WIECZORY DYSKUSYJNE TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ NAUK NA ŚLĄSKU



Podobne dokumenty
Zasady dotyczące organizacji praktyk studenckich w Wojewódzkim Inspektoracie Weterynarii z/s w Krośnie


Załącznik Nr 2 do Uchwały Nr 161/2012 Rady Miejskiej w Jastrowiu z dnia 20 grudnia 2012

KLAUZULE ARBITRAŻOWE

ZAPYTANIE OFERTOWE. Nazwa zamówienia: Wykonanie usług geodezyjnych podziały nieruchomości

Stowarzyszenie na Rzecz Dzieci z Zaburzeniami Genetycznymi Urlop bezpłatny a prawo do zasiłków związanych z chorobą i macierzyństwem

- 70% wg starych zasad i 30% wg nowych zasad dla osób, które. - 55% wg starych zasad i 45% wg nowych zasad dla osób, które

Palestra 9/12(96), 69-73

Druk nr 1013 Warszawa, 9 lipca 2008 r.

Opłaty wstępne w leasingu jako koszty bezpośrednio związane z uzyskanym przychodem

ZARZĄDZENIE nr 1/2016 REKTORA WYŻSZEJ SZKOŁY EKOLOGII I ZARZĄDZANIA W WARSZAWIE z dnia r.


REGULAMIN STYPENDIALNY FUNDACJI NA RZECZ NAUKI I EDUKACJI TALENTY

KOMISJA WSPÓLNOT EUROPEJSKICH. Wniosek DECYZJA RADY


Zamawiający potwierdza, że zapis ten należy rozumieć jako przeprowadzenie audytu z usług Inżyniera.

U M O W A. zwanym w dalszej części umowy Wykonawcą

REGULAMIN KONKURSU FOTOGRAFICZNEGO "RAZEM W ORSZAKU" 6 stycznia 2016

2.Prawo zachowania masy

Badania naukowe potwierdzają, że wierność w związku została uznana jako jedna z najważniejszych cech naszej drugiej połówki. Jednym z większych

ZP Obsługa bankowa budżetu Miasta Rzeszowa i jednostek organizacyjnych

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ PRACA ZAROBKOWA EMERYTÓW I RENCISTÓW A PROBLEM BEZROBOCIA BS/80/2002 KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, MAJ 2002

Zapytanie ofertowe dotyczy zamówienia publicznego o wartości nieprzekraczającej euro.

Regulamin Zarządu Pogórzańskiego Stowarzyszenia Rozwoju

1) Dziekan lub wyznaczony przez niego prodziekan - jako Przewodniczący;

Umowa o pracę zawarta na czas nieokreślony

DE-WZP JJ.3 Warszawa,

PROCEDURA AWANSU ZAWODOWEGO NA STOPIEŃ NAUCZYCIELA MIANOWANEGO W ZESPOLE SZKÓŁ INTEGRACYJNYCH NR 1 W KATOWICACH

1. Od kiedy i gdzie należy złożyć wniosek?

Dokumenty regulujące kwestie prawne związane z awansem zawodowym. ustawa z dnia 15 lipca 2004 r.

Objaśnienia do Wieloletniej Prognozy Finansowej na lata

Na podstawie art.4 ust.1 i art.20 lit. l) Statutu Walne Zebranie Stowarzyszenia uchwala niniejszy Regulamin Zarządu.

Od redakcji. Symbolem oznaczono zadania wykraczające poza zakres materiału omówionego w podręczniku Fizyka z plusem cz. 2.

STATUT ZESPOŁU SZKÓŁ W MIĘKINI

Plan połączenia ATM Grupa S.A. ze spółką zależną ATM Investment Sp. z o.o. PLAN POŁĄCZENIA

Kielce, dnia 8 czerwca 2016 r. Poz UCHWAŁA NR XXVIII/167/16 RADY MIEJSKIEJ W KUNOWIE. z dnia 31 maja 2016 r.

I. POSTANOWIENIE OGÓLNE

USTAWA. z dnia 26 stycznia 1982 r. Karta Nauczyciela. (tekst jednolity) Rozdział 3a. Awans zawodowy nauczycieli

Uchwała Nr 21 / 2010 Senatu Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Koszalinie z dnia 19 kwietnia 2010 roku

UCHWAŁ A SENATU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ. z dnia 18 października 2012 r. w sprawie ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych

Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

REGULAMIN SAMORZĄDU UCZNIOWSKIEGO GIMNAZJUM W ZABOROWIE UL. STOŁECZNA 182

II. WNIOSKI I UZASADNIENIA: 1. Proponujemy wprowadzić w Rekomendacji nr 6 także rozwiązania dotyczące sytuacji, w których:

Albert Meszorer Niezależność uprawnień do świadczeń z ubezpieczenia społecznego od zgłoszenia pracownika do ubezpieczenia

Załącznik nr 4 UMOWA O REALIZACJI PRAKTYKI STUDENCKIEJ

Do Rzecznika Praw Obywatelskich wpływają skargi od studentów kwestionujące

Regulamin Drużyny Harcerek ZHR

Warszawa, dnia 16 stycznia 2014 r. Poz. 79 ROZPORZĄDZENIE PREZESA RADY MINISTRÓW. z dnia 10 stycznia 2014 r.

Przedmiotowy system oceniania z religii Szkoła Podstawowa im. Janusza Korczaka w Przechlewie

POWIATOWY URZĄD PRACY

UCHWAŁA NR 660/2005 RADY MIEJSKIEJ W RADOMIU. z dnia roku

USTAWA. z dnia 26 czerwca 1974 r. Kodeks pracy. 1) (tekst jednolity)

Ogólnopolska konferencja Świadectwa charakterystyki energetycznej dla budynków komunalnych. Oświetlenie publiczne. Kraków, 27 września 2010 r.

UMOWA SPRZEDAŻY NR. 500 akcji stanowiących 36,85% kapitału zakładowego. AGENCJI ROZWOJU REGIONALNEGO ARES S.A. w Suwałkach

Zapytanie ofertowe dotyczące wyboru wykonawcy (biegłego rewidenta) usługi polegającej na przeprowadzeniu kompleksowego badania sprawozdań finansowych

STATUT FUNDACJI ŚCIĘGOSZÓW. Postanowienia ogólne

ZASADY WYPEŁNIANIA ANKIETY 2. ZATRUDNIENIE NA CZĘŚĆ ETATU LUB PRZEZ CZĘŚĆ OKRESU OCENY

Ogłoszenie o zwołaniu Zwyczajnego Walnego Zgromadzenia IDM Spółka Akcyjna w upadłości układowej z siedzibą w Krakowie na dzień 30 czerwca 2015 roku

KRYTERIUM WYMAGAŃ Z RELIGII. Uczeń otrzymujący ocenę wyższą spełnia wymagania na ocenę niższą.

Reguła Życia. spotkanie rejonu C Domowego Kościoła w Chicago JOM

Organizacja awansu zawodowego nauczycieli W ZESPOLE SZKÓŁ Z ODDZIAŁAMI INTEGRACYJNYMI W GŁOGOWIE

UCHWAŁA NR... RADY MIASTA KIELCE. z dnia r.

DOPALACZE. - nowa kategoria substancji psychoaktywnych


Harmonogramowanie projektów Zarządzanie czasem

REGULAMIN FINANSOWANIA ZE ŚRODKÓW FUNDUSZU PRACY KOSZTÓW STUDIÓW PODYPLOMOWYCH

DZIENNIK URZĘDOWY WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO

Dotyczy: Odnowa centrum wsi śegiestów poprzez budowę oświetlenia ulicznego wzdłuŝ drogi powiatowej 1517K w śegiestowie

Najwyższa Izba Kontroli Departament Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego

R E G U L A M I N P R Z E T A R G U

Procedura uzyskiwania awansu zawodowego na stopień nauczyciela mianowanego przez nauczycieli szkół i placówek

UMOWA PARTNERSKA. z siedzibą w ( - ) przy, wpisanym do prowadzonego przez pod numerem, reprezentowanym przez: - i - Przedmiot umowy

Polska-Warszawa: Usługi w zakresie napraw i konserwacji taboru kolejowego 2015/S

UCHWAŁA NR XXX/263/2014 RADY GMINY PRZODKOWO. z dnia 31 marca 2014 r.

WYMAGANIA EDUKACYJNE SPOSOBY SPRAWDZANIA POSTĘPÓW UCZNIÓW WARUNKI I TRYB UZYSKANIA WYŻSZEJ NIŻ PRZEWIDYWANA OCENY ŚRÓDROCZNEJ I ROCZNEJ

RZECZPOSPOLITA POLSKA. Prezydent Miasta na Prawach Powiatu Zarząd Powiatu. wszystkie

Warszawa, dnia 6 listopada 2015 r. Poz ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ROLNICTWA I ROZWOJU WSI 1) z dnia 23 października 2015 r.

Załącznik nr 4 WZÓR - UMOWA NR...

Maria Romanow-Broniarek "Fiłosofskije problemy teoreticzeskoj biologii", G.A. Jugaj, Moskwa 1976 : [recenzja]

Zarządzenie Nr 12 /SK/2010 Wójta Gminy Dębica z dnia 06 kwietnia 2010 r.

Umowa nr.. /. Klient. *Niepotrzebne skreślić

Regulamin studenckich praktyk zawodowych w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nowym Sączu

Lublin, dnia 15 lutego 2016 r. Poz. 765 UCHWAŁA NR XI/103/2016 RADY POWIATU ŁUKOWSKIEGO. z dnia 28 stycznia 2016 r.

REGULAMIN REKLAMA. O.pl Polski Portal Kultury. Ostatnia aktualizacja:

Gaz łupkowy w województwie pomorskim

Ustawa o obywatelstwie polskim z dnia 15 lutego 1962 r. (Dz.U. Nr 10, poz. 49) tekst jednolity z dnia 3 kwietnia 2000 r. (Dz.U. Nr 28, poz.

USTAWA z dnia 15 lutego 1962 r. o obywatelstwie polskim. Rozdział 1 Obywatele polscy

z dnia Rozdział 1 Przepisy ogólne

Zmiany przepisów ustawy -Karta Nauczyciela. Warszawa, kwiecień 2013

Szczegółowe wyjaśnienia dotyczące definicji MŚP i związanych z nią dylematów

PRZEDMIOTOWY SYSTEM OCENIANIA Z MATEMATYKI I LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W KROŚNIE

wzór Załącznik nr 5 do SIWZ UMOWA Nr /

Koszty obciążenia społeczeństwa. Ewa Oćwieja Marta Ryczko Koło Naukowe Ekonomiki Zdrowia IZP UJ CM 2012

Regulamin wynagradzania pracowników niepedagogicznych zatrudnionych w Publicznym Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Dąbrówce. I. Postanowienia ogóle

Ujednolicenie zasad udzielania zwolnień z zajęć szkolnych w szkołach podstawowych i gimnazjach w Gminie Bergen (Bergensstandarden).

Adres strony internetowej, na której Zamawiający udostępnia Specyfikację Istotnych Warunków Zamówienia:

(Tekst ujednolicony zawierający zmiany wynikające z uchwały Rady Nadzorczej nr 58/2011 z dnia r.)

Założenia prognostyczne Wieloletniej Prognozy Finansowej

GENERALNY INSPEKTOR OCHRONY DANYCH OSOBOWYCH

Adres strony internetowej, na której Zamawiający udostępnia Specyfikację Istotnych Warunków Zamówienia:

Transkrypt:

WIECZORY DYSKUSYJNE TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ NAUK NA ŚLĄSKU ODBITKA Z TOMU V ROCZNIKÓW TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ NAUK NA ŚLĄSKU % KATOWICE 1936 Drukarnia Dziedzictwa w Cieszynie

w&ł-

WIECZORY DYSKUSYJNE TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ NAUK NA ŚLĄSKU ROK PIERWSZY: 1935-36 O kres w spółczesny w życiu k u ltu raln y m odznacza się m nogością przem ian i w zw iązku z ty m bogactw em nasuw ających się zagadnień. T ym, k tó rzy pracu ją na polu nauki i zajm ują się kw estiam i w iedzy, okres dzisiejszy staw ia specjalne zadania: w ym aga, by nau k a nie zam ykała się w granicach bad ań specjalnych, lecz by b yła zd o ln ą podchodzić do ży w ych zjaw isk k u ltu ry, ośw ietlać je, rozw ażać kry ty czn ie i w ydobyw ać z nich to, co w nich jest tw órcze i pozytyw ne. N a Śląsku w iele zagadnień życia w spółczesnego, chociażby na tle stosunków społeczno-ekonom icznych, w ystępuje z szczególną w yrazistością; m a też Śląsk swoje specyficzne problem y na tle życia k u ltu ry Polski, k tó re w ym agają osobnych rozw ażań. Z arząd T o w arzy stw a Przyjaciół N au k na Śląsku na kilk u sw oich posiedzeniach zastanaw iał się nad spraw ą utw orzenia ośrodka, w k tórym m ogłaby rozw inąć się i skoncentrow ać w ym iana m yśli i dyskusja pośw ięcona ty m ta k żyw otnym dzisiaj problem om. W ym agało to w yjścia poza sferę czysto regionalnych zain teresow ań i przełam an ia w ten sposób dotychczasow ej tradycji. N iem niej zdecydow ano się na to i postanow iono zainicjow ać w ieczory d y skusyjne, w k tó ry ch obok członków T o w arzy stw a m ogliby w ziąć ró w nież udział inni przedstaw iciele inteligencji i ludzie interesujący się życiem k u ltu raln y m. D yskusja m iała się zgrupow ać w dw u cyklach, w jednym pośw ięconym zagadnieniom k u ltu ry w spółczesnej, w drugim pośw ięconym specjalnie problem om regionalnym. W ro k u 1935-36 zrealizow ano część tego planu, m ianow icie u rządzono cykl czterech w ieczorów dyskusyjnych, pośw ięconych zagadnieniom ogólno-kulturalnym. W ieczór śląski był ty lk o jeden, bard zo jednak żyw y i żyw o d y skutow any. W szystkie w ieczory, k tó re odbyw ały się w gościnnie użyczonej T o w arzy stw u m iłej sali Polskiego S tow arzyszenia In ż y nierów i T echników w oj. śląskiego w K atow icach, skupiały liczne grono uczestników (zw ykle 50 100 osób) i w y tw o rzyły korzystniejszą, niż się spodziew ano, atm osferę dyskusyjną. n i i i P *i Chf Ute. D i nr./liu. 12011/

2 W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku C y k l pośw ięcony zagadnieniom k u ltu ry w spółczesnej, a z nim i w ieczory dyskusyjne w ogóle rozpoczęły się w dniu 29 listopada 1935 r. P o zagajeniu przez Prezesa T o w arzy stw a ks. d ra Em ila S z r a m k a, k tó ry w yjaśnił zebranym charak ter i cel w ieczorów, p rzy stąp io n o do pierw szych referatów i dyskusji. T em atem tego pierw szego, w stępnego, w ieczoru b yły: P o d s t a wy dyskusji o kulturze współczesnej. Z agaił rozw ażania referatem na ten tem at dr Paw eł Rybicki. O to w streszczeniu jego w yw ody: O d kilkunastu la t w intelektualnych kołach toczy się dyskusja n a tem at kryzysu w spółczesnej k u ltu ry zachodnio-europejskiej. D yskusja ta w ystępuje i pow raca pod rozm aitym i form am i; spotykam y ujęcia zag ad nienia różne i rozbieżne. W szystkie one w y rażają przecież jedno: w ielki niepokój k u ltu raln y. N iepokój o to, co dzieje się w ku ltu rze w spółczesnej, o to, co jej grozi i co m a się wr niej dokonać. U trzym ujące się szereg la t i rosnące raczej w sw ym natężeniu z ja w isko takiego niepokoju nie da się w ytłum aczyć ty lk o p rzez stosunek do jakichś specjalnych w y tw o ró w k u ltu raln y ch lub poszczególnych form życia. A żeby je zrozum ieć, m usim y sięgnąć do ogólniejszej koncepcji kierunków życia. Bo życie nie jest nigdy zbiorem niezw iązanych czynności i tw orów, ale tw o rzy raczej zespoły łączących się ze sobą zjaw isk, kcóre w ystępują na pew nych określonych to rach i posuw ają się po pew nych określonych liniach. T o są w łaśnie te ogólne kierunki życia, o k tó re nam chodzi. Dzisiejsze życie k u ltu raln e przeciw staw ia się życiu p rzedw ojennem u, które w sw ych cechach istotnych reprezentuje kończącą się epokę X IX stulecia. W zestaw ieniu też z okresem X IX w ieku najłatw iej m ożem y zrozum ieć pew ne przeobrażenia dzisiejszego m om entu dziejow ego. Życie X IX w ieku, bogate i różnorodne, skupia się w okół pew nych p u n któ w w idzenia i idei zasadniczych, rozeznać w nim m ożna dom inujące linie kierunkow e. D la w yznaczenia ich w ydają się nam najw ażniejsze następujące punkty : 1. racjonalizm w znaczeniu stanow iska, które uw aża rozum za zasadniczą dyspozycję życia psychicznego i przyjm uje teoretyczną i p ra k ty czn ą podległość św iata racjonalistycznem u ujęciu; 2. stosunek do techniki m aterialnej i przekształceń technicznogospodarczych, nacechow any w iarą w nieograniczone postępy św iata pod ty m w zględem i w bezw zględną korzystność tego postępu d la ludzkości; 3. indyw idualizm społeczny, polegający na w yodrębnianiu jednostki z ograniczających ją m ałych kręgów społecznych in d y w id u a lizm, pro w ad zący w rezu ltatach do zw ierania życia społecznego w jednostkach i w ielkich zbiorow ościach i ustaw icznej anty tezy tych czynników ; 4. stosunek do religii, zn an y najbardziej pod postacią t. zw. in d v - ferentyzm u religijnego, k tó ry całe życie k u lturalne staw ia poza sferą w artości i w pływ u religii.

W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku 3 Są to oczyw iście ty lk o pew ne p u n k ty zasadnicze, nie w yczerpujące całej treści k ulturalnej okresu. N ie są one żadną inow acją w ieku X IX, raczej są k ontynuacją w ielkich kierunków m yślow ych i ideow ych, k tó re rozw inęły się w E uropie od hum anizm u poprzez renesans i oświecenie. Z estaw iając z tym i liniam i kierunkow ym i m inionego w ieku życie w spółczesne, nie m ożem y pow iedzieć, ażeby te kierunki przynajm niej w p rak ty czn ej rzeczyw istości życia w spółczesnego skończyły się. Postęp y techniki, rozw ój o p artych o nie form gospodarczych, k o n flik ty jednostki i zbiorow ości posuw ają nas dalej po tych liniach ku zjaw iskom coraz skrajniejszym. In d y feren ty zm religijny znajduje k ontynuację w ateizm ie i św iadom ym bezbożnictw ie. W reszcie racjonalizm w ciska się w dziedziny życia, daw niej nie ujm ow ane, jak w sfery życia erotycznego, tw o rząc koncepcje człow ieka oderw anego od podłoża in stynktów i w y robionych nastaw ień psychicznych. U legło jednak i ulega zm ianie coś b ard zo istotnego nasz stosunek do tych w szystkich zjaw isk. N ie odczuw am y bow iem przejaw iających się kierunków życia jako n aturalnego i błogosław ionego biegu rzeczy, lecz 0 wiele częściej jako rodzaj ciążącego fataln ie uk ład u sił, które trzy m ają 1 uciskają życie; w iara w dobro tego u k ład u ustępuje niepokojow i i z w ą t pieniu. N ajłatw iej dostrzec to w stosunku do techniki m aterialnej i zw iązanych z nią przem ian gospodarczych. R ola m aszyny jest tu p rzy k ład em ; m aszyna zabiera ludziom chleb i środki do życia. In n y p rz y k ła d to techn ik a zbrojeń. O dpow iad a jej lęk p rzed p row adzącą do zniszczenia w y n a lazczością ludzką. W zakresie życia społecznego św iat, przesiąknięty ideam i o in d y w idualistycznym i kolektyw istycznym charakterze, nie m oże znaleźć rów now agi, a w zw iązku z ty m załam uje się w iara w d o k try n aln e p o d staw y uk ład u społecznego. N ajgłębiej jednak sięgają zjaw iska, które w iążą się ze sferą m o ralności. N ow oczesny pow ojenny św iat w pew nej m ierze w skutek w strząsów, k tó ry m podlegała trad y cy jn a obyczajow ość, stanął jakby w now ej sytuacji w obec zagadnień m oralnych. D yskusja około tych zagadnień b y ła żyw o p ro w ad zo n a i różne d aw ała w yniki. U jaw niła ona pew ne zjaw iska rozprzężenia m oralnego, pew ne ogólne obniżenie poziom u i stylu życia, ale najistotniejszym okazało się dośw iadczenie, że cała w ielka ew olucja nauk, techniki, form gospodarczych i społecznych odbyła się jakby poza człow iekiem, nie obejm ując jego in sty n k tó w i nie dając ani p o d trzym ania ani w y razu najgłębszym duchow ym, m oralnym i religijnym potrzebom osobow ości ludzkiej. W zw iązku z tym dośw iadczeniem, nieraz jeszcze słabo uśw iadam ianym, kształtuje się w m yśli w spółczesnej w zm ożone poczucie zależności od sił irracjonalnych. Jest rzeczą ciekaw ą, że rów nocześnie, gdy dokonyw ają się te procesy, zaszły i zachodzą ogrom nej doniosłości p rzeobrażenia w nauce teoretycznej, b ard zo odległej od w szystkich ty ch spraw m o ralno-kulturalnych, a m ianow icie w fizyce. C hodzi nam tu o d o konane w szczególności w zw iązku z teoriam i atom istycznym i zachw ianie poglądu determ inistycznego w fizyce i przypuszczenie m ożliw ości inde-

4 W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku term inistycznego ujęcia zjaw isk fizykalnych. Jeśli zdajem y sobie spraw ę, jak olbrzym ie znaczenie dla nauki, filozofii a pośrednio dla całego życia m yślow ego w ieku X IX posiadało stanow isko determ inistyczne nauk p rz y rodniczych, a zw łaszcza fizyki, m ożna dom niem yw ać się, iż przeobrażenia, jakim podlega fizy k a w spółczesna, niezależnie od ukształtow ania się ostatecznego ich w yników będą m iały d la m yśli now oczesnej praw d ziw ą doniosłość. W dziedzinie teorii m am y do czynienia z przezw yciężeniem pew nych p u n k tó w w idzenia. W życiu p rakty cznym nie tyle przezw yciężenie, ile przeciw ieństw a w ystępują z w ielką w yrazistością. T a k więc obok dalszej ew olucji techniki pojaw iają się idee reakcyjne, przeciw ko niej zw rócone. Postęp gospodarczy spotyka się coraz częściej z prak ty czn y m i ograniczeniam i i przeciw działającą m u norm alizacją. W sferze życia społecznego należy tu p rzytoczyć ideę korporacjonizm u ideę bezw zględnie obcą duchow i społecznem u X IX stulecia, w której też zaczy n a ją się pew ni myśliciele doszukiw ać m ożliw ości przezw yciężenia w y tw o rzonego p rzez poprzednie kierunki chaosu społecznego. I wreszcie jako najw ażniejsze zjaw isko: odrodzenie zainteresow ań religijnych. Postacie jego są różne; jedną np. jest ruch neopogański w N iem czech. A le obok niego w ystępują rozliczne inne przejaw y, w śród któ ry ch szczególniej w ydobyw a się w zrost i odnow ienie znaczenia katolicyzm u i jego ingerencji w życiu k u ltu raln y m. T y m w szystkim przem ianom to w arzy szą niektóre charakterystyczne zjaw iska, zw łaszcza w stosunku starszego i m łodszego pokolenia, jak zanik idei liberalnych w m łodym pokoleniu i objaw iający się w niektórych kołach m łodzieży surow y w form ach, lecz spontaniczny naw ró t do p rzeżyć i p rzek o n ań m oralnych. W obrazie św iata kulturalnego, z a z n a czonym tym i ogólnym i i z konieczności ogólnikow ym i rysam i, uw idaczn ia się coś, co m om entow i w spółczesnem u nadaje znam ię w yjątkow ości. Jeżeli bow iem pokrótce dana charak tery sty k a niektórych przeobrażeń życia w spółczesnego jest słuszna, to w tak im razie m am y dzisiaj przed sobą coś innego, aniżeli przejście z jednego okresu kulturalnego w drugi, tak ie jakie dokonyw a się praw ie zaw sze z pokolenia na pokolenie. N ie chodzi bow iem ty lk o o w prow adzenie pew nych inow acji do życia, o d o danie m u jakichś now ych w artości, chodzi przeciw nie o rew izję i zm ianę tych p u n k tó w w idzenia, tych podstaw duchow ych, z których w yrastało i k ształto w ało się życie europejskie p rz y w szystkich przejściach i p rzeobrażeniach w ciągu kilku m inionych stuleci. T o, co się dzisiaj d okonyw a w niespokojnej m yśli europejskiej, sięga do podstaw stosunku do życia. Z tego p u n k tu w idzenia teoria p o w ro tu do średniow iecza, o której słyszeliśm y niejednokrotnie w latach ostatnich, u jaw nia swoje istotne znaczenie. Idzie o dokonanie się zasadniczego zw ro tu w kierunku życia, takiego zw ro tu, jaki k u ltu ra jest zdolna przejść ty lk o w rzadkich, w iekam i dzielonych m om entach. Linie tego zw ro tu zaledw ie zarysow ują się, a przeciw d ziała im całą ciążącą siłą w yrobionych nastaw ień i instytucji k u ltu ra m iniona i kończąca się. Ż yjąc w epoce zm agania się daw nych i now ych czynników i uśw iadam iając je sobie, jesteśm y już jednak u progu w ielkiego zw rotu.

W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku 5 Z kolei zab rał głos korreferent d r W acław O 1 s z e w i c z. K o rreferent zazn aczy ł na w stępie, że zadaniem jego w yw odów będzie dać u zu pełnienie historyczne do referatu d ra R ybickiego. T rzeb a m ów ił korreferent sięgnąć do hum anizm u X V w ieku, żeby znaleźć jedno z głów nych źródeł m yśli w spółczesnej. H um aniści ów cześni, to ludzkość now a i interesująca, odkrycie św iata, odkrycie człow ieka (M ichelet); zm ienia się w ów czas zasadniczo kierunek zainteresow ań. H um aniści now ocześni, to szereg pisarzy, głów nie A nglosasów, jak M ore, M ercier, B abbitt, przed nim Schiller, przed nim A rnold, czy Ruskin czy Spencer. H istoryczne znaczenie posiada P lea fo r lib erty (1891) zbiorow e dzieło pod redakcją Spencera, zw rócone przeciw ko socjalizm ow i; w spółzaw odnictw o zostało tu podniesione do roli naczelnego hasła w życiu społecznym, zgodnie z d o k try n ą liberalizm u. W y ra sta idea p raw człow ieka, człow ieka w yolbrzym ionego w króla, w suw erena, którego zw ierzchnictw o nie zn a innych granic jak zw ierzchnictw o innych lu d zi (C lem enceau). U bóstw ianie człow ieka, jego w alki 0 b y t nie pozostaw ia miejsca dla pierw iastków irracjonalnych. G enealogia w ielu kierunków filozoficznych i społecznych w yw odzi się z h u m anizm u: w ym ienić tu m ożna natu ralizm, scientyzm, koncepcję człow ieka-m aszyny, lecz także idealizm w ro d zaju H egla, kierunek zap o czątk o w an y przez J. J. Rousseau, rom antyzm, pragm atyzm, bergsonizm. N ic to, że w raz z blaskiem w iedzy zdobytej płom ienia w m iarę, jak w idzeń k rąg się rozprzestrzenia, w ciąż obszar m roków nieprzebytych rośnie (A snyk). K u lt w iedzy, k u lt człow ieka rozprzestrzeniają się. Przeciw osam otnieniu człow ieka w życiu m aterialnym w ystępuje socjalizm, czerpiący obficie z pism D arw in a i S pencera(l). W życiu po lity cznym zw olennicy tego ku ltu niszczą resztki ów czesnego ustroju, tk w iącego jeszcze w średniow ieczu (rew olucja francuska 1789, deklaracja p raw człow ieka i obyw atela 1791). A le jak w górach potok kryje się pod kam ieniem i tw o rzy suchą w odę, ta k przez ostatnie w ieki p rzep ły w a drugi n u rt myśli. N ie bez w pływ u J. J. Rousseau daje m u w y raz C hateau b rian d (Le G énie du C hristianism e 1802). N u rto w i tem u odpow iad a ro m an ty zm p atety czn y, o dpow iada m u tw órczość M ickiew icza. P o d w pływ em tego n u rtu rośnie zam iłow anie do gotyku i wczesnego m alarstw a, zainteresow anie D antem 1 k u lt św. F ranciszka z A syżu. W A nglii m alarze stają na czele akcji nad podniesieniem rzem iosła (prerafaelici), o d rad za się sztuka stosow ana; w świecie rodzi się p rą d przeciw m aszynizm ow i, w ystępują idee socjalne, postępow e, ale z pierw iastkiem irracjonalnym. E n cy k lik a R erum N o v aru m jest niem al rów noczesna z ruchem ludzi n ajbardziej postępow ych, zw olenników ideifikacji człow ieka, ro zu m iejących p rz y tym niem ożność pozostaw ienia społeczeństw a w stanie atom izacji. Potom kow ie ideow i tych, k tó rz y zniszczyli pozostałości daw nego ustroju, w yw alczają w Francji p raw o zrzeszania się robotników (sy ndykaty robotnicze 1884). W w alce klas w spółzaw odnictw u coraz silniej i coraz z innej strony przeciw staw ia się w spółdziałanie. Sorel kładzie podw alin y syndykalizm u, G ide solidaryzm u. Spółdzielczość znajduje ideologów w rodzaju E d w ard a A bram ow skiego, k tó rzy w niej

6 Wieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku. w idzą nie ty lk o pierw iastki m aterialne, ale i duchow e, o dradzające ludzkość. P o w ielkiej w ojnie przejaw ia się silne poszukiw anie form zo rg a nizow anego w spółżycia: bolszew izm, faszyzm, hitleryzm, korporacjonizm. N aw racając do zasadniczej m yśli czasów przedrenesansow ych, do takiej czy innej organicznej w ięzi w życiu społecznym, nie um ieją tw ó rcy n o w ych ustrojów zachow ać zdobyczy rew olucji francuskiej, w olności i ró w ności, czy m oże po prostu rów nej w olności, której idea już przeniknęła do m as. A le ta k sam o w łasnością mas stała się m yśl A rystotelesa o człow ieku jako o stw orzeniu uspołecznionym. Znaczenie życia zbiorow ego ogrom nie po w ojnie w zrasta. W ielką w ychow aw czą rolę zaczyna o d g ry w ać k u ltu ra m uzyczna, już nie jednostek, ale zbiorow isk ludzkich, co tak pięknie w ytłum aczył w jednym odczycie K aro l Szym anow ski. P ięknym przejaw em dążenia m łodzieży do w spółżycia jest harcerstw o. T k w ią w nim idee dem okratyczne, ale rów nocześnie ustrój jego jest o p a rty na ścisłej hierarchii. T o jest przeciw staw ienie tej niw elacji, k tó ra jest n a stępstw em dem okratyzm u i ideału jednostki przeciętnej, a k tó rą referent d r R ybicki p rzedstaw ił w swej p racy D em okratyzm i k u ltu ra (1934). Podniesienie poziom u człow ieka-jednostki i rów noczesne znalezienie fo rm y organizacyjnej społeczeństw a, zbiorow ości oto problem at, dziś najbardziej istotny, najbardziej niepokojący św iat intelektualny. Życie zbiorow e, zorganizow ane w edług now ych zasad jeszcze nieznalezionych, stw o rzy w aru n k i w spółdziałania w olnych ludzi dla p racy pospólnej w jasności d n ia. W dyskusji, k tó ra rozw inęła się po referacie i korreferacie, zn alazły w y raz rozm aite poglądy i p u n k ty w idzenia. P ierw szy m ów ca d r Lach podkreśla znaczenie, jakie m ogłoby mieć stanow isko fenom ologiczne dla ustalenia podstaw dyskusji o k u ltu rze w spółczesnej. Podnosi też znaczenie pojęć trad y cji i m ody w rozw ażaniach n ad k u ltu rą i w skazuje ch arak terystyczną, szczególnie przez am erykańskich uczonych podkreślaną, cechę zm ienności życia w spółczesnego. Z kolei przedm iotem dyskusji stała się ch arak tery sty k a X IX w ieku, dana w referacie i korreferacie, oraz k w e stia słuszności pojm ow ania kryzysu kulturalnego w sposób, w jaki ujął go referent. D r Lutmanowa zaznacza, iż na terenie w ieku X IX istniały i ścierały się rozm aite p rąd y k u ltu raln e. C h arak tery sty k a, p o d an a przez d ra R ybickiego, m oże odnosi się jedynie do okresu p o zy tyw istycznego. N iem niej przeciw staw ienie chw ili obecnej okresow i poprzedniem u, k tó rego źródła tk w ią w renesansie, w ydaje się rzeczą trafn ą. Istnieje obecnie zw iększona potrzeba au to ry tetu, k tó ra zbliża nas do średniow iecza. D r Korowicz, zgadzając się z głów nym i liniam i w yw odów obu prelegentów, uzupełnia ich rozw ażania, podkreślając w charakterystyce X IX stulecia rozw ój i realizację idei liberalnych, dem okratycznych i hu m an i tarn y ch. W okresie obecnym zaznacza się o d w ró t od tych idei i w ydo byw a się biegunow a przeciw ność św iatopoglądów, p rz y czym now e tw orzące się św iaty idei nie szukają porozum ienia ze sobą, lecz dążą naw zajem do zniszczenia. D r L u t m a n przeczy tezie, jakoby kryzys

W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku 7 p rzeżyw an y obecnie m iał być zupełnie w yjątkow ym. K ażd a epoka p rz e żyła swój kryzys na tle antagonizm u pom iędzy generacjam i. D zięki ty m kryzysom, dzięki zm ianom nastaw ień kultu raln y ch istnieje rozw ój k u ltu ra ln y. M ów ca podkreśla dalej paralelizm zjaw isk kryzysow ych w ro zm aitych dziedzinach życia i zastan aw ia się wreszcie n ad tym, k to p rzeży w a kryzys w spółczesny. K ryzys ten, jego zdaniem, p rzeży w a specjalnie pokolenie przejściow e, w yczuw a go i rozum ie św iat intelektualny. D o zagadnienia, kto przeżyw a kryzys, naw iązuje jeden z późniejszych m ów ców dyskusji p. Marszałek, k tó ry określając stosunek m łodzieży d o kryzysu, stw ierdza, że m łodzież w yczuw a i przeżyw a kryzys k u ltu ra ln y i że cierpi na tym, iż nie znajduje w ty m przeżyciu i w sytuacji w spółczesnej dość jasnych i w y raźn y ch p u n k tó w orientacyjnych. D alszy ciąg dyskusji d ąży ł do rozszerzenia rozw ażań i znalezienia odpow iedzi n a w ysunięte zagadnienia. M gr Koraszewski, d o p a tru jąc się pew nej sprzeczności m iędzy w yw odam i referenta i k o rreferenta, pragnie rozw inąć poruszone w dyskusji zagadnienia, w ysuw a problem h arm onii czyli rów now agi treści i form y i w zakłóceniu tej harm onii w skazuje jedno ze źródeł kryzysu. T a k sam o prof. Piernikarc z y k m ów i, że kryzys k u ltu ry w spółczesnej łączy się z rozdźw iękiem m iędzy w ładzam i w duszy człow ieka i w skazuje potrzebę p o w ro tu do harm onii w ew nętrznej, podkreślając głębię zasad chrześcijańskich. S przeciw ia się ograniczeniu dyskusji n ad kryzysem do kręgu k u ltu ry z a chodnio-europejskiej. Ju ż wcześniej jeden z m ów ców p. H o j k a p o d nosi, że ty lk o p o w ró t do C hrystusow ej zasady miłości bliźniego m oże p rzezw yciężyć kryzys i ilustruje tę m yśl p rzy k ład am i z życia społecznego. K u końcow i dyskusji ks. dr K o m i n e k w skazuje na potrzebę o d w o łan ia się do pojęcia n atu ry ludzkiej, ażeby zagadnienie kryzysu k u ltu ry w spółczesnej w pełni zrozum ieć i m óc postąpić ku jego rozw iązaniu. W reszcie prezes ks. d r S z r a m e k, całą dyskusję prow adzący, p o d k reśla pew ne jej w yniki i w ykazuje konieczność pozostania w obrębie kręgu k u ltu ry zachodnio-europejskiej p rz y ro zw ażan iu teraźniejszego kryzysu. D alej określa, że kryzys, jak o k azu ją w szystkie rozw ażania, nie polega ty lk o na pew nych zaburzeniach w zew nętrznym układzie stosunków, ale w łaściw e początk i swoje m a w kierunkach m yśli ludzkiej. R eferenci d r O lszew icz i d r R ybicki w przem ów ieniach końcow ych w yjaśniają k ilk a p u n k tó w spornych i uzupełniają w oparciu o dyskusję poprzednie w yw ody. Jak k o lw iek nie w olna od rozbieżności i niezupełnie jednolita w sw ym poziom ie okazała dyskusja pierw szego w ieczoru w ym ow nie, jak ży w y oddźw ięk znajdują zagadnienia k u ltu ry w spółczesnej i jej p rzeobrażeń. D rugi z kolei w ieczór tego cyklu, k tó ry odbył się dnia 13 stycznia 1936 r., został pośw ięcony zagadnieniu nauki. O bradom przew odniczył d r T adeusz Dobrowolski. D yskusję zagaiła d r M aria L u t m a n-

8 W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku Kokoszyńska referatem na tem at: Rola nauki we współczesnym poglądzie na świat. O to referat ten w streszczeniu: N a p o czątk u X X w ieku człow iek stanął w obliczu w iększego może nasilenia różnych kierunków i zap atry w ań, niż kiedykolw iek indziej. M aterializm, spirytualizm, idealizm y i realizm y w szelkiego ro d zaju w alczyły ze sobą na dobre. S zukając w yjścia z chaosu kierunków filozoficznych, które n arzu cały się jako p u n k t w yjścia poglądu na św iat, człow iek m im ow oli zaczął zw racać coraz w iększą uw agę na dziedzinę, k tó ra w praw dzie rów nież m odyfikacjom podlega, ale w k tórej ry zy k o błędu jest jakby się w y daw ało najm niejsze a m ożliw ość k o n tro li p rzed każd y m się otw iera. T ą dziedziną była nauka, ogrom nie w zbogacona przez zdobycze końca w ieku X X, zw łaszcza na terenie w iedzy p rz y ro d niczej. W ten sposób zaczęła się budzić w yraźnie się zazn aczająca w d zisiejszym życiu k u ltu raln y m tendencja do oparcia poglądu na św iat na nauce jako n a najw ażniejszej, a naw et w m niem aniu niektórych jedynej podstaw ie. N ajrad y k aln iej reprezentuje dzisiaj tę tendencję t. zw. K oło W iedeńskie, m ające sym patyków na całym świecie, a hołdujące logicznem u em piryzm ow i. Schlick, C arn ap, N e u ra th oto nazw iska czołow ych przew ódców tego kierunku. K ierunek filozoficzny K oła W iedeńskiego m ożna scharakteryzow ać p rzy pom ocy czterech haseł: 1. jednolitość w iedzy, 2. w alka z m etafizyką, 3. em piryzm, 4. analiza logiczna. D ążność do stw orzenia jednolitej w iedzy pozostaje w K ole W iedeńskim w ścisłym zw iązk u z tendencją, by oprzeć pogląd na św iat na nauce. W iedza, k tó ra jest ro zb ita na różne dziedziny, różniące się z a rów no term inologią, jak założeniam i i m etodam i badań, nie nadaje się na p u n k t w yjścia d la poglądu na św iat. A by uczynić ją do tego celu p rzy d atn ą, K oło W iedeńskie pragnie przede w szystkim uzgodnić założenia, przyjm ow ane przez różne nauki na tem at ty ch sam ych przedm iotów (np. człow ieka), tak, by nie było różnicy pod ty m w zględem między psychologią a fizy k ą, biologią a chem ią, socjologią a ekonom ią. D o n a dania w iedzy jednolitej postaci m a się poza ty m p rzyczynić ustalanie zw iązków m iędzy różnym i dziedzinam i naukow ym i w sposób, k tó ry pozw oliłby w rozum ow aniach, jakie p rzep ro w ad zam y, korzystać z w szelkich tw ierdzeń, o d k ry ty ch przez naukę, zarazem, jak tego w ym aga życie codzienne i p ra k ty k a naukow a. W gm achu w iedzy, uzgodnionej w sw oich fragm entach i scementow anej w jedną całość, nie śmie zdaniem K oła W iedeńskiego być obecną ta część filozofii, k tó ra, zgodnie z trad y cją, nosi m iano m etafizyki. N ie m a dla niej miejsca ani w logice, ani też w dziedzinie m yśli, k tó ra rozszerza ludzkie poznanie. T w ierd zen ia m etafizyki, to w edle logicznych em pirystów tw ierdzenia, roszczące sobie pretensję do zdaw ania spraw y z rzeczyw istości, a niedostępne w eryfikacji. Ja k o p rzy k ład y tych tw ierdzeń p rzy tacza się takie enuncjacje, jak słynne Schopenhauerow - skie świat jest wolą lub też das N i c h t s n i c h t e t H eideggera. G dy p rz y p a trz y ć im się bliżej m ów ią zw olennicy K oła okazuje się, iż nie m ają zrozum iałego sensu, gdyż b ąd ź zaw ierają słowa,

W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku 9 k tó re pozbaw iono znaczenia potocznego, a k tó ry m nie nadano now ego (tak jest np. z term inem w o 1 a w przy to czo n y m tw ierdzeniu) lub też są nieupraw nionym zestaw ieniem w y razó w o znaczeniu potocznym ( nichts nie m oże np. być podm iotem w zdaniu). T w ierdzenia m etafizyczne, to zatem w edle K ola tw ierdzenia pozorne: w gruncie rzeczy niczego nie m ów ią i jako takie nie są tw ierdzeniam i, lecz w yrażeniami, w ręcz sensu pozbaw ionym i. E m piryzm K oła biegnie rów nolegle z jego niechęcią do m etafizyki. Polega on przede w szystkim na tendencji, by spośród tw ierdzeń, m ów iących coś o świecie, przyjm ow ać w yłącznie tw ierdzenia już spraw dzone, lub takie, o któ ry ch w iadom o, w jaki sposób będzie je m ożna kiedyś rozstrzygnąć. E m piryzm ten różni się od innych np. od em piryzm u J. S. M illa tym, że apriorycznej części naszej w iedzy, do której n a leży logika i m atem atyka, nie przypisuje ch arak teru uogólnień z d o św iadczenia, lecz skłania się raczej do tego, by w p raw ach ow ych nauk d o p atry w ać się um ów, dotyczących sposobu posługiw ania się pew nym i w yrazam i, a zatem um ów, określających znaczenie, jakie postanow iliśm y łączyć z w yrazam i. C ała w iedza form alna, to zdaniem K oła jeden w ielki system tautologii, w ydobyw ający ze znaczeń w y razó w jedynie to, co w te znaczenia przez odpow iednie skonstruow anie języka z góry w łożono. Jako zn ak o m ity środek, p ozw alający zdać sobie spraw ę, które tw ierd zen ia i pojęcia m ają charakter em piryczny, a które jako niedostępne w eryfikacji trzeba z naszej w iedzy o świecie w yelim inow ać, uchodzi w oczach logicznych em pirystów analiza logiczna. P olega ona w pierw szym rzędzie na w ysnuw aniu z tw ierdzeń, k tó re poddaje się badaniu, konsekw encji w sposób zgodny z przepisam i logiki form alnej, aż do chw ili, w k tórej dojdzie się do jakichś zdań elem entarnych, któ ry ch emp iryczny ch arak ter już w ątpliw ościom nie podlega, lub też do zdań, k tó re będzie m ożna p rz y pom ocy takich tw ierdzeń elem entarnych obalić. W zw iązk u z ty m K oło W iedeńskie ceni w ysoko znajom ość logiki form alnej: dostarczając w iedzy o praw ach, rząd zący ch naszym rozum o w aniem, logika u łatw ia przecież w dużym stopniu p rzeprow adzanie an a lizy logicznej w poszczególnych w ypadkach. L ogika w spółczesna cieszy się jednak m irem w śród zw olenników tego kieru n k u nie ty lk o jako środek do w y k ry w an ia sensu em pirycznego tw ierdzeń resp. jego braku. D zięki m atem atycznej szacie, jaką w ciągu ostatniego półw iecza p rz y brała, tw o rz y ona w zór języka ścisłego i przejrzystego, w k tórym w iadom o, co się tw ierdzi i jak należy to, co się tw ierdzi, uzasadniać. N a niej też p rag n ą logiczni em piryści po uw zględnieniu koniecznych odchyleń w zorow ać się p rzy budow aniu języka w iedzy jednolitej, do której dążą. K ierunek reprezentow any przez K oło W iedeńskie m a charakter p o zytyw istyczny, gdyż zm ierza poza p raw d am i m atem atycznym i i logicznym i w yłącznie do praw d, oparty ch na dośw iadczeniu, których by m ożna każdem u udzielić i które każd y m ógłby skontrolow ać. W tym dążeniu do intersubiektyw ności poznania przejaw ia się tendencja spo-

1 0 W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku łeczna i antyin d y w id u alisty czn a K o ła; znajduje o n a rów nież w y raz w zap atry w an iach z zakresu etyki, głoszonych p rzez niektórych zw olenników K oła, k tó re kulm inują w przekonaniu, że najw ięcej szczęścia zdolne jest człow iekow i zagw arantow ać działanie, o p arte na popędach społecznych. K oło W iedeńskie, w yrzekające się w szelkiej m etafizyki, nie m a w brew spotykanym czasem opiniom zabarw ienia m aterialistycznego: tezę m aterializm u, iż w szystko jest m aterią, u w aża za bezsens i elim inuje ją z rzędu sw oich przekonań. K ry ty czn y rz u t oka na przedstaw ione poglądy pozw ala stw ierdzić, iż brak im jest w niejednym punkcie oparcia. I ta k np. nie przekonuje stanow isko K oła, w m yśl którego w szelkie tw ierdzenia, które nie należą do logiki ani m atem atyki a nie m ają treści em pirycznej (zatem t. zw. m e tafizyka) w gruncie rzeczy zdaniam i nie są i jako takie nie w y rażają p raw d y ani fałszu. W ykluczając tego ro d zaju w y rażenia z zakresu zd ań, K oło W iedeńskie p o d ąża za szlachetną tendencją, by usunąć przyczyny rozlicznych, nie kończących się nigdy, a głęboko ludzi m iędzy sobą ró żniących sporów na tem aty, w ykraczające p o za sferę dośw iadczenia i niedostępne naukow em u rozstrzygnięciu. W y d aje się jednak, że sporów takich m ożnaby uniknąć, nie sięgając aż do ta k rad y k aln y ch środków, jakie p ro p o n u ją logiczni em piryści: przecież już sam a św iadom ość, że przekonań, w ykraczających poza granice logiki i dośw iadczenia, nie m ożna w sposób intersubiektyw ny uzasadnić i rodząca się z tej św iadomości w zajem na tolerancja m ogłaby zapobiec konfliktom. Jeżeli zatem naw et przyznalibyśm y słuszność zap atry w an iu, że w yłączną podstaw ą poglądu na św iat jest n auka, przynajm niej o ile idzie o podstaw ę dla w szystkich dostępną i w szystkich obow iązującą (intersubiektyw ną), to tru d n o byłoby odm ów ić człow iekow i p raw a d o uzupełniania naukow ych p u nktów w idzenia przekonaniam i, które już po za zakres nauki w ychodzą, a do k tó ry ch skłaniają jednostkę nie w zględy rozum ow e, ale em ocjonalne lub p o trzeb y charakteru. N ależało b y jednak podkreślić subiektyw ny ch arak ter ow ych przekonań oraz p o trzebę w zajem nej lojalności m iędzy ludźm i, k tó ry ch pozanaukow e p rzek o n an ia znacznie się różnią. N astępnie d r Stanisław K u b i s z w ygłosił korreferat, którego głów ne w y w o d y były następujące: D ążność do o parcia poglądu na św iat jedynie na poznaniu n au k o w ym, a zw łaszcza przyrodniczym, nie w ydaje się m ożliw a do u trzym ania. M ożliw e są bow iem i istnieją ty p y p oznania, jak np. estetyczne i religijne, w k tó ry ch m yślenie i czysty rozum nie m uszą bynajm niej odgryw ać tej zasadniczej roli, jak ą postuluje ta m ta szkoła. Istnieje wreszcie pierw o tn y w praw dzie, ale bardzo rozpow szechniony, m agiczny sposób ujm ow ania rzeczyw istości. Jest rzeczą oczyw istą, że ten ostatni nie m a w artości poznaw czej w ścisłym znaczeniu; p rzenika on jednak na tyle sposób m yślenia jednostki naw et kultu raln ej, a daje p rzy ty m pew ne naśw ietlenie naszego zagadnienia, że w arto m u w ty m zw iązku pośw ięcić kilka uw ag.

W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku. H S fery w iedzy, m agii i religii nie są w św iadom ości człow ieka pierw otnego w yodrębnione, nie m niej dziki m a zasób p rak ty czn ej w iedzy, ró żn y od św iata m agii i różny od zakresu religijnego kultu i w ierzeń. O to jaki jest stosunek jego w iedzy do m agii: B udując canoe tj. łódź, stosuje on w iedzę, o p artą n a dośw iadczeniu, zna i umie stosow ać p raw a w ytrzym ałości m ateriału, h y drodynam iki, dalej np. praw o dźw igni i rów now agi, oczyw iście w zakresie b ard zo elem entarnym. N iem niej z a bezpiecza on zbudow aną łódź czaram i p rzed w rogim i siłam i, k tó ry m nie jest w stanie sprostać. T o sam o odnosi się do rybołów stw a: tam, gdzie jest ono bezpieczne, nie m a m agii, ale na o tw arty m m orzu, gdzie może grozić niebezpieczeństw o, stosuje się obok dośw iadczenia także m agię. O czy wiście nie m a u dzikich m ow y o jakim kolw iek ogólnym zainteresow aniu naukow ym, w iedza ich w y tw arza się nieśw iadom ie, a w lw iej części jest dziedzictw em trad y cji. N iem niej w y trzy m u je ona próbę eksperym entu i k ry ty k i rozum u. W k ażdym razie m a ona ch arak ter w yraźnie świecki, p ro fa n e i n a tu ra ln y. N a tu ra ln a nie jest natom iast siła m agiczna. I ona jest dziedzictw em trad y cji i to skrajnie rygorystycznej, zaw sze b yła, a nie p o w stała. Istn iała zaw sze ty lk o u ludzi i odnosi się też zasadniczo do lu d z kich spraw jak polow anie, u p raw a roli, miłosne zabiegi, choroba. Siła m agiczna nie jest p roduktem p rzy ro d y ani znajom ością jej praw, lecz czym ś specyficznym, nadnaturalnym, jakkolw iek m ieszkającym w człow ieku i z nim zw iązanym. D ziała ona ty lk o p o d w arunkiem spełnienia ściśle określonego cerem oniału i w ypełnienia przez m aga pew nych w aru n k ó w. Jest jakby przedłużeniem n atu ra ln y c h ludzkich m ożliw o ści i służy ludzkim p rak ty czn y m celom jest zaw sze u ty litarn a. I ty m m. in. różni się obrzęd m agiczny od religijnego, k tó ry zaw sze jest celem w sobie. C el tk w i tu w sam ej cerem onii, ziszcza się w sam ym dopełnianiu ak tu. O brzędy i w ierzenia religijne naw iązują zaw sze do m om entów przełom ow ych w życiu jednostki czy społeczności, jak n aro d zin y, inicjacja, zaw arcie m ałżeństw a, śm ierć; służą do w yrażenia ich p a r excellence nadprzyrodzonego ch arak teru. Są po prostu w yrazem czci i uw ielbienia w obec cudow nego fa k tu żyzności i płodności przy ro d y i człow ieka, w obec świętości samego życia, sił, które stanow ią podstaw ę życia społecznego i kultu ry. T u należą o fiary pierw ocin, obrzędy żniw ow e, obrzędy, odnoszące się do pór roku. Idea daw ania, w ym iany d a rów jest tu b ard zo istotna, posiada jednak sens głębszy od jedynie u ty litarn eg o. D zieląc swój po k arm w akcie o fiary z bóstw am i, człow iek za zn a cza niejako przez to swoje z nim i pow inow actw o, sw ój udział w dobrodziejstw ie tajem niczych m ocy opatrzności, niejasno przeczuw anej. W p o staw ie duchow ej ofiarującego dom inują m otyw y w dzięczności i czci, tj. elem enty bezinteresow ności, znam ionujące w szelkie przeżycia religijne. N ie podobna tu pom inąć nieodłącznego od tej niskiej postaci religii oraz od w yższych form m agii zjaw iska, jakim jest ta b u. I ono m a ch arak ter w najw yższym stopniu n ad n atu raln y i bezw zględnie irracjo nalny. T a b u są w szelkie przedm ioty czci religijnej i zw iązane z nim i stany, o raz miejsca i czasy. B udzą one najgłębszą a nieokreśloną grozę,

1 2 W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku a ich naruszenie nieodw ołalnie sprow adza nieobliczalne, a straszliw e w swej tajem niczości klęski nie ty lk o n a ciało i duszę w innej jednostki, lecz na całe społeczeństw o i p rzyrodę, w śród której ono żyje. B ow iem naruszenie ta b u, jako naruszenie jakow ejś m ocy n ad p rzyrodzonej, au tom atycznie w p raw ia w ruch ślepą m achinę niw eczenia. T a k w ięc zarów no m agia jak religia pierw o tn a obok istotnych różnic, które je dzielą m ają jedną zasadniczą cechę w spólną: podstaw ą ich jest w iara w nadprzyrodzoność, a nie w iedza i dośw iadczenie, obie obracają się w sferze cudow ności, objaw ień sił cudotw órczych. Zaś ow a cudow ność jest w swej istocie postacią czegoś, co przyjm uje się jako w artość ostateczną i bezw zględną, absolutną. R eligijność człow ieka pierw otnego jest stosunkiem do tej w artości, przeżyciem, w yrażającym się w pew nych w ierzeniach, uczuciach i obrzędach i sit venia verbo pew nym poglądzie na św iat. O tó ż now oczesna psychologia religii w ykazuje, że przeżycie religijne jednostki kultu raln ej jest w swej istocie rów nież przeżyciem w artości i to w artości absolutnej. T reść tego przeżycia w e w szelkich jej aspektach w artościuje doznająca jednostka jako bezw zględnie p raw d ziw ą, przyśw iadcza jej z głębi w iary że użyję tu term inu k ard y n ała J. H. N ew m ana, a niezgodne z nią elem enty odrzuca. W artość, o której tu m ow a, jest czym ś żyw otnym i decydującym d la doznającego, staje się d la jego ja jedynie w łaściw ą w artością, stąd jej a u to raty w n y i n o r m aty w n y ch arak ter we w szelkich zakresach życia, a zatem i w poglądzie na św iat. O p a rty na tak im przeżyciu, w zgl. przeżyciach pogląd na św iat jest ze w zględów zasadniczych sprzeczny z ow ą racjonalistyczną filozofią, o p a rtą jedynie na nauce. T a ostatnia filozofia opiera się przede w szystkim na dośw iadczeniu i to ty p u przyrodniczego. Z arzuci ona tam tem u poglądow i na św iat niespraw dzalność jej tw ierdzeń i odm ów i doznaniu religijnem u w alo ru dośw iadczenia. Jak ież są jednak szanse tych dw óch kierunków w św ietle idealistycznej teorii poznania? A ngielski uczony i m yśliciel John Oman ro zp atru je to pytan ie (w swej książce p t. T h e N a tu ra l and the S u p ern atu ral i w innych rozpraw ach) w sposób następujący: W edług K an ta um ysł nasz jest niezdolny do bezpośredniego ujm ow ania rzeczy w sobie. R zeczyw istość ujm ujem y w edług niego jedynie za pom ocą kategorii naszego um ysłu, bezpośrednio nie jesteśm y w stanie jej uchw ycić. T en zasadniczy fa k t zapoznaje nauka, której stanow isko należy wobec tego w edług O m ana określić jako n aiw ny realizm, gdyż badaną rzeczyw istość przyjm uje jako rzecz w sobie, podczas gdy w szelkie jej fa k ty są jedynie fak tam i naszej św iadom ości. Jeden jest ty lk o rodzaj fak tó w, k tó re ujm ujem y w sobie, a m ianow icie treści naszej świadom ości. T ak im w łaśnie fak tem naszej św iadom ości jest m. i. treść przeżycia religijnego. Jeżeli zatem nau k a i o p arta na niej filozofia rości sobie pretensje do w yłączności w poznaw aniu rzeczyw istości, odm aw iając zarazem w szelkiej racji b y tu poznaniu religijnem u, to jest to ty lk o w ynikiem jej naiw nego realizm u w ujm ow aniu rzeczyw istości. N ie m a ona natom iast

W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku. 13 podstaw y do kw estionow ania fak tó w św iadom ości religijnej i opartego na niej p oglądu na św iat, k tó ry w łaśnie posiada w szelkie cechy bezpośrednio ujętej rzeczyw istości. W edług O m ana zatem w kontrow ersji tej silniejsze argum enty teoriopoznaw cze mieć będzie w ręku filozofia religii, a nie ta m ta filozofia, o p arta o nauki ścisłe. D yskusja, k tó ra w yw iązała się po referatach d r L utm anow ej i d ra K ubisza, b y ła zw ięźlejsza i bardziej zw a rta niż na pierw szym w ieczorze. Podajem y tu ty lk o jej w ażniejsze p u n k ty. P rzedm iotem zainteresow ania były przede w szystkim koncepcje K oła w iedeńskiego w zw iązku z z a gadnieniem naukow ego poglądu na św iat. D r Zieleniewski ro z w aża pierw szy k ry ty czn ie tendencję całkow itego w yelim inow ania m etafizyki i to rozgraniczenie m etafizyki i nauki, jakie proponuje grupa w iedeńskich uczonych. M ów ca w skazuje, że każdej nauce są w łaściw e pew ne założenia ogólne, które przyjm uje się i w oparciu o które m o żliw a jest dopiero budow a nauki em pirycznej. Ks. dr Szramek z uznaniem podkreśla p ostulat jedności w iedzy, w skazując, że p o stu lat ten realizo w ała filozofia i teologia w średniow ieczu. D zisiaj, po w iekach ew olucji m yślow ej, najw iększą przeszkodą d la uzyskania syntetycznej jednolitej w iedzy jest rozbicie nauk, rozbieżność stanow isk badaw czych, niem ożność uzyskania porozum ienia w ich obrębie. D r L u t m a n nie zgadza się z tą pesym istyczną oceną teraźniejszego stanu w iedzy, u w a żając, że w w ielości nauk w y raża się w zbogacenie naszego poznania. N a stępnie d r L utm an k ry ty k u je koncepcję K o ła w iedeńskiego, w edle której tw ierdzenia, nie dające się uzasadnić, należałoby odrzucać jako bezsensowne. D r Rybicki charakteryzuje przedstaw ione przez dr L utm anow ą kierunek jako schyłkow y p rą d racjonalistyczny. W rzeczyw i stości w śród przem ian kultu raln y ch i społecznych w zm aga się u ludzi poczucie znaczenia pierw iastka irracjonalnego; kierunki naukow e tego ty pu, o jakim m ów ił korreferent d r K ubisz, w y ró żn iają się przez uw zględnienie w łaśnie elem entu irracjonalnego. W reszcie inż. Michejda podnosi znaczenie tolerancji w spraw ie poglądu na św iat. W zakończeniu dyskusji dr Lutmanowa sprzeciw iła się ujęciu p rac K oła w iedeńskiego jako kieru nku schyłkow ego, uw ażając, że kierunek ten posiada dzisiaj w filozofii znaczną żyw otność; poza ty m podkreśliła ra z jeszcze, że nie pow inno się tem u kierunkow i przypisyw ać stanow iska m aterialistycznego. W ieczór trzeci odbył się dnia 17 lutego 1936 r. i był po św ięcony kry ty czn em u ośw ietleniu istniejących teorii na tem at u p ad ku cyw ilizacji zachodniej. P rzew odniczył d r Paw eł R y b i c k i. N a w stępie d r R om an Lutman w ygłosił referat pod tytułem : Współczesne poglądy na kryzys i upadek cywilizacji zachodniej. O to treść: G d y m ów im y o kryzysie lub u p ad k u cyw ilizacji zachodniej, m am y na m yśli p rzeży w an y przez w arstw y intelektualne stan przesilenia w uzn aw an y ch p rzez nie d o tąd poglądach na św iat, stan, k tó ry rodzi w nich subiektyw ne przekonanie, że społeczeństw a zachodnie zam knęły łub zam y k ają już jeden okres cyw ilizacyjny i w chodzą w in n y okres, różniący się jakim iś zasadniczym i cecham i od poprzedniego okresu. K o ń

1 4 W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku czący się okres cyw ilizacyjny n azy w a się zw ykle okresem cyw ilizacji X I X w ieku, jakkolw iek chronologicznie okres ten sięga poza w iek X IX i obejm uje rów nież pierw sze dw a dziesiątki w ieku X X aż do końca w ojn y św iatow ej. Z a najbardziej istotne cechy cyw ilizacji X IX w ieku u w aża się pow szechnie rozw ój nauki (zw łaszcza n au k przyrodniczych i filozofii), o raz techniki. Z tego pow odu H. S. C ham berlain n azw ał w iek X IX w iekiem m etody. R ozw ój nauki i techniki w yw ołał głębokie p rzeo b rażenia stru k tu ry społeczeństw zachodnich we w szystkich dziedzinach ży cia publicznego. W dziedzinie gospodarczej dom inującym poglądem był liberalizm, w ysuw ający na czoło zasadę sw obody jednostki w u k ład an iu w aru n k ó w życia gospodarczego. U k ład stosunków gospodarczych na z a sadzie liberalizm u w y tw o rzy ł w dziedzinie stosunków społecznych ustrój k ap italisty czn y, opierający się na zasadzie przyw ileju posiadania (w przeciw ieństw ie do ustroju przedkapitalistycznego, opierającego się n a zasadzie przyw ileju urodzenia). W dziedzinie politycznej w iek X IX b y ł okresem dem okracji p arlam entarnej, opartej na form alnej zasadzie rów ności w szystkich obyw ateli w obec p raw a. W y tw o rem pochodnym dem okracji jest nacjonalizm, k tó ry jednak w ty m okresie nie osiągnął swej pełni, jakkolw iek był w ażnym czy n n i kiem rozw oju ów czesnych stosunków. U podstaw św iatopoglądu X IX w ieku b y ła w iara w nieograniczony postęp techniki, k tó ra m a być w m o żności zapew nić człow iekow i d o brobyt, o raz w iara w człow ieka i jego siły intelektualne. Ideałem społecznym i politycznym była rów now aga społeczna i p o lityczna o raz osiągnięcie pow szechnego dobrobytu. W szystkie te czynniki, k tó re tw o rz y ły cyw ilizację X IX w ieku, nie b y ły jednak w stanie w y tw o rzy ć harm onii, gdyż zaw ierały w sobie z a ro d k i konflik tu, które m iały dopiero dojrzeć po kataklizm ie św iatow ej w ojny. Jeden zarodek k o n flik tu tk w ił u podstaw liberalizm u i dem okracji. L iberalizm głosił zasadę w olności indyw idualnej, nieograniczonej sw o body w u k ładaniu stosunków gospodarczych bez b ran ia w zględu na jednostki słabsze. W konsekw encji m usiał prow adzić do ucisku słabszych ekonom icznie przez silniejszych, czego w yrazem był ustrój k ap italisty czny. D em okracja zaś w ysuw ała hasło rów ności w szystkich jednostek. N a razie rów ność ta pojm ow ana b y ła form alnie jako rów ność w obec p raw a. A le w następstw ie m usiało się zrodzić żądanie rów ności w innych dziedzinach. W ten sposób zro d ził się k o n flik t społeczny, k tó ry m iał po w ojnie św iatow ej doprow adzić do ogólnego kryzysu dotychczasow ej stru k tu ry społeczno-politycznej. L iberalizm opierał się na kulcie jednostki indyw iduum, dem okracja żąd ała niw elacji p raw in d yw iduum na rzecz przeciętnej, szarej m asy społecznej. L iberalizm i dem okracja z n a lazły w spólny teren w parlam entaryzm ie. R ozw ój w ypadków m usiał jed n ak prow adzić i na ty m terenie do konflik tó w m iędzy nim i. P a rla m entaryzm, o p a rty na d o k trynie dem okratycznej, daw ał form alne u p ra w nienie masie społecznej, k tórej przeciw staw iały się interesy potężnych w arstw gospodarczych, czerpiących swe soki żyw otne w liberalizm ie. D em okracja dzięki tem u, że dopuściła do głosu najszersze w arstw y spo-

Wieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku 1 5 łeczeóstw, stała się m im ow olną rodzicielką nacjonalizm u jako szerokich ruchów społecznych, nadając k o n flik to m politycznym niezw ykłej ostrości. N acjonalizm ow i zaś przeciw staw iał się im perializm, zrodzony z liberalizm u. W reszcie liberalizm i k ap italizm, opierający się na przy w ileju posiadania, w y tw arzały k o n flik ty społeczne, znajdujące swe oparcie w dem okracji, k tó ra pow stała na tle w alki z przyw ilejam i urodzenia. Z ro d ziły się więc przeciw ieństw a klasow e. T y m k o nfliktom to w arzy szy ły rodzące się k o n flik ty w dziedzinie k u ltu raln ej. D em okracja w ysuw ała hasła hum anitaryzm u, k tó re m usiały w alczyć z zasadą siły i przem ocy, w y zn aw an ą przez in d y w idualistyczny liberalizm. R ozw ój nauk przy ro d n iczy ch i technicznych oraz ekonom iczne d o k try n y liberalizm u stw o rzy ły podstaw ę dla św iatopoglądów m aterialisty czn y ch i antyreligijnych. N ie brak więc było w cyw ilizacji X IX w ieku m ateriałów p alnych. Ja k długo jednak istniał okres m aterialnego dobrobytu, ta k długo konflik ty b y ły w stanie drzem iącym. G dy jed n ak w skutek w ojny św iatow ej, w yw ołanej nieopatrznie przez liberalne czynniki kapitalistyczne, d o brob y t został zru jnow any i społeczeństw a zachodnie stanęły w obliczu k a ta stro fy ekonom icznej, zrodziło się w św iadom ości intelektualnych w arstw społecznych zagadnienie kryzysu i u p ad k u cyw ilizacji zachodniej. Sam o określenie upadek E u ro p y jest wcześniejsze. Pierw szym, k tó ry u ży ł tego określenia, b ył zdaje się Stefan Buszczyńs k i w głośnej, swego czasu anonim ow o w ydanej książce p t. L a decadence de 1 E urope (1867, drugie w ydanie 1916). D la B uszczyńskiego jednak zagadnienie u p adku E uropy nie jest zagadnieniem cyw ilizacji czy k u ltu ry, lecz jedynie zagadnieniem p olitycznym, zagadnieniem dem okracji i w olności narodów. O kreślenie u p ad ek E u ro p y nie m a u Buszczyńskiego uzasadnienia w sam ych w yw odach. Bo d la ludzi X IX w ieku zagadnienie to nie istniało. Słynna książka H. S. Chamberlaina (D ie G ru n d lagen des X IX Jahrhunderts, 1898 r.) pełna jest w iary i o p ty m izm u w przyszłość E uropy. A le dopiero pogłębiające się w świecie pow ojennym k o n flik ty, n ap rzó d społeczne, następnie rów nież gospodarcze, zaktu alizo w ały to zagadnienie zarów no w literatu rze naukow ej, jak i w większej jeszcze m ierze w publicystyce. W om aw ianej tu literatu rze m ożna ro zró żn ić trz y grupy. D o pierw szej g ru p y zaliczyć należy autorów, dających w sw ych książkach pew ne oryginalne konstrukcje historiozoficzne, osnute na założeniach o upad k u w spółczesnej cyw ilizacji zachodniej. D o tych au to ró w należą Oskar Spengler i Mikołaj Bierdiajew. D o drugiej grupy zaliczym y pisarzy, zajm ujących się ro zw ażan iam i z pogranicza historiozofii i socjologii na tem at kryzysu w spółczesnej cyw ilizacji. Pośw ięcim y tu w ięc uw agę w łoskim pisarzom G. Ferrero i B. C r o c e, oraz polskiem u socjologow i F. Znanieckiemu. W reszcie w trzeciej grupie znajdą się pisarze, szukający ro zw iązania problem u k ry zy su naszej cyw ilizacji ze stanow iska pew nej z góry przyjętej do k try n y. T ak im i są G. d e R e y n o 1 d, o raz polscy pisarze: H. Romanowski, X. A. Krzesiński i ł. Spasowski.

1 6 W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku 1) Oskar Spengler dał w sw ym dziele D er U ntergang des  bendlandes (I tom 1917, II tom 1920) najbardziej konsekw entną k o n strukcję historiozoficzną. K onstrukcja ta zasadza się na pojm ow aniu k u ltu ry jako organizm u, obdarzonego w łasnym życiem od samego p o w stania p o p rzez rozw ój aż do upadku, zam arcia i ustąpienia miejsca innej kultu rze. K ażd a k u ltu ra posiada w łasny styl i w łasny cel (Schicksal) do spełnienia. K ażda k u ltu ra trw a około tysiąc lat. O statni jej okres okres upad k u jest okresem cyw ilizacji. Spengler rozróżnia cały szereg k u ltu r (egipska, hinduska, arabska, antyczna, n azw aną apollińską, arabska, n azw an ą m agiczną). W spółczesną k u ltu rę n azy w a k u ltu rą faustow ską. O becnie żyjem y w ostatnim okresie k u ltu ry faustow skiej, w okresie cyw ilizacji zachodniej, której cechą jest m aszynizm, upadek w olności człow ieka, rezygnacja ze sw obód obyw atelskich, cezaryzm. D la Spenglera więc upadek k u ltu ry zachodniej jest rzeczą nieuchronną, w ynika z założenia historiozoficznego, że k ażd a k u ltu ra podobnie jak k ażd y organizm musi um rzeć i ustąpić miejsca innej rodzącej się k ulturze. Mikołaj Bierdiajew w sw ym podstaw ow ym dziele (U n nouveau m oyen âge 1927) nie daje takiej ogólnoludzkiej syntezy historiozoficznej. Z ainteresow ania jego d otyczą w yłącznie w spółczesnego kręgu cyw ilizacyjnego. Isto tą jego poglądu jest zasada rytm icznej zm iany w rozw oju k u ltu r. Żyjem y w okresie zam ierania jednej epoki kultu raln ej, k tó ra korzeniam i sw ym i tkw i w renesansie i hum anizm ie, w ysuw ającym hasło w olności człow ieka. S topniow o jednak człow iek zachodni oddala się od pierw otnych żyw otnych założeń renesansu, k tó ry posiadał stru k tu rę o rganiczną życia, o p artą na hierarchii i w szedł w okres m echanizm u, negacji indyw idualizm u. Jest to o znaka dekadencji. R odzi się więc reak cja przeciw dekadencji. Społeczeństw a zachodnie w chodzą w now y okres, k tó ry B ierdiajew n azy w a now ym średniow ieczem. N o w y okres nie jest zw y k ły m ew olucyjnym przejściem z jednego okresu kulturalnego w drugi, lecz oderw aniem się od poprzedniego okresu i naw rotem rytm icznym do okresu, poprzedzającego okres m odernizm u, do daw nego średniow iecza. N ie znaczy to, że now y okres m a negow ać cały dorobek w spółczesnej cyw ilizacji. N ow e średniow iecze przejm ie dośw iadczenia w olności i pozy ty w n e dorobki nauki i sztuki. A le poza ty m oprze się na now ych zasadach, naw iązujących do zasad średniow iecza. Z asadam i tym i są: ro z w ój jednostki w zespole, przezw yciężenie narodow ej ekskluzyw ności, u n i w ersalizm i kolektyw izm, teonom ia, uznaw anie auto ry tetu i zasady w odzostw a, wreszcie n aw ró t do chrystianizm u. B ierdiajew uznaje więc zasadę ry tm ik i w dziejach ludzkości. O sta tecznym celem rozw oju historycznego jest spełnienie przez ludzkość swego losu, k tó ry m jest osiągnięcie w iecznego, absolutnego życia przez przejście ziem skiej historii w historię nieba. T rag izm historii polega na tym, że rozw iązanie jej znajduje się nie w ew n ątrz historii, lecz poza nią (D er Sinn der G eschichte 1925). 2) D o drugiej grupy zaliczyliśm y pisarzy, k tó rzy nie dają żadnej zw artej konstrukcji historiozoficznej, lecz rozw ażają niektóre zagadnienia, zw iązane z problem em kryzysu w spółczesnej epoki.

W ieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku 17 denedetto Croce (A ntyhistoryzm 1930, tłum aczenie p o l skie: M archot 1935) w idzi źródło w spółczesnego kryzysu in telek tu alnego w szerzącym się św iatopoglądzie, o p arty m na antyhistoryzm ie. Istnieją dw ie fo rm y antyhistoryzm u: pierw szą form ą jest fu tu ry zm, lekcew ażący w im ię nierozsądnego ak ty w izm u w szystko, co m a jakiś zw iązek z przeszłością; druga form a d ąży do absolutu, stałości, jedności i pew ności p rzez przezw yciężenie historyzm u. Form ę tę reprezentuje k a tolicyzm. T ym czasem k u ltu ra jest w ytw orem historii, podobnie jak i w szystkie w artości są w ytw orem procesu dziejow ego. R ozw ój ludzkości musi więc reprezentow ać ciągłość historyczną i opierać się o zdobyte w artości. P odstaw ą rozw oju bow iem jest w iara w człow ieka. Florian Znaniecki w swej pierw szej p racy (U padek cyw ilizacji zachodniej 1921) daje w yraz sw em u optym izm ow i w obec głosów o grożącym u p ad k u zachodniej cyw ilizacji. W id zi w praw dzie jej słabe strony, k tó re są p rzy czy n ą kryzysu. Są to : w zrost m aterializm u, ochlokracji, im perializm u rasow ego (żydow skiego), w reszcie bolszew izm. A le te p rzejaw y nie uspraw iedliw iają sądów o całkow itej dekadencji naszej k u ltu ry, k tórej istotne cechy są trw alsze. D o ty ch cech zaliczyć należy: obok nierów ności klas w ew nątrz społeczeństw p ozytyw ne ideały p an o w ania n ad p rzy ro d ą, bogactw a indyw idualnego i społecznego, ideał n a rodow y, ideał przezw yciężenia cierpień przez popraw ę m oralną. N ie bezpieczeństw o upad k u cyw ilizacji m oże być uchylone przez św iadom y, tw órczy, bezinteresow ny i solidarny w ysiłek całej w spółczesnej ary sto kracji ducha. D alszy sw ój pogląd na cyw ilizację rozw ija Z naniecki w późniejszej swej p racy (L udzie teraźniejszości a cyw ilizacja przyszłości, 1935). P rz y szła cyw ilizacja będzie w szechludzka i zaw ierać będzie w szystkie n a j cenniejsze pierw iastki cyw ilizacji n arodow ych, będzie hum anistyczna (w ty m znaczeniu, że k u ltu ra duchow a będzie mieć przew agę nad cyw i lizacją m aterialną), będzie dalej społecznie harm onijna, w olna od k o n flik tó w dzisiejszych, w reszcie płynna o rów now adze dynam icznej, t. zn. że tw órczość będzie norm alną funkcją k u ltu raln ą jednostek i grup lu d z kich. Stw orzenie przyszłej cyw ilizacji jest problem em w ychow ania ludzi. N o w a cyw ilizacja musi pow stać jako w ynik działalności konkretnego, realnego zespołu św iatow ego w szystkich ludzi m ądrych a dobrych. Z upełnie in n y ch arak ter m ają ro zw ażan ia Guglielmo Ferrera. W szeregu szkiców (po polsku u k azały się: M iędzy przeszłością a tym, co nas czeka, 1927, P rzem ow y do głuchych b. r.) rozw aża on zagadnienia kry zy su św iata zachodniego głów nie ze stanow iska p o lity czno-ekonom icznego. W iek X IX posiadał w iarę w złoto i w idział cel życia w zabaw ie. P racę trak to w ano jako tru d. W skutek tego św iat stracił spoistość. P rzero st w artości pieniądza d o p ro w ad ził do d y k tatu ry. N ie p aństw o silne w inno być celem, ale państw o rozum ne, spraw iedliw e, przezorne. Ideałem w inna być jedność i solidarność św iata. I n iew ątpliw ie św iat d ąży do tego ideału p o p rzez w ielkie cierpienia i kryzysy. Istnieją dw ie cyw ilizacje: ilościow a, opierająca się na postępie, i jak o ściowa, opierająca się na doskonałości. Ludzkość musi w yjść i w ychodzi na poszukiw anie tej doskonałości.

1 8 Wieczory dyskusyjne Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku W szyscy przytoczeni tu autorow ie mimo różne p u n k ty w yjścia dochodzą do tej sam ej konkluzji, k tó rą jest optym izm i w iara w człow ieka. 3) T rzecia grupa pisarzy ro zp atru je zagadnienie kry zy su i u padku cyw ilizacji z pew nego z góry przyjętego założenia. P ogląd ich na to zagadnienie jest uproszczony. P rzyczynę kryzysu w idzą w sprzeniew ierzeniu się ideałom, głoszonym przez w yznaw aną przez nich doktrynę, ratu n ek zaś w idzą w uznaniu tych ideałów. D o tej grupy należą pisarze kato liccy : G. d e Reynold (L E urope tragique, 1934) o raz polscy p i sarze: ks. A. Krzesiński (K u ltu ra now oczesna i jej tragizm, 1934) i H. Romanowski (F ilozofia cyw ilizacji, 1934). D o k try n ę zaś socjalistyczną reprezentuje W ł. Spasowski (W yzw olenie człow ieka, 1933). N ajciekaw szym pisarzem jest niew ątpliw ie de R eynold, k tó ry daje w nikliw ą analizę w spółczesnego kryzysu cyw ilizacji europejskiej. T rag ed ią w spółczesnego człow ieka jest antropocentryzm, k tó ry d o p ro w ad ził do u p adku ducha i zan ik u tw órczości człow ieka w relatyw izm ie i kolektyw izm ie. R atunkiem dla w spółczesnej cyw ilizacji jest n aw ró t do idei Boga jako jedności: Jeden Bóg, jedna ludzkość, jedna m oralność, jedno p raw o, jeden kościół, jedność duchow a oto w ynik ro zw ażań tego pisarza. D o podobnej koncepcji jedności ludzkości dochodzi rów nież Spasowski, ty lk o jedność tę u p atru je w realizacji zasad socjalistycznych, o p arty ch na zasadzie p rac y społecznej. U w spom nianych p isarzy katolickich spotykam y się z w yraźnie określonym pojęciem up ad k u cyw ilizacji zachodniej. R o zw ażan ia ich cechuje pesym izm w ocenie m ożliw ości rozw ojow ych człow ieka i ludzkości. W przeciw ieństw ie do Spasow skiego, którego poglądy o d znaczają się o p tym istyczną w iarą w człow ieka i przyszłość ludzkości, pisarze kato liccy nie w ierzą w m ożliw ość ratu n k u w łasnym i siłam i człow ieka, lecz w naw rocie do Boga i katolicyzm u. N ie m a u nich w iary w ciągłość h i storycznego rozw oju: są oni przedstaw icielam i an tyhistoryzm u, k tó ry zw alczał Croce. R ozw ażono tu poglądy pew nych pisarzy na tem at kry zy su i u p a d ku cyw ilizacji zachodniej. Jedni pisarze ujm ują zagadnienie kryzysu lub u padku cyw ilizacji w form ę pew nych konstrukcji filozoficznych (Spengler, B ierdiajew ). Inni oceniają to zagadnienie ze stanow iska pew nej d o k try n y religijnej czy społecznej (de R eynold, K rzesiński, R om a now ski Spasow ski). P oglądy pierw szych pojaw iły się jeszcze w czasie w ojny i w okresie pow ojennym, ale jeszcze przed św iatow ym kryzysem gospodarczym. D rugie p oglądy p o jaw iły się już po w ybuchu kryzysu. M ożna w ysunąć tw ierdzenie, że w łaśnie kryzys ekonom iczny, upadek pro sp erity, niem ożność znalezienia w yjścia z tego kryzysu, skłoniła ludzi do szukania ratu n k u w snuciu różnych poglądów m etafizycznych w oparciu o pew ne rozpow szechnione d o k try n y. W śród pisarzy okresu kryzysow ego znajdujem y pisarzy, których p oglądy nacechow ane są optym izm em i w iarą w człow ieka o raz p rz y szłość ludzkości (Ferrero, C roce, Z naniecki, Spasow ski), o raz p isarzy o nastaw ieniu pesym istycznym (pisarze katoliccy). Pierw si są niew ątpliw ie epigonam i daw nej epoki dem okratyczno-liberalnej. O statn i w łaśnie