Stanisław Madrak Akcja Burza" w obwodzie Mewa - Kamień" Armii Krajowej Od początku działalności konspiracyjnej, najpierw w Służbie Zwycięstwa Polski, następnie w Związku Walki Zbrojnej, a wreszcie w Armii Krajowej uważano, że Polska zostanie wyzwolona z pomocą aliantów zachodnich oraz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, przy jednoczesnym powstaniu powszechnym w Kraju. Powstanie więc było celem nadrzędnym i temu celowi podporządkowana była cała działalność Polski Podziemnej. Należało w Kraju przygotować, zorganizować, uzbroić, wyszkolić takie siły zbrojne, by mogły one, gdy przyjdzie na to odpowiedni moment, cel ten zrealizować. Przez okres okupacji planowano, a następnie korygowano i uaktualniano plany przyszłej walki powstańczej. W tym planowaniu uczestniczył również Sztab Naczelnego Wodza w Londynie. Ostatecznie w dniu 20 listopada 1943 r. gen. Bór Komorowski wydał rozkaz nr 1300/111 do dowódców obszarów i okręgów przeprowadzenia wzmożonej akcji dywersyjnej pod kryptonimem BURZA". Działania Burzy miały polegać na zaciętym nękaniu cofających się tylnych oddziałów niemieckich. W dniu 2 lutego 1944 r. Rada Ministrów w Londynie akceptowała w całości rozkaz gen. Bora". W dniu 23 marca 1944 r. d-ca Armii Krajowej wydał rozkaz nr 144/lll/KSZ do komendantów obszarów i okręgów w którym Komenda AK przewidywała strefowe podejmowanie działań BU- RZY. W tym rozkazie nie było już mowy o wzmożonej dywersji, a wyraźnie o walce z siłami tyłów wojsk niemieckich. Rozkaz ten stał się ostatecznym rozkazem do akcji BURZA. Komendanci obszarów i okręgów przystąpili do działania. Z ich sztabów poszły rozkazy w dół".obwód Mewa, nasz Obwód, wchodził w skład Podokręgu Wschód, którym dowodził płk. Hieronim Suszczyński ps. Szeliga, zaś Podokręg Wschód" wchodził w skład Obszaru Warszawskiego, którym dowodził gen. Albin Skroczyński ps. Łaszcz. W dniu 24 lipca 1944 r. gen. Skroczyński w czasie specjalnej odprawy omówił sytuację na froncie sowiecko - niemieckim, ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji na terenie Podokręgu Wschód". Dał wytyczne płk. Suszczyńskiemu polecając podjęcie działań na terenie Podokręgu. Zgodnie z planem Sztab Podokręgu miał przejść z Warszawy do miejscowości Poręby w Obwodzie Mewa" w celu bezpośredniego kierowania działaniami podległych oddziałów. Wytyczne dotyczące stosunku AK do Armii Czerwonej i żołnierzy Berlinga były następujące: 1. walczyć z Niemcami obok Armii Czerwonej 2. do wojska Berlinga nie wstępować 3. nie dać się rozbroić, możliwe jest to tylko pod przemocą. W dniu 26 lipca cały sztab Podokręgu przeorganizowany już w sztab Grupy Operacyjnej Wschód" małymi grupkami przeszedł na teren Obwodu Mewa", tam rozpoczął swoje działanie a w następnych dniach zmuszany był przez działania wojsk niemieckich do kilkakrotnego zmieniania swego miejsca postoju. Za bezpieczeństwo Sztabu odpowiadał Komendant Ośrodka VI Obwodu Mewa", por. Walenty Suda ps. Dąb. Do osłony sztabu oddał on jeden pluton, jednocześnie w pobliżu miejsca postoju Sztabu przebywał sam ze zmobilizowaną kompanią wystawianą przez jego Ośrodek. W dniu 29 lipca 44 r. do Sztabu przybył szef III oddziału sztabu Komendy Obszaru z Warszawy mjr Stefan Mich ps. Kmita i przekazał następującą instrukcję: istnieje prawdopodobieństwo rozpoczęcia powstania w Warszawie w ciągu kilku najbliższych dni. Z chwilą wybuchu zadaniem Grupy Operacyjnej będzie utrudnianie Niemcom wycofywania się na Warszawę. GO ma spychać Niemców w kierunku północnym - na Wyszków. W Obwodzie Mewa - Kamień", przez cały okres okupacji, trwały przygotowania do ostatecznej rozprawy z Niemcami. Rozpoznawano stacjonujące na terenie Obwodu jednostki wojskowe i cywilne ich stan liczebny i uzbrojenie. Ustalano ilość potrzebnych sił własnych do podjęcia walki, szkolono żołnierzy i dowódców. Szereg przygotowanych planów straciło swą aktualność, 2003 ZESZYT 10
gdyż nieprzyjaciel znacznie wcześniej niż przewidywano wycofał nagle wszystkie urzędy i służby. W ostatnich dniach lipca przez miasto przechodziły z różnych stron niemieckie siły pancerne w małych grupach. W oparciu o ostateczne wytyczne do akcji BURZA Komendant Obwodu por. Ludwik Wolański ps. Lubicz wydał rozkaz, by poszczególne ośrodki Obwodu Mewa - Kamień" siłami własnymi zajmowały ważniejsze miejscowości, atakując wycofujących się Niemców, mierząc jednak stale zamiary na siły". W zajętych miejscowościach należało zabezpieczyć objęcie władzy przez polskie urzędy cywilne, a następnie oczekiwać nadchodzące wojska sowieckie witając je jako gospodarze terenu. Jednocześnie ośrodki I, II, III miały wystawić odpowiednią ilość plutonów, z których powstał III batalion 22 pp, oraz 1 szwadron 7 p.uł. Oddziały te skoncentrowane zostały na południe od Mińska Maz. Siły te, całością lub ich częścią w zależności od sytuacji miały zająć miasto Mińsk Mazowiecki przy współdziałaniu plutonów WSOP (Wojskowej Służby Ochrony Powsiania) znajdujących się w mieście, następnie zabezpieczyć objęcie władzy przez polskie urzędy i władze cywilne, wcześniej do tego powołane i przygotowane, a mianowicie Starostwo i Zarząd Miasta /Magistrat/. Siły zgromadzone na południe od miasta miały również zabezpieczać miasto i jego ludność w wypadku gdyby Niemcy zastosowali wobec ludności jakieś represje. Wtedy siły ie miały wkroczyć do akcji bez względu na straty, jakie mogłyby ponieść. Do takiej sytuacji nie doszło. Tak więc na południe od miasta na koncentracji stanął III batalion 22 pp. w sile 951 żołnierzy /oficerów, podoficerów i szeregowych/ uzbrojonych w: 432 kb/kbk, 17 km., 11ckm/1km., 3kbppanc, 118 pm., 194 rew/pist., 205 gran.r., 2 granatniki. Do tej broni posiadano odpowiedni zapas amunicji. Na koncentracji stanął również 1-szy szwadron 7 p.uł. w sile 241 /oficerów, podoficerów i szeregowych/ uzbrojonych w: 182 kb/kbk i 2 ckm, 1 kb ppanc., 3 pm, 28 rew./pist., 40 gr.r. czyli łącznie 1192 żołnierzy Armii Krajowej Obwodu Kamień". Do akcji BURZA stanęła również Wojskowa Służba Kobiet. Na okres BURZY przygotowano 6 szpitali /wraz z lekarzami i obsługą oraz z odpowiednim zapasem lekarstw itp. Były to szpitale w Mińsku Mazowieckim, Wiśniewie, Mieni, Dębem Małym, Rudce, Cisiach. Przygotowano i uruchomiono 18 punktów sanitarnych z izbami chorych, po trzy dla każdego ośrodka. Służba administracyjno gospodarcza WSK przygotowała 8 magazynów z żywnością i innymi artykułami. Wstępnie zakontraktowano u zaufanych gospodarzy bydło rzeźne, tak by na wezwanie dostarczyć mogli mięso dla wojska. Do każdego magazynu zgłosiła się obsługa kobiet WSK. Do akcji BURZA stanęła również Wojskowa Służba Ochrony Powstania. Służba ta w całym Obwodzie liczyła 503 żołnierzy zorganizowanych w 7 plutonach o pełnych stanach i 8 plutonach szkieletowych oraz 1 drużynie i 2 sekcjach, dawało to łącznie 15 plutonów. W czasie BURZY plutony szkieletowe powiększyły swoje stany, jednocześnie w Ośrodku I do WSOP dołączył jeden pluton Szarych Szeregów /z grupy BS/. Uzbrojenie plutonów WSOP było bardzo skromne a do tego bardzo różnorodne. Jednak młodzież WSOP była zaradna i już w pierwszych dniach BURZY stan uzbrojenia znacznie się poprawił poprzez uzupełnienie jej bronią z pobojowisk. Do akcji BURZA stanął również oddział radiowy pod dowództwem ppor. Stanisława Wilczyńskiego ps. Wilga. Szczegółowy opis przebiegu akcji BURZA we wszystkich sześciu ośrodkach Obwodu Mewa - Kamień" omówiono w opracowaniu pt. Akcja Burza w Obwodzie Mewa- Kamień Armii Krajowej, opublikowanym w zeszycie 2 Rocznika Mińskomazowieckiego". Wydarzeniem budzącym wiele wątpliwości było bombardowanie miasta Mińsk Mazowiecki przez lotnictwo radzieckie w dniu 31 lipca 1944 r. w godzinach rannych. Miasto zajęte przez oddziały Armii Krajowej w dniu 30 lipca przeżywa pierwsze spotkanie z Armią Czerwoną. Patrole i grupy rozpoznawcze sowieckie od strony wschodniej i południowej podeszły pod miasto i w godzinach wieczornych tego dnia przebywały w nim w różnych punktach. Kilka samochodów przejechało szosą Warszawa-Brześć w kierunku na zachód. Takie działanie nie robiło wrażenia na mieszkańcach. Czekano na przemarsz większych oddziałów. W dniu 31 lipca od świtu warkot silników samochodowych i czołgowych dał znać mieszkańcom, że sowieci wkraczają. I właśnie wtedy nastąpił nalot. Kilkadziesiąt samolotów bombowych Powoli, majestatycznie nadlatuje nad miasto. Lecą w równym szyku utrzymując bezpieczny odstęp, w całości stanowiąc formację. Wyglądało to tak jak opisywane później amerykańskie naloty ZESZYT 10 2003 63
dywanowe. Wielu mieszkańców do dzisiaj twierdzi, że byli to Amerykanie. Gdy pierwsze samoloty znalazły się nad miastem, posypały się bomby i spadały tak długo aż ostatnie bombowce przeleciały. Sowiecki komendant miasta tłumaczył później nalot jako pomyłkę, jakich wiele na wojnie. Po prostu lotnicy jeszcze nie wiedzieli, że wojsko sowieckie jest już w mieście i zrzucili bomby, myśląc, że w mieście są Niemcy. Tłumaczenie to nie wszystkim trafiło do przekonania. W szeregach AK, a szczególnie w dowództwie i później w dniach masowych aresztowań, uważano że był to nalot na polskie miasto z polskim wojskiem w jego murach a sowieci pomylili się tylko w tym, że bombardowali w dniu 31 a nie 30 lipca, gdy miasto było pełne żołnierzy AK. A może była to pomyłka wojsk lądowych, które za wcześnie wkroczyły. Jak było naprawdę? Nalot przytłumił radość z odzyskanej wolności. Od pierwszych dni sierpnia 1944 r. w oddziałach AK mówiło się tylko o jednym, tj. o powstaniu w Warszawie i o tym jak najszybciej iść do Warszawy, chociaż w tych dniach nie było jeszcze wezwań dowódcy Armii Krajowej o pomoc dla walczącej Stolicy. Od pierwszych spotkań z dowódcami radzieckimi zarówno komendant Lubicz" jak i oficerowie Sztabu GO Wschód" podejmowali ten jeden temat jako najważniejszy. Sowieci zapowiadali współdziałanie sprowadzając rozmowy do uznania PKWN, mówili przewrotnie o potrzebie przezbrojenia oddziałów AK ze względu na różnorodność broni posiadanej przez AK. Jednocześnie zakazano przemarszu oddziałów bez wcześniejszego uzgodnienia z dowództwem sowieckim. Wyjaśniali, że taki nie uzgodniony marsz może opóźnić marsz oddziałów radzieckich w kierunku frontu, opóźnić dostawy zaopatrzenia dla walczących wojsk w paliwo amunicję i inny sprzęt wojskowy. Zakazano używania radiostacji, gdyż działanie ich przeszkadza w pracy radiostacjom wojsk radzieckich. Wyjaśniali, że nieustannie pracuje tak duża ilość radiostacji radzieckich i niemieckich, że praca jeszcze innych radiostacji jest niedopuszczalna. Jak wspomina Szef Sztabu GO Wschód" ppłk Kazimierz Sobolewski ps. Cyrus, radiostacja Sztabu została zaaresztowana" w miejscowości Marianka. Przy Sztabie przebywali na stałe oficerowie radzieccy, którzy wszystko widzieli. A jednak dzięki sprytowi naszych radiotelegrafistów radiostacja działała. Komendant Obwodu Lubicz", jeszcze przed przybyciem Sztabu GO, nawiązał kontakt z sowieckim dowódcą w stopniu pułkownika i jak twierdzą pracownice sztabu batalionu /III bat. 22pp./, z Wojskowej Służby Kobiet, podpisał nawet z nim porozumienie dotyczące współdziałania w marszu na Warszawę. Informacja nie znajduje na razie potwierdzenia u innych uczestników wydarzeń. Oficerowie Sztabu GO starali się wywnioskować z rozmów z sowieckimi oficerami, jakie plany mają ich władze wobec oddziałów AK. Wiązało się to przecież z drugim etapem działania, tj. odtwarzania Sił Zbrojnych. Zadawano sobie pytanie: rozwijać tę sprawę czy czekać? Rozwijanie zmuszałoby do ujawnienia dalszych ludzi, dotychczas nie występujących w akcji BURZA. Według posiadanych informacji przez autora niniejszego opracowania, ostatecznie nie podjęto działań w tym kierunku. Sowieccy oficerowie, w prowadzonych z nimi rozmowach, powoływali się na argument, że tereny działania naszych oddziałów znajdują się w strefie przyfrontowej Armii Czerwonej i wszelkie samodzielne działania wymagają uzgodnienia z nimi. Tak więc można powiedzieć, że zabraniając prawa do przemarszu oddziałów wiązano im nogi. Zabraniając używania radiostacji, kneblowano im usta. Jasnym stawało się, że następnym żądaniem będzie oddanie broni. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że w tym czasie nasycenie terenu jednostkami sowieckimi było tak duże, że faktycznie byli wszędzie. Każda wieś, każdy choćby najmniejszy lasek były pełne wojska. Drogami, nawet drugorzędnymi przewalały się ogromne ilości czołgów, samochodów, piechoty. Wszystko to stopniowo przesuwało się na zachód, w kierunku Warszawy. Dla każdego, nawet szeregowego żołnierza AK stawało się jasnym, że jakiekolwiek samodzielne działanie jest niemożliwe bez wejścia w konflikt z Sowietami. W tym czasie w Moskwie przebywał premier Rządu Polskiego, Stanisław Mikołajczyk. Pojechał tam by przeprowadzić rozmowy m.in. na temat pomocy walczącej Warszawie. Po tych rozmowach wiele się spodziewano. Wśród żołnierzy AK panowało przekonanie, że po Sowietach niczego dobrego spodziewać się nie należy. Wierzono jednak, że rządy Anglii, a przede wszystkim Stanów Zjednoczonych wpłyną na Sowietów i wymuszą na nich współpracę z Armią Krajową a tym samym z Rządem Polskim. Wtedy jeszcze wierzono, że Polska będzie wolna i niepodległa. Wydarzenia w dniach 6 i 7 sierpnia wyjaśniły wiele, lecz nie wszystko. Oddziały NKWD otoczyły zgromadzone w miejscowości Mienia oddziały AK i zmusiły do złożenia broni. Oficerowie Sztabu GO zaproszenie do m. Niedziałka, gdzie kwaterował sztab sowieckiego korpusu, podstępnie zo- 2003 ZESZYT 9
stali rozbrojeni i aresztowani a następnie wywiezieni do ZSRR. Plutony AK w mieście Mińsk Mazowiecki rozbrojono w nocy z 6 na 7 sierpnia. Wszystkich aresztowanych żołnierzy AK wywożono do Lublina, do obozu na Majdanku. Tam siłą wcielano do armii Berlinga. Bardzo wielu wywieziono do obozów w ZSRR. Wiele broni udało się ukryć. Miała już w niedalekiej przyszłości służyć tym, którzy uratowali się przed wywózką. Rozprawa z oddziałami Obwodu Mewa-Kamień" i Sztabem GO odbyła się tak jak przepowiadali oficerom Sztabu oficerowie z już rozbrojonej 27 DP AK, którzy dowiedziawszy się, że pod Mińskiem Maz. jest jeszcze Zgrupowanie Armii Krajowej, postarali się do niego dotrzeć. Po zapoznaniu się z sytuacjązgrupowania oświadczyli: zrobią z wami to samo co z nami zrobili". Dowództwo zgromadzonych Oddziałów już w dniu 5 sierpnia wydało cichy rozkaz wybranym plutonom udania się pojedynczo do miejsc zamieszkania, często z posiadaną bronią i oczekiwania na dalsze rozkazy. Te plutony nie były rozwiązane, lecz wycofane z koncentracji. Wtedy poszedł do Warszawy stuosobowy oddział pod dowództwem por. Krzysztofa Chodkiewicza. Do Warszawy nie dotarł. Nie dopuścili do tego Sowieci, oni przygotowali dla żołnierzy AK drogę w odwrotnym kierunku tj. na wschód, w bydlęcych wagonach, do łagrów. Dowódca GO Wschód" i jego Sztab stanęli wobec zadania, które faktycznie było niewykonalne. Przez ostatnie miesiące przed akcją BURZA przygotowywali swoje oddziały do jej wykonania zgodnie z wcześniej przyjętymi założeniami. Siedem obwodów stanowiących Podokręg, każdy w swoim zakresie, z chwilą gdy ostatnie oddziały niemieckie będą odchodziły, podejmować miał walkę, opanować teren i przystępować do odtwarzania sił zbrojnych. Właśnie wtedy, gdy obwody te działania podjęły, Sztab GO, w dniu 29 lipca 1944 r. otrzymuje rozkaz o zmianie tych zadań, przynajmniej w pewnym stopniu. Major Stefan Mich ps. Knita, szef oddziału III Sztabu Obszaru, przywozi rozkaz, który zakładając wybuch powstania w Warszawie, mówi o zadaniu dla GO Wschód" "spychania Whermachtu w kierunku północnym - na Wyszków". Wydaje się, że do wykonania takiego zadania oddziały obwodów winny być inaczej ugrupowane. To już nie walka z siłami tyłów wojsk niemieckich. By te wojska spychać na północ, trzeba by zgrupować oddziały w sile znacznie większej aniżeli przewidziano to dla akcji BURZA. Na przegrupowania już nie było czasu. W Obwodzie Mewa - Kamień" ostatnie oddziały niemieckie odeszły w ostatnich dniach lipca a z samego miasta Mińsk Mazowiecki w dniu 30 lipca o świcie. Spodziewane oddziały niemieckie, walczące jeszcze na wschód od miasta /pod Siedlcami/, na teren Obwodu nie weszły wycofując się na północny - zachód omijając centrum Obwodu. Jedynie na terenie Ośrodka VI i częściowo V trwały jeszcze walki silnych oddziałów niemieckich z równie silnymi oddziałami sowieckimi. Trzeba stwierdzić, że zadanie dla GO Wschód" spychania Niemców na północ wykonali sami Sowieci. Sowiecki 3 korpus pancerny z drugiej armii pancernej zajmuje kolejno Stoczek, Garwolin, następnie przez Kołbiel, Starą Miłosnę, Okuniew, w dniu 30 lipca dociera do Wołomina Radzymina i tym swoim manewrem zmusza oddziały niemieckie działające w rejonie Mińska Maz. i Siedlec do wycofywania się na północ. Podsumowując akcję BURZA na terenie Obwodu Mewa-Kamień", bez względu na naszą gorycz, żal, że tak krótko, że tak mało, że tak tragicznie się to skończyło, żołnierz Armii Krajowej.Obwodu może z dumą podnieść głowę i śmiało przekazywać następnym pokoleniom tę prawdę, że na dany mu rozkaz wyszedł do akcji BURZA z otwartym czołem, nie kryjąc się, że zmógł go nie wróg - Niemcy, lecz sojusznik naszych sojuszników, którzy oddali nas w jego władanie. Walczyliśmy wszędzie tam, gdzie tylko było można, gdzie doszedł frontowy żołnierz sowiecki a nie zdążyło jeszcze dojść NKWD, tam gdzie jeszcze nikt z nich nie doszedł, a za przeciwnika mieliśmy tylko Niemców. Trzeba podkreślić, że koncepcja operacyjna leżąca u podstaw planu akcji BURZA i taktyka przyjęta ostatecznie przez Komendę Armii Krajowej zakładająca strefowe podejmowanie działań uratowała wiele polskich miast i wsi od zniszczenia a ludności oszczędziła wiele cierpień. Przed naszymi dowódcami stanęło bardzo trudne zadanie do wykonania. Tym większa im chwała, że w walce wytrwali, że starali się wykonać rozkaz do akcji BURZA z odwagą, sumiennie, z honorem. ZESZYT 10 2003 65