.