Z A P I S K I H I S T O R Y C Z N E T O M L X X X I R O K 2 0 1 6 Zeszyt 1 Recenzje i omówienia http://dx.doi.org./10.15762/zh.2016.09 Cezary Kardasz, Rynek kredytu pieniężnego w miastach południowego pobrzeża Bałtyku w późnym średniowieczu (Greifswald, Gdańsk, Elbląg, Toruń, Rewel), Towarzystwo Naukowe w Toruniu (Roczniki Towarzystwa Naukowego w Toruniu, R. 94, z. 2), Toruń 2013, ss. 473, ISBN978-83- -61487-17-3. Podstawą książki jest dysertacja doktorska przygotowana pod kierunkiem Romana Czai. Tom składa się z wykazu skrótów, Wstępu, czterech rozdziałów, Zakończenia, aneksu, Wykazu tabel i wykresów, Bibliografii, streszczenia w językach angielskim i niemieckim. We Wstępie czytamy, że głównym celem badań prezentowanych [...] jest analiza funkcjonowania rynków kredytowych w miastach południowego pobrzeża Bałtyku i udzielenie odpowiedzi na pytanie o przebieg i determinanty koniunktury gospodarczej w regionie (s. 15). Z tym wiąże się kolejne zagadnienie: czy i w jakiej mierze badany obszar stanowił jednolitą strefę gospodarczą? W polu obserwacji znalazły się następujące miasta: Greifswald, Główne Miasto Gdańsk, Stare Miasto Gdańsk, Młode Miasto Gdańsk, Stare Miasto Elbląg, Nowe Miasto Elbląg, Stare Miasto Toruń, Nowe Miasto Toruń, Rewel. Analizie został poddany rynek kredytu średnio- i długoterminowego, przede wszystkim w formie rynku rent, który znalazł odzwierciedlenie w dokumentacji wytworzonej przez władze miejskie. Kredyt krótkoterminowy nie został z różnych powodów uwzględniony. Trzeba podkreślić, że Cezary Kardasz patrzy na rynek kredytowy z perspektywy wierzycieli poszukujących inwestycji dających dochód stały, pewny, chociażby w umiarkowanej wysokości. Kalkulacja dłużników: czy finansowali pożyczonymi pieniędzmi bieżącą działalność gospodarczą, czy może inwestycje itp., została w zasadzie pominięta. Taki punkt widzenia musiał zaważyć na wnioskach końcowych prezentowanych w książce. Badania zostały oparte na obszernym i zróżnicowanym materiale źródłowym, archiwalnym (z sześciu archiwów) oraz drukowanym, a także obfitej literaturze przedmiotu (bibliografia zajmuje około 40 stron). Zasób źródeł odnośnie do poszczególnych miast jest różny, najlepiej wygląda to w przypadku Greifswaldu, Starego Miasta Elbląga, Starego Miasta Torunia oraz Rewla. Zaletami pracy są: szerokie cezury chronologiczne (wieki XIV i XV), wzięcie pod uwagę miast z różnych kwartałów hanzeatyckich, co narzuca konieczność zastosowania komparatystyki (płaszczyzna porównawcza sięga zresztą do Europy Zachodniej oraz Królestwa Polskiego i Śląska), wreszcie uwzględnienie wielkiej liczby danych, których przerobienie nie jest możliwe bez zastosowania metod ilościowych.
178 R e c e n z j e i o m ó w i e n i a [178] Bardzo wartościową częścią pracy jest aneks zawierający w prawie 80 wykresach, względnie tabelach, dane liczbowe, które były podstawą napisania omawianej monografii. Czytelnicy książki mogą je wykorzystać do własnych celów badawczych. Rozdział pierwszy nosi tytuł Formalnoprawne aspekty rynku kredytowego (s. 29 88). Przede wszystkim scharakteryzowano w nim poszczególne rodzaje rent stosowanych w umowach kredytowych, następnie: sposoby zabezpieczenia kredytu, wpisy transakcji do ksiąg miejskich (niefortunnie określone jako księgowanie ), normy prawne w sprawie kredytu (w tym dotyczące wysokości jego oprocentowania), terminy umów, rozwiązanie umów, zagadnienia monetarne. Autor wykazuje się znakomitą znajomością referowanej problematyki. Inna sprawa, że nie wszystkie jego stwierdzenia są przekonujące. Na przykład to, że tzw. renty stare pełniły funkcję papierów wartościowych. Chyba lepiej byłoby mówić w tym przypadku o wtórnym rynku wierzytelności. Ich wycena wydaje się frapującym zagadnieniem; szkoda, że nie zostało ono szerzej omówione. Interesujące są też renty związane z zakupem nieruchomości są one świadectwem uruchomienia kredytu inwestycyjnego. Rozdział drugi pt. Społeczne aspekty rynku kredytowego (s. 89 196) dotyczy uczestnictwa mieszkańców badanych miast w rynku kredytowym z uwzględnieniem struktury społeczno-zawodowej mieszczan oraz w pewnym zakresie dynamiki ich udziału w owym rynku. Autor zdaje sobie sprawę, że uzyskane wyniki badawcze należy traktować jako przybliżone, ponieważ w wykorzystanych źródłach została zarejestrowana jedynie część interesujących go transakcji kredytowych średnio- i długoterminowych. Ponadto udało się zidentyfikować tylko część osób występujących na rynku takiego kredytu. W książce jest mowa o następujących grupach mieszczan: kupcy, kupcy-detaliści, rzemieślnicy, kobiety (głównie wdowy), nieletni, duchowieństwo/instytucje kościelne, rady miejskie/rajcy, bractwa/gildie. Jest to struktura niejednorodna: wyróżnikiem grupy jest bądź zawód/stan, bądź płeć, bądź wiek, bądź udział we władzy, bądź wreszcie rozróżnienie osób/instytucji. Grupowanie zostało zatem oparte na kategoriach źródłowych, zrezygnowano z opracowania struktury na podstawie takich czy innych kategorii analitycznych. Co do tych ostatnich, za najważniejsze wypada uznać grupy dochodowe/majątkowe. Autor zauważa, że partycypacja w rynku kredytowym oraz jej charakter wiązała się [...] ściśle z wysokością osiąganych dochodów (dodalibyśmy, że także z relacją między źródłami dochodu). Pozostawia jednak tę kwestię poza zakresem swoich analiz, sygnalizując jedynie istniejące możliwości badawcze (zob. s. 92). Zbiorowość mieszczan uczestniczących w rynku kredytowym jest opisywana za pomocą zestawu parametrów statystycznych, takich m.in., jak liczebność uczestników transakcji, wolumen oraz wartość transakcji wszystko w wielkościach bezwzględnych oraz względnych, dominanta oraz średnia arytmetyczna wysokości transakcji, wreszcie iloraz zadłużenia. Wyliczone parametry ukazują syntetycznie (i zarazem statycznie) społeczną strukturę uczestników rynku kredytowego w skali sekularnej. Zwrócę uwagę na niektóre problemy dotyczące społecznych aspektów rynku kredytowego w Greifswaldzie, Starym Mieście Elblągu, Starym Mieście Toruniu oraz Rewlu. Wszędzie liczba wierzycieli była nieco mniejsza niż liczba dłużników, za wyjątkiem Starego Miasta Elbląga (gdzie proporcja wynosiła 1:2) oraz Rewla. Zatem nie
[179] R e c e n z j e i o m ó w i e n i a 179 może być mowy o znacznej koncentracji kapitału kredytowego długo- i średnioterminowego. O ile liczba wierzycieli była mniejsza niż liczba dłużników, o tyle kapitał zainwestowany przez wierzycieli był większy aniżeli kapitał pożyczony przez dłużników. Zestawienie całkowitej kwoty zarejestrowanych wierzytelności i zobowiązań dłużnych ujawnia następujące proporcje między tymi wielkościami w poszczególnych miastach: w Greifswaldzie 1,4:1, w Starym Mieście Elblągu 2,4:1, w Starym Mieście Toruniu 1,02:1, w Rewlu 1,2:1. Największa podaż kapitału kredytowego w stosunku do popytu była w Elblągu, dużo mniejsza w Greifswaldzie, w innych miastach panowała równowaga ze wskazaniem na podaż. W Elblągu sytuacja na rynku kredytowym mogła być dla (potencjalnych) wierzycieli trudna (por. s. 74), natomiast w pozostałych ośrodkach pozwalała im zagospodarować w miarę korzystnie posiadany wolny kapitał. Raz pojawiło się na rynku kredytowym w wymienionych miastach od około 60 do około 80% wierzycieli i dłużników, a od dwóch do czterech razy od około 16 do około 34%; częstsze występowanie było znikome. Autor słusznie wskazuje na to, że mimo wyraźnego podziału na grupy wierzycieli i dłużników brakowało środowiska profesjonalnych dostarczycieli kapitału i grupy aktywnych kredytobiorców. W Greifswaldzie oraz w Starym Mieście Elblągu wielcy kupcy dostarczyli na rynek kredytowy więcej kapitału, niż na nim pożyczyli (w pierwszym z miast relacja ta wynosiła prawie 1,5:1, natomiast w drugim aż 4:1). Z kolei w Starym Mieście Toruniu oraz w Rewlu długi kupców były większe niż ich wierzytelności (relacja wynosiła odpowiednio 1:2 oraz 1:1,3). Odmienność położenia kupców na rynku kredytowym w tych miastach odzwierciedla się w dominancie (wartości najczęstszej) transakcji. W Greifswaldzie było to 100 grzywien (grz.) dla wierzytelności i 100 grz. dla długu, w Elblągu odpowiednio 10 i 100 grz., w Toruniu 30 i 200 grz., w Rewlu 15 i 100 grz. Nasuwa się hipoteza, że w Greifswaldzie kupcy dokonywali transakcji kredytowych przede wszystkim między sobą lub z kontrahentami z innych grup społecznych zainteresowanych dużymi transakcjami. W Elblągu z uwagi na dużą ilość wolnego kapitału kupcy oferowali kredyt każdemu (były to nawet małe kwoty), w Toruniu z uwagi na niedostatek kapitału kupieckiego interesowały ich bardzo duże kwoty długu, w Rewlu sytuacja była niejednoznaczna. Z kolei u rzemieślników kwota wierzytelności była wszędzie mniejsza od kwoty zadłużenia. W Greifswaldzie relacja ta wynosiła 1:2,7, w Starym Mieście Elblągu 1:4,3, w Starym Mieście Toruniu 1:1,3; w Rewlu 1:5,7. Udział rzemieślników jako wierzycieli wynosił w tych miastach od 2 do 4%, a jako dłużników prawie 5% w Toruniu, nieco ponad 9% w Greifswaldzie oraz w Elblągu i ponad 17% w Rewlu. Dominanta transakcji kredytowych zawieranych przez rzemieślników wynosiła w Greifswaldzie 100 grz. w wierzytelnościach oraz 100 grz. w długach, w Elblągu odpowiednio 10 i 10 grz., w Toruniu 100 i około 20 grz., w Rewlu odpowiednio 15 i 15 grz. Zatem w Greifswaldzie dominanta transakcji kredytowych kupców i rzemieślników była taka sama, w Elblągu oraz w Rewlu była taka sama dominanta wierzytelności kupców oraz wierzytelności i długów rzemieślników, natomiast inna była dominanta długów kupców, z kolei w Toruniu dominanty wierzytelności i długów kupców oraz rzemieślników nie pokrywały się w żadnej mierze. Nasuwa się wniosek,
180 R e c e n z j e i o m ó w i e n i a [180] że w Toruniu, inaczej niż w pozostałych miastach, rynki kredytu kupców oraz rzemieślników najprawdopodobniej na siebie nie zachodziły. Prawie we wszystkich miastach poważnym dostarczycielem kapitału kredytowego były kobiety, najczęściej wdowy (jedynie w Toruniu relacja wierzytelności i zadłużenia wynosiła w przypadku kobiet 1:1). Podobnie było z nieletnimi (w Rewlu relacja wierzytelności do zadłużenia sięgała 55:1) oraz z duchownymi. W Greifswaldzie dominanta transakcji zawieranych przez kobiety wynosiła 100 i 100 grz., tak samo było w transakcjach zawieranych przez radę miejską w imieniu nieletnich. W Elblągu dominanta wynosiła odpowiednio 10 i 10 grz. u kobiet oraz 10 i 30 grz. u nieletnich; w Toruniu 200 i 20 grz. u kobiet oraz 200 grz. w wierzytelnościach u nieletnich; w Rewlu 15 i 15 grz. u kobiet oraz 100 i 10 grz. u nieletnich. Zwraca uwagę podobieństwo tych dominant do dominant w transakcjach zawieranych przez kupców, względnie rzemieślników. Z reguły dłużnikami były rady miejskie (w Rewlu panowała równowaga kwot wierzytelności i zadłużenia). Kapitał kredytowy płynął zatem głównie do rzemieślników oraz do rad miejskich. Na podstawie przytoczonych informacji o dominancie transakcji kredytowych można przypuszczać, że w Greifswaldzie i Elblągu rzemieślnicy pożyczali pieniądze od kupców, kobiet i nieletnich, a w Rewlu od kupców i kobiet. Z kolei w Toruniu kapitału szukali kupcy pożyczali go od kobiet i nieletnich, a kupcy w Rewlu od nieletnich. W rozdziale trzecim pt. Gospodarcze aspekty rynku kredytowego (s. 197 239) autor zwraca uwagę na odnośne wskaźniki położenia gospodarczego, tj. na liczbę transakcji, obroty, typy transakcji, oprocentowanie i zysk, strukturę wartości, z uwzględnieniem zmian w czasie. Dominowały transakcje kupna renty, przede wszystkim kupowano tzw. renty nowe. Zastawy odgrywały małą rolę za wyjątkiem Starego Miasta Torunia autor nie daje próby wyjaśnienia tej odrębności. Zwraca uwagę spadek oprocentowania od schyłku XIV w., z 10% do nawet 5%, chociaż z reguły oprocentowanie wynosiło około 6 8%. Wzrost liczby transakcji, w połączeniu z dużą wartością transakcji, a także ze spadkiem stopy procentowej autor skłonny jest interpretować jako zjawisko kryzysowe świadectwo wycofywania kapitału przez kupców i inwestowania go w bezpiecznych instrumentach kredytowych. Należy zakładać istnienie sprzężenia zwrotnego między wysokością zysków osiąganych w handlu dalekosiężnym i wysokością stopy procentowej. Wysokie zyski w wielkim handlu przyciągały wolny kapitał, a to z kolei działało na rzecz utrzymywania się wysokiej stopy procentowej. Z kolei wysoka stopa procentowa zachęcała do lokowania kapitałów w handlu, gdzie był szybki obrót kapitału. Jednak taki ruch kapitałów był nie do utrzymania w nieskończoność, ponieważ skutkował eksploatacją zasobów z innych sektorów gospodarki: produkcji oraz usług. Można przypuszczać, że następstwem nierównowagi między poszczególnymi sektorami gospodarki były: spadek stopy procentowej na przełomie XIV i XV w., spadek zysków w handlu dalekosiężnym oraz inflacja w XV w. Pojawienie się na rynku kredytowym dodatkowych kapitałów (wycofanych z handlu) oraz w ślad za tym obniżka stopy procentowej stwarzały szansą na restrukturyzację gospodarki. Otwierały się perspektywy na nowe inwestycje. Szczególnie tutaj
[181] R e c e n z j e i o m ó w i e n i a 181 musiał się uaktywnić popyt na kapitał stały. W pracy zwrócono uwagę na związek rent z zakupem nieruchomości i w ogóle na relację między rynkiem kredytu i rynkiem nieruchomości, jakkolwiek ten aspekt nie został chyba potraktowany z wystarczającą uwagą. Autor traktuje nabycie nieruchomości raczej jako ochronę przed inflacją. Trzeba by też rozpatrzyć sytuację w sektorze dóbr produkcyjnych (folusze, młyny etc.). W związku z tym zwraca uwagę wzrost udziału rzemieślników w rynku kredytowym w XV w. Wydaje się, że zakres kredytu rzemieślniczego był większy, niż można by sądzić na podstawie identyfikacji uczestników rynku dokonanej przez autora. W rozdziale czwartym pt. Rynek kredytowy a koniunktura gospodarcza w strefie bałtyckiej w późnym średniowieczu (XIV pierwsza połowa XV wieku) (s. 241 257) autor stawia pytanie: jaki był charakter lokalny, regionalny czy ogólnoeuropejski czynników determinujących przebieg koniunktury gospodarczej na południowym pobrzeżu Bałtyku w XIV i pierwszej połowie XV wieku (s. 241). Przede wszystkim stwierdza, że w porównaniu z hanzeatyckimi metropoliami (Hamburg, Lubeka) oraz dużymi miastami w Europie Zachodniej rynek kredytu średnio- i długoterminowego w badanych miastach był słabo rozwinięty. Świadczą o tym: społeczny zakres uczestnictwa w rynku kredytowym, wysokość transakcji kredytowych, znikomy zakres wtórnego rynku kredytowego oraz wysokość stopy procentowej. Zdaniem autora do połowy XIV w. w badanych miastach utrzymywał się stosunkowo stabilny wzrost i pomyślna koniunktura gospodarcza, przerywana jedynie krótkimi okresami dekoniunktury (s. 249). Natomiast od lat osiemdziesiątych tego stulecia zaczął oddziaływać ogólny trend dekoniunktury ; siła tego oddziaływania w poszczególnych miastach zależała od roli czynników lokalnych. W Starym Mieście Elblągu od początku lat osiemdziesiątych XIV w. zaczęło się wycofywanie kapitałów kupców z handlu i lokowanie na rynku kredytowym. Podobna sytuacja dała o sobie znać w Greifswaldzie na przełomie XIV i XV w. W Toruniu kupcy zwrócili uwagę na kredyt w latach osiemdziesiątych XIV w., a potem w wieku XV. Natomiast w Głównym Mieście Gdańsku sytuacja kupców w XV w. wyglądała relatywnie nieźle. Z kolei w Rewlu zjawiska kryzysowe pojawiły się od lat dwudziestych XV w. Przyczyn kryzysu, to znaczy wycofywania kapitałów kupieckich z handlu, autor dopatruje się w wydarzeniach politycznych, konkurencji między miastami, polityce handlowej itp. Wszystkie te czynniki miały swoją wagę, jednak kryzys w handlu miał genezę w obrębie samego handlu sygnalizowaliśmy ten problem wyżej. Autor używa w odniesieniu do gospodarki późnego średniowiecza słowa restrukturyzacja (s. 250); jest to lepsze określenie niż kryzys. Wspomniany w książce rozwój browarnictwa w Elblągu czy handlu lokalnego w Greifswaldzie w XV w. jest świadectwem owej restrukturyzacji. W sumie omawiana publikacja jest wartościowym studium z historii gospodarczej i społecznej strefy bałtyckiej w późnym średniowieczu. Marian Dygo (Warszawa Pułtusk)
182 R e c e n z j e i o m ó w i e n i a http://dx.doi.org./10.15762/zh.2016.10 [182] Księga proskrybowanych Nowego Miasta Torunia (1358 1412), wyd. Bożena Wyrozumska (Towarzystwo Naukowe w Toruniu, Fontes 107), Towarzystwo Naukowe w Toruniu, Toruń 2013, ss. 69 + 3 nlb., ISBN 978- -83-61487-05-0, ISSN 0082-5506 *. Publikacja księgi proskrybowanych Nowego Miasta Torunia, zawierającej wpisy z lat 1358 1412 i przechowywanej aktualnie w Archiwum Państwowym w Toruniu (sygn. Kat. II, VIII-1), jest bez wątpienia inicjatywą słuszną i od dawna oczekiwaną. Jej realizacji podjęła się Bożena Wyrozumska, dla której nie był to pierwszy kontakt ze źródłem tego typu 1. W efekcie podjętych prac do rąk czytelnika trafiło wydawnictwo przygotowane według schematu dobrze znanego z poprzednich edycji źródłowych, opublikowanych przez Towarzystwo Naukowe w Toruniu. Tekst źródłowy (s. 1 46) poprzedza krótki wstęp odautorski (s. IX XV), przetłumaczony (przez Lilianę Górską) na język niemiecki (s. XVII XXIV), a całość zamykają indeksy: osobowy (s. 47 64), topograficzny (s. 65 66 określenie Indeks topograficzny w tym przypadku nie odpowiada jednak zawartości, ponieważ mamy tu do czynienia wyłącznie z zestawieniem nazw geograficznych; materiału do stworzenia indeksu topograficznego publikowane źródło praktycznie nie zawiera), wreszcie rzeczowy (s. 67 69). Bez wątpienia załączone indeksy ułatwiają korzystanie z publikowanego źródła, jakkolwiek dwa ostatnie mogłyby zostać bardziej dopracowane. Bliższe zapoznanie się z zawartością indeksu topograficznego dowodzi bowiem, że niektóre nazwy miejscowe nie zostały objaśnione, tj. nie podjęto próby ich utożsamienia ze współczesnymi punktami osadniczymi (pomijam w tym miejscu kwestię, na ile zaproponowane identyfikacje są prawdopodobne). Wydaje mi się, że przynajmniej w przypadku części spośród nich możemy podjąć taką próbę 2. W dalszej kolejności należałoby zwrócić uwagę na to, że tylko niektóre miejscowości zostały zaopatrzone w precyzujące skróty typu m. (miasto), w. (wieś), a część nazw miejscowych została w indeksie topograficznym pominięta (np. Smo(e)ln (nr 296); Budisch (nr 493); Vryheyt (nr 693) tu może w charakterze określenia wolnizny zamkowej, zlokalizowanej w sąsiedztwie zamku krzyżackiego w Toruniu?). Nasuwa się w końcu pytanie, co oznacza tajemniczy skrót cz. II, s. 1 przy haśle Pilzno (Pilsen)? Także w indeksie rzeczowym znajdujemy szereg niedociągnięć. Jedynie przy części terminów źródłowych pojawiają się ich polskie odpowiedniki, a przy innych, jak * Publikacja powstała w ramach projektu Banicja i proskrypcja w miastach pruskich doby późnego średniowiecza, finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki, przyznanych na podstawie decyzji numer DEC-2013/09/D/HS3/04495. 1 Bożena Wyrozumska wydała przed laty krakowskie spisy proskrybowanych, zob. Księga proskrypcji i skarg miasta Krakowa 1360 1422, wyd. Bożena Wyrozumska, Kraków 2001. 2 Zob. np. Gylaw może wieś Iłowo koło Działdowa, por. Wiesław Długokęcki, Elżbieta Kowalczyk, Nieznane opisy granicy mazowiecko-krzyżackiej, cz. I: granice komornictwa działdowskiego i nidzickiego, Kwartalnik Historyczny, R. 110: 2003, nr 1, s. 46 47, dok. nr 2; s. 49 50, dok. nr 6.
[183] R e c e n z j e i o m ó w i e n i a 183 np. bedellus, budellus, pedellus 3, już nie. Kolejna wątpliwość związana jest z tym, czy wszystkie osoby określane w publikowanym źródle jako knape, knappe to rzeczywiście czeladnicy tkaccy? 4 Albo czy knapenmeister to starszy związku knapów czyli czeladników tkackich, skoro w tekście źródła (nr 475) występuje jako Borke knapenmeister de Fredaw? 5 Zdecydowaną większość tych ostatnich braków czy wątpliwości można było usunąć, np. sięgając do opracowanego przez Krzysztofa Kopińskiego i Janusza Tandeckiego glosariusza terminów ze średniowiecznych źródeł pruskich 6. Opublikowanie księgi proskrybowanych Nowego Miasta Torunia z lat 1358 1412 przypada na okres wyraźnego wzrostu zainteresowania zagadnieniem banicji i proskrypcji w późnośredniowiecznych miastach pruskich. Ostatnio w tej sprawie zabierał głos Janusz Tandecki (notabene inicjator publikacji omawianej księgi) 7, jak również piszący te słowa 8. Banicję i proskrypcję definiowały także liczne prace powojennych historyków prawa, zajmujących się prawem chełmińskim i magdeburskim (m.in. Witolda Maisla, Danuty Janickiej, Krystyny Kamińskiej, Zbigniewa Zdrójkowskiego, Zygfryda Rymaszewskiego czy Józefa Matuszewskiego). Trudno więc zrozumieć dlaczego B. Wyrozumska, mając do dyspozycji pokaźną literaturę przedmiotu, już w pierwszym zdaniu Wstępu stwierdza, że Księgi proskrypcyjne [...] notują osoby, które za przestępstwa zostały skazane na banicję (s. IX)? Postawienie znaku równości 3 Czyli woźny sądowy, por. Paweł A. Jeziorski, Margines społeczny w dużych miastach Prus i Inflant w późnym średniowieczu i wczesnych czasach nowożytnych, Toruń 2009, s. 67 73. 4 Zob. np. nr 766 Bartusch knape de Brisk (z tym, że niekoniecznie musi w tym przypadku chodzić o Brześć Kujawski, jak podaje indeks topograficzny ). 5 Bardziej prawdopodobne jest to, że Borke był przełożonym części służby na folwarku w Sławkowie, którego funkcjonowanie potwierdza wzmianka z 1391 r., zob. hasło Sławkowo, [in:] Słownik historyczno-geograficzny ziem polskich w średniowieczu. Edycja elektroniczna, red. ogólna Tomasz Jurek, opracowanie informatyczne Stanisław Prinke, Instytut Historii PAN 2010 2014 (http://www.slownik.ihpan.edu.pl/search.php?id=1795&q=s%c5%82awkowo&d= 0&t=0, dostęp z 17 I 2016 r.). 6 Glosarium wyrazów i zwrotów ze średniowiecznych źródeł pruskich, oprac. Krzysztof Kopiński, Janusz Tandecki (Towarzystwo Naukowe w Toruniu, Fontes 104), Toruń 2011. 7 Janusz Tandecki, Proskrypcja i banicja w średniowiecznych miastach pruskich, [in:] Memoria viva. Studia historyczne poświęcone pamięci Izabeli Skierskiej (1967 2014), red. Grażyna Rutkowska, Antoni Gąsiorowski, Warszawa Poznań 2015, s. 703 711; idem, Nieznane źródło do dziejów przestępczości w średniowiecznym Toruniu, [in] Ecclesia regnum fontes. Studia z dziejów średniowiecza, red. Bartosz Działoszyński, Warszawa 2015, s. 543 550. 8 Paweł A. Jeziorski, Infamia w miastach prusko-inflanckich i Rusi północno-zachodniej w średniowieczu i wczesnych czasach nowożytnych, Toruń 2008 (praca doktorska napisana pod kierunkiem prof. Romana Czai, mps w Archiwum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu), rozdz. II: Formy społecznej ekskluzji proskrypcja i banicja ; idem, Das Verzeichnis der von Hochmeister Ludwig von Erlichshausen Begnadigten. Eine Quelle zur Geschichte der hochmeisterlichen Landrundreise in den Jahren 1450 1451, Ordines militares. Colloquia Torunensia Historica. Yearbook for the Study of the Military Orders, vol. 17: 2012, s. 157 199; idem, Die Strafe der Ausweisung aus der Stadt im Licht der preußischen Verfestungsbücher (14. 15. Jahrhundert), [in:] Gelebte Normen im urbanen Raum? Zur sozial- und kulturgeschichtlichen Analyse rechtlicher Quellen in Städten des Hanseraumes (13. bis 16. Jahrhundert), hrsg. v. Hanno Brand, Sven Rabeler, Harm von Seggern, Hilversum 2014, s. 29 44.
184 R e c e n z j e i o m ó w i e n i a [184] między banicją i proskrypcją jest bez wątpienia błędem 9. Należy bowiem pamiętać, że proskrypcja w odróżnieniu od banicji nie była karą (jakkolwiek pewne elementy charakterystyczne dla kary miała), a jej podstawowym zadaniem było wymuszenie na osobie oskarżonej o popełnienie przestępstwa (najczęściej zabójstwa lub zranienia), stawienia się przed sądem i zawarcia ugody z poszkodowanym lub jego reprezentantem, ewentualnie poniesienia odpowiedzialności karnej za swój czyn. Proskrypcji towarzyszyło dotkliwe ograniczenie praw oskarżonego, co w praktyce zazwyczaj zmuszało osobę, chcącą uniknąć odpowiedzialności za popełnione przestępstwo, do opuszczenia obszaru, na którym czuła się zagrożona schwytaniem. Ponieważ niektóre miasta podpisywały między sobą porozumienia gwarantujące wzajemne wydawanie schwytanych proskrybowanych, społeczna ekskluzja stawała się w ich przypadku jeszcze bardziej dotkliwa. Banicja w przeciwieństwie do proskrypcji była typową karą. Zasądzano ją najczęściej wobec tych przestępców, którzy z powodu pewnych okoliczności łagodzących nie zostali skazani na karę śmierci (np. zawodowi złodzieje). Banicja ogłaszana przez sądy miejskie mogła być okresowa lub dożywotnia i obejmowała ściśle sprecyzowany obszar, na który banita nie miał prawa wstępu pod groźbą śmierci 10. Ponieważ zarówno proskrypcja, jak i banicja wiązały się z fizycznym opuszczeniem miasta, często je utożsamiano, ujmując np. banitów w sporządzanych spisach proskrybowanych. Zjawisko to obserwujemy także na kartach omawianego źródła, gdzie pojawiają się również jakkolwiek bardzo sporadycznie informacje o wyrokach banicji (zob. np. nr 14, gdzie jak się zdaje, mowa jest nawet o banicji z kraju). Należy także sprostować informację, że spośród zachowanych na współczesnych ziemiach polskich ksiąg proskrybowanych ta pochodząca z Nowego Miasta Torunia jest następną ze względu na chronologię (starsza od niej ma być tylko nyska księga z końca XIII w.) (s. X). Otóż B. Wyrozumska nie uwzględnia w tym miejscu ksiąg chełmińskiej (wpisy z lat 1340 1419) 11 oraz elbląskiej (wpisy z lat 1340 1515), spośród których pierwsza została wydana już drukiem 12, a druga doczeka się edycji w początkach przyszłego roku (2017) 13. 9 Błąd ten jest powielany w dalszych partiach Wstępu. 10 Więcej na temat różnic i podobieństw pomiędzy proskrypcją a banicją zob. w: Hanna Zaremska, Proskrypcja i kara wygnania w Krakowie w XIV XV w., [in:] Czas przestrzeń praca w dawnych miastach. Studia ofiarowane Henrykowi Samsonowiczowi w sześćdziesiątą rocznicę urodzin, Warszawa 1991, s. 349 360; eadem, Banici w średniowiecznej Europie, Warszawa 1993, s. 50 72, 96 134; Danuta Janicka, Prawo karne w trzech rewizjach prawa chełmińskiego z XVI wieku, Toruń 1992, s. 53 54; P.A. Jeziorski, Das Verzeichnis, s. 168 170. 11 Należy jednak pamiętać o tym, że księga ta prócz spisów osób proskrybowanych (sporadycznie także banitów) zawiera wpisy o innym charakterze. Może to stało się przyczyną jej pominięcia przez B. Wyrozumską w tym właśnie miejscu? (por. jej dalsze uwagi na s. X XI). 12 Das Kulmer Gerichtsbuch 1330 1430. Liber memoriarum Colmensis civitatis, bearb. v. Carl August Lückerath, Friedrich Benninghoven (Veröffentlichungen aus den Archiven Preussischer Kulturbesitz, Bd. 44), Köln Weimar Wien 1999. 13 Archiwum Państwowe w Gdańsku, sygn. 369, 1/131, s. 53 81. Edycja tego interesującego źródła (zawierającego prócz personaliów proskrybowanych personalia banitów oraz osób wychłostanych pod pręgierzem) jest przygotowywana przez autora tej recenzji w Instytucie
[185] R e c e n z j e i o m ó w i e n i a 185 Nie można się również zgodzić ze sformułowaniem, że: Małą dbałość o księgi proskrypcyjne można tłumaczyć tym, że orzeczenie o wypędzeniu obwinionego z miasta kończyło proces i nie widziano potrzeby wracać do tych spraw (s. XI, zob. też wcześniej, s. IX: Spośród ksiąg wytwarzanych w kancelariach miejskich wykazy proskrybowanych nie były specjalnie troskliwie przechowywane ). Pomijam ponowne mieszanie pojęć proskrypcji i banicji. Oczywiście, spisy osób proskrybowanych nie były przechowywane tak długo i tak pieczołowicie, jak np. księgi radzieckie czy ławnicze. Ale fakt wpisywania luźnych pierwotnie notatek (spisów) do jednej księgi (często odrębnej) dowodzi, jak dużą wagę przywiązywano do tych informacji. Pozwalały one bowiem na kontrolę tych osób, które weszły w konflikt z prawem i które należało postawić przed wymiarem sprawiedliwości (proskrybowani), względnie tych, które w ramach kary zostały z miasta dożywotnio lub okresowo usunięte (banici). Zatem zarówno wobec tych, którzy uciekali z miasta dobrowolnie (proskrybowani), jak i tych wydalonych siłą (banici) orzeczenie sądu sprawy nie kończyło. Świadczy o tym chociażby przypadek Ruisa Franczke, proskrybowanego w 1394 r. w Chełmnie za zranienie. Proskrypcję wobec niego anulowano dopiero 22 X 1419 r., co też skrupulatnie odnotowano w tym samym miejscu 14. Podobnie jest z licznymi skreśleniami wpisów występującymi także w księdze proskrybowanych Nowego Miasta Torunia potwierdzającymi ich aktywne wykorzystywanie przy rejestracji osób, które po powrocie do miasta albo poddały się dobrowolnie wymierzeniu kary lub doszły przed sądem do porozumienia z poszkodowanym, ewentualnie jego przedstawicielem, albo zostały schwytane i zgodnie z obowiązującym prawem ukarane. Spisy proskrybowanych (i banitów), czy to sporządzone na luźnych kartach, czy tabliczkach woskowych, czy to wpisane do jednej z ksiąg miejskich, czy też odnotowane w odrębnej księdze, służyły miejskim sędziom przez dziesięciolecia i były istotnym elementem miejskiej praworządności. Oczywiście wstęp prócz sformułowań błędnych, ewentualnie dyskusyjnych, zawiera także kilka ciekawych spostrzeżeń, chociażby o tym, że księga została założona najprawdopodobniej w 1381 r., ponieważ wówczas wpisano [do niej P.A.J.] (jedną ręką) ponad 300 wyroków proskrypcyjnych z lat 1358 1381 (s. XIII). Na koniec pozostaje jeszcze kilka drobnych uwag. W początkowej partii edycji (s. 3 11) wydawca umieszcza nad poszczególnymi nagłówkami, zawierającymi personalia aktualnych sędziów zasądzających proskrypcję, datę w nawiasie kwadratowym (duża część wpisów jest niedatowana, jednak personalia poszczególnych sędziów pozwalają uzupełnić tę lukę). Z nieznanych powodów w dalszej części publikacji zwyczaj ów zanika. Prócz tego w jednym miejscu dostrzegamy drobną pomyłkę, tj. jest proscriptisunt zamiast proscripti sunt (s. 17, nagłówek). Podsumowując powyższe uwagi, należy podkreślić, że wydanie księgi proskrybowanych Nowego Miasta Torunia z lat 1358 1412 jest bez wątpienia decyzją słuszną. Dzięki niej ułatwiono dostęp do kolejnego interesującego źródła do późnośredniowiecznych dziejów Torunia. Szkoda jednak, że zarówno Wstęp, jak i część załączo- Historii PAN, w ramach projektu Banicja i proskrypcja w miastach pruskich doby późnego średniowiecza, finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki. 14 Das Kulmer Gerichtsbuch 1330 1430, s. 220, nr 314a.