VIETKA gazetka uniwersytecka nr 2, grudzień 2014
2 S t r o n a SPIS TREŚCI 4 Sajgon, ah ten Sajgon! 7 Tê t Trung Thu czyi Święto Środka Jesieni 9 W skrócie o KAODAIZMIE 10 Najdziwniejsza zupa świata? 12 Noń la oryginalność w prostocie 14 Wietnamskie smaki - Mì Vịt Tiềm 16 Wietnamski krok po kroku! 18 Wietnamska Muzyka Współczesna
3 S t r o n a *zdjęcie okładki pochodzi ze strony travel-individuell.de
4 S t r o n a SKŁAD REDAKCJI Katarzyna Moszyńska Ewelina Konieczna Maria Ziółkowska Patrycja Brzostowicz Magdalena Lipińska Paweł Lemański Michał Dziopak Redaktor naczelny: mgr Jakub Królczyk ancient-symbols.com
5 S t r o n a Sajgon, ach ten Sajgon! Dla wielu z nas miasto kojarzące się z czasami wojny wietnamskiej, dla innych z kolonializmem francuskim, a jeszcze innym ze słynnym powiedzeniem - Ale Sajgon! Miejsce posiadające cudowną magię i skupiające na sobie uwagę wielu ludzi, wokół którego narosło tyleż to mitów. Jaka jest cała prawda stojąca za wyobrażeniami o tym niezwykłym mieście? M ój pobyt w Sajgonie (oficjalnie zwanym TP Ho Chi Minh ) rozpocząłem od przylotu na lotnisko Tan Son Nhat. Kiedy postawiłem moją pierwszą stopę poza wyjście z lotniska byłem oszołomiony - tłum ludzi oczekujący na swoich bliskich, krewnych, biznesowi wspólnicy i inni, wszyscy stojący za barierkami, i bacznie obserwujący nadchodzące blade twarze, powietrze przyjemne, nie za duszno, chociaż cholernie gorąco. Osobą witającą mnie na lotnisku była moja dziewczyna. Kiedy pomogła mi z bagażami, wysłała mnie autobusem do Cho Ben Thanh - stamtąd miałem na własną rękę uporać się ze znalezieniem hotelu Vien Dong. Ona miała na mnie czekać na motorku przed tym hotelem. Pamiętam jak tylko wysiadłem z autobusu i zapytałem się jednego z kierowców obsługujących motorki - tzw. xe omy - jak dotrzeć do tego miejsca - ten pierwsze co zrobił to odruchowo chwycił moje bagaże, wsadził pomiędzy nogi a mi kazał usiąść za nim i voi la! W ten sposób dojechaliśmy do samego hotelu a ja grzecznie podziękowałem panu, wniosłem bagaże i otrzymałem klucze do mojego pokoju, po czym szybko wybiegłem. Wsiadłem na motorek mojej dziewczyny i tak jadąc razem przemierzaliśmy
6 S t r o n a ulice Sajgonu. Moją uwagę zwrócił ruch uliczny - setki, tysiące motorków na ulicach, coś niezwykłego! Nie mogłem wyjść z podziwu dla umiejętności ludzi jeżdżących tymi motorkami - Sajgon jest gęsto zaludnionym miastem, metropolią liczącą ok. 8 mln ludzi, przez co nie trudno o wypadek. Tak jadąc przyjechaliśmy do jej domu i postanowiłem, że przenocuję u niej. Na drugi dzień wróciłem do hotelu i zrobiłem mały spacerek po okolicy - odwiedziłem park 23/6, podziwiałem wieżowce. Nie mogłem wyjść z zachwytu nad tym w jakim tempie rozwija się to magiczne miasto - w miejscu starych, dawnych kolonialnych budynków często powstają nowoczesne drapacze chmur. Będąc w Sajgonie czułem się niesamowicie - wszyscy zwracali na mnie uwagę, często pytali mnie skąd jestem, kilkakrotnie pomylono mnie nawet z Amerykaninem. Jeśli chodzi o obcokrajowców to spotkałem się głównie z Amerykanami i Francuzami, przedstawicieli innych narodowości nie napotkałem. Co do Amerykanów - poznałem takiego samego szaleńca jak ja, Brandona, backpackera. Jak go spotkałem - to też było ciekawe - przechodziliśmy przez ulicę, obok nas przejeżdżały setki motorków, jakoś przeżyliśmy i pierwszy do mnie zagadał - "We're still alive, that's good." Zaczęliśmy rozmawiać i tak udaliśmy się do jednej herbaciarni, popijając herbatą postanowiliśmy, że pokręcimy się trochę po Sajgonie. Nie mógł się nadziwić nastawieniu Wietnamczyków, spodziewał się, że będą trzymać urazę do Amerykanów, jednak było wręcz przeciwnie - Wietnamczycy których napotkaliśmy to ludzie niezwykle gościnni, rozmowni, ciekawscy, chętni do pomocy. I co ciekawe, ulegający "westernizacji" - interesującą rzeczą do zaobserwowania były i są powstające centra handlowe, w środku których wszędzie uświadczysz dwujęzyczne angielsko-wietnamskie napisy, nawet w kinach normą jest wyświetlanie wietnamskich filmów z napisami angielskimi. Jednak Brandon wyleciał a ja wróciłem do mojego hotelu. Poczekałem na dziewczynę i postanowiłem, że przeniosę się na dobre do jej domu. Razem mieszkaliśmy przez 3 tygodnie. Podczas tego czasu mieliśmy okazję do zwiedzenia wielu miejsc. Chociażby Pałacu Niepodległości, stanowiącego w przeszłości dawną siedzibę rządu Południa z czasów wojny wietnamskiej. Niezwykłe miejsce. Do dzisiaj organizowane są tam spotkania na szczeblu międzynarodowym, stanowi wizytówkę Wietnamu w oczach delegacji zagranicznych. Jako ciekawostkę dodam, że ściany jednego z pomieszczeń - prawdopodobnie służącego do delegowania ambasadorów - zostały wykonane ze szczerego złota. Z
7 S t r o n a innych ciekawych miejsc za godną uwagi można uznać katedrę w Sajgonie i pobliski park. Katedra powstała w czasach kolonializmu francuskiego, jej konstrukcję rozpoczęto około roku 1863 a zakończono w 1880 roku i wzorowano się podczas budowy na słynnej katedrze Notre-Dame z Paryża (i dlatego też jest pod tym samym wezwaniem : Cathédrale Notre-Dame de Saïgon ). Co do pozostałych miejsc jakie odwiedziłem warto wymienić galerię sztuki niedaleko parku 23/6, w której to przechowywane są eksponaty współczesnej sztuki wietnamskiej, często odwołujące się do czasów wojny wietnamskiej, ale też ukazujące liczne akty seksualne, rzeźby, w tym te z materiałów wtórnych. Później odwiedziłem jeszcze muzeum techniki i rozwoju niedaleko katedry. Można w nim podziwiać przeróżne eksponaty, począwszy od przedmiotów codziennego użytku skończywszy aż po broń z czasów wojny domowej. Niestety, z miejsc jakich nie zdążyłem odwiedzić a ogromnie pragnąłem mogę wymienić Cau Anh Sao, most gwiaździsty, na którym wieczorami jest ponoć przepięknie, blask odbijających się neonów w wodzie sprawia, że wygląda jak blask gwiazd. Wylatując żegnałem ze smutkiem to niezwykłe miasto. Niebo było rozdarte - pomiędzy chmurami prześwitywało słońce. To co zabrałem ze sobą to bagaż niezwykłych wrażeń i postanowienie, że pewnego dnia powrócę do tego miejsca na dobre. Michał Dziopak *wszystkie zdjęcia są własnością autora
8 S t r o n a
9 S t r o n a Âm lịch spójrz w niebo i zobacz, co powie ci księżyc Każdy Wietnamczyk, kiedy spojrzy na wieczorne niebo, jest w stanie powiedzieć, jaki jest dzień. Od małego jest oswojony z używaniem dwóch kalendarzy słonecznego kalendarza gregoriańskiego oraz kalendarza lunarnego, czyli âm lịch. Dlaczego tak jest? Skąd wzięła się tradycja używania tak przecież niedokładnego kalendarza i dlaczego nie został on w krajach azjatyckich wyparty przez kalendarz słoneczny? Podobnie jak i u nas (wbrew pozorom) większość świąt obchodzi się według kalendarza księżycowego. Bez względu na to, czy chodzi o Wielkanoc obchodzoną w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni na zachodzie, czy lunarny Nowy Rok na wschodzie, w każdej kulturze w jakiś sposób Księżyc jest ważny. Od początków istnienia cywilizacji ludzie obserwowali Księżyc zafascynowani jego zmiennością i wpływem na życie na ziemi, czego najwyraźniejszym przykładem są przypływy i odpływy. To na kalendarzu księżycowym opiera się astrologia, w tym na najbardziej podstawowym poziomie znaki zodiaku (również nasze). W krajach azjatyckich do dzisiaj używa się tego kalendarza do oznaczania nie tylko ważnych świąt, ale także jeśli ktoś pyta nas o datę urodzin, to powiemy mu ją według kalendarza lunarnego, to samo dotyczy wszelkich innych rocznic i ważnych dla ludzi dat. W kulturze Azji Wschodniej i Południowo-wschodniej w inny sposób patrzy się na świat. Jakkolwiek wydaje się nam to dziwne, to prawdopodobnie nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że węzeł stworzony z różnych religii i systemów filozoficznych Wschodu oraz lokalnych legend i mitów ma często dla ludzi nie tyle duże znaczenie, ale wciąż definiuje ich sposób myślenia, wartości wyznawane w życiu oraz tożsamość kulturową, a kalendarz lunarny jest w samym środku tego węzła, jako jeden z najważniejszych jego elementów.
10 S t r o n a Jak używać kalendarza księżycowego? To naprawdę proste, jeśli zna się kilka zasad: 1. Faza księżyca trwa ok. 29,5 dnia, stąd też taka jest długość miesiąca lunarnego. Czasami przez tę stałą ilość dni w miesiącu pozostaje zbyt duża ilość dni, w efekcie czego w znaczący sposób przesuwałaby się data końca roku, dlatego co jakiś czas rok księżycowy ma 13 miesięcy zamiast 12; np. w tym roku w Wietnamie były dwa wrześnie. 2. Dalej to już matematyka: miesiąc zaczyna się w nów, a pełnia wyznacza środek miesiąca (15 dzień) 3. Jeśli chcemy sami wyznaczyć datę, patrząc na księżyc, to jest jeszcze tylko jedna ważna informacja, o której musimy wiedzieć: Kiedy księżyc wygląda jak duże D, tylko z samym brzuszkiem, bez linii pionowej, to znaczy, że księżyc rośnie i jest początek miesiąca i zbliża się pełnia. Z kolei kiedy księżyc przypomina literę C, to oznacza, że księżyc kurczy się i miesiąc się kończy, a pełnia już była. Proste, prawda? Patrycja Brzostowicz
11 S t r o n a Zdjęcia pochodzą ze stron : alegoo.com oraz dingfonts.com
12 S t r o n a Tê t Trung Thu czyli Święto Środka Jesieni W ywodzące się z Chin Święto Środka Jesieni, to obok księżycowego Nowego Roku jedno z najhuczniej obchodzonych świąt. Odbywa się ono co roku podczas jesiennej pełni, tzn. 15 dnia 8 miesiąca księżycowego, co w tym roku wypadło 8 września. Istnieje całe mnóstwo legend związanych z tym świętem. Jedna z nich, najbardziej popularna w Wietnamie, mówi o Cuội mężczyźnie, który miał w ogrodzie święte drzewo banianu. Jego zazdrosna żona uznała, że Cuội bardziej kocha owo drzewo niż ją i podlała je zatrutą wodą. W wyniku tego, całe ogromne drzewo zaczęło się wznosić u niebu, a Cuội chwycił za gałąź, rozpaczliwie próbując je zatrzymać. Nie udało mu się niestety i od tamtej pory żyje wraz z drzewem na księżycu. Co roku, w trakcie Święta Środka Jesieni, specjalnie dla Cuội, dzieci zapalają lampiony i uczestniczą w procesjach, by wskazać mu drogę powrotną na ziemię. Wielu Wietnamczyków traktuje Tết Trung Thu jako dzień dziecka, gdyż to właśnie dzieci są w centrum uwagi otrzymują drobne prezenty, zapalają latarnie itd., jednak równie ważne podczas obchodów jest zapalenie kadzidła i złożenie ofiary przodkom, wieczorne podziwianie pełni oraz mające przynieść szczęście tańce smoka i lwa, które można podziwiać na ulicach w wykonaniu zarówno amatorów jak i zawodowych tancerzy.
13 S t r o n a Święto Środka Jesieni ma swoją genezę zapewne w tradycji uczczenia końca żniw i obfitych zbiorów, jednak w każdym z krajów azjatyckich, w których występuje, współcześnie obchodzi się je w różny sposób, jak również inne są tradycje i legendy z nim związane. Można powiedzieć, że dzięki azjatyckim opowieściom, Księżyc jest bardzo tłocznym miejscem. Tym z kolei, co łączy Tết Trung Thu zarówno w Chinach, jak i w Wietnamie są ciasteczka księżycowe (vn. Bánh trung thu), w których według legendy zapiekano w XIVw. Chinach tajne wiadomości informujące o planowanym postaniu przeciwko Mongołom. Ciasteczka mają oczywiście kształt księżyca w pełni, czyli są po prostu okrągłe. Wielu ludziom, szczególnie przyjezdnym i turystom nie smakują, ponieważ w Wietnamie najpopularniejsze są ciasteczka z ryżu kleistego, często z nadzieniem z czerwonej fasoli, mięsnym, kłączami lotosu lub tego typu niekojarzącymi się nam ze słodyczami składnikami. Sama próbowałam kiedyś owych ciasteczek i muszę przyznać, że przynajmniej mi smakują ogromnie, szczególnie te z fasolą, a Tết Trung Thu uważam za jedno z najpiękniejszych azjatyckich świąt. Patrycja Brzostowicz
14 S t r o n a w skrócie o KAODAIZMIE Kaodai CaoĐài) jest religią, która pojawiła się w Wietnamie w 1926 r. Jest jedną z głównych praktykowanych religii w południowym Wietnamie i ma ponad dwa i pół miliona wiernych. Jej nazwa pochodzi od imienia boga Cao Đài, który ukazał się Ngô Văn Chiêu podczas sesji spirytystycznej. Światową stolicą kaodaizmu jest Tây Ninh położone niedaleko Hồ Chí Minh. Jej symbolem jest,,boskie Oko. Interesujące są wnętrza kaodajskich świątyń ze względu na ich wyposażenie. Można tam znaleźć figury Chrystusa, kwiaty lotosu, oko opatrzności, azjatyckie smoki i wiele innych symboli związanych z chrześcijaństwem, buddyzmem, taoizmem, konfucjanizmem a nawet islamem i judaizmem. Wszystko dlatego, że kaoidaizm jest połączeniem tych religii i głęboko z nich czerpie. Mają też ciekawy wybór świętych. Jest nim między innymi Wiktor Hugo. Wyznawcy tej religii są pacyfistami i wegetarianami. Ich hierarchia podobna jest do tej w chrześcijaństwie, jednak w odróżnieniu od niej kapłanem może zostać także kobieta i nie obowiązuje tu celibat. Wyjątkiem jest papież i kardynał-cenzor, te stanowisko mogą zostać obsadzone tylko przez mężczyzn. Msze kaodaistów odprawia się cztery razy dziennie. Wszyscy wyznawcy ubrani są w dokładnie takie same, białe szaty a hierarchowie kościelni żółte i czerwone. Magdalena Lipińska Zdjęcie pochodzi ze strony www.okonakulture.pl
15 S t r o n a N NAJDZIWNIEJSZA ZUPA ŚWIATA? tiết canh vịt - oto dumny laureat rankingu 10 Najbardziej Dziwacznych Zup Świata, przygotowanego przez portal listverse.com. "Mamy zupę tak dziwaczną, że ciężko to w ogóle nazwać zupą (...) Rzekomo dla obu osób, przygotowującej jak i jedzącej, zupa oferuje siłę." mówi komentarz którym opatrzono zdjęcie laureata. W pierwszym odruchu w stu procentach zgadzamy się z autorem- w końcu mówimy tu o krwawej zupie! Jednak zastanówmy się przez chwilę. Koniec końców Polacy również mają w asortymencie tradycyjnych dań nieco krwi. Czernina, bo to o niej teraz mowa, trafia na stół w wielu polskich domach i jak powszechnie wiadomo, jej głównym składnikiem jest krew. Czymże się więc różni od tiết canh vịt? Podstawa czerniny to bulion, a większość przepisów mówi o dodaniu jabłek, śliwek i cukru. No i krew kaczki oczywiśćie. Według niektórych najlepiej smakuje z szarymi kluskami i podrobami. W sumie nie brzmi tak źle, prawda? Więc co sprawia że to tiết canh vịt zgarnęło tytuł tej "dziwacznej"? W końcu oba dania są porównane przez kanał Tasted na youtube.com, w serii: "Why Would You Eat That"
16 S t r o n a Otóż tiet canh vit nie jest przyrządzane na bazie bulionu, a tym bardziej gotowane. Świeżo zdobytą krew wstawiamy na noc do chłodnego miejsca, przez co konsystencja dania jest galaretowata i zupą jest tylko z nazwy. Na litr krwi (głównie kaczej, ale opcji jest wiele) dodajemy ok 4 łyżki sosu rybnego a później już tylko trochę ziół, mięsa i orzechów. Generalnie serwowana jest na śniadanie. Prawdą jest, że rząd stara się "odwieść" Wietnamczyków od tiết canh przez wzgląd na wirus H5N1, znany szerzej jako ptasia grypa, jednak niewielu bierze sobie to do serca- mowa zwłaszcza o osobach starszych i żądnych wrażeń turystach. Wracając do tematu, czy według Polaków tiet canh vit naprawdę zasługuje na miano "najbardziej dziwacznej"? Niekoniecznie, jeśli rzucimy okiem na resztę nominowanych dań. Czym wszakże jest dla nas kacza krew w starciu z zupą z łożyska i ścięgien sarny, czy zupą z nietoperza owocożernego? Ta druga pochodzi z wyspy Palau, a niektórych restauracjach można ponoć wybrać nieszczęśnika, który w całości zostanie ugotowany w mleku kokosowym, by następnie trafić na nasz stół i, według mojej opinii, właśnie to danie jest niekwestionowanym nr1 w rankingu dziwacznych dań. Któż chciałby mieć futerko w zupie?! Według nieświadomych testerów kanału Tasted, danie smakuje jak tygodniowe Taco Ewelina Konieczna
17 S t r o n a Noń la oryginalność w prostocie O d wielu wieków stanowi ochronę przed doskwierającym słońcem i długotrwałym deszczem. Nón lá jest nie tylko elementem tradycyjnego stroju wietnamskiego ale także znakiem rozpoznawczym tego kraju. Charakterystyczny, wykonany z liści palmowych trójkątny kapelusz jest noszony głównie przez kobiety pracujące na polach ryżowych czy handlujących owocami w większych miastach. Obecnie jest rzadziej spotykany, głównie noszony przez osoby starsze młodzież coraz częściej podąża za modą Zachodnią, zaś aó daỉ zakładane jest już najczęściej podczas ważnych uroczystości szkolnych czy narodowych. Symbol orientu i egzotyki takie właśnie jest noń la, któte urzeka obcokrajowców swoją prostotą i popularnością w Azji. Jest popularne nie tylko na Wschodzie - znane ikony mody i kina pozowały w nich przedstawiając je w pewnym kontraście urody zachodniej z kapeluszem typowo azjatyckim, jak na przykład Kate Moss czy sama Marilyn Monroe! Ta kompilacja przynosi niesamowity efekt kontrastu, dlatego kapelusz stał się chyba najczęściej przywożoną pamiątką z tego regionu kontynentu. modelka Kate Moss w wietnamskim kapeluszu [Vintage Fashion Vogue, 1996 Vietnam]
18 S t r o n a Noń la ma nie tylko kształt trójkąta, przybiera wiele innych form, lecz ten właśnie jest najbardziej rozpoznawalny. Kapelusz pochodzi z Huê, dawnej stolicy cesarskiej, miasta w środkowym Wietnamie, położonym nad rzeką Hương, gdzie nazywany jest stożkowym kapeluszem poezji (nón bài thơ). dwie dziewczyny ubrane w non la przed pagodą Thiên Mụ w Huế [www.ivivu.com] Jego funkcjonalność potwierdza fakt, że występuje on w całej Azji Południowo-Wschodniej, wliczając w to Chiny, Tajlandię, Indonezję czy Laos. Utożsamiany głównie z ciężką pracą na polach ryżowych, co często jest swego rodzaju ikoną Azji. W dopełnieniu z aó daì jest kompletnym strojem Wietnamek i typowym wiejskim widokiem. Niestety w miastach coraz rzadziej można spotkać młode kobiety ubrane w tym stylu. Noń la jest nie tylko dopełnieniem mody ale może być także podręcznym naczyniem do przenoszenia wody czy też jedzenia. Funkcjonalny do dziś a zarazem pojawiający się na łamach światowej sławy magazynu Vogue taki właśnie jest noń la, o którym każdy słyszał - zwyczajny a zarazem genialny w swej prostocie. Myślę, że obowiązkiem każdego odwiedzającego Wietnam jest przymierzenie tego właśnie kapelusza. Katarzyna Moszyńska Wietnamczycy na targu [www.vietnam-hiddenrichesofacolonialpast.blogspot.com]
19 S t r o n a wietnamskie smaki - Mì Vịt Tiềm Mì Vịt Tiềm, czyli wietnamska zupa z pieczoną kaczką i makaronem jajecznym. Składniki: 2 kacze udka 500g kości wieprzowych Zioła i przyprawy: 2 kwiaty anyżu, 3 ząbki goździka, 1 laseczka cynamonu, odrobina wysuszonej skórki z mandarynki, 10 grzybów shiitake, sos sojowy, korzeń imbiru, sól, cukier. Makaron jajeczny, 1 główka kapusty pekińskiej, ząbek czosnku, cebula dymka. Przygotowanie:
20 S t r o n a 1. Przemyj kacze udka w białym winie 2-3 razy. Przemyj ponownie w świeżej wodzie, użyj chusteczki aby odciągnęła wodę. Marynuj w posiekanym czosnku, pieprzu, sosie sojowym przez 30 60 minut. Następnie smaż dopóki skórka nie zrobi się brązowo-żółta. 2. Mocz grzyby shiitake w ciepłej wodzie dopóki nie staną się miękkie. Odetnij nóżki. Smaż wszystkie zioła na patelni dopóki nie zaczną oddawać zapachu. 3. Dokładnie umyj kapustę pekińska i cebule dymkę. 4. Dokładnie obmyj kości wieprzowe w osolonej wodzie 2-3 razy. Następnie zacznij gotować, aby uzyskać bulion. W kolejnym kroku przefiltruj bulion, aby pozbyć się mniejszych kości. Wyczyść dokładnie imbir(nie obieraj ze skórki), smaż 5 10 minut i umieść w bulionie wieprzowym razem ze wszystkimi smażonymi ziołami. Dodaj smażone udka kaczki. Gotuj dopóki nie zrobi się miękka, dodaj grzyby shiitake, dopraw do smaku. 5. Gotuj makaron jajeczny dopóki nie zrobi się miękki, następnie szybko obmyj go w ziemnej wodzie. Dodaj troszkę oleju i delikatnie wymieszaj, aby makaron się nie posklejał. Ugotuj kapustę pekińską, dodaj trochę oleju i soli. Gdy będzie ugotowana, szybko obmyj w zimnej wodzie. 6. Nałóż trochę makaronu na talerz, dołóż kaczkę, kapustę pekińską, grzyby shiitake oraz cebulę dymkę. Następnie dolej bulionu wieprzowego.
21 S t r o n a Smacznego! Paweł Lemański Wietnamski krok po kroku! Lekcja 2: zajęcia W pierwszej lekcji wspomniałam o tym, że język wietnamski jest językiem tonalnym, dlatego dla praktyki zamieszczam krótkie przypomnienie z tonów. Teraz jednak zajmujemy opisem tego co robimy w danym momencie. Gdy chcemy mówić o sobie, najczęściej używamy zaimka osobowego tôi. Więcej o zaimkach osobowych w lekcji 3 : )
tony 22 S t r o n a ma - prosty ma - opadający ma - opadająco-wznoszący ma - wznosząco-przerywany ma - wznoszący ma - dźwięcznie opadający Szyk zdania prostego to: podmiot + orzeczenie (+dopełnienie) Tôi đi la m viê c. Idę do pracy, a dosłownie kolejno: ja, iść, robić, praca. Analogicznie, iść do szkoły będzie tôi đi ho c, gdzie ho c znaczy nie tyle co szkoła ale także uczyć się. Przykładowe zdania Tôi xem tivi Tôi la m baì tâ p Tôi do c ba o Tôi viê t thư Tôi đi chơi. - Oglądam telewizję. Robię zadania, ćwiczenia. Czytam gazetę. Piszę list. Idę się bawić. Tôi đi câu la c bô Idę do klubu.
23 S t r o n a Powodzenia! Wietnamska muzyka współczesna Katarzyna Moszyńska LÊ CA T TROṆG LY
24 S t r o n a U rodziła się w Đà Nẵng (centralny Wietnam) w 1989 roku, w rodzinie muzyka i nauczycielki literatury. Później, w celu rozwijania swoich muzycznych talentów przeprowadziła się do Hồ Chí Minh gdzie ukończyła konserwatorium muzyczne, specjalność altówka. Muzyka Lê Cát Trọng Lý to ciekawe i uwspółcześnione połączenie wietnamskiego i zachodniego folku. Bardzo interesującej jakości dodaje jej wietnamskich tradycji utworom wyraźnie słyszalny wpływ muzyki klasycznej. Oprócz bycia wszechstronną muzyczką Lý jest również niezwykle uzdolnioną poetką, aby to ocenić wystarczy wsłuchać się w teksty jej pięknych ballad. W erze konsumpcjonizmu, w której liczą sie przede wszystkim blichtr i efekciarstwo zarówno jej muzyka i jak sama Lê Cát Trọng Lý bardzo się wyróżnia. Krótko ścięte włosy, brak makijażu i pielęgnowanie muzycznych (absolutnie nie
25 S t r o n a będące w modzie biorąc pod uwagę zalew Wietnamskiej kultury przez k-pop i zachodnią muzykę rozrywkową) nadają jej buntowniczy charakter. Nie ma się więc co dziwić, że została okrzyknięta wietnamskim Bobem Dylanem. Piosenkarka nagrała dwie płyty, Lê Cát Trọng Lý (2011) oraz Tuổi 25 (2013). Do jej najpopularniejszych utworów zalicza się; Chênh vênh, Chưa Ai oraz Mùa Yêu. Trasa koncertowa promująca jej pierwszą płytę nazywała się Vui, co można przetłumaczyć jako Radosna. Jak sama wspomina w wywiadzie dla BBC news: Asia Beats, Lê Cát Trọng Lý za swoją misję uważa rozpowszechnianie tradycyjnej muzyki swojego kraju i pokazywanie szerszej publiczności jak unikatowe i piękne jest "wietnamskie brzmienie. Maria Ziółkowska culture360.asef.org
26 S t r o n a