Komentarze rynkowe 17.01.2018 Rynek złota w 2018 r. W 2017 r. złoto zdrożało względem dolara o 13,2%. Najważniejszym czynnikiem wspierającym kurs złota było znaczne osłabienie dolara. Trend ten spowodował, że złoto wyceniane w euro straciło 0,7%. Oczekiwana realna rentowność długoterminowych obligacji amerykańskich utrzymywała się nieco powyżej zera, co przy sile rynków akcji nie dawało mocnego sygnału do kupna kruszcu. Trwa cykl podwyżek stóp procentowych w USA, który, podobnie jak większość wcześniejszych cykli, sprzyja wzrostom ceny złota. Pod koniec ubiegłego roku nastąpiła potencjalnie ważna zmiana w postrzeganiu kruszcu. Rynek metali szlachetnych zaczął dostrzegać i serio traktować możliwość powrót inflacji jako tematu nieco zapomnianego i lekceważonego. Ewentualny wzrost oczekiwań inflacyjnych na świecie powinien wspierać dalszy wzrost wyceny złota, które mogłoby stać się (tak, jak kiedyś) składnikiem aktywów chroniącym przed utratą realnej wartości pieniądza. Sytuacja techniczna jest umiarkowanie korzystna, z drugim rokiem wzrostów z rzędu i tworzącym się powoli trendem wzrostowym. Uważamy, że w scenariuszu powrotu inflacji, ale zakładając brak gwałtownych wzrostów rentowności długoterminowych obligacji, złoto może powalczyć w 2018 roku o pokonanie szczytu z 2016 roku, czyli przebicie poziomu 1400 dolarów za uncję. Ubiegły rok był pomyślny dla złota wycenianego w dolarze kruszec zyskał 13,2%. Podobnie jak w 2016 r., w ubiegłym roku najlepszym okresem dla złota było pierwsze półrocze, kiedy paliwa do wzrostów dostarczały złotu zakupy funduszy hedgingowych odbudowujących długie pozycje po podwyżkach stóp procentowych przez FED w grudniu 2016 r.
Czynnikiem, który w 2017 r. miał bez wątpienia pozytywny wpływ na notowania złota, było znaczne osłabienie dolara zarówno do euro, jaki i koszyka walut odpowiednio o 14% i 8,8% (trend ten spowodował, że złoto wyceniane w euro straciło 0,7%). Fakt, że tak duże osłabienie amerykańskiej waluty miało miejsce w warunkach rosnących krótkoterminowych stóp procentowych w USA można tłumaczyć malejącą różnicą między rentownościami 2- i 10-letnich obligacji, sugerującą spowolnienie wzrostu i mniejszą przestrzeń dla FED do podnoszenia krótkoterminowych stóp w przyszłości, co zniechęcało kapitał spekulacyjny do zakupów USD. Dla oceny fundamentalnej atrakcyjności inwestycji w złoto kluczowe znaczenie ma oczekiwana realna rentowność długoterminowych obligacji. Liczona jest ona jako rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich (obecnie ok. 2,5%) pomniejszona o oczekiwaną w tym okresie inflację (obecnie ok. 2%). Związek realnej oczekiwanej dochodowości amerykańskiego długu i cen złota wyrażonych w dolarach jest bardzo silny (współczynnik korelacji -0,86); obrazuje go poniższy wykres:
Powszechnie uznaje się, że rosnące krótkoterminowe stopy procentowe są niekorzystne dla notowań złota. Opinia ta zasługuje na krytyczną ocenę zarówno, gdy odniesiemy krótkoterminowe trendy na rynku złota do terminów posiedzeń FED w obecnym cyklu zacieśniania polityki pieniężnej, jak i gdy spojrzymy, jak zmieniały się ceny złota w każdym z dotychczasowych 8 cykli podwyżek stóp od sierpnia 1971 r. Obecny cykl rozpoczął się podwyżką na posiedzeniu FED 16 grudnia 2015 r. Dwa dni później kulminacja likwidacji długich pozycji przez fundusze hedgingowe sprowadziła złoto do poziomu 1051 USD/oz najniższego od ponad 6 lat. Była to pierwsza podwyżka stóp od prawie dekady i zarządzający funduszami wysokiego ryzyka pozbywali się złota en masse. Jak to jest zazwyczaj na rynku złota, panika była znakomitym sygnałem do zajmowania długich pozycji. W ciągu kolejnego półrocza złoto zyskało 30%. Kolejna podwyżka w grudniu 2016 r. również okazała się świetną okazją do zakupów dyskontując ją w drugiej połowie 2016 r. roku fundusze doprowadziły rynek do stanu wyczerpania podaży, w którym, podobnie jak rok wcześniej, nie było już komu ani dlaczego sprzedawać. Efektem była rozpoczęta dzień po posiedzeniu FED i trwająca prawie 9 miesięcy hossa, która przyniosła wzrost ceny złota o 20%. Podwyżki stóp w marcu i czerwcu 2017 r. wprowadziły tylko chwilowy niepokój w obozie byków i stały się pretekstem do schładzających wzrostowy rynek korekt. Ostatnia piąta podwyżka pod koniec 2017 r. wydaje się jak dotąd powielać schemat sprzed roku i dwóch lat. Obawy funduszy, że wzrost ceny pieniądza zniechęci inwestorów do zakupów nieprzynoszącego odsetek złota skłoniły ich do znacznego zredukowania zaangażowania po długiej stronie rynku, i jak w latach poprzednich grudniowa podwyżka niemal co do dnia zbiegła się z lokalnym dołkiem. Od wyznaczonego w dniu posiedzenia FED dołka na poziomie 1238 USD/oz do daty wydania raportu kurs złota wzrósł już ponad 6%.
Spośród wcześniejszych 8 cykli wzrostu stóp, które miały miejsce od uwolnienia ceny złota w sierpniu 1971 r., 5 przyniosło wzrosty ceny (średnio o 138%), a 3 spadki (średnio o 9%). Średnia zmiana ceny w trakcie cyklu podwyżek wyniosła +83%. Te imponujące wzrosty to w dużej mierze zasługa inflacyjnych lat 70-tych, kiedy cena złota wyrażona w dolarze amerykańskim wzrosła blisko 20-krotnie, jednakże nawet ostatni cykl, trwający od czerwca 2004 r. do czerwca 2006 r., któremu towarzyszył tylko niewielki wzrost inflacji, przyniósł wzrost ceny złota o ok. 55%. Pod koniec ubiegłego roku nastąpiła potencjalnie ważna zmiana w postrzeganiu złotego kruszcu. Dynamiczne wzrosty zarówno ceny srebra jak i złota miały miejsce w trakcie wzrostu rentowności obligacji skarbowych. Towarzyszyły temu również wyraźny wzrost ceny miedzi, aluminium oraz ropy. Zakładamy, że rynek metali szlachetnych zaczął dostrzegać i serio traktować możliwość powrót inflacji jako tematu nieco zapomnianego i lekceważonego. Ewentualny wzrost oczekiwań inflacyjnych na świecie powinien wspierać dalszy wzrost wyceny złota, które nie musiałoby być postrzegane przede wszystkim jako forma ubezpieczenia chroniąca inwestorów przed ryzykiem rynków akcji, czy zawirowań politycznych. Mogłoby stać się tak, jak kiedyś aktywem chroniącym przed utratą realnej wartości pieniądza. W 2018 r. istotny wpływ na rynek złota może mieć wyższa zmienność lub słabsza koniunktura na amerykańskim rynku akcji. Ewentualna korekta na giełdach akcji spowodowałoby przepływ części kapitału do bezpiecznych aktywów, co przy obecnej dysproporcji alokacji na rzecz inwestycji ryzykownych mogłoby dać początek trwałemu powrotowi hossy na rynek złota. Dla odmiany na rynku metali monetarnych panuje pesymizm. Wskaźnik put-call ratio dla opcji na złoto jest najwyższy od ponad 2 lat, pozycja spekulacyjna netto funduszy pozostaje na niskich poziomach: 28% dla złota i 9% dla srebra najniższym od 2 lat. Sytuacja techniczna jest umiarkowanie korzystna. Cena złota w ujęciu dolarowym od 2 lat rośnie w tempie zbliżonym do długoterminowej średniej, pozostając jednakże w ujęciu średnioterminowym w szerokim trendzie horyzontalnym o zakresie 1050 1400 USD/oz. Dość silny opór na poziomie 1300USD/oz był już kilka razy naruszany i jeśli zostanie zaatakowany z wysokiej bazy (przy obecnym ruchu z poziomu 5% poniżej oporu), to możliwe jest jego trwałe przebicie. Należy podkreślić, że każdy kolejny wzrost zapoczątkowywany grudniowymi podwyżkami stóp w dwóch ostatnich latach, rozpoczynał się z wyższego poziomu i jeśli podobny scenariusz zrealizuje się w pierwszym półroczu 2018 r., będziemy mogli mówić o odradzającym się powoli rynku byka.
Podsumowanie Zarówno sytuacja kruszcu z punku widzenia analizy technicznej, jak i ewentualny wzrost oczekiwań inflacyjnych na świecie powinny wspierać dalsze wzrosty cen złota, które nie musiałoby być postrzegane, przede wszystkim, jako forma ubezpieczenia czy bezpieczna przystań, chroniąca inwestorów przed ryzykiem rynków akcji, czy zawirowań politycznych. Mogłoby stać się, tak jak kiedyś, aktywem chroniącym przed utratą realnej wartości pieniądza. Uważamy, że w scenariuszu reflacyjnym, ale zakładając brak gwałtownych wzrostów rentowności długoterminowych obligacji, złoto może powalczyć w 2018 roku o pokonanie szczytu z 2016 roku, czyli przebicie poziomu 1400 dolarów za uncję. Michał Słysz Analityk Investors TFI Wykorzystaj zalety najstarszej inwestycji świata