Konstanty Gebert Polityka na Bliskim Wschodzie: Woda, ropa i niewiele więcej nierówny podział zasobów 23.02.2011



Podobne dokumenty
Aktualna sytuacja geopolityczna. Robert Brzoza

Siedziba: Wiedeń Organ naczelny: Konferencja OPEC Organ wykonawczy: Rada Gubernatorów i Komisja Ekonomiczna oraz Sekretariat

TRANSATLANTIC TRENDS POLAND

Erasmus + Projekt Młody Europejczyk - Świadomy i bezpieczny obywatel świata. Zrozum problem uchodźców i konfliktów wojennych współczesnego świata

Trzy rewolucje, które zmienią energetykę Energetyka, która zmieni świat Wojciech Jakóbik

Wydobycie ropy naftowej w Federacji Rosyjskiej

BS/181/2006 POLACY, WĘGRZY, CZESI I SŁOWACY O SYTUACJI NA BLISKIM WSCHODZIE KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, GRUDZIEŃ 2006

Każde pytanie zawiera postawienie problemu/pytanie i cztery warianty odpowiedzi, z których tylko jedna jest prawidłowa.

Życie młodych ludzi w państwie Izrael

Główne kierunki handlu ropą naftową w 2008 r. [mln ton]

IZRAEL. Wykład 1. Dlaczego Izrael?

EUROPA - AFRYKA. ZDERZENIE DEMOGRAFICZNE CZ.1 [ANALIZA]

Życie młodych ludzi w państwie Izrael

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

Jerzy Zdanowski WPROWADZENIE

Projekt okładki: Katarzyna Juras Zdjęcie na pierwszej stronie okładki: Marta Woźniak-Bobińska. Copyright 2018 by Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa

LPG KOLEJNA PŁASZCZYZNA DO AMERYKAŃSKOROSYJSKIEGO STARCIA NAD WISŁĄ?

Konsumpcja ropy naftowej per capita w 2015 r. [tony]

Bezpieczeństwo energetyczne Europy w perspektywie globalnej

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ DEZAPROBATA EWENTUALNEJ INTERWENCJI ZBROJNEJ W IRAKU BS/31/2003 KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, LUTY 2003

Nie ma chyba nikogo, kto by nie stawiał sobie pytania o przyszłość swoją, najbliższych, kraju czy świata.

Surowce energetyczne a energia odnawialna

Kierunki migracji: USA, Indie, Pakistan, Francja, RFN

LEŻY NA SKRZYŻOWANIU TRZECH KONTYNENTÓW: EUROPY, AZJI I AFRYKI. PRZECHODZĄ TĘDY WAŻNE SZLAKI KOMUNIKACYJNE Z EUROPY I PÓŁNOCY AFRYKI NA DALEKI WSCHÓD.

Ocena dążeń Rosji i konfliktu rosyjsko-gruzińskiego

Uwarunkowania historyczne, polityczne i ekonomiczne stosunków UE-Rosja. 1.Rosyjskie zasoby surowców energetycznych oraz zarys historyczny odkryć

OD STAROŻYTNOŚCI DO R.

zapewnienie, że najważniejsze firmy mają zagwarantowane kontrakty z dostawcami paliwa aż do następnych wyborów

Bursztynowa komnata kopia; oryginał zaginął w czasie II wojny światowej. Rosja. Renata Gurba. z 9 slajdów

Energetyka odnawialna w procesie inwestycyjnym budowy zakładu. Znaczenie energii odnawialnej dla bilansu energetycznego

Rynek surowców korekta czy załamanie?

ANTYIRAŃSKI PAKT TRUMPA I PUTINA. POLSKA NAJWIĘKSZYM PRZEGRANYM? [OPINIA]

Azja w stosunkach międzynarodowych. dr Andrzej Anders

GEOGRAFIA. WYMAGANIA EDUKACYJNE KLASA II GIM Elżbieta Zdybel

WYMAGANIA PROGRAMOWE PÓŁROCZNE I ROCZNE Z PRZEDMIOTU GEOGRAFIA DLA KLAS 8

GEOPOLITYKA - GEOGOSPODARKA - GEOLOGISTYKA

SPIS TREŚCI GEOGRAFIA JAKO NAUKA 9

3. Rezerwy i zasoby kopalnych surowców energetycznych

CHINY W DŻIBUTI: NOWE ROZDANIE W GEOPOLITYCZNEJ ROZGRYWCE

PRODUKCJA ZBÓŻ ŚWIAT PSZENICA

Konsumpcja ropy naftowej na świecie w mln ton

Wykaz zagadnień do egzaminu magisterskiego na kierunku STOSUNKI MIĘDZYNARODOWE

Międzynarodowe Targi Górnictwa, Przemysłu Energetycznego i Hutniczego KATOWICE Konferencja: WĘGIEL TANIA ENERGIA I MIEJSCA PRACY.

Konsumpcja ropy naftowej per capita w 2016 r. [tony]

Gospodarstwa ekologiczne przestały się opłacać?

Strategia PGNiG wobec zagranicznych rynków gazu GAZTERM 2019

AMERYKAŃSKIE WIZY DLA POLAKÓW

STOSUNKI DYPLOMATYCZNE POLSKI

Syria zaangażowanie USA jako zmiana sytuacji strategicznej

Demokracja energetyczna to oparty na zasadach egalitaryzmu i zrównoważonego rozwoju system, w którym społeczeństwo w sposób aktywny uczestniczy w

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

Warszawa, październik 2009 BS/140/2009 ŚWIATOWA OPINIA PUBLICZNA O DEMOKRACJI

Strategia Rozwoju ENERGOPROJEKT-KATOWICE SA NA LATA Aktualizacja na dzień: e p k. c o m. p l

Wiadomości z Izraela nr 191 Modlitwa o Izrael,

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

New Power Ręce precz od Syrii!

Chcesz efektywnie inwestować? Zwróć uwagę na wskaźnik CPI, który bardzo wiele znaczy w praktyce

, , CZY ROSJA NAM ZAGRAŻA? WARSZAWA, KWIECIEŃ 95

Andrzej Zapałowski "Następna Dekada. Gdzie byliśmy i dokąd zmierzamy", George Friedman, Kraków 2012 : [recenzja]

Rewolucja Przemysłowa 4.0

Oil Peak i Los Ludzkości

Opracował: Prof. dr hab. inż. Jacek Zimny, AGH Kraków, Polska Geotermalna Asocjacja - Przewodniczący. Sejm, 15 luty 2007

Czy CETA będzie obowiązywać?

LUTY 2014 R. PRODUKCJA ZBÓŻ ŚWIAT

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ OPINIA PUBLICZNA O KONTRAKCIE Z NORWEGIĄ NA DOSTAWĘ GAZU DO POLSKI BS/166/2001 KOMUNIKAT Z BADAŃ

Zadanie 1. (5 pkt) Na początku lat 90-tych XX w. zmieniła się mapa polityczna Europy. Na podstawie niżej podanych zdao rozpoznaj nowopowstałe paostwa

A wydawałoby się, że podstawą są wiatraki... Niemcy idą "w słońce"

Jak sytuację na rynku jabłek oceniają sadownicy?

SĄSIEDZI POLSKI (Podrozdziały 1. 5.) WYMAGANIA PROGRAMOWE

Globalny rynek żywnościowy Nowe uwarunkowania dla sektorów narodowych

Źródła energii (surowce energetyczne) dzielimy na dwie grupy: 1. Źródła nieodnawialne: Węgiel kamienny Węgiel brunatny Ropę naftową Gaz ziemny Piaski

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ WZROST POCZUCIA ZAGROŻENIA TERRORYZMEM W ZWIĄZKU Z OBECNOŚCIĄ POLSKICH ŻOŁNIERZY W IRAKU BS/106/2003

Irlandzki eksport towarów spożywczych w 2014 r. osiągnął 10,5 mld EUR :21:19

Gospodarka i funkcjonowanie Unii Europejskiej

B8-0025/2014 } B8-0029/2014 }

Ekonomiczno-techniczne aspekty wykorzystania gazu w energetyce

Warszawa, maj 2011 BS/61/2011 POLACY O ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ WIZYCIE PREZYDENTA BARACKA OBAMY

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ ZMIANY OPINII O WOJNIE W IRAKU I UDZIALE W NIEJ POLSKICH ŻOŁNIERZY BS/100/2003 KOMUNIKAT Z BADAŃ

Cel prezentacji: Przedstawienie Unii Europejskiej jako instytucji i jej wpływu na gospodarki wewnątrz sojuszu oraz relacji z krajami spoza UE.

Postawy przedsiębiorstw z Małopolski. Dr Małgorzata Bonikowska

EUROPEJSKIE FORUM NOWYCH IDEI 2013

Nośniki energii w 2014 roku. Węgiel w fazie schyłkowej, atom trzyma się dobrze

Konflikty zbrojne na świecie

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ BS/3/2/95 POLSKA ROSJA - NATO KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, STYCZEŃ 95

Jasir Arafat. Droga ku wolnej Palestynie

problemy polityczne współczesnego świata

PRODUKCJA I ZUŻYCIE ENERGII ELEKTRYCZNEJ W KRAJACH AMERYKI. Kasia Potrykus Klasa II Gdynia 2014r.

ĆWICZENIE 4/103. Victoria potrzebuje 4h na wytworzenie beczułki piwa i 2h na upieczenie pizzy.

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

Żywność i zasoby naturalne LEKCJA 1. Partnerzy: ZRÓWNOWAŻONE SYSTEMY ŻYWNOŚCIOWE. Publikacja współfinansowana ze środków Unii Europejskiej

Ocena dopuszczająca Ocena dostateczna Ocena dobra Ocena bardzo dobra Ocena celująca. Uczeń potrafi:

Egzamin klasyfikacyjny z geografii Gimnazjum klasa III

KIG IX MEETING 17 PAŹDZIERNIKA 2019

SYTUACJA NA RYNKU ZBÓŻ

Jak zmierzyć rozwoju? Standardowe wskaźniki. Tomasz Poskrobko

Eksport jabłek do Północnej Afryki - doświadczenia Grupy Fructis

Targi Chłodniczych Łańcuchów Dostaw i Logistyki w Temperaturze Kontrolowanej kwietnia 2018 Poniedziałek, 09 Kwiecień :31

W czasach Jezusa Chrystusa Palestyna liczyła ok. mln mieszkańców.

Geografia Bliżej geografii Część 3 Przedmiotowy system oceniania. Ocena dopuszczająca Ocena dostateczna Ocena dobra Ocena bardzo dobra Ocena celująca

Transkrypt:

Konstanty Gebert Polityka na Bliskim Wschodzie: Woda, ropa i niewiele więcej nierówny podział zasobów 23.02.2011 Podział zasobów na Bliskim Wschodzie robi wrażenie. Nie ma chyba drugiej takiej sytuacji by surowiec, tak ogromnie ważny, był tak wąsko skoncentrowany, i by z jego eksploatacji zyski odnosiła tylko jedna grupa ludzi. Ale cała sprawa znaczenia ropy naftowej jako surowca, jest ogromnie świeża. Jeszcze na początku XX w. na Bliskim Wschodzie liczył się Kanał Sueski i stacje węglarskie. Okręty British Nawy były wtedy napędzane węglem i chodziło o to, że na wybrzeżu co ileś set mil musi istnieć port, do którego mogą się zaokrętować, załadować węgiel na dalszą drogę. Stąd np. znaczenie Adenu na szlaku do Indii. Natomiast to co było w interiorze nikogo nie interesowało. Brytyjski sztab generalny z ogromną niechęcią odnosił się do pomysłu Foreign Office, żeby po zwycięstwie nad Imperium Otomańskim Wielka Brytania wzięła pod swoje skrzydła część Bliskiego Wschodu. Generał Aleksander twierdził: rozumiem, że dla chwały Imperium trzeba powiększać terytorium, ale tam jest tylko piasek, który nie jest nam do niczego potrzebny i dobrzy brytyjscy żołnierze będą musieli ginąć żeby bronić milionów mil piasku. Szybko jednak się okazało, że to co jest pod tym piaskiem warte jest, by brytyjscy żołnierze za to ginęli. Sytuacja surowcowa na Bliskim Wschodzie jest rzeczywiście dramatyczna. Woda jest nieporównanie ważniejszym surowcem strategicznym niż ropa naftowa, a jej zasoby są rozłożona strasznie niesprawiedliwie. Europa w nią obfituje, a tuż obok, na Bliskim Wschodzie, zasadniczo jej nie ma. Woda jest i najprawdopodobniej pozostanie ważniejszym surowcem niż ropa naftowa. Wcześniej czy później jakieś inne źródła energii zostaną opracowane, choćby dlatego że ropa naftowa jest surowcem nieodnawialnym i w końcu zostanie całkowicie spalona. Dopóki jednak nie zostanie wymyślony nowy rodzaj życia, wody zastąpić się nie da. Kluczowe znaczenie wody jest na Bliskim Wschodzie empirycznym, namacalnym faktem. Ropa naftowa i woda na Bliskim Wschodzie splatają się. Dochody z ropy naftowej umożliwiają lekceważenie tego, że nie ma wody. W Kuwejcie spożycie wody podwaja się mniej więcej co 10 lat. W Kuwejcie nie ma wody, ale za to jest tam ropa, która pozwala, póki co, wodę kupować. Cała woda w Kuwejcie jest więc importowana z wyjątkiem tego, co wytwarza niewielkiej stacji odsalania wody morskiej, która produkuje wodę na potrzeby przemysłu. Ale zasada woda za ropę jest nie do utrzymania na dłuższą metę. Zasoby ropy naftowej w Kuwejcie, choć ogromne, kiedyś się skończą. Importuje się surowiec nieodnawialny ropę, żeby eksportować surowiec w jakimś stopniu odnawialny wodę. W normalnym ekosystemie woda krąży w obiegu zamkniętym. Zanim Bliski Wschód doznał błogosławieństwa, czy jak kto woli przekleństwa ropy naftowej, żyło się tam właśnie w zamkniętych ekosystemach, z taką liczbą ludzi jaką dany ekosystem może utrzymać. Strefa Gazy, zanim nastąpił roponośny rozkwit Bliskiego Wschodu, jeszcze w tureckich czasach, liczyła jakieś 25 tys. mieszkańców. Utrzymywali się głównie z rybołówstwa. Dzisiaj liczy 1,5 mln. Strefa Gazy nie jest w stanie utrzymać 1,5 mln ludzi, niezależnie od tego czy powiesimy nad nią sztandar Izraela, Autonomii Palestyńskiej, Hamasu, Egiptu czy jakikolwiek inny. Strefa Gazy w całości zależna jest od dostaw z zewnątrz, w tym także

dostaw wody. Oczywiście gdy jest się Kuwejtem i siedzi na oceanie ropy naftowej, można sobie na tego rodzaju rozrzutność przez czas jakiś pozwolić. Gdy się jest Strefą Gazy albo Izraelem - nie można. Oba kraje nie mają ani ropy naftowej ani dość wody. W mniejszym stopniu niż Kuwejt, ale także, Izrael żyje na kredyt. Izrael korzysta z tego, że ma zarówno wodonośne wybrzeże, wodonośne tereny górskie oraz jezioro Kineret, które samo w sobie jest znacznym źródłem wody. Izrael i tak zużywa więcej wody niż w naturalnym obiegu jest w stanie wygenerować. Zużywa eksploatując głębokie zasoby wód gruntowych, pierwotnie w obszarach przybrzeżnych, obecnie w dużym stopniu we Wzgórzach Judzkich. Jest to jeden z głównych punktów spornych w negocjacjach z Palestyńczykami. Izrael od dawna rozpatruje projekty importowania wody, ale wodę też eksportuje: w pomarańczach, grejpfrutach, ogórkach, pomidorach i tak dalej. Kneset od lat debatuje nad zakazem eksportu cytrusów, które składają się przecież głównie z wody. To oczywiście się nie udaje. Nie tylko dlatego, że eksport ten jest dochodowy, bo nie są to duże kwoty: rolnictwo, które pochłania 90 % wody w Izraelu daje tylko 5 % dochodu narodowego brutto. Przede wszystkim dlatego, że to, iż Izrael eksportuje produkty rolne, jest dowodem na realizację syjonistycznej utopii. Wróciliśmy do naszej ziemi, pustynia ożyła, żydowski chłop eksportuje żydowskie ziemiopłody! Ale ten żydowski chłop do dzisiaj tajski robotnik rolny, a te ziemiopłody to woda, której Izrael nie ma, której eksport jest czymś okropnym. Jest to jednak tak ważne dla zbiorowej psychiki Izraelczyków, że trudno wyobrazić sobie ten zakaz eksportu wody. Nie tylko Izrael ma tego rodzaju problemy. Żeby wyprodukować tonę pszenicy, trzeba 1000 ton wody. Tak wygląda ta relacja 1000:1. Na zielonej północy w Europie woda jest gratis. Od czasu do czasu uskarżamy się, że gdzieś rzeka wylewa, powódź, rząd jest zagrożony Na Bliskim Wschodzie bardzo nam zazdroszczą tych kłopotów. Arabia Saudyjska, dzięki rządowemu programowi samowystarczalności w zakresie żywności, stała się pod koniec ubiegłego wieku eksporterem pszenicy. Arabia Saudyjska importowała wodę w ogromnych ilościach. Stworzyli nawet pionierski projekt holowania gór lodowych z Antarktydy holownikami do portów w Arabii Saudyjskiej. To akurat się nie udało, ale produkcja pszenicy tak. W latach 80. Arabia Saudyjska eksportowała zboże nawet do Polski. Polska importowała zboże na kredyt, który to Arabia Saudyjska nam umorzyła po 1989 roku. Ekonomicznie jest to postawione na głowie, ale daje poczucie, że pustynia rodzi oraz że kraj osiągnął strategiczną samowystarczalność. Arabia Saudyjska zaczęła rozwijać inwestycje w rolnictwo, kiedy to po kryzysie naftowym roku 1973, państwa posiadające ropę zastosowały broń naftową przeciwko Zachodowi, uznanemu za proizraelski. Ameryka zagroziła retorsjami: jeżeli Arabia wprowadzi embargo na ropę, to USA - embargo na żywność. To nigdy nie była poważna groźba ale Saudyjczycy i tak się zaniepokoili. Stąd ten niesamowity saudyjski program rolny. Aby zarówno ekonomicznie jak i ekologicznie miało to sens, kraje Bliskiego Wschodu zamiast eksportować wodę powinny ją importować. To znaczy importować żywność, zwłaszcza taką, która jest bogata w wodę, bo ta woda zostaje. Żywność się zje, a woda zostaje. Wchodzi do ekosystemu. Tego rodzaju działania wymagałyby jednak odwrócenia sposobu myślenia o wodzie, które na Bliskim Wschodzie nadal jest takie: mój zysk to twoja strata i vice versa. Bardzo wyraźnie to widać w problemie granicy na Wzgórzach Golan.

We wszystkich punktach spornych, Arabowie domagają się powrotu do mandatowych granic Palestyny. W tym jednym punkcie Syria domaga się jednak nie powrotu do granic mandatowej Palestyny ale do granic z 1949 roku. Chodzi o to, że podczas izraelskiej wojny o niepodległość Syryjczykom udało się zająć kilka drobnych kawałek Palestyny mandatowej ale był tam mały odcinek Jordanu, i źródła Baniasu, i niemal dostęp do Kineretu. Starcia izraelsko-syryjskie, do których ciągle tam przed wojną sześciodniową dochodziło, brały się nie tylko z łatwości ostrzeliwania kibuców leżących u stóp Wzgórz Golan, ale także z syryjskich prób poszerzenia strefy kontroli nad źródłami wód. Chodziło nie tylko o to by zrobić na złość Izraelczykom. Izrael ma swoje źródła wód na swoim terytorium. Syria jest głodna wody, a ma jej ogromnie mało. Niemal jedynym źródłem wody dla Syrii jest przepływający przez wschodnią część kraju Eufrat. Tyle tylko, że źródła Eufratu są w Turcji. Turcja, choć jest niezmiernie bogata w wodę, na Eufracie wypływającym z jej terytoriów postawiła 66 tam, z czego 60 jest z turbinami energetycznymi by móc wykorzystywać jego wodę (podobnie jest z wodami Tygrysu, którego źródła też leżą na terytorium Turcji) do projektów rolniczych, do irygacji gruntów, do projektów energetycznych oraz by stworzyć miejsca pracy na tureckim południowym-wschodzie zamieszkałym przez Kurdów, gdzie trwa kurdyjskie powstanie. Znaczy to, że Turcja kontrolując źródła Eufratu i Tygrysu zarazem kontroluje ile wody będzie miała Syria oraz Irak, dla którego te dwie rzeki to tez główne źródło wody. Tureckie tamy dramatycznie ograniczają ilość wody dostępnej dla Syrii i Iraku. W Iraku na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza obszar ziem uprawnych skurczył się o 30% z braku wody. I to brak wody sprawił, że w 1995 roku Syria i Turcja stanęły na krawędzi wojny. Oczywiście Syria nie miała żadnych nadziei na to że mogłaby pokonać zbrojnie Turcję. Mobilizacja, którą Syria ogłosiła i poparcie dla partyzantki kurdyjskiej, miały pokazać Ankarze jak bardzo zdesperowany jest Damaszek. Chodziło o realizację fundamentalnego celu narodowego Syria musi mieć wodę. Drugim możliwym źródłem wody mógłby być dla Syrii Liban. Liban jest dzisiaj finansową centralą Bliskiego Wschodu, ale mógłby żyć dostatnio z eksportu wody. Potężne opady, które spadają w górach Libanu, zasadniczo spływają do morza. Dałoby się je skanalizować, można by pogłębić rzeki, budować na nich tamy, centrale hydroelektryczne. Wówczas Liban mógłby eksportować i wodę i energię elektryczną, pod warunkiem że te tamy nie zostały by zbombardowane z powodu kolejnego konfliktu. Syria, która uważa Liban za niesprawiedliwie oderwaną od macierzy prowincję, swoje wielokrotne próby kontroli nad Libanem usprawiedliwia także syryjskim interesem ekonomicznym, w tym wypadku - wodnym. Dla każdego rządu syryjskiego kwestia wodna będzie kwestią podstawową. Jest bardzo nieprawdopodobne by Syryjczycy zrezygnowali ze swoich aspiracji, polegającego między innymi na tym, by jak powiedział jeden ze izraelskich premierów mogli moczyć swoje brudne nogi w wodach Kineretu. Problem z dostępem do wód Kineretu jest też taki, że Izrael eksploatuje Kineret przeraźliwie. Poziom wód w Kinerecie systematycznie opada. Jeżeli Syria ma mieć dostęp do wód Kineretu, musiało by być określone w ewentualnym traktacie pokojowym, że granica na danym odcinku przebiega na linii brzegowej Kineretu. Bo tam gdzie teraz jest wybrzeże Kineretu za kilka lat będzie sucha kamienista plaża. Kineret się kurczy. Nie kurczy się wprawdzie tak rozpaczliwie jak skurczyło się Morze Azowskie w Rosji, gdzie można na pustyni spotkać rdzewiejące wraki statków. Rosjanie

wyeksploatowali Morze Azowskie w ogromnym projekcie nawodnienia Azji Środkowej. Ale los tego morza pokazuje, że ludzie są w stanie całkowicie wyczerpać dostępne zasoby wody, i jest to dla Kineretu ostrzeżenie. Wody gruntowe Bliskiego Wschodu nie są wystarczające by utrzymać konsumpcję wody na takim poziomie jaki wymaga rosnące zaludnienie tego regionu i rosnące oczekiwania. Według szacunków ONZ-tu minimum jakie przypada na osobę to 1000 m³/ rok. W latach 60-tych na jednego mieszkańca Bliskiego Wschodu przypadało 3,5 razy tyle przydziału wody. Wówczas ludność tego regionu wraz z przyległościami wynosiła ok. 100 mln. W roku 1999 liczba ludności podskoczyła do 300 mln. Projekcja na za 15 lat jest taka, że ludność Bliskiego Wschodu wraz z przyległościami będzie wynosiła pół miliarda, a wody na osobę przypadać będzie 500 m³/rok, czyli połowa niezbędnego minimum. To zaś będzie oznaczać, że zamiast wojen o ropę naftową możemy mieć wojny o wodę. Pierwszym państwem, które powiedziało to wprost był Egipt. Minister Obrony Egiptu w wywiadzie prasowym powiedział: pomijając sytuację, że Egipt został by napadnięty, Egipt mógłby pójść na wojnę tylko jeśli chodzi o wodę. Egipt żyje z Nilu. Zresztą zwany jest Dzieckiem Nilu. Nil ma swoje źródło w wysokich górach wschodniej Afryki. Istnieje traktat o podziale dostępu do Nilu, wynegocjowany jeszcze za czasów kolonialnych. Ten traktat daje prawo do ⅔ wód Nilu dwóm państwom - Egiptowi i Sudanowi. Państwa, na których terytoriach leżą źródła wód zasilających Nil (Etiopia, Republika Środkowoafrykańska, Uganda, Kenia) mają prawo do pozostałej ⅓. Ten podział wydaje się niesprawiedliwy dopóki nie przyjrzymy się potencjałowi ludnościowemu w Egipcie i pozostałych państwach oraz temu, że Nil jest jedynym źródłem wody dla Egiptu. Inne państwa regionu mają oprócz naturalnych złóż wody mają opady oraz cały dodatkowy system w okolicach jeziora Wiktoria i Wielkich Jezior Wschodnioafrykańskich. Z tych ⅔ korzystał niemal wyłącznie Egipt. Sudanowi przypadały ochłapy. Sudan mniej potrzebował wody niż Egipt, a także w ramach relacji między Kairem a Chartumem, Sudan odstępował część swoich przydziałów wodnych w zamian za korzyści polityczne. W tej chwili do rozgrywki dochodzi dodatkowe państwo Południowy Sudan, który w czerwcu tego roku w referendum przegłosował swoją niepodległość. Niekoniecznie musi on akceptować dotychczasowy podział. Może domagać się większego udziału w wodach Nilu dla siebie. Co więcej, do tej pory do zmiany ustaleń traktatowych potrzeba było ⅔ głosów, czyli wystarczało, by Egipt z Sudanem znalazły tylko jednego sojusznika, by je zablokować. Teraz Egipt i Sudan Północny będą musiały zdobyć dwóch popleczników co nie będzie łatwe. W tej sytuacji utrzymanie status quo nie jest oczywiste. Egipt jest pierwszym na świecie państwem, które powiedziało otwarcie, że zmniejszenie objętości wód Nilu dopływających do Egiptu może być dla niego casus belli. Pierwszym - ale zapewne nie jedynym. Żadne bowiem z państw Półwyspu Arabskiego nie jest samowystarczalne jeżeli chodzi o wodę. Wszystkie one potrzebują dużo więcej wody niż mają. A z wody nie da się zrezygnować ani zastąpić jej innym surowcem. Na razie jest tak, że źródła ropy naftowej kompensują ekonomicznie, i to z nadwyżką, problemy z wodą. Póki ceny ropy na Bliskim Wschodzie są tak wysokie (106 dolarów za baryłkę) trudno przekonać państwa ją eksportujące, by skupiły się na kwestii zasobów wody. Na wysokich cenach korzysta niemal cały Bliski Wschód i inne państwa bogate w ropę czy gaz, w tym oczywiście. Czy ta tendencja wzrostowa będzie się utrzymywać? Sądzić należy

że jeszcze przez jakiś czas tak, ponieważ zapotrzebowanie na ropę naftową dramatycznie rośnie w związku ze wzrostem ekonomicznym Chin. Chiny są w tej chwili największym importerem ropy naftowej na świecie. Rozwijają eksploatację złóż ropy naftowej w Sudanie, nie przejmując się ludobójstwem w Darfurze. Pekin bardzo długo finansował wojnę Północy z Południem Sudanu. W momencie kiedy ogłoszono rozejm, Pekin natychmiast ogłosił korzystną współpracę z rządem Południa. Złoża ropy naftowej są rozmieszczone głównie po południowej stronie nowej granicy. Im bardziej będzie potrzebna Chinom ropa naftowa (a będzie, gdyż wielkie jej ilości pożera stale rozwijająca się gospodarka) tym bardziej ceny będą rosły, a to będzie bardziej zniechęcać państwa Bliskiego Wschodu bogate w ropę, do prowadzenia sensowniejszej gospodarki zasobami. Ta chińska zachłanność na ropę jest jednak bronią obosieczną. Chiny potrzebują nie tylko ropy, potrzebują także żywności. Poza terytoriami bogatymi w złoża ropy kontrolowanymi przez kampanie chińskie, Chiny wydzierżawiły na wiele lat (nawet 99) ziemie uprawne w Indochinach i Afryce, które od tej pory będą produkowały żywność dla Chin. To już owocuje wzrostem cen żywności, żywności którą także na Bliski Wschód trzeba importować. Ten wzrost cen żywności będziemy odczuwać także i w Polsce, ale państwa importujące znaczą część swej żywności, jak Egipt, odczuwać ją będą jeszcze bardziej. Im bardziej państwo zależne jest od importu żywności tym bardziej będzie je odczuwać. Innymi słowy, relatywne zyski z eksportu ropy naftowej (np. dla Kuwejtu czy Arabii Saudyjskiej), zmniejszą się wyraźnie kiedy będzie trzeba więcej wydawać na import żywności. Wtedy na porządku dziennym staną dwie osobliwe kwestie: 1. System subwencji państwo kuwejckie, podobnie jak inne państwa bogate w ropę, subwencjonuje żywność, paliwa i wodę. Obywatele Kuwejtu nie zdają sobie sprawy z tego jakie są rzeczywiste koszta tych surowców. Państwo póki co na to stać, ale w którymś jednak momencie przestanie. Podobnie sytuacja, w której Iran był jednym największych eksporterów ropy naftowej i jednym z największych importerów benzyny (a tak było i jest), nie jest na dłuższą metę do utrzymania. Iran importuje benzynę ponieważ jej niemal nie produkuje: na terenie Iranu jest tylko jedna przestarzała rafineria. Wcześniej ceny były takie, że Iranowi bardziej opłacało się eksportować ropę a za uzyskane w ten sposób pieniądze importować benzynę i jeszcze ją subwencjonować. Tania benzyna była jednym z elementów nieformalnego paktu jaki przywódcy Iranu zawarli z jego obywatelami: względny dostatek w zamian za posłuszeństwo. Ten rachunek przestał się opłacać co było do przewidzenia. Dwa lata temu Iran zaczął znosić system subwencji. Zaowocowało to najpierw gigantycznymi kolejkami na stacjach benzynowych, a potem nieudaną (bo stłumioną krwawo) zieloną rewolucją. Ludzie wyszli na ulicę nie tylko dlatego, że wybory zostały sfałszowane, ale także dlatego, że musząc płacić za benzynę, tyle ile ona w Iranie rzeczywiście kosztuje, nie za bardzo mogli wiązać koniec z końcem. Pamiętajmy przy tym, że cena benzyny wpływa na cenę niemal wszystkich produktów konsumpcyjnych, ponieważ się je przewozi. Podobny system subwencji, i podobny nieformalny pakt, obowiązuje we wszystkich państwach naftowych, z Rosją włącznie. 2. Obywatele krajów Półwyspu Arabskiego nie muszą płacić podatków, bo państwo które ma monopol na gigantyczne zyski z eksploatacji ropy naftowej nie musi być finansowane przez swoich obywateli. Przeciwnie, to ono ich finansuje. Mało tego, przekupuje ich, żeby dali państwu rządzić a w zamian państwo daje tanie paliwo, żywność, a przede wszystkim nie wyciąga im pieniędzy z kieszeni. Podstawowym mechanizmem budowania demokracji, jest hasło rewolucji amerykańskiej No

taxation without representation tzn. nie można nas opodatkowywać jeżeli nie mamy swoich przedstawicieli, którzy będą współdecydować o tym jak nasze pieniądze mają zostać wydane. Wydaje się rzeczą oczywistą, że mimo iż ceny ropy będą rosły, to równoległy wzrost cen żywności i wody spowoduje, że nawet w takim kraju jak Arabia Saudyjska będzie trzeba obywateli w końcu opodatkować. Obywatel, któremu zabiera się pieniądze z kieszeni to taki obywatel który w końcu zażąda, by państwo się przed nim rozliczyło. Tolerancja dla władzy absolutnej, a w każdym razie absolutnie nie odpowiadającej przed swoimi obywatelami, będzie się kończyć. Wbrew popularnemu stereotypowi, nie jest tak, że ropa jest głównie tam gdzie są Arabowie. Ropa jest przede wszystkim tam gdzie są szyici (na wybrzeżach obu stron Zatoki Perskiej, w Iranie, w Morzu Kaspijskim). Niemal wszędzie tam, gdzie na Bliskim Wschodzie są główne źródła ropy naftowej, zamieszkuje większość szyicka. Konflikt między szyitami a sunnitami, fundamentalny konflikt w łonie Islamu, przypomina bardzo konflikt pomiędzy protestantami a katolikami w Europie. To Europa a nie islam wymyśliła pojęcie wojen religijnych. To w Europie wymyślono Noc Św. Bartłomieja. Chrześcijańscy katolicy i protestanci wyrzynali się z niemniejszym entuzjazmem wówczas niż obecnie wyrzynają się sunnici i szyici. W przypadku II Świątyni, różne odłamy żydowskie również wyrzynały się i ziały do siebie nienawiścią z podobnym entuzjazmem. Wydaje się, że coś się dzieje z monoteizmami, kiedy zaczynają mieć za sobą jakieś 1500-1600 lat - coś niedobrego. I coś podobnego dzieje się teraz z islamem, co widać zwłaszcza w Iraku. W historii islamu szyici byli zawsze uciskaną mniejszością: stanowią oni jakieś 20% wyznawców. Z wyjątkiem Iranu, gdzie stanowią większość, szyici nigdy nie byli u władzy. Ale szyici mieszkają nie tylko tam: na południowym wybrzeżu Cieśniny Arabskiej (Kuwejt, Arabia Saudyjska, Bahrajn, Katar, Jemen) stanowią znaczną mniejszość albo tak jak w Bahrajnie znaczną większość mieszkańców. Do tej pory państwa Półwyspu Arabskiego łączyła wspólna wrogość do szyitów postrzeganych jako agenci Iranu. Uważano, że solidarność religijna będzie ważniejsza od solidarności etnicznej czy państwowej i że rządy większości będą oznaczały wzrost szyickich wpływów, a co za tym idzie wzrost wpływów Iranu. Bahrajn jest w 70% szyicki. U władzy jest sunnicka dynastia Al-Chalifa, której król Hamad II ibn Isa Al-Chalifa przeprowadził szereg daleko idących reform (demokratyczne wybory, zakaz dyskryminacji ze względu na płeć), mało tego król nawoływał inne państwa arabskie o uwzględnienie obaw Izraela o intencje jego arabskich sąsiadów. Według zasady Toqueville a rewolucje rozwijają się wtedy gdy sytuacja poprawi się na tyle, że ludzie zaczynają mieć nadzieję i te nadzieje spotyka zawód. Logiczną konsekwencją reform jakie przeprowadzał król Hamad II ibn Isa Al-Chalifa, byłoby uczynienie z Bahrajnu monarchii konstytucyjnej, gdzie większość miejsc w parlamencie przypadłaby szyitom. Na to jednak nie mogłaby się zgodzić Arabia Saudyjska, w której owszem większość stanowią sunnici, natomiast szyici stanowią większość mieszkańców Prowincji Wschodniej tam, gdzie jest saudyjska ropa naftowa. Bahrajn nie ma własnych zasobów naturalnych. Żyje z tego, że Saudyjczycy przyjeżdżają na drinka. Bahrajn jest wyspą, którą z Półwyspem Arabskim łączy most długości 30 km. Prócz tego, że Bahrajn jest czymś w rodzaju Małego Bejrutu, czyli stolicą finansową, jest także miejscem gdzie Saudyjczycy jadą się rozerwać. Znaczy to też, że o tym co się dzieje w

Manamie w ostatecznym rozrachunku decyduje Rijad. Dla monarchów saudyjskich pomysł, że szyici mogliby utworzyć swój rząd w arabskim państwie na Półwyspie jest nie do przyjęcia. Taki rząd, zdaniem Saudów, nieuchronnie stałby się irańską agenturą, a na irańską agenturę u granic Arabii Saudyjskiej zgody być nie może. Stąd król Bahrajnu znalazł się między młotem a kowadłem, i cokolwiek zrobi będzie źle. Ma poddanych z na tyle rozwiniętymi potrzebami demokratycznymi, że nie zadowolą ich jakieś fasadowe reformy. Ma też patronów dla których rządy większości w Bahrajnie są równie niedopuszczalne jak rządy większości i nich, w Arabii Saudyjskiej. Możemy się spodziewać dalszych kłopotów głównie dlatego, że podobne, mutatis mutantis, problemy mają inne państwa roponośne, w tym Irak. Główne złoża ropy znajdują się co prawda na sunnickiej północy, ale jest to obszar w większości kurdyjska. Kurdowie są innym narodem niż Arabowie, a różnice między nimi są tak głębokie jak między Albańczykami a Serbami. Mają całkowicie zrozumiałe aspiracje do niepodległości i gdyby nie to, że chcą się oderwać razem z ropą, być może Irak by je uznał. Pamiętajmy jednak, że Irak to kruchy twór, państwo wymyślone w przypływie rozpaczy przez Churchilla po I wojnie światowej, bo zupełnie nie było wiadomo co robić z tymi kawałkami Imperium Otomańskiego. Jeżeli się oderwie Kurdystan ze swoją ropą, to jak przekonać szyitów z ich ropą, żeby pozostali w jedym państwie z sunnitami i po co? Pomysł rozpadu Iraku na trzy państwa: szyickie, sunnickie i kurdyjskie, jest abstrakcyjnie nawet rozsądny, gdyby nie to, że państwo sunnickie stałoby się drugą Jordanią: kawałkiem pustyni pozbawionym wody i ropy. Sunnicka mniejszość, która do upadku Saddama Huseina rządziła w Iraku, raczej nie zgodzi się na takie rozwiązanie. Podział zasobów naturalnych na Bliskim Wschodzie jest z punktu widzenia Izraela szczególnie niesprawiedliwy: całą ropę maja państwa nieżyczliwe bądź wrogie. W roku ubiegłym znaleziono za to duże złoża gazu ziemnego na Morzu Śródziemnym w okolicach wybrzeża Izraela. Są tam trzy wielkie obszary bogate w gaz ziemny. Jeden jest naprzeciwko Gazy, co na pewno stanie się jedną z podstaw gospodarki przyszłej niepodległej Palestyny. Póki co Izraelczycy nie wyrażają zgody na eksploatację tego złoża, co zresztą stawia w dość niejasnym świetle oficjalne stanowisko Izraela, że okupacja Gazy się skończyła. Pozostałe dwa pola zdecydowanie znajdują się na izraelskich wodach ekonomicznych, choć nie terytorialnych, a pole Lewiatan, o którym poinformowano pod koniec ubiegłego roku i które może się okazać największym polem gazonośnym na całym Bliskim Wschodzie, leży w pół drogi między Izraelem a Cyprem. To mogłoby być problemem jeszcze rok temu. Jerozolima wahałaby się czy dogadywać się z Cyprem w sprawie tego wielkiego złoża bo to narażałoby na szwank sojusz z Ankarą. Z tego sojuszu jednak nic już nie zostało, za to stosunki między Jerozolimą a Atenami wyraźnie się ociepliły. W zawiązku z tym dogadanie się z Cyprem w sprawie podziału tego gigantycznego złoża i jego wspólnej eksploatacji okazało się bezproblemowe. Ankara wydała wściekły komunikat głoszący, że jest to gest nieprzyjazny wobec Turcji, ale zrobić z tym niewiele może. Odkrycie tego złoża może natomiast doprowadzić do likwidacji jednego z punktów spornych między Izraelem a Libanem. Do tej pory granica morska pomiędzy Libanem a Izraelem była sporna: w zależności od tego jak zostanie ostatecznie wytyczona, Liban będzie miał kawałek Lewiatana albo nie. Przypuszczać można, że nawet właśnie powstały rząd Hezbollahu może być kawałkiem tego złoża zainteresowany. UWAGA: Wersja niezredagowana, spisana z zapisu magnetofonowego. Nie do cytowania.