KWARTALNIK ISSN 1234 8600



Podobne dokumenty
INFORMACJA O PRZEBIEGU WYKONANIA PLANU FINANSOWEGO GMINNEJ BIBLIOTEKI PUBLICZNEJ W TRZEBIECHOWIE ZA ROK 2014

STATUT KOŁA NAUKOWEGO KLUB INWESTORA

WSZĘDZIE DOBRZE, ALE... W SZKOLE NAJLEPIEJ!!!

PROTOKÓŁ. Kontrolę przeprowadzono w dniach : 24, 25, roku oraz roku,

POLSKA IZBA TURYSTYKI POLISH CHAMBER OF TOURISM

SPECYFIKACJA ISTOTNYCH WARUNKÓW ZAMÓWIENIA DLA PRZETARGU NIEOGRANICZONEGO CZĘŚĆ II OFERTA PRZETARGOWA

Przemys owie wielkopolscy od ksi cia dzielnicowego do króla Polski

Wójt Gminy Bobrowniki ul. Nieszawska Bobrowniki WNIOSEK O PRZYZNANIE STYPENDIUM SZKOLNEGO W ROKU SZKOLNYM 2010/2011

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

- 70% wg starych zasad i 30% wg nowych zasad dla osób, które. - 55% wg starych zasad i 45% wg nowych zasad dla osób, które

Waldemar Szuchta Naczelnik Urzędu Skarbowego Wrocław Fabryczna we Wrocławiu

Cybulskiego WIADOMO CI Kulisy znikniêcia targowiska miejskiego AKTUALNO CI Zmiany KULTURA Sowieckie SPORT Znamy mistrzów str.

UCHWAŁA Nr 523/2009 Rady Miejskiej w Radomiu z dnia r.

1. Od kiedy i gdzie należy złożyć wniosek?

Uchwała nr XLVI/361/05


Uchwała Nr 269/VI/2013 Rady Miasta Józefowa z dnia 22 marca 2013 roku

1. Koło Naukowe Metod Ilościowych,zwane dalej KNMI, jest Uczelnianą Organizacją Studencką Uniwersytetu Szczecińskiego.

UCHWAŁA Nr XIX/170/2012 RADY MIEJSKIEJ w KOZIENICACH z dnia 29 marca 2012 r.

Na podstawie art.4 ust.1 i art.20 lit. l) Statutu Walne Zebranie Stowarzyszenia uchwala niniejszy Regulamin Zarządu.

Uchwała Nr XXXVII/435/05 Rady Miejskiej w Słupsku z dnia 23 lutego 2005 roku

ROK SZKOLNY 2015/2016

REGULAMIN STYPENDIALNY FUNDACJI NA RZECZ NAUKI I EDUKACJI TALENTY

Załącznik nr 4 WZÓR - UMOWA NR...

UCHWAŁA NR XVII/245/2016 RADY MIEJSKIEJ W MIECHOWIE. z dnia 4 kwietnia 2016 r.

Regulamin Zarządu Pogórzańskiego Stowarzyszenia Rozwoju

Zarządzenie Nr 4851/2014 Prezydenta Miasta Radomia z dnia 18 marca 2014 r.

DE-WZP JJ.3 Warszawa,

SPRAWOZDANIE FINANSOWE

Zapytanie ofertowe nr 3

Rozdział 1 Postanowienia ogólne

WYMAGANIA NA STOPNIE INSTRUKTORSKIE 1. PRZEWODNIK - PRZEWODNICZKA

Powszechność nauczania języków obcych w roku szkolnym

OŚWIADCZENIE MAJĄTKOWE

Fed musi zwiększać dług

MIEJSKI PROGRAM PRZECIWDZIAŁANIA PRZEMOCY W RODZINIE ORAZ OCHRONY OFIAR PRZEMOCY W RODZINIE NA LATA

z dnia Rozdział 1 Przepisy ogólne

ZARZĄDZENIE nr 1/2016 REKTORA WYŻSZEJ SZKOŁY EKOLOGII I ZARZĄDZANIA W WARSZAWIE z dnia r.

ZARZĄDZENIE NR 5/2013 WÓJTA GMINY LIPUSZ z dnia r.

PNP ORGANIZACJA POśYTKU PUBLICZNEGO

W LI RZECZPOSPOLITA POLSKA Warszawa, J 1j listopada 2014 roku Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak

Uchwała Nr XXXVI/387/09 Rady Miejskiej w Stargardzie Szczecińskim z dnia 24 listopada 2009r.

U S T A W A. z dnia. o zmianie ustawy o ułatwieniu zatrudnienia absolwentom szkół. Art. 1.

Odsłonięcie tablicy pamiątkowej w Sulejówku - Sercem za serce w hołdzie Sybirakom

FUNDACJA Kocie Życie. Ul. Mochnackiego 17/ Wrocław

Rady Miejskiej Wodzisławia Śląskiego. w sprawie stypendiów dla osób zajmujących się twórczością artystyczną i upowszechnianiem kultury.

FORUM ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH

Jakość oferty edukacji kulturalnej w Warszawie Raport z badania

UCHWAŁA NR XLI/447/2013 RADY MIEJSKIEJ GÓRY KALWARII. z dnia 28 maja 2013 r.

Obowiązki informacyjne i promocyjne dla beneficjentów RPO WM

Bezpieczna dzielnica - bezpieczny mieszkaniec

Regulamin wynagradzania pracowników niepedagogicznych zatrudnionych w Publicznym Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Dąbrówce. I. Postanowienia ogóle

Dlaczego warto inwestować w promocję projektu od chwili jego narodzin

TEST dla stanowisk robotniczych sprawdzający wiedzę z zakresu bhp

Badania naukowe potwierdzają, że wierność w związku została uznana jako jedna z najważniejszych cech naszej drugiej połówki. Jednym z większych

REGULAMIN STOŁÓWKI SZKOLNEJ W ZESPOLE SZKÓŁ NR 5 W RZESZOWIE

STOWARZYSZENIE LOKALNA GRUPA DZIAŁANIA JURAJSKA KRAINA REGULAMIN ZARZĄDU. ROZDZIAŁ I Postanowienia ogólne

UCHWAŁA NR 660/2005 RADY MIEJSKIEJ W RADOMIU. z dnia roku

OPINIA PRAWNA: MOŻLIWOŚĆ ORGANIZOWANIA DODATKOWYCH ZAJĘĆ W PRZEDSZKOLU PUBLICZNYM PRZEZ FIRMY ZEWNĘTRZNE PO 1 WRZEŚNIA 2013 R.

UCHWAŁA NR RADY MIEJSKIEJ W ŁODZI z dnia

OŚWIADCZENIE MAJĄTKOWE. Skwierzyna. (miejscowość) CZĘŚĆ A. (miejsce zatrudnienia, stanowisko lub funkcja)

Nie racjonalnych powodów dla dopuszczenia GMO w Polsce

WYJASNIENIA I MODYFIKACJA SPECYFIKACJI ISTOTNYCH WARUNKÓW ZAMÓWIENIA

Regulamin Konkursu na najlepszego studenta i na najlepsze koło naukowe Województwa Pomorskiego o nagrodę Czerwonej Róży 2016

STATUT ZESPOŁU SZKÓŁ W MIĘKINI

REGULAMIN ZWROTU KOSZTÓW DOJAZDU PRZEDSTAWICIELOM ADMINISTRACJI GEOLOGICZNEJ NA SZKOLENIA REALIZOWANE W RAMACH PROJEKTU

Œwie e spojrzenie na miasto

Uchwała Nr.. /.../.. Rady Miasta Nowego Sącza z dnia.. listopada 2011 roku

REGULAMIN SAMORZĄDU UCZNIOWSKIEGO GIMNAZJUM W ZABOROWIE UL. STOŁECZNA 182

Ponad 13 mln zł przekazali Podlasianie na rzecz Organizacji Pożytku Publicznego

Regulamin. Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej "Doły -Marysińska" w Łodzi

ROZPORZ DZENIE MINISTRA FINANSÓW 1) z dnia 16 grudnia 2008 r. w sprawie sposobu pobierania i zwrotu podatku od czynno ci cywilnoprawnych

NajwyŜsza Izba Kontroli Delegatura w Krakowie. Wystąpienie pokontrolne. Kraków, dnia maja 2011 r. Pan Ryszard Ścigała Prezydent Miasta Tarnowa

DZIENNIK URZÊDOWY WOJEWÓDZTWA MA OPOLSKIEGO

DLA ZAMAWIAJĄCEGO: OFERTA. Ja/-my, niżej podpisany/-ni... działając w imieniu i na rzecz... Adres Wykonawcy:...

jest częściowe pokrycie wydatków związanych z wychowaniem dziecka, w tym z opieką nad nim i zaspokojeniem jego potrzeb życiowych.

Zapytanie ofertowe dotyczy zamówienia publicznego o wartości nieprzekraczającej euro.

STATUT FUNDACJI CHCEMY POMAGAĆ Postanowienia ogólne

Regulamin IV Warszawskiego Konkursu. Tak żyć, jak żyłem, warto było...

Kulturalnie i obywatelsko w bibliotece. Centrum Edukacji Obywatelskiej

Wychowanie komunikacyjne

REGULAMIN POWIATOWEGO KONKURSU LITERACKIEGO

SCENARIUSZ LEKCJI WYCHOWAWCZEJ: AGRESJA I STRES. JAK SOBIE RADZIĆ ZE STRESEM?

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka im. Komisji Edukacji Narodowej w Warszawie Filia w Nowym Dworze Mazowieckim

STATUT FUNDACJI ŚCIĘGOSZÓW. Postanowienia ogólne

Reguła Życia. spotkanie rejonu C Domowego Kościoła w Chicago JOM

O WIADCZENIE MAJ TKOWE radnego gminy

W N I O S E K o przyznanie pomocy materialnej o charakterze socjalnym: stypendium szkolne

KONKURS NA NAJLEPSZE LOGO

ZARZĄDZENIE Nr Or/9/Z/05

ZASADY WYPEŁNIANIA ANKIETY 2. ZATRUDNIENIE NA CZĘŚĆ ETATU LUB PRZEZ CZĘŚĆ OKRESU OCENY

Opole, dnia 30 marca 2015 r. Poz. 746 UCHWAŁA NR VIII/36/15 RADY GMINY STRZELECZKI. z dnia 26 marca 2015 r.

HARMONOGRAM PRZEDSIĘWZIĘĆ PATRIOTYCZNYCH W MAŁOPOLSCE W 2015 ROKU

UCHWAŁA NR XXX/263/2014 RADY GMINY PRZODKOWO. z dnia 31 marca 2014 r.

Do Rzecznika Praw Obywatelskich wpływają skargi od studentów kwestionujące

STATUT POLSKIEGO STOWARZYSZENIA DYREKTORÓW SZPITALI W KRAKOWIE. Rozdział I

?* rv R AQ pświadczenie MAJĄTKOWE radnego gminy tf Oo4Ą j 0 /J

Regulamin organizacyjny pracowni terapii zajęciowej prowadzonej w ramach działań Spółdzielni Socjalnej Pracownia Radości Kukułka w Nowej Soli

UCHWAŁA NR 388/2012 RADY MIEJSKIEJ W RADOMIU. z dnia 27 sierpnia 2012 r. w sprawie ustanowienia stypendiów artystycznych dla uczniów radomskich szkół

. Wiceprzewodniczący

Transkrypt:

KWARTALNIK ISSN 1234 8600 2 (50) 2007 Nowy atak na koœció³ MM we Lwowie Siedemdziesiêciolecie kap³añstwa O. Adama O Tadeuszu Chciuku O lwowskiej Weterynarii c.d. O rodzinach Bisanzów i Mœciwujewskich Rozmowa z Adamem Macedoñskim Wspomnienia z Podola, spod Gorganów i z Bukowiny

S O W O O D R E D A K C J I 50 Oddajemy do r¹k Czytelnika numer 50. Numer, ale nie zeszyt, bo tych nazbiera³o siê ju 54. Jak to? zapyta ktoœ. Po prostu: w pierwszym roku wydawnictwa (1995) jeden zeszyt mia³ podwójn¹ numeracjê (3 4), wiêc zeszytów by³oby w istocie 49, ale dosz³o piêæ zeszytów specjalnych ( S ) 1. Rachunek prosty: razem wydaliœmy zeszytów 54. Nie bêdzie wiêc adnego jubileuszu, nadarza siê jednak dobra okazja, by jeszcze raz podziêkowaæ tym, którzy umo liwili wszczêcie i kontynuacjê naszego kwartalnika. Wszystkich, którym siê to nale y, wymienialiœmy w ró nych numerach i wydawnictwach towarzysz¹cych. Pamiêci sta³o siê wiêc zadoœæ, a o uczuciach wdziêcznoœci zapewniamy raz jeszcze w imieniu Redakcji, a tak e Czytelników. Uprawniaj¹ nas do tego liczne sympatyczne listy, otrzymywane z Kraju, zza kordonu i zza granicy. Kiedy dostajemy te listy, cieszymy siê, e Czytelnicy zauwa aj¹ szczególn¹ liniê naszego programu redakcyjnego, rozumiej¹ j¹ i akceptuj¹. A jaka jest ta linia? Oto nasz¹ intencj¹ jest prezentowanie i nieustanne udowadnianie nieznanej, zapominanej i coraz to negowanej polskoœci, wiêcej prapolskoœci tamtej Ziemi, jej wielowiekowej i nieprzerwanie polskiej historii i kultury oraz wraz z pozosta³ymi ziemiami wschodnimi kolebki ogromnej czêœci wybitnych Polaków. Nasze spo³eczeñstwo en bloc jest coraz mniej tego œwiadome, bo nie tylko nikt tego nie uczy, ale nawet dopuszcza siê do zak³amywania tych rozdzia³ów narodowej historii. Gorzej: nie widaæ owej œwiadomoœci u historyków (a przynajmniej pewnej ich czêœci, nie wspominaj¹c nawet nauczycieli) 2, u polityków 3, a tym bardziej u pewnej kategorii po al siê Bo e dzia³aczy, którzy nierzadko demonstruj¹ swoj¹ naiwnoœæ podbudowan¹ ignorancj¹ (o z³ej woli nie wspominaj¹c). Tym g³ównie celom s³u y na naszych ³amach dobór artyku³ów, rozmów, biografii, hase³ s³ownikowych, wspomnieñ dobrych i z³ych, a wreszcie wiadomoœci z tej i z tamtej strony kordonu. Interesuje nas ca³a historia, ale najbardziej zale y nam na przywo³ywaniu prehistorii i wczesnego œredniowiecza 4, a potem wieku dziewiêtnastego, bo wobec tych w³aœnie okresów dziejowych powstaje najwiêcej nieprawdy, godz¹cej w wizerunek polskoœci tamtej ziemi. Do realizacji tych celów wykorzystujemy opracowania nie tylko pisane specjalnie dla naszego kwartalnika korzystamy czêsto z publikacji w innych czasopismach (naukowych i popularnonaukowych), je eli wyjaœniaj¹ problemy dla nas wa ne, a niedostêpne normalnie dla naszych œrodowisk. Sukcesywne pokonywanie trudnoœci w zdobywaniu materia³ów i obserwacja stanu œwiadomoœci spo³ecznej, doprowadzi³y nas do idei placówki naukowej i informacyjnej, któraby podjê³a trud badañ i popularyzacji polskiego dziedzictwa historii i kultury na kresach wschodnich wszystkich ziem, które odwiecznie lub przez kilka wieków by³y zwi¹zane z Rzecz¹pospolit¹, wiele dobrego od Polski bior¹c i wiele dobrego jej daj¹c. Jest to przede wszystkim wschodnia po³owa II RP (a w jej obrêbie Ma³opolska Wschodnia) oraz inne ziemie, które od Rzeczypospolitej na zawsze odpad³y skutkiem rozbiorów z koñcem XVIII wieku, przyczyniaj¹c siê do budowy carskiego imperium i wszczêcia przez nie nacisku na ca³¹ Europê. Skutki tego nie tylko my odczuwamy dziœ mocno. Nie wolno wiêc zapominaæ o Ziemiach Wschodnich Rzeczypospolitej. Nie ma ku temu adnego powodu, raczej przeciwnie: jest coraz wiêcej powodów, by o tym pamiêtaæ. Có z tego, e nasze Kresy to okres historii zamkniêty? Uczymy siê w szko³ach i interesujemy przez ca³e ycie wieloma okresami dziejów œwiata, które o wiele dawniej odesz³y w niebyt, lecz pozosta³a po nich pamiêæ, spuœcizna, dobre i z³e doœwiadczenia. Pamiêæ o wydarzeniach militarnych, politycznych, kulturalnych, artystycznych, o ludziach z nimi zwi¹zanych, o zabytkach, które wizualnie tê przesz³oœæ dokumentuj¹. Tym wszystkim œwiadomie zajmuje siê nasz kwartalnik, a nauki t¹ drog¹ zdobyte przekazujemy przysz³emu Instytutowi do kontynuowania i rozwijania. Nie wolno tej idei zaprzepaœciæ 5. przypisy na III s. ok³adki Na I stronie ok³adki widok Stanis³awowa. Mal. E. v. Kronbach, ok. 1820

FELIETON JUBILEUSZOWY I tak oto oddajemy w rêce Czytelników piêædziesi¹ty numer naszego kwartalnika. Licz¹c, e wydajemy cztery numery na rok, jest to owoc ponad dwunastu lat pracy naszego zespo³u redakcyjnego i tych, którzy przysy³ali nam swoje artyku³y i wspomnienia. A przede wszystkim ratowali od zapomnienia historiê kresów wschodnich, opisuj¹c swoj¹ pamiêæ o lwowskich ulicach, domach, koœcio³ach, a tak e starali siê oddaæ klimat tego naszego pe³nego wdziêku, ukochanego przez nas miasta. To nie wszystko: w³¹czali siê w nasze wspomnienia historycy, profesorowie lwowskich uczelni, byli studenci, i to nie tylko ci, którzy we Lwowie mieszkali, ale tak e i ci, którzy przyje d ali z innych polskich miast, aby studiowaæ na lwowskich uczelniach. Jak wiadomo, historia Lwowa to tak e historia szeœciu wieków wzajemnych wp³ywów pomiêdzy Lwowem a Krakowem. Przypomnieliœmy miasta kresowe, takie jak Stanis³awów i Tarnopol, Ko³omyja czy Komarno. Wspominaliœmy koœcielnych hierarchów, jak na przyk³ad arcybiskupa Bilczewskiego. Staraliœmy siê utrwaliæ nie tylko historiê, tak e i piêkno naszego miasta. Czy i jak nam siê to uda³o, os¹dz¹ nasi Czytelnicy. A myœlê, e skorzystaj¹ tak e i ci, którzy bêd¹ ciekawi historii naszego kraju i jego ca³ych kresów wschodnich. Mam nadziejê, e nasz wspólny wysi³ek nie bêdzie zapomniany. Barbara Cza³czyñska Przeczytane Lwów by³ stolic¹ wielkiego kraju maj¹cego charakter polski, siedzib¹ naczelnych w³adz pañstwowych i samorz¹dowych, Sejmu krajowego i jego Wydzia³u, by³ zarazem (...) szko³¹ samodzielnego politycznego myœlenia w duchu narodowym polskim. We Lwowie skupia³o siê ycie oœwiatowe i towarzyskie ca³ego kraju, a bywa³y i chwile, gdy Lwów promieniowa³ jako stolica ideowa ca³ej Polski. Stanis³aw G³¹biñski: Wspomnienia polityczne, Pelplin 1939, s. 162 Miasto to bardzo zyskiwa³o na porównaniu z Krakowem. Ludzie byli weselsi, wawsi, procowitsi. Lubili zabawiæ siê z fantazj¹. (...) Ogólna zamo noœæ by³a te wiêksza ani eli w Krakowie. Mieszczañstwo dorabia³o siê fortun na handlu z bogatym ziemiañstwem (...). Alfred Wysocki: Sprzed pó³ wieku, Kraków 1956, s. 118 Lwów na kilka lat przed [pierwsz¹] wojn¹ œwiatow¹ by³ dla mieszkañców Galicji ma³ym Wiedniem. Tu by³y najwy sze w³adze krajowe, tu rezydowa³ cesarski namiestnik, tu by³a jedyna politechnika polska, na któr¹ œci¹ga³y liczne rzesze m³odzie y z Królestwa, i uniwersytet, ciesz¹cy siê w owych czasach s³aw¹ niepoœledni¹. ycie lwowskie (...) mia³o swoiste ywe têtno, œrodowiska rozpolitykowane, partie polityczne, doœæ du ¹ i nie na niskim poziomie prasê oraz ciekawe grupy literackie i artystyczne. Wszystko to kr¹ y³o jednak ko³o gmachu z ulicy Miko³aja (...), gdzie mieœci³a siê Wszechnica Kazimierzowska. Na tej Wszechnicy bowiem skupia³a siê elita umys³owa, kierownicy myœli politycznej i naukowej. Stanis³aw Lam: ycie wœród wielu, Warszawa 1968, s. 20 21 Cytaty przepisano z ksi¹ ki Danuty Adamczyk: Polskie spo³eczne placówki wydawnicze we Lwowie w dobie autonomii galicyjskiej, Kielce 1996. 1

70 LAT KAP AÑSTWA Jubileusz Ojca Genera³a Adama Studziñskiego Nasz Opiekun i Przyjaciel, bohater spod Monte Cassino, Honorowy Obywatel Miasta Krakowa, Ojciec Genera³ Adam Studziñski w dniu 10 marca 2007 r. obchodzi³ 70-lecie kap³añstwa. Uroczysta msza œw. w koœciele OO. Dominikanów zgromadzi³a t³umy wiernych. Jubilat koncelebrowa³ Eucharystiê z biskupem polowym Wojska Polskiego gen. dyw. Tadeuszem P³oskim oraz ks. infu³atem Jerzym Bry³¹, delegatem Metropolity Krakowskiego. Uroczystoœæ uœwietnia³a Kompania Honorowa II Korpusu Zmechanizowanego WP oraz kombatanci i harcerze z pocztami sztandarowymi. Gra³a orkiestra wojskowa i œpiewa³ chór. Odczytano list Ojca œw. Benedykta XVI do Jubilata, adresy od Ryszarda Kaczorowskiego ostatniego prezydenta Rz¹du Polskiego na UchodŸstwie, i od Pani Ireny Andersowej wdowy po generale W³adys³awie Andersie. Minister Krupski wrêczy³ Ojcu Adamowi szablê, a od krakowskich genera³ów dosta³ generalsk¹ rogatywkê. Biskup P³oski przedstawi³ niezwykle barwny yciorys Ojca Adama. Mimo takiego bogactwa osi¹gniêæ Czcigodny Jubilat pozosta³ skromnym i pokornym Cz³owiekiem Bo ym. Po mszy œw. dominikañski Kapitularz zape³ni³ siê t³umem osób, pragn¹cych z³o yæ osobiste gratulacje Jubilatowi. W klasztornym kru gankach orkiestra wojskowa zagra³a Czerwone maki na Monte Cassino. Przed wejœciem do koœcio³a ustawiono samochód, którym Ojciec Genera³ jeÿdzi³ na swoim szlaku bojowym. (MW) Msza œw. Wszystkie zdjêcia wykona³ P. Bochenek Spotkanie z lwowiakami w Kapitularzu Ojceic Genera³ przyjmuje gratulacje i yczenia w Kapitularzu dominikañskim 2

Jerzy M. Pilecki, Wroc³aw OSTATNI EMISARIUSZ Tadeusz Chciuk (Marek Celt) 4 misje przez 25 granic w 30 wcieleniach Ka da wojna wyzwala w ludziach obok najgorszych instynktów tak- e przejawy najwy szego bohaterstwa, poœwiêcenia dla Ojczyzny i wiernoœci szczytnym idea³om. Wybitnym przyk³adem takich cnót z okresu II wojny jest tytu³owy bohater. Tablicê pamiatkow¹ jemu poœwiecon¹ ods³oniêto uroczyœcie w maju 2005 roku w bazylice pod wezwaniem œw. El biety we Wroc³awiu. Poœwiêcenia dokona³ po mszy œw. ks. p³k January W¹troba, dziekan Wojsk L¹dowych, proboszcz Parafii Wojskowo-Cywilnej, który w okazjonalnej homilii wymieni³ czyny bohatera. Oprócz licznych goœci g³ówn¹ rolê w ceremonii przeprowadzonej z honorami wojskowymi odegra³a wdowa Ewa Celt z Monachium, której towarzyszyli dwaj synowie przybyli z USA. Fundatorem tablicy i organizatorem uroczystoœci by³o Stowarzszenie Przyjacio³ Ziemi Drohobyckiej. Tadeusz Chciuk, urodzony w Drohobyczu w 1916 roku w rodzinie o bogatych tradycjach patriotycznych, by³ maturzyst¹ z 1935 r. tamtejszego gimnazjum im. W. Jagie³³y. W 1939 r. by³ ju prawnikiem po Uniwersytecie Lwowskim, muzykiem, poet¹, sportowcem, dzia³aczem kilku organizacji spo³ecznych, a szczególnie harcerstwa (jako podhacmistrz), sympatykiem PSL, ochotnikiem WP, szczêœliwie zakochanym w m³odziutkiej drohobyckiej harcerce Ewie Lovell. W kilka tygodni po wrzeœniu 1939 rozpocz¹³ w Drohobyczu harcersk¹ konspiracjê i organizacjê przerzutów na Wêgry ochotników do Wojska Polskiego lub osób nara- onych na represje okupantów. Sam, zagro ony aresztowaniem przez NKWD po wczeœniejszej próbie zakoñczonej zatrzymaniem i sprytnym uwolnieniem, w styczniu 1940 r. przedosta³ siê na Wêgry i zg³osi³ w Budapeszcie do dyspozycji tamtejszej polskiej placówki wojskowej. Dwukrotnie zosta³ wys³any jako kurier na teren Ma³opolski Wschodniej z zadaniem nawi¹zywania kontaktów z miejscow¹ konspiracj¹, udzielenia jej pomocy i wytycznych dzia³ania, organizacji siatki przerzutów, przy okazji przenosz¹c wiadomoœci i wsparcie dla wielu rodzin. Dzia³alnoœæ bia³okuriersko-przerzutow¹ jedyny wówczas efektywny sposób walki z okupantem, opisa³ po wojnie w ksi¹ ce Biali Kurierzy (pierwodruk 1986), jako pierwszy sk³adaj¹c ho³d jej zapomnianym bohaterom i ofiarom. By³ wœród nich W³adzio Ossowski, zwany królem bia³ych kurierów, cudownie ocalony i odnaleziony w 1989 roku. W maju 1940 Tadeusz Chciuk by³ ju we Francji, a po jej klêsce wkrótce przedosta³ siê do Anglii. Ukoñczy³ tu szko³ê podchor¹- ych artylerii, zosta³ jej instruktorem, zg³osi³ siê na przeszkolenie do s³u by cichociemnych i w nocy 27/28 grudnia 1941 wyl¹dowa³ spadochronem w kraju, w rejonie owicza (operacja Jacket ). Po raz pierwszy wyst¹pi³ wówczas jako Marek Celt, sygnalizuj¹c e C...T obejmuje E...L Pierwsze kroki szeœciu zrzutków, ostre starcie z Niemcami i œmieræ dwóch kolegów opisa³ z du ym talentem narracyjnym w ksi¹ ce Koncert. Opowiadanie Cichociemnego (pierwodruk 1945), podobnie jak Biali Kurierzy, wielokrotnie wznawianej. Jako emisariusz premiera Rz¹du RP gen. W³adys³awa Sikorskiego przeprowadzi³ na terenie GG rozmowy z wieloma dzia³aczami ró - nych od³amów konspiracji i w czewcu 1941 roku wyruszy³ w drogê powrotn¹. Ró ne przeszkody sprawi³y, e po wielu dramatycznych Tadeusz Chciuk w czasie wojny 3

T. Chciuk w póÿniejszych latach ycia przygodach wyl¹dowa³ w centralnej Anglii dopiero po roku. Trasa powrotu prowadzi³a go przez S³owacjê, Wêgry, Chorwacjê, W³ochy, Szwajcariê, Francjê, Hiszpaniê (wiêzienie i obóz), Gibraltar i Portugaliê. Musia³ wystêpowaæ w ró nych wcieleniach, m.in. jako wêgierski ksi¹dz lub angielski pilot. W ksi¹ - ce Raport z podziemia 1942, wydanej w 1990 r., opisa³ sytuacjê w kraju, wed³ug sprawozdania opracowanego w 1943 r., z koniecznoœci z du ym opóÿnieniem, do³¹czaj¹c historiê drogi powrotnej. Ta seria dramatycznych przygód œmia³o mog³aby staæ siê scenariuszem filmu przygodowego. Doœwiadczenia kurierskie Celta wykorzystano w Londynie powierzaj¹c mu przygotowanie kandydatów do podobnej dzia³alnoœci, a jesieni¹ 1943 r. zaanga owano do pracy w zespole tajnej polskiej rozg³oœni radiowej Œwit, bardzo skutecznie udaj¹cej wobec Niemców, e pracuje na terenie kraju. Po raz drugi wyl¹dowa³ w Polsce, tym razem samolotem z Brindisi (operacja Salamander ), w rejonie Miñska Mazowieckiego (4 IV 1944), jako osobisty emisariusz premiera Rz¹du RP Miko³ajczyka, przedstawiciel Naczelnego Komitetu Harcerskiego i opiekun innego emisariusza Rz¹du, dra Józefa Retingera. Po przesz³o 3 miesi¹cach powróci³ samolotem wraz z podopiecznym przez W³ochy do Anglii, w ramach s³awnej akcji Most III. Z l¹dowiska k. Brzeska zabra³ wówczas (25/26 VII 1944 r.) najwiêksz¹ w dziejach podziemia pocztê od Delegatury Rz¹du oraz Tomasza Arciszewskiego, desygnowanego na nastêpcê Prezydenta RP. Tym samym transportem lecia³y bezcenne dla aliantów plany i czêœci niemieckiej rakiety V2, zdobyte przez wywiad AK. Bezpoœrednio po wyl¹dowaniu we W³oszech zosta³ przewieziony do Rabatu (Maroko) na spotkanie z delegacj¹ rz¹dow¹ na rozmowy w Moskwie, a nastêpnie z³o y³ Premierowi w Londynie szczegó³owy raport, krytyczny wobec elit Polski Podziemnej. Wkrótce te, dla potrzeb anglojêzycznych czytelników, zrelacjonowa³ problematykê ycia i walki spo³eczeñstwa polskiego pod terrorem okupacyjnym w wydanej w Londynie w 1945 r. ksi¹ ce By Parachute to Warsaw, nie opublikowanej w wersji polskiej. Jeszcze w ostatnich latach ycia trudzi³ siê przygotowaniem do druku dawno rozpoczêtej ksi¹ ki o tej wyprawie pod roboczym tytu³em W podziemiu przed powstaniem, która oprócz treœci sprawozdania dla Premiera mia³a zawieraæ opis przygód podczas tej misji i szczególnie dramatycznych wydarzeñ przy odlocie. Niestety praca pozostaje dotychczas niezakoñczona, chocia kilka osób podejmowalo ju takie zadanie. Podczas wszystkich czterech misji dzia³a³ te we Lwowie, a w dwóch na terenie okupacji niemieckiej, tak e w Krakowie. W grudniu 1945 r. Tadeusz Chciuk znów wyl¹dowa³ w Polsce z Londynu, jako sekretarz misji ds. demobilu przekazuj¹cej do zniszczonego kraju du y asortyment ró - nego rodzaju materia³ów i sprzêtu alianckiego, a nawet liczne mosty szybkiego monta u. Wkrótce jednak upomnia³o siê o niego UB i pod zarzutem szpiegostwa zosta³ na pocz¹tku 1946 r. aresztowany razem ze œwie o poœlubion¹ on¹. Po dwóch miesi¹cach silne interwencje z Zachodu doprowadzi³y do ich uwolnienia, ale ci¹g³e zagro enie represjami sk³oni³o Chciuka w koñcu wrzeœnia 1948 roku, wraz z on¹ i kilkumiesiêczn¹ córeczk¹, do ryzykownej ucieczki z Krakowa przez Czechos³owacjê i Austriê do Pary a. Tam, aby zapewniæ byt rodzinie, powiêkszonej o syna, podejmowa³ ró ne prace, równie fizyczne, ale pomimo trudnych warunków materialnych dzia³a³ spo³ecznie, m.in. w PSL i harcerstwie. Dopiero w lutym 1952 r. poparcie Miko³ajczyka pozwoli³o mu na podjêcie pracy w sekcji Polskiej Radia Wolna Europa w Monachium. Spe³nia³ tam ró ne obowi¹zki, jako Micha³ Lasota by³ popularnym komentatorem politycznym w audycjach dla wsi polskiej, a w ostatnich latach przed przejœciem na emeryturê w 1983 r. by³ zastêpc¹ dyrektora rozg³oœni. Ca³y czas szeroko udzie- 4

la³ siê spo³ecznie, a w 1988 r. zosta³ prezesem PSL na uchodÿstwie. W miêdzyczasie urodzi³a mu siê para kolejnych dzieci, a ona te pracowa³a w RWE. Po 1989 r. parokrotnie przyje d a³ do Polski, w tym w 1991 r. na s³awne spotkanie z cudownie odnalezionym ma³ym W³adziem Ossowskim, Królem Bia³ych Kurierów. W 1992 r. z grup¹ dzia³aczy Stowarzyszenia Przyjació³ Ziemi Drohobyckiej odwiedzi³ strony rodzinne. Stan zdrowia silnie jednak ogranicza³ jego aktywnoœæ. Zmar³ w Monachium 10 kwietnia 2001 r. i pochowany zosta³ z honorami wojskowymi w Panteonie o³nierzy Polski Walcz¹cej na warszawskich Pow¹zkach. Otrzyma³ wiele odznaczeñ i orderów, w tym dwukrotnie Krzy Walecznych (1942), Order Virtuti Militari (1943), Order œw. Graala (1970), Krzy Armii Krajowej (1973), Krzy Kampanii Wrzeœniowej (1985), Krzy Komandorski Orderu Polonia Restituta (1994), Harcerski Srebrny Krzy Zaslugi (1996), Krzy Batalionów Ch³opskich (1998). W 2004 r. zosta³ uhonorowany tablic¹ pami¹tkow¹ w Panteonie Ch³opów Polskich w Ka³kowie, natomiast w 2005 r. w Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego w Warszawie otwarto poœwiêcon¹ mu specjaln¹ wystawê pod has³em Ostatni emisariusz Tadeusz Chciuk. Budz¹c du e zainteresowanie, by³a ona prezentowana w 2006 r. tak e we Wroc³awiu, Wa³brzychu, owiczu i Siedlcach, a kilka dalszych miast czeka w kolejce. Starszy z braci Chciuków W³adys³aw, od 1939 r. walczy³ jako pilot w Polsce, Francji i Anglii, a najm³odszy Andrzej, po przygodach wojennych, da³ siê poznaæ jako autor 10 ksi¹ ek. Najmilsze z nich dla kresowian to pisane czêœciowo ba³akiem drohobycko-lwowskim wspomnienia Atlantyda i Ziemia Ksiê ycowa. Jako uproszczone podsumowanie drogi yciowej Tadeusza Chciuka mo e te pos³u yæ informacja, e szeœæ razy by³ aresztowany w piêciu ró nych pañstwach, e musia³ w ró ny sposób przekraczaæ nielegalnie 25 razy granice miêdzypañstwowe (nie licz¹c przelotów tu nad liniami frontów i nad wrogimi terytoriami), wystêpowa³ co najmniej w 30 ró nych wcieleniach. Jest jedynym bohaterem Polski Walcz¹cej, który by³ cztery razy kurierem lub emisariuszem, jedynym, który szczêœliwie powróci³ z dwóch misji cichociemnego, i jednym z dwóch dwukrotnie l¹duj¹cych w okupowanym kraju. Absolutny rekordzista w najlepszym tego s³owa znaczeniu. Pozosta³ semper fidelis idea³om swej m³odoœci, a w czasie najtrudniejszych misji i do koñca ycia korzysta³ z ka - dej okazji dla g³êbszego poznania kultury i historii miejsc, w których siê znajdowa³. By³ wiêc cz³owiekiem typu renesansowego nihil homini a me alienum esse puto ale przede wszystkim zas³u y³ na miano Skrzetuskiego naszych czasów. Walczy³ ró nymi broniami: orê em, s³owem, czynem lub piórem, kolejno ze wszystkimi wrogami ojczyzny, poczynaj¹c od Ukraiñców we wrzeœniu 1939 r. w Stanis³awowie, a koñcz¹c na PRL-u do 1989 roku. Dziwiæ siê tylko mo na, e Tadeusz Chciuk, jako wyj¹tkowy pod wieloma wzglêdami bohater walki w s³u bie Ojczyzny, nie zosta³ uhonorowany Orderem Or³a Bia³ego, a jego dzia³alnoœæ, tak ciekawa i obfituj¹ca w dramatyczne momenty, nie sta³a siê dotychczas kanw¹ dla pe³nometra owego scenariusza filmowego, z w¹tkami: bia³okurierskim oraz... mi³oœci i wiernoœci z przeszkodami. Zas³uguje te w pe³ni na to, aby byæ patronem szko³y, ulicy, obiektu kulturalnego, dru yny harcerskiej lub podobnej jednostki. Ze wspomnian¹ na wstêpie uroczystoœci¹ ods³oniêcia tablicy pami¹tkowej Tadeusza Chciuka we Wroc³awiu zwi¹zana by³a publikacja przez Wydawnictwo LTW nowego wydania Bia³ych Kurierów, uzupelnionego aktualizuj¹cymi przypisami o losach 22 bohaterów tej ksi¹ ki. Wczeœniej, w 2000 r., staraniem tego samego edytora ukaza³o siê pierwsze krajowe wydanie Koncertu i w tym samym roku wznowienia Atlantydy i Ziemi Ksiê ycowej Andrzeja Chciuka. W grudniu 2006 r. to samo Wydawnictwo LTW opublikowa³o d³ugo oczekiwan¹ relacjê Marka Celta z jego drugiej misji na terenie niemieckiej okupacji: Z Retingerem do Warszawy i z powrotem. Raport z Podziemia 1944, przygotowan¹ do druku przez krakowskiego historyka dra Wojciecha Frazika. Tablica pami¹tkowa ku czci Tadeusza Chciuka-Celta we Wroc³awiu 5

Helena o³nierzowa KAMIONKA STRUMI OWA 1941 Oto garœæ zapamiêtanych szczegó³ów dotycz¹cych zag³ady przez NKWD ludzi w wiêzieniu w Kamionce Strumi³owej przed wkroczeniem Niemców w roku 1941. W niedzielê 29 czerwca 1941 w dzieñ œw. œw. Piotra i Paw³a uciekli z Kamionki sowieci i bez walki weszli Niemcy. I wtedy w podziemiach s¹du odkryto œwie o zmasakrowane zw³oki wielu mê czyzn. Po identyfikacji 3 lipca odby³ siê wspólny pogrzeb ofiar bestialskiego mordu przy udziale ksiê y rzymsko- i grekokatolickich, bo wiêkszoœæ ofiar stanowili Ukraiñcy. Polaków sowieci ju dostatecznie wyniszczyli w latach 1939 40. W dniu pogrzebu Niemcy przy udziale marginesu spo³ecznego dokonali pierwszego pogromu ydów jako zemstê za ten mord. By³am na pogrzebie i wbi³a mi siê w pamiêæ liczba 21 trumien z³o onych do wspólnej mogi³y. Znajoma natomiast utrzymuje, e trumien by³o 16. A oto zapamiêtane przeze mnie nazwiska: 1. Tadeusz Choina 19 lat. W maju przed wybuchem wojny zda³ maturê. By³ synem profesora naszego gimnazjum i nauczycielki. Mieli ³adny dom i trochê pola. Wspaniali, skromni ludzie. To by³y wszystkie przestêpstwa, za które ojca zabrali sowieci zaraz po wkroczeniu wraz z ca³¹ polsk¹ inteligencj¹. Matkê z dwójk¹ m³odszych dzieci wywieÿli do Kazachstanu. Tadek w noc wywózki by³ u krewnych, a potem ponad rok siê ukrywa³. Gdy ca³ej rodzinie zagro ono, a niektórych aresztowano, Tadek zg³osi³ siê do NKWD tydzieñ przed wybuchem wojny sowiecko-niemieckiej. Nie wytrzyma³ osaczenia swego i krewnych. Widzieliœmy go ostami raz przed œmierci¹ w oknie NKWD na pierwszym piêtrze. 2. Drugim Polakiem by³ Jazienicki (imienia nie pamiêtam), lat oko³o 30, przedwojenny policjant. 3. Jurkowski przedwojenny policjant. 4. Semenowicz, lat oko³o 30, z andarmerii wojskowej. Reszta zamordowanych to Ukraiñcy: 1. Melnyk nauczyciel dziesiêciolatki, biolog. 2. Dwóch braci K o s a r e w i c z ó w. 3. Dwóch braci Mulkiewiczów. Trzeci ich brat przebywa³ od 1920 roku w Moskwie na wysokim stanowisku. 4. Dwóch braci ukaszewskich. M³odszy z nich móg³ mieæ oko³o 20 lat. Znajomi twierdz¹, e zginê³o trzech braci, ale jeden o innym nazwisku, z innego ojca. 5. ysko nie jestem pewna nazwiska (przezywali go Ci¹æ) m³ody, zamo ny gospodarz z przedmieœcia. Podobno wœród zamordowanych by³o dwóch Rosjan w wojskowych mundurach. Wszystkie zw³oki by³y zmasakrowane, poobcinane uszy, powyrywane paznokcie, popodpalane piêty. Niedawno odwiedzi³a Kamionkê moja znajoma i trafi³a na pogrzeb oœmiu ofiar z okresu 1939 41, odkrytych ostatnio w podziemiach s¹du w Kamionce. Tu o identyfikacji nie by³o ju mowy. By³y to szkielety oœmiu ludzi. Do wroc³awskiej uroczystoœci nawi¹za³ te 25-minutowy film TV Polonia, emitowany w dniach 11 i 12 IX 05, pt. Bia³y Kurier Karpat. Powy szy skrócony biogram opiera siê na tekœcie sprawdzonym przez jego bohatera w 1996 r. ( Osiemdziesiêciolecie Tadeusza Chciuka Ziemia Drohobycka 10/1997) oraz na dalszych kontaktach z nim samym lub z jego ma³ onk¹. Autor jest przewodnicz¹cym Komisji Historycznej Stowarzyszenia Przyjació³ Ziemi Drohobyckiej. JERZY M. PILECKI, ur. 1923 w Inowroc³awiu, do 1940 mieszka³ we Lwowie i Drohobyczu. W latach 1940 46 w wiêzieniach i ³agrach sowieckich (Workuta i inne). Po repatriacji we Wroc³awiu, studia chemiczne na tamt. Politechnice. Pracowa³ w przetwórstwie metali kolorowych i w Centr. Oœrodku Bad.- Proj. Górnictwa Odkrywkowego. Od 1990 dzia³acz Stowarzyszenia Przyjació³ Ziemi Drohobyckiej (wiceprezes ZG), redaktor nacz. czasopisma Ziemia Drohobycka, przew. Komisji Historycznej. 6

Wac³aw Fastnacht FeliKs WeSt W ubieg³ym roku przypad³y dwie znamienne rocznice: 160-lecie urodzin i 60-lecie œmierci zas³u onego wydawcy i ksiêgarza w Brodach Feliksa Wiktora Westa. Do prze ycia pe³nych stu lat zabrak³o mu zaledwie kilku miesiêcy. By³ uznanym, cenionym nestorem polskiego ksiêgarstwa, zas³u onym spo³ecznikiem i patriot¹. Urodzi³ siê w Wirawie na S³owacji w 1846 roku. Naukê pobiera³ w szkole realnej w Samborze, po czym, za namow¹ nauczyciela, rodzice oddali m³odego Feliksa do ksiêgarni Jana Rosenheima w Samborze na naukê zawodu ksiêgarza. Zapewne ten m³ody praktykant nie przewidywa³ wówczas, e przepracuje w tym zawodzie 76 lat. Gdy Rosenheim sprzeda³ ksiêgarniê w Samborze znanemu ksiêgarzowi lwowskiemu K.K. Wildowi, sam zaœ przeniós³ siê z rodzin¹ do Brodów, gdzie uprzednio otworzy³ now¹ ksiêgarniê (przy ulicy Z³otej 17), West oczywiœcie pojecha³ wraz z nim. By³ to rok 1864, chcia³ wiêc wst¹piæ w szeregi powstañców (mia³ 18 lat), ale po pierwsze by³o to ju po klêsce pod Radziwi³³owem, po drugie nie móg³, bo by³ na s³u bie u swego pryncypa³a. Wiele lat póÿniej opisa³ doœæ szczegó³owo sytuacjê powstañców w Brodach i opiekê, jak¹ miejscowa ludnoœæ roztoczy³a nad nimi, aby uchroniæ przed represjami w³adz austriackich. W latach 1871 1878 West dwukrotnie praktykowa³ we Lwowie u Wilda (³¹cznie 5 lat), aby dokszta³ciæ siê zawodowo w tej wzorowo, na wysokim poziomie prowadzonej ksiêgarni i szeroko poznaæ ca³okszta³t prac ksiêgarskich. Po powrocie do Brodów w kwietniu 1878 r. podj¹³ znowu pracê u J. Rosenheima. O eni³ siê z jego córk¹ Felicj¹ (mia³ wtedy 33 lata), w roku 1882 przej¹³ zaœ od teœcia ksiêgarniê, a w roku 1888 drukarniê (odp³atnie). Ksiêgarnia Westa prowadzi³a dzia³alnoœæ w szerokim asortymencie z wielu dziedzin, przede wszystkim podrêczników i lektur szkolnych. By³y tam oczywiœcie ksi¹ ki z w³asnych nak³adów, ale te nowoœci wydawnicze z kraju i zagranicy. St¹d by³y przemycane dzie³a wieszczów narodowych i druki patriotyczne na teren Kongresówki. W ksiêgarni prowadzono te czasopisma krajowe i zagraniczne, ponadto nuty, struny, przybory do pisania i rysunków. W prowadzeniu ksiêgarni pomaga³ Westowi jego starszy syn Feliks junior (1880 1929), który uprzednio praktykowa³ w Krakowie i Warszawie. W latach 1904 1914 doprowadzili do rozwoju ksiêgarni, bêd¹cej wówczas w znakomitej sytuacji zawodowej i finansowej. Ksiêgarnia uczestniczy³a w wystawach ksi¹ ki we Lwowie, Poznaniu, Wilnie i Warszawie, a tak e za granic¹: w Madrycie zdoby³a z³oty medal. W 1907 r. West rozpocz¹³ wysy³kê do sk³adnicy ksi¹ ek polskich w Nowym Jorku. Ta dzia³alnoœæ by³a poœwiêcona zaspokajaniu potrzeb czytelniczych emigracji w Stanach Zjednoczonych. Sk³adnicê za³o y³ i prowadzi³ Jakub Vorzimmer, ksiêgarz pochodz¹cy ze Lwowa. Niestety, wysy³ka ksi¹ ek 7

do Nowego Jorku trwa³a tylko do wybuchu pierwszej wojny œwiatowej. W 1908 roku otworzy³ sk³ad swoich wydawnictw w ksiêgarni E. Wendego w Warszawie. W latach 1912 1914 funkcjonowa- ³a te filia brodzkiej ksiêgarni we Lwowie przy ul. Koralnickiej 6. West sukcesywnie a do roku 1914 unowoczeœnia³ nabyt¹ drukarniê, wymienia³ maszyny starego typu na nowe. Stosowa³ sk³ad rêczny, bo to decydowa³o o piêknie ksi¹ ki. Mia³ na miejscu laboratorium chemigrafii, aby ilustracje i reprodukcje by³y wykonywane na miejscu. Na dro sze publikacje kupowa³ papier we Lwowie i za granic¹. W³asna drukarnia pozwoli³a Westowi rozwin¹æ bogat¹ dzia³alnoœæ wydawnicz¹. W ca³ym okresie tej dzialalnoœci (oko³o 25 lat) ukaza³y siê 634 pozycje, przede wszystkim z literatury piêknej, a ponadto z historii, krytyki literackiej, filozofii, teologii, sztuki i prawa. W prowadzeniu drukarni pomóg³ Westowi jego m³odszy syn Wilhelm (1884 1920), który od roku 1907 by³ jej kierownikiem technicznym. Wczeœniej ukoñczy³ on Akademiê Handlow¹ w Wiedniu, potem w Lipsku i Augsburgu, dokszta³ci³ siê w drukarstwie i dziêki temu przyczyni³ siê do sta- ³ego rozwoju brodzkiej drukarni. Najwiêksz¹ zas³ug¹ Westa w dziedzinie edytorskiej by³y serie wydawnicze. Wprawdzie nie wszystkie by³y udane, ale wa niejsze z nich to: Powiastki Ojczyste dla M³odzie y Szkolnej Polskiej (1891 92), pod redakcj¹ F. Schindlera, oparte na powieœciach I.J. Kraszewskiego. Ka - dy tomik kosztowa³ 50 centów, by³y wiêc dostêpne dla m³odzie y. Nasi Wielcy Pisarze (1911) wydano 7 tomów pod redakcj¹ J. Kallenbacha. Zawieraj¹ wszystkie dzie³a A. Mickiewicza. Krytyka literacka oceni³a tê seriê bardzo wysoko. Seria mia³a potem piêæ wydañ. Egzemplarze tañsze by³y drukowane po 3000 egz., dro sze po 2000 egz., najdro sze dla mi³oœników ksi¹ ki, dla koneserow (i dla snobów te!) na papierze japoñskim po 500 egz. Karty tytu³owe by³y zdobione winietami o wzorach renesansowych, a tak e w modnej wówczas secesji o p³ynnych liniach. Nie wiadomo dlaczego West nie kontynuowa³ tej serii, choæ w planie mia³ dzie³a A. Fredry. Epos. Najznakomitsze poemata epickie wszystkich krajów i narodów w streszczeniach i wyci¹gach (1908 12) pod redakcj¹ Antoniego Langego, przebywajacego wówczas przewa nie w Pary u. Seriê zaplanowano na 30 tomow, ale ukaza³o siê tylko 5; jej kontynuowaniu przeszkodzi³ wybuch I wojny œwiatowej. Wydano: Enuma Elisz (starobabil.), Pentaur (egip.), Ramayanê (staroind.), Mahabharatê (ind.), Iliadê. Niektórzy historycy literatury twierdzili, e w Eposie ujawni³ siê szczyt kunsztu edytorskiego oficyny Westa. Arcydzie³a Polskich i Obcych Pisarzy (1902 1914) wydano 84 tomiki. I. Chrzanowski okreœli³ to wydanie: wzorowe, a dla sprawy nauczania historii literatury ojczystej nie tylko po yteczne, ale wrêcz niezbêdne. Do wspó³pracy przy tym wydawnictwie West pozyska³ takich historyków literatury jak: P. Chmielowski, K. Wojciechowski, J. Kallenbach i szereg innych. W tej serii West zapocz¹tkowal literackie opracowanie ka dego dzie³a, zawarte we wstêpach. Mia³o to dostarczaæ mi³oœnikom literatury i jej szkolnym u ytkownikom nauczycielom i uczniom polskich tekstów w obudowie historyczno-literackiej. Te opracowania obejmowa³y: biografiê autora, genezê i ocenê utworu, kompozycjê literack¹, objaœnienia jêzykowe, charakterystyki osób, wartoœci ideowe i bibliografiê. Taki schemat opracowañ literackich przejê³a potem w latach powojennych Biblioteka Narodowa odpowiednio go rozwijaj¹c. Produkcja drukarni Westa wysz³a ponad przeciêtny poziom innych prowincjonalnych oficyn. West sam prowadzi³ sprawy wydawnicze, sam sterowa³ polityk¹ wydawnicz¹, nawi¹zywa³ kontakty z autorami, decydowa³ o formie typograficznej dzie³a, jak i o przyjêciu lub odrzuceniu rêkopisu. Jego dzia³alnoœæ odznacza³a siê wyczuciem potrzeb i ch³onnoœci rynku. Ogromna zas³uga dzia³alnoœci wydawniczej Westa w okresie zaborów polega³a na jego postawie. Inicjuj¹c drukowanie wartoœciowych, ale tanich ksi¹ ek, o du ym nak³adzie, rozbudzi³ zainteresowanie ksi¹ k¹ i u³atwi³ ich kupowanie nawet najubo szym, a przede wszystkim uczniom. West by³ tak e gorliwym spo³ecznikiem. W latach 80. XIX wieku czynnie przys³u y³ siê do powstania w Brodach Stowarzyszenia Rêkodzielników Gwiazda, Towarzystwa Szko³y Ludowej, Towarzystwa M³odzie Polska, Gniazda PTG Sokó³. W latach 1895 98 by³ incjatorem i sekretarzem Komitetu Budowy Pomnika Józefa Korzeniowskiego (urodzonego w Brodach) a do ods³oniêcia pomnika. Dziêki inicjatywie i usilnym stara- 8

niom Westa (i kilku innych dzia³aczy) ck Gimnazjum im. Rudolfa w Brodach, ucz¹ce m³odzie w jêzyku niemieckim, otrzyma³o prawa nauczania w jêzyku polskim, do roku 1913 zosta³o ca³kowicie spolszczone. W latach 1884 1928 by³ cz³onkiem Rady Miejskiej, w tym tak e wiceburmistrzem, zaœ w latach 1890 1926 radc¹ Izby Przemys³owo-Handlowej we Lwowie oraz wiceprezesem i prezesem Izby. W œrodowisku ksiêgarskim równie piastowa³ wysokie stanowiska. W roku 1918 na ZjeŸdzie Ksiêgarzy Wschodniej Galicji za³o ono Zwi¹zek Dzielnicowy Ksiêgarstwa Polskiego we Lwowie, którego zosta³ prezesem. W 1924 r., z okazji 60-lecia jego pracy ksiegarskiej, Zwi¹zek Ksiêgarzy Polskich mianowa³ Westa cz³onkiem honorowym. Od 1931 r. by³ cz³onkiem honorowym Polskiego Towarzystwa Wydawców Ksi¹ ek. W roku 1907 otrzyma³ Z³oty Krzy Zas³ugi za sw¹ dzia³alnoœæ ksiêgarsko-wydawnicz¹ od Rady Szkolnej Krajowej we Lwowie. Odznaczenie to ma swoj¹ znamienn¹ wymowê, skoro Rada ta by³a jak gdyby ministerium szkolnictwa dla ca³ej Galicji. W roku 1913 urz¹dzono Westowi uroczysty jubileusz 50-lecia pracy ksiêgarskowydawniczej. W swoim pamiêtniku zapisa³ tak: Rok 1913 by³ dla ksiêgarni mojej bardzo znamiennym. Piêædziesi¹t lat minê³o, kiedy obra³em ten piêkny zawód i bez przerwy pracowa³em. Otrzyma³em pisma od prawie wszystkich Instytucji Naukowych w Kraju, od autorów i uczonych otrzyma³em mnóstwo listów pe³nych yczeñ i uznania. By³ to rok dla mnie pe³en radoœci!... Po tym wspania³ym roku nast¹pi³ rok 1914, rok w którym rozpoczê³y siê klêski moje! Istotnie. Wojna zniszczy³a ca³y jego 50-letni dorobek. W roku 1916, gdy nast¹pi- ³a druga inwazja rosyjska, West wyjecha³ ze starszym synem do Lwowa. Wtedy o³dacy rosyjscy rozmontowali i wywieÿli na wschód ca³¹ drukarniê, zrabowali zapasy papieru, którego by³o ok. 5 wagonów, zniszczyli czêœæ nak³adów. To, co West i syn powiêkszali i unowoczeœniali przez wiele lat, zosta³o w ci¹gu tygodnia zrabowane. W 1917 r. wróci³ do Brodów i uruchomi³ ksiêgarniê z resztek zapasu, ale: 1 listopada 1918 r. Rusini zajêli Wschodni¹ Czêœæ Kraju. Rozpoczê³y siê rz¹dy gwa³tów, nadu yæ i represji. By³em na czarnej liœcie do aresztowania synowie wp³ynêli na mnie, abym wyjecha³ z Brodów zapisa³ w swym pamiêtniku. Wyjecha³ do Chyrowa do krewnych. W lipcu 1920 r. armia Budionnego zajê- ³a Brody. Izaak Babel s³u y³ w tej armii i by³ przypadkowym œwiadkiem rabunku ksiêgarni Westa. W swoim Dzienniku 1920 tak to opisa³: 31.7.20 Brody... Przed odjazdem taczanka czeka od rana na ul. Z³otej, godzina w ksiêgarni. S¹ tu wszystkie wspania³e, nie rozciête jeszcze wydania, albumy. Zachód, oto Zachód i rycerska Polska, wypisy, historia wszystkich Boles³awów i wydaje mi siê czemuœ, e to jest piêkne. Polska w lœni¹cych szatach na zwiêd³ym ciele. Grzebiê w kupie ksi¹ ek jak wariat, biegnê do pó³ek, a tu ju potok, ju grabi¹ jacyœ wstrêtni, m³odzi ludzie o marsowym wygl¹dzie komisja do spraw ³upów. Odrywam siê od 9

ksi¹ ek z rozpacz¹. Tak wiêc w czasie pierwszej wojny œwiatowej drukarnia i ksiêgarnia Westa zosta³y unicestwione. West wróci³ do Brodów we wrzeœniu 1920 roku. W miêdzywojennym dwudziestoleciu West otworzy³ i prowadzi³ tylko ksiêgarniê. W roku 1925 zorganizowano we Lwowie wystawê ksi¹ ki polskiej, na której jego ksiêgarnia zaprezentowa³a z sukcesem 56 swoich najlepszych i najwartoœciowszych ksi¹- ek. W tym samym roku utworzy³ u siebie sk³ad g³ówny na Wo³yñ wydawnictw Ksi¹ - nicy Atlas i Ossolineum. Ca³e dwudziestolecie by³o jednak dla Westa trudnym okresem. By³ ju od dawna wdowcem, a do tego w tym czasie zmarli jego obydwaj synowie. Skutki œwiatowego kryzysu gospodarczego dotknê³y tak e i jego. Popad³ w trudn¹ sytuacjê finansow¹ i w dotkliwe zad³u enia. W 1936 aby czêœciowo sp³aciæ d³ugi sprzeda³ ze swojej prywatnej biblioteki komplet Bibliografii Polskiej XIX stulecia Estreichera. Bêd¹c ju 90- letnim starcem pomimo tak trudnych warunków prowadzi³ jednak wzorowo i z pietyzmem swoj¹ ksiêgarniê, która a do wybuchu drugiej wojny œwiatowej by³a w Brodach powszechnie cenionym przybytkiem oœwiaty i kultury. W roku 1938 z okazji 75-lecia pracy ksiêgarskiej Rada Miejska w Brodach nada- ³a Westowi tytu³ honorowego obywatela miasta i nazwa³a jedn¹ z ulic jego imieniem. Tutaj przypomina siê pewna anegdota zwi¹zana z tym wydarzeniem. W tym w³aœnie czasie w³adze skarbowe zagrozi³y Westowi, e za zaleg³e podatki mog¹ zaj¹æ jego kamienicê. Pewien dowcipny brodzianin puœci³ wtedy w obieg nastêpuj¹cy wierszyk: Darowaliœcie mi ulicê, a zabrali kamienicê, us...m siê na taki gest, z powa aniem Feliks West. Ten nieprzyzwoity wierszyk obrazuje wszak e smutne sprzecznoœci losów, w jakich przysz³o wtedy yæ temu niezwyk³emu cz³owiekowi. W roku 1933 otrzyma³ Srebrny Krzy Zas³ugi, a w roku 1935 Z³oty. W roku 1938 Order Polonia Restituta I klasy i w tym- e samym roku Z³oty Wawrzyn Akademicki za zas³ugi dla dobra literatury, przyznany na wniosek Polskiej Akademii Literatury. Druga wojna œwiatowa przynios³a ca³kowite zniszczenie ksiêgarni Westa. W dniu 20 grudnia 1939 r. sowiecka w³adza w Brodach za ¹da³a opró nienia lokalu ksiêgarni do nastêpnego dnia. By³o to niemo liwe do wykonania, wiêc sowieci wywie li ksi¹ ki i ca³e wyposa enie ksiêgarni poza miasto i spalili. Przez ca³y okres wojny West utrzymywa³ siê tylko z zapomóg Zwi¹zku Ksiêgarzy Polskich i ksiê y parafialnych w Brodach. W tym miejscu nale y wspomnieæ jeden znamienny epizod z tego czasu. W latach 1920 1930 West utrzymywa³ sta³e kontakty z niemieckim ksiêgarzem L. Kittlerem z Lipska, który przysy³a³ mu w komis najcenniejsze wydawnictwa klasyki niemieckiej literatury. W dniu wybuchu wojny pozosta³o z tego niesp³acone saldo obci¹ aj¹ce Westa na 234 marki. W koñcu maja 1940 r. Niemiec przys³a³ Westowi list (napisany w uprzejmym tonie) z proœb¹ o zap³acenie tego salda. Otó Polska zosta³a rozdarta przez dwóch napastników-grabie ców, a ten pisze, e u Pana znowu zaistnia³y uregulowane stosunki. Przyk³ad niemieckiej perfidii! West musia³ znosiæ przez ca³y okres wojny skrajn¹ biedê. Pozosta³ sam, bo równie siostra prowadz¹ca mu gospodarstwo zmar³a, a do tego stopniowo traci³ wzrok i s³uch. W roku 1939 liczy³ 93 lata. W marcu 1944 Niemcy zamierzali stworzyæ z Brodów silny punkt oporu i zarz¹dzili ewakuacjê ca³ej ludnoœci na zachód. West przyby³ wtedy do Lwowa, gdzie zaopiekowali siê nim ksiêgarze, przede wszystkim Aleksander Krawczyñski, nale ¹cy wówczas do konspiracyjnej Tymczasowej Rady Ksiêgarskiej. W maju 1944 roku West pod opiek¹ osoby towarzysz¹cej wyjecha³ ze Lwowa do swojego wnuka Andrzeja Westa, który wówczas mieszka³ i pracowa³ w leœnictwie w Klêczanach ko³o Nowego S¹cza. W sierpniu tego roku West przeniós³ siê do Nowego S¹cza. Przez pó³tora roku korzysta³ z zapomóg Krakowskiego Oddzia³u Zwi¹zku Ksiêgarzy Polskich. Zmar³ 18 stycznia 1946 roku i zosta³ pochowany na nowos¹deckim cmentarzu. y³ 99 lat i 137 dni. W miejscu, gdzie by³ jego grób, Ko³o Brodzian umieœci³o tablicê dla upamiêtnienia ycia, zas³ug i œmierci tego Wielkiego Patrioty (patrz strona poprzednia). 10

El bieta Mokrzyska Co dalej z zabytkami polskiej kultury OdnaleŸliœmy egzemplarz tygodnika ad nr 2/93, czyli sprzed ponad 14 lat (nie ukazuje siê od wielu lat). Jest tam artyku³ podpisany przez prof. dra Ryszarda Brykowskiego pt. Polsko-ukraiñska umowa, traktuj¹cy o uzgodnieniach miêdzy Polsk¹ a Ukrain¹ (SSR, jeszcze sowieck¹ republik¹) z roku 1989 w kwestii ratowania zabytków architektury po tej i po tamtej stronie granicy. Strona ukraiñska podyktowa³a 15 obiektów, przy czym s¹ to wy³¹cznie cerkwie 12 drewnianych, 2 murowane i dzwonnicê. Strona polska wymieni³a 20 ró nych obiektów, a to (wyt³uszczony druk oznacza teren Ma³opolski Wschodniej i Wo³ynia): 1. Berdyczów (obw. ytomierski) pokarmelicki zespó³ klasztorny, XVI XVIII w. 2.Bohorodczany podominikañski zespó³ klasztorny, 1742 1764 3.Brze any zamek, a szczególnie kaplica zamkowa, XVI w. 4.D¹browica (Wo³yñ) koœció³ parafialny, 1695 1702 5.Drohobycz koœció³ parafialny, XV XVI w. 6.Hodowica koœció³ parafialny, 1751 1758 7.Husiatyn koœció³ parafialny, 1610 8.Ko³omyja koœció³ parafialny, 2. po³. XVIII w. 9. Latyczów (obw. p³oskirowski) koœció³ 1606 1638 i 1724 10. uck (Wo³yñ) pojezuicki zespó³ klasztorny, 1606 1610 11.Mikuliñce koœció³ parafialny, XVIII w. 12.Nawaria koœció³ parafialny, 1626 13. ó³kiew fara, XVII XVIII w. 14.Nowy Milatyn koœció³ parafialny, 1780 1790 15.Warê koœció³ parafialny, 1689 1693 16.O³yka (Wo³yñ) koœció³ parafialny, 1635 1640 17.Podhorce za³o enie pa³acowe z XVII w. wraz z koœcio³em, 1756 18.Podkamieñ podominikañski zespó³ klasztorny, XVII XVIII w. 19. Po³onne (obw. p³oskirowski) koœció³, 1607 20.Sambor koœció³ parafialny, 1688 1693 Autor artyku³u zastrzeg³, a tak e reprezentuj¹cych, e jest to lista jedynie wstêpnego rejestru polskich zabytków, niemniej dziwi brak w niej póÿnogotyckiego koœcio³a w Podhajcach (wali siê!), koœcio³a w Zbara- u, zamku w Pomorzanach (ruina w stanie schy³kowym). O pomstê do nieba wo³a fakt, i do dnia dzisiejszego nie zrobiono nic w Hodowicy nie ma tam ju sklepieñ, podobnie w Podhajcach, Jaz³owcu, Warê u. Stan zamku w Pomorzanach to tragedia. W Brze anach zaczêto zaledwie ratowaæ kaplicê Sieniawskich, a reszta koœcio³a nie mówi¹c o zamku, który wali³ siê na naszych oczach w ostatnich kilkunastu latach? Z drugiej strony na przedstawionej liœcie figuruje kilka obiektów, którym technicznie (na razie) nic nie zagra a³o, a tak e reprezentuj¹cych klasê nie dorównuj¹c¹ Brze anom, Hodowicy lub zamkowi w Podhorcach. Rozs¹dek i zawodowa uczciwoœæ nakazywa³yby wiêc decydentom przyjêcie odpowiedniej kolejnoœci. Radzi byœmy wiedzieæ, jaki jest stan uzgodnieñ dziœ, po 14 latach? Koœció³ w Podhajcach, 1994. Czy te gotyckie ebra jeszcze istniej¹? 11

Alfred Senze Z tamtych lat, z tamtych dni (2) Wspomnienia z Akademii Medycyny Weterynaryjnej w okresie okupacji sowieckiej we Lwowie Wpierwszych dniach po zajêciu uczelni przez sowietów, krêcili siê po niej ci¹gle o³nierze NKWD, pilnie notuj¹c stan narkotyków oraz œrodków znieczulaj¹cych i osza³amiaj¹cych. Dotyczy³o to przede wszystkim klinik i apteki weterynaryjnej, znajduj¹cej siê w Katedrze Farmakologii. W miarê up³ywu czasu znika³o pospolite o³dactwo, a ich miejsca zajmowali lepiej ubrani z wyczyszczonymi butami, zlani wrêcz perfumami, które czuæ by³o na dalek¹ odleg³oœæ. Znikali wiêc przedstawiciele tego niedoœcignionego Kraju Rad, co tylko wiecznie pytali o czasy lub palili papierosy krêcone w gazetach Prawda, wetkniêtych w koñcówki cygara, ci¹gle powtarzaj¹c: Polaczki to chytry naród; zakrutysz dym nie idiot, odkrutysz dym idiot. Zabrali nam tak e z naszej kliniki bojca, z którym czêsto znaj¹c dobrze jêzyk rosyjski rozmawia³ doc. Moraw. S³uszaj pyta³ mnogo u was oru a (du o u was broni)? O mnogo, mnogo. A mnogo u was ikry (kawioru)? U nas bolsze ikry kak oru a. On rastyt na wsiakij kusty osobenno w werchu (on roœnie na ka dym krzaku, szczególnie w górach). Ten wisielczy humor nie usuwa³ jednak ogólnego przygnêbienia panuj¹cego na uczelni. Nie mo na by³o przejœæ obojêtnie nad wbitym no em w plecy dogorywaj¹cej Rzeczypospolitej. Rani³y nas bardzo s³owa rzucane pod naszym adresem tak na ulicy, jak i na uczelni: Polszy niet, nauczytsia ukrainskogo jazyka. Niektórzy studenci ukraiñscy zadawali pytania lub udzielali odpowiedzi z pe³n¹ prowokacj¹ tylko w jêzyku ukraiñskim. Muszê tutaj podkreœliæ godne zachowanie siê doc. Grzyckiego, który z Polakami rozmawia³ tylko w jêzyku polskim, przyznaj¹c siê jeszcze przed wojn¹ do narodowoœci ukraiñskiej. Prowadzi³ on ze swoj¹ on¹ naukê dobrych manier towarzyskiego zachowania siê na ulicy i w domu pañstwa Czinczenko. Poprosi³ go o to dyr. Czinczenko z on¹. Pierwszym zaskakuj¹cym nas znakiem tych lekcji by³o zdejmowanie czapki i uœcisk d³oni przy podejmowaniu rozmowy. Widaæ by³o, e sprawia mu to najwiêksz¹ przyjemnoœæ. Po kilku miesi¹cach szkolenia pañstwo Czinczenko wydali w domu, ale tylko dla profesorów i docentów, wspania³y obiad. Wed³ug doc. Morawa tak pod wzglêdem kulinarnym, jak kulturalno-towarzyskim spotkanie by³o na najwy szym poziomie. Dyr. Czinczenko uciek³ potem z Niemcami i osiedli³ siê w Kanadzie. Jego zaœ list, przys³any do Rady Wydzia³u we Wroc³awiu, dowodzi³, e istotnie lekcje udzielone przez doc. Grzyckiego spe³ni³y swój cel: Ja jestem teraz taki szczêœliwy, jakimi wy kiedyœ byliœcie, a Wy jesteœcie teraz tacy szczêœliwi, jakim ja kiedyœ by³em, ale ja Warn yczê, a ebyœcie byli tacy szczêœliwi, jakim ja teraz jestem. W tej istniej¹cej na uczelni sytuacji nie rozumieliœmy, dlaczego prof. Skowroñski prowadzi³ wyk³ady w jêzyku ukraiñskim. Wprawdzie chodzi³o o okres poprzedzaj¹cy ju wojnê niemiecko-sowieck¹, to jednak czêsto dyskutowaliœmy na ten temat snuj¹c ró ne domys³y. By³ przecie Polakiem, oœwiadczaj¹c to publicznie w czasie przedstawiania swego yciorysu na ogólnym zebraniu zwi¹zku zawodowego. Z³oœliwi mniemali, e chcia³ tym ocaliæ od parcelacji swoj¹ ma³¹ posiad³oœæ z ziemi¹ pod Ko³omyj¹. Przygnêbienie wœród Polaków narasta³o tak e na skutek w³¹czenia naszych Ziem do Ukrainy, sfa³szowanymi wyborami, a wrêcz dobija³y nas sukcesy militarne Niemców. yliœmy wiêc w skrajnej rozpaczy, karmieni wiadomoœciami radia londyñskiego (Bum, bum, bum, bum) oraz kr¹ ¹cymi ulotkami. Na uczelni, zgodnie z zasad¹ obowi¹zuj¹c¹ w AK, istnia³ tzw. kiosk jako punkt rozdzielania ulotek pomiêdzy najbardziej zaufanych. Przy rozmaitych kr¹ ¹cych w nich egzemplarzach widzieliœmy jedyny nasz ratunek w zetkniêciu siê tych dwóch kolosów. Do tego by³o daleko, a ka - dy dzieñ przynosi³ nowe osobiste tragedie. W tym wszystkim nie docenialiœmy zupe³nie ZSRR, traktuj¹c go jako kolosa na glinianych nogach, którego jednak chytry ³eb przechytrzy³ swoich alianckich przyjació³. Zima zbli a³a siê szybkimi krokami. Brak opa³u daje siê dotkliwie odczuæ. Za fortepian dostajê dwie mizerne furki por¹banego drzewa, a za ko uch ojca kol. Panczy przywozi 12

trzy worki wêgla. Palimy co trzeci lub czwarty dzieñ. Pozbierane na Persenkówce ziemniaki s¹ ca³kowicie zmarzniête jak kamienie. Rezygnujemy z ich przydzia³u, op³acaj¹c jednak koszt ich przywozu. Podobnie jest z ywnoœci¹, za któr¹ ustawiaj¹ siê d³ugie kolejki, czasem bez efektu lub z nieoczekiwanym zakoñczeniem. Nieraz stoimy przez ca³¹ noc na zmianê z poszczególnymi cz³onkami rodziny za cukrem. Sprzeda na g³owê w zale noœci od sklepu wynosi³a od 100 do 250 dag. Czêstym zaœ zakoñczeniem takiego wyczekiwania by³ przyjazd milicji sowieckiej bezpoœrednio przed otwarciem sklepu i zabranie ca³ego zapasu cukru z magazynu. Wobec ogromnej iloœci uciekinierów z centralnej Polski w czasie dzia³añ wojennych z Niemcami przez NKWD zostaje otwarty we Lwowie punkt rejestracyjny, celem umo liwienia im powrotu do rodzin. Istniej¹ przecie dwie Polski jedna przykryta przez sierp i m³ot, druga przez czarn¹ swastykê. Zorganizowane przez NKWD transporty jad¹ jednak w zupe³nie przeciwnym kierunku, a po kilku miesi¹cach od wywo onych, docieraj¹ wieœci z dalekich rubie y ZSRR. Docieraj¹ b³agalne proœby o dostarczenie ywnoœci i ciep³ej odzie y. Pierwsze sygna³y z Kraju Rad s¹ minorowe. Wynika z tego, e wiezieni s¹ w g³¹b Rosji w makabrycznych warunkach o ch³odzie i g³odzie. Tylko nielegaln¹ drog¹, ucieczk¹ przez zielon¹ granicê mo na wyrwaæ siê z tego piek³a. Ale i tutaj czyha na uciekinierów szereg niebezpieczeñstw. Umawiamy siê ja, kol. Zbyszycki i Dulian (asystent Anatomii), e uciekamy na Wêgry czekaj¹c na umówiony sygna³ z Kosowa. Przez Wêgry zamierzamy dostaæ siê na Zachód. Nerwowo nie wytrzymuje tego wyczekiwania kol. Zbyszycki i przedziera siê przez granicê w okolicy Rawy Ruskiej. Udaje siê mu, a my wci¹ czekamy. Po otrzymaniu wiadomoœci od rodziny z Ko³omyi, e tzw. murowani przewodnicy prowadz¹ uciekinierów wprost w rêce granicznego NKWD, rezygnujemy z Wandokantym z tej eskapady. Od Duliana otrzymujemy po kilku miesi¹cach wiadomoœæ z dalekiego Kazachstanu, e zatrudniony jest przy wyrêbie lasu. Prosi o s³oninê i ciep³e skarpety. Jak dot¹d jest zdrowy i ob era wraz z wspó³wiêÿniami koœci pozostawione przez pilnuj¹ce ich psy do œnie nej bia³oœci. Jest zdania, e jest to najdoskonalsza metoda maceracji koœci, któr¹ wykorzystaæ nale y w obecnych warunkach pracy zak³adu anatomii w kraju. Wysy³amy natychmiast dwie paczki bez adnej odpowiedzi. Z pocz¹tkiem listopada uczelnia nasza prze- ywa g³êbok¹ rodzinn¹ tragediê prof. Banta. Ju z koñcem paÿdziernika rozsiewane s¹ pog³oski niewiadomego pochodzenia, e Polacy przeciwko w³adzy radzieckiej przygotowuj¹ zbrojne powstanie, gromadz¹c broñ w grobowcach. W tych czasach grobowce by³y ma³ymi nadziemnymi kapliczkami o wejœciu zas³oniêtym potê nymi p³ytami z mosiê nymi uchwytami. Przed samymi Œwiêtami Zmar³ych wszystkie grobowce na Cmentarzu yczakowskim i Janowskim zostaj¹ dok³adnie przeszukane przez NKWD, ale nie zawsze z powodu ich du ej liczby dok³adnie zamkniête. NA PLACÓWCE Niezale ne pismo regionalne obozu niepodleg³oœciowego na Podhalu Nasi Czytelnicy znaj¹ ten periodyk, poniewa wielokrotnie relacjonowaliœmy zamieszczane w ka dym jego numerze artyku³y poœwiêcone Kresom. Oczywiœcie g³ównym tematem tego pisma s¹ sprawy podhalañskie, tatrzañskie, zakopiañskie, góralskie, zawsze dla nas ciekawe. Z drugiej strony Redakcja Na Placówce przysporzy³a tak e naszemu kwartalnikowi szereg czytelników na Podhalu. Redakcja Na Placówce zaprasza do prenumeraty, któr¹ mo na zamówiæ korespondecyjnie poprzez wp³atê na konto: KP POB, 34-500 Zakopane, Plac Niepodleg³oœci 6 nr 16 1060 0076 0000 3200 0077 4089 z dopiskiem: prenumerata Wiêcej informacji: www.porozumienieorlabialego.zakopane.org.pl Roczny koszt prenumeraty 25 z³ (w tym porto), cena pojedynczego numeru 3,50 z³. W najnowszym numerze (1/2007) znaleÿliœmy m.in. obszerny artyku³ o Kamieñcu Podolskim i Chocimiu, z piêknymi zdjêciami, a zarazem zawiadomienie o wycieczce w dniach 17 20 maja br. Wyjazd z Zakopanego, trasa prowadzi przez Lwów, Jaz³owiec, Kamieniec Podolski, Chocim, Zaleszczyki, powrót przez Lwów do Zakopanego. Cena wycieczki: 380 z³ + 20 USD. Zg³oszenia przez tel./fax: 018 / 201-29-77. 13

Ma³y 6-letni syn prof. Banta uczestnicz¹c w paleniu œwiec przy grobowcu potyka siê, odruchowo ³apie za mosiê ny uchwyt p³yty i na oczach wszystkich zgromadzonych zostaje przygnieciony potê - n¹ marmurow¹ p³yt¹. Zrozpaczony ojciec niesie nieprzytomne dziecko do znajduj¹cej siê w pobli u kliniki prof. Grucy, w której wkrótce umiera. Tragedia towarzyszy³a profesorowi do koñca ycia. Przecie w pierwszych dniach dzia³añ wojennych by³ z rodzin¹ we W³oszech. Móg³ nie wróciæ, a jednak wróci³, bo tak nakazywa³ mu patriotyczny obowi¹zek. A potem nawet dwukrotna próba adopcji osieroconych cudzych dzieci nie powiod³a siê. Mówi¹, e nieszczêœcia chodz¹ parami. Zbli a siê kolejna rocznica Rewolucji PaŸdziernikowej, obchodzona zawsze w listopadzie. Idzie i nasza uczelnia w ³unie czerwonych sztandarów po bardzo dok³adnym sprawdzeniu listy obecnoœci. Idziemy ulic¹ Kochanowskiego w kierunku Opery, gdzie czeka na nas trybuna z ³owcami polskich faszystów sowieckich prominentów. Niektórzy z nas w tym pochodzie zaszczyceni zostaj¹ niesieniem podobizn wodzów rewolucji: Engelsa, Marksa, Lenina i Stalina. Niesie j¹ tak e kilkadziesi¹t metrów, wprawiaj¹c w ruch wirowy jak kuchenn¹ m¹tewkê dr Maœlak i odstawia pod jednym z drzew ul. Kochanowskiego. Prawie natychmiast kilku nieznanych mê czyzn z chodnika dogania pochód i usi³uje broni¹cemu siê dr. Maœlakowi wrêczyæ powtórnie ten emblemat ludobójcy Stalina. Uchylaj¹c siê przed tym zaszczytem, zostaje wyprowadzony z pochodu i widzimy go po raz ostatni w naszym gronie. Daje o sobie dopiero znaæ kilka lat póÿniej z W³och, w których korzysta z goœciny jako o³nierz gen. Andersa. Nie przypuszcza³ nigdy, jaki spotka go los. Coraz czêœciej zaczynaj¹ siê po ulicach i domach mieszkalnych ³apanki, a ich szczyt we Lwowie osi¹gniêty zostaje w lutym 1940 r. Wywo eni s¹ mieszkañcy ca³ych bloków i domów. W pierwszej kolejnoœci chodzi o rodziny wojskowych, policjantów, s¹downictwa, w³aœcicieli nieruchomoœci, sklepów, a tak e ksiê y. Denuncjacja oraz chêæ posiadania lepszego mieszkania odgrywaj¹ tu ogromn¹ rolê. Potem ma znaczenie nie wykaz imienny, ale zgodnoœæ dotycz¹ca iloœci. Z domu i mieszkania nie pozwala siê im nic zabraæ, a na ich oczach dokonuje siê rabunku najcenniejszych rzeczy. Zbudzeni w nocy, nie przewiduj¹c tego rodzaju akcji, w delikatnej nocnej bieliÿnie, przy du ych mrozach, wpychani s¹ na wojskowe ciê arówki i wywo eni na towarowe dworce kolejowe. Tam po kilkadziesi¹t sztuk wciskani s¹ par force do nieoczyszczonych po zwierzêtach wozów. Tak te dostaje siê wielu naszych kolegów: Szmidt z wysoko ciê arn¹ on¹ (póÿniej dyrektor w Opolu), Dubrawski, Szeremeta, o³nierczyk, Flak, Wierzbicki, miejski lekarz wet. Grzywak i wielu, wielu innych, których zawodna pamiêæ nie jest w stanie tu umieœciæ. Wszyscy wymienieni i inni przechodz¹ prawdziw¹ gehennê, czêsto nie doje d aj¹c do miejsc swojego rzekomego przeznaczenia. Zw³oki umrzyków czy noworodków wyrzucane s¹ brutalnie przez ochronê sowieck¹ z jad¹cego poci¹gu lub na miejscu pierwszego przypadkowego postoju. Czasem celowo, jeszcze przed wt³oczeniem do wozów, rozdzielano ma³ eñstwa lub izolowano od w³asnych dzieci. St¹d te nikt siê nie przyznaje do rodziny. Przy jakiejkolwiek opiesza- ³oœci pojmani s¹ bici kolbami karabinów, a przy fizycznym oporze rozstrzeliwani na miejscu lub trzymani godzinami na mrozie. Na takie niespodziewane piek³o ludzie zaczynaj¹ siê teraz przygotowywaæ. Wychodz¹c na ulicê, zw³aszcza w porze wieczornej, nosimy ze sob¹ ma³e p³ócienne woreczki zawieraj¹ce elazn¹ porcjê: suszony chleb, 25 dag cukru, ciep³e skarpety, myd³o i kawa³ s³oniny oraz zaadresowany do rodziny list ze znaczkiem. Takie chlebaki robi¹ przykre wra enie podczas wiêkszych zgromadzeñ, np. podczas mszy œw. w Katedrze. Inne koœcio³y zostaj¹ zamkniête i przystosowane do potrzeb komuny. Do katedry chodz¹ nie tylko Polacy, ale i Rusini, Ukraiñcy, a nawet przybysze radzieccy. Trzykrotny krzy, jaki kreœl¹ na piersiach, dowodzi o od ywaniu ich przynale noœci do rodziny chrzeœcijañskiej. Piêkny gotycki koœció³ œw. El biety staje siê magazynem zbo a, u œw. Anny jest zbiór kas biletowych do tramwajów i autobusów, a nastêpnie sklep meblowy. Inne s³u ¹ jako dom kultury dla rozbawionej ateistycznej m³odzie y i o³daków z ich ma³ onkami lub s³u ¹ do ró nych wymyœlnych celów, np. portal koœcio- ³a i klasztoru przy Domagaliczów zostaje usuniêty i zostaje zaadaptowany na g³ówne wejœcie do Parku Stryjskiego. Ogólnie obowi¹zuj¹ca zasada ostro noœci przed ³apankami zaczyna teraz w s¹siedztwie klinik przybieraæ nowe formy. Na moich nocnych dy urach odbywanych w ambulato- 14

rium chirurgicznym dla ma³ych zwierz¹t zaczynaj¹ siê pojawiaæ nowi mieszkañcy. Do pierwszych nale y ma³ eñstwo M. Skurskich, studentów AMWet. Ponoæ tak spêdzili swoj¹ pierwsz¹ noc poœlubn¹. Przyprowadzaj¹ innych z najbli szych ulic. Widocznie kredyt zaufania, jakim mnie darz¹, jest du y, bo iloœæ torbaczy stale wzrasta. Obszerny pokój dy- urki staje siê wkrótce za ma³y. Przenoszê wiêc czêœæ bywalców nocnej udrêki do du ego pomieszczenia ambulatoryjnego kliniki po³o niczej dla ma³ych zwierz¹t. W pierwszym ambulatorium, dobrze opalanym, obozuj¹ kobiety ciê arne i osoby starsze, w drugim, zimniejszym torbacze m³odsi. Niektórzy z nich przychodz¹ z kotkami lub ma- ³ymi psiakami. Cenê ich ycia traktuj¹ wiêc na równi ze swoim. Obowi¹zuje rygor bezwzglêdnej ciszy i zakaz palenia papierosów. Najczêœciej siedz¹ na w³asnych sk³adanych krzese³kach lub sto³ach ambulatoryjnych. Wielu na linoleum pod³ogi w oparciu o œcianê ma to swoje etatowe miejsce. Schadzki te rozpoczyna³y siê zwykle miêdzy godz. 19 a 20 i trwa³y do 6 rano. Tej godziny nie mo na by³o przekroczyæ, poniewa oko³o 7 przychodzili woÿni i rozpalali w piecach. Do mnie nale a³o wietrzenie pomieszczeñ i sprawdzanie, czy nie pozostawiono rzeczy osobistych. W zwi¹zku z nasileniem siê ³apanek, zg³aszam chêæ pe³nienia dodatkowych dy- urów do 4 razy w tygodniu. Dy ury nocne by³y bezp³atne i rozdzielane miêdzy ordynatorów Interny, Po³o nictwa i Chirurgii. Na moj¹ propozycjê godz¹ siê chêtnie inni ordynatorzy, a zdziwionemu dyr. Czinczence t³umaczê swój krok niemo noœci¹ opalania mojego mieszkania. Dla uzupe³nienia dodam, e po wyrzuceniu nas przez sowietów z domów kolejowych w grudniu 1939 r. rozdzieli³em siê z rodzin¹ i zamieszka³em przy ul. Grochowskiej 28 wraz z trzema ukrywaj¹cymi siê zawodowymi oficerami WP. Otrzymuj¹c przez AK fa³szywe papiery, zostali nauczycielami w szkole podstawowej przy ul. Potockiego. Moja czêsta nocna nieobecnoœæ by³a im bardzo na rêkê, bo zamiast na pod³odze na zmianê wykorzystywali moje ³ó ko. Tak wiêc w okresie ostrej zimy w lutym, marcu, a nawet w pocz¹tkach kwietnia 1940 r. s³u y³em swoim nocnym przybyszom okupacji sowieckiej klinicznymi pomieszczeniami. Dziêki temu wielu z nich uniknê³o podró y w krainê polarnych niedÿwiedzi lub przymusowej gimnastyki przy wyrêbie lasów w Kazachstanie. Wracaj¹c zaœ rankiem z mojego wspólnego dy uru wielu z nich zastawa³o swoje mieszkanie puste, ograbione i zapieczêtowane, a s¹siedzi przestraszeni, zap³akani i zmaltretowani informowali ich, co wydarzy³o siê tej nocy. Przyznam szczerze, e i ja by³em ju tym wszystkim zmêczony psychicznie i fizycznie, witaj¹c radoœnie nadchodz¹c¹ wiosnê i wyraÿnie zmniejszaj¹c¹ siê liczbê ³apanek. Sam zreszt¹ jeszcze przez d³ugi czas by³em torbaczem, nosz¹c p³ócienn¹ torebkê z opisan¹ wy ej zawartoœci¹. W miejsce jej ywnoœciowej zawartoœci wynosi³em potem grudki wêgla i szczapy drewna. Tak przygotowywali mnie do nastêpnej zimy moi dwaj zaufani laboranci Mryc i Kraczkowski (Kruk). Nikt nie jest w stanie wyobraziæ sobie, co prze yliœmy w okresie tzw. wolnych wyborów i przeprowadzonego g³osowania za przy- ³¹czeniem naszych Wschodnich Ziem do Ukrainy. Wierzyliœmy, naiwniacy, we w³asne si³y, pomoc naszych sojuszników, a nawet prawn¹ sprawiedliwoœæ niedoœcignionej Konstytucji ZSRR. Wed³ug naszych obliczeñ PROŒBA Jestem studentem historii sztuki i wiceprezesem Ko³a Naukowego Studentów Historii Sztuki na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. W kwietniu organizujê wyjazd naukowy do Lwowa i jako temat referatu, który piszê, wybra³em Wystawê Krajow¹ we Lwowie w 1894 r. Mam ju kilka pozycji w bibliografii, jednak poszukujê dalszych ciekawych materia- ³ów ksi¹ ek czy artyku³ów, na podany temat. Bardzo pomocne by³yby te wszelakie materia- ³y graficzne plany czy zdjêcia archiwalne. Za ka d¹ pomoc i sugestie by³bym bardzo wdziêczny, gdy temat historii sztuki oraz historii i kultury Lwowa jest niezwykle interesuj¹cy. Piotr Zdyba³ piotr.zdybal@op.pl Informujemy, e w naszym kwartalniku nr 2/05 ukaza³y siê dwa artyku³y na przedmiotowy temat: Jacek Purchla, W stulecie Powszechnej Wystawy Krajowej we Lwowie 1894 roku Jurij Birijulow (Lwów), Chodz¹c po Wystawie 15

i jednej zdobytej na Zamarstynowie skrzyni z kartami do g³osowania wynika³o, e ponad 75% g³osowa³o przeciwko w³¹czeniu Lwowa do Zachodniej Ukrainy. Ale nastêpnego dnia, kiedy og³oszono ca³emu œwiatu, e 98,7% g³osowa³o za przy³¹czeniem Lwowa do Zachodniej Ukrainy, mieliœmy dalszy dowód niedoœcignionego fa³szerstwa. To fa³szerstwo œwiêtuje iluminacja Lwowa i uliczne zabawy z udzia³em tych wszystkich, którzy w nowych warunkach uk³adali sobie nowe i ³atwe ycie. W tych warunkach my m³odzi spotykamy siê raz w tygodniu u prof. Klisieckiego, zaœ dwa razy w tygodniu odwiedzamy doc. uliñskiego i dr. Cisowskiego w Zak³adzie Anatomii Patologicznej, a tak e czêsto doc. Szwabowicza na Farmakologii. Tam komentujemy zbierane wiadomoœci z radia Londyn oraz dostarczanych ulotek. Dobijaj¹ nas zupe³nie militarne sukcesy armii niemieckiej: 19 kwietnia 1940 r. wkracza ona do Danii, 10 maja do Belgii, Holandii i Luksemburga. Belgia po krótkich walkach poddaje siê 22 maja 1940 r., a 9 czerwca Norwegia. W dniu 14 czerwca 1940 r. Niemcy wkraczaj¹ do Pary a i rozpoczynaj¹ okupacjê Francji. Mimo zmniejszenia liczby ³apanek zaostrza siê kurs przeciwko Polakom. Wi¹ e siê to z odbytymi w marcu 1940 r. w Krakowie 3-tygodniowymi obradami specjalnych przedstawicieli NKWD i gestapo. Na obradach tych ujednolicone zostaj¹ wspólne metody zwalczania konspiracji Polaków na ziemiach okupowanych przez armie sowieckie i niemieckie. Zaostrzamy wiêc kontrolê przekazywania ulotek tylko w bezwzglêdnie pewne rêce. Otrzymane na uczelni dzia³ki absorbuj¹ teraz nasz wolny czas i ³agodz¹ psychiczne za³amania. Posadzone ziemniaki okazuj¹ siê prawdziwym dobrodziejstwem, pozwalaj¹cym przetrwaæ kolejn¹ zimê. Od czasu do czasu udajê siê na zmianê na Cmentarz Obroñców Lwowa, spotykaj¹c siê z pierwszymi widomymi znakami dzia³ania wandali zacieraj¹cych œlady zwyciêskiego polskiego orê a nad komun¹. Jest ju uszkodzony g³ówny cokó³ i umieszczone niecenzuralne napisy. Usuwamy je, a dwukrotnie prowadzimy otwart¹ bitwê kamieniami z doros³ymi chuliganami. Delegacja nasza w Dzielnicowej Komendzie Milicji gdzie przedstawiamy profanacjê grobów o³nierzy napotyka na ca³kowite niezrozumienie i uœmiech na twarzy. Jedyny skrawek ziemi na Cmentarzu yczakowskim utrzymany w nienagannej czystoœci to groby powstañców z 1863 roku przeciwko caratowi. Raz w miesi¹cu dostêpujê prawdziwego zaszczytu i proszony jestem przez prof. Moraczewskiego do jego mieszkania prywatnego. Czêstuje nas specjalnie przez siebie sporz¹dzon¹ herbat¹. Bywalcami s¹ tak e koledzy: Eliasiewicz, Wandokanty, Tarasiewicz, R. Skurski, Terlecki, doc. Grzycki i kilku nieznanych Ukraiñców i Rusinów. Œmia³o mo na powiedzieæ, e prof. Moraczewski by³ wspania³ym znawc¹ dzie³ Puszkina, a ró ne interpretacje jego utworów pozwala³y w takich chwilach zapomnieæ o czarnych myœlach towarzysz¹cych nam w normalnych dniach rozmyœlañ o naszym losie. Czêsto nawi¹zywa³ równie do Mickiewicza czy S³owackiego. Wtedy chyli³em g³owê, ukrywaj¹c rumieniec wstydu przed zdemaskowaniem w³asnych wiadomoœci wyniesionych z gimnazjum. Pokój, w którym nas przyjmowa³, dostraja³ do atmosfery muzealnej iloœci¹ dywanów, obrazów, porcelany i obecnego ksiêgozbioru. Natomiast nie wszystkim odpowiada³a herbata, ale obecni zgodnie chwalili jej smak i aromat. Wtedy oznak¹ zadowolenia gospodarza by³ przyjemny pó³uœmiech i g³askanie dostojnej, siwej i d³ugiej brody. Jedyny drugi domownik, du y owczarek podhalañski, le ¹c u stóp swojego mistrza, wydawa³ od czasu do czasu subtelne pomrukiwania. Z delikatnoœci rezygnowaliœmy z propozycji repety herbaty, ale z prawdziw¹ zach³annoœci¹ rzucaliœmy siê na winogrona. Ich obecnoœæ œwiadczy³a o kontaktach gospodarza z sowieckimi dygnitarzami. Dla nikogo nie by³o zreszt¹ adn¹ tajemnic¹, e wykorzystywali oni wielk¹ wiedzê internistyczn¹ profesora, przyje d aj¹c nawet z dalekich stron z Kijowa i Charkowa. Wszyscy wiedzieli, e jeszcze w okresie przedwojennym nale a³ on w Szwajcarii do grona znakomitych diagnostów i terapeutów. Jego recepty szczególnie w zakresie chorób w¹troby przetrwa³y nawet do dzisiejszych czasów. Winogrona znika³y wiêc b³yskawicznie, a ostatnie grona przeznacza³ profesor zawsze swemu le ¹cemu pupilowi. W tak to ró nych warunkach ycia up³ywa³ nam czas. Swoj¹ wiedzê specjalistyczn¹ poszerzaliœmy o literaturê zgromadzon¹ dokoñczenie na s. 45 16

Z Adamem Macedoñskim rozmawia Janusz M. Paluch Proszê opowiedzieæ o swoim dzieciñstwie, które spêdzi³ pan we Lwowie Pierwsze wspomnienia ³¹cz¹ siê z ul. Zamarstynowsk¹. Tam by³a dzielnica ydowska, gdzie ojciec wynajmowa³ du e mieszkanie za niewielkie pieni¹dze. Obok by³y olbrzymie lodziarnie, które na wystawach mia³y ko³a drewniane pomalowane jaskrawymi kolorami w pasy i one ca³y czas siê krêci³y, bo sprzê one by³y z urz¹dzeniami do produkcji lodów. A lody by³y pyszne, nigdy w yciu nie jad³em smaczniejszych! Niedaleko produkowany by³ moszcz z jab³ek i œliwek A wokó³ krêcili siê ydzi w cha³atach Wczeœniej, jak mi siostra przypomina, mieszkaliœmy przy ul. Dominikañskiej 6, gdzie siê urodzi³em. Ochrzczony zosta³em u Dominikanów, a wiêc chyba w dobrym miejscu Z Zamarstynowa przeprowadziliœmy siê na ul. Franciszkañsk¹ 12, gdzie mieszkaliœmy na parterze w dwupokojowym mieszkaniu, z zasobn¹ spi arni¹ Mama kisi³a wspania³¹ kapustê. Ka dego roku jesieni¹ ze Z³oczowa, sk¹d pochodzi³ mój ojciec, przywozili kapustê, marchew, orzechy i ziemniaki. U Macedoñskich w Z³oczowie sad by³ jak las! Stamt¹d, z ul. Franciszkañskiej, chodziliœmy na spacery na Wysoki Zamek. Potem przeprowadziliœmy siê na ul. Dobrzañskiego na Górny yczaków. Numer by³ od yczakowskiej 229, a wejœcie by³o od Dobrzañskiego 1. Tam te prze y³em wejœcie sowietów do Lwowa. Potem by³a nauka niby w tej samej, ale jak- e innej szkole. G³ównym jêzykiem by³ ukraiñski. Przed wojn¹ w polskiej szkole te uczyliœmy siê jêzyka ukraiñskiego, ale jako drugiego. Tam prze y³em te zdarzenie, typowe dla szko³y sowieckiej. To by³ grudniowy dzieñ œw. Miko³aja. Nasza wychowawczyni, Ukrainka Tuszyñska, zapyta³a nas: Kochane dzieci, jaki dzisiaj mamy dzieñ? Wszyscy chórem odpowiedzieli: Œwiêtego Miko³aja! A kto to jest? zapyta³a. Przynosi prezenty! A przyniós³ wam coœ? No nie, bo to dopiero w nocy! No to pomódlcie siê do œwiêtego Miko³aja, to mo e wam coœ przyniesie I kaza³a nam mówiæ jakiœ tekst. Myœleliœmy, e to taki art, e zaraz wejdzie ktoœ przebrany za œwiêtego Miko³aja i od szko³y da nam jakieœ prezenty Pomodliliœmy siê, a ona pyta: No i co? I nic, cisza Przyniós³ wam coœ? Nie! To teraz pomódlcie siê do ojca Józefa Stalina No to my mówiliœmy: Batko Stalin, przynieœ nam podarunki Po chwili wszed³ przystojny o³nierz, chyba z NKWD, elegancko ubrany, ogolony, pachn¹cy perfumami. Za nim wniesione zosta³y kosze pe³ne cukierków i czekolad firm Hazeta i Piaseckiego Czyli nasze, polskie. Miêdzy sob¹ mówiliœmy, e pokradli Moim koœcio³em by³ koœció³ Matki Boskiej Ostrobramskiej, ten najnowoczeœniejszy wówczas we Lwowie. Przez pierwszy okres okupacji sowieckiej by³o tam takie dyskretne duszpasterstwo dzieci. Chodzi³em tam razem ze Zbyszkiem Szeremet¹ To jedyna postaæ, jaka z tamtych czasów utkwi³a mi w pamiêci. M³odzi ksiê a uczyli nas patriotycznych i religijnych piosenek. Tak wiêc walka o zagro on¹ polskoœæ zaczê³a siê u zarania II wojny œwiatowej. Chodzi³em tam a do Wielkanocy 1940 r., czyli do momentu opuszczenia przez nas Lwowa. Baliœmy siê sami wychodziæ z domów. Rosyjskie dzieci by³y inne ni my, pewne siebie, bezczelne, wrêcz przera a³y nas! Maluchy piêcioletnie puszcza³y takie 17

Wanda i Adam Macedoñscy z rodzicami, Lwów 1932 wi¹zanki przekleñstw, e najgorsze batiary lwowskie nie by³y im w stanie dorównaæ! Œwiat Rosjan by³ koszmarny! Opowiadano przera aj¹ce historie o okrutnych mordach na ksiê ach, a w³os na g³owie siê je y³. Dzieci sowieckie, przeklinaj¹c, odbiera³y nam sanki czy narty. Panowa³ wœród nas strach, który nas parali owa³, i czuliœmy siê bezsilni. Zreszt¹ nie tylko my siê baliœmy. Pamiêtam, e mê czyÿni brudzili sobie rêce i robili wszystko, eby zdobyæ odgnioty. Kuzyn mojej mamy z Ko³omyi, który by³ w Polsce policjantem, za darmo najmowa³ siê do pracy przy zrzucaniu wêgla, eby tylko na rêkach zrobi³y mu siê odgnioty! Wreszcie nie golili siê, eby wygl¹daæ jak najbrudniej, bo to ratowa³o ycie. Rosjanie, jak zatrzymywali kogoœ na ulicy i nie potrafi³ siê wykupiæ wódk¹, a mia³ delikatne rêce, to od razu do niego strzelali. Wszyscy ³adnie i czysto ubrani, do tego z zadbanymi rêkami byli od razu podejrzanymi panowie polscy! Nie zd¹ y³ Pan nach³on¹æ siê Lwowa i Kresów, aczkolwiek na ka dym kroku przyznaje siê Pan do swego rodzinnego miasta nad Pe³twi¹. O tym, e by³ Pan we Lwowie, opowiada³ równie Czytelnikom naszego pisma artysta malarz Stefan Berdak. Jakie by³y pañskie powroty do Lwowa? Do 1992 r. Lwów tylko mi siê œni³. Systematycznie co parê tygodni przemierza³em ulice Franciszkañsk¹ i yczakowsk¹. Têskni³em do Lwowa. Tu w Krakowie nauczy³em siê biæ, bo mia³em wyraÿny akcent i mówili do mnie ty, Ukrainiec!. Ja mam krew rusk¹, bo moja babka by³a Rusink¹. Ale Ukraiñcy s¹ dla mnie czymœ innym ni Rusini Jeszcze w Liceum Plastycznym, kiedy popad³em w konflikt z dyrekcj¹ szko³y, moje lwowskie pochodzenie uratowa³o mnie przed wyrzuceniem. Wybronili mnie nauczyciele z Kresów, którzy t³umaczyli, e pochodzê ze Lwowa, e wci¹ têskniê i czekam na powrót do swego miasta Ca³y czas Kresowiacy trzymali siê razem, zreszt¹ do tej pory wyraÿnie dostrzec mo na ró nice w kulturze Polaków miejscowych i tych pochodz¹cych z Kresów. A do Lwowa pojecha³em w 1992 r. z wystaw¹ katyñsk¹. I to by³a euforia! Lwów nadal jest piêkny, tyle tylko, e to jest piêkno poszargane. Wygl¹da tak jak piêkna kobieta, tyle e pobita, pokrwawiona. Patrzy³em na jego architekturê i coœ mi przeszkadza³o. Po chwili dopiero zorientowa³em siê, e liternictwo cyrylica kompletnie nie pasuje do zachodnioeuropejskiej architektury! Mój Lwów mia³ czyste ulice, pachnia³ na wiosnê bzem, wype³niony by³ zieleni¹, pachnia³ œwie oœci¹ Kiedy poszed³em na ul. Franciszkañsk¹, to zdêbia³em Kiedyœ by³y tam szerokie chodniki oddzielone od ulicy trawnikami z ozdobnymi krzewami. Teraz s¹ szerokie jezdnie, ale nie ma zieleni. Na rogu Franciszkañskiej i yczakowskiej by³a piêkna studnia artezyjska, z której la³a siê woda. Dzisiaj tylko na jezdni pozosta³ po niej œlad. Mimo to y³em przez tych parê dni we Lwowie w euforii. Wszed³em do tej kamienicy, gdzie mieszkaliœmy, dawniej tam by³o tak czyœciutko na schodach. Dozorca my³ codziennie schody. W tej chwili jest to ohydna, brudna kamienica. W naszym mieszkaniu, które mia³o dwa pokoje z kuchni¹ i s³u bówk¹, mieszcz¹ siê teraz trzy oddzielne mieszkania! Trzy rodziny w mieszkaniu, na które przed wojn¹ staæ by³o biednego policjanta! Mój ojciec by³ tylko starszym posterunkowym, ale pensja starcza³a na utrzymanie mieszkania i przyzwoite ycie w mieœcie. Cz³owieka na staroœæ ci¹gnie do miejsc dzieciñstwa. Chcia³bym jeszcze tam pojechaæ, odwiedziæ dom dziadków w Z³oczowie, podziêkowaæ kobiecie Ukraince, która opiekuje siê grobami mojej rodziny Podczas przygotowañ do rozmowy z Panem olbrzymie wra enie wywar³a na mnie 18