Koniec Globalnego Ocieplenia po raz kolejny (aktualizacja) El Niño 2015/6 dawno już dobiegło końca, w związku z czym powinniśmy oczekiwać spadku anomalii temperatury globalnej. Taki spadek od początku roku istotnie miał miejsce, co w pewnych kręgach zostało odczytane jednoznacznie Globalne Ocieplenie się skończyło. Nius ten pochodzi głównie z denialistycznej blogosfery, która raczyła odnotować dosyć spory spadek temperatury globalnej w serii HadCRUT4. Jak czytamy na przykład na jednym z blogów: Czy to już koniec globalnego ocieplenia. Patrząc na najnowsze dane opublikowane przez Brytyjską Służbę Pogodową to całkiem możliwe. Dane z Hadcrut4 wykazuj rekordowy, globalny spadek temperatury o pół stopnia między wiosną a końcem października takiego ochłodzenia nie odnotowano już od kilkudziesięciu lat grzmią specjaliści. Sprawdźmy.
Rze czywiście. Od początku 2016 odnotowano duży spadek. Wiemy jednak, że wzrost temperatury był związany nie tylko z trendem związanym z Globalnym Ociepleniem, ale również z El Niño. Ostatnie tak silne El Niño miało miejsce w 1998 (oba te zjawiska z 1998 i 2016 były do siebie bardzo zbliżone). Pokażmy więc te oba zjawiska razem.
Zie lony fragment to El Niño 1998, niebieski to El Niño 2016. Oczywiście w obu przypadkach temperatura w ciągu roku spadała, takie jest bowiem naturalne zachowanie anomalii temperatury globalnej w roku kończącym El Niño. Co się jednak rzuca w oczy, to fakt, że temperatury w 2016 były znacznie wyższe, niż w 1998. Ponieważ oba El Niño były do siebie zbliżone, również anomalie temperatur globalnych takie być powinny, jednak nie były. Zawdzięczamy to właśnie Globalnemu Ociepleniu. Właśnie dzięki niemu kolejne piki temperatur związane z El Niño położone są coraz wyżej, podobnie jak minima związane z La Niña, co dobrze obrazuje poniższy wykres (autor: Jim Hunt).
Dalej czytamy: Jednak profesor Judith Curry z Georgia Institute of Technology i prezes Climate Forecast Applications Network, zdecydowanie nie zgadzają się z tym stanowiskiem. Nie zgadzam się z Gavinem. Rekordowo ciepłe lata 2015 i 2016 zostały w dużej mierze spowodowane przez super El Nino powiedziała. Dodaje, że dowody sugerują jednoznacznie, iż tempo globalnego ocieplenia w l. 1998-2015 byłoby zdecydowanie wolniejsze, gdyby nie cykliczne zjawisko pojawiające się na Pacyfikiem. To zabawne, że prof. Curry wydaje się zapominać, że pik z 1998 również związany był z El Niño. Jeśli skorygujemy pik temperatur związany z minionym El Niño, usunąć musimy również ten z 1998. To spowoduje, że liniowy wzrost temperatur będzie podobny, a być może nawet wyższy, gdyż tego typu korekty często są oparte o Indeks Oscylacji Południowej.
Jest jeszcze jeden drobiazg. Pokrycie obszarów polarnych w serii HadCRUT. Wygląda to mianowicie następująco: Jak widzimy seria ta cierpi na poważne braki danych w obszarach polarnych. Ponieważ w październiku zarówno Arktyka, jak i Antarktyka były obszarami ciepłymi, miało to wpływ na zaniżenie oszacowania anomalii temperatur globalnych. Zobaczmy to na przykładzie GISTEMP. Poniżej: GISTEMP z interpolowanymi temperaturami w obszarach polarnych.
I bez tej interpolacji: Anomalie temperatury w Arktyce i Antarktyce były w ostatnich
miesiącach tak duże, że ich odjęcie spowodowało spadek anomalii temperatury globalnej aż o 0.18 stopnia. W 1998 wyglądało to następująco:
W tym wypadku różnic w zasadzie nie było, choć widzimy że interpolacja Arktyki jest tu cokolwiek wątpliwa. Widzimy jednak, że pomiędzy październikiem 1998 a październikiem 2016 jest nawet 0.47K różnicy, jeśli używamy danych interpolowanych. Być może lepszym podejściem byłoby użycie serii Cowtan&Way, gdzie dane z brakujących węzłów siatki zostały uzupełnione np. krigingiem (różnice w anomaliach pomiędzy Cowtan&Way a GISTEMP pochodzą z różnych okresów referencyjnych): Październik 1998
Październik 2016
W tym wypadku różnica wynosi 0.4K. Możemy też użycie tej samej serii, ale opartej o interpolację danymi satelitarnymi. Październik 1998
Październik 2016
Tutaj rok 2016 jest cieplejszy o 0.36K, widzimy jednak, że oparcie o dane satelitarne znacznie zaniża w 2016 anomalie na Morzu Karskim (co wiemy z pomiarów bezpośrednich). I ostatni cytat: Po raz ostatni znaczące El Nino miało miejsce w 1998 roku i również doprowadziło do tymczasowego skoku średnich globalnych temperatur na Ziemi. Niektórym naukowcom daje to do myślenia, że antropogeniczne zmiany klimatu mogą być zdecydowane przeceniane przez wcześniejsze badania. I brak jakiegokolwiek wspomnienia, że w porównaniu do temperatur obecnych, te z 1998 były znacznie niższe. Prawdopodobnie mogłoby to dać coś do myślenia niektórym naukowcom, ale zapewne tylko tym, którzy o tym fakcie nie wiedzą. Mi zaś wiele na temat autora tego artykułu mówi to, że fakt ten został zwyczajnie przemilczany.
Zabawne jest również, że denialiści nie mają żadnych oporów przed celebrowaniem spadków temperatury związanych z La Niña. Nieuchronnie jednak zbliżamy się do momentu, kiedy minima związane z La Niña zaczną przewyższać maksimum związane z El Niño 1998. Właściwie zapewne już ten moment nastąpił. W 2011 w czasie trwania La Niña anomalie roczne niewiele się różniły od tych z 1998. Poniżej wartości średnie z 1998 i lat związanych z La Niña (2008, 2011).
Aktualizacja: Zapomniałem wspomnieć, że wpis z serwisu Przyroda, Pogoda, Klimat już od samego tytułu nosi znamiona mocno naciąganego. W tytule autor grzmi Od lata temperatura na Ziemi spadła o prawie 1 stopień!, po czym okazuje się że nie o prawie 1 stopień, tylko o pół i nie od lata, tylko od wiosny, kiedy nastąpił pik temperatury związany z El Niño. Tak właśnie wygląda próba zrobienia sensacji z czegoś całkowicie naturalnego bo tym są bowiem oscylacje związane z ENSO. Naturalne nie jest natomiast to, że w związku z stałym wzrostem temperatury kolejne piki temperatur związane z El Niño są coraz wyższe. Co więcej, fragment Po raz ostatni znaczące El Nino miało miejsce w 1998 roku i również doprowadziło do tymczasowego skoku średnich
globalnych temperatur na Ziemi. Niektórym naukowcom daje to do myślenia, że antropogeniczne zmiany klimatu mogą być zdecydowane przeceniane przez wcześniejsze badania. próbuje sugerować, że pik z 1998 był zbliżony do obecnego. Jest to zwyczajna nieprawda. A tymczasem https://twitter.com/hausfath/status/808718216885243905 Aktualizacja 2 Ten jeden stopień wziął się zapewne z rewelacji Daily Mail (co samo w sobie jest już zabawne), które wzięło dane satelitarne, które z danymi temperatury przy powierzchni ziemi nie mają nic wspólnego. Dodatkowo dane te dotyczą jedynie lądów. Całkiem niezły dobór wisienek.
W rewelacjach Daily Mail musiano nawet zrobić z 1998 strong El Niño, a z 2016 very strong El Niño, inaczej wyższy pik temperatur mógłby u niektórych wywołać coś na kształt dysonansu poznawczego. Jest to jednak działanie wysoce dyskusyjne:
Dziwny jest wykres zasięgu pokrywy lodowej Antarktyki. To kolejny element ziemskiego klimatu, który w tym roku zachowuje się odmiennie od tego, co obserwowaliśmy do tej pory. Jak widać zasięg ten jest rekordowo niski. Dodatkowo rekord z 1986 pobity jest o ponad 1 mln km².
Permanentne 400 ppm? Nie tylko na Mauna Loa, ale wygląda na to, że i globalnie.
Minimalne średnie miesięczne stężenie CO2 globalnie przypadło na sierpień i osiągnęło 400.4 ppm. We wrześniu odnotowano już wzrost stężenia CO2 (400.7 ppm). Ponieważ minimum globalne przypada właśnie na sierpień lub wrzesień (2013), należy oczekiwać, że średniego miesięcznego globalnego stężenia CO2, niższego od 400 ppm już nie zaobserwujemy w przyszłym roku będzie to zapewne ok 402.5 403 ppm. Podobnie rzecz się ma na Mauna Loa. Tam minimum przypadło na wrzesień (401.0 ppm). Ostatnie stężenie CO2 niższe od 400 ppm wystąpiło na Mauna Loa w październiku 2015 (398.3 ppm). Nie mam co prawda danych za 2016 z Bieguna Południowego, ale ponieważ wahania sezonowe są tam niewielkie, region czeka pewnie taki sam los.
W rzeczywistości najpóźniej za rok wartości średnich miesięcznych niższych od 400 ppm nie będziemy obserwować już nigdzie. Kolejnym krokiem milowym w wzroście stężenia CO2 będzie osiągnięcie 450 ppm. W obecnym tempie nastąpi to w okolicach roku 2035. Rekordy ciepła w Arktyce Zgodnie z wcześniejszymi prognozami, na znacznym obszarze Oceanu Arktycznego zrobiło się wyjątkowo ciepło, jak na tę porę roku. Październik na Wyspie Wrangla z pewnością będzie rekordowo
ciepły. Jego średnia temperatura osiągnie +0.8 +0.9 C i będzie to pierwszy październik w serii pomiarowej od 1926 roku z dodatnią średnią temperaturą. W latach 1961-1990 przeciętna średnia października na Wyspie Wrangla wynosiła -8.2 C, a dotychczasowy rekord ciepła ustanowiony został w 2007 (-1.4 C). Rekord ten zostanie więc pobity ze znacznym zapasem. Na Wyspie Wrangla odnotowano również rekord temperatury maksymalnej października. Do tej pory wynosił on +5.3 C (6 października 1959). 2 października 2016 notowano +6.3 C, a poprzedni rekord został jeszcze wyrównany 12 października. Co ciekawe wystąpiło również bardzo dużo rekordów temperatury maksymalnej dla danego dnia. Takim rekordem mogło się pochwalić tego października aż 18 dni. Poniżej: zmiany średniej temperatury października na Wyspie Wrangla w latach 1926-2016. W październikowym przebiegu temperatur na Wyspie Wrangla widzimy dość wyraźnie ocieplenie, które zarysowało się na przełomie lat 20. i 30. XX w. (średnie pięcioletnie wzrosły do
-4.9 C w latach 1949-1953). Od 1954 roku obserwujemy ochłodzenie tego miesiąca i w latach 1982-1986 jego pięcioletnia średnia osiąga -9.5 C. Od tego czasu październik na Wyspie Wrangla wchodzi w fazę gwałtownego ocieplenia. W latach 2003-2007 jego średnia osiąga dotychczasowe maksimum równe -2.6 C. Istnieje spora szansa, że rekord ten zostanie pobity w kolejnych latach. Blisko rekordu jest też na Wyspie Wize, tu jednak dotychczasowe absolutne maksimum średniej miesięcznej temperatury października (-1.8 C w 2009 i 2012) nie zostanie pobite, co najwyżej wyrównane (ale i to wątpliwe, spodziewałbym się wartości pomiędzy -1.9 a -2.1 C). Podobnie jest na stacji Ostrov Golomjannyj, a rekordu możemy spodziewać się na Wyspie Dikson. Rekordowo ciepło będzie też na Svalbardzie, gdzie średnia temperatura osiągnie około +3.0 +3.2 C, przy poprzednim rekordzie równym +1.4 C (2000, okres obserwacji od 1898). Widzimy więc, że na olbrzymim obszarze pomiędzy Wyspą Wrangla, aż po Svalbard, październik będzie rekordowo ciepły, lub będzie się o ten rekord ocierać. Prognozy wiele się nie zmieniły i w dalszym ciągu ma być tam ciepło, co oznacza szanse, że również listopad okaże się miejscami bliski rekordowemu.
Szczególnie wysokie anomalie mają panować w północnej części Morza Karskiego (rejon Wyspy Wize obejmuje anomalia +14 C), na Morzu Wschodnio-Syberyjskim, w części Morza Łaptiewów oraz na Morzu Beauforta. Taki stan rzeczy należy wiązać z wyjątkowo niewielkim zasięgiem lodu dryfującego Arktyki, który w ostatnim czasie przyjmuje rekordowo niskie wartości. Poniżej: wykres przedstawiający dryfującego Arktyki (JAXA). zmiany zasięgu lodu
Jak widać, do 27 września zasięg pokrywy lodowej wzrastał stosunkowo szybko, zaś po tym dniu tempo jego przyrostu gwałtownie zmalało. Przed trzecią dekadą października był on już rekordowo niski. Co najśmieszniejsze, to właśnie 27 września Anthony Watts ogłosił na swoim blogu rekordowo szybki przyrost lodu morskiego w Arktyce. I po raz kolejny lód ten wyciął mu całkiem niezłego psikusa, co ponownie pokazuje jak idiotyczne jest zajmowanie się tego typu nonsensownymi wskaźnikami. Obecne wolne tempo zamarzania jest wyjątkowo niskie, co może (ale nie musi) skutkować ponownie niskim zasięgiem wiosną przyszłego roku. W końcu z pewnością niemal cały Ocean Arktyczny zamarznie, podobnie jak zawsze, ale późniejsze jego zamarznięcie spowodować może, że zasięg lodów będzie nieco niższy, a sama pokrywa cieńsza, niż zwykle. A tymczasem w ostatnich dniach doszło też do całkiem rzadkiego zjawiska. Wg JAXA w jednym momencie równocześnie zasięg lodu dryfującego Arktyki i Antarktyki był rekordowo niski. W ostatnich latach Antarktyka była swego rodzaju ostoją denializmu, właśnie ze względu na wysoki zasięg lodu dryfującego. W tym roku denialiści jakby mniej o niej wspominają, ciekawe jaka jest tego przyczyna.
Aktualizacja: Prognoza GFS sugeruje, że w ciągu najbliższych 10 dni średnia anomalia globalna temperatury osiągnie wartości nie widziane od kwietnia. Sugeruje to globalnie ekstremalnie ciepły listopad i anomalię roczną być może wyższą od do tej pory spodziewanej. Globalna powierzchnia lodu dryfującego najmniejsza w historii Wg danych Cryosphere Today globalna powierzchnia lodu dryfującego była w ostatnich dniach rekordowo niska. Złożyła się na to rekordowo niska powierzchnia lodu dryfującego Arktyki i niższa niż w ostatnich latach powierzchnia lodu dryfującego Antarktyki.
Powyżej: Powierzchnia lodu dryfującego Arktyki (Cryosphere Today).
Powyżej: Zasięg (extent) lodu dryfującego Antarktyki (NSIDC).
Powyżej: Powierzchnia Cryosphere Today. lodu dryfującego globalna, wg W tym roku denialiści mają mało powodów do radości ich ulubiony temat, czyli wysoki w ostatnich latach zasięg pokrywy lodowej Antarktyki, w tym roku ewidentnie nie wypalił (przynajmniej na razie). Ciężko powiedzieć, czy jest to jednorazowy przypadek, czy odwrócenie trendu na określenie tego trzeba zdecydowanie więcej niż pojedynczego roku, czy nawet kilku lat. Chociaż bardzo ciekawe byłoby sprawdzenie, czy denialiści równie chętnie będą mówić o odwróceniu trendu w tym przypadku, jak chętnie mówili o odbudowie pokrywy lodowej Arktyki już w 2013.
Vostok A gdyby kogoś interesował przebieg anomalii temperatury na antarktycznej stacji Vostok (tej, do której należy oficjalny rekord zimna), to wygląda on tak: Wykres przedstawia 11-letnią ruchomą anomalię temperatury powietrza w stosunku do wielolecia 1964-1993. Brak pojedynczych lat: 1962,1963,1994,1995,2003,2004. Antarktyka Podczas, gdy w Arktyce notujemy minimalny zasięg pokrywy lodowej, na drugim biegunie lodu jest więcej niż zwykle. Czy jest to jednak rekordowo dużo w skali ostatniego stulecia? Przypomnijmy zasięg pokrywy lodowej Arktyki jest rekordowo niski. Z danych archiwalnych wiemy, że w XX wieku tak mało
lodu tam nie notowano, zaś rekonstrukcje [1] (pdf) sugerują że podobna sytuacja w Arktyce mogła panować ostatnio co najwyżej w Optimum Holocenu (HTM Holocene Thermal Maximum) jakieś 5500 lat temu. Od tego czasu zgodnie z zmniejszającą się insolacją w wyższych szerokościach geograficznych półkuli północnej, lodu w Arktyce stopniowo przybywało aż do początku XX w. Rekonstrukcja zasięgu pokrywy lodowej Arktyki w ciągu ostatnich 1450 lat. Źródło: Kinnard et al. 2011. Od tego czasu posiadamy już obserwacje bardziej bezpośrednie. Świetnym źródłem informacji jest tu zbiór danych Walsha i Chapmana.
Zmiany zasięgu pokrywy lodowej Arktyki. Źródło: Walsh and Chapman Northern Hemisphere Sea Ice Data Set. Opracowanie: Tamino. Pomocny też może być artykuł Kinnard et al. 2008 [2]: Zasięg pokrywy lodowej Arktyki. Źródło: Kinnard et al. 2008. Wszystkie dostępne dane mówią nam jedno to co się dzieje w Arktyce jest niezwykłe w skali tysięcy lat. Szczególnie, że kierunek tych zmian powinien być akurat odwrotny.
Coś odmiennego dzieje się w Antarktyce tam zasięg pokrywy lodowej ulega zwiększeniu, a obecnie otarliśmy się o rekord największego zasięgu w czasach obserwacji satelitarnych. Zasięg pokrywy lodowej Antarktyki. Opracowanie: Tamino. Rzeczywiście całkiem sporo lodu. Wg NSIDC zasięg ten wyniósł 19.35 mln km². A co mówią nam rekonstrukcje? Zajrzyjmy do Cavalieri et al. 2003 [3].
Zmiany zasięgu pokrywy lodowej Arktyki (a) i Antarktyki (b) po 1972. Źródło: Cavalieri et al. 2003. Z tej rekonstrukcji jasno wynika, że znacznie więcej (jakieś 600 tys km²) lodu było tam w czasie maksimum z 1974. Mniej dokładne rekonstrukcje pochodzą z serii HadISST (do pobrania także tutaj):
Średni roczny zasięg pokrywy lodowej Antarktyki. Dane: HadISST. Dla maximum i minimum zasięgu pomocny może być wykres przygotowany przez Tamino. Maksima i minima zasięgu pokrywy Antarktyki. Autor: Tamino. lodowej Z wykresów jasno wynika, że dane HadISST dalekie są od doskonałości, ale mimo to mogą służyć, jako pewne przybliżenie tego, jak zmieniała się pokrywa lodowa w skali wieloletniej. Tamino podjął się również porównania serii HadISST do danych
satelitarnych. Porównanie serii HadISST z pomiarami satelitarnymi półkula północna. Autor: Tamino. Porównanie serii HadISST z pomiarami
satelitarnymi Tamino. półkula południowa. Autor: Jak widzimy, znacznie większą zgodność otrzymujemy w przypadku półkuli północnej (co jest dość zrozumiałe, jako że była ona znacznie bardziej zbadana, a obserwacje były z pewnością dokładniejsze). Mimo to, różnice pomiędzy serią satelitarną a danymi HadISST są małe w porównaniu z olbrzymim spadkiem zasięgu w latach 1960-1980 i wcześniej. Ile więc mogły wynosić zimowe (wrzesień) maksima i letnie (marzec) minima zasięgu pokrywy lodowej Antarktyki? Z pewnością dane HadISST są znacznie zawyżone w przypadku maksimum z lat 70-tych pokazują niemal 22 mln km², podczas gdy Cavalieri et al. sugerują bardziej 20 mln km². Wcześniejsze dane z HadISST wskazują na wartości maksymalne rzędu 27 mln km², jednak najprawdopodobniej nie było to więcej jak 24-25 mln km². W dalszym ciągu jest to jednak 4-5 mln km² więcej, niż rekord sprzed kilku dni. Podobnie się rzecz ma letnimi minimami. Dane HadISST wskazują na wartości do 7 mln km², jednak najprawdopodobniej było to co najwyżej 5-6 mln km². Warto więc wspomnieć powyższe dane, gdy sceptycy będą przekonywali o wyjątkowości obecnego zasięgu pokrywy lodowej Antarktyki. Interesujące jest również, że w przypadku półkuli południowej, największy spadek zasięgu pokrywy lodowej wystąpił przed erą satelitarną, zaś na półkuli północnej dopiero w latach 90-tych XX w. Mówiąc o Antarktyce warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Charakteryzuje się ona olbrzymimi zmianami sezonowymi zasięgu pokrywy lodowej. W maksimum zasięgu potrafi on wzrosnąć nawet do 20 mln km², zaś w minimum spaść poniżej 3 mln km², a więc niżej niż wynosi obecny rekord dla Arktyki (pamiętajmy, że cały czas mowa o lodzie dryfującym). Widać to ładnie na mapkach poniżej:
Średni (z lat 1979-2000) minimalny i maksymalny zasięg pokrywy lodowej Arktyki i Antarktyki. Źródło: NSIDC. W przypadku półkuli południowej, zimowy rozrost pokrywy lodowej Antarktyki nie jest niczym ograniczony, zaś na półkuli północnej niemal ze wszystkich stron ograniczają go lądy. Od strony atlantyckiej pozostaje jedynie Cieśnina Fram, gdyż od strony Norwegii przeszkadza ciepły Prąd Norweski (który dodatkowo powoduje, że Morze Barentsa nie zamarza całkowicie zimą). Dlaczego jednak zasięg pokrywy lodowej Antarktyki w czasie obserwacji satelitarnych powoli wzrasta? Okazuje się, że wzrost ten dotyczy tylko lodu morskiego (dryfującego), zaś bilans masy lądolodu Antarktydy jest ujemny [4].
Zmiany masy lądolodu Antarktydy. Źródło: Velicogna 2009. Co ciekawe ociepleniu ulega również ocean południowy, wydawałoby się więc, że i zasięg lodu dryfującego powinien spadać. Dzieje się jednak inaczej. Zmiany zasięgu lody dryfującego Antarktyki i temperatury Oceanu Południowego. Źródło: Zhang 2007.
Jako wyjaśnienie tego paradoksu Zhang (2007) [5] proponuje zmniejszenie zasolenia wód powierzchniowych (związanego z wzrostem opadów), co prowadzi do zakłócenia transportu cieplejszych wód z głębszych warstw (w przypadku mórz w regionach polarnych ciepła woda zalega poniżej stosunkowo cienkiej warstwy przypowierzchniowej wody chłodniejszej). Thompson & Solomon (2002) [6] stwierdzili, iż zmiany stężenia ozonu nad Antarktydą spowodowały zmiany w cyrkulacji nad całym kontynentem obserwuje się ujemny trend wysokości geopotencjalnej 500hPa (spadek ciśnienia), przy jednoczesnym dodatnim trendzie na Oceanie Południowym. To powoduje wzrost siły wiatrów okrążających Antarktydę powodując z jednej strony odizolowanie termiczne kontynentu, z drugiej zaś silniejsze rozproszenie lodu dryfującego prowadzące do powstawania połyni wiatrowych. Połynie te następnie zamarzają, co w efekcie powoduje wzrost zasięgu lodu dryfującego Antarktyki. Znacznie więcej na temat zmian klimatycznych w regionach polarnych można znaleźć w materiałach do wykładu prof. Jacka Piskozuba, które pobrać można tutaj. Aktualizacja: Poniżej: Zmiany temperatury Arktyki (64N-90N) oraz Antarktyki (64S-90S) w latach 1951-2011, wyrażone jako 11-letnia średnia ruchoma (centrowana). Źródło: GISTEMP.
[1] Kinnard, C., et al., 2011, Reconstructed changes in Arctic sea ice over the past 1,450 years. Nature, 479, 509 512, doi: 10.1038/nature10581. [2] Kinnard, C., C. M. Zdanowicz, R. M. Koerner, and D. A. Fisher (2008), A changing Arctic seasonal ice zone: Observations from 1870 2003 and possible oceanographic consequences, Geophys. Res. Lett., 35, L02507, doi:10.1029/2007gl032507. [3] Cavalieri, D. J., C. L. Parkinson, and K. Y. Vinnikov (2003), 30-year satellite record reveals contrasting Arctic and Antarctic decadal sea ice variability, Geophys. Res. Lett., 30(18), 1970, doi:10.1029/2003gl018031. [4] Velicogna, I. (2009), Increasing rates of ice mass loss from the Greenland and Antarctic ice sheets revealed by GRACE, Geophys. Res. Lett., 36, L19503, doi:10.1029/2009gl040222.
[5] Zhang, J., Increasing Antarctic sea ice under warming atmospheric and oceanic conditions, Journal of Climate, 2007, 20, 2515 2529. [6] Thompson, D., and S. Solomon (2002), Interpretation of recent Southern Hemisphere climate change, Science, 296(5569), 895 899, doi:10.1126/science.1069270.