STAN WOJENNY SĄSIEDZI'81 '83 Grzegorz Majewski R Wielu Polaków jest przekonanych o bierności Czechów i Słowaków wobec napaści na ich kraj w 1968 r. Nie zgłębiając tematu, posługują się obiegowo funkcjonującą opinią, co jest mocno krzywdzące. Inwazja państw Układu Warszawskiego nie przebiegała łatwo i przyjemnie. Wchodzące wojska od samego początku napotkały opór stawiany przez zwykłych ludzi, którzy na tę jedną chwilę stali się bohaterami. Nie otrzymali jednak znikąd wsparcia, a przewaga wroga była przytłaczająca. Gdy przegrali pierwsze starcie, zrobili coś, co robią wszelkie przegrane społeczności zeszli do podziemia. Udało im się zorganizować grupy opierające się władzy przez 21 lat do czasu Aksamitnej Rewolucji. Od pierwszych godzin po rozpoczęciu napaści na Czechosłowację wojsk Układu Warszawskiego społeczeństwo stawiło bierny opór poprzez przestawianie drogowskazów, budowanie barykad na trasie przejazdu kolumn wojskowych, odmawianie sprzedaży towaru okupantom, nierozmawianie po rosyjsku, drukowanie ulotkek w językach państw dokonujących napaści. Z powodu tych przeszkód posuwanie się kolumn wojskowych państw interwentów było opóźnione o wiele godzin w stosunku do planu. W tym czasie wojsko czechosłowackie pozostało w koszarach. Posłuchało apelu władz o niepodejmowanie walki zbrojnej przeciw agresorom, mimo ogromnego rozczarowania, że dowództwo nie każe im walczyć. Nastroje były powszechnie bardzo patriotyczne, żołnierze rwali się do walki. Zwyciężyła dyscyplina zaprawiona rozsądkiem wyższych dowódców, widzących bezsens zbrojnego oporu, oraz wiara w zreformowaną partię komunistyczną i jej I sekretarza Aleksandra Dubčeka, który był niekwestionowanym liderem z wielkim poparciem w całym kraju dzięki swemu udziałowi w rozmontowywaniu opresyjnego systemu w okresie Praskiej Wiosny. Zapobiegło to przelewowi krwi na dużą skalę, jaki z pewnością miałby miejsce, gdyby Czechosłowacja postanowiła użyć wojska do obrony przed agresorami. Nastroje społeczeństwa były takie, że ogromna jego część włączyłaby się do walki, co skończyłoby się wielką tragedią z krwawą jatką cywilów włącznie. Ledwie 12 lat wcześniej Armia Czerwona spacyfikowała walczące o wolność Węgry, dysponowała więc doświadczeniem w postępowaniu w podobnym przypadku i nie zamierzała się wycofać w razie czynnego oporu. Mieszkańcy zbierali się na głównych placach miast i słuchali nadawanych przez megafony apeli prezydenta Ludvika Svobody o niestawianie oporu. Początkowo w niektórych miejscach rozmawiano z żołnierzami, tłumacząc im, że są w bratnim kraju, co oczywiście 44 Pamięć i Przyszłość nr 2/2013 (20)
nie dawało żadnego rezultatu. Natychmiast pojawiło się mnóstwo napisów na murach i plakatów w językach czeskim i rosyjskim m.in. każących okupantom wynosić się z Czechosłowacji. Mimo apeli prezydenta część ludności podjęła walkę z sowiecką inwazją. Cały kraj demonstrował, a w niektórych miejscach dochodziło do regularnych walk ulicznych ludności z okupantami. Nastroje wymykały się spod kontroli, co spowodowało przejście do bardziej radykalnych form protestu. Na praskim placu Wacława demonstrantom udało się podpalić czołg, do bitwy doszło podczas ataku wojsk sowieckich na budynek czeskiego radia w Pradze. Obrońcami było ok. 500 cywilów uzbrojonych jedynie w kamienie, podczas gdy przeciwnik posiadał karabiny maszynowe i czołgi. W ciągu kilkugodzinnej walki zginęło 15 Czechów (w tym jeden czternastoletni chłopiec), wielu zostało rannych. Po stronie sowieckiej spłonęły trzy czołgi. Radio do ostatniej chwili nadawało wezwania o pomoc, mimo że żołnierze sowieccy byli już w środku. Kiedy po pewnym czasie dostali się do studia, z którego nadawano (udało się to im dzięki zdradzie jednego z pracowników), obsługa natychmiast przeniosła się do innego radia, tym razem regionalnego. Regionalne radia były ogromnym atutem Czechów i Słowaków. Sowieci nie przewidzieli, że umiejętnie kierowane, mogą nadawać audycje na znaczny obszar Czechosłowacji i tak się działo. Obsługa spacyfikowanej rozgłośni natychmiast przechodziła do innej, jeszcze niezlokalizowanej. Ta swoista zabawa w kotka i myszkę trwała przez kilka dni. W wielu miejscowościach Czechosłowacji odbywały się demonstracje. Po kilku dniach cały kraj został zajęty przez wojska okupacyjne, w tym polskie. Organizacje partyjne oddolnie ogłaszały niezgodę na okupację, na zebraniach otwarcie potępiano agresorów. Wierzono, że bierny opór coś da, że agresorzy się wycofają przecież zmian w Czechosłowacji dokonywała partia komunistyczna, nie siły reakcyjne. Po kilku dniach wojskowa operacja zajęcia kraju została zakończona. Na nowym etapie na agresorów czekała niespodzianka: okazało się, że na spacyfikowanie kraju potrzeba więcej czasu, niż trwało zajęcie go przez wojsko. Powszechne patriotyczne nastroje próbowała tonować partia komunistyczna wraz z Dubčekiem. Co kilka, kilkanaście dni w jakimś miejscu spontanicznie wybuchały strajki lub demonstracje. W listopadzie miały miejsce strajki i demonstracje uliczne, które zostały stłumione przy użyciu siły. Jak zwykle przy takich okazjach znowu nie obyło się bez ofiar. Rozpoczęto innego rodzaju manewry, przećwiczone podczas instalacji systemu komunistycznego m.in. w Polsce. Usuwano ze stanowisk reformatorów, przede wszystkim z ministerstw siłowych wojska i milicji. Mając zaplecze w tych służbach, rozprawiano się z kolejnymi opozycyjnie nastawionymi członkami władz. W kwietniu 1969 r. usunięto samego Dubčeka. Stało się to możliwe także wskutek zmęczenia obywateli przedłużającą się walką. Zanim jednak do tego doszło, do wstrząsającego w swej wymowie protestu przystąpił student Jan Palach. 16 stycznia 1969 r. dokonał aktu samospalenia na głównym placu Pragi, na oczach zdumionych i wstrząśniętych przechodniów. W pozostawionym liście podpisał się jako pochodnia nr 1, ostrzegając, że jeśli nie wypełni się jego żądań, m.in. zniesienia na nowo wprowadzonej cenzury, ponownego przystąpienia społeczeństwa do walki, pojawią się jego naśladowcy. Chciał w ten sposób wstrząsnąć sumieniem narodu, który powoli tracił impet niezgody i wchodził na tory normalizacji, zgodnie z intencjami okupantów. Ledwie kilka dni potem, 20 stycznia, kolejną żywą pochodnią został robotnik Josef Hlavaty. W ciągu miesiąca od samospalenia Palacha w Czechosłowacji dokonano 10 prób samospaleń. Miesiąc po czynie Palacha następną żywą pochodnią (z numerem drugim) określił się student Jan Zajíc. 4 kwietnia samospalenia dokonał Evžen Plocek, członek Komunistycznej Partii Czechosłowacji z Jihlavy. Ogółem samospaleń dokonało ok. 30 osób, siedem z nich zmarło. W marcu 1969 r. rozegrano na mistrzostwach świata dwumecz hokeja pomiędzy ZSRS a Czechosłowacją. 21 marca ekipa Czechosłowacji wygrała pierwszy 2 : 0. Podczas spotkania czechosłowaccy kibice wywieszali transparenty antysowieckie, na jednym z nich widniał napis głoszący, że tutaj to i czołgi im nie pomogą. Po spotkaniu zawodnicy czechosłowaccy demonstracyjnie nie podali rąk pokonanym przeciwnikom. W kraju odbyły się demonstracje, choć jeszcze niezbyt liczne. Dopiero 45
przy rewanżu 28 marca, kiedy Czechosłowacja ponownie pokonała ZSRS tym razem 4 : 3, w Czechosłowacji zapanowała euforia. Kilkaset tysięcy ludzi wyległo na ulice. Atakowano wszelkie miejsca kojarzone z ZSRR. Do tłumienia zamieszek użyto milicji oraz wojska, głównie sowieckiego. Było wielu rannych. Związek Radziecki wykorzystał zamieszki do wysłania żądań wobec Czechosłowacji, skutkiem czego było jeszcze większe odejście od reform Praskiej Wiosny. Ze stanowisk odchodzili reformatorzy, na ich miejsce powoływano ludzi wiernych nowemu reżimowi, uległych wobec okupantów. Do ostatnich wielkich zamieszek doszło w pierwszą rocznicę inwazji. Na ulice wyszło kilkaset tysięcy obywateli Czechosłowacji w wielu miastach. Milicja i wojsko użyły broni, było pięciu zabitych, kilkadziesiąt osób zostało rannych, a kilka tysięcy demonstrantów aresztowano. Posłuszny już wtedy parlament przyjął ustawę tzw. pałkową. Uproszczono w niej procedury sądowe, zezwolono na przetrzymywanie przez wiele dni zatrzymanych bez sądu, na szybkie relegowanie z uczelni i wyrzucanie z pracy. Od tego momentu kraj zaczął całkowicie pogrążać się w letargu normalizacji, jak eufemistycznie określał swoje rządy następca Dubčeka Gustáw Husák. Po samej napaści w sierpniu 1968 r. społeczeństwo nie wytworzyło żadnych organizacji mających walczyć przeciw okupantom, ponieważ tę rolę przejęła Komunistyczna Partia Czechosłowacji (KPCz). W miarę upływu czasu okazywało się, że KPCz jest coraz bardziej oczyszczana z elementów opozycyjnych, a sam Dubček idzie na coraz większe ustępstwa, podpisując kolejne akty mające legitymizować nowe porządki. Nie ulega wątpliwości, że najliczniejszą grupą opozycyjną byli komuniści wyrzuceni podczas czystek partyjnych z KPCz. Było ich ponad 500 tys. Większość jednak uważała, że z wystąpieniem przeciw ZSRR i odnową socjalizmu trzeba czekać na zmianę sytuacji międzynarodowej, a KPCz traktowała jako siłę sprawczą przyszłych zmian. Byli oni w ten sposób wierni programowi formułowanemu w 1968 r. Ci zaś, którzy chcieli trwać w bardziej czynnym oporze, nie byli jednomyślni odnośnie, sposobu działania i celów. W takiej sytuacji nieliczni dysydenci nie byli w stanie wpłynąć na społeczeństwo i skłonić obywateli, by masowo poparli ich program działania. Jako jedne z pierwszych zorganizowały się grupy młodych ludzi, którzy w grudniu 1968 r. założyli Hnutí revoluční mládeže (HRM) Ruch Rewolucyjnej Młodzieży. Wśród założycieli byli: Jaroslav Suk, Jan Frolík, Jaroslav Bašta, Petruška Šustrová, Vavřinec Korčiš, Petr Uhl. Współpracowała z nimi zachodnioniemiecka lewicowo nastawiona studentka Sibylle Plogstedt. Członkowie organizacji dla uzyskania legalnego pomieszczenia założyli klub socjologiczno-historyczny z elementami futurologii. Pozwoliło im to na zakonspirowanie spotkań bez narażania prywatnych mieszkań. Na początku postrzegali się bardziej jako ruch, dopiero później, gdy okazało się, jak władza radzi sobie z niepokornymi, członkowie wytworzyli struktury konspiracyjne i przyjęli pseudonimy. HRM zyskiwał nowych członków, czasem nawet wstępowały do niego całe grupy studentów socjalistycznych, których organizacje na skutek normalizacji się rozpadały. Powodowało to tarcia ideologiczne. Część określała się jako trockiści, niektórzy szli w stronę anarchizmu, jeszcze inni dopuszczali istnienie drobnego gospodarstwa kapitalistycznego, nazywanego w Polsce prywatną inicjatywą. Jednak dla wszystkich członków HRM najważniejsze okazało się nauczenie się reguł konspiracji, działania częściowo jawnego, częściowo tajnego (m.in. poligrafia). Większość z nich zaangażowała się później w opór przeciw władzy, ale już dużo mądrzej, wykorzystując swoje doświadczenia w konspiracji z okresu HRM. Ruch został rozbity na skutek działań agenta Josefa Čechala. Starał się on pchnąć młodych ludzi do akcji z bronią w ręku, do podkładania bomb, zabijania wykrytych szpicli, co zapewne dałoby władzy pretekst do szerokich prześladowań w ramach obrony przed terroryzmem. HRM ograniczył się do samych akcji informacyjnych (produkownie ulotek, wydawanie i dystrybucja gazetek) i prób organizowania demonstracji. W sierpniu 1969 r. wydał w nakładzie 100 tys. egzemplarzy ulotkę wzywającą do udziału w obchodach rocznicy napaści na Czechosłowację. Pod koniec roku HRM planował zdobycie na jakiś czas rozgłośni Czeskiego Radia, żeby nadać odezwę w rocznicę samospalenia Jana Palacha. W tych pracach uczestniczył także prowokator Josef Čechal. Z powodu jego działalności 46 Pamięć i Przyszłość nr 2/2013 (20)
w grudniu zostało zatrzymanych około 20 członków HRM, a następnie w przebiegu śledztwa ujawniono około 50 członków. Zatrzymani nie znali prawa, byli w większości młodymi ludźmi, nie wiedzieli, jak się zachowywać na przesłuchaniach, toteż funkcjonariusze bezpieki uzyskali sporo obciążających zeznań. Śledczy odnotowali spory sukces, uzyskując 70 nazwisk kolejnych uczestników HRM, jednak dalszych 50 pozostało dla nich nieznanych. Podczas procesu oskarżeni odwoływali swoje zeznania ze śledztwa. Był to największy proces polityczny po zdławieniu Praskiej Wiosny, oskarżeni otrzymali wyroki od 14 miesięcy do 4 lat. Najwyższy wyrok otrzymał Petr Uhl. Skazano także zachodnioniemiecką studentkę Sibyllę Plogstedt na karę 2,5 roku więzienia, po odbyciu której została deportowana. Wielu członków HRM emigrowało jeszcze przed 1977 r. Na Zachodzie przyłączali się oni do trockistów i starali się stamtąd atakować KPCz i Związek Radziecki. Jeden z członków Petr Uhl stał się potem filarem współpracy polskiej i czechosłowackiej opozycji. Ten niezwykle inteligentny człowiek doskonale rozumiał, że z komunizmem nie można walczyć w pojedynkę. W okresie Praskiej Wiosny legalne organizacje przeżywały rozkwit. Československa socialistycka strana (CSS) Czechosłowacka Patia Socjalistyczna wiosną 1968 r. żądała równouprawnienia w stosunkach z KPCz. Szczególnie aktywna była jej część z Brna. Po sowieckiej napaści jej członkowie stawiali opór wobec normalizacji, a kiedy represje stały się coraz bardziej dotkliwe, zaczęli organizować się w podziemiu w oczka, które z kolei skupione były po kilka w komórkach. W tym czasie komunistom udało się doprowadzić do odwołania antysowiecko nastawionych kierujących CSS. Konspiratorzy rozpoczęli druk ulotek, pism i odezw mających organizować społeczeństwo do walki o powrót Praskiej Wiosny. Do współpracy udało im się wciągnąć członków KPCz, w tym Jaroslava Šabatę, inicjatora Małego Programu Działania. Program był dość radykalny, w swej treści bowiem zakładał m.in. odrzucenie głównej roli KPCz, przygotowanie społeczeństwa do rewolucji, wyzwolenie państwa z obozu socjalistycznego, powołanie niezależnego ruchu mającego zniszczyć reżim Husaka. Dyskusja nad programem toczyła się od drugiej połowy 1970 r. Šabata został aresztowany w listopadzie 1971 r. i skazany na 6,5 roku więzienia. Wyszedł warunkowo w grudniu 1976 r. Do więzienia wrócił w 1978 r. na dwa lata za udział w spotkaniu z polskimi opozycjonistami. Resztę grupy rozbito w styczniu 1972 r. Po kilkudniowym procesie sześciu członków skazano na wyroki od dwóch do czterech lat więzienia. Kilka miesięcy po inwazji podjęto pierwsze próby zjednoczenia rozbitej opozycji. Jedną z poważniejszych prób podjęto w 1971 r. Dotyczyła ludzi skupionych wokół Małego Programu Działania oraz Jana Tesařa. Wiązało się to z wydaniem ulotki wzywającej do bojkotu wyborów zarządzonych na listopad 1970 r. Podpisało się pod nią kilka organizacji: Inicjatywa Organizacji Rewolucyjnej Frakcja Jan Palach, Czechosłowacki Ruch na rzecz Demokratycznego Socjalizmu, Obywatelski Ruch Oporu, Komuniści w Opozycji, Socjalistyczny Ruch Obywateli Czechosłowacji. Po wydaniu tej ulotki represje się nasiliły i członkowie wymienionych organizacji zostali aresztowani i skazani na więzienie, średnio na dwa lata. Akcja służby bezpieczeństwa (StB) była bardzo szybka, wiązało się to prawdopodobnie z zagrożeniem, jakim mogła się w tym czasie stać zjednoczona opozycja. Ostatnim większym zrywem opozycji przed nową erą, jaka przyszła dopiero w roku 1977 wraz z Kartą 77, był Manifest Socjalistycznego Ruchu Obywateli Czechosłowacji wydany w związku z piątą rocznicą napaści Związku Radzieckiego na Czechosłowację. Opozycjoniści stwierdzali w manifeście, że wydarzenia te są dowodem, że bez demokracji nie można budować socjalizmu. Wierzyli, że zmiana układu sił międzynarodowych może przynieść Czechosłowacji odrodzenie. Rok 1973 był ostatnim, w którym notuje się jeszcze pewną liczbę wystąpień czysto politycznych. Był to czas, kiedy większość znaczących dla opozycji osób siedziała w więzieniu, zaczynał się marazm. W tym samym czasie w drugiej części państwa czechosłowackiego, w Słowacji, kształtowała się opozycja w dwóch podstawowych nurtach: laickim oraz chrześcijańskim. Komuniści nie byli w tej części państwa zbyt popularni z wyjątkiem Dubčeka. Społeczeństwo słowackie było bardziej podobne do polskiego silne wiarą katolicką. Okres Praskiej 47
Wiosny to czas, kiedy do swoich parafii wracali księża uprzednio w latach 40. i 50. wywiezieni do więzień i obozów. W czasie normalizacji na powrót zaczęto prześladować wierzących, ci jednak byli teraz lepiej zorganizowani. Państwo nadal zakazywało działalności księżom, na pełnienie posługi kapłańskiej pozwalało jedynie niektórym. W odpowiedzi powstał fenomen zwany Tajnym Kościołem. Organizowano modlitwy, a nawet msze w prywatnych domach. Młodzi Słowacy, jeśli tylko mogli, za granicą, m.in. w Polsce, kształcili się na księży. W 1973 r. słowaccy katolicy rozpoczęli wydawanie podziemnego pisma katolickiego Orientácie. Pismo to wychodziło do 1983 r., a więc nieprzerwanie nawet w okresie nagonki na opozycję, spowodowanej powstaniem w Polsce Solidarności. Pismo miało tematykę głównie chrześcijańską, prezentowało dorobek katolickich, ale także laickich myślicieli ze Słowacji. Publikowano w nim poezję, tę niepokorną, która nie przeszła cenzury. W okresie bezpośrednio po inwazji, do połowy 1969 r., okupanci nie polegali na czechosłowackiej służbie bezpieczeństwa (StB) i milicji. Wszelki opór dławili przy pomocy swoich wojsk, nie może więc dziwić duża liczba ofiar śmiertelnych wśród stawiających go obywateli. Zarówno demonstracje sierpniowe, jak i te odbywające się później musieli tłumić okupanci. W tym czasie zwolennicy sowietów dokonywali zmian, które pozwoliły im na objęcie kontroli nad resortami siłowymi. Przeprowadzono to skutecznie, o czym świadczy fakt tłumienia demonstracji w pierwszą rocznicę napaści siłami wyłącznie czechosłowackich służb. W późniejszym czasie służby te całkowicie uległy moskiewskim mocodawcom i prowadziły walkę z opozycją za pomocą wszelkich dozwolonych przez KPCz sposobów. Nikt z partyjnych włodarzy nie zamierzał, na szczęście, powracać do okresu stalinowskiego. Wiedzieli oni, że jest to zagrożenie dla nich samych, pamiętali okres, gdy bezpieka była wszechpotężna i nikt nie czuł się bezpieczny. Mimo to stosowano szykany, z wieloletnim więzieniem i ciężkim pobiciem (niekiedy śmiertelnym) włącznie. Największe nasilenie represji wobec opozycji wystąpiło w latach 1971 1972. W tym czasie w więzieniu znalazło się wielu opozycjonistów, których sądzono za czyny podlegające zarzutom innym niż polityczne. Starano się w ten sposób zaprzeczyć istnieniu więźniów politycznych. Bilans sowieckiej interwencji był tragiczny. W ciągu jednego roku od napaści zginęły 72 osoby, w tym 12 kobiet i troje dzieci, wielu dokonało samospaleń. Kilka tysięcy było rannych. Na emigrację zdecydowało się ok. 200 300 tys. ludzi. Zdezerterowało wielu żołnierzy, zwłaszcza służących na granicy niemieckiej. W ciągu kilku lat wielu ludzi zostało uwięzionych, społeczeństwu złamano kręgosłup, nastąpiła noc okupacji wewnętrznej. Jeśli porównać te dane z polskim stanem wojennym wprowadzonym w roku 1981 dla zdławienia Solidarności, to widać, że w Czechosłowacji, pozornie bez walki przyjmującej okupantów, sprzeciw społeczeństwa przyniósł krwawe ofiary większe niż w Polsce. Opór postawiony w pierwszym okresie przez czechosłowackie społeczeństwo stał się podstawą, na jakiej zbudowano głośną później w świecie Kartę 77 i wypromowano na polityka światowego formatu skromnego pisarza Václava Havla. Bez tego oporu nie byłoby Aksamitnej Rewolucji. Bibliografia Opozice a odpor proti komunistickému režimu v Československu 1968 1989, red. P. Blažek, Praga 2005. J. Šimulčik, Svetlo z podzemia, wydawnictwo Michala Vaška 1997. M. Otahal, Prvni fáze opozice proti takzvané normalizaci (1969 72), w: Dvédesetileti před listopadem 89, praca zbiorowa, Praga 1993. S. Plogstedt, Im Netz der Gedichte Gefangen in Prag nach 1968, Berlin 2001. 48 Pamięć i Przyszłość nr 2/2013 (20)
49