SZLAKIEM MŁODOPOLSKICH ARTYSTÓW W dniach 18-20 października 2011 roku wszyscy uczniowie VI Liceum Ogólnokształcącego, wybrali się do Krakowa. Tematem przewodnim wycieczki było: " Zwiedzanie Krakowa szlakiem artystów młodopolskich". We wtorek (18.10. 2011r.) wcześnie rano, wszyscy spotkaliśmy się w Katowicach i wyruszyliśmy PKS-em o godzinie 7.30 w stronę miasta Kraka. Trzy godziny później byliśmy w Krakowie, zmierzając objuczeni do przystanku tramwajowego, by ten nas zawiózł na ulicę Tyniecką do bliźniaczego Ośrodka dla Dzieci Słabo Widzących i Niewidomych. Tam zostaliśmy rozlokowani, a następnie znów biegusiem do tramwaju, by zdążyć już na pierwszą wycieczkę do "Ogrodu Doświadczeń", gdzie zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Było tam niesamowicie ogromny park pełen naukowych niespodzianek, sprzętów, które w bardzo zabawny i przyjemny sposób pomagały nam zrozumieć prawa fizyki. Niesamowity ubaw miała moja grupa, kiedy Pani Przewodnik demonstrowała nam prawo Newtona( jak kto nie wie pytać Bernharda).
Berni właśnie testował newtonowski wózek, który wprowadzał w ruch - swoją masą. Pani, oprowadzająca nas po Parku, była bardzo sympatyczną osobą. Ciekawie opowiadała o wszystkich przyrządach, które poznawaliśmy. Wszyscy byli zainteresowani zwiedzaniem i każdy z nas brał udział w doświadczeniach, jakie nam proponowała. Ubaw był przedni.
Po dwóch godzinach niezwykłej nauki zostaliśmy poprowadzeni do baru mlecznego, gdzie zjedliśmy przepyszny obiad. Tam czekał już na nas Ojciec Grzegorz, który z wszystkimi się witał i zapraszał byśmy go odwiedzili w Katedrze Franciszkańskiej. Powróciły stare wspomnienia i wspólne lekcje religii przy wtórze gitary. Jak ich nie obgadać?! Po pysznym obiedzie, już wolniejszym krokiem, zmierzaliśmy do Collegium Maius. Tam zostaliśmy zaznajomieni z informacjami na temat Uniwersytetu Jagiellońskiego, który posiada niezwykły skarbiec - niejedna kobieta może pomarzyć o tak drogiej i pięknej porcelanie czy biżuterii. Zbiór ksiąg, także godny był pozazdroszczenia. Wieczór szybko nadszedł, bardzo, bardzo szybko. Już na zmęczonych nogach zmierzaliśmy do szkoły, by paść na łóżka i zasnąć po wyczerpującym, lecz jakże ciekawym dniu. Następny dzień (19.10) nadszedł jak z bicza strzelił, wszyscy pełni energii, zeszli na śniadanie, które było pyszne. Jeszcze tak smakowitej jajecznicy nie jadłam!- daję słowo. Po pożywnym posiłku zmierzaliśmy na kolejną wycieczkę, a mianowicie do Rydlówki. Tam odbyło się autentyczne wesele Lucjana Rydla, które opisał artysta młodopolski- Stanisław Wyspiański. Mogliśmy zobaczyć wszystko, co znajdowało się w tym wyjątkowym miejscu. Wysłuchać opowiadania Pani Przewodnik na temat genealogii rodu Rydlów i Tetmajerów i tak została nam objaśniona geneza dramatu "Wesele". Informacje te na pewno się przydadzą, by lepiej zrozumieć lekturę. Z Rydlówki - pędem na obiad w Ośrodku, a po nim czekała nas ogromna zabawa.
Ci oczywiście co umieją się bawić, chętnie wzięli udział w warsztatach tańca żydowskiego prowadzonych przez Pania choreograf w starej dzielnicy żydowskiej - Kazimierzu. Śmiechu było co nie miara. I tak zadowoleni i pełni pozytywnej energii wróciliśmy na kolację. Szybko się umyliśmy, przebraliśmy w galowe stroje i znów pędem na spektakl, który okazał się fantastycznym. Była to niesamowita komedia kryminalna, w której widzowie decydowali o jej przebiegu i zakończeniu. Chyba nie było człowieka na sali, który by się nie śmiał do rozpuku. Tak więc w świetnych humorach wróciliśmy spacerkiem podziwiając Kraków nocą do miejsca noclegowego. Zasnęłam nawet nie wiedząc kiedy. Czwartek (20.10)- ostatni dzień najlepszej wycieczki na jakiej byłam. Niestety przez poprzednie dni pogoda nam dopisywała, w ten ostatni była okropna, prawie non stop lało. Za to mieliśmy niezwykłego przewodnika, powiedziałabym że "nawiedzonego", pokazał na 8 z 10 budowli zapisanych do księgi UNESCO, nadając przy tym mordercze tempo. Zarezerwowaliśmy go na 1,5 godz. a, on po dwóch nadal chciał nas oprowadzać i opowiadać o tym wspaniałym mieście. Był niezwykły, pod różnymi względami. Na przykład opowiadał nam kawały i krakowskie legendy. Zaprowadził też pod pomnik jedyny w Europie psiej wierności. Pies Dżok przez rok w tym miejscu czekał na swego Pana, który umarł na atak serca podczas spaceru.
Zwiedziliśmy też trakt królewski ścieżką tyflologiczną, były tam modele wszystkich ważniejszych budowli wykonane w brązie, tak aby osoba niewidoma mogła dokładnie ją poznać. Kuba Kręcik miał co robić! Nadszedł czas pożegnania. Pakujemy rzeczy i w drogę powrotną do Katowic! Cieplutkim i milutkim pociągiem, który kołysząc leciutko, docieramy prosto do stolicy Śląska. Szkoda, że ta wycieczka tak krótko trwała, myślę, że przez tydzień także byłoby co robić w dawnej stolicy Polski. Bardzo mi się spodobał Kraków, lecz wszystko co fajnie szybko się kończy. Jak chcecie wycieczkę pełną wrażeń, humoru to trzeba jechać z Panią Aldoną Fojkis. Na pewno nie będziecie się nudzić. Agnieszka Hora kl. I LO