Po zestrzeleniu Zdzisława Krasnodębskiego jego obowiązki przejął Witold Urbanowicz, mający wówczas na koncie trzy pewne zwycięstwa w walkach nad wyspą. Urbanowicz urodził się 30 III 1908 roku i był absolwentem VI promocji SPL (34 lokata). Był niewątpliwie jednym z najbardziej doświadczonych pilotów dywizjonu, który swoją myśliwską karierę w Wielkiej Brytanii rozpoczął w brytyjskich dywizjonach myśliwskich. Pod koniec sierpnia 1940 roku został przeniesiony do 303. Dywizjonu i objął dowództwo jego eskadry A. Po wycofaniu jednostki z pierwszej linii 22 X 1940 roku został przeniesiony na stanowisko oficera łącznikowego 11. Grupy Myśliwskiej. W kwietniu i maju 1941 roku dowodził 1. Skrzydłem Myśliwskim. W czerwcu 1941 roku wyjechał do USA, gdzie sprawował m.in. funkcję zastępcy attaché lotniczego w Waszyngtonie. Od października do grudnia 1943 roku wykonywał loty bojowe w 75. Dywizjonie USAAF. W styczniu 1944 roku po powrocie do Wielkiej Brytanii rozpoczął pracę w Inspektoracie PSP. Ponownie wyjechał do USA w lipcu 1944 roku i pozostał tam do zakończenia działań wojennych. Stany Zjednoczone stały się także jego drugą ojczyzną. Zmarł 17 VIII 1996 roku. Ogółem w trakcie działań wojennych zestrzelił 17 1 0 samolotów nieprzyjaciela. Odznaczony został wieloma najwyższymi odznaczeniami polskimi (m.in. 17 IX 1940 roku Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari V kl. nr 08820), brytyjskimi, amerykańskimi i chińskimi (Krzyż Lotniczy). Był autorem wielu książek lotniczych, m.in. Myśliwcy i Początek jutra. Źródło: IPMS. 126
Faktycznie niemieckie samoloty wystartowały z Francji nieco wcześniej. O godz. 15.54 brytyjskie radary wykryły pierwszą formację Luftwaffe. Dwadzieścia minut później Niemcy przekroczyli wybrzeże między Deal a North Foreland i skierowali się w stronę Maidstone. W pierwszej fali leciało 51 Dornierów 17 z KG 2 w osłonie ponad 80 Messerschmittów 109 z JG 3. W chwilę po pierwszej formacji nad Anglią pojawiły się kolejne samoloty. Drugi rzut ataku stanowiło ponad 150 bombowców z KG 3 i 53 osłanianych przez, bagatela, 300 Messerschmittów 109 i 90 Bf 110. Kontrolerzy z naziemnych ośrodków dowodzenia dosłownie osłupieli. Ich zdziwienie było tym większe, że nie był dla nich jasny cel ataku niemieckiej armady 209. O godz. 16.20 poderwano pierwsze dywizjony. Po kolejnych 40 minutach w powietrzu znajdowało się już 21 dywizjonów myśliwskich RAF, które rozpoczęły patrolowanie wyznaczonych obszarów. Tymczasem Niemcy (wykorzystując zaskoczenie) bez przeszkód skierowali się nad Londyn, nowy cel swoich ataków. Miasto przeżyło najcięższy nalot w całej swojej historii. W płomieniach stanęły doki, zakłady gazowe w Beckton i Polar, a także dzielnice mieszkaniowe Barking, Millwall, Limenhouse, Tottenham, Tower Bridge, West Ham, Woolwich. Rozszalały się wielkie pożary, których mimo wysiłków nie była w stanie opanować nawet doskonale zorganizowana miejska straż ogniowa. Polacy wystartowali z Northolt o godz. 16.20. Dywizjon zaczął nabierać wysokości i wkrótce dołączył do 1. Dywizjonu RAF, który wystartował jako pierwszy. Na czele polskiej formacji leciała eskadra B (klucz niebieski i zielony) dowodzona przez F/L Athola Forbesa. Z tyłu formacji w kluczu czerwonym i żółtym lecieli piloci eskadry A, dowodzeni przez F/O Witolda Urbanowicza. Po kilkukrotnych zmianach kursu i ciągłym nabieraniu wysokości piloci osiągnęli pułap 24 tys. stóp. Znajdowali się nad hrabstwem Essex. Pół godziny po starcie z Northolt Forbes dostrzegł, lecące północnym kursem, ugrupowanie maszyn Luftwaffe, które piloci zidentyfikowali jako 40 Dornierów 215 z osłoną Messerschmittów 109. Polska formacja znalazła się w bardzo korzystnym położeniu. Siły niemieckiej osłony zostały związane przez atakujące przed Polakami dwa dywizjony myśliwskie RAF. Piloci bombowców być może, co bardziej prawdopodobne ciężkich myśliwców Bf 110 widząc zagrażające im niebezpieczeństwo, wykonali głęboki zakręt w kierunku wschodnim, ustawiając się idealnie pod lufy Polaków, których prawdopodobnie nie zauważyli. Polski dywizjon zmienił szyk. Do chwili ataku klucze leciały jeden za drugim (line astern). Gdy przystąpiono do jego wykonania, klucze wykonały 209 W odparciu tego nalotu wzięło udział 16 dywizjonów 11. Grupy Myśliwskiej, których piloci zameldowali o 44 26 25 zwycięstwach. Operations Record Books No. 11 (Fighter) Group, wpis z 7 IX 1940 roku. 127
Jedną z najbarwniejszych postaci dywizjonu był Jan Zumbach, doskonały lotnik, późniejszy dowódca dywizjonu, a po zakończeniu działań wojennych przemytnik, najemnik i handlarz bronią. Donald taki przydomek zyskał wśród swoich towarzyszy broni urodził się 14 IV 1915 roku. Po ukończeniu SPL (XI promocja, 52 lokata) rozpoczął służbę w 111. eskadrze myśliwskiej. W trakcie działań wojennych we wrześniu 1939 roku latał jako pilot 1. plutonu łącznikowego. Do Wielkiej Brytanii przedostał się w lipcu 1940 roku. W trakcie Bitwy o Wielką Brytanię odniósł 8 pewnych i jedno prawdopodobne zwycięstwo. Od końca maja do końca listopada 1942 roku dowodził 303. Dywizjonem, a następnie pełnił wiele różnych funcji dowódczych był m.in. dcą 133. Polskiego Skrzydła. W uznaniu zasług wojennych odznaczony został wieloma odznaczeniami zarówno polskimi, jak i brytyjskimi, m.in. Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari V kl. nr 08825 i czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Po zakończeniu działań wojennych Zumbach pozostał w Wielkiej Brytanii. Prowadził życie obieżyświata, angażując się w różnego rodzaju przedsięwzięcia. Odwiedzał Polskę, a w braci lotniczej do legendy urosło przyjęcie, które wydał w Hotelu Europejskim, gdzie na początek każdy z biesiadników zobligowany został przez gospodarza do wypicia butelki Słonecznego brzegu. Swoje przeżycia opisał w książce Mister Brown. Zmarł 3 I 1986 roku w Paryżu. Pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Źródło: IPMS. mimo dwóch strąceń całe wschodnie przedmieście Londynu płonęły. Był to bardzo przykry widok. Przypomniał mi się lot rok temu w Polsce nad Lublinem, był całkiem podobny 222. 222 IPMS, sygn. LOT. A.V.49/34/2, Pamiętnik wojenny pilota Eskadry Kościuszkowskiej Mirosława Fericia, 61. 134
135
Witold Łokuciewski urodził się 2 II 1917 roku i był tak jak Zumbach absolwentem XI promocji SPL (89 lokata). Po ukończeniu szkoły latał w 112. eskadrze myśliwskiej. Do Wielkiej Brytanii przedostał się w czerwcu 1940 roku. Do 15 IX 1940 roku, kiedy został ranny, odniósł 4 pewne i jedno prawdopodobne zwycięstwo. Po wyleczeniu powrócił do jednostki i w kolejnych lotach bojowych zameldował kolejne 3 pewne i 2 prawdopodobne zwycięstwa. We wrześniu 1941 roku objął dowodzenie eskadry B. 13 II 1942 roku podczas lotu bojowego nad Francją został zestrzelony i ranny dostał się do niewoli, gdzie przebywał do zakończenia działań wojennych. W maju 1945 roku objął dowodzenie dywizjonem i sprawował je do rozwiązania jednostki. W uznaniu zasług wojennych odznaczony został m.in. Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari V kl. nr 08824 oraz dwukrotnie Krzyżem Walecznych. W 1947 roku powrócił do Polski. Od 1956 roku ponownie latał. W latach 1969 1972 pełnił funkcję attaché wojskowego w Londynie. Współpraca Łokuciewskiego z władzami komunistycznej Polski została potępiona przez część środowisk emigracyjnych. Źródło: IPMS. 180
Drugi z lotników, Sgt. Stefan Wójtowicz, został trafiony pociskiem z działka prosto w czoło i zginął na miejscu. Jego Hurricane roztrzaskał się dwie mile na wschód od Westerham Village. Dwa dni później w uzupełniającym raporcie z walki sprecyzowano, że: ( ) spadł w płonącym samolocie dwie mile od wioski Westerham. Kilku funkcjonariuszy miejscowej Policji Specjalnej opowiedziało, że w dniu 11.09.1940, ok. godz. 16.30, widziało Hurricane a [Wójtowicza aut.] w walce z pewną liczbą Me 109 i Me 110 nad wzgórzami leżącymi na zachód od Westerham. Podczas kilku minut trwania tej walki w okolicy Westerham spadły dwa Me 109 i można domniemywać, że zostały one zestrzelone przez Sgt. Wójtowicza, jednak zwycięstw tych nie zgłoszono [w dniu, kiedy miała miejsce walka aut.] 272. Informacja o zniszczeniu dwóch niemieckich samolotów przez poległego lotnika do dziś budzi wiele kontrowersji. J.B. Cynk przypisuje Wójtowiczowi zestrzelenie Messerschmitta 109 i uszkodzenie kolejnej maszyny tego typu 273. Ustalenia te są jednak niezgodne z ostateczną listą zestrzeleń polskich pilotów którą zresztą sam Cynk przytacza gdzie Wójtowiczowi przypisano 3-1-0 zestrzeleń 274. W innym opracowaniu, autorstwa R. Gretzyngiera, spotkać można całkowicie błędną informację, że Polakowi zaliczono pewne zestrzelenie dwóch Messerschmittów 110 275. W dokumentacji dywizjonu także mamy do czynienia ze sporym zamieszaniem. W ORB odnotowano, że Wójtowicz zestrzelił dwa Bf 109 na pewno. Jednak zgodnie z tym, co podał oficer wywiadu w swoim sprawozdaniu, zestrzeleń tych nie uwzględniono w ogólnym raporcie z walki, co spowodowało, że w pierwszym dokumencie podano, iż zestrzelono siedem, w drugim zaś, że tylko pięć Messerschmittów 109 276. Ostatecznie na konto poległego pilota zapisano jednego Bf 109 zestrzelonego na pewno i drugiego prawdopodobnie, choć nawet w liście od straży pożarnej z Westerham stwierdzono, że lotnik uzyskał dwa zwycięstwa pewne. List napisany 20 września przez F.C. Paige a, komendanta tejże straży, brzmiał następująco: Pragnę podziękować Panu za przekazanie pilotom 303 Polskiego Dywizjonu informacji o tym jak niewiele my tu, w Westerham, mogliśmy zrobić dla ich towarzysza, Sgt. Wójtowicza, i zapewnić, że jeśli któryś z nich popadnie w tarapaty w naszym mieście lub w jego pobliżu, uczynimy 272 Ibidem. 273 J.B. Cynk, Polskie Siły Powietrzne..., s. 736. 274 Ibidem, op.cit., s. 743. Por.: NA, sygn. AIR16/504, k. 14, Nominal Roll of Polish Fighter Pilots Victories during the Second World War (1.9.1939 6.5.1945), [w:] Polish Fighter Pilots Achievements during the Second Word War 1 9 1939 6 5 1945. 275 R. Gretzyngier, op.cit., s. 261. 276 Por: Operations Record Books No. 303 Squadron, wpis z 11 IX 1940 roku; NA, sygn. AIR 50/117, Air Ministry: Combat Reports, Second World War, Fighter Command, No. 303 (Polish) Squadron, 1940 Aug. 1943 Aug., k. 196-198. 181
254 Dowódca dywizjonu S/L Zdzisław Krasnodębski, ranny w walce 6 września 1940 roku, w rozmowie z Naczelnym Wodzem gen. Władysławem Sikorskim z okazji otrzymania Krzyża Orderu Wojennego Virtuti Militari V kl. Źródło: kolekcja autora via S. Błasiak.
Zaatakowana i zestrzelona przez Polaków niemiecka maszyna rozpoznawcza pochodziła z 4. AufklGr./Ob.d.L. Jeden z członków jej załogi Fw. Schuetz zginął. Pozostałym trzem Niemcom udało się wyskoczyć ze spadochronem i zostali wzięci do niewoli. Ich samolot W.Nr. 0038 z bocznym oznaczeniem G2+KH spadł na ul. Colliera w małej miejscowości Yalding. Jego drobne części przechowywane są do dziś w prywatnej kolekcji Steva Vizarda 355. Tego, kto oddał do niemieckiego samolotu serię przesądzającą o jego losie, nigdy nie udało się ustalić. Atakujących było zbyt wielu i zestrzelenie ostatecznie zapisano na wspólne konto dywizjonu, dzieląc je na pół między obydwie eskadry 356. Mirosław Ferić, jeden ze współautorów zestrzelenia, w kronice opisywał je następująco: Po 45 minutach lotu na wysokości 27 tys. stóp widzimy rozpoznawczego Do 215. Paszko [Paszkiewicz aut.] krzyczy przez radio a Dyzio [Kellet aut.] nie słyszy. Coś strasznego, gorzej jeszcze, bo nie widzi, a Szwab przelatuje między nami a szóstką innych Hurricane ów. Paszko z kluczem odłącza. Dyzio robi zamiast w prawo skręt w lewo, ja się odrywam i sunę. Szkop wyraźnie ucieka w mgiełkę, lecz dochodzę go mijając Paszkiewicza. Do [215 aut.] widząc, że nie ucieknie gwałtownie skręca na południe, Kanał widać niedaleko. W skręcie błysnął krzyżami. To mnie upewniło, że to Adolf. Odległość 200 jardów, seria długa, jedna, druga, trzecia. Widzę jak Szwaby grzeją do mnie. Trafiają w szybę przeciwpancerną. Ja lecę za nimi, zbliżam się i podgrzewam Szkopa żelazem. Oliwa pryska naokoło tworząc pióropusz który i mnie oblewa. Prawy silnik [samolotu nieprzyjaciela aut.] wyraźnie nawala. Szkop nurkuje i strzela z gondoli silnikowych w tył. Jestem trafiony znowu dwukrotnie w śmigło i w statecznik poziomy. Szwab wyraźnie sunie do ziemi. Nie ma mowy o przeleceniu kanału. Nie mam amunicji. Ależ bestia opancerzona. Odskakuje, daję głos następnemu grzeje Paszko przechodzimy chmury, grzeje jeszcze ktoś trzeci i jeszcze trzech. Trzech Szwabów skacze z Do [215 aut.] maszyna sama sunie do ziemi rozlatuje się w drobny mak na polu. Jeden z bandytów siada prawie że okrakiem na stodole. Nie wiem czy go postrzelali czy nie. Obok [Dorniera aut.] widzę 400 metrów na wschód leży Spitfire, widocznie lądował przymusowo. Nos miał pomalowany na czerwono. Wracam do domu maszynę odstawiam do parku. Szyba przeciwpancerna spełniła swe zadanie ocaliła mi życie 357. 355 W. Ramsey, op.cit., s. 650. 356 Nie można wykluczyć, że oprócz Polaków niemiecki samolot był atakowany także przez ich brytyjskich kolegów z innych dywizjonów. F.K. Mason utrzymuje, że zniszczenie tego samolotu zgłosił również P/O Anthony Bartley, ale ustalenia te nie są zgodne zarówno z miejscem, jak i czasem, w którym rozgrywała się walka. Patrz: F.K. Mason, op.cit., s. 325. 357 IPMS, sygn. LOT. A.V.49/34/2, Pamiętnik wojenny pilota Eskadry Kościuszkowskiej Mirosława Fericia, s. 78. 255
i każda z formacji działała samodzielnie. Nie pomogła szczegółowa instrukcja postępowania w powietrzu, która brzmiała: 1/ W wypadku wspólnego działania trzech dywizjonów, dywizjony nie otrzymają wspólnej fali [radiowej aut.], lecz każdy będzie pracował na fali dotychczas mu przydzielonej. Rozkazy z ziemi będą wydawane tylko dywizjonowi prowadzącemu. Jeżeli na podstawie działających kontaktorów, stacja operacyjna przekona się, że dywizjony w powietrzu rozdzieliły się, każdy z dywizjonów będzie otrzymywał rozkazy oddzielnie. Dowolny dywizjon może otrzymać rozkaz odłączenia się od wspólnego szyku, na podstawie rozkazu:»x Leedar Breakeway (brejkeuej) Vector... «. O odłączeniu się»x«dywizjonu będzie również powiadomiony dowódca całości [komendą aut.]»x Squadron has broken away«(x dywizjon odłączył się). 2/ W wypadku wspólnego działania dwóch dywizjonów, drugi dywizjon powinien latać niżej (nie więcej jak 500 stóp) i dokładnie za drugim kluczem pierwszego dywizjonu. Każdy dywizjon powinien wyznaczyć swoje samoloty patrolujące. 3/ W wypadku wspólnego działania trzech dywizjonów, wszystkie dywizjony uszykowują się jak w punkcie drugim. Poszczególne dywizjony mają swoje dywizjony pracujące z kontaktorem. 4/ W wypadku wiatru zachodniego, który tu jest przeważający, jako pierwszy startuje dywizjon Nr. 229, następnie 1 dywizjon kanadyjski, a jako ostatni polski dywizjon Nr. 303, który dowodzi całością. Uszykowanie w powietrzu: pierwszy leci dywizjon Nr. 303, za nim 1 dywizjon kanadyjski, a jako ostatni dywizjon Nr. 229. Wszystkie dywizjony wznoszą się włączając»busta«na + 1. 5/ Jeżeli możliwem jest wykonanie ataku z przodu na szyk bombowców nieprzyjacielskich, wykonuje go tylko ostatni dywizjon Nr. 229, atakując dowódcę wyprawy i najniższe samoloty. Drugie dwa dywizjony atakują resztę bombowców, każdy ze swej strony. Pierwszy Nr. 303 idąc od prawej strony, drugi Nr. 1 kanadyjski od lewej strony. 6/ Jeżeli bombowce idą pod osłoną myśliwców, ostatnie dwa dywizjony Nr. 229 i 1. kanadyjski atakują jak poprzednio, dywizjon Nr. 303 krąży pomiędzy bombowcami i myśliwcami npl. aby osłonić i umożliwić wykonanie ataku pozostałym dwu dywizjonom. 7/ Po walce powinna być wykonana zbiórka. Jeżeli walka odbyła się na południe od Tamizy, zbiórka nad Biggin Hill, jeżeli walka odbyła się na północ od Tamizy nad Hatfield, na wysokości 15 tys. stóp, albo pod chmurami (jeżeli chmury są powyżej 5 tys. stóp). Gdy piloci przybywają na miejsce zbiórki, tworzą klucze dołączając do pierwszego napotkanego samolotu z jakiegokolwiek bądź dywizjonu. Po przybyciu dowódców dywizjonów, ci ostatni grupują swoje dywizjony. 270
Król Anglii Jerzy VI podczas wizyty na lotnisku Northolt 26 IX 1940 roku Źródło: IPMS. 271