AURORA PROJECT - relacja. Autor: Stranger - 2012/05/08 10:08 Naprawiam karygodny b³±d i wieszam moj± pisaninê z naszej wspólnej wycieczki. Sznurek do filma http://www.youtube.com/watch?v=dvp7hhnodiy sznurek do zdjêæ https://picasaweb.google.com/114720882184215704815/auroraprojectmotorcyclewinterridetomurmansk AURORA PROJECT Ponad rok temu na naszej wspólnej stronie dziwaków lubuj±cych siê w starym elastwie, historii, wynalazkach czêsto nikomu wcale nieprzydatnych, artach i innych nie bardzo modnych tematach Pastor zak³ada w±tek, którego tytu³ wyt³u ci³em powy ej. Zainspirowany zosta³ przez naszego wspólnego znajomego Konrada z Sierakowic. To te dziwak podobny do nas wol±cy zmoczyæ ty³ek w deszczu jad±c swoim starym MW750, czy pojechaæ bocznymi drogami przez zapad³e wiochy i w±chaæ zapach suszonego siana, ni lecieæ na jaki motocyklowy spêd obijaæ siê o podpitych bikerów, patrz±c, czy kto przypadkiem nie podlewa jego namiotu. Temat, wiêc zosta³ podany na tacy wystarczy³o siê czêstowaæ. Szczegó³y projektu. Cel: Zobaczyæ zorzê polarn± z tak bliska, jak to tylko mo liwe z siode³ka motocykla. Po drodze zmierzyæ siê z przepraw± po zamarzniêtej tafli jeziora adoga, by w koñcu dotrzeæ mo liwie jak najdalej na pó³noc Rosji w okolice Murmañska. Astrolodzy zapowiadaj± niespotykan± od lat aktywno æ s³oñca tego roku co przek³ada siê na to co zwiemy potocznie zorz± polarn±, a zatem zapowiada siê niesamowite widowisko je li tylko uda nam siê dotrzeæ do zamierzonego celu i je li chmury nie pokrzy uj± nam planów. Termin: po³owa lutego 2012 r. Trasa: Z Gdyni do Helsinek promem. Stamt±d dostaæ siê na pó³noc i kontynuowaæ jazdê w kierunku Morza Bia³ego i okrêgu Murmañskiego, a do wyczerpania limitu czasu (ca³a wyprawa musi siê zamkn±æ w terminie 2 tygodni wliczaj±c w to powrót). Dzwoni do mnie Pastor i pyta: - Czyta³e nowy temat? No i co? Jedziesz? - Nooo, plan kapitalny, ale sam wiesz, roboty tyle, obowi±zki, kasy nie za wiele, a wycieczka wcale tania nie bêdzie bior±c pod uwagê przede wszystkim termin mówiê. - Pomy l stary Pastor na to. No i my la³em naprawdê. Chêæ wielka na co nietypowego. Bardzo wielka. Dumam tak, e jak nie pojadê, a ch³opaki bêd± ju prze ywaæ swoj± wielk± przygodê to mnie skrêci, e tak da³em za wygran±. Jak pojadê z kolei to po naszej domowej kieszeni poleci i w do³ku mnie bêdzie gnie æ przez ca³± drogê e wydajê na takie fanaberie. Moja kochana druga po³ówka na to: - Czasu jest du o jeszcze, damy radê, wa ne eby co z ycia mieæ takiego... specjalnego mówi Agnieszka. Jedziemy. Jadê z tob±. Jak napisa³em Pastorowi, e podpisujê siê pod tematem, ale z moj± Ag± to ch³op siê za ³eb z³apa³ i napisa³: - Nie zabieraj kobiety, bo dobra jeszcze jest i szkoda eby siê popsu³a. Sprawa siê sama po jakim czasie klaruje. Pierwotnie w planie mia³em jazdê w³asnym motocyklem (R80GS), ale po pierwsze ch³opaki bardzo mnie od tego odwodzili, bo to ciê ki kloc i bez kosza, a na dodatek z pasa erem to by mog³a byæ katorga, a nie przyjemno æ. Kropki nad I dope³nia wiosenny wypadek na mokrej ³acie smo³y (pozdrawiam drogowców), którego efektem jest doszczêtnie zdemolowany sprzêt, który stawiam na ko³a przez ca³e lato. Staje na tym, e jadê z Adamem jego zaprzêgiem Agnieszka jest niepocieszona, ale pomimo tego wspiera mnie jak potrafi w wyjazdowych planach. Sk³ad siê w miedzy czasie klaruje - Pastor z Lupusem na jednym zaprzêgu R100GS z kolask± od ruska - Ja z Adamem w drugim zaprzêgu, te R100GS ale z koszem Velorexa - Szparag na XT350 z nartami u ywanymi do motocykli w szwedzkiej armii, do tego rêczna zmiana biegów i dodatkowa klamka tylnego hamulca tu nad klamk± sprzêg³a. Najwiêkszym k³opotem okazuje siê skompletowanie odpowiedniego ubioru, piwora, butów. Normalne, cywilne motocyklowe szmaty nie bardzo siê nadaj±. Nie da siê pod nie w³o yæ zbyt du o odpowiednio
ciep³ych rzeczy za ciasno. Przez baaardzo d³ugi czas kompletujê ubrania. Mo na oczywi cie za jakie chore pieni±dze kupiæ co na skutery nie ne, albo jakie pseudo zimowe ciuchy motocyklowe, ale na eksperymenty czasu nie bêdzie i znale¼æ trzeba co naprawdê odpowiedniego i na dodatek za normalne pieni±dze. Jakim cudem dokopujê siê w necie do firmy Norfin i jednego z niewielu przedstawicieli w PL tego wynalazku. S± to rosyjskie ubrania dla wêdkarzy pod lodowych (wcale nie nurkuj± we zimnej wodzie, niee, nieee, tylko stoj± na lodzie i mocz± ma³e kijki w dziurze w lodzie). Na lodzie wieeeejeeee, e hooohoo... Tak sobie, wiêc g³ówkujê, e kto, jak kto ale oni wiedz± jak siê ubraæ eby by³o ciep³o i komfortowo. Negocjujê ceny. Ch³opaki siê pod³±czaj± te nie jest tanio. Baaa, to najdro szy zakup na ten wyjazd spodnie i kurtka z puchu gêsiego 1600 warto jednak by³o. Drobne rzeczy jak ruska kuchenka benzynowa, materac z Lidla, aluminiowe mena ki mia³em. Bieliznê dosta³em od brata pracuj±cego w Norwegii na budowie. Dostaj± tam bardzo ciep³± bieliznê z we³ny merynosa. Lupus twierdzi, e nie ma nic lepszego i ma racjê jak nie wiem, co. Najlepsze s± naturalne materia³y, we³na, gêsi puch, filce adne syntetyki. Buty ch³opaki wypatruj± w hameryce na wyprzeda y w sklepie BHP. Kupujemy 3 pary ( tylko tyle by³o i nawet pasowa³y rozmiarami) kanadyjskich Baffinów po co oko³o 280 ze³otych za parê z przesy³k± do PL. Szparag i Adam bior± Norfiny wcale nie gorsze od kanadyjskich, ale odrobinê dro sze. Tak w ogóle i tak lecimy najtaniej jak to mo liwe, bo i po co wydawaæ du o jak mo na mniej. Co tam ju mamy, co tam za³atwiamy, ale ze piworami to ju siê robi problem prawdziwy, bo sztuka kosztuje 1300 z³. Namawiam ch³opów eby poszukaæ sponsoracji jakowej nie wszyscy s± zadowoleni z tego pomys³u. Pastor szczególnie siê wzdryga przed mediami i rozg³osem. piworki jednak za³atwili my najlepsze na wiecie i chyba ju mu trochê przesz³o mam racjê wielebny? Firma Pajak Sport po d³ugich podchodach Lupusa zgadza siê uszyæ nam piwory po tzw. kosztach ale to i tak sporo jak dla nas. Wybawia nas z opresji firma INDUSTRIVERKTYG AB, albo inaczej IDG-Tools, która to p³aci ca³± pozosta³± nale no æ za ten e ekwipunek dodam, e kwota by³a znacz±ca. Elwood za³atwia rodki smarne od VARIANTa, i na sam koniec taka prawdziwa wisienka na torcie w postaci darmowej przeprawy z Gdyni do Helsinek dziêki FINNLINES i bardzo mi³ej osobie za³atwiaj±cej wszystko ³±cznie z kabinami ( zawsze p³ywa³em pi±c na wyk³adzinie w korytarzu) w osobie Pana Rafa³a Kwapisza. Lepiej byæ nie mo e chyba myli³em siê. Interia ywo zainteresowana przez Sambora bardzo chêtnie opublikuje nasze perypetie to siê te ceni. Kurde chyba robimy co naprawdê durnego, e tak siê nam wszystko udaje. No mo e prawie wszystko, bo Adam kombinuje z zakupem kolców z W³och ma obiecane kolce za po³owê ceny, czekamy tylko na opony, eby odpowiednio do nich dobraæ d³ugo æ kolców. Opony w koñcu s± i dajemy znaæ Adamowi eby zamawia³ kolce. Makaroniarze robi± zdziwion± minê, e niby nic nie obiecali i e nie da rady i odsy³aj± nas do jakiego niby swojego przedstawiciela w naszym kraju gdzie jeden kolec kosztuje co ko³o 1 euro. Bior±c pod uwagê, e na jeden motocykl potrzeba przynajmniej 250 to sprawa nie wygl±da ró owo. Olewamy makaroniarskie kolce kln±c na czym wiat stoi za takie podej cie do sprawy i za³atwiany cos zastêpczego na miejscu jak siê pó¼niej okaza³o zreszt± wystarczy³y bez problemu, choæ widiowego rdzenia nie posiada³y. Pozosta³a w zasadzie tylko drobna sprawa wiz, co okazuje siê dla jednej z firm za³atwiaj±cej to na odleg³o æ jakim mega problemem. Wykrêcamy siê wiêc, e rezygnujemy z jazdy przez Rosjê i z zaci niêtymi zêbami czekamy na odes³anie paszportów, by pos³aæ je do innych za³atwiaczy. Dostajemy wizy kurierem 3 dni przed terminem wyjazdu. Od tego momentu chyba aden z nas spaæ nie mo e za specjalnie, nie wspominaj±c o usiedzeniu w pracy w g³owie tylko jedno i nic wiêcej. I jak w takich okoliczno ciach skupiæ siê na pracy!? Moje pakowanie dzieñ przed wyjazdem jako mi nie za specjalnie idzie. Nie chcê braæ niepotrzebnych rzeczy, eby jako siê pomie ciæ z tym majdanem na motocyklu, a i tak ca³y czas wydaje mi siê e wszystkiego objêto ciowo jest za du o, przy czym masa to drugorzêdna sprawa, do której chyba nikt z nas za specjalnie nie przywi±zuje wagi beemy i tak dadz± radê poci±gn±æ. Ale po jak± cholerê ten koc ci±gn±³em ze sob± i dodatkowy polar to nie mam pojêcia. Jak siê zreszt± pó¼niej okazuje takie rzeczy jak szampon do w³osów, rêcznik, krem, puchowe bambosze do spania i kilka innych drobiazgów te siê nie przyda³a. 18-go lutego niespiesznie pakujemy manele do baga nika auta i z Agnieszk±, oraz Nynkiem jedziemy do Gdyni na Elwoodow± chatê. Ch³opaki do³±czaj± wieczorkiem poniewa musieli zrobiæ parê stówek ze widnicy. Po drodze ma³a awaria w Adamowym powozie nie sprawdzony zacisk hamulcowy postanawia samodzielnie zwiedzaæ wiat i odkrêca siê urywaj±c przy okazji pêpowinê w postaci metalowego przewodu hamulcowego. Przy pomocy tambylców szybko udaje siê usun±æ awariê. Siedzimy wiêc wieczorkiem z u miechniêtymi mordami nad pysznymi sa³atkami ony Elwooda wspomagaj±c
zawziêcie polskie browarnictwo. K³adziemy siê gdzie kto mo e do spania, by z samego rana byæ w porcie na odpowiedni± godzinê. No i mamy wyczekiwany miesi±cami 19 luty 2012 r. Jeszcze nie bardzo do nas dociera, e w³a nie rozpoczyna siê wspania³a przygoda piêciu kumpli w odpowiednim wieku, których powinno siê raczej kojarzyæ z kapciami i gazet± a nie z motocyklowymi wycieczkami. Adam przepada z samego rana w Katedrze Oliwskiej na mszy i dosyæ pó¼no stawia siê na zbiórkê do wyjazdu pod gara em. Pakujemy szybko i byle jak co mamy (poprawimy to na promie) i lecimy w stronê portu by najpierw odebraæ karty pok³adowe, a nastêpnie zameldowaæ siê do odprawy, której w zasadzie nie ma w ogóle. Przy doje¼dzie na prom kto jad±c za nami tr±bi i daje magiczne sygna³y. Zatrzymujemy siê, by dowiedzieæ siê, e ko³o naszego wózka zaczyna kopciæ z pal±cej siê opony. Nie ma czasu na poprawki siadam do auta by nie obciera³o w koñcu to tylko kilka kilometrów sprawdzimy na cardecku co siê sta³o. Wpe³zamy na prom. Szta³ujemy motocykle, rozbieramy siê szybko z ciep³ych ubrañ bo w Gdyni jest temperatura plusowa i w zasadzie roztopy jak na wiosnê. Zabieramy co tam komu wydaje siê niezbêdne podczas 23 godzinnej podró y ³ajb± nie zapominaj±c oczywi cie o Pastorowej nalewce i kilku naszych krajowych piwach bez których bêdzie siê trzeba obej æ jaki czas. Pakujemy siê do kajut i idziemy na pok³ad nazywany s³onecznym hyhyhyhy, by pomachaæ naszym stoj±cym na jednej z kej. Po machaniach, kiwaniach, i po egnaniach patrzymy na siebie maj±c za plecami oddalaj±cy siê port i... w koñcu do nas dociera, e miesi±ce przygotowañ, setki maili i telefonów zamieniaj± siê w koñcu w prawdziw± przygodê. No dobra, napiszê, choæ chyba nie powinienem ciskamy siê nawzajem, aleeeee, zaznaczam tak po ch³opsku! Dalej ma³e zwiedzenie promu, eby wiedzieæ gdzie co jest, ostatnie telefony nim zgubimy zasiêg mijaj±c Hel (to takie ma³e piek³o J ) i chowamy siê w kabinach pogadaæ, zje æ chiñsk± zupkê z Radomia popijaj±c piwem. Wcze niejsze oglêdziny ³ajby pozwoli³y ustaliæ, e mo na se na rowerze poje¼dziæ, choæ tak w zasadzie tylko na niby bo kurde do pod³ogi przykrêcony jest na wprost okna za którym tylko woda, a rower wcale wodny nie jest. Drugie odkrycie to wieeelka wanna bynajmniej nie do mycia nazywaj± to d akuzi i robi to tak jak w domowej wannie normalnie jak siê b±ka pu ci, ale samo bez puszczania, bo to nie ³adnie jest. Na razie jednak leziemy i upraszamy pana w recepcji o otwarcie pok³adu samochodowego (normalnie to nie jest mo liwe) eby sprawdziæ dlaczego nam siê opona fajczy. Okazuje siê, e wspornik przyspawany przez Pastora jako nie jest tam gdzie powinien. Nie przewidzia³ ciê aru bambetli i mojego zadka. apiemy wiêc za m³otek i inne instumenta i t³uk±c usuwamy po prostu przeszkodê powinno dzia³aæ. Idziemy wiêc do onej wanny. Obwieszczam, e w gaciach nie wlize bo potem mog± nie wyschn±æ i z mokrym ty³kiem jechaæ nie bêdê. Piêknie siê wiêc rêcznikiem owijam i przed samym w lizgniêciem do wody, gdzie siedzi ju cz³ek jaki ci±gam i k³adê obok owijkê. Reszta (poza Adamem, bo wody nie lubi) w³azi w gaciach. Wspaniale ciep³a woda na zimnym Ba³tyku. Rytua³ k±pielowo towarzyski sam jako tak siê wyklarowa³. Siedzimy w wannie, nalewka kr± y wokó³, tak e miêdzy holendrem, który najpierw grzecznie odmawia, by w koñcu nie czekaj±c na kolej sam ³apaæ za malinówkê. Nastêpnie sauna i wyj cie na mro¼ny pok³ad i tak w kó³ko. Rozgrzani, zrelaksowani i zadowoleni ( dziêki Finnlines) idziemy posiedzieæ i pogadaæ o codziennych problemach tak samo jako schodzi na te cie ki. Nikt nikogo nie beszta, nie naucza i nie gani. Staramy siê zrozumieæ k³opoty osobiste i po prosu wys³uchaæ. Nastêpnie wracamy do kabin i zapadamy g³êboko w sen. Rano za oknami tylko biel i lód zupe³nie inaczej ni w Gdyni. Jemy niadanie, kawa i zbieramy siê na pok³ad samochodowy do naszych pojazdów, a tam ukrop, e nie daj Bo e. Leje siê z nas strumieniami i modlimy siê, o jak najszybsze otwarcie tego niemal piekarnika, a w koñcu zjawia siê pilot i wyprowadza nas do bram portu ojjjj jaka ulga. Ma³e przepakowanko, doubieranie siê, fajka ze Szparagiem (jako jedyni jeste my pal±cy nie reformowalni w grupie) i spierniczamy jak tylko najszybciej siê da, by odbiæ od autostrady i wielkiego miasta. Jest godzina wstecz wzglêdem naszego czasu. Do rosyjskiej granicy mamy jakie niespe³na 600 km pewnie nie dojedziemy tam dzisiaj mo e jutro, ale w koñcu nie spieszy siê nam zbytnio nie po to tu jeste my, by gdziekolwiek siê spieszyæ. Od zjazdu z promu do wieczora robimy raptem jakie 320 km. W miêdzy czasie jad±c bocznymi ju drogami zupe³nie po bia³ym zjawiamy siê w jakim ma³ym miasteczku i przezornie robimy ma³e zakupy na kolacjê i jutrzejsze niadanie te popo³udniowe zwyczaje zreszt± bêd± ju codziennie pielêgnowane. Market ma fajn± nazwê SMARKET w sam raz dla zasmarkanych bikerów z polski. Napoje kupione niespe³na godzinê temu na postoju okazuj± siê cia³em sta³ym to k³opot (ale taki maluczki) co staje siê norm± je li chodzi o picie sprawê za³atwia topienie niegu w mena kach i herbacina. Ot, takie pierwsze zetkniêcie z podró owaniem zim± motocyklem. Przywykn±æ trzeba i tyle. Zaczyna siê zmierzch, wiêc rozgl±damy siê gdzie tu by siê na noc zatrzymaæ. Przy drodze jest ma³y zjazd, cos jak parking ale z ogromnymi stertami drewna przygotowanego do wywiezienia. Fajne miejsce eby rozbiæ namioty i mieæ os³onê od wiatru przy okazji za cian± bali. Szparag jakim cudem na skraju lasu wypatrzy³ jaki dach co jak szopa, ziemianka. Lezie wiêc przez nieg do pasa eby sprawdziæ szto eta i... ryczy za moment eeeee, ch³opaki tu jest nawet grill!!!
S³ysza³em kiedy o domkach przetrwania w Finlandii, ale nigdy nie widzia³em. Na takie co w³a nie by³o nam dane trafiæ. Domki takie w Finlandii spotkaæ mo na na pó³nocy, tam gdzie wioski, miasta s± oddalone od siebie i gdzie mieszkañców jest znacz±co mniej. To proste wykonane z drewna chaty z paleniskiem i czêsto okopconym czajnikiem. Dooko³a s± ³awki wy³o one styropianem gdzie mo na usi± æ, lub siê przespaæ. Zapleczem g³ównego pa³acu jest szopa z drewnem i budka z serduszkiem... do wiadomo czego piêêêkne warunki naprawdê. Pamiêtaæ nale y, by opuszczaj±c rano domek poza porz±dkiem zostawiæ w palenisku suche szczapki i zapas drewna, gdyby kto w kryzysowej sytuacji móg³ wej æ i rozpaliæ ogieñ genialne i wspania³e. Domki takie utrzymuj± miejscowe spo³eczno ci drewna nie trzeba szukaæ w lesie. Wieczorne pichcenie jedzenia na benzynowej kuchence w której topi siê bielutki nieg, i delektowanie siê pierwszym dobiegaj±cym koñca dniem, ehhhhh magiczne. K³adziemy siê spaæ. Pomy la³em sobie, e przetestujê ruskie puchowe ubrania i k³adê siê bezpo rednio na ³awce w tym czym jestem. Zasypiam, jednak w rodku nocy zaczyna mn± telepaæ jak jasny gwint ( to nic e sople wisz± obok). Szybko przy wietle latarki wyszarpujê piwór z worka szczêkaj±c zêbami, nie zawracaj±c sobie g³owy nawet materacem, w samej bieli¼nie podk³adam pod plecy kurtkê i pakujê siê w puchowe cudo. Wystarcza jedna chwila i jest fantastycznie ciep³o i sucho. To pierwsza nauczka nie pi siê w tym czego siê u ywa podczas dnia. Ubranie nasi±ka potem i nawet o tym nie wiesz. Niby zimno i mróz, a jednak oddychamy ca³ym cia³em kumuluj±c wystarczaj±ce ilo ci wody w odzie y by po jakim czasie poczuæ z tego powodu... brrrrrrrrr. We wtorek wstajemy i odpuszczaj±c sobie w zasadzie niadanie pakujemy manele na motocykle i brniemy w niegu dalej na pó³noc. Droga jest ju nie tylko z nazwy bia³a jest na tyle du o ubitego i wie ego niegu, e decydujemy siê na zakolcowanie opon. Nawet po uzbrojeniu opon nasza prêdko æ rzadko przekracza 50km/h. Droga jest bardzo krêta i s± podjazdy takie nawet po 12%. Wlatuj±c na tak± górkê nie mo na za bardzo siê rozpêdziæ bo licho wie co bêdzie za ni± mo e samochód, mo e kolejny zakrêt, albo jeszcze co innego. Na ka dym postoju jeste my atrakcj± fotograficzn± (bêdzie tak przez ca³± drogê). Wje d amy wreszcie do fiñskiej czê ci Karelii oczywi cie wybieraj±c tylko boczne drogi. Zauwa am, e w tej czê ci Finlandii jest sporo starych aut ady Samary, yguli a nawet trafia siê jedna Skoda 105. Dziwny to widok naprawdê. Droga jest na tyle fajna, bia³a, równa i pusta, e decydujê siê po raz pierwszy poprowadziæ motocykl z wózkiem dziwne do wiadczenie ale ciekawe. Co mnie zastanawia, to to e za kierownic± jest cieplej ni w wózku mo e przez to e trzeba jednak z kierownic± trochê powalczyæ, a nie tylko siedzieæ plackiem i obserwowaæ okoliczno ci przyrody, albo zaj±ce bielaki. Wprawiam siê do æ szybko w sprzêt i jadê równo ze wszystkimi nie opó¼niaj±c nas w ogóle. Po drodze pierwszy kontakt z policj±, która zatrzymuje nas raczej z ciekawo ci ni z chêci sprawdzenia czegokolwiek po odpowiedzi sk±d i dok±d jedziemy puszczaj± nas bez legitymowania. Po tankowaniu niewiele dro szym ni w naszym kraju jedziemy podziwiaj±c przepiêkn± zimê tak± prawdziw± z du ± ilo ci± niegu pokrywaj±cym bia³ymi czapkami wszystko co wystaje z ziemi magiczne widoki, które trzeba po prostu zobaczyæ. Nie bêdê siê stara³ opisywaæ zbytnio co siê czuje i jak prze ywa mijan± drogê, ludzi, zapachy i inne takie nienamacalne rzeczy, bo jak Adam twierdzi to jest bardzo osobiste i trudne do przekazania co jak z mi³o ci± jest tylko moja i niech ka dy szuka swojej w³asnej. Zaczyna zmierzaæ ku wieczorowi, wiêc zaczynamy siê rozgl±daæ za jakim miejscem, gdzie bêdziemy spaæ tej nocy. Rozgl±damy siê za jak± opuszczon± w polu lub lesie szop±, czymkolwiek zreszt± co bêdzie mia³o po prostu kawa³ek dachu nie mamy jako chêci rozbijaæ namiotów, zreszt± nie bardzo jest gdzie, bo nie ma nawet kawa³ka od nie onego pobocza, czy czego na to podobieñstwo, a szykowanie specjalnie zatoczki na motocykle i namioty przekopuj±c nieg siêgaj±cy do pasa mija siê z celem. Mijamy jedn± szopê do której nie ma dojazdu, druga, jaki opuszczony dom, robi siê zupe³nie ciemno i nic. Jad±c obserwujê praw± stronê drogi, Adam lew± i... w pewnej chwili daje po heblach dr±c siê jak wariat JEST! JEST! Zawracamy i zje d amy z drogi parê metrów od nie onym traktem w las, gdzie stoi sobie chatka. W³a ciwie to jej zupe³nie nie widaæ ot taka wieeelka kopa niegu z kominem. Kopary nam opadaj± po wej ciu do rodka jest oczywi cie palenisko, czajnik, siekiera, drewno, ale to nie wszystko s± szpikulce do kie³basek, haki na ubrania, stó³, iiiii nawet wiat³o!!! Normalnie jak dla nas to taki le ny Hilton wspania³e. Rozpalamy ogieñ, Adam paruje jak czajnik, robimy jedzenie i nareszcie odpoczywamy jak zwykle rozmawiaj±c nikomu jako nie brak internetu czy te telewizji. Rano z wielkim trudem odpalamy Pastorow± krowê, w której zdech³ rozrusznik, pchaj±c j± wózkiem Adamowego motocykla nie po raz ostatni zreszt±. Sprz±tamy domek szykuj±c now± porcjê drewna z szopki obok, wpisujemy siê do ksi± ki go ci i jedziemy w stronê granicy do której mamy zaledwie oko³o 150km. Na przej ciu granicznym Vartius wszystko za³atwiamy niemal b³yskawicznie. Ludzie mili i pomagaj± nam nawet w wype³nieniu tych kwitów wszystkich. Ruch aden. Przestawiamy zegarki o kolejne +2 godziny. Latem jest tylko jedna godzina ró nicy wzglêdem Finlandii.
Mamy wiêc ju +3 wzglêdem czasu polskiego. Robimy kilka kilometrów i jeste my w pierwszym rosyjskim mie cie Kostomuksza. Tutaj oczywi cie tankujemy paliwo w cenach dla normalnych ludzi, wymieniamy walutê w Siewerbanku, naprawiam okulary u optyka, robimy zakupy, a Pastor w tym czasie rozpru³ krowie bebechy by dogadaæ siê z rozrusznikiem. W sklepie okazuje siê, e ceny niemal wszystkiego poza papierosami s± takie jak w PL lub nawet wy sze jak dla mnie to zaskoczenie a mia³o byæ tak tanio J Generalnie do æ bogato wokó³ i po europejsku bank, sklep czy apteka nie odstaj± wcale od tych w Polsce. Rozrusznik wreszcie podj±³ wspó³pracê. Jest ju dobrze po po³udniu wiêc czym prêdzej wiejemy z miasta by poszukaæ miejsca na pierwszy nocleg w Rosji. Pierwsza wioska po przejechaniu nierównej i pagórkowatej trasy trafia siê dopiero po oko³o 50 km. Nie jest ³atwo, bo pustawo wszêdzie, ludzi nie widaæ w ogóle. Gdy pukamy do domów zapytaæ o nocleg to albo nikt nie otwiera, choæ wiat³o siê wieci i firanka rusza, albo nie wiedz± do kogo nas skierowaæ. W koñcu kto podejmuje temat i dzwoni do znajomego, który ma jakie lokum. Czekamy jeszcze jaki czas na odpowied¼ rozgl±daj±c siê wokó³ ³adne drewniane domy, skutery nie ne niemal pod ka dym. Wioska le y nad jeziorem, taka turystyczna miejscówka jak daje siê zauwa yæ. Przyje d aj± tu z racji blisko ci granicy finowie za takich zreszt± te nas na pocz±tku bior±. Rosjanie tu z kolei mieszkaj±cy pracuj± w Finlandii. Jest w koñcu odpowied¼ zgadzaj± siê nas przyj±æ na noc nie za darmo oczywi ci, ale 300 rubli za g³owê to dobra cena za star± cha³upê z piecem. Gospodarz Walerij w gratisie grzeje nam baniê, ale tylko ja i Lupus siê decydujemy na wygrzanie ko ci reszta potem a³owa³a baaardzo. Wracamy z bani nad jeziorem w samych gaciach nacieraj±c siê po drodze niegiem. Katar mi min±³ i spa³em jak zabity. No i mamy czwartek. Wstajemy o 8,00 czasu polskiego = 11,00 tutejszego. Dzisiaj uda³o nam siê przejechaæ oko³o 300 km... i to jakich!!! Ca³y czas 40-50km/h baaaardzo bocznymi, krêtymi i pagórkowatymi drogami. Szybciej niby mo na, ale cholera wie co jest za zakrêtem, albo za wzniesieniem o nachyleniu 12%. Pod jedne z takich wzniesieñ nie daje rady wdrapaæ siê XT prowadzony tym razem przez Adama. Staje powy ej po³owy pagórka i szans najmniejszych nie ma, eby ruszyæ. Ja jad±c za nim mogê te tylko siê zatrzymaæ, choæ wiem, e jak to zrobiê to te nie ruszê. Pastor podobnie, bo nie ma jak omin±æ reszty. No to se tak stajemy, a ja wrzeszczê choæ ruch znikomy na drodze: - Szybko zje d ajcie na boki, bo jak co wyleci z naprzeciwka to nas pozamiata. Wie¼ jednak zjed¼ gdziekolwiek jak pobocza niema tylko zaspy niegu po pas. Adam piruetem odwraca motocykl eby zjechaæ w dó³ Pastor my li e nie daje rady i chce swoj± krow± go ³apaæ na drodze koniec koñców wszyscy l±dujemy w rowach pe³nych niegu i rechoczemy a nas boki bol±. Gramolimy siê na drogê i po jakim czasie doje d amy do miasta dwa sklepy, parê cha³up. Robimy codzienne zakupy i od razu pod sklepem urz±dzamy na ³awce kuchnio jadalniê. Najlepsza metoda eby jedzenie nie skamienia³o, to zje æ je od razu po kupieniu. Po posi³ku jedziemy dalej by jeszcze tego samego dnia znale¼æ siê w Kiem. W samym niemal centrum siedz±c w barze kolejowego dworca przy soliance czekamy na odzew na Adamowy telefon wykonany do miejscowego bikera Jury Rusieckiego z klubu Paj±ki. Nie bardzo wiedz± gdzie nas podziaæ, ale jak dla nas ich klubowy gara to bardzo odpowiednie miejsce. Wieczór spêdzamy na pogawêdkach popijaj±c tutejsze niez³e piwo i jedz±c solon± s³oninê z chlebem. W nocy trochê myszy harcowa³y hyhyhy. Rano jedziemy do sto³ówki dla kolejarzy ( Jura pracuje na kolei) która standardem nie odbiega od znanych wszystkim barów wielkiej wiatowej sieci fast foodów. Dzisiaj wpadamy na g³ówn± magistralê do Murmañska. Szparag przychorza³ nam trochê wiêc robi za balast w wózku, a Adam zastêpuje go na ³y wolocie. Droga nudna jak flaki z olejem prosto i prosto i prosto. To trochê bia³ego, to b³oto, bo sol± drogê miejscami niemi³osiernie, to lód z kolei, to koleiny z lodu. Adamowy zaprzêg po bia³ym lub lodzie jedzie jako ale po czarnym asfalcie to mêka i katorga co chyba ze zbie no ci± nie jest do koñca ten tego. Ca³y czas trzeba si³owaæ siê z kier± bo ci±ga jak nie wiem co w prawo. Mo e to taki model do jazdy tylko w prawo? Po drodze mijamy monument oznajmiaj±cy, e znajdujemy siê na linii Krêgu Polarnego. Pastor mówi, e tutaj siê robi zwykle zdjêcia, wiêc robimy ma³± sesjê choæ w zasadzie nie ma tu niczego ot taka symbolika tylko. Kolejne tankowanie i kolejna solianka i piero ki za 13 z³. Adam dzisiaj zaskakuje wszystkich i po raz pierwszy od wyjazdu z Anglii za³atwia grubsze sprawy fizjologiczne J Jako tym razem nie mamy za grosz szczê cia je li chodzi o nocleg. Oblatujemy dwie wioski, jaki camping zamkniêty oczywi cie o tej porze roku i...nic. Do Murmañska trochê jeszcze daleko i ciemno ju siê zrobi³o. Szyby w kaskach zamarzaj± lusterka wsteczne te wiêc ryzykownie by by³o t³uc siê dalej po federalce miêdzy tirami wal±cymi b³otem, które niemal natychmiast zamarza na wszystkim. Jak by tego by³o ma³o Szparagowy XT ca³y dzieñ przymarza i zdycha co jaki czas filtr powietrza kompletnie zamarz³, ga¼nik oblodzony i w ogóle k³opoty z paliwem. Wpadamy do najbli szego miasta (nie pamiêtam nazwy niestety) i bierzemy co popadnie. Popad³o na niby tani hotel taki wczesno - komunistyczny gdzie jeszcze jest co takiego jak eta owa czyli pani na piêtrze siedz±ca za biurkiem i zajmuj±ca siê wydawanie kluczy do pokoi. W recepcji siê tego nie robi tam tylko paszporty i kasa takie resztki komunistycznego porz±dku pracy. Hotel mia³ byæ tani, ale tak do koñca nie jest, bo 600 rubli za g³owê (najdro szy nocleg naszego wyjazdu) to jak dla nas
nie ma³o, jednak Szparag musi siê podleczyæ, a my wysuszyæ ubrania nie ma wyboru. Winda nieczynna ca³e szczê cie e mamy pokoje na czwartym eta e po ichnemu pi±tym, bo tu parter liczy siê za pierwsze piêtro pamiêtam to jeszcze z podstawówki J Rano jakie marne 15. Na parterze w hotelowym holu jaki jarmark stragany z butami, kie³bas± i solon± s³onin± wspania³e wykorzystanie niewykorzystanej przestrzeni do celów korzystnych ka dej ze stron. Trochê k³opotu z odpaleniem starych, styranych wieloma krajami na ca³ym wiecie GSów. XT odpala jak zawsze od razu, ale zaraz po tym milknie i znów k³opot z marzn±cym ga¼nikiem. Sprawê za³atwiamy kartonem po butach z hotelowego jarmarku co okazuje siê genialnym pomys³em i pozwala zapomnieæ o problemie do koñca wyjazdu. Jak zawsze gdy przemieszczamy siê drog± samochody tr±bi± i pozdrawiaj±, ludzie robi± zdjêcia nawet z chodnika szybko wyjêt± komórk±, gdy przeje d amy przez jakie miejscowo ci. Ciekawe co my l± na nasz widok?! Kolejny przystanek na zupkê, jajecznicê i gor±c± herbatê. Ma³y bar w jakim starym domu, wokó³ bloki. Kilku miejscowych, którzy siedz± akurat w barze przy kawie i kanapce zaczyna krêciæ siê ko³o nas i wypytuje jak zwykle sk±d, dok±d i czy nie zimno nam. Gdy ju siê ubrali my, by jechaæ dalej jeden z nich wybiega (reszta odprawia nas wzrokiem z werandy baru) i z u miechniêt± gêb± wrêcza nam flaszkê dobrej rosyjskiej wódki. - nienada drug odpowiadam, - bieri, bieri, na siewierje cho³odno wot ma³adcy odpowiada. Takie spotkania s± jak dla mnie w³a nie tym, czego szukam podczas podró y motocyklem. Dalej droga czarna i nic ciekawego. Kolejny postój i telefon do Siergieja z Murmañska, który prowadzi motohotel zwany turbaz± to takie miejsce specjalnie dla przybywaj±cych tu motocyklistów. Meldujemy, e bêdziemy na rogatkach miasta oko³o 18-ej. Przed wjazdem, jak to jeszcze czasem bywa w Rosji zostajemy zatrzymani na posterunku policji (ju nie milicji). Okazuje siê, e to Siergiej czeka³ tam na nas i celowo zadysponowa³ to zatrzymanie, by dalej poprowadziæ do siebie. Najpierw siê przedstawia mówi±c po angielsku, ale szybko prostujemy sprawê i przechodzimy na rosyjski, który choæ ju dawno nieu ywany jeszcze siê trochê pamiêta z wiadomych czasów. Takie z nas ju dinozaury brody ju nam te zaczynaj± siwieæ nawiasem mówi±c. Wstawiamy motocykle do gara u. Siergiej oprowadza nas po bazie kapitalne miejsce, przestronne, czyste jest wiêcej ni nam potrzeba kuchnia, przytulne pokoje, ³azienki, prysznice. Adam na ochotnika zostaje wys³any z w³a cicielem po zwyczajowe zakupy, gdy tymczasem reszta zasiada przy stole nad herbat± zaprawion± karelskim balsamem dla zdrowotno ci. Wieczór mija szybko i mi³o z kilkoma miejscowymi. Dla zainteresowanych podajê i polecam Siergiejow± turbazê: MURMANSK, KOLA, STONE ISLAND VitSergNik@yanex.ru +79600282673 VK.COM id153646193 Witjuk Sjergiej (pisane oczywi cie cyrylic±) Jeszcze tylko z Adamem tu przed snem schodzimy do gara u i poprawiamy zbie no æ wózka i obcinamy szybê w kolasce bo przes³ania widoki i mo liwo æ robienia zdjêæ w trakcie jazdy. No i co z tego e bêdzie wia³o! W zasadzie cel podró y osi±gnêli my jednak jak na razie nawet najmniejszego ladu zorzy, zupe³nie nic poza zachmurzonym niebem, przez które nawet jak by by³a, to i tak nie sposób by cokolwiek dojrzeæ. Decydujemy, e rano pojedziemy jeszcze dalej do w zasadzie ostatniego miasta na pó³nocy pó³wyspu kolskiego dalej siê nie da, chyba, e do Norwegii, której granica i miasto Kirkenes bêdzie po drodze od nas o kilka kilometrów, nooo mo e kilkana cie. Rano wytaczamy motocykle i obiecujemy Siergiejowi, e siê jeszcze zjawimy w drodze powrotnej. Droga niemal pusta. Coraz mniej i mniej drzew w zasadzie same krzaki, które z ka dym kilometrem robi± siê mniejsze i bardziej mizerne. Tutaj w zasadzie ju nic nie chce rosn±æ poza przyja¼ni± motocyklistów. Zapoljarnyj to górnicze 25 tysiêczne miasteczko zbudowane w latach 60-ych, które w zasadzie nie wygl±da na tak du e. Jedno wiêksze blokowisko znajduj±ce siê tutaj jest w stanie jednak pomie ciæ tak± ilo æ mieszkañców. Miejsce jest przera aj±co brzydkie, kto z ch³opaków nazwa³ je celnie Mordor nawet teraz zim± gdy niemal wszystko jest przykryte bia³ym puchem nie wygl±da zachêcaj±co. A trudno sobie wyobraziæ jak wygl±da latem. Wydobywa siê tutaj rudê cynku, czy jakiego innego niklu, która po wstêpnej obróbce jest kolej± wysy³ana do St. Petersburga (tu na pó³wyspie kolskim nazywanym Piter) gdzie z wydobytego urobku wytapia siê co tam i dodatkowo niewielkie ilo ci z³ota i srebra. Wspomniane by³o o rudzie cynku, niklu, ale jako tak po powrocie poduma³em i zastanawia mnie podobieñstwo pewnego znaku na atomowym lodo³amaczu Lenin stoj±cym w murmañskim porcie i znaku informuj±cym, e wje d amy w³a nie do miasta Zapoljarnyj. Czy by to, co siê z Zapoljarnej zmarzliny wydobywa popycha³o po morzach atomnego Lenina? Dziwne te trochê by³o, e stra po arna jest wyposa ona w broñ paln±. Nie tak± mo e jak± znamy ale zawsze paln± nazywa siê anty strajkowa i z 20 metrów przebija samochód na wylot. Taka dziwna bardzo krótka, czterolufowa. Kurde, mo e nie powinienem o tym pisaæ, sporo tu dziwnych jeszcze pokomunistycznych nalecia³o ci przeplecionych ju trochê z europejskim stylem ycia i gromadzeniem dóbr przede wszystkim w postaci nowych samochodów,
niedostêpnych jeszcze ca³kiem nie tak dawno temu. Jest spory mróz. Zostajemy fajnie przyjêci w gara u klubowym tutejszego klubu MC. Naprawiamy motocykle, popijamy i rozmawiamy. Jest co oko³o pó³nocy. W zasadzie to niemal przypadkowo, bo ju zapomnieli my czego tu szukamy, kto (Pastor twierdzi e, to jego zas³uga) wychodz±c na dwór na niebie zauwa a jakie co jak dymek z pobliskiego komina. Stajemy i tak patrzymy na te co, co z ka d± chwil± robi siê ja niejsze, bardziej zielone i piêknie faluje na niebie. JEST!!! JEST!!! Specjalnie dla nas mo na by rzec w nagrodê za nasz wariacki wyjazd, za ciekn±ce nosy, za czasem zmarzniête rêce, za zjedzone solianki, za urwany b³otnik, zdech³y amortyzator i sam nie wiem, za co jeszcze. Jest SIEWIERNOJE SIJANJE i choæ miejscowi twierdz±, e ona taka maljeñkaja to jednak jako niewielu ogl±damy w³a nie b³yszcz±c± przed nami zorzê polarn±. Jeste my tak poruszeni, e nikt nie ma ochoty skorzystaæ z zaproszenia naszych gospodarzy na nocleg w ich mieszkaniach. Pewnie, co niektórym ³ezka siê w oku zakrêci³a J Po przedstawieniu uk³adamy siê gdzie, kto mo e na gara owej pod³odze i dociera do nas, e nastêpnego dnia czas wracaæ. Mamy ju poniedzia³ek rano. Po wpisaniu siê ch³opakom do ksiêgi pami±tkowej wraz z adresami (mo e bêdziemy mieli okazjê siê odwdziêczyæ go cin± u nas) jedziemy za samochodem rosyjskich przyjació³ do centrum miasta by znów w oddziale Siewierbanku wymieniæ gotówkê, kupujemy w sklepie co by podziêkowaæ za go cinê i zatrzymujemy siê jeszcze na zaprawce (stacji benzynowej) na kawê i tankowanie. egnamy siê zwyczajowym mi kiem. Na kolejnym postoju w Titowce czas na ma³± przek±skê, tym czasem Adam na XT-ku jedzie kawa³ek dalej obadaæ przejezdno æ drogi na p³w. Ribaczyj i niestety po powrocie obwieszcza, e tego punktu naszej wyprawy nie zdo³amy ud¼wign±æ. Przejecha³ mo e z kilometr i dalej niestety droga (je li mo na to nazwaæ drog± w ogóle) jest przejezdna jedynie dla pojazdów g±sienicowych i skuterów nie nych. Nie damy rady. Jedziemy wiêc dalej po ma³ych góreczkach. Chmury wisz± na tyle nisko, e chc±c, czy nie mamy z nimi osobisty kontakt ma³o przyjemne. Mo e latem to nie problem, ale zim± maja konsystencjê wisz±cej w powietrzu szadzi szyby w kaskach momentalnie obrastaj± lodem z podniesion± te nie jest lepiej bo ma³e kawa³ki lodu tak daj± popaliæ naszym oczom jak piasek. Zdecydowanie zwalniamy. L±dujemy po raz drugi u Siergieja w turbazie. Andrzej, lokalny bajker, zabiera nas wieczorem na zwiedzanie Murmañska po japoñsku tzn. szybko do jakiego miejsca godnego uwagi autem, parê zdjêæ i koleje miejsce. Za³atwiamy temat w 2 godziny. Odwiedzamy w tym czasie centrum z wielgachn± choink± (baaaardzo ³adna) i lodowiskiem wokó³ niej, port Murmañski z atomnym lodo³amaczem Lenin, który jest ju zamkniêty niestety dla zwiedzaj±cych o tej porze, odwiedzamy pomnik po wiêcony poleg³ym marynarzom okrêtu podwodnego Kursk zrobiony z kiosku (wie yczka) zatopionego okrêtu i w koñcu idziemy siê przywitaæ z Alosz±. To pomnik stoj±cy na pobliskiej górze zwrócony w wiadom± stronê i strzeg±cy miasta przed zapêdami obcych wojsk. Oczywi cie nie zapominamy o zakupach, które poch³aniamy po powrocie na bazê. Nastêpnego dnia po po egnaniach jedziemy spokojnie pogoda na pocz±tku fajna ale z ka dym kilometrem zaczyna coraz bardziej nie yæ i wiaæ, a w koñcu zmienia siê w systematyczn± zamieæ. Noooo nareszcie aaaale za&&.bi cie. Ch³opaki ciesz± siê jak dzieci w ka³u y krêcimy filmy. Szparag jako posiwia³ nie wiem czy to od niegu, czy mo e z wra enia podczas ³apania przyczepno ci jad±c w pochyle hehehe. Wia³o na tyle mocno, e podjazdy pod najmniejsze nawet wzniesienia ledwo siê nam udawa³y. Na drodze jedno wielkie lodowisko a rozpêdzaj±c siê lekko i boksuj±c ko³ami eby w ogóle wgramoliæ siê pod wzniesienia byli my dodatkowo skutecznie hamowani prze wiatr. Pomimo tego wszystkiego zabawa by³a po pachy niegu na poboczach tyle samo. Po wyje¼dzie z zadymki Adam daje mi znaki ebym zatrzyma³ siê na poboczu - chce oddaæ Lupusowi fotopstryka. Zwalniam i zje d am na bia³e pobocze. Okaza³o siê, e ciut za bardzo, bo ko³o wózka wpada w miêkki nieg i nie daje siê ju z niego wyprowadziæ walimy w bandê niegu przy oko³o 50km/h. Jako nikt siê nawet nie wystraszy³ ca³e zdarzenia kwitujemy gromkim miechem, a nastêpnie za pomoc± liny i Pastorowej krowy wyszarpujemy zaprzêg z zaspy. W miêdzy czasie zatrzymuje siê auto i mi³y pan pyta czy nic siê nam nie sta³o. Na postoju spowodowanym kolejnym dojeniem krowy z paliwa kontaktujemy siê z Igorem, którego namiary dostali my wcze niej. Zabiera nas do swojego rodzinnego domu, który stoi teraz pusty i wraca ponownie do pracy. Nastêpny dzieñ up³ywa nam zwyczajnie jedziemy, jedziemy i jedziemy piêknym czarnym syfem chlapie ca³a drogê. Pastorowi skoñczy³ siê kompletnie amortyzator, o czym nawet by nie wiedzia³ gdyby nie to, e chcia³ siê pochwaliæ swoim zaprzêgiem i da³ mi siê karn±æ maj±c nadziejê, e wpadnê w zachwyt. Tym czasem zakomunikowa³em mu, e niby generalnie jest fajnie poza tym, e jechaæ tym nie idzie, bo choæ amor niby jest, to tak naprawdê go nie ma. Mog³em nic nie mówiæ to by ch³op siê potem nie stresowa³. Jeste my w gara u u D esa (Jury Rusieckiego). Nie bardzo wiemy jak dobraæ siê do naszych baga y oblepionych na grubo b³otem, które powy ej ilu tam centymetrów powinno odpadaæ, a wcale nie chce. Tutaj weryfikujê star± ludow± prawdê, e brud poni ej 1 cm nie szkodzi, a powy ej sam odpada tak mi siê sam jako
urodzi³ pogrom jednego z mitów Wink Dostajê sms od mojego operatora ze mam gruuuubo do zap³aty za rozmowy i ze mog± mi zablokowaæ telefon. Pominê nazwê sieci z wiadomych wzglêdów. Mamy zrobione co oko³o 3 tys. km do tej pory. Na noc zajmujemy te same miejsca na gara owej pod³odze, co wcze niej. Nastêpnego dnia mamy w planie dojechaæ do Pietrozawodska gdzie bêdzie czeka³ na nas Anton. Czasu mamy masê, wiêc siê w ogóle siê nie spieszymy, ale i tak po drodze urywamy b³otnik i muszê go trzymaæ rêk± eby nie odlecia³ Anton ma wróciæ z pracy dopiero ko³o 11-ej wieczorem. Droga jednak jako tak nam g³adko idzie, e jeste my o wiele wcze niej Anton o dziwo ju jest i na nas czeka. Zostawiamy motocykle na strze onym parkingu i leziemy poc±c siê po drodze niemi³osiernie do mieszkania Andrieja jedyny cz³owiek spotkany po drodze nie, je d ±cy na motocyklu z frêdzlami. Mile spêdzony wieczór u naszych gospodarzy mija nam szybko. Zmêczeni zalegamy w piworach i jedynie Szparag podtrzymuje towarzystwo do definitywnego osuszenia barku. Rano Anton jeszcze prowadzi nas do apteki by kupiæ elastyczny banda na Szparagowy nadgarstek i do optyka by podleczyæ moje okulary, w których wypada jedno szk³o chyba podobnie jak z aparatem musia³o wypa æ z wra enia jak spojrza³em na gêbê którego z towarzyszy podró y. Anton na po egnanie kupuje nam jeszcze parê flaszek miejscowych specja³ów o odpowiedniej mocy i p³aci za parking pomimo naszych sprzeciwów. Mam nadziejê, ze uda mu siê przyjechaæ do PL i bêdê móg³ siê odwdziêczyæ nasz± go cinno ci±. Idziemy na parking by odkopaæ spod niegu, który pada³ niemal ca³± noc i nadal nie przesta³, nasze motocykle. Dzisiaj do przejechania oko³o 250 km. Z czasem jak zaczynamy siê oddalaæ od miasta zaczyna siê ocieplaæ i nie przestaje padaæ coraz bardziej mokry nieg, który w koñcu zamienia siê w deszcz i tak ju pozostaje przez ca³y dzieñ. Nie jest to nasz szczyt marzeñ, choæ w zasadzie nie przemokli my, to jednak nasze ubrania s± jak g±bki nasi±kniête wod±. Na plecach i na motocyklach masy b³ota styra³o nas tych parê kilometrów. Nie maj±c wyj cia szukamy miejsca gdzie siê wysuszymy. Pierwszy camping nieopodal jakiego jeziora z cen± 1000 rubli za osobê sprawia, e wiejemy z miejsca. Drugi jeszcze szybciej sk³ania do odwrotu bo tu ju ±daj± po 1200, a trzecie miejsce z cen± 10000 rubli za osobê wmurowuje nas jak s³upy soli co oni tam maj± na campingu, e kosztuje dro ej ni niemal wszystkie wielogwiazdkowe hotele? We wsi wynajmujemy domek kempingowy za w miarê odpowiednie pieni±dze. W zasadzie mamy farta, bo w domku ju pali siê w piecu, jest kibelek i kuchenka gazowa. W³a ciciele czekali tego samego wieczoru na go ci z Pitera, którzy zrezygnowali w ostatniej chwili. Nie zastanawiamy siê, wiêc bo co najwa niejsze jest gdzie siê w koñcu wysuszyæ. Moja kurtka ma w sobie z 5 litrów wody. W³a ciciel Iwan by³y wojskowy stacjonuj±cy kiedy w Nowej Soli opowiada o tym ile to wódki z Polakami wypi³ i jak ceni nasze towarzystwo. Mi³y facet, choæ trochê jakby nawiedzony. Z bani tym razem korzysta tak e Pastor i co mi siê zdaje, e siedzi teraz w domu i kombinuje jak co podobnego zrobiæ u siebie obok domu mam racjê? Po nocy i ju w suchych ubraniach przy pomocy elektrodowej spawarki naprawiamy dyndaj±cy b³otnik i popêkany stela kufrów, dokrêcamy trochê kolców w opony. Dzieñ jest piêkny, s³oneczny z przyjemnym kilkustopniowym mrozem. Adam sma y jajka na s³oninie przyniesione dla nas na niadanie prze Iwana Pastor d³ubie wybieraj±c kawa³ki s³oniny hyhyhy. Jedziemy dzisiaj piêknymi bocznymi drogami, (szkoda tylko, e nie ma gdzie wpa æ na soljankê) docieraj±c wieczorem do ma³ego miasteczka, gdzie za cenê tak± jak u Iwana czyli za 600 rubli za ka dego bierzemy pokoje w pensjonacie. Jest trochê k³opotu z meldunkiem, bo pani twierdzi, e powinni my mieæ ju po drodze inne meldunki i e jak ich nie ma to ona mo e mieæ pó¼niej jakie tam k³opoty. Dzwoni nawet do ichnego imigracyjnego biura eby siê upewniæ czy jej potem nie ukarz± za nas. Kto z drugiej strony s³uchawki odpowiada, e Polacy mog± nie mieæ meldunku przez 14 dni podczas gdy inne nacje tylko przez 7. Pierwsz± rzecz±, któr± robimy po wej ciu do pokoi to z zakrêcenie grzejników (u Iwana otworzyli my okno) bo jako tak w pomieszczeniach za gor±co siê robi. Siedzê wieczorem w pokoju i robiê kolejne notatki, bo pamiêæ mam zawodn±, a szkoda by co umknê³o z tej niezwyk³ej podró y. W telewizji reklamy niby tego samego, co i u nas, ale jak e inaczej podane naprawdê ciekawe. Nie ma natomiast ju przedwyborczych spotów, które te by³y ciekawym do wiadczeniem. Koñczymy dzieñ na weso³o Szparaga z Pastorem wziê³o na piewanie starych polskich kawa³ków J - Jaaadê, Jaaadê na motórze, wiaaater mi owiewa twarz J. Nastêpnego dnia schodzi nam trochê nim siê jako pozbieramy z majdanem i nim motocykle zabrane z parkingu podstawimy pod gastinice. W koñcu ruszamy i ju, ju mamy wyje d aæ z miasteczka a tu srrrru lizaczek pana policjanta pokazuje miejsce na poboczu. O co im chodzi? A no okazuje siê, e o to e 300 metrów wcze niej postawili se ch³opaki radar i stali rejestruj±c prêdko æ, która w tym miejscu wynosi³a 40 km/h. Kuuurde se my limy. Szybko nie jechali my ale w Adamowym zaprzêgu, który akurat prowadzi³ nie dzia³a³ aden ze wska¼ników. Kierowcy zostaj± zaproszeni do ady Samary na premierê rosyjskiego filmu z polsk± obsad± w rolach g³ównych, która
niezbicie dowodzi, e Adamowy sprzêt (inne te ) wyci±ga nawet 58km/h. Ada zaczyna kombinowaæ (chyba nawyki zawodowego kierowcy) i winszuje sobie pokazanie legalizacji radaru. Po okr±g³ych 10 min kopania w schowkach radiowozu znajduje siê niniejsze dokumenty, które s± oczywi cie jak najbardziej ok. Ada nie daje za wygran± i po chwili mówi: - a sk±d ja mam wiedzieæ e to akurat od tego radaru, który nam zdjêcie zrobi³? Proszê o weryfikacjê numerów seryjnych. Policjant z niezwyk³ym zreszt± spokojem pokazuje mu miejsce obok siebie i jad± do radaru odczytaæ numery. Wracaj± po chwili kuuuurna maæ to teraz bêdzie jazda nie oszczêdz± nas pewnie w ogóle. Zaczê³o siê mozolne wype³nianie przez w³adzê papierów. Trwa³o to bez ma³a godzinê. W koñcu zosta³y wrêczone ze stoickim spokojem mandaty dla kierowców jest jedynka i zera, aleeee aleeee, ile tych zer? Raptem tylko dwa!! Mandaty wynios³y na nasze po 10 z³otych polskich. I po to zmarnowali my tyle czasu? Mandaty tylko kredytowe, ale nie bardzo siê z tego radujemy, bo trzeba je op³aciæ w banku, a mamy w³a nie niedzielê i dzisiaj planowali my przekroczyæ granicê i wjechaæ do Finlandii. Mo e siê uda mo e system komputerowy nie dzia³a jeszcze do koñca sprawnie i mo e nas na granicy nie zatrzymaj±, ale to tylko takie gdybanie. Nie mamy wyj cia jedziemy dalej. Na granicy bez k³opotu z powodu mandatów, zreszt± to bez ró nicy bo mamy jeszcze zamiar kiedy wróciæ na pó³wysep kolski wiêc i tak je op³acimy po powrocie do domu by nie mieæ k³opotów nastêpnym razem przy wje¼dzie do Rosji. Rosyjscy pogranicznicy odprawiaj± nas z u miechem i w miarê mo liwo ci szybko nie sprawdzaj± nawet powierzchownie baga y, natomiast finowie ju inaczej. Trzeba zej æ z motocykla, wej æ do budynku z paszportem i przej æ przez bramkê wykrywaj±c± metale. Celnicy co prawda nie sprawdzaj± maneli ale przychodzi im do g³owy, e skoro wracamy z Rosji to sprawdz± nas alkomatem oczywi cie jest 0,00 promila. Opuszczamy granicê w zasadzie w nocy, wiêc z miejsca jak tylko siê trochê oddalili my rozgl±damy siê za met± na nocleg. Niestety tym razem przekroczyli my granicê ju w zasadzie na po³udniu, wiêc jako nie udaje siê znale¼æ adnego domku przetrwania. Decydujemy siê wiêc na cokolwiek. Widz±c samotn± stacjê benzynow± kombinujemy gdzie siê ulokowaæ. Ch³opaki mówi± e weranda baru z ³awkami bêdzie w sam raz, ale jako tak mi siê wydaje, e to nie jest dobry pomys³, bo rano jak siê za pi to mo e nas obudziæ w³a ciciel, lub co gorsze policja. Licho ich wie jak tu siê podchodzi do takiego korzystania z barów. Nieopodal stacji stoi dom i nawet siê jeszcze wiat³a pala wewn±trz, wiêc Adam idzie zapytaæ czy mo emy siê rozbiæ na noc gdzie nieopodal. Niestety cz³owiek, który otwiera nie radzi sobie w ogóle w adnym innym jêzyku poza tutejszym podobnym wed³ug mnie do wêgiersko-japoñskiego. Pomimo to uwa amy, e (jak siê pó¼niej okaza³o w³a ciciel stacji) mieszkañcy zostali poinformowani o naszej obecno ci i znajdujemy ca³kiem fajny plac za wiat± z samochodami, gdzie zaczynamy rozbijaæ namioty. Zjawia siê w³a ciciel z latark± i stara siê nam pomagaæ przy wiecaj±c. Poproszony przynosi wodê w butelkach bo nieg siê do æ d³ugo topi, a na herbatê ka dy ma ochotê. Konwersacja jako dalej nam nie wychodzi, wiêc co tam szybko jemy i k³adziemy siê pod dachem gwiazd i namiotów. Piêkny koniec dnia. nieg pod naszymi ty³kami piêknie siê uk³ada nic nie gniecie, jest miêkuchno i tak fajnie skrzypi. To na pewno nie ostatnia moja noc zim± po namiotem to pewne. Spa³o siê wspaniale, ciepluchne puchowe piwory bez problemu zabezpieczy³y nas przed mrozem. Trochê szronu od wewnêtrznej strony namiotu z wydychanej przez ca³± noc wilgoci to nie problem. Robimy porann± kawê z lodu który zamarz³ w butelce otwieraj±c j± no em. Jemy co tam a w³a ciciel zaprasza nas do barku na stacji benzynowej na kolejn± kawê. Mamy poniedzia³ek i jutro odp³ywa nasz prom do Gdyni kuuuurde jak to szybko minê³o. Do portu raptem parê kilometrów wiêc w zasadzie nie jedziemy nigdzie, tylko kluczymy po okolicznych bocznych drogach robi±c zdjêcia i szukaj±c z miejsca mety na ostatni ju nocleg naszej wycieczki. Zagl±damy niemal w ka d± boczna dró kê odbiegaj±c± od drogi i w koñcu trafiamy nad jezioro, gdzie stoi przebieralnia ko³o pla y (jest te kibelek) piêkna miejscówka. Spanie na betonie w ogóle nas jako nie zniechêca najwa niejsze, e jest po prostu dach. Zbieramy jakie badyle na ognisko, obsypujemy doln± czê æ przebieralni niegiem eby nie wia³o w nocy i zasiadamy przy ogniu k³ad±c blisko zamro one piwo. To by³ naprawdê niezapomniany wieczór pe³en refleksji z ostatnich ponad dwóch tygodni wspólnego obcowania pi±tki las, ognisko, jezioro i herbata z topionego niegu z ig³ami sosnowymi. Nastêpnego dnia siedzimy jeszcze przy ognisku bo tak jako al i nie chce siê jeszcze wracaæ, jednak chc±c, czy nie, oko³o 12-ej jedziemy do portu. Po przybiciu do Gdyni okazuje siê e u nas niemal wiosna. Ja z Adamem po po egnaniach ci niemy do Mr±gowa, a reszta zostaje na noc u Elwooda bo maj± do æ daleko do domów i pewnie by im niemal ca³a noc zesz³a by tam dotrzeæ. Z ma³± przygod± w postaci braku paliwa docieramy z Adamem na Mazury i po odespaniu odrobinê d³ugiego wieczoru dnia nastêpnego zabieramy siê za ma³y remont skrzyni biegów. Schodzi nam do pó¼nego wieczora. Adam rano jedzie do domu w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie zostawia swojego GS-a i przesiada siê na w³asnorêcznie wystrugane Moto Guzzi z silnikiem diesla.
Jedzie do Anglii - do ony, dzieci i pracy (chc± go przyj±æ ponownie bo siê zwolni³ specjalnie z okazji naszej wycieczki) które czekaj± na niego na wyspach. Ot taka sobie historyjka. PODSUMOWANIE - renifery na pó³nocy chyba wydech³y bo adnego nie spotkali my, - koc siê w ogóle nie przyda³, podobnie jak rêcznik i szampon, nie wspomnê o przyborach do golenia - adnej gleby, co jest sukcesem bior±c pod uwagê XT-ka przede wszystkim - tanie rozmowy do Polski za jedyne 11,00z³ netto i bez niepotrzebnego naliczania sekundowego - wycieczka wcale nie by³a ekstremalna, raczej taka popierdó³ka - w ogóle nie by³o zimno - chleb paskudny w cenie 22-25 rubli, paliwo 27-28 rubli, piwo w 1,5l plasticzanej flaszce 75-100 rubli, litr mleka oko³o 40-45 rubli, - drogie i paskudne wêdliny, szczególnie przestrzegam prze kie³bas± zwan± polskaja, za to s³oninka solona mniam, mniam - planowali my pojechaæ po zamarznietym morzu Bia³ym na wyspy So³owieckie jakies 40km ale niestety tego roku jako tak nie ca³kiem zamarz³o a my nie pomy lelismy o p³ywakach do motocykli wiêc nie da³o rady Autor: Elwood - 2012/05/14 23:21 Bardzo dziêkujemy. Tu te mo na poczytaæ, jak by³o: http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=12193 Ja rozumiem, e by³o fajnie i ciê ko co wymodziæ teraz "nie dla sponsora". Tu chyba, jaki standard sie ukonstytuowa³, e fajne wydumki po alkowach i lamusach, a czcze na stronê g³ówn± (o sobie wspominam m.in.). A mo na by³o spakojna, dzien po dniu, chociaz raz na tydzieñ... Skoro taka praktyka, to ja te sobie znajdê inne miejsce do pisania (i chuj, e nie mam o czym). Dobranoc! Autor: Stranger - 2012/05/15 06:05 Nie wkurwaiaj mnie Darecki. To co napisa³em to napisa³em i nie pod adnym tam jakimkolwiek k±tem - tak mi to wysz³o. Tak jak ty to nie potrafiê pisac i tyle. Czasu te nie mam eby drugi raz zacz±æ to robiæ - teraz to ju kurwa eby nad± yæ za wszystkim na pi±t± chodzê do roboty - mogê wtedy wyj æ normalinie o 15-ej i zabraæ siê za to co mam do zrobienia w domu moim i matki. Autor: Pastor - 2012/05/15 07:48 Ty sie Lejwód nie sierd¼ - temat wymaga przemy lunku, a przemy lunek trwaæ musi jesli ma byæ przemy lany. :) Wszystko bêdzie, ale w swoim czasie - i nie "dzieñ po dniu" bo pamiêtniki to s± pasjonuj±ce co najwy ej dla panienek z liceum, tylko inaczej. Po ludzku. No. :)
Autor: Elwood - 2012/05/15 09:40 Pamiêtniki te s± "po ludzku" i to jak najbardziej. Osobi cie preferujê dzieñ po dniu, bo ³atwiej pod± aæ mi za autorem. Je li doda w czasie miêdzy jakie swoje przemy lenia/wydumki - tym lepiej. Zreszt± wsio rawno. Pamiêtniki - sryki. Pisane ma byæ! A wkurwiaæ bêdê, dopóki ma³piszony ruchu nie zrobicie, a nie tylko na odpierdol. I broñ Ciebie Zbyniek, bym krytykowa³ styl. Bardzo mi siê podoba, co napisa³e i tym gorzej dla Ciebie, bo znakomicie to rokuje (ale warto spacji troche porobiæ tak a`propos interpunkcji, i odstêpów miêdzy poszczególnym przemy lunkiem, to bardziej czytelne dla oka jest). Pretensyje mam do bezpretensjonalnego przeklejenia i zreszt± sam wisz dok³adnie "w cziom dzie³o" ;) A Ty Pastorniku mnie tu celebracj± przemy lunku nie kad¼. adnie se to wymysli³! Musi pomy leæ, by przemy leæ. Lato idzie otry! A latem to... NO! A ten, co krêci³ filmy, to co? Was chyba za du o tam pojecha³o. Potem z Pamiru wróci mazeniak i nas zanudzi. Ale... nie. Ten, to sprzedaje swoje relacje... Bêdzie egzaltowa³ fotami ludzi i obrazów, które ju wszyscy widzieli. Foty tez sprzedaje, ale nie wytrzyma, eby siê pochwaliæ. Zreszt± niech siê chwali, bo siê jeszcze zamknie w sobie. Dzisiaj se zrobi³em wolne, to bêde krytykowa³, ile wlezie! A krytyka s³uszna, jak nigdy. P.S. Nie bêdê pisa³, bo nie pijê alkoholu. Nie pije ju kawy. Brak stymulantów, do tego ewidentne dziury w mózgu, które zatykam wkurwem na wiat, bo z³y jestem z natury. Autor: Pastor - 2012/05/15 13:25 Sram na pamiêtniki. Zacznê se od koñca i co mi zrobisz? :) Lupus zapisz: Pamiêtasz pêkanie lodu?!! Facet na chwilê zamilk³ i popatrzy³ na mnie pytaj±co. Oczywi cie nie skuma³em o co mnie pyta samymi oczami. Zreszt± gdyby u y³ paszczy te bym go nie zrozumia³ mówi³ tylko po fiñsku, a jedyne co mu siê przypomnia³o z jêzyków obcych to ruki w wierch!. By³ wiadom swojej niemoty, wiêc wzi±³ kawa³ek papieru i nabazgra³ na nim GOOOULLLL&!!! Acha - Pewnie mu chodzi o Euro 2012 czy tam inn± pi³karsk± apokalipsê. Ju zacz±³em obmy laæ plan konwersacji wokó³ tego w±tku, ale Fin dopiero siê rozkrêca³ - papierek zacz±³ siê zape³niaæ malunkami, a on sam zacz±³ mówiæ i wywijaæ figury rêkami. Pop³ynê³a krótka opowie æ, o tym e tam (kierunek wskazany rêcznie) za metsa (kilka choinek na kartce) jest jarvi (niebieska plama za choinkami) - czyli mamy jezioro za lasem. I to jarvi pokryte jest lodem. I e wzmiankowane jäädytetty järven robi& no w³a nie robi: GOOOULLLL&!!! Normalnie wariat, my lê sobie. Ale za to sympatyczny. Na kawê zaprosi³, przy obozie pomaga³, pólkami da³ siê przejechaæ i w ogóle chcia³ byæ mi³y na swój niemy sposób. Nawet obiad chcia³ postawiæ, ale tego e päivä oznacza darmowe arcie dowiemy siê kiedy ju nas tam nie bêdzie. Mo na mu wybaczyæ. Pokiwa³em wiêc uspokajaj±co uszank±: tak, tak, oczywi cie. Jarvi robi gola. Chod¼my siê napiæ. Nastêpnego wieczora znale¼li my wspania³± miejscówkê do spania. Przebieralnia nieczynnego zim± k±pieliska, nad sporym jeziorem. Wprawdzie ciany zaczyna³y siê dobre 30 cm nad gruntem, a koñczy³y na wysoko ci brody, ale przynajmniej nie trzeba by³o wykopywaæ sobie placu pod namiot. Wykopali my tylko jamê na ognisko, a spanie wymo cili my sobie na równiutkim betonie w rodku. Zasiedli my wiêc do biesiady przy ognisku, a wtedy jezioro zaczê³o robiæ GOOOULLLL&!!!
Tego wieczora nie zapomnê nigdy. Autor: Pastor - 2012/05/15 13:51 Jak opisaæ d¼wiêk którego nie s³ychaæ? Nie da³o siê te wyczuæ nawet najmniejszych wibracji, nawet le ±c plackiem na tafli tego jeziora. TO CO po prostu dawa³o znaæ e jest - za pomoc± jakiej transmisji prosto w rodek rdzenia krêgowego. Przychodzi³o gdzie z g³êbin, zza horyzontu czy spod lodu i wzbudza³o w cz³owieku jak± wibracjê. Co jak infrad¼wiêki wydawane przez zamykane o³owiane wrota do rodka ziemi. Co czego nie s³ychaæ, nie widaæ, ani nie czuæ ale przenika do szpiku ko ci. Umownie nazwali my to pêkaniem lodu. Ale ten lód mia³ siê dobrze i wcale nie pêka³. Za to w nas co siê zmienia³o. Jakby odnawia³o. Odm³adza³o. Analogia do pêkania lodu nie¼le pasowa³a czuli my siê bosko jak pierwsze kwiatki wiosn± :) Autor: Elwood - 2012/05/15 14:04 O Kriste! http://www.youtube.com/watch?v=p_elenzrgaa&feature=related Idê na bicykl. P.S. Poza tym to, co uskuteczniasz, jest w³a nie pamiêtnikiem. Chronologia to szczegó³. :) Autor: Pastor - 2012/05/15 14:05 Chcia³es to masz ;) Autor: Elwood - 2012/05/15 14:13 No to Gooouuuulll...!!! PiszPan! Autor: Pastor - 2012/05/15 14:35 Na kolacjê stosujê stary zimowy patent zupa z kawa³kami sucharów, zalana w po³owie wrz±tkiem z topionego niegu i w po³owie rusk± gorza³±. wietny patent eby jednym kubkiem siê na reæ, napiæ i rozgrzaæ. Po wypiciu po³owy uzupe³nia³em zawarto æ tym, czego akurat organizm wymaga³. Pierwsze wiosenne kwiatki mia³y wiêc solidny nawóz. :lol: ysy w pierwszej kwadrze walczy³ o miejsce z miliardem gwiazd. Ognisko z era³o sosnowe ga³êzie, nieg siê skrzy³, a jezioro gada³o do nas swoim podprogowym basem.
Raj na ziemi. Dawno nie by³o mi tak dobrze jak tam i wtedy. I nie by³o komarów. Chyba nie jeden tak odczuwa³em, co ch³opaki? Autor: Stranger - 2012/05/15 14:54 Noooo. Pikny by³ wieczór, klimat i wogóle przezajebi cie by³o. Tera to se z Nynkiem czasem zim± taki piknik z namiotem zrobim przynajmniej jednodniowy. Nie ma jak spanie pod namiotem zim± - nie trza materaca bo nieg tak siê uk³ada ³adnie pod plecami jak ³ó ko jakie ortopedyczne. Autor: adam_r100gs - 2012/05/15 18:02 Ale my siê ze Szparagiem najebali, ohoho...:) Widaæ by³o po nim rano, bo on do wódki ma pó³bêbny, a ja podwójne p³ywaj±ce z sze ciot³oczowymi zaciskami:) Te by³em s³aby, ale nie a tak, eby przegraæ starcie z termosem! Autor: Stranger - 2012/05/16 07:20 Nie tylko wy dali cie w palnik - ja to ju wcze niej jak poczu³em e jak wsta³em to mn± majta³o i trza by³o i æ spaæ. Zreszt± ka dy wieczór by³ wyj±tkowy. Pie ni o Marynie i pierogach, nocleg w starej chacie i karelski balzam echhhh... zajebi cie by³o. Autor: Pastor - 2012/05/16 09:04 adam_r100gs zapisz: przegraæ starcie z termosem! Szparag zrobi³ motocyklem dobre 5 tys km po lodzie, a jedynego siniaka nabi³ sobie spadaj±c po pijaku z ³awki na termos :laugh: Autor: Stranger - 2012/05/16 09:26 esz Pastoru - fcale nie 5 ty bo bite dwa albo trzy dni gni³ w kolasce jak mu wisiory z nosa ciek³y. Autor: Stranger - 2012/05/24 13:50 Ruskie te maj± swoj± Aurorê :woohoo: :woohoo: http://olegkapkaevs.livejournal.com/62277.html
Autor: adam_r100gs - 2012/05/24 14:56 No i czy nie przyjemnie popatrzeæ sobie i pomy leæ, e nie tylko my jeste my heteroseksualni???? R1200GS z wózkiem od I a - no niez³y melan. Zwracam uwagê kolegi uszczypliwego tyle co chudego, ile tamci na siê przyjêli kilogramów w celach izolacyjnych:)) Nasuwa siê pytanie, czy trafi³a im siê aurora? Autor: Stranger - 2012/05/24 15:36 A wogóle to ch³opaków aresztowali w Iraku podczas wyprawy - na ADV jest apel o jak±kolwiek pomoc. Autor: adam_r100gs - 2012/05/24 19:28 To jest element wyjazdu o którym potem bêdzie siê mówiæ z ¼le ukrywan± dum± przy piwie kolegom. Niech uzbieraj± materia³ów do dramatyzmu. A przegl±dam sobie te strony o tym jamalskim wyje¼dzie, zerknijcie tam: http://olegkapkaevs.livejournal.com/61822.html na dó³ strony, te metooody na kolce... Teraz ogl±da siê to na luzaku:) Fanstastyczne zdjêcia - no i to ogacenie motorów - jest klimat. Tylko co z t± zorz±? Muszê doczytaæ. Zwracam uwagê w linku Zbycha na zdjêcia spod postumentu na Krêgu - i materia³ liter: http://pics.livejournal.com/olegkapkaevs/pic/009p8h83 Tudzie kask tego go cia - skrzy owanie kasku motocyklowego z mask± lakiernika: http://pics.livejournal.com/olegkapkaevs/pic/009eb7yp Aaaale - buda dla psa rozjeba³a mnie ju do reszty:))) http://pics.livejournal.com/olegkapkaevs/pic/009fwe0y Autor: Pastor - 2012/05/25 08:09 No co sie czepiasz? Te przyj±³em parêna cie kg w celach izolacyjnych przecie. Wa y³e moje ciuchy? ;) Ten kask z mask± to na skuter niezny. Nie pomnê producenta, ale widzia³em juz taki. A wyjazd fajowy tyle e du a ekipa bardzo. Ilu ich tam? Liczy³ kto? Autor: Pastor - 2012/06/14 21:45 http://www.interia.tv/motoryzacja,4042,0,1,1809011
Autor: Stranger - 2012/06/15 07:14 No i piknie. Opis ze zdjêciami te bêdzie czy to ju po ptokach? Autor: Pastor - 2012/06/15 09:23 Ma byæ niezabawem ponoæ. Autor: adam_r100gs - 2012/06/17 16:32 Brat donosi, e ma s³awnego brata. Znaczy relacja ju je. Autor: Pastor - 2012/06/17 20:25 http://motoryzacja.interia.pl/motocykle/news/wariaci-pojechali-zima-do-rosji-na-motocyklach-mamy-to,1809034 Autor: Pastor - 2012/06/19 11:48 Aaaaa!!!!!! Jak mog³em zapomnieæ!!! Niniejszym oficjalnie dziêkujê Pizzeri Italia w Koninie (http://resitalia.konin.pl/) e nas wyprosili, kiedy my zrypani jak psy próbowali cos u nich zje æ w drodze powrotnej :laugh: Autor: Elwood - 2012/06/19 23:38 Cuchnêli cie niewymownie. Ja by³em przygotowany. Autor: adam_r100gs - 2012/06/20 15:32 El³ud, co Ty wiesz o cuchniêciu, to ja siê nie k±pa³em ca³y wyjazd a nie oni:>
Autor: Pastor - 2012/06/21 07:57 Potwierdzam. Angol tylko co drugi dzieñ przek³ada³ gacie na lew± stronê eby robaki mog³y siê wyrzygaæ :laugh: Autor: Pastor - 2012/06/29 10:22 Przypadkiem nasz³em: ko³o miasta Zapolarnyj znajduje siê najg³ebszy na wiecie odwiert (SG 3). Odwiert wykonywano od roku 1970-1992 i wynosi on 12262 m Ewidentnie to z tej dziury tak cuchnê³o :) Autor: Stranger - 2012/06/29 11:34 Pastor - we¼ napisz ja to z t± picceri± by³o - tak normalnie powiedzieli e spierdalaæ? Autor: Pastor - 2012/06/29 12:37 Mniej wiêcej ;) Jak weszlismy to powiedzieli e wszystkie stoliki zarezerwowane, chocia pusto by³o jak u mnie na koncie :) Oczywi cie na stolikach adnych tabliczek nie by³o, e rezerwacja czy co :) Zjedli my sobie kurturarnie w Grubym Benku chyba, tylko czekaæ na arcie musieli my na schodkach na zewn±trz :) Autor: Pastor - 2012/06/29 13:58 Eee.. polepie to pisanie w wiêkszy kawa³ek i wtedy zapodam. Tak jest bez sensu zgo³a ;) Autor: Stranger - 2012/07/18 15:04 Polepi³e co Pastoru w koñcu? Bo czytac ni ma co i trza takie rzeczy wyszukiwaæ z braku laku :laugh: :laugh: http://www.advrider.com/forums/showthread.php?t=804730 Autor: adam_r100gs - 2012/07/18 16:01 No my my laski w sk³adzie nie mieli... oczywi cie na ca³e szczê cie. Oczyma duszy widzê jakiego go cia z niemieckiego TUVu, jak to ogl±da w przerwie w pracy i repetuje broñ na widok tych gespannen:>
Autor: Stranger - 2012/07/19 13:24 El³ódzie - ty to masz zaskok - na ADV ju dawno powieszony temat Aurora. http://www.advrider.com/forums/showthread.php?t=783538&highlight=aurora+project+murmansk Mo esz ewentualnie cokolwiek dopisaæ od siebie to temat wróci na pocz±tek strony bo teraz jako w g³êbokiej dupie siê znalaz³. Niestety koñca przek³adu ni mom bo t³umocz±cy jako sie opierdala. Autor: Pastor - 2012/07/19 14:55 Zbychu eby polepiæ to trza miec co. Chwilowo czterobrygadówk± lecimy i zapierdol mam taki e nie ma opcji na lewe klepanie :unsure: Autor: Elwood - 2012/07/19 18:16 Stranger zapisz: El³ódzie - ty to masz zaskok - na ADV ju dawno powieszony temat Aurora. http://www.advrider.com/forums/showthread.php?t=783538&highlight=aurora+project+murmansk... uuu... ja tam ostatni raz zagl±da³em 3 lata temu. Nie wiedzia³em, e wiatowo ty leci :) Ale wiatowo, to ja siê nie wypowiadam, jeno od czasu do czasu wklejam foty na niemieckim OR-ze. I to ty raz na dwa lata. Autor: Elwood - 2012/07/28 18:21 Zajrza³em se tu chroni±c siê przed arem lej±cym siê z nieba. 6h na zewn±trz jebie w czerep... A tu ch³odno... Zajebista ta pojedzka. Mirek do tego wietnie dobra³ muzyczkê. No raz na tydzieñ se zagl±dam... Tak na za. Autor: Pastor - 2013/08/13 10:47 Kumpel mi to podes³a³ - przet³umaczony guglem kawa³ek gadki o filmiku z naszej wycieczki z jakiego bodaj szwedzkiego motoforum adwêczurowego: ±czy on w sobie ró ne wiñstwa Sidecars, narty, Rosja, tl±cych siê papierosów z Europy Wschodniej, zimne i sprawia,
e film drogi z nim. Z lokalnej muzyki. To nie mo e byæ lepiej! Nie wiem zazbytnio o co kaman ale pociesznie brzmi :laugh: Autor: Stranger - 2013/08/13 10:58 :laugh: no fakt - pociesznie. Swoj± droga to chêtnie bym siê dowiedzia³ co swensony o tym pisz±. Autor: Pastor - 2013/08/14 06:56 A co niby mog± pisaæ? Pewnie to samo co wszyscy - e nas pojeba³o :) Autor: adam_r100gs - 2013/08/14 07:12 Starsi czytelnicy wytykaja narty Szparaga palcami i mowia do dzieci "o, na takich nartach tata w wojsku jezdzil" :) A w ogole to cos czuje ze Zbychu sam to powiesil Szwedom, zeby zrobic wrazenie na sponsorze, ze mowi sie o nas. Zle czy dobrze, byle ze sniegiem! Autor: Stranger - 2013/08/14 07:46 Nic nie powiesi³, nic nie powiesi³. A we¼cie mi dajcie t± szwedzk± stronê jak to mo liwe - pode lê moim szwedom bo Adam fajnego pomys³a podda³. Autor: Pastor - 2013/08/14 07:52 Spoko, poprosze funfla zeby ¼ród³o wskaza³ to Ci podesle na mejloze albo w Zakrystii powiesze. Swoj± drog± to go zapytam jak znalaz³, bo sam ciekawym. Autor: adam_r100gs - 2013/08/14 09:46 Jak to jak, ma smaka na Ciebie to niucha, niucha - i wyniuchal. Na pewno to on przez podstawionego Wojtka kupil bude kosza i teraz sie w niej nakreca przy ruskiej muzyce. Pamietacie reklame Fiata Doblo i jamajskiej ekipy bobslejowej? Gosciu na pewno tez tak w tej budzie robi, wentylator i kruszenie lodu. I marzy o zajebisssstym wyjezdzie...:>
Autor: Pastor - 2013/08/14 11:48 Dawno temu, w epoce fotografii kliszowo-papierzanej, mój dobry kumpel pokazywa³ mi slajdy ze swojego wyjazdu. Wyjazd by³ bardzo fajny, ale zainteresowa³a mnie sama technika pokazu. Mia³ taki prosty rzutnik wsadza³o siê slajd do ramki i wy wietla³o obraz na cianie. Bana³. Wszyscy znamy taki sprzêt. By³a jednak pewna ró nica w porównaniu do innych sposobów prezentacji fot. Tych na slajdach by³o jakby mniej. To znaczy e musia³ wybraæ tylko te szczególne zdjêcia. Mo e nie koniecznie te najbardziej udane fotograficznie, ale te które najwiêcej dla niego znaczy³y yciowo. Te które ilustrowa³y co dla niego szczególnego. Takie kamienie milowe. Niestety zdarzenia nie ujête na fotach odsuwaj± siê wtedy w ciemno æ. To w³a nie jest najpowa niejsza wada ilustrowania wyjazdów za pomoc± fotografii. To czego nie sfotografowa³e nie istnieje. Dlatego jako nieszczególnie lubiê fotografiê. Pamiêæ jest lepszym ilustratorem. A gdyby tak zrobiæ slajdy z pamiêci? Wszystko zaczyna siê jakie 150 mln km od Ziemi. Nasz ukochany, gigantyczny reaktor termonuklearny ostrzeliwuje czarn±, wieczna pustkê nieustaj±cym strumieniem na³adowanych cz±stek g³ównie protonów i elektronów. To tzw. wiatr s³oneczny. Wiêkszo æ tych niewidzialnych pocisków leci gdzie w nieskoñczono æ kosmosu, ale malutka ich czê æ po paru minutach dociera równie w pobli e Ziemi. Na³adowane cz±stki pêdz± z prêdko ci± od 300 do 1000 km/s. W pobli u naszej planety wy³apywane s± na lasso ziemskiego pola magnetycznego. Zataczaj±c coraz cia niejsze spirale gwa³townie przyspieszaj±, kieruj±c siê w pobli e biegunów magnetycznych. Kiedy docieraj± do krawêdzi atmosfery bywaj± rozpêdzone nawet do 60 tys. km/s. Wtedy mniej wiêcej 100 km nad ziemi±, wpadaj± na pierwsze cz±stki powietrza i zaczynaj± siê od nich odbijaæ jak kule we flipperze. Energia tych zderzeñ jest tak wielka, e pobudzone atomy gazu zaczynaj± wieciæ na czerwono i zielono tlen, na ciemnoczerwono i purpurowo azot itp. Go³ym okiem dostrze emy z do³u zwykle zielonkawe, niebieskawe i bia³e barwy, ale przy intensywniejszych zorzach bywaj± te cieplejsze odcienie. Ka da cz±stka wiatru s³onecznego zaliczy nawet kilkaset odbiæ od cz±stek powietrza zanim zostanie ca³kowicie wyhamowana. Szlak tych zderzeñ na chwile zap³onie na niebie jak neon. Suma tych neonów mo e z³o yæ siê na co & na co co mo e siê cz³owiekowi niæ do koñca ycia. A czego siê nie robi by mieæ piêkne sny? No w³a nie. Czego siê nie robi& Kiedy rodzi³a siê Ala stwierdzi³em, e potrzebujê kosza bocznego do krowy. Jedyny sensowny dla mnie powód posiadania zaprzêgu to mo liwo æ wo enia dzieci. Nie widzia³em i dalej nie widzê innych zalet tego wynalazku, no mo e poza jedn± dobr± stabilno ci± na liskim. A skoro ju mo na sobie stabilnie poje¼dziæ po liskim, to al z tej mo liwo ci nie skorzystaæ. Zorza polarna gdzie tam nad pó³nocnym niebem zamruga³a wtedy zachêcaj±co.. Jako w 2008 kupi³em za stówê kosz od Dniepra. Przegnity z³om bez ko³a. W gondoli ros³a dorodna kêpa pa³ki wodnej. W styczniu 2011 ko³o i kilka innych klamotów ju by³o, a ca³a przyczepa zosta³a z³±czona z moj± wiern± krow±. W miejscu dorodnej kêpy szuwarów zainstalowa³ siê równie dorodny kolega Sambor i pojechali my na Elefanta. To by³ pierwszy oficjalny test zaprzêgu. Jesieni± 2011 zbudowali my z Lupusem zamykan± kabinkê z benzynowym ogrzewaniem. Wtedy te przebudowa³em zaprzêg Adama i dorobi³em Szparagowemu XT-kowi narty. W tych dwóch ostatnich zdaniach le y tak ciê ki ³adunek roboty, e powinny byæ wyryte w granicie. Zwyk³y papier jest za s³aby eby przenie æ takie obci± enie. Granit jest tu najbardziej adekwatny kojarzy siê z nagrobkiem. Ka d± wycieczkê zaczynam w gara u od przygotowañ. Czasem trwaj± rok, czasem wiêcej. To czas w którym ju siê wycieczk± yje ona ju cieszy, ju daje emocje i chêæ do ycia, mimo e jeszcze siê nie zaczê³a. To prawie równie piêkny okres jak sama wycieczka. Jednak ogrom roboty w przypadku TEJ wycieczki prawie zabi³ to piêkno, a niewiele brakowa³o i pewnie zabi³by te mnie. Jak zwykle pomogli Ludzie. Przyjaciele. Na co dzieñ wspiera³ mnie jak zwykle niezast±piony maruda Waldek O Brudnych Pazurach, bez którego marnie bym poleg³ z robot±. Z odsiecz± ruszy³ te Stary Wilk z M³od± Wilczyc± dokoñczyli Adamowy zaprzêg i przede wszystkim uspokoili mój zryty beret swoimi ³agodnymi oczami, akurat kiedy zrycie wzmiankowanego beretu siêga³o zenitu. Dziêki te Szparagowi, który przyby³ odczyniaæ swoje heretyckie motocyklowe gus³a przy przygotowaniu Adamowej padliny. Przygotowanie wysz³o w miarê skutecznie, ale chóralne wykonanie Guns of Brixton o 3-ciej nad ranem obok rega³u z nalewkami w piwnicy, na pewno wysz³o nam znacznie lepiej. No i przede wszystkim dziêki mojej rodzinie. Oni wiedz± za co.
Kiedy zeszli my na cardeck wrota rufowe promu by³y ju otwarte. Wiêkszo æ pojazdów wyjecha³a. Zostali my tylko my i paru maruderów którzy mieli podobne tempo ³adowania klamotów. Na cardecku by³o cholernie gor±co, a my w pe³nej zbroi musieli my czekaæ na pilota, który wyprowadzi nas na wiat przez labirynty uliczek helsiñskiego portu. Tymczasem ów wiat, obramowany prostok±tem promowych wrót wita³ nas s³oñcem i skrz±cym siê niegiem. Nawet skacowanemu Szparagowi podoba³ siê ten obrazek. Ka dy z nas mia³ ju na sumieniu znacznie dalsze, d³u sze i czêsto trudniejsze wycieczki. rednia naszego wieku to 40+ przy czym ten plus jest do æ okaza³y. Je¼dzimy te bynajmniej nie od wczoraj i bynajmniej nie tylko wokó³ komina. Ale ta wycieczka by³a jaka szczególna, choæ w sumie ca³kiem b³acha je li chodzi o trasê czy odleg³o æ. Fakt zim± jeszcze nie próbowali my, bo Elefanty-sranty i inne zimowe ³ykendowe popierdó³y siê nie licz±. Najbardziej szczególn± okoliczno ci± by³o tu zupe³nie co innego: my sami. O ile znamy siê ju od dawna, to jeszcze nigdy razem nie podró owali my.. Z innymi ekipami, lub zupe³nie sami tak, ale w tym sk³adzie jeszcze nie. Popatrzy³em dyskretnie na te spocone, z lekka skacowane, niedogolone mordy z b³yskiem przygody w lepiach. Je li mia³em wcze niej jakiekolwiek obawy jak zagra mechanizm z³o ony z tak ró nych podzespo³ów, to w tej chwili je straci³em. W koñcu ruszyli my. Zaczê³o siê! Przejechali my przez wrota promu jak przez ramkê obrazka przedstawiaj±cego z lekka kiczowaty zimowy landszaft. To by³o trochê jak przej cie na drug± stronê lustra. Z rzeczywisto ci do krainy marzeñ. Mimo e ta kraina wygl±da³a zupe³nie zwyczajnie po prostu jak Helsinki zim±, to gdzie tam na pó³nocy czeka³ na nas wymarzony kosmiczny teatr na niebie. wiat jakby ywcem wyjêty z bajek o w. Miko³aju przewija siê rado nie za plecy. Drogi oczywi cie bia³e, ale twarde i równe. Szparag opanowa³ bez zarzutu technikê jazdy ³y wolotem. Zaprzêgi równie ra¼no pr± naprzód. Pod koniec dnia, nasyceni po pachy widokiem o nie onych choinek, zaczynamy siê poma³u rozgl±daæ za kawa³kiem miejsca na obóz. Gruba na warstwa niegu ca³kowicie uniemo liwia zjazd z drogi, wiêc szukamy jakiego miejsca gdzie mo na by chocia bezpiecznie zaparkowaæ sprzêt. Place pod namiot wykopiemy bez problemu. Jeste my na to przygotowani. Ko³o skrzy owania z jak± boczn± dró k± znajdujemy plac prze³adunkowy u ywany do zwózki drewna. wietne miejsce wbijamy siê tam z impetem, a nieg skwierczy na garach. Lupus ³apie za ³opatê i zaczyna robiæ plac, a Szparag ³apie za wacka i idzie siê odlaæ. Po chwili z krzaków dobiega jego g³os Panowie, tu jest nawet grill!! Okaza³o siê e w dolince jest szopa jedna ze s³awetnych skandynawskich chat przetrwania. Wprawdzie trochê dziurawa, ale za to ma palenisko, opa³ i wszystko co mo emy sobie wymarzyæ w tej g³uszy. Niebo nam sprzyja. Za chwilê byczymy siê kolektywnie przy ogniu, napawaj±c siê sielankow± atmosfer±. Magia ognia i lodu zaczyna dzia³aæ. Magia gor±cych parówek i zimnego piwa wkrótce te. To by³a piêkna noc. Pierwsza z ca³ej serii piêknych nocy. Rano rozrusznik w mojej krowie zakrêci³ po raz ostatni. Przez chwilê my la³em, e to jakie zwarcie po wczorajszym ataku na zaspê, ale sprawa okaza³a siê bardziej skomplikowana. Trudno. Powalczê z tym po rosyjskiej stronie Karelii. Odpalamy bydlê wspólnymi si³ami na zapych/zaci±g/zapierdol i jedziemy. Ci±gniemy dalej po fiñskiej stronie na pó³noc. Pomni do wiadczeñ z wje d aniem do Rosji chcemy stawiæ siê na granicy z samego ranka. Nastêpny ranek wypada nastêpnego dnia, wiêc czeka nas kolejny nocleg w Finlandii. Gruntownie olewam opisywanie rzeczy trywialnych. Szkoda mi liter na opisy kolejnych noclegów, obiadów czy granic itp. Problem w tym, e w przypadku tej wycieczki po prostu NIE BY O rzeczy takich ca³kiem trywialnych. Nastêpny nocleg& hm.. rzecz niby trywialna jak ka dy nocleg, ale jak znale¼æ co o czym siê wie tylko tyle, e wystêpuje w tym kraju? Szukali my nastêpnej chaty przetrwania. Co jak szukanie reniferów wiadomo e wystêpuj± w Finlandii, ale jak same pod oczy nie wlez± to siê ich nie znajdzie. Tak wiêc jechali my i wypatrywali my& a wypatrzyli my. Proste, prawda? Kolejna noc przy ogniu w ma³ej chatce zagubionej w zawalonej niegiem tajdze. Za darmo. O ile ubo si s± ci, którzy maj± pieni±dze na hotele..