POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND Trelleborg, dnia 28.XI 1946 r. Luba Melchior przyjmujący protokół asystent Instytutu Protokół przesłuchania świadka 497 Staje Pan Granek Genek urodzon [sic] 21.2.1930 w Łodzi, zawód uczeń wyznanie mojżeszowe, narodowość polska imiona rodziców Rywen Wolf i Pola legitymujący się: [brak] ostatnie miejsce zamieszkania w Polsce Łódź obecne miejsce zamieszkania do Łodzi pouczony o ważności prawdziwych zeznań, oraz o odpowiedzialności i skutkach fałszywych zeznań, oświadcza, co następuje: aresztowany zostałem w [brak] dnia [brak] Przebywałem w więzieniu (ghetto, obozie pracy itp.): Łódź do 29.8.1944 r. przebywałem w obozie koncentracyjnym w Auschwitz-Birkenau w czasie od 29.8.1944 do połowy wrześ. 1944 jako więzień polityczny pod numerem [brak] i nosiłem trójkąt koloru [brak] z literą [brak] następnie przebywałem w Schotte werk [sic] koło Gross-Rosen od połowy września 1944 do połowy stycznia 1945 następnie przebywałem w Flossenburg (płn. Bawaria) tam przebywałem tydzień następnie byłem w Bergen-Belsen do 15.4.1945 r. Granek Genek Na pytanie, czy w związku z pobytem, w więzieniu, ghetto, obozie koncentracyjnym mam jakieś szczególne wiadomości w przedmiocie organizacji obozu koncentracyjnego, trybu życia i warunków pracy więźniów, postępowania z więźniami, pomocy lekarskiej i duchowej, warunków hygienicznych, szczególnych wydarzeń, oraz wszelkiego rodzaju przejawów życia więźniów podaję, co następuje: Zeznania obejmują 3 strony pisma ręcznego i opisują: 1. Ghetto Łódź epidemie, wysiedlenie, opróżnienie szpalati [sic] i polowanie na dzieci, przybywanie transportów z okolicznych miast i z zagranicy, likwidacja, podróż. 2. Auschwitz-Birkenau odżywienie, apele 3. Gross-Rosen Schotte werk warunki mieszkaniowe, praca, odżywienie, warunki zdrowotne, zmiana na lepsze po usunięciu lagerführera, ewakuacja. 4. Flossenbürg 5. Krawinkel [sic] 6. Bergen-Belsen. BLOMS BOKTRYCKERI, LUND 1946
Zeznanie świadka Granka Genka urodz. 21.2.1930. w Łodzi. 1 maja 1940 roku zamknięto ghetto w Łodzi. Od tego czasu zaczyna się głód i choroby. W krótkim czasie po zamknięciu wybuchła zaraza tyfus i dezynteria. Ten stan trwał półtora roku i bardzo dużo ludzi wtedy umarło. Po zarazie w zimie, w największe mrozy 1941 r. Niemcy zażądali 60.000 Żydów na wysiedlenie, w przeciągu dwóch miesięcy. Co dzień szły transporty na Radegast była to bocznica prowadząca do ghetta, tędy szły transporty ludzi z ghetta. To trwało 2 miesiące. Z początkiem maja głód stał się jeszcze straszniejszy. Otrzymywaliśmy 1/2 kg. kartofli na tydzień, 25 dk chleba dziennie bez tłuszczu. Tak było aż do zbiorów. Po zbiorach przydziały większe. Nie długo cieszyliśmy się. 9 września 1942 roku Niemcy zażądali 25 000 ludzi i wtedy prezes wydał rozkaz by małe dzieci poniżej 10 lat i starcy sami się zgłosili. Były czasy, kiedy matki zmuszano do oddania swoich dzieci. Ponieważ matki ukrywały dzieci dobrowolnie nie chciały oddać. Niemcy wydali zakaz wychodzenia na ulice w przeciągu 8 dni była to t. zw. szpera. Szpera zaczęła się tem, że niemieckie auta [dopisek nad tekstem] ciężarowe [/dopisek] zajechały pod szpitale zabrano chorych, wyrzucano chorych przez okna wprost na platformy aut. Tam były kobiety w ciąży, noworodki, chorzy na tyfus, dezynterje [sic] i inni chorzy. Po wypróżnieniu szpitali Niemcy chodzili od domu do domu z karabinami maszynowymi i rewolwerami w ręce i wybierali ludzi. Często raz I kto im się nie podobał strzelali na miejscu. W ghecie była bursa dla dzieci dla sierot, Niemcy tam się udali po dzieci. Dzieci uciekały w pola. Niemcy urządzili polowanie na dzieci strzelali do dzieci ukrytych. Po 8 dniach po zakończeniu szpery uspokoiło się na kilka tygodni. Później nadchodziły transporty z małych miasteczek okolicznych. Byli w strasznych warunkach bez jedzenia, picia, połowę wybito po drodze. Dzieci i starców zabijano na miejscu. Po przybyciu transportów z małych
miasteczek okolicznych przybywały transporty z Wiednia z Hamburga, Berlina, Köln a. Rein, Köln a. Mein [sic] z Czech i innych miast. Głód był straszny. Żydzi z zachodu marli [dopisek nad skreśleniem] ginęli [/dopisek] tysiącami, nie mogli się przyzwyczaić do złych warunków. 1944 roku 1 sierpnia zaczęła się likwidacja, było to wówczas kiedy Rosjanie byli pod Warszawą. Likwidacja odbyła się w okrutny sposób, zabijano ludzi. SA jechało w autach po ulicach i strzelali do ludzi, kto im wpadł w oko. 29.8.1944 byliśmy w ostatnim transporcie. Zawieziono nas w zamkniętych wagonach towarowych 71 osób w wagonie. Byliśmy bez wody duszno. W Birkenau rozdzielono mężczyzn od kobiet. Byłem z ojcem. Matka z siostrą weszły do kąpieli, to widziałem. Później nie wiem nie miałem od nich wiadomości aż dotychczas. W Birkenau byliśmy na kwarantannie w Zigeunenlager [sic], Lager C. Odżywienie: 1 litr zupy i 20 dk chleba dziennie. Cały dzień nas bito Sztubendienst blokowy. Apele trwały 2 3 godziny rano i wieczorem. Po 2 tygodniach wysłano nas do okolic Gross-Rosen. 4000 osób poszło transportem. Po 1 dniowej podróży zajechaliśmy do Schotte Werk. Tam byliśmy 3 tygodnie na kwarantannie. Mieszkaliśmy w Zeltach 27 osób w Zelcie. Spałyśmy [sic] na ziemi, gdzie rozrzucone było trochę słomy. Podczas deszczu Zelty były pełne wody. Po 3 tygodniach kwarantanny majstrowie z Organisation Todt brali nas do pracy do kopania rowów kanalizacyjnych. Był tam grunt skalisty i bardzo trudno było kopać. W deszczowe dnie staliśmy po kolana w wodzie. Odżywienie: 2 litry zupy i 20 dk. chleba dziennie, czasami smarowidło do chleba. Warunki hygieniczne bardzo źle [sic]. Nie było warunków do mycia się ani prania. Nie było Waschraumu. Obóz był mały, liczył 300 osób, sami Żydzi. Stosunek funkcyjnych więźniów do nas bardzo zły, zabijali ludzi.
Początkowo było mało chorych. Jesienią choroby się zwiększyły. Nie mieliśmy butów, chodziłem 6 tygodni boso na komando. Było to w październiku i listopadzie. Później dostałem flegmony na nogach. Poszłam [sic] na rewir. Na rewirze też było niespokojnie. Lagerführer urządzał apele co drugi trzeci dzień i według swego widzimi się [sic] wysyłał na Kommando. Po 3 miesiącach zmieniony został Lagerführer. Drugi był lepszy, lepiej traktował więźniów, odżywienie lepsze i lepiej traktował chorych. W połowie stycznia 1945 ewakuowano nas dostaliśmy chleb na 3 dni i ruszyliśmy w drogę. Droga była zła. Szliśmy całemi [sic] dniami nieraz w nocy też aż przyszliśmy do Trattenau [sic]. Tam osadzono nas do wagonów po 120 osób w zamkniętym wagonie. Podróż trwała w strasznych warunkach 8 dni i 8 nocy. Przybyliśmy do Flossenburga. We Flossenburgu wykąpano nas, dano inne ubranie, było tam dobre jedzenie, ale były straszne warunki spania i Niemcy więźniowie na funkcjach mordowali ludzi. Z Flossenburgu wysłali nas do Krawinkel. Obóz był w lesie w bunkrach. Tam byliśmy 8 dni. Potem posłano do Bergen Belsen. Bergen Bersen [sic] był obozem śmierci. Codzień [sic] budzono nas o 2 w nocy i do 12 w płd. trwał apel, a kto usiadł na chwilę został na miejscu zabity. Głód był wielki, brud straszny, wszy, choroby. gł Trwało to aż do przybycia Anglików. 15.4.1945 zostaliśmy wyswobodzeni. Luba Melchior asyst. Instyt. P.p.p. Granek Genek świadek Uwagi przyjmującego protokół: Świadek, chłopiec 16-letni, wysokiego wzrostu o twarzy dziecinnej, opowiada swe smutne dzieje od 10-tego do 16-tego roku życia, jak człowiek stary. Pamięta dobrze, pogląd na sprawy nie dziecinny.
Mówi bez przejęcia się, załamuje się lekko, kiedy pytam o los rodziców i siostry. Został sam. Jedzie do Polski, ma tam dalekiego kuzyna. Nie chce być sam. Zeznanie zasługuje bezsprzecznie na wiarę. Ostatnie obozy pobieżnie ujęte, było już późno, przed samym wyjazdem. Luba Melchior asystent Instytutu