O czym nie mówi rząd O meandrach polityki makroekonomicznej dwóch kadencji rządu premiera Donalda Tuska oraz o przyczynach, które doprowadziły do zmian w filarze kapitałowym reformy emerytalnej mówi prof. Stanisław Gomułka, członek PAN oraz główny ekonomista Business Centre Club, w rozmowie z Grzegorzem Brudzińskim. Co powinien powiedzieć premier Tusk albo minister Rostowski? Mamy duże problemy fiskalne i potrzebne są zmiany w ustawach dotyczących tzw. wydatków sztywnych. A mówimy tu o działaniach, które mogą być niepopularne. Takie słowa na pewno raczej nie padną, gdyż opozycja natychmiast odpowie, że rząd w ten sposób przyznaje się do bankructwa własnej polityki. Rok temu Ministerstwo Finansów zostało niejako zmuszone do przyjęcia nierealistycznych założeń dotyczących dochodów. Skończyło to się zawieszeniem pierwszego ostrożnościowego progu zadłużenia 50 proc. PKB i korektą całego budżetu. I w efekcie zamiast takich posunięć mamy działania rządu wobec OFE czy w ogóle wobec filaru kapitałowego reformy emerytalnej. Tym razem zarówno rząd, jak i duża część opozycji parlamentarnej zdają się być przekonani do jego rozmontowania, bo jest tam do przejęcia przez polityków na ich bieżące potrzeby blisko 300 mld zł. Mamy już od wielu lat przesuwanie się w stronę populizmu praktycznie całej sceny politycznej. W takich warunkach nie ma miejsca na merytoryczną debatę. Za to mamy grę na emocje, gdyż w opinii polityków duża część społeczeństwa ma poważne problemy ze zrozumieniem argumentów merytorycznych. Woli ich zdaniem kierować się emocjami, które łatwo skoncentrować na bieżących sprawach, jak płace, podatki czy renty i emerytury. Pełen optymizmu konsument to jednocześnie zadowolony wyborca. Stąd ogromny nacisk na wzrost wydatków i stronę popytową gospodarki. Kosztem jej strony podażowej? Bo myślenie w kategoriach np. oszczędności, za którymi idą inwestycje i wyższa wydajność pracy, nie prowadzi do szybkich efektów widocznych za kwartał czy dwa. Po drugie emocje łatwo skanalizować przeciwko przedsiębiorcom czy instytucjom finansowym. Przykładem są ostatnie bałamutne i bardzo szkodliwe wypowiedzi prezesa PiS-u, Jarosława Kaczyńskiego. W wielkim uproszczeniu strona podażowa gospodarki nie ma dużej siły politycznego oddziaływania na głos konsumenta przy wyborczej urnie. Nierównowaga w finansach publicznych, którą dziś możemy określić jako stan podgorączkowy, może nas za jakiś czas prowadzić do pełnokrwistego kryzysu. To jest groźba bardziej realna, niż wielu się wydaje. Po II wojnie światowej mieliśmy na świecie około 150 kryzysów makroekonomicznych, które były głównie efektem bardzo poważnych błędów instytucji centralnych, zwłaszcza w zakresie polityki fiskalnej. My sami wypieramy to z pamięci, ale w roku 1981 jako państwo zbankrutowaliśmy, gdy rządzący wówczas Wojciech Jaruzelski ogłosił niewypłacalność. Osiem lat później rząd Rakowskiego finansował deficyt budżetowy dodrukiem pieniądza, co doprowadziło do niemal hiperinflacji i bolesnego dla wielu programu ratunkowego Leszka Balcerowicza. Przejęcie środków z OFE ma także swoją cenę. Bo nie jest tak, że na przejęciu środków z OFE sprawa się kończy. Rząd, aby rozwiać obawy składkowiczów, uspakaja ich, że na ich kontach w ZUS-ie pojawią się te środki jako kwoty, które państwo będzie im winne, w dodatku wysoko oprocentowane. Powstają w ten sposób nowe zobowiązania, które będą dopiero wymagalne za kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Premier Tusk przekonuje członków OFE, że zobowiązania państwa 10 miesięcznik finansowy BANK październik 2013
manewru przy konstrukcji budżetu na obecny rok, ponieważ zgodnie z ustawą o finansach publicznych deficyt budżetowy w tej sytuacji nie mógł być wyższy niż 35 mld zł. W Polsce około trzy czwarte wydatków publicznych ma charakter sztywny, ich poziom regulowany jest przez ustawy. Jeśli rząd nie chce ruszać tych ustaw, to minister finansów dysponuje bardzo skromnymi możliwościami działania, bo tylko w obszarze wydatków elastycznych, czyli jednej czwartej wydatków. W tej sytuacji rok temu Ministerstwo Finansów zostało niejako zmuszone do przyjęcia nierealistycznych założeń dotyczących dochodów. Wiemy, czym to się skończyło: zawieszeniem pierwszego ostrożnościowego progu zadłużenia 50 proc. PKB i korektą całego budżetu. To wszystko jest wynikiem ograniczeń politycznych, które funkcjonują od wielu lat, a sprowadzają się do decyzji politycznej premiera Tuska, że nie reformujemy finansów publicznych w obszarze wydatków sztywnych. są święte, bez ryzyka niewypłacalności. Ale Tusk nie może mówić w imieniu przyszłych rządów. Jeśli zobowiązania urosną do wielkich rozmiarów, to jakiś przyszły premier naszego kraju odetnie się od słów premiera Tuska, tak jak Jaruzelski odciął się od Gierka, Mazowiecki od Rakowskiego, a dzisiaj Tusk odcina się od Buzka. Politycy dla utrzymania się przy władzy są niestety dość często niezwykle kreatywni w podejmowaniu decyzji obciążających przyszłe pokolenia i w zrzucaniu z siebie odpowiedzialności za takie decyzje. Jesteśmy zatem na ścieżce, na którą wkroczyliśmy cztery lata temu, gdy deficyt sektora finansów publicznych poszybował w górę do blisko 6 proc. PKB w 2009 r. oraz blisko 8 proc. PKB (czyli ok. 112 mld zł ) w roku 2010. W rezultacie przekroczyliśmy 50-procentowy próg zadłużenia w roku 2011. To ograniczało pole Fot. BCC Za to mieliśmy wcześniejsze decyzje premierów Kaczyńskiego i Tuska, jak...zwiększenie płac i zatrudnienia w budżetówce, podwójne becikowe, zmniejszenie składki rentowej i obniżenie podatku PIT. Te decyzje były finansowane nie reformami zmniejszającymi wydatki lub zwiększającymi dochody, ale przyrostem zadłużenia publicznego. Tu właśnie kryje się geneza ogromnego przyrostu deficytu w latach 2009 2010. Podkreślam, mówimy tu o przyroście deficytu z niecałych 2 proc. PKB w roku 2007 do 8 proc. trzy lata później. W tym czasie deficyty wystrzeliły w górę także i w pozostałych krajach UE, ale z zupełnie innych powodów niż u nas. O ile w Irlandii, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii gigantyczne środki publiczne zostały skierowane na ratowanie sektora bankowego, to nic takiego nie miało miejsca w Polsce, gdzie sektor finansowy nie potrzebował ani złotówki ze środków publicznych. W rezultacie my zachowaliśmy wzrost gospodarczy, podczas gdy pozostałe państwa UE odnotowały znaczne spadki PKB, niekiedy sięgające 5 proc. (w przypadku Grecji 25 proc.). A mimo 11 www.alebank.pl
to wzrost deficytu w Polsce był większy niż przeciętnie w UE. To pokazuje, że po pierwsze nie było powodów do tak dramatycznego jego zwiększenia. A po drugie, że decydowały tu głównie względy wewnętrzne, czyli polityczne. Na marginesie faktyczne działania rządu stały w całkowitej sprzeczności z przekazem formułowanym w sferze publiczno-medialnej. Przypadek? Przyrost deficytu i długu publicznego w tej skali w latach 2008 2010 był być może zaskoczeniem dla rządu. Tym niemniej sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia w tych latach rzuca się cieniem na politykę gospodarczą i fiskalną od roku 2011 po dzień obecny. Dla nikogo nie mogło ulegać wątpliwości, że jeśli nie chcemy pójść w ślady Węgier, Portugalii czy w końcu Grecji, to musimy zacieśniać politykę fiskalną. Problem w tym, że robimy to w sposób mocno chaotyczny i nieskoordynowany. Z uwagi na ograniczenia dotyczące wydatków sztywnych tniemy głównie inwestycje publiczne, co grozi niewykorzystaniem w pełni środków unijnych w tym i w przyszłym roku. A w kwestii świętości wydatków sztywnych rząd i opozycja parlamentarna mówią niestety niemal jednym głosem. Tymczasem bez reform w tym obszarze nie będzie ani istotnej poprawy kondycji finansów publicznych, ani też spełnienia rygorów, jakie sami zaakceptowaliśmy, przyjmując unijny pakt fiskalny. Przy tylko umiarkowanie szybkim wzroście PKB ok. 2 3 proc. rocznie, nie zejdziemy z deficytem w sposób trwały do 1 proc. PKB. Tusk podkreśla, że nie jesteśmy jeszcze członkiem strefy euro, więc pakt fiskalny nie jest dla nas obligatoryjny. Choć przy innych okazjach padały słowa ze strony premiera, ministra spraw zagranicznych i ministra finansów, że miejsce Polski jest właśnie w unii walutowej. W tej kwestii mamy także politykę rządu wewnętrznie niespójną. W rezultacie termin wejścia do strefy euro ciągle się oddala. Grozi nam w tej chwili nawet przekroczenie 55-procentowego progu zadłużenia według zaniżających dług kryteriów polskich, a na horyzoncie możliwość przekroczenia 60-procentowego progu. Nic zatem dziwnego, że mamy teraz tak desperackie ruchy jak zmniejszanie inwestycji publicznych, zawieszanie progów czy propozycję przejęcia środków zgromadzonych przez OFE. Gdyby nasza gospodarka rozwijała się w tempie 5 7 proc. PKB, to nieruszanie wydatków sztywnych dałoby się pogodzić ze zmniejszaniem deficytu i przestrzeganiem paktu. Przy dynamice PKB w przedziale od 0 do 4 proc. rocznie takich możliwości po prostu nie ma. Ten koszt zaniechanych działań po stronie reform i rozrzutnych wydatków publicznych można wyrazić w postaci przyrostu rynkowego długu publicznego sektora finansów publicznych. Przez 5 lat od chwili objęcia władzy przez Tusk nie może mówić w imieniu przyszłych rządów. Jeśli zobowiązania urosną do wielkich rozmiarów, to jakiś przyszły premier naszego kraju odetnie się od słów premiera Tuska. obecną ekipę premiera Tuska dług ten wzrósł o 350 mld zł, czyli średnio rósł o 70 mld zł rocznie. Jeśli nie liczyć efektu przejęcia środków OFE, bo temu przejęciu towarzyszyć ma taki sam wzrost poziomu zobowiązań nierynkowych skarbu państwa, to do końca kadencji wzrośnie on jeszcze o około 100 150 mld zł. Manewr z OFE jest jednak obarczony ryzykiem prawnym. Ponieważ Trybunał Konstytucyjny może uznać propozycje rządowe za niezgodne z ustawą zasadniczą. Jeśli jednak tak się nie stanie, to przez najbliższe kilka lat mamy spory zastrzyk środków finansowych do budżetu państwa. Bo mamy wówczas zamianę części oficjalnego, rynkowego długu na zapisy księgowe zobowiązań w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Jeśli przejdą w pełni propozycje rządowe, to można mówić o kwocie rzędu 120 mld zł prawie natychmiast, a z czasem o dalszych ok. 100 150 mld zł, które to kwoty poprawia znacząco statystkę rynkowego długu publicznego, po części także statystykę deficytu. Deficyt budżetu państwa wyniesie w tym roku ok. 55 mld zł, a deficyt i przyrost zadłużenia całego sektora finansów publicznych około 70 80 mld zł. Efekty przejęcia obligacyjnej części walorów OFE mają się ujawnić od połowy roku przyszłego. Projekt budżetu na rok 2014 pokazuje już częściowo te efekty. To dzięki tym zabiegom, jeśli wejdą w życie, nie przekroczymy jeszcze przez kilka lat drugiego progu ostrożnościowego na poziomie 55 proc. PKB. W przyszłym roku mamy szansę na wzrost gospodarczy ok. 2,5 proc., a w wyborczym roku 2015 może nawet w tempie 3,5 proc. PKB. Jest to wystarczająco dużo, aby rząd mógł mówić wyborcom o sukcesie swojej polityki gospodarczej. Za mało natomiast, aby problem nadmiernego deficytu sam się rozwiązał. Reforma emerytalna była zatem błędem? Tam nie było żadnego błędu merytorycznego. Obszernie o tym pisze grupa 12 osób, głównie akademików, jako Komitet Obywatelski do spraw Bezpieczeństwa Obywatelskiego (KOBE) w swoim obszernym komentarzu rządowego raportu. Rząd mówi o naprawianiu błędu celem propagandowego usprawiedliwienia swojej rynkowej antyreformy. Swoją drogą niezwykle agresywna, mocno ideologiczna i ekonomicznie oraz prawnie mało merytoryczna forma wypowiedzi ministra Rostowskiego, w przeszłości skrajnego liberała i antykomunisty, oraz same propozycje rządowe przypominają mi podobne akcje w mrocznych czasach PRL, w szczególności tzw. dekrety prezydenta Bolesława Bieruta o przejęciu przez państwo prywatnych przedsiębiorstw i kamienic, czy wojnę o handel wicepremiera Hilarego Minca. Tamte decyzje też miały służyć interesom prostych ludzi. Ale III RP to nie tamte czasy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Dziękuję za rozmowę. 12 miesięcznik finansowy BANK październik 2013
BEZ UKRYTYCH KOSZTÓW Zakup drukarki albo urządzenia MFP, nie oznacza końca Twoich wydatków związanych z drukowaniem i kopiowaniem. Wielu użytkowników tych urządzeń nie zdaje sobie sprawy z kosztów eksploatacji przekraczających wielokrotnie cenę zakupu. Te ukrywane przez większość producentów koszty wpływają na wzrost obciążenia budżetów wielu przedsiębiorstw. Z urządzeniami KYOCERA możesz jednak czuć się bezpiecznie. Wykorzystując unikalną technologie ECOSYS, drukarki oraz MFP KYOCERA zawierają komponenty o długiej żywotności, wpływające na wysoką niezawodność i oszczędność. Urządzenia te produkują mniejszą ilość odpadów niż produkty konkurencyjne i oferują najniższy na rynku całkowity koszt posiadania (TCO). Unikaj nieprzyjemnych niespodzianek. Wybierz KYOCERĘ. Aby uzyskać więcej informacji, prosimy o kontakt: Arcus S.A. Dystrybutor KYOCERA Document Solutions w Polsce www.kyoceradocumentsolutions.pl tel. 22 536 08 00, 536 09 00 KYOCERA Document Solutions Europe B.V. www.kyoceradocumentsolutions.eu KYOCERA Document Solutions Inc. www.kyoceradocumentsolutions.com
21 listopada 2013, Hotel Hilton, Warszawa IT@BANK 2013 Największe doroczne wydarzenie IT sektora bankowego Zaproszenie Zaproszenie dla: Zaproszenie www.a tnictwo w IT@BANK 2013 jest bezpłatne dla przedstawicieli banków, firm ubezpieczeniowych i SKO Warunkiem udziału jest rejestracja na stronie: www.alebank.pl/itbank o potwierdzenie przybycia do 18 listopada 2013 r.; kontakt: (22) 627 59 64, rejestracja@wydawnic www.alebank.pl/itbank