Helena Dziedzicka przyjmujący protokół asystent Instytutu Lund, dnia 9/7 1946 r. przepisany Protokół przesłuchania świadka 392 Staje Pani Lasocka Marja urodzon [sic] 8/IX 1917 w Warszawa, zawód dziennikarka wyznanie rzym.-kat., imiona rodziców Jan-Henryk, Halina ostatnie miejsce zamieszkania w Polsce Warszawa obecne miejsce zamieszkania Lund, Erik Dahlbergs-gatan 4, Szwecja pouczony o ważności prawdziwych zeznań, oraz o odpowiedzialności i skutkach fałszywych zeznań, oświadcza, co następuje: przebywałeam w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück w czasie od 31.V-1942 do 5.IX-1943 jako więzień polityczny pod numerem 11422 i nosiłeam trójkąt koloru czerwonego z literą P następnie przebywałeam w Grüneberg [sic] od 5/IX-43 do 23/4-1945 Ravensbrück od 23/4-45 do 26/4-45 Na pytanie, czy w związku z pobytem, względnie pracą moją w obozie koncentracyjnym mam jakieś szczególne wiadomości w przedmiocie organizacji obozu koncentracyjnego, trybu życia i warunków pracy więźniów, postępowania z więźniami, pomocy lekarskiej i duchowej oraz warunków hygienicznych w obozie, oraz szczególnych wydarzeń, tudzież wszelkiego rodzaju przejawów życia więźniów w obozie, podaję, co następuje: zeznania obejmują 6 stron pisma ręcznego i opisują: 1) Wypadki pogryzienia przez psy w Grünebergu. BLOMS BOKTRYCKERI, LUND 1945
Zeznanie Marji Lasockiej ur. 8/IX-1917 Niniejszym zaświadczam, że byłam świadkiem następujących wydarzeń: Wypadkiem powtarzającym się bardzo często było szczucie psa na więźniarki, specjalnie po powrocie z fabryki wieczorem w ramach wymierzania kar za różne przestępstwa lub wynik kaprysu lub chęci rozrywki dozorczyń. 1) Dozorczyni [dopisek nad tekstem] Schuster [/dopisek] która zauważyła 4 Polki śmiejące się w schronie w czasie nalotu zameldowała o tym oberaufsejerce Hesse. Kara odbyła się w ten sposób że dozorczyni Melcher w obecności Hesse, szczuła kolejno psa na wszystkie więźniarki. Były to Zostały one pogryzione przez psa w brzuch, nogi i ręce. Jak zawsze w takich wypadkach nie miały one prawa zwrócić się o pomoc sanitarną i musiały nazajutrz pójść do pracy. Był to jeden ze lżejszych i nieszkodliwych wypadków w porównaniu z innymi.
2 2) Bardzo często szczuła auzjerka Melcher [nieczytelne skreślenie] z polecenia innych auzjerek, przeważnie Hesse, Holzhütter i Herzinger psa na więźniarki odbywające karę stójki, bez specjalnego powodu, wystarczyło jeżeli nie podobała im się postawa stojącej więźniarki. Charakterystycznym było, że przeważnie wybierały do takich nieusprawiedliwionych egzekucji kobiety nie zupełnie [sic] normalne, chore, stare i obdarte [nieczytelne skreślenie] t.zw. goldsztyki. Napadnięte przez psa przeważnie usiłowały się bronić, albo uciekały. Gromadziła się wówczas na podwórzu większość dozorczyń i pokładając się ze śmiechu patrzyły jak pies gonił za uciekającą i najprzód sprawnie zdzierał z niej odzież, potem przewracał i gryzł. Zabawa ta miała zresztą rozmaity przebieg, czasem pies gryzł tylko ofiarę w nogę i nie puszczając łydki uganiał się z nią po całym podwórzu. Każdy jego ruch zresztą zależał od znaku jaki dawała mu Melcher. Wystarczał jej niedostrzegalny ruch żeby pies rzucił się na niespodziewającą się niczego, przechodzącą więźniarkę M. Lasocka
3 przytym zawsze wiedział czy ma gryźć ciało, czy tylko szarpać ubranie. Według przepisów obozowych nie wolno było wprowadzać psa na teren obozu bez kagańca i smyczy na teren obozu, ale w Grünebergu obowiązywało to tylko podczas besuchu. Pies towarzyszył w życiu więźniarki od świtu do nocy. Wacha ranna i nocna wpadała zawsze z psem zwłaszcza wieczorem gdy więźniarki leżały już w łóżkach zagrożone były wiecznie kłami psa w chwili sprawdzania kostek ubraniowych i porządku, co do którego każda dozorczyni miała swoje własne pojęcie. Weszło w zwyczaj, że pogryzienie stanowiło taki sam wymiar kary jak bicie czy stójka, chociaż zasadniczo funkcją psa było tylko pilnowanie więźniarek żeby nie uciekały. W czasie awantury, która wybuchła na skutek pobicia się Polki z Ukrainką, przyczym [sic] nieznana sprawczyni oblała zupą głowę auzjerki Krüger, szczute psem były wszystkie Polki na które wskazywała przypadkowo Ukrainka, jako domniemane sprawczynie.
4. Pogryzione zostały wtedy: Helena Nowicka, Genowefa Stępień i najbardziej Sabina Kiełczewska. Została ona zmasakrowana pejczem i pogryziona w brzuch i ramiona i w łydki na wyraźny rozkaz Melcher. Parokrotnie mdlała, oblewano ją wodą w końcu pies nie chciał jej więcej gryźć, gdyż chwytała go za pysk, a nawet zupełnie nieprzytomna przemawiała do niego. W tym stanie wyrzucono ją na parogodzinną stójkę. Nie otrzymała żadnej pomocy sanitarnej. Leczyły ją tylko koleżanki we własnym zakresie. W jesieni 1944 głośny był w obozie wypadek z Łotyszką która przez nieświadomość nie wyszła na apel. Melcher poszczuła na nią psa w bloku nie pytając o przyczynę nieobecności. Wiadomem nam było, że pies przegryzł jej brzuch i w 1 czy dwa dni później umarła w rewirze. Pochowana została w pobliżu obozu, nie przewieziona jak zwykle do Ravensbrück. Pierwszym wypadkiem jaki znam, ciężkiego pogryzienia było [nieczytelne skreślenie] straszliwe poszarpanie nogi pewnej Rosjanki za jakieś minimalne przekroczenie. Kobieta ta leżała w rewirze obozowym ze zgangrenowaną raną. M. Lasocka
5 Kiedy przyjechał komendant Surren [sic], chorej zdjęto opatrunki z nóg, zapatulono mocno w koc i oświadczono jej, że ma grypę i że tak musi mówić w razie gdyby ją pytano. Tak też odpowiedziała Surrenowi za chorą jedna z Ukrainek pielęg obsługujących chore na wyraźny rozkaz Herzinger która była przy tym obecna. Inna młoda Ukrainka przychwycona na jakimś drobnym przestępstwie, której zapowiedziano, że będzie pogryziona przez psa, powiesiła się. W ogóle groźba ta wywierała na kobietach zawsze wstrząsające wrażenie, które traciły zmysły na widok wyszczerzonych kłów psa i zaszło parę konkretnych wypadków obłędu po pogryzieniu. Każde wypędzanie na apele [nieczytelne skreślenie] zwłaszcza ranne, odbywało się w ten sposób że w chwili gwizdka jednocześnie puszczany był pies na korytarzu baraku, który jechał dosłownie na karkach wychodzą-
6. cych kobiet, które w dzikim popłochu, depcząc się i popychając dobijały się do na wpół otwartych drzwi, lub dozorczyni stawała w drzwiach z psem i każda przechodząca musiała przeżywać moment grozy ocierając się o jego pysk. Igraszki z psem i kary przez pogryzienie ustały zupełnie, oficjalnie w chwili gdy przyszedł nowy komendant obozu Grüneberg po Willy [nieczytelne skreślenie] Koc (SS manie) podoficer Wermachtu w jesieni późnej 44 r. Wypadki powyższe miały miejsce w okresie: wrzesień 1943 do koń późnej jesieni 44. do przy Po tym okresie, do końca wojny miały już one charakter wyłącznie prywatnej rozrywki auzjerek w chwilach nieobecności komendanta w obozie, który nakazał prowadzanie psa w kagańcu i na smyczy. Przeczytano, podpisano, przyjęto Uwagi asyst. przyjm. prot. H. Dziedzickiej. Świadek, Marja Lasocka jest osobiście mi znana i zeznania jej całkowicie zasługują na wiarę. asystent przyjmujący protokół Helena Dziedzicka Maria Lasocka