aut. Maksymilian Dura 20.06.2019 TOBRUQ LEGACY-19 : POLSKI PRZEMYSŁ MA SIĘ CZYM CHWALIĆ [FOTO] Podczas ćwiczenia obrony przeciwlotniczej NATO Tobruq Legacy-19 w Ustce polski przemysł udowodnił, że może brać aktywny udział w budowie nowej generacji systemu obrony powietrznej w Polsce, a jego już opracowane rozwiązania w tej dziedzinie są na najwyższym poziomie światowym. O tym, że polski przemysł ma się czym pochwalić można się było przekonać zarówno w czasie przebiegi samych ćwiczeń Tobruq Legacy-19, jak i podczas okazjonalnej wystawy zorganizowanej przy komendzie Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce. W pierwszym przypadku chodzi przede wszystkim o dwie domeny: systemy dowodzenia oraz o rakiety przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu. Holenderski, mobilny system przeciwlotniczy bardzo krótkiego zasięgu oparty o rakiety Stinger zamontowane na
podwoziu taktycznego pojazdu kołowego Fennek. Fot. M.Dura Ćwiczenie Tobruq Legacy-19 nie polegało bowiem jedynie na wykonywaniu faktycznych strzelań rakietowych na poligonach, ale również na integracji systemów zarządzania przestrzenią powietrzną i sprawdzaniu interoperacyjności systemów łączności. Wykorzystano do tego rozwiązania, która jeżeli chodzi o automatyzację procesu dowodzenia w całości zostały wykonane przez polski przemysł. Jest więc potencjał do opracowania w Polsce nowego systemu zarządzania przestrzenią powietrzną, który będzie integrował m.in. zestawy rakietowe zakupione w ramach programów rakietowych Wisła i Narew. Prezentowane przez węgierskich żołnierzy przeciwlotniczy zestaw rakietowy Mistral. Fot. M.Dura Polskie Pioruny skuteczniejsze od zestawów MANPADS wykorzystywanych w innych krajach NATO Same strzelania rakietowe przeprowadzone na poligonie w Ustce w ramach ćwiczenia Tobruq Legacy-19 pokazały z kolei, że polskie, przenośne, rakietowe zestawy przeciwlotnicze krótkiego zasięgu Piorun i Grom, produkowane przez należącą do Polskiej Grupy Zbrojeniowej spółkę Mesko, nie tylko są porównywalne do tej samej klasy systemów wykorzystywanych przez inne państwa NATO, ale je przewyższają co najmniej jeżeli chodzi o skuteczność i celność.
Przenośny, przeciwlotniczy zestaw rakietowy Stinger. Fot. M.Dura Było to widoczne szczególnie 17 czerwca 2019 r., gdy dziennikarze mogli obserwować działania słowackich, węgierskich, rumuńskich i amerykańskich operatorów rakiet MANPADS ( Igła, Stinger i Mistral ) oraz mobilnego systemu przeciwlotniczego Avenger. Dokładna ocena tego epizodu jest oczywiście niemożliwa, ale z obserwowanych odpaleń pocisków Igła, Stinger wynikało, że skuteczność tych rakiet (celność oraz prawidłowe działanie) jest nie większa niż 70%.
Przenośny, przeciwlotniczy zestaw rakietowy SA-18 ( Igła ). Fot. M.Dura Tymczasem w ciągu ostatnich kilku miesiącu przeprowadzono dziesięć faktycznych strzelań polskich zestawów MANPADS Piorun (podczas prób zakładowych i odbiorczych), które wykazały się stuprocentową skutecznością. Na taką celność miała niewątpliwie wpływ opracowana przez spółkę Telesystem-Mesko nowej generacji głowica naprowadzająca, oparta o fotodiody chłodzone na nowej zasadzie. Czytaj też: Przemiana Loary w polskiego Pancyra [OPINIA] Można tylko żałować, że na poligonie w Ustce nie zorganizowano swoistej konfrontacji połączonej z pokazem Piorunów dla obecnych tam żołnierzy z kilkunastu państw, tym bardziej, że polskie pociski w czasie prób były wykorzystywane m.in. do zwalczania tak wymagających celów jak ICP-89 (którymi są tak naprawdę rakiety, o średnicy poniżej 6 cm, długości 110,5 cm oraz prędkości około 290 m/s). Tymczasem żołnierze słowaccy, węgierscy i rumuńscy z gorszą skutecznością strzelali do wolno opadającej na spadochronie zapalonej racy, natomiast Amerykanie niszczyli małe drony, zdalnie sterowane radiowo.
Trenażer UST-1 dla strzelców przenośnych, przeciwlotniczych zestawów rakietowych Grom. Fot. M.Dura Co trzeba kupić dla programów Wisła i Narew? Najgorzej jest oczywiście jeżeli chodzi o rakietowe systemy przeciwlotnicze krótkiego i średniego zasięgu. Na wystawie zorganizowanej w Ustce można było zobaczyć zarówno to, czego potrzebują Siły Zbrojne RP, jak i to, co już w tej chwili polski przemysł może zaproponować dla systemu obrony powietrznej kraju. W pierwszym przypadku były prezentowane systemy, które Polska już kupiła w ramach programu Wisła i te, które są proponowane Siłom Zbrojnym RP w ramach programu Narew. Jeżeli chodzi o zestawy średniego zasięgu to wystawiono dwa typy wyrzutni wykorzystywanych w bateriach Patriot ( holenderską w której mechanizm podnoszenie kontenerów z rakietami jest zamontowano na naczepie kołowej oraz niemiecką, w której wykorzystano podwozie samochodu MAN 8x8). Na każdej z nich zainstalowane były po dwa kontenery treningowe rakiet PAC-2 GEM, a więc innych od tych, jakie kupiła Polska (PAC-3 MSE).
Wyrzutnia holenderskiego systemu Patriot oparta o naczepę kołową. Fot. M.Dura Czytaj też: Polska konfiguracja systemu Patriot z IBCS [ANALIZA] O ile wybór typu baterii średniego zasięgu w Polsce został już dokonany, to w przypadku systemów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu sprawa jest nadal otwarta. W Ustce zaprezentowane dwa rozwiązania, które przez wielu specjalistów są umieszczane w grupie faworytów w programie Narew. Pierwszym z nich była wyrzutnia samochodowa brytyjskiego systemu przeciwlotniczego krótkiego zasięgu Land Ceptor na której zainstalowano osiem kontenerów z rakietami CAMM (Common Anti-air Modular Missile) koncernu MBDA.
Wyrzutnia samochodowa brytyjskiego systemu przeciwlotniczego krótkiego zasięgu Land Ceptor z rakietami CAMM. Fot. M.Dura Czytaj też: CAMM - brytyjskie rakiety dla systemu Narew? [ANALIZA] Drugim rozwiązaniem była przewoźna wyrzutnia sześciu rakiet przeciwlotniczych systemu NASAMS produkowanego przez norweski koncern Kongsberg z amerykańskimi rakietami AIM-120 AMRAAM. W obu przypadkach nie zaprezentowano radarów współpracujących z tymi wyrzutniami. Tą "lukę" wypełniła należąca do PGZ polska spółka PIT-Radwar.
Przewoźna wyrzutnia norweskiego systemu przeciwlotniczego krótkiego zasięgu Land NASAMS. Fot. M.Dura Czytaj też: Raytheon: NASAMS najlepszym uzupełnieniem dla Patriota Co już teraz można wyprodukować w Polsce dla systemu obrony powietrznej? Należąca do Polskiej Grupy Zbrojeniowej spółka PIT Radwar zaprezentowała w Ustce trzy opracowane przez siebie radary, które mogą wzmocnić polski system obrony powietrznej. Pierwszym z nich była Zdolna Do Przerzutu Stacja Radiolokacyjna ZDPSR Soła. Jest to reprezentant całej rodzinę radarów, które mogą działać zarówno jako radary wstępnego wykrywania dla baterii przeciwlotniczych krótkiego (SHORAD) i bardzo krótkiego (VSHORAD) zasięgu (już wprowadzone na uzbrojenie ZDPSR Soła i ZDPSR Bystra), jak również jako specjalistyczny radar kierowania strzelaniem rakietowym (opracowywany przez PIT-Radwar radar Sajna).
Zdolna Do Przerzutu Stacja Radiolokacyjna ZDPSR Soła. Fot. M.Dura Czytaj też: Polska radiolokacja wraca do łask. Wojsko zamawia radary AESA Soła to stacja, która już współpracuje z mobilnymi wyrzutniami rakiet Grom zainstalowanych na pojazdach w Samobieżnym Przeciwlotniczym Zestawie Rakietowym Poprad oraz zestawami artyleryjskimi AG-35. Oba te systemy uzbrojenia były również prezentowane w Ustce.
Mobilny zestaw przeciwlotniczy bardzo krótkiego zasięgu Poprad z rakietami Grom. Fot. M.Dura Czytaj też: MSPO 2013: Soła - radar bezpośredniej obrony W przypadku zestawu artyleryjskiego wystawiono system AG-35 oparty o automat kalibru 35 mm produkowanym przez HSW. Posiada on hydrauliczny układ sterowania i kontroli armaty, hydraulicznie rozwijane podwozie, podsystem napędów, podsystem automatycznej orientacji i pozycjonowania (oparty na nawigacji inercyjnej), podsystem łączności i transmisji danych, podsystem zasilania oraz zintegrowany system dla amunicji programowalnej z pomiarem prędkości wylotowej pocisku.
Armata przeciwlotnicza AG-35 kalibru 35 mm. Fot. M.Dura Czytaj też: Zestaw przeciwlotniczy Poprad i jego miejsce w Tarczy Polski Wersja zestawu artyleryjskiego kalibru 35 mm prezentowana w Ustce posiadała zintegrowaną optoelektroniczną głowicę śledząco-celowniczą, a więc może działać autonomicznie. Pomimo tego obok ustawiono wóz kierowania ogniem WG-35, który stanowi element systemu dowodzenia i kierowania bateriami przeciwlotniczymi krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu.
Wóz dowodzenia WG-35 do sterowania armatami AG-35/A-35. Fot. M.Dura Głównym zadaniem tego pojazdu jest odbieranie wstępnej informacji o sytuacji powietrznej z nadrzędnego stanowiska dowodzenia lub radaru lokalnego, a następnie przejecie wskazanego celu i jego śledzenie za pomocą własnej, wielosensorowej głowicy optoelektronicznej i układu wideotrackera. Zaimplementowany na pojeździe system dowodzenia i kierowania pozwala przekazać dane o śledzonym obiekcie do systemów ogniwowych, którymi standardowo mają być armaty AG-35/A-35 (do 8 sztuk). Przy czym każdy system WG-35 może skonfigurować jeden kanał celowania. Czytaj też: MSPO 2018: Polska radiolokacją stoi O ile radary Bystra i Sajna mogą wejść w skład przyszłych baterii przeciwlotniczych krótkiego zasięgu to dwa inne, większe radary prezentowane przez spółkę PIT-Radwar w czasie ćwiczenia Tobruq Legacy-19 będą niewątpliwie pomocą we wstępnym wskazywaniu celów zarówno dla baterii pozyskanych w ramach programu Wisła, jak również w ramach programu Narew.
Długofalowy radar P-18PL z częściowo rozwiniętym system antenowym. M.Dura W Ustce pokazano dwie takie stacje radiolokacyjne, których cechą charakterystyczną jest m.in. skuteczność wykrywania statków powietrznych wykonanych w technologii stealth. W przypadku po raz pierwszy prezentowanego publicznie radaru P-18PL osiągnięto to poprzez pracę na długich falach w paśmie metrowym (VHF). Taka długość fali ułatwia nie tylko wykrywanie obiektów powietrznych o małej, skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego, ale również utrudnia zastosowanie pocisków przeciwradiolokacyjnych (które nie działają w tym paśmie). Sukces producenta jest tym większy, że w radarze P-18PL zastosowano antenę aktywną z elektronicznym sterowaniem wiązką nadawczą i odbiorczą w płaszczyźnie azymutu (pomimo obrotowej anteny) i elewacji.
Radar Pasywny PET/PCL po podniesieniu obu anten odbiorczych. Fot. M.Dura Czytaj też: Wisła i Narew: rakiety dla wojska, technologie dla polskiego przemysłu W przypadku drugiego radaru PET/PCL (Passive Emitter Tracking/Passive Coherent Location) wykrywanie samolotów stealth zapewniono dzięki unikalnemu sposobowi pracy. Jest to bowiem urządzenie całkowicie pasywne (wykrywające i śledzące cele powietrzne bez emitowania własnych sygnałów radiolokacyjnych), w którym stosuje się zarówno: pasywne rozpoznanie i namierzanie promieniowania elektromagnetycznego (PET - Passive Emitter Tracking) generowanego przez urządzenia pokładowe obserwowanych obiektów takie jak: radary pokładowe, łącza komunikacyjne, systemu identyfikacji radiolokacyjnej swój-obcy IFF i systemy nawigacyjne, jak i pasywną lokalizację koherentną (PCL- Passive Coherent Location) wykorzystującą sygnały odbite od celów pochodzące od tzw. nadajników okazjonalnych. Te ostatnie nie mają nic wspólnego z namierzanym obiektem powietrznym i należą do nich m.in.: radiofonia FM, telewizja cyfrowa DVB-T oraz systemy łączności komórkowej GSM. Prezentowany w Ustce radar jest jednym z czterech, jakie wchodzą w skład całego zestawu PET/PCL (jest to system multistatyczny). Stacje te są oddzielnie rozstawiane, jednak są identyczne pod względem sprzętu i oprogramowania. Jedna z nich pełni w systemie funkcję nadrzędną ( master ), zbierając dane od pozostałych radarów PET/PCL i utrzymując łączność z nadrzędnymi systemami dowodzenia i kierowania.