Dlaczego Rosja nie boi się Chin? Marcin Kaczmarski Jeszcze kilka lat temu stosunki rosyjsko-chińskie można było określić jako strategiczny zastój. Mimo deklaracji o partnerstwie i zbieżnych interesów geopolitycznych obie strony nie były w stanie wyjść poza model relacji wypracowany w pierwszej połowie dekady. Chiny nie udzieliły Rosji wsparcia w próbach zrewidowania modelu relacji z Zachodem, których symbolami były przemówienie ówczesnego prezydenta Władimira Putina w Monachium w lutym 2007 roku i wojna z Gruzją w roku 2008. Moskwa z kolei nie zgadzała się na budowę rurociągu do Chin (usiłując znaleźć głównych odbiorców w Japonii i Korei Południowej), a handel bronią wyczerpywał swoją dynamikę (nie zawierano nowych kontraktów). Model ten zaczął ulegać przeobrażeniom po roku 2008, w dużej mierze pod wpływem kryzysu ekonomicznego. Chiny, które w jego efekcie skokowo wzmocniły pozycję na arenie międzynarodowej, w coraz większym stopniu wywierały presję na Rosję na poziomie relacji dwustronnych, w regionie Azji Centralnej oraz w skali globalnej. Kreml nie zdecydował się jednak w żaden sposób równoważyć rosnącej potęgi Państwa Środka wręcz przeciwnie, doszło do istotnego zacieśnienia współpracy, czego najlepszym dowodem stało się porozumienie w sprawie budowy ropociągu do Daqingu w zamian za wielomiliardowe kredyty chińskie. Narastająca presja Sygnały wskazujące, że równowaga w tandemie rosyjsko-chińskim ulega zmianie na korzyść Pekinu, pojawiały się stopniowo. Już w 2007 roku Rosja utraciła posiadaną od lat (jako jeden z nielicznych krajów) nadwyżkę w handlu dwustronnym z Chinami. Stanowiło to jednak zaledwie dodatkowy efekt utrzymującej się od dłuższego czasu niekorzystnej struktury handlu. W rosyjskim eksporcie do Chin dominowały surowce naturalne, zaś produkty przetworzone coraz rzadziej znajdowały odbiorców na rynku chińskim. W tym samym czasie import z Kraju Środka narastał i obejmował już nie tylko najprostsze wyroby, ale również produkty o dużym stopniu wartości dodanej. Chiński przemysł zbrojeniowy staje się coraz bardziej konkurencyjny na rynkach krajów rozwijających się, gdyż sprzedaje kilka razy taniej uzyskane wcześniej od strony rosyjskiej technologie. Kryzys w 2009 roku jedynie pogłębił asymetrię
46 Publicystyka i analizy Marcin Kaczmarski, Dlaczego Rosja nie boi się Chin? gospodarek: chińska gospodarka wzrosła o 8,5 procent (do 4,7 biliona dolarów), a rosyjska spadła o 7,5 procent (do 1,25 biliona dolarów). W sferze politycznej najbardziej jednoznacznym sygnałem intencji chińskich stała się neutralność w trakcie wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku oraz zdystansowana reakcja wobec uznania przez Moskwę niepodległości Abchazji i Osetii Południowej. Stało się oczywiste, że nie może być mowy o polityczno-wojskowym sojuszu rosyjsko-chińskim, a Szanghajska Organizacja Współpracy (poza FR i ChRL grupująca cztery kraje Azji Centralnej) nie przekształci się w eurazjatycki odpowiednik NATO. Pekin wielokrotnie dawał do zrozumienia, że geopolityczny wymiar relacji z Rosją ma znaczenie drugorzędne względem interesów ekonomicznych. Uzasadniało to ukutą w rosyjskim środowisku eksperckim tezę, że Rosji grozi przekształcenie w surowcowe zaplecze Chin. Dla ChRL kluczowe znaczenie miało utrzymanie strategicznego spokoju na północy i dostęp do rosyjskich surowców, a nie prowadzenie krucjaty przeciwko unilateralnej polityce administracji USA i jednobiegunowemu porządkowi świata. O znaczeniu czynnika ekonomicznego w podejściu Chin do Rosji najlepiej świadczy reakcja władz chińskich na zamknięcie przez władze moskiewskie rynku czerkizowskiego w 2009 roku do Moskwy przybyła wówczas delegacja na czele z wiceministrem handlu, by upewnić się, że interesy chińskich przedsiębiorców nie ucierpią. Presja geopolityczna wywierana przez Chiny na Rosję jeszcze bardziej widoczna była w Azji Centralnej. W przeciągu trzech lat Pekin pozbawił Moskwę głównego narzędzia nacisku na tamtejsze reżimy monopolu na transport surowców energetycznych. W 2006 roku chińskie kompanie uruchomiły ropociąg z Kazachstanu, a pod koniec 2009 roku gazociąg z Turkmenistanu. Jednocześnie pożyczki udzielone przez Chiny pozwoliły Aszchabadowi przetrwać wojnę gazową w roku 2009, po tym jak Gazprom odmówił zakupu zakontraktowanego gazu i usiłował przeforsować swoje warunki handlu błękitnym paliwem. Również w innych częściach obszaru poradzieckiego aktywność chińska mogła wzbudzić uzasadnione zaniepokojenie kremlowskich włodarzy. W sytuacji do niedawna permanentnych sporów Moskwy z Białorusią i Ukrainą chińska oferta ekonomiczna (obejmująca zarówno kredyty, jak i inwestycje) automatycznie nabrała znaczenia politycznego. Rosnący potencjał Chin nie mógł też nie znaleźć odbicia w wymiarze globalnym. Coraz częściej to postawa Pekinu okazywała się decydująca w podejmowanych przez Zachód zabiegach na rzecz rozwiązania poszczególnych kryzysów międzynarodowych (wyraźnie było to widoczne w kryzysie wokół irańskich ambicji nuklearnych). Waga gospodarcza i szybkie wyjście z kryzysu powodowały również, że to Chiny, nie Rosja, były traktowane jako współdecydent w sprawach globalnych. Fiasko szczytu klimatycznego w Kopenhadze pod koniec 2009 roku wynikało w zasadniczej mierze z postawy Pekinu Rosja nie miała zbyt wiele do powiedzenia.
Marcin Kaczmarski, Dlaczego Rosja nie boi się Chin? Publicystyka i analizy 47 Ostrzeżenia i nadzieje Zachodu Przedstawiona wyżej sytuacja w samej Rosji zaowocowała intensyfikacją prowadzonej od lat debaty na temat Chin. Rosyjscy eksperci, publicyści i badacze akademiccy pozostają podzieleni, poczynając od zwolenników zbliżenia z Pekinem, po widzących w nim największe zagrożenie dla państwa rosyjskiego w (nie tak) odległej przyszłości. Wśród ekspertów i polityków zachodnich różnice zdań są dużo mniejsze dominuje pogląd, że z uwagi na dynamiczny Pekin wielokrotnie wzrost Chin Rosja jest skazana na współpracę z Zachodem (a przynajmniej z Unią Europejską). Nie przypadkiem premier Putin na ostatnim spotkaniu z ekspertami w Wałdaju że geopolityczny wymiar dawał do zrozumienia, skomentował, że zagraniczni eksperci mówią, że powinniśmy się bać (Chin przyp. red.). znaczenie drugorzędne relacji z Rosją ma Zachodni eksperci zgodnie przyznają, że rosyjskie elity źle względem interesów interpretują zagrożenia, przed jakimi współcześnie stoi ich ekonomicznych. kraj. To nie Zachód czy NATO powinny stać w centrum obaw Kremla, ale niestabilne południowe granice i gigant wyłaniający się na Wschodzie. Podkreśla się często, że Rosja nie ma pomysłu na radzenie sobie ze wzrostem potęgi chińskiej i w przyszłości wpadnie w pułapkę dotychczasowej polityki. Naturalną konsekwencją takiej sytuacji, zdaniem większości zachodnich polityków i ekspertów, powinno być dokonanie przez Moskwę strategicznego wyboru na rzecz zbliżenia z Zachodem (Unią Europejską) i budowa państwa demokratycznego, wzorowanego na modelu zachodnim. Łagodna odpowiedź Rosji Tymczasem odpowiedź rosyjska na chińskie wyzwanie jest jednoznaczna i sprowadza się do dalszego zacieśniania więzi politycznych i ekonomicznych z ChRL. Za krok o przełomowym znaczeniu należy uznać wyrażoną pod koniec 2008 roku zgodę Rosji na budowę ropociągu do Daqingu w zamian za wielomiliardowe kredyty. W efekcie pod koniec 2010 roku rurociąg uruchomiono. Chiny przez najbliższe dwadzieścia lat będą otrzymywać po piętnaście milionów ton ropy rocznie (około dziesięciu procent importu), zaś rosyjskie kompanie Rosnieft i Transnieft uzyskały kredyty w wysokości odpowiednio piętnastu i dziesięciu miliardów dolarów. Model współpracy kredyty za surowce nie ogranicza się wyłącznie do ropy naftowej. W 2010 roku Chiny zgodziły się pożyczyć Rosji kolejne sześć miliardów dolarów w zamian za długoterminowe dostawy węgla kamiennego. W bieżącym roku należy spodziewać się zawarcia porozumienia o budowie gazociągu i o długoterminowych dostawach gazu do Chin, zapewne również połączonych z kredytami.
48 Publicystyka i analizy Marcin Kaczmarski, Dlaczego Rosja nie boi się Chin? We wrześniu 2009 roku Moskwa zawarła porozumienie o współpracy z Pekinem w regionie rosyjskiego Dalekiego Wschodu, przewidujące realizację około dwustu wspólnych projektów. Rosyjskie zbliżenie z Pekinem można również zaobserwować w sferze politycznej. O ile w skali globalnej polityka resetu rosyjsko-amerykańskiego mogła zwieść część obserwatorów co do stanu relacji między Moskwą i Pekinem (widzących w nim obawy przed wzrostem znaczenia Chin), o tyle w regionie Azji Wschodniej sytuacja jest jednoznaczna. W 2010 roku Kreml zaostrzył politykę wobec Japonii w sytuacji narastających napięć chińsko-japońskich i asertywności Pekinu. Zarówno zaognienie spornej kwestii terytorialnej, jak i podkreślanie zakończenia drugiej wojny światowej na Pacyfiku (2 września uczyniono w Rosji świętem państwowym) postawiły Moskwę po stronie Chin i zniweczyły wszelkie potencjalne próby zbliżenia z Japonią jako krajem równoważą- Rosja nie ma pomysłu na radzenie sobie ze cym potencjał chiński. Również w odniesieniu do problemu wzrostem potęgi chińskiej koreańskiego Rosja praktycznie kopiowała stanowisko Chin, i w dalszej perspektywie nie próbując wypracować własnego podejścia. wpadnie w pułapkę Jedynym odejściem od tego wzorca stały się ćwiczenia wojskowe Wostok 2010, które duża część obserwatorów dotychczasowej polityki. interpretowała jako mające ostrze antychińskie. Zgadzając się, że rosyjskie siły zbrojne traktują Chiny jako potencjalnego przeciwnika, należy mieć na uwadze, że manewry te miały również charakter demonstracji antyjapońskiej wojsko rosyjskie przeprowadziło desant na jednej ze spornych Wysp Kurylskich i trudno je w związku z tym uznać za przejaw polityki równoważenia Chin. My się wcale nie boimy Nakreślony powyżej obraz relacji rosyjsko-chińskich wyraźnie pokazuje, że zachowanie Rosjan odbiega od oczekiwanego przez ekspertów i badaczy. Naturalną (wynikającą z kalkulacji strategicznych korzyści i strat) reakcją na wzrost potęgi Chin powinny być próby ich zrównoważenia, chociażby z pomocą regionalnych sojuszników, oraz nieprzyczynianie się do dalszego napędzania tejże potęgi poprzez zaopatrywanie jej we wszelkie możliwe surowce. Równoważenie Chin powinno być tym bardziej prawdopodobne, że na podobną presję ze strony Stanów Zjednoczonych (obrona przeciwrakietowa, rozszerzanie NATO, aktywność na obszarze poradzieckim) Moskwa zareagowała asertywnie, sięgając po cały pakiet działań, mających przeciwdziałać tej presji. Jakie zatem czynniki powodują, że Kreml zachowuje się tak, jakby żadnego zagrożenia nie widział (co potwierdził premier Putin na wspomnianym już spotkaniu wałdajskim, stwierdzając, że w ogóle się nie boimy [Chin przyp. red.] )?
Marcin Kaczmarski, Dlaczego Rosja nie boi się Chin? Publicystyka i analizy 53 Zasadnicza przyczyna różnej reakcji Rosji na podobną presję ze strony Stanów Zjednoczonych i Chin wydaje się tkwić w mechanizmie powstawania polityki zagranicznej, który nie sprowadza się do zimnej i obiektywnej kalkulacji rosyjskiego interesu narodowego. Mimo że decydujący głos w kreowaniu polityki zagranicznej przypada Putinowi i Miedwiediewowi, to muszą się oni liczyć z dwojakiego rodzaju ograniczeniami. Z jednej strony otacza ich biuro polityczne najbliższych współpracowników, którzy odpowiadają za poszczególne sektory. Można tutaj wskazać takie osoby, jak chociażby wicepremierzy Igor Sieczin, Aleksiej Kudrin czy Sergiej Iwanow. Z drugiej strony ten wąski krąg decyzyjny musi brać pod uwagę interesy związanych ze sobą (politycznie i finansowo) oligarchów oraz te grupy społeczne, które stanowią zaplecze reżimu. Chociaż społeczeństwo uczestniczy w kształtowaniu polityki rosyjskiej (a zagranicznej tym bardziej) w sposób mocno ograniczony, nie oznacza to jednak, że władze rosyjskie pozostają poza zupełną kontrolą. Ich audytorium stanowią: biurokracja, siły zbrojne, przemysł energetyczny, cywilne struktury siłowe, przemysł związany z państwem i od państwa zależny. Te wewnętrzne uwarunkowania będą stanowiły jeden z istotnych czynników wpływających na odczytywanie przez Kreml presji chińskiej i traktowanie jej (bądź nie) jako zagrożenia. Wydaje się, że wzrost Chin z jednej strony nie zagraża powiązanym z Kremlem oligarchom ani grupom społecznym stanowiącym oparcie reżimu (a nawet je wzmacnia). Z drugiej strony nie wzmacnia w żaden sposób opozycji wobec rządzącego tandemu. W efekcie władze rosyjskie nie są skłonne traktować wzrostu pozycji Chin jako zagrożenia, jakby to wynikało z analizy skupiającej się wyłącznie na uwarunkowaniach zewnętrznych. Patrząc na wąski krąg decyzyjny, zauważamy, że największe korzyści z ekspansji chińskiej odnosi wicepremier Igor Sieczin, odpowiedzialny za rosyjski sektor energetyczny. Dla niego wzrost chiński otwiera możliwości wzmocnienia własnej pozycji i należy oczekiwać, że będzie on raczej traktować Pekin jako potencjalnego sojusznika niż rywala. Również oligarchowie nie wydają się zainteresowani napiętnowaniem Chin jako niosących zagrożenia, w coraz większym stopniu bowiem ich interesy przenoszą się w tamten region. Najlepszym przykładem jest Oleg Deripaska, który zwiększa swoją aktywność na chińskim rynku. Im więcej kremlowskich oligarchów będzie zaangażowanych w Chinach, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że Kreml uzna ich wzrost za zagrożenie dla Rosji. Najbardziej sceptyczną względem Chin grupą pozostają siły zbrojne, które w Państwie Środka widzą potencjalnego przeciwnika. Z kolei struktura rosyjskiej gospodarki (zwłaszcza przemysł będący pod mniej lub bardziej bezpośrednią kontrolą państwa) jest raczej komplementarna niż konkurencyjna wobec gospodarki chińskiej. Powoduje to, że wzrost potęgi Chin oznacza zwiększenie możliwości ekspansji i rozwoju (zwłaszcza dla szeroko rozumianego przemysłu wydobywczo-surowcowego)
54 Publicystyka i analizy Marcin Kaczmarski, Dlaczego Rosja nie boi się Chin? niż ich zagrożenie. Należy oczekiwać, że te sektory nie przyjęłyby ze zrozumieniem zmiany polityki względem ChRL i podjęcia próby równoważenia bądź powstrzymywania tego państwa. Model rozwoju państwa i gospodarki chińskiej też nie przynosi alternatywy dla partii władzy i biurokracji wręcz przeciwnie, służy przykładem, do jakiego modelu Jedna Rosja i masy urzędników powinny dążyć. Oznacza to, że kolejny istotny element bazy społecznej jest raczej zwolennikiem zbliżenia z Chinami niż uznania ich za zagrożenie i podjęcia w związku z tym koniecznych działań. Ponieważ Chiny nie są krajem demokratycznym, nie oferują one alternatywnego dla rosyjskiego modelu tym samym nie wzmacniają opozycji wobec Kremla. Jest to z pewnością niedoceniany czynnik wpływający na rosyjską percepcję wzrostu znaczenia Chin. Na brak poczucia zagrożenia wpływami Chin na arenie wewnętrznej nakłada się odczytywanie ich intencji i konsekwencji dla równowagi sił w interesujących Rosję regionach i w skali globalnej. Elita rosyjska wydaje się (przynajmniej do niedawna) traktować Chiny jako kraj usiłujący dopasować się do istniejącego porządku międzynarodowego i niezmierzający w kierunku rewolucyjnym. Intencje Chin nie są uznawane za rewizjonistyczne i nieograniczone. Również w wymiarze regionalnym ekspansja chińska jest oceniana jako mniej szkodliwa dla interesów rosyjskich niż amerykańska. Chiny w Azji Centralnej pozbawiły wprawdzie Rosję monopolu na tranzyt surowców, ale dzięki długoterminowym kontraktom chińsko-środkowoazjatyckim Moskwa nie musi się obawiać, że surowce trafią do Europy. Ponadto Chiny prowadzą politykę niedrażnienia Rosji i unikają otwartej deklaracji ambicji politycznych w regionie. Instytucje takie jak Szanghajska Organizacja Współpracy służą do uwiarygodnienia pokojowych intencji chińskich i otwartości prowadzonej polityki. Moskwa nie kłamie Jakie konsekwencje dla Zachodu pociąga za sobą sytuacja, w której Rosja nie traktuje Chin jako zagrożenia? Z pewnością warto podjąć głębszą refleksję nad przyczynami postrzegania pewnych kwestii przez rosyjskie elity jako zagrożenia, a innych nie. Nie sprawdza się prosty, racjonalny model, zgodnie z którym pozycja Chin musi zagrażać Rosji, i jeśli Moskwa mówi, że tak nie jest, to kłamie. Procesy decyzyjne w rosyjskiej polityce zagranicznej mają dużo bardziej skomplikowany charakter. Jednocześnie decydując się na strategiczną poprawę relacji z Rosją, należy mieć na uwadze kontekst wewnętrzny. Reset (łącznie z nowym traktatem START) i dobra atmosfera nie wystarczą, jeśli osoby z kręgu decyzyjnego bądź istotne grupy bazy społecznej reżimu nie będą przekonane do wartości utrzymywania dobrych relacji z danym państwem. Porozumienie o cywilnej współpracy nuklearnej między USA i Rosją (tak zwane porozumienie 123) tworzy zręby takiej właśnie polityki, inwestując
Marcin Kaczmarski, Dlaczego Rosja nie boi się Chin? Publicystyka i analizy 55 w powstanie grup zainteresowanych utrzymaniem i rozwijaniem dobrych relacji z Waszyngtonem (w tym przypadku Rosatomu, który stanowi jedną z sił napędowych zagranicznej ekspansji rosyjskiej gospodarki). Same hasła o nieuchronności zmian w Rosji czy wspieraniu sił demokratycznych nie dadzą efektów, a raczej wywołają przeciwdziałanie ze strony Kremla. Sytuacja pozostaje dynamiczna. Przykładem ewolucji w tym względzie jest rosyjski przemysł zbrojeniowy. O ile w poprzednich dekadach zbliżenie z Chinami zapewniło mu przetrwanie, o tyle teraz konkurencja chińska może skazać go na zagładę. Oznacza to, że percepcja wzrostu potęgi Chin przez obecny reżim kremlowski może ulec zmianie, a niedoceniany czynnik wewnętrzny powinien być uważniej analizowany. Marcin Kaczmarski jest analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich, adiunktem w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.