Czerkieski pretekst Diana Zadura Nigdy nieziszczona idea zjednoczonego Kaukazu znowu wraca na polityczne salony. Tym razem pierwsze skrzypce w zbliżeniu obu kaukaskich zboczy mieliby grać Gruzini. W realizacji planu Tbilisi pomocni mogą okazać się Czerkiesi. Gruzja jako pierwsze państwo na świecie uznała dziewiętnastowieczne ludobójstwo Czerkiesów. Rezolucję przyjęto 21 maja 2011 roku w Dzień Pamięci Ofiar Wojny Kaukaskiej. Dokładnie rok później w kurorcie Anaklia na gruzińskim wybrzeżu odsłonięto pomnik poświęcony czerkieskiej tragedii. W wyniku wojny kaukaskiej od trzystu tysięcy do dwóch milionów Czerkiesów zginęło lub zostało wysiedlonych z ojczystej ziemi do imperium osmańskiego. W wyniku złej organizacji akcji deportacyjnej Kaukazczyków zdziesiątkowały choroby i głód. Czerkiesi stali się narodem podzielonym dzisiaj około 70 procent z nich (do czterech milionów) żyje na emigracji, głównie w Turcji, Syrii, Jordanii, Europie i Stanach Zjednoczonych. Wydarzenia te przeszły do historii jako machadżyrstwo (wychodźstwo). Ludobójstwo i rozproszenie Czerkiesów to największe tragedie w ich dziejach i kluczowe elementy tożsamości narodowej. Powrót narodu do ojczyzny pozostaje niespełnionym marzeniem, a rocznica zakończenia wojny kaukaskiej do dzisiaj jest dla nich najważniejszym świętem. Grunt to przetrwać Czerkiesi, podobnie jak Adygejczycy, Kabardyńcy, Szapsugowie, Ubychowie, są ludem adygskim czasem zalicza się do tej grupy również Abchazów. Obecnie mianem Czerkiesów określa się ogółem wszystkie te spokrewnione ze sobą etnosy. Federację Rosyjską zamieszkuje mniej więcej 700 tysięcy Czerkiesów, skupionych głównie w trzech republikach północnokaukaskich: Adygei, Kabardyno-Bałkarii i Karaczajo-Czerkiesji. W każdej z nich ustępują liczebnie ludności słowiańskiej bądź tureckiej. Czując się dyskryminowaną mniejszością, od kilkunastu lat domagają się wydzielenia czerkieskiego obwodu autonomicznego. Pojawiają się także głosy nawołujące do separatyzmu, ale mają marginalne znaczenie nikt nie zamierza żegnać się z Rosją.
Diana Zadura, Czerkieski pretekst 91 Na tym żądania odradzającego się nacjonalizmu czerkieskiego się nie kończą. Często podnoszone są postulaty uproszczenia procedur repatriacyjnych aby umożliwić diasporze powrót oraz międzynarodowego uznania ludobójstwa. Wszystkie te zabiegi sprowadzają się do jednej kwestii: podtrzymania czerkieskiej tożsamości narodowej za wszelką cenę. Tymczasem Moskwa nie tylko nie poczuwa się do wzięcia odpowiedzialności za carską politykę, ale stara się zatrzeć ślady czerkieskiego dziedzictwa na Kaukazie. Zdaniem przedstawicielki Circassian Cultural Institute (organizacji czerkieskiej diaspory w Stanach Zjednoczonych) Dany Wojokh, uznanie genocydu przez Gruzję wyznacza nową cezurę w historii jej narodu. Kwestia czerkieska znowu jest dyskutowana. Zwróciliśmy się z tym do Gruzji, ponieważ w jej narodowych archiwach znajdują się dokumenty dowodzące, że ludobójstwo rzeczywiście miało miejsce. W tamtym czasie archiwa Armii Imperialnej mieściły się w Tbilisi wyjaśnia Wojokh. Zawody na cmentarzu? Olimpiada w Soczi to dla Czerkiesów okazja, żeby zwrócić uwagę świata na swą historyczną krzywdę pomóc w tym może medialna nośność Gruzji. W 2014 roku minie dokładnie 150 lat od zakończenia wojny kaukaskiej. W ostatnich latach czerkieska diaspora regularnie organizuje manifestacje: Czerkiesi domagają się bojkotu imprezy. Jak dotąd jednak ani Gruzja, ani żaden inny kraj na świecie nie zareagował na apele. Jak argumentują czerkiescy aktywiści, zorganizowanie igrzysk na ziemiach, gdzie dokonywano masowych mordów, jest sprzeczne z etyką olimpijską. Z ich perspektywy zyskowna dla Rosjan impreza będzie przeprowadzona na grobach ich przodków. Na Krasnej Polanie, Jeśli podczas olimpiady w Soczi coś pójdzie nie tak, Rosjanie zrzucą całą winę na Gruzinów, Czerkiesów i islamskie podziemie. gdzie kończyła się wojna kaukaska, odbędą się między innymi zawody w skokach narciarskich. Mniej radykalne organizacje domagają się, by przynajmniej w kulturalnym programie igrzysk ukazać prawdę o rdzennej ludności tych ziem. Niefortunna lokalizacja nie jest zresztą jedyną kwestią dyskutowaną w Tbilisi w związku z olimpiadą. Największą falę krytyki ze strony Gruzinów wywołało wykorzystywanie do wzniesienia miasteczka olimpijskiego kruszywa budowlanego abchaskiej produkcji. Kontrowersji wokół imprezy nie brak zresztą i w samej Rosji. Dużo mówi się o szkodach ekologicznych związanych z budową infrastruktury olimpijskiej na terenie parku narodowego oraz o masowych eksmisjach z najatrakcyjniej położonych części miasta.
92 Diana Zadura, Czerkieski pretekst Zaufać Saakaszwilemu Idea kaukaskiego braterstwa obecna była w myśli wielu gruzińskich uczonych XX wieku. Wydaje się, że spośród krajów zakaukaskich Gruzja była zawsze najsilniejszym propagatorem tej idei. W ostatnich latach odrodziła się ona za sprawą Micheila Saakaszwilego. Przed wojną sierpniową w 2008 roku gruziński przywódca popierał jeszcze organizację olimpiady w Soczi. Miał nadzieję, że zwróci ona uwagę opinii międzynarodowej na pobliską Abchazję i przyczyni się tym samym do uregulowania konfliktu. Konsekwencje rosyjsko-gruzińskiej wojny rozwiały te nadzieje. Kluczowy dla odrodzenia idei kaukaskiej jedności w gruzińskiej elicie politycznej był rok 2010. We wrześniu tego roku na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ Saakaszwili zapowiedział, że celem Gruzji jest wolny, spokojny i zjednoczony Kaukaz. Miesiąc później Tbilisi pokazało, że nie rzuca słów na wiatr doprowadzając Kreml do szewskiej pasji, ogłosiło zniesienie wiz dla obywateli republik północnokaukaskich. Decyzję, motywowaną chęcią pogłębienia dialogu z północnokaukaskimi sąsiadami, podjęto bez konsultacji z Moskwą. Eksperci mówią o chęci poprawienia przez Gruzję swojego wizerunku na Kaukazie Północnym. Pod wpływem rosyjskiej propagandy większość narodów północnokaukaskich podobnie jak ich liderzy poparła rosyjską inwazję na Gruzję w 2008 roku. Po stronie rosyjskiej walczył wówczas nawet oddział czeczeński. Wojna sierpniowa pogłębiła przepaść między północą a południem. Zaradzić tej tendencji ma między innymi gruzińska polityka wizowa. Moskwa kilka lat wcześniej zrobiła zresztą dokładnie to samo, wprowadzając ruch bezwizowy dla mieszkańców Abchazji, Osetii Południowej i Adżarii. Skoro Gruzini nie potrafią zreintegrować własnego państwa, to jak mogą poradzić sobie z całym Kaukazem? Tbilisi nie ustawało w wysiłkach. W grudniu 2010 roku gruziński Parlamentarny Komitet do spraw Diaspory przemianowano na Komitet do spraw Diaspory i Spraw Kaukaskich. Kolejną odsłoną prokaukaskiej polityki było uruchomienie rosyjskojęzycznej telewizji, która nadając z Tbilisi, docierałaby również do Rosji. Z początkiem 2011 roku wystartował kanał Pierwszy Informacyjny Kaukaski finansuje go gruziński rząd. Nową politykę Tbilisi najlepiej oddają słowa Saakaszwilego wypowiedziane w lutowym orędziu do narodu: Gruzja jest dla Kaukazu nie tylko lokomotywą do przyszłości, ale też oknem na Europę. Widać już zresztą efekty takiej polityki. Ibrahim Jaganow, lider czerkieskiej organizacji Adyge-Khase i weteran wojny w Abchazji, wyraża dziś wdzięczność Tbilisi za wsparcie czerkieskiej prawdy historycznej i widzi w przyjaźni z Gruzją szansę dla swego narodu. Również inni czerkiescy liderzy twierdzą, że postrzeganie
Diana Zadura, Czerkieski pretekst 93 Gruzinów w ich wspólnocie staje się bardziej pozytywne, wzrasta zainteresowanie sukcesem gruzińskich reform. Tbilisi staje się znowu miejscem spotkań kaukaskich narodów. Więcej różnic niż podobieństw Czym kierują się Gruzini, dążąc do odrodzenia idei kaukaskiej jedności? Dlaczego Gruzja ryzykuje pogorszenie i tak napiętych relacji z Moskwą dla małego, zapomnianego narodu? Powszechnie mówi się o chęci odegrania się na Moskwie za wojnę sierpniową. To, że motywy gruzińskich działań są polityczne, nie ulega wątpliwości. Tbilisi świadomie wykorzystuje fakt, że Kaukaz Północny jest rosyjską piętą achillesową, ostrzegając, że imperialna polityka Rosji skazuje ją nieuchronnie na rozpad. Chce wyjść naprzeciw tendencjom, które w przyszłości mogłyby zmienić układ sił na Kaukazie. Mimo wielokrotnych apeli o uznanie ludobójstwa Ormian Gruzja nie zdecydowała się na ten krok. Gruzini obawiają się popsucia stosunków z Turcją i Azerbejdżanem, co na pewno nie leży w ich interesie. Jednak w przypadku Czerkiesów groźba zaostrzenia konfliktu z Rosją nie stanęła im na przeszkodzie. Ekipa Saakaszwilego zamierzała udowodnić, że Gruzja liczy się w regionie i może stać się kaukaskim liderem. Wstawiając się za małym narodem, który padł ofiarą imperium, chciano pokazać, że cały Kaukaz dzieli ten sam los. Nie jest to zresztą wyłącznie propagandowa Kaukaz jest zróżnicowany: z jednej strony mamy prozachodnie Tbilisi, z drugiej islamizujący się Kaukaz Północny. retoryka choć rzadko się o tym wspomina, Gruzini w XIX wieku musieli stawić czoła podobnym problemom co Czerkiesi. Wówczas na skutek carskiej polityki Gruzję zmuszona była opuścić część gruzińskojęzycznej ludności, wyznającej islam. Póki co, poczucie pankaukaskiej tożsamości jest bardzo słabe, a wszelkie próby politycznej i gospodarczej integracji Kaukazu kończyły się fiaskiem. Poszczególne części regionu za bardzo się od siebie różnią, mają zbyt rozbieżne interesy, żeby móc trwale się zjednoczyć. Weźmy chociażby ulegający silnej islamizacji Kaukaz Północny i dążącą do integracji z Zachodem Gruzję. Mało prawdopodobne, by wizerunek Gruzji na Kaukazie Północnym nagle poprawił się w wyniku jednej rezolucji. Tbilisi, które nie potrafi rozwiązać własnych problemów, nie będzie postrzegane jako motor zjednoczenia całego regionu. Bliskość kultury i tradycji to za mało, by połączyć dwa światy oddzielone górskim grzbietem w tym przypadku podobieństwa nie równoważą różnic. Często okazuje się, że mieszkańcom Kaukazu Północnego mimo wszystko bliżej jest do Moskwy niż do Tbilisi. Podobnie, ciężko wyobrazić sobie przyłączenie do zjednoczonego Kaukazu Armenii i Azerbejdżanu.
94 Diana Zadura, Czerkieski pretekst Zagmatwana przeszłość Kiedy Gruzini mówią o kaukaskiej wspólnocie losu, pojawiają się coraz to nowe znaki zapytania. Niewygodną kwestią jest na przykład uczestnictwo gruzińskich oficerów w wojnie kaukaskiej po stronie Rosji. Choć nie można oskarżyć Gruzji o udział w zdławieniu kaukaskiej rebelii nie istniało wówczas ani gruzińskie państwo, ani armia to kwestia ta jest chętnie podnoszona przez sceptyków. Plamą na czerkieskim honorze jest natomiast fakt, że podczas wojny gruzińsko- -abchaskiej na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku opowiedzieli się oni po stronie Suchumi. Według niektórych ekspertów, to właśnie poparcie północnokaukaskiej ludności dla separatystów zadecydowało o oderwaniu się Abchazji i Osetii Południowej. Czerkiesi sprzeciwiają się organizacji igrzysk na grobach swoich przodków według nich to sprzeczne z etyką olimpijską. Sami Abchazowie wyłamują się jednak z czerkieskiej wspólnoty, nie popierając dążeń do uznania ludobójstwa (które zresztą dotknęło również ich samych). Dziś w imię budowania dobrych relacji z Rosją niewygodne karty historii Abchazowie wolą zamieść pod dywan. Czerkieska diaspora tradycyjnie antyrosyjska taką postawę określa jako zdradę historii. W tym kontekście kaukaska polityka Tbilisi może być postrzegana przez Abchazów jako próba poróżnienia ich z bratnimi narodami czerkieskimi, a to oznaczałoby rzeczywistą klęskę gruzińskiej polityki jedności. Wydaje się bowiem, że Gruzini mieli nadzieję, że Czerkiesi ułatwią im zbliżenie z Abchazami, liczyli na zmiękczenie twardego stanowiska Suchumi. Gruzja Saakaszwilego ciągle przypominała Abchazom, kto jest ich faktycznym kolonizatorem. Popierając sprawę czerkieską, kolejny raz dała sygnał, że w jej granicach Abchazowie mają większe szanse na przetrwanie i obronę tożsamości niż pod patronatem Rosji. Póki co, wszelkie próby pojednania spełzają jednak na niczym. Rosyjska ruletka Reakcja Kremla na samo uznanie przez Gruzję ludobójstwa Czerkiesów nie była ostra, jednak gruzińską politykę kaukaskiej jedności oceniono jako antagonizowanie Rosji i próbę destabilizacji sytuacji na Kaukazie Północnym. Zarzucono Tbilisi, że prowokuje antyrosyjskie sentymenty. Deputowani Dumy określili posunięcie Gruzji jako kampanię przeciwko igrzyskom w Soczi. Ich zdaniem, Rosja jest jedynym krajem, w którym rozrzuceni po świecie Czerkiesi mogą pielęgnować narodową tożsamość. Jednak jak dowodzą powtarzające się wypadki (śmierć aktywistów i dziennikarzy) przebudzenie świadomości
Diana Zadura, Czerkieski pretekst 95 czerkieskiej służy Moskwie jako pretekst do zaostrzenia walki z terroryzmem w regionie. Symboliczną zmianą w stanowisku Moskwy wobec Czerkiesów wydawała się deklaracja gotowości do ułatwienia repatriacji czerkieskiej diaspory z objętej rewolucją Syrii. Ostatecznie jednak na poziomie federalnym nie podjęto żadnych kroków w tym kierunku. Nietrudno przewidzieć, że jeśli podczas zimowych igrzysk coś pójdzie niezgodnie z planem, o prowokacje zaraz po Czerkiesach i islamskim podziemiu zostaną oskarżeni Gruzini. Tego typu zarzuty już zresztą zaczęły się pojawiać. W związku ze zmianą władzy w Gruzji na bardziej kompromisową wobec Rosji, niewykluczone jest, że napięć na linii Tbilisi-Moskwa łatwiej będzie uniknąć. Nowa ekipa zapowiedziała, że jej polityka wobec Kaukazu Północnego będzie bardziej zrównoważona i mniej nastawiona na propagandę. Kurs na poprawę relacji z narodami kaukaskimi będzie jednak mimo wszystko kontynuowany. Diana Zadura jest absolwentką etnologii i Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka poświęconego Gruzji bloga Georgianapl.blogspot.com. Współpracuje z portalami Kaukaz.net i Politykawschodnia.pl.