follow the snow {#02 Pl} luty 2012



Podobne dokumenty
Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

Koszt: 349 euro zł

2 Całodzienny wyjazd na narty Poznaj Beskid Sądecki ok. 10 godzin z i instruktorami wraz ze szkoleniem narciarskim według projektu Siedem Dolin

Trasy narciarstwa biegowego

Sprawozdanie z działalności wspinaczkowej Masyw Mont Blanc, Alpy Zima 2015

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 15/14 za okres

SEZON ZIMOWY TUŻ TUŻ

Kwartalnik internetowy.,,sporty zimowe

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 14/14 za okres

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 19/14 za okres

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 18/14 za okres

Karpacz zimą Co można robić zimą w Karpaczu z dziećmi? jeździć na sankach, nartach i na desce

Model WRF o nadchodzących opadach, aktualizacja GFS

OBOZY NARCIARSKO NAUKOWE w I LO w Lesznie

Bieszczady Ustrzyki Górne Połonina Caryńska Kruhly Wierch (1297 m n.p.m.) Tarnica(1346 m n.p.m.) Wielką Rawkę (1307 m n.p.m.

Każdemu z uczestników gry rozdajemy co najmniej 9 (dziewięć) kart ze stosu z zielonym i niebieskim brzegiem:

Jesteśmy Licencjonowaną Szkołą Narciarską i Snowboardową

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

SPRAWOZDANIE Z POBYTU W HISZPANII (PROGRAMU ERASMUS+)

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 3/14 za okres

Trasy narciarstwa biegowego

Zimowy wyjazd rodzinny Zieleniec r.

Źródło: Wygenerowano: Środa, 28 grudnia 2016, 12:36

Zadania na styczeń/luty

WYCIECZKA NA NARTY I SNOWBORD

Ferie rodzinne Włochy Monte Civetta r.

KAUNERTAL FREESTYLE CAMP 27.IV-05.V.2019r

Szelment - jeden z lepszych ośrodków w Polsce

Copyright 2015 Monika Górska

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 5/14 za okres

Copyright 2015 Monika Górska

Warszawskie Ferie Civea, Włochy

30.III-06.IV.2019r Hintertux / Zillertal 3000

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 10/14 za okres

Koszt: 259 euro zł

Cavalese, Włochy

KAUNERTAL FREESTYLE CAMP 27.IV-05.V.2019r

WYBUCHAJĄCE KROPKI ROZDZIAŁ 1 MASZYNY

Cechy klimatu Polski. Cechy klimatu Polski. Wstęp

Trzy kroki do e-biznesu

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 20/14 za okres

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków.

Mamy doskonałych instruktorów:

10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca

Ferie rodzinne Włochy Monte Civetta r.

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 17/14 za okres

Atrakcyjne zniżki dla grup zorganizowanych

Słońce nie zawsze jest Twoim sprzymierzeńcem przy robieniu zdjęć

Krzysztof Wójcik: Nasz cel? Rozwój młodych talentów

Propozycja tras rowerowych z Rzeszowa do CTiR w Kielnarowej. opracowanie: mgr Łukasz Stokłosa Katedra Turystyki i Rekreacji

Opis trasy maratonu Agrolok MTB Maraton

REFERENCJE. Instruktor Soul Fitness DAWID CICHOSZ

mnw.org.pl/orientujsie

NARCIARSTWO KARWING STROMIZNY MULDY PUCH DLA ZAAWANSOWANYCH

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

Koszt: 241 euro zł. Termin:

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA

Obóz narciarsko-snowboardowy Białka Tatrzańska r.

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 13/13 za okres

I. Wycieczki rowerowe w najbliższe okolice Krynicy

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

ZIMA BEZDROŻA LAPONII

wymarzony prezent Prezent Marzeń Lot awionetką

GWARANCJA ŚNIEGU Kaprun u stóp LODOWCA 2012/2013

Rozmowa z Maciejem Kuleszą, menedżerem w firmie Brento organizującej Men Expert Survival Race 1

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 7/14 za okres

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

SPORTOWY OBÓZ NARCIARSKI W RAJECKÁ LESNÁ (SŁOWACJA)

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

KAUNERTAL POWDER CAMP 26.I-02.II.2019r

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich

Sprawozdanie z wyjazdu Sichuan, China 2014

8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 13/14 za okres

PRZEJDŹ NA WYŻSZY POZIOM. Zell am See I.2017 Zell am See - Kaprun II.2017

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska

SZKOŁA NARCIARSKA & SNOWBOARD & SKKITRIKKE. Gdzie można skorzystać z naszych usług?

TRENER MARIUSZ MRÓZ - JEDZ TO, CO LUBISZ I WYGLĄDAJ JAK CHCESZ!

Obóz sportowo-językowy Białka Tatrzańska r.

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 12/14 za okres

PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2

BIEGANIE ŁÓDŹ NAJGŁOŚNIEJSZY PÓŁ/MARATON W POLSCE

I się zaczęło! Mapka "Dusiołka Górskiego" 19 Maja 2012 oraz zdjęcie grupowe uczestników.

Za kołem podbiegunowym. O 12UTC notowano 30.5 C w Kevo (69 45 N), 29.7 C w Tanabru (70 12 N), 29.2 C było w Karasjok.

Górale nad morzem. Gdynia gospodarzem MP w maratonie MTB

Jak stworzyć wyjątkowy TikTok E-book od Orange na kartę

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

12-18 MARZEC 2017 MADONNA DI CAMPIGLIO WYJAZD SZKOLENIOWY W DOLOMITY

Buczynowe Turnie mini monografia by Krzysiek Sobiecki

ANALIZA SPÓŁEK Witam.

Lokalizacja i dojazd do działek:

Friedrichshafen Wjazd pełen miłych niespodzianek

Biuletyn Śniegowy dla Tatr Polskich nr 16/14 za okres

Już we wrześniu w Szelmencie odbędę się Mistrzostwa Europy w Narciarstwie Wodnym za Wyciągiem

Koncentracja w Akcji. CZĘŚĆ 4 Zasada Relewantności Działania

5. W jaki sposób dostałaś/eś się na studia? (Sposób rekrutacji) 6. Czy studia odpowiadają twoim wyobrażeniom o nich? (zadowolenie czy rozczarowanie?

Ferie zimowe to dla dzieci i młodzieży wymarzony czas zabaw na śniegu i lodzie. Aby jednak przebiegły one szczęśliwie i wszyscy wypoczęci wrócili do

Chcesz ograniczyć spalanie? Przeczytaj nasz poradnik!

Transkrypt:

follow the snow {#02 PL} luty 2012

edytorial spis treści Ciśnienie na jazdę miałem wielkie. Po sporym opadzie zapowiadał się piękny, bezchmurny dzień. Patrząc na otaczające trzeba nabyć w górach, ale w zdobywaniu wiedzy chcemy być pomocni. Dlatego w tym numerze dzielimy się z Wami uwagami doty- 06 kraj boskiego Śniegu 58 need for street 80 pogoda rządzi mnie góry, wyobrażałem sobie jak zakładam czącymi zmiennej górskiej pogody, poradami 20 Puch na wapieniu 70 z życia prosa 84 z deską pod górę linie na stromych stokach Alp Japońskich. o sposobach na podejścia dla snowboar- Kiedy stałem przed kwaterą gotowy do akcji dzistów, zachęcając tym samy do eksplo- 30 Blue bird z zamyślenia wyrwał mnie podjeżdżający sa- racji gór, nie tylko w sąsiedztwie wyciągów. 76 fabryka nart 90 felieton mochód. Wyskoczył z niego Dave lokalny Zdradzamy też sposoby na utrzymanie wy- 38 powder day przewodnik. Widziałeś tą rysę na lewo? sokiej formy pro riderów. rzucił bez przywitania. Rysę? O czym on Jednak przede wszystkim zabieramy Was 46 austriacki mówi? Tak, była tam mała rysa ledwo wi- w szereg ciekawych miejsc, od Polski, po- timing doczny zarys świeżej, wielkiej lawiny. Piękny przez Austrię po Japonię. Po wyczerpującym poranek, wizja dobrej jazdy zupełnie przesło- podążaniu za śniegiem, polecamy przejrze- niły mi wyraźne znaki niestabilności. nie się w lustrze, które stawia przed nami Doświadczenie i wiedza pozwoliły Dave owi wszystkimi doktor Petri. zauważyć niebezpieczeństwo. To pierwsze Maciek Leszczyński redakcja R eda k torzy Projekt To mek Dęb ie c Marcin Kubiak Mac iek Le s z cz y ń sk i Edycja zdjęć Współpraca Joanna Kozek Piotr Gnalicki Tomek Gola Korekta Erwin Gorczyca Tomasz Findysz Hans Christian Gulsvik Kuba Petri Tłumaczenia Kuba Radliński Anna Maria Roman Kostek Strzelski foto okładka: Darek Orlicz, rider: Simon Hofstädter jesteśmy na facebooku 0 2

KNIFE rider: Jan Krzysztof Jr. photographer: Marcin Kin for more info visit: MAJESTYSKIS.COM

k r aj b oskiego Śniegu

Japonia, Hakuba Opady w ciągu sezonu mogą sięgać w niektórych regionach dziesięciu metrów, a grubo ponad połowę powierzchni tego kraju pokrywają góry z największą liczbą wyciągów per capita na świecie. Raj. tek s t: Mac iek Le s z cz y ń sk i foto: autor [Holga], Hans Christian Gulsvik Japonia dla wielu kraj zagadka, otoczony aurą odmienności i egzotyki. Łączy w sobie wiele kontrastów przeplatają się tu wysoka technologia oraz zagadkowa, bogata, wielowiekowa tradycja. Dla narciarzy i snowboardzistów Japonia to niemal synonim lekkiego, suchego puchu i to w dużych ilościach. W świadomości riderów najczęściej goszczą obrazy domów i samochodów przykrytych potężnymi czapami śniegu oraz leśne puchowe scenerie z północnej wyspy Hokkaido, jednak mało osób wie, że aż dziewięćdziesiąt procent terytorium Japonii to góry i wyżyny! W połączeniu z olbrzymimi opadami śniegu to niemal raj na ziemi. Dodatkowo gęsta sieć wyciągów bardzo pomaga w eksploracji tutejszych gór. Część utrzymywana jest jedynie na potrzeby małych społeczności, dzięki czemu możemy przemierzać Japonię wzdłuż i wszerz, poznając lokalny koloryt, zagłębiając się w bardziej tradycyjną część kraju, niemal nie spotykając przy tym turystów z całego świata. Jak w Chamonix Pierwszym problemem, który stanął przede mną, był wybór lokalizacji. Wytypowałem dwie miejscowości: Niseko oraz Hakubę. Niseko znajduje się na Hokkaido, czyli północnej wyspie, słynnej z olbrzymich ilości śniegu, natomiast Hakuba to jeden z najbardziej znanych ośrodków na głównej wyspie Honsiu. Po konsultacjach z Markiem Dońcem, który odwiedził Hokkaido kilkukrotnie i porównał je do Szczyrku (ale z codziennymi dostawami ton puchu), oraz znając pogłoski o celach wyjazdów Xaviera oraz Jonesa do Hakuby (gdzie znajdują się jedne 0 8

z najbardziej stromych i najwyższych gór prawdopodobnie przez cały ten czas nie zo- narodowego), o czym dość skutecznie przy- spotkanie z patrolem ponoć nie jest już tak Japonii), wybrałem tę drugą miejscowość. baczymy gór na własne oczy, ponieważ bez pominają członkowie ski patrolu. Spotkanie przyjemne. Hakuba, zwana japońskim Chamonix, znana jest ze skoczni narciarskich oraz majesta- przerwy spowite będę one gęstymi śnieżnymi chmurami. Ponoć zdarzają się nawet opady, z nimi odbywa się w typowo japońskim, bardzo uprzejmym stylu jako ostrzeżenie Jak to się robi w Japonii tycznych Alp Japońskich. Muszę przyznać, które przynoszą dwadzieścia centymetrów otrzymamy oświadczenie mówiące o tym, Pierwsze dni upłynęły mi na poznawaniu że przede wszystkim owa wysokogórska śniegu na godzinę! że oczywiście jesteśmy świetnymi ridera- terenu. Spokojnemu rozjeżdżaniu sprzyjały część była dla mnie głównym argumentem Okolice Hakuby obfitują w ośrodki narciar- mi, świadomymi zagrożenia lawinowego, warunki pogodowe bardzo niskie chmury podczas dokonywania wyboru. skie, które łatwo pozwolą nam na dostanie jednak nasze poczynania mogą zachęcić oraz spore opady. Jazda odbywała się ra- Pojawienie się w Japonii na przełomie się w wyższe rejony gór. Trzeba jednak mniej doświadczonych amatorów jazdy do czej przywyciągowo, choć tereny wraz ze stycznia i lutego to gwarancja rewelacyjne- podkreślić, że część terenów w okolicach zboczenia poza trasę, co może być dla nich znaczną ilością śniegu dają niewiarygodną go śniegu. Jednak, jak przekonałem się na ośrodków zamknięta jest dla pozatrasowców niezwykle niebezpieczne. Po takowym ostrze- wręcz frajdę. własnej skórze, wiąże się to też z tym, że (między innymi dlatego, że jest to teren parku żeniu radzę trochę przystopować, bo kolejne

Japonia, Hakuba Tuż po opadzie, stając wcześnie rano w kolejce do wyciągów, wśród uśmiechniętego i rządnego puchu komitetu kolejkowego, zauważyć można wszelkiej maści wynalazki spod znaku jednej lub dwóch desek swallow taile, deski z obciętymi tailami czy olbrzymimi nosami, narty z monstrualnymi rockerami czy nonszalanckim reverse camberem, przy którym ze wstydem chowają się wszelkie narty wodne. Większość lokalnych riderów chyba nigdy nie jeździła na przygotowanych trasach, w związku z czym ich sprzęty dostosowane są jedynie do surfingu w puchu. Widziałem także kuriozum w postaci monoski, choć nie mam pojęcia jak jego właściciel śmigał między drzewami na tym wynalazku. Po odpaleniu kolejki zaczyna się istna bitwa o śnieg i znaczenia nabiera stwierdzenie: there are no friends on powder day. Całe tabuny riderów rozjeżdżają na wstępie okolice wyciągów, a po krótkim czasie cała gromada przenosi się w bardziej oddalone tereny. Ma to swoje plusy, szczególnie na początku naszej wizyty w Hakubie, ponieważ logistyka i rozpoznanie terenu stają się dość proste podążamy za śladami innych. Od razu dodam, że nie powinniśmy przejmować się tłumami riderów, ponieważ śniegu bez problemu wystarczy dla wszystkich, a ilość face shotów, które zaliczymy jednego dnia bez problemu podwoi nasze życiowe face shotowe statystyki. Często jazda odbywa się na ślepo i na pamięć, bo unoszący się w powietrzu lekki śnieg zasłania wszystko, a czasem nawet uniemożliwia normalne oddychanie. Jednym słowem obłęd! Wieczorem przy przeglądaniu zdjęć zazwyczaj rozpoznaje się riderów po goglach, ilość śniegu uniemożliwia niejednokrotnie rozpoznanie nawet, czy to deskarz czy narciarz. Po pierwszym dniu kręcenia filmików małą kamerką zaniechałem kolejnych dni zdjęciowych z bardzo prostego powodu wszelkie nagrania miały dokładnie ten sam scenariusz: skręt pióropusz śniegu skręt face shot skręt face shot skręt pióropusz śniegu i tak w nieskończoność. Zwykła jazda to pławienie się w śniegu po pachy i lekki przyjemny surfing. Dla ambitnych znajdą się monstrualne poduchy, które sadowią się również na drzewach, czy bardzo strome sekcje. Przy dobrych warunkach godne polecenia są wyżej położone alpejskie rejony z niezwykle pięknymi, stromymi górami, gdzie można pojeździć na śnieżnych grzędach podobnych do alaskańskich spines. Jednak należy pamiętać, że są to góry strome, z dużą ilością śniegu i o dość wrednej konfiguracji terenu ich podstawy kryją się 1 2

źródłem informacji o aktualnych warunkach śniegowych w górach by zasięgnąć języka szukajcie Evergreen. Kilkukrotnie wybraliśmy się z chłopakami z Evergreen na krótkie toury po okolicy, by odetchnąć trochę od okołowyciągowych tłumów. Rejony Tsugeike i Norikura to prawdziwy raj. Przemierzasz przyjemne, liściaste lasy, których drzewa pokryte są olbrzymimi fantazyjnymi czapami śniegu. Masz też spore szanse na spotkanie tutejszych władców stoków dziwne, włochate stwory będące skrzyżowaniem kozicy, wilka i świnki morskiej, zwane kamoshika. Wałęsają się one po tutejszych górach, zaglądając nawet od czasu do zazwyczaj w głębokich, wąskich dolinach, czyli typowych pułapkach terenowych. Niestety o niebezpieczeństwach przypominają także śmiertelne statystyki tego rejonu. Z dala od wyciągów Po pierwszych rozgrzewkowych dniach przyszedł czas na poznanie trochę dalszych rejonów. W tym celu udałem się do Dave a Enrighta, który zna to miejsce niemal jak własną kieszeń. Jest jednym z najstarszych rezydentów tego rejonu, o niezwykle bogatym górskim doświadczeniu. To dzięki niemu niektóre okoliczne ośrodki otworzyły swe tereny dla pozatrasowców. Dave jest najbardziej kompetentną osobą, która może zabrać cię w tutejsze góry on po prostu był już wszędzie. Jest też najlepszym

Japonia, Hakuba czasu na przygotowane trasy. Ponoć można je niekiedy zobaczyć śpiące na poduszkach śniegu na bardzo niskich gałęziach. Zjazdy w tych okolicach prowadzą przez bajkowe, pokryte wielometrową warstwą puchu stoki o lekkim nachyleniu, z dość rzadko rosnącymi drzewami. Można tak zaplanować turę, by zakończyć zjazd przy jednym z ośrodków i wykorzystać infrastrukturę do wzniesienia się w wyższe rejony zaoszczędzając trochę czasu i wykonać jednego dnia kilka przyjemnych linii. Niestety, przez cały okres mojej bytności w Japonii warunki pogodowe i lawinowe zupełnie nie sprzyjały wycieczkom w wyższe, alpejskie rejony, w związku z czym wraz z różnymi grupami śnieżnych turystów wałęsaliśmy się po okolicznych lasach. A na koniec dnia odpoczywaliśmy, mocząc się w gorących źródłach, które w Japonii można spotkać niemal na każdym kroku. z alaski do Hakuby Pewnego dnia w drzwiach mojego lokum pojawiła się wielka, siwa, brodata i uśmiechnięta twarz. Jej właściciel wyglądał znajomo, jednak miałem pewne problemy z rozpoznaniem go. Po zerknięciu na kurtkę, na której widniała nazwa ze słówkiem avalanche moje myśli złapały właściwy tor. Brodaczem był Bill Glude, czyli alaskański spec lawinowy. Jeśli widzieliście film Lines, powinniście go pamiętać. Jest to przykład człowieka (nie jedyny w tej okolicy), który mając tuż za drzwiami cudowne alaskańskie szczyty zafascynowany Japonią, tutejszym klimatem oraz górami, zdecydował, by corocznie przyjeżdżać zimą do Hakuby i obserwować ten fenomenalny śnieg, udzielać się jako przewodnik czy prowadzić szkolenia lawinowe. Sami przyznacie, że to dość dobra rekomendacja Hakuby i jej freeridowego potencjału. Po krótkiej rozmowie, niemal bez namysłu zapisałem się na pierwszy możliwy termin szkolenia lawinowego w końcu szkolenia z badaczem lawin, posiadającym ponad trzydziestoletnie doświadczenie, nie zdarzają się na co dzień. Zakres szkolenia jak zawsze obejmował ocenę warunków, odpowiednie czytanie terenu, badanie pokrywy śnieżnej oraz pewne schematy ludzkich zachowań i sposobów myślenia. Przeprowadziliśmy także kilka scenariuszy poszukiwania zasypanych osób, w tym coś, czego nie robiłem nigdy wcześniej poszukiwanie osób bez detektorów. Nawet na małym obszarze, jest to bardzo czasochłonne i frustrujące zajęcie. Ważna lekcja: zawsze używaj detektora, nawet podczas samotnych wycieczek. 1 6

Japonia, Hakuba Na skibuma Inną możliwością poznania Japonii, której niestety nie dane było mi skosztować, jest wypożyczenie samochodu i podążanie za opadami. Jest to dość popularny sposób, co da się zauważyć na parkingach przed ośrodkami, gdzie spotkać można malutkie vany zamieszkałe przez ski- / snowboardbumów. Najlepszym przykładem tego typu stylu życia jest japońska grupa Car Danchi, której wypady można śledzić na filmach o takim samym tytule. Krótką sekwencję o tych szalonych riderach można też zobaczyć w dokumencie In Short. Jak wspomniałem wcześniej, Japonia ma bardzo duży górski potencjał i odnalezienie dobrych miejsc do jazdy nie jest zbyt trudne. Poza rekomendacją tych najbardziej znanych rejonów wspomnę jeszcze o miejscach takich jak Myoko czy Tanigawadake Tengindaira. Jednak gdziekolwiek się nie udacie, na pewno znajdziecie mnóstwo wspaniałych terenów z fenomenalnym śniegiem. A czas spędzony w Japonii na pewno zapisze się w waszych pamięciach jako jeden z najlepszych zimowych okresów. N: 36 42 7.23, E: 137 51 44.22 Hakuba, Japonia przewodnicy Xavier de Le Rue w Hakubie

Austria, krippenstein puc h na wa pi e n i u Największym atutem Krippensteinu jest opadający z różnym nachyleniem, fantazyjnie ukształtowany teren krasowy oraz pokrywa śniegu, która pod koniec zimy nierzadko przekracza grubość czterech metrów. tekst: Wojtek Szczepanik foto: Darek Orlicz / rider: autor Krippenstein, znany mi dotychczas z opowieści znajomych, zdjęć oraz filmów, postrzegałem jako komercyjny i przereklamowany. Cztery dni jazdy z lokalesami pozwoliły na dogłębną eksplorację dziewiczych miejsc w okolicy. Moje pierwotne wyobrażenie na temat tego miejsca odeszło w niepamięć. Masyw Krippenstein znajduje się kilkadziesiąt kilometrów na południowy wschód od Salzburga. Ośrodek nie bez powodu nosi miano Freeride Areny. Dzikie stoki dominują tu nad tymi wyznaczonymi i przygotowanymi do jazdy co w Austrii jest ewenementem. Na szczyt dostajemy się sprawnie dwufazową kolejką, a tam czekają na nas same niespodzianki. Góry leżące u podnóża Dachsteinu mają niesamowicie zróżnicowaną formę terenu, jako że zbudowane są z łatwo erodującego wapienia. Ich urozmaicenie sprawia, że każdy z łatwością dopasuje linie odpowiednie do swojego stylu i umiejętności. Krótkie i wymagające ścianki, niewielkie żleby i mniej strome fragmenty przeplatają się bez końca, tworząc niemal nieskończoną ilość wariantów jazdy. 2 0

urozmaicony teren daje nieskończoną ilość wariantów jazdy

krippenstein Austria, krippenstein Masy świeżego śniegu leżącego na pułkach miejsca pomógł nam lokalny rider Simon skalnych tworzą ciekawą konfigurację podu- Hofstädter, znający góry jak własną kieszeń. szek śnieżnych, których przejeżdżanie lub Wystarczył mały opad śniegu, a parking przeskakiwanie przynosi niezapomnianą za- pod kolejką zapełnił się w ekspresowym bawę. Dzięki szczególnej konfiguracji terenu tempie. Wyznaczone szlaki freeridowe po północne stoki w tej okolicy z reguły pokry- kilku godzinach wyglądały jak tory do jazdy te są grubą warstwą lekkiego puchu, a na po muldach. Większość przyjezdnych nie szczycie pokrywa bardzo często przekracza wybierała nic spoza znanego mapowego re- cztery metry grubości. Miejsce to jest rajem pertuaru. Dlatego nietkniętych terenów pozo- dla osób fascynujących się jazdą w lasach. stało więcej niż mogliśmy poznać w czasie Nie ma tu jednak zbyt wiele możliwości wy- przeznaczonym na wyjazd. Przez pierwsze boru długich ekstremalnych linii typowego dni towarzyszyły nam opady i mgła, dlatego big mountain. jeździliśmy w lasach. Najwięcej frajdy dawa- Godny uwagi jest turystyczny zjazd prowa- ła jazda po śnieżnych poduchach, które są dzący z Krippenstein przez Gjaidalm i wioskę niemal znakiem firmowym Krippensteinu. górską Krippenbrunn do Obertraun. Jest to Ostatniego dnia doczekaliśmy się jednak jedna z najciekawszych tras w całej Austrii, słońca i przyszedł czas na dłuższe zjazdy o długości ponad jedenastu kilometrów w wyższych partiach gór. i różnicy wysokości półtora tysiąca metrów. W miejscu tym, choć często jest oblegane Atrakcyjności tej okolicy dodaje ciekawe hi- przez freeriderów, można znaleźć ciszę i te- storyczne miasteczko Hallstatt, leżące nad ren na wykreślenie własnej linii. Na pewno brzegiem jeziora i wpisane na Listę światowe- tu wrócę. go dziedzictwa UNESCO. To zarazem najpopularniejsza baza mieszkaniowa większości riderów. Do Krippenstein udaliśmy się w celu realizacji zdjęć do nowego projektu filmowego N: 47 32 50.41, E: 13 41 53.65 Krippenstein, Austria podstawowe informacje Łukasza Gabryelskiego. W poznaniu tego 26 < spis treści

nietkniętych terenów pozostało więcej niż mogliśmy poznać

skrzyczne, Polsk a blue bird Skrzyczne jak i leżący u jego podnóży Szczyrk to dla wielu, zwłaszcza nowomodnych narciarzy stokowych, synonim zacofania i obciachu. Istotnie, jeżdżąc tu nie nastawiaj się na to, że zdobędziesz punkty w wyścigu o prestiż społeczny. Masz za to pewność, że jeśli dobrze trafisz na warunki zaliczysz tu piękne dni pod znakiem freeridu. tekst i foto: Tomek Dębiec r ider: Ma rc i n Ja skó ł ka Sztandarową i już niemal zabytkową konstrukcją techniczną Szczyrku jest zbudowany w 1956 roku wyciąg krzesełkowy na Skrzyczne (1257 m n.p.m.). Słynie z niezwykle powolnego tempa wspinaczki (równe pół godziny spędzimy na ciasnawym krzesełku), ale też całkiem solidnego jak na Beskidy przewyższenia, które wynosi 720 metrów. Najbardziej narzucające się możliwości skorzystania z tej infrastruktury to jazda w najbliższym sąsiedztwie wyciągu. Są to warianty bardzo przyjemne ale tak oczywiste, że z zalegającymi tu pokładami puchu lokalni riderzy rozprawiają się zaraz po opadzie. 3 2

skrzyczne, Polsk a Plan Pomysł żeby pośmigać na tej górze kilka dni po nowym śniegu musiał być mniej oczywisty. Miałem taki w głowie i to od kilku sezonów. Jednak ze względu na marną pokrywę białego puchu nie doszedł nigdy do realizacji. Jeśli patrzymy na Skrzyczne od północnego wschodu nasz wzrok od razu przykuje gigantyczny wyrwa w lesie rozpostarta na stromym stoku, który wypłaszacza się dopiero około 500 metrów nad poziomem morza niżej niż leży szczyt. Miejsca jest tu moc, gładkie powierzchnie przeplatają się z takimi gdzie ze śniegu wystają wykroty, z których można poskakać. Warunkiem, który pozwoli na bezpieczną i przyjemną jazdę w tym miejscu jest jednak duża pokrywa śniegu, nie mniejsza niż 100-120 cm. Polanę od góry ozdabia wianuszek świerczyny, która jednak miejscami jest zbyt gęsta żeby przyjemnie pojeździć i trzeba wiedzieć gdzie należy się w nią wbijać. Wiedziałem, że jazda tu będzie najbardziej przyjemna kiedy wstające słońce oprze się na stoku. Nie skłamię jeśli napiszę, że czekałem na ten moment dwa albo trzy lata. Po dniach śnieżyc, po których znowu góry spowite były gęstymi mgłami, na wykresie prognozy pogody pojawił się w końcu pierwszy od dawna niebieski pasek zwiastujący piękne słońce i błękit na niebie. Jedziemy! Poranek był jednak jak kubeł zimnej wody wylany na nasze gorące z podniecenia głowy. Szczyrk przywitał nas kilkunastostopniowym mrozem i ciężkim gęstym powietrzem o widoczności kilkuset metrów. Dygocząc z zimna na wlokącym się niemiłosiernie wolno krzesełku, gdzieś na wysokości 800 m n.p.m. zaczęliśmy się jednak przebijać przez pułap chmur. Mrużąc nieprzyzwyczajone do ostrego słonecznego świstała oczy wiedzieliśmy, że to jest ten idealny dzień! Na szczycie Skrzycznego przywitało nas morze mgieł w dolinach z wystającymi grzbietami Beskidów i grzebieniem Tatr na horyzoncie. Totalną sielankę dopełniał wspaniały śniegi i inwersja temperatury na szczycie było około dziesięciu stopni cieplej niż w dolinach. rider: Marcin Jaskółka 3 4

rider: Andrzej Jamrozik

skrzyczne, Polsk a Plac zabaw Zjazd zaczynamy ze szczytu na północny wschód, kierując się logiką najprostszą z możliwych jedziemy tam gdzie teren najfajniej puszcza. Pierwsze metry to przejazd pomiędzy niskimi świerkami wyglądającymi jak biali mnisi w kapturach, potem fragment stromym lasem, z którego wypada się na polanę. To gwóźdź programu. Zatrzymujemy się na jej skraju i kombinujemy chwilę gdzie będzie najfajniej. Nic z tego. Logistyka nie ma tu zastosowania. Stoimy przed wielkim polem śnieżnym, którego każdy fragment jest genialny. Puch jest lekko zsiadły i po nabraniu prędkości szerokie narty zupełnie się z niego wynurzają, wyrzucając przy tym spod ślizgów wielometrowa białą firanę. Po zjeździe cieszymy się jak małe dzieci wpuszczone na najlepszy plac zabaw na świecie. Przybijamy piątki i cieszymy się widokiem swoich śladów na śniegu. Powtarzamy zjazd polaną jeszcze dwa razy podchodząc na fokach i rakietach. Wspinaczka w tych warunkach zajmowała nam około godziny. Kilkukrotnie mijaliśmy się z inną ekipa freeriderów, którzy zjeżdżali na samo dno doliny do miejscowości Słotwina, skąd wynajętym busem okrążali Skrzycze stawiając się znowu pod dolną stacją kolejki. To też super patent na tą miejscówkę, pozwala zaoszczędzić nieco sił, ale o wiele więcej zjazdów nie da się tym sposobem tu zrobić. Genialny dzień podsumowujemy w schronisku pysznym żurkiem i grzanym piwem. Zaliczamy też ciekawy zjazd ze Szczytu Skrzycznego do Czyrnej, oddalonej od dolnej stacji kolei o jakiś 3 km, dzięki czemu bez problemu i tam udało się założyć swój ślad w nietkniętym śniegu. N: 49 41 12.24, E: 19 1 50.45 Skrzyczne, Polska 3 8

MAŁE SKRZYCZNE, Polska powder day Małe Skrzyczne nie jest wcale gorsze od sąsiedniego, wyższego o zaledwie 46 metrów Skrzycznego. Ba! To miejsce, które oferuje najwięcej pozatrasowych zjazdów w Polsce dostępnych z wyciągów. tekst i foto: Tomek Dębiec rider: Marek Lachowski Nie spodziewaj się tu wygód, ale nie sądzę żebyś się tym miał zmartwić kiedy okoliczne stoki pokrywa 70 cm świeżego, lekkiego śniegu. Trzynaście orczyków, których nitki wspinają się po stokach i bocznych grzbietach Małego Skrzycznego, czasami wprawdzie szarpią za mocno przy starcie ale za to cierpliwie transportują nas w miejsca, z których od razu zaczynają się genialne miejsca do jazdy poza trasami. Oprócz możliwości freeridowych jakie ten ośrodek zapewnia, na plus trzeba zapisać ceny 68 zł za całodzienną jazdę to jest przecież niewiele. 4 0

MAŁE SKRZYCZNE, Polska Trzeba się śpieszyć W ciągu ostatnich kilku lat tereny w bezpośredniej bliskości tego ośrodka bardzo zyskały na atrakcyjności dla nas. Znaczna część lasów świerkowych zniknęła z powierzchni, dzięki czemu mamy tu do dyspozycji sporo otwartych przestrzeni, a także świetne do jazdy bukowe lasy. Trzeba jednak wiedzieć, że za kilka lat owe polany zarosną młodym gęstym lasem, który nie będzie nadawał się do jazdy. Sezony w Szczyrku, takie jak ten obecny, przejdą do historii. Kiedy nadchodzi powder day staram się za wiele nie kombinować i uciekam się do sprawdzonego rozwiązania wyjazdu na Małe Skrzyczne. Wystartować w góry można tu z dwóch miejsc z Czyrnej oraz z Soliska. Z tego pierwszego wspina się orczyk na Halę Skrzyczeńską pokonując 390 metrów różnicy poziomów. Sporo tu ciekawego terenu po prawej stronie wyciągów (patrząc w dół). Nachylenie jest zmienne, w tym na początku mamy krótką ale stromą ścianka. Możemy też wspinać się z Hali Skrzypczyńskiej jeszcze wyżej na szczyt Małego Skrzycznego i w połowie trasy biegnącej wzdłuż tego wyciągu odbić w prawo (w miejscu gdzie odchodzi droga stokowa) w bardzo stromy wąwóz, którym jazda zapewnia mocnych wrażeń. Wadą tych wariantów jest ich popularność. Dlatego po dwóch kursach na górę i śnieżnym surfingu do Czyrnej z zmieniamy plac zabaw. Polany i buczyny Zjeżdżamy do Soliska. Tutaj wspaniałe zjazdy mamy dostępne z dwóch następujących po sobie wyciągach, funkcjonujących w lokalnej nomenklaturze jako Golgota i Juliany. Cały stok będący po prawej stronie od orczyków, opadający stromo w kierunku północnym jest genialnym miejscem na freeride. Mamy tu dwa duże wyręby i połacie rzadkiej buczyny. Stok ma kilkaset metrów szerokości i pozwala na zjazdy o przewyższeniu oscylującym wokół 250 metrów. Nie jest to oszałamiająca wartość, ale to czysty konkret, którego zrobienie naraz, niewprawnego freeridera przyprawia o ogień w udach i zadyszkę. Jeśli wymiatasz, tym bardziej będziesz zadowolony są miejsca gdzie można oderwać się od ziemi, a dynamiczny slalom między tyczkami z buków, które się nie ugną gdy o nie zawadzisz, dostarcza godziwej dawki adrenaliny. Kiedy puchu jest naprawdę dużo, właśnie ten stok jest najlepszy w całej okolicy. foto: Przemek Kopeć, rider: Kuba Jonkisz 4 2

Z Malinowskiej do Malinowa Po około dziesięciu kursach w okolicy Golgoty i Julian, ruszamy na perłę w kornie tutejszych freeridowych linii zjazd z Malinowskiej Kopy do Malinowa. Ten wariant wymaga wycieczki z Soliska aż trzema wyciągami, którymi dostajemy się na szczyt Małego Skrzycznego. Potem trzeba kolejne kilkaset metrów grzbietem przejechać i przejść w kierunku wspomnianej Kopy Malinowskiej. Tutaj ląduje się w innej strefie klimatycznej. Wysokość około 1200 m n.p.m. i odsłonięty grzbiet robią swoje wiatr w połączeniu z niemałym mrozem od razu dają do zrozumienia, że długo nie wytrzymamy w tej temperaturze. Zaczynamy zjazd, który prowadzi w znacznej części przez bezdrzewny teren i ma być podsumowaniem genialnego dnia w puchu. Zaczyna się mało ciekawie. Przewiany twardy śnieg zgrzyta pod ślizgami, a wiatr chce mnie rozebrać z kurtki. Im niżej tym lepiej mniej wiatru więcej lepszego śniegu. Trzeba być czujnym na to co znajduje się pod ślizgami. Twardy gips, przechodzi w świeżo nawiane tępawe łachy, niżej zaczyna się coś co można nazwać już puchem ale nie jest on tak miękki jak ten w lesie i dopiero końcówkę przepływamy w boskim leciutkim śniegu. Po raz kolejny nie zawiodłem się na ulubionej miejscówce. Co ważne, ilość terenów do jazdy, zwłaszcza takich, które wymagają też nico podchodzenia jest tu bardzo duża. Można się wybrać nawet klika dni po opadach i znaleźć jeszcze sporo dobrego śniegu. Warto samemu rozejrzeć się po tej okolicy, przy pomocy mapy i dzięki obserwacji w terenie możemy zaplanować tu wiele ciekawych linii. N: 49 40 36.65, E: 19 0 44.48 Małe Skrzyczne, Polska 4 4

aust r iack i ti m ing

obertauern, Austria Trudno o mocniejszy stan ekscytacji niż w momencie, kiedy po kilku dniach śnieżnej nawałnicy pogoda zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Trzeba jeszcze tylko znaleźć się wtedy w odpowiednim miejscu. Takim jak Obertauern w Austrii. tekst i foto: Tomek Gola r ider: Michael Kö s sl b acher Przełęcz Tauern, na której leży Obertauern, łącząca Taury Niskie z Wysokimi, jest jednym z najważniejszych ciągów komu- Zapewne pionierzy narciarstwa w Obertauern byli freeriderami, nawet więcej freetourowcami! Jednak w 1948 roku zainstalowano będzie. Czułem jednak, że zaplanowany na początek stycznia tydzień w Obertauern przyniesie coś ciekawego. Jadę zniecierpliwiony, Widoczność sięga pięćdziesięciu metrów. I to nie przez mgłę, ale przez najcięższy opad, jaki widziałem w życiu. nikacyjnych przecinających wysokie Alpy pierwszy wyciąg. W latach sześćdziesiątych lecz nie z powodu warunków na drodze nie Klęska urodzaju powoduje, że przez jeden w Austrii. Już w 1517 roku stanęły tu pierw- zbudowano całą ich sieć. Między 1630 i 2313 mogę się doczekać efektów tej wszechogar- dzień nie funkcjonują wyciągi... poza jed- sze schroniska Schaidberg i Wisenegg metrem n.p.m. znajdziesz jedną gondolę, niającej zamieci. nym króciutkim orczykiem, uruchomionym które działają do dziś! W 1902 roku nastała dziewiętnaście krzesełek i sześć orczyków. Aby wydostać się na przełęcz, niektórzy kie- tylko dlatego, żeby nie zwracać pienię- era narciarstwa. Pierwsi narciarze drogę na Sto kilometrów wyratrakowanego sztruksu. rowcy każą swoim pasażerom siadać na ma- dzy turystom za wykupione karnety. Za to przełęcz, czyli jakieś dwadzieścia kilometrów, Dwadzieścia sześć kilometrów zapętlonych skach samochodów, żeby w ten sposób do- w centrum Obertauern tłok. Ludzie wylegają musieli pokonywać na nogach, ich bagaże tras dla nartobiegaczy. I bezkres możliwości ciążali koła napędowe. Kopny śnieg co rusz z przytulnych hoteli i pensjonatów w poszu- transportowano saniami. Mimo to, miejsce do freeridu. unieruchamia kolejne pojazdy. Dojeżdżam kiwaniu zaginionych pod wydmami śniegu zaczynało zdobywać popularność. W końcu w grudniu 1929 roku, po modernizacji Piękna katastrofa w końcu na miejsce i znajduję schronienie w przytulnym pensjonacie, z którego samochodów. Starają się je odkopać, często bezowocnie. Służby komunalne wyko- drogi, przełęcz w zimie można było zdobyć Jestem na drodze do Obertauern w potęż- podobno jest widok na niesamowitą miej- nują syzyfową pracę utrzymywania uliczek pojazdem mechanicznym i dopiero wtedy nej śnieżycy. Jeszcze parę dni wcześniej pół scówkę freeridową. Przez kolejne dni moją przejezdnymi. Sprzęt do tego mają potężny. ochrzczono wioskę na przełęczy właśnie Europy narzekało, że zimy w tym roku nie ciekawość może zaspokoić tylko fantazja. Każdy hotel na parę dni ciężkiej nawałnicy jako Obertauern. 4 8

obertauern, Austria w roku trzyma odśnieżarki różnego kalibru. I odśnieżają swój podjazd, zasypując tym samym podwórko sąsiada. Andy Kolejnego dnia już się nie poddaję. Widoczność siedemdziesiąt pięć metrów, ale podłoże pokryte półmetrową warstwą świeżego puchu. Szkoda tracić takich warunków. Prawie po omacku trafiam do wyciągów. Obawy przed słabą stabilnością śniegu i nieznajomość terenu ograniczają moje ruchy do jazdy po trasach na których jest pełen freeride! W końcu decyduję się uderzyć w bok. Na ściance, której koniec tonie we mgle, trafiam na Andy ego i jego dziewczynę. Osprzętowani w pełni. Na plecach ABS-y. Oni ruszają jedną stroną ściany, ja chcę po dziewiczym śniegu. W środku ściany duże zaskoczenie wielka szczelina, powstała z obsunięcia się półtorametrowej warstwy śniegu. Ledwo ją przelatuję. Podjeżdżam do parki gotowy na nieprzychylne uwagi. Andy delikatnie zwraca uwagę, że tamtędy raczej się nie jeździ, bo faktycznie można się przejechać, ale z całą ścianą. I przygarniają mnie do siebie. Przez następnych parę godzin pokazują miejscówki dostępne w przypadku nicniewidzenia. Głównie ukryte w lasach perełki. A jest ich mnóstwo. Andy opowiada historię swojego freeridu. Pokazuje potężne, dwudziestometrowe dropy. Później fotki, na których w pięknym stylu z nich leci. Gdzie ta fotka się ukazała? Można gdzieś wasz materiał zobaczyć? pytam. Andy stwierdza, że robi to całkowicie dla siebie. Nigdzie nie publikuje zdjęć, filmów. Słoweńcy Od paru miesięcy z pewnych względów cierpię na bezsenność. Od 3.30 nie zmrużę oka. Tej nocy jednak sytuacja na dworze trochę przypomina sen. Nawałnica stopniowo ustępuje. Poprawia się widoczność. Powoli szczyty, o których przez trzy dni fantazjowałem, poddają się pierwszym promieniom bezchmurnego wschodu. We mnie tymczasem wszystko kipi. Pierwszym krzesłem cisnę w górę. Starając się opanować emocje, puszczam się w przepastną ścianę. Puch zapiera dech w piersiach. Dosłownie. Fizycznie. Postanawiam wykorzystać cenne wskazówki Andy ego. Włażę na jeden ze szczytów rider: Dejan ze Słowenii 5 0

Seekareck, oddalony od krzesła jakieś dwieście metrów. Tam do zjazdu przygotowują się dwie grupki freeriderów. Jedna turyści z lokalnym przewodnikiem. Druga bardziej freestyle owa. Przez myśl przechodzi mi spytanie ich, czy mogę się podłączyć. Czytają w moich myślach i sami mi to proponują. Bez zbędnej bajery ruszamy. Nagle okazuje się, że chłopaki kierują się w przeciwną stronę, niż ta, gdzie jest ośrodek narciarski. Poddaję się ich woli. Po paru kilometrach dziewiczego puchu dojeżdżamy do szałasu, przy którym wymieniamy parę zdań. Okazuje się, że są ze Słowenii i przyjechali do Obertauern z rana, bo widzieli prognozę. Jeden z nich, Miha, pracował w Obertauern jako instruktor i zna okolicę na wylot. Ruszamy dalej. Wjeżdżamy w krainę poduch. Kolejne parę kilometrów puszystego szaleństwa. Po półgodzinnym zjeździe docieramy do drogi. Trzeba złapać autobus jadący z Untertauern z powrotem na przełęcz. Poza Mihą w słoweńskiej grupie jest Dejan instruktor narciarstwa, kanioningu i innych ekstremalnych sportów. Oraz Marjan wielokrotny mistrz świata w kajakarstwie górskim. Ponieważ zjazd był nieziemski, postanawiamy zrobić tę samą trasę ponownie. Po kolejnym szalonym zjeździe, dojeżdżając już do drogi, widzimy jak autobus odjeżdża z przystanku. Następny za godzinę. Żeby się nie zastać, trzeba coś podziałać. Tuż przy przystanku wypatruję kilkumetrowy dropik. Ktoś musi być pierwszy. Najtrudniejsze to się do niego dostać. Przynajmniej się nie zmarznie. Powoli robi się późno. Na ostatni strzał ruszamy w kierunku szczytu Zehnerkar. Gondolą na górę, jeszcze parędziesiąt metrów podejścia, trawers nad otchłanią Przełęczy Tauern i... dropem z nawisu w nieckę, dojazd do stromej ściany, petarda w dół, przejazd przez wielkie śnieżne pole, wjazd w rzadki las, dojazd do urwistych żlebów i w końcu wyjazd na łąkę. Kilkanaście minut odlotu. Uda palą. Zachód. Przy zasłużonym Weizenie w jednym z licznych apres-ski barów Miha i Marjan opowiadają swoją freeridową przygodę w Kaszmirze. Tak powstaje plan na przyszły rok.

obertauern, Austria Michael Kolejnego dnia rano wdrapałem się na szczyt Kleiner Kesselspitz, skąd podobno miał być piękny, długi zjazd. Jednak z powodu zagrożenia lawinowego niewielu się tam pchało. Będąc na szczycie, mało nie zdmuchnięty przez wiatr, wypatrzyłem narciarza, który zamierzał wspiąć się na ten sam szczyt. Poczekałem, licząc, że jest to autochton znający wszystkie niuanse. Przeczucia się sprawdziły. Tak poznałem Michaela Kösslbachera, lokalnego ridera, który praktycznie nie znał innych gór poza okolicznymi szczytami i paroma austriackimi miejscówkami. Za to jeździł jak pro-rider i znał każdy żleb, każde drzewo. Na takiej jeździe w jego towarzystwie zeszły kolejne trzy dni. Pełne trudnych podejść, wąskich żlebów, sporych dropów i stromych linii w wymarzonym puchu. Obertauern przyjęło mnie po królewsku. N: 47 14 55.98, E: 13 33 26.90 Obertauern, Austria interaktywna panorama 5 6

wywiad n e e d f o r st r e e t Co ma wspólnego street z freeridem? Łączy je element niewiadomej oraz pasja odkrywania coraz to nowych i ciekawych miejsc do jazdy, których nikt wcześniej o taką przydatność nawet nie podejrzewał. tekst: Tomek Dębiec fo to: l ucekp ho to, auto r, Ja nek K r iwo l O narciarskich zmaganiach z miastem opowiadają nam doświadczeni streetfighterzy - Marek Doniec i Piotr Pinkas. Piotrek jest przede wszystkim jibberem, czyli ślizga się po wszystkim co nie jest śniegiem, głównie po wszelkich rurkach i poręczach. Marek szuka atrakcji w postaci dropów, transferów i przejazdów w miejscach, które z pozoru się do tego nie nadają. Obaj są też freeriderami i uwielbiają jazdę w górach. Co może być fajnego w jeździe po mieście? Przecież narciarze czy snowboardziści z reguły uciekają z miasta w góry żeby przeżyć coś ciekawego. MD Eksploracja, poznawanie nowego terenu, w górach szukasz ciekawych linii, miejsc z których można skoczyć, czy innych uatrakcyjniających jazdę i w streecie jest to samo. Uwielbiam przejść się po mieście i odkrywać do jazdy kolejne miejsca. Wspólny mianownik freeridu i streetu to jest właśnie myślenie, poszukiwanie i bycie kreatywnym. Jedynym ograniczeniem są wyobraźnia, twoje możliwości sportowe i to jak jesteś w stanie przygotować sobie miejsce do jazdy. Fajne jest to, że na streecie, to ty po raz pierwszy wykonujesz jakiś przejazd, czy skok w danym miejscu i nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Pasjonujące jest kalkulowanie, co może pójść nie tak, jak się rozpędzić, gdzie wylądować i wyhamować... Pierwszy przejazd to najbardziej stresujący i pasjonujący zarazem moment. Jak dobrze wyjdzie za pierwszym razem nawet trudny przejazd, to każdy kolejny jest przysłowiową bułką z masłem. PP Tak samo jak góry ulica dyktuje warunki, trzeba dużo kombinować, żeby zrobić dobry najazd, żeby była możliwość zrobienia satysfakcjonujących zdjęć itd. Nigdy nie ma tak, że przychodzi się na gotowe. Samemu od podstaw trzeba stworzyć to miejsce do jazdy i to jest właśnie najlepsza zabawa. Nie zawsze jest śnieg, wystają murki, schody, jakieś inne dziwne rzeczy typu kosz albo lampa. Stopień trudności na ulicy jest też o wiele większy niż snowparku. MD Snowpark to jest tylko dobre miejsce do trenowania. Wiesz co możesz zrobić, skąd się rozpędzić, gdzie możesz wylądować. Jazda w mieście to inna bajka. 5 8

wywiad Jak wybieracie te najciekawsze miejsca do jazdy? Macie jakieś kryteria? PP Właściwie to ja ich nie szukam, tylko trafiam na nie przypadkowo. Oglądam wtedy takie miejsce. Sprawdzam czy jest najazd, czy na odjeździe nie masz przeszkód. Patrzę też na samą rurkę, robię zdjęcie żeby nie zapomnieć o miejscu. Mam taki katalog i jak jest czas to załatwia się śnieg i jest jazda. Ty Marku jeździsz po mieście także na rolkach, wykorzystujesz spoty znane Ci z letniego sezonu także do zabawy na nartach? MD Na początku tak było. Po prostu znałem te miejsca i wracałem do nich z nartami. Czasami wracałem też na miejscówkę, bo nauczyłem się nowego tricku i chciałem go tam wykonać. Poza tym staram się organizować sesje na nowych spotach. 6 0

wywiad Opowiedzcie o swoich najciekawszych albo najtrudniejszych miejskich akcjach MD Moim najciekawszym projektem był Brutal, akcja dotycząca katowickiego dworca, który był architektoniczną perełką (modernistyczny budynek, reprezentujący tak zwany styl brutalistyczny przyp. red.) i został przeznaczony do wyburzenia, co wzbudzało kontrowersje i sprzeciw wielu środowisk. To stworzyło ciekawe tło do naszych działań. Zrobiłem stronę i videobloga, który jakoś upamiętnia ten budynek. Przy tym udało się wykonać ciekawe przejazdy. Działaliśmy tam bez żadnego pozwolenia, tak [film otworzy się w nowej zakładce przeglądarki] 62

wywiad naprawdę pomiędzy robotnikami, ale obyło się bez problemów i incydentów. Mogliśmy chodzić po dachu dworca, dotknąć neonu, który był na froncie. Trzeba było mieć tylko trochę odwagi żeby tam działać. PP Statystyk nie prowadzę, bo całą tą zajawkę traktuje nie jako sport tylko czystą przyjemność i hobby. Jak się zastanawiam to chyba najdłuższą poręcz przejechałem w Szczyrku na pomoście przy stacji kolejki i miała jakieś 13 14 m. Najwyższa była w Cieszynie, miała pięć łamań. Niewiele brakło mi do pokonania ciekawej rurki w Myślenicach. To poręcz o dziewięciu łamaniach, z jednym ostrym zakrętem, o przewyższeniu kilkunastu metrów i długości około trzydziestu. Do czystego przejazdu zabrakło 1,5 m. Czy są jakieś specjalne narty, których przeznaczeniem jest tylko street albo ślizganie się po poręczach, rurkach etc.? PP Jest bardzo duży wybór nart freestylowych, ale modeli konkretnie do jibbingu, tylko i wyłącznie, nie ma. Pojawiło ostatnio sporo małych, offowych marek, pod szyldem których wychodzą naprawdę fajne deski. Oryginalne i dobre technicznie. Nie tylko wielcy potentaci są na freestylowym rynku. Jibbuje się na nartach, które są przeznaczone do jazdy w snowparku i tych samych używa się na streecie. Żeby deski dobrze ślizgały się po rurkach powinno stępić się krawędzie pod butem, a jeśli ktoś chce na nich tylko i wyłącznie jibbować powinien zrobić to na całej długości narty. MD Ja używam nart z rockerami, które mają tą zaletę, że pozwalają na mocne wybicie. To jest bardzo często potrzebne. W wielu sytuacjach brakuje miejsca na odpowiednie napędzenie się do skoku, dlatego takie narty pomigają. 6 4

Co powiecie na temat zagrożeń jazdy na streecie? Bo mnie wizja upadku na nartach na twarde schody przeraża. MD Tu musisz być absolutnie pewnych swoich umiejętności, formy i tego co chcesz zrobić. Moment zawahania może się bardzo źle skończyć. Moim zdaniem w górach wysokich jest dokładnie to samo. Jeśli jesteś pewny linii, jesteś świadomy zagrożeń, ale wiesz co zrobić w razie sytuacji, w której idzie coś nie po myśli, to jesteś w stanie wyjść obronną ręką z kryzowej sytuacji. Jeśli jedziesz niepewnie to będzie to bardzo źle wyglądało albo co gorsza faktycznie coś ci się stanie. PP Upadki są częste, bardzo częste i bolesne. Czasami kończy się poważnymi kontuzjami. Jest to sport naprawdę ekstremalny i nikt nie robi tego bez świadomości, że może mu się coś stać. Cała odpowiedzialność spada na tego kto próbuje się bawić w ten sposób. [film otworzy się w nowej zakładce przeglądarki] 6 6

z życia prosa jak oni zjeżdżają Andrzej Osuchowski Profesjonalni freeriderzy za nic mając stromizny i urwiska, pokonują je ze sprytem, którego zazdroszczą im nawet kozice górskie. Jak oni to robią? Czemu to zawdzięczają? Swoją ścieżkę dochodzenia do tak wysokiego poziomu jazdy zdradza nam Andrzej Osuchowski czołowy polski freerider. Baza doświadczeń Na nartach jeżdżę od wieku, którego nie mam prawa pamiętać. Oczywiście zawdzięczam to rodzicom i temu, że urodziłem się w Zakopanem. Chcąc nie chcąc całe dzieciństwo spędziłem w środowisku narciarskim. Zaczęło się od jazdy za ręce z mamą, następnie za ojcem na Kasprowym Wierchu wyjazd pierwszym wagonem, dwa razy w górę i w dół, po czym szedłem prosto do szkoły spóźniony i w kombinezonie. Nawet nauczyciel się do tego przyzwyczaił i nie zadawał zbędnych pytań. Następnie trafiłem do klubu narciarskiego, gdzie byłem przygotowywany do ścigania się w konkurencjach szybkościowych: slalom i gigant. W międzyczasie ukończyłem kurs na pomocnika instruktora. Obecnie jestem studentem V roku Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie, gdzie szkolę się na trenera II klasy narciarstwa alpejskiego i należę do Salomon Freeski Team Poland. W trakcie sezonu mam kilka startów w cyklu imprez FWQ (Freeride World Qalifier), gdzie dochodzi do rywalizacji z zawodnikami z całego globu. Najczęściej są to zawodnicy, którzy na co dzień mają góry pod nosem, mogą z nich korzystać i to robią. Żebym mógł rywalizować z takimi riderami, wcześniej muszę nadrobić treningami. foto: Tomek Rakoczy 70

z życia prosa Trening bez śniegu Rozpoczyna się w lecie. W tym czasie dążę do osiągnięcia odpowiedniego poziomu sprawności ogólnej. Jeżdżę na rowerze, uprawiam wspinaczkę, sporty wodne (wakeboarding i kiteboarding), aby następnie na jesień przejść do przygotowań ukierunkowanych na narciarstwo. Bardzo dużo uwagi poświęcam ćwiczeniom równoważnym chodzenie oraz przysiady na jednej nodze na slackline, skoki ze skrzyni z lądowaniem na gruby materac. Chodzi o to, żeby wykonywać ćwiczenia na niestabilnym podłożu, co uruchamia mięśnie głębokie, odpowiedzialne za równowagę. Bardzo dobry jest też batut, który nie tylko świetnie wpływa na gibkość, ale też poprawia orientację w przestrzeni. Oprócz tego pracuję nad siłą, ale w mniejszym stopniu, niż byłoby to konieczne w przypadku uprawiana narciarstwa alpejskiego. Specyfika jazdy poza trasą powoduje, że przeciążenia nie są aż tak duże jak w dyscyplinach rozgrywanych na twardych jak beton stokach. Siłę ćwiczę na schodkach, wykonując skoki w pozycjach zjazdowych, na jednej nodze, czy skoki z półobrotami, rzadziej robię półprzysiady ze sztangą. Kolejna ważna składowa dobrej formy to wytrzymałość zapewnia mi ją chodzenie oraz bieganie po górach. Po treningach, tak samo zresztą jak po jeździe, ważne są rozciągania, ale należy robić to bardzo uważnie. Kwas mlekowy, który pojawia się w mięśniach po wysiłku ma właściwości znieczulające, dlatego łatwo przesadzić. Rozciągania trzeba wykonywać w sposób ostrożny i przede wszystkim stopniowy. Teraz jazda! W końcu zima! Jeeeee! W styczniu, o ile tylko przyroda nam sprzyja, jeżdżę ile się da na rodzimym Kasprowym Wierchu. To nic innego jak miesięczna rozgrzewka i czas, w którym wszystkie wcześniej wyćwiczone zadania ruchowe łączę w całość. Następnie przez luty i marzec są starty w różnego rodzaju imprezach freeridowych. Warto jest wcześniej poświęcić czas na przygotowania przed sezonem, żeby zmniejszyć ryzyko kontuzji i co za tym idzie stratę dni, które można spędzić na nartach. Po intensywnym sezonie jest okres przejściowy. To stopniowe zmniejszanie obrotów. Czas wiosennych wypadów w góry w celu wyskrobania resztek śniegu z długich, pięknych foto: Tomek Rakoczy 7 2

z życia prosa żlebów. Lub wyjazdy na tak zwane summercampy, gdzie wraz z kolegami można fajnie poskakać w snowparku. foto: Łukasz Malinowski Zawody i taktyka Zawody freeridowe kiedyś były kojarzone z ogromnymi dropami i świrami, którzy nie znają granic. Jednak obecnie odchodzi się od nagradzania najwyższymi notami zawodników, którzy podjęli się zbyt ryzykownych przejazdów. Pod uwagę bierze się głównie takie składowe oceny jak: trudność linii, kontrola (styl), płynność. Skoki i dropy także, ale w granicach rozsądku. Ja najczęściej stawiam na szybki płynny przejazd, najlepiej z dropami, ale pod warunkiem, że nie wybijają mnie one z rytmu jazdy i nie muszę trawersować do nich przez połowę góry. Uznaję tę taktykę za najbardziej odpowiednią, ponieważ ustala naszą linię przejazdu od początku do samego końca. Zwiększa także nasze bezpieczeństwo poprzez skrócenie czasu przebywania w terenie zagrożenia lawinowego. Jeśli w ciągu całego sezonu znajdzie się jeszcze miejsce na progres i nowe sztuczki, to sezon zaliczam do udanych. 74

fabryk a nart kanapka z żywicą Od czego zależy twardość narty czy deski? Jak można wpływać na ich sztywność poprzeczną? Jak powstaje rocker? Na te i inne pytania znaleźliśmy odpowiedź w fabryce nart. tekst i foto: Tomek Dębiec Moim przewodnikiem po fabryce NBL w Biesku Białej jest Kuba Wesołowski, właściciel marki 77 Projekt, której logo można znaleźć na produkowanych tutaj nartach i deskach. Powstają tu także modele innych brandów. Drewno jest najważniejsze Sercem klasycznej narty jest drewno. Ten naturalny materiał, nawet w dobie kosmicznych technologii, okazuje się być trudny do zastąpienia. Właściwości, które przesądzają o jego narciarskim zastosowaniu to wypadkowa wysokiej sprężystości, wytrzymałości oraz stosunkowo niskiej wagi. Drewno drewnu nierówne i w zależności od tego, z jakiego gatunku pochodzi może mieć różne właściwości. Szczególne zastosowanie ma drewno jesionowe jest wprawdzie stosunkowo ciężkie, ale odznacza się bardzo dobrą sprężystością i wysoką wytrzymałością. Inny gatunek wykorzystywany do budowy rdzeni nart czy snowboardów to topola. Jej drewno nie jest aż tak sprężyste jak jesionowe, ale jest za to lżejsze. Stosunek topoli do jesionu będzie stanowił o twardości, czy inaczej fleksie narty. Montaż Montaż zaczyna się od ślizgu, następnie układa się krawędzie. Na tak przygotowaną dolną część narty kładzie się tkaninę nasączoną żywicą z utwardzaczem. Ma ona za zadanie związać ze sobą poszczególne elementy składające się na nartę. Kolejną warstwą patrząc od dołu jest opisywany wcześniej drewniany rdzeń z przymocowanymi ABS-ami, czyli bocznymi ściankami narty. Kolejną warstwą kanapki jest znowu 76

fabryk a nart tkanina nasączona żywicą z utwardzaczem, pełniąca rolę swoistego lepiszcza. Trzeba też w tym miejscu wspomnieć, że tkaniny w zależności od modelu narty mogą być podwójne, potrójne, a nawet poczwórne lub karbonowe. Ich rodzaj wpływa później na sztywność poprzeczną nary, a także wagę. Górna część narty to tak zwany izokap, na który nanosi się grafikę drukarką cyfrową albo metodą sitodruku. Ten element łączy się z resztą konstrukcji znowu dzięki tkaninie nasączonej żywicą. Prasujemy rocker Tak przygotowane deski wędrują na pół godziny do prasy. Najpierw są tam ogrzewane, a później schładzane. To jeden z ważniejszych momentów podczas narodzin nart i snowboardów, bo właśnie w prasie uzyskują one ostateczny kształt. To czy narta ma rocker czy tradycyjny camber zależy od tego, jaką formę nada jej prasa i jak zastygnie żywica, którą nasączone są dolna i górna tkanina. Kolejne etapy produkcji to czysta kosmetyka, polegająca na doprowadzeniu narty do ostatecznego wyglądu. Klasyczna konstrukcja narty typu sandwich, oparta na drewnianym rdzeniu, sprawdza się bardzo dobrze we freeridzie, głównie dzięki dobrej sprężystości i wytrzymałości. Jak widać produkcja nie jest bardzo skomplikowana, a kluczem do zbudowania dobrej narty jest dobór materiałów wysokiej jakości. 78

dobra rada pogoda RZĄDZI Przed każdym wyjazdem zbierz jak najwięcej informacji na temat pogody w rejonie, w który się udajesz. Obecnie najpopularniejszym medium jest Internet i chyba każdy ma swój zestaw stron, z których czerpie prognozy. Jeśli nie są to specjalizowane górskie strony, to znaleziona prognoza może być określona dla punktu nieco oddalonego od gór. Nawet przy korzystaniu z serwisów o dość gęstej siatce (przykładowo najlepszy polski serwis meteo.pl) może się okazać, że otrzymasz informację o pogodzie dla dolin lub nawet obszarów podgórskich zwłaszcza w mniejszych pasmach górskich. Guide prawdę ci powie Część służb zajmujących się prognozowaniem lawinowym podaje również przewidywany stan różnych elementów pogodowych. Przykładowo Lawinenwarndienst Tirol, zajmujący się prognozowaniem zagrożenia lawinowego w Tyrolu, na swoich stronach Zarówno frajda z jazdy jak i twoje bezpieczeństwo zależą w olbrzymim stopniu od pogody. Warto wiedzieć gdzie szukać i jak interpretować informacje na jej temat oraz jak odczytywać oznaki zmian pogody w terenie. tekst: Kuba Radliński publikuje przewidywany opad śniegu (ilość nowego śniegu) w terminie 12, 24, 48, 72 i 96 godzin od chwili ogłoszenia komunikatu, a także prognozowane temperatury dla godziny 12 dnia ogłoszenia i kolejnych 12 i 24 godzin. Podobnie na terenie Szwajcarii SLF publikuje prognozę nowo spadłego śniegu dla następnych 24 i 72 godzin. Innym elementem obecnym w komunikatach, a interesującym nie tylko ze względu na lawiny, lecz i ogólnie pojętą jakość śniegu, jest izoterma 0 czyli wysokość, na jakiej temperatura przekracza 0ºC. Poza wymienionymi, także inne służby mogą publikować takie informacje warto sprawdzić zawartość komunikatów w interesujących nas rejonach. Zestawienie praktycznie wszystkich obszarów, dla których w Europie podawane są komunikaty lawinowe znajduje się na stronie European Avalanche Warning Services. Będąc już na miejscu, warto zwrócić uwagę na lokalne prognozy dostępne w biurach 8 0

dobra rada przewodnickich i informacjach turystycznych ich jakość, zwłaszcza w tradycyjnie alpinistycznych miejscowościach w Alpach, jest moim zdaniem najwyższa. Można tam także otrzymać informację od lokalnych fachowców, często potrafiących szerzej interpretować tak komunikat, jak i lokalne warunki. Idzie front Jedną z ważniejszych informacji, jaką poza przewidywanymi opadami, temperaturą czy wiatrem możemy uzyskać z prognozy pogody jest typ frontu atmosferycznego, w którego strefie mamy się znaleźć. Front atmosferyczny to wąska strefa przejściowa oddzielająca masy powietrza o różnych właściwościach, głównie temperaturze i wilgotności. Ponieważ właśnie w obszarze frontów zachodzą najgwałtowniejsze zjawiska pogodowe, warto wiedzieć, co nas może czekać. O froncie ciepłym mówimy wtedy, gdy masy ciepłego powietrza napływają na masy powietrza zimnego. Najczęściej w górach jest to związane z możliwością: podniesienia się temperatury, pogorszenia jakości śniegu, zwiększenia zagrożenia lawinowego, pojawienia się frontowej inwersji temperaturowej (zwykle ograniczonej do czasu przejścia frontu), wystąpienia opadów marznącego deszczu. Front zimny polega na wypieraniu ciepłego powietrza przez masy powietrza zimnego, wiąże się to z możliwością: obniżenia się temperatury, polepszenia się jakości śniegu (za wyjątkiem tworzenia się szreni i lodoszreni), zwiększenia zagrożenia lawinowego, gdy front związany jest z dużymi opadami śniegu, a także przy braku opadów frontowych ze względu na zmrożenie powierzchni starego śniegu (stanie się ona warstwą poślizgową dla kolejnych opadów). Pozostałe typy frontów (zokludowany i stacjonarny) przynoszą mniej dynamiczne zmiany, najczęściej przedłużony okres opadów. Należy też pamiętać, że front ciepły przynosi zwykle więcej opadów niż front zimny. Prognoza offline W terenie zarówno o zmianach pogody jak i nadchodzących frontach możemy wnioskować z obserwowanych zjawisk: zmiany pokrywy chmur, kierunku i szybkości wiatru, zmian ciśnienia atmosferycznego. Temat jest bardzo szeroki, ale zapamiętanie dwóch prostych reguł będzie już bardzo pomocne. Reguła nocnej zmiany wysokości wymaga posiadania wysokościomierza barometrycznego, czyli takiego, który wysokość ocenia na podstawie zmian ciśnienia atmosferycznego. Takimi wysokościomierzami są te montowane w zegarkach. Jeżeli my nie zmieniliśmy wysokości (np. nocując w schronisku), a w czasie nocy pokazywana przez wysokościomierz wartość zwiększyła się o więcej niż 45 metrów, oznacza to, że nastąpił duży spadek ciśnienia i zapowiada się mocne pogorszenie pogody. Wartość 45 metrów pracuje powyżej 2000 metrów n.p.m., poniżej wystarczy już różnica 30 metrów we wskazaniach wysokościomierza. Oczywiście zmiana w drugą stronę spadek wysokości oznacza wzrost ciśnienia, czyli nadejście lub utrwalenie się dobrej pogody. Używając wysokościomierza, pamiętajmy, by trzymać go we w miarę ustalonych warunkach, np. na ręce urządzenia tego typu są wrażliwe na zmiany temperatury. Druga prosta reguła to reguła trójek. Jeżeli mniej niż jedna trzecia nieba pokryta jest chmurami nie mamy się czego obawiać, gdy więcej niż dwie trzecie nieba jest przykryte chmurami oznacza to, że albo zła pogoda właśnie nadchodzi, albo odchodzi (w zależności od tego, co było wcześniej). Jeżeli całe niebo jest pokryte chmurami, przestają się one ruszać i wyraźnie gęstnieją, a ich warstwa grubnie to właśnie zaczyna się okres kiepskiej pogody. Ogólnie jeżeli chmury gęstnieją i obniżają swój pułap, oznacza to złą pogodę, a kiedy stają się rzadsze i podnoszą się dobrą. Bądź jak lokales Ostatnia rada to naśladowanie tubylców bardzo często wykazują się oni znacznie większym rozsądkiem niż napaleni przyjezdni. Być może wynika to z dostępności gór, być może z większej ich znajomości. Zauważyłem, że gdy ruszają oni gremialnie w doliny przy oznakach pogarszającej się pogody, to lepiej ich naśladować. Zła pogoda może nas uwięzić w trudno dostępnym rejonie górskim, a brak widoczności spowodować trudności nie tylko w nawigacji, ale i ocenie innych zagrożeń. Pamiętajmy, że nawet ekspert, nie widząc oznak zagrożenia, nic o nim w praktyce nie wie i automatycznie spada do poziomu początkującego. 8 2