"Miłość i szacunek dla bliźniego znaczyły więcej niż bogactwo".



Podobne dokumenty
1 Homeopatia Katarzyna Wiącek-Bielecka

DRUGA OPINIA MEDYCZNA INTER PARTNER ASSISTANCE

Kod zdrowia dla początkujących Zuchwałych 1 : 2,5-3,5 : 0,5-0,8

zdrowia Zaangażuj się

Przykłady opóźnień w rozpoznaniu chorób nowotworowych u dzieci i młodzieży Analiza przyczyn i konsekwencji

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

Informacje dla pacjenta i fachowych pracowników ochrony zdrowia zaangażowanych w opiekę medyczną lub leczenie

Podziękowania naszych podopiecznych:

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Lepsze usługi medyczne

Praca magisterska o stwardnieniu rozsianym nagrodzona w konkursie "Otwarte drzwi"

Decyzje dotyczące resuscytacji krążeniowooddechowej

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

Co to jest demencja (demens)?

12 czerwca 2017 r. Dorota Józoń

UCHWAŁA NR IV/21/14 RADY GMINY WIDAWA z dnia 30 grudnia 2014 r.

Chwila medytacji na szlaku do Santiago.

WARSZAWSCY LEKARZE ZASTOSOWALI NOWĄ METODĘ LECZENIA RAKA JAJNIKA

Choroba nowotworowa jako problem społeczny

PRZYJĘCIE DO SZPITALA NA PODSTAWIE SZPITALNEGO NAKAZU BEZ OGRANICZENIA PRAW

Antybiotykooporność. Dr Maciej Starachowski

Rodzinna gorączka śródziemnomorska

Choroby somatyczne, izolacja społeczna, utrata partnera czy nadużywanie leków to główne przyczyny częstego występowania depresji u osób starszych

Wstępne informacje o chorobie Parkinsona

Kochaj swoje serce. Wskazówki, jak pomóc w odzyskaniu zdrowia serca. Plan powrotu do zdrowia. Polish

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

Chcą wiedzieć kim jesteśmy. Janssen -Cilag P olska Sp. z o.o.

Badania przesiewowe w kierunku raka jelit.

Mimo, że wszyscy oczekują, że przestanę pić i źle się czuję z tą presją to całkowicie akceptuje siebie i swoje decyzje

Zmiana przekonań ograniczających. Opracowała Grażyna Gregorczyk

Wiele czynników powoduje starzenie się skóry, a jednym z najbardziej powszechnych objawów tego zjawiska są zmarszczki. Niewiele możemy zrobić, aby

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

DEKA SMARTLIPO - LASER LIPOLISI - ADIPOCYTOLIZA LASEROWA IMIĘ I NAZWISKO PACJENTA. Osoba kontaktowa TEL. TEL. KOM.

Zadanie Prewencja pierwotna nowotworów finansowane przez ministra zdrowia w ramach Narodowego programu zwalczania chorób nowotworowych.

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

MAM HAKA NA CHŁONIAKA

Ten przewodnik dla pacjenta może być rozpowszechniany wyłącznie wśród kobiet, którym lekarz przepisał tabletki antykoncepcyjne Atywia

WYNIKI BADANIA ILOŚCIOWEGO DOTYCZĄCEGO DEPRESJI DLA

Informacja prasowa. Ruszył drugi cykl spotkań edukacyjnych dla chorych na szpiczaka mnogiego

W leczeniu wypryskuatopowego stosujemy kremy zawierające miejscowe glikokortykosteroidy (mgks).

Opinia Doradcza: Badanie, Diagnoza oraz Skierowanie

ROPIEŃ PIERSI OD OBJAWÓW DO WYLECZENIA

Celem Tygodnia Szczepień w Polsce jest podkreślanie roli szczepień powszechnych i indywidualnych poprzez:

Czy grozi mi wirusowe zapalenie wątroby typu B?

BADANIA KONTROLNE CHORYCH NA NOWOTWORY ZŁOŚLIWE

Problemem głównym mojej pracy są przyczyny podejmowania miłości u młodzieży ponadgimnazjalnej

TRENER MARIUSZ MRÓZ - JEDZ TO, CO LUBISZ I WYGLĄDAJ JAK CHCESZ!

Radioterapia w leczeniu raka pęcherza moczowego - zalecenia

MASZ DAR UZDRAWIANIA DRUGIE ŻYCIE

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego

NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK

PRZENIESIENIE DO SZPITALA WIĘŹNIA BEZ WYROKU (Z OGRANICZENIEM LUB BEZ OGRANICZENIA PRAW)

Bóg a prawda... ustanawiana czy odkrywana?


Karta Praska (The Prague Charter) Dlaczego jest to ważne. Prawo do opieki paliatywnej

Europejski Tydzień Walki z Rakiem

Jarosław Niebrzydowski. Jak leczyć reumatoidalne zapalenie stawów Poradnik dla chorych

Odczulanie na jad osy i pszczoły

"50+ w Europie" Badanie Zdrowia, Starzenia się, i Przechodzenia na Emeryturę w Europie

Jak długo pacjenci w Polsce czekają na diagnozę i leczenie onkologiczne? II edycja badania co zmieniło wejście w życie pakietu onkologicznego?

NOWOTWORY SKÓRY. W USA około 20% populacji zachoruje nowotwory skóry.

Epidemiologia cukrzycy

Opieka i medycyna paliatywna

Opinia lekarska wybitnych światowych specjalistów

Proszę bardzo! ...książka z przesłaniem!

Czerniak nowotwór skóry

PORADNIK DLA PACJENTKI

Dorota Karło - społeczny edukator diabetologiczny

LEKCJA 111 Powtórzenie poranne i wieczorne:

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

ŚWIADOMA ZGODA PACJENTA na leczenie zabiegowe guza jądra

W zdrowym ciele zdrowy duch

DZIŚ STAWIĘ CZOŁA IPF. walczzipf.pl. Dla osób, u których zdiagnozowano IPF: Porady, jak rozmawiać z lekarzem o chorobie i opcjach jej kontrolowania

Dyrektor szkoły, a naciski zewnętrzne

ŚWIATOWY DZIEŃ ZDROWIA

PRZYJĘCIE DO SZPITALA W CELU PRZEPROWADZENIA OCENY

Cyfrowa transformacja - oczekiwania pacjentów. Ewa Borek, Fundacja MY Pacjenci Forum e-zdrowia, Sopot,

STRES jest normalną biologiczną reakcją każdego żywego organizmu na wszelkie stawiane mu żądania. Jego brak oznacza śmierć dla jednostki.

PRACA ZALICZENIOWA Z PRAKTYK ZAWODOWYCH ODDZIAL GINEGOLOGICZNO POŁOŻNICZY

Pouczenie o przysługujących prawach

Depresja wyzwanie dla współczesnej medycyny

10 SEKRETÓW NAJLEPSZYCH OJCÓW 1. OKAZUJ SZACUNEK MATCE SWOICH DZIECI 2. DAJ DZIECIOM SWÓJ CZAS

Istotą naszego powołania jest tak całkowite oddanie się Bogu, byśmy byli jego ślepym narzędziem do wszystkiego, do czego tylko Bóg nas zechce użyć.

Jeśli odpowiedź sprawia Ci trudność, możesz poprosić członka rodziny, pielęgniarkę lub badacza o pomoc w wypełnianiu kwestionariusza.

Zakażenia wywołane przez paciorkowce z grupy A. Informacje dla pacjentów

PRZYJĘCIE DO SZPITALA NA PODSTAWIE SZPITALNEGO NAKAZU U Z OGRANICZENIEM PRAW

Ulepszenia w Usługach Wspierających Loklną Służbę Zdrowia. poradnik skrócony

Światowy Dzień Walki z Rakiem

Cukrzyca Epidemia XXI wieku Debata w Wieliczce

Męska profilaktyka: o czym należy pamiętać

Spotkanie z Jaśkiem Melą

Badanie przesiewowe szyjki Badanie przesiewowe szyjki macicy: Kolposkopia

AMULET BROSZURA DLA PERSONELU MEDYCZNEGO

CZĘŚĆ SZCZEGÓŁOWA NAJCZĘSTSZE NOWOTWORY OBJAWY, ROZPOZNAWANIE I LECZENIE

Zrób sobie najlepszy prezent

GRYPA CO POWINIENEŚ WIEDZIEĆ NA TEN TEMAT? CZY WYKORZYSTAŁŚ WSZYSTKIE DOSTĘPNE ŚRODKI BY USTRZEC SIĘ PRZED GRYPĄ?

Transkrypt:

Historia Rene Caisse opowiedziana przez nią samą. "Miłość i szacunek dla bliźniego znaczyły więcej niż bogactwo". W tym tygodniu zaczynamy serię artykułów, w których Rene Caisse z Bracebridge opowie własną historię zmagań o uznanie Essiac jako leku przeciwnowotworowego. Będą w nich przedstawione poglądy autorki na temat tego środka oraz sprzeciwy ze strony różnych grup społecznych, którym musiała stawić czoła. Treść artykułów zawiera słowa autorki z Jej spisanych wspomnień, jak również - z wywiadów, które prowadził z Nią w 1977 r.- wydawca - Ted Britton. Rene Caisse prosiła Teda o publikację owych wywiadów dopiero po jej śmierci. Większość powyższych wywiadów odnosi się do lat 30-tych, które należy uznać za najważniejsze w jej długoletnim życiu. Ostatnie wydarzenia były nieco więcej, niż tylko powtórzeniem wydarzeń z lat czterdziestu. Różnica polega na rozmiarach sławy, jaką historia Rene osiągnęła w ciągu ostatnich 18 miesięcy i - oczywiście na fakcie, że skład Essiac został przekazany korporacji Resperin. Z drugiej strony, wydarzenia z lat 30-tych są zadziwiająco podobne do wydarzeń z lat 70-tych. Rene zawsze miała poczucie, że niektóre grupy były nastawione przeciwnie do jej pracy i poczucie to nieustannie powtarza się w jej artykułach. Czy takie negatywne nastawienie do Essiac (i innych podobnych środków) miało miejsce, pozostaje do udowodnienia, ale Rene cały czas żyła z poczuciem, że "karty są rozdane przeciwko Niej". Uważała, że życie każdego, kto sugerował, że mogą być znalezione proste i bezpieczne środki na raka było pełne trudności. Rzeczywiście, czytając Jej wspomnienia o tym, co przeszła, starając się, by Essiac został uznany, wydaje się co najmniej niezrozumiałe, że Rene miała przeświadczenie o potężnych i wpływowych siłach, działających przeciwko Niej. W kolejnych tygodniach Ted Britton -wydawcadrukował odcinki historii Rene, opowiadane przez Nią, nie wprowadzając do nich żadnych zmian czy komentarzy własnych. Chociaż René nie ma już między nami, seria artykułów przyczyniła się do zachowania pamięci o Niej i jest pisemnym sformułowaniem Jej własnych odczuć o Essiac. W ten sposób - co najmniej ludzie z Jej rodzinnego miasta będą wiedzieć, co myślała o sprawie, która dominowała w Jej dorosłym życiu. CZĘŚĆ I Postaram się tutaj nakreślić nieco moje "korzenie", żeby można było lepiej poznać, jaką byłam naprawdę. Przodkowie moi przybyli do tego kraju z Francji około 1700 r. i osiedlili się w Quebecu, w mieście St. Agathe. Przodkowie ojca pochodzili z przedmieść Paryża. Ich herbem był smok, z czego byli bardzo dumni. Przodkowie matki byli rolnikami. Osiedlili się na farmie w Quebecu, w pobliżu La Preirie. Później przenieśli się do Peterborough, Ontario, gdzie ojciec poznał moją matkę. Zakochali się w sobie i wzięli ślub w Peterborough, a potem przeprowadzili się do Bracebridge. Zanim do okręgu naszego doprowadzono kolej, trzeba było do końcowej stacji poruszać się łodzią. Oboje rodzice ciężko pracowali i dochowali się licznego potomstwa - ośmiu córek i trzech synów. Byliśmy wychowani w miłości i bojaźni Bożej. Nauczono nas kochać się wzajemnie, co robiliśmy i nadal robimy. Mama mówiła żartobliwie, że zamieniła by swoje osiem córek na jednego syna, lecz wiedzieliśmy, jak bardzo nas kocha i była z nas dumna. Ojciec zbudował dwa sklepy - jeden dla siebie i mojego starszego brata i drugi - dla dwóch moich starszych sióstr, które zostały modystkami. Ojciec zmarł w wieku 60 lat, matka - przeżyła do

swoich 90-tych urodzin. Była kochana przez nas wszystkich i zawsze znajdowała czas by komuś z nas pomóc. Za działalność kościelną ofiarowano jej i nazwano jej imieniem jeden z witraży w kościele Św. Józefa w Bracebridge. Podczas II Wojny Światowej matka działała w Czerwonym Krzyżu, za co została jego honorowym członkiem. Przez lata była przewodniczącą Instytutu Kobiet i jej kochane ręce nigdy nie były bezczynne. Na jej 90-te urodziny miejscowa gazeta wydrukowała następujący tekst: "Oto niezwykły rekord Pani Friselde Caisse -90-te urodziny, jedenaścioro dzieci, szesnastu wnuków, piętnastu prawnuków i jeden praprawnuk. To także rekord miłości, chociaż życie zmniejszyło swoje tempo - zawsze była z rodziną. Chcielibyśmy zadedykować Jubilatce taki oto wiersz, napisany specjalnie na tę okazję: " Jak miło mieć dziewięćdziesiąt lat Patrzeć w przyszłość I spoglądać wstecz. Bez pośpiechu, bez strachu. Widzieć radość, widzieć świat Niech Twe dni będą najszczęśliwszymi Widzieć swe dzieło i trochę łez. Z całego "szczęścia" lat." Do takich ludzi należę. Mój dom był radosny i chrześcijański, miłość i szacunek dla drugiego człowieka znaczyły w nim więcej, niż bogactwo. Dlatego za leczenie ziołami Essiac nie brałam pieniędzy i nie byłam w stanie walczyć w sądzie o swoje prawa. Gdy więc Szkoła Lekarzy i Chirurgów przysyłała swoich urzędników, którzy wielokrotnie grozili mi aresztowaniem i więzieniem, rezygnowałam z nierównej walki i przerywałam swą działalność. Teraz podobnie jak babcia Moses maluję obrazy- wiele obrazów olejnych, próbując zapomnieć to o czym wiem, że nigdy nie zapomnę. Wiem, że znam środek na raka, którego tak potrzebuje świat, a ja nie mogę mu go dać. Komukolwiek udostępniłabym swą wiedzę, przejdzie on przez to samo piekło co ja, nawet, gdybym dała to jakiemuś wielkiemu naukowcowi, byłby tak samo bezsilny i zostałby zdyskredytowany. CZĘŚĆ II "Towarzystwo Kontroli Raka zawsze ją zwalczało" Wiele razy pytano mnie, dlaczego nie opisuję historii swej walki, walki ponad trzydziestoletniej przeciw istniejącym w świecie medycznym siłom. Po pierwsze -nie jestem pisarką, po drugie - według mnie" Towarzystwo Kontroli Raka" jest najbogatszą i najpotężniejszą organizacją w świecie. Jest to siła większa, niż rządy państw, która stoi wyżej, niż dowolne prawo w dowolnym kraju. Mają własną policję, organizują własne sądy by rozprawić się z każdym, kto ośmieli się mieć dość odwagi i próbuje wprowadzić coś, co jest skuteczne w leczeniu raka, a na co oni, według mojej opinii zdają się mieć monopol. Uważam, że siła ta kontroluje prasę i nie jest korzystne dla wydawcy, jeżeli jakaś gazeta napisze coś pozytywnego "o lekarstwie na raka". Wiadomo, że jeżeli taki środek zostanie uznany, zrewolucjonizuje to obecne metody leczenia - więc można być pewnym, że Komisja Kontroli Raka nigdy do tego nie dopuści - straciliby wówczas kontrolę nad pieniędzmi, które są tak swobodnie wydawane na badania nad rakiem. Mając tyle pieniędzy do dyspozycji, nie byli przez 50 lat w stanie zaoferować światu nawet nadziei na prawdziwy lek przeciwko tej przerażającej chorobie. Statystyki przekazują, że podczas czterech lat ostatniej wojny Stany Zjednoczone straciły około 284 tys. ludzi, podczas gdy w tym samym czasie na raka zmarło w USA 672 tys. osób. Nadal, poza wydawaniem pieniędzy na rzecz Towarzystwa Raka, nic nie zrobiono. Społeczeństwo informowane jest w sposób, jaki Towarzystwo żąda i łatwowiernie przyjmuje wszystko. Promieniowanie powoduje raka, jednocześnie jest jedynym środkiem, jaki medycyna ma do zaoferowania w celu jego leczenia. Według mnie promienie mogą zniszczyć nowotwór, lecz po pewnym czasie zabijają pacjenta. Przybyło kiedyś do mnie dwóch panów z Nowego Jorku, by dowiedzieć się z pierwszej ręki o mojej pracy z chorymi na raka.opowiedziałam im wszystko, co mogłam, lecz chcieli rozmawiać z lekarzami i poznać ich opinię. Dowiedzieli się wówczas, że dla lekarzy nie byłoby mądrze powiedzieć cokolwiek dobrego o leczeniu ziołami Essiac. Lekarze, chociaż posiadali (i wydali) diagnozy wszystkich pacjentów zgłaszających się do mnie w ciągu

zeszłych lat i widzieli powrót chorych do zdrowia, nie ośmielili się wydać pozytywnej opinii. Raczej już powiedzą, że postawili błędne diagnozy. Towarzystwo Raka zażądało opinii patologów i kiedy zaprezentowałam pacjentów wyleczonych, którzy posiadali takie diagnozy, wydane przez patologa rządowego, dyrektor Kolegium Lekarzy i Chirurgów wstał i ogłosił przed komisją pomyłkę patologa, a mówił przecież o własnym patologu. Przez cały czas mojej działalności byłam odwiedzana przez urzędników, grożących mi aresztowaniem, jeżeli będę kontynuować swą pracę - tak więc przerywałam ją, mając pewność, że przecież tak bardzo pomagam cierpiącym. Jeden człowiek nie był w stanie walczyć. Byłam i jestem pełna chęci pomocy cierpiącym i pomagałam ludziom przez ponad 45 l. Nadal jestem odwiedzana przez chorych i otrzymuję błagalne listy. Zgłaszający się znają osoby, którym pomogłam w przeszłości i które nadal żyją Mam do wyboru - albo ich odesłać z niczym, lub też stanąć przed sądem i zostać skazana na 7 lat więzienia, a taką karę przewiduje prawo za udzielanie pomocy medycznej bez posiadania zezwolenia. Tak więc - Komisja Kontroli Raka nadal będzie wydawać pieniądze publiczne i rządowe, lecz nigdy nie dopuści leku na raka. Mimo wszystkiego, co tylko zostało powiedziane, nadal chcę udostępnić swój preparat towarzystwom medycznym, jeżeli uzyskam zapewnienie, że zostanie on użyty by pomóc cierpiącym i nie zostanie odrzucony na korzyść obecnych metod leczenia. Po rozpatrzeniu mojego przypadku przed Komisją Raka w Ontario, jej członkowie wiedzą, że preparat mój ma zalety. CZĘŚĆ III "Rak powstaje po załamaniu się ostatniej linii obrony" Rak dziesiątkuje ludzkość od tysiącleci. Jego ślady naukowcy odkryli w grobowcach faraonów. Na badania wydano i wydaje się miliony rocznie. Jedynymi uznanymi przez środowisko medyczne i stosowanymi w praktyce środkami są, jako efekt tych badań, chirurgia, rad i promienie X o dużej energii. Mimo to, choroba rozprzestrzenia się i mimo wykrywania coraz wcześniejszych przypadków, liczba chorych stale rośnie. Rak stał się drugą co do częstości przyczyną śmierci na świecie. Statystyki wykazują, że alarmujący wzrost zachorowań jest tylko kwestią czasu, o ile nie nastąpi jakiś przełom, rak będzie wkrótce wymieniany, jako najczęstsza przyczyna śmierci. Wydaje się więc zupełnie oczywiste, że chirurgia i promieniowanie - nie są dobrymi metodami walki z rakiem. Końcowy sukces nie będzie do nich należał. W rzeczywistości stwierdzono, że promieniowanie wywołuje nowotwory zamiast ich leczyć. Rak odkryty wcześnie, jest niekiedy leczony i wyleczony chirurgicznie lub przez radioterapię, a informacje o tym są natrętnie "sprzedawane" społeczeństwu. Sloganem środowiska medycznego jest " odwiedź swego lekarza, jeżeli tylko podejrzewasz, że jesteś chory". Niestety lekarzy potrafiących diagnozować raka jest bardzo niewielu, jak również bardzo niewielu objawów może w początkowych stadiach ostrzec chorego, czy lekarza. W szczególności - w nowotworach narządów wewnętrznych prawie nie istnieją początkowe charakterystyczne objawy i choroba zanim zostanie stwierdzona, już od dawna rozwija się w organizmie Rak w szczególności pojawia się po załamaniu ostatniej linii obrony organizmu i we wczesnych stadiach nie powoduje bólów czy gorszego samopoczucia - aż do momentu, gdy zaatakuje jakiś narząd lub centra nerwów. Może rozwijać się powoli i w takich przypadkach jest najtrudniejszy do stwierdzenia czy odczucia. Może się rozwijać również szybko i dać znać o sobie -wówczas może być dosyć łatwo zdiagnozowany i leczony. Nowotwór rosnący powoli może przez lata nie sprawiać kłopotów - aż do momentu zaatakowania życiowo ważnego narządu. Jednakże - przy szybkim rozroście - kilka miesięcy rozwoju może się okazać zbyt późnym momentem dla interwencji chirurgicznej. Zastosowana radioterapia może jednak spowodować rozrzut komórek rakowych w organizmie, wprowadzony do guza rad powoduje spalenie otaczającej tkanki. Uważam, że rad użyty w zbyt dużych dawkach, jest powodem następnych procesów nowotworowych w zniszczonej promieniowaniem tkance. Gdy rak wniknie do wnętrza gruczołów, wiedza medyczna zawodzi. Najczęściej - tradycyjne metody (chirurgia i promieniowanie) nie mogą być użyte. To samo stosuje się oczywiście w odniesieniu do ważnych życiowo narządów. Jeżeli zaatakowany rakiem narząd może zostać usunięty - tu chirurgia czasami okazuje się skuteczna, o ile, oczywiście, nie nastąpił przedtem rozsiew nowotworu do

odległych narządów. Gdy rak jest rozsiany, każdy zastosowany na niego środek, może tylko uczynić więcej szkody. Szok towarzyszący leczeniu, może na pewien czas wstrzymać rozwój raka, lecz oczywiście, ma też szkodliwy wpływ na organizm. Ciało jest w słabnącej kondycji i ma mniej możliwości oparcia się niszczącemu działaniu, penetracji promieni, czy innych oficjalnych środków. Efekty w postaci wyniszczenia organizmu i nieznośnych bólów są tego dowodem. Rozsądne jest twierdzenie, że można z powodzeniem stosować leki bez takiego niszczącego działania, a jednocześnie skuteczne w wykorzenieniu nowotworu, który zawierając chaotycznie rozmnażające się komórki ma większą zdolność destrukcyjną, niż zdolność obronna organizmu. Złośliwość komórek jest kaprysem natury, w którym odwrócony jest proces rozbudowy nowej tkanki. CZĘŚĆ IV "Rak jest niekiedy dziedziczny". Komórki złośliwe tworzą się i odżywiają kosztem komórek zdrowych. Uważam, że między komórkami rakowymi a normalnymi zachodzi wymiana substancji: komórki raka pobierają składniki odżywcze od komórek zdrowych, oddając im swe toksyczne produkty metaboliczne i niszcząc je w ten sposób. Podczas tego przerażającego wzrostu niszczona jest zdrowa tkanka, aż wreszcie, niszczący swoje otoczenie nowotwór zaczyna dominować i rozprzestrzenia swój diabelski kształt bez oporu. Fundacja Badań nad Rakiem ogłosiła kiedyś, że przyznaje dwóm lekarzom dotację 226.503 $ na wykazanie, że rak powodowany jest przez wirusy. Teoria wirusowa została stworzona przez naukowców z Liverpoolu przed laty. Naukowcy ci przybyli potem do Ameryki, by ją tu potwierdzić i zostali zdyskredytowani, gdyż nie byli w stanie osiągnąć tych samych rezultatów, które osiągnęli u siebie w laboratorium. Nie sądzę, by rak był powodowany przez wirusy, lecz uważam, że guz złośliwy może wytwarzać wirusy w celu osłabienia i zniszczenia komórek zdrowych. Jestem pewna, że jeżeli takie wirusy zostaną odkryte, nastąpi to w obszarze guza. Co do dziedziczności raka - to moje doświadczenia z tysiącami pacjentów mówią mi, że w niektórych przypadkach jest to możliwe. Nie znaczy to, że ktoś dziedziczy aktualny nowotwór, lecz, że może dziedziczyć predyspozycje do choroby i że każde zniszczenie komórek u takich ludzi przeobrazi się we wzrost nowotworowy. Obecnie, jednakże, spotyka się dzieci rodzące się z nowotworem których rodzice nigdy nie mieli raka. Uważam, że jest to spowodowane pyłami radioaktywnymi. Towarzystwo Raka istnieje od ponad 50 lat i wszyscy, wspierający je, mają nadzieję, że wkrótce będzie znaleziony skuteczny środek na straszliwą chorobę, dotykającą wielu naszych najbliższych. Jak dotąd, ani przyczyny, ani środki nie są oficjalnym naukowcom znane. Posiadam starą kieszonkową encyklopedię z 1901 r., w której rak zdefiniowany jest następująco:"guz złośliwy tworzący sieć (rozrost) w tkance łącznej. Otoczony jest masą komórek, przypominających komórki epitelialne (nabłonkowe)ostatnie obserwacje wskazują na jego bakteryjne pochodzenie i nieefektywną naturę. Miejscowe nowotwory opisane są pod innymi hasłami". Wątpię w to, czy współcześni naukowcy mogą powiedzieć cokolwiek więcej o raku. Ocena wartości postępowania medycznego i szczególna obsesja oficjalnej medycyny, że jedynie agresywne leczenie chirurgia, promieniowanie i środki chemiczne na bazie iperytu azotowego, są skuteczne, połączone z dobrą wolą szukania innych środków - mogłyby doprowadzić do znalezienia po pewnym czasie skuteczniejszych środków. Środki takie zostaną prawdopodobnie otrzymane po odkryciu biochemicznych różnic między komórkami złośliwymi a zdrowymi. Badania sekcyjne wykazały, że zmarli na inną chorobę, cierpieli jednocześnie na raka, nie wiedząc o tym - i że w pewnym momencie rozwoju nowotwór zatrzymał się. Albo więc przyroda zaopatrzyła tych ludzi w mechanizmy obronne, albo, co bardziej prawdopodobne, organizm przestał dostarczać komórkom rakowym substancji odżywczych. Ciało ludzkie nie znosi dewastacji i destrukcji spowodowanych przez drażnienie zewnętrzne lub czynniki letalne - jak np. promieniowanie, które może zniszczyć guza, niszcząc jednak równocześnie zdrową tkankę. Mój środek - to nieszkodliwe zioła, podawane we wstrzyknięciach domięśniowych i docierające do " zaburzonego" miejsca w organizmie, niezależnie od jego położenia, dostarczając rakowym

komórkom energię potrzebną do zwalczenia komórek złośliwych. Leczenie ziołami Essiac polega na wstrzyknięciach domięśniowych, skojarzonych z podawaniem doustnym w celu zwalczania infekcji spowodowanej zniszczeniem komórek złośliwych oraz oczyszczenia krwi. Departament Zdrowia i Opieki Społecznej po otrzymaniu petycji podpisanej przez lekarzy przysłał dwóch swych urzędników by mnie aresztowali, lecz ci, stwierdzając, że pracuję wraz z najbardziej wpływowymi lekarzami w Toronto, i po wysłuchaniu ich opinii, odstąpili od swego zamiaru. Jeden z przysłanych urzędników- dr W.C. Arnold tak zainteresował się moją pracą, że umożliwił mi badania laboratoryjne na myszach w szpitalu Chistie Street, które wykonałam wraz z dr Norichem i Locheedem. Myszy, zarażone mięsakiem Rousa, były, dzięki mojemu środkowi utrzymywane przy życiu w ciągu 52 dni - a więc dłużej, niż komukolwiek innemu się udało. Później - utrzymałam zainfekowane nowotworem myszy przy życiu przez 72 dni. Po spotkaniu z dr Fryderykiem Bantingiem, odkrywcą insuliny usłyszałam: "Pani Caisse - nie powiem, że ma pani środek na raka, lecz ma pani więcej dowodów na to, że można skutecznie leczyć raka, niż ktokolwiek na świecie". Banting doradził mi, by wystąpić do Uniwersytetu w Toronto o umożliwienie mi głębszych badań, a nawet sam zaproponował swą współpracę. Jednakże współpracując z uniwersytetem, musiałabym udostępnić im skład swego preparatu, a oni mogliby znając jego skład, odmówić dalszej współpracy. Stąd zdecydowałam się udowodnić działanie mego preparatu sama, bez pomocy. Banting zaaprobował moją decyzję. CZĘŚĆ V "Dr Banting uważał, że Essiac ma pozytywne działanie". W połowie lat dwudziestych byłam przełożoną pielęgniarek w szpitalu Providence w miasteczku w północnym Ontario. Pewnego dnia jedna z moich pielęgniarek kąpała starszą pacjentkę, której pierś była jedną masą zbliznowaciałej tkanki. Spytałam ją o to. "Przybyłam z Anglii prawie 30 lat temu" - powiedziała - "Towarzyszyłam mojemu mężowi, który przeszukiwał dzikie tereny północnego Ontario. Moja prawa pierś zaczęła wykazywać stan zapalny, swędzieć, puchnąć i stała się bardzo bolesna. Mąż zabrał mnie do Toronto, gdzie lekarze powiedzieli, że mam zaawansowanego raka i pierś należy niezwłocznie usunąć. Zanim opuściliśmy obóz, bardzo stary szaman indiański powiedział mi, że mam raka, lecz, że on może go wyleczyć. Zdecydowałam poddać się jego leczeniu - i być może zachować pierś. Jedna z moich przyjaciółek zmarła po zabiegu usunięcia piersi. Poza tym nie mieliśmy pieniędzy." Owa starsza pani i jej mąż wrócili wówczas do obozu górników, gdzie stary szaman pokazał jej pewne zioła, rosnące na tym terenie i zalecił codzienne picie herbatki, kobieta ta miała prawie 80 lat, gdy ją zobaczyłam nie miała żadnych objawów powrotu raka. Zainteresowało mnie to bardzo i zapisałam nazwy ziół, których używała. Wiedziałam, że lekarze rozkładają ręce, gdy nowotwór zostaje stwierdzony. Jak gdyby to był wyrok śmierci. Zdecydowałam, że gdyby kiedykolwiek u mnie rozwinął się rak, użyję tych ziół. Około roku później odwiedziłam starszego, dobrze mi znanego, emerytowanego lekarza. Spacerowaliśmy powoli w jego ogrodzie, gdy doktor podniósł swą laską jakiś chwast:"siostro Caisse" - powiedział mi - " gdyby ludzie używali tego ziela, na świecie byłoby bardzo mało przypadków raka." Powiedział mi nawet nazwę tej roślinki. Było to jedno z ziół, wymienionych przez pacjentkę wyleczoną z nowotworu, jako składnik zalecanej przez indiańskiego szamana herbatki. Kilka miesięcy później otrzymałam wiadomość, że jedyna siostra mojej matki była operowana w Brockville, Ontario. Lekarze stwierdzili raka żołądka z przerzutami do wątroby i rokowali jej co najwyżej 6 miesięcy życia. Niezwłocznie odwiedziłam ciotkę i odbyłam rozmowę z dr R.O. Fischerem z Toronto, którego dobrze znałam, gdyż wiele razy opiekowałam się jego pacjentami. Powiedziałam jemu o swojej herbatce ziołowej i poprosiłam o zgodę na użycie jej pod jego obserwacją - gdyż, według wiedzy medycznej,mojej ciotce nie mogło już nic pomóc. Doktor bez zwłoki zgodził się. Z pewnym trudem uzyskałam niezbędne zioła i zrobiłam napar. Moja ciotka przeżyła jeszcze 21 lat. Nie nastąpiła u niej wznowa nowotworu. Ta sprawa zrobiła tak duże wrażenie na dr Fischerze, że poprosił mnie o zastosowanie tego samego leczenia w kilku innych beznadziejnych przypadkach raka. Także inni lekarze, którzy znali sprawę od dr

Fischera, prosili mnie o podobne leczenie.wyniki wywarły na nich ogromne wrażenie. Kilku z owych lekarzy prosiło mnie, czy nie zechciała bym użyć mojego środka do leczenia pewnego starszego mężczyzny, którego twarz była przeżarta rakiem i który krwawił tak silnie, że według zgodnej opinii lekarzy, jego czas życia mógł wynieść co najwyżej 10 dni. "Nie oczekujemy cudu " - powiedzieli -" lecz jeżeli Pani leczenie pomoże w tym stadium raka będziemy wiedzieć, że odkryła Pani coś, czego cały świat desperacko potrzebuje - skuteczny środek na raka. Moje leczenie zatrzymało krwawienie w ciągu 24 godz. Pacjent przeżył jeszcze 6 miesięcy z bardzo niewielkim dyskomfortem. Będąc pod wrażeniem tego, co widzieli na własne oczy, ośmiu z tych lekarzy podpisało petycję do Narodowego Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej w Ottawie z prośbą o ułatwienie mi wykonania niezależnych badań, dotyczących mojego odkrycia. Petycja ta, datowana na 27 października 1926 r. brzmi następująco: "Do wszystkich, których to może dotyczyć : My, niżej podpisani, uważamy, że leczenie raka w sposób podany przez siostrę R.M. Caisse nie przynosi szkody, uwalnia od bólu lub przynosi ulgę, zmniejsza procesy rozrostowe i przedłuża życie w beznadziejnych przypadkach, według naszej najlepszej wiedzy, wszystkie przypadki, w których zastosowano leczenie tą metodą, były przypadkami, gdzie wiedza medyczna nie przyniosła rezultatu - i nawet wtedy - w późnych stadiach choroby, można było dostrzec dobroczynne efekty tej metody. Chcielibyśmy móc ujrzeć, że Pani Caisse będzie mieć okazję do sprawdzenia swej metody w szerokim zakresie. Według naszej najlepszej wiedzy, wszystkie przypadki były leczone nieodpłatnie i Pani Caisse przeprowadza leczenie tą metodą od ponad dwóch lat. Tu następują podpisy ośmiu lekarzy. Słowa te sprawiły mi nadzwyczajną radość, zwłaszcza, że wyrażone były przez wybitnych lekarzy jako dowód zaufania do mojej metody. Moja radość była jednak krótkotrwała - wkrótce po otrzymaniu petycji, Wydział Zdrowia i Opieki Społecznej z Ottawy wysłał dwóch lekarzy by "aresztowali" mnie za praktykowanie, leczenie bez licencji. To był początek prawie 50-letnich prześladowań ze strony władz - od rządu poczynając, aż do władz medycznych- które udało mi się przetrwać, próbując pomóc chorym dotkniętym przez raka. Podczas pracy z dr Fischer'em pojawiła się sugestia, że leczenie może być bardziej efektywne, jeżeli podawane będzie we wstrzyknięciach. Zaczęłam eliminować jedną substancję po drugiej - i po wyeliminowaniu substancji białkowych stwierdziłam, że składniki hamujące wzrost nowotworu, mogą być podawane we wstrzyknięciach domięśniowych, bez powodowania żadnych reakcji ubocznych, jakie pojawiły się w moich wcześniejszych doświadczeniach na myszach. Stwierdziłam jednak równocześnie, że substancje wcześniej usunięte ze składników iniekcji, także są nie zbędne do leczenia - gdyż również redukują wzrost nowotworu, powodując usuwanie zniszczonych tkanek. Stosując zastrzyki domięśniowe w ramię - w celu zniszczenia komórek nowotworowych, oraz stosując jednocześnie leczenie doustne - w celu oczyszczenia krwi, osiągnęłam szybsze rezultaty, niż przy stosowaniu jedynie leczenia doustnego, które zalecałam wcześniej. Dr Fischer zaproponował dalsze badania oraz opracowanie takiej formuły iniekcji, która nie powodowała by reakcji ubocznych. CZĘŚĆ VI "Dr Bastedo i miasto Bracebridge uwierzyli w Essiac". Dobrze pamiętam pierwsze wstrzyknięcie leku. Zadzwonił do mnie dr R.O. Fischer z informacją o pacjencie z Lyons, stan Nowy Jork, chorym na raka języka i prośbą o wykonanie zastrzyku w język. Po zastrzyku zamarłam z przerażenia, gdyż nastąpiła gwałtowna reakcja - dreszcze pacjenta i gwałtowny obrzęk języka. Objawy te trwały około 20 minut, potem opuchlizna spadła stan pacjenta poprawił się.w istocie -nastąpiło zahamowanie wzrostu nowotworu, pacjent wstał i

poszedł do domu. Przeżył jeszcze 4 lata. Zaczęłam wówczas badania nad eliminacją z mojego preparatu substancji mogących powodować takie reakcje wstrząsowe. Udało mi się stwierdzić, które składniki hamują wzrost nowotworu, bez powodowania takich reakcji. Jednakże, stwierdziłam, że działanie przeciwnowotworowe zostało wówczas osłabione. Wyeliminowane składniki były niezbędne do czyszczenia krwi. Wówczas zdecydowaliśmy, że wraz z iniekcjami, należy podawać lek w formie doustnej. Otrzymane rezultaty były lepsze, niż przy podawaniu leku tylko jedną drogą. Lekarze zaczęli wówczas przysyłać do mnie pacjentów - w ilości do 30 dziennie. Z powodu sprzeciwu współlokatorów, musiałam zrezygnować z działalności wyjechałam z miasta. Ponieważ leczyłam bezpłatnie, nie miałam środków do życia- wyjechałam do Peterborough, gdzie wynajęłam dom. Zaledwie wprowadziłam się tam, Kolegium Lekarzy i Chirurgów przysłało policję z nakazem mojego aresztowania. Przybyły urzędnik, zobaczywszy, co robię, rzekł "Nie wykonam tego nakazu. Wracam, by porozmawiać z dr Noble, moim przełożonym". Nie zobaczyłam go więcej. Następnego dnia skontaktowałam się z dr Robbem, Ministrem Zdrowia z prośbą o posłuchanie Otrzymałam odpowiedź z wyznaczonym terminem - na następny poniedziałek o godz. 14.00. Skontaktowałam się z lekarzami, którzy przysłali mi pacjentów. Pięciu z nich, wraz z około dwunastoma pacjentami przyjechało wraz ze mną na spotkanie z Ministrem. Po wysłuchaniu mnie, dr Robb rzekł, że mogę kontynuować swą pracę, pod warunkiem, że zgłaszający się do mnie chorzy będą mieć diagnozę lekarską,oraz, że nie będę pobierała opłat za leczenie. Obiecał, że nie będzie mi przeszkadzać. Powiedziałam mu, że moją ambicją jest wykazanie zalet Essiac, uczynienie go akceptowanym przez lekarzy. Robb rzekł, że podziwia moją odwagę - a ja zaczęłam swą pracę, dumna i szczęśliwa, nie spodziewając się opozycji, którą jednak wkrótce napotkałam. Kilka dni później zadzwonił do mnie dr Bastedo z Bracebridge z propozycją, że gdybym zechciała wrócić do praktyki w mym rodzinnym mieście to czeka na mnie budynek hotelu "Brytyjski Lew", gdzie może powstać moja klinika. Namówił mnie do przyjęcia swej oferty. Burmistrz i Rada Miejska byli entuzjastycznie nastawieni, z ich, oraz krewnych, przyjaciół i pacjentów pomocą, umeblowałam i wyposażyłam biuro, ambulatorium, izbę przyjęć i pięć pokoji dla pacjentów. Pracowałam tu przez prawie osiem lat, mając wielki napis "KLINIKA RAKA" na drzwiach budynku. Lekarze przysyłali lub przywozili do mnie pacjentów. Byłam odwiedzana przez wielu lekarzy z USA - którzy przyglądali się mojej pracy, badali pacjentów i oceniali rezultaty. Pacjenci, przywiezieni karetkami, po kilku dawkach leku zaczynali samodzielnie chodzić. Przez te osiem lat wyleczyłam tysiące pacjentów, w większości określanych, jako przypadki beznadziejne, w których wszelka wiedza medyczna zawiodła. Zawsze wierzyłam, że jeżeli udowodnię skuteczność Essiac w różnych rodzajach raka, Towarzystwo Raka będzie po pewnym czasie uprzejme uznać mój lek za skuteczny środek na raka. Nie wiedziałam wówczas o wysiłkach podejmowanych przez nich w celu niedopuszczenia do odkrycia takiego środka. Na lekarzy przysyłających do mnie pacjentów zaczęto wywierać różne naciski - np. zaczęli do mnie przybywać pacjenci bez pisemnej diagnozy, a zgodnie z umową, nie mogłam ich leczyć, lecz musiałam odsyłać. CZĘŚĆ VII "Komisja Raka była jedynie farsą". Przez wiele lat zabierałam delegacje i grupy wyleczonych pacjentów do Wydziału Zdrowia, a towarzyszyli nam lekarze i członkowie Rady Miasta, którzy prosili o uznanie mego preparatu. Petycja, którą przedłożyliśmy, została zaprezentowana przez Leopolda Mc. Canlleya,a podpisało ją trzystu pacjentów, Burmistrz Bracebridge, pastor. Petycja była analizowana przez 59 członków Komitetu Legislacyjnego. Mimo wszystkich posiadanych dowodów, przegrałam trzema głosami. Stało się tak, gdyż po utworzeniu Komitetu Raka stanu Ontario, omawiano mój

przypadek z władzami Ustawodawczymi i Komitet dał wówczas obietnicę, że jeżeli petycja zostanie odrzucona, oni (tzn. Komitet) rozpatrzy "uczciwie" mój przypadek. Fakt ten miał miejsce przed udzieleniem mi posłuchania. Według mnie, rozpatrzenie sprawy Essiac przez Komitet Raka było największą w historii ludzkości farsą. Komitet dopuścił przed swoje oblicze tylko czterdziestu dziewięciu pacjentów stwierdzając pózniej, że to ja zaprezentowałam tylko taką liczbę chorych. Stwierdzili także, że wyniki badań rentgenowskich nie są do przyjęcia jako diagnozy i że 49 lekarzy pomyliło się w swoich diagnozach. Smutny to stan rzeczy, gdy lekarze określają schorzenia jako "raka" i wysyłają pacjenta do domu, nie dając mu nadziei. Pośród 49 pacjentów badanych przez Komisję Raka, większość z nich miała diagnozy postawione przez więcej niż jednego lekarza ( niekiedy przez trzech lub czterech ) i była leczona przeciwnowotworowo, zanim przyszli do mnie. Komisja stwierdziła, że każdy zaprezentowany pacjent był w dobrym stanie, lub też wyleczony, lecz jednocześnie powiedzieli, że wszyscy lekarze postawili złe diagnozy. Ponad 300 pacjentów czekało na zbadanie przez Komisję, która jednak stwierdziła, że przebadała już dostatecznie wielu pacjentów, by móc dać swe orzeczenie. Zrobili wielką sprawę z tego, że nie udostępniłam im swojej formuły, lecz nie stwierdzili w swym orzeczeniu, że od lat byłam gotowa to zrobić, pod warunkiem, że uznają wartość zaprezentowanych przeze mnie dowodów klinicznych i uznają Essiac za środek korzystnym działaniu. Przy takich warunkach, chętnie udostępniła bym skład swego preparatu, lecz nie otrzymałam zapewnienia, że nie zostanie on w archiwum. Tak więc nie opublikowałam składu Essiac, a komisja stwierdziła, że "odmówiłam jej ujawnienia". Dr E.M. Carson zbadała ponad 400 pacjentów mojej kliniki i w swoim opublikowanym liście napisała: "Kilku sławnych lekarzy i chirurgów, znających rezultaty stosowania Essiac i zaangażowanych intensywnie w badania nad rakiem, stwierdziło, iż Essiac- środek stworzony przez René M. Caisse, jest najbardziej humanitarnym, satysfakcjonującym i najczęściej skutecznym środkiem przeciwrakowym, jaki dotychczas został stworzony". Doktor B.L. Guyatt, wykładowca anatomii na Uniwersytecie w Toronto, badał moją pracę przez ponad trzy lata, często odwiedzając moją klinikę. Chciałabym zacytować fragment jego listu: "Pierwszym i najbardziej godnym spostrzeżeniem jest pogoda i optymizm czekających w klinice pacjentów. To zafascynowało mnie - wydaje się, że leczenie zniosło poczucie niemożności pacjentów. W większości przypadków - skrzywione cierpieniem twarze przybrały normalny wygląd i nastąpiła redukcja bólu, co jest godne uwagi, gdyż, w tych przypadkach- ból jest bardzo trudny do opanowania. Badając autentyczne przypadki raka, stwierdziłem, że w wielu przypadkach opanowane zostało krwawienie i goiły się otwarte rany warg i piersi. Znikały nowotwory odbytnicy, pęcherza i rdzenia kręgowego. Pacjenci z rakiem żołądka powracali do normalnej aktywności. W klinice leczonych było wiele setek chorych i u takiej liczby osiągnięto wyleczenie lub poprawę. Byłem świadkiem, że w Klinice tej stosowano leczenie przynosiło poprawę, doprowadzając do unicestwienia nowotworu i dostarczając energii życiowej, potrzebnej do uporania się z rakiem. W imieniu chorych na raka będę czynił wszystko, co w mojej mocy, by Essiac był dla wszystkich dostępny". Dr Guyatt odwiedzał moją klinikę prawie co miesiąc - przez trzy lata, lecz mimo wielu korzystnych dla mnie raportów, komisja stwierdziła, że nie doszukała się zalet mojego sposobu leczenia. Prosiłam o wysłuchanie mnie przez Kolegium Lekarzy i Chirurgów, na co otrzymałam odpowiedź, że jeżeli będę kontynuowała swoją praktykę, zostanę postawiona przed sąd CZĘŚĆ VIII "Dyktatura medyczna trzyma lekarzy w szeregu". Wiedza niszczy przesąd w medycynie i przeistacza go w naukę, zawód ten jest przeniknięty świadomością tego, że, jak mówi się: "prawda jest przed jakimikolwiek innymi względami". Taki powinien być "duch naukowy" w leczeniu raka i wszelkich innych chorób. Zawód lekarza zamyka się w tzw. "liniach" (wytycznych) nauki, a nie "liniach naturalnych"

(liniach prawdy). Według mnie - dyktatura kilku ludzi jest narzucona bez sprzeciwu większości praktykujących lekarzy. Każde wyjście poza utarty sposób myślenia sprawia, że wychodzący poddawany jest ostracyzmowi środowiska i potępiony, bez próby rzetelnego ustosunkowania się do "łamiącego konwencje". Nie ma tu znaczenia co zostało osiągnięte; osoba taka zostaje uznana za "szarlatana", tracąc rangę "naukowca" i zostając "wyzyskiwaczem". Prawda natomiast jest taka, że samotni myśliciele (jak to było w moim przypadku) stają się tak zaabsorbowani swą pracą i jej wynikami, że gdy zostają nagle "obudzeni", zdają sobie sprawę, że zostali wyzyskani ze wszystkiego, co posiadali. Przeważającym trendem we współczesnej medycynie jest dążenie do dominacji nad środowiskiem raczej, niż do kierowania. Wybrałam rok temu losowo 26 pacjentów, wśród leczonych przeze mnie w przeszłości i napisałam do każdego, chcąc dowiedzieć się, czy nadal żyją. Ku mojemu zdziwieniu, otrzymałam 21 listów od wyleczonych pacjentów, którzy żyli bez nawrotów choroby od ponad 20 lat. Nie mogę zrozumieć - jakiego lepszego dowodu wymaga Towarzystwo Medyczne, by móc stwierdzić, że Essiac jest co najmniej korzystny. Większości z tych pacjentów, którzy mi odpisali nie dawano więcej niż kilka miesięcy życia. Wiedza medyczna nie ma nic do zaoferowania cierpiącym na raka, poza radem, chirurgią i promieniami X. Promieniowanie - jak jest to obecnie przyznawane - ma przeciwny efekt - powoduje raka, zamiast go leczyć. Wszyscy wiemy, jak niewiele wiedza medyczna osiągnęła w tym zakresie i nie będę się nad tym rozwodzić. W ósmym roku prowadzenia mojej klinki w Bracebridge nastąpiło zdarzenie, które zmąciło mój spokój i którego nigdy nie zapomnę. Do mojego pokoju zabiegowego weszła jedna z pacjentek - p. Gilrouth. Po otrzymaniu leku - padła martwa. Tego samego dnia lek został podany ponad 50 pacjentom i nie było żadnych kłopotów. W klinice było wówczas dwóch lekarzy, lecz pacjentka zmarła, zanim mogli zrobić cokolwiek. Pamiętam, że lekarz pani Gilrouth mówił mi przedtem, że pacjentce zagraża zator, co może w każdej chwili skończyć się zgonem. Jej dwaj synowie potwierdzili słowa lekarza. Powiedzieli, że matka tego ranka miała niewyraźną mowę, i że nie chcieli przywozić jej dzisiaj na zabieg, chociaż nalegała na to. Lekarz pani Gilrouth dzwonił do mnie, wspominając o wrzodzie u pacjentki, który nie chciał się goić i mówiąc, że byłby bardzo wdzięczny, gdybym moim leczeniem mogła sprawić jej ulgę. Przysłał mi również pisemną diagnozę jej przypadku. Nie muszę mówić jak bardzo byłam wstrząśnięta faktem śmierci pacjentki, lecz musiałam nadal leczyć przybywających - czasem z daleka - chorych. Wszyscy oni chcieli otrzymać mój lek, mimo tego, co się stało. Towarzystwa lekarskie zostały oczywiście powiadomione o fakcie śmierci pacjentki i w gazetach ukazały się artykuły z nagłówkami typu: "Kobieta umiera po leczeniu otrzymanym w klinice Caisse w Bracebridge" itp. Przysłano wówczas dwóch patologów z Toronto - dr Robinsona i dr Frankisha - w celu wykonania autopsji. Nie zostałam wówczas aresztowana, lecz zrobiono mi proces przed sądem przysięgłych, złożonych z 12 osób. Sędzią był dr Lawson z Toronto. W żaden sposób nie mogłam znaleźć pisemnej diagnozy lekarza zmarłej pacjentki - gdyż ją gdzieś zagubiłam. Odnalazłam ją przed stawieniem się w sądzie. Nie miałam czasu na poinformowanie swoich prawników, że już ją znalazłam - tak więc byli bardzo zdziwieni, gdy na pytanie prokuratora o diagnozę, mogłam ją przedstawić. W sądzie stawiło się 58 pacjentów, których leczyłam tego dnia i wszyscy świadczyli na moją korzyść. Podobnie - po mojej stronie stanęła rodzina zmarłej pacjentki - jej mąż i dwaj synowie. Także patolodzy wzięli moją stronę, zapewniając sąd, że zgon pacjentki mógł nastąpić w dowolnej chwili, niezależnie od tego, czy otrzymałaby moje leczenie, czy też nie. Zostałam całkowicie oczyszczona z zarzutów. Nie zamknięto mojej kliniki i nadal kontynuowałam swą pracę. Dlaczego zatem postawiono mnie przed sądem? Gdyby czekano na wynik autopsji, nie byłoby konieczności przeprowadzania procesu, gdyż raport o autopsji brzmiał: "Śmierć nastąpiła jako wynik zatoru w arterii płucnej. Możliwość wystąpienia zatoru była rozważana od lat. CZĘŚĆ IX

"Essiac był poddany bardzo nierzetelnej ocenie" Śledztwo, o którym była mowa w poprzedniej części, było prowadzone przez dr Lawsona z Prokuratury Generalnej oraz dr Ellisa, koronera z Bracebridge. Badanie pośmiertne pani Gilrouth przeprowadzili lekarze: prof. Robinson - patolog z Toronto, oraz dr E. Frankish - ekspert medyczno-prawny z Prokuratury Generalnej. Dr Frankish pobrał niektóre organy zmarłej do dalszych badań. Jako przyczynę śmierci - podano duży zator w tętnicy płucnej. Prof. Robinson stwierdził znalezienie w skrzepie dwóch komórek tkanki włóknistej i określił, że skrzep ten nie jest świeży. Powiedział: "W żadnym razie nie było czasu na to, by skrzep taki mógł się wytworzyć jako efekt wstrzyknięć Essiac". Potwierdził też opinię dr Frankisha na temat zatoru jako przyczyny śmierci. Wiele razy zadawałam sobie pytanie, dlaczego poddano mnie temu śledztwu? Czy miała to być próba zmniejszenia zaufania do mnie i do skuteczności Essiac? Jeżeli była to właśnie taka próba, to nie powiodła się zupełnie, gdyż coraz więcej chorych zgłaszało się do mnie po procesie i coraz więcej lekarzy odwiedzało moją klinikę. Wiele lat temu - byłam młodą pielęgniarką, pełną entuzjazmu dla swojej pracy i szacunku dla zawodu, który wybrałam, a także pełną miłości i szacunku dla lekarzy, z którymi pracowałam. Lekarze wówczas byli pełnymi poświęcenia ludźmi. Przysięga lekarska coś wówczas dla nich znaczyła. Ich życie było poświęcone leczeniu chorych, pomocy cierpiącym - na wszelkie możliwe sposoby. Być przywołanym do łóżka chorego - było przywilejem. Są nadal tacy lekarze, lecz jednocześnie są oni służalczy względem "istniejących sił" i nie mogą tak działać, jak chcieliby. Stwierdziłam to, próbując wykazać zalety Essiac, niezależnie od Towarzystwa Rakowego. Po, z górą, dwudziestopięcioletnich staraniach i przedstawieniu wszelkich możliwych dowodów, by moje odkrycie zostało uznane przez środowiska medyczne, doszłam do przekonania, że rak jest "zamkniętą książką"- ponieważ, gdyby odkryto i zaakceptowano jakiś środek na raka, zrewolucjonizowało by to obecne metody leczenia. Takie środki jak rad czy promieniowanie, a także, do pewnego stopnia, chirurgia, zostałyby wyeliminowane z arsenału środków przeciwrakowych, a Organizacja Raka straciłaby kontrolę nad milionami dolarów, tak rozrzutnie wydawanymi przez rząd i społeczeństwo w nadziei na znalezienie takich środków. Według mnie, organizacja ta posiada siły, będące poza naszym powszechnym prawem. Mają własną policję i własne sądy, które oceniają wszystkie środki przedstawiane jako remedium na raka. Wszelkie takie oceny odbywają się niejawnie i są wiążące. Odkrywca takiego środka nie ma odwrotu. Mówię o tym tak autorytatywnie, ponieważ byłam takim ocenom poddawana. A oto podsumowanie takiej oceny, której zostałam poddana w roku 1938 przez Komisję Kontroli Raka stanu Ontario: Raport. Omówione przypadki zostały zliczone dla wygody i w poniższej analizie odniesienie następuje do liczby przypadków: Diagnoza poprzez biopsję: -wyzdrowienia po napromienieniu -3. -wyzdrowienia po chirurgii - 1. -wyzdrowienia po Essiac - 1. -wyzdrowienia po napromienieniu plus Essiac -.1 -poprawa wywołana Essiac - 2. RAZEM - 8.

Diagnozy oparte na badaniach radiologicznych: -10x rak żołądka - stosowany Essiac, wyzdrowienie (Badanie w kwietniu 1937r. - "duży rozrost u wyjścia żołądka -zbyt duży dla usunięcia chirurgicznego". Badanie we wrześniu 1937r. - "brak zmian nowotworowych i blizn". Badanie w październiku 1937r. - "znaczna poprawa w porównaniu z kwietniem 1937r. Zdjęcie robione w tym samym laboratorium.") Przypuszcza się, że oryginalne raporty były sprzeczne - duży guz nowotworowy w żołądku lub jego pobliżu nie mógł zniknąć bez pozostawiania blizn - a te powinny być wykazane na zdjęciach Rtg. -12 - żołądek-leczenie Essiac; podejrzenie raka; wyzdrowienie,. -16 - żołądek - leczenie tylko Essiac; analiza zdjęć Rtg - zmiana rozrostowa.. Po leczeniu - rozmiary guza -4 cale długość, 3/4 cala szerokość. -18 - odbytnica - leczenie Essiac; wyzdrowienie; analiza zdjęć Rtg: "brak typowych objawów raka odbytnicy". - 29 - żołądek - leczenie Essiac - poprawa.. - 30 - okrężnica-tylko Essiac -poprawa; zdjęcie Rtg - diagnoza negatywna.. - 36 - jelita; tylko Essiac - wyzdrowienie. - 41 - okrężnica - tylko Essiac - zmniejszenie guza.. - 46 - odbytnica - tylko Essiac; wyzdrowienie. Analiza Rtg: uwolnienie (pęknięcie) ropnia po pierwszym leczeniu; błędna diagnoza.. - 48 - odbytnica; tylko Essiac; ujście ropy; natychmiastowa poprawa. Błędna diagnoza. #16, 46, 48 - błędne diagnozy. #10, 18 - diagnozy wątpliwe. #12, 30 - diagnozy negatywne. #29, 36, 41 - diagnozy uznane. Wyzdrowienie spowodowane Essiac - 1. Poprawa spowodowana Essiac - 2. CZĘŚĆ X "Essiac pomaga leczyć zarówno cukrzycę, jak i raka"

[Uwaga wydawcy: W poprzednim artykule zaczęto podawać raport Komisji Kontroli Raka na temat oceny Essiac. Oto jego dalsza część.] - 5 - odbytnica - leczenie tylko Essiac - wyzdrowienie; diagnoza: ropień + rak. - 6 - macica - leczenie - Essiac; wyzdrowienie; diagnoza: rak.. - 9 - rdzeń kręgowy - leczenie Essiac + rad; wyzdrowienie - według Komisji spowodowane przez rad, Essiac był jedynie preparatem dodatkowym. - 8 - prostata - tylko Essiac; diagnoza z 1936 r. - 11 - skóra - tylko Essiac; całkowite wyleczenie; z wyjątkiem spodu małżowiny usznej. - 13 - odbytnica - tylko Essiac - zmniejszenie bólu. - 14 - warga - leczenie promieniowanem; nawrót choroby dwa miesiące później; po leczeniu Essiac powrót do zdrowia. - 15 - rdzeń kręgowy - tylko Essiac; wyzdrowienie. Diagnozę nowotworu potwierdzili dr Haslett z klinik Lockwood i dr Scott z Toronto. - 17 - warga - tylko Essiac - wyzdrowienie. Nie postawiono diagnozy raka, lecz zalecono leczenie radem. - 19 - odbytnica - tylko Essiac; nadal nawracające ropnie. - 22 - usta -tylko Essiac; nadal występuje leukoplakia. - 31 - nos - tylko Essiac; wyzdrowienie. - 33 - odbytnica - tylko Essiac; wyzdrowienie; pacjent cierpiał na przetokę pęcherzowoodbytniczą. tylko Essiac - wyzdrowienie; podejrzenie o nowotwór. - 42 - warga - leczenie promieniowaniem; w czasie 1-3 tygodni po zastosowaniu Essiac nastąpiło wyzdrowienie. - 44 - pęcherz moczowy - leczenie chirurgiczne trzy lata temu; nawrót choroby; po Essiac wyzdrowienie. - 49 -nawrót choroby w 6 lat po usunięciu macicy i leczeniu radem; po Essiac - wyzdrowienie # 5, 6, 8, 9, 15, 19, 33, 49 - diagnoza wątpliwa - 8 przypadków. # 7, 11, 13, 14, 21, 31, 42, 44 - diagnozy uznane - 8 przypadków. # 17, 38 - diagnozy negatywne - 2 - przypadki. # 14, 42 - wyzdrowienie spowodowane promieniowaniem - 2 - przypadki. # 21, 31 - wyzdrowienie spowodowane Essiac - 2 - przypadki. # 7, 11, 13, 44 - poprawa spowodowana Essiac - 4 - przypadki. Posiadam podpisane i uwierzytelnione oświadczenia osób, które przeżyły bez nawrotów choroby przez 11 20 lat po leczeniu Essiac. Jest to między innymi pani Eliza Veitch ( 18 lat po leczeniu). Moje poglądy oparte są o wiedzę zdobytą w badaniach medycznych na zwierzętach, oraz na badaniach klinicznych. Wiedzę tę zdobyłam wykonując swe badania - z pomocą i doradztwem wielu znamienitych lekarzy, i opracowując moje odkrycie - Essiac - skuteczny lek na tę straszną chorobę. Jestem zdania, że problem raka nie zostanie rozwiązany tak długo, jak długo zbyt dużo władzy będzie zgromadzonej w rękach zbyt małej ilości ludzi.

Uważam, że podobnie jak w systemach: nerwowym i cyrkulacyjnym, zachodzą reakcje łańcuchowe, tak samo w systemie gruczołów dokrewnych istnieje system reakcji, łączących i stymulujących funkcje wszystkich gruczołów, przywracający ich normalne funkcjonowanie. Przez prawie osiem lat prowadziłam otwartą klinikę w Bracebridge, gdzie leczyłam Essiac w postaci iniekcji, przyjmując co tydzień setki pacjentów, zgłaszających się do mnie z pisemnymi diagnozami swych lekarzy. W tym czasie odwiedziło moją klinikę wielu lekarzy, chirurgów i naukowców, zaznajamiając się z historiami chorób, badając pacjentów i oceniając moją pracę. Wielu z nich wydało przychylną dla mnie opinię, stwierdzając, że Essiac "pobudza pracę wszystkich gruczołów w ciele". Jednym z zaznajomionych z moją pracą był światowej sławy odkrywca insuliny - dr F.J. Banting. W owym czasie pracowałam jako pielęgniarka po 12 godzin dziennie i na zajmowanie się stosowaniem Essiac miałam tylko dwie godziny przerwy w pracy oraz wieczory. Jednym z przypadków, który szczególnie zainteresował dr Bantinga, była chora na raka, cierpiąca jednocześnie na cukrzycę. O leczenie tej pacjentki poprosił mnie dr J.A. Mc Innis, który był obecny przy podawaniu pacjentce dużych dawek insuliny. Nie znając efektu działania Essiac w przypadku pacjenta biorącego insulinę - nie chciałam podawać Essiac. Dr Mc Innis zdecydował wówczas, by odstawić insulinę na czas terapii Essiac. Gdyby objawy cukrzycy pogorszyły się, insulina miała zostać powtórnie włączona. Ku naszemu zdziwieniu - objawy cukrzycy poprawiały się pod wpływem leczenia Essiac, aż do zupełnego wyleczenia z cukrzycy. CZĘŚĆ XI "Essiac ofiarował Jej matce 18 dodatkowych lat życia". Stosowanie Essiac u pacjentki cierpiącej na cukrzycę sprawiło zniknięcie objawów cukrzycy, a później zmniejszenie się nowotworu. Na początku leczenia guz rozrósł się i stwardniał, powodując prawie zatkanie jelita. Jednakże - po kilku dawkach - zaczął mięknąć, ze zmniejszeniem swoich rozmiarów - aż do zaniku. Przez sześć miesięcy podawania leku raz tygodniowo robiono zdjęcia Rtg guza w celu stwierdzenia zachodzących zmian. Leczenie przerwano i pacjentka pozostawała w dobrym zdrowiu. Dr Banting skomentował to: "Essiac musiał przywrócić normalne funkcjonowanie trzustki - w przeciwnym razie pacjentka musiałaby przyjmować insulinę i Essiac do końca swego życia. Banting był pod wrażeniem zdjęć, które zobaczył, zdjęć pacjentów z procesami nowotworowymi na skórze twarzy. Pacjenci ci zostali skierowani do mnie przez lekarzy z Toronto po nieudanych próbach tradycyjnego leczenia. Innym godnym uwagi skutkiem leczenia Essiac była poprawa stanu psychicznego pacjentów - zanik depresji, lęku, stresu i pojawienie nowego, optymistycznego spojrzenia na życie. Gdy ból zmniejszał się i zanikał, pacjenci stawali się pogodni i rozmowni. Poczekalnia była najpogodniejszym miejscem w klinice. Wielu pacjentów zostało przywiezionych do klinki karetkami, gdzie dostawali pierwszy zastrzyk. Po czterech, pięciu, czasami sześciu dawkach - zaczynali poruszać się samodzielnie. Wielu z nich przedtem straciło nadzieję na to, że kiedykolwiek opuszczą łóżka. W tym czasie zachorowała moja matka. Czterech lekarzy stwierdziło kamienie żółciowe oraz określiło, że serce nie wytrzyma operacji. Gdy stan matki się pogorszył, prosiłam o konsultację dr R. Grahama - specjalistę światowej sławy. Matka miała wówczas 72 lata. Po konsultacji dr Graham postawił diagnozę, mówiąc: "Pani Caisse - Pani matka jest chora na raka wątroby, wątroba jest jedną guzowatą masą". Obecny przy tym dr Gibbon, nastawiony wrogo do mojej pracy rzekł wówczas sarkastycznie: "Dlaczegóż Pani nic nie zrobi?" Odpowiedziałam: "Oczywiście, spróbuję. Ile jeszcze matce pozostało życia?" odpowiedziano mi, że zgon jest kwestią dni. Niezwłocznie zaczęłam podawać matce Essiac - codziennie przez dziesięć dni. Gdy stan matki się poprawił, zmniejszyłam częstość podawania - do trzech razy w tygodniu, potem do dwóch, i - do jednego. Krótko mówiąc - matka całkowicie wyzdrowiała i odeszła dopiero po 18 latach,

krótko po swoich 90-tych urodzinach, a powodem była starcza niewydolność krążenia. To było zapłatą za wszystkie moje trudy i prześladowania, jakich doznałam z ręki środowisk medycznych. Moja niezłomna wiara w odkrycie, którego dokonałam, i pomoc, którą mogłam ofiarować cierpiącym ludziom uczyniła możliwym przetrwanie wszystkich nacisków, jakich doświadczyłam. Nigdy nie rozważałam nagród finansowych za moją pracę. Wdzięczność w oczach pacjentów uwolnionych od bólu - była dostateczną zapłatą za moje wysiłki. Przez lata kontynuowano w kościołach modlitwy oto, by oficjalna medycyna uznała mój środek. Prowadzący modlitwy duchowni byli świadkami tego, że do miasta docierali ciężko chorzy i że ich stan poprawiał się i zdrowieli. Rak od wielu lat opiera się wszelkiej wiedzy medycznej, wskaźnik umieralności ciągle wzrasta, ponad wszelkie granice i progi. Po pięćdziesięciu latach badań, medycyna nie zna ani przyczyny choroby, ani środków na nią. Częste są nawroty raka po leczeniu chirurgicznym. Czyż oficjalna medycyna nie powinna zdać sobie sprawy, że w ogromnej większości przypadków jest to leczenie złe? Za wiarygodne diagnozy uchodzą te, które są stawiane na podstawie badań biopsyjnych. Pobieranie wycinka tkanki często jednak przyczynia się do przyspieszenia wzrostu nowotworu i zmniejsza w ten sposób szansę wyzdrowienia. Takie metody stosuje się od lat. Badanie Rtg lokalizuje guz, medycyna zaleca operację przed stwierdzeniem, że to rzeczywiście nowotwór. Profesja medyczna jest tak samo niechętna nowym ideom i sposobom leczenia, jak było to w czasach L. Pasteura - który proponował sterylizację narzędzi chirurgicznych. CZĘŚĆ XII "Zazdrość zawodowa zahamowała postęp badań". Wiele dziesiątek lat podawałam z powodzeniem Essiac w postaci wstrzyknięć. Ponieważ nie jestem lekarzem, lecz pielęgniarką, za każdym razem upewniałam się, że chory ma pisemną diagnozę lekarską, i o ile było to tylko możliwe, podawałam lek pod obserwacją lekarzy. Essiac jest środkiem ziołowym, podawanym we wstrzyknięciach domięśniowych i jest nieszkodliwy. Wierzyłam, że wykażę jego zapobiegawcze działanie. Z reguły - pacjenci przybywający do mnie, byli uprzednio bezskutecznie leczeni środkami "oficjalnymi". Nawet w takich - najbardziej zaawansowanych przypadkach, leczenie hamowało krwawienia, usuwało ból i przedłużało życie. Sama klasyfikuję siebie nie jako szarlatankę, lecz jako niezależną badaczkę, która poza dużym doświadczeniem klinicznym wykonała wiele prac badawczych wraz z lekarzami - w klinice i poza nią. W przeszłości zamieniałam suterenę matki w laboratorium, gdzie, wraz z lekarzami wykonywałam badania na myszach. Stwierdziłam wówczas, że myszy, którym zaszczepiono mięsaka ludzkiego, po 9 dniach podawania Essiac wykazują cofanie się objawów choroby - aż do zaniku inwazji nowotworu. Można byłoby zrozumieć postawę lekarzy, gdyby sami mieli coś lepszego do zaoferowania. Obecnie twierdzi się, że to zazdrość zawodowa lekarzy i badaczy opóźnia postęp w znalezieniu środka na raka. dr Mac Donald, dyrektor Fundacji Badań Biochemicznych Instytutu Frankwooda w Filadelfii, sformułował to tak: "Zazdrość i antagonizmy badaczy raka w tym kraju, opóźniły znalezienie lekarstwa na raka na wiele, wiele lat". I dalej, Mac Donald oskarża: 'Wiele lat temu sądziłem, że byłoby wspaniałą rzeczą skoordynować wysiłki wszystkich badaczy, by zapobiec niepotrzebnemu powielaniu się badań i zapewnić każdemu możliwość korzystania z wyników innych badaczy. Stwierdziłem niestety, że władze uniwersyteckie zazdrośnie strzegły swych planów i wyników. Uważano, że postęp prac badawczych zależy od reputacji osiągniętej jako ilość opublikowanych wyników. Wyniki stały się więc własnym kapitałem i środkiem przetargowym. Jest prawie niewiarygodne, że korzyści płynące z takich istotnych badań mogą być kwestionowane z powodów nie mniej, nie więcej, jak tylko zazdrości zawodowej".

Zakwestionowałam raport Komisji Raka wydany dla mojego przypadku. W szczególności - w przypadku pani Annie Bonner (nr przypadku # 35). Przypadek ten został rozpoznany przez Komisję jako: "wyleczenie pod wpływem radioterapii". Orzeczenie wydane pod przysięgą przez dr H.H. Shannon mówi: "Uważa się, że pacjentka nie mogła zostać wyleczona z użyciem radioterapii lub innej metody leczenia - w świetle faktu, iż choroba nigdy nie została pozytywnie i jednoznacznie ustalona". Ja jednakże posiadam diagnozę pani Bonner, wydaną przed rozpoczęciem leczenia Essiac która to diagnoza mówi: "Stwierdza się, że pani Annie Bonner, zamieszkała w Toronto, Lagan Ave. 260, była leczona w szpitalu Św. Michała, mając rozpoznanie raka kręgosłupa. U pacjentki rozwinęły się przerzuty w górnej części prawej ręki". Diagnoza ta została podpisana przez dr J.C. Theobalda. Lekarze w szpitalu powiedzieli pacjentce, że jedyną szansą na uratowanie życia jest amputacja prawej ręki. Dr Connell z Kingston, Ontario, odmówił leczenia pani Bonner, stwierdzając, że przypadek jest zbyt zaawansowany, na co posiadam poświadczenie wydane przez pacjentkę. CZĘŚĆ XIII "Zdiagnozowana jako przypadek raka. Wyleczona Essiac". A oto świadectwo wydane przez panią Bonner dla użytku pani Caisse: "Droga Panno Caisse. Mam przyjemność poświadczyć, co następuje. W grudniu 1935 r. zgłosiłam się do szpitala Św. Michała w Toronto, gdzie badał mnie dr Stanley. Po pobraniu wycinka do badań, lekarz powiedział mojemu mężowi, że bezsprzecznie mam raka. przypadek określił jako nieoperacyjny i dający przerzuty do innych narządów wewnętrznych. Przeżywałam agonie, spowodowane igłami radowymi, któremu to leczeniu byłam poddawana w czasie dziewięciotygodniowego pobytu w szpitalu. Po czterech tygodniach przerwy, zaczęto napromieniowywać mnie promieniami X. Zabiegi były codziennie, przez cały rok, z wyjątkiem okresów, gdy czułam się zbyt źle i byłam zbyt poparzona, by leczenie kontynuować. W tym czasie leczenie radiacją spowodowało powstanie przerzutów w prawym ramieniu. Lekarz sugerował amputację ręki. Nie ma potrzeby mówić, jak bardzo czułam się chora i niezdolna do podniesienia się nawet z łóżka bez pomocy. Waga ciała spadła ze 120 do 90 funtów, nie miałam w ogóle apetytu. Mniej więcej wtedy dowiedziałam się o Pani klinice w Bracebridge i - ponieważ odmówiłam zgody na amputację - lekarze nie mogli zrobić dla mnie nic więcej, zdecydowałam się na spróbowanie Pani metody leczenia. Moja ręka była spalona promieniowaniem i opuchnięta prawie dwa razy ponad normalne rozmiary, nie mogłam znieść dotykania w tym miejscu. Byłam tak słaba, że podczas kilku pierwszych podróży do Pani klinki, mogłam tylko leżeć w samochodzie. Po kilku dawkach Pani środka zaczęłam się czuć o wiele lepiej. Opuchlizna w ramieniu powoli spadła i powrócił apetyt. Latem 1937 r. dr Leonaldo powiedział mi, że moja ręka jest martwa i nigdy nie będę mogła nią poruszyć. Dzięki Essiac jednak moje ramię jest normalne. Po około 60 dawkach leku przeszłam badanie Rtg i mam przyjemność powiedzieć, że nie ma śladu nowotworu. Czuję się dobrze i mogę wykonywać wszystkie prace domowe. Dziękuję Bogu, że mnie oszczędził i ufam, że będzie Pani mogła kontynuować swoje dzieło, i po pewnym czasie będzie ono dostępne dla wszystkich cierpiących na raka. Z poważaniem. Annie Bonner Mimo wszystkich faktów, jak powyższy i ich poświadczenia przez świadków, Królewskie Towarzystwo Raka sklasyfikowało ten przypadek jako: "wyleczony radioterapią" Innym przypadkiem, który mogę tu zilustrować, jest pacjent W. Hampson z Utterson, Ontario - cierpiący na raka wargi. Dr Bastedo pobrał wycinek do analizy i po otrzymaniu wyników nalegał, by pacjent poddał się leczeniu radem. nie było czasu do stracenia, gdyż stwierdzono mięsaka łuskowatego wargi.

Pacjent odmówił poddania się leczeniu i zgłosił do mnie. Otrzymałam od niego następujące oświadczenie lekarskie: "Pan Walter Hampson, Utterson, Ontario, lat 34 (w 1937 r.). Lekarz orzekający: dr T.E. Ansley, patolog. Diagnoza: rak łuskowaty wargi. Badania mikroskopowe wycinka wykazują znaczne zmiany zapalne i zgrubienie warstwy powierzchniowej nabłonka oraz warstwy podściółkowej. Nabłonek wykazuje nieregularności warstwy podstawowej i jej wrastanie w warstwę podściółkową, w sposób sugerujący zmiany złośliwe. Chociaż zmiana patologiczna wykazuje znaczny charakter zapalny, nie sposób wykluczyć zmiany nowotworowe - z powodu hiperplastycznego charakteru epitelium (nabłonka) łuskowatego. Pobrana z wycinka próbka tkanki biało-szarej, o rozmiarach 4 x 5 x 3 ma charakter włóknisty i zawiera obszary krwotoczne. Podpisano: T.E. Ansley Wyleczyłam p. Hampson'a, a on udał się wraz ze mną przed Komisję Raka - 4 lipca, 1939 r., wraz z innymi pacjentami. Mimo, że nigdy nie przechodził operacji chirurgicznej, poza pobraniem wycinka, jego przypadek został sklasyfikowany przez Komisją jako wyleczony chirurgicznie. Pan Hampson nadal żyje i do roku 1962 nie wykazywał nawrotów choroby. Wiele moich przypadków potraktowano w taki sposób. Jestem wdzięczna, że powyższe dwa przypadki, mimo takich orzeczeń Komisji, nie mogą być kwestionowane. Owi pacjenci więcej zawdzięczają mnie, niż komukolwiek innemu. Każdy pacjent, stający przed komisją, twierdził, że skorzystał z mojego leczenia lub został wyleczony. CZĘŚĆ XIV "Świat potrzebuje Essiac. I potrzebuje go pilnie". Essiac jest wsparciem leczenia chirurgicznego. Essiac, wspomagający organizm i dający możliwości wyzwolenia sił obronnych, powoduje zahamowanie wzrostu zezłośliwionych komórek. Zlokalizowana zmiana złośliwa może być usunięta chirurgicznie z oszczędzeniem dużych obszarów komórek zdrowych, bez niebezpieczeństwa nawrotu, które istnieje przy obecnych metodach operacji. W przypadku raka piersi, pierwotny guz zwykle wnika w gruczoł mleczny drugiej piersi lub przydatki, lub jednocześnie - tu i tu. Jeżeli podawany jest Essiac, guzy powstałe jako przerzuty cofną się do guza pierwotnego, powodując przez pewien czas jego powiększenie się; lecz, ponieważ guz pierwotny jest umiejscowiony, można go usunąć bez niebezpieczeństwa nawrotu. Nie ma tu znaczenia, w którym miejscu ciała pojawi się zmiana nowotworowa, zabieg chirurgiczny będzie bardziej skuteczny, jeżeli poprzedzi go leczenie Essiac. Jeżeli przypuszcza się, że komórki złośliwe mogły pozostać w organizmie po operacji, zalecane jest codzienne podawanie Essiac, przez co najmniej trzy miesiące - co będzie wspierać organizm w procesie wytwarzania własnych sił obronnych, nie dopuszczających do wznowy choroby. W przypadku raka płuc - po ograniczeniu zasięgu guza dzięki leczeniu Essiac zaleca się usunięcie płata płucnego wraz z guzem. W ten sposób wskaźnik umieralności zostanie ograniczony do minimum. Wiele przypadków raka nie wymagałoby chirurgii, gdyby Essiac zastosować dostatecznie wcześnie. Leczenie to kierunkuje się na zagrożonym miejscu i jeżeli zostanie wdrożone pacjentowi z podejrzeniem nowotworu, sprawi, że zmiana rozrostowa ogranicza się do swojej pierwotnej lokalizacji i łatwo może być wykryta badaniem kontrastowym, lub Rtg. W przypadku kiedy podejrzenie raka było błędne, zastosowane Essiac poprawi ogólną kondycję pacjenta. Szybko rosnące komórki złośliwe szybciej "odpowiadają" na leczenie Essiac i ich likwidacja jest

łatwiejsza niż wolnych zmian rozrostowych, które prezentują sobą twardszą i bardziej zwartą masę komórek. * * * René M. Caisse, Bracebridge, Ontario, Kanada. Znana na świecie jako kanadyjska pielęgniarka lecząca raka. Do wszystkich, których może to dotyczyć: "Oświadczam, że miałam raka. lekarze dość długo leczyli mnie i wreszcie powiedzieli, że jedynym środkiem, który pozostał w ich arsenale, jest rad. Dowiedziałam się o działalności pani R. Caisse i ludziach, którym tak wiele pomogła - więc udałam się do niej. Chyba była to wiosna 1936 lub 1937 roku.pozostałam w Bracebridge, otrzymując w ciągu 2 miesięcy regularne leczenie. Poczułam ulgę niemal natychmiast po rozpoczęciu kuracji. Od tego czasu moje stare kłopoty ze zdrowiem już nie powróciły". Neillie G. Mc Vitte, Sudbury, Ontario, 17 luty 1977 [Nota wydawcy: to już ostatni artykuł o René Caisse, lecz mamy nadzieję, że wydrukujemy także więcej jej spostrzeżeń, jak również dalsze artykuły interesujące wszystkich, śledzących historię Essiac.] CZĘŚĆ XV "Essiac atakuje raka od wewnątrz". Rak jest chorobą gruczołów. Essiac jest środkiem, który likwiduje niedobór hormonów, wydzielanych przez gruczoł nieznanego pochodzenia, który będziemy nazywać "Gruczoł XOX". Gruczoł ten powinien dostarczać organizmowi swojego hormonu, który hamuje rozrost komórek złośliwych. Brak tego hormonu umożliwia komórkom zezłośliwionym na "polowanie" na komórki zdrowe i atakowanie ich, wraz z własnym rozrastaniem się w organach istotnych życiowo, co hamuje ich właściwe działanie i powoduje śmierć. Braku owego [hormonu] nie można zaspokoić z zewnątrz - musi być dostarczany do krwiobiegu, co następuje w trakcie doustnego i domięśniowego podawania Essiac. podawanie leku przywraca normalne funkcjonowanie gruczołu XOX, który zaczyna wydzielać swój hormon do żywych komórek, i powoduje pojawienie się odporności na działanie komórek złośliwych, przywracając w ten sposób zdrowie organizmowi. Gdyby nie było tak, chory musiałby przyjmować Essiac przez resztę swego życia - jak jest to np. w przypadku diabetyków, którzy muszą regularnie przyjmować insulinę. Essiac podawany ludziom zdrowym oczyszcza krew i stymuluje pracę gruczołu XOX, zanim komórki złośliwe zaczną atakować organizm. Medycyna oficjalna wypróbowała wszystkie dostępne sobie sposoby zwalczania raka - z żadnym lub miernym skutkiem. Przyroda zaspokoiła te potrzeby - dając Essiac. Wystarczy po prostu spojrzeć, jak brudne jest pobocze drogi wczesną wiosną i jak wkrótce, dzięki siłom przyrody zostaje pokryte piękną zielenią i świeżymi kwiatami - by dojść do wniosku, że przyroda dostarcza wszystkiego, co czyni życie pięknym i zdrowym. Jeżeli przyroda potrafi uczynić to z brudną szosą, czyż nie jest naturalne, by sądzić, że również uczyni ciało ludzkie (stworzone na obraz i podobieństwo Boga) zdrowym i szczęśliwym? Essiac pomaga od dwudziestu pięciu lat cierpiącym na raka, przynosząc ulgę, a czasem lecząc (gdy podany jest, zanim życiowo istotne narządy ulegną zniszczeniu). Jeżeli natura dostarcza nam takich środków, dlaczegóżby nie użyć ich do zmniejszania umieralności rasy ludzkiej? Essiac jest dobroczynnym środkiem. Atakuje chorobę "od wewnątrz". Organizuje opór i odcina dostawy substancji, których komórki złośliwe potrzebują. Sprawia, że tkanki złośliwe rozpadają się i daje komórkom zdrowym moc odbudowywania. Medycyna nazywa komórki raka

komórkami martwymi. One tym czasem są bardziej żywe i agresywne niż inne komórki ciała. Choć wiedza medyczna tak tego nie formułuje, komórki raka są moim zdaniem, zarówno zakaźne, jak i w niektórych przypadkach - dziedziczne. Gdyby tak nie było, choroba nie rozprzestrzeniałaby się tak gwałtownie. Niektórzy ludzie rodzą się z predyspozycją do raka - ich gruczoł XOX nie funkcjonuje i najlżejsze uszkodzenie czy podrażnienie komórek uaktywnia proces chorobowy. U innych ludzi - u których gruczoł XOX funkcjonuje normalnie (czyli nie mających predyspozycji do raka), drażnienie czy niszczenie komórek nie spowoduje tej choroby. Dlatego wierzę, że istnieje gruczoł wydzielający hormon przeciwnowotworowy, który jest aktywny u pewnych ludzi, a u innych nie. Medycyna nie odkryła jeszcze tego gruczołu, lecz gdy to się stanie - przyczyna raka będzie oczywista. W międzyczasie - używanie Essiac sprawia, że ciało nabywa odporność, wymaganą do przedłużenia życia, pokonania bólu i wyleczenia (o ile ważne organy nie zostały jeszcze zniszczone). Essiac przywraca normalne funkcjonowanie gruczołu XOX. Owrzodzenia są bardzo często zwiastunami raka. Mogą być i są - leczone moim preparatem. Essiac działa na wszystkie gruczoły w ciele, przywracając im zdrowie i aktywność. Daje pacjentowi nowe mentalne spojrzenie - umożliwia dostrzeżenie szczęścia, które zabrała choroba. CZĘŚĆ XVI "Historia René Caisse". [Od wydawcy: w artykule z ostatniego tygodnia, René opowiedziała o sposobie, w jaki Essiac wyleczył panią Annie Bonner z Toronto. Tutaj - kontynuuje historię innego pacjenta, który także zyskał na leczeniu Essiac.] Nie mogę zrozumieć, dlaczego w przypadku pani Bonner, gdzie zawiodła radioterapia i zalecono amputację, Komisja Raka określiła radioterapię jako metodę wyleczenia pacjentki. A kiedy dr Connel odmówił leczenia tego przypadku, Komisja wystąpiła do Rządu z wnioskiem o przyznanie mu nagrody 25 tys. dolarów. Pan G.H.O. Thomas, poprzedni burmistrz i wydawca lokalnej gazety, umieścił w niej taki artykuł: Pan Tony Baziuk jest przystojnym młodym mężczyzną o lekko obcych rysach, mówiącym łamaną angielszczyzną. Został wczoraj przyprowadzony do mnie przez pana F. Morrisa, konduktora kolejowego, jeżdżącego na trasie Toronto-Capreok. Pan Morris przedstawił swojego towarzysza. Powitanie Tony'ego było bardzo serdeczne. Powiedział: "Przyjechałem odwiedzić panią Caisse, ale jej nie ma. Moja warga jest spuchnięta" - wskazał na nią wielką ręką robotnika. Pan Morris powiedział: "To prawda, znam Tony'ego od 12 lat. Pracuje na kolei w Capreok.". "Posłali mnie do Londynu - przerwał Tony - i podali mi rad. Miałem zapalenie jamy ustnej, a warga była większa, niż kiedykolwiek. Mogłem jeść jedynie przez słomkę. Nie mogłem zjeść nic gorącego lub zimnego. Nie mogłem oddychać ustami - kontynuował. "To wszystko prawda" - powiedział konduktor. Tony dodał: "Wiedziałem, że mam raka. pewien inżynier - Johny Bryant, doradził mi, bym udał się do pani Caisse. Ale nie mam pieniędzy - odparłem mu. Johny sięgnął do kieszeni, dał mi 5 dolarów, mówiąc, żebym mu nie oddawał. Przybyłem do Bracebridge 8. Listopada. Pani Caisse dała mi maść do przyłożenia na wargę, wstrzyknęła coś w ramię i kazała wrócić za dwa tygodnie. Nie mogłem wówczas pojawić się i kiedy przyszedłem dziś, jej nie ma. Proszę spojrzeć na moją wargę" - powiedział Tony. Spojrzałem, lecz zobaczyłem jedynie niewielkie blizny, które, jak powiedział Tony, pozostały po leczeniu radem. Był to jedyny ślad, że z jego wargą było coś nie tak [pisał M.H.O. Thomas]. Jedna dawka leku pani Caisse - a warga i usta, które były spuchnięte do rozmiarów pięści mężczyzny - stały się normalne. Pan Baziuk urodził się w Kanadzie, lecz jest z pochodzenia Ukraińcem. Dorastał w ukraińskiej osadzie w prowincji Manitoba, gdzie bardzo mało mówiono po angielsku. Tony Baziuk jest kolejnym przykładem z wielkiej ilości cierpiących, uleczonych przez panią Caisse. Jego stan przed leczeniem zaświadcza konduktor Morris, którego wszyscy tu

znają. Jest to jeden z niewielu przypadków, w przypadku którego Komisja Raka musiała uznać, że wyleczenie nastąpiło dzięki mojej pomocy. Tony Baziuk nadal żyje (1977r.), otrzymałam od niego list, w którym pisze, że nigdy nie miał nawrotów choroby, pracuje i ma rodzinę. Pani Premier Prowincji Ontario powiedziała, a ja cytuję: "Odpowiedzialność spoczywa teraz na lekarzach. Muszą albo przyjąć, albo odrzucić twierdzenia Pani Caisse, a nie sądzę, by mogli je odrzucić. Pozostaję całym sercem po stronie Pani Caisse i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by jej pomóc". Lecz środowisko medyczne było zbyt silne, nawet dla Premiera. Dr Richard Leonardo, specjalista chirurg i koroner w Rochester, Nowy Jork, na początku szydził z pomysłu, że moja praca ma jakikolwiek sens. Powiedziałam mu, że jedynym sposobem przekonania się, jest pozostanie w mojej klinice, badanie pacjentów i obserwowanie mojej pracy. Zdecydował się tak zrobić. Pierwszego dnia swego pobytu został, rozmawiając z pacjentami. Powiedział potem, że chociaż jest usatysfakcjonowany wynikami, to sądzi, że moja osobowość tak wpływa na pacjentów, a nie moje leczenie. Powiedział, że efekty są całkowicie psychologiczne. Następnego dnia przebywał w pomieszczeniach zabiegowych, badał pacjentów i obserwował podawanie leku. W klinice było wówczas wiele zaawansowanych przypadków nowotworów i skończyłam pracę dopiero o 19.30. lekarz został aż do wyjścia ostatniego pacjenta i powiedział: "Młoda Damo. Muszę Pani pogratulować. Zrobiła Pani cudowne odkrycie". Obecna przy tej rozmowie dr Carson, zgodziła się z tymi słowami. Dr Leonardo został cztery dni, badając pacjentów i wykazując coraz większe zainteresowanie. Powiedział: "Podoba mi się Pani metoda leczenia. Myślę, że cała teoria leczenia raka zmieni się i po pewnym czasie nie będziemy potrzebować chirurgii, radu i promieni Rtg". Zaproponował założenie i wyposażenie szpitala w Rochester, w Nowym Jorku, jeżeli zgodziłabym się pojechać tam i pracować z nim. Wysoko sobie cenię jego opinię, gdyż pobierał wiedzę w Niemczech i Wiedniu, a także w Londynie i Szkocji, a początkowo - był sceptyczny. Była to duża satysfakcja - być w stanie przekonać go do wartości mojego leczenia. Świat pilnie potrzebuje Essiac. "Walka Rene skończyła się". Msza żałobna ku pamięci René Caisse odbyła się w kościele Świętego Józefa w zeszły piątek o godz. 11.00. Siostra René Caisse zmarła w szpitalu South Muskoka Memorial - 26 grudnia, z powodu powikłań po złamaniu nogi (podczas upadku, pięć tygodni temu). René zmarła, mając 91 lat, osiągając szczyt swej kariery zawodowej - jako odkrywczyni Essiac - kompozycji ziół o dobroczynnym działaniu w przypadku nowotworów. Będąc krótko zamężną z Charlsem Mc. Gaughey'em, prawnikiem z North Bay, jednym z wielu ludzi, którym Essiac pomógł, siostra Rene przez większość swego życia używała swego panieńskiego nazwiska. Rene była jedną z ośmiu dziewcząt w jedenastodzietnej rodzinie; przyszła na świat jako trzecia córka Józefa i Fryzeldy Caisse. Rodzina Caisse przyjechała do Bracebridge z Peterborough pod koniec XIX wieku, zanim powstała tu linia kolejowa. Jej ojciec, Józef, właściciel kiosku zmarł w wieku 60 lat, lecz matka - szwaczka i modystka dożyła 90-ciu lat. W rzeczywistości Fryzelda mając 72 lata, cierpiała na raka wątroby, została wyleczona preparatem córki, żyjąc jeszcze 18 lat. Całe życie Rene było poświęcone zawodowi pielęgniarskiemu, a na początku swej kariery zaczęła stosować Essiac, robiąc to przez resztę życia. W 1922 roku Rene poznała w Haileybury, Ontario, zioła, co do których była przekonana, że

leczą raka. Pewna starsza kobieta, którą te zioła wyleczyły z raka piersi, dała Rene przepis na nie. Przepis pochodził od Indian. W następnych latach René udoskonaliła ów przepis, dokonując badań na myszach i zaczęła używać swojego środka do leczenia ludzi cierpiących na raka. Setki pacjentów otrzymało Essiac w klinice René Caisse w Bracebridge i pod koniec lat trzydziestych pojawiła się silna presja opinii publicznej, by środowisko lekarskie uznało Essiac za skuteczny środek przeciwrakowy. W roku 1938 uformowała się rządowa Komisja Raka, a w roku 1939 wydała ona orzeczenie, uznające jedynie w sposób ograniczony zalety Essiac jako środka przeciwnowotworowego. Komisja odmówiła przyznania pełnych praw lekowi, jako rozpoznanemu środkowi leczniczemu, domagając się ujawnienia składu leku przed dopuszczeniem go do dalszych badań. Siostra Caisse odmówiła ujawnienia swojej formuły Essiac i uczyniła to dopiero na początku zeszłego roku, przekazując skład swego leku Korporacji Resperin. W ciągu swych długotrwałych zmagań z Towarzystwem Rakowym, siostra Caisse twierdziła, że gdyby ujawniła skład leku medycznemu establiszmentowi, informacja ta spoczęłaby w na zawsze w archiwach. W badaniach przeprowadzonych w 1977 r. w Ontario, dwóch lekarzy doszło do wniosku, że Essiac był kompletnie pozbawiony działania - w leczeniu 40-tu pacjentów w końcowych stadiach różnych odmian nowotworów. Siostra Caisse odsunęła te zarzuty, stwierdzając, że przeprowadzone testy były po prostu jeszcze jedną próbą środowisk medycznych w celu jej zdyskredytowania i przekazała skład swojego leku Korporacji Resperin, kontrolowanej przez potentata górnictwa uranu - Stephena Romana z Toronto. Resperin zgodziło się wypłacać siostrze Caisse kwotę 250 dolarów tygodniowo w okresie badań leku i dzielić zyskami w przypadku wprowadzenia leku na rynek. W porównaniu z kwotami oferowanymi jej za lek w ciągu ostatnich 50 lat, łącznie z jedną ofertą na milion dolarów, kwoty wypłacane przez Resperin nie były znaczne. Tym niemniej siostra Caisse uważała, że nadszedł czas na wręczenie komuś swojej formuły i wierzyła, że Resperin ma możliwość na to, by uczynić Essiac uznanym w leczeniu raka środkiem.