Nadszedł wreszcie upragniony czas wycieczki. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać. Agnieszka Kaj i Arek Grześkowiak ciągle odliczali dni do wyjazdu.

Transkrypt

1 Nadszedł wreszcie upragniony czas wycieczki. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać. Agnieszka Kaj i Arek Grześkowiak ciągle odliczali dni do wyjazdu. Droga zapowiadała się długa. Nie mieliśmy rezerwacji w pociągu. Czyżby znowu na stojąco? O nie!!! Tym razem wszyscy mieliśmy miejsca siedzące. Jechaliśmy w nocy. Rano przyjechaliśmy do Krakowa. Co nieco zjedliśmy w Mc Donald. Co poniektórzy byli bardzo zmęczeni Potem ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Dzisiaj naszym przewodnikiem była pani Justyna Maciejak. W tej roli czuła się jak ryba w wodzie. Oprowadziła nas po krakowskiej Starówce, Starym Mieście. Zwiedziliśmy Wawel.

2 Późnym popołudniem dotarliśmy do Pani Anty Gawlak młodej gaździny Noclegi mieliśmy na Olczy. Baza noclegowa była oddalona od centrum około 6km. Tego dnia zrobiliśmy jeszcze dla chętnych wycieczkę do centrum Zakopanego. I tak minął pierwszy dzień. Rano po śniadaniu wyruszyliśmy w kierunku Rusinowej Polany. Dzisiaj przewodnikiem była pani Dominika Wasilewska Potem poszliśmy na Gęsią Szyję Stamtąd udaliśmy się w stronę Morskiego Oka.

3 Ostatni odcinek drogi szliśmy asfaltem. A potem to już tylko widoki. Pogoda była dla nas łaskawa. Słońce, ciepło. Czegóż więcej pragnąć? Na Olczę wróciliśmy wieczorem; zmęczeni i zadowoleni. Obiadokolacja była bardzo smaczna, ale Paweł stwierdził, że dzisiejszy dzień można mile zakończyć jeszcze chlebem z czekoladą Paweł. BRAWO!!!! Kolejny dzień, to kolejne zmagania. O wyjściu w góry decyduje przewodnik. Mimo, że to jest maj, to zima w górach nie chce odejść. W wysokich partiach leży śnieg, a szlaki są oblodzone. Przewodnik podjął decyzję. Idziemy. Na Kasprowy Wierch wjechaliśmy kolejką linową. A stamtąd już. A to nasz przewodnik Pan Kazimierz Mateja

4 Ogromne brawa dla Ani Kozupa. W tym dniu byliśmy z Ciebie najbardziej dumni. Tu już jesteśmy na Kopie Kondrackiej 2005 m npm Stamtąd kierowaliśmy się w stronę Giewontu

5 Tak wyglądają ludzie zadowoleni. Kolejny dzień zapowiadał się równie ciekawie. Po śniadaniu zawitał do nas pan Kazimierz przewodnik i wspólnie, busem, ruszyliśmy w kierunku Doliny Chochołowskiej. Aby zaoszczędzić sił i czas, część trasy w dolinie przejechaliśmy Tramwajem. Potem zostały nam już tylko nogi. Zapowiadał się ciekawy dzień. A co najważniejsze było bardzo ciepło. Zroobiliśmy sobie krótka przerwę przy kaplicy.

6 Stamtąd poszliśmy do schroniska. Po 20 minutowej przerwie ruszyliśmy już w górę, w kierunku Grzesia. Tu już jesteśmy na Grzesiu.

7 Pogoda dopisywała. My szliśmy dalej. Teraz na Rakoń. Droga na Rakoń w nie była trudna, ale słońce i tempo marszu dało się niektórym we znaki. Trasa była piękna widokowa, pogoda sprzyjała. Wszyscy bez wyjątku zdobyli szczyt.

8 Jednakże atrakcji to jeszcze nie był koniec. W maju były zabawy na śniegu. Kto nie wierzy niech patrzy Potem przedzieraliśmy się przez kosodrzewinę Niektórzy z nas mieli okazję zobaczyć żmiję. Czas szybko uciekał. Byliśmy już spóźnieni na spotkanie z kierowcą busa. Aby pospieszyć się wypożyczyliśmy rowery.

9 Zmęczeni wróciliśmy na Olczę. Szybko wykąpaliśmy się, zjedliśmy dobry obiad i ruszaliśmy dalej. Tym razem wieczór spędziliśmy na basenie. W środę pogoda nam się zepsuła. Zrobiło się chłodniej i padał deszcz. Doskonała pogoda na zwiedzanie Kopalni Soli w Wieliczce. Jak widać nie wszyscy do końca wierzyli, że są w kopalni soli.

10 Przed nami już ostatni dzień wycieczki. Postanowiliśmy wyruszyć do miasta. Zwiedziliśmy skocznię zobaczyliśmy trening skoczków. Potem przeszliśmy do centrum Zakopanego. Tam oddaliśmy się przyjemnościom jakimi są zakupy. Następnie wjechaliśmy na Gubałówkę.

11 Stamtąd pieszo, pasmem Gubałówki, ruszyliśmy w kierunku Olczy. Na wieczór był zaplanowany grill i pożegnanie z gospodarzami. Odwiedzili nas też rodzice Mateusza, państwo Hempe. Wieczór minął nam bardzo przyjemnie. Jedliśmy kiełbasę z grilla, smakowaliśmy ciasto z truskawkami, a klimat tworzył ogień w kominku. Młodzież przygotowała niespodziankę dla gospodarzy jak i swoich opiekunów. Wyjazd dobiegał końca. Czas było wracać. Następnego dnia o godz wyjeżdżaliśmy z Zakopanego do Krakowa, a stamtąd już do Poznania.