Waldemar Łysiak Frank Lloyd Wright. Copyright by Waldemar Łysiak 19966/1967, 1982 i 1998. Wydanie drugie: Warszawa - Chicago 1999



Podobne dokumenty
UROK CEGŁY NIE PRZEMIJA

ZAJĘCIA ARTYSTYCZNE KLASA 3 GIM


Ocena Celujący Bardzo dobry Dobry Dostateczny Dopuszczający Dział Aktywność twórcza - systematycznie rozwija własną

Jak dobrać kolor elewacji?

Dom.pl Domy z poddaszem: jak dobrać rozmiar okna dachowego?

Dom.pl Funkcjonalne i piękne projekty domów do budowy pod miastem

3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem

Dom.pl Czerwona dachówka - jaka elewacja podkreśli nowoczesny styl domu?

Dom.pl Salon z aneksem kuchennym w minimalistycznym stylu. Pomysł na nowoczesne wnętrze

Projekt nagrodzono za interesującą propozycję spójnego, wielobryłowego zespołu zabudowy scalającej urbanistycznie nowoprojektowany zespół z

Andrzej Siemi ń ski. malarstwo. 27 V VII Galeria J

Elżbieta Jezierska. Kraina sztuki. Scenariusz 7. Pełna nastroju architektura średniowiecznych kościołów

WOJEWÓDZKI KONKURS HUMANISTYCZNY DLA SZKÓŁ PODSTAWOWYCH POZNAŃ 2011/2012 ETAP REJONOWY

Pomysł na wnętrze: strefa dzienna na parterze

PRZEDMIOTOWY SYSTEM OCENIANIA-PLASTYKA KLASA IV

Szukaj. Newsletter. muratorplus.pl budowlany serwis dla profesjonalistów Architektura murator. Szukaj. Szukaj takŝe w informatorach online

Dom.pl Ciemne kolory dachu: jak skomponować je z elewacją?

Aranżacja małego salonu - co na okno?

PRZYZNANE NAGRODY, OPINIE O PRACACH KONKURSOWYCH

Okno dachowe w łazience - gdzie montować?

Raj na ziemi. Ogrody Orientu

Dom.pl Popularne projekty domów z dachem dwuspadowym: elegancka prostota

Dobieranie kolorów dachu - inspiracje

WNĘTRZA W STYLU MODERNISTYCZNYM Z LAT 30TYCH

Przedstawiamy popularne projekty domów z poddaszemużytkowym, w których architekci opracowali różne pomysły na zaaranżowanie pomieszczeń na poddaszu.

Dom.pl Biały salon z cegłą na ścianie. Piękna aranżacja modnego wnętrza

Popularne projekty domów parterowych

ORIGAMI Z opornym papierem zmierz się i TY!

WYMAGANIA EDUKACYJNE Z PLASTYKI DLA KLASY I GIMNAZJUM

Kraina sztuki. Scenariusz 8. Dynamiczna i dekoracyjna sztuka secesji. Elżbieta Jezierska

STYLOWE MEBLE Z DUSZĄ

Siding winylowy. Efektowna elewacja domów w amerykańskim stylu

3. Poziom i kierunek studiów: st. I stopnia, architektura wnętrz

Wymagania edukacyjne z plastyki klasa 6

Dom.pl Zrealizowane projekty domów: zobacz klasyczny dom z dachem dwuspadowym

Coraz popularniejsze domy z dachem płaskim. Jakie zalety ma płaski dach?

PRAWDZIWA CEGŁA WYPALANA TRADYCYJNIE

Program zajęć artystycznych w gimnazjum

ZDOBIENIE WNĘTRZ I FASAD BUDYNKÓW

10 września - 10 listopada 2010 wernisaż: 9 września godz

Tak będzie wyglądał Teatr Miejski

WYDZIAŁ ARCHITEKTURY WNĘTRZ I SCENOGRAFII KIERUNEK ARCHITEKTURA WNĘTRZ STUDIA II STOPNIA STACJONARNE ROK AKADEMICKI 2018/2019 PROGRAM PRACOWNI

Projekty domów z dachem wielospadowym 1. Projekt DOM EB2-37

Architekci rozpoczęli od wytyczenia budynku wzdłuż osi wschód-zachód, w sposób umożliwiający maksymalne wykorzystanie słonecznego światła do

Poczuj inspirację, stwórz z nami swoje meble

Zobacz popularne projekty domów od wewnątrz, które zamiast standardowej kondygnacji przewidują atrakcyjną antresolę.

6. Liczba i rodzaj godzin zajęć: Ir. 180 h, II r. 180 h, zajęcia pracowniane

2. KIEROWNIK PRACOWNI Dr hab. Weronika Węcławska-Lipowicz prof. ndzw. UAP

As pancerny i projektant powojennej Łodzi. Sto lat temu urodził się Edmund Orlik

WYMAGANIA EDUKACYJNE NIEZBĘDNE DO UZYSKANIA POSZCZEGÓLNYCH ŚRÓDROCZNYCH I ROCZNYCH OCEN Z PLASTYKI W KLASIE IV

Najpiękniejsze i tanie w budowie projekty domów z dachem dwuspadowym 1. Projekt DOM AF6-41

Dom.pl Projekty domów z garażem: kiedy warto zdecydować się na garaż w piwnicy?

Dom.pl Piękny salon z kuchnią - pomysł na nowoczesne wnętrze z cegłą w tle

Dom.pl Najpiękniejsze projekty domów w stylu dworkowym: przykład stylowego domu jednorodzinnego

Podstawy balonowych kreacji

2. Wymagania wstępne w zakresie wiedzy, umiejętności oraz kompetencji społecznych (jeśli obowiązują):

D. BROWAR I PIEKARNIA A.F. JENSZÓW, NASTĘPNIE H. KIJOKA przy ul. Podwale 7, nr pol

Władysław Pluta odpowiada na pytania Agnieszki Ziemiszewskiej. największe emocje wywołują we mnie dzieła racjonalne

Dom.pl Ciekawe projekty domów: dom piętrowy w stylu śródziemnomorskim

NADBUDOWY MIESZKALNE Z PREFABRYKOWANYCH WIĄZARÓW

Planujesz budowę? Najpierw działka, potem projekt domu!

LEKCJA 111 Powtórzenie poranne i wieczorne:

Dom.pl Piaskowiec: kamień na elewacje, podmurówki, schody

Magia stylowych połączeń

Umiejętności na ocenę dopuszczającą. Umiejętności na. ocenę dostateczną

Wymagania edukacyjne. Klasa VI. Wymagania

Ł AZIENKI K RÓLEWSKIE

"Ludwiki", czyli pomysł na wnętrze w stylu francuskim

Dom.pl Zrealizowane projekty domów z poddaszem: stylowy i elegancki dom jednorodzinny

Dom.pl Wypełnione światłem projekty domów z jadalnią w wykuszu

Projekty domów w kształcie litery L: komfortowe wnętrza

Załącznik nr 8.1 do SIWZ

/5 Showroom 87

Przedmiotowy System Oceniania z plastyki w klasach V-VI Szkoły Podstawowej w Rycerce Górnej

Z MIŁOŚCI DO NATURY KAMIENIE DEKORACYJNE STONE MASTER

III. GRUPY PRZEDMIOTÓW I MINIMALNE OBCIĄŻENIA GODZINOWE

DOKUMENTACJA TECHNICZNA. Propox sp. z o.o. / Fundacja Pomorskie Muzeum Motoryzacji. Pomorskie Muzeum Motoryzacji z funkcją dodatkową.

Rysunek prezentacyjny - opis przedmiotu

z inspiracji prawdziwych mistrzów

Karnisze - dekoracja okien

prawdziwa natura w Twoim salonie

Kominek w salonie - zobacz 3 nowoczesne aranżacje


Wstęp. Wejście główne do kościoła Najświętszego Zbawiciela

WYPOCZYNEK NA ŁONIE NATURY WE WŁASNYCH CZTERECH ŚCIANACH

PLASTYKA KRYTERIA OCEN DLA KLAS IV

5 pomysłów na dom: oryginalne materiały elewacyjne

NOWOCZESNA KAMIENICA NA STARYM MOKOTOWIE

Balustrada jako element dekoracyjny wnętrza

ŁÓDŹ OSTATNIE NIEODKRYTE MIASTO

Świetnym przykładem pięknie zaprojektowanej i zrealizowanej inwestycji jest główna nagroda w programie Dom Marzeń telewizji TVN. fot.

KONCEPCJA URBANISTYCZNA ZAGOSPODAROWANIA WYSPY SPICHRZÓW W ELBLĄGU- CZEŚĆ OPISOWA

EKLEKTYCZNY LOFT EKLEKTYCZNY

EKSKLUZYWNE SCHODY WEWNĘTRZNE

BOOKSHOP KAFE GALLERY / WYDAWNICTWO

Dotyczy: konkursu na opracowanie koncepcji punktu widokowego na placu budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.

Projekty wnętrz: subtelna aranżacja salonu z kuchnią

FORMOWANIE BEZ GRANIC. Projektowanie elewacji z użyciem blach perforowanych RHEINZINK TYTAN-CYNK MADE IN GERMANY

Zakład Historii Sztuki, Filozofii i Sportu Katedra Edukacji Artystycznej

Transkrypt:

1

2

3

Waldemar Łysiak Frank Lloyd Wright Copyright by Waldemar Łysiak 19966/1967, 1982 i 1998 Wydanie drugie: Warszawa - Chicago 1999 Opracowanie graficzne i typograficzne: Waldemar Łysiak i Adam Wojtasik Na awersie okładki zdjęcie świetlika dachowego Salomon Guggenheim Museum w Nowym Jorku; na rewersie detal rzeźbiarski z Johnson Wax Building w Racine Redakcja techniczna: Adam Wojtasik Prawa ikonograficzne: 1998 The Frank Lloyd Wright Foundation FDN 1998 The Frank Lloyd Wright Foundation, Scottsdale, AŻ 1998 The Frank Lloyd Wright Archives, Scottsdale, AŻ 1998 The Frank Lloyd Wright Home and Studio Foundation, Oak Park,IŁ ISBN 83-87071-87-0 EX LIBRIS - POLISH BOOK GALLERY Inc. 5554 West Belmont Ave.. Chicago II. 60641, phone (773) 282-3107, fax (773) 282-3108 WYDAWNICTWO ANDRZEJ FRUKACZ, EX LIBRIS - GALERIA POLSKIEJ KSIĄŻKI pi. Trzech Krzyży 16, 00-499 Warszawa, tel. 628-31-07, 628-45-15, fax 628-31-55 Skład, łamanie i montaż elektroniczny Key Text sp. z o.o., ul. Prosta 2/14, 00-850 Warszawa Montaż, druk i oprawa ŁÓDZKA DRUKARNIA DZIEŁOWA S.A., ul. Rewolucji 1905 r. nr 45, 90-215 Łódź 4

Nota edytorska Jako twórca pierwszej (i jedynej) książkowej biografii Wrighta napisanej ręką Polaka Waldemar Łysiak wielokrotnie przy okazji różnych rocznic i wystaw jest nagabywany przez dziennikarzy pragnących uzyskać wypowiedź o Wrighcie. Ostatniego takiego wywiadu udzielił Rzeczypospolitej dopiero co, 22 września 1998 roku. W wywiadzie tym tłumaczy dlaczego, chociaż ma m.in. wykształcenie architektoniczne, nie został architektem (... dlatego, że w Polsce można było budować domy na wzór budy dla psa ), Franka Lloyda Wrighta określa jako najlepszego architekta XX wieku, a jego realizacje jako ósmy cud świata. Tym realizacjom oraz temu genialnemu amerykańskiemu architektowi poświęcił swą... debiutancką książkę. Tak, tak Franka Lloyda Wrighta można właściwie uznać za debiut literacki Waldemara Łysiaka, chociaż nie debiut wydawniczy. Pierwsze bowiem jego książki ukazały się na rynku w roku 1974, a Frank Lloyd Wright kilka lat później. Lecz ta biografia wielkiego twórcy została napisana przez Łysiaka już w... 1966 roku! Precyzując: została napisana jako praca konkursowa przez studenta Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Sam Łysiak tak o tym pisze w swoim pamiętniku ( Lepszy, 1990): Ów konkurs ogłosił Wydział Architektury PW, gdyż nie istniała w języku polskim monografia twórczości Wrighta, co stanowiło duże utrudnienie dydaktyczne. Byt to konkurs dla profesorów, docentów, adiunktów i hierarchów podobnego szczebla, ale żeby imprezę udemokratycznić i nadać jej większy liczbowy splendor, dopuszczono też studenterię wyższych roczników. Prace anonimowe i tylko jeden laur dla zwycięzcy. Po ustaleniu, która praca jest najlepsza, otwarto kopertę z jej hasłem, aby zobaczyć, który profesor to napisał. W kopercie było nazwisko studenta czwartego roku, co profesorom i docentom uświadomiło bezsens wymogu anonimowości konkursowej. Ale werdyktu cofnąć już nie było można. Można było tylko sprawić, żeby szczeniak nie dostał (prócz nagrody) honorarium wydawniczego. Polska biografia Wrighta musiała zaczekać na druk aż student-triumfator sam zostanie belfrem i Arkady zwrócą się do niego z propozycją. Zwróciły się kilkanaście lat później, dopiero w 1978 roku (data podpisania umowy wydawniczej), a wydały w roku 1982. Obowiązkową tzw. recenzję wewnętrzną dla wydawnictwa napisał czołowy polski architekt, urbanista i wykładowca akademicki, prof. Jerzy Hryniewiecki (notabene jego współpracownikiem przy budowie warszawskiego Stadionu Dziesięciolecia był inżynier Stanisław Łysiak, ojciec Waldemara). Recenzja zaczynała się tak: 5

Otrzymany do zaopiniowania tekst pracy wraz z proponowanym przez autora materiałem ilustracyjnym dał mi wiele satysfakcji. Zarówno działalność literacka i publicystyczna dr. Waldemara Łysiaka, znana mi i ceniona przeze mnie w szeregu jego prac i esejów z dziedziny historii i sztuki, jak i jego temperament literacki, gwarantowały mi pełnowartościową analizę twórczości i dziejów tak wybitnej i kontrowersyjnej postaci architektury współczesnej, jaką był Frank Lloyd Wright. Praca ta przedstawia wielkiego architekta i jego twórczość w układzie chronologicznym, z wydobyciem zarówno tła epoki, jak i specyfiki stosunków amerykańskich w okresie tworzenia się architektury na przełomie XIX i XX wieku aż do naszych czasów, to jest do 1959 roku. Jest to praca o wysokiej wartości merytorycznej (zarówno pod względem tekstu, jak i doboru ilustracji), dająca pełny obraz twórczości F. L. Wrighta, będzie więc na pewno bardzo przydatna dla architektów, dla studentów i dla czytelników interesujących się architekturą i sztuką współczesną. Moim zdaniem praca nie wymaga żadnych przeróbek merytorycznych, jest bowiem oparta na bogatej literaturze wykorzystanej przez autora, co uchroniło ją przed niedokładnością lub opuszczeniem ważnych elementów życiorysu twórczego F. L. Wrighta. Itd. Dalej następowały szczegółowe wnioski. Konkluzja wnikliwej (sześciostronicowej) recenzji brzmiała tak: Stwierdzam, że praca dr. Waldemara Łysiaka w pełni zasługuje na wydanie drukiem. Praca ta ma walory zarówno naukowe, jak i literackie. Bez zastrzeżeń (...) prof. arch. J. Hryniewiecki. Zastrzeżenia mógł budzić nakład edycji 10 tyś. egzemplarzy, co wtedy było przysłowiową kroplą w morzu. Większość tego nakładu otrzymały uczelnie i biblioteki państwowe, więc dla wielbicieli pisarstwa Waldemara Łysiaka zostało do księgarnianego nabycia bardzo mało egzemplarzy. Stąd Frank Lloyd Wright jest niezmiennie od kilkunastu lat najbardziej poszukiwaną pozycją autora, trudną do zdobycia nawet w handlu antykwarycznym. Niniejsza druga edycja książki ma ambicję wypełnić zapotrzebowanie rynku. Edycja ta różni się od pierwszej twardą oprawą bibliofilskiej części nakładu, trochę większą liczbą zdjęć biało-czarnych oraz rysunków, jak również ikonografią barwną. Dwadzieścia dwa lata temu student Waldemar Łysiak ozdobił swą pracę konkursową pięcioma własnoręcznymi ilustracjami kolorowymi wykonanymi w technice mieszanej (piórko tuszowe, gwasz i akwarela). Dajemy je na wkładce barwnej przy końcu książki, tusząc, iż będzie to dla Czytelników smakowita biżuteria edycji. Wreszcie smaczek ostatni, wart chyba przytoczenia. W konkursie z roku 1966 (rozstrzygniętym w roku 1967) każda praca występowała anonimowo była opatrzona tylko godłem, a nazwisko autora znajdowało się w zamkniętej kopercie z tym samym godłem na wierzchu. Autor zwycięskiej pracy wybrał sobie godło Święta Helena, wówczas zupełnie dla jurorów niezrozumiałe. Dzisiaj, znając pronapoleońskie (wręcz bonapartystowskie) sympatie Waldemara Łysiaka doskonale rozumiemy to godło. Wright jest dla pisarza Napoleonem współczesnej architektury, samotnym niby cesarz z wyspiarskiego (świętoheleńskiego) eremu. Andrzej Frukacz 6

Żegnaj, Franku Lloydzie Wrighcie! Umarłeś, zanim zdążyłem nauczyć się pieśni o tobie. Gdy nie mogę spać nocą, myślę o tym, czego dokonałeś. Żegnaj, Franku Lloydzie Wrighcie! z ballady o Wrighcie śpiewanej przez duet Simon & Gurfunkel 7

Frank Lloyd Wright przyszedł na świat prawdopodobnie w 1867 roku (sam podawał datę: 8 czerwca 1869 roku) w małym miasteczku Richland Center położonym w dolinie Wisconsin River jako dziecko walijskiego kaznodziei i walijskiej nauczycielki. Kilka miesięcy wcześniej matka, Anna Wright z domu Lloyd, wiedziona proroczą intuicją odgadła, że urodzi syna i że syn ten będzie architektem, toteż przygotowywany dla niego pokój dziecinny ozdobiła drzeworytami przedstawiającymi katedry angielskie. Te wizerunki, matczyna troskliwość, zalana słońcem dolina i muzyka klasyczna (Bach i Beethoven), którą pasjonował się jego ojciec, kształtowały Franka w ciągu pierwszych lat życia. Nie było to jednak sielankowe dzieciństwo ze względu na nie kończące się awantury między rodzicami. Po siedemnastu latach małżeństwa matka powiedziała do ojca krótko: Panie Wright. Dzieci wychowam sama, nie jesteś mi już więcej potrzebny. Opuść ten dom, jeśli chcesz. William Russel Cary Wright chciał. Zamknął za sobą drzwi i Frank nigdy go już więcej nie zobaczył. Przeżył to rozstanie bardzo ciężko. Stał się skryty, zamknięty w sobie i znerwicowany, a równocześnie kiełkowały jego bezwzględność, upór i tajone ambicje, które upodobniły go do ojca. Kult Beethovena nie był jedynym dziedzictwem, jakie pozostawił mu w spadku Wrightsenior; w przyszłości Frank identycznie porzuci swoją pierwszą żonę. Na krótko przed odejściem męża Annie Wright udało się umieścić Franka na wydziale inżynierii lądowej uniwersytetu stanu Wisconsin. Studiował niezbyt zapalczywie, a jednocześnie chcąc pomóc matce i siostrom najął się do pracy w Madison (rok 1886), u przedsiębiorcy budowlanego Allana Connovera, który zatrudniał chłopca w charakterze nadzorcy placu budowy przy kilkunastu realizacjach. Właśnie wtedy nastąpiła tragedia, której efekt stał się wręcz legendarny (opis tego wypadku cytują prawie wszyscy biografowie Wrighta jako symbol jego stosunku do tradycyjnej, pełnej atrap architektury XIX-wiecznej): zawaliło się skrzydło gmachu rządowego w Wisconsin, grzebiąc wielu ludzi. W oknie któregoś z pięter Frank ujrzał przygniecionego belką robotnika, nad którym wisiał niczym nóż gilotyny płat ciężkiego blaszanego gzymsu. Komentarz Wrighta był jednoznaczny: Jeśli taki gzyms jest blaszanym fałszem, to dlaczego reszta budynku miałaby być prawdziwa? On cały jest fałszem!. W roku 1887 Frank zdecydował się rzucić studia i pracę u Connovera, po czym wyruszył do Chicago. Matka nie pochwalała tego kroku, lecz zaopatrzyła go na drogę w futrzany kołnierz do płaszcza i w Żywoty Plutarcha (notabene Wright bardziej gustował w podręczniku Froebla z zakresu geometrii wykreślnej; jako dziecko bawił się zestawami klocków Froebla, które kupiła 8

mu matka). Nieco wcześniej jeden z wujów Franka, wielebny Jenkin Lloyd Jones, zlecił chicagowskiemu architektowi, Josephowi Lymanowi Silsbee, budowę kościoła dla swej kongregacji i teraz bez trudu ulokował osiemnastoletniego siostrzeńca w pracowni Silsbeego. U Silsbeego, który przeciwnie do wielu innych ówczesnych architektów w Stanach Zjednoczonych nie był wyznawcą propagowanego przez paryską Akademię Sztuk Pięknych historycyzmu i dla własnego użytku wytworzył eklektyzujący na modłę angielską, trochę nieuporządkowany, romantyczny cottage style (pewne cechy tego stylu, zwanego także stylem królowej Anny, można odnaleźć w masowo później budowanych przez Wrighta domkach mieszczańskich), Frank zaczął na serio uczyć się architektury. Powstały wówczas pierwsze jego samodzielne bądź prawie samodzielne projekty (Lloyd House w Spring Green w stanie Wisconsin i Unitarian Chapel w Sioux City w stanie Iowa). Wziął także udział przy tworzeniu tzw. pierwszej Hillside School w Spring Green, gdzie uczyły jego ciotki, Nell i Jane Lloyd Jones. Prawie wszystkie zarobione pieniądze, począwszy od dziesięciodolarowej zaliczki na konto pierwszej pensji, wysyłał matce (wkrótce zresztą ściągnął rodzinę do Chicago, gdzie zamieszkali na przedmieściu Oak Park w sposób bardziej niż skromny). Wieczorami namiętnie czytał i rysował, czerpiąc wzory z pracy Owena Jonesa Grammar of Ornaments, z pomysłów własnych i ze wskazań Silsbeego. Ten pierwszy belfer Wrighta pozostawiał uczniowi dużo swobody, otwierając mu jednocześnie oczy na olbrzymie możliwości rozwiązywania formy i konstrukcji. 9

W roku 1888 najwybitniejszy przedstawiciel tzw. chicagowskiej szkoły architektury, trzydziestodwuletni, stojący dopiero u progu wielkiej kariery, Louis Henry Sullivan szukał ze swym wspólnikiem Adlerem rysownika, który mógłby opracować detale ornamentacyjne dla słynnego Chicago Auditorium. Pewnego dnia do drzwi Sullivana zapukał młodzieniec trzymający pod pachą teczkę pełną rysunków, które wzbudziły umiarkowany zachwyt. Mimo wszystko te stworzone przez Wrighta w ciągu kilku nocy wariacje ornamentacyjne, oparte na motywach stosowanych przez Silsbeego i Sullivana, na wzorach Jonesa i płodach własnej wyobraźni, stały się dlań przepustką do znakomitej pracowni, w której miała się rozegrać historyczna bezpardonowa walka z eklektyzmem o sens i jakość oraz o nowy kształt architektury. Po podpisaniu z Sullivanem pięcioletniego kontraktu Wright włączył się w tę walkę z całym młodzieńczym zapałem, a okres tej współpracy ostatecznie ukształtował jego osobowość twórczą. W swojej autobiografii Wright nazwał Sullivana ukochanym mistrzem ( Lieber Meister ), lecz mimo to i mimo że wpływy Sullivanowskie odnajdujemy w niektórych dziełach Wrighta, 10

Frank nie uważał się za klasycznego ucznia. Pisał o tym tak: Jeśli nawet Sullivan byt moim nauczycielem, to ja z pewnością nie bytem jego uczniem. Uczeń zazwyczaj naśladuje mistrza i potem staje się jego wrogiem. Jak mogli być kiedykolwiek wrogami ideowymi, jeśli ich bunty wyrastały z tego samego pnia, z kategorycznego protestu przeciwko bękartowi eklektyzmu: funkcji bez formy i formie bez funkcji! Było to partnerstwo myśli, gdzie Sullivan legitymował się większym doświadczeniem w propagowaniu zgodności formy i funkcji architektonicznej ( Forma zawsze wynika z funkcji! ), Wright zaś potrafił precyzyjniej sformułować regułę: Forma wynikająca z funkcji to tylko stwierdzenie faktu. Fakt ten dopiero wtedy staje się autentyczną twórczością, gdy formę i funkcję traktuje się jako integralną całość. Kiedy w późniejszych latach Wright zaatakuje funkcjonalistów zarzuci im niezrozumienie tej reguły i rozdzielne operowanie funkcją oraz formą, podczas gdy forma nigdy nie zyska doskonałości, jeśli funkcja nie zostanie optymalnie rozwiązana. Kiedy Wright zaczynał pracę w studio Sullivana, ten ostatni, mimo całego swego nowatorstwa i krytycyzmu wobec tradycyjnej architektury, znajdował się pod wpływem kamiennych, romanistycznych (neoromańskich) budowli Henry'ego Richardsona. Toteż chicagowski Auditorium Building, mający w zamierzeniu inwestora uczynić z Chicago centrum kulturalne kraju, zewnętrznie podobny był do Richardsonowskiego magazynu Marshall Fields, wewnątrz zaś eksplodowała istna orgia charakterystycznej Sullivanowskiej ornamentyki, pełnej naleciałości japońskich i powikłanych, plastycznie wystylizowanych form roślinnych (zajmowanie się tą ornamentyką stanowiło przez dwa lata główną robotę Wrighta w pracowni Sullivana). Co prawda A.D. 1892 mistrz skrytykował przesadne dekoracje eklektyzmu ( Ozdoby będące tylko luksusem są niepotrzebne. Nasz zmysł estetyczny zyskałby, gdybyśmy na kilka lat zaniechali ornamentów i wznosili obiekty piękne poprzez swą nagą formę ), jednakże wbrew wszystkim swoim rewolucyjnym deklaracjom nigdy nie potrafił radykalnie wyjść poza nowatorstwo typu europejskiej Art Nouveau (Jugendstilu) i artystów z kręgu Williama Morrisa tudzież Henry'ego van de Velde, którzy unikając nadmiernej i pretensjonalnej ornamentyki historycyzmu żeglowali po arabeskowych, zdradliwych wodach ornamentyki secesyjnej. Mówiąc o powrocie do natury (wczesna koncepcja architektury organicznej, którą rozwinie i uskrzydli dopiero Wright, dając jej dużo szerszy wymiar) nie zdobył się na pogłębienie swych propozycji, doprowadzenie ich do końca i zrozumienie w pełni. Teoretyzując prawidłowo problemy architektury organicznej w swych publikacjach w praktyce czerpania od przyrody wzorów nie wyrwał się z ciasnego kręgu organicznej dekoracji. Pozostaje wszakże jego niekwestionowaną zasługą, że natchnął filozofią owego naturalizmu swego genialnego 11

asystenta. Dopiero Frank Lloyd Wright zrozumiał, iż oferowana przez naturę lekcja zasad prowadzi nie tylko do rzetelności tworzenia (Sullivan w Kindergarten Chats definiował architekturę organiczną jako: na wskroś uczciwą pod względem treści tudzież zewnętrznego wyrazu ) i do stosowania roślinnej ornamentyki, lecz i nieuchronnie do różnicowania form strukturalnych architektury. Uczciwość była dla Wrighta oczywistą bazą pierwotną, a przez architekturę organiczną, z której dzięki narzuceniu Sullivanowskiej idei czysto architektonicznych prawideł uczynił później kierunek swej twórczości, rozumiał architekturę powstającą w ścisłym związku z charakterem terenu wybranego pod budowę (harmonijne dopasowanie bryły do krajobrazu), rozrastającą się odśrodkowo od pnia (pionu grzewczego) i w pełni, na sposób nowoczesny, odpowiadającą atawistycznym potrzebom i wymaganiom człowieka, zwłaszcza zaś potrzebie bezpieczeństwa i wygody. Jego realizowane od ostatniej dekady XIX wieku rezydencje willowe dowiodą, iż nie był tylko teoretykiem. Propagowana przez Wrighta i jego chlebodawcę ideologia uczciwości ekspresji twórczej jako etycznej bazy nowej, demokratycznej architektury spotkała się z jawną wrogością w ówczesnym amerykańskim środowisku architektonicznym. Do otwartego starcia doszło roku 1893 na terenie Wystawy Światowej w Chicago. Biuro Adlera i Sullivana otrzymało zlecenie zaprojektowania dla tej imprezy magazynu przewozowego. Budowę wszystkich pozostałych obiektów ekspozycyjnych powierzono architektom reprezentującym historycyzującą linię paryskiej École des Beaux-Arts, przez co wystawa stała się panoptikum klasycystycznego eklektyzmu. Sullivana wprawiło to we wściekłość i rozpoczęła się wymiana obelg; po jednej stronie znaleźli się on i Wright z ich architekturą prawdziwą, po drugiej ci z Beaux Arts z ich fałszywymi, eklektycznymi elewacjami, które lekceważyły funkcję. Pierwszą rundę walki obaj rebelianci przegrali. Ich Transportation Building, pełen terakotowej, nawiązującej do organicznych form Art Nouveau ornamentyki w wystroju wewnętrznym i zewnętrznym oraz maksymalnie wyeksponowanych linii poziomych, opozycyjnych wobec pionów neoklasycyzmu (Sullivan: Linia pionowa to człowiek stojący, będący w sprzeciwie z naturą, podczas gdy linia pozioma to człowiek leżący, kochający naturę i będący z nią w zgodzie ), zepchnięto na sam brzeg terenów wystawowych, nie mówiąc już o tym, że w jego realizacji narzucono im wiele elementów klasycystycznych. Runda ostatnia była ich wielkim zwycięstwem: dzisiaj tylko Transportation Building pozostał żywym wspomnieniem po Chicago Fair 1893. Pracownia Sullivana, nastawiona przede wszystkim na realizację dużych budowli, otrzymywała jednak często od bogatych obywateli kuszące propozycje zaprojektowania małych rezydencji. Na polecenie szefa trudził się tym w wolnych chwilach Wright i doszedł do takiej 12

rutyny, że został głównym ekspertem firmy do spraw domków mieszkalnych (wśród tych domków, których większość powstała w stanie Illinois, głównie w Chicago, a kilka w stanach Wisconsin i Mississippi, znajdował się także dom Sullivana). Był to zarazem pierwszy okres jego wieloletnich studiów nad problemem rezydencji mieszkalnej w ogóle i prób wymodelowania czysto amerykańskiego domu w szczególności. Przeważająca część realizacji Wrighta z tego okresu (wczesne lata 90-e wieku XIX) odzwierciedla fatalne, neopalladiańskie gusty mieszczaństwa i nie zasługuje na specjalną uwagę. Dopiero później mógł Frank uniezależnić się jako twórca, teraz zaś tworzył taśmowo, schlebiając gustom klientów, by móc utrzymać powiększającą się błyskawicznie rodzinę (w roku 1890 ożenił się z dziewiętnastoletnią Katarzyną Tobin, która urodziła mu sześcioro dzieci). Wśród tych konwencjonalnych pudełek o klasycystycznie symetrycznych kompozycjach, pudełek pełnych ciekawych rozwiązań geometrycznych (wpływ Froebla), horyzontalnych podziałów oraz dekoracji typu Art Nouveau we wnętrzach pewien rozgłos zyskał jedynie James Charnley House (1891-1892) mający typową elewację z rzymskiej cegły, której klasycystyczność kaleczyła zdobiąca balkon nad głównym wejściem dekoracyjna sullivaneska, jedna z najlepszych, jakie Wright kiedykolwiek wykonał. Wiele lat później skrytykuje on innych twórców za tępą pudełkowatość ich architektury, mówiąc: Ja moje pudełka stawiałem dużo wcześniej, ale dzięki Bogu już z tego wyrosłem. Jedynym naprawdę ciekawym dziełem tamtych pionierskich lat, dziełem godnym wpisania z numerem początkowym na listę ewolucyjną Wrightowskiej architektury, był własny dom (mieszkanie i pracowania) Franka, budowany od roku 1889, a następnie wciąż rozbudowywany w chicagowskiej dzielnicy Oak Park tzw. Oak Park House (Frank Lloyd Wright House i Frank Lloyd Wright Studio). Miał on jeszcze pewne szczątkowe cechy Silsbee'owskiego cottage style i już liczne futurologiczne cechy późniejszych doskonałych rezydencji projektowanych przez Wrighta, zwłaszcza tyle samo mistyczną, co funkcjonalną strukturę środkowego pionu cieplnego i motywy japońskie. Punktem centralnym Domu Wrighta był utility core składający się z zetkniętych plecami kominka i kuchni. Ten pępek mieszkania, którego tradycja wywodziła się z XVII wieku, był w koncepcji architektury organicznej Wrighta nie tylko ośrodkiem gastronomiczno-grzewczym, lecz przede wszystkim życiodajnym pniem, od którego rozchodziły się promieniście inne funkcje (w miarę powiększania się rodziny Wright obudowywał utility core coraz większą liczbą pomieszczeń, tak iż Oak Park House rozrastał się organicznie, niczym krzew, co wreszcie uczyniło z małego domu rozległy kompleks mieszkalno-pracowniany). 13

Wszystkie pomieszczenia Domu Wrighta, zdobione ornamentacyjną japońszczyzną typową dla Art Nouveau i dla rozwiązań dekoracyjnych Sullivana, połączone zostały w jedną wspólną przestrzeń, dzieloną jedynie ruchomymi ściankami nie sięgającymi sufitu. Było to wbrew zaprzeczeniom Wrighta bezsporne odbicie struktury wewnętrznej tradycyjnego domu japońskiego, którego wnętrze zasadnicze, omoya, flankowane przybudówkami geya, dzieliły ruchome ścianki shoji *. Zarysy poszczególnych komnat wyznaczała umieszczona na wysokości 7 stóp (około 2,1 m) pozioma taśma drewniana. Wszystkie otwory w ścianach znajdowały się poniżej tego fryzu, który zmniejszał wysokość wnętrza do skali człowieka. Jest rzeczą znamienną, że wysokość 7 stóp, a więc wysokość człowieka z podniesionymi rękami, przyjął Wright na pół wieku przed powstaniem słynnej Corbusierowskiej figury modularnej, mającej również 7 stóp wysokości. Tworząc bardzo intensywnie zyskiwał Wright coraz większą popularność i coraz więcej klientów, od których z czasem zaczął przyjmować zamówienia po kryjomu bezpośrednio do własnej pracowni, a nie poprzez biuro Sullivana. Projektował te przemytnicze domki, jak je sam nazywał, pod pseudonimem, zapominając często w nawale roboty o pracy, którą trzeba było wykonać dla szefa. Któregoś dnia w roku 1893 Lieber Meister dowiedział się o wszystkim i z trzaskiem wyrzucił asystenta za drzwi. Skończył się pewien etap w życiu Wrighta. Jeszcze tylko jeden raz spotkał później ukochanego mistrza, któremu oszustwem zapłacił za życzliwość i pomoc. Sullivan, który po kilku latach wielkich sukcesów rozpił się i wegetował w nędzy, zmarł roku 1924 opuszczony i zapomniany, co Frank przeżył boleśnie. Do końca życia czuł się winny nigdy nie przestał wspominać wielkiego nauczyciela z czcią, i wbrew oczywistym faktom twierdził, że jedynie dzieła Sullivana wywarły wpływ na jego twórczość. Zapomnienie o wszystkich innych wpływach japońskich, meksykańskich (prekolumbijskich), antycznych, palladiańskich, klasycystycznych, amerykańskich z XIX wieku etc, aż po różne wpływy czysto konstrukcyjne w rodzaju ramowego (ryglowego) stick style pogłębiało ów hołd. Należy jednak gwoli sprawiedliwości stwierdzić także, iż jeśli kilkuletnia praktyka przy boku Sullivana dała Wrightowi korzyści wprost niewymierne i zapewne bez niej nie osiągnąłby później nawet połowy tego, co osiągnął, to i dla Sullivana współpraca z genialnym asystentem była bardzo korzystna w efekcie wniosła do ostatnich dzieł mistrza zdyscyplinowaną dynamikę i ożywczą werwę młodości. Symptomatyczne: po relegowaniu Wrighta Sullivan nie stworzył już niczego ciekawego. * To właśnie, dekoracyjna japońszczyzna i japoński metabolizm budynku, dowodzi, iż wpływy japońskie w twórczości Wrighta nie zaczynają się, jak twierdzi wielu autorów, od obejrzenia przezeń ekspozycji japońskiej na Wystawie Światowej w roku 1893, lecz są wcześniejsze. 14

Z pracowni Sullivana Wright wyszedł jako osobowość całkowicie ukształtowana, tak w złym znaczeniu: z całym jego wybujałym ponad przeciętną normę egocentryzmem i drapieżną arbitralnością, z tym wszystkim, co pchało go do awantur, bójek (już w studio Sullivana ciężko pobił kolegę), procesów i nawet raz do więzienia jak i w dobrym: z odwagą, z nadludzkim, tytanicznym wysiłkiem wkładanym w pracę, którą uważał za swe posłannictwo i która stała się jego religią, z całkowitym poświęceniem się walce o humanistyczny kształt architektury i z jego sercem rozbrykanego romantyka, przez które nazywano go szalonym architektem. Dowód na to, że w chwili pożegnania z mistrzem jego genialne twórcze możliwości są już bliskie pełnego rozwinięcia się, dał Wright w tym samym 1893 roku, wznosząc domek mieszkalny w River Forest (stan Illinois) dla zamożnego biznesmena Williama H. Winslowa (notabene było to pierwsze zamówienie, jakie wpłynęło do założonego przez Franka i jego przyjaciela, Cecila Corwina, samodzielnego biura architektonicznego, mieszczącego się w Sullivanowskim Schiller Building). Symetryczny plan Winslow House przypominał nieco klasycystyczną symetryczność planu Charnley House, a bryła organicznie wtopiona w teren (do tego stopnia, że aby nie wycinać pięknego drzewa obok stajni, Wright przebił dla pnia dziurę w zewnętrznej połaci dachu!) składała się z dwóch rozciągniętych horyzontalnie kondygnacji (ceglany, klasycyzujący parter plus piętro ozdobione śliczną sullivaneską ) i była przykryta niskim, wydłużonym dachem, tak iż częściowo zasłonięte nim piętro zdawało się niższe i bardziej wydłużone niż w rzeczywistości. Całość, sprawiająca wrażenie płaskiego namiotu, wzbogacała słownik amerykańskiej architektury o nowe wartości: o mistrzowskie operowanie liniami poziomymi i skalą. Obiekt ten wykazał, iż Wright doskonale rozumiał zapomnianą już w jego czasach regułę mistrzów Starożytności, Gotyku i Renesansu, że architektura musi być tak samo piękna i atrakcyjna, gdy ogląda się ją z daleka, jak i z bliska. To pierwsze uzyskał przez bezbłędne proporcje całości, to drugie przez finezyjny detal i kapitalne dopasowanie jego skali do skali kompozycji ogólnej. Winslow House był pierwszym z owych prywatnych, powstających przez lata dziewięćdziesiąte wokół Chicago domów Wrighta, w których można odczytać nowy oryginalny styl XX wieku (Nikolaus Pevsner). Było stąd już bardzo blisko do domów prerii. Po ukończeniu tej pracy gnębiony kłopotami finansowymi Frank reprodukował często Winslow House, dochodząc do zestawów blokowych kompozycji, które stanowiły reminiscencje układów geometrycznych (klocków) Froebla, i produkował seryjnie domki mieszczańskie, których sam nie cenił zbyt wysoko. Były to twory neopalliadańskie lub mieszające wpływy japońskie (elewacyjna kratownica białych pól w czarnych ramach i długie, dwuspadowe dachy) 15

ze stylem Tudorów, niektóre jednak jak bardzo japońskie Warren Hickox House i Harley Bradley House w Kankakee (Illinois) z roku 1900 osiągały wysoki poziom, dając Wrightowi szersze spojrzenie na możliwości kształtowania bryły i detalu, przez co stawały się ważnymi elementami jego nieustających studiów nad problemem siedziby amerykańskiej. Pierwszy, dziesięcioletni etap tych eksperymentów został uwieńczony powodzeniem właśnie w roku 1900. Dokładnie na początku nowego stulecia Wright skonkretyzował model czysto amerykańskiego domu, o którym wygłaszając w roku 1902 w chicagowskim Klubie Kobiet swoje artystyczne credo (przedstawił wówczas słynne 9 zasad architektury organicznej ) powiedział tak: Dom amerykański będzie duchowo i materialnie wypowiedzią swej ery, a cały świat uszanuje go za rzetelność, czystość stylu i wartości wielkiego dzieła sztuki. Czas pokazał, iż Wright się nie mylił. Tych kilkudziesięciu (ponad 50) wzniesionych przez pierwszą dekadę XX wieku, wolno stojących podmiejskich rezydencji mieszkalnych, wtulonych w teren i rozciągniętych horyzontalnie, nie należy rozpatrywać osobno, jako poszczególnych prac Wrighta, lecz jako nowe zjawisko, nowy typ amerykańskiej architektury nowy styl prerii. Tworząc Prairie Houses ( domy prerii ) Frank zaczął wreszcie radykalnie zrywać z klasycystyczną symetrią planów. O ile Charnley House i nawet źródłowy w pewnej mierze dla stylu prerii Winslow House ukształtowane były jeszcze na sposób europejski, o tyle domy prerii, trochę dzikie, poetycko rozczłonkowane i dynamiczne w formie, były już z gruntu dziećmi amerykańskiego Middle Westu, owego charakterystycznego płaskiego pejzażu określanego mianem American Scenery. Jako takie należące do konkretnego krajobrazu stanowiły wspaniałą, pełną i żywą ilustrację wszystkich zasad Wrightowskiej architektury organicznej, od poetyki strukturalnej zaczynając, a na naturalnych materiałach kończąc. Dewiza Wrighta, wyłożona przezeń w roku 1939, brzmiała: Jeśli chce się być wielkim architektem, trzeba być, nieodzownie, wielkim poetą. To znaczy wielkim, oryginalnym i obdarzonym fantazją interpretatorem swojego czasu, swojego dnia, swojego wieku. W tym samym 1939 roku, mając już za sobą kilkudziesięcioletni bagaż doświadczeń, Wright piewca poetycko swobodnej inspiracji wyłuszczył światu (podczas prelekcji w Instytucie Architektów Brytyjskich w Londynie), co rozumie przez architekturę nowoczesną, czyli organiczną która odrzuca klasyczną symetrię osiową upodobniającą budynek do stojącego na warcie żołnierza ( pięty razem, oczy zwrócone ku frontowi, z lewej i prawej strony po równo ): Architektura organiczna woli pozycję swobodną, niewymuszoną, naturalną. Jej nadprzyrodzoną symetrią jest malowniczość i rytm zespolony z otoczeniem, odpowiadający rytmowi uroków swobodnego, dopasowanego do natury życia. 16

Takie były jego domy prerii, warunkowane naturalnymi cechami terenu i potrzebami człowieka, a przez to będące architekturą wolną od z góry założonych stereotypów jedyną godną człowieka. Występująca w niej harmonia czynników rozumowego i emocjonalnego całkowicie zasługiwała na miano realistycznego romantyzmu. Wedle reguł architektury organicznej każdy dom prerii współpracował ściśle z otaczającą go przyrodą, stanowił niejako jej przedłużenie, wręcz jej nieodłączną część dzięki jedności z klimatem, roślinnością i rzeźbą terenu był odzewem człowieka na głos natury. Generalnym, nieco wyższym od innych pomieszczeń (często dwukondygnacyjnym) ośrodkiem przestrzennym Prairie House, koncentrującym na kształt rzymskiego atrium życie mieszkańców, był zgodnie z tradycją anglosaską wyposażony w kominek pokój dzienny czyli salon ( living room ). Od tego centrum rozrastały się organicznie w czterech kierunkach, tworząc układ krzyżowy, niższe skrzydła zawierające inne pomieszczenia budynku, które z kolei przechodziły w jeszcze niższe murki osłonowe, pergole, akcenty ogrodowe i najniższe, obrośnięte zielenią tarasy, a te niedostrzegalnie wtapiały się w teren, poddawały każdej nierówności gruntu i adaptowały do jego lokalnej barwy, tak iż cała struktura stwarzała wrażenie naturalnego tworu geologicznego; typowy wczesny przykład, z lat 1901-1903 Ward W. Willits House w Highland Park, stan Illinois. Dzięki temu, a także dzięki otworom okiennym, przestrzeń wewnętrzna i zewnętrzna wiązały się wzajemnie. Takie zespolenie obydwu przestrzeni, wskutek którego trudno było określić, gdzie się kończy dzieło człowieka i zaczyna dzieło natury, jak również swobodne przenikanie światła i powietrza do wnętrza budowli nazwał Wright w roku 1901 eteryzacją architektury. Wzajemną penetrację wnętrza i przestrzeni zewnętrznej w domach prerii podkreślała ich dominująca horyzontalność, znakomicie wiążąca architekturę z otoczeniem. Wynikała ona z twierdzenia Sullivana, że poziomy, w przeciwieństwie do pionów, nie wytwarzają dysharmonii między człowiekiem a naturą, i zarazem idealnie odpowiadała charakterowi rozległych przestrzeni Ameryki. Niskie, wydłużone w nieskończoność skrzydła budynku i takież połacie jego dachów, rozciągnięte pasma okien i parapetów, murków i tarasów wszystko to stanowiło formę upodobnienia się struktury do krajobrazu, zgodnie z dewizą Wrighta, że podstawą architektury jest charakter terenu, na którym się ją realizuje. Pomagało w uzyskiwaniu tej symbiozy stosowanie tradycyjnych materiałów. Młody Wright nie tęsknił za nowinkami materiałowymi. Woda, ziemia, słońce, powietrze, drewno i kamień oto żywioły, z których tworzę mawiał. Toteż najbardziej reprezentatywne domy prerii, takie jak Darwin D. Martin House w Buffalo (stan New York) z roku 1904, Frederick C. Robie 17

House w Chicago z lat 1908-1910 (patrz też ilustracja na wkładce kolorowej) czy wybudowane w roku 1908 Isabel Roberts House w River Forest (Illinois) i Avery Coonley House w Riverside (Illinois), powstały z ciemnego drewna, cegły, kamienia (często nieobrobionego), naturalnego tynku piaskowego, stiuków i szkła. Niektóre domy prerii miały kominek, serce układu, wykuty w bryle skalnej. Razem z absorbowaniem przez Wrighta na rzecz domów prerii otaczającej ich przestrzeni (zwał to swą trójwymiarową dramaturgią ) szło umiejętne komponowanie i dramatyzowanie wnętrz, którym nadawał znamiona ruchu. Już wcześniej, po zapoznaniu się z koncepcją domu japońskiego i z filozofią mędrca Lao-Tse ( Użyteczność glinianego garnka, który tworzymy, tkwi w zawartej wewnątrz pustej przestrzeni ), sformułował Wright swoją ideę jednoprzestrzenności, mówiąc: Istotą budynku nie są ściany, ale przestrzeń zawarta między nimi. Wnętrza Prairie Houses składające się (za wyjątkiem miejsc chroniących osobistą własność mieszkańców) z pomieszczeń pozbawionych prawie zupełnie drzwi, otwartych do siebie i wyznaczanych przez ruchome ścianki, taśmowe fryzy, kąty widzenia i zmienne efekty perspektywiczne bardziej niż przez stałe przegrody tworzyły jedną wędrującą przestrzeń, gdzie nic nie przypominało tradycyjnych pokojów-pudełek. Późniejsze odkrycie jednoprzestrzennego wnętrza przez Miesa van der Rohe lub koncepcja plan libre Le Corbusiera, tracą cechy odkrywczości w porównaniu z tymi, jak mówił ich twórca, symfoniami przestrzeni i światła. Właśnie światła. Zamiast tradycyjnych ścian zewnętrznych z typowymi otworami okiennymi, Wright stosował w domach prerii przemiennie partie murów (lub drewna) i szkła występującego również w narożnikach. Uzyskane tym sposobem zaskakujące efekty świetlne wnętrz zostały spotęgowane przez wąskie snopy światła wpadające długimi, o charakterze wąskich szczelin, pasmami szklanymi rozdzielającymi płaszczyzny sufitów i ścian (takie oświetlenie było jednym z hobby Wrighta m.in. projektowane przezeń osiedle dla robotników fabryki samochodów w Detroit składało się z domków o ścianach zasypanych skarpami ziemi i doświetlonych cienkim pasmem okien pod stropodachem). Wright rzadko używał dużych tafli szkła większość Prairie Houses dostała ciągłe zestawy małych otworów okiennych, często zróżnicowanych kątowo, tak iż każda tafla odbijała inną część nieba lub terenu, co tworzyło żywe, naturalne obrazy. Te barwne mozaiki, będące jeszcze jednym elementem architektury organicznej, równocześnie zaspokajały Wrightowski głód ornamentyki, spotęgowany przy tworzeniu stylu prerii, stylu wyczyszczonego ze zbędnej dekoracji rzeczywistej. Pośrodku złotego okresu owego stylu (1905) Wright wyjechał do Japonii i ubrany w kimono 18

przewędrował archipelag wzdłuż i wszerz, chłonąc sekrety budownictwa Kraju Kwitnącej Wiśni, co nie zostało bez wpływu na domy prerii. Już 16 lat wcześniej, projektując Oak Park House. zdradzał zainteresowanie tą architekturą i jej znajomość daleko wykraczającą poza dekoracyjną japońszczyznę stosowaną przez Sullivana i secesjonistów. Ta fascynacja egzotyką kraju, który trwając przez wieki w hermetycznej splendid isolation mógł oferować wzory świeże (dużo świeższe od wielokrotnie wyeksploatowanych europejskich), fascynacja przejawiająca się m.in. zainteresowaniem kultowymi dla kręgów Secesji drzeworytami japońskimi (głównie dzieła Hokusai Katsushika i Hiroshige Ando) pogłębiła się w roku 1893, kiedy wewnątrz pawilonu japońskiego (Ho-o-Den) na Wystawie Światowej Frank ujrzał kopię (w skali 1:2) tradycyjnej drewnianej świątynki buddyjskiej. To pierwsze zetknięcie się z żywą architekturą Japonii natychmiast zaowocowało wzmocnieniem jej wpływu na twórczość Wrighta, nie tylko w ornamentyce i rozwiązywaniu wnętrz, lecz także w kształtowaniu bryły (przykładem były silnie wystające na zewnątrz okapy dachowe) i w ogóle w praktycznym doskonaleniu teorii architektury organicznej, której reguły (swobodne plany, horyzontalność, ścisłe powiązanie z przyrodą etc.) Japończycy stosowali od dawna. Wycieczka z roku 1905 stała się dalszym krokiem w tym kierunku. O ile wcześniejsze domki Wrighta. takie jak Hickox House i Bradley House z roku 1900. czy nawet bardziej dojrzałe twory stylu prerii (począwszy od Domu Willitsa), zawierały tylko mniej lub bardziej wyraźne wpływy japońskie, o tyle projektowany przez Wrighta po powrocie z Japonii Harold Mc Cormick House (1907, Lake Forest, Illinois) przypominał już do złudzenia typowy, rozległy i płaski, skąpany w ogrodowej zieleni pałac japoński. Genialny egocentryk, który całe życie z niezrozumiałym uporem wypierał się jakichkolwiek (prócz Sullivanowskich), również najoczywistszych wpływów na swą twórczość szczególnie gorąco przeczył, jakoby wpływy japońskie wywarły piętno na jego pracach, co było nonsensem i czego żaden krytyk architektury ani biograf Wrighta nie mógł przyjąć za dobrą monetę, gdyż bezspornie twórca Prairie Houses był w znacznie większym stopniu pod wpływem cesarskiego pałacu Katsura niż Sullivanowskiego Chicago Auditorium Building, a jego architektura organiczna z niczym nie była tak mocno spokrewniona, jak z kulturą budownictwa mieszkaniowego Japonii. Domy prerii tylko na tym zyskały. Dzisiaj można stwierdzić, iż rezydencje preryjne (notabene większość nie powstała na prerii, lecz na przedmieściach, głównie chicagowskich: High-land Park, Oak Park, River Forest, Wilmette i in.) wywołały istotne zmiany amerykańskiego sposobu życia i twardo wrosły w glebę USA. Wszystkie są wciąż pieczołowicie konserwowane i ciągle setki niecierpliwych amatorów 19

czekają na możliwość kupienia jednego z tych budynków, dzięki którym narodziło się współczesne amerykańskie budownictwo mieszkaniowe. Kultywując styl prerii dał się Wright poznać również jako arcyzdolny twórca obiektów nierezydencjonalnych o wielkomiejskim charakterze. Już w roku 1894 zwróciła się do niego znana ze szklanych wyrobów firma American Luxfer Prism Company, której chodziło o reklamę nowych bloków szkła. Frank wykonał szkice dziesięciopiętrowego gmachu mającego kurtynową ścianę frontową zestawioną z owych bloków i szklanych płyt (Luxfer Prism Co. Skyscraper rok 1895), a projekt ten, szokująco nowoczesny, wyprzedzający o 30 lat szklanościenne drapacze chmur Miess van der Rohe i o 37 lat Pawilon Szwajcarski Le Corbusiera, stał się pięć lat później inspiracją dla Sullivanowskiego Schlesinger Meyer Store. Innym rodzajem prac Wrighta w tym okresie były bardzo popularne na terenie stanu Wisconsin kluby jachtowe: począwszy od zrealizowanego w roku 1893 po wygranym konkursie, niezbyt jeszcze udanego, ciężkiego i przysadzistego Madison Municipal Boathouse nad jeziorem Mendota, poprzez kilka realizacji nad jeziorem Delavan, aż do wspaniałego projektu Yahara Boat Club (1905*. również dla leżącego nad jeziorem Mendota Madison). W projekcie tym, stworzonym przez Wrighta mającego dziesięcioletnie doświadczenie, nowoczesna, Froeblowsko zgeometryzowana bryła, zwieńczona szklaną taśmą otworów okiennych i płaskim, rzucającym głębokie cienie dachem, podporządkowana została wszechobecnej poziomowości, co wraz z jej organicznym wtopieniem się w teren za pomocą niskich murków i tarasów i z jej ruchomą, jednorodną, przelewającą się przestrzenią wnętrza zdradzało bliskie pokrewieństwo ze stylem prerii. Całość odznaczała się tak kolosalną prostotą, jaką Wright rzadko później uzyskiwał, prostotą, która stała się proroctwem: zainspirowała niemiecki pawilon w Barcelonie Miesa van der Rohe, jego (Wrighta) własne usonian houses * [ Wright zaczerpnął to określenie utworzone z pierwszych liter słów: United States of North America i oznaczające: typowy dla USA z książek Edwarda Bellamy'ego.] oraz dużo innych dzieł XX wieku. Również elastyczność ruchomych wnętrz jest do dzisiaj problemem aktualnym, nie zamkniętym jest ona postulowanym atrybutem nowoczesnej architektury. O ile w terenie pod- lub pozamiejskim Wright nadawał swym dziełom charakter bardzo poziomy, spłaszczał je i zgodnie z założeniami architektury organicznej otwierał ku przestrzeni zewnętrznej, o tyle w tworach wielkomiejskich operował prawem kontrastu pionami, i zamykał wnętrza prawem swej nienawiści do brudnej, smrodliwej i hałaśliwej megaurbanizacji izolując je od negatywnych wpływów ulicy. Ściany boczne wielu biurowców Wrighta były prawie lub całkowicie bezokienne (klimatyzowane wnętrza otrzymywały światło 20