1 Autor: Błażej Brzostek Uwagi o recepcji najnowszej książki Jana T. Grossa w Polsce Profesor uniwersytetu w Princeton, socjolog Jan Tomasz Gross zapragnął wstrząsnąć środowiskami opiniotwórczymi w Polsce. Wstrząs to - co prawda - wtórny, struktury zaś tektoniczne, jakie odsłonił, były już dobrze znane. Brak niespodzianek nie zmniejsza jednak ciężaru gatunkowego sprawy. I. Dekadę temu wywołała w Polsce burzliwe dyskusje i znaczny oddźwięk na świecie przejmująca książka Grossa Sąsiedzi 1, będąca analizą zajść w małej miejscowości Jedwabne, której polscy mieszkańcy dokonali w 1941 r., pod okupacją niemiecką, pogromu swych sąsiadów - Żydów. Znaczenie tej książeczki polegało w wymiarze polskim - przede wszystkim na pobudzeniu wątpliwości wokół przyjętej przez tradycję figury polskiego losu w XX wieku, głównie zaś doświadczenia wojennego. Historia takich wątpliwości była już dość bogata, począwszy zapewne od głośnych w latach pięćdziesiątych rozliczeń filmowych i publicystycznych z polskim losem. Wówczas ta dyskusja, wielowątkowa i interesująca, zwłaszcza jak na zakres wolności słowa w państwie komunistycznym, skupiała się wokół zakresu i sensu postawy heroicznej, przypisywanej zbiorowości polskiej w latach wojny i okupacji niemieckiej. Była to zatem dyskusja polsko-polska, w której zasadnicze znaczenie miały momenty beznadziejnego oporu we wrześniu 1939 r. oraz Powstania Warszawskiego. Niezależnie od tego, w jakim stopniu autor Sąsiadów pokazał rzeczywiście nieznane fakty i uwarunkowania (na dłuższą, choć słabo znaną tradycję polskich badań w tej dziedzinie zwracał publicznie uwagę Tomasz Szarota), to właśnie Gross nadał impet nowemu sporowi, w którym daleko przekroczono kategorie przyjęte przez dziesięciolecia. W najbanalniejszym publicystycznym wymiarze Sąsiedzi stali się symbolem rewizji mitu narodu ofiar w kierunku przyjęcia jakiegoś zakresu polskiej odpowiedzialności za holocaust. Przenosiło to także, w dyskusjach o okupacji, punkt ciężkości z relacji polsko-niemieckich na polsko-żydowskie. 1 Jan Tomasz Gross, Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka, Warszawa 2001. Następną, równie gorąco komentowaną książką Grossa był Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści, Warszawa 2007 (pierwotne wydanie amerykańskie: Fear. Anti-Semitism in Poland after Auschwitz. An Essay in Historical Interpretation, Princeton-Oxford 2006).
2 Nietrudno było przewidzieć, że pomiędzy stronnikami tradycyjnej wykładni dziejów, w której jedynie wąski margines polskich mętów współuczestniczył w Zagładzie, a zwolennikami rewizji historycznej, dla których problem był znacznie rozleglejszy, wyrośnie trudna do przezwyciężenia bariera emocji. Sprzyjał jej zresztą styl pisarski Grossa, nacechowany skłonnością do uogólnień i plastycznych przybliżeń, a także jego temperament polemisty, który nie uchyla się przed udziałem w publicznych dyskusjach. Nabrały one ostrego charakteru, począwszy od forów internetowych z całym anturażem ich anonimowości i chamstwa, aż do dostojnej Sali im. Joachima Lelewela w siedzibie Polskiej Akademii Nauk, w której odbyła się dziesięć lat temu pamiętna wśród warszawskiej inteligencji debata o Sąsiadach. Najnowsza, wydana na początku 2011 r. książka Grossa, której współautorką jest Irena Grudzińska-Gross, wznowiła wiele wątków tamtej debaty. Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach Zagłady Żydów zaliczyć należy do kategorii eseju historycznego. Bezpośrednim motywem jej napisania było zainteresowanie pewnym zdjęciem, które opublikowano kilka lat temu w Polsce, lecz które nie doczekało się oddźwięku. Przedstawia ono sporą grupę mężczyzn i kobiet w chłopskich ubraniach, trzymanych pod strażą przez polskich żołnierzy, ustawioną do fotografii przy stosie piszczeli i czaszek. Grossowie poświęcili nieco miejsca analizie zdjęcia, które zdefiniowali jako obraz ujętych na gorącym uczynku polskich rolników, którzy przekopując już po II wojnie światowej teren obozu w Treblince, poszukiwali kosztowności wśród szczątków jego ofiar. Fotografia posłużyła jako inspiracja do rozważań na temat stosunku Polaków i, w mniejszym stopniu, innych nacji okupowanej Europy do żydowskich współobywateli, zepchniętych przez niemieckich okupantów do roli podludzi. Grossowie mnożą przykłady szantażowania i wykorzystywania ukrywających się Żydów dla celów materialnych oraz wydawania ich policji lub zabijania w celu przejęcia mienia, a także plądrowania żydowskich miejsc pochówku oraz zbiorowych mogił ofiar Holocaustu, które to zjawiska uznają za normę wśród ludności polskiej prowincji. Sam wyraz norma pobudził żywe reakcje na tekst. Recepcja Złotych żniw nabrała kilku cech charakterystycznych. Po pierwsze, debaty rozpoczęły się jeszcze przed publikacją tekstu, który przez pewien czas krążył w wersjach elektronicznych i stał się podstawą pierwszych publikowanych recenzji. Pod drugie, dynamika tych debat wiązała się tyleż z książką, ile wypowiedziami publicznymi wokół niej, od których Grossowie nie stronili, a które wzmacniały jeszcze przekaz pewnych ich tez. Po trzecie, Gross był postacią na tyle rozpoznawalną i zdefiniowaną że recepcja skupiła się w dużym stopniu na jego osobie. Po
3 czwarte wreszcie i to należy uznać za czynnik pozytywny zainteresowanie tezami Grossów przeniosło się w pewnym stopniu na publikowane równolegle prace polskich historyków, które w innej sytuacji z pewnością nie doczekałyby się podobnego zainteresowania. Mowa o wydanych w 2011 r. przez warszawskie Centrum Badań nad Zagładą Żydów książkach Jana Grabowskiego Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu oraz Barbary Engelking-Boni, Jest taki piękny słoneczny dzień Losy Żydów szukających ratunku na wsi polskiej 1942-1945. Obie te doskonale udokumentowane prace historyczne utrudniły zresztą zadanie krytykom książki Grossa, bowiem - pozbawione jej eseistycznej dezynwoltury - potwierdzają zasadnicze przesłanie Złotych żniw. II. Reakcje na książkę Grossów były szybkie i żywe, zatem w większości uruchamiały zastane i znane mechanizmy mentalności zbiorowej, do zdecydowanej mniejszości należały jak zwykle w tego rodzaju wypadkach odniesienia bardziej refleksyjne. Miał na to wpływ sam sposób formułowania poglądów przez Grossów, kłujący dla środowisk kultywujących ukształtowany przez dziesięciolecia, a może stulecia, obraz polskości. Monumentalny obraz polskiej historii, układającej się w wielką opowieść o trwaniu wspólnoty narodowej wbrew opresji, o aktach heroizmu i zbiorowej ofiarności, nie znosi konfrontacji z przekazami o masowych zjawiskach nikczemnych i wstydliwych. Tak czy owak, większość reakcji skupiła się wokół dwóch zasadniczych pól: jedno określić można jako tradycjonalistyczne, drugie jako rewizjonistyczne. Oba te pola odsłaniają się w przypadku większości publicznych dyskusji w Polsce, nie tylko w odniesieniu do spraw historycznych. Na obrzeżu pierwszego z nich znalazły się przewidywalne i banalne reakcje typu nacjonalistycznego, cechujące się w różnych odcieniach aprioryczną negacją treści Złotych żniw. Nazwisko autora działało zresztą jak płachta na byka, dlatego reakcje na nowe kłamstwa Grossa odnosiły się tyleż do poglądów badacza, co do jego osoby. Gross to zatem żaden naukowiec, dyskwalifikować go ma brak wykształcenia historycznego lub przynależność do obcej kultury naukowej (albo uczestnictwo w jej zdegenerowanym nurcie, jak wyraził się jeden z polemistów), lub wreszcie niskie pobudki (chodzi mu tylko o pieniądze, które podobno łatwo zarobić na w służbie międzynarodowego antypolonizmu). Warto odnotować, że odniesienia do żydowskiego pochodzenia autora pojawiły się w niszowych mediach oraz w niektórych dyskusjach
4 internetowych (w karykaturach Jan Tomasz Gross występował oczywiście w jarmułce), nie przenikając do istotnych nurtów debaty. W polu tradycjonalistycznym istotniejsze miejsce zajęły polemiki podjęte przez historyków, które złożyły się szybko na alternatywny wobec książki Grossów (i układany w księgarniach obok niej) tom pod wiele mówiącym tytułem Złote serca czy złote żniwa?. Ten zbiór, opracowany przez znanych z prawicowych zapatrywań historyków Marka Chodkiewicza i Wojciecha Muszyńskiego (Warszawa 2011), zyskał pochlebną recenzję we wpływowym warszawskim dzienniku2. Ogólna wymowa tomu daje się określić jako próba podtrzymania dotychczasowych wyobrażeń o relacjach polsko-żydowskich w okresie II wojny światowej, nacechowanych bezradnością polskiej ludności wobec bezprzykładnego antysemickiego terroru Niemców oraz heroizmem wydatnej grupy Polaków, skłonnych ryzykować wszystko dla ocalenia ukrywających się Żydów. Jeszcze przed publikacją Złotych żniw należący do tego samego, co wyżej wspomniani, obozu ideowego historyk Piotr Gontarczyk opublikował recenzję, w której odmawiał Grossowi kompetencji, oskarżał go natomiast o manipulację, motywowaną chęcią zaczernienia okupacyjnej historii Polski3. Wokół przeciwległego pola odniesień skupiły się komentarze bogate w ogólnokrajowych mediach intelektualistów odnoszących się krytycznie wobec utrwalonych przekonań o polskich dziejach. Jak powiedział w jednej z debat telewizyjnych historyk Jan Grabowski, na którego badaniach opierał się Gross, że efektem Złotych żniw winno być przeoranie naszego patriotyzmu, czyli odrzucenie martyrologicznego wzorca. Wybitna antropolog Joanna Tokarska- Bakir zarzuciła natomiast w artykule, opublikowanym w małym piśmie kulturoznawczym 4, że wychowawcy narodu, kreujący w ostatnich latach politykę historyczną, opartą na państwowych dotacjach, kreują taką wizję przeszłości, do jakiej odbiorcy zostali przyzwyczajeni. Jej zdaniem, konformizm elit, a także brak dostatecznego wyrobienia humanistycznego historyków, wiąże się z dominacją zużytych i fałszywych wzorców. W tym kontekście ataki na autora oraz wydawnictwo, które opublikowało Złote żniwa, uważa za dowód trwałości w Polsce obszarów tabu i znacznego potencjału agresji opinii publicznej wobec rewizji przyjętych schematów. 2 Piotr Semka, O czym Gross nie wspomniał, Rzeczpospolita 31 III 2011. 3 Piotr Gontarczyk, Fachowcy od wszystkiego, Rzeczpospolita 7 III 2011. 4 Joanna Tokarska-Bakir, Historia jako księgowość kreatywna, Dwutygodnik. Strona kultury nr 52/2011.
5 III. Na osobną uwagę zasługują reakcje, których nie można umieścić na żadnym z wyżej wskazanych pól odniesień. Jeszcze przed premierą Złotych żniw ukazał się w największym polskim dzienniku 5 tekst pt. Biedni Polacy na żniwach, pióra warszawskiego historyka z rocznika 1966 Marcina Zaremby, specjalizującego się w historii społecznej XX-wiecznej Polski. Zaremba nie ukrywa pozytywnego stosunku do roli Grossów w publicznych debatach, pobudzających samoświadomość zbiorową. Uznaje zarazem, że przyjęta przez nich metoda odległa jest od deklarowanego antopologicznego sposobu analizy. Zarzuca przede wszystkim brak kulturowego kontekstu i w związku z tym brak zrozumienia losu polskich chłopów, którzy uczestniczyli w opisywanych okropnościach. Przedstawiani w Złotych żniwach chłopi to tylko tłuszcza, amorficzny tłum - wykorzystanie dorobku badań nad kulturą i sytuacją materialną wsi polskiej podniosłoby jakość analiz. Zaremba rozważa skutki egzystencjalnych zagrożeń lat okupacji, czyli zawężenie perspektywy oglądu świata, zwraca uwagę na powszechną brutalizację zachowań i bandytyzm na wsi, które dotykały różnych grup społecznych, nie tylko ukrywających się Żydów. Niecały miesiąc po publikacji artykułu Zaremby ta sama gazeta 6 ogłosiła znacznie surowszą recenzję Pawła Machcewicza, historyka tego samego pokolenia, dyrektora powstającego Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. W tekście pt. Historia zaangażowana Machcewicz twierdzi, że Gross pomija okupacyjny kontekst, wyłączając postawy Polaków wobec Żydów jako obszar samoistny, co prowadzi do prezentyzmu. Przede wszystkim jednak Machcewicz podważył metodę moralnego wstrząsu, jaką przypisał Grossowi. Metoda ta prowadzi, jego zdaniem, do odwrotnych od zamierzonego skutków, tzn. do reakcji obronnej i odrzucenia całości przesłania. Bardzo to jałowe, przewidywalne i w moim przekonaniu nie prowadzące nas ani do prawdy, ani jakichkolwiek autentycznych, oczyszczających emocji - kończy Paweł Machcewicz. 5 Gazeta Wyborcza 14 I 2011. 6 Gazeta Wyborcza 11 II 2011.