NADEJDZIE PORA ŚNIEŻNYCH CZARÓW K. J. Węgrzyna Nadejdzie znowu w górach zima I poubiera świerki w czapy I będą stały otulone Dmuchając w przemarznięte łapy Będą się szeptem naradzały Bo jest to już ich zwyczaj taki Jak pomóc ptakom i zwierzynie Gdy śnieg zasypie leśne szlaki Nadejdzie pora śnieżnych czarów Po drogach będzie chodził mróz W skrzypiących butach w srebrnym szalu "Białe szaleństwo" będzie niósł ZIMA D. Gellner Zima wcale nie jest cicha. W zimie wiele głosów słychać: Dzwonią dzwonki, trzeszczą sanie - To jest właśnie zimy granie. Mróz Wygrywa groźnym palcem Na klawiszach sopli walce, Wiatr za płotem gwiżdże, hula... Bęc Upadła śnieżna kula. Pewnie dzieci grają w śnieżki. Szurr - ktoś zgarnia Śnieg ze ścieżki. Dzwoniec gubi się w piosence, A my Wyciągnijmy ręce I chwytajmy śnieg mięciutki - śnieżne gwiazdy, Zimy nutki. ZIMA Maria Konopnicka Nasza zima biała chustą się odziała. Idzie, idzie do nas w gości w srebrnych blaskach cała! Włożyła na czoło Księżycowe koło,
Lecą z płaszcza gwiazdy złote, Gdy potrząśnie połą. Z lodu berło trzyma, Tchu ni głosu nie ma. Idzie, idzie smutna, cicha, Ta królowa zima! Idzie martwą nogą, Wyiskrzoną drogą, Postanęły rzeki modre, Do morza nie mogą. Gdzie stąpi, gdzie stanie, Słychać narzekanie: - Oj biedne my kwiaty, trawy Co się z nami stanie! Przed nią tuman leci Straszy małe dzieci... A my dalej do komina: - Nie puścim waszeci! ZIMA Bożena Forma Lecą z nieba płatki śniegu, świat się cały bieli wkoło. Zabierz narty oraz sanki na dół z górki mknij wesoło. W słońcu skrzą się śnieżne gwiazdki, zostań z nami pani zimo. Drzewa mają białe czapy, wśród nich zjeżdżać będzie miło. Mróz siarczysty uszy ściska, nosy wszystkich są czerwone. Zimo! Śniegu sypnij więcej, dzieci będą zachwycone. ŚNIEG Aneta Doroz Pada śnieg, pada śnieg, wszędzie jest już biało.
Cały dzień, cały dzień, dzisiaj tak padało. Hu, hu, ha, hu, hu, ha, Biała Zima nie jest zła. Hej, saneczki mkną z góreczki, a na sankach dzieci. Jadą, jadą z górki, prosto na bałwana Zimowego Pana. Nagle buch, wszystkie dzieci w biały puch. Bałwan śmieje się, dzieci nie zniszczyły mnie. Wszystkie dzieci wstają, bałwana udają. Białe głowy, ręce, nogi, bałwan nie jest taki srogi. Dzieci śmieją się, można fajnie bawić się. Hu, hu, ha, hu, hu, ha, Biała Zima nie jest zła. DZIESIĘĆ BAŁWANKÓW Wanda Chotomska Dziesięć bałwanków było w jednym lesie, ni mniej, ni więcej, tylko właśnie 10. Jeden się drapał do dziupli na drzewie i tak się zdrapał, że zostało 9. Dziewięć bałwanków stało na polanie, dokładnie dziewięć, bałwan przy bałwanie. Lecz jeden poczuł, że go kręci w nosie. Jak zaczął kichać, to zostało 8. Osiem bałwanów stało w dalszym ciągu, lecz jeden bał się mrozu i przeciągów. Więc włożył kożuch i okrył się pledem. Jak go odkryli, to już było 7. Z siedmiu bałwanków jeden zaraz orzekł, że się poślizgać warto na jeziorze. Lecz ledwie zdążył na jezioro wleźć,
wpadł w taki poślizg, że zostało 6. Tych sześć bałwanków stałoby do teraz, lecz jeden bałwan zaczął się rozbierać. Chciał się ochłodzić, miał na kąpiel chęćjak się rozebrał, to zostało 5. Z pięciu bałwanów jeden zaraz ubył, bo go ciekawość przywiodła do zguby. Nie wiedział, po co są kaloryferyjak się dowiedział, to zostały 4. Cztery bałwany stały w dwuszeregu, lecz jeden zaczął tupać na kolegów. Tupał i tupał, bo był strasznie zły, i tak się stupał, że zostały 3. Te trzy bałwanki długo nie postały, bo jeden bałwan znał świetne kawały. Z własnych dowcipów śmiał się: - Cha! Cha! Cha! i pękł ze śmiechu, i zostały 2. A jak została tych bałwanów dwójka, to się zaczęła między nimi bójka... Dziesięć bałwanków stało na polanie. Ile zostało? Oto jest pytanie! Julian Tuwim
Mróz W ostry mróz chłopek wiózł Z lasu chrust na wozie, Skrzypi coś, oś nie oś, Trzaska chrust na mrozie. Tężał mróz, wicher rósł, Pędząc jak w sto koni, Trzeszczy wóz, trzeszczy mróz, Chłop zębami dzwoni. Szkapa: brr! Chłop jej: prr! - A podwozie zgrzyta, Gwiżdże wiatr, śwista bat, Stukają kopyta. Chrzęst i brzęk, zgrzyt i stęk, Hałas jak w fabryce! Mniejszy mróz, lżejszy wóz Przy takiej muzyce. Zima- Julian Tuwim O ciemnej szóstej W mroźny poranek Bębni w ulice Jazgot blaszanek. Juczący po bruku Wolno, daleko. W sinych blaszankach Bulgoce mleko. Konie parują, Ludzie się chwieją, Wozy skrzypiące Ciężko kuleją. O ciemnej szóstej W mroźny poranek W sen mój się wbłąkał Werbel blaszanek. W grubym kożuchu Drzemię na koźle, Chucham jak matka W sny moje zmrożone. Żywot mój senny,
Znieruchomiały, Zalewa bełkot Mleczny i biały. Biały i ciepły Bulgot matczyny Tuli mnie w łonie Pod burką zimy. Już mnie poczęło, Już się zaczynam, Tchnieniem się błąkam We śnie matczynym. W mleku dalekim Echo kołysze, Dudnią furmanki Wciąż dalej, ciszej. JEDZIE ZIMA Cz. Janczarski Przypłynęła chmura sina. Od północy wiatr zacina. Kot wyjść z domu nie ma chęci. Coś się tam na dworze święci! Kraczą wrony na parkanie: - Jedzie zima, groźna pani! I już lecą z nieba śnieżki, zasypują drogi, ścieżki, pola, miedzę i podwórka, dach, stodoły, budę Burka. Kraczą wrony na jabłoni: - Jedzie zima parą koni! Mróz ściął lodem brzeg strumyka. Zając z pola w las pomyka. Krasnalowi zmarzły uszy, już spod pieca się nie ruszy! Kraczą wrony na brzezinie: - Oj, nieprędko zima minie! ZIMA
Józef Czechowicz Pada śnieg, prószy śnieg, wszędzie go nawiało. Dachy białe już są. Na ulicach biało. Strojne w biel, w srebrny puch, latarnie się wdzięczą. Dziń-dziń-dziń-dzińdzwonki sanek brzęczą. Pada śnieg, prószy śnieg bielutki jak mleko. W sklepach gwar, w sklepach ruch: - Gwiazdka niedaleko! Jeszcze dzień, jeszcze dwa, chłopcy i dziewczynki! Będą stać niby las na rynku choinki ZIMA Maria Konopnicka Nasza zima biała Chustą się odziała. Idzie, idzie do nas w gości W srebrnych blaskach cała! Włożyła na czoło Księżycowe koło, Lecą z płaszcza gwiazdy złote, Gdy potrząśnie połą. Z lodu berło trzyma, Tchu ni głosu nie ma. Idzie, idzie, smutna, cicha, Ta królowa zima! Idzie martwą nogą Wyiskrzoną drogą, Postanęły rzeki modre, Do morza nie mogą. Gdzie stąpi, gdzie stanie, Słychać narzekanie: - Oj, biedne my kwiaty, trawy,
Co się z nami stanie! - Przed nią tuman leci, Straszy małe dzieci... A my dalej do komina: - Nie puścim waszeci! Bałwan F. Klimek Na podwórku bałwan stał Który dużą głowę miał Oczka czarne, dwa węgielki Nos z marchewki nie za wielki I tak sobie stał Kiedy ktoś się zimna bał To się bałwan z niego śmiał Bo gdy wkoło zimno było Jemu właśnie było miło Gdy na mrozie stał Chociaż dużą głowę miał To się bałwan trochę bał Że gdy przyjdą dni gorące To mu głowę stopi słońce Gdy tak będzie stał A że o swą głowę dbał Pewnie nocy bałwan wstał I ułożył się na śniegu I poturlał się na biegun Dobry pomysł miał? Biegun jest na końcu świata Tam w ogóle nie ma lata Śniegu pełno przez cały rok Dla bałwana raj wspaniały Będzie sobie tutaj stał Ile tylko będzie chciał Tylko czy mu się nie znudzi Że dokoła nie ma ludzi
Że nawet gdy słonko świeci Tam w ogóle nie ma dzieci ZIMA Jadwiga Koleśnik Na drzewach czapy są śnieżnobiałe, na dużych duże, na małych małe. Śnieg przykrył wszystko, jak puch z pierzyny, zakrył też pokarm dla dzikiej zwierzyny. Nam miło patrzeć na drzewa białe, ale głodują ptaszęta małe. Dzieciom jest miło zjeżdżać z góreczki, lecz zimą cierpią małe ptaszeczki. Niejeden ptaszek jej nie wytrzyma i nie zaśpiewa, gdy minie zima. A my lubimy, jak ptaszek śpiewa, gdy się zielenią trawy i drzewa. PRZYJECHAŁA ZIMA WOZEM Lucyna Krzemieniecka Przyjechała zima wozem. A z kim? Ze śniegiem i mrozem. Zaraz w poniedziałek ubieliła pola kawałek. A we wtorek? Brylantami obsypała borek. A w środę? Położyła lusterko na wodę. A w czwartek? Zmroziła na tarninie tarki. A w piątek? Dorzuciła śniegu w każdy kątek? A w sobotę? Malowała na szybach kwiaty złote. A w niedzielę? Uszczypnęła w nos Anielę! LUBIĘ ZIMĄ... Maria Selke
Lubię zimę białą, radosną, bo nakłada śnieżne czapy świerkom i sosnom. Lubię zimę sypiącą płatkami, gdy mknie w saniach z dźwięczącymi dzwonkami. Lubię zimę dbającą o dzieci by na nartach mogły śniegu tuman wzniecić. Lubię zimę z lodowymi soplami co maluje firanki para mroza farbami. Lubię zimę kręcącą piruet z zamieci gdy w pokoju ciepło od grzejników leci. NADEJDZIE PORA ŚNIEŻNYCH CZARÓW K. J. Węgrzyna Nadejdzie znowu w górach zima I poubiera świerki w czapy I będą stały otulone Dmuchając w przemarznięte łapy Będą się szeptem naradzały Bo jest to już ich zwyczaj taki Jak pomóc ptakom i zwierzynie Gdy śnieg zasypie leśne szlaki Nadejdzie pora śnieżnych czarów Po drogach będzie chodził mróz W skrzypiących butach w srebrnym szalu "Białe szaleństwo" będzie niósł ZIMA D. Gellner Zima wcale nie jest cicha. W zimie wiele głosów słychać: Dzwonią dzwonki, trzeszczą sanie - To jest właśnie zimy granie. Mróz Wygrywa groźnym palcem Na klawiszach sopli walce,
Wiatr za płotem gwiżdże, hula... Bęc Upadła śnieżna kula. Pewnie dzieci grają w śnieżki. Szurr - ktoś zgarnia Śnieg ze ścieżki. Dzwoniec gubi się w piosence, A my Wyciągnijmy ręce I chwytajmy śnieg mięciutki - śnieżne gwiazdy, Zimy nutki. BAŁWANEK Lucyna Krzemieniecka Pomyśl Janku o bałwanku przecież śnieg na dworze. Niechaj Hanka Ci bałwanka ulepić pomoże. Ulepicie grubą szubę uturlacie głowę uturlacie i dodacie rękawy śniegowe. Babunia wam da doniczkę {tę po tulipanach}. Będzie śliczny z tej doniczki kapelusz bałwana. Jeszcze oczki węgielkowe nos z marchewki długi! I bałwanek nasz gotowy Gdziesz jest taki drugi? Śniegowy bałwanek - A dzień dobry miły panie. Powiedz coś jadł na śniadanie? - Zjadłem śniegu cztery miski, wody tylko cztery łyżki. Potem zjadłem pączki z lodu i nie czuję wcale głodu. - A nie zimno ci bałwanku stać na mrozie bez ustanku? - Gdzie tam zimno, futro białe
mam podszyte watą całe. Nigdy mrozu się nie boję, na poduszce przecież stoję. - A skąd masz kapelusz taki? - Przystroili mnie chłopaki. Mały Janek zwany zuchem wdział mi kosz z czerwonym uchem. - A byłeś ty kiedy w szkole? - Ja na polu już stać wolę. Do nauki nie mam chęci. Jedzie zima Przypłynęła chmura sina, od północy wiatr zacina. Kot wyjść z domu nie ma chęci. Coś się tam na dworze święci! Kraczą wrony na parkanie: - Jedzie zima, groźna pani! I już lecą z nieba śnieżki, zasypują drogi, ścieżki, pola, miedzę i podwórka, dach, stodoły, budę Burka. Kraczą wrony na jabłoni: - Jedzie zima parą koni! Mróz ściął lodem brzeg strumyka. Zając z pola w las pomyka. Krasnalowi zmarzły uszy, już spod pieca się nie ruszy! Kraczą wrony na brzezinie: - Oj, nieprędko zima minie! Zimowe zabawy Dziś na boisku śnieg po pas cieszy się, skacze każdy z nas. Srebrzystą śnieżkę w rękę bierz, bałwanka ulep, jeśli chcesz. Dziś na saneczkach pisk i śmiech, gdy zjeżdżasz z górki wstrzymaj dech. Nie bój się zjazdu, nie bój się nic,
pędź po pagórkach hyc, hyc, hyc. Dziś na ślizgawce szum i gwar, na szklanej tafli tysiąc par. Już od południa taki ruch, ślizgaj się z nami, jeśliś zuch. Ani mróz, co szczypie w uszy, ani śnieg, co w oczy prószy, ani wiatr, co czoło chłodzi, nic zabawie nie zaszkodzi. Kolorowy śnieg Czy wam nie przyszło nigdy do głowy, że śnieg powinien być kolorowy? Albo zielony, albo czerwony, liliowy albo beż. Śnieg ten lepiłoby się wspaniale, a bałwan biały nie byłby, ale albo zielony, albo czerwony, liliowy albo beż. Śnieżki tak samo w zimowej porze byłyby wtedy w jakimś kolorze: albo zielone, albo czerwone, liliowe albo beż. Bardzo kolory by się przydały, a tu tymczasem wciąż pada biały, biały bielutki, miękki mięciutki, świeży, świeżutki śnieg.