Najpierw kooperacja - potem konkurencja Z profesorem Stanisławem Mańkowskim z Instytutu Techniki Budowlanej rozmawia Bogdan Mikołajczyk Wokół problemów wrocławskiego systemu ogrzewania toczy się ożywiona dyskusja ekspertów od energetyki cieplnej. Kluczowe pytanie jest takie: czy ma sens budowanie nowej, konkurencyjnej elektrociepłowni jeśli paradoksalnie, doprowadzi to do wzrostu cen ciepła zamiast ich obniżania? Głos ma ekspert, który uczestniczył w planowaniu zaopatrzenia w energię Szczecina, Gdyni, Radomia, współautor strategicznego projektu badawczego Zintegrowany system zmniejszający eksploatacyjną energochłonność budynków realizowanego w ITB. - Śledzę opinie w tej sprawie. Są one interesujące i inspirujące dla przyszłych rozwiązań prawno-organizacyjnych i własnościowych. Obecnie we Wrocławiu są dwie elektrociepłownie, których właścicielem jest firma Kogeneracja S.A.: EC- Wrocław i EC- Czechnica. Natomiast sieć ciepłownicza należy do Fortum Power and Heat Polska Sp. z o.o. - firmy, która planuje budowę swojej nowej elektrociepłowni. Inwestycja ta rodzi konflikt interesów, bo na wrocławskim rynku ciepła będzie chciała zająć miejsce na którym od dawna jest cześć potencjału produkcyjnego Kogeneracji S.A. Konflikt ten jest klasyczną ilustracją do czego prowadzi błędna struktura własnościowa powstająca w wyniku prywatyzacji, która rozdziela produkcję ciepła i jego przesył. Przekształcenia własnościowe powinny w efekcie prowadzić do takich celów jak: realizacji procesów modernizacyjnych powodujących wzrost wartości przedsiębiorstwa i jego wiarygodności, umiejętności zdobywania środków zewnętrznych np. europejskich związanych z programami ograniczania emisji gazów cieplarnianych czy ogólnie wzrostem efektywności energetycznej procesów, 1
zwiększeniem wydajności procesów technologicznych i pracowników w wyniku stosowania nowych technologii np. kogeneracji w wytwarzaniu ciepła i energii elektrycznej, podnoszeniem sprawności kotłów czy ograniczaniu strat transportowych w sieciach ciepłowniczych, wzrostu bezpieczeństwa energetycznego odbiorców. A może wrocławska prywatyzacja poszła też tropem dwóch fundamentalnych dyrektyw unijnych obowiązujących w energetyce? Czyli zasady TPA otwierającej dostęp stron trzecich do sieci przesyłowej i unbundlingu, który głosi, że źródło energii i sieć nie mogą mieć jednego właściciela? - Komisja Europejska ma bardzo małe doświadczenie w zakresie ciepłownictwa. Na zachodzie Europy one są bardzo słabo rozwinięte. Polska w UE ma największe sieci cieplne. W związku z tym nie oczekiwałbym od Brukseli jakichś rozwiązań w tej sprawie. Raczej liczyć się trzeba z brakiem zainteresowania naszymi problemami czy zrozumienia dla specyfiki polskiego ciepłownictwa Moje zdanie w sprawie TPA i unbundlingu jest takie, że obydwie zasady - które dobrze przystają do systemów elektroenergetycznego czy gazowego działających w skali kraju - nie pasują do ciepła sieciowego. Przede wszystkim dlatego, że nasze systemy ciepłownicze, nawet te największe, mają charakter lokalny, a do tego funkcjonują w formule której podstawy kształtowały się w innej rzeczywistości gospodarczej. Krótko mówiąc TPA w miejskich systemach ciepłowniczych nie działa, a tu gdzie próbowano tę zasadę stosować często sprawy kończyły się w sądach. Unbundling też tu nie działa. Uważam, że dla optymalizowania technologii i automatyzowania systemu najlepszym rozwiązaniem dla ciepła systemowego byłby jeden właściciel. Ale to by znaczyło, że nie ma miejsca na rynek i jego uniwersalne mechanizmy! W przyszłości to miejsce będzie! Tyle, że po okresie przejściowym, po gruntownej przebudowie ciepłownictwa. Jeśli - jak słyszę - inwestycja Fortum w konsekwencji doprowadzi do znaczącej podwyżki ceny ciepła i jeszcze grozi zdestabilizowaniem systemu grzewczego, to znaczy, że konkurencja wciskana jest w ramy do których nie przystaje. Gdzieś popełniono błędy. 2
Gdzie? Już wspomniałem, że na etapie prywatyzacji. Ale nie tylko. Zabrakło koordynacji ze strony władz miasta. Planowanie energetyczne w sektorze ciepła we Wrocławiu nie zadziałało jak należy! Nawiasem mówiąc Wrocław nie jest wyjątkiem. Tak jest bodaj w ok. 80 proc. gmin w kraju z czego widać, że może trzeba zmienić pod tym katem ustawę o samorządach. Zabrakło też przede wszystkim dogadania się partnerów. Czyli rozwiązanie problemu wrocławskiego powinno powstać przy okrągłym stole. Mogłoby nim być powołanie jednej spółki akcyjnej, która by najpierw połączyła elektrociepłownie, sieć ciepłowniczą i węzły. A następnie w dosyć odległej przyszłości wykształciła się w firmę typu Stadwerke, jakie istnieją w Niemczech i obejmują również inne systemy instalacyjne w mieście. Taka konsolidacja prowadzi do ekonomii. Takie rozwiązania nas czekają w dalszej przyszłości. A co z rynkiem, konkurencją, przebudową systemów ciepłowniczych? - To mógłby być pierwszy krok w tym kierunku. W ciągu nadchodzących 10-15 lat wskutek popieranej przez państwo termomodernizacji, która obejmie również stare budynki - spadać będzie zapotrzebowanie na ciepło, maleć jego sprzedaż. Infrastruktura cieplna okaże się przewymiarowana, co w wielu miastach już występuje. W efekcie będą za duże średnice rurociągów, za duże straty przesyłu, za duże moce źródeł ciepła. W dalszej perspektywie wielkie systemy ciepłownicze będą się stopniowo, ewolucyjnie przekształcać w mniejsze. Kiedy już powstaną takie lokalne gniazda, to będą mogły ze sobą konkurować. Ale ten trudny przejściowy proces potrwa wiele lat. W przyszłości wyjątkowo ważną role będzie tu miał do spełnienia Urząd Regulacji Energetyki - regulator rynku, który m.in. kontroluje koszty uzasadnione. Jeżeli nie ma konkurencji, a ceny ciepła są sprawą drażliwą społecznie, to wkraczać ma kontrola z zewnątrz. Tyle, że polityka zatwierdzania taryf na ciepło wymaga dużej rozwagi, bo od niej zależy wielkość środków na odtwarzanie potencjału ciepłownictwa. A w naszym systemie od lat postępuje proces dekapitalizacji groźny dla bezpieczeństwa energetycznego, które musi być kluczowym kryterium w ocenie działań władz samorządowych i planów przekształcania ciepłownictwa. 3
Czy ten okres przejściowy nie powinien być wsparty przez odpowiednie oprzyrządowanie prawne dostosowanego do specyfiki systemów ogrzewania sieciowego? - Tak, kolejnej nowelizacji wymaga Prawo energetyczne oraz rozporządzenia z nim związane - proces ten właśnie jest realizowany. Obecnie w wielu kwestiach występują tak duże sprzeczności interesów np. pomiędzy ciepłownictwem a elektroenergetyką, czy gazownictwem a szczególnie OZE (Odnawialnymi Źródłami Energii), że nie przypuszczam żeby bez radykalnych zmian prawnych udało się znaleźć optymalne rozwiązania. Podam przykład obciążenia sieci cieplnych. W Danii to obciążenie liczone w megawatach na kilometr wynosi 0,8-1,2 MW/km, w Polsce jest to ok. 2,5 MW/km. Można powiedzieć, że polskie systemy ciepłownicze nie sięgają tak daleko do rozproszonego budownictwa, jak w Danii czy w innych krajach skandynawskich. Tymczasem w kraju mamy wiele osiedli czy pojedynczych budynków położonych niedaleko sieci ciepłowniczych, na które inwestorzy np. deweloperzy machnęli ręka i minimalizując koszty inwestycyjne nie podłączyli ich do sieci ciepłowniczych. Stan ten jest wynikiem braku zapisów prawnych, aby w zezwoleniu na budowę istniało zobowiązanie inwestora, żeby tu gdzie jest w pobliżu sieć ciepłownicza realizował ogrzewanie nie przy pomocy węgla, gazu, czy energii elektrycznej ale z sieci, bo to tańsze w eksploatacji i lepsze dla ochrony klimatu. Inny przykład konfliktu interesów: np. mieszkańcy budynku wielorodzinnego zasilanego z sieci ciepłowniczej chcą zainwestować w kolektory słoneczne do zasilania instalacji ciepłej wody, a więc zmniejszyć pobór ciepła systemowego. W budynku tym węzeł ciepłowniczy jest własnością miejskiego przedsiębiorstwa energetyki cieplnej, które z oczywistych finansowych względów blokuje tą inicjatywę. Gdyby ten budynek był zasilany np. z wbudowanej kotłowi gazowej to blokady by nie było, a mieszkańcy otrzymali by dofinansowanie inwestycji z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Przykład ten potwierdza konieczność zmian prawnych w tym zakresie. Dziękuje za wypowiedź Prof. Stanisław Mańkowski był przez wiele lat dyrektorem Centrum Badawczego Energetyki i Ochrony Środowiska Politechniki Warszawskiej, a w 4
latach 2002-2005 rektorem tej uczelni, ma w swoim dorobku wiele konstrukcji urządzeń procesowych i rozwiązań systemowych wdrożonych na podstawie umów licencyjnych. 5