Maria Szarota Mieszkanka Wielogłów, wieloletnia pedagog łącząca twórczość własną z edukacją plastyczną swoich uczniów. Czynnie uczestniczy w życiu społecznym i religijnym wsi. Kobieta wielkiego serca, zapału i poświęcenia się dla innych. Radna powiatowa znajdująca czas na rozwijanie swoich wszechstronnych talentów i zamiłowania do regionalizmu wyniesionego z domu rodzinnego i potrzeby serca.
Uczennice naszej szkoły Ania i Emilia przeprowadziły wywiad z nasza bohaterką
Jakie tradycje związane ze sztuką ludową występują na terenie naszej wsi i okolic? W Święta Wielkanocne mieszkańcy w parafii Wielogłowy robią piękne palmy i kwiaty z bibuły lub krepiny, biorą udział w konkursach gminnych. W Boże Narodzenie nadal jest piękny zwyczaj chodzenia po kolędzie ze śpiewem, życzeniami i przebierania się w tradycyjne stroje, które obrazują nasze podejście do ludowej tradycji. Nasza miejscowość słynie z kolędowania misyjnego. Tego nam nie wolno zaprzepaścić, bo to jest piękne. Na Nowy Rok dawniej było to robienie strojów ze słomy i pięknych czapek ze wstążkami oraz chodzenie po drabsku. Czasem cała podłoga w domu była założona słomą. W Boże Ciało tradycją było chodzenie do sypania kwiatków w strojach krakowskich. Wiele osób z naszej miejscowości odkrywa nadal swoje talenty, uczy swoje dzieci, propaguje zwyczaje ludowe, haftując i wyszywając serwetki, malując i ozdabiając swoje domy, robiąc stroiki bożonarodzeniowe i wielkanocne. Dawniej był jeszcze zwyczaj zdobienia obrazów religijnych pięknymi kwiatami z bibuły.
Czy pamięta Pani swoje pierwsze dzieło? Było to robienie lalek ze szmatek Dawniej nie było takich lalek jak są dzisiaj np. Barbie. Z siostrą robiłyśmy lalki, potem szyłyśmy sukienki, ubranka, robiłyśmy włosy z włóczki. Długo, długo wisiała ta lalka w moim domu. Jeżdżąc na różne spotkania zauważam, że artyści sadeccy wracają do ręcznego robienia lalek. Jak Pani pracowała z dziećmi jakie techniki dzieci lubiły? Nie wiem dlaczego, ale dzieci uwielbiały wydzieranki, obrazy ze słomki wycinanki, obrazki z włóczki. Prace niektórych moich uczniów wiszą w gablotach w Szkole w Przydonicy. Nie lubiły dzieci teorii, ale rysowanie, malowanie, robienie różnych prac to uwielbiały. Ja w każdym z nich odkrywałam artystę, a dzieci z tego były bardzo dumne. Przez 45 lat pracowałam z dziećmi, mam uczniów którzy ukończyli szkołę Kenara w Zakopanym i pokochali sztukę. Prowadziłam półkolonie dla dzieci. Jeszcze teraz prowadzę plastyczne zajęcia świetlicowe w mojej miejscowości. Kontakt z młodzieżą bardzo mnie odmładza
Ktoś w Pani rodzinie zajmował się sztuką? Nasz dom rodzinny był rozbawiony, roztańczony i rozśpiewany. Tato należał do zespołu Lipniczanie, był też drużbą weselnym, często uczestniczyłam w rożnych przedstawieniach, gdzie spotykałam się ze sztuka ludową, pięknymi strojami ludowymi. Mama pisała wiersze. Talent do haftowania odziedziczyłam po mamie pokażę wam haft na płótnie lnianym i serwety, które robiłam sobie do swojego domu. Kiedy zaczęła się Pani przygoda ze sztuką? Jak byłam mała to mama mówiła, że ciągle coś malowałam dopiero Pani z nauczania początkowego odkryła we mnie zdolności plastyczne. Wy nie pamiętacie ale były tzw. dzienniczki lektur tam ilustrowałam postacie z lektur, wszystkie obrazki były przeze mnie bardzo dopieszczone i bardzo się wszystkim podobały. Pani profesor Hardosz w Liceum Pedagogicznym w Starym Sączu, również doceniała mój talent i była dla mnie niedoścignionym wzorem
Z jakich materiałów Pani tworzy? Z wszystkiego co można było wykorzystać. Co zrobiłam to się rozdawało. Teraz kiedy coś potrzebuję to siadam i robię np. jakąś kartkę świąteczną, podziękowania, dekorację, obraz. Pokażę wam niektóre prace, które się jeszcze zachowały w moim domu. Dawniej rzeźbiłam, ale ręce już nie te, tutaj mam malarstwo na szkle, łańcuchy, bombki, kwiaty z bibuły, za które otrzymałam wyróżnienie na konkursie Tradycje lachowskie, a moja wnuczka nagrodę główną. Dużo mam też prac uczniów na pamiątkę.
Co Pani lubi najbardziej? Wziąć pędzel i malować moje obrazy oraz tworzyć i pracować z dziećmi. Pomagać innym poprzez przygotowanie obrazów, dekoracji różnych artystycznych rzeczy, które innym sprawiają radość. Jak Pani rodzina reaguje na pani sztukę? Cieszą się. Podziwiają jak cos zrobię. A dla Pani czym jest sztuka? Jest źródłem satysfakcji, radości. Cieszę się z podziękowań od dzieci i młodzieży do innych instytucji Od waszej szkoły kilkakrotnie otrzymywałam podziękowania a w tamtym roku Serce Parlamentu.
Nie czuję się artystką, ale kocham sztukę ludową, bo obrazuje ludzi i region w którym żyjemy, lubię malować, obdarowywać innych wytworami swojej pracy. Dziękujemy za wywiad