Przygoda dopiero się zaczęła Szkoła Pod Żaglami 2014 rozpoczęła się 17 sierpnia w porcie Gdynia i zakończyła 26 października w Genui. W Gdyni załoga młodzieżowa spędziła cztery dni na szkoleniach i przygotowaniach do życia na statku. Uczono nas podstawowych węzłów i zachowań oraz sprawdzano naszą wiedzę z zakresu nazw żagli i komend żeglarskich w dwóch językach: polskim i angielskim. fot. Anita Wietrzyńska
www.zeglujmyrazem.com 2 Musieliśmy się szybko przystosować, ponieważ życie na statku miało określony grafik. Zostaliśmy podzieleni na cztery ośmioosobowe wachty. Ja znalazłam się w wachcie III, u oficera Mieczysława Leśniaka, do którego później mogliśmy się zwracać per Trzeci. Naszej wachcie jako pierwsza przypadła wachta gospodarcza, czyli kambuz. Przygotowywaliśmy nasz pierwszy posiłek na Pogorii, jednak jak się następnego dnia okazało nie było to jedyne zajęcie: do
www.zeglujmyrazem.com 3 naszych obowiązków należało również utrzymywanie statku w czystości. Oprócz kambuzowej były jeszcze wachty nawigacyjna i bosmańska. Podczas naszego pierwszego wypłynięcia z portu (na Paradę Żaglowców z okazji Operacji Żagle Gdyni ) to nam wypadła wachta nawigacyjna. Byliśmy z tego bardzo zadowoleni.
www.zeglujmyrazem.com 4 Mnie i Sarę wybrano na cumowników: zostałyśmy na lądzie, by oddać cumy. Trochę się stresowałam, ale wszystko poszło dobrze, szczególnie, że na pokład wracałyśmy pontonem! fot. Marcin Fabrowski Po paradzie większość żaglowców wypłynęła, ale my wróciliśmy do portu, by załadować zapasy i środki chemiczne. Chociaż cały dzień spędziliśmy stojąc w tych samych miejscach i podając sobie różne towary, nie było to nudne, wręcz przeciwnie: właśnie wtedy poznałam większą część moich rówieśników!
www.zeglujmyrazem.com 5
www.zeglujmyrazem.com 6 Było przy tym wiele śmiechu, szczególnie, że na całym statku wszędzie były zapasy. W mojej części kubryku przez kilka dni spałyśmy z pudłami pełnymi chleba zajmującymi całą wolną przestrzeń, aż pod sufit! Gdy mieliśmy już wszystko, to w końcu wypłynęliśmy. fot. Paulina Chorzępa
www.zeglujmyrazem.com 7 Byliśmy bardzo podekscytowani początkiem naszej wielkiej przygody. Jednak nasza radość nie trwała długo, gdyż następnego dnia dopadła nas choroba morska.
www.zeglujmyrazem.com 8 Mnie na szczęście ominęła i całą zdrową szóstką poszliśmy sklarować żagiel nie byle jaki, bo sam bombram! Był to mój pierwszy raz na najwyższym żaglu. Do dziś pamiętam, jak mocno wtedy bujało i jak mi się to podobało! fot. Krzysztof Grubecki
www.zeglujmyrazem.com 9 Po kilku dniach dopłynęliśmy naszą pierwszą wyspę Bornholm. Cieszyliśmy się wyjściem, choć okazało się, że o tej porze miasteczko Lexø jest już dość ciche, a nie było wcale późno. Gdy szliśmy uliczkami, ludzie podchodzili do okien i machali nam. fot. Paulina Chorzępa
www.zeglujmyrazem.com 10 fot. Krzysztof Grubecki Kolejnym portem był Lerwick na Szetlandach. Spędziliśmy tam kilka dni. fot. Anita Wietrzyńska Tak zielonej trawy i tak wielu owiec nie widziałam jeszcze nigdy!
www.zeglujmyrazem.com 11 fot. Wiktoria Bandura fot. Paulina Chorzępa
www.zeglujmyrazem.com 12 Po Lerwick przez 17 dni płynęliśmy przez Atlantyk był to nasz najdłuższy przelot. fot. Krzysztof Grubecki
www.zeglujmyrazem.com 13 Jednak było warto, gdyż następny port całkowicie różnił się od pozostałych. Przywitał nas gorący klimat, palmy kaktusy i ciepła woda! Była to portugalska wyspa Porto Santo i port Vila Baleira, jeden z moich ulubionych. fot. Ewa Rak
www.zeglujmyrazem.com 14 Nasze wyjście również się różniło, gdyż mogliśmy samodzielnie poruszać się po mieście w małych grupkach! Byłam pozytywnie zaskoczona tym faktem, bo wyobrażałam sobie, że będziemy chodzić całą 50-osobową grupą od jednego muzeum do innego zabytku. fot. Wiktoria Bandura A tu niespodzianka! Sami mogliśmy pozwiedzać, był tylko jeden warunek: wrócić na statek na czas, bo kto nie wróci, ten nie wyjdzie w następnym porcie, a każdy następny port będzie lepszy od poprzedniego, jak powiedział nasz Kapitan, Krzysztof Grubecki, zanim wypuścił nas na miasto.
Wiktoria Bandura www.zeglujmyrazem.com 15 Podczas wycieczek do innych miast poznawaliśmy wspaniałych ludzi i zwiedzaliśmy miejsca, które najbardziej nas interesowały. fot. Wiktoria Bandura
www.zeglujmyrazem.com 16 fot. Anita Wietrzyńska Najwięcej takich zabytków znaleźliśmy w Maladze, gdzie można było wybierać a wybierać: gotycka katedra, muzeum Picassa, arena torreadorów, na której odbywały się walki byków, oceanarium, cytadela, zamek-forteca, teatr antyczny Mogliśmy próbować różnych regionalnych przysmaków, a w każdym porcie co innego. fot. Paulina Chorzępa
www.zeglujmyrazem.com 17 fot. Paulina Chorzępa fot. Wiktoria Bandura
www.zeglujmyrazem.com 18 fot. Wiktoria Bandura
www.zeglujmyrazem.com 19 Wszyscy byliśmy zmęczeni czterogodzinnymi nocnymi wachtami, szczególnie, że rano zaczynał się kolejny dzień szkoły, która na morzu odbywała się przez siedem dni w tygodniu, tak że na lekcjach było widać, kto miał jaką wachtę w nocy. Nocne wachty były trzy: kapitańska 20-24; psiak 24-04 i najgorsza świtówka od 04 do 08 rano. Po czterech godzinach, budziliśmy następną zmianę, a właściwie to Starszy Wachty budził Starszego kolejnej wachty. Przez pierwsze trzy tygodnie rejsu, byłam Starszą Wachty i miałam nią być do połowy rejsu, ale później Kapitan powiedział, że każdy będzie pełnił tę funkcję. Tak więc pozostałe siedem osób było Starszymi Wachty po tygodniu, przez następne siedem.
www.zeglujmyrazem.com 20 Nocna wachta wyglądała tak: po pół godziny na jednym z czterech stanowisk, a potem jeśli się zasłużyło miało się pół godziny przerwy przed kolejnym stanowiskiem. Stanowiska rozdzielał Starszy Wachty. Szło się więc: na ster, do kabiny nawigacyjnej i (dwa razy) na oko. fot. Krzysztof Grubecki
www.zeglujmyrazem.com 21 Stanowisko na oku polegało na wypatrywaniu wszystkiego dookoła statku. Była to również funkcja radaru, którego ekran obserwowała osoba na stanowisku w nawigacyjnej, jednak radar nie zauważał pontonów, czy boi szczególnie niebezpiecznych, gdyż często oznaczały, że w tym miejscu są sieci rybackie, które mogłyby się wkręcić w śrubę silnika.
www.zeglujmyrazem.com 22 Najtrudniejszym stanowiskiem była kabina nawigacyjna, niby wymagająca najmniej wysiłku, ale jednak bardzo łatwo się w niej przysypiało, a jeśli któryś z oficerów lub asystentów, albo w najgorszym przypadku Kapitan przyłapał kogoś na spaniu, od razu dostawało się dziesięć minusów, niewychodzenie w następnym porcie i robotę na całą resztę wachty Na wachtach nie można było spać, cały czas trzeba było być w pełnej gotowości w przypadku manewrów.
www.zeglujmyrazem.com 23
www.zeglujmyrazem.com 24 System plusów i minusów był prosty. Zrobisz coś nie tak dostajesz wielopak minusów. Żeby je wykasować mogłeś pójść na prace do Bosmana albo Mechanika lub powiedzieć coś na porannym apelu. Jeden plus ku naszej uciesze kasował dwa minusy. Z czasem Kapitan zauważył, że za łatwo nam idzie zbieranie plusów i je trochę ograniczył, a tu kolejna niespodzianka: wiele osób przychodziło do pracy nawet nie za plusy! arch. Paulina Chorzępa Codziennie rano, o 08:00 czasu pokładowego, podnosiliśmy naszą polską banderę na rufie i rosyjską pod salingiem; zawsze podnosiły je osoby z wachty, która miała tego ranka świtówkę.
www.zeglujmyrazem.com 25 fot. Anita Wietrzyńska
www.zeglujmyrazem.com 26 Po podniesieniu bandery rozpoczynał się apel: ogłoszenia, zażalenia itp. Po części oficjalnej rozpoczynała się nieoficjalna, czyli okazja zdobycia plusów lub odbycia kary w postaci wytłumaczenia jakiejś nazwy z pokuty. Śpiewano piosenki, mówiono wiersze i tłumaczono np. do czego służy jakiś przedmiot na Pogorii. Ostatnie trzy noce rejsu spędziłam w pracy. W pierwszą noc robiłam razem z Sarą kukiełki dla naszej kadry w podziękowaniu za WSZYSTKO.
www.zeglujmyrazem.com 27 Drugiej nocy, z Kingą i Julką, piekłam tort urodzinowy dla naszego kuka Sylwka. fot. Wiktoria Bandura
www.zeglujmyrazem.com 28 fot. Wiktoria Bandura
www.zeglujmyrazem.com 29 Ostatniej nocy robiłyśmy wpis do Księgi Pamiątkowej również z Sarą naszą artystką.
www.zeglujmyrazem.com 30 fot. Wiktoria Bandura & Antonina Radolińska Uważam ten rejs za najwspanialszą, najcudowniejszą, najlepszą rzecz, jaka mnie spotkała w życiu!
www.zeglujmyrazem.com 31 Nawet teraz trudno mi uwierzyć, że zwiedziłam całą Europę! arch. Zbigniew Bosek Mam teraz mnóstwo przyjaciół, którzy rozumieją, co przeżyłam, gdyż przeżyli to samo! Mam z nimi stały kontakt. Wszyscy uważamy, że rejs się strasznie szybko skończył, no bo co to jest dwa i pół miesiąca? Zamierzamy to jeszcze powtórzyć. Ale jedno wiemy na pewno: nasza przygoda z żeglarstwem dopiero się zaczęła. fot. Maciej Maruszczak Wiktoria Bandura 15 grudnia 2014
www.zeglujmyrazem.com 32 fot. Krzysztof Grubecki Wiktoria Bandura po rocznych kwalifikacjach (2013/2014) została uczennicą (klasa trzecia gimnazjalna) Szkoły Pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego edycja 2014, polsko-rosyjska. Przepłynęła w 32-osobowej załodze szkolnej na Pogorii, dowodzonej przez kpt. Krzysztofa Grubeckiego, trasę z Gdyni do Genui. Trenuje judo, jazdę konną i pływanie. Przed rejsem zdobyła tytuł mistrzyni Śląska w judo w swojej kategorii wiekowej i zajęła 1. miejsce w uczniowskim Pucharze Polski 2014 w Opolu. Sama o sobie napisała: uwielbiam czytać książki (naprawdę! W czasie rejsu udało mi się przeczytać trzy! :D), co widać na załączonym zdjęciu. (kr / )