KATARYNKA scenariusz dla GROCHa SCENA I Ulica. Wystawy sklepowe. Wychodzi narrator. NARRATOR: Pan Tomasz. Był prawnikiem adwokatem. Teraz nie pracuje, jest na emeryturze. To bardzo mądry, starszy człowiek. Wchodzi starszy pan (ciemnogranatowe palto, popielate spodnie, połyskujące buty, nieco wyszarzały cylinder). Ma siwe bokobrody, pochylony, ręce ma w kieszeni, przytrzymuje pod pachą laskę (lub parasol). Chodzi powoli, flegmatycznie (bez energii). Mija wystawy sklepowe, ustępuje miejsca przechodnio, którzy kolejno wchodzą na scenę (ilość do uzgodnienia). Przygląda się zdjęciom na wystawie u fotografa, mija sklep zegarmistrza. Mija ładną kobietę. Wyciąga binokle (okulary). Robi to bardzo powoli, zakłada na nos, odwraca się za kobietą, ale ona już jest daleko. Idzie dalej, mija ładną kobietę odsuwa się na bok, przygląda się jej, uśmiecha. Wzdycha. Ściąga okulary. Siada na ławce. Zamyśla się, wspomina dawne czasy. SCENA II Z lewej strony mieszkanie stół (biurko), książki, kanapa. Okno. Przy biurku siedzi młody mężczyzna ubrany tak jak pan Tomasz ze sceny I. Ma dużo włosów i wąsy zakręcone do góry. Z prawej strony sklepy (lub mieszkanie na pierwszym planie, sklepy w oddali, na drugim planie). Wchodzi narrator. NARRATOR: Pan Tomasz młody adwokat (prawnik). Dużo pracuje. Spotyka się z różnymi kobietami. Na scenie pojawia się kobieta, przygląda się wystawom sklepowym. Pan Tomasz w pośpiechu chowa papiery do aktówki i pośpiesznie wychodzi. Ponownie pojawia się z drugiej strony sceny w okolicy sklepów. Idzie energicznie, szybko, prawie biegnie; wyprostowany, pewny siebie. Podchodzi do kobiety. PAN TOMASZ: Frania, ty tutaj! Dzień dobry! Pięknie wyglądasz. Spotykamy się dzisiaj o szesnastej! FRANIA: Dzień dobry Tomaszu. Dzisiaj o szesnastej w kawiarni. PAN TOMASZ: O szesnastej! Teraz biegnę do pracy, do sądu. Do zobaczenia. Szybko odchodzi, nie czekając na odpowiedź. Frania macha powoli ręką, zamyśla się, schodzi ze sceny.
SCENA III Pan Tomasz prawie biegnie. Zatrzymuje się pod sklepem z zegarkami. Patrzy na zegarki, porównuje czas na swoim zegarku i z przerażeniem miga: PAN TOMASZ: Już piętnasta! Spóźnię się na spotkanie z Zosią! Pojawia się Zosia. Idzie w kierunku Tomasza. Tomasz całuje ja w rękę i mówi: ZOSIA: Idziemy na spacer do parku. PAN TOMASZ: Tak, bardzo się cieszę. Chodźmy do pobliskiego parku, bo mam czas tylko do szesnastej. Zasmucona ZOSIA: Dobrze, chodźmy. Szkoda, że jesteś taki zajęty. Wychodzą. SCENA IV Na pierwszym planie kawiarnia. Na drugim planie sklepy. Pan Tomasz żegna się Franią. Frania schodzi ze sceny. Pan Tomasz idzie do kawiarni. Przy stoliku siedzą dwie piękne kobiety. Migają do siebie. JÓZIA: Już jest osiemnasta, a pana Tomasza jeszcze nie ma. FILKA: Tak, ale wiesz jak bardzo Tomasz jest zapracowany. Wchodzi pan Tomasz. TOMASZ: Dobry wieczór pani Józio. Całuje w rękę. TOMASZ: Dobry wieczór pani Filko. Całuje w rękę. TOMASZ: Przepraszam za spóźnienie. Miałem bardzo dużo pracy. Do stolika podchodzi kelner, zwraca się do gości. KELNER: Czego panie sobie życzą na kolację? Kobiety zastanawiają się przeglądają menu. SCENA V Pan Tomasz bez wąsów. Na głowie trochę siwych włosów. Pan Tomasz urządza mieszkanie. Przestawia kanapę, biurko. Zawiesza obrazy, zegar, zmienia ułożenie obrazów. Układa książki. Kładzie serwetę na stolik przy kanapie. Wazon z kwiatkiem. Zaciera ręce z zadowoleniem. Wchodzą znajomi Pana Tomasza. Kilku mężczyzn (np.3, w tym jeden z dzieckiem), jedno małżeństwo (też może być z dzieckiem) i 3 kobiety. Witają się, rozmawiają, podziwiają mieszkanie. Stop klatka. NARRATOR: Pan Tomasz szuka żony. Wszyscy zaczynają ponownie rozmawiać. Pan Tomasz na planie pierwszym, z boku, mówi do siebie: TOMASZ na boku: Wszystkie kobiety są ładne. Którą mam wybrać na żonę?
Podchodzi do jednej, całuje w rękę, kłania się, uśmiecha. Odchodzi na stronę i mówi do siebie: TOMASZ: Ta jest za młoda. Druga z kobiet woła: KOBIETA 2: Tomaszu, Tomaszu, chodź do nas, szybko! Tomasz do siebie: TOMASZ: Tą znam już za długo, też nie może być moją żoną. Podbiega trzecia, bardzo energicznie. KOBIETA 3: Panie Tomaszu, prosimy do nas, nudno bez pana. Kobieta odchodzi.: TOMASZ (do siebie): Ta pani też nie może być moją żoną, bo jest bardzo energiczna. A tamta Odwraca głowę w kierunku gości Jest piękna, w dobrym wieku i spokojna, ale przestała czekać na mnie i wyszła za mąż za innego SCENA VI Pokój Tomasza. TOMASZ: Pan Tomasz nie ożenił się. Został sam. Interesuje się sztuką. Chodzi na koncerty, do teatru i muzeum. Wchodzi pan Tomasz, trzyma pakunek w szarym papierze, kładzie na stole, ostrożnie ściąga papier. Podziwia obraz, zawiesza. TOMASZ: Piękny. Jutro kupię jeszcze kilka. SCENA VII Ulica, wystawy sklepowe. Pan Tomasz przygląda się wystawom. Wchodzi kataryniarz, staje za panem Tomaszem i zaczyna grać. Pan Tomasz aż podskakuje z przerażenia, odwraca się do niego oburzony, Jest wściekły. TOMASZ: okropność! Szybko schodzi ze sceny. NARRATOR: Pan Tomasz nienawidzi katarynek i kataryniarzy. Mówi, że to nie jest prawdziwa muzyka. SCENA VIII Pan Tomasz przy biurku. Na podwórze wchodzi mężczyzna, odwraca się, wzywa kogoś ręką. Wchodzi kataryniarz. Mężczyzna daje kataryniarzowi pieniądze, pokazuje palcem na okno domu pana Tomasza i odchodzi. Kataryniarz pod oknem gra, przytupuje nogą. Pan Tomasz zrywa się z krzesła, podbiega do okna, grozi kataryniarzowi. Zamyka okno, kładzie się na kanapie. Kataryniarz odchodzi.
SCENA IX Dom pana Tomasza. Wchodzi pan Tomasz ze stróżem. TOMASZ (do stróża): Słuchaj no, kochanku A jak ci na imię?... STRÓŻ: Kazimierz, proszę pana. TOMASZ: Słuchaj Kazimierzu! Ile razy wrócę do domu późno i ty otworzysz mi bramę, dam ci 20 groszy. Rozumiesz? STRÓŻ: Rozumiem, proszę pana. TOMASZ: Do tego dam ci każdego miesiąca 10 złotych za to, że nigdy nie będziesz wpuszczał (zapraszał) katarynek. Rozumiesz? TOMASZ: Tak, rozumiem SCENA X Mieszkanie pana Tomasza. Naprzeciw drugie mieszkanie. Tam kanapa, stoły, krzesła. Bardzo skromnie. Pan Tomasz siedzi przy biurku. Wstaje, przeciąga, podchodzi do okna, patrzy. Na scenę wchodzą dwie kobiety z bagażami. Jedna prowadzi za rękę dziewczynkę. Dziewczynka ma ciemne włosy, jest ładna, ale ma bladą cerę. Wchodzą do mieszkania, rozglądają się. Mama przyprowadza dziewczynkę do kanapy, pomaga jej usiąść. Potem razem z drugą kobieta rozpakowują walizki, układają rzeczy. SCENA XI Pan Tomasz patrzy przez okno. Z drugiej strony w mieszkaniu jedna z kobiet zamiata podłogę, druga siedzi na kanapie, wyszywa. Dookoła pełno materiałów, nici. Dziewczynka siedzi przy oknie, jest smutna. Rozbiera powoli lalkę, potem z trudem, powoli ją ubiera. Do dziewczynki podchodzi kobieta (ta, która skończyła zamiatać). Daje dziewczynce bukiet kwiatów. Dziewczynka rozwiązuje bukiet, wącha kwiatki, układa od nowa bukiet. Mówi do kobiety. DZIEWCZYNKA: Prawda, mamo, że tu jest smutno Pan Tomasz zamyka okno. TOMASZ (mówi do siebie, zamyślony): Dziwne dziecko. Zawsze taka smutna. Nie biega po pokoju, nie śpiewa, nie śmieje się. Dziwna dziewczynka. Siada przy biurku. SCENA XII Mieszkanie. Meble skromne. Drabina (prowadząca na strych). NARRATOR: Historia dziewczynki. Wchodzi kobieta z dziewczynką. Dziewczynka podskakuje radośnie, wyrywa się mamie i biega dookoła stołu. W końcu siada na kanapie. Mama przygotowuje posiłek.
DZIEWCZYNKA: Nie chcę jeść! MAMA: Dlaczego? MAMA: Źle się czuję. Mama podchodzi do dziewczynki, przykłada rękę do czoła. Szuka termometru. Mierzy temperaturę. MAMA (z przerażeniem): 39 stopni! Kładzie dziewczynkę, przykrywa kołdrą. Wychodzi. Wraca z lekarzem. Lekarz ubrany elegancko w garnitur z teczką. Bada dziewczynkę. Dziewczynka budzi się. DZIEWCZYNKA: Czy jeszcze jest noc? Lekarz bada jej oczy. Kiwa ze smutkiem głową, rozkłada bezradnie ręce. LEKARZ (mówi do matki): Trzeba czekać. Matka smutna, ociera łzę, odprowadza lekarza do drzwi. SCENA XIII Ten sam pokój. Dziewczynka śpi na kanapie. Mama wyszywa. Dziewczynka budzi się, siada, ziewa, przeciąga się. DZIEWCZYNKA: Mamo, dlaczego ja mamy nie widzę Mama odkłada robótkę, siada na kanapie obok dziecka, obejmuje dziewczynkę ręką. MAMA: Bo oczy masz zasłonięte, ale to minie. SCENA XIV To samo miejsce. Dziewczynka chodzi po pokoju, powoli, dotyka wszystkie sprzęty, widać, że nie widzi. Podchodzi do niej mama, żeby pomóc. Siadają. DZIEWCZYNKA: Prawda, mamo, że mam niebieska sukienkę?... MAMA: Nie, dziecko, masz popielatą (szarą) DZIEWCZYNKA: Mama ją widzi? MAMA: Widzę, kochanie. DZIEWCZYNKA: Ja też będę widziała za kilka dni?...nie, może za miesiąc Mama wzdycha, nic nie mówi. DZIEWCZYNKA: Prawda, że na dworze jest dzień, a w ogrodzie są drzewa? Czy do nas przychodzi ten biały kotek? A ja widzę się w lustrze? Mama podaje jej lusterko. MAMA: Musisz patrzeć tutaj, gdzie jest gładkie. Dziewczynka przykłada lustro do twarzy, potem gwałtownym gestem odkłada na bok: DZIEWCZYNKA: Nic nie widzę! Mama płacząc wybiega z pokoju. Dziewczynka wstaje z kanapy, powoli poznaje otoczenie, dotyka, wącha, podchodzi do drabiny, wspina się. SCENA XV Mieszkanie pana Tomasza i mieszkanie naprzeciw, w którym są dwie kobiety i dziewczynka. Dziewczynka siedzi przy oknie. Jej mama i druga kobieta wyszywają.
DZIEWCZYNKA: Mamo, tutaj jest nudno. Nie ma ogrodu, nie ma strychu. Nic nie słychać. Smutno mi. Chciałabym wrócić do naszego domu (tamtego domu). STOP KLATKA Pan Tomasz wchodzi do swojego pokoju, siada przy biurku, wyciąga dokumenty. Coś pisze, przegląda dokumenty, zagląda do grubej księgi. TOMASZ (do siebie): Dobrze, dobrze, zobaczę co się da z tym zrobić. Muszę rozwiązać tę sprawę. Dalej przegląda papiery, czyta, zastanawia się, coś notuje. STOP KLATKA Na podwórze wchodzi kataryniarz, zaczyna grać. Dziewczynka zaczyna się śmiać, wstaje z krzesełka, wygląda przez okno. Klaszcze w ręce. Zaczyna się kręcić dookoła wyciąga ręce do kobiet, które odkładają swoje robótki i chwytają dziewczynkę za ręce, tworząc kółko i tańczą wesoło. W tym samym czasie Pan Tomasz zdenerwowany rzuca papiery na biurko, gwałtownie wstaje i podchodzi zdenerwowany do okna, wychyla się, chce krzyknąć do kataryniarza, żeby przestał. Popatrzył naprzeciwko. Znieruchomiał i patrzył na tańczącą dziewczynkę. Wbiega zdenerwowany stróż. Mówi do Pana Tomasza: STRÓŻ: Już biegnę wyrzucić tego łobuza, tego kataryniarza! Powiem mu, powiem! Żeby szybko stąd uciekał. TOMASZ (spokojnie do stróża): Słuchaj no, kochanku a jak ci na imię?... STRÓŻ: Paweł, proszę pana. TOMASZ: Słuchaj, mój Kazimierzu. Od teraz będę ci płacił 10 zł na miesiąc, wiesz za co?... STRÓŻ: Za to, żebym nie wpuszczał kataryniarzy! TOMASZ: Nie. Za to, żebyś co dzień wpuszczał kataryniarza. Żeby grał na swej katarynce. Rozumiesz? STRÓŻ: Co pan mówi?!... TOMASZ: Masz codziennie wpuszczać na podwórze katarynki! STRÓŻ: Nie rozumiem pana!... Pan Tomasz śmieje się. TOMASZ: Idź do roboty / pracy. Stróż powoli odchodzi. Jest bardzo zdziwiony, zaskoczony, palcem pokazuje na czoło. Pan Tomasz widzi to, uśmiecha się, wyciąga z kieszeni 10 zł, podchodzi do okna, patrzy na dziewczynkę, następnie rzuca pieniądze kataryniarzowi. Ten dziękuje, gra, przytupuje noga i pogwizduje. Pan Tomasz idzie w kierunku biurka. Zatrzymuje się. TOMASZ (zamyślony): Gdzie jest mój kalendarz. Muszę poszukać adresy dobrych lekarzy okulistów. Wyciąga z teczki stojącej obok biurka kalendarz, siada, bierze karteczkę, pióro i notuje (zapisuje). Przerywa. TOMASZ (mówi do siebie): Biedne dziecko! Mogłem już dawno zaopiekować się tą dziewczynką. Pomóc jej KONIEC