PRZETARG W CIENIU ŁOPAT 2013-05-27 Wkrótce, po wielu latach perturbacji, do polskiej armii trafią nowe śmigłowce. Kontrakt na nowe śmigłowce dla wojska będzie wynikiem jednego z największych przetargów drugiej dekady XXI wieku. Niemal tak imponującego jak ten na samoloty wielozadaniowe, przeprowadzony na początku stulecia. Gdyby niedawno nie dokonano kluczowej nowelizacji ustawy o modernizacji technicznej sił zbrojnych, wpisując do niej wieloletni program przebudowy systemu obrony powietrznej opartej na przeciwlotniczych zestawach rakietowych, umowa na wiatraki zajęłaby pierwsze miejsce na podium. W wymiarze praktycznym jednak to inwestycja śmigłowcowa będzie zapewne bardziej odczuwalna dla całej armii niż wdrożenie systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych, które do akcji wejdą tylko w ostateczności w warunkach konfliktu pełnoskalowego, czyli wojny. Śmigłowce będą potrzebne przez cały czas. Przydadzą się zarówno na misjach, jak i w razie klęsk żywiołowych. Kontrakt na te maszyny będzie miał także większe znaczenie dla przemysłu, ponieważ bez względu na wyłonionego zwycięzcę wiropłaty będą składane w Polsce. To wszystko jednak jeszcze przed nami. Najpierw należy rozstrzygnąć samo postępowanie. Zmienność liczb Dostawy nowych śmigłowców to jeden z dwóch kluczowych elementów modernizacji technicznej Strona: 1
SZRP właśnie one, obok systemów przeciwlotniczych, będą priorytetem, tak szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej mówił jeszcze w 2010 roku. Wówczas jednak śmigłowcowy kontrakt nie miał najlepszej passy, a MON i BBN nie pracowały w takiej symbiozie, jak obecnie. Wszyscy mieli za to w pamięci porażkę narodowego programu śmigłowcowego (w 2007 roku przewidywano pozyskanie dla wojska w latach 2008 2018 aż 85 śmigłowców, z czego 79 egzemplarzy w latach 2013 2018) czy wcześniejsze nieudane podejścia do zakupów maszyn dla VIP-ów. Udało się jedynie zawrzeć kontrakt na 24 śmigłowce szkolne SW-4 ze Świdnika. W 2008 roku przystąpiono do opracowywania nowej prognozy związanej z kupnem śmigłowców. Zbiegło się to w czasie z zakończeniem prac w Sztabie Generalnym nad planem modernizacji technicznej SZRP na lata 2009 2018. Gestorzy zgłosili zapotrzebowanie na 156 nowych wiropłatów, które powinny zastąpić 70 procent użytkowanych maszyn, ponieważ kres ich resursów eksploatacyjnych określono wówczas właśnie na 2018 rok. Zakupy na taką skalę znacznie przewyższały możliwości budżetowe, więc sztab opracował bardziej realistyczną prognozę, mówiącą o nabyciu 51 śmigłowców. W pierwszej kolejności, w latach 2011 2012, chciano wszcząć procedury na zakup maszyn dostosowanych do przewozu VIP-ów, SAR oraz transportowych, w późniejszym zaś terminie nowych maszyn uderzeniowych (w rozbiciu na poszczególne modele plan nabycia 51 śmigłowców wyglądał następująco: sześć śmigłowców VIP dla Sił Powietrznych, osiem poszukiwawczo-ratowniczych dla Marynarki Wojennej i SP, 24 śmigłowce transportowe i 13 śmigłowców uderzeniowych dla Wojsk Lądowych). Strona: 2
Turbulencje budżetowe z przełomu lat 2008 i 2009 bardzo szybko zniweczyły jednak te plany i przystąpiono do ich korekty (z uwzględnieniem konieczności redukcji wydatków na poziomie 50 procent oraz odmiennej lokacji części środków). Ograniczono zatem liczbę śmigłowców, które zamierzano kupić, z 51 do 26 sztuk. Jednocześnie poza program wyprowadzono wyposażenie Sił Powietrznych w maszyny dla VIP-ów zdecydowano się nie inwestować w nowe modele, a jedynie stopniowo kupować kolejne W-3 do przewozu bardzo ważnych osobistości. Mimo tych cięć w planach przez kilka kolejnych lat kończyło się na deklaracjach. MON co prawda kupował śmigłowce, ale były to rosyjskie Mi-17 nabywane w ramach pilnej potrzeby operacyjnej. Należy to rozumieć jako zakupy o charakterze interwencyjnym, głównie z myślą o PKW Afganistan. Odpowiednich śmigłowców na misję potrzebowano bowiem na wczoraj, ponieważ możliwości wojsk aeromobilnych były zbyt małe w stosunku do skali zaangażowania żołnierzy w Afganistanie. W 2011 roku zawarto także kontrakt z WSK PZL Świdnik na pięć śmigłowców W-3 Sokół w wersji VIP. Kompleksowy przetarg musiał jednak zaczekać, choć w latach 2006 2011 zawarto kontrakty aż na 43 śmigłowce. Dopiero wiosną 2012 roku ogłoszono rozpoczęcie postępowania przetargowego na zakup 26 śmigłowców (na wspólnej platformie bazowej) wraz z pakietem dodatkowym: 16 sztuk w wersji wielozadaniowej transportowej (multirole-transporter) dla WL; po trzy w wersji poszukiwania i ratownictwa (SAR) dla SP i lotnictwa MW; cztery w wersji zwalczania okrętów podwodnych (ZOP) dla lotnictwa MW, a także zintegrowany system szkolenia i pakiety szkoleniowy (w tym symulatory) oraz logistyczny. Piętno planowania kryzysowego widać także na przykładzie tego projektu dlatego zdecydowano Strona: 3
się na tak niewielką liczbę śmigłowców. Kłóci się to z deklaracjami składanymi przez BBN, gdzie wskazywano na konieczność wykonania uderzenia inwestycyjnego i uznawano kupno wiropłatów za kluczowy program modernizacji technicznej. W Ministerstwie Obrony Narodowej również zaczęto przychylać się do takiej koncepcji. Jeszcze latem 2012 roku z ust premiera Donalda Tuska padła nawet deklaracja, że kontrakt na śmigłowce będzie większy, aż na 70 maszyn. Oficjalnie Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych na swej stronie internetowej poinformował o korekcie postępowania IU/36/IX-30/UZ/PRZ/DOS/S/2012 (takie nosi oznaczenie) dopiero w drugiej połowie lutego 2013 roku. Stało się to po tym, jak minister Tomasz Siemoniak zaakceptował wniosek w tej sprawie przedstawiony przez Radę Uzbrojenia. Teraz oczekuje się dostawy: 48 śmigłowców w wersji wielozadaniowej dla WL, 10 maszyn SAR dla SP i sześciu dla MW, sześciu ZOP dla marynarzy. Nadal wszystkie maszyny mają mieć wspólną platformę bazową. Do eksploatacji powinny trafić w latach 2016 2022. Platforma kontra system Nowy śmigłowiec ma mieć charakter wielozadaniowy. O ile wcześniej poszukiwano przede wszystkim cięższych maszyn transportowych, a zatem odznaczających się nie tylko odpowiednim udźwigiem, lecz także stosownymi rozmiarami kabiny ładunkowej, o tyle obecne postępowanie nie jest tak restrykcyjne. Już określenie sformułowane w postępowaniu: wielozadaniowy transportowy zamiast transportowy, jest bardzo wymowne. Nowy śmigłowiec musi przede wszystkim odznaczać się możliwością różnej aranżacji, dysponować silną jednostką napędową, dającą duży zapas mocy i zapewniającą wysoką dynamikę, oraz móc przewozić maksymalnie kilkunastu żołnierzy. Dokładniejszych wymagań taktyczno-technicznych nie można podać, ponieważ są niejawne. Nawet sami zainteresowani oferenci dostali możliwość zapoznania się z nimi dopiero w marcu 2013 roku. Kwestia wspólnej platformy, czyli jednego modelu śmigłowca jako bazy pod zabudowę wszystkich oczekiwanych wersji, wzbudziła pewne kontrowersje. To oczywiste, że maszyna przeznaczona do transportu taktycznego dla Wojsk Lądowych powinna różnić się od wiropłatów SAR i ZOP dla Marynarki Wojennej już na poziomie samej platformy (marynarze mają już Anakondy i nowy śmigłowiec bazowania lądowego powinien być od nich co najmniej o klasę większy), ale kupno różnych typów maszyn dla różnych rodzajów sił zbrojnych godziłoby w ideę wielkiego kontraktu, w którym cena jednostkowa sprzętu jest mniejsza właśnie dzięki masowości zakupu. Dziś nie tylko generałowie i inżynierowie, lecz także ekonomiści i księgowi decydują o strukturach wojska oraz właściwościach technicznych sprzętu, który trafia do armii. A jedna platforma jest po prostu tańsza, zarówno pod względem samego zakupu, jak i eksploatacji oraz szkolenia załóg. Spłaszczenie parku modelowego w siłach zbrojnych jest z ekonomicznego punktu widzenia optymalnym rozwiązaniem. Nie można jednak mieć złudzeń, że istnieje platforma idealna. Nie ma maszyny do wszystkiego. Każdy śmigłowiec projektowany jest z przeznaczeniem do konkretnego zadania. Na ogół brane są pod uwagę specyficzne oczekiwania użytkowników. Bogate państwa nie ulegają całkowicie presji ekonomicznej, kluczowe znaczenie mają wymagania użytkowe. W Stanach Zjednoczonych na Strona: 4
przykład śmigłowce rodziny UH-60 Black Hawk można spotkać w wojskach lądowych, marynarce, siłach powietrznych czy nawet straży wybrzeża, ale sama tylko US Army ma kilka odmiennych klas tych maszyn lekkie (szkolne i rozpoznawcze), szturmowe, transportowe średnie i ciężkie. Dopiero wszystkie razem tworzą na polu walki oraz poza nim jeden wydajny, efektywny system. W Polsce także nikt nie oczekuje, że jeśli kupimy wspólną platformę bazową, to zostaną zaspokojone wszystkie nasze potrzeby. Bynajmniej. Mamy świadomość, że pilny jest zakup na przykład śmigłowców szturmowych, ale po prostu na pierwszy ogień wybrano gruntowną przebudowę tej części parku maszynowego wiropłatów, które na Zachodzie określa się jako utility helicopter. No właśnie, na Zachodzie. Tam utility helicopter są od dekad bardzo popularne, a w wielu państwach z przyczyn ekonomicznych, kiedy cięższe maszyny są za drogie pełnią funkcję jedynych śmigłowców transportowych. Tymczasem polska armia jest w nieco odmiennej sytuacji. Po czasach Układu Warszawskiego oddziedziczyliśmy radziecki system, w którym średnim śmigłowcem transportowym był Mi-8, maszyna wyraźnie większa (mogąca zabrać nawet pluton piechoty) niż analogiczne wiropłaty zachodnie. Ponadto w Polsce Mi-8 zostały jeszcze uzupełnione przez rodzime W-3 Sokół. To sprawia, że dziś nie tylko Wojsko Polskie musi zdecydować się na nowy model śmigłowca, lecz także od żołnierzy trzeba wymagać zmiany sposobu myślenia o systemie śmigłowcowym w sytuacji, gdy implementuje się rozwiązania zachodnie na własny grunt. W zmianie mentalnościowej w dużym stopniu pomogły misje w Iraku i Afganistanie. Okazało się bowiem, że w naszych arsenałach brakuje maszyn wielozadaniowych o dużej mocy silników, a jednocześnie ekonomicznych w eksploatacji. Maszyna z Polski W przetarg śmigłowcowy zaangażowało się trzech głównych graczy. Eurocopter promuje w Polsce maszynę EC 725 Caracal, United Technologies (Sikorsky/PZL Mielec) oferuje S-70i Black Hawk International, zaś Finmeccanica (AgustaWestland/PZL Świdnik) model AgustaWestland 149. Wszystkie trzy były gwiazdami zeszłorocznego MSPO w Kielcach. Czy te śmigłowce spełniają oczekiwania polskiej armii? Cóż, dopiero po negocjacjach, a raczej konsultacjach technicznych wykonawcy zakwalifikowani w poprzednich etapach postępowania zostaną zaproszeni do złożenia ofert. W ramach ich oceny MON przewiduje jeszcze później przeprowadzenie testów oferowanych śmigłowców. Mają zostać sprawdzone kluczowe parametry, tak aby przekonać się, czy te deklarowane w prospektach są rzeczywiste. Kluczowym elementem postępowania jest polonizacja produktu. Oczywiście wszystkie trzy wspomniane maszyny są obcego pochodzenia, ale ich fabryki bądź montownie muszą być ulokowane w naszym kraju. W dwóch przypadkach wymóg ten już jest spełniony, ponieważ AgustaWestland produkowałaby swój model w Świdniku, a Sikorsky w Mielcu (gdzie zresztą Black Hawk jest już wytwarzany na eksport). Broni nie składa także Eurocopter, który uznał, że opłaca się otworzyć nową fabrykę, żeby wyprodukować 50 egzemplarzy. Za partnera strategicznego wybrał Wojskowe Zakłady Lotnicze numer 1 w Łodzi. W przypadku zwycięstwa Eurocopter Strona: 5
uruchomi w nowej fabryce w Łodzi linię montażową EC 725; mało tego, w Dęblinie byłaby dodatkowo linia montażowa silników. Z tych trzech graczy w najkorzystniejszej sytuacji jest, jak się dziś wydaje, Sikorsky, który za pośrednictwem PZL Mielec ma w Polsce solidny przyczółek w postaci pracującej już fabryki, a także oferuje śmigłowiec sprawdzony i znany od lat, a przy tym stale z powodzeniem modernizowany. AgustaWestland ma wprawdzie fabrykę w naszym kraju PZL Świdnik ale AW 149, jako zupełnie nowy model, dopiero przechodzi cykl badań eksploatacyjnych. Z kolei Eurocopter może się pochwalić wprawdzie gotowym i sprawdzonym modelem, ale wytwórnia u nas musiałaby dopiero powstać, tymczasem terminy dostaw nowych wiropłatów nie są zbyt odległe. Czekając na wybór Należy mieć nadzieję, że decydentom wystarczy determinacji i postępowanie przetargowe na nowe śmigłowce doprowadzą do końca. Ważne, aby dokonać mądrego i rozsądnego wyboru, gdyż wpłynie on na kształt polskich wojsk aeromobilnych przez kolejnych kilkadziesiąt lat. Nowy sprzęt jest bezwzględnie potrzebny, choć załata dziurę tylko w jednym segmencie. W kolejce do wymiany czekają też maszyny szturmowe, powinien znaleźć się następca dla lekkich Mi-2. Czy wystarczy na to wszystko pieniędzy? Jeśli faktycznie w najbliższym czasie zapadną decyzje w sprawie dwóch fundamentalnych programów obrony przeciwlotniczej i śmigłowców wielozadaniowych mogą one, wzorem wielkich kontraktów z lat 2002 2013 (F-16, Rosomak, Spike), spowolnić duże zakupy innych systemów walki. Jednak coś za coś, uderzenia inwestycyjne się sprawdzają i warto je realizować. Śmigłowce wielozadaniowe są nam dziś niezbędne. Nie tylko ożywią system szkolenia, a ich produkcja w Polsce da nowe miejsca pracy, lecz także podniosą możliwości Sił Zbrojnych RP w kontekście reagowania kryzysowego. Strona: 6