MARTIN HARE ( ) Zoe Zajdler Aleksander Zajdler

Wielkość: px
Rozpocząć pokaz od strony:

Download "MARTIN HARE (1905-1968) Zoe Zajdler Aleksander Zajdler"

Transkrypt

1 1

2 2 MARTIN HARE ( ) (pseudonym of Lucy Zoe Girling, married name Zajdler) Novelist who published several intriguing novels in the 1930s; titles include Butler's Gift (1932),Describe a Circle (1933), The Diary of a Pensionnaire (1935), A Mirror for Skylarks (1936), and Polonaise (1939), the last about English children adapting to a new life in Poland. Osoby: - Zoe Zajdler (nee Girling), autorka, córka pastora Irlandzkiego ( ); - Aleksander Zajdler, mąż autorki ( października 1971); - Właścicielka majatku (dziedziczka N.) Leontyna Orda (nee Korsak, ur 1856) - Córka Leontyny Orda: - Stanisława Stefania ORDA ur Chojno koło Pińska - Mąż Stanisławy: - Józef Konstanty Breza małżeństwo Chojno koło Pińska - Syn Stanisławy, a wnuk Leontyny Orda: - Krzysztof Breza (ur r.) - Kuzyn Leontyny Orda: - ambasador w Londynie Konstanty Skirmunt (według informacji autorki, miał umrzeć w 1939 r, ale dożył do 1949 r.) - Rządca majątku Stefan Grodzki ( )

3 3 Miejsca: - Majątek na Polesiu (K.) Kuchcze koło Kucheckiej Woli. - Sąsiednie miasteczko (L.) Lubieszów - Mogiła niemiecka w majątku Kuchcze, gdzie mąż autorki zakopał rewolwer: - Zbiorowa mogiła 60 Niemców, których egzekucję przeprowadził kornet wojsk carskich w 1915 roku, Władysław Andres. Przy okazji spalił także dwór. - Zgromadzenie wojsk KOP w majątku Kuchcze we wrześniu Autorka pomagała wyżywić ponad 8,000 żołnierzy, a także przy rozciąganiu linii telefonicznych: - Improwizowane Zgrupowanie KOP powstało w rejonie Kuchecka Wola Kuchcze Chrapin Moroczno na podstawie rozkazu dowódcy KOP gen. Wilhelma Orlik- Rückemanna z 21 września Po ześrodkowaniu liczyło ok żołnierzy (w tym 300 oficerów). Autorka

4 Stefan Grodzki, rządca majątku Kuchcze, zabity przez chłopów. 4

5 5 Tłumaczenie: Krzysztof Edmund Wojciechowicz MY NAME IS MILLION The Right Book Club, 121 Charring Cross Road, London W.C.2, 1942 CZĘŚĆ PIERWSZA 1. LATO W POLSCE 2. ZMECHANIZOWANA WOJNA 3. POLSKA WALCZY SAMA 4. ANGLIA WYPOWIADA WOJNĘ 5. 3-ci WRZESIEŃ 6. OBLĘŻENIE WARSZAWY 7. SERCE NIE JEST TURYSTĄ 8. SPOTKANIE Z X. 9. DROGA DO LUBLINA 10. STACJA PIERWSZEJ POMOCY 11. POCIĄG Z UCHODŹCAMI 12. MORD W CHEŁMIE 13. BRZEŚĆ NAD BUGIEM 14. LUDNOŚĆ PODCZAS NALOTÓW 15. P.K.P CZĘŚĆ DRUGA 16. POLESIE 17. POCZĄTEK PIĄTEGO ROZBIORU 18. OSTANI ŻOŁNIERZ POLSKI 19. NADCHODZĄ CHŁOPI 20. PRZYBYCIE KOMISARZY 21. DWÓR ZMIENIA WŁAŚCICIELA 22. WILNO 23. POSTERUNEK GRANICZNY 24. POSTCRIPT

6 6 CZĘŚĆ PIERWSZA ROZDZIAŁ I L A T O W P O L S C E Latem 1938 roku wyjechaliśmy z Warszawy na pięć miesięcy. Nasz podkarpacki dom nad Małym Dunajcem był zbyt oddalony jak na wyprawę na pstrągi, ale na lewym brzegu Narwy, Szaniawski wynajął nam czteropokojowy drewniany domek z wielkim poddaszem i dwoma werandami. W tych czasach Narew była nam bliższa sercu niż Mały Dunajec, czy piękna, wijąca się w meandrach Wisła. Jej zmienne koryto, zatoki z setkami wysepek porośniętych pachnącą trawą i krzakami, które chłopi błędnie nazywają oleandrami, zawsze przypominały nam najbardziej ulubioną rzekę - Loarę. Wydaje się, że sam Szaniawski nawet nie wiedział, że wynajmuje nam dom. Wszystko to załatwiał jego rządca, ogromny Ukrainiec, niegdyś ziemianin jak jego pracodawca; teraz pozbawiony dawnych posiadłości, pozostałych po wojnie po bolszewickiej stronie. Specjalnie dla nas obielił dom, a gdy nasze łodzie spotkały się na rybach, witał mnie, zawsze pamiętając że także jestem literatką, choćby nie tak znakomitą jak Szaniawski. Rozpoznawał mnie także jego rudy seter irlandzki, beznadziejnie źle wychowany, jak większość psów myśliwskich w Polsce. Podnosząc z głębi łodzi szkaradny kwadratowy łeb, wpatrywał się we mnie i w moją irlandzką terrierkę z równym zainteresowaniem, jak w ryby. Być może z racji irlandckiego pokrewieństwa, suczka nie mogła znieść jego widoku. Podobnie zresztą nie tolerowała niektórych moich przyjaciół, służących, krawcowej, telefonu i wszystkiego wokół, co według jej szczególnych kryteriów wydawało się mieć za bliski ze mną kontakt. Nie ważne. Wszystko minęło; irlandzki seter, mała ruda suczka, rządca, Szaniawski (o ile wiem), drewniany domek i dwór; a także położony wyżej na tym samym brzegu, pałac Konstantego Radziwiłła, którego ogrodnik sprzedawał mi najlepsze melony i najświeższy groszek, jaki kiedykolwiek w życiu jadłam. Nic dziwnego: zaledwie kilka kilometrów dalej w kierunku Warszawy leżał fort w Zegrzu; za nami był fort Modliński, a Niemcy przechodzili tu kilka miesięcy temu jedynie Narew płynie jak dawniej, a na wiosnę po ustąpieniu mrozów, poprzez ułożone kamienie zacznie przebijać się trawa. Taki wyglądał rok Przez pięć miesięcy nie widziałam Warszawy. Teraz nie zobaczę jej nigdy; przynajmniej takiej, o jakiej myślałam przez pięć długich pięknych miesięcy - tak upalnych - że przed czwartą popołudniu rzadko wychodziłam z cienia werandy lub z lasku za domem; dopóki promienie słońca nie poczęły chylić się ukośnie nad mazowiecką równiną. W lesie było ciemno i przyjemnie; rozkładałam koc na puszystym materacu wonnego sosnowego igliwia, a na tle jasnego nieba wokół sosnen przez cały dzień uwijała się para wielkich złotawych ptaków o skrzydłach błękitnych jak u zimorodka; coraz to zwołując się wdzięcznie tonem przypominającym dzwięk srebrnego dzwonu bijącego gdzieś pod wodą; tak często, jakby robiły to specjalnie dla mojej przyjemności. I istotnie - chłopi nazywają je dzwońcami, co po polsku znaczy dzwon. Nigdy nie dowiedziałam się, jak nazywają je ornitolodzy. Trudno jednak o bardziej stosowną nazwę. W chwilach odpoczynku lubiłam wspominać Warszawę. Dziwne to miasto: ostatnia stolica Zachodu, o niezliczonej ilości brukowanych ulic, bardziej zatłoczonych dorożkami niż taksówkami; miasto, które zdumiony podróżnik przybywający z Paryża ( jak w moim wypadku), czy z Londynu lub Wiednia, nazwałby raczej wioską, lub najwyżej miasteczkiem; odsłaniające swoje oblicze jedynie po dłuższym pobycie, ukazujące co dzień coś nowego, podbijające serce, zanim człowiek zdąży się obejrzeć; przypominające każdemu, kto potrafi to docenić, że jest najbardziej europejską ze wszystkich stolic Europy, oraz jej rubieżą, poza którą od stuleci czychają barbarzyńcy jak stada wilków wokół ogniska, ze ślepiami wlepionymi w miasto, czekający na zgaśnięcie płomienia, marzący o Wiśle, czarnoziemiach Sandomierza, wieżach Krakowa i kopalniach Śląska. Lecz powinnam użyć innego czasownika. Dziś Warszawa jest inna. Płomień - choć popioły jego ciągle się żarzą, zgasł; barbarzyńcy przeszli przez Wisłę; stado wilków zamknęło pierścień. Gdy myślę o Warszawie, nie wiem czemu, zawsze jest to Warszawa późną wiosną. Zapominam o zimowym mroźnym wietrze hulającym po placach; chlapach odwilży, upalnym letnim kurzu, czy złotej polskiej jesieni, stapiającej brązem malowane liście drzewa na pomniku Szopena, z widokiem prawdziwych, opadających z otaczających go wielkich grabów i lip. W mojej pamięci miasto zawsze pieni się białym i filotetowym bzem. Rano w otwartym oknie tramwaju, ich pachnące, świeżo skropione rosą gałęzie muskają twarz i rękaw palta. W Alejach czy Parku Królewskim, w ciągu jednej nocy zakwitają magnoliowe drzewa; w stawie leniwie przepływają wielkie karpie, na powierzchni wody unoszą się blado-różowe plamy opadłych płatków.

7 Odbijający się w zwierciadle wody obraz białego pałacu ostatniego króla Polski, poruszony nagle powolnym ruchem karpia, wraca po chwili na jej powierzchnię. Nic piękniejszego nad ten park i pałac, nie mógł osiemnasty wiek stworzyć. Okna mojego mieszkania wyglądały na nie. Znałam na pamięć wszystkie wiewiórki na drzewach ogrodu botanicznego, łabędzie zamieszkujące wyspę z osiemnastowiecznymi ruinami teatru greckiego, rośliny i drzewa - niektóre czterystuletnie.. Znałam Ermitaż, Biały Dom, Pałacyk Myśliwski - wszystkie królewskie budowle w obrębie parku. W dwudziestokrotnie niszczonych i plądrowanych galeriach poznałam wszystkie obrazy, z których około dwustu powróciło do Polski po Traktacie Ryskim. W inwentarzu króla widnieje ponad dwa tysiące czterysta pozycji; wiele z nich odnotowanych pięknym charakterem pisma królewskiej ręki. Znałam słynne żyrandole w sali balowej, przypominające zamrożone kaskady najczystczej wody; szesnastowieczną łaźnię ozdobioną enkaustycznymi kaflami o niepowtarzającym się wzorze, wokół której powstał sam pałac. W Chińskim gabinecie, w którym król spisywał katalogi, i wraz z poetami i ogrodnikami spędzał dnie na marzeniach, powstała moja własna książka. Jej korekty wysłałam do Angli w dniu ukazania się plakatów mobilizacyjnych. Została wydana w czasie, gdy moja rodzina sądziła, że nie przeżyłam oblężenia stolicy. Dwadzieścia pięć lat zajęło czyszczenie brudu pozostawionego przez rosyjskich okupantów; usuwanie bezmyślych ornamentacji Romanowych, mazi i gnoju najbardziej odrażających żołnierzy - Iwanów Iwanowiczów, sadzy i plam ich samowarów i ohydnych pieców. Teraz - jeśli wbrew mojej nadziei pałac jeszcze istnieje, zajmuje go z kolei SS i Gestapo. Możliwe, że jak reszta Warszawy, zmienił się w kupę gruzu i popiołu, pokrywającą rozkładające się ciała. Docierające pogłoski mówią raz tak, raz inaczej; one są jedynym źródłem wiadomości o pozostawionych pałacach, dworkach, rodzinach i przyjacielach, kochankach i znajomych. Prawdziwych wiadomości brak. Jedno co pewne - to codzienne tortury, morderstwa, głód i zaraza. Płomień zgasł. Wilki przedarły się przez barierę. Teraz w Londynie, wolałabym nie myśleć o dzisiejszej Warszawie. Lecz myślę o niej ciągle. Gdyby udało się choć na chwilę powstrzymać myśli i naprawdę zapomnieć! Nie są to wspomnienia, jakie przeżywałam dwa lata temu wśród sosnowych lasów, w towarzystwie pary złotych błękitno-skrzydłych ptaków. Na obraz Warszawy nałożył się inny nieusuwalny wizerunek. Znajomy, który przeżył oblężenie Warszawy i widział wchodzące tam wojska niemieckie, a potem przyjazd z Gdańska Hitlera oglądającego swoje dzieło, powiedział: Widziałem tory tramwajowe pełne zakrzepnietej krwi. Oto obecny obraz miasta, które pokochałam bardziej niż Paryż. Myślę, że bezpowrotnie minęła pamięć o wilgotnych gałęziach bzu, ocierających się o twarz. W 1939 roku rzekłam do męża: Ktoś z nas musi pojechać przygotować letnisko. Potem wolno spytałam Ale czy będziesz mógł tam jeździć? Zdecydowaliśmy, że może przyjeżdzać na długie weekendy. Ostatecznie, to tylko pół godziny od Warszawy. Poza tym, może tam wykonywać swoją pracę. Kurier może dojeżdżać z Warszawy motocyklem. W końcu, co nas trzyma w stolicy? Jedynym zajęciem A* była produkcja małych specjalnych urządzeń dla lotnisk, ponieważ potrafił to robić lepiej niż inni, a poza tym przynosiło to dochód. Byliśmy wolni. Mogliśmy obejść się bez pieniędzy. Warszawa, nawet w mieszkaniu była zbyt upalna,. Służąca Bronka, którą zamierzaliśmy zabrać, chciała zobaczyć się z rodziną. Nasza łódka zbyt długo leżała odłogiem. Psy tęskniły za wsią. Mnie potrzebna była kuracja. Należało zacząć od nowa. Dziwaczne wydawały się te dyskusje o weekendach. Nigdy przedtem nie byliśmy niczym związani. Po wiosennej odwilży poziom wody w rzece powinien się podnieść, choć nie tak bardzo, jak się spodziewaliśmy. Zima była dziwna, prawie bez śniegu. Czekały nas czereśniowe drzewa pełne śpiewających ptaków, szparagi kończące już swój sezon, chłopskie dzieci z wielkimi liściami kapusty wypełnych polskimi poziomkami tak aromatycznymi, że wszystkie inne wydają się przy nich malowanymi atrapami. Tak więc, byliśmy wolni. Mogliśmy jechać. Wczoraj w nocy wzięli Grotka, powiedział A* - Oczywiście, to specjalista. Chyba będę mógł go wyreklamować. Nikt tak nie potrafi wycinać pilników obrotowych. Była to tajna mobilizacja. Zaczęła się już wiosną. Wszyscy mówili o niemieckim ultimatum. Nie wiem. Tak naprawdę, bardzo mało wiedziałam. Tylko trochę więcej, niż powinno się wiedzieć i pamiętać, rozpoczynając życie od nowa. Coraz więcej znajomych powoływano do wojska. Nie ostentacyjnie. Jedynie dzwonek do drzwi i papier wskazujący, gdzie ma się udać. Pracodawcy zatrudniający specjalistów mieli czym się martwić. Ogrodnicy i służący nie tak bardzo się liczyli, choć także odczuwało się ich brak. W Parku Królewskim niemal codziennie napróżno szukałam znajomych twarzy, choć znałam tam wszystkich i miałam przyjaciół wśród dozorców i pracowników,. Dobrze, powiedziałam, Będziemy jeździć tam na weekendy. Niedobrze jednak, że nikt tam nie mieszka na stałe. Może wynająć połowę? 7

8 Tak uczyniliśmy. Ktoś inny budził się tam rano, wystawiał chleb i mleko dla naszych kawek, przynosił naręcza suchego drzewa z wyspy i zażywał kąpieli z naszej łodzi. Bawiła nas świadomość, że jesteśmy wolni i możemy robić, co chcemy. Zaczęłam teraz uważniej przeglądać oficjalnie wyglądające listy ( w republikach przychodzą one niemal codziennie i wyglądają bardzo urzędowo) i czytać je, zamiast odkładać na bok. Niezbyt prawodopodobne - w wypadku czterdziesto dwu-letniego oficera rezerwy, dwukrotnie rannego w 1920, trzynaście lat mieszkającego we Francji, od lat nie powoływanego na ćwiczenia..., ale nigdy nie wiadomo. Wyjeżdzając, zawsze zostawialiśmy tymczasowy adres i numer telefonu. Pamiętaj, kochana Bronko, dobrze zrozumiałaś? Jeśli przyjdzie karta mobilizacyjna dla pana, powiedz im... zadzwoń... W Warszawie było gorąco. Zajęta byłam pisaniem książki. Codziennie około dziewięciu godzin. Były też inne zajęcia związane ze zbliżającą się wojną. To zajmowało pięć godzin. Tok dnia zwęził się do nieustannej pracy, przerywanej co chwila prysznicem, tak że nie zauważyłam nawet, że ani razu nie miałam okazji ubrać się i wyjść. Wieczorami na balkonie robiło się chłodno; jeśli udało się gdzieś dostać, kwiaciarka przynosiła rezedę, którą używałam do odstraszania much z mieszkania. Koszyki z kwiatami i doniczki balkonowe pachniały wilgotną ziemią. Czasem suczka skarżyła się. Dlaczego nie wyprowadzasz mnie na dwór? Nienawidzę spacerów ze służącą, mam wtedy humory i trzeba trzymać mnie na smyczy. W nocy trudno było spać. Każdej niemal nocy nasze samoloty latały nad miastem na ćwiczenia. Reflektory przeciwlotnicze kierujące bombowce na lotnisko, przecinały niebo bladymi, opadającymi łukiem strumieniami. Opadający, załamany łuk... Ale to nie koniec. Nie wszystkie światła wygasły na polskim niebie, nigdy nie zgasną. A* powiedział: Powinnaś choć na dziesięć dni pojechać na wieś.. Można to załatwić. Napisz, żeby się przygotowali. Dzień przed wyjazdem powiedziałam: Idę na dół do sklepu. Zawsze używaliśmy ich taksówki, Coprawda mała, ale nie chcę ich urazić. Jakoś wciśniemy rzeczy. Nie mam pieniędzy, odpowiedział mąż. Tym razem musi wystarczyć autobus. W tym tygodniu znów dałem na Fundusz Obrony Narodowej. Dosłownie nie mam ani grosza. Dotacje na FON były w porządku. Była to jedna z pożyczek narodowych. Wszyscy dawali. Robotnicy miesiące naprzód zastawiali swoje przyszłe pensje, a pracodawcy oprócz własnych dotacji pożyczali im pieniądze. Pojechaliśmy więc autobusem. Ostatecznie, podróż trwała tylko dwadzieścia minut dłużej, a psu nie trzeba było nawet zakładać kagańca, choć normalnie przepis ten w Polsce był ściśle przestrzegany. Długie opancerzone pociągi stały między kilku małymi stacjami kolejowymi, obsługującymi pojedyńczy tor kolejowy. Na polach umieszczone były stanowiska dział przeciwlotniczych, niezbyt przekonywująco zamaskowane zwykłymi zielonymi gałęziami.. Być może, z góry wyglądały bardziej naturalnie. Zniwa zaczęły się wcześnie. Każdy w Polsce wie, co znaczą żniwa. W dawnych czasach chwały, gdy wojny były zajęciem dżentelmenów, polscy magnaci posiadający majątki umożliwiające utrzymanie własnych armii, po prostu wracali na żniwa do domu i kontynuowali wojnę po zapełnieniu stodół i spichlerzy. Dla polskiego pana była to sprawa naturalna i oczywista ; obowiązek o wiele ważniejszy i naglący niż wojny (nawiasem mówiąc, wszczynane przez podrzędniejsze warstwy); który on jako rycerz urodzony do noszenia broni, siłą rzeczy musiał przyjąć jako swoją powinność. Wojaczkę traktował jako rozrywkę, w odróżnieniu od poważnej sprawy, jaką jest ziemia i zabezpieczenie zbiorów. Myślę, że to Lord D Abernon w swej pięknej książce 18-ta Najważniejsza Bitwa Świata, być może nieświadomie, nawiązuje do tej samej instyktownej postawy swych polskich znajomych, a nawet polskiego Dowódctwa w 1920 roku, gdy olbrzymia fala bolszewickich wojsk przewalała się niemal przez bramy Warszawy. Piłsudski, rozbiwszy i przegoniwszy je jak stado baranów poza granice Polski, zawarł z armią sowiecką pokój na łagodnych i nieagresywnych warunkach. Podobnie jak wszystko co posiadałam, moja biblioteka pozostała w Polsce w niemieckich rękach; nie mogę więc z całą stanowczością twierdzić, że to Lord D Abernon o tym pisał. Tym niemniej interesującym jest fakt, że już wtedy w 1920 roku, w scenerii bolszewickiej nawały, przy brakach materiałowych, amunicyjnych i etatowych armii polskiej, złożonej przeważnie z bosych i nieumundurowanych studentów i ochotników, przyjazna zagraniczna misja wojskowa zdolna była świadomie wyczuć tą postawę, bez jakichkolwiek wskazówek co do jej genezy i bez zrozumienia jej istoty, a mającej korzenie w chwalebnej i barwnej przeszłości Polski. Przeszłości, szczególnie zwodzącej cudzoziemca karmionego anegdotami o najbardziej ekstrawagackich gestach - o oddawaniu dwu czy trzech wsi poddanych w zamian za rasowego charta; o polskim pośle do króla Francji, każącym wysypać solą drogę do stolicy, aby wjechać do niej saniami i rozrzucającym po drodze gwoździe od złotych podków koni; cudzoziemca, który nigdy nie czytał ani słyszał o innych prostych, bardziej rzeczywistych polskich sprawach, czyniących ten nieszczęśliwy kraj najdroższym na świecie. 8

9 Pola wokół Zegrza, ostatniej twierdzy zdolnej zatrzymać Niemców w drodze do Warszawy, przedstawiały niecodzienny widok. Słońce prażyło niemiłosiernie. Złote kłosy padały pod uderzeniami kosy. Wieśniaczki, z których połowę znaliśmy, a które wszystkie znały nas przynajmniej z widzenia, krzątały się w polu ubrane w obszerne spódnice i kolorowe pociemniałe od potu chustki na głowach, zbierając i wiążąc pokosy. Za nimi dzieci, psy, gęsi komunalne i kilku Cyganów zbierających kłosy, czasem popijających letnią wodę z butelek, czasem kłócących się, czasem ocierających pot z czoła. Ubrania wieśniaczek przylegały do spoconych ciał. Nikt, oprócz kilku odpoczywających zbieraczy nie zadał sobie trudu, aby spojrzeć na przejeżdzający autobus. Wśród żniwiarzy, cały pułk saperów rozebranych do pasa, o skórze przyprażonej do czerwoności słońcem i splamionej białym pyłem, rozplątywał zwoje drutu kolczastego. Co kilka metrów saperzy wkopywali stalowy słup w ziemię. Natychmiast rzucał się na niego co najmniej tuzin żołnierzy, przeciągając od poprzedniego słupa szkaradną girlandę kolczastego drutu i mocując go do pala na wysokości człowieka. Łatwo było wyobrazić sobie, co może na nim zawisnąć; wnętrzności, bezwładne ciała, może nawet purpurowe kwiaty tropikalne. Rozciągał się on poprzez spokojny zielony krajobraz, jak daleko okiem sięgnąć. Bociany jak zwykle kroczyły, na nic nie zwracając uwagi. Żniwiarze uwijali się zajęci pracą. Autobus pokaszliwał jak zwykle. Trochę dalej, inna grupa saperów układała polową linię telefoniczną. Nie odzywaliśmy się prawie. Nie wydawało się, aby cokolwiek było do powiedzenia. Siedzący obok mężczyzna zrolował papierosa, splunął i powiedział: Oczywiście, to Ich najprostsza droga. Z Prus Wschodnich. Tym razem stamtąd przyjdą. Tak wyglądało nasze lato 1939 roku. Spędziliśmy na letnisku cztery dni. 9

10 10 ROZDZIAŁ 2 ZMECHANIZOWANA WOJNA Pojechaliśmy tam jeszcze raz. W końcu sierpnia. 30-go zarządzono całkowite zaciemnienie. Nie wolno było nawet zapalić latarki. Zdecydowaliśmy pojechać na letnisko: Należy się nam za mleko... Trzeba też przywieźć dywany... Prawie nie pamiętam, jak się tam dostaliśmy. Coprawda, nie takie to ważne. Przez część drogi kursował jeszcze autobus. Chmury pyłu przesłaniały horyzont. Przemarsze niekończących się kolumn wojska, polowych kuchni, koni zarekwirowanych we wsiach, czołgów, stad bydła i nielicznych uchodźców. Najbardziej nieprzyjemne było spotkanie z kobietą, która po nas wyszła. Wielu mężczyzn już odeszło. Przyjeżdzacie z Warszawy... jakie tam wiadomości?... czy Oni już przeszli granicę?... kiedy tutaj przyjdą?... czy mamy wszystko spalić?... jakie macie państwo dla nas polecenia? Nie mieliśmy żadnych. Byliśmy tylko lokatorami wynajętego domku. A* nie został nawet powołany do wojska. Wiedzieliśmy tyle, co oni. Urelugowaliśmy parę długów i zapakowaliśmy plecaki. Większość rzeczy rozdaliśmy. Chłop zawsze cieszy się z prezentu. Choć z płaczem, wieśniaczki skrzętnie chowały w połach sukien i chust rzeczy, których nie były w stanie używać. Słoiki po konfiturach, drewniane łyżki, pantofle kąpielowe, olej z oliwek i ogórków starannie porozlewany w małe buteleczki, jakie udało się znaleźć. A i tak były zwykłe kłótnie, kto dostał więcej od innego. Czego nie mogłam zabrać ani rozdać, wyrzuciłam do Narwy. Nigdy rzeka nie wyglądała piękniej. Mała fala kołysała łódkami. Kilku chłopców pogwizdując łapało ryby, ciesząc się spodziewanym połowem. Lustro wody stale się obniżało. Widać było na wpół spróchniałe przęsła mostu wysadzonego w powietrze przez Rosjan w 1920 roku; wyżej wystające niż kiedykolwiek przedtem. Niesamowicie suche lato. Nawet na słynnych mokradłach, daleko na północnym wschodzie. Gotowe na przyjęcie czołgów Hitlera. Mogły nas jeszcze ocalić normalne o tej porze deszcze. Nie było jednak deszczu. W parku przed pałacem, gdzie igrały napół oswojone sarny, urządzono teraz zbiórkę zarekwirowanych koni. Dniem i nocą zmordowani ludzie przyprowadzali setki koni. Ktoś twierdził, że są ich już tysiące. Myślę, że cokolwiek przesadzał. Ale i tak, nawet ich nie widząc, słyszeliśmy i czuliśmy ich zapach, jak zwykle z oddali zawsze można wyczuć obecność koni.. Kiedyś przyszła znajoma mi bliżej kobieta, całując mnie w rękaw. Twarda, o zgorzkniałym wyrazie twarzy, znająca zarówno Rosjan jak Niemców; świadoma, czego może od nich oczekiwać. Proszę mi powiedzieć prawdę, powiedziała, Pani mnie nie oszuka. Chcę wiedzieć, kiedy Oni przyjdą. Muszę ocalić dzieci. Mąż jest sparaliżowany wie Pani. Jego zostawię. Idzcie za rzekę, powiedział A* Ukryjcie się w lesie. W żadnym wypadku nie zdradzajcie się dymem. Oni pójdą prosto na Warszawę. Przez rzekę nie przejdą. Mylił się. Prawie we wszystkim myliliśmy się wszyscy. Oprócz jednej rzeczy. Wiedzieliśmy, że przyjdą. Woleliśmy to od hańby. Zapłaciliśmy za to wysoką cenę, chyba najwyższą w historii. Ale mieliśmy rację. Uczynilibyśmy to znowu. Mimo wszelkich wad, kłótni i żalów, nikt z nas nie postapiłby inaczej w podobnej sytuacji. Skinęła głową. Wierzyła nam. Ciekawa jestem, co się z nią stało. Zanim odeszła, wyczyściła mi podłogi. Nie jestem taka - prawie ostrym tonem powiedziała - aby zostawiać rzeczy nie w porządku. Pozostawiliśmy pościel, patelnię i czajnik, kłody drzewa i stertę suchych gałęzi. Być może, powiedziałam, jakiś żołnierz znajdzie tu schronienie na noc. Będzie mu przynajmniej wygodnie. Może jeszcze wędki zostawić? spytał mąż. Żeby mógł łapać ryby? Ostatecznie zostawił je. Pochodziły z Anglii i kosztowały więcej, niż nas było stać. Lecz nic nie znaczyły teraz. Zabraliśmy plecaki i załatwiliśmy przejazd przez rzekę. Nie było nawet co marzyć o głównej drodze. Na drugim brzegu czekał nas chłop z furmanką. Godzinami jechaliśmy przez pola i przerzedzony las. Gdy koń z furmanką wpadał w większe dziury, pomagaliśmy wyciągać. Myślałam o rodzinie w Cheshire, co robi i co powiedziałaby na taki sposób podróżowania. Wiozący nas chłop był w rozterce. Dostał, zdaje się, niebieską kartę moblizacyjną. Oczekiwał rychłego powołania do wojska. Być może był to inny kolor; zapomniałam teraz, czym różniły się te karty. Opowiadał o swojej czwórce synków. Teraz z czystym sumieniem może się dać zabić. Młodego konia sprzedał wojsku za dobrą cenę. Niebieskie oczy jaśniały uśmiechem. Gotów był dać życie za Polskę, ale z oficerem targował się zawzięcie. Sprawiało mu to przyjemność. Lecz jeden szkopuł - nie dali gotówki, jedynie kwit. Żona będzie

11 musiała iść z nim do magistratu. W niektórych miejscach płacili gotówką. Cóż, roztropna kobieta - bedzie wiedziała, jak załatwić. Sprzedawszy młodego konia, kupił jej tą starą klacz. Gospodarstwo zostawi pod jej opieką.. Dobra żona i młody koń, to nie pasuje!. Teraz jestem spokojny. Żegnając się z nami, raptem zapalczywie zapytał A*: Pan jest oficerem? Proszę mnie wziąć ze sobą! Konia możemy zostawić. Znajdzie drogę do domu. Ach, te Szwaby, te Szwaby, na co czekamy? Bijmy ich! Opiekował się nami do czasu pożegnania.. Miał zaledwie około dwudziestu siedmiu lat; służbę wojskową odbywał w pułku strzeżącym granic Polski - w skromnym, niepozornym i niedocenianym Korpusie Ochrony Pogranicza, dalekim od tradycji podkutych złotem koni; symbolizującym ciężko i mozolnie wypracowany powojenny dorobek - teraz zniweczony. Lecz odrodzi go polska wytrwałość, cierpliwość i wytrzymałość. Mąż nie chciał przyznać, że zazdrości młodemu człowiekowi. Wiedziałam, choć o tym nie mówił. Tamten bez problemów dostanie się na front. Mąż w wojsku mógł jedynie oczekiwać pracy biurowej lub nadzoru nad zakładami przemysłowymi. Jak się okazało, nawet to go ominęło. Nie było czasu. Nadaremnie oczekiwaliśmy ustalenia się frontu - idiotyczna nadzieja, zważywszy nasze niemożliwe do obrony granice. Ja miałam konkretne szanse - ze znajomością francuskiego i angielskiego i innymi kwalifikacjami, mogłam spodziewać się okazać przydatna w Warszawie czy gdziekolwiek, gdzie mnie wyślą. W rzeczywistości nie miałam okazji ich zrealizować. Owszem później, gdy pomagałam fałszować paszporty i fikcyjne wizy, gdy szmuglowałam ludzi przez granice..., ale to już inna, niesamowita historia, którą opowiedzieć można będzie dopiero po wojnie. Jeśli nie będę miała na tyle szczęścia, aby ją zapomnieć do tego czasu. Obawiam się jednak, że zawsze będę ją pamiętała. Wróciliśmy do Warszawy. Mówiono o maskach gazowych, lecz wszyscy wiedzieli że dla cywilów są one praktycznie nie do osiągnięcia. Słyszeliśmy, że Armia została w nie zoapatrzona. To wydawało się najważniejsze. W parkach i ogrodach publicznych rozpoczęto już kopanie i budowę schronów. Ludzie komentowali: Prosta sprawa - pokryje się je tak, jak w Barcelonie. Okazały się całkiem skuteczne. Byli pesymiści, którzy podobnie jak my sądzili, że nie są one przeznaczone na schrony. Raczej - na pogrzeb cywilnych ofiar wojny. Park królewski został zamknięty. Zarządca, który dawniej zawsze mnie wpuszczał, oznajmił teraz, że wstęp wzbroniony. Czasem, podczas wielkich mrozów park zamykano, aby po odejściu dozorcy zabłąkani wędrowcy nie zamarzli na śmierć. Lecz byłam z nim zaprzyjaźniona i nigdy nie bronił mi wstępu. Wiedziałam jednak co się w parku dzieje, gdyż zadzwonił znajomy oficer z nowiną, że na wprost moich okien ustawiono działo przeciwlotnicze. Ma nadzieję, że czuję się teraz bezpieczniejsza. Spytałam: A co z wiewiórkami? Odpowiedział, że nie wie. Wojsko nie wydało rozkazu co do wiewiórek. Sądzi jednak, że lepiej z tego wyjdą niż my oboje. O ile wiem, miał całkowitą rację. Zauważyłam później, że w ogóle nie zwracają one uwagi na bombardowanie. Co innego gawrony i stada gołębi gnieżdżących się na każdym dachu i parapetach okien warszawskich te wprost nienawidziły bombardowania, protestując regularnie i prawie równie skutecznie jak prezydent Roosevelt. W południe 31-go ukazały się afisze ogłaszające powszechną mobilizację. Cały transport został zmilitaryzowany. Nie było już pociągów cywilnych. Rekwirowano samochody. Rowery. Konie. Na każdym rogu ulicy przed afiszami wytrwale stały grupy ludzi; mężczyźni, których rocznik nie został jeszcze powołany, czuli się jak zawieszeni w powietrzu. Mieli jednak przynajmniej więcej czasu na uporządkowanie spraw rodzinnych. Po wezwaniu pozostawały na to jedynie dwie godziny. W naszym mieszkaniu przez cały dzień dźwięczał telefon: Idę, uważaj na Jankę... powołali Oskara, przekroczył już pięćdziesiątkę, ja skończyłem czterdzieści, ale on jest specjalistą; może jutro dostanę wezwanie... Muszę iść; jeśli macie trochę mąki czy kawy, pomyślcie o Olesi; jest w obronie przeciwlotniczej naszego bloku, a zapomniała postarać się o jedzenie... do widzenia, do widzenia, ojciec i matka utknęli gdzieś w kraju, pociągi już nie chodzą. Jeśli wrócą do Warszawy, powiedz im że musiałem wyjść o 2:30. Nie mam czasu na napisanie listu... Halo, też nie dostałeś jeszcze wezwania? Poszedłem się zgłosić na ochotnika, ale nie przyjęli. Ciebie także? No, niedobrze. Cóż, musimy czekać... Halo, nie wiecie kto może mieć karnister benzyny?... Potem ciągłe wykręcanie numerów na naszym telefonie i niekończący się dzwięk dzwonka w pustych pokojach. Zastanawialiśmy się, co zrobić z suczką, której nie można było wysłać na wieś. Muszę dopilnować ją uśpić, powiedziałam. Zanim odejdziesz. Wiesz jaka ona jest; nie ma co udawać. Nie wytrzyma bez nas. Jak pójdziesz, a mnie nie będzie w mieszkaniu czy nawet w Warszawie, pęknie jej serce. Choćby nawet została ze służącą, choćby bomba nie trafiła w dom, co też niepewne. Mogą zmobilizować i kobiety. Trzeba się zdecydować. Musimy ją uśpić. 11

12 Gdziekolwiek usiadłam, zawsze przychodziła, kładąc mi pysk na stopie. Gdy przenosiłam się na inne krzesło, podążała za mną. Zawsze wiedziała, kiedy o niej mówiliśmy. Nie trzeba było nawet wymieniać jej imienia. Wszystko wiedziała. Podniosła teraz łeb, obserwując nas po kolei; podobnie jak zawsze podczas pakowania. Dziki lęk przed pozostawieniem jej samej. Lęk nieuzasadniony, gdyż w ciągu pięciu lat tylko raz zostawiliśmy ją samą. Nie chciała wtedy nawet pić wody, dopóki nie wróciliśmy. Dobrze, odpowiedział mąż. Ale jak? Rewolwer. Sam to zrobisz. Mam wstręt do tych gazowych komór. Zwierzęta zawsze wiedzą co je czeka, choćby przez ułamek minuty,. Irena przyniosła ciepłe piwo, abym łatwiej zasnęła. Przez lata bezsenność była moją zmorą. Tej nocy krańcowo wyczerpana spałam mocno. Gdy obudziłam się rano 1-go września, wojna Hitlera zaczęła się. Od rana atakowano nas na wszystkich frontach. Tych okropnych frontach, ciągnących się tysiącami kilometrów. Niemieccy lotnicy przebrani w polskie mundury, w samolotach przemalowanych na nasze amarantowo-srebrne znaki, prawie doszczętnie zniszczyli lotniska, wybijając ich garnizony ogniem karabinów maszynowych. Jak słyszałam, w Boguminie niemiecka jednostka zmotoryzowana wkroczyła do Polski, zanim ktokolwiek wiedział o rozpoczęciu wojny. Podobnie było z pociągami wojskowymi, przekraczającymi granicę na Pomorzu. Nie było żadnego ultimatum, ani wypowiedzenia wojny. Niemcy opracowali plan we wszystkich szczegółach i doskonale go wykonali. Nigdy nie należy nie doceniać Niemców. Bombardowanie Warszawy zaczęło się nieco później. Pamiętam, że ubrałam się i właśnie wychodziłam na ulicę, gdy dozorczyni, której męża powołano dzień wcześniej, spytała: Czy tym razem to prawdziwa wojna, czy tylko ćwiczenia? Była w rozterce. Jeśli ćwiczenia, nie chciała przeszkadzać lokatorom; z drugiej strony miała polecenie i obowiązek niepokoić ich w razie wybuchu wojny. Pamiętam inną kobietę, odzywającą się do mnie po angielsku, czym zapomniałam się nawet zdziwić: Oczywiście, że na serio. Ale coż możemy na to poradzić. Jeśli chodzi o mnie, wracam do łóżka. Potem, usłyszeliśmy nagle skądś przez radio: UWAGA! UWAGA! UWAGA! Następowały różnego rodzaju szyfry i dane, przeznaczone prawdopodobnie dla obrony przeciwlotniczej... Tyle a tyle przekroczyło taką a taką zonę... Potem inną zonę... Potem jeszcze inną. Potem : Warszawa! Warszawa! W chwilę potem rozpoczęła się bitwa powietrzna, i co dla mnie ważniejsze, nadszedł A* mówiąc: Są jeszcze durnie, co ciągle pytają, czy to nie manewry. Wróciłem, bo w Alejach Ujazdowskich zobaczyłem całe podwórze Ambasady Amerykańskiej, zapchane samochodami i bagażami. Już uciekają. Pomyślałem, że lepiej jak sama to zobaczysz. Muszę iść na spotkanie z X-em, ale pomyślałem, że może chciałabyś mi towarzyszyć. Skończyłaś już kawę? Irena przyniosła nam kawę. Powiedziała: Chciałam dzisiaj umyć okna. Słyszałam, że nie można. Dlaczego? Nie bądz niemądra, odpowiedziałam. Trzymaj się z daleka od okien. Tak daleko, jak możesz. I nie daj się namówić na oklejanie okien tymi głupimi paskami papieru. Nic nie pomagają, a nie chcę cię widzieć posiekaną odłamkami szkła. Potem poszliśmy się w kierunku miasta. Tramwaje chodziły, ale dwukrotnie spędziły nas z nich alarmy. Za pierwszym wprowadzono nas do ogródka kawiarni, nie wydającego się zbyt odpowiednim miejscem. Schronu tam nie było, staliśmy więc jak w pociągu, rozmawiajac z sąsiadami. Jakaś kobieta uskarżała się na zmęczenie długim staniem, na co A* zareagował wydostaniem dla niej skądś krzesła, co z kolei obligowało go do wyszukiwania krzeseł dla wszystkich pozostałych pań. Nie wiem, skąd je wydostał; wiem natomiast że cały czas stałam, czując, że rycerskość męża mnie nie obejmuje. Trudno było przyjąć do wiadomości, że jest to wojna, która czekała na mnie osiem lat. Później stwierdziłam, że najgorszą cechą wojny jest ciągłe czekanie na coś; brud, brak jakiejkolwiek konsekwencji, poczucie niemożności rozeznania jej przyczyn i powodów, dla których mogłaby się skończyć. Gdy chcesz złapać pociąg o piątej rano, musisz przyjść na stację o szóstej poprzedniego wieczoru, ponieważ w międzyczasie, z nigdy nie wyjaśnionych powodów, nie wolno się poruszać po mieście. Możliwe, że nikt nie wie dlaczego. Umysł, niezdolny już do uczucia litości, strachu, żałości, czy innej wielkiej emocji, skupia się na tym, co najbliższe i o najmniejszym znaczeniu. Problemem staje się upranie jakiegoś łacha, jak chusteczki, ponieważ nic innego już nie posiadasz, a woda wydzielana jest kroplami. Całą uwagę zaprząta problem kiedy zdjąć buty, gdyż w momencie, gdy po tygodniu stąpania dniem i nocą w ciężkich buciorach zdecydujesz się je zdjąć, akurat może spaść bomba, pijany chłop z zapałką w ręku podpalić może dywany, otwarty wagon pociągu którym uciekasz, może dostać się pod ogień karabinów maszynowych sytuacja złapie cię bez butów; które raz zdjęte, zabierają godzinę na ponowne włożenie. Utraciwszy wszystko; gdy z tego, co jeszcze dwa tygodnie temu stanowiło dom i dorobek życia dwojga ludzi, nie pozostał ani kamień ani kawałek papieru czy strzęp odzieży; nie będąc pewna czy będę miała co jeść, gdzie 12

13 będę spać i gdzie się obudzę i czy w ogóle przeżyję; widząc treść całego życia rozsypującą się jak domek z kart, naród ukrzyżowany, piękny kraj płonący jak pudełko zapałek, rozstępujące się piekło; czasem całymi dniami nie odczuwałam cierpienia. Nie byłam zdolna do uczucia gniewu czy łez; nawet do pragnienia zemsty. Wszystko co pozostało, to ludzki instynkt posiadania dachu nad głową, miejsca do ukrycia się. Nie było go; sama więc go sobie stworzyłam - teraz zdaję sobie z tego sprawę ze skórzanej torby, którą zawsze nosiłam przy sobie. Mieściło się w niej wszystko, co potrzebne dla mojej żałosnej egzystencji. Gdy można było spać, spałam z torbą przywiązaną do ramienia. Nigdy jej nie zapomniałam, nigdy jej nie pozostawiłam; raz uratowałam ją w stercie gruzów spod kopyt padających koni. Gdy nabiegłe krwią oczy nic nie widziały, odszukiwałam ją instynktem. Nawet teraz w Londynie nie mogę się z nią rozstać. Gdy śpię, musi być w zasięgu ręki. Trzymam w niej wszystko co pozostało cennego, a czego nie mam odwagi oglądać pióro, guzik, maszynka do zwijania papierosów, parę zdjęć, kartka papieru, na której nieistniejąca już ręka skreśliła wskazówkę kierunku (nie zachowałam żadnych listów czy cokolwiek podobnego). Jest tam także paszport, z którym wróciłam do Anglii. Gdy wychodzę, nie sprawdzam drobiazgów jak inne kobiety, lecz instynktownie szukam paszportu i upewniam się, że go mam. Bez niego nie czuję się bezpieczna. Bez paszportu, człowiek jest niczym więcej, jak numerem w obozie koncentracyjnym. To pierwsza rzecz, jaką zabierają. Bez niego mają prawo zabrać wszystko inne. Wkrótce po pierwszym alarmie, nadszedł drugi. Gdy minął, wyruszyliśmy w długą drogę do atelier męża, gdzie pracowali najbardziej wykwalifikowani pracownicy. Tam niespodziewanie zastaliśmy całe podwórze zburzone, ktoś stracił rękę, a dom komin. Oczywiście, dzieci bawiły się już w lejach bomb bulgoczących wodą; matki krzyczały, aby nie pobrudziły ubrania. Pamiętam inną walkę; tym razem przy liczeniu pudełek z pilnikami do aluminium - A* z pomagającym mu roztargnionym czeladnikiem; potem jazdę taksówką i spotkanie ze szwagrem, który oznajmił że został już powołany do wojska; potem jeszcze kawę w kawiarni na Nowym Świecie, wówczas najmodniejszej ulicy Warszawy, a teraz kupy gruzów; w dali widok niemieckich bombowców i wyruszających na ich spotkanie polskich myśliwców. Na koniec wizyta u X*, o którym niestety można będzie napisać dopiero po skończeniu wojny; wynikłe z niej głebokie rozczarowanie poleceniem czekania będzie mnóstwo roboty, lecz później, gdy się coś zorganizuje. X* decydował o naszej przydatności,. choć od nas zależała też i jego przydatność. Ulice jaskrzały już naklejonymi plakatami. Jeden z nich, który dobrze zapamiętałam, przedstawiał nienawistną dławiącą rękę, napiętnowaną swastyką i przeszytą mieczem, z wielkim czerwonym napisem WARA w poprzek plakatu. Niepodobna przetłumaczyć tego słowa. Tak się krzyczy na wściekłego psa, usiłującego zatopić kły w czyimś gardle... Gazety już zniknęły. Miejsce ich zajęły nadzwyczajne półstronicowe wydania. Były tam oficjalne komunikaty Sztabu, proklamacja Prezydenta, dająca przed Bogiem i ludzmi świadectwo zdradzieckiej i brutalnej agresji wroga na granice Polski, która nigdy nie szukała wojny. Później w południe pojawiły się inne wydania z podobnymi wiadomościami, a także z obrazem Królowej Polski - Matki Boskiej, do której tytułów Polacy dodali koronę Polski. Jedliśmy w restuaracji na świeżym powietrzu, przy odgłosie maszerujących stóp, przetaczających się po bruku samochodów pancernych i turkotu sznurów chłopskich furmanek, przywożących prowiant dla wojska z prowincji. Chłopi z reguły powozili konie ze stoicką obojętnością. Szwaby znów przyszły. Znów będzie wojna. Cóż, trudno. Każdy dostanie powołanie, gdy przyjdzie jego kolej. W międzyczasie więcej uwagi poświęca się koniowi, najbardziej oczywistej i cennej rzeczy posiadanej na tej ziemi. Mniej wiecej co ósma furmanka wiozła żołnierza z karabinem. Żołnierze przeważnie sprawiali wrażenie krańcowo zmęczonych. Byli niemal równie obojętni jak chłopi, których eskortowali. W większości sami byli chłopami. Wiele słyszało się o słynnej legerete, podobnie jak o równie słynnej charme Slave. Ci ludzie nie posiadali ani legerete, ani charme, tym niemniej byli zawziętymi i dzielnymi żołnierzami, o niezrównanej w świecie wytrzymałości i sile oporu. Żadna armia okupacyjna nie zdoła złamać ich ducha. Żaden wrogi patrol nie odważy się wyjść w sile mniejszej niż pięciu, sześciu ludzi a i wtedy nie bez obawy. Gdy wróciliśmy do domu, Irena ciągle była trochę nadąsana. Powiedziała, że wiele kłopotu sprawia jej nieustanne zamykanie gazu z chwilą alarmu. Czy rzeczywiście musi to robić? Odpowiedziałam, że musi. Powinna też uważać na okna, uchylając trochę zewnętrzne, a szczelnie zamykając wewnętrzne. Nie powinna także marnować wody, niezbędnej do gaszenia pożarów. Musi pilnować latarki, dokumentów osobistych, bandaży, jedzenia, aby były w kazdej chwili pod ręką. Powiedziałam, że nie mam zamiaru pozwalać jej na fochy i lepiej, aby się uspokoiła. Znakomicie to na nią podziałało. Jak pamiętam, w tym czasie na serio postanowiłam zacząć pamiętnik. Bardzo rzeczowy. Nic z emocji, obaw czy nadziei. Napisałam, że będę go kontynuować, jak długo uda mi się przeżyć. Wielu jest korespondentów wojennych, historyków, lecz rzadko się spotyka relacje zwykłych cywili, nie mniej narażonych 13

14 na niebezpieczeństwa niż żołnierze, choć bardziej bezbronnych i zdanych jedynie na pogłoski. Nasza służba informacyjna przestawała już działać. W istocie prowadziłam ten rzeczowy dziennik do czasu, gdy pięciokrotnie ranna w głowę, fizycznie nie byłam w stanie pisać. Potem znów zaczęłam, aby porzucić go z chwilą uwięzienia przez bolszewików. Byłam nie tylko pewna że mi go zabiorą, lecz także świadoma, że dla uprzedzonych ignorantów paranie się piórem i atramentem jest najbardziej podejrzaną rzeczą. Większość sowieckich oficerów ledwie potrafi czytać i pisać we własnym języku. Być może, dziennik jeszcze istnieje zawieruszony między papierami we Dworze na Polesiu, gdzie go zostawiłam. Oczywiście zakładając, że Rosjanie zrobili tam kołchoz. Jeśli nie, najpewniej spalili go białoruscy chłopi. Dla nich, najprostszą ideą postępu jest puszczenie wszystkiego z dymem. Byłby to już czwarty pożar w życiu pani tego dworu, mojej najmilszej i najdroższej przyjaciółki; ponad osiemdziesięcioletniej staruszki, której najwcześniejsze wspomnienia sięgają wygnania na Syberię; która w wieku sześćdziesięciu lat odbudowała go po ostatniej wojnie dosłownie własnymi rękoma, szczycącymi się najszlachetniejszą krwią w Polsce. 14

15 15 ROZDZIAŁ 3 POLSKA WALCZY SAMA. W Londynie, z dala od agonii i makabry, leżąc w czystym łóżku obok płonącego kominka, nie potrafię zasnąć - nie pomaga nawet morfina. Gdy przez prawie dwa lata mieszkałam wśród szumiących sosen i kwiecistych wzgórz Podkarpacia, kołysana szmerem górskiego strumienia przepływającego tuż pod oknem po kamieniach; we własnym domu, otoczona najdroższymi sercu rzeczami - ulubionymi psami, kwiatami i książkami, spokojna i bezpieczna - sen płatał mi te same figle. Bezsenność, podobnie jak nostalgia jest wrogiem nie znającym reguł uczciwej walki. Te dwie dolegliwości są poza zasięgiem medycyny; nie dają nikomu szansy; zawsze są pewne zwycięstwa, a nieodmienny sukces utwierdza ich złośliwość, kapryśność, a nawet nieobliczalność. Pozostawiają cię w spokoju, gdy spodziewasz się ich nadejścia, a nachodzą, gdy choć na chwilę łudzisz się, że się ich pozbyłeś. Nic nie można na nie poradzić; nie sposób nawet lojalnie do nich się przyzwyczaić. Każda myśl o utraconej ojczyźnie jest równie bolesna jak milion poprzednich; każda bezsenna noc jest równie nieznośna jak przeżyta uprzednio i jak wszystkie inne czatujące w przyszłości. Końcem wymarzonego tunelu okazuje się zawsze ten sam dręczący świt dnia - jasny i oślepiający. Te dwie plagi powinny być największą obawą człowieka, ponieważ o ile wiem, są jedynymi zjadliwymi chorobami, od których się nie umiera. Od pierwszego dnia wojny w Polsce, aż do czasu, gdy po raz pierwszy chwilowo bezpieczna spałam w hotelu w neutralnym kraju, nie tylko łatwo zasypiałam; nie mogłam nawet powstrzymać się od snu. Spałam leżąc na gołej ziemi, wśród żołnierzy, koni, uchodźców, kolejarzy, rannych i umierających; w przenikliwym zimnie, bez żywności i wody. Choć ranna, próbowałam go przezwyciężyć, lecz sen powalał mnie jak uderzeniem obucha w głowę. Nie można było mnie dobudzić przez dziewięć czy dziesięć godzin. Kiedyś w Brześciu nad Bugiem, gdy ustały już syreny, zamilkło radio i skończyła się obrona przeciwlotnicza, mieszkańcy sami musieli dozorować nalotów. W domu, gdzie nocowałam ustanowiono dwugodzinne warty. Czuwający wychodził na dwór, przechadzał się lub siadał na stopniu, jeśli temperatura i ciepła odzież na to pozwalały i nadsłuchiwał odgłosu silników. Zawsze było je słychać; nie wiem, jakiej benzyny czy jej surogatu używali Niemcy w Polsce, lecz ich silniki brzmiały jak drewniana grzechotka. Nigdy nie udało mi się doczekać mojej kolejki. Gdy o drugiej w nocy kończący wartę usiłował mnie obudzić, byłam tak nieprzytomna, że wracał na dół i czuwał do czwartej rano. Następnego dnia pocieszał, że nie jest w złej formie; mimo wszystko - trzy dni przedtem udało mu się trochę przespać. Gdy na Polesie przyszli Rosjanie i staliśmy się więźniami miejscowego Sowietu, nachodzili nas chmarami mieszkańcy majątku i okolicznych wiosek, w cuchnących baranich kożuchach i z nogami owiniętymi szmatami, zmuszając do kręcenia gałkami radia, aż usłyszeli Moskwę. Nie było to tak proste, jak się wydaje. Bateria i lampy wydawały ostatnie tchnienie, a nie było możliwości ich naprawić. Podobnie i wtedy sen zwalał mnie z nóg. Gdy gwardia Komitetu, oparłszy brody o kolby karabinów, z infantylnym uśmiechem pogrążała się w słuchaniu, wykradałam się z pokoju poza plecami służby która, choć skłonna do denuncjacji, nie potrafiła się wyzwolić z zakorzenionych od pokoleń zwyczajów (jeden z naszych strażników przed śniadaniem nigdy nie omieszkał ucałować rąk pani domu i moich), i układałam się w sąsiednim pokoju na podłodze lub na krześle na pięciominutową drzemkę. Musiałam to robić, nie tylko dlatego, aby zachować własne życie, ale i życie najdroższej osoby. Gdybym teraz potrafiła tak spać! Ale już pierwszego dnia po przekroczeniu granicy neutralnego państwa, znów pojawił się stary wróg ze swym zjadliwym uśmieszkiem. Teraz o 3:25 rano, stoi nade mną przypatrując się jak piszę. Jutro znów tu będzie. Pierwszego dnia wojny przespałam całe popołudnie aż do wieczora. Obudziłam się o dziesiatej, napiłam się piwa, przygotowałam obok łóżka dwa plecaki, smycz psa i futra; walczyłam z opornym telefonem, po czym znów położyłam się spać. Ktoś zadzwonił do drzwi i zapytał: Czy obudzić panią, jeśli nadlecą? Po co? No cóż, może się pani schować w schronie. Wielu tak robi. Chciałem zapytać. Zrobi pani, jak zechce. Uśmiechnęliśmy się. On także. Jak powiadają, podobnie rzymscy augurowie milcząco wymienili uśmiechy, mijając sie w świątyni. Pan mieszka w tym domu? Tak, akurat piętro nad panią. Kiedyś przyszła pani z wielką awanturą z powodu radia włączonego po dziesiątej.

16 Pamiętam. Cóż, pan też nie był wtedy zbyt uprzejmy. Poza tym mogłam nasłać na pana policję. Czy to pana ten Bernardyn? Tak. Pani suczka całkiem dobrze z nim żyje. Pod koniec wieczoru wychodzą razem na spacer z naszymi służącymi. Ona zawsze jest w dobrej komitywie z dużymi psami. Czego nie znosi, to swej własnej płci, a poza tym jakichkolwiek białych zwierzaków. Nie wiem, czemu. Myślę, że tego wieczoru to rzeczywiście będzie koniec. Co zamierza pan zrobić ze swoim psem? Nie wiem. A pani? Mieliśmy plany. Ale nic jeszcze nie zrobiliśmy. Dlaczego jest pan na dyżurze? Nie należy pan do ochrony przeciwlotniczej. Nie. Ale dyżurnego nie ma. Wyszedł po obiedzie. Chwila milczenia. Potem mąż powiedział: On jest lekarzem. Wydaje się, że potrzebują wszystkich lekarzy. Całą noc będzie pan zajęty? Może mogę pomóc? Nie, żona czuwa ze mną. Nie chce iść do łóżka. Niech robi, jak chce. Jej trzej bracia walczą. Najmłodszy jest na Westerplatte. Ojciec w Poznaniu. Na froncie. No to, dobranoc. Napewno nie budzić państwa? Napewno. Dobranoc. Westerplatte... Mała forteca w Gdańsku. Polski Verdun. Coż więcej mówić. Każdy wiedział, a najlepiej jego garnizon, że z Westerpaltte nikt żywy nie wyjdzie. Co kilka godzin do garnizonu napływały pozdrowienia i depesze of Naczelnego Wodza. Przez kilka dni byli jeszcze w stanie odpowiadać. Potem cisza - jedynie świadomość, że ciągle walczą. Nic już do nich nie dochodziło; ani pomoc, ani dostawy, ani nawet depesze. Byli odcięci od Polski i od lądu; bombardowani i ostrzeliwani z ziemi, morza i powietrza. Ostatecznie nadszedł dzień, gdy w polskim radio (pozostaje zagadką, w jaki sposób Warszawa Pierwsza i Druga zdołały utrzymać transmisję - być może, nigdy się nie dowiemy; niewielu z tych którzy wiedzą, przeżyje) usłyszeliśmy: Prosimy całą Polskę o modlitwę za dusze garnizonu Westerplatte. Polska zrozumiała. Nadszedł koniec. Nikt nie uszedł z życiem.. Podczas snu i cały dzień na jawie, bezustannie dręczyło mnie pytanie: jak postąpi Anglia i Francja? Drugiego września obudziłam się z tą samą myślą. Próbowałam ją odpędzić. Dzwonili znajomi z intencją zasięgnięcia informacji na ten temat (choć nie mogłam wiedzieć więcej niż oni sami), lecz przez delikatność czy zażenowanie kończyli rozmowę, zanim zdążyli o to zapytać. Spędziłam ten dzień, przyzwyczajając się do nieustannego ciężkiego bombardowania, powietrznych walk na niebie, wstrząsów domu i drżenia szyb, pierwszych braków wody, zniknięcia taksówek i autobusów, braku gazet i dziennika radiowego, oficjalnych komunikatów pozbawionych treści; nawet do widoku małej dziewczynki zabitej na ulicy obok parku przez szrapnel spadły z błękitnego jasnego nieba. Pamiętam, jak powtarzałam: Tak, tak, jakby tak zawsze było i jakby zwykłą rzeczą były nieoficjalne czy potwierdzone tragiczne wiadomości z frontów, czy przypadkowe rozmowy w kawiarni o wysadzonym w powietrze kościele (chyba w Legionowie koło Warszawy) i cywilach zmasakrowanych w jego ruinach; o płonących wielkich zakładach państwowych w Białej Podlaskiej; o rodzinach pogrzebanych w ruinach domów na Woli. Przyjmowałam to wszystko jak rzecz najbardziej naturalną i zrozumiałą. Lecz kwestia Anglii ciągle nie dawała mi spokoju. Wyszłam na miasto, aby się odprężyć.. Pamiętam, jak na bazarze kupowałam kaczkę na obiad, cały kosz chryzantem i gruszki. Na stoisku rzeźnika grzmiało radio. W powietrzu rozbrzmiewał starożytny hymn polski nadawany z Wilna z Ostrej Bramy, osadzonej w murze nad ulicą. W Polsce, po świątyni częstochowskiej, Ostra Brama jest najświętszym przybytkiem. Potem widziałam tam bolszewickie wojska z karabinami maszynowymi, czołgami, czerwonymi gwiazdami i flagami. Jeszcze później widziałam ich odwrót, gdy ustępowały innej maszerującej armii, trzeciej z kolei uczestniczce w rozbiorze Polski. Myśl o stanowisku Anglii tak bezlitośnie i bezustannie drążyła mój umysł, jak gdybym miała realną wizję tego wszystkiego, co wbrew mej nadziei miało się stać. Po południu, wracając do domu minęłam skrzyżowanie, gdzie znajdowała się ambasada brytyjska. Przy jej bramie stały grupy milczących policjantów. Na dziedzińcu - samochody, bagaże i kilku ludzi; wśród nich oficer brytyjski. Nie znałam go, ani nie miałam zamiaru go poznać; nie był pierwszej młodości; nie zauważyłam jego rangi. Policjant wpuścił mnie do środka. Zbyt łatwo, jak na tak dramatyczną sytuację. Myślę, że nawet się nie zdziwił. Powiedziałam: Proszę pana... pana mundur... nie mogłam się powstrzymać. Przepraszam. Oboje jesteśmy Anglikami. Czy Anglia dotrzyma słowa? 16

17 Niniejsza historia jest relacją cywila. Innymi słowy, jest to kronika mojego dziennika rozpoczętego w pierwszym dniu wojny. Zrządzeniem losu, widziałam i brałam udział w wydarzeniach przekraczających jakiekolwiek oczekiwania, lecz ten pierwszy zapis nie wymaga żadnych zmian do końca pozostałam cywilem schwytanym w mechanizm o niezrozumniałym działaniu; bombardowanym przerażającą falą pogłosek, w których powodzi nikną wszelkie pewniki i punkty orientacyjne; cywilem nieskończenie dotkliwiej doświadczonym przez wojnę niż jak sądzę kombatant. Kiedyś historia wyda wyrok na wydarzenia, jakie przeżyliśmy od 1919 roku - każde z nich wynikające z poprzedniego, aż do decyzji 1939 roku. Nie jestem historykiem i nie do mnie należy osąd. Nie jestem w stanie go oferować. Zapis ten jest i będzie niczym więcej, niż najściślejszą prawdą, tak jak ją pojmuję; fragmentem koszmarnych obrazów i słów wyrwanych z ich pełnego kontekstu, odczuć przesłoniętych osobistym bólem. Jest to widok oglądany przez zgruchotany kalejdoskop - prawdziwy w każdym ze swych składników, lecz nie w pełnym obrazie. W odróżnieniu od historyka, cywilowi, a nawet żołnierzowi na wojnie, brak jest perspektyw i informacji dla oceny rzeczywistości. Każde zapisane tu słowo, każda czynność, każdy mimowolny okrzyk są prawdziwe. Często jednak nie jest jasne znaczenie tych faktów. Być może przyjdzie dzień, gdy to, co kiedyś wydawało się najcięższym do zniesienia, ukaże się najbardziej skutecznym środkiem naprawy potrzaskanego kalejdoskopu. Dla nas, wyczekujących wtedy w ponurej ciemności nocy, najważniejszą i najtrudniejszą sprawą była niezrozumiała i fatalna zwłoka Aliantów w przyjściu z pomocą Polsce. Byliśmy świadkami wizyty polskiego ministra spraw zagranicznych w Berchtesgaden. Następnie wizyty Ribbentoppa w Warszawie. Potem los Europy został przypieczętowany. Hitler i jego doradcy stali przed faktem, że Polska, choć zmuszona swym położeniem goegraficznym i innymi czynnikami do oficjalnego, lecz niezbyt szczerego zbliżenia z nazistowskimi Niemcami, nigdy nie zgodzi się na ich żądania. Przyjazna Polska, oczarowana syrenim śpiewem niemieckiego rasizmu; gotowa zdać swą wieczną liberalną kulturę łacińską na łaskę teutońskiej penetracji i nazistowskiej protekcji, cynicznie porzucająca odwieczną misję na Wschodzie i przecinająca więzy łączące ją z Francją, byłaby zdolna jedynie do wegetacji w cieniu Trzeciej Rzeszy. Niezależna i niepodległa Polska zostałaby wymazana z mapy. Już od lutego, czułe ucho potrafiło wyłapać dźwięki nadchodzącej przyszłości. W powietrzu można było wyczuć wibracje skrzydeł hitlerowskich bombowców. W marcu upadek Słowacji przypieczętował to, co było już pewne. W kwietniu przyszło typowe ultimatum hitlerowskie, żądające Gdańska i korytarza w korytarzu ; innymi słowy, kompletnej dominacji ujścia Wisły i poddania Polski bez jednego wystrzału. Po nieuniknionej odmowie ze strony Polski nastąpiła gwarancja brytyjska, akceptowana po rzeczowych rozważaniach. Podczas pięknego słonecznego lata, koło raz wprawione w ruch nabierało rozpędu. Nowi alianci podpisali umowę o wzajemnej pomocy. W tradycyjnie pro-angielskiej Polsce zapanował nastrój egzaltacji. Nie zapomnę tego szlachetnego wybuchu entuzjazmu, z jakim nowy sojusz stał się elementem polskiej wiary. Opublikowano warunki umowy. Słusznie czy niesłusznie, przeciętny obywatel polski uwierzył, że zapewniają mu one natychmiastową interwencję wojskową w wypadku niesprowokowanej agresji. Napięta do ostateczności cierpliwość kraju wytrzymała jednak próbę czasu. Z umiarem zadziwiającym Europę, przetrwała salwę nieustannych oficjalnych i publicznych obelg; porywanie i mordowanie obywateli polskich na granicy niemieckiej, gwałty w Gdańsku. Autorytet tej miary co M. D Ormesson z Figaro twierdził, że postawa rządu polskiego motywowana jest gwarancją brytyjską. Wśród Polaków często panowało przekonanie, że istnieją dostateczne podstawy do powołania się na agresję i że powinniśmy natychmiast odpowiedzieć na gwałt siłą. Rząd, pozostając w nieprzerwanej łączności z Londynem i Paryżem, miarkował obywateli i zalecał cierpliwość. W międzyczasie, sztab niemiecki już ustalił datę na 1-go września. Godzina wybiła, nastąpił cios. Skrwawiona i ogłuszona Polska zwróciła wzrok na Zachód prosząc o chleb, zamiast którego otrzymała kamień. Tak przynajmniej to wyglądało. Przez trzy dni byliśmy kompletnie osamotnieni, z granicami nie do utrzymania, w palącym słońcu, w którego blasku dostrzec można było z góry nawet muchę pełzającą po ziemi. Trzeciego dnia nie było już wątpliwości co do ostatecznego rezultatu. Po raz któryś z kolei Polska padła ofiarą mordu. Trzeciego dnia Alianci przystąpili do wojny. Dla przeciętnego turysty lub urzędnika brytyjskiego przebywającego w Polsce w tych dniach wyczekiwania, musiała być to tortura. Gorzej jeszcze dla osoby takiej jak ja, wżenionej w polską rodzinę, obytej z krajem, językiem, literaturą i historią; obywatelki polskiej i katoliczki, przepełnionej polskim sentymentem. Bo odkryłam, że mimo spędzonych tu lat, więzów zwyczajowych, religijnych, językowych, wielkiej miłości i przyjaźni, poczucia przynależności do kraju; mimo wszystko pozostałam nieodmiennie Brytyjką. Jeśli Polska mogła zdobyć się na bohaterski akt samobójstwa, jakże pogodzić to z oczywistym zawodem ze strony Anglii? Możliwość taka wydawała się nie do przyjęcia; lecz każda miniona minutą i godzina dniem i nocą ją utwierdzały. Nie sądzę, aby Polacy mieli wątpliwości, czy Anglia dotrzyma słowa. Byli zaskoczeni, na oślep 17

Badania naukowe potwierdzają, że wierność w związku została uznana jako jedna z najważniejszych cech naszej drugiej połówki. Jednym z większych

Badania naukowe potwierdzają, że wierność w związku została uznana jako jedna z najważniejszych cech naszej drugiej połówki. Jednym z większych Badania naukowe potwierdzają, że wierność w związku została uznana jako jedna z najważniejszych cech naszej drugiej połówki. Jednym z większych ciosów jaki może nas spotkać w związku z dugą osobą jest

Bardziej szczegółowo

Witajcie. Trening metapoznawczy dla osób z depresją (D-MCT) 09/15 Jelinek, Hauschildt, Moritz & Kowalski; ljelinek@uke.de

Witajcie. Trening metapoznawczy dla osób z depresją (D-MCT) 09/15 Jelinek, Hauschildt, Moritz & Kowalski; ljelinek@uke.de Witajcie Trening metapoznawczy dla osób z depresją (D-MCT) 09/15 Jelinek, Hauschildt, Moritz & Kowalski; ljelinek@uke.de D-MCT: Pozycja satelity Dzisiejszy temat Pamięć Zachowanie Depresja Postrzeganie

Bardziej szczegółowo

DROGA KRZYŻOWA TY, KTÓRY CIERPISZ, PODĄŻAJ ZA CHRYSTUSEM

DROGA KRZYŻOWA TY, KTÓRY CIERPISZ, PODĄŻAJ ZA CHRYSTUSEM DROGA KRZYŻOWA TY, KTÓRY CIERPISZ, PODĄŻAJ ZA CHRYSTUSEM Anna Golicz Wydawnictwo WAM Kraków 2010 Wydawnictwo WAM, 2010 Korekta Aleksandra Małysiak Projekt okładki, opracowanie graficzne i zdjęcia Andrzej

Bardziej szczegółowo

SCENARIUSZ LEKCJI WYCHOWAWCZEJ: AGRESJA I STRES. JAK SOBIE RADZIĆ ZE STRESEM?

SCENARIUSZ LEKCJI WYCHOWAWCZEJ: AGRESJA I STRES. JAK SOBIE RADZIĆ ZE STRESEM? SCENARIUSZ LEKCJI WYCHOWAWCZEJ: AGRESJA I STRES. JAK SOBIE RADZIĆ ZE STRESEM? Cele: - rozpoznawanie oznak stresu, - rozwijanie umiejętności radzenia sobie ze stresem, - dostarczenie wiedzy na temat sposobów

Bardziej szczegółowo

z potrzeby piękna Świdermajer z odrobiną egzotyki 54

z potrzeby piękna Świdermajer z odrobiną egzotyki 54 T O, C O L U B I M Y Gdyby nie szczęśliwy przypadek i uparci właściciele, ten piękny dom z drewnianymi koronkami nigdy by nie powstał. z potrzeby piękna Świdermajer z odrobiną egzotyki 54 55 Od początku,

Bardziej szczegółowo

Jak wytresować swojego psa? Częs ć 1. Niezbędny sprzęt przy szkoleniu psa oraz procesy uczenia

Jak wytresować swojego psa? Częs ć 1. Niezbędny sprzęt przy szkoleniu psa oraz procesy uczenia Jak wytresować swojego psa? Częs ć 1 Niezbędny sprzęt przy szkoleniu psa oraz procesy uczenia Niezbędny sprzęt przy szkoleniu psa oraz proćesy uczenia Problemy wynikające z zachowań psów często nie są

Bardziej szczegółowo

Ustawienie wózka w pojeździe komunikacji miejskiej - badania. Prawidłowe ustawienie

Ustawienie wózka w pojeździe komunikacji miejskiej - badania. Prawidłowe ustawienie Ustawienie wózka w pojeździe komunikacji miejskiej - badania Przodem do kierunku jazdy? Bokiem? Tyłem? Jak ustawić wózek, aby w razie awaryjnego hamowania dziecko było jak najbardziej bezpieczne? Na te

Bardziej szczegółowo

POMOC PSYCHOLOGICZNO-PEDAGOGICZNA Z OPERONEM. Vademecum doradztwa edukacyjno-zawodowego. Akademia

POMOC PSYCHOLOGICZNO-PEDAGOGICZNA Z OPERONEM. Vademecum doradztwa edukacyjno-zawodowego. Akademia POMOC PSYCHOLOGICZNO-PEDAGOGICZNA Z OPERONEM PLANOWANIE DZIAŁAŃ Określanie drogi zawodowej to szereg różnych decyzji. Dobrze zaplanowana droga pozwala dojechać do określonego miejsca w sposób, który Ci

Bardziej szczegółowo

KRAKÓW ZNANY I MNIEJ ZNANY AUDIO A2/B1 (wersja dla studenta) - Halo! Mówi Melisa. Paweł, to ty? - Cześć! Miło cię słyszeć! Co u ciebie dobrego?

KRAKÓW ZNANY I MNIEJ ZNANY AUDIO A2/B1 (wersja dla studenta) - Halo! Mówi Melisa. Paweł, to ty? - Cześć! Miło cię słyszeć! Co u ciebie dobrego? KRAKÓW ZNANY I MNIEJ ZNANY AUDIO A2/B1 (wersja dla studenta) - Halo! Mówi Melisa. Paweł, to ty? - Cześć! Miło cię słyszeć! Co u ciebie dobrego? - Wiesz, za dwa miesiące przyjeżdżam do Krakowa na stypendium,

Bardziej szczegółowo

Vademecum selekcji, czyli jak przeglądać i oceniać swoje fotografie

Vademecum selekcji, czyli jak przeglądać i oceniać swoje fotografie Vademecum selekcji, czyli jak przeglądać i oceniać swoje fotografie 2 Wstęp Kiedy zaczyna, a kiedy kończy się rola fotografa w procesie fotografowania? Czy jego zadaniem jest jedynie przykładanie aparatu

Bardziej szczegółowo

Likwidacja barier architektonicznych to usuwanie tego, co przeszkadza ci korzystać z budynków, chodników, ulic i innych miejsc oraz mebli i sprzętów.

Likwidacja barier architektonicznych to usuwanie tego, co przeszkadza ci korzystać z budynków, chodników, ulic i innych miejsc oraz mebli i sprzętów. 1 Likwidacja barier architektonicznych to usuwanie tego, co przeszkadza ci korzystać z budynków, chodników, ulic i innych miejsc oraz mebli i sprzętów. Likwidacja barier architektonicznych to na przykład

Bardziej szczegółowo

Satysfakcja pracowników 2006

Satysfakcja pracowników 2006 Satysfakcja pracowników 2006 Raport z badania ilościowego Listopad 2006r. www.iibr.pl 1 Spis treści Cel i sposób realizacji badania...... 3 Podsumowanie wyników... 4 Wyniki badania... 7 1. Ogólny poziom

Bardziej szczegółowo

Fed musi zwiększać dług

Fed musi zwiększać dług Fed musi zwiększać dług Autor: Chris Martenson Źródło: mises.org Tłumaczenie: Paweł Misztal Fed robi, co tylko może w celu doprowadzenia do wzrostu kredytu (to znaczy długu), abyśmy mogli powrócić do tego,

Bardziej szczegółowo

Tego dnia, tak bez przyczyny, postanowiłem trochę pobiegać. Pobiegłem do końca drogi, a kiedy tam dotarłem, pomyślałem, że pobiegnę na koniec miasta.

Tego dnia, tak bez przyczyny, postanowiłem trochę pobiegać. Pobiegłem do końca drogi, a kiedy tam dotarłem, pomyślałem, że pobiegnę na koniec miasta. Goniąc marzenia Tego dnia, tak bez przyczyny, postanowiłem trochę pobiegać. Pobiegłem do końca drogi, a kiedy tam dotarłem, pomyślałem, że pobiegnę na koniec miasta. A kiedy tam dotarłem, pomyślałem sobie,

Bardziej szczegółowo

DE-WZP.261.11.2015.JJ.3 Warszawa, 2015-06-15

DE-WZP.261.11.2015.JJ.3 Warszawa, 2015-06-15 DE-WZP.261.11.2015.JJ.3 Warszawa, 2015-06-15 Wykonawcy ubiegający się o udzielenie zamówienia Dotyczy: postępowania prowadzonego w trybie przetargu nieograniczonego na Usługę druku książek, nr postępowania

Bardziej szczegółowo

Ref. Chwyć tę dłoń chwyć Jego dłoń Bóg jest z tobą w ziemi tej Jego dłoń, Jego dłoń

Ref. Chwyć tę dłoń chwyć Jego dłoń Bóg jest z tobą w ziemi tej Jego dłoń, Jego dłoń 1. Chwyć tę dłoń 1. Czy rozmawia z tobą dziś i czy głos twój zna Czy w ciemnościach nocy daje pewność dnia Czy odwiedza czasem cię w toku zajęć twych Czy dłoń Jego leczy czy usuwa grzech Ref. Chwyć tę

Bardziej szczegółowo

Chillout w pracy. Nowatorska koncepcja

Chillout w pracy. Nowatorska koncepcja Chillout w pracy Wypoczęty pracownik to dobry pracownik. Ciężko z tym stwierdzeniem się nie zgodzić, ale czy możliwy jest relaks w pracy? Jak dzięki aranżacji biura sprawić frajdę pracownikom? W każdej

Bardziej szczegółowo

Jak postawić tablicę informacyjną? Plan działania dla animatorów przyrodniczych

Jak postawić tablicę informacyjną? Plan działania dla animatorów przyrodniczych Jak postawić tablicę informacyjną? Plan działania dla animatorów przyrodniczych 1. Styczeń 2011 r. wybranie lokalizacji Zastanów się jakie miejsce będzie najlepsze na postawienie tablicy informacyjnej

Bardziej szczegółowo

czyli dlaczego warto rozwijać pozytywne uczucia i emocje?

czyli dlaczego warto rozwijać pozytywne uczucia i emocje? Konspekt zajęć Temat : W trosce o radosną naturę człowieka czyli dlaczego warto rozwijać pozytywne uczucia i emocje? Cele : - budzenie i umacnianie pozytywnego obrazu samego siebie, - dbałość o wewnętrzną

Bardziej szczegółowo

Skuteczność i regeneracja 48h albo zwrot pieniędzy

Skuteczność i regeneracja 48h albo zwrot pieniędzy REGULAMIN AKCJI PROMOCYJNEJ Skuteczność i regeneracja 48h albo zwrot pieniędzy 1. ORGANIZATOR, CZAS TRWANIA AKCJI PROMOCYJNEJ, PROGRAM AKCJI 1.1 Organizatorem akcji promocyjnej prowadzonej pod nazwą Skuteczność

Bardziej szczegółowo

Nowenna za zmarłych pod Smoleńskiem 2010

Nowenna za zmarłych pod Smoleńskiem 2010 Nowennę za zmarłych można odprawiad w dowolnym czasie w celu uproszenia jakiejś łaski przez pośrednictwo zmarłych cierpiących w czyśdcu. Można ją odprawid po śmierci bliskiej nam osoby albo przed rocznicą

Bardziej szczegółowo

INSTRUKCJA DLA UCZESTNIKÓW ZAWODÓW ZADANIA

INSTRUKCJA DLA UCZESTNIKÓW ZAWODÓW ZADANIA INSTRUKCJA DLA UCZESTNIKÓW ZAWODÓW 1. Zawody III stopnia trwają 150 min. 2. Arkusz egzaminacyjny składa się z 2 pytań otwartych o charakterze problemowym, 1 pytania opisowego i 1 mini testu składającego

Bardziej szczegółowo

Uchwały podjęte przez Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Zakładów Lentex S.A. z dnia 11 lutego 2014 roku

Uchwały podjęte przez Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Zakładów Lentex S.A. z dnia 11 lutego 2014 roku Uchwały podjęte przez Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Zakładów Lentex S.A. z dnia 11 lutego 2014 roku Uchwała Nr 1 z dnia 11 lutego 2014 roku w sprawie wyboru przewodniczącego Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia.

Bardziej szczegółowo

Finansujący: Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie

Finansujący: Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie WARSZTATY pn. Aktywna edukacja stacjonarna i terenowa warsztaty dla dzieci i młodzieży realizowane w ramach projektu: Człowiek energia środowisko. Zrównoważona przyszłość Mazowsza, Kujaw i Ziemi Łódzkiej.

Bardziej szczegółowo

6ka.pl Użytkownik:, Data: 28.05.2016

6ka.pl Użytkownik:, Data: 28.05.2016 Angielski na Szóstkę - Część 1 URL: http://www.angielski.6ka.pl/lekcja/cz1/1 Lekcja 1 Jak masz na imię? What's your name? Lesson 1, Topic: What's your name? Lekcja 1, Temat: Jak masz na imię? Hello! (Cześć!)

Bardziej szczegółowo

Program Google AdSense w Smaker.pl

Program Google AdSense w Smaker.pl Smaker.pl Program Google AdSense w Smaker.pl Pytania i odpowiedzi dotyczące programu Google AdSense Spis treści Czym jest AdSense... 2 Zasady działania AdSense?... 2 Jak AdSense działa w Smakerze?... 3

Bardziej szczegółowo

Rady dla kąpiących się. Kąp się tylko w wyznaczonych miejscach. Wchodź do wody wyłącznie pod opieką rodziców lub innych dorosłych opiekunów.

Rady dla kąpiących się. Kąp się tylko w wyznaczonych miejscach. Wchodź do wody wyłącznie pod opieką rodziców lub innych dorosłych opiekunów. Jak bezpiecznie spędzić wakacje? Nakazy i zakazy Rady dla kąpiących się Kąp się tylko w wyznaczonych miejscach. Wchodź do wody wyłącznie pod opieką rodziców lub innych dorosłych opiekunów. Pamiętaj! Skoki

Bardziej szczegółowo

MANEWRY NA DRODZE WŁĄCZANIE SIĘ DO RUCHU

MANEWRY NA DRODZE WŁĄCZANIE SIĘ DO RUCHU MANEWRY NA DRODZE Poruszając się rowerem po drogach napotykasz na innych uczestników ruchu drogowego - pieszych i poruszających się różnymi pojazdami. Czasem możesz natknąć się na nieruchomą przeszkodę.

Bardziej szczegółowo

Jak otrzymać pomoc z Powiatowego Urzędu Pracy w Poznaniu

Jak otrzymać pomoc z Powiatowego Urzędu Pracy w Poznaniu Jak otrzymać pomoc z Powiatowego Urzędu Pracy w Poznaniu Powiatowy Urząd Pracy w Poznaniu pomaga osobom, które nie mają pracy, a chcą pracować. Jeżeli potrzebujesz pomocy, by znaleźć pracę, przyjdź do

Bardziej szczegółowo

Rozdział 6. Pakowanie plecaka. 6.1 Postawienie problemu

Rozdział 6. Pakowanie plecaka. 6.1 Postawienie problemu Rozdział 6 Pakowanie plecaka 6.1 Postawienie problemu Jak zauważyliśmy, szyfry oparte na rachunku macierzowym nie są przerażająco trudne do złamania. Zdecydowanie trudniejszy jest kryptosystem oparty na

Bardziej szczegółowo

Reguła Życia. spotkanie rejonu C Domowego Kościoła w Chicago JOM 2014-01-13

Reguła Życia. spotkanie rejonu C Domowego Kościoła w Chicago JOM 2014-01-13 spotkanie rejonu C Domowego Kościoła w Chicago JOM 2014-01-13 Reguła życia, to droga do świętości; jej sens można również określić jako: - systematyczna praca nad sobą - postęp duchowy - asceza chrześcijańska

Bardziej szczegółowo

O żorskiej młodzieży w Wielkim Mieście

O żorskiej młodzieży w Wielkim Mieście O żorskiej młodzieży w Wielkim Mieście Był 21 maj kiedy uczniowie klas szóstych stawili się przed świtem pod sklepem DYWYTA, by rozpocząć podróż do słonecznej Warszawy. Pomimo wczesnej pory każdy miał

Bardziej szczegółowo

Ronda, skrzyżowania i inne trudne zjawiska (3 pytania) 1. Korzystając z pasa rozpędowego

Ronda, skrzyżowania i inne trudne zjawiska (3 pytania) 1. Korzystając z pasa rozpędowego Ronda, skrzyżowania i inne trudne zjawiska (3 pytania) 1. Korzystają z pasa rozpędowego a. można jadą nim wyprzedza ć samohody jadą e po naszej lewej stronie (Nie. Pas rozpędowy nie służy do wyprzedzania

Bardziej szczegółowo

*** Przeczytaj najpierw, ponieważ to WAŻNE: ***

*** Przeczytaj najpierw, ponieważ to WAŻNE: *** *** Przeczytaj najpierw, ponieważ to WAŻNE: Niniejszy materiał możesz dowolnie wykorzystywać. Możesz rozdawać go na swoim blogu, liście adresowej, gdzie tylko chcesz za darmo lub możesz go dołączyć, jako

Bardziej szczegółowo

DZIECI I ICH PRAWA. Prawa Dziecka są dla wszystkich dzieci bez wyjątku

DZIECI I ICH PRAWA. Prawa Dziecka są dla wszystkich dzieci bez wyjątku DZIECI I ICH PRAWA Prawa Dziecka są dla wszystkich dzieci bez wyjątku i jakiejkolwiek dyskryminacji, niezaleŝnie od koloru skóry, płci, języka, jakim się posługuje, urodzenia oraz religii. Zostały one

Bardziej szczegółowo

Jak korzystać z Group Tracks w programie Cubase na przykładzie EWQLSO Platinum (Pro)

Jak korzystać z Group Tracks w programie Cubase na przykładzie EWQLSO Platinum (Pro) Jak korzystać z Group Tracks w programie Cubase na przykładzie EWQLSO Platinum (Pro) Uwaga: Ten tutorial tworzony był z programem Cubase 4 Studio, ale równie dobrze odnosi się do wcześniejszych wersji,

Bardziej szczegółowo

Wróżki Pani Wiosny. Występują: WRÓŻKA I WRÓŻKA II WRÓŻKA III WRÓŻKA IV WRÓŻKA V. Pacynki: MIŚ PTASZEK ZAJĄCZEK. (wbiega wróżka) PIOSENKA: Wróżka

Wróżki Pani Wiosny. Występują: WRÓŻKA I WRÓŻKA II WRÓŻKA III WRÓŻKA IV WRÓŻKA V. Pacynki: MIŚ PTASZEK ZAJĄCZEK. (wbiega wróżka) PIOSENKA: Wróżka Wróżki Pani Wiosny Występują: I II V Pacynki: PTASZEK ZAJĄCZEK (wbiega wróżka) PIOSENKA: Wróżka WRÓŻKA Jak świat wielki, no i stary, wszystkie dzieci lubią czary. Wszystkie dzieci lubią baśnie, a więc

Bardziej szczegółowo

ZP.271.1.71.2014 Obsługa bankowa budżetu Miasta Rzeszowa i jednostek organizacyjnych

ZP.271.1.71.2014 Obsługa bankowa budżetu Miasta Rzeszowa i jednostek organizacyjnych Załącznik nr 3 do SIWZ Istotne postanowienia, które zostaną wprowadzone do treści Umowy Prowadzenia obsługi bankowej budżetu miasta Rzeszowa i jednostek organizacyjnych miasta zawartej z Wykonawcą 1. Umowa

Bardziej szczegółowo

tróżka Źródło: www.fotolia.pl

tróżka Źródło: www.fotolia.pl Ogród na tarasie Wiele bylin przeżywa właśnie pełnię swego rozkwitu, ale nie jest jeszcze za późno, aby dosadzić nowe efektowne rośliny i wzbogacić swój taras niezwykłymi aranżacjami. tróżka Źródło: www.fotolia.pl

Bardziej szczegółowo

Nadzieja Patrycja Kępka. Płacz już nie pomaga. Anioł nie wysłuchał próśb. Tonąc w beznadziei. Raz jeszcze krzyczy ku niebu.

Nadzieja Patrycja Kępka. Płacz już nie pomaga. Anioł nie wysłuchał próśb. Tonąc w beznadziei. Raz jeszcze krzyczy ku niebu. W zmaganiach konkursowych wzięli udział: Patrycja Kępka, Sebastian Wlizło i Łukasz Magier - uczniowie Zespołu Szkół nr 1 w Hrubieszowie, którzy udostępnili swoje wiersze: Nadzieja Patrycja Kępka Płacz

Bardziej szczegółowo

Wychowanie komunikacyjne

Wychowanie komunikacyjne Wychowanie komunikacyjne Kluczowym zadaniem szkoły i każdego w niej pracującego nauczyciela jest wyposażenie uczniów w wiadomości i umiejętności oraz nawyki niezbędne do bezpiecznego zachowania się na

Bardziej szczegółowo

Rozdział 6. Magiczna moc

Rozdział 6. Magiczna moc Rozdział 6 Magiczna moc Złoty Ptak potrząsnął złocistymi piórami i powiedział: Dam ci czarodziejską moc w zamian za twój czarny parasol. Parasol?! zawołał Hieronim. Mój czarny parasol?! Nigdy! Wiatr zaświstał

Bardziej szczegółowo

ZAPYTANIE OFERTOWE. Nazwa zamówienia: Wykonanie usług geodezyjnych podziały nieruchomości

ZAPYTANIE OFERTOWE. Nazwa zamówienia: Wykonanie usług geodezyjnych podziały nieruchomości Znak sprawy: GP. 271.3.2014.AK ZAPYTANIE OFERTOWE Nazwa zamówienia: Wykonanie usług geodezyjnych podziały nieruchomości 1. ZAMAWIAJĄCY Zamawiający: Gmina Lubicz Adres: ul. Toruńska 21, 87-162 Lubicz telefon:

Bardziej szczegółowo

Postrzeganie reklamy zewnętrznej - badania

Postrzeganie reklamy zewnętrznej - badania Według opublikowanych na początku tej dekady badań Demoskopu, zdecydowana większość respondentów (74%) przyznaje, że w miejscowości, w której mieszkają znajdują się nośniki reklamy zewnętrznej (specjalne,

Bardziej szczegółowo

Ptaki Toruńskiej Strugi Wiosna 2012

Ptaki Toruńskiej Strugi Wiosna 2012 Ptaki Toruńskiej Strugi Wiosna 2012 Zainspirowany pasjonującą opowieścią uczniów Zespołu Szkół nr 7 w Toruniu o Strudze Toruńskiej ( Nasza Baszka, czyli Struga Toruńska ; gorąco polecam) postanowiłem zapolować

Bardziej szczegółowo

Nie racjonalnych powodów dla dopuszczenia GMO w Polsce

Nie racjonalnych powodów dla dopuszczenia GMO w Polsce JANUSZ WOJCIECHOWSKI POSEŁ DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO WICEPRZEWODNICZĄCY KOMISJI ROLNICTWA I ROZWOJU WSI Tekst wystąpienia na Konferencji: "TRADYCYJNE NASIONA - NASZE DZIEDZICTWO I SKARB NARODOWY. Tradycyjne

Bardziej szczegółowo

Objaśnienia do Wieloletniej Prognozy Finansowej na lata 2011-2017

Objaśnienia do Wieloletniej Prognozy Finansowej na lata 2011-2017 Załącznik Nr 2 do uchwały Nr V/33/11 Rady Gminy Wilczyn z dnia 21 lutego 2011 r. w sprawie uchwalenia Wieloletniej Prognozy Finansowej na lata 2011-2017 Objaśnienia do Wieloletniej Prognozy Finansowej

Bardziej szczegółowo

Metoda LBL (ang. Layer by Layer, pol. Warstwa Po Warstwie). Jest ona metodą najprostszą.

Metoda LBL (ang. Layer by Layer, pol. Warstwa Po Warstwie). Jest ona metodą najprostszą. Metoda LBL (ang. Layer by Layer, pol. Warstwa Po Warstwie). Jest ona metodą najprostszą. Po pierwsze - notacja - trzymasz swoją kostkę w rękach? Widzisz ścianki, którymi można ruszać? Notacja to oznaczenie

Bardziej szczegółowo

Warszawa, maj 2012 BS/74/2012 O DOPUSZCZALNOŚCI STOSOWANIA KAR CIELESNYCH I PRAWIE CHRONIĄCYM DZIECI PRZED PRZEMOCĄ

Warszawa, maj 2012 BS/74/2012 O DOPUSZCZALNOŚCI STOSOWANIA KAR CIELESNYCH I PRAWIE CHRONIĄCYM DZIECI PRZED PRZEMOCĄ Warszawa, maj 2012 BS/74/2012 O DOPUSZCZALNOŚCI STOSOWANIA KAR CIELESNYCH I PRAWIE CHRONIĄCYM DZIECI PRZED PRZEMOCĄ Znak jakości przyznany CBOS przez Organizację Firm Badania Opinii i Rynku 11 stycznia

Bardziej szczegółowo

Jak nauczyciel może wspierać uczniów, w radzeniu sobie ze stresem egzaminacyjnym?

Jak nauczyciel może wspierać uczniów, w radzeniu sobie ze stresem egzaminacyjnym? Jak nauczyciel może wspierać uczniów, w radzeniu sobie ze stresem egzaminacyjnym? Rozmawiajmy o stresie Stres jest zjawiskiem absolutnie naturalnym Boimy się tego co nieznane Większa świadomość uczniów

Bardziej szczegółowo

Wynagrodzenia i świadczenia pozapłacowe specjalistów

Wynagrodzenia i świadczenia pozapłacowe specjalistów Wynagrodzenia i świadczenia pozapłacowe specjalistów Wynagrodzenia i podwyżki w poszczególnych województwach Średnie podwyżki dla specjalistów zrealizowane w 2010 roku ukształtowały się na poziomie 4,63%.

Bardziej szczegółowo

Scenariusz zajęć dla dzieci przedszkolnych I. Temat: DBAMY O NASZE ŚRODOWISKO!

Scenariusz zajęć dla dzieci przedszkolnych I. Temat: DBAMY O NASZE ŚRODOWISKO! Scenariusz zajęć dla dzieci przedszkolnych I. Temat: DBAMY O NASZE ŚRODOWISKO! II. Cel ogólny: Rozwijanie wśród dzieci podczas zajęć świadomości ekologicznej i wrażliwości związanej z poczuciem odpowiedzialności

Bardziej szczegółowo

Uzdrawiająca Moc Ducha Świętego

Uzdrawiająca Moc Ducha Świętego 1 / 5 Moc Ducha Świętego to miłość! Uzdrawiająca Moc Ducha Świętego to temat rekolekcji Rycerstwa św. Michała Archanioła, które odbyły się w dniach 13-14 grudnia 2013r. w Rycerce Górnej. Rekolekcje prowadził

Bardziej szczegółowo

PIZZA FIESTA. CO MOŻNA ZOBACZYĆ NA KOSTCE? Składniki ( ryba, papryka, pieczarki, salami, ser)

PIZZA FIESTA. CO MOŻNA ZOBACZYĆ NA KOSTCE? Składniki ( ryba, papryka, pieczarki, salami, ser) 22705 PIZZA FIESTA Kto poradzi sobie pierwszy ze złożeniem składników na pizze? Zwycięzcą jest gracz, który jako pierwszy zapełni dwie karty pizzy. Zawartość: -4 kawałki pizzy -6 kawałków ryby -6 kawałków

Bardziej szczegółowo

UCHWAŁA NR XXX/263/2014 RADY GMINY PRZODKOWO. z dnia 31 marca 2014 r.

UCHWAŁA NR XXX/263/2014 RADY GMINY PRZODKOWO. z dnia 31 marca 2014 r. UCHWAŁA NR XXX/263/2014 RADY GMINY PRZODKOWO z dnia 31 marca 2014 r. w sprawie w sprawie regulaminu udzielania pomocy materialnej o charakterze socjalnym dla uczniów zamieszkałych na terenie Gminy Przodkowo.

Bardziej szczegółowo

TEMAT: Kolorowe rytmy

TEMAT: Kolorowe rytmy SCENARIUSZ ZAJĘCIA Z ZAKRESU KSZTAŁCENIA POJĘĆ MATEMATYCZNYCH TEMAT: Kolorowe rytmy LAURA lat 6 Opracowanie: Beata Barbara Jadach Grupa: 4-latki CEL GŁÓWNY: dostrzeganie rytmu i układanie go CELE OPERACYJNE:

Bardziej szczegółowo

WZÓR SKARGI EUROPEJSKI TRYBUNAŁ PRAW CZŁOWIEKA. Rada Europy. Strasburg, Francja SKARGA. na podstawie Artykułu 34 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka

WZÓR SKARGI EUROPEJSKI TRYBUNAŁ PRAW CZŁOWIEKA. Rada Europy. Strasburg, Francja SKARGA. na podstawie Artykułu 34 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka WZÓR SKARGI EUROPEJSKI TRYBUNAŁ PRAW CZŁOWIEKA Rada Europy Strasburg, Francja SKARGA na podstawie Artykułu 34 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz Artykułu 45-47 Regulaminu Trybunału 1 Adres pocztowy

Bardziej szczegółowo

WSZĘDZIE DOBRZE, ALE... W SZKOLE NAJLEPIEJ!!!

WSZĘDZIE DOBRZE, ALE... W SZKOLE NAJLEPIEJ!!! GAZETKA SZKOLNA Szkoła Podstawowa Im Mikołaja Kopernika Chorzelów 316 Chorzelów http://www.spchorzelow.pl/ Numer 1 WRZESIEŃ 2009 WSZĘDZIE DOBRZE, ALE... W SZKOLE NAJLEPIEJ!!! CO WARTO PRZECZYTAĆ W GAZETCE?

Bardziej szczegółowo

WF-FaKir dla Windows

WF-FaKir dla Windows 1 WF-FaKir dla Windows Zamknięcie roku (opracował Przemysław Gola) Na to, co w księgowości nazywamy zamknięciem roku obrachunkowego, składa się wiele czynności. Doświadczonemu księgowemu żadna z tych czynności

Bardziej szczegółowo

Moja prababcia Zofia. Natalia Dudek Monika Kołodziej Klasa VI. Praca konkursowa: Szkoła Podstawowa nr 6 w Trzebini

Moja prababcia Zofia. Natalia Dudek Monika Kołodziej Klasa VI. Praca konkursowa: Szkoła Podstawowa nr 6 w Trzebini Moja prababcia Zofia Praca konkursowa: Natalia Dudek Monika Kołodziej Klasa VI Szkoła Podstawowa nr 6 w Trzebini Nasza praca konkursowa powstała dzięki materiałom dostarczonym nam przez koleżankę z klasy.

Bardziej szczegółowo

Druhno druŝynowa! Druhu druŝynowy!

Druhno druŝynowa! Druhu druŝynowy! Druhno druŝynowa! Druhu druŝynowy! Oddaję w Twoje ręce krótki poradnik, dotyczący zagadnień, związanych z bezpieczeństwem podczas wycieczek pieszych. Jest to podręczny zbiór zasad, obowiązujących podczas

Bardziej szczegółowo

Darmowy fragment www.bezkartek.pl

Darmowy fragment www.bezkartek.pl Susan Elliot-Wright Jak radzić sobie z przemocą emocjonalną Przetrwać i wyzdrowieć Tytuł oryginału: Overcoming emotional abuse Survive and heal First published in Great Britain in 2007 by Sheldon Press

Bardziej szczegółowo

Nasze zachowanie, ubiór i kultura świadczy o nas samych i wpływa na to jak widzą i oceniają nas inni. Wbrew pozorom niewiele trzeba aby zrobić na

Nasze zachowanie, ubiór i kultura świadczy o nas samych i wpływa na to jak widzą i oceniają nas inni. Wbrew pozorom niewiele trzeba aby zrobić na Nasze zachowanie, ubiór i kultura świadczy o nas samych i wpływa na to jak widzą i oceniają nas inni. Wbrew pozorom niewiele trzeba aby zrobić na kimś dobre wrażenie. Przestrzeganie tych kilku wskazówek

Bardziej szczegółowo

Od redakcji. Symbolem oznaczono zadania wykraczające poza zakres materiału omówionego w podręczniku Fizyka z plusem cz. 2.

Od redakcji. Symbolem oznaczono zadania wykraczające poza zakres materiału omówionego w podręczniku Fizyka z plusem cz. 2. Od redakcji Niniejszy zbiór zadań powstał z myślą o tych wszystkich, dla których rozwiązanie zadania z fizyki nie polega wyłącznie na mechanicznym przekształceniu wzorów i podstawieniu do nich danych.

Bardziej szczegółowo

Część matematyczna sprawdzian 2013 r.

Część matematyczna sprawdzian 2013 r. Część matematyczna sprawdzian 2013 r. 1. Szyfr zabezpieczający zamek jest liczbą czterocyfrową podzielną przez 9. Trzy cyfry szyfru są już ustawione. Brakującą cyfrą jest A. 5 B. 2 C. 0 D. 9 4 2? 7 2.

Bardziej szczegółowo

Plan połączenia ATM Grupa S.A. ze spółką zależną ATM Investment Sp. z o.o. PLAN POŁĄCZENIA

Plan połączenia ATM Grupa S.A. ze spółką zależną ATM Investment Sp. z o.o. PLAN POŁĄCZENIA Plan połączenia ATM Grupa S.A. ze spółką zależną ATM Investment Sp. z o.o. PLAN POŁĄCZENIA Zarządy spółek ATM Grupa S.A., z siedzibą w Bielanach Wrocławskich oraz ATM Investment Spółka z o.o., z siedzibą

Bardziej szczegółowo

1. NAUCZANIE JĘZYKÓW NOWOŻYTNYCH (OBOWIĄZKOWYCH) W RAMACH PROGRAMU STUDIÓW STACJONARNYCH (CYKL A I B) I NIESTACJONARNYCH

1. NAUCZANIE JĘZYKÓW NOWOŻYTNYCH (OBOWIĄZKOWYCH) W RAMACH PROGRAMU STUDIÓW STACJONARNYCH (CYKL A I B) I NIESTACJONARNYCH 1 Szczegółowe przepisy wykonawcze na rok akadem. 2010/11 wprowadzające w życie Zarządzenie Rektora PWT we Wrocławiu w sprawie nauczania języków obcych na PWT we Wrocławiu z dnia 29 września 2009 r. 1.

Bardziej szczegółowo

Słoń. (w języku angielskim: elephant; niemieckim: die Elefanten; francuskim: l'éléphant;)

Słoń. (w języku angielskim: elephant; niemieckim: die Elefanten; francuskim: l'éléphant;) Słoń (w języku angielskim: elephant; niemieckim: die Elefanten; francuskim: l'éléphant;) Obecnie żyją trzy gatunki słoni. Jest największym zwierzęciem żyjącym na lądzie. Najbardziej szczególnym elementem

Bardziej szczegółowo

Tekst 1. Narzeczeni i Rodzice

Tekst 1. Narzeczeni i Rodzice Tekst 1 Pełna szczerych chęci i ochoty... oraz Bogu ducha winien... ogarnięci nieodparcie wzniosłymi ideałami życia małżeńskiego oraz gwoli skrócenia niebezpiecznie przedłużającego się okresu narzeczeństwa,

Bardziej szczegółowo

Regulamin Egzaminów i Zawodów Psów Towarzyszących 1,2,3 stopnia 2010 (po korekcie 20.10)

Regulamin Egzaminów i Zawodów Psów Towarzyszących 1,2,3 stopnia 2010 (po korekcie 20.10) Regulamin Egzaminów i Zawodów Psów Towarzyszących 1,2,3 stopnia 2010 (po korekcie 20.10) Informacje wstępne: Niniejszy regulamin przyjęty został w dniu 5.06.2009 r. przez Zarząd Główny do stosowania w

Bardziej szczegółowo

Stawy Raszyńskie maj, sierpień-listopad 2013

Stawy Raszyńskie maj, sierpień-listopad 2013 Stawy Raszyńskie maj, sierpień-listopad 2013 Rezerwat ornitologiczny Stawy Raszyńskie utworzony został w 1978 roku na terenie tutejszych stawów rybnych; pow. rezerwatu 110 ha, pow. stawów 94 ha. Pieczę

Bardziej szczegółowo

MĘSKIE KOBIETY I KOBIECY MĘŻCZYŹNI WEDŁUG www.mkontakt.pl

MĘSKIE KOBIETY I KOBIECY MĘŻCZYŹNI WEDŁUG www.mkontakt.pl MĘSKIE KOBIETY I KOBIECY MĘŻCZYŹNI WEDŁUG www.mkontakt.pl Dystrybucja i ograniczenia: Serwis www. - jako wydawca - zezwala na darmowe rozpowszechnianie tej treśći. Zabronione jest jednakże jego przetwarzanie,

Bardziej szczegółowo

Zmiany pozycji techniki

Zmiany pozycji techniki ROZDZIAŁ 3 Zmiany pozycji techniki Jak zmieniać pozycje chorego w łóżku W celu zapewnienia choremu komfortu oraz w celu zapobieżenia odleżynom konieczne jest m.in. stosowanie zmian pozycji ciała chorego

Bardziej szczegółowo

Narodziny Pana Jezusa

Narodziny Pana Jezusa Biblia dla Dzieci przedstawia Narodziny Pana Jezusa Autor: Edward Hughes Ilustracje: M. Maillot Redakcja: E. Frischbutter; Sarah S. Tłumaczenie: Katarzyna Gablewska Druk i oprawa: Bible for Children www.m1914.org

Bardziej szczegółowo

PIOTR I KORNELIUSZ. Bóg chce, aby każdy usłyszał Ewangelię I. WSTĘP. Teksty biblijne: Dz. Ap. 10,1-48. Tekst pamięciowy: Ew.

PIOTR I KORNELIUSZ. Bóg chce, aby każdy usłyszał Ewangelię I. WSTĘP. Teksty biblijne: Dz. Ap. 10,1-48. Tekst pamięciowy: Ew. PIOTR I KORNELIUSZ Teksty biblijne: Dz. Ap. 10,1-48 Tekst pamięciowy: Ew. Marka 16,15 Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Bóg chce, aby każdy usłyszał Ewangelię Zastosowanie: *

Bardziej szczegółowo

Aparat słuchowy wewnątrzuszny. użytkowanie oraz pielęgnacja. Cześć, jestem Uchatek

Aparat słuchowy wewnątrzuszny. użytkowanie oraz pielęgnacja. Cześć, jestem Uchatek Aparat słuchowy wewnątrzuszny użytkowanie oraz pielęgnacja Cześć, jestem Uchatek 2 Szanowni Państwo, Słuch umożliwia nam postrzegać i rozumieć otaczający nas świat. Z kolei zrozumienie mowy, sprawia, że

Bardziej szczegółowo

Spis treści. 1. Czym jest głos? 11. 2. Jak powstaje głos? 29. 3. W jaki sposób przygotować się do pracy nad głosem? 77

Spis treści. 1. Czym jest głos? 11. 2. Jak powstaje głos? 29. 3. W jaki sposób przygotować się do pracy nad głosem? 77 Spis treści Dla kogo przeznaczona jest ta książka? 5 Wstęp jak korzystać z poradnika? 7 1. Czym jest głos? 11 Głos jako mieszanka tonów i szumów 12 Głos jako fala 15 Głos jako jedna z funkcji krtani 17

Bardziej szczegółowo

1. Od kiedy i gdzie należy złożyć wniosek?

1. Od kiedy i gdzie należy złożyć wniosek? 1. Od kiedy i gdzie należy złożyć wniosek? Wniosek o ustalenie prawa do świadczenia wychowawczego będzie można składać w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Puławach. Wnioski będą przyjmowane od dnia

Bardziej szczegółowo

Scenariusz nr 36 zajęć edukacji wczesnoszkolnej. Metryczka zajęć edukacyjnych. Cele operacyjne. Środki dydaktyczne

Scenariusz nr 36 zajęć edukacji wczesnoszkolnej. Metryczka zajęć edukacyjnych. Cele operacyjne. Środki dydaktyczne Scenariusz nr 36 zajęć edukacji wczesnoszkolnej Metryczka zajęć edukacyjnych Miejsce realizacji zajęć: sala szkolna Ośrodek tematyczny realizowanych zajęć: Kartki z kalendarza. Temat zajęć: Czar jesiennych

Bardziej szczegółowo

MIĘDZYNARODOWY KWESTIONARIUSZ AKTYWNOŚCI FIZYCZNEJ

MIĘDZYNARODOWY KWESTIONARIUSZ AKTYWNOŚCI FIZYCZNEJ MIĘDZYNARODOWY KWESTIONARIUSZ AKTYWNOŚCI FIZYCZNEJ Chcielibyśmy uzyskać dane o rodzajach aktywności fizycznej będącej składnikiem życia codziennego. Pytania dotyczą Państwa aktywności fizycznej w ciągu

Bardziej szczegółowo

Nawigacja podwodna. Nurkowanie głębokie

Nawigacja podwodna. Nurkowanie głębokie Kurs Advanced Open Water Diver dedykowany jest dla młodzieży od 15 roku życia. Podczas szkolenia wprowadzimy Was do podwodnego Świata i nauczymy zaawansowanych umiejętności. Kurs bazuje na tym czego nauczyłeś

Bardziej szczegółowo

str. 1 WSTĘP Instrukcja użytkowania dla zaciskarek ręcznych typów SYQ 14-20A i SYQ14-32A (lipiec 2008) Złączki F5 profil U Złączki F7 profil TH

str. 1 WSTĘP Instrukcja użytkowania dla zaciskarek ręcznych typów SYQ 14-20A i SYQ14-32A (lipiec 2008) Złączki F5 profil U Złączki F7 profil TH WSTĘP Instrukcja użytkowania dla zaciskarek ręcznych typów SYQ 14-20A i SYQ14-32A (lipiec 2008) Złączki F5 profil U Złączki F7 profil TH Zaciskarki ręczne produkowane są w dwóch typach : SYQ 14-20A i SYQ14-32A.

Bardziej szczegółowo

BADANIE UMIEJĘTNOŚCI UCZNIÓW W TRZECIEJ KLASIE GIMNAZJUM CZĘŚĆ MATEMATYCZNO-PRZYRODNICZA

BADANIE UMIEJĘTNOŚCI UCZNIÓW W TRZECIEJ KLASIE GIMNAZJUM CZĘŚĆ MATEMATYCZNO-PRZYRODNICZA BADANIE UMIEJĘTNOŚCI UCZNIÓW W TRZECIEJ KLASIE GIMNAZJUM CZĘŚĆ MATEMATYCZNO-RZYRODNICZA MATEMATYKA TEST 4 Zadanie 1 Dane są punkty A = ( 1, 1) oraz B = (3, 2). Jaką długość ma odcinek AB? Wybierz odpowiedź

Bardziej szczegółowo

UCHWAŁA NR... RADY MIASTA GDAŃSKA. z dnia... 2013 r.

UCHWAŁA NR... RADY MIASTA GDAŃSKA. z dnia... 2013 r. UCHWAŁA NR... RADY MIASTA GDAŃSKA z dnia... 2013 r. w sprawie obowiązku ukończenia szkolenia zakończonego egzaminem dla osób wykonujących przewozy osób taksówkami Na podstawie rt. 18 ust. 2 pkt 15 ustawy

Bardziej szczegółowo

HAŚKO I SOLIŃSKA SPÓŁKA PARTNERSKA ADWOKATÓW ul. Nowa 2a lok. 15, 50-082 Wrocław tel. (71) 330 55 55 fax (71) 345 51 11 e-mail: kancelaria@mhbs.

HAŚKO I SOLIŃSKA SPÓŁKA PARTNERSKA ADWOKATÓW ul. Nowa 2a lok. 15, 50-082 Wrocław tel. (71) 330 55 55 fax (71) 345 51 11 e-mail: kancelaria@mhbs. HAŚKO I SOLIŃSKA SPÓŁKA PARTNERSKA ADWOKATÓW ul. Nowa 2a lok. 15, 50-082 Wrocław tel. (71) 330 55 55 fax (71) 345 51 11 e-mail: kancelaria@mhbs.pl Wrocław, dnia 22.06.2015 r. OPINIA przedmiot data Praktyczne

Bardziej szczegółowo

Tischner KS. JÓZEF. Opracowanie Wojciech Bonowicz

Tischner KS. JÓZEF. Opracowanie Wojciech Bonowicz Tischner KS. JÓZEF Tischner KS. JÓZEF Opracowanie Wojciech Bonowicz Wydawnictwo Znak Kraków 2010 KAZANIE PIERWSZE o tym, za kogo umarł Pan Jezus KSIĄDZ JÓZEF: Dzieci kochane! Wysłuchaliśmy przed chwilą

Bardziej szczegółowo

Kwestionariusz AQ. Imię i nazwisko:... Płeć:... Data urodzenia:... Dzisiejsza data:...

Kwestionariusz AQ. Imię i nazwisko:... Płeć:... Data urodzenia:... Dzisiejsza data:... Kwestionariusz AQ Imię i nazwisko:... Płeć:... Data urodzenia:... Dzisiejsza data:... Poniżej znajduje lista stwierdzeń. Proszę przeczytać każde stwierdzenie bardzo dokładnie i zaznaczyć, w jakim stopniu

Bardziej szczegółowo

Maria Kościelna, Wroclaw University of Economics

Maria Kościelna, Wroclaw University of Economics Maria Kościelna, Wroclaw University of Economics Working paper Prognoza przychodów ze sprzedaży na podstawie przedsiębiorstwa z gastronomi. Słowa kluczowe: Przychody ze sprzedaży, koszt kapitału pracującego,

Bardziej szczegółowo

Warszawa, dnia 6 listopada 2015 r. Poz. 1821 ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ROLNICTWA I ROZWOJU WSI 1) z dnia 23 października 2015 r.

Warszawa, dnia 6 listopada 2015 r. Poz. 1821 ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ROLNICTWA I ROZWOJU WSI 1) z dnia 23 października 2015 r. DZIENNIK USTAW RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ Warszawa, dnia 6 listopada 2015 r. Poz. 1821 ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ROLNICTWA I ROZWOJU WSI 1) z dnia 23 października 2015 r. w sprawie szczegółowych warunków

Bardziej szczegółowo

Systemy mikroprocesorowe - projekt

Systemy mikroprocesorowe - projekt Politechnika Wrocławska Systemy mikroprocesorowe - projekt Modbus master (Linux, Qt) Prowadzący: dr inż. Marek Wnuk Opracował: Artur Papuda Elektronika, ARR IV rok 1. Wstępne założenia projektu Moje zadanie

Bardziej szczegółowo

Główne wyniki badania

Główne wyniki badania 1 Nota metodologiczna Badanie Opinia publiczna na temat ubezpieczeń przeprowadzono w Centrum badania Opinii Społecznej na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w dniach od 13 do 17 maja 2004

Bardziej szczegółowo

SPECYFIKACJA ISTOTNYCH WARUNKÓW ZAMÓWIENIA. na obsługę bankową realizowaną na rzecz Gminy Solec nad Wisłą

SPECYFIKACJA ISTOTNYCH WARUNKÓW ZAMÓWIENIA. na obsługę bankową realizowaną na rzecz Gminy Solec nad Wisłą SPECYFIKACJA ISTOTNYCH WARUNKÓW ZAMÓWIENIA na obsługę bankową realizowaną na rzecz Gminy Solec nad Wisłą P r z e t a r g n i e o g r a n i c z o n y (do 60 000 EURO) Zawartość: Informacja ogólna Instrukcja

Bardziej szczegółowo

Przygotowały: Magdalena Golińska Ewa Karaś

Przygotowały: Magdalena Golińska Ewa Karaś Przygotowały: Magdalena Golińska Ewa Karaś Druk: Drukarnia VIVA Copyright by Infornext.pl ISBN: 978-83-61722-03-8 Wydane przez Infornext Sp. z o.o. ul. Okopowa 58/72 01 042 Warszawa www.wieszjak.pl Od

Bardziej szczegółowo

Uchwała Nr... Rady Miejskiej Będzina z dnia... 2016 roku

Uchwała Nr... Rady Miejskiej Będzina z dnia... 2016 roku Uchwała Nr... Rady Miejskiej Będzina z dnia... 2016 roku w sprawie określenia trybu powoływania członków oraz organizacji i trybu działania Będzińskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego. Na podstawie

Bardziej szczegółowo

Scenariusz nr 30 zajęć edukacji wczesnoszkolnej. Metryczka zajęć edukacyjnych. Cele operacyjne. Środki dydaktyczne

Scenariusz nr 30 zajęć edukacji wczesnoszkolnej. Metryczka zajęć edukacyjnych. Cele operacyjne. Środki dydaktyczne Scenariusz nr 30 zajęć edukacji wczesnoszkolnej Metryczka zajęć edukacyjnych Miejsce realizacji zajęć: sala szkolna Ośrodek tematyczny realizowanych zajęć: Świat wokół nas Temat zajęć: Tradycyjne potrawy

Bardziej szczegółowo

Zapisy na kursy B i C

Zapisy na kursy B i C Instytut Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego Zapisy na kursy B i C rok akademicki 2016 / 2017 procedura i terminarz Gdańsk, 2016 Tok studiów w Instytucie Psychologii UG Poziomy nauczania i ścieżki specjalizacyjne

Bardziej szczegółowo

Instrukcja poruszania się po stronie www.plusbus.pl krok po kroku. tak zwane ABC Plusika

Instrukcja poruszania się po stronie www.plusbus.pl krok po kroku. tak zwane ABC Plusika Instrukcja poruszania się po stronie www.plusbus.pl krok po kroku tak zwane ABC Plusika Spis treści 1. Rejestracja użytkownika 2. Kupno biletu 3. Wymiana biletu 4. Zwrot biletu 5. Doładowanie konta 6.

Bardziej szczegółowo

STOWARZYSZENIE PRODUCENTÓW RYB ŁOSOSIOWATYCH

STOWARZYSZENIE PRODUCENTÓW RYB ŁOSOSIOWATYCH STOWARZYSZENIE PRODUCENTÓW RYB ŁOSOSIOWATYCH REGULAMIN WALNEGO ZEBRANIA STOWARZYSZENIA PRODUCENTÓW RYB ŁOSOSIOWATYCH POSTANOWIENIA OGÓLNE 1 1. Walne Zebranie Stowarzyszenia Producentów Ryb Łososiowatych

Bardziej szczegółowo

Wnioskodawcy. Warszawa, dnia 15 czerwca 2011 r.

Wnioskodawcy. Warszawa, dnia 15 czerwca 2011 r. Warszawa, dnia 15 czerwca 2011 r. My, niŝej podpisani radni składamy na ręce Przewodniczącego Rady Dzielnicy Białołęka wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady dzielnicy Białołęka. Jednocześnie wnioskujemy

Bardziej szczegółowo

Prezentacja dotycząca sytuacji kobiet w regionie Kalabria (Włochy)

Prezentacja dotycząca sytuacji kobiet w regionie Kalabria (Włochy) Prezentacja dotycząca sytuacji kobiet w regionie Kalabria (Włochy) Położone w głębi lądu obszary Kalabrii znacznie się wyludniają. Zjawisko to dotyczy całego regionu. Do lat 50. XX wieku przyrost naturalny

Bardziej szczegółowo