KLUB SPORTOWY FORMA WODZISŁAW ŚLĄSKI WODZISŁAW ŚLĄSKI Wodzisław Śląski NR 42 LUTY 2009,cd., na str. 4,fot. A.Grzesiak,cd., na str. 2 08.01.2009,fot. M.Macha acd., na str. 6,fot. M.Macha 5 lat Formy! W miniony piątek odbyło się zebranie sprawozdawcze Klubu Sportowego Forma Wodzisław, podczas którego podsumowano ostatni rok działalności wodzisławskich biegaczy. Okazją do podwójnego świętowania było 5-lecie istnienia klubu, który powstał w 2004 roku najpierw pod nazwą Stowarzyszenia na Rzecz Promocji Zdrowia i Walki z Uzależnieniami, później Stowarzyszenia Forma Wodzisław, a obecnie Klubu Sportowego Forma Wodzisław. Z życzeniami dla wodzisławskich biegaczy pobiegli Prezydent Wodzisławia Mieczysław Kieca, Naczelnik Wydziału Promocji wodzisławskiego magistratu Zbigniew Podleśny, Przewodnicząca Rady Dzielnicy Wilchwy Małgorzata Żebrak, radna Rady Miasta w Wodzisławiu Teresa Rybka oraz sponsorzy, bez których działalność klubu byłaby znacznie ograniczona czyli Danuta Janik, Józef Grochowski i Jerzy Waltar.
Maraton na Ziemi Świętej Pod koniec września usiadłem przed komputerem i zacząłem planować wyjazd do Izraela chcąc odwiedzić rodzinę, a przy okazji zwiedzić Ziemię Świętą. Właśnie w tym roku rozpocząłem również biegać przez co trafiłem do Formy. W październiku zaliczyłem pierwszy maraton w Koszycach. Ku mojemu zaskoczeniu i przy tym wielkiej radości zauważyłem, że w terminie jakim się wybieram do Izraela w mieście Tiberias nad jeziorem Galilejskim odbędzie się maraton. Postanowiłem działać i dopełnić wszystkich formalności by wziąć udział w tej imprezie 8 stycznia 2009 roku. Wyjazd wypadł w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, więc po przyjeździe na miejsce miałem dużo czasu by dobrze przygotować się - takie były plany. Wraz z moją miłością wylądowaliśmy w Tel Avivie. Trening zaplanowałem sobie na drugi dzień pobytu i tu pierwsze moje oczarowanie piękną promenadą nad morzem Śródziemnym, która ciągnęła się 9 km aż do Jaffy. Biegnąc mijałem wielu biegaczy i rowerzystów, którzy podobnie jak ja docenili i także korzystali z uroków tego fantastycznego miejsca. Powrót tą samą trasą i 18 km zaliczone - nieźle. Jaffa, piękny krajobraz wybrzeża w Tel Avivie Oczywiście Izrael posiada wiele ciekawych miejsc które należało odwiedzić: Jerozolima, Betlejem, Morze Martwe, Nazaret, Kafarnaum, Ein Tabha, czy też największe miniatury na świecie w parku zwanym Mini Israel to i zabraliśmy się z wielkim zapałem. Było też rozczarowanie gdy nadszedł sylwester i ostatnie minuty przed północą, zrobiło się smutno ponieważ w Izraelu nie obchodzi się tego wydarzenia w ogóle! Państwo Żydów, Arabów i wielu mniejszościowych wyznań. Poza tym wspaniałe widoki, wiele ujmujących miejsc, no i ta wojna z Palestyną. Na początku trudno było się przyzwyczaić do sprawdzania toreb, ubrań, plecaków i widoku wojska z pełnym uzbrojeniem na chodnikach, skrzyżowaniach. Widok na Jerozolimę Wróćmy do przygotowań do biegu, no niestety plany napięte, mało snu no i grypsko się przyplątało 5 dni przed biegiem - dramat! Trzy dni w łóżku, wysoka temperatura i odliczanie do Startu, zwiedzanie też poszło w odstawkę. W ostatni dzień przed Maratonem, temperatura spadła, odliczanie godzin do startu. Teraz to i wynik i ambicje odeszły na bok, teraz to żeby w ogóle wystartować i jakoś dobiec do mety, biorąc pod uwagę że to dopiero drugi maraton i marne przygotowanie, nie licząc jeszcze osłabienia organizmu przebytą i nie do końca wyleczoną chorobą. Jestem na starcie, ładna pogoda, czuje się o dziwo nawet dobrze. Jest strzał, bieg nad samym brzegiem jeziora wokół piękne widoki, pierwsze 10 km jest dobrze, choć bardzo spokojnie zacząłem. Druga dziesiątka już dużo gorzej, jednak wychodzi wszystko co nie dopracowane, nie wyleczone, nie dospane. Są też miłe momenty, jak ktoś - oczywiście po koszulce Formy rozpoznaje że jestem z Polski, pozdrawia po angielsku, niemiecku. Bardzo miłe, sympatyczne, dodaje mi otuchy, co 5 kilometrów wodopój żadnego nie odpuszczam, choć nie ma gorąco jakieś 18-20 stopni. Jest wreszcie nawrót, no! Półmetek teraz to już z górki. Łatwo powiedzieć, na 23 km zaczepia mnie izraelski biegacz, pyta po angielsku czy z Polski, z moim Kali chcieć, Kali umieć, próbuje zrozumieć i łamaną angielszczyzną odpowiedzieć. Dowiedziałem się że nazywa się Warszawski, a jago ojciec walczył w II wojnie światowej obronie Warszawy, że urodził się już w Izraelu, no i nie mówi po polsku - no to nie pogadamy. Biegnę dalej, na 28 km dostałem powera i przez kolejne 5 km nawet nieźle mnie poniosło, no ale potem to już powrót do tego co było po 10 km. I tak spokojnie przepiękną trasą zbliżałem się do mety, gdzie na mnie czekała z aparatem moja miłość. Czas 4.06.26 marny, ale przeżycia wielkie i to się liczy! Robert Mazanik 2 Szafy, garderoby, zabudowy wnęk Rydułtowy ul. Bema 3 Turza Śląska ul.. Bogumińska 21 tel./fax (032) 451-41-29 Wodzisław Śląski ul. Średnia 3 Tel. 032/ 4571273, 032/ 4555467