aut. Juliusz Sabak 18.02.2019 AW101 - KANDYDAT NA NASTĘPCĘ POLSKICH MI-14 [ANALIZA] W przetargu na zakup śmigłowców do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP) z opcją prowadzenia operacji ratowniczych na morzu dla Marynarki Wojennej RP złożono jedną ofertę ostateczną, obejmującą maszynę Leonardo Helicopters AW101 (w Wielkiej Brytanii znaną jako Merlin). Jeżeli propozycja zostanie przyjęta, AW101 będą pozyskane po to, by zastąpić wiekowe śmigłowce Mi-14, które służą już dziś znacznie ponad planowany czas, a ich wyposażenie nie do końca odpowiada obecnym potrzebom wojska. Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 w Łodzi wydłużają obecnie, po raz kolejny, resursy śmigłowców Mi-14PŁ i Mi-14PŁ/R służących w Marynarce Wojennej RP. Procedurą objęto dwa wiropłaty ratownicze oraz osiem maszyn do zwalczania okrętów podwodnych. Czas eksploatacji tych ponad trzydziestoletnich śmigłowców zostanie wydłużony o kolejne 4 lata, co powinno zamykać ostateczne ramy czasowe w jakich do służby powinny trafić nowe maszyny. Warto jednak powiedzieć, że na zakup mamy znacznie mniej czasu, gdyż co najmniej kilkanaście miesięcy potrzebne będzie aby załogi nowych wiropłatów osiągnęły gotowość operacyjną. Zakup będzie jedynie początkiem tego procesu, a nie jego zakończeniem. Mi-14PŁ/R. Fot. BLMW/ kpt. M. Kalinowski
Na szczęście, w odróżnieniu od większości śmigłowców służących w Siłach Zbrojnych RP, maszyny do zwalczania okrętów podwodnych Mi-14PŁ objął proces modernizacji. W jego ramach doposażono je w systemy nawigacyjne oraz pławy hydroakustyczne zgodne ze standardami NATO oraz nowoczesne torpedy MU-90. Natomiast śmigłowce ratownicze Mi-14PŁ/R zostały przebudowane z wersji ZOP do wariantu ratowniczego w 2010 roku, ze względu na wyczerpanie resursów wykorzystywanych wcześniej w tej roli Mi-14PS. Uzupełnieniem tej floty są znacznie lżejsze śmigłowce W-3WARM Anakonda, które pełnią zadania ratownicze, ale ich możliwości są znacznie mniejsze niż wiekowych Mi-14 ze względu na mniejsze gabaryty, a co za tym idzie mniejszą długotrwałość lotu i liczbę zabieranych na pokład osób. Pełzający zakup Niejako w oderwaniu od trudnej sytuacji lotnictwa morskiego, proces pozyskiwania nowych śmigłowców przebiegał powoli, w rytmie zmieniających się wymagań i liczby maszyn. W 2012 roku, gdy rozpoczął się proces wyboru wspólnej platformy śmigłowcowej dla całych sił zbrojnych, planowano zakup 12 wiropłatów morskich. W momencie rozstrzygnięcia przetargu i wyboru oferty Airbus Helicopters w kwietniu 2015 roku mowa była o 6 maszynach ratowniczych i ośmiu w wersji ZOP. Jak wiadomo zakup śmigłowców H225M (EC-725) Caracal nie doszedł ostatecznie do skutku. W związku z tym w lutym 2017 roku rozpoczęto postępowania dotyczące pozyskania najbardziej potrzebnych śmigłowców C-SAR dla Wojsk Specjalnych oraz maszyn ZOP z opcją SAR dla Marynarki Wojenne w łącznej liczbie 16 maszyn. W 2018 roku zrezygnowano z postępowania na zakup maszyn dla specjalsów (w styczniu br. dla specjalsów zakupiono 4 wiropłaty Black Hawk z PZL Mielec). Postępowanie na dostawę czterech (z opcją na 4 kolejne) śmigłowców morskich ZOP z możliwością realizacji zadań bojowego poszukiwania i ratownictwa jest natomiast kontynuowane. W listopadzie 2018 roku spółka PZL-Świdnik jako jedyna złożyła ofertę ostateczną w tym postępowaniu, proponując dostawę śmigłowców Leonardo Helicopters AW101. AW101 duży, wielozadaniowy śmigłowiec W zaistniałej sytuacji, nawet pomimo tego, że nie znamy ostatecznej konfiguracji pożądanego przez MON śmigłowca, warto przyjrzeć się bliżej maszynie, która najprawdopodobniej trafi na wyposażenie Marynarki Wojennej RP. Jest to najcięższy i największy ze śmigłowców jakie były rozważane jako potencjalne maszyny dla marynarzy, napędzany trzema silnikami i zdolny pomieścić znaczną liczbę ludzi lub wyposażenia w kabinie długości 6,5 metra i szerokości 2,5 metra. Również znaczna wysokość kabiny, która wynosi niemal 1,9 m, pozwala większości ludzi przemieszczać się wewnątrz śmigłowca w pozycji wyprostowanej, jak też umożliwia umieszczenie w niej np. potrójnych noszy, co znacznie zwiększa liczbę osób w ciężkim stanie jakie można przetransportować. Czytaj też: Culdrose gniazdo brytyjskich Merlinów [Defence24.pl TV] Wewnątrz kabiny wyposażenie może być łatwo rekonfigurowane, dzięki modułowemu systemowi, który pozwala dostosować AW101 do realizowanych zadań. W standardowej konfiguracji przeciw okrętom podwodnym kabinę śmigłowca wypełniają przede wszystkim boje sonarowe, umieszczone w dwóch wyrzutniach obrotowych oraz w stojakach na dodatkowe ładunki do nich, które zrzucane są do morza. Wraz z bojami do wykrywania OP służy opuszczany sonar. Sprzęt ten zajmuje tylną część kabiny, natomiast w przedniej znajduje się miejsce dla jednego do trzech operatorów obsługujących te systemy oraz podwieszane uzbrojenie w postaci torped lub bomb głębinowych.
Szerokie boczne drzwi AW101 pozwalają na instalację wyciągarki, ale też stanowiska karabinu maszynowego. Fot. J.Sabak W przypadku realizacji misji SAR lub Combat SAR sprzęt do wykrywania okrętów podwodnych oraz stanowiska operatorów mogą zostać częściowo lub całkowicie zastąpione przez wyposażenie ratownicze oraz przestrzeń dla pasażerów. Nawet bez demontażu bardziej stałych elementów wyposażenia stanowiska operatora ZOP, rewolwerowych wyrzutni i opuszczanego sonaru na pokład można zabrać kilkunastu rozbitków lub 6 noszy z rannymi na specjalnych stelażach (każdy z trzema piętrami noszy). Po całkowitym demontażu wyposażenia ZOP, który trwa kilka godzin, możliwe jest uzyskanie przestrzeni np. na 12 noszy, kilkunastu rozbitków w pozycji siedzącej, sprzęt ratowniczy i moduł kuchenny, który załodze lub podjętym z wody rozbitkom zapewni pożądany po kąpieli w zimnych wodach kubek ciepłej herbaty. Czytaj też: Farnborough 2018: targowa premiera norweskiego AW101 Stanowisko specjalisty ZOP może zastąpić operator systemów ratunkowych, który będzie mógł korzystać z danych pokładowych systemów obserwacyjnych, takich jak radar i głowica optoelektroniczna, jak również obsługiwać systemy łączności ratowniczej. W różnych śmigłowcach AW101 stosowane są bardzo interesujące rozwiązania, które poszerzają możliwości operacyjne tych maszyn. Na przykład wykorzystywany w Norwegii wariant ratowniczy posiada radar AESA w postaci paneli umieszczonych na powierzchni kadłuba płatowca oraz system umożliwiający odnajdywanie osób poprzez lokalizację ich telefonu komórkowego. Pozwala on nie tylko odnaleźć taką osobę, ale również skontaktować się z nią, co jest ogromnym ułatwieniem podczas akcji ratowniczych na obszarach, na których zwykle nie ma zasięgu. Ratownicy mogą wówczas komunikować się tekstowo lub głosowo, jak również wysyłać komunikaty ostrzegawcze dla wszystkich odbiorców w zasięgu. AW101 w wersji morskiej posiada wciągarkę niezbędną podczas morskich akcji ratowniczych oraz
możliwość podwieszenia zewnętrznego ładunku wielkogabarytowego. W przypadku realizacji misji bardziej bojowych w drzwiach maszyny można umieścić ciężki karabin maszynowy kalibru 12,7 mm. Śmigłowiec posiada również systemy ostrzegawcze oraz obronne, stosowane w przypadku zagrożenia ze strony pocisków kierowanych. Stabilna platforma do misji morskich Jeśli chodzi o zachowanie maszyny w locie, to jest ona bardzo stabilna w zawisie, co pozwalało AW101 nie tylko podejmować rozbitków czy zrzucać żołnierzy z dużą precyzją. Śmigłowce te służyły również jako platforma dla snajperów, na przykład podczas misji antypirackich, gdy jeden pocisk broni precyzyjnej pozwalał zniszczyć silnik pirackiej czy przemytniczej łodzi motorowej, zatrzymując ją z minimalnym zagrożeniem przypadkowych ofiar. Pomimo wykorzystania trzech silników poziom wibracji jest niski, co miałem okazję doświadczyć podczas wizyty w bazie lotniczej Royal Navy w Culdrose, która znajduje się zaledwie godzinę lot śmigłowcem od zakładów Leonardo Helicopters w Yeovil, gdzie budowane są maszyny AW101. Tamtejsi piloci bardzo chwalili walory śmigłowca w locie, mając porównanie przede wszystkim ze znacznie starszymi maszynami Westland Sea King, które zostały zastąpione przez brytyjskie Merliny. Komandor Matt Punch z 845th Naval Air Squadron, należącej do Commando Helicopter Force szczególnie podkreślał przewagę Merlina nad wcześniej stosowanymi maszynami Sea King. Porównał je także z polskimi Mi-17, które poznał, przy okazji szkolenia pilotów sił zbrojnych Afganistanu. To, co jego zdaniem jest atutem Merlina, to jego spore wymiary, zwłaszcza w zakresie 6,5-metrowej kabiny o wysokości 1,9 m oraz duża moc i bezpieczeństwo, jakie dają trzy silniki napędzające przekładnią główną, zdolną do działania bez smarowania przez ponad pół godziny. Kabina śmigłowca AW101 Merlin w wersji morskiej. Fot. J.Sabak Z perspektywy pilota ważne jest również, że AW101 posiada w pełni cyfrową awionikę o wysokim stopniu automatyzacji. Ułatwia to pilotowanie, szczególnie w trudnych warunkach pogodowych, gdy można skorzystać np. z możliwości wirtualnie poszerzonej rzeczywistości, która łączy dane z systemów pokładowych, podczerwieni i radaru z obrazem rzeczywistym, ujawniając przeszkody na drodze maszyny i ostrzegając o ryzyku kolizji. Dzięki temu możliwe jest prowadzenie zarówno działań
bojowych jak i ratowniczych w każdych warunkach pogodowych, również w nocy. Zaawansowane, wielozakresowe sensory ułatwiają również poszukiwanie rozbitków, dzięki możliwości komplikacji danych z różnych źródeł, a nowoczesne systemy nawigacji są przydatne zarówno przy precyzyjnym rozstawianiu sieci wykrywania okrętów podwodnych jak też w czasie poszukiwania rozbitków. Czytaj też: Śmigłowce SAR dla Polski: To nie wymiana, a skok generacyjny Oczywiście wszechstronność i przestronność mają swoją cenę. Śmigłowce AW101, na co zwracają uwagę przeciwnicy ich pozyskania dla Marynarki Wojennej RP, są zapewne najdroższymi proponowanymi Polsce wiropłatami. Dobrą rekomendacją jest jednak liczba ponad 180 maszyn AW101 różnych wersji, które spędziły w powietrzu już ponad 430 tys. godzin, z czego 66 tys. w warunkach bojowych, a ponad 110 tys. podczas realizacji zadań poszukiwawczo - ratowniczych. Wśród użytkowników są siły zbrojne i służby ratownicze takich krajów jak Wielka Brytania i Włochy, które współpracują w ramach programu AW101 od początku i stały za powstaniem tej konstrukcji, ale również Japonia, Kanada, Portugalia, Norwegia czy Dania. Wersja oznaczona VH-71 Kestrel miała latać także jako Marine One, czyli śmigłowiec prezydent USA, ale program zakupu śmigłowców anulowano w 2009 roku z powodu braku funduszy. Ostatecznie dostawcą nowych maszyn dla Białego Domu został amerykański koncern Sikorsky Aircraft. Dwa śmigłowce Merlin Mk2 należące do Royla Navy. Fot. J.Sabak Śmigłowce AW101 latają w szerokiej gamie misji, od transportu żołnierzy po zwalczanie min morskich i okrętów podwodnych. Prowadzą działania w górach Afganistanu, na tropikalnych oceanach ale również u wybrzeży Kanady, za kołem podbiegunowych. Do najczęściej wspominanych zalet AW101 należy wysokie bezpieczeństwo trójsilnikowej konstrukcji, duża stabilność, przestronna kabina długości ponad 6 metrów i wysokości niemal 2, rampa oraz jak mówią piloci marynarki długie nogi, czyli znaczny zasięg, sięgający półtora tysiąca kilometrów. Nie bez znaczenia jest również to, że oferta śmigłowców AW101 cieszy się pełnym poparciem Włoch oraz rządu brytyjskiego, a jej ewentualny wybór będzie korzystny również dla zakładów PZL-Świdnik,
które już dziś wytwarzają m. in. kompozytowe elementy głównej struktury kadłuba, tylną rampę, owiewki silnika czy panel głównych instrumentów dla maszyn AW101. Oprócz wersji morskiej w wariancie ZOP/SAR, Leonardo Helicopters posiada też w ofercie specjalny wariant maszyny: HH-101 Caesar, który był oferowany w anulowanym postępowaniu na maszyny dla Wojsk Specjalnych. Śmigłowiec w takiej konfiguracji można było zobaczyć w Polsce, m. in. podczas kieleckiego Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w roku 2017.