Łukasz Białożyt, Gabriela Dziedzic, Krzysztof Jabłoński, Patrycja Jaworska, Klaudia Klimek, Krzysztof Kliś, Julia Kupczak, Dawid Pawlik, Martyna Pietras, Julia Sarna, Adrian Urbański, Maria Zawada, Pewnego dnia w Węgierskiej Gorce Historyjki klasy IV b Rok szkolny 2013/14
Łukasz Białożyt, Gabriela Dziedzic, Krzysztof Jabłoński, Patrycja Jaworska, Klaudia Klimek, Krzysztof Kliś, Julia Kupczak, Dawid Pawlik, Martyna Pietras, Julia Sarna, Adrian Urbański, Maria Zawada, Pewnego dnia w Węgierskiej Gorce Historyjki klasy IV b Rok szkolny 2013/14
Pies w kapciach Pewnego dnia w Węgierskiej Górce zamieszkał pies w kapciach. Był to mały kundel. Był czarny i miał mały ogonek i czerwone kapcie z firmy Adidas. Miał również kapelusz z czerwonym piórem. Przyjechał z USA do Węgierskiej Górki, ponieważ wygrał w Lotto. Pewnego dnia postanowił zwiedzić naszą miejscowość i wybrał się na Halę Sportową. Zrobiło się bardzo późno, ale postanowił jeszcze pójść w góry. Zabrał plecak, w którym miał latarkę, wodę i jedzenie i ruszył. Gdy był już wysoko w górach zobaczył, że coś świeci się w oddali. Przybliżył się i ujrzał czarną dziurę. Wszedł w nią, a tam leżało złoto. Zaczął je pakować bez zastanowienia do kieszeni, plecaka, kapci Następnego dnia pojechał na lotnisko z tym złotem. Na szczęście policja go złapała, gdyż chciał nielegalnie uciec do Stanów. Teraz siedzi w więzieniu i już chyba do Węgierskiej Górki nie wróci!
W krainie cukoludów Pewnego dnia w Węgierskiej Górce zamieszkały trzy małe stworzonka. Wyglądały jak cukierki w fioletowych ubrankach. Były to cukoludy. Pierwszy miał na imię Cukruś, drugi Cikir, a ostatni nie miał imienia. Wszystkie cukoludy myślały i nie mogły wymyślić, jak go nazwać. Wyruszyły więc do Węgierskiej Górki w nadziei, że coś ich natchnie. Cukoludy maszerowały, aż doszły do celu. Cukuś wymyślił, że pójść do sklepu i kupić cukierki, bo cukoludy właśnie to jadły. Wszystkie były głodne, więc zjadły trzy paczki słodyczy. Gdy tak jadły, Cikir pomyślał: Może Cukiereczek?. Powiedział to głośno i wszystkie się z nim zgodziły. Tutaj nasza historia się kończy, bo bezimienny cukolud w końcu ma imię!
Czarownica i smok Pewnego dnia w Węgierskiej Górce zamieszkała czarownica, która latała na odkurzaczu. Miała ona smoka o imieniu Szamaru. Pewnej nocy czarownica poleciała na swoim odkurzaczu na zakupy. Wszyscy w Węgierskiej Górce myśleli, że to leciał helikopter. Gdy znów przeleciała, rozległy się szepty: - Czy to wiedźma? - To niedorzeczne stwierdził Wójt. - To pewnie dzieciaki zrobiły kawał twierdzili inni. Gdy czarownica dotarła do domu, zaczęła sporządzać eliksir tęczy. Potrzebowała do niego pazura smoka i stu opakowań kolorowych farb. Po chwili eliksir był gotowy. Trzeba go było jeszcze na kimś przetestować. Czarownica postanowiła wykorzystać do tego swojego smoka. Po chwili Szamaru ział kolorowym ogniem. Pewnego dnia do domu czarownicy przyszły harcerki, które sprzedawały ciastka. - Czego tu? przywitała je wiedźma. - Sprzedajemy ciastka. Czy chce pani kupić? - A ile masz paczek? - Dwanaście. - To biorę wszystkie odrzekła czarownica.
Ucieszone harcerki odeszły od domu wiedźmy. - Nie taka ona straszna, jak wygląda stwierdziły po drodze. Ludzie w Węgierskiej Górce odetchnęli. Jednak nikt więcej jej już nie zobaczył. Następnego dnia odleciała na odkurzaczu ze swoim smokiem.
Przybysz z kosmosu Pewnego dnia w Węgierskiej Górce zamieszkał potworek z kosmosu. Zleciał z planety Jowisz na Ziemię. Zamieszkał w jaskini, którą zrobił na placu zabaw. Gdy w niej spał, zobaczyła go mała dziewczynka o imieniu Julcia. Weszła do jaskini. - Co tu robisz? zapytał potworek. - Ja, ja nie chciałam przeszkadzać. Bardzo pana przepraszam wyjąkała dziewczynka. - Widzę, że mogę ci zaufać rzekł stwór. - Co pan chce przez to powiedzieć? - Zdradzę ci moją tajemnicę. Jestem potworkiem z kosmosu i wyszedł z jaskini, aby się pokazać małej dziewczynce. - Jak się nazywasz? zapytała wystraszona. - Szejkostwór odpowiedział. - A czym się żywisz? - Moim ulubionym jedzeniem jest szejk. Przyleciałem na Ziemię, by spróbować waszych ziemskich szejków i postanowiłem tu zamieszkać. - Cieszę się, że tu zostajesz. Zostaniemy przyjaciółmi? Od tego dnia codziennie spotykali się i bawili razem.
I żyli długo i szczęśliwie Pewnego dnia w Węgierskiej Górce zamieszkał Śmierdzi Groszek. Był bardzo przyjacielski, ale nikt nie chciał się z nim kolegować, bo śmierdziało od niego groszkiem. Było mu bardzo smutno z tego powodu. Śmierdzi Groszek był ubrany w zieloną koszulkę, granatowe spodenki, brązowy pasek, jasnoniebieski kapelusz i czarne buciki. Miał duże uszy, okulary i bardzo duży uśmiech na twarzy. Niestety, uśmiech wkrótce zniknął, bo wszyscy zaczęli go przezywać i wyśmiewać: śmierdzisz groszkiem, za dużo go zjadłeś i dlatego tak śmierdzisz. Śmierdzi Groszek rozpłakał się. Pobiegł do domu, zamknął się w swoim przytulnym pokoju, położył na łóżku i zasnął. Obudził się dopiero po tygodniu, bo był strasznym śpiochem. Wyszedł do ogrodu zerwać trochę kwiatów. A tam zobaczył dziwną postać. - Kim jesteś? zapytał Groszek. - Jestem wróżka Klara. Spełniam wszystkie życzenia. - Droga Klaro, czy spełnisz moje? - A o co chciałbyś poprosić? zapytała wróżka. - Chciałbym przestać śmierdzieć groszkiem, bo nikt nie chce się ze mną bawić. - Ja mogę zostać twoją przyjaciółką! Nie zwracam uwagi na wygląd, ani jak ktoś pachnie. I tak wróżka z Groszkiem zaprzyjaźnili się, a po latach pobrali. Zamieszkali w lesie i mieli dwójkę dzieci i żyli długo i szczęśliwie