Pierwsze dni, pierwsze tropy

Podobne dokumenty
Pytania bez odpowiedzi

Staż zawodowy w Komendzie Siegen Wittgenstein

CBŚP I KWP W KRAKOWIE ZATRZYMALI PODEJRZANYCH O PORWANIE DZIECKA DLA OKUPU

Friedrichshafen Wjazd pełen miłych niespodzianek

Czworonożni funkcjonariusze

Restauracja Flaming & Co, ul. Chopina 5, wieczór wyborczy 300polityka

ZAPACH SUMIENIA czyli OPOWIEŚĆ Z ŻYCIA PSÓW MIASTA ŚREDNIEJ WIELKOŚCI

DLACZEGO ZESZLI ZE SZLAKU?

I się zaczęło! Mapka "Dusiołka Górskiego" 19 Maja 2012 oraz zdjęcie grupowe uczestników.

POLICJANCI ODZYSKALI SKRADZIONE SAMOCHODY I NACZEPY

i na terenie różnych miast, to jednak traktowałem je jako właśnie dublet ponieważ

POLSCY STRAŻACY WRACAJĄ DO DOMU

Sprawdzian kompetencji trzecioklasisty 2014

PROCEDURA POSTĘPOWANIA POLICJI Z OSOBĄ, KTÓRA DOŚWIADCZYŁA PRZEMOCY SEKSUALNEJ

Nie strasz dziecka policjantem!!!

Copyright 2015 Monika Górska

PROCEDURY POSTĘPOWANIA NAUCZYCIELI. w Zespole Szkół Katolickich im. Jana Pawła II w Gdyni

Genetyczne badania pokrewieństwa. Czy jesteśmy rodziną?

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

Badanie poziomu bezpieczeństwa w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Radzionkowie w pierwszym semestrze roku szkolnego 2017/18

Mieszkańcy Chmielenia w proteście zablokowali drogę krajową

PODLASKA POLICJA NA RZECZ BEZPIECZEŃSTWA STARSZYCH OSÓB DZIAŁANIA W RAMACH EUROPEJSKIEGO DNIA SENIORA

PROCEDURY POSTĘPOWANIA WOBEC UCZNIÓW W SYTUACJACH KRYZYSOWYCH SZKOŁA PODSTAWOWA NR 32 IM. ARMII KRAJOWEJ W TORUNIU

2 O wersji tej piszę od rozdziału 19-tego.

MOGLI SFAŁSZOWAĆ NIEMAL KAŻDY DOKUMENT ROZBITA ZORGANIZOWANA GRUPA PRZESTĘPCZA

20 czerwca 2015 roku. Na czerwca zaplanowaliśmy rajd pieszy do Legionowa szlakiem Armii Krajowej.

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

REGULAMIN KOMISARIATU POLICJI w Solcu-Zdroju. z dnia 1 grudnia 2009 roku

ZAPIS STENOGRAFICZNY. Posiedzenie Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich (30.) w dniu 14 maja 2013 r. VIII kadencja

8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

Hektor i tajemnice zycia

Proszę zapamiętać swoje prawa:

Pantone Cool Grey 2 Pantone 657. Pantone CHILD ALERT system alarmowy w przypadku zginięcia dziecka

W trzy godziny dookoła świata

UDERZENIE W NARKOBIZNES NA DOLNYM ŚLĄSKU

mnw.org.pl/orientujsie

I. W przypadku uzyskania informacji, że uczeń który, nie ukończył 18 lat, używa

Źródło: Wygenerowano: Środa, 28 grudnia 2016, 12:36

Wiemy już coraz więcej

Zapis stenograficzny (259) 25. posiedzenie Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej w dniu 7 czerwca 2006 r.

Procedura dysponowania

PROCEDURA POSTĘPOWANIA POLICJI Z OSOBĄ, KTÓRA DOŚWIADCZYŁA PRZEMOCY SEKSUALNEJ

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

Dzień dobry panie Adamie, proszę usiąść. No, to proszę dać mi ten wynik.

Przyznany na nasze potrzeby pokój, mieścił się na parterze budynku urzędu. Był dosyć sporej wielkości, w kształcie prostokąta z dwoma oknami na

zapewnienia bezpieczeństwa na terenach przygranicznych w związku z przygotowaniami do Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej - Euro 2012

mi cisnąć się na usta, ale zamieniłem się w słuch, aby nic nie uronić z przekazywanej mi relacji. Wynikało z niej, że niedaleko Kudowy Zdroju, ale na

"NIE" DLA PRACY PRZYMUSOWEJ, JAKO JEDNEJ Z FORM HANDLU LUDŹMI. ŚLĄSCY POLICJANCI POMAGAJĄ POLAKOM PRACUJĄCYM W HOLANDII

S P E C J A L N Y O Ś R O D E K S Z K O L N O - W Y C H O W A W C Z Y IM. M A R II KON OPN ICK IE J

jabłka; - maskotka w postaci małego (ok.10 cm) siedzącego pluszowego misia koloru żółtawego w czerwonym kubraczku.

Akcja kryptonim Rumun

Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci!

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Małopolski Konkurs Matematyczny r. etap szkolny

Procedury postępowania w sytuacjach zagrożenia Podstawy prawne stosowanych procedur:

POLSKA POLICJA SŁUŻYMY DLA TWOJEGO BEZPIECZEŃSTWA STWA. Stan bezpieczeństwa w Polsce w 2013 roku

Rekrutacja Referencje

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

Podziękowania naszych podopiecznych:

POLICYJNE UDERZENIE W NARKOBIZNES

Śląski Oddział Straży Granicznej w Raciborzu im. nadkom. Józefa Bocheńskiego

MATURA Z JĘZYKA ANGIELSKIEGO KRÓTKA FORMA UŻYTKOWA

KRAJOWY PROGRAM ZAPOBIEGANIA NIEDOSTOSOWANIU SPOŁECZNEMU I PRZESTĘPCZOŚCI WŚRÓD DZIECI I MŁODZIEŻY

PORADNIK. Dla nieletnich ofiar zgwałcenia lub innych przestępstw seksualnych

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. Kto nam opowie?

Procedury postępowania w sytuacjach kryzysowych na terenie Liceum Ogólnokształcącego Nr XV we Wrocławiu

Procedury postępowania przez Policję w związku z tzw. porwaniem rodzicielskim

SZKOLNE PROCEDURY POSTĘPOWANIA NAUCZYCIELI I METODY WSPÓŁPRACY SZKOŁY Z POLICJĄ W SYTUACJACH ZAGROŻENIA MŁODZIEŻY PRZESTĘPCZOŚCIĄ I DEMORALIZACJĄ

ID POLAND GRUDZIEŃ Aby uzyskać więcej informacji, prosimy o kontakt z: MARTYNA MAŃKOWSKA FLYWHEEL PR Tel:

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

Chwila medytacji na szlaku do Santiago.

Na szczycie Narożnika - sierpień 2012

Zapoznaj się z opisem trzech sytuacji. Twoim zadaniem będzie odegranie wskazanych ról.

GÓRY BYSTRZYCKIE 2011

Care Programme Approach

Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa uporczywego nękania (stalkingu) wzór

DZIENNIK URZĘDOWY KOMENDY GŁÓWNEJ POLICJI. Warszawa, dnia 12 czerwca 2012 r. Poz. 30 ZARZĄDZENIE NR 125 KOMENDANTA GŁÓWNEGO POLICJI

PROCEDURY POSTĘPOWANIA W PUBLICZNYM GIMNAZJUM NR 21 IM. MARII SKŁODOWSKIEJ CURIE W ŁODZI

POLICJA.PL NOWI POLICJANCI ZŁOŻYLI ŚLUBOWANIE. Strona znajduje się w archiwum.

DZIENNIK URZEDOWY KOMENDY GŁÓWNEJ POLICJI

DZIENNIK URZĘDOWY KOMENDY GŁÓWNEJ POLICJI. Warszawa, dnia 12 czerwca 2012 r. Poz. 31 ZARZĄDZENIE NR 126 KOMENDANTA GŁÓWNEGO POLICJI

PROCEDURA DYSPONOWANIA

NIEZBĘDNIK KIEROWCY NA MIEJSCU ZDARZENIA

KRYMINALNI PRZERWALI NARKOTYKOWĄ DZIAŁALNOŚĆ

ZARZĄDZENIE NR 463/15 PREZYDENTA GRUDZIĄDZA z dnia 29 grudnia 2015 r. w sprawie nadania Regulaminu Straży Miejskiej w Grudziądzu

PROCEDURY POSTĘPOWANIA W WYBRANYCH SYTUACJACH PROBLEMOWYCH POJAWIAJĄCYCH SIĘ NA TERENIE SZKOŁY. opracowała mgr Halina Kotuła

Widziały gały co brały

Współpraca destynacji turystycznych z dziennikarzami

Oddział Wojskowy PTTK przy Klubie SOW we Wrocławiu Klub Imprez na Orientację ORIENTOP. zaprasza na OGÓLNOPOLSKI GÓRSKI MARATON NA ORIENTACJĘ

Koncentracja w Akcji. CZĘŚĆ 4 Zasada Relewantności Działania

MŁODZIEŻ NA GIGANCIE

DOSTARCZANIE USŁUG skrypt rozmowy serwisant wersja 2,

Olaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości

Połóg - rehabilitacja, ćwiczenia po porodzie

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

KONFERENCJA PRASOWA lipiec 2016 roku

Transkrypt:

1 Pierwsze dni, pierwsze tropy W środę 27 sierpnia, pod wieczór, przyjechałem do domu ze Szczytnej, gdzie kierowałem działaniami w sprawie zabójstwa kilkunastoletniej Magdaleny Szkutnik i dosyć szybko po ty, jak wróciłem, zadzwonił do mnie Heniek Tusiński, który był wówczas zastępcą komendanta wojewódzkiego Policji w Wałbrzychu. To właśnie od niego dowiedziałem się, że niedaleko Kudowy Zdrój, na szlaku wiodącym z Dusznik do Karłowa znaleziono zwłoki (w daleko posuniętym rozkładzie) mężczyzny i kobiety, a wszystko wskazuje na to, że prawdopodobnie zabójstwa dokonano na tle seksualnym, albowiem zwłoki są częściowo obnażone w dolnych partiach ciała. Personalia ofiar zostały ustalone w sposób nie budzący wątpliwości, a pierwsze wstępne oględziny przeprowadziła ekipa z Komendy Rejonowej Policji w Nowej Rudzie, teren został zabezpieczony, a ciała zabrano do prosektorium, aby 28 sierpnia przeprowadzić sekcję zwłok. O ile dobrze pamiętam, to sekcję tę przeprowadziła dr. Szczęsna, która w naszej ocenie była najlepszym policyjnym lekarzem z zakresu medycyny sądowej, od czasów dr. Piotra Czajki (majora MO) i dr. Moskala obydwaj z Wrocławia Do Heńka miałem do niego pretensję o to, że nie ściągnięto mnie na miejsce zaraz po uzyskaniu informacji o zwłokach, bo przecież byłem tak niedaleko od tego miejsca. Zbył mnie stwierdzeniem, że mam na karku również dwa trupy, więc nie chciał mi na razie głowy zawracać, ale jutro z samego rana mam się do niego zgłosić, ale zanim to zrobię, mam cały wydział postawić w stan gotowości. Oznaczało to wstrzymanie wszelkich wcześniej zaplanowanych wyjazdów w teren. Pełen niecierpliwej ciekawości czekałem na dzień następny szczególnie zaintrygowany. No i doczekałem się wreszcie i o 07:35 (28 sierpnia) byłem w sekretariacie komendanta wojewódzkiego. Oczywiście wcześniej przekazałem sekretarce, że cały wydział pozostaje na miejscu, a po moim powrocie ma ich wszystkich zwołać do mojego gabinetu na odprawę. Ponadto wszyscy mają już być gotowi do wyjazdu. Czułem, że czeka nas ciężka robota, bo takiego podwójnego zabójstwa jeszcze nie zaliczyliśmy. Owszem, na początku mojej kryminalnej kariery miałem do czynienia z dwoma trupami jednocześnie (małżeństwo Florusów w Dusznikach), ale wówczas oficjalnie uznano, że było to podwójne samobójstwo. Jako milicyjny młokos miałem co do tego wielkie wątpliwości, ale moje zdanie wtedy jeszcze się nie liczyło. Czas pokazał, że miałem jednak rację. Kolejne podwójne zabójstwo zaliczyłem pod koniec lat 80-tych w Świdnicy, kiedy już kierowałem sekcją zabójstw. Wtedy jednak sprawa była prosta, ponieważ od samego początku wiedzieliśmy, że sprawcą jest zięć i ojciec ofiar. Problem polegał na tym, że zdążył nam uciec. Ale to już inna historia, zresztą zakończona sukcesem. Teraz ta nowa zagadka kryminalna od razy wydawała się szczególnie wyjątkowa i jak się okazało mój psi węch mnie nie zawiódł.

2 Gdy tylko pojawiłem się się w sekretariacie komendanta wojewódzkiego, chwilę później przyszedł naczelnik dochodzeniówki Witek Tymoczko (już nie żyje), więc razem weszliśmy do gabinetu Heńka, po którym widać było wyraźnie, że się raczej nie wyspał. Siedział za biurkiem z nieodłącznym papierosem w ręku, a popielniczka wskazywała, że zdążył już wypalić co najmniej ze cztery sztuki. No i oczywiście czarna kawa w szklance, zaparzona w sposób nie wiedzieć czemu nazywany "tureckim". Nie bawił się w żadne ceregiele i zaraz po tym, jak wskazał nam miejsce w fotelach, przeszedł do rzeczy, opowiadając ze szczegółami o tym, co się wczoraj wydarzyło. Z jego rzeczowej narracji dowiedziałem się, że w dniu wczorajszym, około 17:00 został powiadomiony o znalezieniu wpółobnażonych zwłok Roberta Odżgi z Międzylesia i Anny Kembrowskiej z Jastrzębia Zdroju, w Masywie Narożnika, na terenie Parku Narodowego Góry Stołowe, w rejonie działania Komendy Rejonowej Policji w Nowej Rudzie. Wiedząc, że jestem w Szczytnej przy zabójstwie Magdy Szkutnik, postanowił do Karłowa udać się osobiście w towarzystwie Alka B. ps. Sierżant i kierowcy będącego w dyspozycji oficera dyżurnego komendy, aby przejąć kierowanie działaniami policyjnymi. Na miejsce znalezienia zwłok dotarli około godz. 20:00 i zastali tam ekipę z Nowej Rudy, która przeprowadzała wstępne oględziny, a w zasadzie zabezpieczała teren, aby w dniu następnym do szczegółowych oględzin oraz przeprowadzenia penetracji okolicy miejsca znalezienia zwłok, mogła przystąpić ekipa kryminalistyczna i dochodzeniowa z KWP w Wałbrzychu. Działaniami tej pierwszej grupy do czasu przybycia Heńka Tusińskiego kierował Henryk Brudnik, który przyjechał tam ze Szczytnej, gdy tylko dowiedział się o tym dramatycznym odkryciu. Ponieważ w górach zmrok zapada szybciej, a na miejscu nie dysponowali żadnym silniejszym źródłem światła, Heniek podjął decyzję, że zwłoki zostają przewiezione do prosektorium w Kłodzku, a dalsze czynności procesowe i operacyjne przejmie do prowadzenia grupa operacyjno-śledcza Komendy Wojewódzkiej, którą w dniu 28 sierpnia powoła komendant wojewódzki Eugeniusz Mucha. Polecił też wystawić wzmocnione posterunki, zabezpieczające miejsce zbrodni przed ewentualnymi ciekawskimi i cała ekipa zjechała na dół. Pierwsze fragmentaryczne ustalenia, które nam Heniek przedstawił, wskazywały, że Anna Kembrowska z Jastrzębia (woj. górnośląskie) i Robert Odżga z Międzylesia, 15 sierpnia wyszli na szlak niebieski z miejscowości Różanka koło Międzylesia, z zamiarem dotarcia w dniu 17 sierpnia do Karłowa, gdzie mieli uczestniczyć w obozie naukowym zorganizowanym przez Akademię Rolniczą z Wrocławia. Ponieważ zaginęli, rodzina zorganizowała poszukiwania w wyniku czego 27 sierpnia, około 16:20, ich zwłoki zostały odnalezione przez grupę poszukiwawczą złożoną z ratowników wałbrzysko-kłodzkiej grupy GOPR i funkcjonariuszy Straży Parkowej. Heniek przekazał nam też, że na pewno mamy do czynienia z zabójstwem na tle seksualnym, połączonym z rabunkiem, na co wskazują częściowe obnażone zwłoki chłopaka i dziewczyny, a także brak plecaków. Przyczyna zgonu jeszcze nie ustalona, ale mająca mieć miejsce w dniu 28 sierpnia sekcja zwłok, na pewno pozwoli nam na uzyskanie wszystkich najbardziej istotnych dla nas informacji dotyczących przyczyny i czasu zgonu. Chociaż wyraził też swoje wątpliwości, co do faktycznych możliwości uzyskania takich danych, albowiem zwłoki znajdowały się w stanie silnego rozkładu, co

3 spowodowane było wysokimi temperaturami, jakie od wielu dni panowały na Dolnym Śląsku. Wiadomym nam było z długoletniej praktyki, że zwłoki w stanie rozkładu raczej mało nam powiedzą, ale dla nas każda, nawet najdrobniejsza, informacja była szczególnie ważna i niezwykle istotna. Przekazał nam też, że jeszcze w dniu dzisiejszym zostanie wydana decyzja komendanta Muchy o powołaniu wojewódzkiej grupy operacyjno-śledczej, której kierownictwo zostanie mi powierzone. Jeszcze dziś mamy z Witkiem przedstawić skład grupy, która otrzyma do dyspozycji trzy samochody służbowe i jeszcze dziś cała ekipa ma wyjechać do Karłowa. Uzgodniłem z Witkiem, że za jakieś 20 minut przyjdą do mnie wyznaczeni przez niego dochodzeniowcy, aby wziąć udział w odprawie i rozeszliśmy się, by rozpocząć przygotowania do wyjazdu. Po powrocie do wydziału poprosiłem do siebie swego nieformalnego zastępcę Ryśka Nowakowskiego, Jurka Krzana (kierownika sekcji zabójstw) i Jurka Konarzewskiego, który od jakiegoś czasu pełnił funkcję konsultanta operacyjnego wydziału. Przekazałem im co dowiedziałem się od Heńka i przystąpiliśmy do typowania członków naszej ekipy. Po krótkim czasie ustaliliśmy jej skład, w którym znalazło się 10 funkcjonariuszy wydziału kryminalnego KWP, po dwóch funkcjonariuszy z wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną, z wydziału przestępstw gospodarczych, z wydziału ds. narkotyków, z wydziału kryminalnego KRP w Wałbrzychu, z wydziału kryminalnego KRP w Nowej Rudzie, z wydziału kryminalnego KRP w Dzierżoniowie i trzech funkcjonariuszy z wydziału dochodzeniowo-śledczego KWP w Wałbrzychu. 1 Wszystkie kandydatury spoza mojego wydziału były oczywiście od ręki uzgodnione z szefostwem komend powiatowych i naczelnikami wydziału Przestępczości Gospodarczej, Przestępczości Zorganizowanej i Wydziałem Narkotyków. Poza trzema samochodami, jakie otrzymaliśmy do dyspozycji, do dyspozycji otrzymaliśmy po jednym samochodzie operacyjnym z wydziałów narkotyków, PZ i PG. Oczywiście do wszelkich naszych działań mieli włączyć się, w miarę zgłoszonych przez na takich potrzeb, policjanci w wydziału kryminalnego i dochodzeniowego Komendy w Nowej Rudzie, Kłodzku, Dzierżoniowie i z Wałbrzycha, co zostało telefonicznie uzgodnione przez Heńka Tusińskiego w komendantami tych jednostek. Wszystko działo się w niesamowitym tempie. W pokoju Ryśka Nowakowskiego zebrali się powołani do grupy policjanci z terenu Wałbrzycha. Tym z Dzierżoniowa, Kłodzka i Nowej Rudy przekazaliśmy, że mają jechać do komisariatu w Kudowie i tam na nas oczekiwać. Oczywiście poleciłem, aby byli należycie wyekwipowani (o czym dalej). Sprawa była tak bulwersująca, że szefostwo wszystkich tych jednostek nie robiło żadnych trudności i wydelegowanych funkcjonariuszy do Kudowy wysłało swoimi samochodami służbowymi. Nie musiałem ich zapoznawać z sytuacją, albowiem uczynił to dokładnie Alek, który jako jedyny z wydziału był na miejscu ujawnienia zwłok. Przedstawiłem im natomiast skład grupy operacyjno - śledczej, do której ostatecznie włączyłem: 1 Skład tej grupy szybko, bo już po dwóch dniach uległ częściowej zmianie osobowej, ale nie jest to dla tej opowieści istotne.

4 Na stanowisku dowodzenia w wydziale kryminalnym KWP w Wałbrzychu fotografia z 1997 roku 2 - wydział kryminalny KWP 10 +1 osób, - wydział d/w z przestępczością zorganizowaną KWP 1 osoba, - wydział PG KWP 1 osoba, - wydział narkotyków KWP 3 osoby, - wydział kryminalny KRP w Wałbrzychu 2 osoby - wydział kryminalny KRP w Dzierżoniowie 1 osoba, - wydział kryminalny KRP w Nowej Rudzie 2 osoby. - wydział dochodzeniowi - śledczy KWP 2 osoby. 2 Fotografia z zasobów prywatnych.

5 Tak więc GO liczyła, łącznie ze mną, 23 osoby i do dyspozycji miała 2 samochody ze stanu wydziału kryminalnego, 1 z wydziały transportu KWP, oraz po jednym z wydziałów PG, PZ i Narkotyków. Przed wyjazdem nakazałem im wszystkim pobrać kamizelki kuloodporne, kamizelki odblaskowe, broń osobistą oraz 4 szt. KBK AK, karabin snajperski SWD wraz z amunicją, kajdanki, radiostacje nasobne i jedną tzw. bazową, noktowizory i lornetki oraz latarki. Poinformowałem ich, że najprawdopodobniej w dniu dzisiejszym wrócimy jeszcze do Wałbrzycha, ale następne dni będziemy już spędzać na miejscu, czyli nocować w zorganizowanej bazie. Muszą się więc w dniu następnym odpowiednio przygotować do dłuższego pobytu poza domem, a między innymi zabrać stosowne ubranie do chodzenia po górach i lesie. Kiedy już to wszystko omówiliśmy, a grupa była gotowa do wyjazdu poinformowałem Heńka Tusińskiego, że jesteśmy gotowi do odprawy służbowej i po krótkiej chwili zjawił się w moim gabinecie. Jak zwykle na początku przedstawił sytuację operacyjna i nasze zadania, a następnie przeszedł do konkretów: 1. Grupa Operacyjna instaluje się do odwołania w utworzonej bazie w Kudowie Zdroju, 2. Kierownictwo działań Grupy Operacyjnej krypt. Narożnik obejmuje naczelnik wydziału kryminalnego KWP, 3. Odpowiedzialność za działania procesowe przejmuje Henryk Brudnik, 4.Wszyscy członkowie GO mają natychmiast uruchomić wszelkie istniejące źródła operacyjne (pozyskiwać nowe), a także drobiazgowo sprawdzać każdą uzyskaną informacje,3 5. Dzień 28 sierpnia przeznaczony jest na działania organizacyjne, a także na zebranie i przeanalizowanie wszystkich informacji, jakie do tej pory udało się zebrać policjantom z Kudowy, Dusznik, Radkowa, Polanicy, Szczytnej,Nowej Rudy i Kłodzka, 6. W dniu 29 sierpnia penetracja terenu, z udziałem funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej, Bataliony Piechoty Górskiej z Kłodzka i strażników Parku Narodowego Góry Stołowe, 7. Broń palna (poza osobistą) pozostaje pod bezpośrednim nadzorem kierownika GO (grupy operacyjnej), 8. Naczelnik wydziału - kierownik GO Narożnik ma uprawnienia żądania pomocy z pionów prewencji poszczególnych jednostek policji z terenu województwa, 9. Bezwzględny zakaz spożywania alkoholu, Akurat to ostatnie polecenie Heńka chłopaki skwitowali nieskrywanymi uśmieszkami, na które zresztą on nie zareagował i myślę, że całkiem świadomie. Po zakończeniu odprawy i załadowaniu sprzętu na samochody wyjechaliśmy do Kudowy Zdr. Była chyba godzina 10:00 dnia 28 sierpnia 1997 roku. I około godz. 12-tej pojawiliśmy się w komisariacie Policji w Kudowie. Wstępnie przyjąłem, że baza nasza mieścić się będzie w jednym z pomieszczeń tamtejszego komisariatu. Gdy już byliśmy 3. Oczywiście polecenie tego rodzaju zostało skierowane do wszystkich funkcjonariuszy w województwie, a za pośrednictwem Biura Kryminalnego KGP, do wszystkich policjantów w kraju.

6 na miejscu w pełnym składzie, dokonałem podziału grupy na kilka trzyosobowych zespołów i wyznaczyłem ich kierowników. Głównym ich zadaniem było jak najszybsze przeprowadzenie, z udziałem policjantów z dochodzeniówki, przy pomocy strażników parkowych, penetracji miejsca zabójstwa i najbliższych okolic, w celu ujawnienia jakichkolwiek śladów mogących mieć związek z zabójstwem. W tym samym czasie na terenie miejsca znalezienia zwłok pracowały już ekipy dochodzeniowo-śledcze z udziałem ekspertów kryminalistyki z KWP, którym pomagali funkcjonariusze z tych pionów z KRP w Nowej Rudzie wysłane z samego rana z polecenia komendanta Muchy - ale ich zadaniem było dokładne sprawdzenie tego miejsca i zabezpieczenie jak największej ilości śladów, które mogłyby następnie stanowić materiał dowodowy. Natomiast trzy zespoły (razem 9 ludzi) skierowałem do przeprowadzenia swoistej kwerendy wśród policjantów z Kudowy i KRP w Kłodzku oraz Nowej Rudzie, czyli zebranie wszelkich informacji, jakie mogły mieć związek z tym zabójstwem. Nie musiałem ich szczególnie instruować, ponieważ w zdecydowanej większości byli do bardzo doświadczeni funkcjonariusze operacyjni i dochodzeniowi, którzy na niejednej sprawie kryminalnej zęby zjedli. Wystarczyło skierować ich w odpowiednie rejony i tylko w głównych zarysach przedstawić zadania stojące przed nimi, aby być spokojnym, ze doskonale dadzą sobie radę. Natomiast Jurek Krzan, którego uczyniłem swoim zastępcą, i Dziadek, zostali obarczeni zorganizowaniem stałej bazy operacyjnej, tj. rozmieszczeniem sprzętu, podłączeniem sieci telefonicznej (otrzymaliśmy własną, aby nie obciążać kudowskiego komisariatu), rozstawienie biurek, maszyn do pisania, podłączenie naszej radiostacji bazowej, której długą i dosyć grubą antenę Dziadek musiał umieścić na dachu komisariatu. Pomogli mu w tym miejscowi policjanci, bardzo zainteresowani naszymi poczynaniami, angażujący się spontanicznie ze wszystkich sił w organizowanie nam wszelkiej pomocy. Ja natomiast zająłem się organizowaniem bazy noclegowej i organizację działań penetracyjnych wyznaczonych na dzień następny. Skontaktowałem się też z kierownictwem Domu Wczasowego Straży Granicznej w Dusznikach przy ul. Zdrojowej 8 i uzyskałem ich zgodę na bezpłatne wynajęcie niezbędnej ilości pomieszczeń do zakwaterowania całej grupy, a także miejsca parkingowe dla naszych pojazdów. Mogliśmy się tam rozlokować już od rana dnia następnego. Tymczasową bazą operacyjną stał się jeden z niewielkich pokojów, jaki do naszej dyspozycji przeznaczył komendant komisariatu w Kudowie Zdrój. Uznałem, że na razie będzie to najbardziej odpowiednie miejsce na naszą bazę, ponieważ z Nowej Rudy było dosyć daleko, a musieliśmy liczyć się bardzo z czasem, no i mimo wszystko z Kudowy do Karłowa było znacznie bliżej. Ponadto i w Dusznikach i w Radkowie, w tamtejszych komisariatach po prostu nie było dla nas miejsca. Nie mniej jednak, brałem pod uwagę sugestie kierownictwa kudowskiego komisariatu, że tak duża grupa ludzi i ruch jaki się będzie na terenie komisariatu, siłą rzeczy, odbywał, w znacznym stopniu może zdezorganizować jego pracę. Dlatego też już od początku rozpocząłem szukanie jakiego innego miejsca, które mogłoby nam zapewnić zorganizowanie, jak najszybciej, sprawnie działającej bazy operacyjnej, niezbyt odległej od miejsca naszego zakwaterowania.

7 Nasza baza w komisariacie w Kudowie4 Kiedy już wszystko zostało załatwione poprosiłem Heńka Brudnika (który do Kudowy przyjechał ze swoim kolegą z wydziału dochodzeniowo-śledczego, Zbyszkiem S., zwanym Docentem ) o szczegółowe informacje na temat jego wczorajszych ustaleń, opartych na rozmowach z rodzicami i innymi osobami, do których udało się mu dotrzeć zaraz po ujawnieniu zwłok studentów. Zbyszek S. po krótkiej z nami rozmowie wrócił do Kłodzka, aby wziąć udział w sekcji zwłok, by jak najszybciej przekazać nam informacje o przyczynie zgonu i ewentualnych obrażeniach, jakich zapewne doznały ofiary przed zadaniem im śmierci. 4 Fotografia z zasobów prywatnych. Na pierwszym palnie Jurek Krzan i Jurek Konarzewski ps. Dziadek. Z tyłu ja z kałachem w ręku. Obok Alek ps. Sierżant.

8 Z ustaleń, jakich w dniu poprzednim dokonał Heniek Brudnik, wynikało, że Anna i Robert przed wyjazdem na obóz szkoleniowy Akademii Rolniczej przez kilkanaście dni przebywali na Podlasiu u babci Anny Kembrowskiej, a później wyjechali na Mazury, gdzieś w rejon Puszczy Piskiej, a także - bardzo krótko w Warszawie. Po tej letniej wędrówce rozstali się i każde z nich pojechało do swego domu. Umówili się na spotkanie u Roberta na 2 dni przed wyruszeniem do Karłowa, a więc najprawdopodobniej Anna Kembrowska do Międzylesie przyjechała 13 sierpnia. Wyruszając do Karłowa postanowili, że znanym im niebieskim szlakiem5 dotrą tam na piechotę, więc zabrali ze sobą niewielki namiot, karimaty i inne rzeczy niezbędne do biwakowania pod gołym niebem. Anna i Robert przed wyjściem na szlak 6 W piątek, 15 sierpnia, ojciec Roberta zawiózł ich swoim samochodem do miejscowości Różanka, oddalonej niewiele ponad 6 km od Międzylesia. Tam się z nim pożegnali i wyruszyli na szlak. Planowali dotrzeć do Karłowa 17 sierpnia, albowiem dzień później rozpoczynał się obóz naukowy Akademii Rolniczej, którego Anna była jedną z organizatorek i bardzo zaangażowała się w to studenckie przedsięwzięcie. Nie udało się ustalić gdzie nocowali z 15 na 16 sierpnia, ale na pewno w tym dniu dotarli do Dusznik Zdroju, ponieważ 17 sierpnia, około godz. 10:00 Anna skontaktowała się ze swoją matką, telefonując do niej z Dusznik. Przekazała jej, że nocowali w tym uzdrowisku i zaraz wyruszają na szlak. Była bardzo szczęśliwa, śmiała się i opowiadała, że byli w miejscowej pijalni, gdzie na zapas opiła się wodą zdrojową. Na zakończenie poinformowała matkę, że zaraz wyruszają na szlak, a dotarcie do Karłowa zajmie im 5. Szlak niebieski wiodący z Dusznik, przez Skały Puchacza, Lisią Przełęcz, Narożnik do Karłowa i dalej do Pasterki. 6. Foto. Z reportażu TVP Wrocław pt. Raport. Morderstwo w górach z września 1997 roku.

9 około 3-4 godziny, albowiem mają do przejścia już tylko 10 kilometrów. I to była ostatnia z nią rozmowa. Przez kilka dni rodzice Anny nie otrzymali od niej żadnych informacji, ale byli przekonani, że będąc na odludzi nie mają możliwości kontaktu. Dlatego, kiedy 23 sierpnia, o godz.10-tej rano, zadzwonił się do nich kolega Anny z roku z zapytaniem, dlaczego Anny i Roberta nie ma na obozie, bardzo się zdenerwowała poinformowała go o telefonicznej rozmowie z córką. Ponieważ bardzo ich to niepokoiło, jeszcze tego samego dnia, wszystkie swe obawy przekazali rodzicom Roberta, którzy od razu pojechali do komisariatu w Dusznikach, gdzie dyżurnemu zgłosili, że Anna i Robert zaginęli na szlaku. Policjant ten zapewnił ich, że zostaną podjęte odpowiednie kroki, i gdy tylko coś zostanie ustalone, zostaną jak najszybciej powiadomieni. Natomiast pan Odżga skontaktował się telefoniczne i miejscową komendą policji, ale został tam raczej zlekceważony, ponieważ funkcjonariusz, z którym rozmawiał, uznał, że sprawa nie należy do kompetencji tej jednostki. W związku z czym 24 sierpnia zadzwonił do posterunku Policji w Radkowie, gdzie złożył zawiadomienie o zaginięciu córki i jej partnera. Policjant, z którym rozmawiał, zapewnił go, że podejmie stosowne kroki, ale jak się szybko okazało nie uczynił nic i informację mu przekazaną po prostu zlekceważył. W dniu 25 sierpnia (w poniedziałek) ojciec Anny przyjechał do Międzylesia i przez prawie pół dnia usiłowali uzyskać jakąkolwiek informację o swych dzieciach, wydzwaniając do komisariatu w Dusznikach, komendy rejonowej w Kłodzku i oficera dyżurnego w KWP w Wałbrzychu. Jednakże nieodmiennie uzyskiwali odpowiedź, że Policja nic w tej sprawie nie wie, albowiem nie prowadzi akcji poszukiwawczej z powodu braku stosownego zgłoszenia o zaginięciu. Czymś niewytłumaczalnym zdaje się być to, że nikt z funkcjonariuszy, z którymi rozmawiali nie zareagował z jakąś naturalną, ale też i zawodową ciekawością, i nie spytał się dokładnie, o co chodzi i dlaczego policja ma posiadać jakieś informacje na temat dwójki młodych ludzi, jeżeli nie ma oficjalnego zgłoszenia o zaginięciu. Mnie najbardziej zafrapowała informacja, że ojciec Anny rozmawiał o zaginięciu z oficerem dyżurnym KWP, a ten co powinno być uczynione z tzw. automatu nie przełączył tej rozmowy na wydział kryminalny, czyli mówiąc krótko, do mnie. Prawdopodobnie wcześniejsze o dwa dni znalezienie zwłok studentów, mogłoby w znacznym stopniu przyczyni się do zabezpieczenia większej ilości śladów, co dla kryminalistycznego aspektu śledztwa miałoby ogromne znaczenie. Górę wzięło jednak najzwyklejsze w świecie ludzkie zobojętnienie i chyba prymitywne lenistwo, a także totalna niekompetencja tych funkcjonariuszy. Rodzice Anny i Roberta Bardzo byli zdenerwowani i zbulwersowani przypuszczeniem, wyrażonym przez oficera dyżurnego w Kłodzku, że ich dzieci mając przy sobie paszporty, jak to młodzi, aby się trochę zabawić, prysnęli na wycieczkę do Czechosłowacji i na pewno niedługo wrócą. Należy więc spokojnie czekać i policjantom takimi sprawami głowy nie zawracać. Jednym słowem dyżurny z tej jednostki okazał się takim samym nieprofesjonalnym urzędnikiem, jak ten z Dusznik i Radkowa. Niestety, tak bywa. Ponieważ policja nie miała o Annie i Robercie żadnych informacji, nawet takiej, czy została wszczęta akcja poszukiwawcza, postanowili sami ją zorganizować po południu (25 sierpnia) zwrócili się do miejscowej grupy GOPR, a konkretnie do Zbigniewa Jagielaszka z Międzygórza, który wziął na siebie cały ciężar zorganizowania grup poszukiwawczych, złożonych z doświadczonych ratowników wałbrzysko-kłodzkiej grupy

10 GOPR i jak się okazało, uczynił to bardzo szybko i skutecznie, albowiem poszukiwania rozpoczęto już 26 sierpnia około godziny 13:30. W akcji brało udział trzynastu ratowników górskich, podzielonych na cztery grupy, oraz trzy psy przeszkolone w poszukiwaniach osób. Brutus z grupy wałbrzysko -kłodzkiej, Bart z tej samej grupy, ale pochodzący ze Świdnicy i Granit z grupy karkonoskiej z Jeleniej Góry, ze swym panem i przewodnikiem Piotrem Lisowskim. Niestety, w pierwszym dniu, mimo że poszukiwania trwały do późnych godzin nocnych, ale nie przyniosły żadnego rezultatu. Zbigniew Jagielaszek, organizator akcji poszukiwawczej GOPR 7 Ratownicy zakładali, że studenci mogli wpaść do jednej z licznych rozpadlin skalnych i zostać czymś przygniecionym, co nie pozwalało im na samodzielne wydostanie się z takiej pułapki, więc teren poszukiwań obejmował szczególnie tego rodzaju miejsca. Jedna z grup, w drugim dniu poszukiwań (27 sierpnia), ruszyła na na szlak od strony Karłowa i około godziny 14:00 pies zaczął wskazywać, że coś wyczuwa, a po chwili ratownicy sami poczuli dosyć ostry zapach rozkładającego się mięsa. Weszli za psem do lasu przy skale Narożnik i już po paru minutach zauważyli ciało mężczyzny, a chwile później, w odległości około 8 metrów, ciało dziewczyny. O godzinie 14:20 szokującą informację o znalezieniu zwłok, przekazali drogą radiową Zbigniewowi Jagielaszkowi, który od razu powiadomił tym fakcie członków pozostałych grup, a także dyżurnego w Nowej Rudzie, gdzie komendantem był mój dawny kumpel z wydziału kryminalnego KWP, podinsp. Franciszek Korbal 8 ps. Franko, który natychmiast podjął decyzję o wysłaniu tam patrolu z sekcji kryminalnej. Został też powiadomiony również oficer dyżurny KWP w Wałbrzychu, który z kolei informacje tą przekazał Henrykowi Tusińskiemu.9 7. Foto. z reportażu pt. Raport. Morderstwo w górach TVP we Wrocławiu z września 1997 roku. 8. Już nie żyje, a jego grób znajduje się na cmentarzu w Polanicy Zdrój. 9 To, o czym piszę w tym miejscu zostało ustalone w czasie przesłuchań świadków, ale zamieszczam to w tej części, aby zachować spójność narracji.

11 W akcji poszukiwawczej - członkowie Wałbrzysko-Kłodzkiej Grupy GOPR10 10. Fotografia pochodzi z reportażu pt. Raport. Morderstwo w górach TVP we Wrocławiu z września 1997 roku.

12 Podejścia na Narożnik od strony Karłowa11 Powiadomiono też rodziców Roberta i przebywającego u nich ojca Anny, dla których wiadomość ta była olbrzymim szokiem, tym bardziej, że jeżeli chodzi o pana Kembrowskiego, to zrobiono to naprawdę w sposób odbiegający o wszelkich zasad postępowania w takich przypadkach. Dlatego też usilnie nalegał, a właściwie prosił, aby informacji tej policjanci nie przekazywali jego żonie, która całkiem niedawno przeszła poważny wylew (udar mózgu) i jeszcze nie powróciła do pełnej formy psychicznej i fizycznej. On sam powiadomił o tym swojego syna, oficera Wojska Polskiego,który mieszkał i służył w Olsztynie, co spowodowało, że bardzo szybko przyjechał on do Międzylesia. Wykorzystując ten fakt, został przesłuchany, co pozwoliło nam na uzyskanie wielu istotnych informacji o osobach, z którymi Anna utrzymywała bliższe kontakty, co później było przez nas wykorzystane w prowadzonych czynnościach. O tym, co wiązało się z Anną i Robertem, Heniek Brudnik dowiedział się od ich rodziców, ponieważ jako pierwszy przeprowadził z nimi w miarę szczegółową rozmowę. Były to bardzo trudne rozmowy z uwagi na ich stan psychiczny, w jakim się znajdowali po uzyskaniu informacji o, tak niespodziewanej, śmierci ich dzieci. Z jego relacji wynikało również, że o zdarzeniu tym dowiedział się w czasie kiedy przebywał w komendzie w Kłodzku i dlatego jako pierwszy z KWP znalazł się tam, zanim pod Narożnik przybył Henryk Tusiński z Alkiem B. 11. Fotografia pochodzi z reportażu pt. Raport. Morderstwo w górach TVP we Wrocławiu z września 1997 roku.

13 Po wysłuchaniu tego, co miał nam do przekazania, podjąłem decyzję, że Henryk pojedzie przesłuchać rodziców Anny i Roberta, a my zaczniemy opracowywać ogólny plan czynności operacyjnych, rozpisać strukturę organizacyjną GO i plan działań operacyjnych, a także projekt rozkazu komendanta wojewódzkiego o powołaniu grupy operacyjno-śledczej kryp. Narożnik, projekty pism do Straży Granicznej, Dyrekcji Parku i do kilku innych instytucji, które jak zakładałem będą musiały nam w naszych działaniach udzielać różnej niezbędnej pomocy. Zresztą o sporządzenie takich dokumentów naciskał Heniek Tusiński, któremu ponoć bez przerwy w tej sprawie ktoś z Biura Operacyjnego KGP siedział na karku. Tak, jak w czasach PRL, tak i później, napisanie planu i innych tego typu podobnych świstków, było dla zwierzchności rzeczą najważniejszą, mającą pierwszeństwo przed każdym innym działaniem. Niekiedy było to dla nas niezwykle uciążliwe. Dokumenty te miałem dostarczyć do sekretariatu komendanta w dniu 29 sierpnia, dlatego pisaliśmy je w trójkę, aby było szybciej. Mówiąc szczerze nie byłem zachwycony częstymi wyjazdami do Wałbrzycha, ponieważ uważałem, iż to w znaczny sposób utrudni mi normalne kierowanie grupą. Wprawdzie miałem całkowite zaufanie do Jurka Krzana i Jurka Konarzewskiego, ale od zawsze uważałem, iż pańskie oko konia tuczy. W jakiś czas po wyjściu Heńka Brudnika, zatelefonował do nas Docent, przekazując wręcz piorunującą informację, że sekcja zwłok, bez żadnych wątpliwości, wykazała, iż obydwie ofiary zostały zastrzelone i to w bardzo charakterystyczny, wiele mówiący, sposób. Robert Odżga miał dwie rany postrzałowe, w tym jedną idącą od podstawy czaszki, za uchem z prawej strony, z wylotem przez oko, natomiast druga rana wskazywała na oddanie strzału prosto między oczy. Natomiast Anna Kembrowska zginęła po oddaniu do niej jednego strzału w środek czoła. Co do innych ewentualnych obrażeń dr. Szczęsna nie mogła się wypowiedzieć z uwagi na zbyt rozległy proces gnilny obejmujący również narządy wewnętrzne. Pamiętać trzeba, że ciała leżały 10 dni w dosyć wysokiej temperaturze sięgającej nawet 30 stopni Celsjusza. I chociaż znajdowały się na dosyć gęstym terenie leśnym, to jednak temperatura zrobiła swoje. Niemniej jednak dr Szczęsna zabezpieczyła wiele wycinków tkanek zewnętrznych i wewnętrznych ofiar, aby przekazać je do dalszych szczegółowych i niezbędnych badań histopatologicznych, toksykologicznych itp. Gdy przekazałem te informacje kolegom, pierwszym który na nie zareagował był Jurek Konarzewski, który w wydziale kryminalnym w Wałbrzychu pracował od końca lat 50tych XX wieku i był dla mnie alfą i omegą jeżeli chodzi o sprawy dotyczące zabójstw, a zwłaszcza z broni palnej. Ja sam w pionie kryminalnym przepracowałem już 17 lat i w tym czasie zaliczyłem wiele dziesiątek spraw o zabójstwa, gdzie sprawca, w chwili ujawnienia zbrodni, nie był znany. 12 A więc żadnym świeżakiem nie byłem, jednak opinia Dziadka zawsze miała dla mnie olbrzymie znaczenie. Pierwszym stwierdzeniem Jurka było, że w taki sposób zabijają fachowcy, a więc sprawca żadnym amatorem nie był, a strzały zostały oddane z całkowicie zimną krwią. Jednym słowem, strzelający wiedział co robi, a jego, z góry zaplanowanym, celem było zabicie tych osób. Nie było to więc zabójstwo przypadkowe. Opinia ta utrzymała się do końca funkcjonowania grupy, której już w pierwszym dniu, jeszcze nieoficjalnie, nadaliśmy kryp. Narożnik. 12. Myślę, ze było ich wtedy około półtorej setki, ponieważ rocznie notowaliśmy średnio 20 zabójstw, z czego ponad połowa, wymagała ustaleń ich sprawców.

14 I nikt nigdy tej pierwszej hipotezy Jurka Konarzewskiego nie obalił, ani nawet nie próbował podważyć. Już miałem dzwonić do Heńka Tusińskiego, kiedy zadzwonił telefon i okazało się, że to on do nas zadzwonił z pretensjami, iż nie meldujemy mu tak ważnej informacji. Był zły, bo okazało się, że komendant Mucha wiedział o użyciu broni palnej wcześniej niż on, a powinno być odwrotnie. Szybko ustaliliśmy, że to wina Docenta, który zanim zadzwonił do nas, szybciutko o tym fakcie zameldował komendantowi wojewódzkiemu. Nie miałem na to żadnego wpływu, ponieważ Docent już taki był i nic nie było w stanie jego zwyczajów zmienić. Uzgodniłem z Heńkiem, że wszelkie istotne szczegóły wynikające z takiego obrotu sprawy, omówimy w dniu jutrzejszym, na porannej odprawie u komendanta. Po jakimś czasie dotarła do nas druga intrygująca informacja, że w odległości około kilometra od miejsca zbrodni, na skraju lasu przy drodze polnej prowadzącej w kierunku na Szczytną, znaleziono dwa plecaki, na których ujawniono ślady krwi. Mogły więc wskazywać, że były własnością zastrzelonych studentów. Plecaki te zostały rozcięte czymś ostrym, a część rzeczy (w tym mały namiot i śpiwory) leżała obok nich. I co najważniejsze, obok plecaków leżała półtoralitrowa plastikowa butelka, w której pozostawały resztki wody. A ponieważ obok tej butelki, w trawie, znaleziono nakrętkę, zaistniała szansa, że na jej powierzchni będzie można ujawnić i zabezpieczyć ślady linii papilarnych, bo bez wątpliwości wodę z tej butelki pił ktoś, kto te plecaki porozcinał. Zaznaczone na mapie miejsca ujawnienia butów,długopisu i plecaków 13 13 Fotografia pochodzi z reportażu pt. Raport. Morderstwo w górach TVP we Wrocławiu z września 1997 roku.

15 Poza tym, w czasie penetracji na tym kierunku ujawniono buty turystyczne Roberta, które ktoś zdjął mu ze stóp. Ślady na sznurówkach pozwoliły przyjąć, że były one przywiązane do plecaka i podczas przedzierania się przez leśne krzaki, sznurówki pękły i buty - prawdopodobnie - w sposób niezauważony przez osobę niosącą plecak, upadły w lesie na ziemię. Ujawniono je w odległości kilkudziesięciu metrów od miejsca porzucenia plecaków. Pomiędzy miejsce, gdzie leżały buty, a tym, gdzie znaleziono plecaki, ujawniono tez leżący w trawie długopis, ale teraz nie pamiętam już, czy stanowił on własność Anny Lub Roberta. Ponieważ jednak nie utrwaliły mi się w pamięci jakiekolwiek czynności związane z poszukiwaniem właściciela długopisu, mogę więc z cała pewnością stwierdzić, że był to długopis którejś z ofiar. Oczywiście na wskazane miejsce natychmiast dotarła grupa grupa techniki kryminalistycznej, która prowadziła oględziny miejsca znalezienia zwłok studentów. Informację natychmiast przekazaliśmy do KRP w Bystrzycy Kłodzkiej, aby powiadomili o tym Heńka Brudnika, który w Międzylesiu miał przesłuchiwać rodziców Anny I Roberta. Należało przywieźć ich do Kłodzka, gdzie zamierzaliśmy okazać im znalezione przedmioty, aby ustalić jak najszybciej, co z tych plecaków zginęło, ponieważ musieliśmy w trybie pilnym zorganizować akcję poszukiwawcza i to w skali całego kraju. Uprzedzając zdarzenia ujawnię, że w wyniku okazania ustalono że zaginęły następujące przedmioty: 1. Aparat fotograficzny Anny, produkcji radzieckiej, marki Zenith TTL o numerach fabrycznych 91028187), wraz z obiektywem Helios z numerem 9119114). Miał on ponadto jeszcze jedną charakterystyczną cechę, której nie chcę i nie mogę wymienić, Identyczny aparat był własnością Anny Kembrowskiej. Fotografia pochodzi ze strony internetowej https://www.google.pl/search?q=aparat+fotograficzny+zenit&tbm=isch&imgi..

16 2. Bardzo charakterystyczny zegarek ręczny Anny, na którego rewersie znajdowały się wygrawerowane słowa 25 lat ZNP, albowiem był to pamiątkowy zegarek, jaki mama Anny otrzymała z okazji 25-lecia Związku Nauczycielstwa Polskiego, Rysunek zegarka wykonany na podstawie opisy rodziców Anny Kembrowskiej 3. Karimata, damska kosmetyczka, pomadka do ust, pieniądze w kwocie ok. 100 zł 4. Zeszyt pamiętnik, w którym Anna opisywała swoje różne wrażenia z turystycznych wędrówek, opisy przyrody, tras turystycznych, itp., 5. Dokumenty: legitymacje studenckie, dowody osobiste i paszporty.

17 Najważniejsze znaczenie dla nas znaczenie miało w miarę szybkie działania skierowane na ustalenie w czyich rękach znajduje się obecnie ten zegarek i aparat fotograficzny, a wiedziałem, że będzie to wymagać skorelowanej akcji całej polskiej policji, a może też i Interpolu. Gdzieś około 17-tej na terenie komisariatu zaczęli pojawiać się członkowie poszczególnych zespołów, więc zarządziłem odprawę, podczas której zapoznaliśmy ich z tak ważnymi wiadomościami, a zwłaszcza o przyczynie śmierci studentów i naszymi pierwszymi sugestiami, co do ewentualnych sprawców. Nie było nikogo, kto miałby do nich jakiekolwiek zastrzeżenia. Po krótkiej dyskusji na ten temat, kierownicy zespołów rozpoczęli relacjonowanie z dokonanych ustaleń i uzyskanych informacji. Było ich zbyt wiele, abym je teraz pamiętał, ale ze wszystkich przebijały się dwie, uzyskane przez dwa zespoły i to w sposób niezależny od siebie. Chodziło o jakiegoś człowieka, ukrywającego się w okolicznych lasach, którego zachowanie było bardzo dziwne. Informacje o nim przekazali pracownicy tzw. dolnego parkingu w Karłowie, z którego wyruszały samochody na górny parking przy Szczelińcu. Tak parking ten wyglądał w sierpniu 1997 roku 14 14. Fotografia pochodzi z reportażu pt. Raport. Morderstwo w górach TVP we Wrocławiu z września 1997 roku.

18 Ruch ten odbywał się w sposób wahadłowy. Z opowieści pracownika funkcjonującego tam kiosku spożywczego i dziewczyny sprzedającej bilety parkingowe wynikało, że 17 sierpnia, w godzinach południowych, pojawił się tam mężczyzna, którego dziwne zachowanie zwróciło ich uwagę i dlatego bardzo dobrze go zapamiętali. Z ich informacji wynikało, że zakupił on jedno piwo za 2,50 zł. i usiadł gdzieś z boku, tak aby się nikomu w oczy nie rzucać. Nie odzywając się do nikogo pił to piwo aż do momentu, kiedy na parking, od strony Kudowy lub Karłowa, wjechały jakieś dwa samochody. Kiedy tylko dało się słyszeć pracę silników, mężczyzna nie dopiwszy do końca zawartości butelki, pozostawił ją i szybko oddalił się do lasu. Ten sam mężczyzna widziany był później po godz. 19:00, kiedy szedł w kierunku szczytu Szczelińca i widziało go kilka innych osób, wg których zachowywał się w sposób sugerujący, iż jest czymś mocno zaaferowany. Policjanci uzyskali od swoich rozmówców dane pozwalające te osoby odszukać, co umożliwiało nam ich dokładne przesłuchanie. Przekazali też, że od jakiegoś czasu, wśród okolicznej ludności, krąży informacja o jakimś groźnym czeskim przestępcy, który się w tych lasach ukrywa, ponieważ jest ścigany prze czechosłowacką policję. Według tych świadków, osobnik Z opisy tego mężczyzny wynikało, że mógł mieć ok. 40 lat, wzrost 180 cm, włosy blond lekko falujące, czesane do góry, ubrany w koszulę flanelową w czarno-czerwoną kratę, stare dżinsowe spodnie i gumiaki, których cholewy wywinięte były na zewnątrz. Informacja ta mocno korelowała informacją uzyskaną przez kolejny zespół, który w czasie rozmowy z pewnym małżeństwem mieszkającym na obrzeżu lasów w okolicach Złotna. Policjanci dowiedzieli się od nich, że 28 sierpnia rano spotkali w lesie mężczyznę, który jak się okazało całkowicie odpowiadał rysopisowi tego osobnika z dolnego parkingu. To znaczy on sam ich zaczepił i jakoś tak niewyraźnie poprosił o jedzenie, mówiąc, że jest bardzo głodny. W zamian za jedzenie zaoferował większą ilość grzybów. Umówili się, że za dwa dni, czyli 30 sierpnia, ok.14:00, on im te grzyby przyniesie do domu, a oni przygotują dla niego jakąś paczkę żywnościową. Według tych ludzi mężczyzna ten nie był Polakiem, ponieważ jego polski był bardzo kiepskiej jakości. Nie pamiętam już kto i dlaczego ochrzcił go mianem Rumun, ale taki właśnie kryptonim mu nadaliśmy. Zespołowi, który tę informacje uzyskał poleciłem ponowne nawiązanie z tym małżeństwem kontaktu w dniu 29-go, celem zorganizowania zasadzki, mającej na celu sprawne zatrzymanie Rumuna. Byłem przekonany, że do tej czynności wystarczy tych trzech kolegów, ale pod wpływem sugestii ' Dziadka uznaliśmy, że akcję tę przeprowadzimy siłami dwóch zespołów, aby mieć pewność, że się nam nie wymknie. Szczegóły mieliśmy ustalić w dniu następnym. Ponieważ para z dolnego parkingu widzianego mężczyznę opisała bardzo dokładnie, postanowiłem, aby w dniu następnym zostali oni dowiezieni do komisariatu w Kudowie, gdzie zamierzałem, po odprawie u komendanta, przywieść naszego rysownika z wydziału techniki kryminalistycznej. Po wysłuchaniu wszystkich informacji poleciłem kierownikom grup sporządzenie (w kopii) zbiorczych notatek urzędowych (kogo, gdzie, kiedy, itp.), aby każda z nich mogła być jak najszybciej przekazana dochodzeniowcom, by mogli te osoby przesłuchać w charakterze świadków. Po załatwieniu tych formalności notatki odebrał Jurek Konarzewski, który jakoś tak samorzutnie zaczął pełnić rolę swego rodzaju sekretariatu, a ja zarządziłem odbój, czyli powrót do domu. Przed wyjazdem umówiłem

19 się telefoniczne z kierownikiem ośrodka wypoczynkowego SG, że po drodze do Wałbrzycha wpadnę do niego (miał na mnie tam czekać w swoim biurze), aby uzgodnić najważniejsze sprawy techniczne i organizacyjne, związane z naszym noclegiem i wyżywieniem. Okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, tak jak wszyscy, bardzo zaintrygowany tym tragicznym wydarzeniem. Niestety wiele mu nie mogłem opowiedzieć (a w zasadzie nie mogliśmy, bo byłem w towarzystwie Jurków i jeszcze jednego z chłopaków), albowiem sami zbyt dużo nie wiedzieliśmy, a opowiadać o tym, co wiemy, z oczywistych powodów, nie mogłem. Zeszliśmy do kawiarni, gdzie posiedzieliśmy jakiś czas przy piwie i pogawędkach, jakie się z reguły przy piwie prowadzi i chyba po godzinie ruszyliśmy do Wałbrzycha. Rano, 29 sierpnia, miałem zameldować się w gabinecie Heńka Tusińskiego. Janusz Bartek Bartkiewicz Wszelkie prawa zastrzeżone. Jakikolwiek sposób wykorzystania bez zgody autora całości lub fragmentów niniejszego tekstu, będzie traktowane jako naruszenie praw autorskich, ze wszystkimi tego konsekwencjami.