Seksuolog: Wykładowca KUL jest uzależnionym od seksu pedofilem KSIĄDZ PROFESOR ZBOCZONY Str. 3 INDEKS 356441 ISSN 1509-460X http://www.faktyimity.pl Nr 32 (753) 13 SIERPNIA 2014 r. Ce na 4,20 zł (w tym 8% VAT) Po raz pierwszy w historii bezsporny fakt istnienia cywilizacji pozaziemskich potwierdzili oprócz amatorskich tropicieli UFO czołowi naukowcy NASA zebrani na specjalnej konferencji w Centrali Agencji Kosmicznej w Waszyngtonie. Skąd ta pewność? Z rachunku prawdopodobieństwa wynika, że istnieją miliony planet z warunkami do życia. Dyrektor NASA Charles Bowden stwierdził: To nieprawdopodobne, byśmy byli sami we wszechświecie. Są też inne przesłanki: setki zdjęć i nagrań UFO (ostatnio w Chile) oraz tajemniczy sygnał radiowy płynący z głębi kosmosu. Str. 17 Str. 13 Str. 6 Rekonstrukcja kosmity rzekomo znalezionego i zoperowanego w Roswell (USA) ISSN 1509-460X Str. 7
2 KSIĄDZ NAWRÓCONY Nr 32 (753) 8 13 VIII 2014 r. FAKTY W odpowiedzi na rosyjskie embargo na polskie owoce i warzywa nasi politycy oraz dziennikarze namawiają do jedzenia jabłek. Tak się składa, że to ludzie polityki i publicyści ponoszą odpowiedzialność za wciągnięcie Polski w ukraińsko-rosyjskie bagno. Oni rzeczywiście powinni jeść za karę wyłącznie jabłka, i to co najmniej przez kilka najbliższych lat. PiS złożył w Sejmie projekt uchwały, który ogłasza, że Władimir Putin jest winny katastrofy malezyjskiego samolotu nad Ukrainą. Bez zbadania faktów! Kaczyński niczym niegdyś Adolf H. straszy wojną z Rosją, choć sam chce ją wywołać. Prezes Kaczyński twierdzi, że Jan Tomaszewski został usunięty z klubu PiS (tak naprawdę sam odszedł) za proputinowskie i antypolskie wypowiedzi. Tomaszewski jest przeciwny rezygnowaniu z mundialu w Rosji w 2018 r. Niestety, głupota nie jest u nas uznawana za antypolską... Ten sam Kaczyński wyzywa od cenzorów firmę reklamową, która zmusiła go do modyfikacji anty-tuskowego hasła: By żyło się lepiej. Sitwie na: By żyło się lepiej. Władzy. PiS ugiął się tylko dlatego, że nie miał wyjścia, bo billboardy były zapłacone. Tak to jest, jak sitwa chce dokopać sitwie. Polityk PO i wiceminister infrastruktury Zbigniew Rynasiewicz (zamieszany w tzw. złotą aferę FiM 31/2014) to gorliwy działacz katolicki. Przez 15 lat zdziałał siedmioro dzieci, w tym równolegle: 4 z żoną kościelną i 3 z partnerką nieślubną. Równocześnie zabiegał też o interesy Rodziny Radia Maryja i zwalczał agencje towarzyskie. I niech ktoś jeszcze powie, że katoliccy politycy nie są prorodzinni. Dzieci Rynasiewicza to nie dotyczy, ale co trzecie dziecko urodzone w Polsce przychodzi na świat w rodzinie żyjącej na progu minimum egzystencji. W tej sytuacji zachęcanie Polaków do rozrodu to popychanie ich do życia w ubóstwie. Ale kogo to obchodzi? Władza sama się wyżywi, a Kościół wyżywi się na władzy. Jacek Kurski wyleciał z Solidarnej Polski. Nie za rozwód, ale za łamanie przepisów drogowych. To o tyle zabawne, że Kurski nigdy się do nich nie stosował. Powiesili go więc za pierwsze lepsze Ziobro i oby już nigdy nie wypłynął w żadnym przeręblu. Komitet Bioetyki PAN ośmiesza bzdury wygadywane przez duchownych z tzw. Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych, zwłaszcza nt. klauzuli sumienia (patrz też str. 26). Naukowcy stwierdzili, że konstytucja nie przewiduje tej klauzuli, a Rada Europy nie uchwaliła, że lekarz czy szpital mogą się na nią powoływać bez ograniczeń. Zaznaczyli, że prawa reprodukcyjne nie są wymysłem, a prawo do aborcji gwarantuje ustawa. No tak, ale polska, a nie watykańska. Biskupi domagają się od resortu zdrowia podania listy szpitali, w których nie dokonuje się aborcji. Mieliby więc zarazem spis tych, którzy aborcji dokonują. Po co taka wiedza biskupom? Będą zastraszać lekarzy lub wysadzać kliniki w powietrze, jak to robili pobożni wariaci w Ameryce? Czy warto było zostawać w ZUS-ie? To pytanie zadali sobie wszyscy ci, którzy zawierzyli państwowej ubezpieczalni i przeczytali raport NIK poświęcony ZUS-owskim finansom. Wynika zeń, że dziura w kasie ubezpieczalni przerosła samą kasę i może sprawić, że w dłuższej perspektywie zabraknie na emerytury. Z pewnością będzie ona wymagać wsparcia z budżetu państwa, czyli z naszych kieszeni. Ale chyba już lepiej postawić na ZUS, niż dalej dotować OFErzystów. Koalicja Postęp i Świeckość chce, by tegoroczne Dni Świeckości w Krakowie stały się największą imprezą tematyczną tego typu w Polsce, wydarzeniem stymulującym intelektualnie humanistów, wolnomyślicieli, ateistów i agnostyków, a nawet wierzących. W tym celu zorganizowała internetową zrzutkę m.in. na sprzęt nagłaśniający. Zagłuszyć Dziwisza? Bezcenne! Rada San Francisco odebrała patronat jednej z ulic Lechowi Wałęsie w uznaniu dla jego kołtuńskiej homofobii. Nowym patronem został Tom Waddell, działacz środowiska homoseksualnego. Idąc za dobrym przykładem, postulujemy zmianę nazwy lotniska im. Lecha Wałęsy w Gdańsku na lotnisko im. Roberta Biedronia. Po 53 urodzinach Baracka Obamy Washington Post opublikował ranking prezentów, jakie prezydent otrzymał od światowych przywódców. Prezent od premiera Tuska gra komputerowa Wiedźmin zajął ostatnie miejsce. Dziennik podkreślił, że Polska trochę przesadziła, dając taki prezent prezydentowi. Cóż, mogło być gorzej: Obama mógł np. dostać relikwiarz zawierający kroplę krwi JPII albo zestaw dowcipów o swych rzekomych polskich przodkach. Nie zgadzam się z ministrem Sienkiewiczem, że Polska jako państwo nie istnieje. Stawiam inną tezę: Polska to największy na świecie zbiór paradoksów na km 2. Dziwią się temu tylko cudzoziemcy, a my większości z nich już nawet nie dostrzegamy i traktujemy jako dopust polskiej natury, rzecz normalną. A to bardzo niedobrze, bo zdziwienie z powodu głupoty, niedorzeczności, braku logiki itp. jest dowodem na zdrowe postrzeganie świata oraz warunkiem wstępnym do przeprowadzenia pozytywnych zmian. Dlatego warto polskie (a raczej wolskie) paradoksy często powtarzać, ogłaszać, przypominać, żeby zapadły w pamięć i sumienie. Ot, taka klauzula sumienia dla normalnych ludzi. Wymienię je teraz (oczywiście nie wszystkie!) z tzw. czapy, bez ładu i składu, dokładnie tak, jak one same mieszają się i przenikają w naszym codziennym życiu, przyprawiając nas o skoki ciśnienia i stan określany modnie z francuska jako ŻENUA Kultywujemy klęski powstań (listopadowe, styczniowe oraz warszawskie) wywołanych nietrafnymi decyzjami polityków i wojskowych, ale prawie zapominamy o zwycięstwach, na przykład o powstaniu wielkopolskim czy sejneńskim. Świat szanuje zwycięzców, a nie przegranych. Rozmowy, debaty traktujemy jak zdradę, spisek, knowanie. Takie wrażenie odnoszą cudzoziemcy oraz nasza młodzież, słysząc opinie o okrągłym stole. Jego piękna idea i sposób przeprowadzenia to nasz towar eksportowy. Niestety, w światowej opinii publicznej dominuje przekonanie, że to Niemcy, a nie Polacy rozsadzili żelazną kurtynę. Polska jako państwo czci wielu bohaterów Kościoła watykańskiego prowadzących antypolską działalność (zdrajca św. Stanisław, zdrajca prymas Hlond, prozelita ks. Skarga, antysemita prymas Wyszyński i in.). W sytuacji braku środków na podstawowe potrzeby społeczne (brakuje 2 milionów mieszkań na wynajem, 700 tys. polskich dzieci jest niedożywionych, brak miejsc w przedszkolach, głodowe emerytury i renty) Polska ma wydać nawet 92 miliardy złotych do 2022 roku na zbrojenia. To procentowo najwięcej (w stosunku do PKB) spośród państw UE. Najwięcej za sprzęt wojskowy zgarną jak zwykle Amerykanie, którzy w zamian za polską krew przelewaną na ich wojenkach fundują nam straty finansowe (niedotrzymany offset za F-16), zniszczone relacje z Rosją, utratę bezpieczeństwa obywateli, zagrożonych odwetowymi aktami terrorystycznymi po naszych zamorskich interwencjach i torturach w polskich więzieniach CIA. Polski rząd i prezydent bezkrytycznie popierają nacjonalistyczne, tradycyjnie antypolskie partie i rządy na Ukrainie, odcinając tym samym polską gospodarkę od największego na świecie rynku zbytu (rosyjskiego). W zamian za ukraińskie embargo na polskie mięso dajemy Ukraińcom doradców, pożyczki i 300 mln zł (na razie) darowizny. KOMENTARZ NACZELNEGO Dziwny ten kraj Nasz podatek od dochodów osobistych, zwany PIT-em, formalnie jest podatkiem progresywnym, czyli bogatsi płacą więcej niż ubodzy. W rzeczywistości w Polsce jako jedynym państwie UE obowiązuje podatek regresywny, czyli więcej płacą ubodzy niż zamożni, a wszystko przez zwolnienia i ulgi dedykowane de facto wyłącznie zamożnym obywatelom. Do tego dochodzi możliwość niepłacenia podatku w kraju, tj. założenia firmy w tzw. raju podatkowym, z czego korzystają najbogatsi. Pomoc społeczna chętniej odbiera dzieci ubogim rodzicom i umieszcza je w placówkach opiekuńczych lub rodzinach zastępczych, zamiast udzielać im wsparcia. I to mimo że opieka nad dzieckiem w placówce lub rodzinie zastępczej kosztuje państwo nawet 7 tysięcy na miesiąc, zaś maksymalny zasiłek z pomocy społecznej dla rodzin sięga 500 złotych. Stawki żywieniowe w szpitalach sięgają maksymalnie 3 4 złotych dziennie. Stawka dla osadzonych w zakładach karnych wynosi 6 zł. Polskie elektrownie Bełchatów i Konin-Adamów-Pątnów produkują najtańszy prąd w UE. Polacy płacą za niego (w proporcji do zarobków) najwięcej w Unii. Pomimo wysokich cen energii i ogromnych zysków firm energetycznych nasze sieci przesyłowe należą do najbardziej wyeksploatowanych w Europie, co powoduje straty prądu rzędu 9 procent. W ramach akcji podniesienia standardów ekologicznych w Polsce, za pieniądze z budżetu państwa i UE, stawia się gdzie popadnie szkodliwe dla środowiska tandetne (chińskie) wiatraki i kotły na biomasę. Nauki ścisłe (matematyka, fizyka, chemia i biologia), na których opiera się współczesny postęp techniczny, polskie władze oświatowe traktują najgorzej. W tygodniowym rozkładzie lekcji jest więcej godzin religii niż tych przedmiotów. Absolwenci polskich szkół, pomimo katechezy od przedszkola, mają niemal zerową wiedzę o Kościele katolickim i jego dogmatach. Mimo iż miliony Polaków legitymują się wyższym wykształceniem, brakuje specjalistów w wielu dziedzinach i sektorach gospodarki, w tym w budownictwie. Szkolnictwo zawodowe dogorywa. Polscy informatycy są zaliczani do światowej czołówki, a polskie systemy komputerowe obsługujące administrację należą do najgorszych na świecie. Żaden z wprowadzanych po 1990 roku programów informatyzacji urzędów nie zakończył się w terminie, nie był wolny od błędów i wad. Polscy informatycy i geodeci przygotowali najdoskonalszy na świecie system prognozowania skutków ewentualnych powodzi i potopień. Pozwala on na precyzyjne wyznaczenie stref ochronnych, na których nie wolno nic budować. Tymczasem urzędy chętnie zgadzają się na budowę domów i fabryk na obszarach zalewowych. Ciąg dalszy, niestety, nastąpi... JONASZ PS Proszę, nadsyłajcie na adres redakcji przykłady polskich paradoksów, które dostrzegacie (temat: paradoksy III RP). Zbierzemy je na koniec do kupy i tę kupę wyślemy premierowi i prezydentowi.
Nr 32 (753) 8 13 VIII 2014 r. GORĄCY TEMAT 3 Ksiądz Walerian S. jest emerytowanym profesorem teologii duchowości katolickiej KUL oraz twórcą sekcji teologii duchowości na tej uczelni. Rydzykowy Nasz Dziennik nazywa go kapłanem wybitnym, a w środowisku naukowym jest osobą bardzo szanowaną, nic więc dziwnego, że o jego towarzystwo zabiegało wiele osób, w tym studenci i parafianie ze wsi, gdzie mieszkał jako czynny ksiądz. Według zeznań świadków, z którymi rozmawialiśmy, szczególnie upodobał sobie rodziny z małymi dziećmi. Opinia seksuologa wykaże później, że chciał w ten sposób zbliżyć się do młodych chłopców i zdobyć ich bezgraniczne zaufanie. Tak właśnie było z naszym rozmówcą, 34-letnim dziś Piotrem H., który zna ks. Waleriana od dziecka. Opowiedział nam, że duchowny był bardzo częstym gościem w jego domu. Z zagranicznych wojaży, niedostępnych wtedy dla ogółu, przywoził słodycze i inne prezenty. Kilkuletni wówczas Piotr był księdzem oczarowany, podobnie zresztą jak jego rodzice. Kiedyś już ks. Walerian zdobył bezgraniczne zaufanie rodziny H., zaczął zapraszać Piotra do swojego domku letniskowego na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim pod pretekstem odciążenia rodziców i zorganizowania chłopcu wakacyjnego wypoczynku. 34-latek opowiedział nam, jak wyglądały takie wakacyjne wypady do księżowskiej daczy. Miałem wówczas 12 lat. Rodzice nie widzieli w tym nic złego, bo już wcześniej ksiądz mnie latem zabierał. Chętnie poszedłem. Usiedliśmy razem przed telewizorem. W pewnym momencie przewrócił mnie na kanapę i zaczął się na mnie kłaść. Dotykał mnie po pośladkach, potem mojego rozporka, sprawdzał czy mam erekcję. Domagał się, żeby też go dotykać. Kierował moje ręce w kierunku swojego krocza. Próbował mnie całować, masturbował mnie. Sparaliżował mnie strach. Nie byłem w stanie uciekać ( ). Później rozpiął swoje spodnie i kazał mi włożyć rękę, miał erekcję. Nie rozumiałem wtedy, że ejakulował. Ocierał się o mnie, łapał za rozporek. Po wytrysku szedł spać wspomina Piotr. Podobne sytuacje zdarzyły się jeszcze kilkakrotnie. Jako przyjaciel rodziny duchowny miał swobodny kontakt z nastolatkiem, który latem bardzo często u niego bywał. Piotr twierdzi jednak, że nie jest jedyną ofiarą księdza. KULtywator seksu Były wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego został oskarżony o pedofilię. Dzięki zeznaniom ofiar i opinii biegłego sądowego sprawą księdza zajmie się Watykan. Pamiętam, jak przyjechał do niego jakiś chłopak. Na oko w moim wieku. Kiedy go zobaczyłem, od razu wiedziałem, że on też jest molestowany. Chodził osłupiały, zlękniony, blady Doskonale go rozumiałem opowiada H. Ksiądz Walerian S. dobierał się do swojej ofiary na rozmaite sposoby. Do Piotra mówił na przykład, że ma on zbawienny wpływ na jego chorą prostatę. Dopiero po osiągnięciu pełnoletności Piotr zdał sobie sprawę, że ks. Walerian, jego dotychczasowy guru, jest zwykłym pedofilem, który wyrządził mu ogromną krzywdę. Nie powiedział o tym jednak nikomu, bo bał się konsekwencji, powszechnego upokorzenia. Był pewien, że nikt nie uwierzy w oskarżenia 18-latka wobec szanowanego profesora KUL. Mijały lata, a w H. budziło się coraz więcej odwagi. W końcu do przerwania milczenia przekonały go liczne publikacje na temat pedofilii w Kościele katolickim i pierwsze kary dla sprawców tych czynów. Pełnoletność osiągnął 16 lat temu, a więc w świetle Kodeksu karnego w jego przypadku przestępstwo pedofilii się przedawniło, bowiem skończył 30 lat, a to ustawowy maksymalny wiek, kiedy ofiara może skarżyć swojego oprawcę. W związku z tym ks. Walerian przed świeckim sądem, niestety, nie stanie, ale dzięki staraniom Piotra odpowie (oby!) przed lubelską kurią, która prowadzi już w tej sprawie postępowanie. Ofierze nie chodzi o żadne odszkodowanie chce tylko sprawiedliwości i wydalenia duchownego ze stanu kapłańskiego. Napisał list do lubelskiej kurii, w którym przyznał, że padł ofiarą molestowania seksualnego przez księdza. Ta, o dziwo, szybko się sprawą zajęła. Piotr został wezwany na przesłuchanie, gdzie czekał na niego członek kościelnego Zespołu ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży oraz kanclerz kurii. Przed rozpoczęciem zeznań przyznał, że jest ateistą, a mimo to sutannowi śledczy kazali mu przysięgać na Biblię, co miało utwierdzić ich w przekonaniu, że będzie mówił prawdę. Opowiedział im wszystko ze szczegółami. Kościelni wezwali jeszcze na dywanik jego ojca, a do matki wybrali się osobiście ze względu na jej niepełnosprawność. Choć oboje rodzice są bardzo wierzący, trzymają stronę syna są pewni, że mówi prawdę. Na wniosek kurii sprawą zajął się biegły sądowy w dziedzinie seksuologii. Jego opinia jest dla ks. Waleriana miażdżąca. Uwiarygodnia zeznania ofiary i sugeruje, że jej oprawca cierpi na zaburzenia seksualne. W raporcie biegłego czytamy, że oświadczenia Piotra H. zawierają wewnętrzną logiczną zgodność. Brak jest w nich rozbieżności. Zawierają właściwą strukturę ( ). (Piotr H. dop. red.) opisuje interakcję, ukazuje związek, jaki zachodził między nim a sprawcą. Jego wypowiedzi spełniają też kryterium expressis verbis (słowa wypowiedziane dobitnie dop. red.) ( ). Również czas zgłoszenia przestępstwa, około 20 lat później, jest charakterystyczny dla ofiar przemocy seksualnej w dzieciństwie. Podczas doświadczania przemocy u dziecka wyłącza się w mózgu hipokamp (element układu limbicznego mózgu dop. red.) odpowiedzialny za pamięć świadomą. Dziecko, żeby się chronić przed traumą związaną z przemocą, stara się o tym zapomnieć. Dopiero w życiu dorosłym jakiś impuls (np. nagłaśnianie w mediach podobnych spraw) powoduje powrót pamięci dotyczącej przeżyć i obrazów związanych z nadużyciem seksualnym w dzieciństwie. Zdaniem seksuologa duchowny przyzwyczajał rodziców chłopca do różnych, często dwuznacznych zachowań (ciągłe przytulanie, całowanie w usta, sadzanie na kolanach itp.), a kiedy już zdobył jego pełne zaufanie, zaczął go molestować. W raporcie pracownika sądu czytamy obszerne wyjaśnienia ks. Waleriana, w których mówi m.in.: W nieprzytomności mogłem coś zrobić, ale świadomie nie. Ja go nie gwałciłem. Jeśli bym skrzywdził, to musiałoby to być z wyłączeniem Kuria lubelska potwierdza, że wpłynęło zgłoszenie w tej sprawie. Kuria proceduje zgodnie z wytycznymi przygotowanymi przez Konferencję Episkopatu Polski, a te przewidują przekazanie sprawy do Stolicy Apostolskiej. Odpowiednia instancja wyda decyzję w tej sprawie, biorąc pod uwagę całość zgromadzonych materiałów. Ks. dr Krzysztof Kwiatkowski Kanclerz Kurii Metropolitalnej w Lublinie mojej świadomości. Jedynie taka sytuacja była, że ja po obiedzie zawsze szedłem na sjestę, a on mógł do mnie przyjść na górę, bo był wścibski jak dzieciak. Arcybiskup Michalik powiedział przecież, że winę ponoszą też rodzice, bo dziecko jest zaniedbane i samo przytula się do księdza. Ten chłopiec lgnął do mnie. Dalej jest jeszcze ciekawej, bowiem ksiądz przyznaje, że zawsze pragnął prawdziwej przyjaźni z mężczyzną: Jeśli przyjaciel by mnie zdradził jak Judasz Jezusa, to nie mógłbym skupić się na niczym. Wartością emocjonalną dla mnie jest przyjaźń z mężczyzną, bo to boska rzecz, za nią byłbym gotów życie oddać. Ja mam kolegów, którzy nie odróżniają pedofilii od homoseksualizmu. Seksuolog zauważa, że analiza treści wypowiedzi księdza jednoznacznie wskazuje na jego orientację homoseksualną, zaś jego popęd homoseksualno-pedofilny ma wykazywać egocentryzm z całkowitym pominięciem uczuć krzywdzonego dziecka. W okresie wejścia w dewiacyjną aktywność badany dehumanizuje (odczłowiecza) obiekt seksualny całkowicie, widzi natomiast otoczenie jedynie w kontekście seksualnym, wchodzi w trans seksualny, jest jak»na haju«uzależnieniowym czytamy w raporcie. Biegły stwierdził, że zachowanie duchownego jest charakterystyczne dla pedofilów. Zadzwoniliśmy do ks. Waleriana, który obecnie przebywa w domu księży emerytów. Twierdzi, że te zarzuty to oszczerstwa i konfabulacje. Zasugerował nam, że powinniśmy przeprowadzić śledztwo, aby sprawdzić, kto i dlaczego opłaca takich ludzi jak Piotr Duchowny zarzeka się, że na pewno komuś się naraził, ktoś się na nim mści, choć nie wie kto. Raport seksuologa czytał, ale nie chciał go skomentować. Piotr H. nie jest jedyną ofiarą emerytowanego profesora KUL, która przerwała zmowę milczenia. Dziś o molestowanie oskarża go także były wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Do sprawy wrócimy. ARIEL KOWALCZYK
4 Z NOTATNIKA HERETYKA Nr 32 (753) 8 13 VIII 2014 r. Jak profesjonalnie śledzić niewiernego męża, dowiemy się z autobiograficznej książki W szpilkach na tropie. Pięć lat temu Rebeccę Jane mieszkającą w okolicach Londynu zdradzał mąż. Na domiar złego kobieta była bezrobotna i zajmowała się kilkumiesięczną córką. To sytuacja z gatunku tzw. załamujących, ale ona się nie poddała i przekuła porażkę w sukces! Kariera Rebekki zaczęła się od wiarołomnego małżonka właśnie. Ponieważ przeczuwała, że facet się puszcza na lewo i prawo, chciała mu to udowodnić żeby być górą na sprawie rozwodowej. Poszła do trzech biur detektywistycznych, ale w każdym podobnie ją potraktowano pracowali tam wyłącznie mężczyźni, którzy wykazywali mało zrozumienia w temacie zdradzana żona i chcieli dużo kasy za fatygę. Ponadto trzeba im było płacić za detektowowanie już od rana, nawet jeśli śledzony obiekt siedział cały dzień w pracy, w towarzystwie facetów i było wiadomo, że wtedy nie zdradzi. Rebecca postanowiła więc, że weźmie sprawę w swoje ręce. Do pomocy zaangażowała kilka przyjaciółek. POLKA POTRAFI Nie ma tego złego Zrobiła listę klubów w okolicach miejsca pracy szanownego małżonka i kiedy tylko mówił, że musi zostać w firmie po godzinach, wysyłała swoich szpiegów lub sama szła. I udało się! Jeśli można użyć tego słowa w patowej sytuacji. Jane przydybała męża na randce z inną obściskiwali się i całowali, więc nie było żadnych wątpliwości. Kobieta zrobiła zdjęcia, ale była tak rozjuszona tym widokiem, że odjeżdżając z miejsca zbrodni, przywaliła samochodem w stojącą obok taksówkę. Wtedy pomyślała, że nie powinno się prowadzić śledztw we własnej sprawie. Rebecca założyła więc Damskie Biuro Detektywistyczne, zaliczyła kilka kursów kryminologii, naczytała się fachowych książek i na bieżąco śledzi nowinki związane ze sprzętem detektywistycznym. Na topie są teraz mikrokamery, które można ukryć w naszyjniku lub zegarku, albo dyktafony dyskretnie udające długopisy. Chociaż przyznaje Jane najlepiej sprawdza się sumienna praca, czyli śledzenie w dobrym miejscu i czasie. Pani detektyw często przebiera się za sprzedawczynię lodów, roznosicielkę pizzy, prostytutkę W ciągu kilku lat pracy przekonała się, że kobieca intuicja to potężna broń. Ona wyczuła, że jest robiona w konia ; podobnie słuszne przeczucia niemal zawsze mają jej klientki. Miała kiedyś zgłoszenie od szalonej na pozór niewiasty, która robiła cuda, żeby przyłapać małżonka na wiarołomstwie. Za to podejrzewany o niewierność był sympatycznie wyglądającym grubaskiem, który całe dnie spędzał w pracy, a potem gnał do domu. Rebecca sama nie wierzyła, że coś na niego znajdzie, ale zainstalowany w neseserze mężczyzny podsłuch wykazał, że nudziarz regularnie kopuluje ze swoją asystentką w robocie. I tak kariera, którą zaczęła małżeńska zdrada, pięknie się rozwinęła. Jane jest bogata, ma biura na całym świecie i wydała wspomnianą książkę. A tropienie zdrad stanowi już tylko ok. 50 proc. zleceń. Jej agencja szuka porwanych dzieci, tropi oszustwa finansowe itp. Zawsze marzyłam o ciekawej pracy. Jak widać, marzenia się spełniają cieszy się pani detektyw. JUSTYNA CIEŚLAK Pro win cjał ki ZAZDROSNY? Na plebanię w Niegowie zapukał gość. Łamaną polszczyzną ze wschodnim akcentem opowiedział proboszczowi o gorącym uczuciu, jakie łączyło go z wikarym, zanim ten go rzucił. Proboszcz uwierzył. Wikary z posady wyleciał. Z sutanny też. INHALACJA Do pożaru kurnika w Prochowicach pojechał zastęp straży pożarnej. Kur w środku nie było. Była za to spora plantacja marihuany, a dym z konopi wprawił gaszących w euforię. KARA MUSTAFA 33-letni mielczanin ukrywał się przez 10 lat. W końcu skapitulował, stawił się na komendzie i oświadczył, że ma już dość, bo ciągłe uciekanie nie pozwala mu żyć normalnie. Chce odpokutować za swoje winy, to znaczy za gwałt, fałszerstwa i rozbój. Z SADU DO SĄDU W Strzelcach Krajeńskich kierowca ciężarówki przewoził na pace 40 osób. Wszyscy byli pracownikami sezonowymi pobliskiego sadu. Przewoźnik wyjaśnił, że taką formułę transportu podyktowała mu czysta ekonomia. Z NUDÓW Ponad 630 instytucji w całym kraju postawił na nogi 41-letni mieszkaniec Lubelszczyzny. Zanim go złapano, wysyłał pocztą mailową informacje o ładunkach wybuchowych i terminie ich detonacji. Okazało się, że to znudzony życiem rolnik dorabiający obecnie jako kierowca. RYKOSZET Ani się obejrzeliśmy, a już mamy 5 wojen, które toczą się jeśli nie w Europie, to na jej mniej bądź bardziej oddalonych przedpolach. Co się właściwie wokół nas dzieje? Albo co się właściwie z nami stało? Nie mieliśmy takiej sytuacji co najmniej od 15 lat, czyli od momentu zakończenia strasznych wojen jugosłowiańskich. W okresie, w którym ludziom z zamożnego świata w głowie raczej wakacje, plaże i urlopy, płoną konflikty, których końca nie widać. Mamy wojnę ukraińską, trwa inwazja islamistów na Irak, nie widać końca rzezi w Syrii, toczy się kolejna odsłona konfliktu palestyńsko-izraelskiego, a Libia pogrąża się w beznadziejnym chaosie. I to wszystko niemal na wyciągnięcie ręki. Tak się składa, że jako tzw. Zachód, jesteśmy we wszystkich tych konfliktach mniej lub bardziej umoczeni. Gdyby ktoś miał wątpliwości, czy jesteśmy tym mitycznym Zachodem (na przykład pensje mamy nadal wschodnie ), to spieszę donieść, że politycznie już od dawna nim jesteśmy przez członkostwo w Unii Europejskiej i w NATO. Zatem ponosimy współodpowiedzialność za to, co Zachód robi. A obawiam się, że robi/ robimy sobie krzywdę. Polityka Europy i USA od dziesięcioleci polega m.in. na szermowaniu hasłami praw człowieka, demokracji i wolności. Tyle że są one, niestety, zasłoną dymną skrywającą politykę ekspansji i przemocy. Większość wymienionych wyżej konfliktów miała w tle chęć dominacji i poszerzania zachodniej strefy wpływów. Wojny w Jugosławii wybuchły w atmosferze niechęci wobec tego niezależnego RZE CZY PO SPO LI TE i spokojnego kraju, którego silna armia i autorytet międzynarodowy irytowały możnych reszty świata. I tego państwa już nie ma, a winą za cały pozostawiony bałagan przewrotnie obarczono Serbów. Dopiero po latach dowiadujemy się, że na przykład albański nacjonalista i wieloletni premier Kosowa Hashim Thaçi handlował narkotykami oraz bronią, a wygląda na to, że i ludzkimi organami. Nasz sojusznik kochany w walce o wolność i demokrację! O tym, jak politycy polscy (i inni zachodni) pchali Ukrainę w przepaść, pozując przy okazji do fotek na Majdanie, pisaliśmy wielokrotnie. Wiadomo także, że to my Zachód rozwaliliśmy Irak, wsparliśmy powstańców syryjskich (w tym skrajnych islamistów), bombardowaliśmy Libię. Pomogliśmy obalić tam dyktaturę, która wprawdzie była opresyjna, ale gwarantowała wszystkim Libijczykom spokój i względny dobrobyt. Teraz mają oni nędzę oraz wielu mniejszych dyktatorków, którzy mordują i plądrują co popadnie. Wreszcie tolerowaliśmy i tolerujemy nielegalną izraelską blokadę Strefy Gazy, a także nie mniej nielegalną okupację oraz kolonizację innych ziem arabskich. Potem dziwimy się, że Palestyńczycy strzelają na oślep ze Strefy Gazy w kierunku Izraela. A co w tym właściwie szokującego, że ludzie oblegani strzelają za mury w kierunku oblegających? Zachód cierpi na nadmiar siły. Wznieca więc konflikty, których nie potrafi jednak kontrolować. A robi to pod modnym sztandarem wolności. To wielka szkoda. I wielki wstyd! ADAM CIOCH W pułapce obłudy W lesie pod Łęczycą myśliwy polował w nocy na dziki. Upolował, ale 21-letniego pasażera samochodu, który na chwilę zatrzymał się na leśnym parkingu. Opracowała WZ MYŚLI NIEDOKOŃCZONE Rzeczpospolita Polska mimo dokonanych rewindykacji majątkowych jest wciąż wielkim dłużnikiem zarówno Kościoła katolickiego, jak i innych wspólnot wyznaniowych. (Marcin Przeciszewski, dyrektor Katolickiej Agencji Informacyjnej) Minister Joanna Kluzik-Rostkowska, głosząc neutralność światopoglądową szkoły, narusza pokój społeczny i wywołuje lęk w nauczycielach. Szkoła neutralna to szkoła ateistyczna. ( Nasz Dziennik, pismo katolickie) Po co komu budować społeczeństwo obywatelskie czy iść do wyborów, skoro docelowo ważniejsze jest Królestwo Niebieskie? (prof. Magdalena Środa, etyk) Jeśli szukamy na to lekarstwa, to jest nim Jezus Chrystus. (Tomasz Terlikowski o epidemii eboli) Wszyscy lekarze niemieccy, z którymi rozmawiam, pytają mnie o to, co się w tej Polsce dzieje? Czytają co nieco na ten temat i podśmiewają się z naszego kraju. Panuje tu niezrozumienie i oburzenie na to, co dzieje się za wschodnią granicą Niemiec. Kościół może funkcjonować, dbać o swoje owieczki, ale nie może wtrącać się do problemów, które dotyczą innych ludzi. Zakaz aborcji narusza prawa kobiet! (dr med. Janusz Rudziński) Wybrali: AC, JC
Nr 32 (753) 8 13 VIII 2014 r. NA KLĘCZKACH 5 TERAZ SIĘ PODZIELĄ? Ksiądz Robert Mokrzycki, proboszcz katedry polowej Wojska Polskiego, powrócił na stanowisko. Duchowny został zawieszony w pełnieniu wszystkich funkcji po przeszukaniu jego mieszkania przez agentów CBA, prowadzących śledztwo w sprawie afery korupcyjnej na Podkarpaciu ( FiM 31/2014). Biskup polowy Józef Guzdek po rozmowie z duchownym przywrócił go do pracy. Kapelan wojskowy miał zapewnić przełożonego, że nie jest podejrzanym w tej sprawie i pozostanie do dyspozycji prokuratury oraz CBA. Te zapewnienia wystarczyły biskupowi. Nic dziwnego, taki ksiądz jest na wagę złota. Co najmniej jednej sztabki! UCZĄ I MYŚLĄ W odpowiedzi na kolejne deklaracje wiary powstała przeciwwaga w postaci deklaracji racjonalności. Jako odpowiedzialni nauczyciele, w rękach, których leży przyszłość młodego pokolenia, będziemy racjonalnie przeciwstawiać się ideologicznej indoktrynacji dzieci i młodzieży, gdyż przynosi ona niewyobrażalne szkody dla ich rozumności. ( ) żadna ideologia nie ma monopolu na moralność i dobro piszą jej autorzy. Jacek Tabisz z Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów mówi, że uczniowie muszą mieć prawo wyboru neutralnego kształcenia, a szkoła jest tą sferą, w której wiara może zaszkodzić najbardziej. Dotychczas deklarację racjonalności podpisało około 250 nauczycieli. Miejmy nadzieję, że to dopiero początek. NOTORYCZNY BUNTOWNIK Ksiądz Wojciech Lemański wystąpił na Przystanku Woodstock, lekceważąc odbywający się tuż obok Przystanek Jezus, gdzie mógłby spotkać wielu kolegów księży, a nawet biskupów. Lemański pojechał po bandzie : Czy nasi biskupi się zmienią? Prawdopodobnie nie. Jeden z biskupów, który był moim profesorem w seminarium, kiedy mówiliśmy, że nie podoba nam się skostnienie Kościoła, że nie podobają nam się ci biskupi, którzy właściwie mówią do ścian, a nie do ludzi, powiedział nam coś takiego:»to pokolenie musi wymrzeć«. Brzydkie słowa, ale oni się już nie zmienią mówił Lemański. Ta ogólnie znana prawda rozjuszyła jego przełożonego, abpa Henryka Hosera, który zagroził księdzu najpoważniejszymi nawet konsekwencjami za okazanie nieposłuszeństwa hierarchii kościelnej. Z góry było jednak wiadomo, że arcybiskup odpuści, bo nie będzie chciał robić z buntownika męczennika. PRAWIDŁOWY RUCH Poseł Twojego Ruchu Marek Poznański, przechodząc obok samochodu zaparkowanego pod supermarketem w Lublinie, zauważył, że znajduje się w nim dziecko. Nie reagowało na krzyki ani uderzenia w szybę. Termometry wskazywały tego dnia +35 stopni Celsjusza, więc poseł wybił szybę w aucie. Następnie wezwał policję, zaś obsługę sklepu poprosił o odnalezienie rodziców dziecka. Okazało się, że matka dziewczynki poszła na zakupy, zostawiając pociechę w rozgrzanym i szczelnie zamkniętym aucie. Poseł Poznański zaapelował, by w podobnej sytuacji nie wahać się i ratować dzieci, nawet kosztem wybicia szyby w cudzym aucie. Choćby to było auto posła PiS. WOJNA O SZKOŁY SLD i Twój Ruch wystąpiły wspólnie przeciw pomysłowi podpisywania deklaracji wiary przez nauczycieli, co uważają za zamach na neutralność światopoglądową szkoły. SLD wezwało minister edukacji Joannę Kluzik-Rostkowską, aby zaprezentowała w Sejmie raport na temat przestrzegania świeckości w szkołach. Rzecznik SLD Dariusz Joński poinformował, że deklarację podpisało już ok. 4 tys. nauczycieli. Dodał, iż jest ona krokiem w stronę wojny religijnej wywołanej przez Kościół, usiłujący zawłaszczyć oświatę. ZADYMIARZE JEZUSA Mieszkańcy okolic warszawskiej Starówki są narażeni na hałas i natarczywe nawoływanie do wiary. Na placu Zamkowym co jakiś czas odbywa się akcja Wołanie do Jezusa polegająca na tym, że banda katolibów wykrzykuje religijne hasła, na przykład: Jezus zwyciężył śmierć. Śmierć jest pokonana. Diabeł jest pokonany, choroba jest pokonana. Ale do ciebie należy decyzja, czy ty to weźmiesz. Ustawia również namiot z napisem Uzdrawianie chorych, uwalnianie zniewolonych. Mieszkańcy Starówki są przyzwyczajeni do ulicznych grajków, aktorów czy tancerzy, jednak natarczywi fanatycy wyprowadzają ich z równowagi. Współczujemy zwłaszcza prof. Środzie, która ma tam mieszkanie ZŁODZIEJSKIE SANKTUARIA Sierpień to miesiąc, w którym oblegane są wszelkie sanktuaria maryjne, zwłaszcza Jasna Góra. Niestety, na miejscu może pątników spotkać niespodzianka. Częstochowska policja przestrzega przed złodziejami, którzy grasują na terenie jasnogórskiego sanktuarium. Bandyci bezczelnie wykorzystują fakt, że rozmodlony tłum traci czujność i wyciągają gotówkę z kieszeni. Hitem sezonu jest kradzież na trzecią rękę złodziej kupuje sobie sztuczną rękę, składa dwie (prawdziwą i sztuczną) dłonie do modlitwy, a wolną dokonuje kradzieży. Sezon pielgrzymkowy to pora żniw dla amatorów cudzej własności. Szkoda, że policja nie dodaje w apelu, że część z nich nosi sutanny lub habity zakonne i z ambony nawołuje do dobrowolnego oddania dobytku na cele religijne. NO TO KAPLICA Mieszkańcy wsi Kuźnica w powiecie sokólskim poznali praktyczne znaczenie słów co łaska. Miejscowy proboszcz, ksiądz Sylwester Szyluk, ma ambicję szybkiego dokończenia kaplicy pogrzebowej. Niestety, brakuje mu 50 tys. zł. Postanowił więc zorganizować (kolejną) zbiórkę na ten cel wśród parafian. Wyliczył, że musi wziąć po 50 zł od duszy i decyzję obwieścił wiernym z ambony. Po tym zaś przeprowadził w kościele błyskawiczną ankietę: zszedł do uczestników mszy z mikrofonem i pytał, czy zbiórka ma odbyć się teraz, czy też za pół roku, kiedy to ksiądz będzie mógł ściągnąć należność podczas kolędy. Autorytetowi proboszcza ciężko się sprzeciwić, więc niewiele było głosów niechętnych zbiórce. Kto zaś nie zechce się zrzucić na kaplicę dobrowolnie, musi liczyć się z tym, że gdy będzie chciał pochować bliskiego, proboszcz weźmie od niego więcej za wynajem kaplicy, w ten sposób odbijając sobie dług. Oto jak można sobie samemu zorganizować miejsce pracy wymuszając na nie zbiórkę! Bo kiedy już kaplica stanie, to kto będzie w niej zarabiał? GŁOSY ZZA KRAT Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu sprawdza, w jaki sposób ulotki Stanisława Piotrowicza, kandydata PiS do europarlamentu, trafiły do zakładu karnego. Dochodzenie rozpoczęto na wniosek Stanisława Lubery, dyrektora aresztu śledczego w Nisku. Zaniepokoiły go informacje, że przed wyborami osadzeni w ośrodku zewnętrznym w Chmielowie otrzymali paczki, które zawierały papierosy, kawę oraz ulotki wyborcze Piotrowicza, bynajmniej nie ukryte w chlebie. Kampania okazała się skuteczna, bowiem na 123 głosy oddane w ciupie PiS otrzymał 76, z czego 69 Stanisław Piotrowicz. Niespodzianka była tym większa, że Piotrowicz jest prokuratorem, a nie jest to zawód wzbudzający sympatię wśród więźniów. Najprawdopodobniej paczki dla więźniów ufundował lokalny przedsiębiorca, rzekomo w ramach podziękowania za ich pracę dla niego. W jaki sposób dotarły za kraty? Pod uwagę brane jest niedopełnienie obowiązków przez dowódcę zmiany służby więziennej. ZŁODZIEJ W KOMŻY 17-letni ministrant został zatrzymany przez poznańską policję pod zarzutem kradzieży. Przez pół roku wyniósł z kasy parafialnej 20 tys. zł. Swoją karierę rozpoczął w listopadzie ubiegłego roku na początku podbierał pieniądze z tacy oraz ze sprzedanych opłatków wigilijnych. Z czasem zaczął działać śmielej i dobrał się do kasy parafialnej. Proboszcz zauważył, że pieniądze giną, nie było jednak śladów włamania. Postanowił więc zamontować kamerkę przy kasie, która zarejestrowała, jak nastolatek dobiera się do parafialnej własności. Proboszcz powiadomił policję, która natychmiast zatrzymała złodzieja. Oto przedwcześnie zakończona kościelna kariera, która zapowiadała się obiecująco! SENIORZY KOKOSY Przy ulicy Rybackiej w Puławach stoi budynek z szyldem Zakonny Dom Seniora i Opieki dla Dorosłych Betania. Jego dzierżawcą jest Suwerenny Zakon św. Jana Jerozolimskiego. Dom opieki działa bezprawnie, ponieważ joannici nie zyskali zezwolenia wojewody na jego prowadzenie. Na razie brak tam pensjonariuszy, jednak zakonnicy ciągle reklamują swój ośrodek na słupach ogłoszeniowych w Puławach. Wbrew nazwie nie jest to kolejna inwestycja Kościoła rzymskokatolickiego. Kuria lubelska oficjalnie odcina się od działań joannitów i ich prowincjała Leonarda Kokosy. Otrzymał on wprawdzie święcenia kapłańskie, ale w Kościele polskokatolickim, z którego został wykluczony. Na stronie jego zgromadzenia można przeczytać, że joannici są zakonem katolickim i ekumenicznym w swojej treści i wierze apostolskiej, wyznają wiarę w Trójcę Przenajświętszą, czczą Matkę Najświętszą i przestrzega Tradycji Kościoła Powszechnego pierwszych wieków. Katolicy prawdziwi, jeszcze prawdziwsi Kto by za nimi wszystkimi nadążył! Opracował ŁUKASZ PIOTROWICZ
6 POLSKA PARAFIALNA Nr 32 (753) 8 13 VIII 2014 r. Pomysł poroniony W Polsce każdego roku dochodzi do około 40 tysięcy poronień. Szczątkami płodów, których rodzice nie zabierają ze szpitala, zajmują się katoliccy aktywiści. Za pochówki dzieci płacą samorządy. Fakt poronienia jest dla niedoszłych rodziców ciężkim przeżyciem. Pogrzebanie zarodka i odwiedzanie grobu nie leczy ran choć tak twierdzą ludzie Kościoła. Świadczą o tym szpitalne statystyki wykazujące, że zaledwie promil poronionych płodów biologiczni rodzice zabierają, aby pożegnać na cmentarzu. Resztę postanowili zagospodarować przykościelni piewcy świętości życia. Daje im taką możliwość rozporządzenie ministra zdrowia z 2007 roku: jeśli z pochówku płodów często bezimiennych i bezpłciowych, ale ochrzczonych mianem dzieci zrezygnują rodzice, mogą tego dokonać osoby trzecie. Skoro więc polskie prawo dopuściło możliwość grzebania embrionów, zaczął się chocholi taniec w katolickich kręgach. Hierarchia stworzyła na tę okoliczność specjalny rytuał pogrzebowy. Władze lokalne muszą jednak wyrazić zgodę na takie pochówki klepnąć je za pomocą odpowiedniej uchwały oraz zapewnić w budżecie środki finansowe. W polskich realiach wystarać się o to nie jest specjalnie trudno: Proboszczowie dwóch parafii z Płońska wspierani przez aktywistów tamtejszego Domowego Kościoła (odnoga Ruchu Światło-Życie) napisali do płońskiego burmistrza list. Poinformowali, że wspólnota zamierza stawiać na cmentarzu parafialnym Grób Dzieci Utraconych. Temat wcześniej rozpoznali i okazało się, że jest nadzwyczaj poważny: Z rozmów prowadzonych z Zakładem Patomorfologii wynika, że problem poronienia jest niestety dość częsty. Tylko nieliczni rodzice zgłaszają się po szczątki swego dziecka, aby je pochować oświecili burmistrza Andrzeja Pietrasika. Zapewnili, że tej pożałowania godnej postawy oceniać nie chcą, pragną natomiast, aby pan burmistrz wsparł ich działania. Decyzja Radnych to także znak odpowiedzialności za drugiego człowieka. Więcej: za tego najmniejszego, bezbronnego. A przecież to nasz stosunek do tych małych jest miarą naszego człowieczeństwa. Radni, podnosząc rękę i wciskając przycisk»za przyjęciem uchwały«, jednocześnie podkreślą, że mieszkańcy Płońska szanują godność człowieka od chwili poczęcia do naturalnej śmierci i po śmierci napisali we wniosku inicjatorzy, na wypadek, gdyby któryś z rajców zechciał się sprzeciwić. W uzasadnieniu uchwały, która została podjęta w przytomności siedzącego na sali obrad księdza Łukasza Chruściela, moderatora Domowego Kościoła w Płońsku, zapisano niczym w katechizmie m.in., że dziecko, które umiera w którymkolwiek momencie swojego życia, choćby przed swoimi narodzinami, jest człowiekiem. Należy mu się szacunek i godne traktowanie, a zatem i godny pogrzeb. Z tego względu grób-pomnik spełniałby nie tylko rolę miejsca pochówku Dzieci Utraconych, ale byłby także miejscem zadumy, modlitwy rodziców, którzy wcześniej utracili swoje dziecko i nie wiedzą, co się stało z jego cielesnymi szczątkami. Spełniałby również formę katechezy dla tych, którzy nie są do końca przekonani o tym, że życie człowieka zaczyna się w chwili poczęcia. W Płońsku pogrzeby mają się odbywać dwa razy do roku, a lokalny budżet będzie pokrywał transport szczątków do kremacji, samą kremację, zakup urny na prochy oraz pochówek na cmentarzu, z udziałem naturalnie żyjącej i potrzebującej osoby duchownej. Swoiste rekolekcje odbywały się także przy okazji procedowania prawa w Łomży. Tutaj spiritus movens był ksiądz Jacek Kotowski (załatwił sprawę pochówku płodów także z radnymi w Ostrołęce i Ostrowi). Pomnik i grób ulokowany został na cmentarzu komunalnym, którego zarządca zobowiązał się ponadto do 5 bezpłatnych pochówków. Za kremację ma płacić miasto około tysiąca złotych za jedną. Radna Bernadeta Krynicka podkreśliła wagę tej decyzji. Pouczyła zwolenników aborcji, że człowiekiem jest się od chwili poczęcia. Z kolei Alicja Agata Gołaszewska, przewodnicząca Komisji Bezpieczeństwa i Porządku, dziękowała Duszpasterstwu Diecezji Łomżyńskiej za to, że powstało w mieście miejsce, gdzie rodziny dzieci nienarodzonych będą mogły się spotkać i pomodlić. Czy gra rzeczywiście idzie o ukojenie bólu pogrążonych w żałobie rodziców, zwłaszcza że zwykle to nie oni w nich uczestniczą, tylko aktywistki miejscowych parafii? Pomnik ma być nie tylko bardzo konkretną formą przeżywania śmierci dzieci nienarodzonych, ale i próbą budowania świadomości Dariusz Joński (SLD) twierdzi, że już 4000 nauczycieli zamieniło salę szkolną w kościelną kruchtę. Zaś Ministerstwo Edukacji Narodowej wciąż mówi, że na razie problem klerykalizacji szkoły pozostaje wirtualny. Nauczanie i wychowanie respektując chrześcijański system wartości za podstawę przyjmuje uniwersalne zasady etyki. To jedno zdanie ze wstępu do ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty stanowi niejako uzasadnienie dla działań mających zamknąć nauczycieli w kościelnej kruchcie. Przynajmniej taki pomysł przyszedł do głowy propagatorom deklaracji wiary nauczycieli, o której szeroko pisała w swoim felietonie Joanna Senyszyn. Nie jest jednak tak, że oświata w Polsce uległa zbiorowemu zaczadzeniu. Dowodem na to może Vivat Academia! być Otwarta Akademia inicjatywa, która wyszła z poznańskiego środowiska naukowego ( FiM 31/2014 piszę o tym w tekście o działaczach). Wyrosła ona z niepokoju o to, że państwo polskie nie potrafi się przeciwstawić ideologicznemu fanatyzmowi, który próbuje zawłaszczyć coraz więcej sfer naszego życia prywatnego i publicznego. W Polsce wzrasta napięcie, nasila się werbalna, a w skrajnych przypadkach także fizyczna agresja, której miejscem jest nie tylko ulica, lecz także sala uniwersytecka. Przedmiotem ideologicznych i populistycznych ataków stają się nie tylko wiedza, lecz również wartości, takie jak otwartość, wrażliwość i racjonalne myślenie. Nierzadko w tych kampaniach padają słowa obraźliwe, za które nikt nie ponosi odpowiedzialności. Wypowiadane są one często przez reprezentantów instytucji życia publicznego, obdarzonych tradycyjnie znacznym społecznym zaufaniem. W tym przez prominentnych funkcjonariuszy Kościoła rzymskokatolickiego. Ważny problem stanowi także sposób funkcjonowania nauki i szkolnictwa wyższego. Otwarci Akademicy nie mają wątpliwości, że od jakości kształcenia uniwersyteckiego i sposobu organizacji uczelni zależy kształt życia społecznego oraz debaty publicznej, a więc los samej demokracji. Poważne wątpliwości budzi więc na przykład przekształcanie ośrodków akademickich w neoliberalne korporacje nastawione na zysk i minimalizowanie kosztów własnych. Wobec szeroko zakrojonej, antydemokratycznej inicjatywy nie wystarczają już reakcje spontaniczne i nieskoordynowane. Zdaniem założycieli OA konieczne są działania mające umocowanie instytucjonalne. W związku z tym OA chce pełnić dwie ściśle związane ze sobą funkcje. Po pierwsze zamierza ułatwiać nawiązywanie relacji między osobami, którym bliska jest wizja społeczeństwa demokratycznego, świeckiego, otwartego i wolnego. Więzy solidarności i wsparcia są najskuteczniejszym antidotum na bezradność oraz niemoc, odczuwane w obliczu brutalnej kampanii mającej na celu definitywną klerykalizację Polski. Po drugie ma być przestrzenią krytycznej refleksji i wymiany myśli. OA zamierza organizować konferencje, debaty publiczne, pisać petycje i oświadczenia bezpośrednio podejmujące drażliwe i ważne społecznie kwestie. Akademicy z OA wypowiadali się już w kwestii odwołania spektaklu Golgota Picnic, wydali oświadczenie na temat sprzecznego z interesem publicznym kryminalizowania działalności społecznikowskiej
Nr 32 (753) 8 13 VIII 2014 r. A TO POLSKA WŁAŚNIE 7 godności życia człowieka od poczęcia zdradził biskup pomocniczy diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Krzysztof Zadarko przy okazji inauguracji grobu dla płodów na swoim terenie. Całej sprawie do bezwyznaniowości przecież daleko. Filip Przedpełski z Urzędu Miasta Płońska informuje FiM, że pochówek dotyczy szczątków, po które nie zgłaszają się rodzice, więc anonimowych, a takie grzebane są w sposób zwyczajowo przyjęty. Czyli katolicki. Jak najbardziej katolickie jest także wszystko to, co każdorazowo wyprawia się wokół szczytnej idei. Ot, choćby w Koszalinie tam na Grobowcu Dzieci Nienarodzonych stoi Maryja Matka Życia. Wpatrując się w tę postać, bądźmy pewni, że dzieci otoczone są bożą opieką. Pobłogosław, Panie, ten pomnik, a dzieci utracone wskrześ do życia w chwale rzekł biskup pomocniczy diecezji koszalińsko- -kołobrzeskiej Paweł Cieślik, po czym poświecił figurę. W Płocku natomiast, gdzie o grób dla płodów wspólnie zabiegali biskup Piotr Libera oraz prezydent Andrzej Nowakowski, inauguracyjnej mszy pogrzebowej przewodniczył biskup Roman Marcinkowski. Prosił wiernych, aby przepraszali za brak troski o życie i pochówek bezbronnych. Przepraszać głównie za bezdusznych rodziców, których Bozia nie pobłogosławiła rumianymi bobasami. Na szczęście i na embrionach można już w Katolandzie zarobić. WIKTORIA ZIMIŃSKA wiktoria@faktyimity.pl i obywatelskiej oraz zajęli stanowisko wobec odwołania Ewy Wójciak ze stanowiska dyrektora Teatru Ósmego Dnia. Siłą OA jest to, że jej członkowie nie muszą być jednomyślni od początku zaplanowano tu bowiem miejsce dla niezgody i polemiki. Oznacza to również, że zgłaszając akces do tej Akademii, nie ma się obowiązku popierania wszystkich podejmowanych w jej ramach inicjatyw. Trwają właśnie prace nad stroną internetową OA. Na razie swoje łamy otworzył dla tej inicjatywy Czas Kultury (eczaskultury.pl). Można tam znaleźć m.in. manifest założycielski. Można także dołączyć do grona osób tworzących OA (lista na stronie), pisząc na adres: poczta@otwartaakademia.pl. TOMASZ KOZŁOWSKI Sukces pośmiertny Po śmierci tzw. dziecka Chazana kariera profesora z sumieniem nabiera rozpędu. Został idolem środowisk kościelnych, które nie dadzą mu umrzeć z głodu. W końcu są obrońcami życia. Ginekologa, który skazał noworodka na śmierć w męczarniach, a jego rodziców na nieopisaną traumę, wykreowano na męczennika. Wciąż publikowane są kolejne listy z wyrazami poparcia za jego niezłomną postawę. Oficjalnie swoje uznanie wyraził polski episkopat, a także poszczególni biskupi z osobna (m.in. Hoser, Ryczan, Mering). Arcybiskup Marek Jędraszewski, metropolita łódzki, wezwał do przeprowadzenia zbiórki na pokrycie kary 70 tys. nałożonej przez NFZ na placówkę, której do niedawna dyrektorem był Chazan. Swoje próbuje też ugrać PiS, dla którego profesor stał się sojusznikiem w walce z cywilizacją śmierci. Partia na każdym kroku szermuje jego nazwiskiem, zbijając w ten sposób kapitał polityczny. Politycy PiS inicjują akcje zbierania podpisów pod listami w obronie lekarza, adresowanymi do Ministerstwa Zdrowia. Pytany o swoją przyszłość profesor Chazan zapowiedział, że być może wyjedzie do Kenii, aby pracować w szpitalu położniczym budowanym przez organizację antyaborcyjną MaterCare. Okazało się jednak, że nie musi się decydować na dalekie wojaże. Ledwo otrzymał wypowiedzenie z warszawskiego szpitala, a już pojawiła się możliwość podjęcia zatrudnienia na Uniwersytecie Warmińsko- -Mazurskim w Olsztynie. Profesor Wojciech Maksymowicz, dziekan Wydziału Nauk Medycznych UWM, zadeklarował, że złoży koledze po fachu propozycję pracy w podległym mu wydziale w ramach solidarności zawodowej. Nie wiadomo, czy Chazan ją podejmie właśnie złożył pozew do warszawskiego sądu pracy, w którym domaga się uznania wypowiedzenia za bezskuteczne. W wolnym czasie nie próżnuje. W sierpniu do księgarń trafi wywiad rzeka, który przeprowadził z nim dziennikarz Marcin Müller. Zatytułowany jest znamiennie Prawo do życia. Bez kompromisu. Wydawca reklamuje ją tak: Bogdan Chazan składa w niej świadectwo powołania lekarza i podejmuje trudne, lecz bardzo aktualne tematy, takie jak antykoncepcja, opieka medyczna nad kobietą w ciąży, diagnostyka prenatalna, poród, a także aborcja. Na okładce widzimy zdjęcie promiennie uśmiechniętego profesora z tryskającym zdrowiem bobaskiem na rękach. Dlaczego nie trzyma noworodka z mózgiem na wierzchu? Przecież to o takie dzieci walczy. Dzieci Chazana żyją krótko, ale obrońcy życia poczętego poczytują sobie ich narodziny za sukces, bowiem dziecko zostało uratowane, czyli ochrzczone. W wypowiedzi na temat książki profesor mówi m.in.: Ponoszę konsekwencje wyborów, których dokonałem. Moja odmowa była oczywista. Cieszę się, że dziecko mogło się urodzić i godnie umrzeć. Dodajmy, że dla niego umrzeć godnie oznacza wegetację na morfinie przez 10 dni. Można się spodziewać, że książka odniesie sukces, bo promocja w katolickich mediach zrobi swoje. Jeszcze tylko turnée po parafiach, wieczory autorskie w salkach parafialnych i cały nakład się sprzeda. Coraz głośniej mówi się także o karierze politycznej byłego dyrektora Szpitala Świętej Rodziny. Rzecz jasna na swój pokład chętnie przyjmie go PiS. Profesor stał się rozpoznawalny, a w dodatku może stać się także symbolem walki z Hanną Gronkiewicz-Waltz, która odwołała go ze stanowiska. Po podjęciu rzeczonej decyzji ta bogobojna kobieta stała się dla fanatycznych przeciwników aborcji wcieleniem zła. Wracając do PiS-u, ponoć widzi on w swoim rządzie Chazana jako ministra zdrowia, ewentualnie senatora. Byłby to kolejny nawrócony aborcjonista w pisowskim rządzie (poprzednio to Bolesław Piecha, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia w latach 2005 2007, przyznał się do dokonania w przeszłości około 1000 aborcji). Jak widać, przed profesorem rysuje się świetlana przyszłość. Jego zwolennicy wykazują się godną podziwu empatią. Szkoda, że nie mają jej tyle dla rodziców dziecka Chazana, którzy, jak sami przyznają, nie mieli żadnych ofert pomocy po traumatycznych wydarzeniach związanych z porodem i śmiercią niemowlęcia. PIOTR CZERWIŃSKI